From the editor

Ten numer oddajemy do druku w najsmutniejszym i najboleśniejszym momencie najnowszej historii. Od tego roku nasza epoka niestety ma już swoje Termopile (tak w mediach zaczęto określać zrównane z ziemią portowe miasto Mariupol w południowej Ukrainie) i nową Srebrenicę (tak nazwana została podkijowska Bucza, gdzie na ulicach leżą niezliczone ciała cywilnych ofiar wojny). Przerażające nazwy, znane dotąd z podręczników albo dziennikarskich relacji z wojen w XX wieku, który przecież obiecywał przyszłym pokoleniom: nigdy więcej. Na łamach ZP nieraz pisaliśmy o relacjonowaniu w mediach wojen, konfliktów zbrojnych, kryzysów humanitarnych czy zdrowotnych. Ten numer miał być „spokojniejszy”, tak planowaliśmy jeszcze jesienią, gdy przyszło nam się mierzyć z wariantem delta wirusa SARS-CoV-2. Mieliśmy nadzieję, że jak tylko przeczekamy kolejną mutację koronawirusa, to wiosną będziemy mogli odetchnąć z ulgą, zdejmując maseczki. Tymczasem pandemia się jeszcze nie skoczyła, a zaczęła się wojna.