Łukasz Hajduk Ocalić od zapomnienia. Promocja twórczości lokalnej i ginących zawodów na terenie gminy Gródek nad Dunajcem. Nowy Sącz 2015 AUTOR Łukasz Hajduk ZDJĘCIA Monika Gródek (MG), zdjęcie na okładce Alicja Pajor W PUBLIKACJI WYKORZYSTANO RÓWNIEŻ ZDJĘCIA NASTĘPUJĄCYCH AUTORÓW: Wandy Dziedzic (WD), Piotra Firleja (PF), Edyty Cepigi (EC), Agnieszki Hajduk (AH), Anny Greń (AG) Stanisława Kusiaka (SK), oraz z archiwum Stowarzyszenia Wczoraj Dziś Jutro i LGD Na Śliwkowym Szlaku ISBN 978-83-62550-58-6 © Copyright by Łukasz Hajduk WYDAWCA Stowarzyszenie „Wczoraj, Dziś, Jutro” Gródek nad Dunajcem 170 33-318 Gródek nad Dunajcem www.wczorajdzisjutro.pl DRUK Wydawnictwo i Drukarnia s.c. 33-300 Nowy Sącz, Lwowska 143 tel. 18 547 45 45 e-mail: biuro@novasandec.pl www.novasandec.pl SKŁAD, ŁAMANIE Mariusz Klimek, Wydawnictwo i Drukarnia s.c. Publikacja dofinansowana w ramach projektu „Promocja twórczości lokalnej i ginących zawodów na terenie gminy Gródek nad Dunajcem poprzez przeprowadzenie spisu rękodzielników, organizację warsztatów rękodzielniczych, wystawę dzieł oraz wydanie publikacji na temat rękodzielników.” realizowanego w zakresie małych projektów w ramach działania 413 „Wdrażanie lokalnych strategii rozwoju” objętego PROW na lata 2007 – 2013. Zadanie jest współfinansowane ze środków otrzymanych od Powiatu Nowosądeckiego. Jezioro Rożnowskie, foto WDJ Publikacja, którą trzymasz w ręce jest efektem końcowym projektu „Promocja twórczości lokalnej i ginących zawodów na terenie gminy Gródek nad Dunajcem poprzez przeprowadzenie spisu rękodzielników, organizację warsztatów rękodzielniczych, wystawę dzieł oraz wydanie publikacji na temat rękodzielników” realizowanego w zakresie małych projektów, w ramach działania 413 „Wdrażanie lokalnych strategii rozwoju” objętego PROW na lata 2007 – 2013. Realizacja projektu, który roboczo nazywaliśmy „Ocalić od zapomnienia” rozpoczęła się w marcu 2014 roku. Działania organizacyjne trwały do czerwca, kiedy odbyły się pierwsze warsztaty rę-kodzielnicze z haftu. W kolejnych miesiącach realizowane były na-stępujące warsztaty: bibułkarstwo (lipiec), wikliniarstwo tradycyjne, papierowa wiklina (sierpień), koronka klockowa (listopad). Dodatkowo odbyły się też sierpniowe warsztaty kulinarne. W sumie w zrealizowanych warsztatach wzięło udział około 60 osób – zarówno dzieci jak i dorosłych z terenu gminy Gródek nad Dunajcem i oko lic. Równocześnie z warsztatami, w teren ruszyli nasi ankieterzy, pani Ewa Prusak i Wanda Dziedzic, którzy starali się dotrzeć do osób zajmu-jących się rękodziełem oraz ginącymi zawodami. Zostało opisanych ponad 30 osób. Przebieg projektu mieszkańcy gminy Gródek nad Dunajcem mogli śledzić dzięki zakładce na naszej stronie internetowej. Tam ukazały się też informacje dotyczące wybranych technik rękodzielniczych. Fi-nałowym wydarzeniem – poza wydaniem książki – było też przygotowanie wystawy prac rękodzielników w siedzi bie stowarzyszenia w Rożnowie. Specjalnie na tę okazję zakupiliśmy drewniane witryny wystawiennicze dzięki czemu mogła powstać izba wystawowa. Realizacja całego projektu była możliwa dzięki zaanga- żowaniu członków Stowarzyszenia Wczoraj Dziś Jutro oraz Lokalnej Grupie Działania „Na śliwkowym szlaku” – to dzięki LGD uzyskali śmy grant na projekt. Ta mała książeczka po kazuje wycinek lokalnej społeczności gminy Gródek nad Dunajcem, który choć tak cenny, wciąż skazywany jest na zapomnienie. Rę kodzieło wykonywane przez mieszkańców i ginące zawody to ta część tradycji, o którą musimy zadbać sami. Nikt nas nie wyręczy. W tym miejscu pokażemy to, co naszym zda niem tworzy artystyczny klimat gminy Gródek Rok 2013, staraniem stowarzyszenia odbyły się I Dożnki Gminne, foto WDJ nad Dunajcem. Pominiemy tutaj definicję. Obok siebie postawimy profesjonalną twórczość i amatorskie pasje, tradycyjne techniki artystyczne, rzemiosło i twórcze eksperymentowanie. Po prostu pokażemy ludzi i ich pasje. Warto pamiętać, że polska wieś to nie tylko ludowi artyści, rękodzielnicy, rzemieślnicy wykonujące ginące zawody. To również artyści profesjonalni, uprawiający sztukę współczesną. W naszej gminie takim artystą jest m.in. pan Stanisław Szarek, absolwent Instytutu Plastyki przy Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. Jego dziedziną artystyczną jest przede wszystkim sztuka współczesna, happening, malarstwo i sztuka dziecięca. Dla Stanisława Szarka prawdziwa sztuka zaczyna się wtedy, kiedy to co duchowo sprowokowane łączy się z intelektualnym poszukiwaniem. Wtedy zacierają się granice, liczy się piękno i pasja. I właśnie tak jest w przypadku wielu z opisanych w tej książeczce osób. O jednych jest niewiele, o innych bardzo dużo. Jedni snują opowieści, inni zostali tylko wspomniani. Ale każdy z nich jest tak samo ważny. Bo to oni są prawdziwymi twórcami tradycji i kultury tego regionu. Czytelniku, zanim rozpoczniesz lekturę jeszcze kilka słów kim jesteśmy. Stowarzyszenie Wczoraj Dziś Jutro działa na terenie gminy Gródek nad Dunajcem od wiosny 2011 roku. Naszymi członkami są wszelakiej maści outsiderzy, pasjonaci, społecznicy… jednym słowem wybuchowa mieszanka. Od początku istnienia staramy się przybliżać mieszkańcom gminy i turystom szeroko pojmowane piękno naszej ziemi – tradycję, rękodzieło, kulinaria, przyrodę. „Ocalić od zapomnienia”to kolejny krok, który udało nam się zrobić. Wiemy, że jeszcze wiele przed nami. Dlatego szykujemy dobre buty a do plecaka świeżutki chleb ze smalcem i ogórkiem na przegryzkę. Nie tylko smacznie wygląda ale i dobrze smakuje, foto WDJ Drogi czytelniku jeśli jesteś mieszkańcem gminy Gródek nad Dunajcem obejrzyj się dookoła i zbadaj czy aby za płotem, schowany przed światem, nie pracuje lokalny „artysta”. Może jest to starsza babcia, która jako jedna z niewielu pamięta darcie pierza i tradycyjnie wykonywane ozdoby świąteczne… a może to młode małżeństwo, które w wolnych chwilach próbuje, wzorem swoich dziadków, wykrzesać życie z kawałka drewna czy kamienia… może to wreszcie utalentowane dziecko, które bardziej od komputera ukochało ludowe wycinanki czy malowanie. Jeśli znajdziesz kogoś takiego to koniecznie daj nam znać aby ta twórczość mogła ujrzeć światło dzienne, aby nie została zapomniana. Drogi czytelniku jeśli zaś jesteś turystą i zawędrujesz kiedyś w te strony to koniecznie odwiedź naszą izbę aby obraz pięknych łąk, lasów i jeziora uzupełnić obrazem małych i dużych „cudeniek” wykonywanych przez mieszkańców tej ziemi. A jeśli trafisz na festyn czy jarmark to zamiast plastikowej figurki kup coś tradycyjnego, wyprodukowanego przez lokalnego twórcę. Jeśli tak będzie to razem ocalimy od zapomnienia, to co wciąż na to zapomnienie jest skazywane. W imieniu całego stowarzyszenia Wczoraj Dziś Jutro oraz lokalnych rękodzielników zapraszam do lektury… Gmina Gródek nad Dunajcem wczoraj, dziś i jutro Ten rozdział najlepiej czytać przy kominku, siedząc w bujanym fotelu, popija-jąc herbatą z kajek i przegryzając ręcznie malowanymi pierniczkami. Czy jesteś gotowy? A więc zaczynamy… dawno… dawno temu kiedy nie było jeszcze asfaltowych dróg przecinających dolinę Dunajca, ani jeziora, ani nawet starych dębów w Rożnowie... Dolina Dunajca, foto SK Ruiny warowni Zawiszy Czarnego, foto MG Nie było nawet Rożnowa ani Gródka, był jednak Dunajec i szlak prowadzący na Węgry. Wędrujący nim kupcy zapewne nie raz zachwycili się pięknem mijanych wzgórz i bogactwem lasów. Tym właśnie szlakiem na dziewiczą ziemię przywędrowały pierwsze plemiona rolników – hodowców. Rozpoczął się żmudny proces cywilizacji a kolejne kultury, od otomańskiej po przeworską nadawały dolinie Dunajca coraz to inny kształt. Pierwsi wędrowcy osiedlili się tutaj w VI wieku. Pionierzy zrozumieli, że aby ujarzmić tą dziką krainę ludzkie siły nie wystarczą, dlatego cały trud zawierzono Bogu. Już w X wieku chrześcijaństwo szerzyli tutaj pustelnicy św. Świerad i św. Urban (związany z gminą Iwkowa). Dzięki Bożej opatrzności rozwijał się handel, lokowano kolejne wsie, zaczęto też wznosić zamki. Na XIV wiek datuje się drewniane grodzisko, którego resztki wałów ziemnych znajdują się na wyspie nazwanej na jego pamiątkę Grodziskiem. W XV wieku murowana warowania górowała nad doliną Dunajca w Rożnowie. Przez kilka lat po jej dziedzińcu i komnatach przechadzał się sam Zawisza Czarny. Wiek później, również w Rożnowie, wzniesiona została twierdza Jana Amora Tarnowskiego. Jednocześnie lokowane były kolejne parafie, wznoszone drewniane kościółki, rozwijało się szkolnictwo. Wzmianki o szkole parafialnej w Podolu Drewniany kościółek w Podolu, foto MG Twierdza Jana Amora Tarnowskiego, foto MG i Tropiu pochodzą z początku XVI wieku a najzdolniejsi uczniowie nie przerywali edukacji tylko kontynuowali ją na krakowskiej Alma Mater. Prawdopodobnie w tych czasach szumiały już młode listki rożnowskich dębów lub przynajmniej listki ich dębowych rodziców. To one były świadkami wzlotów i upadków, napływu ludności ariańskiej, tragicznych powodzi i zaraz dziesiątkujących tę żyzną krainę w XVII wieku. To one rzucały cień zarówno na wojska konfederackie, które za jedną z siedzib obrały sobie Bujne, jak i na uzbrojonych chłopów, którzy niecałe 100 lat Rożnowskie dęby, foto MG później krwawo wystąpili przeciwko szlachcie. Trudne lata przeżywali mieszkańcy doliny Dunajca w XVIII i XIX wieku. Całe Pogórze przeszło pod panowanie Austrii. Ziemia sądecka się wyludniała. Przyczyniały się do tego kolejne zarazy, głód, zacofanie, bieda i pijaństwo. Niszczały dwory w Witowicach, Zbyszycach i Rożnowie. Próby społecznej i gospodarczej odbudowy przerwała I wojna światowa. Przetrwały ją rożnowskie dęby, a wraz z nimi plany, pasje i marzenia mieszkańców Gródka i okolic. Będące już w sile wieku drzewa, trwając na swoim posterunku, szumiały zjeżdżającym się z dalekich stron budowniczym zapory na Dunajcu. II wojna światowa nie pozwoliła długo cieszyć się rozwojem regionu. Jednak Zapora na Jeziorze Rożnowskim, foto MG i tę zawieruchę przetrwały zarówno dęby jak i zapora, której budowę zakończyli Niemcy. I tak historia przechodzi w teraźniejszość. Jeziora Rożnowskie i Czchowskie na trwałe zmieniły kształt gródeckiej krainy. Dno doliny przykryły wody Dunajca zagrzebując w mule wielu niemych świadków historii. Dla tej ziemi rozpoczęła się nowa era. W II połowie XX wieku w parze rozwijały się rolnictwo i turystyka, a także drobna przedsiębiorczość. Jednak ta harmonia nie trwała długo. Coraz więcej pól zostawiano odłogiem a w ostatnich latach XX wieku zakończyła się „wielka”turystyka. Obecnie gmina Gródek nad Dunajcem to 14 wsi zamieszkałych przez około 9 ty-sięcy mieszkańców. Wiele się zmieniło. Jednak współczesnym nadal przyglądają się zabytkowe dęby w Rożnowie, który wspólny język znajdują już tylko z drewnianymi kościołami w Rożnowie, Przydonicy i Podolu, murowanym kościółkiem wTropiu i Zbyszycach oraz zamkowymi ruinami. Dziś gminę Gródek pokrywa gęsta sieć dróg i liczne, małe przedsiębiorstwa. Za wyjątkiem kilku gospodarstw nie przetrwał jej rolniczy charakter. W sezonie letnim turyści z sentymentem spacerują wzdłuż Jeziora Rożnowskiego, które czasy świetności ma już za sobą… a może przyjdą kolejne (?) Tego nikt nie wie… może za wyjątkiem rożnowskich dębów, które z racji wieku, jako jedyne mogą nie tylko opowiedzieć o tym, co minęło ale śmiało snuć wizje tego, co będzie jutro. Kryjąca niejedną tajemnicę wyspa Grodzisko, foto AG Gródeckie bezdroża czyli co nieco o pięk-nie regionu Trudno jest pisać o pięknie gródeckich dolin, łąk i lasów. Najlepiej jest po prostu wyjść w teren. Spacer nad rożnowskie skałki, wycieczka na Ostrą Górę czy grzybobranie w lasach Bujnego będą mówić same za siebie. Gmina Gródek nad Dunajcem usytuowana jest w paśmie Pogórza Rożnowskiego. Krajobraz tej krainy to połączenie zarówno piaszczystych jak i stromych, kamienistych brzegów jeziora oraz liczne lasy i łąki pełne grzybów, ziół i innych darów natury. Dopełnie-niem są srebrzące się w słońcu strumienie i potoki, nad którymi króluje Dunajec. Wszystko to rozsiane po wzgórzach i dolinach. Widok na Jezioro Rożnowskie, foto PF Jezioro Rożnowskie, foto PF W krajobrazie gminy Gródek nad Dunajcem nie brakuje nawet wyspy. Na pamiątkę znajdującej się tam strażnicy jedyna na Jeziorze Rożnowskim wyspa nazwana została Grodziskiem. Jednak zarówno miejscowi jak i turyści częściej nazywają ją Małpią Wyspą. Cały jej obszar objęty jest ochroną w ramach zespołu przyrodniczo-krajobrazowego. Aby chronić piękno opisywanej ziemi w 1995 roku utworzono Ciężkowicko Rożnowski Park Krajobrazowy obejmujący fragmenty Pogórza Rożnowskiego i Ciężkowickiego – łącznie około 17,5 tys. ha. Park wchodzi w skład Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Małopolskiego. Ponad to gminę Gródek nad Dunajcem przecinają piesze i rowerowe szlaki turystyczne. Zatem bez żadnych wymówek już teraz warto wyruszyć w teren… do czego mamy nadzieję, zachęci kilka zdjęć. W bukowym lesie, foto EC Ruda kitka, foto EC Jezioro Rożnowskie, foto MG Gmina Gródek nad Dunajcem, foto PF Krajobrazy Pogórza, foto MG Śladami lokalnych artystów Rękodzieło nie istniałoby bez ludzi. To oni prawidłowo odczytując Boże za mysły rozwijają swoje talenty – dary niebios, których zgodnie z Ewangelią nie można zakopywać. Dlatego to właśnie ludzie są głównymi bohaterami tego opracowania. Naszą podróż rozpoczniemy w TROPIU. To tutaj, na północnym krańcu gminy spotkać można panią Anitę Szewczyk Foryś, która swoje wolne chwile spędza na tworzeniu różnorodnych ozdób – w zależności od pory roku – bożonarodzeniowych, wielkanocnych i innych. Głównie zajmuje się bibułkarstwem, wykonuje kwiaty, z których następnie tworzy przemyślane kompozycje, ozdoby choinkowe lub palmy wielkanocne. Ponadto tworzy piękne kartki tak świąteczne jak i okolicznościo-we, wytwory z makaronu, szyszkowe choinki, gipsowe figurki i biżuterię. Jak na prawdziwą gospodynię przystało lubi również piec, a to co upiecze koniecznie ręcznie zdobi. Dlatego nigdy nie wiadomo czy pierniki lub inne ciasteczka są na ozdobę czy do zjedzenia. Artystka mówi sama o sobie: Moja babcia z Niskowej (gmina Chełmiec) przygotowywała tradycyjne palmy wielkanocne, do których nieodzowną ozdobą są kwiaty z bibuły, później mama kontynuowała tę tradycję, a teraz ja. Korzystałyśmy z książek, a z biegiem czasu wypracowałyśmy własny sposób, własne modele. Odkryłam pasję w tym rękodzielnictwie. Sprawia mi ona wiele satysfakcji, wypełnia wolny czas. Cieszę się, gdy mogę wesprzeć akcje charytatywne, przygotować dekoracje do szkoły. Pani Anita nie chce przerwać tradycji dlatego często do pomocy angażuje swoją córkę Olimpię. Ręcznie robiona biżuteria Anity, foto MG Inną mieszkanką Tropia, u której również można podziwiać lokalne rękodzieło jest pani Renata Michalik. Interesuje się haftem krzyżykowym. Sama mówi Prace Renaty Michalik, ze zbiorów autorki o sobie, że ta pasja pojawiła się jak miała za dużo czasu. Żeby się czymś zająć nauczyła się więc haftować… i tak już zostało. Swoje prace rozdaje znajomym tworząc dla nich oryginalne prezenty, chętnie dzieli się też swoimi umiejętnościa-mi z innymi. Z Tropia drogą wzdłuż Dunajca udajemy się do ROZ TOKI-BRZEZINY, którą śmiało – jak zresztą i inne wioski w gminie Gródek -moglibyśmy nazwać krainą haftu. Haftuje, szydełkuje, robi na drutach pani Danuta Ślu sarczyk-Cieślik. Spod jej rąk wychodzą piękne toreb ki, korale, ozdoby, swetry, czapki, szaliki, gobeliny oraz serwetki i ubrania z pięknymi aplikacjami. Byłam bardzo niesfornym dzieckiem, sadzano mnie więc pod stołem, da wano nożyczki, igłę nitkę i jakieś gałganki oraz lalkę i mieli spokój bo siedziałam cichutko i szyłam ubranka dla lalek […] Później, kiedy byłam w ciąży, paliłam papierosy i le karz mówił mi, że muszę przestać. Powiedziałam wtedy: dobrze, ale niech mi pan powie, co mam zrobić z rękami? Wtedy on powiedział żebym kupiła sobie druty albo szy- dełko i zaczęła robić wyprawkę dla dziecka […] Kiedyś nie można było nie których rzeczy kupić więc ko biety z potrzeby same musiały kombinować żeby w coś ubrać siebie, swoje dzieci, dlatego uczyły się radzić sobie same. […] Większość rzeczy robiłam na własne potrzeby bo kiedyś nic nie można było dostać w sklepach. Zdarzyło się że moja mama zdobyła gdzieś worki z szarego lnu. Ktoś miał do dyspozycji kawał dobrego materiału, a „bezmyślnie” zrobił z nich worki. Wzięłam je, sprułam i zrobiłam bardzo ładny bieżnik na stół - tak sobie trzeba było wtedy radzić. Mając około 30 lat miałam mieć operację i trochę się denerwowałam. Żeby się czymś zająć zabrałam ze sobą do szpitala zaczętą na szydełku spódnicę. Dzięki temu miałam zajęcie i już się nie stresowałam operacją. Nawet wtedy, kiedy jechałam na salę operacyjną miałam jeszcze w rękach szydełko i cały czas robiłam spódnicę, tak że wszyscy byli zdziwieni że jestem taka spokojna. Nawet nie potrzebowałam żadnych środków uspokajających. Innym razem, już w latach 90, ktoś podarował mi szpulę grubego farbowanego sznurka, a była wtedy moda na wzory hinduskie, wykorzystałam go do zrobienia torebki na długim uchu, która długo mi służyła. Od szycia ubranek dla lalek zaczynała także Irena Lis, która obecnie, w wolnych chwilach, haftuje (haft krzyżykowy, richelieu, gobelinowy), szydełkuje (aniołki, serwety, obrusy) i wykonuje różne cudeńka ze wstążek. Zainspirowała mnie mama, która dziergała firany bez wzorów, jako samouk, często wykorzystując projekty moje i brata (chodzi o nasze rysunki) oraz własną inwencję […] haft artystyczny pokazała mi pani Wanda Kluczek, wieloletnia pracownica krakowskiej cepelii. Irena Lis przy pracy, foto MG Delikatne kolczyki, foto MG Dla równowagi rękodziełem zajmują się tu również mężczyźni, których reprezentują panowie Wiesław Kozik i Paweł Kordys. Ten pierwszy to kowal zajmu-jący się zarówno podkuwaniem koni jak i np. wyrobem narzędzi kominkowych. Obecnie ze względów zdrowotnych nie praktykujący już swojego zawodu. Ten drugi to aktywny i bardzo płodny twórczo rzeźbiarz i malarz. To jeden z niewielu twórców z terenu gminy posiadający własną stronę internetową z piękną galerią Paweł Kordys przy pracy, foto MG Matka Boża Bolesna w kapliczce na Gierowej wykonana przez Pana Kordysa, foto MG prac1. Jego rzeźby można podziwiać zarówno na terenie gminy (np. rzeźby przy plenerowej drodze krzyżowej i na dróżkach maryjnych w Rożnowie) jak i poza nią (liczne karczmy, hotele, parafie na terenie Małopolski, Poznania, okolic Kołobrze-gu). Pan Kordys nie jest rodowitym Gródczaninem, na nasze tereny razem z żoną przybył ze Śląska i jak widać, swoją twórczością pięknie wpisał się w specyfikę tego regionu. Mijając Roztokę, zatrzymujemy się w ROŻNOWIE. Tutaj – w miejscu związanym ze św. Wojciechem, Zawiszą Czarnym i hetmanem Tarnowskim – nie zabraknie twórców z prawdziwego zdarzenia. Wizytę rozpoczniemy na przysiółku Gierowa, od seniorki twórczości ludowej. Pani Rozalia Bocheńska urodzona w 1929 roku to skarbnica wiedzy o regionie. Przędła wełnę, dziergała, robiła skarpetki, szyła, zajmowała się bibułkarstwem, wieńcami z barwinka a wszystko co zrobiła rozdawała innym. Dlatego dziś nie ma nic do sfotografowania. Jednak o rękodziele potrafi pięknie opowiadać. Jakżem na drutach urobiła taki ka-wałeczek, to jaki to cud był z tej nitki […] później nauczyłam się robić skarpetki… i na takim wielkim 1 http://pawelkordys.com/ 2 Cytaty pochodzą z książki "Ginące zawody w Polsce" Z. A. Skuzy gorącu, na Boże Ciało szłam w nich do kościoła […] baby mi mówiły, że za gorąco ale ja je zrobiłam sama i chciałam się pochwalić […] Pani Rozalia zawsze trzymała się blisko Kościoła, opiekowała się figurkami, dbała o odpowiedni wystrój na poszczególne święta a także na prymicje czy inne okazje. Dlatego to właśnie ona wie o rożnowskich świętych najwięcej. Z sentymentem wspomina remont kapliczki św. Wojciecha w Rożnowie czy historię z figurką świętego, która nie chciała się zmieścić w świeżo wymurowanych drzwiach kościelnego schowka. Reasumując na wizytę u pani Rozalii trzeba sobie zarezerwować najlepiej cały dzień. Niedaleko od niej mieszka druga Rozalia – pani Rozalia Maślanka. Twierdzi że jej pasją zawsze były druty i szycie. Mniej lubi robótki szydełkowe. Pierwsze druty miałam z takich długich gwoździ bo nie było w domu pieniędzy na takie wydatki […] Jako młoda dziewczyna plotła żywe wieńce z barwinka, stroiła ołtarze w kościele a także ołtarze polowe na Boże Ciało. Pani Rozalia próbowała też malować na szkle […] aaa to tak sama sobie namazałam. Żeby nie było widać przez szkło to się jakiegoś kwiatka namalowa-ło… to było z konieczności […] ale to co ja zrobiłam to mi się nigdy nie podobało, do tej pory tak jest. Pani Rozalia nie rozstaje się z metrem krawieckim, drutami i włóczką. Tak to już jest z każdą pasją. W przysiółku Gierowa oprócz seniorów mieszkają Rozalia Maślanka przy też młodzi twórcy. Teraz czas na niepozorne rękodzieło pracy, foto MG Kolorowe oblicza włóczki zaczarowanej przez panią Rozalię, foto MG czyli zabawki z siana. Jeśli ktoś chciałby się zaopatrzyć w takie wspaniałości (pach-nące letnią łąką) to koniecznie powinien zatrzymać się u Natalii Citak, która w wolnych chwilach zajmuje się właśnie takim zabawkarskim rzemiosłem. Opuszczamy Gierową i udajemy się w stronę centrum. Przed nami kolejna wizyta tym razem Zabawki z siana Natalii Citak, foto MG ozdoba z siana, foto MG bardzo rodzinna, na którą cały dzień to chyba za mało. Senior rodziny Antoni Turek to kowal (czasami muzykujący na tym, co aktualnie wpadnie mu w ręce). Na co dzień w swojej niewielkiej kuźni zajmuje się zarówno kowalstwem artystycznym W warsztacie u Antoniego Turka, foto MG jak i wytwarzaniem i naprawą narzędzi rolniczych, ogrodzeń, balustrad, krat do okien, okuć drzwi, zawiasów, świeczników, narzędzi do kominków – wszystko to nie tylko użytkowe ale i ozdobne. Jednym z najcenniejszych dzieł pana Antoniego jest jednak szabla, którą wykonał dla swojej najmłodszej córki, a także kraty i okucia drzwi frontowych do kościoła w Rożnowie. Kowalstwem interesuję się od dzieciństwa, naukę pobierałem u kowala Jakuba Zielińskiego, w wieku 16/17 lat przez 13 miesięcy praktykowałem w Punkcie Usługowym Kowalsko Ślusarskim […] a dziś moje wytwory były nawet na wystawie rękodzielników w Krakowie. Dla dzieci Antoniego i Bogumiły Turków twórczość nie pozostała bez znaczenia. Widać to zwłaszcza u Magdaleny Rybskiej, której pasją jest malowanie oraz układanie kompozycji kwiatowych. Od dzieciństwa mnie to pociągało, od kiedy nauczyłam się trzymać w ręce kredkę. To moja pasja. Bardziej na poważnie zaczęłam się tym zajmować w szkole średniej. Miałam Tatrzański pejzaż w wykonaniu Magdy Rybskiej, foto WDJ już wtedy drobne zamówienia. Jestem samoukiem, a rzeczy technicznych nauczyłam się, kiedy córka zaczęła się uczyć w szkole plastycznej, podczas plenerów na których jej towarzyszyłam […]. Oprócz malowania pani Magda zajmuje się też renowacją rzeźb. Dużą przyjemnością i wyróżnieniem było dla mnie powierzenie mi figury św. Wojciecha z kapliczki w Rożnowie i feretronów oraz szopki bożonarodzeniowej z kościoła parafialnego do renowacji, praca polegała na odczyszczeniu ze starej warstwy farby i pomalowaniu na nowo figur. Do dziś można je podziwiać w kapliczce lub podczas procesji w parafii Rożnów […]. Artystyczne pasje odziedziczyła wspomniana już córka pani Magdy… a raczej dwie córki – Alicja Pajor oraz Marta Fudała. Ala ukończyła studia z zakresu grafiki komputerowej w Łodzi. Jej głównym zainteresowaniem są pastele, malarstwo akrylowe i szkicowanie. Swoje prace wystawiała m.in. w galeriach w Nowym Sączu i Rzeszowie. To samo liceum plastyczne Martwa natura I, JPII - portret - akryl na tekturze, Alicja Pajor, z archiwum autorki Marta Fudała, z archiwum autorki ukończyła Marta, która swoją końcową pracę w szkole średniej wzorowała m.in. na strojach ludowych. Twórcze rodziny przyciągają twórczych ludzi. Dlatego w ród Turków – jako żona Karola Turka, syna Antoniego – weszła Iwona Turek. Zaczęło się od warsztatów w lokalnym domu kultury a później coś zaiskrzyło i Iwona zaczęła na poważnie zajmować się papierową wikliną. Dzięki stowarzyszeniu Wczoraj Dziś Jutro jej prace zaczęły się pojawiać na różnorodnych jarmarkach, czasami ktoś zamówił jakiś autorski projekt. Sama twórczyni śmieje się ze swojej pasji […]chociaż moje wytwory przypominają wiklinę tradycyjną są – można powiedzieć – „eko-produktami”, ponieważ materiał, który wykorzystuję to m.in. makulatura. Rureczki ze starych gazet to podstawa do dalszej pracy, foto MG Rożnów zamieszkują też inni artyści. Na herbatę w stylowym salonie z meblami hrabiny Stadnickiej można zatrzymać się u Ireny Krzysztoń. Moja mama nauczyła się tychże robótek ręcznych od hrabiny Stadnickiej z rożnowskiego dworku. Wraz z moim tatą gajowym mieszkała w dworskich dworakach. Ja uczęszczałam na Irena Krzysztoń przy pracy, foto MG Warsztat pracy pani Ireny, foto MG spotkania Koła Gospodyń Wiejskich, podczas których była nauka kroju i szycia oraz innych prac rękodzielniczych. Spotkania te organizowała pani Stanisława Hajduk. Od tego czasu spod jej rąk wychodzą obrusy, serwety z haftem richelieu, firanki, serwety dziergane na szydełku, koronki jako wstawki dekoracyjne, koronkowe kołnierzyki, biżuteria, czapki, szaliki, skarpety, rękawiczki a także ozdoby świąteczne […]. Kolejna hafciarka to pani Teresa Policht. Od dzieciństwa interesowały mnie robótki ręczne na drutach. Robiło się wówczas skarpetki, czapki, szaliki, sweterki itp. Jak mówi powiedzenie: „Potrzeba – matką wynalazków”. Wszystkiego nauczyłam się od mojej mamy, a dziadek Filip Król, malarz i rzeźbiarz, pewnie w genach przekazał zdolności Teresa Policht przy pracy, foto MG Kolorowe serwetki Teresy Policht, foto MG artystyczne […]. W Rożnowie jeszcze nie jedna pani domu zajmuje się haftem, szydełkowaniem czy robótkami na drutach. Na pewno należy do nich Dorota Kwiatkowska, która już od naj-młodszych lat ćwiczy swoją rękę w coraz bardziej skomplikowanych pracach. Wyjątkową osobą jest też Krystyna Winiarska. Ale nie tylko dla haftów warto ją odwiedzić. Pani Krysia to mistrzyni w wykonywaniu miniaturowych budowli drewnianych. Tak sama opowiada o swojej pasji: Mój pierwszy domek zrobiłam na prace ręczne w IV klasie i tak się spodobał, że został zabrany na wystawę. Nie bardzo chciałam rozstać się z moim pierwszym „dziełem”, ale miałam Pani Winiarska i jej domki podczas kiermaszu, foto WDJ do wyboru, albo zostawić i dostać najwyższą ocenę, albo niższą – zależało mi na ocenie, więc go zostawiłam, a to w konsekwencji zmobilizowało mnie do zrobienia następnego, dla siebie. Teraz moje domki, kościoły, szopki wykonuję z drewna, za-pałek, patyczków. Staram się wykonywać też wnętrza tych budowli, np. kościółek w Rożnowie ma i ołtarze i ławki oraz inne elementy. Moim największym marzeniem jest zbudować Arkę Noego. Niedaleko od pani Krysi mieszka Agnieszka Piechocka. Jej dom to z kolei kraina różnokolorowych materiałów. Agnieszka szyje poduchy i inne piękne elementy, które zdobią niejeden dom w okolicy i nie tylko, bo prace Agnieszki Piechockiej można kupić na niektórych portalach internetowych. Zanim opuścimy Rożnów koniecznie trzeba odwiedzić jeszcze jedną Agnieszkę. To Agnieszka Hajduk – co prawda rodowita Krakowianka – jednak od kilku lat mieszkająca całkiem niedaleko dworu Stadnickich i ruin beluardy hetmana Tarnowskiego. Agnieszka ma wiele pasji. Największą z nich jest koronka klockowa, dlatego dzieli się tą subtelną techniką ze szczególna radością z innymi mieszkankami Rożnowa i okolic. Agnieszka jest również instruktorem wikliniarstwa i ceramiki – jednak w tym przypadku przede wszystkim lubi uczyć innych, choć czasem zdarza się jej także tworzyć oryginalne prace. Poza tym niezależnie od pory roku Agnieszka wypieka i maluje pierniki, dlatego Hajduczkowy dom zwykle pachnie Bożym Narodzeniem. Pierniki wykonywane przez Agnieszkę Serweta wykonana techniką koronki klockowej, foto AH Zdobywcy I nagrody w konkursie na Małopolską Pamiątkę Bożonarodzeniową, foto AH zdobyły już kilka nagród – m.in. w 2014 roku „Haftowane Pierniki” inspirowane haftem ze strojów krakowskich zostały uznane za najlepszą pamiątkę Bożonarodzeniową z Małopolski. Miniaturkowe koszyczki z kwiatami to specjalność Krysi Świerczek, foto MG Czując jeszcze zapach pierników opuszczamy Rożnów i skręcając w lewo na wzgórzu kościelnym udajemy się na BARTKOWĄ-POSADOWĄ. Tutaj spośród mieszkańców na pewno wyróżnia się Krystyna Świerczek, której bibułkowe kwiatuszki niejeden dom rozweselają. Krysia – członkini Zarządu Stowarzyszenia Wczoraj Dziś Jutro, radna gminy, mimo swoich licznych zajęć znajduje czas Łąka u Krystyny Świerczek, foto MG nie tylko na wykonywanie pięknych bukietów ale i – od czasu do czasu – na poprowadzenie warsztatów z tej techniki rękodzielniczej. Krysia to niesamowicie żywiołowa kobieta – warto się u niej zatrzymać. Całkiem niedaleko od niej mieszka kolejna członkini Stowarzyszenia, u której dzięki bibułkowym kwiatom cały czas jest wiosna. Ela Schabińska, bo o niej mowa, swoim rękodziełem potrafi rozjaśnić każdy pochmurny dzień. Przebywając u niej w domu ma się wrażenie, że bibułkowe kwiaty pachną jak prawdziwe. Po podziwianiu delikatnej bibułki pora na inne wrażenie. Wystarczy się trochę cofnąć i pojechać drogą na Zakliczyn aby zatrzymać się u Teresy Szudy. To wyjątkowa twórczyni, która piękne zabawki i ozdoby tworzy z makaronu. Jeże, rybki, diabełki i inne cuda… Zwierzyniec pani Szudy, foto MG Makaronowe rybki, foto MG niestety – jak skarży się pani Teresa – to dosyć drogie zajęcie. Do takich zabawek najlepiej nadają się prawdziwe włoskie makarony, potrzebny jest też specjalny klej oraz złota farba. A ja od siebie dodam, że jak do każdego rękodzieła bardzo zręczne palce i trochę wyobraźni. Tej na pewno nie brakuje Renacie Gryzło, która zabierze nas w świat kolorowych niteczek i sznureczków. Szydełkuję, robię na drutach od dziecka. Zamiłowanie do robótek ręcznych zaszczepiła we mnie ciocia i mama, kiedy to w zimowe długie wieczory za czasów mojego dzieciństwa spotykały się w naszym domu i dziergały przeróżne cudeńka. Bardzo mi się to podobało więc z czasem sama zaczęłam podpytywać jak oczka przekładać, jak słupki robić i tak to się zaczęło […] Renata jako jedna z niewielu opisywanych osób pracuje w miejscu związanym z jej pasją – czyli w Muzeum Okręgowym w Nowym Sączu, gdzie koordynuje projekty a od czasu do czasu prowadzi warsztaty. Dwa lata temu wykonywałam zajęcia w Klimatach Bożonarodzeniowych z grupą młodzieży z Izraela. Historia jest śmieszna, ponieważ oni byli Żydami i nie obchodzą Bożego Narodzenia, ale bardzo chętnie robili bombki i kartki świąteczne, ale z okazji Święta Hanuki. […] Byli bardzo sympatyczni i bawili się jak dzieci, a ja dostałam od nich na pamiątkę świecznik siedmioramienny i kartkę zrobioną własnoręcznie i podpisaną przez wszystkich uczestników z okazji Happy Hanukkah.[…]. Zanim opuścimy Bartkową warto jeszcze wpaść na pyszne ciasteczka do kolejnej członkini WDJ, Marty Konickiej, której dom jest tak bardzo otwarty dla gości, że warsztaty kulinarne prowadzone przez Martę odbywały się nie gdzie indziej jak w jej własnej kuchni. Marta oprócz pysznych ciasteczek i malowanych pierników robi też na drutach. Krążą historię, jakoby Marta, dzięki jednej ze swoich czapek zdobyła męża. Od Marty już całkiem niedaleko do PODOLA-GÓROWEJ. W tej wiosce koniecznie należy odwiedzić inną członkinię Stowarzyszenia Wczoraj Dziś Jutro – Czesławę Tarasek. A najlepiej zabrać Czesię na spacer do lasu. Ponieważ Czesię oprócz papierowych inspiracji pasjonuje przyroda. I chociaż z radością wykonuje koszyczki z papierowej wikliny czy kwiatuszki z bibuły to jednak najwdzięczniejszym materiałem do jej wytworów są dary natury – kwiaty, korzenie, szyszki i wszystko co spotkać można w lesie i na łące. Czesia z każdego spaceru wraca z jakimś skarbem. Naturę upodobał sobie również Zdzisław Chochorowski, który będąc już w sile wieku zaczął obrabiać znalezione w lesie korzenie. Sam stwierdza, że on tylko lekko poprawia to, co natura sama stworzyła. Powstają w ten sposób oryginalne rzeźby, które służą, a to jako kwietnik, a to podpora balkonowa czy ozdoba studni lub element ogrodzenia. Po tej wizycie można pojechać jeszcze dalej w las. Tam – wydawałoby się na końcu Praca Pana Zdzisława, foto MG świata – w domu z 1941 roku mieszka rodzina Koszyków. Ignacy Koszyk zgodnie ze swoim nazwiskiem zajmuje się wyplataniem koszy, od takich najmniejszych do bardzo dużych. Jaki kto potrzebuje. Synowi z dumą przygląda się mama Rozalia Koszyk, która też niejedno potrafi – a to skarpety na drutach wydzierga, a to powróz uplecie, co tylko potrzeba. Zanim opuścimy Podole zapraszam do odwiedzenia kolejnej seniorki twórczości ludowej, pani Emilii Marchacz. Należę do pokolenia, którego młode lata przypadły na okres powojenny. Na wsi nie mieliśmy rozrywek, dlatego wolny czas trzeba było czymś zająć. Moja ciocia nauczyła mnie robić ozdoby choinkowe z papieru. Mama natomiast nauczyła mnie robienia „ jeżyków” Artysta Stanisław Dziedzic prezentuje swoje wyroby, foto WD a w tajniki szydełkowania wprowadziła mnie sąsiadka. Pierwsze moje prace to obrabiane szydełkiem chusteczki do nosa a później zaczęłam robić serwetki. Bardzo mnie to wciągnęło i lubiłam to robić. Teraz mam dużo czasu jako emerytka na wykonywanie prac szydełkiem i wciąż poszukuję nowych pomysłów. Takiej energii jaką ma pani Emilia niejeden młody mógłby pozazdrościć. Wracając do rozstai dróg nad jeziorem, pojedźmy teraz w stronę stolicy gminy. W GRÓDKU NAD DUNAJCEM zatrzymamy się na moment u Stanisława Dziedzica – wikliniarza. Pan Stanisław niejedno przeżył i o wielu historiach mógłby opowiedzieć. W pamięci ma jedną kobietę, która bardzo potrzebując kosza, przyszła do niego w Wigilię. Nie było suchych gotowych koszy, jedynie mokre i bardzo ciężkie, a kobieta miała do przejścia 2 km drogi powrotnej, więc pan Stanisław odradzał jej dźwiganie takich ciężarów. Ta jednak nalegała i zabrała kosz. Nie uszła jeszcze kilku kroków a już przewróciła się i nie potrafiła go unieść. Jeśli ktoś chciałby sprawdzić ile waży taki mokry kosz koniecznie musi się zatrzymać u tego gospodarza. Z Gródka pora na ostatnią wioskę podczas naszej podróży. Będzie to JELNA. Tutaj od dawna mieszka i pracuje Maria Biernacka wykonująca wieńce z bluszczu. Bluszcz, foto MG Te pracochłonne ozdoby wykorzystywano do dekoracji ołtarzy podczas ważniej-szych świąt w parafii, uroczystości odpustowych, prymicji, na I Komunię Świętą. Dziś trudno jest znaleźć chętnych do takiej pracy, a dawniej – według opowieści pani Marii – kobiety spotykały się nawet po 10 w jednym domu. Praca przy wieńcu stawała się jednocześnie okazją do rozmów, plotek, a i przekazywania tradycji. Warto dodać, że nie tylko bluszczu używano do produkcji wieńców. W innych wioskach poza bluszczem używano np. liści dębu czy jedliny. Ostatni przystanek to warsztat Jana Wody. Jego pasją jest renowacja i produk cja pojazdów konnych. Zapewne niewielu wie, że tak oryginalne prace są wykonywane w gminie Gródek nad Dunajcem. Zainteresowanie pana Jana zrodziło się podczas pobytu w USA, gdzie podczas spacerów często widywał przejeżdżające ulicą bądź czekające na turystów bryczki. Po powrocie do kraju próbował różnych zajęć aż wreszcie postanowił poświęcić się wytwarzaniu i renowacji powozów. Samodzielnie uczył się technik wykonywania Gotowa bryczka, foto MG i konserwacji pojazdów, począwszy od rysowania na ścianie elementów powozów w skali 1:1 aż do otwarcia własnego zakładu, w którym dzisiaj zatrudnia kilku pracowników. Pojazdy konne produkowane bądź odnawiane przez pana Jana trafiają do Austrii, Niemiec, Szwajcarii, Włoch oraz na rynek krajowy. Wiele z nich było eksponowanych na wystawach oraz nagradzanych. Jednym z ciekawszych wydarzeń było zamówienie przez muzeum w Niemczech dokładnej repliki wozu z czasów wojny secesyjnej służącego do transportu pad-niętych koni […] wykonywałem ten wóz w bardzo skrupulatny sposób, z wielką dokładnością każdej śrubki […]. Jeśli ktoś nie wierzy, że nad Jeziorem Rożnowskim spotkać można tak oryginalną profesję niech zajrzy na stronę internetową „Pojazdy Konne WODA” 3. Tak zakończyła się nasza podróż… kończy się również ta książka. Zanim – drogi Czytelniku – odłożysz ją na półkę musimy wyjaśnić, że zaprezentowane tutaj osoby są całkowicie prawdziwe. Żyją, mieszkają, tworzą na terenie gminy Gródek nad Dunajcem. Co więcej, podczas projektu udało nam się dotrzeć tylko do niektórych twórców. Uważny czytelnik zapewne zauważył, że nie w każdej miejscowości się zatrzymaliśmy. Zdajemy sobie sprawę, że jest jeszcze wiele od odkrycia, opisania, pokazania. Osób zajmujących się ginącymi zawodami i rękodziełem artystycznym jest znacznie więcej. I to daje nadzieję, że piękno, które staramy się chronić, nigdy nie zaginie. Koszyczek wykonany przez Agnieszkę znalazł już praktyczne zastosowanie, foto MG 3 http://www.powozy.pl/ W 2011 roku wskrześliliśmy tradycję wieńców żniwnych, foto WDJ Rożnowskie dęby, foto MG Zamiast zakończenia Ta niewielka publikacja, którą trzymasz w ręce nie ma zakończenia. Nie można bowiem zakończyć procesu, który trwa. Wszyscy jesteśmy świadkami szybko postępujących zmian. Życie na wsi prowadzone „wczoraj”, „dziś” jest już powoli zapominane, a „jutro” nikt nie będzie o nim pamiętał. Dlatego nieustannie potrzebny jest proces ocalania od zapomnienia. Kiedy w 2011 roku powstawało nasze stowarzyszenie, ta chęć jeszcze głębszego poznania i zachowania lokalnego dziedzictwa dla przyszłych pokoleń była tym, co pomogło scalić ze sobą ludzi z różnych części gminy, z różnymi doświadczeniami, różnymi pasjami i pomysłami. Nie bez znaczenia było umieszczenie na wizytówkach stowarzyszenia słów amerykańskiego poety, Ezry Pound’a Tradycja to piękno, które chronimy, a nie więzy, które nas krępują […]43. W naszym przypadku ma to być czynna ochrona polegająca na ożywianiu tradycji, przywracaniu jej odpowiedniego miejsca w lokalnej społeczności. Dlatego nie tylko zrealizowaliśmy spis gminnych rękodzielników ale również przeprowadziliśmy warsztaty z rękodzieła. Dlatego ta publikacja nie ma zakończenia. Tradycja – ponieważ wciąż tworzona – wymaga ciągłego odkrywania, opisywania, przekazywania potomnym. Jesteśmy dumni, że w tym temacie udało nam się coś zrobić i z radością przekazujemy tą książeczkę w ręce tych, którzy nie chcą zapomnieć, jednocześnie obiecując, że to dopiero początek… . no bo tradycją nazwać niczego nie możesz. I nie możesz uchwałą specjalną zarządzić, ani jej ustanowić. Kto inaczej sądzi, świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworze. Tradycja, to dąb, który tysiąc lat rósł w górę... Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza! Tradycja naszych dziejów jest warownym murem... To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza. To jest ludu śpiewanie, to jest Ojców mowa! To jest nasza historia, której się nie zmieni... A to, co dookoła powstaje od nowa ..., to jest nasza codzienność, w której my żyjemy ...” 5. Bibliografia Zbigniew Adam Skuza; Ginące zawody w Polsce; Wydawnictwo Sport i Turystyka MUZA SA; Warszawa 2008 4 Ezra Pound (1885 – 1972) amerykański poeta, tłumacz, publicysta i krytyk literacki, jeden z czołowych przedstawicieli poezji modernistycznej; 5 Cytat z filmu „Miś” w reżyserii Stanisława Barei z 1980 roku;