Uniwersytet Jagielloński Wydział Historyczny Jarema Słowiak Delegacja Polska w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w latach 1954-1973 Praca doktorska napisana pod kierunkiem prof. dr hab. Artura Patka Kraków 2019 Wstęp 3 Wykaz skrótów 17 Rozdział I Układy w Genewie i narodziny Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach 18 I.1. Indochiny Francuskie i pierwsza wojna indochińska 18 I.2. Dien Bien Phu i Konferencja Genewska 30 I.3. Powołanie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach. 51 I.4. Powody wyznaczenia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej do pracy w MKNiK 55 I.5. Motywacja PRL, Kanady i Indii do pracy w MKNiK 58 Rozdział II Trudne początki Komisji w Wietnamie (1954-1960) 64 II.1. Konferencja w New Delhi i ustalenie zasad polskiego uczestnictwa w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli 64 II.2. Rozwój wydarzeń w państwach wietnamskich w latach 1954-1960 70 II.3. Działalność Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli, Delegacji Polskiej oraz ich wpływ na oba wietnamskie państwa w latach 1954-1960 82 II.4. Początkowe problemy i wyzwania stojące przed Delegacją Polską do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie 114 II.5. Dalsze funkcjonowanie Delegacji Polskiej i jej stosunki wewnętrzne 133 Rozdział III Wbrew nowym i starym przeciwnościom (1961-1967) 156 III.1. Rozwój sytuacji od powstania Narodowego Frontu Wyzwolenia Wietnamu Południowego do Ofensywy Tet (grudzień 1960 – styczeń 1968) 156 III.2. Funkcjonowanie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie i Delegacji Polskiej w latach 1961-1967 167 III.3. Nowe wyzwania i stare problemy. Delegacja Polska w latach 1961-1967 218 Rozdział IV Powolna agonia MKNiK i oczekiwanie na nowe porozumienia pokojowe (1968-1973) 267 IV.1. Od Ofensywy Tet do Porozumień Paryskich. Rozwój sytuacji w Wietnamie w latach 1968-1973 267 IV.2. Funkcjonowanie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w latach 1968-1973 280 IV.3. Działalność i wewnętrzne funkcjonowanie Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie latach 1968-1973 288 IV.4. Nowa komisja, stare problemy. Delegacja Polska w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Wietnamie (1973-1975) 314 Zakończenie 319 Zdjęcia i ilustracje 333 Aneksy 344 Aneks 1. Konferencja Genewska ds. Indochin – Układ o zaprzestaniu działań wojennych w Wietnamie. 344 Aneks 2. Konferencja Genewska ds. Indochin –Deklaracja Końcowa. 357 Aneks 3. Przewodniczący oraz Starsi Doradcy Wojskowi Delegacji Polskiej w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w latach 1954-1973. 360 Aneks 4. Plan szkolenia oficerów – kierowników grup kontrolnych wyjeżdżających do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w styczniu 1960 roku. 362 Aneks 5. Przykładowy wykaz pracy poszczególnych grup kontrolnych z I kwartału 1964 roku. 363 Aneks 6. Przykładowa obsada Delegacji Polskiej z rozpisaniem na grupy i liczebność w roku 1966 wraz z grupami płacowymi. 365 Aneks 7. Lista wyróżniających się oficerów WP służących w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie. 367 Bibliografia 368 Źródła archiwalne 368 Dokumenty drukowane i prace niepublikowane 372 Prasa 373 Pamiętniki i relacje 374 Monografie i artykuły 375 Opracowania ogólne 380 Internet 381 Wstęp Niniejsza praca jest efektem kilku lat badań, prowadzonych przez autora najpierw prywatnie, a następnie w ramach pisania doktoratu na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. U samego początku stoi zaś dość przypadkowe natknięcie się w czasach studenckich na książkę poświęconą polskim pokojowym misjom zagranicznym, a w niej na krótki rozdział poświęcony uczestnictwu wysłanników PRL w międzynarodowych komisjach w Wietnamie. Efektem zadania sobie dość banalnie brzmiącego pytania: „czemu o tym nie słyszałem?”, było kilka samodzielnych wyjazdów archiwalnych i rozpoczęcie gromadzenia literatury na ten temat, a ostatecznie zgłoszenie się z koncepcją napisania niniejszej dysertacji do profesora Artura Patka, który zgodził się pilotować całe przedsięwzięcie. Tematyka polskiej obecności w Wietnamie, czy też konkretnie polskiego udziału w wojnie wietnamskiej nie jest kwestią kompletnie zapomnianą. Utożsamiana jest jednak najczęściej z pomocą gospodarczą i wojskową, udzielaną przez PRL Demokratycznej Republice Wietnamu w jej walce ze Stanami Zjednoczonymi. Tymczasem Polacy obecni byli w Wietnamie niewiele krócej od Amerykanów, a na dodatek jako członkowie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie (dalej MKNiK) legalnie przebywali oni w obu wrogich sobie wietnamskich państwach. Mimo tej unikalnej pozycji, Delegacja Polska w MKNiK w Wietnamie nie doczekała się poświęconej jej monografii, zarówno w okresie PRL, jak i już po zmianie ustrojowej. Komisja pojawia się tylko w publikacjach poświęconych polskim misjom zagranicznym, obok przedsięwzięć firmowanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych, najczęściej jednak opisana jest o wiele pobieżniej niż późniejsze misje. Powodem tego stanu rzeczy jest nie tylko wcześniejszy okres jej funkcjonowania i dość powszechne przekonanie o niewielkim znaczeniu MKNiK, ale także fakt, że Delegacja Polska stała w Komisji na straży interesów Demokratycznej Republiki Wietnamu, co choć było oczywiste dla wszystkich zainteresowanych, nie mogło zostać napisane otwarcie przed 1989 r., ze względu na ostentacyjnie neutralną rolę MKNiK. Na dodatek część pracowników polskiego przedstawicielstwa była w trakcie swojego pobytu w Indochinach zaangażowana w tajne działania szpiegowskie i dyplomatyczne. Najważniejszą choć i najbardziej banalną przyczyną niepowstania takiej monografii był jednak zapewne brak dostępu do utajnionych materiałów archiwalnych, niezbędnych do napisania takiej publikacji. W efekcie przed rokiem 1989 wszystkie oficjalne opisy działalności Delegacji Polskiej pomijają lub przeinaczają szereg wątków jej funkcjonowania i zadań jej pracowników. Podobnie niepełne są jednak opisy polskiej aktywności w Wietnamie powstałe także w późniejszych latach, gdy do przekonania o niewielkim znaczeniu MKNiK (i zwyczajnego zapomnienia) doszło zapewne założenie, że rozpisywanie się o działaniach wymierzonych w Stany Zjednoczone w trakcie wojny wietnamskiej nie jest zbyt pożądane. Tym bardziej, że stało to w opozycji do narracji związanej z celebrowaną osobą Ryszarda Kuklińskiego, który wskazywał swoje doświadczenia z pobytu w Wietnamie jako powód rozpoczęcia działalności szpiegowskiej na rzecz USA1. Istotny był także fakt, że spora część materiałów archiwalnych niezbędnych do napisania takiej pracy udostępniona została stosunkowo niedawno: teczki w archiwach brytyjskich o kategoriach confidential i secret odtajniono w latach 1996-2007, podobnie jak materiały polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych2. Z kolei dokumenty pozostawione przez Zarząd II Sztabu Generalnego WP udostępniano w Archiwum IPN dopiero od roku 2011. 1 Pracował on w Delegacji Polskiej w latach 1967-1968. W zachowanych materiałach brak jednak jakichkolwiek informacji potwierdzających relację Kuklińskiego, że jego przemiana z lojalnego sługi systemu w wewnętrznego dysydenta dokonała się pod wpływem zaobserwowanych w Wietnamie zbrodni strony komunistycznej. Prawdopodobnie narrację taką skonstruowano lata później z myślą o stworzeniu łatwiejszych w odbiorze, czarno-białych powodów rozpoczęcia szpiegowskiej kariery przez polskiego oficera na rzecz USA. Wątpliwości co do wagi wietnamskiego wątku w życiorysie Kuklińskiego ma także jego biograf: Sławomir Cenckiewicz, Atomowy Szpieg. Ryszard Kukliński i wojna wywiadów, Warszawa 2014, s. 108-135. 2 W Archiwum MSZ normalny okres karencji wynosi 30 lat, z tym, że udostępniane są całe zespoły. Mimo iż funkcjonowanie Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie związane jest z jednym z najbardziej opisywanych konfliktów w historii Stanów Zjednoczonych, Komisja zajmuje w amerykańskiej historiografii miejsce zupełnie marginalne lub ograniczone wręcz tylko do wzmianki przy okazji opisu Konferencji Genewskiej. Wynika to głównie z faktu, iż w amerykańskiej percepcji MKNiK była (i pozostaje) instytucją kompletnie nieudaną i nieudolną, która nie spełniła swojej statutowej roli i nie powstrzymała agresji Wietnamu Północnego na swojego sąsiada i wybuchu nowej wojny. Na dodatek korzystanie w amerykańskiej historiografii z archiwów państw takich jak Polska jest fenomenem wciąż stosunkowo nowym i dość rzadkim, chociażby ze względów językowych, mimo coraz większego zainteresowania wśród badaczy konfliktu wietnamskiego perspektywą graczy drugoplanowych, takich właśnie jak PRL czy inne kraje komunistyczne. Tymczasem zagadnienie polskiego członkostwa w MKNiK jest niezwykle interesujące. Jego zbadanie pozwala nie tylko ocenić działalność PRL w samej Komisji, ale także określić pozycję geostrategiczną ówczesnej Polski, stopień zależności od ZSRR oraz relacje zarówno z nominalnymi sojusznikami jak i z państwami ideologicznie wrogimi. Biorąc pod uwagę długi, prawie dwudziestoletni okres istnienia MKNiK, ciekawych informacji dostarczyć może także obserwacja ewolucji wspomnianych relacji. Niniejsza praca przedstawia ponadto informacje na temat jakości ówczesnych służb dyplomatycznych PRL, a także często napiętych stosunków pomiędzy różnymi polskimi ministerstwami i instytucjami państwowymi. Mam nadzieję, że stanie się ona także cegiełką w badaniach nad ówczesnymi komunistycznymi elitami, z których rekrutowano osoby godne wyjazdu za granicę. Warto też podkreślić, iż długa obecność Polaków w Azji Południowo-Wschodniej zwyczajnie zasługuje na upamiętnienie w postaci rzetelnego opracowania naukowego. W mojej dysertacji staram się przedstawić odpowiedzi na szereg pytań badawczych. Podstawowym zagadnieniem jest sama decyzja ówczesnych polskich komunistycznych władz o udziale w tak egzotycznym przedsięwzięciu. Czy zdecydowało tylko polecenie z Kremla? Czy też może Warszawa miała jakieś pole manewru, a w udziale w pracach MKNiK widziała dla siebie jakieś korzyści? Jak motywacje ówczesnego polskiego kierownictwa wyglądały względem powodów stojących za analogiczną decyzją rządów Kanady oraz Indii? Pisząc o Delegacji Polskiej, nie można uciec od postawienia pewnych pytań na temat samej Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie. W jakim celu powołano do życia tę instytucję? Kiedy i dlaczego przestała się ona liczyć na politycznej szachownicy Indochin? Czemu istniała aż do roku 1973, jeżeli amerykańskie bombardowania Wietnamu Północnego i otwarta interwencji zbrojna w Wietnamie Południowym teoretycznie uczyniły MKNiK bezużyteczną już w połowie lat sześćdziesiątych? Kolejnym pytaniem, na które staram się odpowiedzieć, jest kwestia współpracy polskich urzędników państwowych i oficerów Wojska Polskiego z innymi członkami MKNiK oraz władzami państw, w których działała ta instytucja. Należy pamiętać, w momencie powołania do życia Komisji, zaledwie rok po zawieszeniu broni w Korei i śmierci Stalina, świat pozostawał głęboko spolaryzowany, zaś z punktu widzenia władz PRL zarówno Kanada, jak i rządy Kambodży, Laosu oraz Wietnamu Południowego były ideologicznie wrogie (nie wspominając o Francuzach i Amerykanach). Co więcej, nawet w latach pięćdziesiątych stosunki z wietnamskimi komunistami często bywały napięte, zarówno ze względu na różnice poglądów co do polskiej pracy w Komisji, jak i wydarzenia poza Indochinami3. 3 Przykładowo, głęboki niepokój w Hanoi w roku 1956 wzbudził zarówno tajny referat Chruszczowa, krytykujący kult jednostki, jak i dojście do władzy w Polsce Władysława Gomułki. Na dodatek w trakcie długiego okresu istnienia MKNiK polskie relacje ze wspomnianymi państwami ulegały nieustannej ewolucji. Pod wpływem rozłamu radziecko-chińskiego Pekin z bliskiego sojusznika Warszawy w ciągu dekady zmienił się w państwo nieprzyjazne i nieprzewidywalne. W tym samym czasie stosunki PRL ze Stanami Zjednoczonymi uległy znacznej poprawie, zwłaszcza na poziomie gospodarczym, równocześnie jednak z powodu wojny wietnamskiej zawsze były one wyjątkowo delikatne. Rosnące amerykańskie zaangażowanie w Indochinach nie pozostawało zresztą bez wpływu na polskich partnerów w Komisji, co z kolei odciskało swoje piętno na relacjach PRL z Indiami i Kanadą oraz pracy całej MKNiK w Wietnamie. Najwięcej pytań związanych jest jednak oczywiście z samą Delegacją Polską. Jak przebiegał proces rekrutacji pracowników do wyjazdu na przysłowiowy drugi koniec świata? Czy rygorystyczne wymogi związane z lojalnością wobec partii i komunistycznego ustroju dało się pogodzić z wysokimi kwalifikacjami, których domagali się kolejni szefowie polskiego przedstawicielstwa w Wietnamie? Jaką rolę w tym procesie odgrywał nepotyzm i znajomości, wobec znacznych korzyści materialnych związanych z kilkumiesięcznym wyjazdem do Indochin? W swojej pracy staram się przedstawić ponadto wewnętrzne bolączki nękające Delegację Polską. Były one czasami bardzo przyziemne, jak kiepskie warunki bytowe, choroby czy trudności ze sprowadzeniem z kraju przedmiotów takich jak odbiorniki radiowe lub książki. Polakom nie sprzyjały też warunki klimatyczne, które na spółkę z innymi czynnikami mocno dały się we znaki zwłaszcza grupie inspekcyjnej stacjonującej w Strefie Zdemilitaryzowanej na 17 równoleżniku. Trafiały się jednak także problemy o większym kalibrze, jak afery finansowe i obyczajowe, spory wewnątrz delegacji wywołane wydarzeniami w Polsce, zwłaszcza w latach 1956, 1968 i 1970, oraz tarcia na linii cywile-wojskowi, co czasami groziło wręcz paraliżem działalności polskiego przedstawicielstwa. W trakcie swojej służby w Wietnamie kilku Polaków zostało rannych, doszło także do porwania jednego z tłumaczy, który ostatecznie do kraju wrócił ze Stanów Zjednoczonych. Dzięki odtajnieniu dokumentów wywiadu wojskowego, dysertacja przedstawia także działalność szpiegowską prowadzoną przez oficerów Zarządu II Sztabu Generalnego WP, wykorzystujących swój unikalny dostęp do Sajgonu i innych miast Wietnamu Południowego. Choć o taką aktywność Polacy byli podejrzewani praktycznie od swojego pierwszego dnia w Wietnamie, to w rzeczywistości faktyczne działania wywiadowcze podjęli oni o wiele, wiele później. W pracy poruszam także kwestię tajnych rozmów pokojowych, które kilkukrotnie starali się zorganizować Polacy, korzystając ze swoich kontaktów w obu wietnamskich stolicach, oraz relatywnie dobrych relacji zarówno z Waszyngtonem, Moskwą, jak i (do czasu) Pekinem. Najbliżej sukcesu wydawali się być w roku 1966, gdy ówczesny szef Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie, Janusz Lewandowski, niemal zdołał doprowadzić do wietnamsko-amerykańskich negocjacji w Warszawie. Gromadzenie bazy źródłowej i literatury było dość kompleksowym zadaniem. Moja praca opiera się głównie na badaniach archiwalnych, które prowadziłem w szeregu placówek krajowych i zagranicznych. Wynika to nie tylko z charakteru dysertacji doktorskiej, ale także faktu, że zarówno Delegacja Polska jak i Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli posiadają stosunkowo ubogą literaturę i oparcie się na materiale archiwalnym przy pisaniu pracy było zarówno wymogiem jak i zwykłą koniecznością. Fundament, na którym opiera się dysertacja stanowią dokumenty pochodzące z trzech instytucji: Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej oraz Archiwum Akt Nowych. Materiały zgromadzone w placówce MSZ stoją na pierwszym miejscu, chociażby ze względu na fakt zwierzchnictwa tego ministerstwa nad Delegacją Polską w MKNiK w Wietnamie, czego efektem jest duża ilość materiałów wytworzonych w ministerstwie, w polskim przedstawicielstwie w Wietnamie oraz w instytucjach samej Komisji. Nadmienić trzeba tu jednak, iż teczki pochodzące z tego archiwum są dość mocno wybrakowane, gdyż proces ten zaczął się jeszcze w latach sześćdziesiątych. W efekcie opierając się wyłącznie na zbiorach Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ciężko byłoby napisać kompletną pracę. Na szczęście doskonałym uzupełnieniem materiałów MSZ są teczki pozostawione przez Zarząd II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, przechowywane w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Wywiad wojskowy, sprawujący nadzór nad personelem wojskowym wysyłanym do Wietnamu, pieczołowicie gromadził nadsyłane stamtąd raporty, korespondencję oraz sprawozdania4. W zbiorze tym zachowały się także informacje na temat 4 W tym sprawozdania roczne i kwartalne z działalności całej Delegacji Polskiej, których czasami brakuje w wybrakowanych teczkach MSZ. krajowych instytucji wojskowych, które selekcjonowały, szkoliły i wysyłały polskich wojskowych za granicę. Archiwa te pozwalają więc spojrzeć od środka na funkcjonowanie wojskowej części delegacji5 oraz relacje żołnierzy z pionem cywilnym. 5 Niestety nie było to możliwe względem pracowników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wysyłanych do Wietnamu – teczki poświęcone temu zagadnieniu zostały zniszczone jeszcze na początku lat osiemdziesiątych. 6 Praca w tej placówce została przy tym wykonana przysłowiowym rzutem na taśmę, gdyż archiwum to zostało rozformowane w listopadzie 2018 roku. 7 Dzięki dobrodziejstwom internetu korzystałem w swojej pracy także ze zbiorów amerykańskich National Archives, choć w stopniu mniejszym niż z wymienionych powyżej. 8 Będącego wraz z ZSRR Współprzewodniczącym Konferencji Genewskiej, a więc bezpośrednim zwierzchnikiem Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach. Cennym dodatkiem do wymienionych archiwaliów są teczki Wydziału Zagranicznego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, przechowywane w Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Dają one niezwykle ciekawy wgląd w życie wewnętrzne całej Delegacji Polskiej. Fakt pochodzenia członków polskiego przedstawicielstwa z różnych ministerstw i instytucji krajowych wydawał się dodawać im animuszu na spotkaniach Podstawowej Organizacji Partyjnej. Dzięki temu możliwe jest poznanie najróżniejszych bolączek trapiących pracowników delegacji, a także ich reakcji na zachodzące na świecie i w kraju wydarzenia, jak choćby Polski Październik w roku 1956, Marzec 1968, czy Grudzień 1970. Oprócz wymienionych materiałów, przy pisaniu pracy korzystałem z dokumentów przechowywanych w Archiwum Wojskowym w Nowym Dworze Mazowieckim6, The National Archives (Kew) oraz Vietnam Center and Archive w Lubbock (TX)7. Zbiory z kazamat Twierdzy Modlin stanowiły przydatne uzupełnienie archiwaliów Zarządu II SG z Archiwum IPN. Teczki przechowywane w brytyjskich archiwach państwowych pozwoliły mi zapoznać się z perspektywą Rządu Jej Królewskiej Mości8 na pracę MKNiK. Ponadto w trakcie moich badań okazało się, że Ottawa skrycie przekazywała do Londynu większość swojej korespondencji z Delegacją Kanadyjską w Wietnamie. Z kolei archiwalia przechowywane w Teksasie pozwoliły mi wypełnić szereg białych plam, jakie pojawiły się w trakcie pracy, nieocenione okazały się także tamtejsze zbiory biblioteczne. Uzupełnieniem wymienionych archiwaliów są zbiory dokumentów drukowanych, takie jak The Foreign Relations of the United States oraz Documents on Canadian External Relations. Pierwsza pozycja jest absolutnie niezbędna dla każdego zagadnienia dotykającego polityki Stanów Zjednoczonych w Wietnamie, zaś publikacja wydana w Ottawie stanowiła cenne uzupełnienie dokumentów, z którymi zetknąłem się w londyńskim archiwum. Zgromadzenie literatury naukowej mającej uzupełnić kwerendę w archiwach wymagało poszukiwań nie tylko w polskich i zagranicznych bibliotekach, ale także cierpliwego szperania w antykwariatach oraz internecie. Choć wojna wietnamska posiada olbrzymią i wciąż rosnącą bibliografię, zdominowana jest ona przez pozycje amerykańskie, które jak już wspomniałem, traktują Komisję i wchodzących w jej skład Polaków kompletnie marginalnie. Mimo to udało mi się zgromadzić stosunkowo pokaźny zasób książek, broszur i artykułów naukowych, z których większość dotyka tematyki Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w sposób pośredni, ale wnosi jakiś strzęp wiedzy przydatny z perspektywy pisania tej dysertacji9. 9 Z bardziej egzotycznych pozycji warto wspomnieć broszurę Notatnik agitatora. Po Berlinie – przed Genewą, wydrukowaną w Warszawie w kwietniu 1954 roku. Inną ciekawostką jest wydana przez Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Wietnamskiej i Wojskową Akademię Polityczną im. F. Dzierżyńskiego publikacja po odbytym w listopadzie 1983 roku sympozjum Pokojowe misje Ludowego Wojska Polskiego w Wietnamie w latach 1954-1975, Warszawa 1984. 10 Ramesh Thakur, Peacekeeping in Vietnam. Canada, India, Poland and the International Commission, Edmonton 1984, ss. XV+375. 11 Przede wszystkim wyjątkowo niewielką wagę jaką przez długi czas Kreml przywiązywał do Wietnamu. Ilya V. Gaiduk, The Soviet Union and the Vietnam War, Chicago 1996, ss. XX+299; Idem, Confronting Vietnam: Soviet policy toward the Indochina Conflict, 1954-1963, Washington-Stanford 2003, ss. XXI+286. 12 Mieczysław Maneli, War of the Vanquished, New York-Evanston-San Francisco-London 1971, ss. VIII+228. Próbę napisania monografii MKNiK w Wietnamie podjął w latach osiemdziesiątych Ramesh Thakur, który opublikował w roku 1984 w Kanadzie książkę Peacekeeping in Vietnam. Canada, India, Poland and the International Commission10. Pozycja ta posiada szereg dość oczywistych wad: autor nie miał dostępu do całego materiału archiwalnego w Kanadzie i Indiach, praktycznie żadnego do dokumentów w Polsce, zaś sama praca napisana była w okresie zimnej wojny. Daje ona jednak wgląd w kanadyjskie i indyjskie spojrzenie na funkcjonowanie MKNiK w Wietnamie, oraz zmiany, jakie zachodziły w tym zakresie na przestrzeni lat. Wśród publikacji obcojęzycznych na wyróżnienie zasługują także dwie książki rosyjskiego historyka Ilyi V. Gaiduka, którego badania w archiwach różnych instytucji Związku Radzieckiego pozwoliły mi potwierdzić szereg informacji wynikających tylko pośrednio z polskich dokumentów11. Interesującą pozycją są wspomnienia związane z pobytem w Wietnamie, które w języku angielskim w Stanach Zjednoczonych wydał Mieczysław Maneli, w roku 1963 pełniący obowiązki szefa Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie. Zawierają one szereg ciekawych uwag na temat wewnętrznego funkcjonowania polskiego przedstawicielstwa, stosunków z wietnamskimi komunistami oraz narastającego rozłamu radziecko-chińskiego. Równocześnie należy pamiętać, że autor pisał swoją książkę z przeznaczeniem na odbiorcę amerykańskiego, a część jego opinii odnośnie wewnętrznych rozgrywek w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wynika z jego osobistych sympatii i antypatii12. Z publikacji w języku polskim na osobną wzmiankę zasługuje Problem wietnamski Romana Jasicy13. Książka ta sprawnie i zwięźle przedstawia oficjalne komunistyczne spojrzenie na konflikt wietnamski, dostarcza także wielu informacji na temat działalności Polaków w ramach Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, opartych o bezpośrednie doświadczenia autora z pracy w Delegacji Polskiej. 13 Roman Jasica, Problem wietnamski. Aspekty prawne i polityczne, Katowice 1977, ss. 240. 14 Władysław Śliwka-Szczerbic, Podwójne życie Sajgonu, Warszawa 1969, ss. 269. 15 Edward Wejner, Wojsko i politycy bez retuszu, Toruń 2008, ss. 405. 16 Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej, dla którego udział w takich przedsięwzięciach idealnie wpisywał się w propagowaną wizję żołnierza-obrońcy pokoju. Władysław Kozaczuk, Misje pokojowe Wojska Polskiego 1953-1978, Warszawa 1978, ss. 313. 17 Grzegorz Ciechanowski, Żołnierze polscy w misjach pokojowych poza granicami kraju w latach 1953-1989, Toruń 2009, ss. 378. 18 Autorka ta pozostawiła po sobie kilkanaście pozycji, łącznie z przewodnikiem bibliograficznym poświęconym Indochinom, publikacje te wymienione są w bibliografii. Stanisław Milc, Dlaczego wojna, Warszawa 1968, ss. 244; Daniel Passent, Co dzień wojna, Warszawa 1968, ss. 378. Liczne publikacje związane z Wietnamem i sytuacją międzynarodową w Azji Południowo-Wschodnią pozostawił po sobie Władysław Góralski, stojący na czele polskiego przedstawicielstwa w MKNiK w Wietnamie w latach 1957-59. Książki jego autorstwa wymienione zostały w bibliografii. W miarę możliwości w swojej pracy starałem się uzupełniać oficjalne raporty i sprawozdania także wspomnieniami Polaków wysyłanych do Wietnamu, zarówno wydawanymi jeszcze w okresie komunistycznym14, jak i już po zmianie ustroju15. Jak zostało to już wspomniane, Delegacja Polska w MKNiK w Wietnamie pojawia się w różnorakich publikacjach poświęconych polskim zagranicznym misjom pokojowym. W okresie PRL’u przykładem takiej pozycji mogą być Misje pokojowe Wojska Polskiego 1953-1978 Władysława Kozaczuka16. Z kolei z roku 2009 pochodzi książka Żołnierze polscy w misjach pokojowych poza granicami kraju w latach 1953-1989 Grzegorza Ciechanowskiego17. W swojej pracy korzystałem także z dość obfitej literatury na temat Wietnamu, mającej na celu przybliżenie tego kraju Polakom, która ukazywała się jeszcze w trakcie trwania samej wojny wietnamskiej, jak Dlaczego wojna Stanisława Milca, Co dzień wojna Daniela Passenta czy twórczość Moniki Warneńskiej18. W dysertacji zdecydowałem się na uproszczony zapis wietnamskich nazw i imion, pozbawiony elementów tonalnych. Wynika to z faktu powszechnego przyjęcia takiej reguły zarówno w dokumentach archiwalnych jak i w literaturze naukowej wykorzystywanej w tej pracy. W trakcie pisania starałem się posługiwać współcześnie stosowanymi w języku polskim nazwami miejscowości. Wymaga to wspomnienia, gdyż w przedstawionym okresie ulegały one licznym zmianom lub modyfikacjom. O ile zarzucenie nazw kolonialnych na rzecz wietnamskich, w rodzaju Tourane na Da Nang, jest stosunkowo oczywiste, to wiele miejscowości występowało w dokumentach z epoki w najróżniejszych kombinacjach. Przykładowo nadgraniczna miejscowość Lao Cai występuje także w formach Lao Kay, Lao Cay, Liao Kai, itp. Równocześnie jednak wszystkie cytaty pozostały w niepoprawionej, oryginalnej formie, co oznacza, że mogą występować w nich m.in. wietnamskie nazwy i imiona pisane ze słuchu, literówki, anachronizmy czy niezbyt poprawna składnia, występująca chociażby w protokołach ze spotkań partyjnych. W tekście pojawiają się też nazwy walut obu państw wietnamskich: piastry i dongi. Choć w języku wietnamskim pieniądze po obu stronach 17 równoleżnika to dongi („piastr” jest spadkiem językowym po Francuzach), w celu zachowania większej przejrzystości w mojej pracy zdecydowałem się wzorem większości publikacji oraz dokumentów archiwalnych na zachowanie dongów w odniesieniu do Wietnamu Północnego19, oraz piastrów w przypadku waluty Wietnamu Południowego. 19 Spotykana była także forma „piastr ludowy”, mająca na celu odróżnienie go od tych używanych na Południu. W dysertacji obok „Delegacji Polskiej” występuje także forma „Przedstawicielstwo PRL”. Nie była to nazwa oficjalna, niemniej pojawiała się ona w dokumentach i pozwoliłem sobie jej używać, by zmniejszyć jak zawsze dokuczliwy problem powtórzeń w tekście oraz zapewnić jego większą klarowność. Z podobnej przyczyny w pracy natknąć można się także na „Rosjan”, przy pełnej świadomości autora, że w skład ZSRR wchodziły także inne narodowości. Forma „Partnerzy” stosowana w tekście odnosi się do delegacji Kanady i Indii w MKNiK i została zaczerpnięta bezpośrednio z dokumentów pozostawionych przez polskie przedstawicielstwo. Na podobnej zasadzie sformułowanie „Przyjaciele” odnosi się do wietnamskich komunistów. Nazwa „Syjam” choć zmieniona oficjalnie na „Tajlandię” w roku 1949, stosowana była przez dyplomatów i dziennikarzy jeszcze w latach pięćdziesiątych i w tym kontekście pojawić może się także w dysertacji. W tekście użyty jest ponadto anglojęzyczny, ale powszechnie stosowany także w polskich dokumentach skrót DMZ, oznaczający Strefę Zdemilitaryzowaną na 17 równoleżniku, rozdzielającą oba wietnamskie państwa. Kwestią którą należy omówić odrobinę obszerniej jest sama nazwa Komisji. Prawidłowa nazwa instytucji powołanej do życia w roku 1954 to Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli w Wietnamie (International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam). Najczęstszym błędem spotykanym zarówno w literaturze naukowej, jak i dokumentach , jest zamiana członów „nadzoru” i „kontroli” w nazwie. Nie byłby to może problem bardzo istotny, gdyby nie fakt, że w latach 1973-1975 istniała w Wietnamie inna komisja międzynarodowa, nosząca właśnie nazwę Międzynarodowa Komisja Kontroli i Nadzoru w Wietnamie (International Commission for Control and Supervision in Viet-Nam). Pomyłkę ułatwia fakt przejęcia części personelu starej komisji przez nową, oraz de facto zastąpienie w Wietnamie MKNiK przez MKKiN. De facto, bo w Porozumieniach Paryskich ze stycznia 1973 roku na temat starej komisji nie ma ani słowa. Zamieszanie związane z nazwą pogłębia fakt, że na przestrzeni prawie dwudziestu lat działalności MKNiK funkcjonowała, zwłaszcza w języku angielskim, także pod nieoficjalnymi skrótami International Commission (IC) i International Control Commission (ICC). W samym Wietnamie skrótów „ICSC” oraz „IC” używano zresztą wymiennie na białych opaskach noszonych przez pracowników MKNiK, oznaczano nim też samochody i budynki zajmowane przez Komisję. Do problemów związanych z nazewnictwem MKNiK dochodzi jeszcze fakt wiązania jej przez wiele osób z Organizacją Narodów Zjednoczonych, z którą to instytucją Komisja nie miała nic wspólnego. Mimo to, zapewne z powodu prawie automatycznego kojarzenia w Polsce pokojowych misji zagranicznych z ONZ, w szeregu publikacji i wspomnień MKNiK funkcjonuje jako podległa jej agenda. Co ciekawe, jak wynika ze wspomnień oraz dokumentów archiwalnych, praktyka ta nie jest bynajmniej zjawiskiem nowym i sięga lat sześćdziesiątych20. Zagadnienie to zostało szerzej opisane w samej dysertacji. 20 I występuje do dnia dzisiejszego, czego przykładem może być opis MKNiK na stronie internetowej poświęconej polskim zagranicznym misjom pokojowym: http://www.kombatantpolski.pl/archiwum/2006_02_art1.html (dostęp: 22.II.2019) Materiały z poszczególnych archiwów opisane są zgodnie z systemem przyjętym w danej placówce i tym samym różnią się między sobą, priorytetem było jednak umożliwienie łatwiejszego odnalezienia poszczególnych dokumentów lub teczek przez czytelnika. Przykładowo w zbiorach The National Archives brak oznaczeń poszczególnych stron (kart), swoje indywidualne oznaczenie posiada za to każdy dokument, jak list czy raport. Z kolei w polskich archiwach istnieje klasyczny podział na zespoły, wiązki i teczki. Trzeba przy tym wspomnieć o Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w którym teczki dotyczące Wietnamu w latach 1961-73 pozostawały w czasie mojej wizyty jeszcze nieuporządkowane i indywidualne teczki, często zresztą mocno wybrakowane, należało wyszukiwać ręcznie w „spisach wykazów”. W przypadku dokumentów pozbawionych własnego wyróżniającego tytułu, nadawałem im takowy na podstawie ich treści, co zostało zresztą każdorazowo opisane. Każdy dokument posiada datę swojego powstania lub publikacji, w przypadku braku możliwości ustalenia takowej zostało to odpowiednio oznaczone. Praca składa się z czterech rozdziałów, podzielonych z kolei na mniejsze podrozdziały. Mają one charakter chronologiczno-problemowy. Zdecydowałem się podzielić okres istnienia Komisji, używając jako cezur czasowych zarówno ważnych wydarzeń zachodzących w Wietnamie, jak i istotnych zmian w funkcjonowaniu samej MKNiK. Rozdział I, Układy w Genewie i narodziny Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach, zbudowany jest z pięciu mniejszych części i ma na celu przedstawienie czytelnikowi skąd w ogóle wzięli się w Wietnamie Polacy i w jakim celu stworzono Międzynarodową Komisję Nadzoru i Kontroli. Pierwszy podrozdział, Indochiny Francuskie i pierwsza wojna indochińska, pokrótce zarysowuje historię Indochin Francuskich oraz wojny narodowo-wyzwoleńczej Viet Minhu, która wybuchła już w zimnowojennej rzeczywistości. Drugi, Dien Bien Phu i Konferencja Genewska, w telegraficznym skrócie opisuje najsłynniejszą bitwę pierwszej wojny indochińskiej. Skupiam się jednak bardziej na propagandowym i politycznym efekcie starcia, co kompletnie zmieniło nastawienie i oczekiwania z jakim poszczególne mocarstwa przybywały na wielką konferencję zwołaną w Genewie. Przedstawiam ponadto przebieg samych negocjacji, które potrwać miały prawie trzy miesiące, doprowadzając po drodze do upadku francuskiego rządu. Podrozdział trzeci, Powołanie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach, przedstawia powody, które stały za powołaniem tego ciała międzynarodowego, jak i także sposób w jaki w Genewie wyobrażano sobie jej organizację i funkcjonowanie. Czwarta część, Powody wyznaczenia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej do pracy w MKNiK, opisuje dlaczego jako reprezentanta bloku komunistycznego wybrano akurat Polskę. W ostatnim podrozdziale, Motywacja PRL, Kanady i Indii do pracy w MKNiK, pochylam się nad samymi państwami wyznaczonymi do pracy w Komisji oraz przyczynami ich większego lub mniejszego entuzjazmu dla całego projektu. Rozdział II, Trudne początki Komisji w Wietnamie (1954-1960), podzielony jest na pięć mniejszych fragmentów. Opisany został w nim najbardziej pracowity okres w historii funkcjonowania Komisji, która posiadała wówczas również największe znaczenie i wpływy polityczne. Pierwszy podrozdział, Konferencja w New Delhi i ustalenie zasad polskiego uczestnictwa w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli, koncentruje się na konferencji państw członkowskich MKNiK, na której ustalono szereg przyziemnych i dość trywialnych, aczkolwiek niezbędnych mechanizmów funkcjonowania Komisji. Doszło też wówczas do bezpośredniego spotkania przyszłych partnerów w pracy, co było istotne o tyle, że przedstawiciele Kanady i PRL spoglądali na siebie nawzajem z głęboką nieufnością i spodziewali się po drugiej stronie wszystkiego co najgorsze. Podrozdział drugi, Rozwój wydarzeń w państwach wietnamskich w latach 1954-1960, Przedstawia najważniejsze wydarzenia pierwszych siedmiu lat istnienia obu wietnamskich państw, jego celem jest zapewnić czytelnikowi odpowiedni kontekst dla działalności MKNiK w tym samym okresie. Ta jest opisana w kolejnym podrozdziale, Działalność Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli, Delegacji Polskiej oraz ich wpływ na oba wietnamskie państwa w latach 1954-1960. W części tej przedstawiony jest bez wątpienia najbardziej pracowity okres funkcjonowania Komisji, w trakcie którego starała się ona wypełniać praktycznie wszystkie wyznaczone jej w Genewie obowiązki. Jednak także wówczas po raz pierwszy zaistniało niebezpieczeństwo jej likwidacji. Podrozdział czwarty, Początkowe problemy i wyzwania stojące przed Delegacją Polską do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, skupia się na Delegacji Polskiej i fascynujących perypetiach związanych z tworzeniem tej organizacji, przerzutem jej na przysłowiowy drugi koniec świata, oraz pierwszych miesiącach jej działalności. Ostatni podrozdział, Dalsze funkcjonowanie Delegacji Polskiej i jej stosunki wewnętrzne, opisuje funkcjonowanie polskiego przedstawicielstwa, gdy okrzepło ono po pierwszych, bardzo trudnych miesiącach w Wietnamie. Rozdział III, Wbrew nowym i starym przeciwnościom (1961-1968), składa się z trzech obszernych podrozdziałów i opisuje okres narastającego konfliktu w Wietnamie, który z pełną siłą ujawnił się w marcu 1965 roku, gdy na plażach Da Nang wylądowała amerykańska piechota morska. Pierwszy podrozdział, Rozwój sytuacji od powstania Narodowego Frontu Wyzwolenia Wietnamu Południowego do Ofensywy Tet (grudzień 1960 – styczeń 1968), przedstawia najważniejsze wydarzenia polityczne tego okresu, począwszy od drastycznej zmiany polityki Stanów Zjednoczonych wobec Wietnamu w roku 1961, obalenie i zabójstwo Ngo Dinh Diema dwa lata później, po wybuch konfliktu znanego jako wojna wietnamska, oraz jej postępującą od 1965 roku eskalację. W drugim podrozdziale, Funkcjonowanie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie i Delegacji Polskiej w latach 1961-1967, przedstawia działalność MKNiK w okresie, gdy jej realne możliwości ulegały ciągłej redukcji, zaś oczekiwania stron konfliktu względem Komisji stale rosły. Dzięki raportom polskich oficerów podrozdział ten zawiera także możliwie szczegółowy opis funkcjonowania poszczególnych zespołów inspekcyjnych, wciąż funkcjonujących po obu stronach 17 równoleżnika. Trzeci podrozdział, Nowe wyzwania i stare problemy. Delegacja Polska w latach 1961-1967, opisuje najważniejsze wydarzenia oraz codzienną rzeczywistość pobytu Polaków w coraz mniej przyjaznych dla nich realiach Wietnamu. Nie chodziło przy tym tylko o Wietnam Południowy – z szeregu powodów także relacje z przyjaciółmi z Północy wielokrotnie bywały dalekie od ideału. Delegacja musiała zmagać się też z różnorodnymi wewnętrznymi problemami, jak chociażby niesnaski pomiędzy cywilami i wojskowymi. Rozdział IV, Powolna agonia MKNiK i oczekiwanie na nowe porozumienia pokojowe (1968-1973), poświęcony jest ostatniemu okresowi funkcjonowania Komisji, gdy zarzucone zostały ostatnie próby prowadzenia jej działalności statutowej. Sama organizacja nie uległa jednak likwidacji, w oczekiwaniu na rychłe porozumienie pokojowe, które miało tchnąć w nią nowe życie. Ostatecznie jednak negocjacje w Paryżu miały potrwać kilka lat, a na miejsce MKNiK powołano nową komisję międzynarodową. Pierwszy podrozdział, Od Ofensywy Tet do Porozumień Paryskich. Rozwój sytuacji w Wietnamie w latach 1968-1973, przedstawia zmiany do jakich doszło w wyniku przełomowego wydarzenia wojny wietnamskiej, jakim była Ofensywa Tet w lutym 1968 roku, która choć przegrana przez stronę komunistyczną militarnie, okazała się jej olbrzymim sukcesem propagandowym i politycznym. Jednak mimo rozpoczęcia rozmów pokojowych w tym samym roku, amerykańsko-wietnamskie porozumienie, sankcjonujące wycofanie się Stanów Zjednoczonych z Wietnamu udało się uzgodnić dopiero w styczniu 1973 roku. Podrozdział drugi, Funkcjonowanie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w latach 1968-1973, przedstawia okres gdy MKNiK nie realizowała już praktycznie żadnego ze swoich pierwotnych zadań, mimo to jednak nadal trwała w Wietnamie, choć w coraz bardziej szczątkowej formie. Podrozdział trzeci, Działalność i wewnętrzne funkcjonowanie Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie latach 1968-1973, wobec kompletnej zapaści statutowej pracy polskiego przedstawicielstwa, opisuje głównie codzienne, coraz trudniejsze realia pobytu Polaków w Wietnamie, oraz aktywność wywiadowczą oficerów polskiego wywiadu wojskowego, działających pod przykrywką w Delegacji Polskiej. Ostatni podrozdział, Nowa komisja, stare problemy. Delegacja Polska w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Wietnamie (1973-1975), zwięźle opisuje instytucję powołaną do życia w wyniku Porozumień Paryskich, która de facto zastąpiła MKNiK w Wietnamie. Zakończenie pracy, o podtytule Udział Delegacji Polskiej w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w latach 1954-1973 – próba bilansu, stanowi podsumowanie działalności polskiego przedstawicielstwa oraz odpowiedzi na sformułowane pytania badawcze. Praca ta powstała dzięki pomocy szeregu osób, którym chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować. Na pierwszym miejscu jest oczywiście profesor Artur Patek. Zaakceptował on temat i koncepcję mojej pracy oraz udzielał mi nieustannego wsparcia i porad w trakcie jej pisania. Wykazał się także wielką cierpliwością i zrozumieniem dla różnorakich przeszkód i opóźnień, jakie pojawiały się w trakcie powstawania dysertacji. Chciałbym także wyrazić wdzięczność względem profesora Rona Milama, który był opiekunem mojego zagranicznego stażu badawczego w Vietnam Center and Archive w Lubbock. Rozmowy z tym wybitnym badaczem konfliktu wietnamskiego oraz pobyt w Teksasie nie tylko pozwolił mi wzbogacić samą pracę, ale także rozproszył wątpliwości, że temat mojej dysertacji będzie interesujący także dla kogoś poza samym autorem. We wszystkich odwiedzanych archiwach spotkałem się z profesjonalnym i ciepłym przyjęciem, za które oraz okazaną mi pomoc jestem dozgonnie wdzięczny. Napisanie tej pracy byłoby o wiele trudniejsze, gdyby nie stypendium Etiuda, przyznane przez Narodowe Centrum Nauki. Pozwoliło ono także na wyjazd na wspomniany kilkumiesięczny staż badawczy w Vietnam Center and Archive w Lubbock w Teksasie. Dziękuję też za wsparcie finansowe ze strony Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, które umożliwiło mi przeprowadzenie kwerend archiwalnych oraz wyjazdy na konferencje naukowe. Pomocne były także jednorazowe granty umożliwiające mi wyjazdy na krajowe i zagraniczne konferencje naukowe, otrzymane z Towarzystwa Doktorantów UJ, Fundacji Studentów i Absolwentów UJ Bratniak oraz Vietnam Center and Archive. Samą pracę dedykuję rodzinie i przyjaciołom, którzy zachęcali mnie do pracy, zwłaszcza w momentach wątpliwości i zniechęcenia. Dotarłem do tego miejsca dzięki nim. Wykaz skrótów ARW Armia Republiki Wietnamu CEFEO Corps Expéditionnaire Français en Extrême-Orient (Francuski Korpus Ekspedycyjny na Dalekim Wschodzie) ChRL Chińska Republika Ludowa DRW Demokratyczna Republika Wietnamu EDC European Defense Community (Europejska Wspólnota Obronna) KNPN Komisja Nadzorcza Państw Neutralnych (w Korei) MAAG Military Assistance Advisory Group (Grupa Doradcza Pomocy Wojskowej) MACV Military Assistance Command, Vietnam (Dowództwo Pomocy Wojskowej, Wietnam) MKKiN Międzynarodowa Komisja Kontroli i Nadzoru MKNiK Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli MON Ministerstwo Obrony Narodowej MSW Ministerstwo Spraw Wewnętrznych MSZ Ministerstwo Spraw Zagranicznych NATO North Atlantic Treaty Organization (Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego) NFW Narodowy Front Wyzwolenia (Wietnamu Południowego) ONZ Organizacja Narodów Zjednoczonych POP Podstawowa Organizacja Partyjna PRL Polska Rzeczpospolita Ludowa PZPR Polska Zjednoczona Partia Robotnicza SEATO South East Asia Treaty Organization (Organizacja Paktu Azji Południowo-Wschodniej) TERM Temporary Equipment Recovery Mission (Tymczasowa Misja Odzyskiwania Ekwipunku) USA Stany Zjednoczone Ameryki VNQDD Viet Nam Quoc Dan Dang (Wietnamska Partia Narodowa) WAL Wietnamska Armia Ludowa WP Wojsko Polskie WPP Wietnamska Partia Pracujących ZSRR Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich Rozdział I Układy w Genewie i narodziny Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach I.1. Indochiny Francuskie i pierwsza wojna indochińska Wietnam, choć znany Europejczykom już w starożytności, przed długi czas pozostawał poza strefą ich wpływów. Holenderskie i portugalskie próby mieszania się w wojnę pomiędzy potężnymi rodami Trinhów i Nguyenów w XVII wieku miały charakter incydentalny i nietrwały21. Nawet udzielenie pomocy w dojściu do władzy cesarzowi Gia Longowi w roku 1802 przez Francuzów nie przełożyło się na trwałe wpływy i relacje. Nieliczni Europejczycy obecni w Wietnamie szybko zginęli w trakcie walk lub wymarli, zaś traktat podpisany z Ludwikiem XVI w obliczu Rewolucji Francuskiej okazał się nieistotny22. 21 Co ciekawe, mur dzielący państwa Trinhów, rządzących na północy Wietnamu i Nguyenów, władających na południu, przebiegał praktycznie w tym samym miejscu co strefa zdemilitaryzowana rozdzielająca Północny i Południowy Wietnam w wieku XX. Spencer C. Tucker, Vietnam, London 1999, s. 14. 22 Mimo zawarcia oficjalnego traktatu i nominalnego wsparcia francuskiego dworu, pomoc dla przyszłego cesarza Wietnamu była jednak w rzeczywistości indywidualną inicjatywą biskupa Pierre’a Pigneau, osobistego przyjaciela Gio Langa. Stanley Karnow, Vietnam. A History, New York 1983, s. 63-65. 23 O wiele łatwiejsza do nauczenia się od znaków chińskich, ta wersja języka upowszechniła się jednak dopiero po francuskim podboju, gdy wykorzystano ją do ograniczenia wpływów konfucjańskiej elity i jako jeden z symboli misji cywilizacyjnej kolonizatorów. Wiesław Olszewski, Historia Wietnamu, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991, s. 271. Po obcokrajowcach w Wietnamie na stałe pozostały liczne fortyfikacje oraz chrześcijaństwo, obecne od XVI wieku. Wielkie zasługi dla krzewienia nowej wiary miał francuski jezuita Aleksander de Rhodes, który trafił do Wietnamu w roku 1626. Do historii przeszedł dzięki stworzeniu Quoc Ngu, wersji języka wietnamskiego wykorzystującej alfabet łaciński23. W XIX wieku władcy Wietnamu postrzegali jednak rosnące w siłę chrześcijaństwo jako zagrożenie dla jedności państwa i pełniącego rolę religii państwowej konfucjanizmu, co z perspektywy dworu cesarskiego wydawało się potwierdzać liczne uczestnictwo katolików w nieudanym powstaniu przeciw cesarzowi Minh Mangowi w roku 1833. Przybywających z zagranicy misjonarzy postrzegano także jako agentów wpływu ich ojczystych krajów. W efekcie począwszy od lat trzydziestych XIX wieku władcy Wietnamu wydali szereg cesarskich edyktów wymierzonych w chrześcijan. Zagraniczni księża byli deportowani, lub w zabijani, ostre represje dotknęły także wietnamskich wiernych. Religii nie udało się jednak wytępić, zaś prześladowania rozpropagowane na świecie przez misjonarzy wywołały właśnie takie zainteresowanie państw europejskich, jakiego obawiali się władcy Wietnamu24. 24 Ofiary prześladowań przeszły w kościele katolickim do historii jako 117 męczenników wietnamskich, mających reprezentować wszystkie ofiary prześladowań antychrześcijańskich w Wietnamie. Na kraj ten po raz kolejny zwróciły się oczy Paryża, tym razem w osobie Napoleona III. Władca II Cesarstwa Francuskiego w interwencji w Azji Południowo-Wschodniej widział podwójną korzyść: stawał w obronie prześladowanych współwyznawców, za których obrońcę oficjalnie się uważał, ale także umacniał pozycję Francji jako światowego mocarstwa, demonstrując jego potęgę w odległym rejonie świata. Przekonanie francuskich elit o konieczności posiadania kolonii do utrzymania statusu wielkiego mocarstwa nasiliło się jeszcze po upadku II Cesarstwa i ustanowieniu III Republiki Francuskiej. Wystarczy powiedzieć, że Jules Ferry, w historii znany głównie ze stworzenia systemu świeckiej powszechnej edukacji we Francji, przez sobie współczesnych nazywany był Tonkińczykiem, ze względu na swoje niezachwiane wsparcie dla ekspansji kolonialnej w Wietnamie. Ostatecznie w latach 1862-1896 Francuzi podporządkowali sobie cały ten kraj, oraz królestwa Laosu i Kambodży. Wszystkie trzy państwa przekształcono w Unię Indochińską, znaną też jako Indochiny Francuskie. Francuzi rozparcelowali Wietnam na trzy części, z których każda posiadała inny status. Miało to na celu podzielenie kraju, wyzyskanie różnic występujących pomiędzy jego poszczególnymi regionami i utrudnienie ewentualnych wystąpień przeciw kolonizatorom. Najwcześniej podbita południowa część Wietnamu, nazwana Kochinchiną, stała się francuską kolonią, zarządzaną przez gubernatora. Część środkowa, Annam, oraz północna, Tonkin, oficjalnie stanowiły protektoraty Francji. Władza nominalnie pozostawała w ręku wietnamskiego cesarza, istniała także lokalna wietnamska administracja. Jednak u boku władcy w stołecznym mieście Hue przebywał francuski rezydent generalny, który przewodniczył cesarskiej Tajnej Radzie. Tonkinem zarządzał wyższy rezydent, Francuzi byli także obecni na każdym szczeblu administracji, ściśle kontrolując wietnamskich urzędników, lub zarządzając bezpośrednio tam, gdzie takie kompetencje przekazał im układ o protektoracie. W początkowym okresie istnienia Indochin Francuskich władze kolonialne forsowały politykę kompletnej asymilacji kulturowej i społecznej kolonii z metropolią. Zgodnie z koncepcją uniwersalności francuskiej cywilizacji i ideałów, z Wietnamczyków chciano uczynić francuskich obywateli, nie różniących się od mieszkańców Paryża czy Marsylii niczym poza kolorem skóry. Jednak po roku 1905 politykę asymilacji zastąpiła polityka asocjacji, zgodnie z którą Francuzi główny nacisk zaczęli kłaść na relacje ekonomiczne, z mniejszym naciskiem na przekształcenie Indochin i ich mieszkańców w kalkę kulturowo-społeczną Francji25. 25 Spencer C. Tucker, op. cit., s. 36-37. Mapa 1 - Indochiny Francuskie. (Opracowanie autora) Francuskie rządy w Indochinach, mimo górnolotnych haseł o mission civilisatrice, charakteryzowały się jednak głównie chęcią wyciągnięcia z kolonii jak największych korzyści materialnych. Infrastrukturę, taką jak drogi, mosty i linie kolejowe, rozwijano wielkim nakładem środków i wysiłkiem lokalnej ludności głównie w celu lepszej kontroli i łatwiejszej eksploracji podbitych krajów26. W celu finansowania funkcjonowania kolonii wprowadzono szereg monopoli, m.in. na powszechnie używaną sól, oraz przymus propinacyjny27. 26 Wiesław Olszewski, op. cit., s. 265-266. 27 O wyzysku Indochin przez Francuzów pisze Wiesław Olszewski w książce Polityka kolonialna Francji w Indochinach w latach 1858 – 1908. Dzieło to, choć mające już swoje lata i charakteryzujące się peerelowską optyką, opiera się na źródłach francuskich i wietnamskich, oraz przedstawia fakty, które nawet oderwane od marksistowskiej argumentacji stawiają politykę kolonialną Paryża w bardzo złym świetle, jak wspomniany przymus propinacyjny. Wiesław Olszewski, Polityka kolonialna Francji w Indochinach w latach 1858 – 1908, Warszawa-Poznań 1988, ss. 370. 28 Z dwujęzyczną broszurą można zapoznać się na stronie internetowej amerykańskiej Biblioteki Kongresu: https://www.loc.gov/item/2008625105/ (dostęp 22.VI.2019). 29 Wiesław Olszewski, Historia…, s. 279. 30 Oscar Chapuis, The Last Emperors of Vietnam: From Tu Doc to Bao Dai, Westport-London 2000, s. 26, 101, 120. Francuski przemysł obficie czerpał z bogatych złóż surowców naturalnych, zwłaszcza rud metali i węgla, oraz produkcji rolnej kolonii. Z metropolii płynęły z kolei wszelkiego rodzaju towary przemysłowe, których Wietnam nie posiadający własnego przemysłu rozpaczliwie potrzebował, a których dominację na jego rynku zapewniały specjalnie skonstruowane systemy ceł i przywilejów dla obywateli francuskich. Wprowadzono francuskie prawodawstwo. Stworzono system szkolnictwa powszechnego, w którym nauczano nowego pisma, wspomnianego już wcześniej Quoc Ngu, choć ze względu na ograniczoną liczbę szkół, edukacja objęła tak naprawdę mniejszą liczbę Wietnamczyków niż przed reformą. Promowano Indochiny także jako miejsce wypoczynku i egzotycznej turystyki, o czym może świadczyć wydana w 1910 roku ulotka Francuskiego Klubu Turystycznego (Touring Club de France)28. Francja utrzymywała jednak swoją kolonię w kompletnej zależności politycznej i gospodarczej od metropolii. Zmienić się to miało dopiero wraz z wybuchem Wielkiej Wojny. W trakcie pierwszej wojny światowej znaczenie Indochin gwałtownie wzrosło. Kolonia musiała nie tylko wspomóc metropolię powiększonymi dostawami surowców i płodów rolnych, zarządzono także przymusowy pobór. W jego wyniku do Francji trafiło prawie sto tysięcy Wietnamczyków, zarówno żołnierzy, jak i robotników mających zastąpić swoich francuskich kolegów wysłanych do okopów29. Zwiększenie obciążeń wywołało liczne wystąpienia przeciw władzy kolonialnej, które zostały jednak szybko i sprawnie stłumione30. Wielka Wojna przyniosła mimo to Indochinom także pewne korzyści. Zajęcie przez Niemców najbardziej uprzemysłowionych, północno-wschodnich rejonów Francji sprawiło, że Paryż zaczął rozwijać przemysł swojej kolonii, głównie opierający się na przetwórstwie lokalnych surowców. Kilkadziesiąt tysięcy Wietnamczyków, którzy powrócili po zakończeniu wojny z metropolii, przywiozło ze sobą kompletnie odmienione (na gorsze) wyobrażenie Francji i Francuzów, czy też ogólniej, białego człowieka. Równocześnie w Wietnamie zaczynała do głosu dochodzić nowa elita wyedukowana na zachodnią modłę, często także po europejskich uczelniach. W efekcie, obok wciąż egzystującego ruchu monarchistycznego, w latach dwudziestych XX wieku pojawiły się w Wietnamie ugrupowania o charakterze narodowym i marksistowskim. Wśród tych pierwszych na czoło wysunęła się założona w 1927 roku Wietnamska Partia Narodowa (Viet Nam Quoc Dan Dang - VNQDD) wzorowana na odnoszącym wówczas sukcesy chińskim Kuomintangu, na czele której stanął Nguyen Thai Hoc. Wietnamczykom pisany był jednak inny los – w roku 1929 władze kolonialne obarczyły działaczy partii odpowiedzialnością za śmierć Hervé Bazina31. Francuska Sûreté32 aresztowała licznych członków Wietnamskiej Partii Narodowej zagrażając jej istnieniu. W odpowiedzi, Wietnamczycy zdecydowali się na wywołanie powstania w mieście Yen Bai w lutym 1930 roku. Zakończyło się ono jednak klęską, gdy większość lokalnego garnizonu odmówiła przyłączenia się do buntowników i pomogła stłumić powstanie. Fala represji doprowadziła do ostatecznego rozbicia VNQDD i podziału ruchu narodowego na mniejsze ugrupowania. W efekcie utorowało to drogę komunistom, którzy w następnych latach byli w stanie przejąć miano głównego ruchu walczącego z kolonizatorami. 31Bazin był wysokim urzędnikiem administracji kolonialnej, znienawidzonym za rekrutowanie robotników do pół-niewolniczych prac na francuskich plantacjach. Peter Zinoman, The Colonial Bastille, Berkeley-Los Angeles-London 2001, s. 203. 32 Francuska cywilna służba bezpieczeństwa. 33 Nguyen Ai Quoc oznacza Nguyen Patriota. Ho Chí Minh to z kolei Ten, który przynosi oświecenie. Pierwszy przyjęty został w 1917 roku we Francji, drugi zaś w Chinach w okresie drugiej wojny światowej. Spencer C. Tucker, op. cit., s. 39. 34 Mark Moyar, Triumph Forsaken, The Vietnam War 1954-1965, Cambridge 2006. s. 8. 35 Spencer C. Tucker, op. cit., s. 39. Na czele indochińskich wyznawców marksizmu stał już wówczas Nguyen Ai Quoc, historii szerzej znany jako Ho Chi Minh. Oba miana były zresztą pseudonimami, przybieranymi przez późniejszego pierwszego prezydenta Wietnamu Północnego na różnych etapach życia33. Urodził się on w 1890 roku jako Nguyen Sinh Cung w rodzinie wietnamskiego urzędnika34. Uczęszczał do najlepszego w Wietnamie liceum w Hue, jednak w wieku 19 lat opuścił swoją ojczyznę jako pomywacz na pokładzie statku35. W 1917 roku w Paryżu wstąpił do Francuskiej Sekcji Międzynarodówki Robotniczej (Section Française de l'Internationale Ouvrière), a trzy lata później był jednym z członków-założycieli Francuskiej Partii Komunistycznej (Parti communiste français). Od tego momentu jego życie i działalność polityczna pozostawały ściśle związane z komunizmem. W latach dwudziestych XX wieku trafił do Moskwy, gdzie po szkoleniu w Kominternie działał jako jego wysłannik na Dalekim Wschodzie. W następnej dekadzie zjednoczył różne komunistyczne frakcje z obszaru Indochin w Indochińską Partię Komunistyczną (Dang Cong san Dong Duong). W przededniu drugiej wojny światowej finansowane z Moskwy ugrupowanie było jednym z najsilniejszych na terenie Wietnamu. Katastrofalna dla Francji kampania roku 1940 miała także poważne konsekwencje w Azji. Gdy 22 czerwca w Compiègne podpisano zawieszenie broni, uaktywniła się japońska dyplomacja. Cesarstwo od dłuższego czasu pożądliwie spoglądało na Azję Południowo-Wschodnią i jej bogate zasoby naturalne, które pozostawały pod europejską kontrolą. W przypadku Indochin dodatkowym argumentem było ich strategiczne położenie w kontekście toczącej się wojny japońsko-chińskiej. Przez Tonkin szły dostawy broni i amunicji do kuomintangowskich Chin, a zajęcie Wietnamu nie tylko pozwoliłoby przerwać ten szlak zaopatrzeniowy, ale także umożliwiło łatwiejszy manewr w głąb Chin. Same Indochiny stanowiły także doskonałą bazę do dalszej ekspansji w całym regionie. Mimo oporu lokalnych władz kolonialnych, rząd Vichy zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie przeciwdziałać ewentualnej japońskiej agresji, pozostawał także pod ciągłą presją III Rzeszy. Ostatecznie Francuzi zgodzili się na obecność japońskich oddziałów lądowych oraz lotnictwa36. Japończycy de facto okupowali Indochiny, pozostawili jednak pod bronią słabe francuskie siły kolonialne. W połowie roku 1941 podpisane zostało porozumienie japońsko-francuskie o wspólnej obronie Indochin. 36 Zbigniew Flisowski, Burza nad Pacyfikiem, Tom 1, Poznań 1986, s.62-63. 37 Więcej w: Wiesław Olszewski, Historia…, s. 319-320. Dla mieszkańców Wietnamu oznaczało to, iż ich kraj będzie jeszcze bardziej eksploatowany, gdyż do dotychczasowych obciążeń doszły kontyngenty wymuszone przez Japończyków37. Równocześnie jednak obaj niechętni sobie okupanci rozpoczęli zabiegi o względy lokalnej populacji. Francuzi zaczęli przypominać Wietnamczykom o ich dumnej historii pełnej wojen z azjatyckimi sąsiadami, założono także paramilitarny ruch młodzieżowy Jeunesse d’empire. Japończyków w Wietnamie reprezentowały garnizony i tajna policja Kempeitai. Przybyła ona do Wietnamu pod pretekstem tropienia alianckich agentów, w rzeczywistości zaś wspierała wietnamskich nacjonalistów i chroniła ich przed francuską administracją. Jednak mimo nośnego hasła Azji dla Azjatów, Japonia przez okres całej wojny nie stworzyła konkretnej wizji polityki względem tego rejonu świata38. W dalszej perspektywie zamierzano oczywiście pozbyć się z Indochin Francuzów, jednak nie spieszono się z tymi działaniami, gdyż oznaczałoby to przejęcie od zlikwidowanych władz kolonialnych ciężaru zarządzania i utrzymywania porządku nad tymi terenami. 38 Kwestię tę szczegółowo opisuje: Leszek Sobolewski, Indochiny Francuskie w polityce Japonii w latach 1940-1945, Warszawa 2011, ss. 432. 39 Kevin Ruane, War and revolution in Vietnam, 1930-75, London-Bristol 1998, s. 8. 40 Mark Moyar, op. cit., s. 14. W Japonii od wielu lat przebywał książę Cuong De i wielu jego zwolenników współpracowało z Japończykami, licząc na jego powrót i przejęcie rządów. Kempeitai udzielała także wsparcia wietnamskim sektom religijnym Hoa Hao i Cao Dai, chętnie współpracującymi z Japończykami. Wspomniany brak jednolitej polityki Tokio względem Indochin ujawnił się na przełomie lat 1943/44, gdy japoński rząd uznał, iż Kempeitai staje się zbyt prowietnamskie i zakazał kontaktów z sektami, stanowiącymi coraz większe zagrożenie dla francuskich władz kolonialnych. Prawdziwe niebezpieczeństwo narastało jednak na północy Wietnamu, w dzikich, niedostępnych rejonach przy chińskiej granicy. W maju 1941 roku, w tonkińskiej miejscowości Pac Bo zwołano VIII Plenum Komitetu Centralnego IPK. Pod przewodnictwem Ho Chi Minha, obecnego w kraju po raz pierwszy od ponad trzydziestu lat39, powołano do życia Ligę Walki o Niepodległość Wietnamu (Viet Nam Doc Lap Dong Minh Hoi), która przeszła do historii jako Viet Minh. Oficjalnym celem nowej organizacji było zjednoczenie różnych wietnamskich ugrupowań w walce o niepodległość, w rzeczywistości było to jednak tylko patriotyczno-narodowe opakowanie, skrywające we wnętrzu komunistyczną zawartość. Partie i grupy, które dołączyły do Viet Minhu były stopniowo, lecz nieuchronnie przejmowane przez ludzi Ho Chi Minha40. Mając w pamięci klęskę VNQDD w 1930 roku, komuniści unikali otwartej konfrontacji z Francuzami i Japończykami, oczekując na dogodną okazję do działania. W międzyczasie szkolono kadry i tworzono konspirację na terenie Wietnamu. Równowaga władzy w Indochinach uległa gwałtownej zmianie w marcu 1945 roku, po raz kolejny z powodu wydarzeń w odległej Europie. Obserwując upadek III Rzeszy i obawiając się przejścia administracji kolonialnej na stronę przeciwnika, 9 marca japoński ambasador Matsumoto Shunichi przekazał admirałowi Jeanowi Decouxowi, gubernatorowi generalnemu Indochin, ultimatum nakazujące oddanie w japońskie ręce kontroli nad drogami, koleją i portami, oraz podporządkowanie armii cesarskiej kolonialnych oddziałów wojska i policji41. Po upływie dwóch godzin Japończycy zaatakowali francuskie garnizony. Część poddała się bez walki, opór innych szybko złamano, zaś tylko nielicznym udało się przebić do południowych Chin42. Armia cesarska nie miała jednak dość sił, by przejąć kontrolę nad Wietnamem w miejsce pobitych oddziałów i administracji kolonialnej. Dostrzegając swoją szansę, Viet Minh rozpoczął systematyczne przejmowanie kontroli nad wiejskimi obszarami kraju. Gdy zaś 14 sierpnia Tokio niespodziewanie ogłosiło swoją decyzję o kapitulacji, komuniści po raz kolejny okazali się najszybsi i najlepiej zorganizowani. W wydarzeniach, które w Wietnamie nazywa się Rewolucją Sierpniową, przejęli oni władzę nad północną częścią kraju, rozbrajając stacjonujące tam oddziały armii cesarskiej i tworząc własne struktury władzy43. Zwieńczeniem rewolucji wydawało się ogłoszenie przez Ho Chi Minha 2 września 1945 roku w Hanoi powstania Demokratycznej Republiki Wietnamu (DRW)44. Przejęciu władzy nad całym Wietnamem przeszkodziła jednak polityka wielkich mocarstw tworzących powojenny porządek świata. 41 David G. Marr, Vietnam 1945. The Quest for Power, Berkeley, Los Angeles, London 1995, s 13. 42 Martin Windrow, French Foreign Legion since 1945, London 1996, s. 4-5. 43 David L. Anderson, The Vietnam War, New York 2005, s. 12. 44 W trakcie wiecu Ho Chi Minh wygłosił przemówienie, w którym znalazły się odniesienia do amerykańskiej Deklaracji Niepodległości i francuskiej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, co prowokowało w późniejszych latach licznych amerykańskich publicystów do dość naiwnych rozważań, czy aby na pewno był on prawdziwym komunistą i czy USA nie powinny były wówczas go poprzeć. Mark Moyar, op. cit., s. 1. 45 Było to początkowo zaledwie półtora tysiąca żołnierzy. Kevin Ruane, op. cit., s. 12. 46 Prasa donosiła o sytuacjach, gdy japońscy żołnierze odmawiali wykonywania poleceń lub obojętnie obserwowali ataki Wietnamczyków na obcokrajowców. Depesza Associated Press, Indo-China rebels kill U.S. officer, „The New York Times” 28 września 1945. W trakcie spotkania Wielkiej Trójki w Poczdamie ustalono bowiem, że oddziały japońskie w Wietnamie miały poddawać się na północy wkraczającym tam wojskom chińskim, zaś na południu wylądować miały oddziały brytyjskie, z linią rozdzielającą obie strefy na szesnastym równoleżniku. O powrocie francuskiej administracji kolonialnej nie było co prawda ani słowa, ale generał Douglas Gracey przybył do Sajgonu na czele tak szczupłych oddziałów45, że przez pewien czas do utrzymywania porządku używano pozostawionych pod bronią oddziałów japońskich. Jednak wobec ich głębokiej niechęci do działania na rzecz swoich nominalnych pogromców46 oraz wzmagającej się aktywności Viet Minhu i innych grup zbrojnych, brytyjski dowódca zdecydował się na uzbrojenie uwolnionych z obozów jenieckich Francuzów. Do końca września zdołali oni opanować Sajgon, przy okazji walk po obu stronach doszło jednak do mordów na ludności cywilnej. W trakcie walk w mieście 26 września zginął także pierwszy Amerykanin w Wietnamie, podpułkownik OSS Peter A. Dewey. W październiku 1945 roku w Kochinchinie wylądowały pierwsze oddziały Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego na Dalekim Wschodzie (Corps Expéditionnaire Français en Extrême-Orient - CEFEO), pod dowództwem wyzwoliciela Paryża, Jacquesa Leclerca. Powrotowi Francuzów do Indochin sprzyjali Brytyjczycy, z perspektywy interesów własnego imperium z niepokojem spoglądający na narastające w Azji Południowo-Wschodniej rewolucyjne wrzenie, a nie przeciwdziałali Amerykanie, po śmierci Franklina Delano Roosevelta o wiele mniej zainteresowani antykolonialną krucjatą. Francuzi pobili stosunkowo słabe na południu Wietnamu oddziały Viet Minhu, byli jednak zbyt nieliczni, by kontrolować cały obszar Kochinchiny. Z kolei Ho Chi Minh obawiał się, że Paryż dogada się za jego plecami z okupującymi północny Wietnam Chińczykami, lub, co gorsze, ci ostatni postanowią zostać w Tonkinie na stałe. Mając na uwadze powyższe, mimo sprzeciwu zarówno ze strony francuskiej administracji kolonialnej47, jak i wielu działaczy Viet Minhu, 6 marca 1946 roku obie strony zawarły wstępne porozumienie: rząd francuski uznawał istnienie Demokratycznej Republiki Wietnamu, jako państwa z własnym rządem, parlamentem, armią i finansami, wchodzącego w skład Federacji Indochińskiej oraz Unii Francuskiej. Z kolei rząd Ho Chi Minha zgadzał się na rozlokowanie w północnej części Wietnamu piętnastu tysięcy francuskich żołnierzy, którzy mieli zastąpić oddziały chińskie. Ustalono także, że rozpoczęte zostaną rokowania dotyczące zakresu swobody polityki zagranicznej DRW, przyszłego statusu Indochin oraz interesów gospodarczych i kulturalnych Francji w Wietnamie. Na południu kraju miało zostać rozpisane referendum w sprawie przyłączenia się do DRW48. 47 Wrogi jakimkolwiek układom z Viet Minhem był m.in. wysoki komisarz ds. Indochin, admirał Georges Thierry d’Argenlieu. Stanley Karnow, op. cit., s. 154. 48 Roman Jasica, op. cit., s. 63-64. 49 Górska miejscowość wypoczynkowa w Wietnamie Południowym. 50 Pierwszy miał miejsce w Lang Són, gdy Wietnamczycy zaatakowali francuską komisję badającą japońskie zbrodnie wojenne, zabijając sześciu żołnierzy eskorty. Drugi w porcie Hajfong, gdy doszło do wymiany strzałów pomiędzy francuską jednostką patrolową i milicją Viet Minhu. Spencer C. Tucker, op. cit., s. 46. Negocjacje prowadzono początkowo w mieście Dalat49, by następnie przenieść je 6 lipca do miejscowości Fontainebleau pod Paryżem. W międzyczasie we Francji odbyły się wybory i do władzy doszli niechętni negocjacjom chadecy. W Indochinach zaś jeszcze na początku czerwca z inicjatywy wysokiego komisarza ds. Indochin, admirała d’Argenlieu, powołano do życia Autonomiczną Republikę Kochinchiny. W efekcie delegacja DRW powróciła do Wietnamu z praktycznie pustymi rękami, a napięcie ponownie zaczęło rosnąć. 20 listopada miały miejsce dwa incydenty50, których generał Jean-Etienne Valluy, zastępca d’Argenlieu, użył jako pretekstu do zajęcia strategicznych punktów Hajfongu. 23 listopada dowódca sił francuskich w mieście dał władzom wietnamskim dwie godziny na ewakuację ich oddziałów z dzielnic portowej, francuskiej i chińskiej. Po wyznaczonym terminie Francuzi przystąpili do ataku, wspomagani przez lotnictwo oraz artylerię krążownika ciężkiego Suffren, kotwiczącego na redzie portu51. 28 listopada walki w mieście zakończono, a obie strony szykowały się do otwartego konfliktu. Mniej niż miesiąc później, 19 grudnia oddziały francuskie zajęły Hanoi. Obeszło się bez przewlekłych walk52, gdyż gros administracji i wojska DRW podążył wraz z rządem do odległych górskich kryjówek na północy. 51 Bombardowanie miasta z morza zostało natychmiast podchwycone przez propagandę DRW, według której zginąć miało w jego wyniku dwadzieścia tysięcy cywilów. Jednak liczba ta została ewidentnie zawyżona i waha się nawet do zaledwie 300 zabitych. Jacques de Folin, Indochine, 1940-55, Paris 1993, s. 179. 52 Choć miejska partyzantka trwała jeszcze do lutego 1947 roku. 53 Bernard B. Fall, Street Without Joy, Harrisburg 1961, s. 237. Pierwsze lata wojny wydawały się powtarzać schemat wcześniejszych wojen kolonialnych z buntującymi się autochtonami. Wietnamskie oddziały, na czele których stał generał Vo Nguyen Giap, ograniczały się do partyzanckich ataków na izolowane posterunki i małe garnizony, lub błyskawicznych zasadzek na zaopatrujące je konwoje. Rozbudowywano także zaplecze i szkolono nowe kadry, w oczekiwaniu na dogodny moment, by przystąpić do walnej rozprawy z silniejszym na razie przeciwnikiem. Z drugiej strony, francuska pozycja w Wietnamie bynajmniej nie była komfortowa. Mimo iż lepiej uzbrojone i wyposażone od swojego przeciwnika, wojska kolonialne cierpiały jednak na braki materiałowe i osobowe, które nie pozwalały na zastosowanie agresywniejszej strategii, koniecznej do rozprawienia się z ukrywającym się przeciwnikiem. Gros wysiłku pochłaniała obrona gęsto zaludnionych obszarów delty Rzeki Czerwonej, linii posterunków na granicy z Chinami oraz dróg łączących te obszary. Nie pomagała także niespokojna sytuacja polityczna w samej Francji. W okresie wojny indochińskiej pozycje ministerialne w kolejnych rządach IV Republiki regularnie zajmowali politycy należący do partii komunistycznej i radykalnej lewicy, a sama wojna miała tak złą prasę, że dochodziło wręcz do przypadków sabotażu sprzętu wysyłanego do Indochin i napaści na pociągi sanitarne z rannymi żołnierzami53. Wspomniany problem z zaopatrzeniem wynikał także z faktu, iż wyposażający francuską armię Amerykanie zastrzegali, że nowy sprzęty przeznaczony jest na odbudowę jej potencjału w Europie, w efekcie oddziały w Indochinach wyposażone były w przyprawiającą o zawrót głowy mieszankę uzbrojenia proweniencji francuskiej, brytyjskie a nawet japońskiej. Stany Zjednoczone spoglądały na azjatycką wojnę z niechęcią – opinia publiczna postrzegała ją jako francuską próbę przywrócenia swej kolonialnej władzy, administracja prezydenta Trumana widziała zaś główne zagrożenie w ekspansji ZSRR w Europie i uważała, że to tam Francja powinna skupić gros swych wysiłków. Francuska dyplomacja starała się zaradzić tej sytuacji, próbując przekonać amerykańską opinię publiczną oraz decydentów, że w Indochinach prowadzona jest walka z komunizmem, a nie wojna kolonialna54. 54 Starania francuskiej dyplomacji przedstawia: Kathryn C. Statler, Replacing France. The Origins of American Intervention in Vietnam, Lexington 2007, ss. XII + 378. 55 Wietnamczycy walczyli już z Viet Minhem w ramach jednostek kolonialnych wchodzących w skład CEFEO. 56 Chińskie dostawy dla Viet Minhu rozpoczęły się już w styczniu 1950 roku, podczas gdy francusko-amerykańskie porozumienie po przeciągających się negocjacjach podpisano dopiero w maju tego roku. James H. Willbanks, Vietnam War Almanac, New York 2009, s. 11. Dla losów konfliktu kluczowy miał okazać się rok 1949. Francuzi utworzyli wówczas w ramach Unii Francuskiej marionetkowe państwo wietnamskie, którego głową zrobili byłego cesarza Bao Daia, rozpoczęto także formowanie osobnej wietnamskiej armii55. Miał to być także gest w stronę Amerykanów, świadczący, że Francuzi nie chcą odbudowy kolonialnego imperium, ale tworzą alternatywę dla komunistów. Wybór Bao Daia nie był jednak pod tym względem najszczęśliwszy – były cesarz kolaborował w marcu 1945 roku z Japończykami, po Rewolucji Sierpniowej abdykował i przez pewien czas był doradcą w rządzie Ho Chi Minha, by następnie czmychnąć do Francji. Jako głowa nowo powstałego państwa spędzał zresztą większość czasu w swoim zamku na Lazurowym Wybrzeżu. Do zmiany amerykańskiej polityki względem francuskiej wojny w Indochinach miały przyczynić się jednak wydarzenia w Chinach. Na początku 1949 roku z tytanicznych zmagań zwycięsko wyszli tam komuniści. Niedobitki sił Kuomintangu wkrótce zostały zmuszone do ewakuacji na Tajwan, a 1 października Mao Zedong proklamował powstanie Chińskiej Republiki Ludowej. Dla Francuzów z jednej strony oznaczało to powstanie tuż przy granicy Indochin wrogiego im państwa, wspierającego wietnamskich komunistów. Z drugiej strony, Amerykanie przerażeni nagłym odwróceniem układu sił w Azji zdecydowali się poprzeć wysiłki Paryża w Indochinach. Wsparcie dla sił Ho Chi Minha zaczęło jednak płynąć szybciej, zaś Vo Nguyen Giap zdecydowany był nie utracić chwilowej przewagi56. We wrześniu 1950 roku, tuż po zakończeniu pory deszczowej, wietnamskie uderzenie spadło na linię posterunków na wietnamsko-chińskiej granicy. Rozproszone garnizony uległy unicestwieniu, podobnie jak rzucone im z odsieczą oddziały spadochronowe i zmotoryzowane. Zginęło lub dostało się do niewoli kilkanaście tysięcy żołnierzy, a od kompletnej klęski Francuzów uratowała tylko zmiana głównodowodzącego. W grudniu 1950 roku do Hanoi przybył bowiem generał Jean de Lattre de Tassigny, który zdołał opanować narastającą panikę i upadek morale, zreformować podległe mu oddziały i zadać szereg dotkliwych porażek dywizjom Viet Minhu pod Vinh Yen, Mao Khe i nad rzeką Day. Komuniści utracili w tych starciach ponad dwadzieścia tysięcy żołnierzy, co stanowiło prawie połowę ich oddziałów bojowych, zaś Giap musiał poddać się krytyce Komitetu Centralnego Partii57. W odniesieniu sukcesów z pewnością pomogła de Lattre umiejętność ułożenia sobie dobrych relacji z Amerykanami, co zapewniło mu szeroki strumień zaopatrzenia płynący z USA58. 57 Martin Windrow, The French Indochina War 1946-54, [w:] ed. Andrew Wiest, Rolling Thunder in a Gentle Land. The Vietnam War Revised, Oxford, New York 2006, s. 42; 58 Amerykański wkład finansowy w wojnę miał systematycznie rosnąć. W roku 1954 pokrywali oni już 80% kosztów konfliktu. Ich całkowite wydatki w latach 1950-54 osiągnęły sumę 2,6 miliarda dolarów. Kevin Ruane, op. cit., s. 22. 59 Jedno z takich starć przerodziło się w przewlekłe walki o obóz Na San, założony przez Francuzów głęboko w terytorium przeciwnika i zaopatrywany z powietrza. Jego udana obrona przekonała francuskie dowództwo o możliwości użycia wyłącznie lotnictwa do zaopatrywania izolowanych punktów oporu, czego bezpośrednim efektem była decyzja o założeniu twierdzy Diem Bien Phu. Martin Windrow, op. cit., s. 43; Los tej wojny był jednak przewrotny – w maju 1951 roku w walkach zginął jedyny syn generała, w grudniu zaś u samego de Lattre wykryto raka gardła, który wymusił na nim wyjazd do Francji, gdzie wkrótce zmarł, pośmiertnie awansowany na Marszałka Francji. Kolejne dwa lata nie przyniosły rozstrzygnięcia. Następcy de Lattre starali się wciągnąć przeciwnika w otwarte starcie, jednak Giap, pomny bolesnych doświadczeń z roku 1951, unikał rzucanego raz za razem wyzwania. Wietnamczycy prowadzili za to ciągłe ataki na niewielką skalę, wymierzone w izolowane francuskie pozycje59. W listopadzie 1953 roku francuskie dowództwo, chcąc osłonić pozbawiony większych sił CEFEO Laos, rozpoczęło operację Castor. W dolinie Dien Bien Phu zrzucono dwa bataliony spadochronowe, które szybko złamały opór lokalnych oddziałów Viet Minhu i rozpoczęły budowę umocnionej bazy lotniczej, zamykającej komunistom drogę do Laosu, do której przerzucono samolotami także czołgi i artylerię. Generał Giap, po przeanalizowaniu topografii i sił przeciwnika, zdecydował się jednak tym razem podjąć rękawicę i do odosobnionej doliny marsz rozpoczęły praktycznie wszystkie dostępne dywizje Viet Minhu – starcie o twierdzę Dien Bien Phu miało zdecydować o losie konfliktu. I.2. Dien Bien Phu i Konferencja Genewska Jak zostało to już wspomniane w poprzednim podrozdziale, od 1950 roku wojna w Indochinach wyszła z ram lokalnego konfliktu kolonialnego i stała się jednym z frontów zimnej wojny. Wynikało to z niezwykle skutecznych działań francuskiej dyplomacji, która po powstaniu Chińskiej Republiki Ludowej zdołała wreszcie przekonać amerykańskich decydentów, że w Indochinach siły CEFEO powstrzymują napór międzynarodowego komunizmu. Francuską narrację wydawały się potwierdzać agresja komunistycznej Korei Północnej na swojego południowego sąsiada 25 czerwca 1950 roku, oraz wspomniany już atak Viet Minhu na linię posterunków CEFEO wzdłuż granicy z Chinami trzy miesiące później. W efekcie, choć z pewnym opóźnieniem, do sił francuskich w Wietnamie zaczął płynąć strumień amerykańskiego sprzętu wojennego. Wraz z trwaniem konfliktu pojawili się także sami Amerykanie – najpierw jako formalnie cywilni lotnicy wynajmowani do pilotowania samolotów transportowych i bojowych, zaś 8 lutego 1954 roku do Wietnamu przybyło 200 mechaników w amerykańskich mundurach, którzy mieli zająć się obsługą naziemną dostarczanych maszyn B-26 i C-11960. Od września 1950 roku w Indochinach funkcjonowała także amerykańska misja wojskowa MAAG (Military Assistance Advisory - Grupa Doradcza Pomocy Wojskowej). 60 Confidential from Saigon to Foreign Office, 12.II.1954, The National Archives (dalej NA), FO 371/112047/DF1071/24. 61 Przychylić się tu trzeba bowiem do lansowanej w publikacjach czasu PRL tezy, że aż do 1954 roku większość działań Paryża wobec swoich azjatyckich posiadłości, oficjalnie otrzymujących coraz większą dozę Wsparcie to miało jednak swoją cenę, wyjątkowo gorzką z perspektywy Paryża. Amerykanie, przekonani o komunistycznym zagrożeniu, zaczęli popychać Francuzów do szeregu posunięć politycznych, mających na celu utworzenie w Indochinach niekomunistycznej alternatywy dla Viet Minhu. Waszyngton oczekiwał także udziału w decyzjach związanych z polityczną przyszłością Wietnamu, Laosu i Kambodży oraz współpracy, lub wręcz oddania kompetencji w zakresie szkolenia sił zbrojnych tych państw. Żądania te przybierały na sile wraz z powiększającym się rachunkiem za udzielaną pomoc wojskową, oraz słabnącą z perspektywy USA pozycją Francji w Indochinach. Paryż stał się więc poniekąd ofiarą sukcesu własnej dyplomacji – gdy wreszcie uzyskano amerykańskie pieniądze i sprzęt niezbędny do utrzymania władzy w koloniach pod pretekstem walki z komunizmem, okazało się, że same Stany Zjednoczone także są zagrożeniem dla francuskiego imperium w Azji w jego dotychczasowym kształcie61. Na samodzielności, w rzeczywistości miała charakter pozorancki, skierowany bardziej ku opinii międzynarodowej, lub doraźnym korzyściom Francji. Przykładem może być powołanie Wietnamskiej Armii Narodowej, co miało służyć odciążeniu sił CEFEO w Indochinach, a nie faktycznemu stworzeniu jednego z filarów suwerennego państwa. Roman Jasica, Problem Wietnamski. Aspekty prawne i polityczne, Katowice 1977, s. 88-99. 62 Cyt. za: ibidem, s. 92. 63 Anthony Eden, Full Circle. The Memoirs of the Rt. Hon. Sir Anthony Eden, London 1960, s. 80. 64 Roman Jasica, op. cit., s. 96. dodatek rosnąca niepopularność wojny w Indochinach w samej Francji, oraz coraz większa zależność CEFEO od wsparcia USA sprawiały, że Paryż nie mógł otwarcie sprzeciwić się amerykańskim żądaniom. W efekcie w listopadzie 1950 roku francuski rząd wydał deklarację, iż „pełna niepodległość państw indochińskich jest ostatecznym celem jego działania”, zaś „przekazanie rządom tych państw wszystkich atrybutów suwerenności nastąpi w najbliższym czasie”62, oraz podpisał na przełomie listopada i grudnia 1950 roku z rządami Laosu, Kambodży i Wietnamu konwencje w mieście Pau. Dotyczyły one jednak spraw drugorzędnych i jak komentował w swoich wspomnieniach ówczesny minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Anthony Eden, „nawet po konwencjach z Pau z 1950 roku Francja zatrzymała dla siebie tak szerokie uprawnienia, że Viet Minh mógł słusznie określać Bao Daia jako francuską marionetkę”63. Dostrzegali to jednak także Amerykanie oraz politycy Państwa Wietnamskiego, którzy w drugiej połowie 1953 roku wymogli na Francuzach kolejną deklarację, że ostatecznym celem wojny jest zapewnienie niepodległości i niezależności trzem państwom indochińskim. W rzeczywistości Paryż nadal liczył, że Indochiny pozostaną w jego strefie wpływów64. W tych okolicznościach 25 stycznia 1954 roku na Konferencji Berlińskiej zebrały się cztery mocarstwa: Stany Zjednoczone, ZSRR, Wielka Brytania i Francja. Miano przedyskutować na niej kwestię bezpieczeństwa w Europie, a zwłaszcza Niemiec i Austrii. Jednak jedynym konkretnym efektem spotkania okazało się postanowienie, by 26 kwietnia zwołać w Genewie konferencję poświęconą sytuacji w Korei i Indochinach. Poza wymienionymi mocarstwami, do Szwajcarii zaproszono także przedstawicieli ChRL oraz państw zainteresowanych. W przypadku części indochińskiej oznaczało to rządy Demokratycznej Republiki Wietnamu, Państwa Wietnamskiego, Laosu oraz Kambodży. Rozważano także udział innych państw, jednak niechętne były temu zwłaszcza Stany Zjednoczone, które początkowo sprzeciwiały się obecności wietnamskich komunistów, a nawet udział przedstawicieli Pekinu spotkał się z zastrzeżeniem, że nie oznacza to bynajmniej uznania dyplomatycznego dla rządu ChRL. Pod koniec lutego 1954 roku65 w stolicach zainteresowanych państw rozpoczęły się więc gorączkowe przygotowania związane z nadchodzącą konferencją. Nim jednak poczyniono jakieś konkretne ustalenia, w odległej dolinie Dien Bien Phu odezwały się działa, pracowicie wciągane przez komunistów w ciągu ostatnich miesięcy na wydawałoby się niedostępne wzgórza dookoła francuskiej twierdzy. Składała się ona z położonego centralnie lądowiska oraz ośmiu otaczających je samodzielnych pozycji umocnionych, obsadzanych przez liczącą dziesięć tysięcy żołnierzy załogę66. Obrońców otaczały cztery dywizje piechoty Viet Minhu, wspierane przez artylerię skoncentrowaną w specjalnie szykowanej na taką okazję 351. Dywizji Ciężkiej. Komuniści zgromadzili około czterdzieści dział i sześćdziesiąt moździerzy, które, jak wspomniano przed chwilą, wciągnięto na strome zbocza wzgórz otaczających dolinę Dien Bien Phu i starannie zamaskowano. Umożliwiło to artylerzystom prowadzenie bezpośredniego ognia na położoną poniżej francuską bazę. 65 Konferencja Berlińska trwała od 25 stycznia do 18 lutego 1954 roku. 66 Obrońcy Dien Bien Phu byli bardzo zróżnicowani – obok doborowych batalionów Legii Cudzoziemskiej, spadochroniarzy i piechoty kolonialnej, jej umocnienia obsadzały kiepsko przygotowane do regularnego oblężenia oddziały Tajów i Wietnamczyków. Więcej o bitwie w: Jarema Słowiak, Khe Sanh 1968. Amerykańskie i wietnamskie poszukiwania rozstrzygającej bitwy, Zabrze-Tarnowskie Góry 2017, s. 28-34; Bogusław Brodecki, Dien Bien Phu 1954, Warszawa 1989, ss. 207. 67 Stanley Karnow, op. cit., s. 51. 68 Philip B. Davidson, Vietnam at War, New York 1988, s. 256. Bitwa rozpoczęła się 13 marca, gdy niespodziewany i morderczy ostrzał zabił kilkuset obrońców, zniszczył większość sprzętu latającego bazy i poważnie uszkodził linie zasieków i umocnienia, na które następnie ławą ruszyła piechota Viet Minhu. Całonocne szturmy doprowadziły do upadku wysuniętego najbardziej na wschód fortu Beatrice, a dowódca artylerii bazy, ppłk Charles Piroth, rozerwał się w swoim bunkrze granatem, nie będąc w stanie skutecznie odpowiedzieć ogniem doskonale zamaskowanym bateriom przeciwnika67. W zażartych walkach do końca marca Wietnamczycy zdobyli dwa następne forty i odcięli od bazy kolejny. Równocześnie otrzymane od chińskich komunistów działka i karabiny przeciwlotnicze praktycznie odcięły bazę, pozwalając tylko na zrzuty spadochronowe z dużej wysokości. Zaciekłe walki doprowadziły jednak w pewnym momencie do impasu. 12 kwietnia francuski nasłuch radiowy przechwycił odmowy wykonywania rozkazów wśród oblegających, a komunistyczni oficerowie musieli grozić użyciem broni, by zmusić swoich podwładnych do kolejnych ataków68. Równocześnie linie zaopatrzeniowe Viet Minhu były rozciągnięte i atakowane przez francuskie lotnictwo i oddziały komandosów, a zapasy broni i rezerwy ludzkie ulegały wyczerpaniu. Z drugiej strony, Francuzi utracili połączenie lotnicze z bazą i nie byli w stanie go odzyskać, mimo podejmowanych prób zwalczania artylerii przeciwlotniczej przeciwnika. Zrzuty spadochroniarzy69 do twierdzy pozwalały z kolei tylko na bieżąco uzupełniać straty, nie wystarczyły jednak by odzyskać inicjatywę w bitwie, ponadto wyczerpywały jedyny odwód operacyjny CEFEO. Paryż zwrócił się o pomoc do Waszyngtonu, prosząc o wsparcie amerykańskiego lotnictwa. Biały Dom rozważał różne opcje, łącznie z przeprowadzeniem taktycznego uderzenia nuklearnego, ostatecznie jednak odmówił, wobec fiaska prób zmontowania koalicji na wzór wojny w Korei70. 69 Do końca bitwy do Dien Bien Phu zrzucono kilka tysięcy żołnierzy. Ostatni desant, złożony wyłącznie z ochotników, w tym wielu ze służb tyłowych, dotarł tam w przededniu jej upadku. Piotr Taras, Lotnictwo francuskie w Indochinach 1945-1957, „Militaria XX wieku” 2007, nr 3(18), s. 42. 70 Mark Moyar, op. cit., s. 29. 71 Ibidem, s. 27. 72 From Singapore to Foreign Office (Commissioner General for the United Kingdom in South East Asia), 18.III.1954, NA, FO 371/112048/DF1071/61. W międzyczasie, w celu uzyskania zewnętrznej pomocy do Pekinu udał się także Ho Chi Minh. Jednak Chińczycy, w porozumieniu z Moskwą, wyłgali się od bezpośredniego zaangażowania zasłaniając się wyczerpaniem po interwencji w Korei. Obiecując zwiększenie dostaw broni i doradców, udało im się mimo to skłonić swojego gościa do podjęcia ostatecznego wysiłku71. Rozszerzając pobór i ściągając wszelkie możliwe rezerwy, Viet Minh zdołał na początku maja zgromadzić siły wystarczające do finalnego szturmu na francuską twierdzę. Mimo desperackiego oporu obrońców i straszliwych strat atakujących, 7 maja komuniści otoczyli ostatnie pozycje sił CEFEO wokół punktu dowodzenia bazy, zatykając o 17:00 na szczycie bunkra swoją flagę. Bitwa o Dien Bien Phu zdecydowała o losie całej wojny, bezpośrednio wpływając na układ sił w trakcie Konferencji Genewskiej. Jej indochińska część rozpoczęła się 8 maja, a więc dokładnie tego dnia, gdy nagłówki gazet z całego świata zszokowały swych czytelników informacją o klęsce europejskiego mocarstwa zadanej przez byłych azjatyckich poddanych. Co warte podkreślenia, o jej przełomowym, decydującym znaczeniu ówcześni decydenci zdawali sobie sprawę już w jej trakcie72. Do Genewy każda z delegacji przybywała z odmiennymi celami. O ile sowiecko-chińskie stanowisko było dość jednolite, to o podobnej jednomyślności nie było mowy po stronie zachodniej, mimo prób wypracowania wspólnego frontu na spotkaniach ministrów spraw zagranicznych jakie zorganizowano przed samą konferencją. Francja, będąc jedną ze stron konfliktu, poszukiwała sposobu na zakończenie wojny, możliwie małym kosztem i przy zachowaniu jak największych korzyści i wpływów w Indochinach. Zwycięstwo pod Dien Bien Phu miało pozwolić negocjować w Szwajcarii z komunistami z pozycji siły, klęska w przededniu konferencji oznaczała tym samym kompletne zawalenie się dotychczasowych planów. Wynikało to nie tyle z jakiegoś gwałtownego załamania sytuacji militarnej w Indochinach po kapitulacji twierdzy (jej załoga stanowiła około 5% całości sił CEFEO), ale z utraty politycznego kapitału świadomie postawionego na odniesienie tam zwycięstwa. Jak zostało to już wspomniane, francuskie społeczeństwo było zmęczone trwającą ósmy rok wojną, a spora jego część odnosiła się do niej wręcz wrogo. Opinia publiczna wiązała duże nadzieje z potencjalnym zwycięstwem, które miało umożliwić korzystne dla Francji rozstrzygnięcie polityczne i tym większe było poczucie beznadziei po poniesionej klęsce oraz chęć jak najszybszego zakończenia konfliktu. To z kolei okazało się jednak po Dien Bien Phu trudne, bo jak pisał jeden z brytyjskich dyplomatów, Paryż jeszcze w marcu szykował się do rozmów w Genewie z szeregiem warunków, takich jak zachowanie swoich wpływów w Indochinach czy wycofanie chińskiego wsparcia dla Viet Minhu. Po poniesionej klęsce Francuzi nie posiadali jednak w ręku argumentów, które uzasadniałyby takie oczekiwania73. Istotne z punktu widzenia Chin ustępstwa poczynić mogli tylko Amerykanie, w Quai d’Orsay zdawano sobie jednak równocześnie sprawę z faktu, że Waszyngton choćby z powodu nastrojów społecznych na owe ustępstwa raczej się nie zgodzi. Po cichu liczono jednak, że Rosjan i Chińczyków będzie można postraszyć perspektywą głębszego amerykańskiego zaangażowania w Indochinach. Do czasu rozpoczęcia konferencji brak zdecydowanej amerykańskiej reakcji na pogarszającą się sytuację w Dien Bien Phu zdecydowanie osłabił jednak tę francuską kartę negocjacyjną. 73 List z Ambasady Brytyjskiej w Paryżu do Departamentu Azji Południowo-Wschodniej,26.III.1954, NA, FO 371/112049/DF1071/98. 74 O EDC wyczerpująco pisze Kevin Ruane. Ostatecznie traktat, podpisany w maju 1952 roku, nigdy nie wszedł w życie, ze względu na nieratyfikowanie go przez francuskie Zgromadzenie Narodowe 30 sierpnia 1954 roku. Przeważyły obawy Francuzów przed utratą suwerennej kontroli nad swoją armią. Po upadku idei EDC, RFN weszła w skład NATO 9 maja 1955 roku. Kevin Ruane, The Rise and Fall of the European Defence Community: Anglo-American Relations and the Crisis of European Defense, 1950–55, New York 2000, ss. 252. Paryż miał także pewien środek nacisku na Stany Zjednoczone w postaci ratyfikowania traktatu o Europejskiej Wspólnocie Obronnej (European Defense Community, dalej EDC). Był to rodzaj francuskiej alternatywy dla remilitaryzacji Republiki Federalnej Niemiec przez włączenie jej w struktury NATO – w EDC Niemcy mieli co prawda odtworzyć swoją armię, ale podlegać miała ona strukturze dowodzenia Wspólnoty, nie zaś swojemu rządowi, w przeciwieństwie do armii innych stowarzyszonych państw74. Amerykanie naciskali na ratyfikowanie traktatu i wprowadzenie go w życie, by móc jak najszybciej rozpocząć proces tworzenia niemieckiego wojska. Francuzi mieli nadzieję, że używając tej przysłowiowej marchewki, z pomocą EDC zdołają skłonić Waszyngton do pewnych ustępstw w Genewie. Dla Waszyngtonu w lutym 1954 roku Indochiny były przysłowiowym tematem nr 1, w opinii brytyjskich dyplomatów ważniejszym nawet od Niemiec, Korei czy Bliskiego Wschodu75. W ocenie Londynu osią ówczesnej polityki Stanów Zjednoczonych było utrzymanie udziału Francji w azjatyckiej wojnie tak długo jak to możliwe76. Równocześnie Amerykanie po Konferencji Berlińskiej byli negatywnie nastawieni do wszelkich negocjacji, uznając, że każdy uzyskany w nich wynik oznacza w rzeczywistości ustępstwo wobec komunistów. Gorzką pigułką była dla nich już sama obecność delegacji ChRL jako jednego z pięciu mocarstw77. Republikańska administracja prezydenta Dwighta Eisenhowera znajdowała się na dodatek pod presją Demokratów, którzy oskarżali ją o ryzykowanie utraty Indochin, biorąc odwet za podobne zarzuty formułowane przez Republikanów po upadku kuomintangowskich Chin78. 75 Depesza z Ambasady Brytyjskiej w Waszyngtonie do Foreign Office, 10.III.1954, NA, FO 371/112048/DF1071/53. 76 Indo-China, 5.III.1954, NA, FO 371/112049/DF1071/121. 77 Waszyngton wyraziły zgodę na udział delegacji ChRL z wyraźnym zastrzeżeniem, że w żadnym wypadku nie oznacza to uznania tego państwa przez Stany Zjednoczone. Piotr Ostaszewski, Wietnam: najdłuższy konflikt powojennego świata 1945-1975, Warszawa 2000, s. 265. 78 Dobrym przykładem jest karykatura zamieszczona w gazecie Washington Post 26 marca 1954 roku, przedstawiająca republikańskiego słonia z naręczem tablic o zdradzie i utracie Chin, oraz wujka Sama, wskazującego na mapę Indochin i mówiącego „chodź, chodź, zobaczymy jaki mądry jesteś teraz”. Amerykanie mieli nadzieję, że odniesienie zwycięstwa pod Dien Bien Phu pozwoli stanąć na nogi Francuzom i ustabilizuje sytuację militarną, a ZSRR i Chiny powrócą z Genewy z niczym. Równocześnie Waszyngton liczył, że uda się wywrzeć na Paryż presję, by przyznać faktyczną niepodległość państwom indochińskim. Klęska pod Dien Bien Phu była więc w tym kontekście tym bardziej dotkliwa. Mimo to Amerykanie udawali się do Genewy z nadzieją, że konferencja zakończy się fiaskiem, a Francuzów uda utrzymać się w wojnie przynajmniej do momentu, gdy zmontowana zostanie organizacja bezpieczeństwa zbiorowego w Azji Południowo-Wschodniej, a w Indochinach pojawi się wreszcie polityk zdolny przeciwstawić się Ho Chi Minhowi. Dla Wielkiej Brytanii Konferencja Genewska, jak i cała wojna indochińska stanowiły nie lada kłopot. W roku 1945 Brytyjczycy wsparli francuski powrót na półwysep, widząc w przywróceniu stanu posiadania Paryża w regionie ochronę własnych interesów. Jednak w roku 1954 realia i cele polityki Londynu były już diametralnie inne. Szereg byłych kolonii otrzymał niepodległość, pozostawały one jednak w specjalnych relacjach z byłą metropolią jako członkowie brytyjskiej Wspólnoty Narodów, na tym etapie o wciąż nie sprecyzowanym kształcie. Wielka Brytania musiała więc w swojej polityce uwzględniać zdanie byłych poddanych, z których największe, najsilniejsze i najambitniejsze Indie głośno opowiadały się za pokojem w Indochinach79. Brytyjczycy zmagali się już wówczas także z komunistyczną rebelią na Malajach (tzw. Malayan Emergency) inspirowaną przez ChRL i liczyli, że w Genewie być może uda się dojść z Pekinem do jakiegoś porozumienia. Z punktu widzenia ochrony wspomnianych brytyjskich posiadłości oraz Tajlandii, Londyn poważnie obawiał się perspektywy całkowitego komunistycznego zwycięstwa na półwyspie Indochińskim. 79 Robert F. Randle, Geneva 1954. The Settlement of the Indochinese War, Princeton 2015, s. 127-128. 80 Dosłownie w oryginale: „Choice between two evils, both so evil that I hope that neither of them will be seriously pursued, unless the position after the battle of Dien Bien Phu is such that we can do nothing to stiffen the French and Viet Namese to continue the fight to protect the whole country.” From Singapore to Foreign Office (Commissioner General for the United Kingdom in South East Asia), 18.III.1954, NA, FO 371/112048/DF1071/61. Jeszcze w trakcie walk w dolinie Dien Bien Phu, Foreign Office spodziewało się, że w przypadku francuskiej klęski, Viet Minh zostanie dopuszczony do udziału w rządzie w Wietnamie, lub kraj ten zostanie podzielony. Obie opcje z punktu widzenia Brytyjczyków były bardzo złe80, jednak stojąc przed wyborem, skłaniali się ku podziałowi Wietnamu, gdyż w ich opinii dopuszczony do rządu Ho Chi Minh prędzej czy później przejmie nad nim kontrolę. W ocenie Londynu nawet podział kraju mógł okazać się jednak tylko działaniem opóźniającym marsz komunistów w stronę Tajlandii i Malajów. W porównaniu do takich problemów państw zachodnich, Związek Radziecki i Chińska Republika Ludowa przybywały do Genewy w komfortowej wręcz sytuacji. Publicznie prezentowana pozycja orędowników pokoju, szukających rozwiązania konfliktu na drodze rozmów, którą można było skonfrontować z negatywnie nastawioną do samej konferencji delegacją Stanów Zjednoczonych, bardzo pasowała komunistom. Dla Związku Radzieckiego praktycznie każde rozstrzygnięcie konferencji niosło jakąś korzyść. Jej niepowodzenie pozwalałoby kontynuować propagandową narrację o komunistycznym obozie pokoju i kapitalistycznym/imperialistycznym obozie agresji. Kontynuacja wojny w Indochinach oznaczałaby dalsze zaangażowanie polityczne, militarne i gospodarcze państw zachodnich i odciągało ich uwagę od Europy, przy znikomym, głównie retorycznym wysiłku ZSRR. Z kolei osiągnięcie porozumienia w jakiejkolwiek postaci oznaczało zysk dla strony komunistycznej, czy to w formie uczestnictwa w wietnamskim rządzie (z perspektywą na rozszerzanie swoich wpływów), czy też zdobycia władzy przez Viet Minh władzy nad jakąś częścią Wietnamu. Nie do przecenienia były także kwestie prestiżowo-wizerunkowe, pozwalające Moskwie przyjmować pozę opiekuna ruchów narodowo-wyzwoleńczych na świecie. Warto jednak tu zaznaczyć, że Wietnam i Indochiny były w latach pięćdziesiątych z perspektywy Moskwy terenem kompletnie peryferyjnym81, zaś kierownictwo ZSRR wolało skupić się na sytuacji wewnętrznej i umacnianiu dotychczasowej strefy wpływów. Było więc to podejście odwrotne od tego prezentowanego przez głównego adwersarza zza oceanu. 81 Będzie to widoczne chociażby w znikomej skali zaangażowania się w tym rejonie czy stosunku do polskiego udziału w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach, co zostanie opisane w dalszej części pracy. 82 Przykładem może być chociażby korespondencja obecnego w Genewie Edmunda Osmańczyka i wydana później przez niego książka: Edmund J. Osmańczyk, Azja w Genewie. Zapiski korespondenta, Warszawa 1955, ss. 222. 83 Intrygującą postać cechującego się wielkim urokiem osobistym czerwonego mandaryna, jak czasami nazywano Zhou Enlaia, polskiemu czytelnikowi najlepiej przybliża w swoich pracach Jakub Polit. 84 Kwestia udziału czterech najbardziej zainteresowanych krajów w konferencji pozostawała pod znakiem zapytania prawie do momentu jej rozpoczęcia. Na udział państw stowarzyszonych w Unii Francuskiej naciskały Stany Zjednoczone, widząc w tym publiczne potwierdzenie ich suwerenności, stojąc równocześnie w opozycji wobec zapraszania DRW. Takiemu rozwiązaniu przeciwna była jednak Francja, mająca nadzieję, na załatwienie wszystkiego w gronie wielkich mocarstw i uważająca że zaproszenie państw stowarzyszonych będzie oznaczało zgodę na przyjazd delegacji wietnamskich komunistów. Quai d’Orsay sugerowało zaproszenie czterech delegacji tylko w charakterze obserwatorów. Twarde stanowisko ZSRR i ChRL, oraz wynik bitwy o Dien Bien Phu sprawił jednak, że ostatecznie do stołu zasiadły wszystkie cztery państwa. Piotr Ostaszewski, op. cit., s. 267. 85 Roman Jasica, op. cit., s. 111. Dla Chin Ludowych już samo zaproszenie na konferencję jako jedno z pięciu mocarstw było prestiżowym sukcesem, co zresztą z lubością podkreślali publicyści z obozu komunistycznego82. Ponadto stojący na czele chińskiej delegacji premier i minister spraw zagranicznych Zhou Enlai był dla zgromadzonych dziennikarzy postacią nową i fascynującą, na dodatek o wiele przystępniejszą niż przybyły z Moskwy Wiaczesław Mołotow83. Chińczycy byli postrzegani jako główni protektorzy i dobroczyńcy Viet Minhu i w powszechnej opinii to właśnie od nich zależeć miał kształt ewentualnego porozumienia w Genewie. Pekin liczył, że negocjacje uda się wykorzystać do powiększenia pierwszego wyłomu, jakim było zaproszenie na konferencję, w ich dyplomatycznej izolacji. Mieli także nadzieję stworzyć bufor przy swojej granicy, na wzór Korei Północnej. Oprócz wielkiej piątki, na konferencji pojawiły się także delegacje Demokratycznej Republiki Wietnamu, Państwa Wietnamskiego, Królestwa Laosu i Królestwa Kambodży84. Jednak DRW dzięki zwycięstwu pod Dien Bien Phu zyskało w ręku znaczący argument uzasadniający obecność przedstawicieli Viet Minhu przy stole negocjacyjnym, jednak wobec obecności wielkich mocarstw oczywiste było, że pierwsze skrzypce grać będą Związek Radziecki i Chiny. W przypadku trzech państw indochińskich, prezentowały one swoje opinie i deklaracje, jednak ich wpływ na przebieg negocjacji i decyzje Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji był minimalny. Uprzedzając w tym miejscu fakty, warto wspomnieć, że podział Wietnamu w publikacjach okresu PRL’u przedstawiany był stricte jako pomysł Zachodu85, korespondencja dyplomatyczna sugeruje jednak, że pomysł ten zrodził się równolegle u przyszłych uczestników konferencji, a z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii jego autorstwo można wręcz przypisać ZSRR86. 86 Pomysł podziału Wietnamu Rosjanie przedstawili zarówno Amerykanom jak i Brytyjczykom. Indo-China, 5.III.1954, NA, FO 371/112048/DF1071/50; Indo-China, 18.III.1954, NA, FO 371/112048/DF1071/68. 87 Geneva Conference, 26.III.1954, NA, FO 371/112049/DF1071/118. 88 Tak podaje Roman Jasica. Z kolei Piotr Ostaszewski wymienia 9 spotkań plenarnych i 23 nadzwyczajne. Roman Jasica, op. cit., s. 106; Piotr Ostaszewski, op. cit., s. 274. Konferencja w Genewie rozpoczęła się 26 kwietnia 1954 roku. Jej koreańska część nie przyniosła ważniejszych rozstrzygnięć, nie wydano zresztą nawet wspólnej deklaracji końcowej. Część indochińska, jak zostało to już wspomniane, zaczęła się 8 maja. Na czele poszczególnych delegacji stali następujący politycy: Stany Zjednoczone – początkowo sekretarz stanu John Foster Dulles, następnie podsekretarz stanu Walter Bedell Smith, Związek Radziecki – minister spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow, Francja – minister spraw zagranicznych Georges Bidault, zaś po upadku rządu Josepha Laniela premier i równocześnie minister spraw zagranicznych Pierre Mendès France, Wielka Brytania – minister spraw zagranicznych Anthony Eden, Chińska Republika Ludowa – premier i minister spraw zagranicznych Zhou Enlai, Demokratyczna Republika Wietnamu – wicepremier i minister spraw zagranicznych Pham Van Dong, Państwo Wietnamskie – minister spraw zagranicznych Nguyen Quo Dinh, po zmianie rządu nowy minister spraw zagranicznych Tran Van Do, Królestwo Kambodży – minister spraw zagranicznych Tep Phan, Królestwo Laosu – minister spraw zagranicznych Phuomi Sananikone, Ze względu na sprzeciw Związku Radzieckiego, w konferencję nie została zaangażowana Organizacja Narodów Zjednoczonych (Brytyjczycy chcieli pierwotnie, by ONZ zorganizowała sekretariat konferencji)87. Uczestnicy obrad w trakcie konferencji spotkali się na ośmiu oficjalnych otwartych posiedzeniach, oraz szeregu nieformalnych spotkań, często w mniejszym gronie88. Współprzewodniczącymi konferencji zostali przedstawiciele Wielkiej Brytanii i ZSRR. Mimo klęski poniesionej pod Dien Bien Phu, Georges Bidault starał się rozpocząć obrady w twardy sposób – francuski minister obarczył winą za wybuch konfliktu w 1946 roku Viet Minh, stwierdzając, że ugrupowanie to wywołało wojnę domową, oraz oświadczył, że wobec przyznania przez Francję Wietnamowi niepodległości istnienie Demokratycznej Republiki Wietnamu nie ma racji bytu, a Paryż może co najwyżej przyjąć do wiadomości istnienie organizacji Viet Minh, by negocjować zakończenie działań wojennych. To miało odbyć się zaś na drodze wstrzymania walk, przegrupowania wojsk obu stron do wyznaczonych wcześniej stref, ewakuacji oddziałów komunistycznych z Laosu i Kambodży, rozbrojenia partyzantów oraz uwolnienia jeńców i internowanych osób cywilnych. Dwa dni później ze swoją propozycją (choć z pewnością będącą efektem konsultacji z Moskwą i Pekinem) wystąpił Pham Van Dong. Składała się ona z ośmiu punktów: 1. Uznanie przez Francję suwerenności i niepodległości Wietnamu (oraz Kambodży i Laosu). 2. Wycofanie w uzgodnionym terminie wszystkich obcych wojsk z państw indochińskich oraz ustalenie miejsc dyslokacji dla wojsk francuskich. 3. Przeprowadzenie wolnych wyborów w Wietnamie, Laosie i Kambodży po wcześniejszych konsultacjach pomiędzy konkurencyjnymi rządami w każdym z tych państw (DRW stała tu na stanowisku wspierającym ruchy Pathet Lao i Wolnych Khmerów, będących w dużym uproszczeniu lokalnymi gałęziami Viet Minhu). 4. DRW gotowa była przystąpić do Unii Francuskiej na zasadzie dobrowolności. 5. Akceptacja interesów francuskich gospodarczych i kulturalnych, które miały zostać uregulowane na zasadzie równoprawnych traktatów. 6. Zakaz prześladowania osób współpracujących ze stroną przeciwną w trakcie wojny. 7. Wymiana jeńców wojennych. 8. Wejście w życie powyższych punktów miał poprzedzić rozejm na podstawie porozumień zawartych przez Francję z każdym z trzech krajów, w postaci całkowitego i jednoczesnego przerwania ognia na terenie całych Indochin, wyznaczenia obszarów przegrupowania wojsk, zakazu wprowadzania do Indochin nowych wojsk, broni i amunicji oraz powstania komisji mieszanych nadzorujących przestrzeganie rozejmu. W dniu 12 maja przedstawiciel Państwa Wietnamskiego odrzucił jakąkolwiek możliwość podziału kraju. Otwarcie wsparła go jednak tylko delegacja Stanów Zjednoczonych. Francuzi rozważali już wówczas podział Wietnamu na enklawy, chcąc zachować dla siebie większość miast i deltę Rzeki Czerwonej z Hanoi i portem Hajfong, co dawało możliwość wznowienie operacji militarnych na północy tego kraju89. Równocześnie Paryż prowadził rozmowy z Amerykanami na temat ich potencjalnej interwencji w Indochinach. Pod koniec maja osiągnięto nawet porozumienie, iż w przypadku gdyby na konferencji nie udało się uzyskać satysfakcjonującego wyniku, Eisenhower zwróci się do Kongresu o zgodę na interwencję zbrojną w Indochinach90. Jednak wkrótce potem całe przedsięwzięcie przysłowiowo zaczęło rozchodzić się w szwach. Informacje o tajnych negocjacjach pomiędzy Waszyngtonem i Paryżem wyciekły do prasy, wywołując zaniepokojenie Brytyjczyków, którzy obawiali się eskalacji konfliktu, oraz dając asumpt do ataków opozycji we Francji, oskarżającej Bidaulta o sabotowanie rozmów pokojowych. Ostatecznie doprowadziło to do upadku gabinetu Josepha Laniela91. Na czele nowego rządu stanął Pierre Mendès France, który zachował dla siebie tekę ministra spraw zagranicznych i publicznie zobowiązał się, że poda się do dymisji jeżeli nie zdoła doprowadzić do podpisania porozumienia w sprawie Indochin do 20 lipca 1954 roku. 89 Fredrik Logevall, Embers of War: The Fall of an Empire and the Making of America's Vietnam. New York 2012, s. 562-563. 90 Ibidem, s. 568-569. 91 Roman Jasica, op. cit., s. 109-110. 92 Fredrik Logevall, op. cit., s. 569-574. 93 Roman Jasica, op. cit., s. 96. Choć dalsze wydarzenia miały pokazać, że w rzeczywistości nadal traktowali oni Państwo Wietnamskie jak podwładnego. Równocześnie okazało się, że modyfikacji zaczęło ulegać także stanowisko Amerykanów. Wobec braku poparcia dla akcji militarnej zarówno u lokalnych sojuszników (Australii i Nowej Zelandii), jak i wątpliwości wyrażanych przez wojskowych, Stany Zjednoczone zaczęły odchodzić od koncepcji interwencji zbrojnej, utrzymując jednak swój sprzeciw wobec negocjowania porozumienia z komunistami. W połowie czerwca w Waszyngtonie zaczęła także kiełkować myśl o usunięciu Francuzów z Indochin i zajęciu ich miejsca jako opiekuna państw półwyspu, co pozwoliłoby pozbyć się oskarżeń o wspieranie francuskiego kolonializmu92. Nim upadł rząd Laniela, Francuzi po raz kolejny, tym razem jednak realnie, obdarowali Wietnam niepodległością. 4 czerwca 1954 roku w Paryżu podpisano traktaty międzypaństwowe o niepodległości Państwa Wietnamskiego oraz stowarzyszeniu tego kraju w ramach Unii Francuskiej93. 26 czerwca zmienił się także rząd – do Sajgonu przybył wówczas Ngo Dinh Diem, nominowany na premiera przez cesarza Bao Daia, pozostającego na Lazurowym Wybrzeżu. W dniu 14 maja głos zabrał Wiaczesław Mołotow, w wystąpieniu w pewnym sensie charakteryzującym całą radziecką politykę w Genewie. Z jednej strony wypełnione było ono zażartą krytyką polityki Stanów Zjednoczonych. Z drugiej minister wyrażał chęć i nadzieję na osiągnięcie politycznego kompromisu oraz zadeklarował, że ZSRR poczyni pierwszy krok, zgadzając się na komisję międzynarodową nadzorującą rozejm, złożoną z państw neutralnych94. Taka polityka pozostawała w zgodzie z przewidywaniami brytyjskich specjalistów, którzy przed rozpoczęciem konferencji spodziewali się, że celem Mołotowa pozostaje niezmiennie zniszczenie NATO oraz niedopuszczenie do zaistnienia EDC95. W czasie szwajcarskich rozmów zwłaszcza ten drugi traktat, oczekujący na ratyfikację przez francuskie Zgromadzenie Narodowe, był przedmiotem szczególnych zabiegów radzieckiej dyplomacji, zręcznie rozgrywającej we francuskiej prasie proamerykański kurs rządu Laniela i nieukrywaną niechęć Amerykanów do jakiegokolwiek ustępstwa, czy nawet samych negocjacji w Genewie. Siłą rzeczy, w wymęczonym wojną i łaknącym pokoju francuskim społeczeństwie takie stanowisko nie cieszyło się sympatią i znacząco ułatwiało wysłannikom Moskwy stawianie siebie w roli „bezstronnych orędowników pokoju i umiaru”96, w opozycji do Amerykanów, Bidaulta i jego zwierzchnika. Warto w tym miejscu dodać, że z punktu widzenia ZSRR kontynuowanie wojny w Indochinach także byłoby bardzo korzystne, gdyż osłabiałoby pozycję Francji w potencjalnym EDC, zarówno politycznie, jak i w ilości wojska, jakie mogło wejść w skład planowanej armii97. 94 Ibidem, s. 109. 95 Geneva conference: possible agreement at Geneva on basis of a coalition government or partition; information supplied by Mr Rodionov, Soviet Embassy, London, March 8th 1954, 8.III.1954, NA, FO 371 112048/DF1071/50. 96 Record of discussion between FO and Soviet chargé d'affaires and his counsellor in London about Far East and Geneva conference, March 23rd 1954, 23.III.1954, NA, FO 371 112048/DF1071/104. 97 UK policy towards Indo-China: draft paper, 25.III.1954, NA, FO 371 112049/DF1071/103G. 98 Piotr Ostaszewski, op. cit., s. 273. 99 Roman Jasica, op. cit., s. 109-115. 100 Tak przedstawia to opierający się na chińskich relacjach Stanley Karnow, za którym częściowo wersję tę powtarza Piotr Ostaszewski. Piotr Ostaszewski, op. cit., 276-280, 283. 288. W dniu 17 maja rozpoczęły się posiedzenia niejawne konferencji. Znaczącą rolę odgrywały liczne spotkania w wąskim gronie odbywane w kuluarach98. Z tego względu stosunkowo trudno jest obiektywnie ocenić, czyj wkład w ostateczny kształt Układów Genewskich był największy. Historiografia peerelowska największe zasługi przypisywała Wiaczesławowi Mołotowowi, który miał nie tylko przedstawić podstawowe ramy późniejszego porozumienia, ale także osobistymi negocjacjami sukcesywnie popychać kolejne problemy do rozwiązania99. Autorzy amerykańscy, zwłaszcza ci opierający się na źródłach chińskich, podkreślają rolę premiera Zhou Enlaia, który prośbą, groźbą i dobrym słowem doprowadził do porozumienia, zwłaszcza gdy do zaakceptowania decyzji wielkiej piątki przekonać trzeba było rząd Ho Chi Minha100. Z kolei z dokumentów Foreign Office i wspomnień Anthony’ego Edena wyłania się obraz szefa brytyjskiej delegacji jako wyważonego męża stanu, ostrożnie balansującego pomiędzy skrajnościami proponowanymi przez wrogie sobie strony i ostatecznie pomagającego uzyskać krajom Zachodu i Państwu Wietnamskiemu maksimum, jakie było możliwe w Genewie. O decydującej roli jaką odegrała zmiana francuskiego rządu i osobista rola premiera Pierre’a Mendès France’a, pisali wszyscy zainteresowani, warto jednak podkreślić przeciwstawianie go przez publicystów okresu PRL jako poszukującego porozumienia, prawdziwego męża stanu służalczemu (względem USA) i zacietrzewionemu poprzednikowi101. 101 Kapitalny pod tym względem jest wspomniany już Edmund Osmańczyk i jego Azja w Genewie. Zapiski korespondenta. Książka ta jest doskonałym przykładem komunistycznej retoryki lat pięćdziesiątych wymierzonej w złowrogi kapitalizm, pełna smaczków w rodzaju „małej SS-Europy” (NATO), czy moralizatorsko-baśniowej przypowieści o stadzie łabędzi, które autor obserwuje w Genewie wraz z innymi dziennikarzami, a których zachowanie ma jasno pokazywać czytelnikowi awanturniczą politykę Stanów Zjednoczonych i poważne, rozsądne postępowanie ZSRR i ChRL. Edmund Osmańczyk, op. cit., s. 11. 102 Jak wspominał ówczesny Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, admirał Arthur W. Radford, „każde porozumienie oznaczało dla nas w jakimś sensie porażkę. Konferencja Genewska była dla nas w gruncie rzeczy przeszkodą.” Arthur. W. Radford, From Pearl Harbor to Vietnam: The Memoirs of Admiral Arthur W. Radford, (ed.) Stephen Jurika, Stanford 1980, s. 420. 103 Roman Jasica, op. cit., s. 110. 104 FO paper on discussion with US officials in London about Indo-China and South East Asia defence, June 8th 1954, NA, FO 371/112070/DF1071/657. Niejako na uboczu pozostawały Stany Zjednoczone, z wymienionych już wcześniej przyczyn nieszczęśliwe (jeżeli można użyć takiego uproszczenia względem państwa) już samym faktem zwołania Konferencji Genewskiej w wymienionym składzie i po cichu liczące, że zakończy się ona równie bezowocnie jak wcześniejsza konferencja w Berlinie102. Widoki na taki końcowy efekt obrad w Szwajcarii rysowały się stosunkowo realnie w czerwcu, gdy negocjacje przeciągały się niemiłosiernie na wszystkich odcinkach, bez perspektyw na rychłe porozumienie, a dodatkowe zamieszanie wywołał upadek rządu Laniela. W efekcie 19 czerwca ustalono, że w Indochinach dojdzie do spotkania przedstawicieli CEFEO i Viet Minhu, którzy przedyskutują sprawę rozejmu i w ciągu trzech tygodni przedstawią swoje wnioski Konferencji103. Już jednak 8 czerwca Amerykanie i Brytyjczycy przewidywali, że konferencja zakończy się porażką, a sprawę agresji na Laos i Kambodżę należałoby skierować do ONZ. Londyn chciał jednak, by najpierw w Genewie „wyczerpać wszelkie możliwe środki” i nie był chętny angażować się w konstruowanie układu zbiorowego bezpieczeństwa w Azji Południowo-Wschodniej, dopóki w Genewie trwały rozmowy104. Korzystając ze wspomnianej przerwy w obradach Konferencji, 24 czerwca do Waszyngtonu przybyła delegacja rządowa Wielkiej Brytanii z Winstonem Churchillem i Anthonym Edenem na czele. Oprócz przywoływanego już paktu bezpieczeństwa dyskutowano także nad wymogami jakie musiałyby zostać spełnione, by Stany Zjednoczone zaakceptowały ewentualne porozumienie w Genewie. 29 czerwca stronie francuskiej przekazano siedem warunków Waszyngtonu: 1) Zapewnienie niepodległości Kambodży i Laosu oraz wycofanie wojsk Viet Minhu z ich terytoriów. 2) Zachowanie co najmniej południowej połowy Wietnamu i o ile to możliwe, enklawy w Delcie Rzeki Czerwonej, linia podziału nie powinna sięgać na południe od Dong Hoi. 3) Brak ograniczeń nałożonych na Laos, Kambodżę i zachowaną część Wietnamu, co pozwoliłoby na utrzymanie tam stabilnych reżimów antykomunistycznych, zwłaszcza brak restrykcji na posiadanie przez te kraje sił zbrojnych dla zapewnienia bezpieczeństwa wewnętrznego, importu broni i zatrudniania zagranicznych doradców. 4) Nieobecność klauzul, które mogłyby doprowadzić do utraty zatrzymanych obszarów na rzecz komunistów. 5) Możliwość ostatecznego połączenia Wietnamu na drodze pokojowej. 6) Gwarancja pokojowego i humanitarnego transferu ludności z jednej strefy Wietnamu do drugiej, pod międzynarodowym nadzorem. 7) Stworzenie skutecznego mechanizmu międzynarodowego nadzoru porozumienia.105 105 The Secretary of State to the Embassy in France, Washington, June 28, 1954, 28.VI.1954, Foreign Relations of the United States (dalej: FRUS), 1952–1954, Indochina, Volume XIII, s. 1757-1758. a) państwa komunistyczne przedłożą propozycję wymagającą amerykańskich gwarancji (z pełną świadomością, że Waszyngton nie może się na nie zgodzić), tylko po to, by obarczyć Amerykę odpowiedzialnością za upadek konferencji. b) Francuzi zostaną postawieni w sytuacji, gdy przed podpisaniem „złego porozumienia” uratować ich będzie mogło tylko włączenie się do wojny USA. Mimo przekazania powyższych warunków Francuzom, Amerykanie długo zwlekali z decyzją o powrocie do Genewy. Na powrót Amerykanów, już po wznowieniu obrad 12 lipca, naciskał Pierre Mendès France, któremu sekundował Anthony Eden, chcący za wszelką cenę uniknąć wrażenia głębokiego rozdźwięku pomiędzy sojusznikami. Sekretarz Dulles obawiał się jednak, iż w przydatku obecności w Szwajcarii przedstawiciela USA, Tymczasem według sekretarza stanu opinia publiczna i Kongres podchodziły do kwestii interwencji w Indochinach zupełnie inaczej niż trzy miesiące wcześniej i nie było szans, by poparły takie przedsięwzięcie, co oznaczałoby konieczność publicznej odmowy ewentualnej francuskiej prośbie. Równocześnie Dulles stwierdził, że jego rząd nie może znaleźć się w pozycji, w której można by go oskarżyć o akceptację „sprzedania Kambodży, Laosu i Wietnamu w komunistyczną niewolę”. Jak stwierdzał sekretarz stanu, „pamięć Jałty była w Stanach Zjednoczonych wciąż żywa”106. 106 Memorandum of Conversation, by the Coordinator of the United States Delegation at the Geneva Conference (Johnson), Paris, July 13, 1954, 13.VII.1954, FRUS, 1952–1954, Indochina, Volume XIII, s. 1819-1826. 107 Edmund Osmańczyk, op. cit., s. 214. 108 Teksty poszczególnych dokumentów: Konferencja genewska : (26 kwietnia - 21 lipca 1954 r.) : dokumenty i materiały, Warszawa 1954, ss. 508. 109 Piotr Ostaszewski, op. cit., 284. Ostatecznie Francuzom i Brytyjczykom udało się nakłonić Amerykanów do powrotu do Genewy. Ci zastrzegli jednak, iż uznają prawo Francji i Wielkiej Brytanii do podpisania układu na warunkach innych niż zawarte w siedmiu punktach z Waszyngtonu, równocześnie jednak rezerwują dla siebie prawo do publicznego odcięcia się od porozumienia zasadniczo odbiegającego od wcześniejszych ustaleń. Ostatni tydzień konferencji upłynął pod znakiem intensywnych negocjacji, gdy dziennie odbywało się nawet po pięć spotkań na szczeblu szefów delegacji. Mimo tego Układy Genewskie podpisano już po terminie wyznaczonym sobie przez Mendès France’a, około godziny 3:00 rano 21 lipca. Jednak by umożliwić francuskiemu premierowi dotrzymanie złożonej obietnicy, wszystkie dokumenty datowano na 20 lipca, oficjalnie zasłaniając się, iż użyto w nich czasu amerykańskiego107. Mimo szaleńczego tempa negocjacji w ostatnich dniach, wiele punktów Układów Genewskich pozostało nieprecyzyjnych lub otwartych do interpretacji. Ostatecznie efektem Konferencji Genewskiej było 10 dokumentów: trzy dwustronne układy o zakończeniu działań wojennych w Wietnamie, Kambodży i Laosie, sześć deklaracji jednostronnych (po dwie Francji, Laosu i Kambodży), oraz wielostronna Deklaracja Końcowa, przyjęta (ale nie podpisana) przez uczestników Konferencji, za wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, które dołączyły do niej swoje jednostronne oświadczenie108. W kwestii Wietnamu ustalono przerwanie wszelkich działań zbrojnych odpowiednio 27 lipca (część północna), 1 sierpnia (środkowa) i 11 sierpnia (południowa). Na 17 równoleżniku wyznaczono linię demarkacyjną, rozgraniczającą obszar pod kontrolą DRW (na północy) i Państwa Wietnamskiego (na południu). Był to efekt negocjacji trwających praktycznie od maja, do ostatecznego porozumienia doszło zaś dopiero 19 lipca109. Początkowo bowiem Viet Minh forsował linię biegnącą aż po 13 równoleżniku, z kolei Francuzi żądali zachowania dla siebie enklawy w Delcie Rzeki Czerwonej z Hanoi i Hajfongiem. Na drodze przesuwania na mapie kolejnych linii, ostatecznie obie strony spotkały się mniej więcej na 17 równoleżniku – sama Strefa Zdemilitaryzowana biegła bowiem wzdłuż rzeki Ben Hai oraz na zachód od jej źródeł do granicy z Laosem. Wyznaczono także obszary przegrupowania wojsk obu stron, skąd miały one udawać się odpowiednio na południe lub północ, zaś ludność cywilna miała uzyskać możliwość swobodnego przeniesienia się do wybranej przez siebie strefy w ciągu 300 dni od podpisania układów. Zakazywano ponadto tworzenia nowych baz wojskowych oraz wprowadzania do kraju nowego sprzętu wojennego i obcych wojsk. Zabronione było także wzmacnianie sił zbrojnych i wchodzenie w sojusze wojskowe. W ciągu dwóch lat w obu częściach Wietnamu miały odbyć się wybory zjednoczeniowe. W rok po Układach Genewskich oba rządy pretendujące do władzy w całym kraju miały odbyć konsultacje w sprawie formy przeprowadzenia wspomnianych wyborów: podziału kraju na okręgi wyborcze, opracowania kalendarza i ordynacji, itp. Do nadzorowania powyższych postanowień powołano Komisję Mieszaną złożoną z wojskowych przedstawicieli DRW i Francji, oraz Międzynarodową Komisję Nadzoru i Kontroli w Indochinach, do udziału w pracach której zaproszono Indie, Kanadę i Polskę. Negocjacje nad składem tego ciała trwały od połowy maja. 31 maja Wiaczesław Mołotow zaproponował Polskę, Czechosłowację, Pakistan i Indie110. Pomijając czteropaństwowy skład, który umożliwiał paraliżowanie prac komisji, Pakistan i Indie były państwami sobie wrogimi, co umożliwiałoby ich wzajemne rozgrywanie przeciw sobie i uzyskiwanie głosowań korzystnych dla strony komunistycznej. Nic więc dziwnego, że Brytyjczycy zaproponowali jako alternatywę komisję złożoną z pięciu państw azjatyckich, które niewiele wcześniej spotkały się na konferencji w Kolombo: Indie, Pakistan, Cejlon, Birmę i Indonezję111. Oprócz braku państw bloku komunistycznego, nieparzysta liczba uniemożliwiała także blokowanie działania takiego ciała. Stany Zjednoczone preferowały z kolei komisję stworzoną pod auspicjami ONZ, co gorąco popierał przedstawiciel Państwa Wietnamskiego. Jednym frontem wystąpiły przeciw temu jednak delegacje komunistyczne, wciąż pamiętające problemy jakie sprawiło im mieszanie się ONZ do wojny koreańskiej oraz podkreślające fakt nieobecności w tej organizacji ChRL112. 110 Problemy Indochin na Konferencji Genewskiej, brak daty, Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych (dalej AMSZ), zespół 12, wiązka 62, teczka 1220, k. 1-29. 111 Geneva conference: setting up of neutral nations supervisory commission; possibility of five Colombo Powers undertaking commission's responsibilities in Indo-China, June 4th 1954, NA, FO 371/112070/DF1071/650. 112 Za zachętą Amerykanów (a wobec dezaprobaty Francji i W. Brytanii) 29 maja 1954 roku Tajlandia wystąpiła do ONZ z wnioskiem o powołanie komisji międzynarodowej, która miałaby zabezpieczać to państwo przed komunistyczną inwazją, jednak wobec veta ZSRR w Radzie Bezpieczeństwa i zdecydowanej postawy komunistów w Genewie, wniosek został ostatecznie wycofany. Ostatecznie 18 lipca zdecydowano się na formułę chyba możliwie najbardziej kompromisową: komisję złożoną z trzech państw, której przewodniczyć miało państwo samodefiniujące się jako neutralne (Indie), oraz po jednym przedstawicielu rywalizujących bloków, w postaci Polski i Kanady113. Upadek brytyjskiej propozycji komisji złożonej z pięciu państw z Kolombo spotkał się z wyraźną dezaprobatą i frustracją w Londynie. Foreign Office uważało, że choć finalnie wybraną opcję zgłosił chiński premier, to rzeczywistym autorem projektu był obecny w Genewie Krishna Menon, którego podejrzewano o wyrachowaną, zakulisową grę wymierzoną w brytyjską propozycję114. Ten hinduski mąż stanu, oraz złowieszcza rola, o jaką podejrzewano go zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, zostanie opisane obszerniej w dalszej części tekstu. 113 Proposal by Chou En-Lai that international supervisory commission should consist of India, Canada and Poland, 18.VII.1954, NA, FO 371/112079/DF1071/889. 114 Composition of supervisory commission: report by UK foreign secretary about Krishna Menon's failure to support UK suggestion that five Colombo Powers should be members of commission, 19.VII.1954, NA, FO 371/112079/DF1071/895. 115 Organizacja Paktu Azji Południowo-Wschodniej (South East Asia Treaty Organization - SEATO), powołana do życia w Manili 8 września 1954 roku. 116 Confidential. From Foreign Office to Rangoon, 27.VIII.1954, NA, FO 371/112045/DF1052/3. Kto więc w ostatecznym rozrachunku najwięcej zyskał, a kto najwięcej stracił w Genewie? Przegranym wydawałyby się na pierwszy rzut oka Stany Zjednoczone – komuniści zdołali przesunąć granicę swojej władzy w Azji, mieli widoki na jeszcze większe jej poszerzenie w najbliższych latach, sama konferencja okazała się zaś prestiżowym sukcesem państw komunistycznych i ich ostentacyjnie pokojowej polityki na Dalekim Wschodzie, ukazała także rosnące rozdźwięki pomiędzy USA i ich europejskimi sojusznikami. Z drugiej strony, polityczne trzęsienie ziemi w Genewie przekonało znaczną część amerykańskich elit, że Azji Południowo-Wschodniej nie można pozostawić dotychczasowym sojusznikom, a zwłaszcza Francji, której dalekowschodnie interesy były coraz bardziej i bardziej rozbieżne z polityką Stanów Zjednoczonych. Ze zwiększoną energią przystąpiono więc w Waszyngtonie do tworzenia paktu bezpieczeństwa zbiorowego dla tego rejonu świata, który zmaterializował się ostatecznie przez powstanie SEATO115. Wbrew amerykańskim obawom konferencja nie doprowadziła także do zmiany międzynarodowego statusu Chin Ludowych. Podobnie mimo udziału w konferencji, rząd Ho Chi Minha poza strefą komunistyczną nadal był uznawany tylko de facto, nie zaś de iure i pozostawał w izolacji116. Genewa postrzegana była jednak jako silny cios w interesy USA, nic więc dziwnego, że podsekretarz Bedell Smith w amerykańskiej deklaracji stwierdził, iż rząd Stanów Zjednoczonych odnotował zawarcie porozumień pomiędzy wojującymi stronami oraz paragrafy 1-12 zawarte w Deklaracji Końcowej i w związku z powyższym oświadczył, że po pierwsze, nie użyje siły by przeszkodzić wprowadzaniu ich w życie, po drugie zaś będzie uważał każde wznowienie agresji z pogwałceniem wspomnianych układów za poważną groźbę dla pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego. Dyplomacja Wielkiej Brytanii nie mogła zaliczyć konferencji do szczególnie udanych. Jak pamiętamy, podział Wietnamu był z punktu widzenia Foreign Office w najlepszym przypadku mniejszym złem, które jednak dawało czas na opanowanie sytuacji na Malajach i wzmocnienie Tajlandii. Równocześnie jednak przebieg obrad w Genewie poważnie zaniepokoił Londyn co do przyszłości stosunków amerykańsko-francuskich i szerzej, jedności państw zachodnich. Co więcej, optymizmem nie napawały także ujawnione w trakcie konferencji poczynania Hindusów i zgłaszane przez nich wielkomocarstwowe ambicje polityczne. Francja oficjalnie uzyskała w Genewie to czego chciała, a więc honorowe wyjście z wojny z Viet Minhem. Koszt był jednak wysoki. Piotr Ostaszewski twierdzi co prawda, że dla Francuzów wojna skończyła się już 7 maja wraz z klęską pod Dien Bien Phu117, warto jednak pamiętać, że premier Mendès France w przypadku niepowodzenia negocjacji w Genewie, przed podaniem się do dymisji miał zamiar wysłać do Indochin francuskich poborowych by kontynuować tam walkę118. Działania Paryża po Konferencji Genewskiej wskazują ponadto, że porozumienia podpisane 4 czerwca 1954 roku z Państwem Wietnamskim z perspektywy Francji były równie umowne jak wcześniejsze tego typu akty i Francuzi mieli zamiar nadal kontrolować swoją byłą kolonię, w jej okrojonej południowej części. Jednak rząd Ngo Dinh Diema, posiadający poparcie Stanów Zjednoczonych, zdecydowany był tym razem realnie przeciwstawić się swoim dotychczasowym zwierzchnikom. 117 Piotr Ostaszewski, op. cit., s. 287. 118 The Ambassador in France ( Dillon ) to the Department of State, Paris, July 6, 1954, 6.VII.1954, FRUS, 1952–1954, Indochina, Volume XIII, s. 1786-1787. 119 Wspomnianym już przykładem jest Stanley Karnow, na którym opierały się następne generacje historyków. Piotr Ostaszewski, op. cit., s. 288. Konferencja miała z pewnością pozytywny finał dla Chińskiej Republiki Ludowej. Choć wciąż pozostawała ona w izolacji międzynarodowej, co publicznie podkreślali zwłaszcza Amerykanie, nie ulegało wątpliwości, że de facto Pekin został uznany za jednego z wielkich rozgrywających ówczesnego świata. Niewątpliwą zasługę miał w tym Zhou Enlai, który oprócz samych negocjacji zdołał także oswoić swoją ujmującą osobą opinię międzynarodową i zmienić zachodnie wyobrażenie o chińskich komunistach. W amerykańskiej historiografii, panuje przekonanie o wielkiej, decydującej wręcz roli czerwonego mandaryna w ostatecznym wyniku Konferencji Genewskiej119. Warto jednak pamiętać, że narracja ta często oparta jest o chińskie źródła i relacje, siłą rzeczy podkreślające wkład wysłannika Pekinu. Rola Zhou Enlaia była jednak bez wątpienia istotna, gdyż to on posiadał największe możliwości nacisku na Ho Chi Minha oraz Viet Minh i jak sugerują niektórzy autorzy, zmusił wietnamskiego polityka do zaakceptowania podziału kraju, od czego jeszcze przed rozpoczęciem konferencji kierownictwo DRW publicznie się odżegnywało120. Podział Wietnamu i osłabienie Viet Minhu były bowiem na rękę chińskiemu kierownictwu, nie potrzebującego konkurencji do roli lidera ruchu komunistycznego w Azji. Co więcej, Pekin uzyskiwał w ten sposób kolejne państwo buforowe, oddzielające ChRL od strefy wpływów USA, podobnie jak w Korei. W samych Chinach konferencja została przedstawiona propagandowo jako wielkie zwycięstwo nad Stanami Zjednoczonymi121. 120 Zhou Enlai miał ponoć straszyć swoich wietnamskich kolegów groźbą amerykańskiej interwencji zbrojnej. Gareth Porter, Perils of Dominance. Imbalance of Power and the Road to War in Vietnam, Berkeley-New York-London 2005, s. 37. 121 Ibidem. 122 Cyt. za Roman Jasica, op. cit., s. 115. W podobnym tonie o konferencji wypowiadano się w ZSRR, stwierdzając iż Układy Genewskie oznaczają „doniosłe zwycięstwo sił pokoju i poważną porażkę sił wojny”122. Moskwa bez wątpienia mogła być zadowolona zarówno z przebiegu rozmów, jak i ich ostatecznego rezultatu. Długotrwałe negocjacje ujawniły światu niespójności pomiędzy sojusznikami z NATO, przy równoczesnym zachowaniu jednolitego (pozornie) frontu krajów komunistycznych. Bardzo wygodne propagandowo (i w pełni wykorzystane) było przy tym otwarcie wrogie stanowisko Stanów Zjednoczonych wobec rozmów prowadzonych w Szwajcarii. Ostatecznie przy minimalnym wysiłku Związku Radzieckiego udało się poszerzyć komunistyczną strefę wpływów o kolejny kraj – póki co tylko jego północna część, ale z realnymi widokami na rychłe zjednoczenie całości pod komunistycznym kierownictwem. Kreml zyskiwał także bezpośredni wpływ na funkcjonowanie komisji międzynarodowej bez obciążenia dla własnej dyplomacji, dzięki udziałowi w niej Polaków. Nawet specyficzna forma udziału ChRL w konferencji miała plusy dla Moskwy – pozwoliła użyć Chińczyków jako straszaka i przeciwwagi wobec liczniejszych państw Zachodu, równocześnie zaś utrzymanie Pekinu w izolacji międzynarodowej dawało narzędzie nacisku w stosunkach z bratnią partią. Warto jednak podkreślić, że Konferencja Genewska miała dla Związku Radzieckiego znaczenie głównie propagandowo-prestiżowe. Zupełnie inaczej niż w Waszyngtonie, z perspektywy Kremla Indochiny były odległym i mało istotnym rejonem świata. Będzie to dobrze widoczne w kolejnych latach, gdy doniesienia o naruszaniu Układów Genewskich spotkają się z tak niemrawą reakcją Moskwy, że wywoła to wręcz zdziwienie i podejrzliwość na Zachodzie. Powodów do szczególnego zadowolenia nie miały za to rządy państw, które musiały ponieść bezpośrednie konsekwencje ustaleń wielkich mocarstw. W szeregach Viet Minhu, upojonego wielkim zwycięstwem pod Dien Bien Phu, informacja o podziale kraju nie wywołała zbyt wielkiego entuzjazmu. Jak podkreślano to bowiem nawet w PRL-owskiej literaturze, „Konferencja Genewska w sprawie Indochin zakończyła się powodzeniem w głównej mierze dzięki daleko idącym kompromisom i ustępstwom, na jakie przez cały czas jej trwania szły uczestniczące w niej kraje socjalistyczne: Związek Radziecki, Chińska Republika Ludowa i DRW – głównie jednak DRW, ona bowiem musiała ponosić skutki tych ustępstw”123. W Genewie doszło wręcz do dość niezwykłej sytuacji, gdy przedstawiciele delegacji DRW żalili się zachodniej prasie, że zgodzili się na mniej niż im się to słusznie należało pod naciskiem Zhou Enlaia i Wiaczesława Mołotowa124. Nie można jednak wykluczyć, iż był to rodzaj propagandowej gry prowadzonej w porozumieniu z Moskwą i Pekinem, od których pomocy nowe państwo było przecież kompletnie uzależnione125. 123 Ibidem., s. 114. 124 Tillman Durdin, Some in Vietminh, Angered, Say Red Allies Forced Pact, “The New York Times”, 25 czerwca 1954 roku. 125 Mark Moyar, op. cit., s. 30. 126 W jednym z przemówień, równie metaforycznym jak te wygłaszane przez Mao Zedonga, wietnamski przywódca stwierdzał, iż w celu „uzyskania zdrowej rośliny z zielonymi liśćmi, pięknymi kwiatami i smacznymi owocami, musimy o nią starannie dbać i karmić jej korzenie”, wyjaśniał Ho. Północny Wietnam był właśnie korzeniem tej rośliny. „Korzeniem walki o całkowite narodowe wyzwolenie i zjednoczenie.” Cyt. za Kevin Ruane, op. cit., s. 44. 127 Jak pamiętamy, Tran Van Do był ministrem w stworzonym 26 czerwca rządzie Ngo Dinh Diema. O ile intencje i odczucia kierownictwa Viet Minhu pozostają w sferze spekulacji, reakcja dołów partyjnych na ustalenia z Genewy była zdecydowanie negatywna, co wymusiło zaangażowanie całego autorytetu Ho Chi Minha, by przekonać, że w tym momencie był to najlepszy układ, jaki dało się uzyskać126. Akceptując podział kraju, rząd DRW mógł pocieszać się perspektywą rychłych wyborów zjednoczeniowych, które wobec autentycznej osobistej popularności Ho Chi Minha, legendy Dien Bien Phu oraz politycznego rozgardiaszu w Państwie Wietnamskim wydawały się niemożliwe do przegrania. Dwa lata dawały równocześnie czas na skonsolidowanie państwa oraz wzmocnienie sił zbrojnych, nadwątlonych przez wysiłek włożony w zdobycie francuskiej twierdzy. W Państwie Wietnamskim ustalenia ze Szwajcarii również nie spotkały się z pozytywnym przyjęciem. Jeszcze 18 lipca, a więc przed ogłoszeniem deklaracji końcowej, minister spraw zagranicznych Tran Van Do złożył na ręce obecnych w Genewie delegacji notę protestacyjną, stwierdzając, że nie miał nawet możliwości wypowiedzieć się w imieniu nowego rządu127, zaś pojawiające się w poszczególnych projektach plany podziału Wietnamu są nieakceptowalne128. Po ogłoszeniu Układów Genewskich na budynkach rządowych opuszczono flagi, a Ngo Dinh Diem honorowo podał się do dymisji. Została ona jednak natychmiast odrzucona przez cesarza Bao Daia, który zapewnił go równocześnie o swoim nieustającym poparciu129. 22 lipca premier wygłosił przemówienie, stwierdzając m.in. „nasz rząd nie może uznać przekazania połowy kraju pod chińsko-sowiecki zarząd (…). Trudno nam zaakceptować fakt zniewolenia milionów naszych braci na północy”130. Jednak w przeciwieństwie do Ho Chi Minha, premier Państwa Wietnamskiego nie miał zbyt wielu powodów, by optymistycznie spoglądać w przyszłość. Jego krajem wstrząsały polityczne spory toczone przez liczne partie oraz potężne sekty polityczno-religijne, opłacane i hołubione przez Francuzów. Ci ostatni zresztą bynajmniej nie zamierzali opuścić południa Wietnamu i starali się obalić Diema, darząc go antypatią sięgającą jeszcze lat trzydziestych. Z kolei Amerykanie nie wierzyli, że wietnamski premier zdoła utrzymać się na swoim stanowisku. Latem 1954 roku wydawało się więc, że Południowy Wietnam ma przed sobą nie więcej niż dwa lata turbulentnego życia, nim ostatecznie wpadnie w ręce komunistów. 128 Twenty-third Restricted Session on Indochina, Geneva, July 18, 4 p.m.: The United States Delegation to the Department of State, July 18, 1954, 18.VII.1954, FRUS, 1952–1954, The Geneva Conference, Volume XVI, s. 1432-1434. 129 The Ambassador at Saigon ( Heath ) to the Department of State, July 29, 1954, 29.VII.1954, FRUS, 1952–1954, Indochina, Volume XIII, s. 1890-1891. 130 Premier Ngo Dinh Diem: Statement Regarding the Geneva Agreements, [w:] The Problem of Reunification of Vietnam, Republic of Vietnam, Ministry of Information, Saigon 1958, s. 29. I.3. Powołanie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach. Międzynarodowa komisja została stworzona w Genewie w pośpiechu i w wyniku licznych kompromisów i niedopowiedzeń. Nie określono przykładowo nawet lokalizacji głównej siedziby MKNiK w Wietnamie. W efekcie szereg reguł działania państwa członkowskie musiały wypracować we własnym zakresie. W Genewie ustalono, że na czele Komisji, oraz na straży jej neutralności i bezstronności, stać będzie Delegacja Indii, zaś dwa pozostałe państwa, choć nie napisano tego wprost, pilnować miały w niej interesów państw zachodnich (Kanada) i bloku komunistycznego (Polska)131. Jak wskazywała sama jej nazwa, celem MKNiK było nadzorowanie i kontrolowanie wykonywania w Wietnamie porozumienia rozejmowego podpisanego przez strony konfliktu (Unię Francuską i DRW) w Genewie. W tym celu Układy upoważniały Komisję do prowadzenia dochodzeń, inspekcji, obserwacji, rozwiązywania incydentów, udzielania zaleceń w przypadku sporów wewnątrz Komisji Mieszanej, sugerowania ewentualnych poprawek i uzupełnień Układów oraz orzekania o ewentualnych przypadkach naruszenia postanowień z Genewy przez strony. Jednak jedyną rózgą w rękach MKNiK była możliwość poinformowania członków Konferencji Genewskiej (a w zasadzie jej współprzewodniczących: ZSRR i Wielkiej Brytanii) o odmowie wykonywania zaleceń Komisji, łamaniu Układów przez strony lub o trudnościach napotykanych w pracy. 131 Taką interpretację składu Komisji przedstawia Roman Jasica, choć z obowiązkowym zastrzeżeniem, iż czuwać miały one nad tymi interesami „tylko w takim zakresie, jaki nie kolidowałby z obowiązującą je jako członków organu międzynarodowego bezstronnością”. Oficjalnie wszystkie państwa członkowskie miały oczywiście być bezstronne. Cyt. za: Roman Jasica, op. cit., s. 131. 132 Polityczne i wojskowe aspekty pokojowych misji Ludowego Wojska Polskiego w świecie, AIPN, IPN BU 2602/23810, k. 25-37. 133 Nazwy francuskie, zmienione przez władze powstałej w 1955 Republiki Wietnam na odpowiednio Vung Tau i Da Nang, choć Cap St. Jacques pojawiać będzie się w dokumentach MKNiK praktycznie przez cały okres jej istnienia. Powyższe czynności MKNiK podejmowała na podstawie konkretnych nakazów zawartych w artykułach Układów Genewskich, lub na wniosek którejś ze stron. Miała także prawo do rozpoczęcia działań z własnej inicjatywy, jeżeli uznała to za potrzebne. W Genewie ustalono, że na terenie Wietnamu rozmieszczonych zostanie 14 stałych grup inspekcyjnych – po 7 na Południu i Północy132. W DRW ulokowano je wzdłuż granicy lądowej i wybrzeża w miejscowościach Lao Cai, Lang Son, Tien Yen, Hajfong, Vinh, Dong Hoi i Muong Sen. W Państwie Wietnam grupy umieszczono w Sajgonie, Qui Nhon, Nha Trang, Ba Ngoi, Cap St. Jacques, Tan Chau i Tourane133. Dodatkowo Komisja mogła tworzyć doraźnie ruchome grupy inspekcyjne134. Już w trakcie swojej działalności MKNiK powołała do życia Grupę Ruchomą Nr. 76, która ulokowana została w Strefie Zdemilitaryzowanej na 17 równoleżniku, była to de facto grupa stała. Każdej grupie inspekcyjnej towarzyszyli oficerowie z Misji Łącznikowych DRW i Unii Francuskiej oraz tłumacze zapewnieni przez strony. Po wycofaniu się z Wietnamu Francuzów w roku 1956, ich zadania przejęła Misja Łącznikowa Republiki Wietnamu135, jednak od tego momentu grupom towarzyszył tylko jeden oficer łącznikowy: Wietnamskiej Armii Ludowej na Północy i Armii Republiki Wietnamu na Południu. 134 Takich tymczasowych grup inspekcyjnych utworzono w trakcie istnienia MKNiK nieco ponad setkę. 135 W listopadzie roku 1955 Państwo Wietnamskie przekształciło się w Republikę Wietnamu. Zmiany polityczne w obu wietnamskich państwach po roku 1954 przedstawione są w Rozdziale II. Mapa 2 - Rozmieszczenie stałych grup inspekcyjnych w Wietnamie. (Opracowanie autora) Po negatywnych doświadczeniach z Komisją Nadzorczą Państw Neutralnych w Korei, w której konieczność jednomyślności wśród jej czterech członków paraliżowała jej pracę, ustalono, że w MKNiK jednomyślności państw członkowskich będą wymagać tylko najważniejsze postanowienia, takie jak orzeczenie o pogwałceniu postanowień Układów Genewskich, zalecenia poprawy i uzupełnień porozumień z Genewy czy ewentualne ograniczenie działalności Komisji. Postanowienia o mniejszym znaczeniu, niezbędne dla codziennego sprawnego funkcjonowania MKNiK miały zapadać większością głosów, z zastrzeżeniem o możliwości dołączenia dokumentu wyjaśniającego przyczyny opinii mniejszościowej. Na czele każdej delegacji państwowej stał dyplomata w randzie ambasadora, który posiadał zastępcę (w przypadku Delegacji Polskiej zastępcą ambasadora był Starszy Doradca Polityczny, po redukcjach w roku 1968 uprawnienia takie otrzymał także Starszy Doradca Wojskowy). Każda z delegacji podzielona była na wydziały: Polityczny, Operacyjny i Prawny. Trzech szefów delegacji działało jako Komisja, której przewodniczył szef Delegacji Indyjskiej. Komisja w Wietnamie miała współpracować ze swoimi organizacjami siostrzanymi w Kambodży i Laosie. Kontrolę nad wszystkimi komisjami sprawował Sekretariat Generalny Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach, na czele którego w wyniku wewnętrznych ustaleń stał zawsze szef Delegacji Indii w Wietnamie, pełniący równocześnie także funkcję przewodniczącego całej Komisji w Indochinach. Posiadał on trzech zastępców: ds. swobód demokratycznych, zawsze typowanego z Delegacji Polskiej; ds. operacyjnych, stale z Delegacji Kanadyjskiej; oraz ds. administracyjnych, zawsze z Delegacji Indyjskiej. Stali oni na czele odpowiednich działów zajmujących się wymienionymi zagadnieniami. Głównym zadaniem Sekretariatu było prowadzenie korespondencji ze stronami Układów Genewskich oraz przechowywanie dokumentów Komisji. Oprócz grup inspekcyjnych, Komisja we własnym zakresie powołała do życia organy pomocnicze specjalizujące się w poszczególnych zagadnieniach, których nadzorowanie przewidywały Układy Genewskie. Były to: - Komitet Swobód, zajmujący się kwestią swobód demokratycznych wynikających z Artykułów 14(c) i (d), a więc zakazu prześladowań osób za ich aktywność w trakcie wojny oraz swobodę przemieszczania się z Północy na Południe i vice versa. Tworzyli go doradcy polityczni trzech delegacji i zajmował się on także sprawami niewojskowymi w sprawozdaniach ruchomych i stałych grup inspekcyjnych. - Komitet Operacyjny, tworzony przez doradców wojskowych trzech delegacji, który rozpatrywał sprawy związane z wykonywaniem przez strony klauzul wojskowych Układów Genewskich (zakładanie baz, wwóz sprzętu i personelu wojskowego, agresja militarna, itp.). - Komitet Prawny, składający się z doradców prawnych trzech delegacji, który rozpatrywał wszystkie zagadnienia prawne powstałe w trakcie funkcjonowania MKNiK w Wietnamie136. 136 Roman Jasica, op. cit., s. 134. 137 Ibidem, s. 134-135. 138 Lista pracowników Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie na dzień 31.08.1966 r., 31.VIII.1966, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 3-4. Jeżeli któryś z Komitetów lub grup inspekcyjnych podjęły jednomyślną decyzję w jakiejś sprawie, Komisja akceptowała ją jako ostateczną, wyjątkowo tylko zdarzało się, by decyzja grupy inspekcyjnej została zmieniona na poziomie Komitetu. W przypadku gdy na etapie grupy lub Komitetu nie udawało się osiągnąć jednomyślności, dana kwestia trafiała do Komisji, która w zależności od wagi zagadnienia podejmowała decyzję jednomyślnie lub większością głosów137. Główną siedzibą Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie było początkowo Hanoi, z którego udawano się na sesje wyjazdowe do Sajgonu. W roku 1958 MKNiK na stałe przeniosła swoją kwaterę główną do Sajgonu, a na sesje zaczęto udawać się do stolicy Demokratycznej Republiki Wietnamu. Wynikało to zarówno z zabiegów Hanoi, by przenieść uwagę Komisji na Południe, jak i chęci samej MKNiK by podkreślić, że Republika Wietnamu także jest związana Układami Genewskimi. W stolicy Wietnamu Północnego pozostała delegatura Komisji, nazywana w dokumentach „Podkomisją w Hanoi”138. MKNiK współpracowała ze stronami za pośrednictwem Misji Łącznikowej Wietnamskiej Armii Ludowej w Hanoi oraz Misji Łącznikowej Unii Francuskiej w Sajgonie. Po roku 1956 tę ostatnią zastąpiła Misja Łącznikowa Armii Republiki Wietnamu. Misje przydzielały oficerów łącznikowych grupom inspekcyjnym, które mogły prowadzić swoją działalność tylko przy ich udziale. Koszty funkcjonowania Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie zgodnie z Układami Genewskimi powinny były pokrywać Wielka Brytania, Francja, Związek Radziecki, Chiny, oraz Północny i Południowy Wietnam. Mocarstwa miały składać się na Wspólny Fundusz (Common Pool) wydatków Komisji, zaś oba wietnamskie państwa zapewniać zakwaterowanie, wyżywienie i transport niezbędny do realizowania zadań statutowych MKNiK (local expenses). I.4. Powody wyznaczenia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej do pracy w MKNiK Jak zostało to już wspomniane, skład Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach budził w Genewie znaczne kontrowersje. Stany Zjednoczone, chłodno nastawione do całej konferencji, kategorycznie odmawiały zaakceptowania w składzie Komisji państwa komunistycznego. Uzasadniały to sytuacją w Komisji Nadzorczej Państw Neutralnych w Korei, gdzie wrogo nastawione delegacje z Polski i Czechosłowacji ściśle współpracowały z Koreańczykami i Chińczykami, osłaniając stronę komunistyczną, nie pozwalając na przeprowadzanie kontroli w Korei Północnej i paraliżując pracę Komisji139. Ostatecznie skład MKNiK został zaakceptowany dopiero 18 lipca 1954 roku , a więc w zasadzie tuż przed zamknięciem Konferencji. Na dodatek udział PRL zaakceptowały Wielka Brytania i Francja - jak pamiętamy Stany Zjednoczone przyjęły do wiadomości, ale nie zaakceptowały Układów Genewskich i zadeklarowały, że nie użyją siły, by zapobiec wprowadzeniu ich w życie. Pozostały więc także na swoim negatywnym stanowisku względem polskiego udziału w pracach MKNiK. 139 Johnson-Kuznetsov Meeting, Geneva, July 1, Afternoon: The US Delegation to the Department of State, Geneva, July 1, 1954 – 9pm., 1.VII.1954, FRUS, 1952-1954, The Geneva Conference, Volume XVI, s. 1268-1270. 140 Notatka przygotowana przez Charge d’Affaires Ambasady PRL w Pjongjangu, 19.VIII.1954, AMSZ, z. 12, w. 58, t. 1202, k. 4. 141 Właściwie Maks Wolf. Przed drugą wojną światową słuchacz szkoły Kominternu (Międzynarodowej Szkoły Leninowskiej), w trakcie wojny oficer w wojsku polskim podległym Moskwie. Przed wyjazdem do Korei pełnił funkcję zastępcy szefa Głównego Zarządu Politycznego WP. Tymczasem z polskich dokumentów z tamtego okresu wyłania się ciekawy obraz, który być może rzuca odrobinę światła na chińską i rosyjską decyzję o wydelegowaniu PRL do udziału w nowo powołanej komisji w Indochinach. Stanowisko komunistów w Korei było bowiem dalekie od monolitu, jakim postrzegali go Amerykanie. Przynajmniej częściowo, gdyż faktycznie wspólne, wrogie drugiej stronie stanowisko zajmowali Koreańczycy, oficerowie Chińskich Ochotników Ludowych oraz Delegacja Czechosłowacka. W praktyce sprowadzało się ono do negowania możliwości faktycznej współpracy ze Szwedami i Szwajcarami, oraz uważania ich za „szpiegów będących całkowicie na smyczy Amerykanów”140. Z trendu tego wyłamywali się jednak Polacy, w 1954 roku kierowani przez generała Leszka Krzemienia141. Polski oficer stał bowiem na stanowisku, że w kontaktach zarówno z partnerami z Komisji, jak i dowództwem ONZ należało zachować elastyczność. Dotyczyło to zwłaszcza delegacji Szwajcarii i Szwecji, które według niego nie były kompletnie podporządkowane Amerykanom i dało się z pomocą osobistych kontaktów wykorzystać ten fakt, by ugrać coś dla strony komunistycznej. Ponadto, nie był chętny kompromitowaniu PRL na arenie międzynarodowej w imię dogmatycznego popierania często dość prymitywnych kłamstw. To jednak powodowało napięcia w relacjach z Chińczykami i Koreańczykami, którzy uważali, że rola Polski i Czechosłowacji w KNPN sprowadzała się do ochrony interesów strony komunistycznej, nawet kosztem ich własnego prestiżu i jeżeli miałoby to oznaczać fabrykowanie dowodów, że druga strona łamie porozumienia rozejmowe142. Wiernie sekundował im w tym szef Delegacji Czechosłowackiej, generał Josef Hečko. Uważał on, że jego zadaniem było zdemaskowanie Szwedów i Szwajcarów jako „amerykańskich agentów” i uważał utrzymywanie z nimi kontaktów towarzyskich za nieprzydatne, a wręcz niebezpieczne143. Stawiało go to w opozycji do metod generała Krzemienia, z którym dzieliło go zresztą o wiele więcej144. 142 Ściśle Tajny Szyfrogram, Krzemień (Kaesong) do Naszkowskiego (Warszawa) 24 czerwca 1954, AMSZ, z. 6/77, w. 40, t. 500, k. nienumerowane. 143 Ściśle Tajny Szyfrogram, Krzemień (Kaesong) do Naszkowskiego (Warszawa) 2 czerwca 1954, AMSZ, z. 6/77, w. 40, t. 500, k. nienumerowane. 144 Hečko uważał, że Polak był zarozumiały i przeceniał znaczenie dobrych relacji z partnerami w Komisji, a równocześnie miał zbyt niską opinię o przyjaciołach [Koreańczykach i Chińczykach - przyp. aut.]. Wydaje się, że równie duże znaczenie jak różnice dogmatyczno-ideologiczne miał także konflikt charakterów obu oficerów. 145 Projekt Poprawy Pracy KNPN w Korei, niedatowane, AMSZ, z. 12, w. 58, t. 1202, k. 15-18. Jednak metody i podejście Delegacji Polskiej w KNPN, choć spotykały się z miażdżącą krytyką na miejscu, wydawały się znajdować o wiele więcej zrozumienia w Moskwie i Pekinie (a także Warszawie). Widoczne było to zwłaszcza w okresie Konferencji Genewskiej, gdy ChRL i ZSRR chciały przekonać Zachód, że współpraca z krajami komunistycznymi w ciałach międzynarodowych jest możliwa. O bezpośrednim związku świadczy chociażby treść planu polepszenia pracy KNPN przygotowanego w pekińskim ministerstwie spraw zagranicznych: „W połączeniu z sytuacją międzynarodową, która powstała po Konferencji Genewskiej, w celu podjęcia dalszych wysiłków zmierzających do pokojowego uregulowania problemu koreańskiego, a także do pełnego wprowadzenia w życie porozumień o zawieszeniu broni w Indochinach, uważamy że nieodzowne jest, by dołożyć wszelkich starań w celu zachowania KNPN i nie pozwolić stronie amerykańskiej na łatwe i jednostronne jej rozwiązanie. Jeżeli USA będzie dalej do tego dążyć, należy zrobić wszystko, by wina była całkowicie po stronie Stanów Zjednoczonych.”145 Co jeszcze istotniejsze, Chińczycy przyznawali w nim, że za dotychczasową blokadę pracy Komisji odpowiadało zbyt sztywne stanowisko strony komunistycznej i należało to zmienić, de facto przyjmując linię forsowaną przez generała Krzemienia i tym samym przyznając rację jego dotychczasowemu stanowisku w KNPN. Wydaje się więc, że w ChRL, gdzie z Układami Genewskimi wiązano duże nadzieje, uznano, iż Polacy, którzy udowodnili swoją polityczną sprawność i elastyczność w koreańskiej komisji, bardziej nadają się do reprezentowania komunistycznych interesów w Indochinach od przedstawicieli Czechosłowacji, którzy także przewijali się w kuluarach Genewy jako kandydat do MKNiK. Nie bez znaczenia był zapewne także fakt bardziej rozbudowanych kontaktów Pekinu i Warszawy, czego symbolem było Chińsko-Polskie Towarzystwo Okrętowe, Chipolbrok, powołane do życia w roku 1951 w celu ustanowienia połączeń morskich pomiędzy portami chińskimi i polskimi, oraz przełamania blokady handlowej ChRL zorganizowanej przez Stany Zjednoczone146. 146 Pierwsza chińska spółka joint-venture (po powstaniu ChRL) istnieje do dzisiaj. O tym unikalnym przedsięwzięciu gospodarczo-politycznym więcej w: Janusz Wróbel, Chipolbrok. Z dziejów polsko-chińskiego sojuszu morskiego 1950–1957, Łódź 2016, ss. 528. 147 Wietnam pozostawał na peryferiach zainteresowań Kremla przez długie lata. Jeszcze w roku 1963 wyjeżdżający do Sajgonu ambasador Mieczysław Maneli usłyszał w Moskwie tylko zbiór ogólników. Faktyczną zmianę przyniosło dopiero skokowe zwiększanie bezpośredniego zaangażowania Stanów Zjednoczonych. Mieczysław Maneli, op. cit., s. 49-51. Potwierdzają to także archiwa rosyjskie. Ilya V. Gaiduk, Confronting Vietnam…, s. 86-87; Idem, The Soviet Union…, s. 57-61. 148 Jakąś rolę odegrał zapewne także fakt, że propozycja padła w rozmowie z ówczesnym ambasadorem USA w Czechosłowacji Uralem Alexisem Johnsonem. Johnson-Kuznetsov Meeting, Geneva, July 1, Afternoon: The US Delegation to the Department of State, Geneva, July 1, 1954 – 9pm., 1.VII.1954, FRUS, 1952-1954, The Geneva Conference, Volume XVI, s. 1268-1270. Co istotne, podobne zdanie miała Moskwa, w tamtym okresie nieszczególnie zainteresowana Azją Południowo-Wschodnią i zadowolona, że może pozostawić tamten rejon w rękach Pekinu i Polski147. Co prawda w trakcie negocjacji w Genewie Rosjanie proponowali swoim rozmówcom także kandydaturę Czechosłowacji, wydaje się jednak, że miało to na celu pokazanie elastyczności stanowiska Moskwy148. Polska pojawiała się jednak w rozmowach zdecydowanie częściej i wydaje się, że w ocenie wszystkich stron, miała zwyczajnie większy potencjał do pracy w Komisji od swojego południowego sąsiada (jako państwo większe i ważniejsze). Tym sposobem Polska Rzeczpospolita Ludowa została wyznaczona na reprezentanta bloku komunistycznego w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach. I.5. Motywacja PRL, Kanady i Indii do pracy w MKNiK Choć nie biorąca bezpośredniego udziału w negocjacjach, hinduska dyplomacja była od początku mocno zaangażowana w przebieg genewskich negocjacji, forsując swoją rolę neutralnej potęgi, która miała pomóc dwóm wrogim blokom w dojściu do porozumienia i zaprowadzeniu światowego pokoju. Jeszcze w lutym 1954 roku Jawaharlal Nehru, pełniący równocześnie rolę premiera i ministra spraw zagranicznych, ogłosił propozycję zawieszenia broni we francusko-wietnamskim konflikcie149. Kwestia ta powróciła także w indyjskim parlamencie pod koniec marca150. Indyjski przywódca, oraz skupione dookoła niego osoby, widziały swój kraj na najwyższym podium polityki międzynarodowej, obok starych potęg, takich jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja czy ZSRR. Nehru miał ponadto ambicję wprowadzić z powrotem na światowe salony izolowane ówcześnie Chiny. Udział Indii w komisji nadzorczej był tym samym logiczną kontynuacją tej polityki. Dla Hindusów był to element budowania prestiżu swojego młodego państwa, jedynego neutralnego mocarstwa, jak lubili oni o sobie myśleć151. Posiadali jednak równocześnie w Azji Południowo-Wschodniej konkretne interesy, o które mieli zamiar zadbać przy okazji przewodniczenia MKNiK. O wadze przywiązywanej do Komisji niech świadczy fakt, że w konferencji organizacyjnej zorganizowanej w New Delhi na początku sierpnia 1954 roku wzięli udział zarówno premier Nehru, jak i jego prawa ręka w polityce zagranicznej, wspomniany już Krishna Menon. Motywy Kanady i Polski były odrobinę bardziej złożone. 149 US involvement in Indo-China: request by Sir R. Makins for Foreign Office (FO) comment regarding UK government attitude, 24.II.1954, NA, FO 371/112047/DF1071/28. 150 Extract from Mr Nehru's statement in Indian House of the People on 23 Mar 1954 about Geneva conference and Indo-China, 23.III.1954, NA, FO 371/112049/DF1071/110. 151 Dość życzeniową politykę międzynarodowa Nehru, z naciskiem na relacje z Chinami Ludowymi, oraz jej niesławny koniec w wojnie granicznej jesienią 1962 roku omawia: Krzysztof Kubiak, Łukasz Mamert Nadolski, Klęska na dachu świata. Armia indyjska w wojnie granicznej z Chinami w 1962 roku, Toruń 2015, ss. 250. 152 O kłopotach ze znalezieniem odpowiedniej liczby żołnierzy i zwłaszcza dyplomatów Kanadyjczycy wielokrotnie wspominali w swojej korespondencji z Londynem. Kanadyjczycy wyruszali do Indochin jako przedstawiciele Świata Zachodniego. Kanada nie miała w tym rejonie globu żadnych istotnych interesów i propozycja wzięcia udziału w pracach MKNiK przywitana została bez większego entuzjazmu. Choć członkostwo w Komisji było bez wątpienia bardzo prestiżowym wyróżnieniem, niosło ze sobą równocześnie szereg wyzwań i zagrożeń. Oznaczało bowiem konieczność wysłania wysoce wyspecjalizowanej i licznej – bo kilkuset osobowej – delegacji, co stanowiło nie lada wyzwanie dla kanadyjskiego personelu wojskowego i dyplomatycznego152. Najbardziej obawiano się jednak reakcji Stanów Zjednoczonych. Jak już wspomniano powyżej, bliski sojusznik i gwarant bezpieczeństwa Kanady jawnie i ostentacyjnie wyrażał niezadowolenie z wyników Konferencji Genewskiej i Kanadyjczycy poważnie niepokoili się, jak ewentualne przyjęcie propozycji Edena i Mołotowa może wpłynąć na ich relacje z Waszyngtonem. Sytuacja była o tyle trudna, że trwała właśnie złota era kanadyjskiej dyplomacji153. Kanada stała się poniekąd ofiarą własnego sukcesu i jak pisał Wysoki Komisarz154 do swojego zwierzchnika w Ottawie: „Zasugerowane zadanie jest bez wątpienia niewdzięczne, ale nie widzę dla nas innego wyjścia niż je zaakceptować”155. 153 Patric James, Nelson Michaud, Marc J. O’Reilly (ed.), Handbook of Canadian Foreign Policy, Lanham-Boulder-New York-Toronto-Oxford 2006, s. 35. 154 Tytuł stosowany przez przedstawicieli wymienianych pomiędzy państwami Wspólnoty Narodów, odpowiednik ambasadora. 155 High Commissioner in United Kingdom to Secretary of State for External Affairs, Telegram 845, July 19, 1954, International Supervisory Commission – Indo-China. Greg Donaghy (ed.), Documents on Canadian External Relations (Dalej: DCER), Volume 20 1954, Ottawa, Canada Communication Group – Publishing 1997, s. 1676-1677. 156 Waszyngton zapewnił wręcz Kanadyjczyków, że Amerykanie nie tylko nie będą mieli im za złe pracy w Komisji, ale wręcz są zadowoleni, że znalazła się w niej Kanada, a nie jakieś inne państwo. Ambassador in United States to Secretary of State for External Affairs, Telegram WA-1302, July 24, 1954, Indo-China Supervisory Commissions, DCER, Volume 20 1954, s. 1686-1687. 157 Extract from Cabinet Conclusions, July 28, 1954, Indo-China, Membership in International Supervisory Commissions for Vietnam, Laos and Cambodia. DCER, Volume 20 1954, s. 1695-1697. 158 Jedynym kanadyjskim przedsięwzięciem w Indochinach w poprzednich dekadach była siatka szpiegowska, zorganizowana przez Laurence’a Gordona w trakcie II wojny światowej. Leszek Sobolewski, Indochiny Francuskie w polityce Japonii w latach 1940-1945, Warszawa 2011, s. 203. W efekcie, po upewnieniu się, że Stany Zjednoczone nie będą miały północnemu sąsiadowi tego za złe, Kanada zdecydowała się 28 lipca odpowiedzieć pozytywnie na zaproszenie, uznając swój udział w pracach Komisji za swój „gorzki międzynarodowy obowiązek” 156. Na posiedzeniu rządu tego dnia stwierdzono ponadto, że „nie ma prawdopodobnie żadnego innego Zachodniego kraju w pozycji lepszej niż Kanada, by harmonijnie i efektywnie współpracować z Indiami”, by równocześnie jednak w bardziej markotnym tonie dodać, iż „kanadyjski udział w indochińskiej Komisji Nadzoru postawi Kanadę w bardzo trudnym położeniu, biorąc pod uwagę, że Zjednoczone Królestwo i Stany Zjednoczone są tak ostro podzielone w swojej polityce rozwiązania tego problemu”157. Kanada nie miała praktycznie żadnej wiedzy o rejonie świata158, do którego wysyłała swoich przedstawicieli. Z pomocą zwrócono się do amerykańskiego Departamentu Stanu, który zobowiązał się dostarczyć niezbędne materiały. Największym problemem dla Ottawy był jednak skład personalny delegacji. Kanadyjczycy zdawali sobie sprawę, że w trakcie prac Komisji będą najprawdopodobniej musieli regularnie ścierać się z Polakami, ale kluczem do sukcesu będzie przeciągnięcie na swoją stronę delegata hinduskiego, lub chociaż osłonięcie go przed wpływem polskiego przedstawiciela. Tym samym decydującego znaczenia nabierało wysłanie do Wietnamu jak najlepszych ludzi. Biorąc pod uwagę znaczny rozmiar delegacji, dla Kanadyjskich Sił Zbrojnych i Departamentu Spraw Zagranicznych był to niemały problem. Obok bezstronności wydawanych sądów (judicial impartiality), delegacja miała kierować się ogólnymi założeniami kanadyjskiej polityki względem Azji Południowo-Wschodniej, sformułowanymi de facto z powodu udziału w pracach MKNiK: 1. Utrzymanie pokoju uzyskanego w Genewie, 2. Wsparcie dla stworzenia regionalnego paktu bezpieczeństwa, na wzór NATO i równocześnie przekonanie państw neutralnych, że nie jest to żaden neokolonialny projekt, jak prezentowała to komunistyczna propaganda, 3. Wsparcie ekonomiczne i społeczne dla krajów regionu, by zmniejszyć siłę oddziaływania komunizmu na ich społeczeństwa, 4. Zachęta by w regionie powstały silne, niezależne antykomunistyczne reżimy, nawet kosztem ambicji Francji.159 159 Secretary of State for External Affairs to Commissioner, International Supervisory Commission for Vietnam, August 24, 1954, DCER, Volume 20 1954, s. 1716-1724. 160 Ibidem. 161 Jak pisano w oficjalnym komunikacie: „Rząd PRL wita z radością osiągnięcie porozumienia w sprawie zaprzestania działań wojennych w Indochinach i pragnąc wnieść swój wkład do utrwalenia pokoju w Azji i na całym świecie wyraża zgodę na udział przedstawicieli Polski w Międzynarodowej Komisji dla kontroli i nadzoru nad wykonaniem rozejmu w Wietnamie, Laosie i Kambodży.” Moskwa - Minister Spraw Zagranicznych ZSRR W.M. Mołotow, 23.VII.1954, AMSZ, z 12, w. 62, t. 1221, k. 4. 162 Pismo do ministra Mariana Naszkowskiego od dyrektora Departamentu V [tytuł aut.], 20.VII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 6. Ottawa była bardzo niechętnie nastawiona do uczestnictwa w pracach Komisji delegacji z Polski. Kanadyjczycy obawiali się ze strony Polaków użycia wszelkich dostępnych sposobów by opóźniać, przeciągać lub wręcz uniemożliwiać działalność MKNiK. Generalnie zresztą po przyszłych partnerach spodziewano się wszystkiego co najgorsze, łącznie z obraźliwym słownictwem. Zakładano, że polski ambasador będzie ręcznie sterowany przez komunistyczne mocarstwa i wyposażony w szczegółowe instrukcje, które pozostawią mu tylko minimum swobody decyzyjnej na miejscu. Obawiano się także wykorzystania Komisji do prowadzenia działalności szpiegowskiej na terenie Południowego Wietnamu160. W przeciwieństwie do Kanady, w polskich archiwach próżno szukać rozterek związanych z decyzją o udziale w pracach MKNiK. Prośba wysłana z Moskwy musiała zostać wykonana i Warszawa odpowiedziała twierdząco na telegram Mołotowa i Edena już 23 lipca161. Prace przygotowawcze zaczęły się zresztą wcześniej, bo już 20 lipca, a więc jeszcze przed oficjalnym zamknięciem Konferencji Genewskiej162. Polska Rzeczpospolita Ludowa nie była w 1954 roku niezależnym państwem. Stalin umarł niewiele ponad rok wcześniej i mniejsze państwa komunistyczne dopiero zaczynały ostrożnie formować własną politykę zagraniczną w ramach narzuconych przez sowieckich hegemonów, choć oczywiście droga od państwa marionetkowego do satelickiego miała zakończyć się dopiero w roku 1956. Polska nie była tu wyjątkiem. Jednak jako najsilniejsze i największe z państw podległych ZSRR, Polska Rzeczpospolita Ludowa i jej kierownictwo miało ambicję do odgrywania na świecie większej roli niż pozostałe bratnie kraje z bloku postępu. Członkostwo w ważnych ciałach międzynarodowych, takich jak MKNiK, postrzegane było jako dobry sposób na zdobycie prestiżu i uznania międzynarodowego. Co więcej, w Warszawie uważano, że udział w pracach Komisji polepszał pozycję PRL wewnątrz bloku wschodniego, gdyż to właśnie Polsce powierzono zadanie obrony i opieki nad najmłodszym członkiem komunistycznej rodziny. Zaproszenie do udziału w MKNiK powitano w Ministerstwie Spraw Zagranicznych wręcz z ostrożnym entuzjazmem. W okresie stalinizmu ministerstwo było marginalizowane na rzecz Wydziału Zagranicznego Komitetu Centralnego PZPR, który przejmował kolejne jego funkcje i kompetencje. Relacje ze zgniłym zachodem ograniczano wówczas do niezbędnego minimum. Zaś kontakty i układy z innymi bratnimi krajami socjalistycznymi musiały być zatwierdzane przez Kreml i prowadzone przez wspomniany Wydział Zagraniczny163. Stopień podporządkowania i atrofii polskiej polityki zagranicznej w okresie stalinowskim najlepiej pokazuje chyba przykład Wydziału Rosyjskiego w Departamencie I MSZ. Biorąc pod uwagę wagę relacji z ZSRR, w połowie lat pięćdziesiątych powinien był on być najważniejszym w ministerstwie. Tymczasem w rzeczywistości był pozbawiony znaczenia, nie współpracował z szeregiem ważnych instytucji, jak Polski Instytut Spraw Międzynarodowych czy Instytut Polsko-Radziecki, nie otrzymywał raportów politycznych z ambasady w Moskwie, nie kontaktowała się z nim także Ambasada ZSRR w Warszawie. Wydział pozbawiono nawet urzędowego telefonu164. 163 Wojciech Materski, Waldemar Michowicz (red.), Wanda Jarząbek(oprac.), Historia dyplomacji polskiej : połowa X-XX w. T. 6, 1944/1945-1989, Warszawa 2010, s. 284-294. 164 Ibidem, s. 296. Udział w prestiżowych ciałach międzynarodowych w Korei i Indochinach pozwalał więc wyrwać się z marazmu i powrócić chociaż w pewnym stopniu na scenę międzynarodowej polityki. Udział w MKNiK zamierzano w MSZ wykorzystać także do przeszkolenia perspektywicznych kadr. Jednak stanąwszy nagle przed zadaniem wysłania na drugi koniec świata licznej delegacji, Polska musiała zmierzyć się z szeregiem problemów tak zróżnicowanej natury, jak zapewnienie transportu, odpowiednich sortów mundurowych czy opieki zdrowotnej w tropikalnym klimacie. Kluczowym wyzwaniem było jednak znalezienie odpowiedniej liczby osób znających język angielski lub/i francuski. Równocześnie do wyjazdu dopuszczone mogły być tylko osoby pewne politycznie. W realiach Polski pierwszej połowy lat pięćdziesiątych, gdy sama znajomość języków wrogiego obozu mogła stanowić przedmiot zainteresowania aparatu bezpieczeństwa, nie było to jednak proste. Problem ten dotyczył zwłaszcza kluczowych dla pracy Komisji oficerów Ludowego Wojska Polskiego, wśród których znajomość języków obcych innych niż rosyjski była wręcz śladowa. Linia polityczna Delegacji Polskiej, co zresztą nie zaskakuje i było zgodne z przewidywaniami Kanadyjczyków, oparta była na obronie interesów strony komunistycznej. Nie sprawdziła się za to do końca kanadyjska teza o zdalnym sterowaniu polskim ambasadorem. O ile bowiem posiadał on dość wyraźne instrukcje, to w zbiorach polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych brak dokumentów świadczących, by musiał on konsultować każdą swoją decyzję z Warszawą, Pekinem czy Moskwą. Wydaje się, że w tej kwestii zdecydowano się na pozostawienie ambasadorowi większej swobody co do decydowania na miejscu, co będzie dla strony ludowej korzystniejsze. Wynikało to zapewne z faktu, iż zwłaszcza w pierwszym okresie polska delegacja miała wysoce improwizowany charakter. Warto tu jednak jeszcze raz podkreślić, że przed zaangażowaniem się w Indochinach na większą skalę przez administrację Kennedy’ego, także Moskwa uważała ten rejon za niezbyt istotne peryferia swojej globalnej walki z kapitalizmem, w tym okresie zresztą będącej na etapie pokojowej koegzystencji. Co ciekawe, jednym z priorytetów Delegacji Polskiej była „obrona swobód demokratycznych” w całym Wietnamie, gdyż w ówczesnej ocenie, „istnienie nawet formalnej demokracji (w sensie burżuazyjnym) zapewnia zwycięstwo sił ludowych”165. 165 Raport Nr.2 z dnia 19 września 1954 r. z działalności Polskiego Przedstawicielstwa przy Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, 19.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1327, k. 15-18. 166 Pismo do ministra Stanisława Skrzeszewskiego [tytuł aut.], 21.VIII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 34. W kwestii kontaktów z innymi członkami komisji, Polacy podobnie jak Kanadyjczycy zakładali, że kluczem do sukcesu będzie zdobycie uznania delegata Indii. Świadczyć o tym mogą chociaż instrukcje wydane przed pierwszą wspólną konferencją, które wyraźnie mówiły, iż „taktyka wymaga, by Hindusów nie zrażać”166. Komuniści liczyli, że przyklaskując deklarowanej otwarcie neutralności i antykolonializmowi Indii, przeciągną ich na swoje antyamerykańskie pozycje. Co do delegacji Kanady, to Polacy, podobnie jak Kanadyjczycy względem nich, obawiali się wszystkiego co najgorsze. Wysłanników Ottawy wprost uznawano za przedstawicieli „agentury amerykańskiej”167, oraz agentów wpływu Waszyngtonu. Uwagę i podejrzliwość polskiego MSZ zwracały kanadyjskie próby by jak najbardziej ograniczyć liczebności ich delegacji. Największe obawy polskiej dyplomacji budziła duża ilość punktów wspólnych pomiędzy hinduskimi i kanadyjskimi wojskowymi, począwszy od języka, po wspólną służbę pod brytyjskim sztandarem, co oznaczało, że na gruncie towarzyskim Polacy mogą znaleźć się w wysoce niekorzystnej sytuacji. 167 Raport Nr.2…, 19.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1327, k. 15-18. Jak więc widać, Polacy i Kanadyjczycy do prac w Komisji wyruszali w bojowym nastroju względem siebie nawzajem, oraz z podobnym celem względem trzeciej delegacji. Rozdział II Trudne początki Komisji w Wietnamie (1954-1960) II.1. Konferencja w New Delhi i ustalenie zasad polskiego uczestnictwa w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli Decyzja Warszawy o udziale w pracach MKNiK wiązała się zarówno z szeregiem opisanych wcześniej potencjalnych korzyści, jak i problemów. Najbardziej palącym z tych ostatnich była konieczność szybkiego zorganizowania w zasadzie od ręki sporej delegacji. Dnia 23 lipca 1954 roku do polskiego MSZ zgłosił się kanadyjski dyplomata, z pytaniem o polską decyzję w sprawie listu przewodniczących Konferencji Genewskiej oraz sugestią zorganizowania kanadyjsko-polsko-hinduskiego spotkania, którego celem byłoby omówienie organizacji pracy komisji w Indochinach. Kanadyjczyka poinformowano, że Polska weźmie udział w pracach MKNiK, wstrzymano się jednak od odpowiedzi w kwestii konsultacji międzyrządowych. Równocześnie jednak o propozycji Ottawy powiadomiono Indie, przy okazji poinformowania ich o zgodzie Warszawy na pracę w komisjach168. Od samego początku polscy dyplomaci starali się więc zyskać w oczach Hindusów, stwierdzając, że przed udzieleniem odpowiedzi Kanadyjczykom chcą poznać stanowisko Indii w tej sprawie. Indyjski rząd zdecydował w międzyczasie o zwołaniu konferencji wstępnej w New Delhi 1 sierpnia 1954 roku. 168 Jak pamiętamy, oprócz Wietnamu komisje należało zorganizować także w Kambodży i Laosie. Notatka, 23.VII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1221, k. 11-12. 169 Polski przedstawiciel w New Delhi. 170 Do Laosu miał udać się Marian Graniewski, do Kambodży zaś Wiktor Grosz. Przemysław Ogrodziński przed drugą wojną światową po ukończeniu studiów prawniczych na UJ zaangażował się w działalność PPS, zaś po wojnie rozpoczął karierę dyplomatyczną, m.in. pełniąc funkcję polskiego chargé d’affaires w Paryżu w latach 1952-54. Marian Graniewski (właściwie Gutaker) pochodził z Lwowa i po służbie w Armii Czerwonej skierowany został do polskich sił zbrojnych podległych Moskwie. Przed wysłaniem do Laosu był zastępcą przedstawiciela PRL w Międzynarodowej Komisji Repatriacyjnej w Korei. Wiktor Grosz (właściwie Izaak Medres) był przedwojennym publicystą i działaczem komunistycznym. W wojsku polskim podległym ZSRR pełnił funkcję oficera politycznego. Przed wyjazdem do Kambodży pełnił funkcję ambasadora w Czechosłowacji. Przedstawiciele Polski do Międzynarodowych Komisji w Vietnamie, Laosie i Kambodży, 28.VII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1222, k. 1. Hindusom zależało na pośpiechu, dla Warszawy takie tempo było jednak problemem. W instrukcji dla ambasadora Jerzego Grudzińskiego169 poinformowano go, że na szefa Delegacji Polskiej w Wietnamie wyznaczono Przemysława Ogrodzińskiego170, który miał być także polskim przedstawicielem na konferencji wstępnej. Równocześnie zaznaczono jednak, że wobec możliwego opóźnienia przyjazdu tego dyplomaty, Polskę na konferencji powinien reprezentować Grudziński wraz z I sekretarzem ambasady, Henrykiem Jaroszkiem. Tak też się miało ostatecznie stać, gdyż Ogrodziński faktycznie wyjechał z kraju 31 lipca i wziął udział w obradach konferencji dopiero od 4 sierpnia171. 171 Co ciekawe, z kanadyjskich dokumentów wynika, że szef polskiej delegacji dotarł do New Delhi już 2 sierpnia. W trzecim dniu tego miesiąca nie odbyły się jednak oficjalne obrady i Polacy wykorzystali go zapewne na wewnętrzne konsultacje. Department of External Affairs Incoming Message, 04.VIII.1954, 4.VIII.1954, NA, FO 371/112092/DF1074/37. 172 Na fakt ten zwracali uwagę sami Polacy, stwierdzając w notatce przesłanej do MSZ: „Trudno jest znaleźć podobny przykład gdzie premier rządu wielkiego mocarstwa bierze osobisty udział i sam przewodniczy Konferencji przygotowawczej (która miała na razie charakter czysto techniczny) przedstawicieli państw do Międzynarodowej Komisji.” Notatka dot. sprawozdania z Konferencji przedstawicieli Polski, Indii i Kanady w sprawie MKN i K. w Indochinach odbytej w New Delhi w okresie 1-6 sierpnia br. niedatowana, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1227, k. 21-22. O wadze przywiązywanej przez Hindusów do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli najlepiej świadczy chyba fakt, że obrady komisji w New Delhi, będącej w gruncie rzeczy spotkaniem natury technicznej, otworzył osobiście premier Jawaharlal Nehru, a przewodniczył jej wspomniany już wcześniej Krishna Menon172. W rozmowach ze strony hinduskiej brali także udział m.in. sekretarz generalny MSZ, głównodowodzący indyjskiej armii, oraz jej szef sztabu. Kanadę reprezentował Wysoki Komisarz w New Delhi, I sekretarz Wysokiej Komisji w New Delhi, oraz przysłany z Ottawy zastępca podsekretarza stanu MSZ Ronald M. Macdonnell, któremu towarzyszyło dwóch wysokich rangą oficerów. Po przedstawieniu przez gospodarzy listy tematów, które należało przedyskutować, Polakom udało się namówić partnerów do nie przyjmowania formalnego porządku obrad, ale omawiania po kolei poszczególnych zagadnień. Grudziński i Jaroszek wciąż oczekiwali bowiem na przybycie Ogrodzińskiego z instrukcjami z Warszawy i chcieli uniknąć konieczności podejmowania jakichkolwiek wiążących decyzji. Pierwszym tematem było wysłanie do Indochin grupy czołowej, mającej na celu rozeznanie sytuacji na miejscu, ustalenia faktycznych potrzeb poszczególnych delegacji oraz zainicjowanie działalności samych Komisji, nawet jeżeli tylko formalnie. Polacy uznali wysłanie takiej ekipy za celowe, z decyzją wstrzymali się jednak do przyjazdu głównego delegata, ustalając tylko wstępną datę wyjazdu grupy czołowej na 6 lub 7 sierpnia. Ostatecznie po przyjeździe Ogrodzińskiego ustalono, że wyruszy ona w drugim z wymienionych dni. Wszyscy obecni zgodzili się z kolei, że oficjalną datą rozpoczęcia działalności Komisji powinien być 11 sierpnia - ostateczna data zawieszenia broni w Indochinach - i do tego momentu każdy z krajów członkowskich powinien wysłać do Laosu, Kambodży i Wietnamu przynajmniej po jednym przedstawicielu. Bardziej skomplikowanym zagadnieniem miało okazać się ustalenie siedziby MKNiK w Wietnamie173. W New Delhi rozważano trzy możliwości: 173 Siedziby Komisji w Laosie i Kambodży - stolice tych krajów - wyznaczono w Układach Genewskich. 174 Poza Hanoi (na północy) i Sajgonem, rozważano jeszcze Hue, Nha Trang, Quang Tri oraz Tourane/Da Nang. 175 Z czasem w grupach inspekcyjnych pozostali tylko oficerowie i tłumacze. Notatka sprawozdawcza z konferencji przedstawicieli Indii, Polski i Kanady w sprawie Międzynarodowych Komisji w Indochinach, odbytej w New Delhi w okresie 1-6 sierpnia 1954, niedatowana, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1227, k. 23-37. - jednej kwatery głównej, w północnej lub południowej strefie, w domyśle Hanoi lub Sajgonu; - dwóch siedzib po obu stronach strefy zdemilitaryzowanej; - kwatery zarówno na Południu jak i Północy, plus symboliczna siedziba wewnątrz strefy neutralnej na 17 równoleżniku. O ile Hindusi preferowali dwie siedziby (obawiali się, że z kwaterą główną tylko w jednej strefie, dostęp do drugiej będzie utrudniony), zarówno Polacy jak i Kanadyjczycy preferowali jednak pojedynczą siedzibę. Polacy zgodnie z instrukcjami sugerowali miasta na południe od strefy zdemilitaryzowanej. Ostatecznie po odrzuceniu kilku kandydatur ze względu na braki w infrastrukturze, klimat lub potencjalne problemy komunikacyjne174, ustalono, że Komisja symbolicznie zainicjuje swoją działalność 11 sierpnia w Hanoi, ze względu na bliskość dowództw obu wojujących stron oraz siedziby Komisji Mieszanej, zaś stała kwatera główna miała zostać wybrana w późniejszym terminie. Hindusi początkowo chcieli bardzo rozbudowanych delegacji, jednak wobec zastrzeżeń pozostałych krajów zredukowano liczbę oficerów każdego państwa do dwóch w grupach stałych i jednego w ruchomej. Polska, ze względu na konieczność dołączenia tłumaczy zadeklarowała, że jej zespoły będą liczyć po pięć osób - personel obsługi technicznej miał więc liczyć trzy osoby w grupach stałych i cztery w ruchomych175. Hindusi zadeklarowali gotowość zapewnienia większości personelu strażniczego dla całej Komisji, ale pozostałe kraje wysłały także własną ochronę. Wartownicy byli jedynymi uzbrojonymi członkami Komisji, oficerowie mieli nosić mundury, ale bez broni, zaś cywile opaski z napisem International Commission. Strona hinduska zadeklarowała także wzięcie na siebie większości zadań technicznych i wystawienia personelu pomocniczego, a więc m.in. przewozu poczty, prania, opieki medycznej i łączności radiowej oraz wystawienia szoferów, obsługi radiotechnicznej, personelu biurowego, kuchennego, lekarskiego, pralniczego, itd. Sprzęt transportowy miały dostarczyć strony zawieszenia broni. Nie posiadamy niestety spisu wyposażenia samej komisji wietnamskiej, jednak zapotrzebowanie dla wszystkich trzech komisji ustalono w New Delhi na 54 samochody osobowe, 126 dżipów, 3 półciężarówki, 10 samochodów ciężarowych, 3 autobusy, 3 helikoptery oraz 4 samoloty (z czego jeden transportowy i trzy lekkie)176. 176 Ibidem. 177 Indo-China Commissions: Preparatory Talks In New Delhi 1st-6th August, 1954, 9.VIII.1954, NA, FO 371/112092/DF1074/43. 178 Początkowo Hindusi zaproponowali po 100 000 funtów szterlingów, ale na wniosek Kanadyjczyków (ochoczo poparty przez Polaków) powyższą sumę zmniejszono, zmieniając funty na dolary. 179 Notatka sprawozdawcza z konferencji przedstawicieli Indii, Polski i Kanady w sprawie Międzynarodowych Komisji w Indochinach, odbytej w New Delhi w okresie 1-6 sierpnia 1954, niedatowana, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1227, k. 23-37. Zdecydowano się powołać Sekretariat Generalny dla każdej z trzech komisji, złożony z personelu międzynarodowego, tj. podlegającego tylko hinduskiemu Sekretarzowi Generalnemu. W jego skład miały wejść zarówno osoby wyznaczone przez poszczególne delegacje, jak i zatrudnione z zewnątrz. To ostatnie budziło spore opory polskich przedstawicieli, jednak ostatecznie, nie chcąc narażać się gospodarzom, zgodzono się na taką formułę, pod warunkiem wspólnego przeprowadzania rekrutacji osób mających pracować w sekretariatach177. Niezwykle istotną kwestią były finanse Komisji. Hindusi zakładali, że za działalność MKNiK płacić będą wielkie mocarstwa z Genewy. Wydatki podzielono na dwie kategorie: narodowe, opłacane przez państwa członkowskie i obejmujące uposażenie przedstawicieli tych państw, oraz międzynarodowe, na które łożyć miały potęgi z Genewy oraz strony zawieszenia broni, obejmujące pozostałe koszty. Wobec faktu, że na początku sierpnia nie posiadano żadnych pieniędzy od mocarstw, w New Delhi państwa członkowskie zdecydowały się na wyłożenie po 100 000 dolarów, co miało pozwolić na pokrycie wstępnych wydatków Komisji178. Sumy te miały być zrefundowane krajom członkowskim, gdy wielkie mocarstwa zaczną przekazywać środki na działalność MKNiK. Skarbnikiem Komisji miały zostać Indie, tym samym przyjmując także na siebie odpowiedzialność za księgowość i rozliczenia. Po dwóch dniach posiedzeń zarządzono jednodniową przerwę w obradach. Nie oznaczało to bynajmniej braku aktywności – rozmowy przeniosły się w tak preferowane przez Krishnę Menona kuluary, czemu sprzyjały liczne przyjęcia organizowane przez gospodarzy – pomiędzy 3 a 6 sierpnia odbyło się ich aż siedem, zaś hinduski przewodniczący dodatkowo ustawicznie osobiście krążył pomiędzy przedstawicielami Polski i Kanady179. Dnia 5 sierpnia odbyły się trzy spotkania plenarne, z czego we dwóch wzięli udział zaproszeni przedstawiciele Francji, Kambodży, Laosu i obu państw wietnamskich. Ze zgodnego chóru obietnic pomocy i współpracy wyłamał się wówczas tylko przedstawiciel Wietnamu Południowego, który skrytykował Układy Genewskie oraz wyraził się negatywnie o projekcie rozpoczęcia pracy w Hanoi. W ocenie polskich przedstawicieli wystąpienie to bardzo poirytowało gospodarzy konferencji, którzy odebrali je jako skierowane przeciw nim, zaś Krishna Menon zbył uwagi Wietnamczyka stwierdzeniem, że konferencja poświęcona jest zagadnieniom związanym z realizacją Układów Genewskich, a nie zaś dyskusji nad ich słusznością. Wystąpienie miało zostać także zignorowane przez hinduską prasę180. Nie była to do końca prawda – 7 sierpnia gazeta Times of India wydrukowała bowiem tekst przemówienia Ngo Ngoc Doi, który powtarzał krytyczne stanowisko swojego rządu względem porozumień z Genewy i warunków zawieszenia broni, równocześnie jednak wygłosił obszerną laudację na temat hinduskich starań na rzecz pokoju w Indochinach oraz wyraził nadzieję, że komisja międzynarodowa podejmie pracę jak najszybciej. Faktem jednak było, iż w ocenie brytyjskich dyplomatów wystąpienie przedstawiciela Wietnamu Południowego spotkało się w New Delhi z „mieszanymi uczuciami” 181. 180 Ibidem. 181 Raport z Biura Wysokiego Komisarza Zjednoczonego Królestwa w New Delhi do Foreign Office, 9.VIII.1954, NA, FO 371/112092/DF1074/42. 182 Indo-China Commissions: Preparatory Talks In New Delhi 1st-6th August, 1954, 9.VIII.1954, NA, FO 371/112092/DF1074/43. 183 Kwestia ta przestała być tak istotna w grudniu 1954, gdy w Hanoi uruchomiono ambasadę PRL z własną radiostacją, pozwalającą na łączność z krajem. Z perspektywy przedstawicieli PRL w trakcie konferencji w stolicy Indii doszło tylko do dwóch zgrzytów. Po pierwszych dwóch dniach obrad ze strony Hindusów dało się ponoć wyczuć pretensję, że cały szereg spraw nie został jeszcze załatwiony ostatecznie, co związane było z graniem na zwłokę lub odkładaniem decyzji przez Grudzińskiego i Jaroszka, którzy oczekiwali na przybycie głównego polskiego delegata z instrukcjami z Warszawy. Poważniejszy był jednak spór dotyczący łączności radiowej. W zamyśle Hindusów miała ona w całości pozostawać w ich rękach, a depesze do Ottawy i Warszawy miały być przekazywane przez New Delhi. Na to kategorycznie nie zgadzali się Polacy, żądający bezpośredniej komunikacji z krajem. Sprawa była o tyle poważna, że Krishna Menon interpretował polskie stanowisko jako brak zaufania i podważanie dobrej woli Indii182, co z kolei stawiało w problematycznej sytuacji Ogrodzińskiego, którego instrukcje mówiły o pozyskaniu gospodarzy konferencji i nie wchodzeniu z nimi w żadne konflikty. Nie chcąc zadrażniać sytuacji, Polacy zgodzili się ostatecznie na kompromisowe rozwiązanie: Hindusi mieli zapewnić radiostacje umożliwiające bezpośrednią łączność z Warszawą i Ottawą, a personel polski i kanadyjski miał mieć prawo obecności przy nadawaniu ich depesz183. Podsumowując konferencję w New Delhi nasuwa się kilka spostrzeżeń. Choć było to de facto spotkanie techniczne, miało ono jednak znaczny ciężar polityczny, zwłaszcza dla Hindusów, którzy z rozmysłem zwiększali jego znaczenie, o czym świadczyła obecność najwyższych decydentów, z premierem na czele, oraz nieustanne relacjonowanie przebiegu rozmów w tamtejszej prasie. Z wykorzystywania samej konferencji jak i całej MKNiK w hinduskiej polityce mocarstwowej doskonale zdawali sobie sprawę zresztą zarówno Polacy jak i Kanadyjczycy184. Ostatecznie spotkanie przebiegło nadzwyczaj sprawnie – narzekania gospodarzy na opóźnienia spowodowane przez Polaków zniknęły wraz z przybyciem Ogrodzińskiego, istotne było także to, że przedstawiciele wszystkich trzech państw spotkali się z faktycznym zamiarem jak najszybszego uruchomienia Komisji. 184 Notatka dot. sprawozdania z Konferencji przedstawicieli Polski, Indii i Kanady w sprawie MKN i K. w Indochinach odbytej w New Delhi w okresie 1-6 sierpnia br. niedatowana, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1227, k. 21-22. 185 Indo-China Commissions: Preparatory Talks In New Delhi 1st-6th August, 1954, 9.VIII.1954, NA, FO 371/112092/DF1074/43. 186 Ibidem. 187 Notatka sprawozdawcza z konferencji przedstawicieli Indii, Polski i Kanady w sprawie Międzynarodowych Komisji w Indochinach, odbytej w New Delhi w okresie 1-6 sierpnia 1954, niedatowana, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1227, k. 23-37. 188 Notatka sprawozdawcza z posiedzeń „Komitetu Mieszanego” trzech państw do spraw Komisji w Indochinach, niedatowany, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1227, k. 44-51. Kanadyjczykom i Polakom konferencja dała także okazję do pierwszego zapoznania się potencjalnym przeciwnikiem. O ile przedstawiciele PRL o wysłannikach Ottawy pisali dość zdawkowo, odnotowując przede wszystkim ich rezerwę i unikanie wchodzenia w konflikty z Hindusami, to Kanadyjczycy uważnie przyglądali się drugiej stronie. Ich niepokój wzbudził zwłaszcza Ogrodziński, który zaimponował im jako „zdolny, energiczny i twardy, aczkolwiek nie pozbawiony osobistego uroku – niebezpieczne połączenie”185. Samą konferencję wysłannicy Ottawy oceniali jednak jako udaną bardziej niż mogli się tego spodziewać. Choć zgodną współpracę delegacji PRL przypisywali głównie trzymaniu się instrukcji, zwrócili uwagę, że „polskim przedstawicielom wyraźnie podobała się taka rola”186. Jak już wspomniano, jedyną poważniejszą kontrowersją pomiędzy państwami członkowskimi okazała się kwestia łączności, którą jednak ostatecznie udało się załatwić polubownie, zaś w swoim sprawozdaniu przedstawiciele PRL podkreślali, że wszystkie decyzje podejmowano ostatecznie jednomyślnie, w sprawach spornych wypracowywano rozwiązania kompromisowe i ani razu nie było konieczności przeprowadzania głosowania187. Gdy więc 7 sierpnia 1954 roku do Indochin odleciała grupa czołowa, wydawało się, że perspektywy działalności Komisji rysują się stosunkowo optymistycznie. W New Delhi pozostał Komitet Mieszany, złożony z przedstawicieli hinduskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Ambasady PRL oraz Wysokiej Komisji Kanady, który miał ustalić warunki służby, kwalifikacji, oraz płac personelu międzynarodowego, zatrudnionego w Sekretariatach Międzynarodowych Komisji188. II.2. Rozwój wydarzeń w państwach wietnamskich w latach 1954-1960 Przed przejściem do opisania funkcjonowania Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie oraz samej komisji międzynarodowej, należy pokrótce przedstawić wydarzenia, które miały miejsce po obu stronach 17 równoleżnika do roku 1960. Często wywierały one bowiem bezpośredni wpływ na funkcjonowanie Komisji, ponadto ułatwi to czytelnikowi zrozumienie w jakich uwarunkowaniach politycznych przyszło funkcjonować w Wietnamie MKNiK i Delegacji Polskiej. Państwo Wietnam / Republika Wietnamu Jak wspomniane zostało to już w poprzednim rozdziale, w Wietnamie Południowym, na tym etapie funkcjonującym jako Państwo Wietnam, do kluczowych zmian doszło jeszcze w trakcie obrad Konferencji Genewskiej, w czerwcu 1954 roku. Paryż przyznał wówczas wreszcie prerogatywy dające Wietnamczykom faktyczną niepodległość; Stany Zjednoczone zaczęły realnie rozważać wizję swojej polityki względem Indochin pozbawioną Francji; 26 czerwca do Sajgonu przybył najważniejszy wietnamski polityk następnej dekady, Ngo Dinh Diem, mianowany przez pełniącego obowiązki głowy państwa Bao Daia na urząd premiera. W teorii na początku lipca 1954 roku Państwo Wietnamskie było więc niepodległym krajem z narodowym rządem, własną armią oraz możliwością prowadzenia niezależnej polityki wewnętrznej i zagranicznej. W rzeczywistości wyglądało to jednak zupełnie inaczej. Głównymi decydentami pozostawali nadal Francuzi, posiadający na Południu największą siłę militarną, rozbudowany aparat administracyjny oraz kontrolujący większość sektorów słabej gospodarki. Na dodatek państwo rozsadzały liczne siły odśrodkowe. Wietnamska armia szkolona i dowodzona była przez francuski personel oraz Wietnamczyków mentalnie podporządkowanych lub wręcz służących równocześnie w wojskach metropolii. Najlepszym przykładem był chyba dowódca Wietnamskiej Armii Narodowej, generał Nguyen Van Hinh, ożeniony z Francuzką i pozostający oficerem francuskiego lotnictwa. Był on na dodatek żołnierzem równie zdolnym, co ambitnym i rozpolitykowanym, głęboko przekonanym o przeznaczonej mu roli męża opatrznościowego swego kraju, co zręcznie podsycali zresztą Francuzi189. 189 Był on także synem Nguyena Van Tama, wielokrotnego premiera wcześniejszych gabinetów podporządkowanych Francuzom. Jessica M. Chapman, Cauldron of Resistance. Ngo Dinh Diem, the United States, and 1950s Southern Vietnam, Ithaca-London 2013, s. 77-78. Chęć do rządzenia krajem zgłaszały także potężne organizacje polityczno-religijne, w literaturze określane zbiorczo jako Sekty190. Najważniejsze z nich, Hoa Hao191 oraz Cao Dai192, posiadały wielotysięczne milicje, wyszkolone, wyposażone i opłacane przez Francuzów, oraz władały znacznymi połaciami południa Wietnamu, gospodarując tam bez oglądania się na rząd centralny. Wspólnie z tymi ruchami o podłożu religijnym w skład Sekt wliczany był także potężny gang Binh Xuyen193, de facto władający w roku 1954 Sajgonem. 190 Kwestia religii i znaczenia sekt polityczno-religijnych w pierwszych latach istnienia Wietnamu Południowego zostały bardziej szczegółowo omówione w: Jessica M. Chapman, Cauldron…, Ithaca-London 2013, ss. XIII +276; Jarema Słowiak, Role of the Religion and Politico-Religious Organizations in the South Vietnam During Ngo Din Diem Period, „Zeszyty Naukowe Towarzystwa Doktorantów UJ”, seria Nauki Społeczne, nr 16 (1/2017), s. 109-124. 191 Odłam wietnamskiego buddyzmu zapoczątkowany tuż przed drugą wojną światową przez Huynh Phu So, kładący nacisk na sprawiedliwość społeczną i cieszący się największym poparciem wśród wietnamskiej biedoty, funkcjonuje on w Wietnamie do dnia dzisiejszego. 192 Religia czerpiąca różne elementy z największych wyznań i filozofii świata, w próbie stworzenia monoteistycznej, synkretycznej i uniwersalnej religii. Podobnie jak Hoa Hao funkcjonuje w Wietnamie po dziś dzień. 193 Geneza owego gangu sięga okresu przed drugą wojną światową, gdy w okolicach Sajgonu zawiązała się luźna koalicja piratów rzecznych i awanturników ukrywających się przed administracją kolonialną. 194 Oscar Chapuis, op. cit., s. 157. Powyższe organizacje przeszły krętą drogę do ówczesnej potęgi. W okresie drugiej wojny światowej pozostawały w opozycji do władz kolonialnych, chronione i wspomagane przez japońską tajną policję Kempeitai. Następnie każda z nich przeszła przez etap krótkiego flirtu z komunistami, by jednak ostatecznie porzucić próbujący podporządkować je sobie Viet Minh i przejść na stronę Francuzów. W zamian za szeroką autonomię i hojne dotacje, Sekty pomogły wojskom CEFEO spacyfikować teren Kochinchiny i utrzymać większość terenów środkowego i południowego Wietnamu pod kontrolą Paryża. Binh Xuyen, choć zdecydowanie mniej liczny od Hoa Hao i Cao Dai, kontrolował praktycznie całość przestępczej działalności w Sajgonie. Osiągane w ten sposób zyski przeznaczano następnie na wykup oficjalnych glejtów od Bao Daia, które pozwalały na legalizację części działalności gangu (prostytucja, hazard), oraz przyznawały mu kontrolę nad policją stolicy194. Były cesarz otrzymywał także od Binh Xuyen miesięczne stypendium w wysokości uodparniającej go nawet na oferty Amerykanów. Oprócz tych najpoważniejszych kandydatów do władzy, Sajgon zaludniały rzesze polityków chętnych, by objąć najwyższe urzędy. W większości skupiali się oni jednak w partiach kanapowych o mizernych wpływach, lub byli skompromitowani otwartą współpracą z Francuzami lub Japończykami. Ugrupowania te na dodatek zażarcie zwalczały się nawzajem, a okazjonalnie jednoczyła je tylko niechęć do politycznego outsidera, za jakiego uważano Ngo Dinh Diema195. 195 Bui Diem, David Chanoff, In the Jaws of History, Bloomington 1999, s. 67. 196 Fakt ten od samego początku podnosili Francuzi, starający się przekonać Amerykanów do odsunięcia Diema od władzy. The Ambassador at Saigon (Heath) to the Department of State, 30.VII.1954, FRUS, 1952-1954, vol. XIII, part 2, s. 1892-93. Wspomniany polityk nie mógł na tym etapie liczyć ani na szerokie poparcie społeczne, ani na rozbudowane zaplecze polityczne. Długi okres spędzony za granicą i odmowa jakiejkolwiek współpracy z Francuzami odizolowały go od krajowych ugrupowań, zaś triumf komunistów odcinał go od jego największego atutu, jakim byli skupieni na północy Wietnamu katolicy196. Poza własnym charakterem, jego jedynymi atutami pozostawały nominacja z rąk Bao Daia, oraz zakonspirowana struktura polityczna Can Lao, pieczołowicie tworzona od początku lat pięćdziesiątych przez brata premiera i zdolnego organizatora, Ngo Dinh Nhu. Na korzyść Diema przemawiała także chęć Waszyngtonu, by ustabilizować sytuację polityczną w Wietnamie. Dla Stanów Zjednoczonych sytuacja w Wietnamie latem 1954 roku była wyjątkowo delikatna. Z jednej strony bowiem w Waszyngtonie panowało powszechne przekonanie, że model francuski nie sprawdził się, zarówno w kwestii zaspokojenia ambicji politycznych lokalnej ludności, jak i walki z komunizmem. Równocześnie jednak dla Amerykanów Paryż pozostawał kluczowym sojusznikiem, przede wszystkim w Europie i Stany Zjednoczone nie miały zamiaru doprowadzać do kryzysu na Starym Kontynencie z powodu Indochin. Tutaj jednak wspomniane już francuskie intrygi dookoła EDC powoli wyczerpywały cierpliwość Waszyngtonu, miara przebrała się zaś pod koniec sierpnia 1954 roku, gdy francuskie Zgromadzenie Narodowe odmówiło ratyfikacji traktatu. W efekcie Amerykanie, dla których powstrzymanie postępów komunizmu w Azji Południowo-Wschodnie stawało się coraz bardziej palącą kwestią, ruszyli do działania. Na początku września pod auspicjami Waszyngtonu powołano do życia Organizację Paktu Azji Południowo-Wschodniej (South East Asia Treaty Organisation - SEATO). To azjatyckie NATO, choć oficjalnie nie obejmowało krajów Indochin (przynależności do jakiegokolwiek sojuszu wojskowego zabraniały Układy Genewskie), miało także w intencji Stanów Zjednoczonych zapewnić bezpieczeństwo państwom półwyspu. W samym Wietnamie Waszyngton wymusił z kolei na Francuzach i Bao Daiu wysłanie generała Hinha, który w międzyczasie rzucił otwarte wyzwanie Diemowi, na szkolenie zagraniczne, co oznaczało de facto wygnanie ambitnego wojskowego z kraju. Amerykanie nie byli jednak wciąż zdecydowani na otwarte zerwanie z Francuzami, którzy nadal posiadali w Indochinach znaczne wpływy i środki. Prezydent Eisenhower postanowił więc wysłać w listopadzie 1954 roku do Wietnamu jako swojego specjalnego przedstawiciela generała Josepha Lawtona Collinsa. Posiadał on szersze uprawnienia od dotychczasowego ambasadora, ponadto w Waszyngtonie liczono, że oficer ten, opromieniony sławą wyzwoliciela Francji i pełniący do tej pory funkcję amerykańskiego przedstawiciela w Komitecie Wojskowym NATO w Paryżu, będzie lepiej dogadywał się ze swoim francuskimi kolegami, a zwłaszcza Komisarzem Generalnym generałem Paulem Ely. Francuskie koneksje Collinsa miały jednak okazać się bronią obosieczną. Amerykański wojskowy po kilku tygodniach przyjął bowiem optykę swoich sojuszników i ku konsternacji Waszyngtonu zaczął lobbować za obaleniem Diema i zastąpieniem go przez kogoś bardziej podległego Francuzom. Korzystając z tych sprzyjających okoliczności, otwarte wyzwanie rządowi rzuciły Sekty, które w marcu 1955 roku przedstawiły ultimatum, żądające de facto oddania im władzy. Gdy na początku kwietnia doszło do pierwszych otwartych starć, Collins wyjechał do Stanów Zjednoczonych, by osobiście przekonać Eisenhowera i Dullesa, że w Wietnamie należy dokonać wymiany szefa rządu zgodnie z francuskimi planami. W międzyczasie jednak do działania ruszył czujący zagrożenie Diem. Z pomocą sympatyzujących z nim Amerykanów przekupił on część dowódców Sekt, a oddziały WAN pod koniec kwietnia w otwartej bitwie o Sajgon rozbiły siły Binh Xuyen i przejęły pełną kontrolę nad stolicą, spychając niedobitki gangu na podmiejskie bagna197. 197 Bardziej szczegółowo ten interesujący okres autor omawia w: Jarema Słowiak, Trudne początki Wietnamu Południowego [w:] Studia nad wojnami w Indochinach, tom III, red. Przemysław Benken, Zabrze-Tarnowskie Góry 2016, s.55-75. W efekcie w maju 1955 Ngo Dinh Diem wyłonił się z wcześniejszego chaosu jako ewidentny zwycięzca, ku wielkiemu zadowoleniu Waszyngtonu, gdzie uznano, że oto wreszcie znalazła się osoba warta wspierania przez Biały Dom. Dalsze wydarzenia wydawały się potwierdzać słuszność tej decyzji: w kolejnych lokalnych kampaniach wietnamska armia sprawnie opanowała tereny pozostające dotychczas pod zarządami Sekt, a w październiku 1955 Diem ostatecznie umocnił swoją władzę, przeprowadzając referendum. Odrzucona została w nim dotychczasowa formuła władzy z byłym cesarzem Bao Daiem jako głową państwa, do życia powołano zaś Republikę Wietnamu z Ngo Dinh Diemem jako prezydentem. W kwietniu 1956 roku z Wietnamu wycofali się ostatni francuscy żołnierze, przestało także funkcjonować francuskie Wysokie Dowództwo oraz misja łącznikowa przy MKNiK w Wietnamie. Na ich miejsce pojawiła się Wietnamska Misja ds. relacji z MKNiK, jednak równocześnie podkreślono nieuznawanie przez władze Republiki Wietnamu Układów Genewskich oraz odmowę wzięcia udziału w wyborach zjednoczeniowych, wobec „braku wszelkich wolności” w Wietnamie Północnym198. Równolegle Diem przystąpił do skutecznego tępienia struktur komunistycznych pozostawionych w Wietnamie Południowym199. 198 Translation of a letter to Mr. Selwyn Lloyd from M. Vu Van Mau Dated 22nd May 1956, 22.V.1956, AMSZ, z. 12, w. 63, t. 1234, k. 29-30. 199 Kwestia wyborów zjednoczeniowych oraz wycofania się armii francuskiej, jako bezpośrednio związane z pracą MKNiK, zostaną omówione dokładniej w dalszej części tekstu. 200 Była to reakcja Hanoi na żądania zgłaszane przez struktury pozostawione na Południu, skutecznie tępione przez siły bezpieczeństwa Diema. Pod koniec 1956 wydano zgodę na „likwidowanie zdrajców”, zaś w kolejnych latach kampania terroru nabierała rozmachu, by powoli przerodzić się w wojnę partyzancką. Mark Moyar, op. cit., s. 79-80. W roku 1959 z rąk komunistów zginęło dwóch pierwszych amerykańskich żołnierzy, członków grupy MAAG w mieście Bien Hoa. Two U.S. Soldiers Slain in Vietnam, „The New York Times”, 10 lipca 1959. 201 Wietnamski prezydent i ambasador Elbridge Durbrow mieli przykładowo odmienne wizje mającej powstać za amerykańskie pieniądze Gwardii Cywilnej. Diem chciał formacji paramilitarnej, zdolnej przeciwstawić się partyzantom, ambasador zaś wietnamskiego odpowiednika amerykańskiej policji stanowej. W efekcie sporu Durbrow przez długie miesiące wstrzymywał fundusze na powstanie tej niezwykle potrzebnej formacji, używając jej jako argumentu w faworyzowanej przez siebie polityce kija i marchewki względem Diema. Tę Ten niezwykły sukces miał jednak swoją ukrytą cenę. Amerykańscy decydenci, w 1954 roku postrzegający przyszłość Indochin i całej Azji Południowo-Wschodniej w dość ciemnych barwach, po sukcesach roku 1955 przysłowiowo zachłysnęli się zwycięstwem odniesionym w Wietnamie Południowym, spotęgowanym w ich perspektywie wewnętrznymi problemami komunistów na Północy. W efekcie administracja prezydenta Eisenhowera zaczęła postrzegać Wietnam jako kraj nie wymagający już takiej uwagi USA, co oznaczało zakręcenie kurka z pieniędzmi. Uczyniono to ostatecznie w roku 1957, mimo ostrzeżeń specjalistów Departamentu Stanu, że taka podyktowana amerykańskim cyklem wyborczym oszczędność może zemścić się koniecznością o wiele większych wydatków w późniejszych latach. Te przepowiednie miały ziścić się zresztą bardzo szybko, gdyż ograniczenie pomocy, które uniemożliwiło okrzepnięcie zarówno aparatowi bezpieczeństwa, jak i gospodarce Wietnamu Południowego, zbiegło się z sankcjonowanym przez Hanoi wzrostem aktywności wywrotowej komunistów. 22 lutego 1957 roku doszło do nieudanej próby zamachu na Ngo Dinh Diema w trakcie targów rolniczych w miejscowości Ban Me Thuot. Choć prezydent wyszedł bez szwanku, wydarzenie to znamionowało nowy etap w historii młodego państwa - komuniści rozpoczęli wówczas kampanię terroru i zamachów, wymierzoną w urzędników, nauczycieli, policjantów i wojskowych200. Wobec niedofinansowania, korupcji oraz politycznych machinacji amerykańskiego ambasadora201, wietnamski aparat bezpieczeństwa nie był w stanie zdławić samą taktykę stosował zresztą w kwestii wietnamskiego budżetu wojskowego. Memorandum From the Deputy Chief for Logistics of the Military Assistance Advisory Group in Vietnam (Lampert) to the Chief of the Group (Williams), 9.V.1959, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 193-194. 202 Projekt ten zakładał przesiedlenie rozproszonej ludności do wybudowanych od podstaw wiosek rolniczych (stąd agroville). Nękało go jednak chroniczne niedofinansowania oraz niechęć chłopów, zmuszanych do znacznych wyrzeczeń (wioskę musieli oni wznieść własnym sumptem, przesiedlenie oznaczało często porzucenie miejsc pochówków przodków itp.). Agrovilles okazały się także łatwe do infiltrowania dla komunistów, co ostatecznie miało przypieczętować los całego przedsięwzięcia. Mark Moyar, op. cit., s. 82-83. 203 Telegram From the Ambassador in Vietnam (Durbrow) to the Department of State, 19.IV.1960, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 404-406. Dostarczył go amerykański biznesmen, który już miesiąc wcześniej w rozmowie z chargé ambasady sugerował istnienie grupy osób gotowych przejąć władzę, gdyby Stany Zjednoczone usunęły Diema. Telegram From the Chargé in Vietnam (Cunningham) to the Department of State, 16.III.1960, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 330-331. 204 Jak zauważali ówcześni znawcy tematu, był on zresztą ewidentnie wycelowany w amerykańską opinię publiczną. Letter From Professor Wesley R. Fishel of Michigan State University to the President of the Republic of Vietnam (Diem), 30.IV.1960, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 426-433. wspieranego przez Hanoi komunistycznego podziemia, które zaczęło działać z coraz większym rozmachem, przechodząc od indywidualnego terroru do atakowania lokalnych posterunków, patroli a nawet mniejszych garnizonów. Rozszerzaniu działalności komunistów sprzyjała niedofinansowana reforma rolna, która nie zadowalała ani mas ubogiego chłopstwa, ani naciskających na jej przeprowadzenie Amerykanów. Cieniem szczególnie położyła się na niej nieudana inicjatywa tzw. agrovilles, które w roku 1959 wywołały na wsi falę niezadowolenia202. W roku 1960 uaktywniła się także wewnętrzna, kanapowa opozycja. 11 kwietnia do amerykańskiej ambasady dostarczono tekst manifestu, który został oficjalnie opublikowany jako Caravelle Manifesto 26 kwietnia203. Podpisany przez grupę sajgońskich intelektualistów i polityków, dokument ten w bombastycznym języku oskarżał Ngo Dinh Diema o oderwanie od ludności kraju, który toczony korupcją i niesprawiedliwością był w stanie wrzenia. Mimo iż w Wietnamie nie zrobił on wrażenia nawet na wrogim prezydentowi ambasadorze Durbrowie, w Stanach Zjednoczonych manifest odbił się szerokim echem, bez wątpienia dzięki kontaktom jego autorów z zagranicznym korpusem prasowym204. W efekcie publikację owego dokumentu można uznać za symboliczny moment, gdy sympatia amerykańskiej opinii publicznej dla prezydenta Diema zaczęła przechylać się na stronę jego przeciwników. Na wspomniane problemy nakładały się na dodatek wewnętrzne wojny podjazdowe Departamentu Stanu i Departamentu Obrony w Waszyngtonie. W opinii Pentagonu, wobec narastającej presji ze strony komunistów pomysły ambasadora Durbrowa, by nieustannie besztać Diema i prowadzić wobec niego wspominaną otwartą politykę kija i marchewki były nawet nie tyle nieskuteczne, co uwłaczające zarówno Diemowi jak i prestiżowi Stanów Zjednoczonych205. W samym Wietnamie dochodziło zaś do regularnych kłótni pomiędzy ambasadorem i dowódcami MAAG206. 205 Jak pisano w jednym z memorandów: „Czy te targi o odrobinę sprzętu przedstawią nas jako naród przewodzący światu, czy małostkowe, dokuczliwe dziecko? (…) Niewielu jest przywódców państw, którzy sprzedaliby honor swojego narodu za kilka helikopterów czy łódek i Diem z pewnością nie jest jednym z nich”. Memorandum Prepared in the Department of Defense, 4.V.1960, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 439-441. 206 We wrześniu 1960 roku generała Samuela T. Williama zastąpił generał Lionel C. McGarr. Mimo początkowo lepszej współpracy, także McGarr szybko popadł w konflikt z Durbrowem, co wynikało z fundamentalnie odmiennej oceny sytuacji w Wietnamie w Departamencie Stanu i Departamencie Obrony. Letter From the Ambassador in Vietnam (Durbrow) to the Assistant Secretary for Far Eastern Affairs (Parsons), 6.IX.1960, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 564-567. 207 Przy okazji wyszło na jaw, że znaczna część spadochroniarzy została oszukana przez zbuntowanych oficerów, którzy powiedzieli im, że ruszają do Sajgonu… by ratować Diema przed buntem gwardii prezydenckiej. Telegram From the Ambassador in Vietnam (Durbrow) to the Department of State, 12.XI.1960, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 655-657. 208 Przykładowo radca ambasady, Joseph A. Mendenhall, bynajmniej nie był zaskoczony wybuchem walk, a swojemu przełożonemu doradzał neutralność, argumentując, że buntownicy także byli przyjaciółmi Amerykanów. Editorial Note, niedatowana, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 660-663. 209 Telegram From the Ambassador in Vietnam (Durbrow) to the Department of State, 12.XI.1960, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 655-657. 210 W niektórych polskich dokumentach spotykana była także forma FWN – Front Wyzwolenia Narodowego. W takich realiach 11 listopada 1960 roku w Sajgonie doszło do tzw. Puczu Spadochroniarzy. W jego trakcie grupa oficerów dowodzących trzema batalionami wojsk spadochronowych otoczyła pałac prezydencki próbując obalić Ngo Dinh Diema. Ten jednak przeciągał negocjacje z buntownikami i następnego dnia wystąpienie zostało stłumione przez lojalne oddziały Armii Republiki Wietnamu207. Choć kryzys zakończył się stosunkowo szybko, położył się on cieniem na i tak już napiętych relacjach Diema ze Stanami Zjednoczonymi. Wynikało to zarówno z wcześniejszej krytyki ze strony amerykańskiej prasy, jak i postawy sporej części pracowników ambasady USA w trakcie puczu, mniej lub bardziej jawnie wspierających buntowników208. Wietnamskiej podejrzliwości względem intencji wielkiego sojusznika z pewnością nie zmniejszył także pierwszy telefon ambasadora Durbrowa po stłumieniu buntu, w którym zaapelował on do Diema o wielkoduszność względem puczystów209. W obliczu wspomnianych wydarzeń wręcz naturalne wydaje się kolejne, które miało miejsce miesiąc później. 20 grudnia 1960 roku Radio Hanoi ogłosiło bowiem, że „gdzieś na Południu”, powołano do życia Narodowy Front Wyzwolenia Wietnamu Południowego (Mat tran Dan toc Giai phong mien Nam Viet Nam, dalej Viet Cong lub NFW210), który podobnie jak Viet Minh prawie 20 lat wcześniej, rzekomo jednoczył szerokie spektrum ugrupowań o charakterze niepodległościowym, w rzeczywistości pozostając pod kompletną kontrolą komunistów. Do Wietnamu Południowego ponownie zawitała wojna. Demokratyczna Republika Wietnamu Na północ od 17 równoleżnika sytuacja wydawała się bardziej przejrzysta. Komuniści posiadali przygotowywany od 1946 roku aparat administracyjny oraz zdyscyplinowane kadry. Niebagatelnym argumentem były także lojalne siły zbrojne, co prawda wykrwawione po walkach o Dien Bien Phu, ale dzięki zwycięstwu szybko odzyskujące siły i gotowe, by wspierać wprowadzanie nowych porządków na terenach przejmowanych od Francuzów. Na czele stał zaś opromieniony triumfem nad kolonizatorami Ho Chi Minh. Rzeczywista sytuacja była jednak bardziej złożona. Wietnamscy komuniści wyrażali swoje niezadowolenie z efektów Konferencji Genewskiej nawet zachodnim dziennikarzom211. Niektórzy autorzy upatrywali w tym perfidnej gry pozorów wymierzonej w światową opinię publiczną212. O ile jednak można zastanawiać się nad faktycznym stosunkiem przywódców Viet Minhu, mających szerszą perspektywę, wieść o podziale kraju została odebrana przez doły partyjne na tyle negatywnie, że konieczne były liczne pogadanki partyjnych przywódców wyjaśniające rodakom zalety porozumienia w Genewie213. 211 Tillman Durdin, Some in Vietminh, Angered, Say Red Allies Forced Pact, “The New York Times”, 25 lipca 1954. 212 Mark Moyar, op. cit., s. 30. 213 Jak podczas jednego ze spotkań wyjaśniał zgromadzonym Ho: „By uzyskać zdrową roślinę z zielonymi liśćmi, pięknymi kwiatami i dobrymi owocami, musimy starannie o nią dbać i karmić jej korzenie”, zaś Wietnam Północny miał właśnie stać się takim mocnym „korzeniem zmagań o całkowite narodowe wyzwolenie i zjednoczenie”. Cyt. za Kevin Ruane, op. cit., s. 44. 214 Oddziały GCMA (Groupement de Commandos Mixtes Aéroportés – Oddziały Mieszanych Komandosów Powietrznych) okazały się bardzo skuteczne w trakcie I wojny indochińskiej, jednak po zawieszeniu broni wielu zrzuconych w dzikie rejony komandosów nie dało się ewakuować lub odmawiali oni porzucenia swoich Faktem jest, że latem 1954 roku perspektywa, jaką dawało porozumienie w Genewie wydawała się przywódcom DRW nienajgorsza: otrzymali własne, niepodległe państwo, zaś Południe pogrążone w wewnętrznym chaosie nie wydawało się mieć najmniejszych szans, by zagrozić wynikowi wyborów zjednoczeniowych przewidzianych na rok 1956. Mając to na uwadze, komuniści zdecydowali się chwilowo odłożyć na półkę zjednoczenie całego kraju i skupić się na budowaniu socjalistycznego dobrobytu powyżej 17 równoleżnika. Nie było to jednak zadanie proste. Po latach wojny kraj leżał w gruzach, w opłakanym stanie była zwłaszcza infrastruktura, taka jak mosty, drogi czy niezwykle istotne w Wietnamie kanały. Wycofujący się Francuzi starali się zabrać ze sobą wszystko co byli w stanie zapakować na statki, począwszy od samochodów po wyposażenie kopalń i fabryk. Na dodatek na południowym zachodzie kraju, przy granicy z Laosem, jeszcze przez kilka lat beznadziejną walkę mieli prowadzić porzuceni tam przez Paryż francuscy komandosi stojący na czele wrogich komunistom plemion Tajów214. podopiecznych. Rozpaczliwe walki trwały co najmniej do roku 1959, gdy do Laosu pieszo przedarł się jeden z pozostawionych oficerów. Bernard B. Fall, op. cit., s. 240-250. 215 Wiesław Olszewski, op. cit., s. 388-89. 216 Jednym z nich była oczywiście także PRL, która wysyłała do Wietnamu specjalistów oraz udzielała kredytów, za które Wietnamczycy kupowali towary w Polsce. 217 Co ciekawe, swój udział mieli w tym Francuzi, którzy liczyli na zachowanie w ten sposób jakichś wpływów w byłej kolonii. Przykładowo, Paryż sprzedał Wietnamczykom w pełni wyposażone kopalnie węgla kamiennego w zamian za dostawy tego surowca. South Viet Nam: U.S. v. the French, „Time”, 16 maja 1955. 218 Wiesław Olszewski, op. cit., s. 388. Największym wyzwaniem, stojącym przed władzami młodego państwa, była jednak sankcjonowana przez Układy Genewskie wymiana ludności pomiędzy Południem i Północą. Ze względu na fakt, że zagadnienie to bezpośrednio dotyka funkcjonowania Delegacji Polskiej w MKNiK zostanie ono bardziej szczegółowo omówione w dalszej części tekstu, tu warto jednak podkreślić, że w wyniku tej migracji Demokratyczna Republika Wietnamu straciła prawie milion obywateli, na dodatek w liczbie tej zawierała się większość urzędników i personelu technicznego przemysłu. Ruch ludności miał jednak także pewne zalety: w wyniku migracji DRW opuściła znaczna część mniejszości katolickiej, skupionej do tego momentu właśnie na północy, mieszkającej w zwartych grupach i wrogiej komunistom. Brak zagranicznej prasy pozwolił na szybką rozprawę z tymi przeciwnikami politycznymi, którzy nierozważnie zdecydowali się pozostać na Północy. Władze rozpoczęły grupowanie społeczeństwa w licznych mniej lub bardziej przymusowych organizacjach, mających ułatwić kontrolę nad ludnością. Szybko pojawiły się także liczne akcje o chwytliwych nazwach w rodzaju trzy naj-, cztery dobre czy trzy za, trzy przeciw, które miały zaangażować społeczeństwo w budowę socjalizmu215. Z pomocą Chin, Związku Radzieckiego oraz pozostałych krajów bloku wschodniego216 stosunkowo szybko uruchomiono przemysł oraz rozpoczęto jego rozbudowę217. Industrializacja, obok reformy rolnictwa, bowiem miała być jednym z filarów rozwoju państwa. Jednak podobnie jak w innych państwach komunistycznych, priorytet położony został na przemysł ciężki, a zwłaszcza produkcję wojenną. W efekcie mimo osiągnięcia w roku 1965 imponującego wskaźnika 53,7% udziału przemysłu w całości produkcji, nie przekładało się to równie okazale na podniesienie poziomu życia obywateli DRW218. Wspomniana reforma rolna szybko z atutu przekształciła się w przeszkodę. Co prawda biedni chłopi z zadowoleniem witali rozdzielanie pomiędzy nich ziemi bogatych obszarników, o wiele mniej entuzjazmu przejawiali jednak wobec koncepcji kolektywizacji i narzucanych przez władze spółdzielni rolnych. Na dodatek ostrze reformy trafiało często w osoby szanowane przez lokalne społeczności, nie postrzegane wcale jako wyzyskiwacze, często wręcz zasłużone w ruchu oporu219. Na dodatek zmiany na wsi zostały wykorzystane w wielu miejscach przez komunistyczne kadry do załatwiania prywatnych porachunków lub zwyczajnego wzbogacania się, dochodziło także do niezliczonych nadużyć wynikających z samej istoty komunistycznego ustroju nowego państwa220. 219 Warto tu nadmienić, kim był obszarnik w realiach wietnamskich: Jak przyznawał w rozmowie z delegacją PRL Ho Chi Minh, w DRW do takiej kwalifikacji wystarczało posiadanie 2-3 ha ziemi. Więcej na temat reformy rolnej w: Jarema Słowiak, Dwa państwa, dwie wsie. Porównanie równoległego rozwoju obszarów wiejskich w Republice Wietnamu i Demokratycznej Republice Wietnamu po 1954 roku, „Zeszyty Naukowe Towarzystwa Doktorantów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauki Społeczne” nr 9 (2/2014), s. 243-255; Przemysław Benken, W cieniu Budapesztu i Suezu – rewolta chłopska w Wietnamie Północnym w 1956 roku, „Pamięć i Sprawiedliwość. Pismo naukowe poświęcone historii najnowszej” nr 2(28)/2016, s. 418-449. 220 Zdarzały się na przykład przypadki losowego wyznaczania obszarników, by wyrobić normy zwalczania wrogów klasowych przewidziane dla danego rejonu. Stanley Karnow, op. cit., s. 225. 221 Komunikat o przebiegu X Plenum (rozszerzonego) Komitetu Centralnego Wietnamskiej Partii Pracujących, dołączony do: Jean Chesneaux, Wietnam, Warszawa 1957, s. 343-350. 222 Zwracali na to uwagę w swoich raportach pracownicy polskiej ambasady w Hanoi, którzy jeszcze w październiku 1957 podkreślali, że choć oficjalnie naprawianie błędów reformy rolnej zostało zakończone, to sytuacja na wsi de facto nie uległa poprawie. Więcej w: Jarema Słowiak, Zarys działalności Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w Wietnamie 1954-75, [w:] Studia nad wojnami w Indochinach, tom III, red. Przemysław Benken, Zabrze-Tarnowskie Góry 2016. s. 55-75. 223 Szacunki wahają się od trzydziestu dwóch tysięcy do stu tysięcy. Mark Moyar, op. cit., s. 62-64; Francis Pike, Empires at War, London, New York 2010, s. 367. Wszystkie te czynniki spowodowały, że chłopi na terenie całego kraju zaczęli się buntować. Wystąpienia zostały co prawda ostatecznie bez wyjątku brutalnie zduszone, zachwiały one jednak podstawami DRW do tego stopnia, że na X Plenum KC Wietnamskiej Partii Pracujących (dalej WPP), które odbyło się we wrześniu 1956 roku, Ho Chi Minh oświadczył zebranym, że podczas wprowadzania reform z winy „odchyleń lewicowych” doszło do „błędów”, zaś ciosy dosięgły naszych własnych szeregów”221. Kozłem ofiarnym został nadzorujący reformę rolną Sekretarz Generalny Parti Truong Chinh, którego jednak tylko usunięto z tego stanowiska, pozostawiając we władzach partyjnych. Ogłoszono także oficjalnie chęć naprawy błędów i zadośćuczynienia ofiarom nadużyć, ale w rzeczywistości odszkodowania wypłacono tylko nielicznym, zaś wiele osób odpowiedzialnych za najgorsze ekscesy pozostało na swoich stanowiskach222. Nic więc dziwnego, ze niepokoje trwały dalej. W listopadzie 1956 roku w prowincji Nghe An wybuchło regularne powstanie, po tym jak rolnicy próbujący poskarżyć się grupie ruchomej MKNiK starli się ze służbami bezpieczeństwa. Do zdławienia buntu Hanoi musiało pchnąć całą 325. Dywizję Piechoty, której zajęło to ponad trzy miesiące. Komunistyczne przemiany na wsi pochłonęły co najmniej kilkadziesiąt tysięcy ofiar223. Represje nie ograniczyły się zresztą tylko do wsi. Zgodnie ze stalinowską wykładnią o ciągłym zaostrzaniu się walki klasowej, wrogów zaczęto szukać wewnątrz samej WPP jeszcze w roku 1953. Podobnie jak w Związku Radzieckim w latach trzydziestych, terror szybko wymknął się jednak spod kontroli i zaczął paraliżować struktury partyjne i całe państwo. X Plenum próbowało rozwiązać ten problem, udzielając licznych amnestii i nakazując ponowną ocenę przynależności klasowej tysięcy więźniów224, jednak także tutaj komuniści zadali sami sobie szereg bolesnych ciosów. Krótka próba pogodzenia się z intelektualistami, polegająca na poluzowaniu cenzury latem 1956 roku, zakończyła się po trzech miesiącach, gdy władze DRW, poirytowane krytyką ich poczynań zamknęły redakcję pisma Nhan Van. Wielu intelektualistów, mimo powiązań z Partią lub wojskiem, zniknęło następnie bez śladu lub zostało wysłanych do obozów pracy, gdzie „mieli nauczyć się, że kultura, literatura i sztuka wyrasta z mas i jest przeznaczona, by im służyć”225. 224 Wiesław Olszewski, op. cit., s. 385. 225 Cyt. za Mark Moyar, op. cit., s. 63. 226 W samym tylko roku 1955 ZSRR i ChRL udzieliły pomocy ekonomicznej o wartości odpowiednio 100 i 200 milionów dolarów. James H. Willbanks, op. cit., s. 23. 227 W DRW, gdzie pozycja Ho Chi Minha bliska była tej Mao Zedonga w Chinach, tajny referat Nikity Chruszczowa na XX Zjeździe KPZR został przywitany równie chłodno, co w Pekinie. Nie spodobała się zwłaszcza koncepcja pokojowej koegzystencji, która w Hanoi wywołała pytania co do zdolności Chruszczowa do właściwego interpretowania marksizmu-leninizmu. 228 Kenneth Conboy, Ken Bowra, The NVA and Viet Cong, Oxford 1998, s. 6-8. Na arenie międzynarodowej wietnamscy komuniści starali się zdyskontować mit pogromców kolonializmu, angażując się w sprawy krajów trzeciego świata, sami jednak pozostawali zależni od pomocy udzielanej przez państwa bloku wschodniego226. Z tego powodu z niepokojem obserwowano w Hanoi pogłębiający się po roku 1956 spór pomiędzy Pekinem i Moskwą227. Mimo obecności w DRW przedstawicieli MKNiK, bardzo szybko rozbudowano i przezbrajano armię, jeszcze w 1954 roku liczącą trzysta osiemdziesiąt tysięcy żołnierzy, szkolonych przez chińskich doradców228. Przykrym rozczarowaniem było dla komunistów utrzymanie się przy władzy w Wietnamie Południowym Ngo Dinh Diema. Umacnianie się jego reżimu, odrzucenie wyborów zjednoczeniowych w roku 1956 oraz coraz skuteczniejsze działania wymierzone w kadry komunistyczne pozostawione poniżej 17 równoleżnika zmusiły Hanoi do podjęcia bezpośrednich działań. Na coraz trudniejszą sytuację komunistów tępionych w Republice Wietnamu nałożyło się bowiem także uzyskiwanie coraz większych wpływów w Partii przez działaczy przybyłych w 1954 roku z Południa, na czele których stał nowy Sekretarz Generalny WPP, Le Duan. Od początku byli oni najgłośniejszymi zwolennikami siłowego zjednoczenia kraju, zaś ich wpływy zaczęły przeważać w partii po klęsce reformy rolnej, której konsekwencją była zmiana Sekretarza Generalnego. W efekcie jeszcze w 1956 roku Hanoi wydało kadrom na Południu zgodę na likwidację zdrajców, a więc przywódców wiosek, policjantów, lekarzy i inne osoby kojarzone z władzą. Rok później komuniści zaczęli przeprowadzać ataki na izolowane posterunki i małe patrole w celu zdobycia broni i amunicji. Równolegle do ich działalności eskalowały jednak także akcje odwetowe reżimu Diema, o niezbyt wyszukanej nazwie wydaj komunistę i dość szybko jasne stało się, że bez bezpośredniego wsparcia z Północy, komuniści w Republice Wietnamu przegrają swoją walkę. W związku z tym na XV Plenum WPP w styczniu 1959 roku wydano zgodę na prowadzenie na Południu ograniczonej walki zbrojnej, równocześnie utworzono 599. Grupę Transportową, z zadaniem budowy trasy zaopatrzeniowej do Wietnamu Południowego, która w przyszłości zyska sławę jako Szlak Ho Chi Minha229. 229 James H. Willbanks, op. cit., s. 29. 230 Jak już wspomniano wcześniej, jeszcze w 1954 roku liczebność Wietnamskiej Armii Ludowej sięgnęła trzystu osiemdziesięciu tysięcy, podczas gdy Armia Republiki Wietnamu liczyła pod koniec lat pięćdziesiątych mniej niż dwieście tysięcy żołnierzy. 231 Niewielka chęć ZSRR do angażowania się w Indochinach zostanie szczegółowiej przedstawiona w dalszej części tekstu. 232 Miało to miejsce zwłaszcza w Delcie Mekongu, gdzie projekt agroville wywołał największe niezadowolenie. Mimo posiadania zdecydowanej przewagi militarnej230, Hanoi na tamtym etapie starało się jeszcze nie eskalować zbytnio konfliktu, wciąż licząc, że władzę Ngo Dinh Diema uda się obalić wyłącznie rękami partyzantów na Południu (oraz licznych przeciwników politycznych prezydenta). Wynikało to także z obawy przed potęgą militarną USA, przy równoczesnej niechęci Moskwy do eskalowania konfliktu w Wietnamie231. Wsparcia udzielił za to Pekin, którego rozbrat z ZSRR był coraz bardziej widoczny. W efekcie w roku 1960 doszło do kilku lokalnych wystąpień antyrządowych na terenach wiejskich i ataków na większe oddziały Armii Republiki Wietnamu. Choć większość udało się odeprzeć, na znacznych terenach Wietnamu Południowego zaczął powstawać specyficzny system dwuwładzy: za dnia sprawowali ją urzędnicy, ale wraz z nadejściem nocy przejmowali ją komuniści232. W połączeniu z niepokojami politycznymi w Sajgonie, które wyszły na światło dzienne przy okazji Caravelle Manisfesto oraz Puczu Spadochroniarzy, zgrabnym podsumowaniem dekady było powołanie przez komunistów w grudniu 1960 roku Narodowego Frontu Wyzwolenia Wietnamu Południowego, który oficjalnie będąc koalicją zróżnicowanych partii i ugrupowań z Południa, w rzeczywistości zawsze pozostawał pod ścisłą kontrolą komunistów z Północy. II.3. Działalność Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli, Delegacji Polskiej oraz ich wpływ na oba wietnamskie państwa w latach 1954-1960 Choć pozbawiona realnych narzędzi wymuszania swojej woli na stronach zawieszenia broni, w latach pięćdziesiątych MKNiK pozostawała istotnym elementem politycznej układanki w Wietnamie. Jej wpływy wahały się generalnie w zależności od tego, jak bardzo któraś ze stron chciała wykorzystać obecność Komisji we własnej polityce. Jej działalność w okresie 1954-1960 możemy podzielić na dwa etapy. Pierwszy okres pracy Komisji trwał do lipca 1956 roku, gdyż w naturalny sposób wyznaczała go przewidziana już w Genewie data wyborów zjednoczeniowych. W 1956 roku Wietnam definitywnie opuścili także Francuzi233, co oczywiście bardzo istotnie wpłynęło na funkcjonowanie MKNiK. Okres ten był najbardziej pracowity zarówno dla stron zawieszenia broni, jak i Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie. 233To z kolei było bezpośrednim efektem najpoważniejszej, a zarazem najbardziej niespodziewanej zmiany w lokalnym układzie sił w latach pięćdziesiątych, czyli utrzymania i umocnienia się władzy Ngo Dinh Diema. 234 Do zamieszek i wystąpień, organizowanych przez urzędników sajgońskiej administracji, dochodziło już wcześniej. Przykładowo w kwietniu 1955 roku miały miejsce demonstracje w Ba Ngoi i Nha Trang, w trakcie których tłum obrzucił kamieniami oficerów z misji łącznikowej WAL oraz członków Delegacji Polskiej i spalił komisyjne skrzynki na petycje. Despatch. Demonstrations at Nha Trang and Ba Ngoi, April 1955, 11.IV.1955, NA, FO 371/117165/DF1071/248. W ciągu tych dwóch pierwszych lat funkcjonowania Komisji spotykała się ona ze stosunkowo dobrym przyjęciem w Demokratycznej Republice Wietnamu (co nie oznaczało jednak przestrzegania postanowień UG, o czym w dalszej części tekstu), oraz otwartą nieraz wrogością władz w Wietnamie Południowym, czego egzemplifikacją były inspirowane przez administrację Ngo Dinh Diema zamieszki do jakich doszło w Sajgonie w lipcu 1955 roku. Tłum zdewastował wówczas biura MKNiK oraz hotele zajmowane przez pracowników Komisji, obeszło się jednak na szczęście bez ofiar w ludziach234. Po odrzuceniu przez władze Republiki Wietnamu możliwości zorganizowania wyborów zjednoczeniowych, w roku 1956 zaczął się drugi okres funkcjonowania Komisji, który potrwał do roku 1960, gdy zmieniająca się sytuacja międzynarodowa, wybuch walk w Wietnamie Południowym oraz problemy finansowe wymusiły redukcję liczebności oraz ograniczyły zakres działalności MKNiK. Choć Francuzi byli stroną odpowiedzialną za wykonywanie Układów Genewskich, to po wycofaniu się z Wietnamu w roku 1956 i zlikwidowaniu swojego Wysokiego Dowództwa umyli oni ręce od dalszej odpowiedzialności. Francuską misję łącznikową zastąpiła „Misja Wietnamska do spraw stosunków z Międzynarodową Komisją Nadzoru i Kontroli w Wietnamie”235. Odmówiła ona jednak wysłania swoich przedstawicieli na Północ, zaś filia Misji Łącznikowej Wietnamskiej Armii Ludowej w Sajgonie została najpierw szczelnie obstawiona przez południowowietnamskie wojsko w roku 1956 i ostatecznie zlikwidowana dwa lata później. 235 Roman Jasica, op. cit. s. 135. 236 Telegram From the Charge in Vietnam (Kinder) to the Department of State, 3.III.1955, FRUS, 1955-57, vol. I. s. 104-106. 237 Reduction of the Commission in Vietnam, 2.IV.1957, NA, FO 371/129721/DV1072/21. 238 Telegram From the Secretary of State to the Embassy in Vietnam, 2.XII.1955, FRUS, 1955-57, vol. I. s. 594-595. 239 W jednym z polskich raportów ujęto to w bardzo komunistycznej mieszance wrogości i uznania: „Przyznać trzeba, że udało się delegacji kanadyjskiej nauczyć Południe współpracy z Komisją”. Notatka na temat niektórych aspektów pracy MKNiK w Wietnamie od 1.I.1960 do 31.III.1960, niedatowany, AMSZ, z. 12, w. 78, t. 1348, k. 2-6. 240 Stanowisko takie zawiera chociażby amerykański plan działania w Wietnamie z roku 1958, w którym podkreślono stabilizującą rolę MKNiK. Operational Plan for Viet-Nam, 4.VI.1958, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 40-54. Warty odnotowania jest fakt, iż mimo opisanej już niechęci Waszyngtonu do samych Układów Genewskich w lecie 1954 roku, ambasada amerykańska w Sajgonie rolę międzynarodowej komisji oceniała na tyle pozytywnie, że już w marcu roku 1955 sugerowała wywarcie nacisku na Francuzów, by Ci bardziej jednoznacznie zadeklarowali chęć wypełnienia postanowień z Genewy, oraz zwracała uwagę, że „wszyscy muszą zrozumieć, iż niewskazane jest wbijanie szpil MKNiK”236. W podobnym duchu wypowiadali się Brytyjczycy, którzy uważali, że Komisja pełni w Wietnamie korzystną, stabilizującą rolę237. Z drugiej strony nie brakowało jednak także głosów krytycznych. Jeszcze w grudniu 1955 roku sekretarz stanu John F. Dulles w liście do ambasady USA w Sajgonie krytykował MKNiK za Czwarty Raport Okresowy i próby kontrolowania amerykańskiej działalności w Wietnamie238. Stosunek Sajgonu i Waszyngtonu do Komisji zmienił się ostatecznie właśnie w latach 1956-1960 – umocnienie się władzy Ngo Dinh Diema i odrzucenie możliwości zorganizowania wyborów zjednoczeniowych ustabilizowało sytuację wewnętrzną w Wietnamie Południowym, a MKNiK zaczęto postrzegać jako jeden z gwarantów zachowania status quo wobec silniejszego militarnie sąsiada zza Strefy Zdemilitaryzowanej. Komisję zaczęto także wykorzystywać w Sajgonie we własnej propagandzie239. Ze strony administracji prezydenta Eisenhowera oznaczało to akceptację dla funkcjonowania MKNiK, nawet kosztem pewnych utrudnień w udzielaniu pomocy Wietnamowi Południowemu240. Ponadto w okresie tym obserwować można także zmianę polityki międzynarodowej Indii, w dużym uproszczeniu polegającą na stopniowym ochładzaniu się relacji z Chinami i szukaniu bardziej rozbudowanych kontaktów z krajami Zachodu. Miało to bezpośrednie przełożenie na relacje Delegacji Indii z władzami obu wietnamskich państw241. 241 Na zmianę nastawienia Indii zwracał uwagę w rozmowie z amerykańskim ambasadorem chociażby Ngo Dinh Diem, który główną przyczynę upatrywał w porażce indyjskiej próby zbudowania bloku neutralistycznego. Telegram From the Ambassador in Vietnam (Durbrow) to the Department of State, 26.VII.1957, FRUS, 1955-57, vol. I. s. 829-831. 242 Aide Memoire, 15.V.1958, NA, FO 371/136135/DV1073/22. 243 Wbrew zaleceniom Pekinu i Moskwy, Hanoi było w tym okresie już zdecydowane na wznowienia działań wojennych na Południu. Ilya V. Gaiduk, Confronting Vietnam…, s.110. Wraz z wycofaniem własnych oddziałów, Paryż uciął także finansowanie Komisji, do którego był zobowiązany zarówno jako jedno z mocarstw gwarantujących Układy Genewskie, jak i strona wykonująca postanowienia zawieszenia broni. Był to nie lada problem, gdyż system finansowania MKNiK był niezwykle pokrętny. Pomijając często niejasny podział na Wspólny Fundusz oraz wydatki lokalne, Komisja rozpoczęła swoją działalność i funkcjonowała dzięki wkładowi państw wchodzących w jej skład, środkom zapewnianym przez DRW oraz Francję (w imieniu Państwa Wietnam) oraz francuskiej linii kredytowej. Wpłaty ZSRR, Wielkiej Brytanii, ChRL i Francji, mające stanowić główne źródło finansowania działalności MKNiK notorycznie opóźniały się, co z kolei było poniekąd winą samej Komisji (a konkretniej jej hinduskiego sekretariatu), która pierwszy audyt swoich finansów przeprowadziła w maju 1958 roku242. Problemy finansowe miały nękać MKNiK już do samego końca jej istnienia, często będą powodem lub pretekstem do redukcji jej działalności i rozmiarów, co zostanie szczegółowo przedstawione w kolejnych rozdziałach. Od maja 1956 roku wytworzyła się więc bardzo specyficzna sytuacja. Choć Ngo Dinh Diem oficjalnie nie uznawał postanowień z Genewy, nie dążył jednak do likwidacji Komisji, dostrzegając w jej istnieniu szereg korzyści, związanych głównie z obecnością MKNiK w Wietnamie Północnym i na 17 równoleżniku. Z drugiej strony, komunistyczne władze w Hanoi, które straciły nadzieję na pokojowe i legalne zjednoczenie całego Wietnamu w wyniku wyborów zjednoczeniowych, zaczęły być coraz bardziej niechętne obecności Komisji na ich terytorium. Ich pozycja była jednak o tyle problematyczna, że w opisywanym okresie zarówno Pekin jak i Moskwa nie były zainteresowane wybuchem nowego konfliktu. Kreml, który w przeciwieństwie do USA uważał Indochiny za miejsce mało istotne, podjął nawet na przełomie lat 1958/1959 starania normalizacji podziału Wietnamu i nawiązania bezpośrednich relacji z Sajgonem. Hanoi dokonało jednak sabotażu tej próby, publicznie ogłaszając, że administracja Ngo Dinh Diema została zmuszona do szukania porozumienia z DRW, co doprowadziło do gniewnego zarzucenia rozmów przez Wietnam Południowy nim nawet się one rozpoczęły243. Przypomnijmy, że Komisja nadzorowała następujące kwestie: • przegrupowanie wojsk; • przekazanie administracji; • wymianę jeńców; • swobodne przemieszczanie się ludności; • przestrzeganie swobód demokratycznych – ochronę byłych uczestników walk; • zakaz wprowadzania nowego sprzętu i personelu wojskowego do Wietnamu; • zjednoczenie obu części Wietnamu na drodze wyborów powszechnych. Przegrupowanie wojsk, przekazanie administracji, wymiana jeńców obu stron244 244 Na całość przegrupowania swoich sił i przekazanie władzy obie strony miały 300 dni (następowało to etapami, przykładowo przekazania Hanoi dokonano 10 października, zaś enklawa wokół Hajfongu pozostała w rękach Francuzów do samego końca). Okres wymiany ludności, pierwotnie także przewidziany na 300 dni, przedłużono następnie o dalszych 100. Roman Jasica, op. cit., s. 140. 245 Komisja Mieszana miała odwoływać się do MKNiK w przypadku niemożności porozumienia się stron we własnym zakresie. Zdarzały się jednak przypadki, gdy próbowano narzucić Komisji Międzynarodowej przeprowadzenie dochodzenia. 246 W Waszyngtonie liczono, że zachowana zostanie np. enklawa dookoła miasta i portu Hajfong. 247 W ewakuacji oddziałów Viet Minhu z Wietnamu Południowego wziął udział także polski statek handlowy M/S Beniowski. Powyższe kwestie udało się załatwić stosunkowo sprawnie, terminowo i bez większych problemów. Wynikało to przede wszystkim z woli obu stron (Francuzów i wietnamskich komunistów) by załatwić te sprawy, oraz faktu, że Układy Genewskie powołały do tego celu wojskową Komisję Mieszaną. Choć w hierarchii organów kontrolnych stała ona niżej od MKNiK245, w rzeczywistości funkcjonowała niejako równolegle i zazwyczaj zazdrośnie strzegła swoich kompetencji. Francuzi i Wietnamczycy byli pod tym względem wyjątkowo zgodni, że nie potrzebują zewnętrznych interferencji. Mimo amerykańskich nadziei w tym względzie, Francuzi zdecydowani byli opuścić Wietnam Północny, w zamian licząc na utrzymanie tam jakichś wpływów politycznych i gospodarczych246. Z kolei komuniści nie mieli zbyt wielkich oporów przed ewakuacją z Południa. Ich oddziały były tam stosunkowo słabe, za transport odpowiadać mieli sygnatariusze Układów Genewskich, a w Wietnamie Południowym pozostawiono równocześnie liczne zakonspirowane kadry polityczne247. W połączeniu z przedstawionym w poprzednim podrozdziale chaosem politycznym na Południu, komuniści liczyli na łatwe i ostentacyjnie legalne zwycięstwo w wyborach zjednoczeniowych w roku 1956. O ile kwestie przemieszczenia wojsk do stref koncentracji i opuszczenia przez obie strony Strefy Zdemilitaryzowanej na 17 równoleżniku przebiegły w zasadzie bez godnych odnotowania incydentów, sprawa przekazywania administracji nad pewnymi obszarami okazała się bardziej skomplikowana. Francuzi starali się zdemontować jak najwięcej cennego ekwipunku i wyposażenia, co jednak groziło paraliżem nie tylko obiektów przemysłowych, ale także lotnisk i podstawowej infrastruktury miejskiej takiej jak wodociągi czy sieć elektryczna. Z drugiej strony komuniści zgłaszali swoje zastrzeżenia i protesty w ten sposób, by maksymalnie opóźnić ewakuację francuskiej własności, co wobec sztywnych terminów przekazania konkretnych obszarów oznaczałoby de facto konieczność jej pozostawienia na miejscu. Sprawę komplikowały ponadto rozbieżności wśród samych Francuzów (antykomunistyczna lokalna administracja kontra poszukujący politycznej formuły przyszłej współpracy przedstawiciele Paryża) oraz fakt, iż część infrastruktury i sprzętu była własnością prywatną. Dodatkowo konkretne strefy na Południu i Północy miały być przekazywane równolegle. W efekcie komuniści odmawiali przykładowo rozpoczęcia procesu przekazywania obszarów na Wyżynach Centralnych w Wietnamie Południowym dopóki nie zostaną rozwiązane kwestie sporne na terenie Hajfongu, których rozwiązanie sami opóźniali w związku ze wspomnianą wyżej taktyką. W powyższych realiach MKNiK pełniła rolę mediatora, pośredniczącego pomiędzy obiema stronami. W Hanoi dzięki wysiłkom Komisji w dniach przekazania miasta (9-10 października 1954 roku) nie doszło do przerwania dostaw wody i prądu, funkcjonowały także wszystkie instytucje i budynki użyteczności publicznej, jak straż pożarna czy szpitale. Francuzi pozostawili także dość paliwa i części, by zapewnić funkcjonowanie miasta na dwa miesiące248. Dzięki asyście MKNiK, mimo wspomnianych już problemów udało się także doprowadzić do terminowego przekazania pozostałych obszarów takich jak Hajfong i Wyżyny Centralne. Ostatecznie przegrupowanie wojsk oraz przekazywanie administracji zakończono 16 maja 1955 roku, kilka dni przed terminem, a do Sekretariatu Generalnego MKNiK wpłynęły kwieciste podziękowania zarówno ze strony Vo Nguyen Giapa, jak i dowodzącego Francuzami generała Paula Ely’ego249. 248 Problematyczna była chociażby kwestia wodociągów miejskich, obsługiwanych przez prywatne podmioty, które zamierzały opuścić Hanoi przed przekazaniem miasta komunistom. First Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Vietnam, August 11, 1954 to December 10, 1954, 25.XII.1954, AMSZ, z.12, w. 96, t. 1400, k. 29-32. 249 Ten drugi nazwał nawet pracę Komisji „eksperymentem, (…) który bez wątpienia będzie niezwykłym precedensem na skalę międzynarodową”. Fourth Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam, 1.X.1955, AMSZ, z, 12, w. 96, t. 1403, k. 9-11. Złożoną kwestią okazała się także wymiana jeńców wojennych oraz internowanych cywili. Mimo wyznaczonych terminów, obie strony starały się nie uprzedzać działań drugiej, w obawie przed utratą środka nacisku, jakim było posiadanie więźniów. Równocześnie było to jednak najpilniejsze zadanie Układów Genewskich, gdyż obie strony powinny były zwolnić wszystkie przetrzymywane osoby już we wrześniu 1954 roku250. Proces ten jednak opóźniał się, zarówno z różnych obiektywnych powodów251, jak i wspomnianej niechęci obu stron do ostatecznego zamknięcia kwestii, nim uczynią to ci drudzy. Z dokumentów przedstawionych przez obie strony wynika, że Francuzi posiadali stosunkowo niewielu jeńców wojennych, równocześnie ich więzienia pełne były internowanych cywili. Z drugiej strony komuniści przetrzymywali głównie żołnierzy CEFEO. 250 Zgodnie z Artykułem 21(a) Układów Genewskich internowani cywile i jeńcy mieli być wypuszczeni w północnej części Wietnamu do 26 sierpnia, środkowej do 31 sierpnia oraz południowej do 10 września 1954 roku. 251 Komuniści trzymali jeńców w izolowanych, odległych rejonach, na dodatek ich transport do wyznaczonych punktów utrudniły gwałtowne wichury i deszcze. 252 Dane zaczerpnięte z Czwartego Raportu Okresowego MKNiK za okres od 11 kwietnia do 10 sierpnia 1955 roku. Fourth Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam, 1.X.1955, AMSZ, z. 12, w. 96, t. 1403, k. 2-73. Liczby Liczby Więźniowie wypuszczeni przez siły Unii Francuskiej 65 477 65 465 Więźniowie wypuszczeni przez Wietnamską Armię Ludową 11 706 11 382 Tabela 1 – Łączna liczba zwolnionych jeńców wojennych oraz internowanych cywilów, zgłoszonych przez obie strony. (Dane zaczerpnięte z Pierwszego Raportu Okresowego MKNiK w Wietnamie, AMSZ, z. 12, w. 96, t. 1400, k. 3-89) W dokumentach MKNiK uwagę zwraca przede wszystkim bardzo wysoka liczba wojskowych Unii Francuskiej, których los pozostawał nieznany (71%), przy równoczesnym niewielkim procencie żołnierzy przekazanych pod nadzorem MKNiK (17%)252. Złożyło się na to kilka przyczyn. Francuzi zgłaszali do Komisji wszystkich swoich żołnierzy, którzy mogli dostać się do niewoli, co często oznaczało, że w liczbie tej znajdowali się także zabici lub zaginieni, przykładowo z izolowanych posterunków, o jakich francuskie dowództwo wiedziało tylko, że został zniszczony. Znaczące straty powodowała także sama niewola. Wynikało to jednak z szeregu czynników, wśród których rozmyślne okrucieństwo Viet Minhu nie odgrywało bardzo istotnej roli. Pierwszym problemem było samo dotarcie do obozów, położonych w odległych i trudno dostępnych lokalizacjach. W połączeniu z bardzo słabą opieką medyczną oraz głodowymi racjami253, sprawiało to, że pojawiało się w nich o wiele mniej jeńców niż wyruszało z danego pola walki. Przykładowo, pod Dien Bien Phu, komuniści wzięli do niewoli 11 721 żołnierzy CEFEO, w tym 4 436 rannych. Z tej grupy 858 najciężej poszkodowanych Viet Minh pozwolił ewakuować do Laosu. Jednak z pozostałych 10 863 jeńców, którzy wyruszyli do obozów, po czterech miesiącach niewoli powróciło zaledwie 3 290. Do śmierci od ran, wyczerpania i głodu dochodzi tu jeszcze fakt, że komuniści szybko oddzielili Wietnamczyków służących w siłach Unii Francuskiej i przenieśli ich do obozów reedukacyjnych, nie wliczając ich w pulę jeńców objętych Układami Genewskimi254. 253 Racje więźniów były najczęściej takie jak ich strażników. Były one jednak niewielkie nawet dla samych Wietnamczyków, a zdecydowanie za małe dla większości żołnierze CEFEO, przyzwyczajonych zarówno do obfitszej jak i odmiennej diety. W efekcie bardzo szybko podupadali oni na zdrowiu, zaś choroba, wobec braku opieki medycznej często była wyrokiem śmierci. Problem żywienia jeńców powrócił zresztą w czasie wojny z Amerykanami, gdy możliwości DRW były siłą rzeczy większe. Przemysław Benken, Ap Bac 1963 - Binh Gia 1964. Dwie bitwy, które zmieniły bieg wojny w Wietnamie, Zabrze-Tarnowskie Góry 2018, s. 62. 254 Dane zaczerpnięte ze zarchiwizowanej strony dienbienphu.org: https://web.archive.org/web/20070509023227/http://www.dienbienphu.org/english/html/bataille/losses.htm 255 Według strony komunistycznej jeńcy zostali zwolnieni z niewoli i jako osoby cywilne zatrudnieni na placu budowy w Wietnamie Północnym. MKNiK w przypadku 89 osób rekomendowała jednak umożliwienie im oraz ich rodzinom repatriację na Południe zgodnie z Artykułem 14(d) Układów Genewskich. DRW nie zastosowała się jednak do zalecenia wydanego przez komisję. Seventh Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam, 6.IX.1957, AMSZ, z. 12, w. 97, t. 1406, k. 22. 256 Komisja prowadziła w tej kwestii szereg dochodzeń i większość ze zgłoszonych przez DRW więźniów została przez Francuzów wypuszczona. Fifth Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam, 8.I.1956, AMSZ, z. 12, w. 96, t. 1403, k. 86. 257 Trzecie sprawozdanie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, 24.VI.1955, AMSZ, z. 12, w. 63, t. 1240, k. 8. Do wyjeżdżających przez Chiny dołączyło jeszcze w 1956 roku 57 byłych legionistów Od września 1954 roku zarówno DRW jak i Francuzi twierdzili, że wypełnili postanowienia UG i zwolnili wszystkich przetrzymywanych jeńców oraz internowanych cywili. Równocześnie jednak obie strony w kolejnych miesiącach składały wnioski do Komisji w tej kwestii, oskarżając się wzajemnie o niezrealizowanie Artykułu 21. Przykładowo Francuzi zgłosili kwestię 141 wietnamskich oficerów, którzy nie zostali przekazani przez stronę komunistyczną255. Z kolei DRW oskarżało drugą stronę o dalsze przetrzymywanie w swoich więzieniach internowanych cywili256. W trakcie repatriacji jeńców zaistniała kwestia dezerterów z sił CEFEO (głównie Legii Cudzoziemskiej). Komisja, choć podkreśliła, że w Układach Genewskich nie ma o dezerterach ani słowa, postanowiła jednak zająć się tą sprawą. Chodziło głównie o upewnienie się, czy dezerterzy chcą być przekazani stronie francuskiej czy też repatriowani przez kraje trzecie do swoich ojczyzn. I tak w okresie od lutego do kwietnia 1955 roku Francuzom przekazano 222 osoby, które wyraziły taką wolę, zaś za pośrednictwem Chin repatriowano 369 byłych żołnierzy257. węgierskiego i niemieckiego pochodzenia. Pozostają oni jednak anonimowi, gdyż strona wietnamska odmówiła przekazania ich personaliów. Pojedyncze przypadki dezerterów lub domniemanych jeńców wojennych pojawiały się w polu widzenia Komisji jeszcze wielokrotnie w późniejszych okresach. Draft. Sixth Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam, December 11, 1955 to July 31, 1956, 16.VII.1956, AMSZ, z. 12, w. 97, t. 1405, k. 23-31. 258 Jednym z czynników popychających chłopów do wyjazdu była klęska głodu w Tonkinie oraz obietnice poprawy ich bytu, czynione przez rząd Ngo Dinh Diema. 259 Warto podkreślić, że nowsza literatura zagadnienia odchodzi powoli od amerykano-centrycznego spojrzenia, które przypisywało wielkość emigracji z północny na południe w Wietnamie głównie działalności ppłk Edwarda Lansdale’a, którego zespół stał za kampanią propagandową. Obecnie docenia się w o wiele większym stopniu aktywność administracji południowowietnamskiej Więcej w: Edward Miller, Misalliance. Ngo Dinh Diem, the United States and the Fate of South Vietnam, Cambridge-London, 2013, ss. 420. Swobodny ruch ludności cywilnej Wielkim i dość niespodziewanym wyzwaniem dla wszystkich zainteresowanych okazał się jednak swobodny ruch ludności. Dla rządzących Północą komunistów masowe wyjazdy, a de facto ucieczka setek tysięcy obywateli stanowiła zarówno prestiżową porażkę, jak i problem związany z faktem, że oprócz pracowników technicznych i urzędników wyjeżdżały także całe wspólnoty wiejskie, co pogarszało i tak już nie najlepszą sytuację na północnowietnamskiej wsi258. Z drugiej jednak strony pozbywano się w ten sposób najbardziej antykomunistycznie nastawionych grup ludności, zwłaszcza skupionych dookoła swych księży wspólnot katolickich. Skala emigracji była jednak nie tylko problemem ideologiczno-wizerunkowym. Układy Genewskie zobowiązywały lokalne władze do udzielania daleko idącej pomocy wyjeżdżającym, której słaba w wielu rejonach administracja komunistyczna nie była w stanie udzielić (a często wbrew zaleceniom centralnym także nie chciała). Stanowiło to nie lada kłopot dla nowych władz w Hanoi, ostentacyjnie deklarujących przecież ścisłe przestrzeganie postanowień z Genewy. Skala ruchu migracyjnego była także niespodziewanym wyzwaniem dla rządu Ngo Dinh Diema na Południu, Francuzów i Amerykanów. Każda ze wspomnianych stron samodzielnie zachęcała do wyjazdu; Francja ewakuowała własnych obywateli, ich rodziny oraz najważniejszych sojuszników; Amerykanie uruchomili skuteczną kampanię propagandową w samym Wietnamie Północnym, strasząc komunistycznymi represjami, Chińczykami oraz własną potęgą, zaś po drugiej stronie Pacyfiku zręcznie wykorzystali los wietnamskich katolików do pozyskania opinii społecznej259. Dla administracji Ngo Dinh Diema to swoiste głosowanie nogami stanowiło nie tylko legitymizację własnych rządów, ale także pozwalało wietnamskiemu politykowi na stworzenie na Południu bazy politycznej i społecznej, której do tej pory bardzo mu brakowało. Nikt nie spodziewał się jednak fali uchodźców idącej w setki tysięcy. Stanowiło to zwłaszcza wielki problem dla słabej administracji Ngo Dinh Diema, oprócz wymienionych w poprzednim podrozdziale problemów nękanej także niskim zazwyczaj poziomem kadr urzędniczych oraz korupcją. Jednak dzięki użyciu amerykańskich, brytyjskich oraz francuskich okrętów i samolotów, możliwe okazało się przerzucenie na Południe wszystkich, którzy wyrazili taki zamiar oraz zostali wypuszczeni przez komunistów260. Z kolei dzięki pomocy ekonomicznej udzielonej przez Stany Zjednoczone, możliwe było zapewnienie żywności, zakwaterowania oraz wsparcia dla przybywających uchodźców. W efekcie, mimo licznych problemów, w ciągu następnych lat dominująca większość migrantów zapuściła korzenie w Wietnamie Południowym, z powodu swojego antykomunizmu stając się twardą bazą dla reżimu Ngo Dinh Diema. Równocześnie należy jednak podkreślić, że pojawienie się dużej i zwartej grupy północnowietnamskich katolików, odmiennych kulturowo od swoich nowych sąsiadów, oraz faworyzowanie ich przez administrację rządową wywołało szereg napięć społecznych, które dadzą o sobie znać w kolejnej dekadzie261. 260 Więcej w: Ronald B. Frankum, Operation Passage to Freedom: The United States Navy in Vietnam, 1954-1955, Lubbock 2007, ss. XXIII+251. 261 Część uchodźców z Północy była także rozczarowana tym co zastała na Południu, nie wszystkim przypadły także do gustu reformy rolne administracji Diema. Więcej na ten temat we wspomnianej książce Edwarda Millera. MKNiK w Wietnamie odegrała istotną rolę w tej wielkiej migracji. Jej członkowie krążyli po terenie kraju, przyjmując petycje ludności i władz lokalnych, sugerując rozwiązania konfliktów oraz wydając opinie na temat zastanych problemów. Kwestia swobodnego ruchu ludności nie była jednak sprawą prostą także wewnątrz samej komisji. W Wietnamie Północnym Artykuł 14(d) Układów Genewskich stanowił główną oś konfrontacji pomiędzy przedstawicielami Polski i Kanady. Delegacja Kanadyjska starała się maksymalnie wykorzystać swoje kompetencje, by wspomóc emigrację, co de facto sprowadzało się do żądania rygorystycznego przestrzegania porozumień z Genewy przez komunistów, oraz nieustannych prób znalezienia i upubliczniania przypadków łamania i naruszania tych postanowień przez władze DRW. Z kolei Delegacja Polska, której nieoficjalnym zadaniem było wspierać stronę komunistyczną, podejmowała wszelkie możliwe wysiłki, by osłaniać działania przyjaciół przed okiem Komisji. Szczegóły tych zabiegów zostaną przedstawione szczegółowo w jednym z następnych podrozdziałów. Delegacja Hinduska zajmowała w kwestii swobodnego ruchu ludności ostentacyjnie neutralne i legalistyczne stanowisko, co jej partnerzy zawsze starali się wykorzystywać w poszczególnych dochodzeniach. Przykładem ilustrującym sposób działania Komisji i jej wewnętrzną dynamikę w Wietnamie Północnym może być dochodzenie prowadzone w miejscowości Phat Diem262 przez Grupę Ruchomą nr 17 w dniach 27 listopada do 3 grudnia 1954 roku263. W jego trakcie zespół Komisji miał zweryfikować przestrzeganie Artykułu 14(d) Układów Genewskich we wspomnianej wiosce oraz otaczających ją osadach. Zadania grupy przedstawiały się następująco: 262 Miejscowość położona w prowincji Ninh Binh w północnym Wietnamie. 263 W jej skład wchodziło trzech oficerów z krajów tworzących MKNiK, polski tłumacz, dwóch oficerów łącznikowych (Francuz i Wietnamczyk) oraz dwóch tłumaczy (Francuz i Wietnamczyk). Report of 17 Mobile Team (Reconstituted) on the Application of Article 14(d) of the Geneva Agreement in the Village of Phat Diem and Surrounding Villages, 7.I.1955, AMSZ, z. 12, w. 92, t. 1404, k. 20-25. 264 Ibidem. 265 First Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam, August 11, 1954 to December 10, 1954, 25.XII,1954, AMSZ, z.12, w. 96, t. 1400, k. 47-48. • zorganizować, w porozumieniu z lokalnymi władzami, wydanie odpowiednich zezwoleń księżom i zakonnicom, którzy chcieli udać się na Południe; • określenie czasu, jaki potrzebny jest na uzyskanie takiego dokumentu; • zweryfikowanie na jaki okres wydawane są zezwolenia; • wyjaśnienie znacznych różnic pomiędzy ówcześnie wydawaną ilością zezwoleń względem okresu wcześniejszego; • upewnić się, że lokalne władze są przygotowane do udzielania pomocy finansowej osobom w trudnej sytuacji materialnej, w celu pokrycia kosztów transportu; • sporządzić raport na temat ilości osób wymagających takiej pomocy finansowej.264 Ponadto Grupa Ruchoma nr 17 miała dodatkowo upewnić się, czy w Phat Diem i okolicach nie pozostali jeszcze jacyś ludzie chcący udać się na Południe. Wynikało to z faktu, że na początku października 1954 roku we wsi zgromadziło się około 10 tysięcy uchodźców, nie mogących wyjechać z Północy, a komuniści aresztowali tam kilku księży, oskarżając ich o agitację za emigracją. Dopiero po interwencji wysłanego na miejsce zespołu ruchomego MKNiK lokalne władze przetransportowały 8 268 osób łodziami do francuskiej strefy ewakuacyjnej265. Grupa skontaktowała się z lokalnymi władzami i po ustaleniu, że powiat Phat Diem podzielony jest na cztery gminy, przystąpiła do planowania swoich działań. Na tamtym etapie członkowie zespołu wiedzieli o 615 osobach chcących udać się na południe, które złożyły 104 petycje w skrzynkach rozmieszczonych na terenie powiatu. Ustalono następujący sposób postępowania: każdego dnia grupa miała odwiedzić inną gminę, jej północną część przed rano i południową w drugiej części dnia; ochrona towarzysząca zespołowi powinna być zredukowana do niezbędnego minimum i nie powinna przemieszczać się przed grupą, co miało zapewnić swobodny dostęp do zespołu lokalnym mieszkańcom; lokalne władze miały zostać poinformowane o wizycie dzień wcześniej, by wiadomość o przybyciu ekipy MKNiK można było ogłosić w odpowiednich gminach. Pierwszego dnia grupa ruchoma miała zamiar odwiedzić katedrę w Phat Diem, by upewnić się, że zgromadzeni tam ludzie wiedzą jak ubiegać się o zgodę na wyjazd266. Nim jednak zespół dotarł na miejsce, został zatrzymany przez tłum ludzi, żądających, by wysłuchano ich zażaleń. Po upływie godziny przewodniczący grupy zasugerował, by wszystkie dalsze uwagi zgłosić w formie petycji i poprosił tłum o rozejście się, by zespół mógł wyruszyć w dalszą drogę. Zgromadzeni ludzie jednak się nie ruszyli, a gdy władze lokalne nie rozproszyły tłumu, grupa ruchoma zdecydowała się na powrót do miejsca zamieszkania. 266 Wcześniejsze wnioski zbiorowe odrzucane były przez władze lokalne jako „nieprzepisowe”. Report of 17 Mobile Team (Reconstituted) on the Application of Article 14(d) of the Geneva Agreement in the Village of Phat Diem and Surrounding Villages, 7.I.1955, AMSZ, z. 12, w. 92, t. 1404, k. 20-25. Do katedry dotarto następnego dnia i na miejscu zauważono pewną liczbę żołnierzy. Lokalne władze zapewniły, że wojsko obecne jest tylko w celu uniknięcia sytuacji z dnia poprzedniego, jednak przez cały dzień do członków zespołu nie zbliżył się nikt, kto wyrażałby chęć emigracji na południe. W dniu 29 listopada grupa udała się do biura wydającego zezwolenia na podróż i spotkała się tam z szefami poszczególnych gmin, by upewnić się, że znali oni obowiązujące procedury uzyskiwania zezwoleń. Następnego dnia personel MKNiK wizytował obie części gminy Luu Phuong - Phat Diem. Ochrona zredukowana była do minimum i nie pozwalano jej wyprzedzać zespołu. W efekcie chęć wyjazdu na południe zgłosiło dwadzieścia siedem rodzin składających się z 194 osób. Pierwszego grudnia, MKNiK przeprowadziła inspekcję gminy Thuong Kiem. Chęć wyjazdu zgłosiło dwadzieścia dziewięć rodzin złożonych ze 198 osób. Trzy z nich zwróciło się o pomoc finansową. Udać się na południe chciały także 72 zakonnice z lokalnego szpitala oraz kompleksu katedralnego. Kolejnego dnia zespół odwiedził gminę Cong Van. Wyjechać chciało tam dziewięć rodzin, składających się z 47 osób, z czego trzy rodziny wnioskowały o pomoc finansową. Mieszkańcy tej gminy poinformowali członków grupy, że księża i zakonnice przekonywali do emigracji, opowiadając, że będzie wojna i użyta zostanie bomba atomowa. Personel MKNiK zapewnił ich, że nie ma czego się bać i powinni podjąć decyzję nie przejmując się propagandą. Przez cały dzień grupie towarzyszyły protesty wymierzone we francuskiego tłumacza, pana Vana, którego demonstranci oskarżali o popełnianie okrucieństw gdy był księdzem w Phat Diem. Nie doszło jednak do żadnych incydentów. Choć cały czas obecni, protestujący byli trzymani na dystans od zespołu MKNiK267. 267 Demonstracje te towarzyszyły grupie od 29 listopada. O tym, że nie były to zapewne wystąpienia spontaniczne, ale zorganizowane przez stronę komunistyczną, w dalszej części tekstu. Ibidem. 268 Appendix "B", Observations and Comments by the Canadian Member, 25.XII.1954, AMSZ, z. 12, w. 92, t. 1404, k. 27-29. W finalnym dniu swojej pracy grupa odwiedziła ostatnią gminę, Trung Trac, w której nikt nie wyraził chęci udania się na południe. Na spotkaniu z przewodniczącym komitetu administracyjno-wojskowego Phat Diem, zespół prowadził rozmowy w sprawie udzielenia pomocy finansowej rodzinom, które zgłosiły taką potrzebę. Po zakończeniu spotkania, grupa udała się do swojego miejsca zakwaterowania i wysłała wiadomość do Komisji Międzynarodowej, prosząc o wycofanie w związku z wypełnieniem powierzonych zadań. Otrzymała jednak wówczas polecenie by pozostać w Phat Diem do końca grudnia 1954 roku. W tym okresie zespół pomagał rozwiązać problemy związane z otrzymaniem zgody na wyjazd, jakie pojawiły się pomiędzy lokalnymi władzami i niektórymi z księży. Na podstawie oficjalnego raportu, którego streszczenie stanowią powyższe akapity, można by powiedzieć, że zespół ruchomy MKNiK nie odnalazł w Phat Diem niczego szczególnie alarmującego, może poza tłumem blokującym drogę pierwszego dnia. Lokalna społeczność wydawała się wystarczająco poinformowana o Artykule 14(d) Układów Genewskich, wolność ruchu grupy ruchomej była w zasadzie nieograniczona, lokalne władze wykazywały chęć współpracy, a personel MKNiK był zadowolony z procedur związanych z wydawaniem zezwoleń na podróż. Jednak do głównego raportu dołączony został dodatkowy dokument, rzucający inne światło na sytuację w Phat Diem. Już w pierwszym akapicie Obserwacji i komentarzy przedstawiciela Kanady, „Kanadyjski członek grupy uważa, że raport nie przedstawia wystarczająco wszystkich aspektów związanych z wprowadzaniem w życie Artykułu 14(d) w okolicach Phat Diem…”268. Jak wskazuje autor owego aneksu, zespół ruchomy nie był w stanie tak naprawdę sprawdzić czy biuro wydające zezwolenia było łatwo dostępne, gdyż mimo, iż lokalne władze przedstawiły liczbę dokumentów wydawanych każdego dnia, personel MKNiK nigdy nie widział ani żadnych nowych zezwoleń, ani osób, które by je otrzymywały. Kanadyjski wojskowy miał także znaczne wątpliwości co do tego, czy lokalne władze zapewniały jakiekolwiek wsparcie rodzinom proszącym o pomoc w emigracji. Uważał także, że „zamiast pomagać zespołowi wykonywać jego pracę polegającą na ustaleniu liczby osób chcących udać się na południe, lokalne władze używały szeregu podstępów, by nie dopuścić takich ludzi do naszej grupy”269. W opinii Kanadyjczyka tłum, który zablokował drogę zespołu 27 listopada mógł zostać łatwo rozproszony przez towarzyszących żołnierzy, którzy jednak nie zrobili tego, mimo ponawianych próśb. Z kolei wspomniane demonstracje, wymierzone w tłumacza strony francuskiej, były inicjowane „w większości przypadków przez te same osoby”270. Kanadyjski wojskowy rozpoznał tę samą młodą osobę przy kilku okazjach, za każdym razem w innym stroju, w jednym przypadku w ubraniu charakterystycznym dla lokalnych władz i stojącą z innymi członkami Viet Minhu. 269 Ibidem. 270 Ibidem. 271 Ibidem. Jeżeli chodziło o kwestię nie dopuszczania, by ochrona wyprzedzała grupę ruchomą, w opinii Kanadyjczyka miało to miejsce tylko przez kilka pierwszych godzin, a nie w ciągu wykonywania całego zadania, jak sugerowałby główny raport MKNiK. Co więcej, przez cały czas zespołowi towarzyszyli członkowie lokalnych władz, poruszający się przed i równolegle do członków grupy ruchomej. Przy kilku okazjach zaobserwowano przy tym, że osoby te rozpraszały lub powstrzymywały ludzi chcących podejść do zespołu MKNiK. W większości przypadków „było to robione na tyle szybko i skrycie, że niemożliwe było wskazanie tego faktu przewodniczącemu grupy na czas”271. Przedstawiciela Kanady zastanawiało także, że każda osoba, która miała trudności z fizycznym dostaniem się do grupy ruchomej okazywała się kimś, kto chciał udać się na południe. Równocześnie ludzie mający zażalenia na lokalny kler byli obecni praktycznie wzdłuż całej trasy ruchu zespołu MKNiK. Oficer kończył swój raport obserwacją, że w trakcie wizyty grupy ruchomej na terenie katedry, uzbrojeni żołnierze uniemożliwili kontakt z zespołem tamtejszej zakonnicy, cały incydent trwał jednak zbyt krótko, by zwrócić na niego uwagę przewodniczącego grupy ruchomej. Jak więc widać, nie wszystko było tak normalne i wręcz niegodne uwagi, jak sugerowałby to główny raport MKNiK. Sytuacja w rejonie Phat Diem stanowiła jednak w gruncie rzeczy dość typowy przypadek. Miejscowa ludność znała propagandę Stanów Zjednoczonych i Południa oraz była zachęcana do migracji przez wyjeżdżające duchowieństwo. O ile nie wszyscy chcieli opuścić Północ, liczba ta okazała się zdecydowanie wyższa niż chciały to przyznać lokalne komunistyczne władze. Ludzi zniechęcano do wyjazdu, lub po prostu nie pozwalano im ruszyć do punktów ewakuacyjnych. Równocześnie jednak Ci, którym udało się ominąć komunistycznych aktywistów i dotrzeć do zespołu MKNiK, byli rejestrowani i mogli mieć nadzieję, że wyjadą, dzięki faktowi, że zaistnieli w dokumentach Komisji. Jak jednak zwracał uwagę raport kanadyjskiego członka grupy ruchomej, nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Warto także pamiętać, że sytuacja w Phat Diem była stosunkowo spokojna - w innych miejscowościach komunistyczni żołnierze siłą rozpędzali ludzi chcących emigrować lub zmuszali ich do pozostania przemocą lub groźbą jej użycia. W o wiele bardziej nagłośnionym incydencie w mieście Ba Lang, który miał miejsce na początku 1955 roku, komunistyczne władze aresztowały lokalnych rybaków, którzy weszli w kontakt z francuskimi marynarzami. W odpowiedzi miejscowa ludność zwróciła się przeciwko administracji i żołnierzom, rozbroiła komunistów i zajęła kompleks katedralny w Ba Lang. Kryzys zakończyło dopiero przybycie 8 stycznia silnych oddziałów wojsk Viet Minhu, które rozbroiły i aresztowały ponad 200 osób. Przewidując kłopoty, Francuzi zwrócili się do MKNiK z prośbą o wysłanie grupy ruchomej jeszcze nim doszło do samego incydentu, wskazując na możliwe problemy, jakie mogła wywołać obecność znacznej liczby osób chcących udać się na południe na terenie katedralnym pod koniec 1954 roku. Komisja przychyliła się do francuskiego wniosku, jednak wyjazd zespołu został opóźniony przez oficera łącznikowego strony komunistycznej do 3 stycznia. Nawet wówczas grupa ruchoma została jednak de facto uwięziona przez swoją eskortę w stolicy prowincji Thanh-Hoa272 aż do 8 stycznia, gdy komunistyczne władze zdołały stłumić już w Ba Lang wszelki opór. 272 Około 40 kilometrów od Ba Lang. 273 Minister spraw zagranicznych Kanady w latach 1948-1957, późniejszy premier tego kraju. Jak zostało to już wspomniane, Artykuł 14(d), czy też konkretnie jego potencjalne naruszanie lub łamanie przez DRW, stanowiło główną oś walki pomiędzy Kanadyjczykami i Polakami w MKNiK. Członkowie Delegacji Polskiej wykazywali się w tym względzie nie mniejszą czujnością od swoich kanadyjskich kolegów. W gruncie rzeczy można nawet powiedzieć, że ich uwaga była wyostrzona jeszcze bardziej, gdyż spełniając rolę tarczy dla działań komunistycznych władz musieli dostrzegać lub wręcz przewidywać potencjalne łamanie Układów Genewskich nim zauważą je pozostali członkowie MKNiK. Jeżeli do Komisji docierały zaś informacje niekorzystne dla DRW, Polacy wykorzystywali każdą dostępną sztuczkę lub okazję, starając się zyskać na czasie i osłonić stronę komunistyczną, by ta miała czas na zamaskowanie swoich działań, które stanowiły naruszenie Układów Genewskich. W swoim liście do Lestera Pearsona273, Sherwood Lett274 zwierzał się, że: 274 Pierwszy przewodniczący Delegacji Kanadyjskiej w MKNiK w Wietnamie. 275 Greg Donaghy (ed.), op. cit., s. 1767-68. Warto tu dodać, że w ocenie Amerykanów „Ogrodziński jest w 100% komunistycznym agentem. (…) Pytaniem pozostawało tylko, komu był najbardziej wierny – Moskwie, Pekinowi czy Hanoi”. The Consul at Hanoi (Corcoran) to the Department of State, 1.XII.1954, FRUS, 1952-1954, vol. XIII, part 2, s. 2322-2325. 276 Mieczysław Maneli, op. cit., s. 23, 41. „Miesiąc bliskiej, codziennej współpracy z polskim ambasadorem i jego podwładnymi utwierdził mnie w przekonaniu, że niezależnie jakie podejście prezentował lub jakie miał instrukcje w początkowym okresie prac Komisji, obecnie bez wątpienia prowadzi on klasyczną komunistyczną grę przeszkadzania, wykrętów, opóźnień i pustosłowia, prawniczych oraz technicznych sprzeciwów, oraz wszelkich innych taktyk jakich może on użyć by wspomóc władze R.D. [Republiki Demokratycznej - przyp. aut.] w wykorzystaniu ustaleń Układów Genewskich dla wyłącznych korzyści komunistycznej polityki. Posunąłbym się obecnie wręcz do stwierdzenia, że w mojej opinii on lub ktoś o jego poglądach politycznych pośrednio lub bezpośrednio wspiera i doradza nowemu reżimowi R.D.”275 Faktycznie Polacy zarówno doradzali, jak i regularnie konsultowali się z przywództwem DRW. Mieczysław Maneli, który w latach 1954-55 pełnił funkcję doradcy politycznego Delegacji Polskiej, wspominał, że kierownictwo delegacji prowadziło regularne narady z Ho Chi Minhem, generałem Vo Nguyen Giapem czy premierem Pham Van Dongiem. Co więcej, w swoich wspomnieniach Maneli wprost przyznawał, że wielokrotnie brał udział w spotkaniach pomiędzy komunistycznymi władzami centralnymi i lokalnymi „nie w funkcji prawnego czy politycznego doradcy polskiej delegacji, ale jako przedstawiciel zaprzyjaźnionej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i specjalista w pytaniach związanych z prawem międzynarodowym”276. Fakt regularnych i planowanych konsultacji z Misją Łącznikową WAL, mających na celu ustalenie wspólnej taktyki działania, potwierdzają także dokumenty Podstawowej Organizacji Partyjnej, działającej przy delegacji. Warto w tym miejscu dodać, że choć według notatek kontakty te były zazwyczaj poprawne lub wręcz serdeczne, Polacy regularnie starali się przekonać Wietnamczyków do bardziej elastycznego podejścia i zarzucenia dogmatycznej odmowy wszelkich ustępstw. Widać tu więc pewne podobieństwo ze wspomnianym stanowiskiem przedstawicieli PRL w Korei, którzy podobnie starali się przekonać tamtejszych przyjaciół, że czasami warto poświecić sprawę mniej ważną, by wygrać tę bardziej istotną. Równocześnie warto tu podkreślić, że z punktu widzenia Kanadyjczyków polskie podejście było o wiele bardziej problematyczne niż dogmatyczne, komunistyczne nie, zwłaszcza w sytuacji gdy przewodniczącymi całej komisji jak i poszczególnych grup byli Hindusi, stanowiący przysłowiowy języczek u wagi. Wśród wysłanych do Wietnamu lojalnych komunistów ciężko było też znaleźć jakąkolwiek sympatię dla osób z rozmysłem chcących opuścić najmłodszego członka międzynarodowej wspólnoty państw komunistycznych277. We wspomnianym w tym rozdziale przypadku Phat Diem wiemy z dokumentów polskiego MSZ, iż brzmienie głównego raportu było efektem zabiegów Delegacji Polskiej. Polacy zdołali bowiem przekonać hinduskiego przewodniczącego, że problemy z wydawaniem zezwoleń na wyjazd były wyłącznie spowodowane przez niekompetencję lokalnych urzędników, chroniąc tym samym władze centralne DRW przed zarzutem świadomego łamania Artykułu 14(d). W połączeniu z różnymi innymi prawniczymi zabiegami pozwoliło to uzyskać raport niezwykle łagodny w treści, delikatnie upominający tylko stronę komunistyczną, że powinna włożyć więcej wysiłku w realizowanie postanowień z Genewy278. 277 W ówczesnym światopoglądzie komunistów, tak polskich jak i wietnamskich, istniał oczywiście podział na otwartych wrogów (kler, posiadacze ziemscy, urzędnicy, żołnierze, etc.), którzy chcieli wyjechać w pełni świadomie oraz tych zmanipulowanych, często zaczadzonych religią lub/i propagandą chłopów. 278 Sprawozdanie z pracy Komitetu Swobód za okres styczeń-luty i dekadę marca 1955, 30.III.1955, AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1333, k 19-21. 279 Roman Jasica, op. cit., s. 140. 280 Warto dodać, że w niektórych publikacjach w komunistycznej Polsce starano się przedstawić skalę migracji jako porażkę Ngo Dinh Diema, argumentując, iż wyjechał zaledwie milion ludzi wobec ponad dwóch milionów katolików zamieszkujących Wietnam Północny. Władysław Kozaczuk, op. cit., s. 83. Niemożliwe jest ustalenie dokładnej liczby osób, które w latach 1954-1955 przemieściły się z Północy na Południe. Oficjalna statystyka MKNiK w Wietnamie mówi o 892 876 uchodźcach, którzy opuścili Demokratyczną Republikę Wietnamu, oraz 4 269 osobach, które wyjechały z Państwa Wietnam279. Podawane są także inne liczby, jednak ogólnie przyjmuje się, że z Wietnamu Północnego do Południowego przemieścił się prawie milion ludzi. Mimo mniej lub bardziej skrytego przeciwdziałania Delegacji Polskiej, nadzór nad swobodnym ruchem ludności był znaczącym osiągnięciem MKNiK280. Największym wkładem Komisji okazała się jej sama obecność w Wietnamie Północnym, gdyż jak widać było na przytoczonym przykładzie Phat Diem, nawet jeżeli nie udało się umożliwić wyjazdu wszystkim, którzy tego chcieli, samo pojawienie się przedstawicieli MKNiK działało temperująco na poczynania administracji komunistycznej i umożliwiało emigrację przynajmniej części osób, które bez obecności grup ruchomych Komisji nie miałyby na to szansy. Przestrzeganie swobód demokratycznych i ochrona byłych uczestników walk Tak jak na północ od 17 równoleżnika po zawieszeniu broni i rozdzieleniu walczących stron najważniejszą kwestią w rękach Komisji był Artykuł 14(d) Układów Genewskich, tak na południe od Strefy Zdemilitaryzowanej był to Artykuł 14(c). Zakazywał on jakichkolwiek prześladowań związanych z aktywnością danej osoby w trakcie działań wojennych, oraz gwarantował ich swobody demokratyczne. O ile na Północy większość osób podpadających pod tę kategorię wolała udać się na Południe niż liczyć na praworządność nowych komunistycznych władz, to poniżej 17 równoleżnika sprawa miała się inaczej. Viet Minh z rozmysłem pozostawił tam zarówno liczne kadry polityczne jak i rzeszę sympatyków. Kalkulacja była dość prosta: wobec słabości Państwa Wietnamskiego aktywiści mieli prowadzić dalszą działalność, co zagwarantowałoby zwycięstwo komunistów w wyborach zjednoczeniowych w roku 1956. Artykuł 14(c) miał chronić ich przed prześladowaniami, a jeżeli do takowych by doszło, to dzięki działalności MKNiK byłby to propagandowy atut w rękach władz DRW. Nic więc dziwnego, że realizacja tego zapisu Układów Genewskich była na Południu priorytetem z punktu widzenia Delegacji Polskiej. Dochodzenia, które prowadziła Komisja na Południu można podzielić z grubsza na dwie kategorie: 1. Incydenty związane z rozdzielaniem wojsk i przekazywaniem administracji nad strefami z udziałem ludności cywilnej. 2. Incydenty związane z akcjami Państwa Wietnamskiego, a następnie Republiki Wietnamu, wymierzonymi w komunistów oraz inne grupy antypaństwowe (wspomniane już Sekty). Przykładem pierwszej kategorii było dochodzenie prowadzone w wiosce Ai Nghia 14-22 października 1954 roku przez grupę stałą w Tourane. Związane było ono z incydentem, do jakiego doszło w tej miejscowości 16 sierpnia tego roku. Obszar ten, choć nieodległy od Tourane i mimo stacjonowania w pobliżu batalionu wojsk Unii Francuskiej, pozostawał pod faktyczną kontrolą Viet Minhu. Jest to o tyle istotne, że z punktu widzenia władz DRW zarząd nad tym rejonem miał zostać przekazany drugiej stronie 26 sierpnia, Francuzi twierdzili jednak, że problem transferu nie istniał, gdyż obszar ten już wcześniej znajdował się pod kontrolą administracji cywilnej Unii Francuskiej. Do samego incydentu doszło, gdy miejscowa ludność, zachęcona przez lokalne władze komunistyczne, wywiesiła flagi na domach i łukach zbudowanych nad główną drogą we wsi. Związane było to z rocznicą rewolucji z sierpnia 1945 roku. Rankiem 16 sierpnia dowódca wietnamskiego batalionu wojsk Unii Francuskiej wysłał pluton żołnierzy z zadaniem usunięcia flag z łuków i domów. Doszło do konfrontacji z lokalną ludnością, w wyniku której żołnierze postrzelili kilka osób. Gdy tłum niosący rannych pojawił się przy kościele obok posterunku wojsk Unii, dowódca batalionu nakazał rozejście się. Gdy nie pomogły strzały oddane w powietrze, do protestujących wysłany został ubrany po cywilnemu żołnierz, który miał ich namówić do odejścia, lub, jeżeli to by się nie powiodło, wymusić rozproszenie tłumu, obrzucając go granatami (sic!), co też ostatecznie uczynił. W efekcie zgromadzeni faktycznie uciekli, ale zginęła jedna osoba, a kilka kolejnych zostało rannych. W ocenie świadków ludzie zgromadzeni przed kościołem byli nieuzbrojeni i nie zachowywali się agresywnie281. 281 The Report on the Ai Nghia Incident Dated 16 August 1954, 5.XI.1954, AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1339, k. 4-9. 282 Report on Ngan-Son and Chi-Thanh Incidents, 3.XII.1954, AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1339, k. 33-34. 283 Report of the Freedoms Committee on 23 Cases of Alleged Violation of Article 14(c) in Chi Hoa Prison, AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1339, k. 70-99. 284 Draft Sixth Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam, 16.VII.1956, AMSZ, z. 12, w. 97, t. 1405, k. 15. W innym incydencie, do którego doszło we wrześniu 1954 roku, do wioski Ngan Son przybył wietnamski batalion Unii Francuskiej, w celu założenia obozu. Niewłaściwe zachowanie żołnierzy, połączone z obawą mieszkańców, że wojsko zajmie ich domy, doprowadziło do sytuacji, gdy dowódca batalionu został oddzielony od swoich podwładnych przez rozzłoszczony tłum. Chcąc wydostać swojego przełożonego, żołnierze zaczęli strzelać bez rozkazu, zabijając 10 i raniąc 14 osób. Batalion wycofał się następnie z wioski do pobliskiego obozu wojskowego w miejscowości Chi Thanh. Kilka godzin później pod zewnętrznym perymetrem bazy pojawiło się kilkaset osób niosących zabitych z Ngan Son. Dalszy przebieg wypadków wzbudził spór w samym zespole Komisji. Jego kanadyjski członek uważał, że z tłumu rzucono granat, Hindus i Polak stali na stanowisku, że żołnierze otworzyli ogień bez żadnej prowokacji i ostrzeżenia. Efekt końcowy był jednak bardzo krwawy, zginęło od 70 do 80 osób, dalszych kilkadziesiąt zostało rannych. Zespół ruchomy doszedł do wniosku, że jeżeli nie rzucono granatem, użycie siły było nie tylko nieuzasadnione, ale także wyjątkowo niezwykle nadmierne (extremely excessive). Jeżeli zaś granat został rzucony, użycie siły i tak było nadmierne. Co do zajścia w Ngan Son, członkowie zespołu uznali, że o ile żołnierze mieli prawo użyć siły, by ratować swojego dowódcę, to zajście było efektem kiepskiej dyscypliny (strzelanie bez rozkazu, przepychanki z miejscową ludnością) i użycie siły było nadmierne282. W przypadku incydentów drugiej kategorii, o ile jeszcze w 1955 roku zespoły MKNiK przeprowadziły szereg dochodzeń283, to wraz z umacnianiem się władzy Ngo Dinh Diema działalność Komisji w tym zakresie była coraz bardziej i bardziej ograniczana. Przykładowo w okresie od grudnia 1955 roku do lipca 1956 roku, przedstawiciele DRW zgłosili MKNiK 94 skargi dotyczące 407 incydentów rzekomego naruszenia Artykułu 14(c)284. Komisja zdecydowała się rozpocząć dochodzenia w sprawie ośmiu z tych skarg, jednak wobec odmowy władz południowowietnamskich, nie ruszyło żadne z nich. W całym roku 1956 jedyne dochodzenie z tytułu Artykułu 14(c) prowadził Zespół Ruchomy 103, napotykając zresztą liczne trudności285. Działalność MKNiK w tej dziedzinie obumarła zaś kompletnie po roku 1957, gdy władze południowowietnamskie oświadczyły, że nie będą już odpowiadać na żadne zapytania związane z Artykułem 14(c) Układów Genewskich, mimo kolejnych skarg, zgłaszanych w późniejszych okresach przez DRW286. 285 Seventh Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam, 6.IX.1957, AMSZ, z. 12, w. 97, t. 1406, k. 17. 286 Ninth Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam, 15.III.1959, AMSZ, z. 12, w. 98, t. 1408, k. 113. 287 Wydany 11 stycznia 1956 roku rozkaz nadawał rządowi specjalne uprawnienia do aresztowania i deportowania osób w imię porządku publicznego. 288 Draft Sixth Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam, 16.VII.1956, AMSZ, z. 12, w. 97, t. 1405, k. 18-19. 289 Sprawozdanie o działalności i roli ekipy wojskowej w Polskiej Delegacji do MKNiK w Wietnamie a okres od czerwca 1960 roku do marca 1961 roku, 4.V.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 47-55. 290 A należy pamiętać, że w latach pięćdziesiątych XX wieku nie było wcale oczywiste, co konkretnie zawiera się pod bardzo nieprecyzyjnym sformułowaniem „swobody demokratyczne”. Stosunek do tego artykułu dobrze pokazywał także zmieniającą się dynamikę wewnętrzną w Komisji. Hindusi, początkowo neutralni lub sympatyzujący z DRW, stopniowo coraz bardziej przechodzili na stanowisko sprzyjające Wietnamowi Południowemu. W roku 1956 Komisja zareagowała na wydanie przez Diema Rozkazu Głównego nr. 6287 komunikatem wyrażającym niepokój, czy prawo to nie będzie naruszać Artykułu 14(c) Układów Genewskich288. Jednak już uchwalona w maju 1959 roku niesławna Ustawa 10/59, tworząca sądy doraźne, spotkała się z akceptacją Komisji (większością hindusko-kanadyjską). O tej stopniowej zmianie nastawienia przedstawicieli Indii pisali w swoich raportach także polscy oficerowie, wskazując, że było to związane z szerszą zmianą wektorów polityki zagranicznej Indii, rozczarowanych dotychczasowymi efektami aktywnej neutralności i poszukujących zbliżenia z krajami Zachodu289. Podsumowując to zagadnienie, MKNiK nie zdołała ani ochronić byłych bojowników obu stron przed represjami, ani zapewnić ochrony swobód demokratycznych dla ludności. Trzeba jednak wprost powiedzieć, że realizacja Artykułu 14(c) był w gruncie rzeczy myśleniem życzeniowym. Pomijając już kwestię bardzo ogólnego sformułowania tego fragmentu Układów Genewskich290, to Komisja w swojej pracy musiała opierać się na pomocy stron, które zapewniały transport i ochronę przy wyjazdach na dochodzenia. O ile Francuzom zdarzało się jeszcze współpracować z MKNiK, to oba wietnamskie państwa kompletnie nie były zainteresowane w udzielaniu pomocy potencjalnie dla nich szkodliwym śledztwom Komisji. Na dodatek o interesy Sajgonu i Hanoi dbali wewnątrz MKNiK odpowiednio Kanadyjczycy i Polacy, którzy wkładali wiele wysiłku, by Komisja nie zaszkodziła ich sojusznikom. Tym samym setki petycji, dostarczanych zarówno na Północy jak i Południu, kończyło swój żywot w biurokratycznych trzewiach MKNiK, gdzie krążyły pomiędzy poszczególnymi komórkami i komitetami, by ostatecznie po upływie kilku lat zostać spisane z agendy Komisji jako sprawy przedawnione. Strona Południowa od roku 1955 starała się przekonać MKNiK do rozpatrywania zgłoszeń działalności wywrotowej (subversion). Udało się to jednak dopiero po zmianie nastawienia Delegacji Indyjskiej na początku kolejnej dekady, co zostanie opisane w Rozdziale III. Zakaz wprowadzania nowych oddziałów, uzbrojenia i amunicji do Wietnamu Zagadnienie to było niezwykle istotne, poświęcono mu zresztą w Układach Genewskich osobny, składający się z pięciu artykułów rozdział. Zgodnie ze szwajcarskimi porozumieniami strony konfliktu nie mogły sprowadzać nowego uzbrojenia i amunicji, dozwolona została tylko wymiana zużytego sprzętu w stosunku 1:1 na taki o podobnych właściwościach. Tym samym, nie wolno było przykładowo wymienić dżipa na wóz pancerny, czy samolotu tłokowego na odrzutowy291. Zakazano także wprowadzania na teren Wietnamu nowego obcego personelu wojskowego, poza wyznaczonymi niewielkimi liczbami przewidzianymi na rotacje i urlopy. Ruch ludzi i sprzętu odbywać miał się tylko przez tzw. punkty przejścia, których przewidziano po siedem na kraj: 291 Silniki odrzutowe oraz broń rakietowa zostały zresztą wyszczególnione jako te, których wwóz był zakazany. Patrz: Artykuł 17(a) Układów Genewskich w aneksie. 292 Określona w Układach Genewskich Lang Son była stolicą powiatu, jednak grupa stała MKNiK już w maju 1955 roku przeniosła się do leżącej przy samej granicy miejscowości Dong Dang, przez którą przebiegała ta sama linia kolejowa na trasie do Chin. Despatch. Report on the Operations Committee Meeting For Week Ending 23 April 1955, 23.IV.1955, NA, FO 371/117165/DF1071/250. 293 Grupa w Hajfongu składała się z dwóch zespołów inspekcyjnych. Wietnam Północny: 1. Lao Cai (lotnisko, przejście lądowe i linia kolejowa do Chin) 2. Lang Son292 (lotnisko i przejście lądowe oraz kolejowe do Chin) 3. Tien Yen (port morski i przejście lądowe do Chin) 4. Hajfong293 (lotnisko i port morski) 5. Vinh (lotnisko i port morski) 6. Dong Hoi (lotnisko i port morski) 7. Muong Sen (lotnisko i przejście lądowe do Laosu) Wietnam Południowy: 1. Sajgon294 (lotnisko, port morski) 2. Qui Nhon (lotnisko, port morski) 3. Nha Trang (lotnisko, port morski) 4. Ba Ngoi (lotnisko i port morski) 5. Tan Chau (lotnisko i przejście lądowe do Kambodży) 6. Cap St. Jacques295 (lotnisko i port morski) 7. Tourane296 (lotnisko i port morski) 294 Grupa sajgońska składała się z trzech zespołów inspekcyjnych. 295 Nazwa wietnamska to półwysep Vung Tau, w dokumentach MKNiK konsekwentnie używano jednak nazwy francuskiej aż do końca istnienia tamtejszej grupy, tak też to miejsce nazywane będzie w tej pracy. 296 Francuska nazwa kolonialna, od roku 1957 Da Nang. Grupa ta składała się z dwóch zespołów inspekcyjnych. 297 Jeden pracował po stronie południowowietnamskiej, gdzie znajdowała się siedziba grupy, drugi zaś przekraczał wyznaczającą linię demarkacyjną rzekę Ben Hai i działał po stronie północnowietnamskiej. Władysław Kozaczuk, op. cit., s. 88. 298 Do roku 1956 przy dochodzeniach specjalnych obecny był także oficer łącznikowy drugiej strony zawieszenia broni. Jednak po wycofaniu się Francuzów strona południowowietnamska nie wysłała swojej misji na Północ, równocześnie podejmując działania mające na celu izolowanie oficerów Wietnamskiej Armii Ludowej obecnych w Sajgonie, co ostatecznie doprowadziło do likwidacji tej misji w roku 1958. International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam Polish Delegation. Amendments to the Draft of the Ninth Interim Report, AMSZ, z. 12, w. 98, t. 1408, k. 146-166. 299 Do maja roku 1956 w imieniu strony południowowietnamskiej występowała francuska misja łącznikowa. 300 Był to zespół równie ważny, co pechowy – na przestrzeni lat miały go nękać najróżniejsze wypadki, które zostały szczegółowo opisane w kolejnych partiach pracy. Oprócz powyższych grup stałych, w Strefie Zdemilitaryzowanej stacjonowała Grupa Ruchoma 76, będąca de facto grupą stałą, składająca się z dwóch zespołów inspekcyjnych297. Poza wymienionymi wyjątkami, każda grupa stała składała się z zespołu inspekcyjnego, który z kolei tworzony był przez trzech oficerów (po jednym z Kanady, Polski i Indii). Przewodniczącym zespołu i grupy był zawsze wojskowy hinduski, z kolei Polaków było zazwyczaj dwóch (oficer i tłumacz). W pracy grupie towarzyszył zawsze oficer łącznikowy danej strony298, oraz w razie potrzeby dodatkowy personel pomocniczy (tłumacz, kierowcy, ochrona) także wystawiany przez misje łącznikowe. Oba państwa wietnamskie299 zapewniały także zakwaterowanie, transport, wyżywienie i personel obsługujący przedstawicieli Komisji. W początkowym okresie kwestii warunków bytowych poszczególnych zespołów nie było w zasadzie zastrzeżeń, mieszkano zazwyczaj w willach z europejskim wyżywieniem. Wyjątkiem była tutaj Grupa Ruchoma 76, która mieszkała w dość prowizorycznych barakach300. Wraz z upływem lat i zużywaniem się budynków oraz sprzętów oddanych do dyspozycji pracowników MKNiK, ich ewentualna naprawa lub wymiana stanie się środkiem nacisku ze strony władz zarówno na Południu jak i Północy. W efekcie warunki bytowe w niektórych zespołach uległy znacznemu pogorszeniu. Każda grupa posiadała wytyczne swojej pracy opracowane przez instytucje centralne MKNiK. Inspekcje dzieliły się na krótkie i długie. Te pierwsze najczęściej realizowano codziennie – były to kontrole portów, lotnisk i stacji kolejowych zlokalizowanych w bezpośredniej bliskości miejsca stacjonowaniu danej grupy. Inspekcje długie związane były z dalszymi, czasami nawet kilkudniowymi wyjazdami i miały na celu wizytację bardziej odległych przejść granicznych, portów lub lądowisk, kontrolę najważniejszych dróg oraz upewnianie się, że w obszarze działalności grupy nie powstają żadne nowe bazy wojskowe. Mimo początkowych planów wyposażenia zespołów inspekcyjnych w helikoptery i małe samoloty, ostatecznie zakupiono jednak tylko tabor samochodowy301. Do momentu wycofania się CEFEO w kwietniu 1956 roku członkowie Komisji korzystali z francuskich helikopterów wojskowych, jednak po ewakuacji korpusu do dyspozycji MKNiK pozostał tylko samolot kursujący na trasie Hanoi-Wientian-Phnom Penh-Sajgon, obsługiwany przez prywatną francuską firmę transportową302. 301 Składający się najczęściej z dżipów i niewielkich ciężarówek. Przykładowo zespół inspekcyjny w Lao Cai wyposażony był w cztery samochody terenowe Willys i półciężarówkę marki Dodge. Weekly Team Report for Week Ending 2 Jan 1960, 3.I.1960, AMSZ, z. 12, w. 98, t. 1409, k. 1-3. 302 Co ciekawe, po brytyjskiej interwencji, na początku roku 1955 dodatkowe helikoptery przekazali Francuzom Amerykanie, właśnie w celu zwiększenia efektywności Komisji. Helicopters for International Supervisory Commissions in Indo-China, 7.II.1955, NA, FO 371/117215/DF1381/14. Funkcjonowanie grup inspekcyjnych w latach 1954-1960 można podzielić na kilka etapów. Na terytorium Wietnamu Południowego ich działalność przebiegała stosunkowo sprawnie do momentu wycofania się oddziałów francuskich w kwietniu 1956 roku. Gdy współpracę z Komisją przejęła południowowietnamska misja łącznikowa, praca grup gwałtownie wyhamowała, zwłaszcza w kategorii kontroli długich, na organizację których strona sajgońska żądała czterdziestoośmiogodzinnego uprzedzenia. Na to z kolei nie zgadzała się MKNiK, co w efekcie doprowadziło do paraliżu grup i tylko okazyjnego przeprowadzania takich wyjazdów. Sajgon starał się także przekonać Komisję do prowadzenia dochodzeń w zakresie działalności wywrotowej (subversive activities). To jednak spotykało się ze zdecydowanym sprzeciwem Polaków, którzy wychodzili z założenia, że lepiej nie dopuścić do wyjazdu, niż pozwolić, by w dokumentach Komisji znalazły się zapisy niekorzystne dla strony komunistycznej. Efektem było dalsze ograniczenie kontroli dalekich. Wraz z narastaniem komunistycznej działalności na Południu, oraz coraz silniejszym przygotowaniom Hanoi do siłowego zjednoczenia na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych aktywność zespołów inspekcyjnych ulegała kolejnym ograniczeniom. W kwestii podstawowego zadania stałych grup inspekcyjnych tj. kontroli wwozu personelu i ekwipunku wojskowego na terytorium Wietnamu Południowego, zespoły te w gruncie rzeczy wypełniały swoje zadania, co wynikało głównie z decyzji Amerykanów by nie wchodzić w otwarty konflikt z MKNiK, w istnieniu której widzieli oni pewien środek zniechęcający DRW przed wznowieniem działań wojennych303. Z kolei zagadnienie wwozu ekwipunku było o tyle stosunkowo proste, że Wietnamska Armia Narodowa, po 1955 roku przekształcona w Armię Republiki Wietnamu, została ograniczona do 150 000 żołnierzy. W połączeniu z dużymi ilościami wyposażenia pozostawionymi przez wycofujących się Francuzów, oznaczało to, że nie było potrzeby łamania Układów Genewskich w zakresie wwozu nowego sprzętu wojennego i dokonywano w zasadzie tylko zgodnej z postanowieniami wymiany w stosunku sztuka za sztukę. Amerykańskie nastawienie do ograniczeń z Genewy w tym okresie najlepiej pokazuje chyba kwestia nowych samolotów dla wietnamskiego lotnictwa, mających zastąpić starzejące się F8F Bearcat304, która pojawiła się w roku 1958. Wietnamczycy, wspierani przez MAAG oraz część amerykańskiego establishmentu wojskowego optowali za odrzutowymi maszynami T-33 Shooting Star305. Swoich zwolenników posiadała jednak także konstrukcja o napędzie tłokowym, A4D Skyrider. Z powodu wewnętrznych sporów pomiędzy różnymi amerykańskimi instytucjami, wybór maszyny ciągnął się ponad dwa latach (pierwsze samoloty dostarczono we wrześniu 1960 roku), ostatecznie wybrano jednak konstrukcję ze śmigłem. Obok aspektów natury wojskowej, głównym argumentem w roku 1959 (a więc już w trakcie zaostrzania się sytuacji wewnętrznej w Wietnamie Południowym) była niechęć Amerykanów do wejścia w otwarty konflikt z MKNiK, gdyż Układy Genewskie nakazywały wymianę zużytego sprzętu na taki o podobnych osiągach, ale także wprost zakazywały importu maszyn o napędzie odrzutowym i takich silników306. 303 Podobnie zresztą odnosił się do Komisji Diem, już w 1956 roku w rozmowie z amerykańskim sekretarzem stanu określając MKNiK jako „zabezpieczenie Wietnamu [Południowego – przyp. aut.]”. Telegram From the Ambassador in Vietnam (Reinhardt) to the Department of State, 15.III.1956, FRUS, 1955-57, vol. I. s. 659-661. 304 Amerykański pokładowy samolot myśliwski o napędzie tłokowym, opracowany w końcowym okresie drugiej wojny światowej. 305 Telegram From the Ambassador in Vietnam (Durbrow) to the Department of State, 5.VIII.1958, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 66-69. 306 Letter From the Director of the Office of Southeast Asian Affairs (Kocher) to the Ambassador in Vietnam (Durbrow), 11.III.1959, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 175-176. Jak więc widać, Stany Zjednoczone (ku frustracji Sajgonu) stosunkowo długo kształtowały swoje wsparcie wojskowe uwzględniając postanowienia Konferencji Genewskiej, na straży których stała Komisja. Do gwałtownej zmiany tej polityki doszło dopiero za prezydentury Johna F. Kennedy’ego, gdy Amerykanie uznali, że w obliczu komunistycznej agresji, Wietnam Południowy należy wesprzeć dużymi ilościami nowoczesnego sprzętu, nie oglądając się na zdanie MKNiK i Układy Genewskie. Szczegółowo opisane jest to w kolejnym rozdziale. Równocześnie jednak utrudnianie działalności zespołów inspekcyjnych Komisji oraz niechęć do poddawania się kontroli powodowały, że z perspektywy Delegacji Polskiej, opierającej się przede wszystkim na rozmyślnie wyolbrzymionych szacunkach Hanoi, Wietnam Południowy przekształcany był w jedną wielką bazę wojskową, a przez pozbawione nadzoru porty i lotniska wlewał się nieprzerwany strumień amerykańskiego sprzętu i uzbrojenia, co w latach 1954-1960 było zwyczajnie nieprawdą. Odrobinę inaczej wyglądała kwestia wprowadzania na terytorium Wietnamu Południowego obcego personelu wojskowego. Także w tym przypadku Stany Zjednoczone nie chciały otwarcie łamać układu o zawieszeniu broni i wchodzić w konflikt z Komisją. Jednak w przeciwieństwie do wwozu broni i wyposażenia wojskowego, z perspektywy Amerykanów i Sajgonu istniała pilna potrzeba sprowadzenia do Wietnamu Południowego nowych amerykańskich wojskowych. Jak pamiętamy, jeszcze za francuskiego panowania w Indochinach funkcjonowała misja MAAG, która zajmowała się jednak wyłącznie logistycznym wsparciem oddziałów CEFEO, wykorzystujących amerykański sprzęt. W chwili zakończenia Konferencji Genewskiej jej liczebność wynosiła 342 żołnierzy. Po podpisaniu wspomnianych porozumień stworzono jednak także dodatkową mieszaną amerykańsko-francuską misję szkoleniową TRIM (Training Relations Instruction Mission – Misja Instruktażowa Relacji Treningowych), która zajmowała się szkoleniem Wietnamskiej Armii Narodowej (wcześniej robili to wyłącznie Francuzi)307. Została ona jednak zlikwidowana wraz z wycofaniem się wszystkich francuskich oddziałów w kwietniu 1956 roku. Amerykanie stanęli wówczas przed wyzwaniem przejęcia zadań szkoleniowych w ARW, co wymagało zwiększenia liczebności ich personelu wojskowego, przy równoczesnej niechęci do otwartego łamania Układów Genewskich. 307 Na tym etapie łączna liczebność MAAG i TRIM wynosiła 888 żołnierzy (uwzględniając Francuzów służących w tej drugiej). Memorandum From the Assistant to the Regional Director, Far East (Evans) to the Regional Director, Far East (O’Donnell) in the Office of the Assistant Secretary of Defense for International Security Affairs, 16.VI.1959, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 209-212. By rozwiązać ten problem, zdecydowano się na powołanie nowej misji wojskowej TERM (Temporary Equipment Recovery Mission – Tymczasowa Misja Odzyskiwania Ekwipunku), której oficjalnym zadaniem było wywożenie lub utylizacja sprzętu wojskowego amerykańskiej proweniencji, którego duże ilości zalegały w Wietnamie Południowym po wycofaniu się oddziałów francuskich. Dzięki temu o wiele łatwiej było wyjaśnić i uzasadnić wysłanie dodatkowych amerykańskich żołnierzy do Wietnamu – w amerykańskiej narracji TERM miała służyć pozbyciu się z tego kraju nadmiaru sprzętu wojskowego po zakończonej wojnie i tym samym zmniejszyć ryzyko wybuchu nowego konfliktu. Tego rodzaju argumentację akceptowali także szefujący MKNiK Hindusi, pod warunkiem, że nowa organizacja faktycznie będzie zajmowała się tylko zmniejszeniem ilości uzbrojenia obecnego w Wietnamie308. 308 Telegram From the Ambassador in India (Cooper) to the Embassy in Vietnam, 13.III.1956, FRUS, 1955-57, vol. I. s. 657. 309 To jest 342 w MAAG i 350 w podległym jej TERM. Memorandum From the Assistant to the Regional Director, Far East (Evans) to the Regional Director, Far East (O’Donnell) in the Office of the Assistant Secretary of Defense for International Security Affairs, 16.VI.1959, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 209-212. 310 Jak określił to w 1960 roku stojący na czele MAAG generał Samuel T. Williams, nie było wątpliwości, że bez amerykańskiej pomocy po roku 1956 załamałby się cały wietnamski system logistyczny. Letter From the Chief of the Military Assistance Advisory Group in Vietnam (Williams) to Senator Mike Mansfield of Montana, 20.V.1960, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 467-471. 311 W kwestii tej toczył się zresztą aż do 1961 roku spór pomiędzy Departamentem Stanu i Obrony, gdyż według wykładni prawnej Pentagonu, górnym limitem obcego personelu wojskowego który mógł przebywać w Wietnamie, zdefiniowanym w Układach Genewskich, była liczebność CEFEO w chwili podpisania zawieszenia broni. Departament Stanu w gruncie rzeczy nie sprzeciwiał się tej interpretacji, uważano tam jednak, że należy postępować bardziej skrycie i ostrożnie, a do Wietnamu Południowego ze względów wizerunkowo-politycznych kierować tylko konieczne minimum amerykańskiego personelu wojskowego. Letter From the Assistant Secretary of Defense for International Security Affairs (Sprague) to the Assistant Secretary of State for Far Eastern Affairs (Robertson), 15.IV.1957, FRUS, 1955-57, vol. I. s. 780-782; Memorandum From the Assistant Secretary of State for Far Eastern Affairs (Robertson) to the Secretary of State, 7.VI.1958, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 55-58. W rzeczywistości był to jednak ze strony Stanów Zjednoczonych fortel, mający na celu zwiększenie liczebności MAAG i możliwości szkoleniowych tej organizacji, która dzięki pojawieniu się zespołów TERM miała zwiększyć swoją liczebność do 692 wojskowych309. Instytucja ta faktycznie zajmowała się także utylizacją sprzętu wojskowego zalegającego w Wietnamie, było to jednak tylko jedno z jej dwóch zadań. Ważniejsze (i tajne) było wspomożenie działalności szkoleniowej MAAG oraz udzielenia wsparcia logistycznego dla Armii Południowego Wietnamu, która w 1956 roku wciąż opierała się w tym zakresie na francuskich wzorcach i personelu, co wobec ostatecznego wycofania się tych ostatnich było sytuacją nie do utrzymania310. Warto przy tym dodać, że już wówczas w amerykańskiej administracji pojawiały się opinie, że nawet uwzględniając Układy Genewskie, Stany Zjednoczone mogą wprowadzać dodatkowych wojskowych do Wietnamu, gdyż zastępowali oni wycofujący się personel francuski311. Choć początkowo w Waszyngtonie planowano rozpocząć działalność TERM w Wietnamie przy aprobacie MKNiK, to wobec hinduskich wahań oraz polskiej obstrukcji, przekładających się na bardzo powolny proces decyzyjny Komisji, ostatecznie Amerykanie zdecydowali się uruchomić nową organizację w czerwcu 1956 roku nie czekając na oficjalną zgodę MKNiK312, co nie wywołało jednak w zasadzie poważniejszej reakcji ze strony Komisji, poza uwagą w Szóstym Raporcie Okresowym, że została ona postawiona przed faktem dokonanym (fait accompli) i że trwa wymiana korespondencji mającej na celu unormowanie kontroli Komisji nad działalnością TERM w Wietnamie313. 312 Memorandum of a Conversation, Department of State, Washington, May 28, 1956, 5 p.m., 28.V.1956, FRUS, 1955-57, vol. I. s. 685-687. 313 Draft. Sixth Interim Report of the International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam, December 11, 1955 to July 31, 1956, 16.VII.1956, AMSZ, z. 12, w. 97, t. 1405, k. 3-63. 314 Polish Delegation Preliminary Remarks and Amendments, Chapter V, 16.VII.1956, AMSZ, z. 12, w. 97, t. 1405, k. 74-79. 315 W latach pięćdziesiątych zarówno Moskwa jak i Pekin bardziej skłaniały się ku znormalizowaniu sytuacji podziału Wietnamu na dwa osobne państwa, niż konfrontacji z Amerykanami na tym obszarze w imię walki o zjednoczenie tego kraju. Ilya V. Gaiduk, Confronting Vietnam…, s. 84-85. 316 Raport w sprawie stanowiska zajętego przez Delegację Polską przy rozpatrywaniu dopuszczalności wizyty misji amerykańskiej „TERM” w Południowym Wietnamie, 19.VI.1956, AMSZ, AMSZ, z. 12, w. 78, t. 1343, k. 177-178. Delegacja Polska, powtarzając stanowisko Hanoi, oficjalnie uważała, że na terenie Wietnamu Południowego nie powinno być żadnych amerykańskich wojskowych, akceptowała jednak obecność MAAG oraz jej nominalną liczebność. Tym bardziej ciekawe, że Polacy nie mieli praktycznie żadnych uwag co do opisu sytuacji związanej z TERM w swoich uwagach do hinduskiego szkicu wspomnianego raportu okresowego314. Brak większej reakcji strony komunistycznej wynikał zapewne z kilku czynników. W roku 1956 DRW zmagało się z szeregiem problemów wewnętrznych, będących efektem nieudanej reformy rolnej. Równocześnie komunistyczne mocarstwa, a zwłaszcza Moskwa, nie bardzo miały ochotę kruszyć kopii o kilkuset Amerykanów wysłanych w ten odległy z perspektywy Kremla rejon świata, na dodatek faktycznie zajmujących się tam utylizacją i wywózką nadwyżek sprzętu wojennego pozostawionego przez CEFEO315. Odmienną opinię z oczywistych przyczyn miało Hanoi, głośno protestujące przeciwko jakiejkolwiek amerykańskiej aktywności w Wietnamie Południowym. Próbowało ono także wymusić na Delegacji Polskiej stawianie oporu do samego końca wewnątrz Komisji. Polacy zdecydowali się jednak na jednomyślne pozytywne stanowisko z partnerami, wychodząc z założenia, że ich uparty sprzeciw tylko pchnąłby Hindusów na stronę kanadyjską, Stany Zjednoczone i tak zrobią co zechcą, zaś uzyskanie jakiejś formy wglądu w działalność amerykańskiej misji wojskowej jest grą wartą świeczki i może stanowić korzystny precedens na przyszłość316. Trzeba tu także wspomnieć, że Stanom Zjednoczonym, niechętnym w latach późniejszych do poddania swojej działalności czemuś więcej niż tylko symbolicznej kontroli ze strony MKNiK (Komisja otrzymywała tylko wykazy przybywających i wyjeżdżających żołnierzy służących w TERM), owa tajność miała zaszkodzić. W efekcie braku wiarygodnych informacji o działalności i liczebności Amerykanów, Polacy, nie mający możliwości zweryfikowania tych danych, w dobrej wierze powtarzali propagandę Hanoi o dwóch tysiącach amerykańskich żołnierzy w Wietnamie Południowym, podczas gdy jeszcze w roku 1960 liczba ta nie przekraczała siedmiuset ludzi317. 317 Amerykanie planowali wówczas wręcz redukcję tej liczby, czemu jednak przeszkodził wybuch wojny partyzanckiej na Południu. Letter From the Chief of the Military Assistance Advisory Group in Vietnam (Williams) to Senator Mike Mansfield of Montana, 20.V.1960, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 467-471. 318 Telegram From the Ambassador in Vietnam (Durbrow) to the Department of State, 24.VI.1959, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 212-213. 319 Liczebność amerykańskich doradców nadal jednak wynosiła około siedmiuset żołnierzy. Letter From the Chief of the Military Assistance Advisory Group in Vietnam (Williams) to Senator Mike Mansfield of Montana, 20.V.1960, FRUS, 1958-1960, vol. I, s. 467-471. TERM działała do roku 1960, jednak z czasem jej oficjalna funkcja stawała się coraz bardziej fikcyjna – w roku 1959 ewakuacją sprzętu zajmowało się już tylko siedem osób z jej składu, pozostali szkolili Wietnamczyków lub pracowali w systemie logistycznym ARW318. Sytuacji takiej nie dało się utrzymać w faktycznej tajemnicy i MKNiK zażądała zakończenia działalności misji do końca czerwca 1959 roku. Amerykanie ogłosili jednak, że TERM zostanie zlikwidowana dopiero w roku następnym. Równocześnie jednak poinformowali Komisję o równoległym zwiększeniu liczebności MAAG, co MKNiK zaakceptowała proamerykańską już wówczas większością kanadyjsko-hinduską319. Jak więc widać na powyższych przykładach, w Wietnamie Południowym w latach 1954-1960 dochodziło do pewnych naruszeń Układów Genewskich zarówno w przypadku personelu jak i sprzętu wojskowego. Nie były to jednak sprawy bardzo dużego kalibru, można się wręcz zastanowić, czy amerykańska niechęć do ujawniania Komisji faktycznej liczebności i działalności swojego personelu wojskowego oraz południowowietnamskie utrudnienia w funkcjonowaniu zespołów inspekcyjnych MKNiK w drugiej połowie lat pięćdziesiątych nie były kontrproduktywne. Biorąc pod uwagę, że Waszyngton i tak uwzględniał Układy Genewskie w podejmowanych decyzjach, a Moskwa pozostawała w tym okresie całkowicie pasywna w temacie Wietnamu, ujawnienie faktycznej liczebności i zakresu pracy amerykańskiego personelu wojskowego i poddanie go kontroli Komisji niewiele by zmieniło, równocześnie wytrącając potężny argument propagandowy z rąk Hanoi. Podobnie decyzja Sajgonu o utrudnianiu działalności zespołów inspekcyjnych w portach i lotniskach Wietnamu Południowego przyniósł chyba w tym okresie większe korzyści stronie Północnej, która zasłaniając się zasadą wzajemności utrudniała funkcjonowanie grup MKNiK w DRW. Tymczasem po fiasku nadziei na upadek rządu Ngo Dinh Diema oraz przeprowadzenie pokojowego zjednoczenia Wietnamu na drodze wyborów w 1956 roku, to właśnie Północ była bardziej zainteresowana brakiem efektywnej kontroli Komisji na swoim terytorium. Wietnamczycy zaczęli zresztą zbrojenia i powiększanie liczebności WAL praktycznie z momentem wycofania się sił CEFEO z DRW. Równocześnie topografia chińsko-wietnamskiego pogranicza oraz bardzo słaba infrastruktura tego rejonu powodowały, że kontrola kilku zaledwie punktów znacząco utrudniałaby proces wwozu uzbrojenia, lub wręcz uniemożliwiała jego maskowanie i równoczesne twierdzenie, że Hanoi w pełni przestrzega zapisy Układów Genewskich. Komuniści mogli jednak pozwolić sobie na komplikowanie życia czy wręcz uniemożliwianie prowadzenia kontroli przez zespoły inspekcyjne, bo ze względu na podobne działania na Południu w oficjalnych raportach MKNiK i tak zazwyczaj (dzięki Polakom) pojawiały się adnotacje, iż utrudnienia występują z obu stron. Ze względu na tajność działań i nieufność Hanoi nawet względem swoich sojuszników, nie posiadamy zbyt wielu konkretnych danych na temat ilości sprzętu wojskowego sprowadzanego do Wietnamu Północnego w latach 1954-1960. Jednym z nielicznych wyjątków była sytuacja z wiosny 1955 roku. Wietnamczycy zaczęli wówczas naciskać na Komisję by wycofać z granicy z Chinami dodatkowy zespół ruchomy (który ostatecznie został zlikwidowany w późniejszym terminie), argumentując, że jego ciągła obecność w tamtym miejscu doprowadzi do jego zmiany w stały zespół inspekcyjny. W rzeczywistości chodziło także o to, że Hanoi chciało sprowadzić z Chin pewną ilość czołgów oraz innych pojazdów i wysłać je tuż nad Strefę Zdemilitaryzowaną, argumentując (w rozmowach z Polakami), że są one absolutnie niezbędne do szkolenia320. Wydaje się, że pomijając chęć pozbycia się z granicy zespołu ruchomego MKNiK i realnego wzmocnienia potencjału swojej armii, wietnamscy komuniści świadomie starali się eskalować napięcie, obawiając się, że wielcy sojusznicy mają zamiar zadowolić się podziałem Wietnamu, a zjednoczenie, wobec umacniania się na Południu Ngo Dinh Diema, trzeba będzie odłożyć ad infinitum321. 320 Co zarówno Polacy jak i Sowieci uważali, że jest to argument kompletnie niewiarygodny, gdyż Wietnamczycy takie szkolenia mogli organizować równie dobrze tuż za granicą w południowych Chinach, lub wysyłać swoich oficerów na poligony w ZSRR. Mieczysław Maneli, op. cit., s. 30-32. 321 Zwłaszcza wobec istnienia alternatywnej trasy wwozu tego sprzętu z Chin, niekontrolowanego przez Komisję, o czym wiedzieli wszyscy zainteresowani. Mieczysław Maneli w swojej książce siłę sprawczą za plecami Wietnamczyków widzi w Chinach, które według niego miały sztucznie eskalować napięcie by móc pokazać, że bardziej troszczą się o los DRW niż ZSRR i jego europejskie satelity. Wydaje się jednak, że Maneli dokonuje tu ekstrapolacji chińskich motywacji z kolejnej dekady. Jest wysoce wątpliwe by wiosną 1955 roku Pekin dążył do zwiększania ryzyka konfliktu w Indochinach. Chińczycy wciąż liczyli wówczas na ostatecznie przełamanie międzynarodowej izolacji, zapoczątkowane w Genewie, co wymagało pozostawania w roli odpowiedzialnego, racjonalnego mocarstwa. Nie doszło jeszcze wówczas także do rozłamu z ZSRR, a uzgodniona z Moskwą rola opiekuna Wietnamu Północnego nie dawała powodu by rywalizować o wpływy w Hanoi, zwłaszcza wobec nikłego zainteresowania Kremla tym rejonem świata w opisywanym okresie. Ibidem. Podsumowując kwestię wwozu sprzętu i personelu wojskowego na terytorium Wietnamu, postanowienia z Genewy łamane były zarówno przez Sajgon jak i Hanoi, które równocześnie uniemożliwiały realną kontrolę punktów wejścia przez MKNiK. Różnica pomiędzy Południem i Północą polegała głównie na tym, że komuniści osłaniani w Komisji przez Polaków wwozili praktycznie wszystko co chcieli (uzbrojenie pochodziło głównie z Chin). Z kolei poniżej 17 równoleżnika, ku frustracji Ngo Dinh Diema, Amerykanie przez długi czas uwzględniali ograniczenia narzucane przez Układy Genewskie w tym zakresie, w całym opisywanym okresie nie decydując się na ich otwarte złamanie. W dużym uproszczeniu, w latach 1954-1960 Hanoi w skryty sposób łamało postanowienia ze Szwajcarii, zaś Sajgon tylko je naginał (choć nie z własnego wyboru). Nie była to oczywiście opinia ówczesnej Delegacji Polskiej, nie mającej pojęcia o rozterkach Waszyngtonu i spoglądającej na amerykańską działalność przez pryzmat własnej ideologii i propagandy serwowanej przez Hanoi, o czym najlepiej świadczy chyba ocena polityki Stanów Zjednoczonych z jednego z raportów z drugiej połowy 1956 roku: „Nie mamy żadnych złudzeń co do jałowości waszych poczynań – a my tymczasem, nie oglądając się na Układy Genewskie, robimy swoje, budując bazę wojskową w Wietnamie i umacniając swe wpływy ekonomiczne.”322 322 Notatka sprawozdawcza za okres od 10.IX.1956 do 31.XII.1956, AMSZ, z. 12, w. 78, t. 1341, k. 25-51. 323 Proklamacja Końcowa, 21.VII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1220, k. 73-75 (oraz Aneks 2 tej pracy). W latach 1954-1960 powyższa opinia była daleka od prawdy, ale miała okazać się w pewnym sensie profetyczna dla kolejnego okresu, opisanego w Rozdziale III, gdy wobec sukcesów wspieranej przez Hanoi partyzantki na Południu, Stany Zjednoczone zarówno odrzucą wszelkie ograniczenia wynikające z Układów Genewskich, jak i zdecydują się na kompletne podporządkowanie sobie władz Republiki Wietnamu. Wybory zjednoczeniowe w roku 1956 Jak zostało to przedstawione w Rozdziale I, Układy Genewskie były przede wszystkim porozumieniem dotyczącym zawieszenia broni pomiędzy wojującymi w 1954 roku stronami. Rozstrzygnięcia polityczne w Wietnamie zostały wówczas niejako zamrożone – o przyszłości tego kraju miały zdecydować wybory przeprowadzone w obu jego częściach, będące swoistym referendum, którą drogą w zimnowojennych realiach chcą podążyć Wietnamczycy. W Deklaracji Końcowej Konferencji Genewskiej termin wyznaczono na dwa lata po podpisaniu Układów Genewskich, z tym, że rok wcześniej oba wietnamskie państwa miały przystąpić do konsultacji jak konkretnie owe wybory mają wyglądać323. Jak było to już wspomniane, choć dla kierownictwa Viet Minhu był to gorzki owoc do przełknięcia, wymuszony przez ZSRR i ChRL, pocieszano się tam, że wobec pogłębiającego się chaosu politycznego na Południu i znacznego prestiżu osobistego Ho Chi Minha, oznacza to tylko odłożenie w czasie zjednoczenia Wietnamu pod czerwonym sztandarem z żółtą gwiazdą. Plany te jednak zawaliły się wobec niespodziewanego zwycięstwa Ngo Dinh Diema w starciu z Sektami w bitwie o Sajgon w kwietniu i maju 1955. Wietnamski polityk szybko przystąpił do dalszych kampanii wymierzonych w niedobitki Hoa-Hao, Cao Dai oraz Binh Xuyen i konsolidacji swojej władzy na całym terenie poniżej 17 równoleżnika, czego zwieńczeniem było referendum w październiku 1955 roku i proklamowanie Republiki Wietnamu. W międzyczasie poczuł się on także na tyle mocny, by w lipcu tego roku publicznie odrzucić możliwość konsultacji z Hanoi oraz przeprowadzenia samych wyborów (z cichą aprobatą Amerykanów). W swoim przemówieniu radiowym Diem podkreślił, że jego rząd nie podpisał Układów Genewskich, tym samym nie był związany ich zapisami. Równocześnie stwierdził, że o ile nieustannie dąży do zjednoczenia kraju i demokratyczne wybory są dobrym sposobem by tego dokonać, to ich podstawowym warunkiem musi być wolność, której w jego ocenie w Demokratycznej Republice Wietnamu nie było324. Prawie równocześnie, w pierwszą rocznicę Układów Genewskich doszło do wspomnianych już zamieszek w Sajgonie, w których zdewastowane zostały biura MKNiK, co spowodowało wysłanie listu do Współprzewodniczących Konferencji Genewskiej325. 324 Telegram From the Ambassador in Vietnam (Reinhardt) to the Department of State, 16.VII.1955, FRUS, 1955-57, vol. I. s. 489-460. 325 Telegram Przewodniczącego MKNiK w Wietnamie dotyczący zamieszek w rocznicę podpisania Układów Genewskich [tytuł aut.], 27.VII.1955, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1229, k. 44. 326 Przykładowo w roku 1955 takie pisma wysłane zostały 17 sierpnia i 25 listopada. List Pham Van Donga do Przewodniczącego MKNiK w Wietnamie [tytuł aut.], AMSZ, z. 12, w. 63, t. 1232, k. 41-47; Pismo skierowane przez Pham Van Donga do ministra spraw zagranicznych ZSRR [tytuł aut.], 25.XI.1955, AMSZ, z. 12, w. 63, t. 1232, k. 59-61. Równolegle gotowość do podjęcia konsultacji przedwyborczych regularnie deklarowały władze DRW, najczęściej w formie listów ministra spraw zagranicznych Pham Van Donga, wysyłanych do Przewodniczącego MKNiK lub rządów Wielkiej Brytanii i ZSRR326. W staraniach tych Wietnamczyków z Północy wspierali oczywiście Polacy, stojący w Komisji na stanowisku, że wybory wyznaczone w Układach Genewskich muszą się odbyć, zaś winę za ich brak w 100% ponosi Sajgon. Hanoi pozbawione było jednak złudzeń co do szans na przeprowadzenie wyborów zjednoczeniowych. Na przeszkodzie stało bowiem nie tylko umocnienie się na Południu wspieranego przez Stany Zjednoczone Diema i nikła moc sprawcza MKNiK (w której Polacy zajmowali zresztą przecież mniejszościowe stanowisko), ale także niechęć ZSRR i Chin do naruszania osiągniętego w wyniku Układów Genewskich status quo w Indochinach. Brak jakiejś większej uwagi poświęcanej kwestii wyborów w Wietnamie ze strony Moskwy zauważyli w lipcu 1955 roku sami Amerykanie, którzy obserwując toczące się ówcześnie rozmowy dyplomatyczne w Genewie, stwierdzili, że gdyby nie wspomniane zamieszki w Sajgonie, temat prawdopodobnie nie pojawiłby się w ogóle w rozmowach z delegacjami Francji i Wielkiej Brytanii327. Wydaje się jednak, że Waszyngton nie zdawał sobie sprawy, jak mało istotne (w porównaniu do ich własnego stanowiska) były Indochiny z perspektywy Kremla. W porozumieniu z Pekinem Moskwa zrezygnowała z pomysłu zwołania nowej konferencji międzynarodowej, ograniczając się do oficjalnego spotkania Współprzewodniczących Konferencji Genewskiej, którzy choć wezwali do przeprowadzenia wyborów zjednoczeniowych, de facto zaakceptowali równocześnie, że nie dojdzie do nich w lipcu 1956 i zostały one odłożone na czas nieokreślony328. Moskwa na przełomie lat 1956/1957 rozważała wręcz oficjalną sankcję podziału Wietnamu, w postaci przyjęcia obu państw do ONZ i uznania rządu Ngo Dinh Diema, ostatecznie nie zdecydowała się jednak na ten krok pod naciskiem DRW329. Dla Hanoi był to trudny okres, ale zdawano sobie tam wówczas sprawę z niekorzystnych warunków dla zjednoczenia Wietnamu, zwłaszcza wobec kłopotów wewnętrznych związanych z reformą rolną, oraz uzależnienia od pomocy gospodarczej i wojskowej z Chin i ZSRR330. 327 Letter From the Director of the Office of Philippine and Southeast Asian Affairs (Young) to the Ambassador in Vietnam (Reinhardt), 28.VII.1955, FRUS, 1955-57, vol. I. s. 499-503. 328 Ilya V. Gaiduk, Confronting Vietnam…, s. 80-83. 329 Ibidem, 85-86. 330 Wietnamczykom zależało szczególnie na pomocy Moskwy w unowocześnieniu armii i przemysłu DRW, co jednak równocześnie oznaczało, że przynajmniej oficjalnie Wietnamczycy musieli zaakceptować główną linię polityczną pokojowej koegzystencji płynącą z Kremla. Była to dla nich jednak wyjątkowo gorzka pigułka do przełknięcia, podobnie jak tajny referat Chruszczowa potępiający Stalina, przyjęty w Hanoi równie chłodno jak w Pekinie. Ibidem, s. 91-97. 331 Warto dodać, że zniknięcie z Wietnamu CEFEO oznaczało także zlikwidowanie Komisji Mieszanej, gdyż Sajgon odmówił zastąpienia w niej Francuzów. Oznaczało to m.in. zamarcie ruchu osób cywilnych przez Strefę Zdemilitaryzowaną, w której Komisja Mieszana zajmowała się do tej pory wydawaniem niezbędnych przepustek. Po roku 1956 prawo do wystawiania takich dokumentów uzurpowały sobie administracje lokalne obu wietnamskich państw, jednak nie były one uznawane zarówno przez władze po drugiej stronie 17 równoleżnika, jak i MKNiK. Sprawozdanie z pobytu w Wietnamie (okres: od 19.09.1960 do 30.08.1961 r.), 16.IX.1961, AIPN, IPN BU 2603/5201, k. 68-72. Z perspektywy Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, odłożenie wyborów zjednoczeniowych na czas nieokreślony oraz wycofanie się z tego kraju Francuzów postawiło na przełomie kwietnia i maja 1956 roku pod znakiem zapytania jej dalszą egzystencję331. Działalność Komisji postrzegana była jednak jako czynnik stabilizujący sytuację w Indochinach przez praktycznie wszystkie zainteresowane strony. W efekcie Współprzewodniczący Konferencji Genewskiej wystosowali 8 maja 1956 roku pismo do Przewodniczącego MKNiK w Wietnamie, dziękując w nim za dotychczasową pracę Komisji, wyrażając nadzieję, że będzie ona kontynuowana i podkreślając wielkie znaczenie utrzymania zawieszenia broni332. Wolę współpracy z MKNiK wyraził także Ngo Dinh Diem w swoim liście z 8 kwietnia 1956 roku, zaś rolę francuskiej misji łącznikowej przejęła podobna instytucja południowowietnamska akredytowana przy Komisji. 332 Message from the two co-chairmen of the Geneva Conference on Indo-China to the International Supervisory Commission for Viet Nam, 8.V.1956, AMSZ, z. 12, w. 78, t. 1343, k. 139-140. 333 Ocena rozmowy przeprowadzonej między Tow.Kołkiem a Holmes’em 13.VIII.br. w Ottawie, 13.VIII.1956, AMSZ, z. 12, w. 63, t. 1233, k. 32-34. 334 Sprawozdanie roczne za 1960 rok z pracy Grupy Rezerwowej Jednostki Wojskowej 2000, 13.I.1961, AIPN, IPN BU 2602/7186, k. 16-22. Wobec zmiany sytuacji MKNiK w Wietnamie pojawiły się także pomysły jej redukcji lub wręcz likwidacji. Najbardziej skłaniała się ku temu Ottawa, która nie przejawiała entuzjazmu do ponoszenia dalszych kosztów udziału w pracach Komisji, wobec braku konkretnej perspektywy czasowej, jaką były dotychczas wybory zjednoczeniowe333. Z kolei Indie, choć nie wykluczały redukcji wielkości MKNiK, zdecydowanie sprzeciwiały się jej likwidacji, gdyż oznaczałoby to prestiżową porażkę firmowanego przez nie projektu politycznego jakim była Komisja i pokój w Indochinach. Delegacja Polska stała na stanowisku sprzeciwu wobec jakichkolwiek redukcji. Ostatecznie Komisja mimo kryzysu związanego z porzuceniem idei wyborów zjednoczeniowych w roku 1956 zdecydowała się kontynuować swoją działalność, zaś do redukcji doszło dopiero w roku 1960, gdy pod pretekstem oszczędności zlikwidowano cztery grupy kontrolne. Na Północy przestały funkcjonować zespoły w regionach Muong Sen (pogranicze z Laosem) oraz Tien Yen (pogranicze z Chinami). Na Południu zlikwidowano grupy w Tan Chau (pogranicze z Kambodżą) oraz Ba Ngoi (port nad zatoką Cam Ranh)334. Wówczas jednak, oprócz wspomnianych kwestii finansowych, na redukcję Komisji naciskało już prące do konfliktu na Południu Hanoi, co siłą rzeczy przekładało się na polskie stanowisko w tej kwestii. II.4. Początkowe problemy i wyzwania stojące przed Delegacją Polską do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie Pierwsze miesiące istnienia Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie są jednym z najbardziej interesujących okresów jej funkcjonowania. Władze PRL zmuszone zostały wówczas bowiem do szeregu improwizacji i działań, jakże sprzecznych z wciąż utrzymującym się duchem stalinowskiego rygoru. Co więcej, pierwszy szef delegacji, Przemysław Ogrodziński, otrzymał zadziwiająco dużą dozę swobody i samodzielności. Choć po części wynikało to zapewne z dość trywialnej kwestii odległości od Wietnamu i trudności komunikacyjnych, to w połączeniu z charakterem ambasadora dało to dość wybuchową mieszankę. Delegacja Polska, choć kierowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, składać miała się także z personelu dostarczanego przez Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego (później Ministerstwo Spraw Wewnętrznych). Osoby nie będące kadrowymi pracownikami MSZ lub tymczasowo zatrudnione przez tę instytucję kierowano przed wyjazdem na szkolenia w Jednostce Wojskowej 2000 (dalej JW 2000)335. 335 Instytucja powołana do życia w roku 1953 przez wywiad wojskowy na potrzeby zorganizowania, szkolenia i utrzymania wspomnianego już polskiego przedstawicielstwa w KNPN w Korei. W kontekście MKNiK w Indochinach, JW 2000 odpowiadała za ewidencję, selekcję, oraz egzaminowanie kandydatów, załatwianie wszelkiego rodzaju kwestii formalnych związanych z wyjazdem za granicę, organizowanie szczepień, szkoleń oraz wyposażenia niezbędnego w Indochinach. Na czas oddelegowania do pracy w Komisji, dowódca JW 2000 stawał się bezpośrednim przełożonym wszystkich wojskowych wysyłanych do Indochin. Zakres pracy Jednostki Wojskowej 2000 Zarządu II Sztabu Generalnego, 6.VII.965, AIPN, IPN BU 2602/13718 (cała teczka); Historia Jednostki Wojskowej 2000, niedatowana, AIPN, IPN BU 2602/23810, k. 3-4. 336 Oczywiście w skali możliwej w ówczesnym ustroju - mimo zwierzchnictwa MSZ nad delegacją, jej przygotowanie, rekrutację i kontrolę ściśle nadzorowały agendy partyjne w postaci Wydziału Zagranicznego i Sektora Kadr Wydzielonych PZPR. 337 Notatka w sprawie naszej ekipy w związku z akcją „I”, 23.VII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 7-8. Jak zostało to już wspomniane, decyzja o polskim uczestnictwie w pracach komisji międzynarodowej w Indochinach zapadła w Moskwie, nie w Warszawie. W Polsce przyjęto jednak nominację jako prestiżowe wyróżnienie ze strony Kremla (oraz Pekinu), zaś z perspektywy polskiego MSZ było to bardzo szczęśliwe zrządzenie losu, dające nadzieję na wyrwanie się z marazmu i przełamanie trendu utraty znaczenia i kompetencji na rzecz organów wewnętrznych PZPR336. Misję w Indochinach zamierzano m.in. wykorzystać więc do szkolenia potencjalnych kadr337, zaś ze względów prestiżowo-wizerunkowych udziałowi Polaków chciano nadać możliwie duży rozgłos. O ile zdawano sobie sprawę, że pierwszą ekipę ze względów czasowych będzie trzeba wysyłać w sposób wysoce improwizowany, to dla kolejnej, zaplanowanej na luty-marzec 1955 roku, Ministerstwo Spraw Zagranicznych chciało skorzystać z najbardziej chyba prestiżowego środka transportu w tamtej dekadzie - do Indochin następną zmianę Delegacji Polskiej miała bowiem przewieźć duma Polskich Linii Oceanicznych, jedyny ówczesny polski transatlantyk, MS Batory. W planach MSZ Delegacja Polska do MKNiK miała być liczna, silna i dobrze wyposażona, by godnie reprezentować blok państw socjalistycznych. Szybko jednak miało okazać się, że rozbuchane plany i ambicje nie mają pokrycia w rzeczywistości. Warto w tym miejscu jednak dodać, że z problemem rozdźwięku oczekiwań i zamiarów z realiami musiały się także zmierzyć Indie, które swoje przewodnictwo w komisji indochińskiej traktowały jako element wielkomocarstwowej polityki i budowania własnej strefy wpływów (choć oczywiście pod przewodnictwem Nehru ostentacyjnie neutralni i niezaangażowani Hindusi unikali jak ognia tego typu sugestii w swojej oficjalnej retoryce). Początkowe plany potężnej liczebnie delegacji i komisji338 okazały się jednak możliwe tylko w ambitnych wizjach indyjskich polityków - jak wspominał ambasador Ogrodziński, Subimal Dutt, hinduski przedstawiciel w czołówce wysłanej do Indochin, w drodze powrotnej zajmował się głównie cięciem etatów, zarówno z powodów budżetowych, jak i braku odpowiedniego sprzętu oraz odpowiednio wyszkolonego personelu339. 338 Jak pamiętamy, w trakcie konferencji w New Delhi Hindusi entuzjastycznie (oraz przy chętnej zgodzie Polaków i Kanadyjczyków) wzięli na siebie praktycznie całą czarną robotę w komisji, począwszy od zapewnienia komunikacji radiowej i pocztowej, przez opiekę medyczną, po stołówki i pranie. 339 Raport Ambasadora Ogrodzińskiego, niedatowany (pokwitowany 03.IX.1954), AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1327, k. 2-13. Wracając do Delegacji Polskiej, to zweryfikowanie zbyt wybujałych oczekiwań kierownictwa MSZ przez różne obiektywne trudności nie oznaczało końca problemów na tym tle - wysłany do Wietnamu Przemysław Ogrodziński miał zamiar realizować postawione przed nim zadania. W efekcie głośno i regularnie domagał się wsparcia zwierzchników lub kwestionował decyzje podjęte w Warszawie, często bez przysłowiowego owijania w bawełnę, wiele decyzji podejmował także bez konsultacji, stawiając czasami MSZ przed faktem dokonanym. Co dość niezwykłe jak na realia pierwszej połowy lat pięćdziesiątych w PRL-u, ta samodzielność lub wręcz miejscami niesubordynacja szefa delegacji spotykały się z bardzo łagodną reakcją jego zwierzchników. Wynikało to zapewne po części ze zrozumienia obiektywnych trudności, z którymi musiał zmagać się Ogrodziński, zwłaszcza wobec wielkich problemów Warszawy, by zapewnić funkcjonowanie Delegacji Polskiej na nawet najbardziej podstawowym poziomie (o czym w dalszej części tekstu). Swoją rolę odegrały zapewne także wewnętrzne konflikty i spory pomiędzy ministerstwami i agendami partyjnymi biorącymi udział w organizowaniu delegacji, jednak najważniejszą rolę odegrał zapewne fakt, iż Ogrodziński był w ówczesnych realiach wysokiej klasy specjalistą, którego nie dało się w tamtym okresie łatwo zastąpić. Co więcej, odwołanie szefa Delegacji Polskiej z jego stanowiska w komisji międzynarodowej oznaczałoby prestiżową klęskę, na którą polski MSZ, chcący przecież wykorzystać udział w MKNiK do celu wręcz odwrotnego, nie mógł sobie pozwolić. Ambasadorowi wybaczano więc różne grzeszki, zaś po powrocie do kraju bez przeszkód kontynuował on swoją karierę w strukturach Ministerstwa Spraw Zagranicznych340. 340 Po powrocie z Wietnamu Przemysław Ogrodziński pełnił m.in. funkcję dyrektora generalnego MSZ, był także ambasadorem w Indiach i Norwegii oraz polskim delegatem na międzynarodowej konferencji poświęconej neutralności Laosu w latach 1961-62. 341 Raport Nr.2…, 19.IX.1954, z. 12, AMSZ, w. 77, t. 1327, k. 15-22. 342 Do pracy w Indochinach wyjeżdżano początkowo na sześć miesięcy, by następnie przejść na tryb ośmiomiesięczny, co nastąpiło najprawdopodobniej w roku 1956, z którego mamy informacje o osobach pracujących dłużej niż pół roku. Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego P.O.P. przy MKNiK w Wietnamie odbytego w dniu 5 lipca 1956 roku, 5.VII.1956, Archiwum Akt Nowych (dalej AAN), zespół 2/1354/0, seria LXXVI, teczka 237/XXII-758, karta 76-104. Obraz pierwszych miesięcy, jaki wyłania się z raportów wysyłanych przez Ogrodzińskiego do Warszawy, najlepiej podsumowuje chyba jeden z cytatów jego autorstwa: „W Wietnamie nie opóźniliśmy dotąd ani jednego terminu ustalonego dla utworzenia grup stałych, ruchomych, czy instytucji specjalnych, ale kosztem nieprawdopodobnych wprost improwizacji [podkreślenie w oryginale – przyp. aut.].”341 Analiza dokumentów pochodzących z tamtego okresu pokazuje, że Ogrodziński nie przesadzał. Najpoważniejszym wyzwaniem i problemem, z którym Delegacja Polska miała zmagać się praktycznie do końca swojego funkcjonowania, był wzmiankowany już kłopot z wykwalifikowanym personelem, a zwłaszcza osobami władającymi językami obcymi. Kwestia ta jest najsilniej widoczna w początkowych latach istnienia komisji, gdy pracowała ona w najpełniejszym zakresie, a trudności ze znalezieniem osób znających angielski lub francuski były wówczas w Polsce największe342. Wystarczającą trudność stanowił już fakt zdziesiątkowania polskich elit intelektualnych w trakcie drugiej wojny światowej, co dekadę później wciąż było boleśnie odczuwalne. Jednak wyjazd do pracy za granicę, na dodatek jako osoba reprezentująca PRL w prestiżowej komisji międzynarodowej, możliwy był tylko dla ludzi postrzeganych przez komunistyczne władze jako absolutnie lojalni. Równocześnie jednak, w klimacie politycznym panującym wówczas w Polsce, charakteryzującym się mentalną, polityczną i retoryczną wrogością wobec Zachodu, osoby władające imperialistycznymi językami w oczach służb specjalnych z założenia należały do podejrzanej kategorii. Ta wewnętrzna sprzeczność spowodowała, że gdy latem 1954 roku rozpoczęto rekrutowanie kilkuset osób potrzebnych do funkcjonowania polskich delegacji w Indochinach, okazało się to zadaniem niezwykle trudnym i czasochłonnym. Praktycznie niemożliwe było chociażby skorzystanie z licznego grona osób, które w trakcie drugiej wojny światowej trafiły do Francji lub Wielkiej Brytanii i wydawałyby się naturalnymi kandydatami do pracy w komisji. O ile dla władz w Warszawie kompletna lojalność i pewność polityczna były absolutnym priorytetem, dla Przemysława Ogrodzińskiego oznaczało to jednak horrendalne trudności nie tyle nawet w aktywnej działalności w ramach MKNiK w Wietnamie, co nawet w zapewnieniu działalności jako takiej. Warto tu dodać, że nieobsadzenie wyznaczonych stanowisk przez przedstawicieli jednego z państw członkowskich paraliżowało funkcjonowanie danej grupy lub agendy komisji, co oznaczało, jak pisał sfrustrowany polski ambasador do swoich zwierzchników, iż „jeśli rekrutacja pracowników do Przedstawicielstwa będzie nadal odbywać się z takim lekceważeniem znajomości angielskiego i francuskiego jak dotąd, nie tylko Przedstawicielstwo nie może spełnić swych zadań, lecz jego działalność zmieni się w serię nieprzyjemnych kompromitacji” [podkreślenie w oryginale – przyp. aut.].343 343 Ibidem. 344 Do ministra bezpieczeństwa publicznego gen. dyw. Radkiewicza, 23.VIII.1954, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 45-46. 345 Notatka dotycząca stanu osobowego na dzień 23.VIII.1954 r. 3 ekip polskich przygotowywanych do wysyłki do Indochin, 23.VIII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 57-58. Problemy z wystawieniem odpowiedniej liczby personelu miały wszystkie ministerstwa i instytucje zaangażowane w formowanie Delegacji Polskiej. Pod koniec sierpnia, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, które miało dostarczyć na potrzeby indochińskich delegacji 114 osób, skierowało ich do JW 2000 tylko 107, z czego na dodatek 12 odpadło na badaniach lekarskich, kolejnych 6 wycofano lub wstrzymano z różnych powodów, a jeden oficer został przekierowany do Korei344. Z innego dokumentu wynika, że Ministerstwo Obrony Narodowej w tym samym okresie zalegało z oddelegowaniem do służby w Indochinach 50 oficerów i 13 podoficerów345. W przypadku wojska dochodziła jeszcze kwestia kierowania osób bez znajomości języków (czego jednak w latach pięćdziesiątych raczej nie dało się uniknąć), oraz fakt wysyłania oficerów o niższych stopniach względem partnerów z Komisji. Decyzja ta, świadomie podjęta na najwyższych szczeblach MON, miała mieć poważne negatywne konsekwencje w bliskiej przyszłości i zostanie dokładniej omówiona w dalszej części tekstu. Odpowiedzialny za rekrutację tłumaczy Sektor Kadr Wydzielonych KC PZPR, mimo możliwości wyciągania ludzi ze wszystkich państwowych instytucji, pod koniec sierpnia wciąż nie był w stanie znaleźć 62 brakujących osób na te kluczowe dla funkcjonowania delegacji stanowiska. Warto dodać, że notatka zawierająca powyższe liczby zawierała następującą uwagę: „z powyższego wynika, iż jest rzeczą nieodzowną, by Sektor Kadr Wydzielonych i instytucje delegujące ludzi do wysyłki dokonały większego wysiłku i przyśpieszyły typowanie ludzi. [podkreślenie oryginalne - przyp. aut.]” 346. Zdanie o konieczności wzmożenia wysiłków stanie się swoistą mantrą, przewijającą się w dokumentach krążących pomiędzy instytucjami odpowiedzialnymi za rekrutację w ciągu następnych miesięcy. 346 Ibidem. 347 W Indochinach 23 sierpnia znajdowało się tylko 28 Polaków, ogólna liczebność polskich przedstawicielstw w Indochinach miała zaś wynosić 401 osób. Notatka w sprawie obecnego stanu przygotowań ekip polskich do Międzynarodowych Komisji Kontroli i Nadzoru w Indochinach, 23.VIII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 35-36. 348 Notatka dotycząca redukcji etatów dla wiceministra M. Naszkowskiego [tytuł aut.], 04.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 75-76. Problemy z personelem znającym języki obce najlepiej obrazują raporty dotyczące stanów osobowych z pierwszych miesięcy działalności Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie. W drugiej połowie sierpnia 1954 roku do wyjazdu do pracy we wszystkich trzech komisjach w Kambodży, Laosie i Wietnamie szykowało się 188 osób, wciąż nie znaleziono zaś dalszych 185 przewidzianych etatem347. Co jednak istotne, wśród pracowników którzy przeszli już przez JW 2000 dominował personel techniczny. Brakowało zaś osób najbardziej potrzebnych, a więc tłumaczy, pracowników delegowanych do wewnętrznych organów Komisji oraz oficerów. Po dwóch tygodniach sytuacja nie uległa szczególnej poprawie. Ogólną liczbę etatów zredukowano co prawda z 401 na 339, co na papierze pozwalało wykazać procentowy postęp w ukompletowaniu wszystkich trzech delegacji, jednak cięto głównie stanowiska techniczne, jak pracowników łączności radiowej (z 77 do 6), personelu kuchennego i mechanicznego (z 66 do 24) czy członków służby zdrowia (z 17 do 10)348. Nadal brakowało 151 osób z kwalifikacjami językowymi. Jak zauważał z pewną frustracją (czy też może przekąsem?) wicedyrektor Departamentu V MSZ Edward Słuczański w notatce do wiceministra spraw zagranicznych Mariana Naszkowskiego349, oznaczało to, że nie zostały zapewnione nawet doraźne potrzeby polskich przedstawicielstw350. 349 W Biuletynie Informacji Publicznej IPN Naszkowski funkcjonuje jako Podsekretarz Stanu Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jednak w szeregu publikacji oraz dokumentów wymieniany jest on jako Wiceminister Spraw Zagranicznych, przykładowo: Jan Rowiński (red.), Tytus Jaskułowski (red.), Polski Październik 1956 w polityce światowej, Warszawa 2006, s. 101; Dokumenty związane z nawiązaniem stosunków dyplomatycznych pomiędzy Indonezją i Polską udostępnione na stronie polskiego MSZ: https://www.msz.gov.pl/resource/84ec2485-b08c-4d48-8dbe-03039e8e6f2e:JCR (dostęp: 22.VI.2019). 350 Dokument kończył sakramentalny wniosek o konieczności wzmożenia wysiłków. Notatka dotycząca ogólnych potrzeb personalnych ekip polskich w Indochinach, 04.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 72. 351 Notatka dotycząca spraw osobowych ekip polskich w Międzynarodowych Komisjach Nadzoru i Kontroli w Indochinach, 27.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 96-99. 352 Notatka w sprawie tłumaczy, 20.X.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 113. Jak wynika z notatki sporządzonej pod koniec września 1954 roku, w Indochinach wciąż brakowało 164 osób, w tym 67 z przewidzianych etatem 88 tłumaczy, oraz wszystkich (!) 14 kierowników ruchomych grup inspekcyjnych. Powyższy stan oznaczał faktyczny paraliż działalności polskich delegacji i co gorsza, z perspektywy Warszawy sygnalizował, że „wytwarza się paradoksalna sytuacja, że Polska - rzecznik interesów strony ludowej paraliżuje działalność grup a tym samym system kontroli, który leży wyraźnie w interesie strony ludowej”351. Gwałtowną, choć z perspektywy Ogrodzińskiego wciąż niewystarczającą poprawę ilości tłumaczy w podległej mu delegacji uzyskano w październiku 1954 roku. Wobec redukcji etatu polskiego przedstawicielstwa w komisji kambodżańskiej, część tamtejszego personelu przesunięto na najważniejszy kierunek, jakim był Wietnam. W efekcie 19 października posiadano w Indochinach 58 z przewidzianych 88 tłumaczy, zaś brakujących 30 miano wysłać do końca miesiąca w transzach po 5 osób dziennie (posiadano tylko tyle miejsc w samolocie)352. Z krajowej perspektywy na początku listopada 1954 roku problemy z obsadą personalną Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie można było uznać za rozwiązane. Do pełnego etatu brakowało co prawda wciąż jednego kierownika grupy stałej oraz eksperta ogólno-wojskowego, jednak w porównaniu do wcześniejszych kłopotów wydawało się to wręcz sprawą błahą. Indochińska perspektywy była jednak inna, a stan delegacji daleki od optymalnego. Irytacja Ogrodzińskiego nie dotyczyła bowiem tylko kwestii tłumaczy, niezadowolony był on także z ogólnego poziomu materiału ludzkiego wysyłanego przez Warszawę, choć największą frustrację budziło w nim właśnie przysyłanie osób nie władających angielskim lub francuskim. Jak podkreślał już w swoim pierwszym raporcie: „Komisja indochińska jest dzieckiem Genewy, a Genewa powstała z nieoficjalnych rozmów i kontaktów. W komisji indochińskiej głównym naszym środkiem działania jest perswazja przez wpływ osobisty, który można osiągnąć tylko w stałych osobistych kontaktach. Jeśli damy się izolować towarzysko, a to nieuchronnie nastąpi, jeśli nasz zespół będzie słaby w dziedzinie języków - musimy przegrać.”353 353 W podejściu Ogrodzińskiego widać swoją drogą tę polską elastyczność w kontaktach z innymi nacjami, o której była mowa w przypadku komisji międzynarodowej w Korei. Raport Ambasadora Ogrodzińskiego, niedatowany (pokwitowany 3.IX.1954), AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1327, k. 2-13. 354 Raport Nr.2…, 19.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1327, k. 15-22. 355 Funkcję tę przemianowano w późniejszym okresie na Starszego Doradcę Wojskowego. 356 Sprawozdanie z podróży inspekcyjnej do Przedstawicielstw P.R.L. w Międzynarodowych Komisjach Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, Laosie i Kambodży, odbytej przez ppłk BUGAJ Mariana w czasie od 21 listopada do 13 grudnia 1954 r., 11.II.1955, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1230, k.5-24. Wątek ten poruszony został w kolejnym raporcie z drugiej połowy września 1954 roku: „Jeżeli rekrutacja pracowników do Przedstawicielstwa będzie nadal się odbywać z takim lekceważeniem znajomości angielskiego i francuskiego jak dotąd, nie tylko Przedstawicielstwo nie może spełnić swych zadań, lecz jego działalność zmieni się w serię nieprzyjemnych kompromitacji [podkreślenie w oryginale - przyp. aut.].”354 Z drugiej strony, obsada personalna Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie w wizji Ogrodzińskiego była niezwykle ambitna. Doradca Polityczny Przedstawiciela, poza kwalifikacjami politycznymi, miał także wykazywać się bierną znajomością francuskiego i angielskiego, biegłością jednego z tych języków oraz rutyną dyplomatyczno-polityczną. Szefem Sztabu355 powinien był być co najmniej dwugwiazdkowy generał z ogólną orientacją w angielskim i francuskim, najlepiej mający w karierze epizod pełnienia funkcji attaché wojskowego. Sekretarz Generalny Delegacji Polskiej koniecznie miał znać zarówno francuski jak i angielski oraz posiadać praktykę dyplomatyczną co najmniej na poziomie I sekretarza ambasady. Szef Wydziału Operacyjnego (nadzorującego pion wojskowy delegacji) miał posiadać wykształcenie akademickie i pracować wcześniej w sztabie co najmniej na poziomie okręgu wojskowego. Kierownicy grup stałych i ruchomych mieli posiadać stopień przynajmniej majora (pożądany był podpułkownik), a rekrutować się z dowódców lub szefów sztabu pułków. Tłumacze podzieleni byli na dwie kategorie: konferencyjnych i zwykłych, przy czym ci pierwsi poza biegłą znajomością języka w mowie i piśmie oraz praktyką w redagowaniu tekstu mieli posiadać przygotowanie polityczne, zaś ci drudzy być w stanie tłumaczyć bez pomocy słownika. Znajomość języków była także wymogiem wobec maszynistek - o kobietach nie znających języków obcych Ogrodziński pisał wprost, że ich nie potrzebuje356. Z perspektywy czasu i dokumentów krajowych widać jednak, że Warszawa nie była w stanie spełnić oczekiwań pierwszego szefa Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie. Stosunkowo delikatnie ujęto to w sprawozdaniu z inspekcji przeprowadzonej na przełomie listopada i grudnia 1954 roku, gdzie stwierdzono, że „kryteria powyższe wydają się być nieco naciągnięte i świadczą o słabej znajomości sytuacji kadrowej w Kraju, w szczególności w odniesieniu do oficerów.”357 357 Ibidem. 358 Ibidem. 359 Notatka z pracy politycznej wśród delegacji polskiej w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Wietnamie, 15.XII.1954, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-755, k. 1-8; Sprawozdanie z podróży inspekcyjnej…., 11.II.1955, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1230, k.5-24. Realia były bowiem takie, iż po latach dławienia MSZ przez instytucje partyjne i ograniczania kontaktów z krajami kapitalistycznymi, po stalinowskich czystkach wewnątrz samej partii oraz prześladowaniu i nieufności wobec dużej części społeczeństwa, zwłaszcza tej jego części, która posiadała umiejętności pożądane do pracy w komisji międzynarodowej, PRL zwyczajnie nie był w stanie wystawić delegacji w kształcie, który wymarzyło sobie Ministerstwo Spraw Zagranicznych i jego przedstawiciel w Wietnamie. W efekcie Warszawa wysyłała personel jeżeli nie przypadkowy, to z pewnością daleki od ideału, zaś Ogrodzińskiemu pozostawało improwizować z materiałem jaki otrzymał. Prowadziło to czasami do śmiesznych z perspektywy czasu sytuacji. Przykładowo, jako tłumacza do Hanoi skierowano pracownika naukowego Politechniki Gdańskiej, Jana Dobrowolskiego, który w rzeczywistości języka angielskiego nie znał, a do Wietnamu jechał w przekonaniu, że jego zadaniem będzie pomoc przy tworzeniu tamtejszego przemysłu chemicznego. Trafiła się też osoba mówiąca co prawda po francusku, jednak nie mówiąca dość dobrze po polsku, by pełnić funkcję tłumacza358. Z perspektywy szefa delegacji taki stan rzeczy nie był jednak szczególnie zabawny. W Indochinach pojawił się bowiem cały szereg osób, które nie posiadały ani deklarowanej znajomości języka ani żadnych przydatnych umiejętności, nie bardzo było co z nimi zrobić, a na dodatek wpływały one negatywnie na morale całej delegacji. Ponadto część ludzi zwyczajnie nie sprawdziła się na powierzonych im stanowiskach, lub okazała się na tyle politycznie niepewna, że konieczne było odesłanie ich do kraju 359. W tym miejscu warto dodać, że w kraju z kolei boleśnie odczuwano nieobecność deficytowych, wykwalifikowanych pracowników. Przykładowo na początku marca 1955 roku Polskie Radio upominało się o wysłanego do Wietnamu kierownika Redakcji Sportowej Konrada Grudę, z racji znajomości języków oraz obycia w świecie niezbędnego przy organizacji V Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów w Warszawie, na który miało przybyć około 150 zagranicznych dziennikarzy. Jednak z tych samych powodów w Delegacji Polskiej nie chciano się z Grudą rozstawać360. 360 Ostatecznie wyjechał on do kraju w połowie kwietnia 1955 roku, wcześniej pełniąc także funkcje w MKNiK w Laosie. Pismo przewodniczącego komitetu do spraw radiofonii Polskie Radio Tadeusza Galińskiego do ministra spraw zagranicznych Stanisława Skrzeszewskiego (tytuł aut.), 05.III.1955, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1231, k.47. 361 Załącznik do raportu Nr.2. Sytuacja personalna w dniu 20.IX.54 r., 20.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1327, k. 23-24. 362 Ibidem. 363 Który oprócz sprawowania funkcji ministra obrony narodowej był także wicepremierem oraz członkiem KC PZPR i jego Biura Politycznego. Tadeusz Mołdawa, Ludzie władzy 1944-1991: władze państwowe i polityczne Polski według stanu na dzień 28 II 1991, Warszawa 1991, s. 417. W samym Wietnamie Ogrodziński żonglował dostępnymi ludźmi, starając się nie dopuścić do sytuacji, w której Polacy spowodowaliby paraliż działalności komisji. Oznaczało to m.in. skierowanie na stanowisko polskiego zastępcy Sekretarza Generalnego MKNiK niejakiej tow. Ciechanowskiej (znającej dwa języki) przewidzianej pierwotnie na tłumacza. Tym samym była ona jednak z perspektywy Delegacji Polskiej stracona, gdyż ze względów prestiżowych nie dało się już jej wykorzystać w oryginalnej roli. Manipulując przydziałami i funkcjami, ambasadorowi udało się w połowie września 1954 roku teoretycznie obsadzić i uruchomić sześć grup stałych i dwie ruchome. Teoretycznie, gdyż przykładowo do zbadania możliwości umieszczenia siedziby Komisji w Strefie Zdemilitaryzowanej skierowano trzyosobową ekipę, w skład której musiał wejść lekarz delegacji, zaś o grupie wysłanej do Sajgonu Ogrodziński pisał „mimo, że jest najsilniejsza z naszych grup - na Sajgon jest za słaba, brak jej zresztą tłumacza angielskiego.”361 W Hanoi ambasadorowi poza personelem technicznym i chorymi, zostało w efekcie dwóch podwładnych, co podsumowywał kwaśno w swoim raporcie: „Oczywiście w ten sposób kwatera główna w Hanoi nie może napisać najprostszego pisemka po francusku czy angielsku i w ogóle w komunikowaniu się ze światem zewnętrznym jest zdana wyłącznie na francuszczyznę tow. Barana. Jest to cena, którą zapłaciliśmy za improwizowane skompletowanie grup w terenie.”362 Pomijając kwestie językowe i kompetencyjne, kością niezgody pomiędzy MSZ i MON była kwestia stopni oficerów wysyłanych do Indochin. Mimo usilnych nalegań polskich dyplomatów, wojsko delegowało na stanowiska szefów grup stałych i ruchomych kapitanów, wbrew wspomnianym już wnioskom Ogrodzińskiego (oraz jego zwierzchników) o majorów i podpułkowników. Wymagania te nie wzięły się znikąd - oficerów o takich stopniach wysyłały Kanada i Indie. Mimo wielokrotnego poruszania tej kwestii, MON, na czele z samym marszałkiem Konstantym Rokossowskim363, z pełnym rozmysłem i przy poparciu wpływowego członka KC PZPR Franciszka Mazura364 delegował do Wietnamu kapitanów jako szefów grup, Szefem Sztabu delegacji nigdy nie został też generał, o którego wnioskował Ogrodziński. Wojsko nie zgadzało się także na przyznawanie stopni tytularnych, obowiązujących tylko w trakcie pracy w komisji365. 364 Wchodził m.in. w skład Biura Politycznego, był także sekretarzem KC oraz członkiem Sekretariatu Biura Organizacyjnego KC. Ibidem, s. 393. 365 Notatka w sprawie stopni wojskowych kierowników grup inspekcyjnych M.K.N. i K. Indochinach, 22.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 95; Notatka w sprawie stopnia kapitana dla kierowników grup inspekcyjnych w Indochinach, 30.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 106. 366 Notatka dotycząca spraw osobowych ekip polskich w Międzynarodowych Komisjach Nadzoru i Kontroli w Indochinach, niedatowana (prawdopodobnie 27.IX.1954), AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 96-99. 367 Sprawozdanie z podróży inspekcyjnej…, 11.II.1955, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1230, k.5-24. 368 Uwagi i wnioski odnośnie sprawozdania z inspekcji ppłk. M. Bugaja w MKNK w Wietnamie, Laosie i Kambodży, 12.II.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1230, k.1-4. 369 Choć nadal trafiali się także kapitanowie. Wykaz imienny ludzi zakwalifikowanych do grupy indochińskiej z przydziałem na stanowiska (brak oryginalnego tytułu), 25.I.1955, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1231, k. 12. Z perspektywy MON komisja międzynarodowa w Indochinach nie miała bowiem tak kluczowego znaczenia jak dla MSZ. Wysłanie kilkuset oficerów i żołnierzy stanowiło dla wojska tylko zbędne zamieszanie organizacyjne, zwłaszcza w kontekście wysokich wymagań sformułowanych przez MSZ. Problemem był także zapewne fakt, że ze względów wizerunkowych nie bardzo można było wysłać do Azji Południowo-Wschodniej oficerów sowieckich w polskich mundurach, w roku 1954 licznych zwłaszcza w rangach pożądanych przez Ogrodzińskiego. Wysyłanie wojskowych niższych stopniem niż ich kanadyjscy i hinduscy partnerzy miało jednak dość szybko się zemścić. Sprawdziły się bowiem przewidywania MSZ, że oficerowie polscy, nie władający dodatkowo językami obcymi i pozbawieni zazwyczaj obycia międzynarodowego, będą mieli poważne problemy z wyrobieniem sobie autorytetu u partnerów366. Jak pisano we wspomnianym już raporcie z inspekcji delegacji: „Polscy oficerowie w niższych stopniach, często wykazują uległość wobec wyższych oficerów kanadyjskich i jest to tak mocno zarysowane w ich psychice, że przełamanie wśród nich poczucia własnej niższości jest niekiedy b. trudne.”367 Warszawa w odpowiedzi zalecała „odpowiednio instruować i zaostrzyć czujność naszych oficerów w tej sprawie”368. Jednak już w drugiej rotacji Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie, którą zaczęto wysyłać z kraju w lutym i marcu 1955 roku, na stanowiska kierowników grup zaczęto delegować majorów, a nawet podpułkowników369. Co ciekawe, mimo odpowiedzi odmownej ze strony MON w kwestii stopni tytularnych, w Wietnamie Ogrodziński wziął sprawę w swoje ręce i przydzielał podległym mu oficerom dodatkowe gwiazdki według własnego uznania i potrzeby. W archiwach MSZ znajduje się pismo upominające370 (ciężko je bowiem nazwać nawet protestacyjnym) przysłane przez szefa Departamentu Kadr MON w tej sprawie, brak jednak dokumentów świadczących o tym, by zwierzchnicy robili Ogrodzińskiemu jakieś problemy związane z jego nielegalną działalnością. 370 Pismo szefa Departamentu Kadr MON gen. bryg. Jana Śliwińskiego do dyrektora Departamentu V MSZ (brak oryginalnego tytułu), 02.V.1955, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1231, k. 68. 371 List z MSZ do ambasadora Przemysława Ogrodzińskiego [tytuł aut.], 19.X.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 111-112. 372 Sprawozdanie z podróży inspekcyjnej…, 11.II.1955, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1230, k. 5-24. 373 Notatka z pracy politycznej wśród delegacji polskiej w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Wietnamie, 15.XII.1954, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-755, k. 1-8. Podsumowując wszystkie powyższe problemy personalne Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie, trzeba dodać, że była ona także w znacznym stopniu skłócona wewnętrznie, zaś atmosfera pracy daleka od dobrej. Częściowo wynikało to z wielkiego obłożenia pracą części wykwalifikowanego personelu, oraz wymuszonej bezczynności innych członków delegacji, co zostało już opisane. Osobną kwestią był jednak konflikt na samym szczycie kierownictwa. Na czele Delegacji Polskiej w Wietnamie stał Ambasador Przemysław Ogrodziński. Funkcję Szefa Sztabu pełnił płk Henryk Aszkenazy, zaś na stanowisko Doradcy Politycznego Warszawa skierowała Mieczysława Bibrowskiego, pierwotnie przewidzianego na identyczne stanowisko w Kambodży. Wywołało to wielkie niezadowolenie Ogrodzińskiego, mającego najwyraźniej niezbyt pochlebną opinię o swoim nowym podwładnym. Jego protesty w tej sprawie były na tyle głośne, że wywołały jedną z nielicznych reprymend udzielonych ambasadorowi (choć sam list kończył się słowem otuchy oraz polubownym „ściskam dłoń”)371. Ze wspominanej już inspekcji, oraz dokumentów Podstawowej Organizacji Partyjnej wiemy z kolei, że Mieczysław Bibrowski toczył z płk. Henrykiem Aszkenazym wojnę podjazdową o to, który z nich jest faktycznym zastępcą Ogrodzińskiego, sam zaś Szef Sztabu miał był ponoć względem swych podwładnych „oschły, surowy a niekiedy nawet rażący”372. Kierownictwo miało być także odseparowane od reszty delegacji, a w pierwszych miesiącach nie prowadzono w zasadzie żadnej pracy politycznej i kulturalnej. Do końca roku 1954 przeprowadzono tylko dwa zebrania członków PZPR, które pozwoliły wyłonić Sekretarza oraz Egzekutywę POP373. Wydaje się, że taka sytuacja była spowodowana głównie nawałem pracy. Sam Sekretarz tuż po swoim wyborze został wysłany jako tłumacz do jednej z grup i przez cztery tygodnie był kompletnie odseparowany od reszty delegacji. W roku 1955, wraz ze pewną stabilizacją personalną, oraz dostarczeniem książek oraz materiałów polityczno-propagandowych, sytuacja wewnętrzna delegacji zaczęła ulegać polepszeniu. Finansowanie Delegacji Polskiej Poza powyżej omówionymi kwestiami personalnymi, Delegację Polską w MKNiK w Wietnamie nękał także szereg innych problemów. Przez pierwsze tygodnie w Indochinach Polacy zmuszeni byli żyć na kredyt, zaciągnąwszy pożyczki u Hindusów i wietnamskich komunistów. Siłą rzeczy osłabiało to pozycję delegacji względem tych pierwszych, a wręcz kompromitowało w oczach tych drugich, czego zresztą Ogrodziński był w pełni świadomy, gdy pisał do swoich zwierzchników w Warszawie: „Praktycznie utrzymujemy się z pożyczek od Przyjaciół wietnamskich (oficerem łącznikowym W.R.D. przy Komisji jest płk. Ha-van-Lau, z którym praktycznie nie rozstaję się od Warszawy; nie sądziłem jednak, że znajomość tę będę wykorzystywać dla tego celu). Dotąd pożyczyliśmy 400 000 piastrów i nie mam odwagi prosić o dalsze pożyczki.”374 374 Raport Nr.2, 19.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1327, k. 15-22. 375 Ibidem. 376 Autor świadomie używa w tym i w innych miejscach potocznego rozumienia „dewiz” jako walut państw zagranicznych, tak jak powszechnie stosowane było to w okresie PRL i jak pojawia się także w dokumentach z epoki. Jak wynika z korespondencji prowadzonej pomiędzy Indochinami i Warszawą sytuacja wynikała z dość prozaicznej pomyłki w polskim MSZ, gdzie założono, że wspomniane 100 000 dolarów, które wpłaciło każde państwo członkowskie, przeznaczone jest na utrzymanie ich delegacji. Tymczasem pieniądze te przeznaczone były na funkcjonowanie agend MKNiK, głównie jej Sekretariatu Generalnego. W efekcie Delegacja Polska musiała jednak przez ponad dwa miesiące funkcjonować na kredyt, bo sprawę udało się rozwikłać dopiero na początku października. O trudnościach finansowych, jak i chaosie organizacyjnym w jakim powstawała zarówno Delegacja Polska, jak i cała Komisja w pierwszych miesiącach funkcjonowania, najlepiej świadczy chyba inna uwaga ambasadora Ogrodzińskiego: „Mam wątpliwości, czy w ogóle jakikolwiek system finansowania naszego budżetu drogą inną niż sprzedawanie dolarów na czarnym rynku (co wszyscy tu robią – zarówno Hindusi jak i Kanadyjczycy) ma sens. Otóż dolary najlepiej można sprzedać w Hanoi przed zmianą administracji; później nie wiem, czy będziemy mieli możliwości w Sajgonie.”375 Kwestie finansowe, jak zresztą zawsze przy tego typu przedsięwzięciach, pozostawały dość drażliwą kwestią. W przypadku Delegacji Polskiej w Wietnamie dodatkową trudność stanowił fakt, że na jej funkcjonowanie i obsługę należało wysupłać z państwowych zasobów zawsze deficytowe dewizy (oprócz dolarów potrzebne były także funty szterlinga, ruble i juany)376. Jak problematyczna była to kwestia pokazuje wewnętrzna notatka MSZ z początku września 1954 roku. Wynika z niej, że wstępnie ustalona z pracownikami Ministerstwa Finansów wysokość uposażenia pracowników Delegacji Polskiej (zawierającego się w widełkach 100-200 dolarów), została odrzucona, gdyż „tow. Minister Trąbczyński [z Ministerstwa Finansów – przyp. aut.] nie zgodził się na proponowane stawki twierdząc, że jest rzeczą niemożliwą, żeby szklanka oranżady kosztowała 1/3 dol.am”377, Warto tu dodać, że owe dodatki dolarowe były stosunkowo niewielkie w porównaniu do pieniędzy otrzymywanych przez pracowników innych Delegacji. Jak wynikało z depeszy nadsyłanych z Indochin, maszynistki Delegacji Kanadyjskiej miały zarabiać 500 dolarów, podobną sumę otrzymywać mieli tłumacze zatrudnieni w Sekretariacie Generalnym MKNiK378. 377 W notatce zawarta była przy tym informacja, że cena owej oranżady i tak była przez ministra zaniżona, bo w rzeczywistości według oficjalnego kursu kosztowała nie jedną trzecią, a pół dolara. Notatka dla Towarzysza Ministra, 11.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 88. 378 Z drugiej strony, w wiadomościach tych brak informacji o tym, czy dla Kanadyjek była to ich pensja, czy dodatek za pracę w Indochinach. Polacy oprócz dodatku dolarowego nadal otrzymywali swoje krajowe pensje, o czym w dalszej części tekstu. Notatka dla Towarzysza Ministra Naszkowskiego w sprawie wniosku na Prezydium Rządu dotyczącego utworzenia, wyposażenia i utrzymania Przedstawicielstw PRL w Międzynarodowych Komisjach dla Nadzoru i Kontroli nad wykonaniem rozejmu w Indochinach, 21.X.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 83-87. 379 Co ciekawe, w późniejszych latach uposażenie dolarowe uległo zmniejszeniu, bo roku 1967 wynosiło już odpowiednio 170 i 70 dolarów. Doszło do tego zapewne przy okazji którejś z redukcji Delegacji Polskiej, autorowi nie udało się jednak niestety ustalić konkretnego momentu, gdy dokonano tej zmiany. Tabela stanowisk, 26.X.1954, AAN, z. 2/290/0, jednostka 53/196, t. 159/133, k. 130-166; Fundusz Płac Przedstawicielstwa PRL do MKNiK w Wietnamie na 1967 r., 8.IV.1967, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 226-227. 380 W roku 1958 uchwała została zmodyfikowana w tym aspekcie przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Zgodnie z tą zmianą, macierzysta instytucja udzielała pracownikowi bezpłatnego urlopu na czas pracy w Delegacji Polskiej, zaś jego pensję w okresie pobytu w Indochinach wypłacało Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Pismo Dyrektora Departamentu Kadr MSZ do mgr Janusza Bielskiego z Biura Prezydialnego Urzędu Rady Ministrów, 20.VI.1961, AAN, z. 2/290/0, j. 53/196, t. 159/133, k. 264. Opór kierownictwa Ministerstwa Finansów udało się jednak ostatecznie przełamać, bo w uchwale Prezydium Rządu o utworzeniu, wyposażeniu i utrzymaniu polskich przedstawicielstw w Indochinach z 26 października 1954 roku stawki uposażenia wynoszą od 200 (kierownicy poszczególnych delegacji) do 100 dolarów (radiotelegrafiści, kierowcy, wartownicy, pracownicy administracyjni)379. Osoby kierowane do pracy w Komisji poza dodatkiem dolarowym otrzymywały darmowe zakwaterowanie, wyżywienie (zarówno w postaci posiłków jak i diet pieniężnych) oraz transport na terenie Wietnamu. W całości opłacona była także ich podróż do i z Indochin. Każdy z członków Delegacji Polskiej otrzymywał ponadto przydział dwudziestu papierosów dziennie, nabywanych w Chinach. Oprócz tego, w trakcie całego wyjazdu otrzymywali oni wynagrodzenie odpowiadające ich krajowym zarobkom. Pensje wypłacały macierzyste instytucje i zakłady pracy członków Delegacji Polskiej. Zgodnie z uchwałą z 1954 roku osoby takie były „oddelegowane” do polskiego przedstawicielstwa w MKNiK ze swojego dotychczasowego miejsca zatrudnienia, zaś po powrocie do kraju miały pracować na poprzednio zajmowanym stanowisku lub równorzędnym380. Pracownicy Delegacji Polskiej otrzymujący wynagrodzenie z tytułu honorariów i prac zleconych, otrzymywali od MSZ ekwiwalent wysokości przeciętnej zarobków z ostatnich trzech miesięcy przed wyjazdem, do wysokości 2000 zł miesięcznie381. Osobom niepracującym (chodziło tu głównie o studentów) Ministerstwo Spraw Zagranicznych wypłacało uposażenie w kraju wysokości 700 zł miesięcznie382. Po powrocie do kraju członkowie Delegacji Polskiej otrzymywali trzydziestodniowy płatny urlop. 381 Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego, średnia pensja w gospodarce narodowej wynosiła w 1954 roku 975 zł. https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/pracujacy-zatrudnieni-wynagrodzenia-koszty-pracy/przecietne-miesieczne-wynagrodzenie-w-gospodarce-narodowej-w-latach-1950-2017,2,1.html (dostęp 22.VI.2019). 382 Uchwała Nr 722/54 Prezydium Rządu z dnia 26 października 1954r., 26.X.1954, AAN, z. 2/290/0, j. 53/196, t. 159/133, k. 130-131. 383 Na sumę tę składało się 70 200 dolarów amerykańskich, 2 694 000 franków francuskich, 3200 koron czeskich, 581 742 000 juanów, 284 650 rubli oraz 1 571 908 złotych. Jak więc widać, prawie połowę stanowiły wydatki w walutach obcych. Preliminarz budżetowy wydatków Przedstawicielstwa PRL przy Międzynarodowej Komisji dla Nadzoru i kontroli nad wykonaniem rozejmu w Wietnamie na okres od 1.IX. do 31.XII.54r., 26.X.1954, AAN, z. 2/290/0, j. 53/196, t. 159/133, k. 136. 384 Z czego nieco ponad jedną trzecią stanowiły przewidziane wydatki w walutach obcych, stanowiące równowartość 5 095 100 zł. Projekt uchwały Prezydium Rządu w sprawie przyznania Ministerstwu Spraw Zagranicznych kredytu na wydatki związane z utrzymaniem Przedstawicielstw PRL w Międzynarodowych Komisjach dla Nadzoru i Kontroli nad wykonaniem Rozejmu w Indochinach, 22.I.1955, AAN, z. 2/290/0, j. 53/202, t. 159/137, k. 1-28. 385 Raport Nr.2…, 19.IX.1954, z. 12, AMSZ, w. 77, t. 1327, k. 15-22. Zgodnie z preliminarzem dołączonym do uchwały z 26 października 1954 roku, utrzymanie Delegacji Polskiej w Wietnamie w ostatnich czterech miesiącach 1954 roku kosztowało 2 965 834 zł383. Preliminarz na rok 1955 przewidywał wydatki na utrzymanie wszystkich trzech polskich delegacji w Indochinach na poziomie 14 121 970 zł384. Z powyższej sumy, kierując się ilością Polaków w poszczególnych komisjach, na finansowanie przedstawicielstwa w Wietnamie przypadała około połowa. Wspominane waluty obce stanowiły w PRL towar wysoce deficytowy, nic więc dziwnego, że starano się je zaoszczędzić wszędzie tam, gdzie było to możliwe. Oprócz dodatków dolarowych dla pracowników, poważny wydatek stanowiły też zakupy wyposażenia tropikalnego, nabywanego przeważnie we Francji. Próbowano tu osiągnąć oszczędności pozyskując egzemplarze wzorcowe i podejmując ich produkcję w krajowych zakładach. Miało to jednak szereg negatywnych konsekwencji. Odzież nie została uszyta na miarę, w efekcie, jak pisał Ogrodziński, „nasi oficerowie wyglądają kompromitująco źle w stosunku do wszystkich innych armii – hinduskiej, kanadyjskiej, francuskiej, bao-daiowskiej i ludowej”385. Co więcej, polska odzież okazała się kompletnie nieprzydatna w wietnamskich warunkach, ulegając widocznemu zużyciu już po kilku praniach. W efekcie polscy oficerowie mieli do wyboru ubierać się we francuskie mundury tropikalne kroju francuskiego (które odbiegały znacząco wyglądem od regulaminów WP), ubrania cywilne (co powodowało zarzuty niechlujnego ubioru m.in. ze strony francuskiej prasy), lub chodzić w zniszczonych strojach krajowej produkcji, w których „na licznie organizowanych tu przyjęciach wyglądali wręcz kompromitująco”386. Problemem mundurów krajowej produkcji miało być użycie „złego gatunku materiału”387. Kwestię udało się rozwiązać stosunkowo szybko, bo w roku 1955 stroje polskich oficerów nie rozpadały się już po kilku praniach, ale narzekania na niedopasowanie krajowych sortów mundurowych do wietnamskiego klimatu pojawiać się miały jeszcze wielokrotnie. 386 Sprawozdanie z podróży inspekcyjnej…., 11.II.1955, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1230, k.5-24. 387 Ibidem. 388 Notatka w sprawie możliwości przerzutu ludzi i sprzętu do Indochin, 17.VIII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 25. 389 Trasa z Pekinu do Hanoi teoretycznie zajmowała dziewięć godzin (lot do Nanningu) i trzy dni (podróż lądowa z Nanningu do Hanoi). Tłumaczenie notatki otrzymanej przez MSZ z Ambasady Chińskiej Republiki Ludowej [tytuł aut.], 18.VIII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 31. 390 Mieczysław Maneli, op. cit., s. 20. 391 Zorganizowane dzięki przekazaniu przez władze chińskie dwóch samolotów Li-2, które początkowo latać miały tylko do południowych Chin, ale ostatecznie zapewniały połączenie na trasie Hanoi-Pekin. Odpis tłumaczenia noty Ministerstwa Spraw Zagranicznych ChRL do Ambasady PRL w Chińskiej Republice Ludowej w sprawie przekazania samolotów Li-2 [tytuł aut.], 2.XII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 132. Transport do i z Wietnamu Spora część wyposażenia Delegacji Polskiej dotarła do Wietnamu na pokładzie statku MS Kiliński. Ekipa czołowa z ambasadorem Ogrodzińskim dotarła drogą lotniczą z Indii. Początkowo taką też trasę (przez Paryż) przewidywano dla członków pierwszej rotacji, gdyż „ewentualny przerzut ludzi i sprzętu przez Chińską Republikę Ludową do Wietnamu byłby tak skomplikowany, że w praktyce staje się niemożliwy”388. Szybko okazało się jednak, że trasa przez Europę Zachodnią i Indie nie wchodzi w grę, zarówno ze względów polityczno-prestiżowych, jak i finansowych. W efekcie pracowników Delegacji Polskiej w Wietnamie trzeba było wysyłać „niemożliwą” trasą przez ZSRR i ChRL. Faktycznie w roku 1954 nie było to przedsięwzięcie łatwe. Polacy udawali się z Warszawy samolotem rejsowym do Moskwy, następnie do Irkucka, a stamtąd startowali do Pekinu. Ze stolicy Państwa Środka specjalnymi maszynami wojskowymi lecieli do Nanningu na południu Chin, skąd koleją wieziono ich do granicy z Wietnamem, gdzie przesiadali się w samochody terenowe, którymi ostatecznie docierali do Hanoi389. Trasę przez ZSRR i Państwo Środka pokonywano zresztą przez pewien czas na najróżniejsze sposoby, zarówno koleją transsyberyjską, jak i pociągami na całym odcinku z Pekinu do granicy z Wietnamem390. Na przełomie listopada i grudnia 1954 roku Polacy uruchomili własne połączenie lotnicze pomiędzy Hanoi i Chinami391, które funkcjonowało do momentu zorganizowania regularnych rejsów pomiędzy stolicami ChRL i DRW na przełomie lat 1955/1956, oraz połączenia kolejowego Hanoi z Chinami, co pozwoliło wyeliminować uciążliwą jazdę samochodami na odcinku od granicy do stolicy Wietnamu Północnego. Trasa przez Związek Radziecki i Chiny nie pozbawiona była niebezpieczeństw – w nocy z 27 na 28 października 1954 roku katastrofie uległa maszyna lecąca z Irkucka do Moskwy, w wyniku czego zginęli kurier i dwóch oficerów ze składu Delegacji Polskiej w Wietnamie392. 392 Kurier Rydz [brak imienia – aut.], płk Tadeusz Więckiewicz oraz kpt Marian Kozakowski. W katastrofie zginął także powracający z Chin pracownik ambasady w Pekinie Mieczysław Walentynowicz. Szyfrogram Nr. 15068 z Moskwy, 5.XI.1954, AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1334, k. 35. 393 Tłumaczenie notatki…, 18.VIII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 31. 394 Mieczysław Maneli, op. cit., s. 19-21. 395 Notatka wewnętrzna dla ministra Stanisława Skrzeszewskiego od dyrektora Departamentu V Edwarda Słuczańskiego w sprawie przewiezienia ludzi i sprzętu do Indochin przez ZSRR [tytuł aut.], 28.VIII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 62-63. 396 Raport Nr.2…, 19.IX.1954, z. 12, AMSZ, w. 77, t. 1327, k. 15-22. Przy kwestii transportu doskonale widać także różnicę w wadze, jaką do MKNiK i Indochin w ogóle przywiązywały oba komunistyczne mocarstwa. Chińczycy pokrywali wszelkie koszty transportu Polaków samolotami, pociągami i samochodami na terytorium swojego państwa, na preferencyjnych warunkach przewożono także koleją polskie bagaże. Ponadto strona chińska wyraziła zgodę na zorganizowanie punktu zaopatrzeniowego Delegacji Polskiej w Nanningu393. Polaków fetowano zresztą prawie na każdym postoju w starannie zaplanowanym i wyreżyserowanym spektaklu polsko-chińskiej przyjaźni i braterstwa394. Zupełnie inny charakter miała podróż przez ZSRR. Mimo, iż Polacy wyruszali do Indochin na polecenie Moskwy, zarówno transport wyposażenia, jak i ludzi na terytorium Związku Radzieckiego odbywał się za normalną opłatą, mimo próśb polskiego MSZ o udzielenie ulg. Dla Polaków nie zorganizowano także żadnych specjalnych samolotów. Wymusiło to rozbicie wysyłki pierwszej rotacji Delegacji Polskiej na mniejsze grupy, które podróżowały maszynami rejsowymi, co rozciągało całą operację w czasie. Jedyny wyjątek uczyniono dla przewiezienia radiostacji, udostępniając samolot transportowy, za który jednak strona polska musiała uiścić pełną opłatę395. Mimo początkowych poważnych obiekcji, trasa przez ZSRR i ChRL pozostała stałym szlakiem podróży Polaków do Wietnamu do końca funkcjonowania MKNiK w Indochinach. Zdecydował o tym szereg czynników. Trasa przez Europę Zachodnią była nie tylko niewłaściwa propagandowo i prestiżowo, ale oznaczała także większe wydatki zawsze deficytowych walut zagranicznych. Na dodatek pierwsza grupa, która została wysłana przez Francję i Indie, utknęła w tym drugim kraju na dwa tygodnie396. Ponadto podróż przez Moskwę i Pekin pozwalała na konsultacje z przedstawicielami obu komunistycznych mocarstw przed dotarciem do Hanoi. Fiaskiem skończyły się także ambitne plany MSZ, by drugą rotację polskich przedstawicielstw w MKNiK dostarczyć do Indochin drogą morską, na pokładzie statku pasażerskiego MS Batory. Ministerstwo Żeglugi bez większych ogródek stwierdziło, że po pierwsze, jedyny ówczesny polski transatlantyk ma już ustalony „rozkład jazdy” aż do czerwca 1955 (rotacja odbywała się na przełomie lutego i marca), a po drugie i chyba o wiele istotniejsze, rejsy tego statku stanowiły ważne źródło deficytowych walut zagranicznych, z którego nie miano zamiaru rezygnować397. Ministerstwo żeglugi sceptycznie odniosło się także do pomysłu adaptacji jednostki towarowej do przewozu ludzi, stwierdzając, że nie tylko wyłączyło by to daną jednostkę z jej normalnego funkcjonowania, ale także wymagałoby to bardzo kosztownych i czasochłonnych przeróbek, które i tak nie umożliwiłyby podróży w przyzwoitych warunkach, bo pasażerowie musieliby „mieszkać przez okres 40-45 dni w międzypokładach, w których się normalnie przewozi towar, bez światła dziennego i w bardzo prymitywnych warunkach sanitarnych”398. Ostatecznie więc drogą morską do Indochin dotarło tylko wielkogabarytowe wyposażenie polskich delegacji (m.in. skrzynie ze sprzętem medycznym oraz zapasami leków), a ludzi przerzucano do Indochin drogą powietrzno-lądową przez ZSRR i ChRL. Początkowo także tą trasą wracano do kraju, jednak dość szybko zmieniono to na podróż lotniczą przez Europę Zachodnią, szlak przez Chiny i Związek Radziecki rezerwując dla przypadków nagłych, w rodzaju dyscyplinarnej lub zdrowotnej konieczności odesłania kogoś do kraju. 397 Straty związane z odwołaniem jednego rejsu, by zamiast tego zawieźć Polaków do Sajgonu, „nie biorąc pod uwagę procesów sądowych”, Ministerstwo Żeglugi szacowało na 100 000 dolarów. Odpowiedź Ministerstwa Żeglugi na pismo Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie przewozu personelu do Indochin [tytuł aut.], 29.XI.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 128-129. 398 Ibidem. 399 Pismo od dyrektora Departamentu V MSZ do Ministerstwa Zdrowia [tytuł aut.], 15.XII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 139. Należy jednak dodać, że MON pozbył się odpowiedzialności w tym aspekcie za całość delegacji, jednak nadal to wojskowe służby medyczne zajmowały się oficerami wyjeżdżającymi i wracającymi z Indochin. Opieka medyczna Za zabezpieczenie medyczne pierwszej rotacji Delegacji Polskiej w Wietnamie (badania przed wyjazdem, szczepienia, zaopatrzenie w leki i sprzęt, kontrola i opieka medyczna po powrocie) odpowiadał Departament Służby Zdrowia MON. Wojsko szybko jednak pozbyło się tej odpowiedzialności, argumentując, że polskie ekipy w Indochinach mają charakter cywilny, a nie wojskowy, jak pierwotnie zakładano399. Wspomniane obowiązki w grudniu 1954 roku przejął Samodzielny Wydział Szpitali Wydzielonych Ministerstwa Zdrowia400. Warto w tym miejscu jednak podkreślić, że lekarz Delegacji Polskiej w Wietnamie poza nielicznymi wyjątkami zawsze przydzielany był z wojskowej służby zdrowia. Major Salezy Festing, pierwsza osoba pełniąca tę funkcję, położył wielkie zasługi dla organizacji medycznego zabezpieczenia Polaków pracujących w Wietnamie, a na jego pracy i ustaleniach bazowali następni lekarze przybywający do tego kraju401. 400 Odpowiedź naczelnika Samodzielnego Wydziału Henryka Wolfa na pismo z Departamentu V MSZ [tytuł aut.], 21.XII.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 141. 401 Major Festing dokonał m.in. rozpoznania epidemiologicznego Indochin, możliwości leczenia Polaków na terenie Wietnamu, opracował także uwagi dotyczące zestawu niezbędnych szczepień, oraz najlepszego pod względem zdrowotnym sposobu rotacji personelu z i do kraju. Zapiska lekarska, 18.IX.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 91-92; Sprawozdanie lekarskie, XI.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1226, k. 126-127. 402 Notatka, niedatowana (początek kwietnia 1955), AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1231, k. 16. Oprócz wspomnianego płatnego urlopu, Ministerstwo Spraw Zagranicznych próbowało zorganizować leczenie sanatoryjne dla najbardziej schorowanych i wyczerpanych pracą w tropikach członków Delegacji Polskiej. Nie udało się jednak osiągnąć porozumienia ani z Centralną Radą Związków Zawodowych, ani z Centralnym Biurem Skierowań. Ostatecznie chorym sanatoria przydzielać miało Ministerstwo Zdrowia, zaś pozostali pracownicy musieli organizować sobie ewentualny wypoczynek we własnym zakresie w swoim zakładzie pracy lub w Centralnym Biurze Skierowań402. Pierwsze miesiące funkcjonowania Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie nie tylko szybko sprowadziły na ziemię dość wybujałe zamierzenia Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ale także ujawniły szereg problemów. Sporo z nich miało okazać się wyjątkowo trudne do rozwiązania – kłopoty ze znajomością języków miały nękać polskie przedstawicielstwo praktycznie przez całe jego istnienie. Równie uporczywa okazała się także tendencja wysyłania do Wietnamu osób nie posiadających odpowiednich kompetencji, lub nawet kompletnie nienadających się do pracy w tym kraju chociażby z przyczyn medycznych. Także szereg improwizowanych lub tymczasowych rozwiązań, jak chociażby trasa przerzutu ludzi i sprzętu przez ZSRR i ChRL, miało okazać się niezwykle trwałych, zgodnie ze znaną polską maksymą, że tymczasowe rozwiązania trzymają się najdłużej. Warty jest także podkreślenia fakt, iż mimo wszystkich problemów wymienionych w tym podrozdziale, Delegacja Polska spełniła pokładane w niej nadzieje obrony interesów strony komunistycznej na tyle na ile było to realnie możliwe, zaś większość niedoskonałości i kłopotów delegacji udało się sprawnie zamaskować przed partnerami i resztą świata zewnętrznego. Wynikało to także ze szczęśliwych zbiegów okoliczności, takich jak kanadyjskie przekonanie, że Polskie działania wewnątrz Komisji zawsze były efektem zimnej, przemyślanej kalkulacji, zaś tam gdzie współpraca przebiegała sprawnie, musiał być to element jakichś wyrachowanych (i złowrogich) komunistycznych planów. Wysłannikom Ottawy najwyraźniej nie mieściło się w głowie, że przyczyną ugodowej postawy Polaków w pierwszych miesiącach oraz braku pełnego składu Delegacji Polskiej aż do listopada 1954 roku nie była żadna skomplikowana intryga, a zwyczajne problemy Warszawy by znaleźć kogokolwiek nadającego się do wysłania do Indochin. Z drugiej strony faktem jest, że tak jak u Kanadyjczyków panowało fałszywe przekonanie, że za każdą polską decyzją stoi instrukcja z Kremla lub Pekinu, tak Polacy z podejrzliwością i pewnym niedowierzaniem spoglądali na działania przedstawicieli Ottawy nie pasujące do definicji pozbawionych własnej podmiotowości wykonawców poleceń Waszyngtonu403. Głębsze zrozumienie wzajemnych relacji i pozycji pomiędzy przedstawicielami obu delegacji miało przyjść z czasem. 403 Najlepiej świadczy o tym chyba uwaga ambasadora Ogrodzińskiego w jednym z raportów: „(…) u Kanadyjczyków (co jest niezmiernie ciekawe) nie widać tendencji proamerykańskich. Agentury amerykańskie w tych delegacjach działają dotąd w ukryciu”. Raport Nr.2…, 19.IX.1954, z. 12, AMSZ, w. 77, t. 1327, k. 15-22. II.5. Dalsze funkcjonowanie Delegacji Polskiej i jej stosunki wewnętrzne Po okresie „nieprawdopodobnych wręcz improwizacji” i chaosu organizacyjnego, charakteryzującego pierwszą zmianę Delegacji Polskiej, jej działalność i struktura zaczęły powoli się stabilizować. Nie był to jednak proces łatwy, szybki ani trwały. W omawianym okresie przeprowadzono dwukrotną redukcję wielkości Komisji, kilkukrotnie pojawiały się także spekulacje na temat jej rozwiązania. MKNiK przeniosła ponadto na przełomie 1957 i 1958 roku swoją główną siedzibę z Hanoi do Sajgonu, co pod względem bytowym i organizacyjnym Delegacja Polska odczuwała negatywnie jeszcze w kwietniu 1958 roku404. Znaczący wpływ na wewnętrzne funkcjonowanie polskiej ekipy w Komisji miały także przełomowe wydarzenia roku 1956 - począwszy od XX Zjazdu KPZR, przez zmiany w kraju latem tego roku, po Polski Październik i powiązane z nim wydarzenia na Węgrzech. Gwałtowne zmiany i niepokój z nimi związany na pewien czas sparaliżowały działalność Podstawowej Organizacji Partyjnej w Delegacji Polskiej. Wspominając o powyższych wydarzeniach należy pamiętać, że prasa i bezpośrednie wiadomości z Polski docierały do Wietnamu ze znacznym opóźnieniem, przy równoczesnej świadomości pracowników delegacji, że w kraju mają miejsce wydarzenia ważne, o czym wiedzieli pośrednio z zagranicznych gazet i radia. 404 Siedzibą główną Komisji w Sajgonie stał się kompleks byłych francuskich baraków Camp des Mares. Polska delegacja zajmowała tam wille nr 4 (pomieszczenia mieszkalne, oraz stołówka i kuchnia) oraz nr 6 (mieszkanie ambasadora, pomieszczenia reprezentacyjne oraz służbowe). 405 Referat sprawozdawczy ustępującej Egzekutywy POP przy Delegacji PRL do MKNiK w Wietnamie za okres od 3.IV.1958 do 1.IX.58, 4.XI.1958, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-760, k. 29-40. W dokumentach regularnie można odnaleźć informacje, że nowo przybyły na jakieś stanowisko pracownik nie został wdrożony do pracy przez poprzednika (często z powodu jego wcześniejszego wyjazdu) lub nie może znaleźć żadnych papierów z okresu wcześniejszego. 406 Referat informacyjno-sprawozdawczy Egzekutywy P.O.P. za okres listopad 58 - maj 59 r., 19.V.1959, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 10-25. W połączeniu z pewną cyklicznością funkcjonowania delegacji405, wszystko to razem sprawiło, że tak naprawdę dopiero w roku 1959 udało się wypracować szereg pozornie banalnych mechanizmów i zasad jej funkcjonowania, jak chociażby przejrzyste i w miarę stabilne zasady rotacji wewnętrznej pomiędzy zespołami inspekcyjnymi, czy możliwość wyboru przez pracownika drogi powrotu do kraju406. Rola organizacji partyjnej w delegacji, jej zadania oraz relacje z kierownictwem O ile Delegacją Polską kierował jej szef w randze ambasadora, wspomagany przez swojego zastępcę oraz szefa sztabu, wszyscy członkowie PZPR wchodzili równocześnie w skład Podstawowej Organizacji Partyjnej, na czele której stała egzekutywa na czele z sekretarzem POP. Początkowo była to osoba wyznaczana w Warszawie, po odwilży październikowej wyłaniano go w głosowaniu egzekutywy POP w samym Wietnamie. Podstawowa Organizacja Partyjna w opisywanym okresie zrzeszała zdecydowaną większość delegacji407, rekrutowanej, jak już wspominano, z osób politycznie pewnych. Członkami lub kandydatami do PZPR nie byli tylko niektórzy tłumacze oraz część personelu technicznego i administracyjnego. Fakt istnienia organizacji partyjnej miał pozostawać tajemnicą znaną tylko wewnątrz delegacji, o czym regularnie przypominano jej członkom. 407 Choć ze względu na sposób pracy MKNiK w Wietnamie w głosowaniach i zebraniach brała udział zazwyczaj tylko niewielka część członków POP, obecna w danym momencie w Hanoi lub Sajgonie. 408 Były zastępca oraz czasowo p.o. szefa delegacji przed przyjazdem Antoniego Szymanowskiego w roku 1956. 409 Chodziło o różnego rodzaju malwersacje finansowe, o które posądzany był Goldblat, opisane w kolejnych podrozdziałach. POP odpowiadała za organizację życia wewnętrznego Delegacji Polskiej począwszy od organizacji pracy, przez kwestie bytowe, szkolenia i spędzanie czasu wolnego, po szeroko rozumiane moralne prowadzenie się oraz ideologiczną poprawność. Egzekutywa funkcjonowała także jako pośrednik pomiędzy szeregowymi pracownikami delegacji a jej kierownictwem. Stosunki na tej linii układały się zazwyczaj dość harmonijnie, a na posiedzeniach egzekutywy często obecni byli ambasador lub jego zastępca. Nie oznacza to jednak, że współpraca była całkowicie bezproblemowa. Najpoważniejszy zgrzyt miał miejsce w roku 1957, gdy doszło do personalnego konfliktu na linii sekretarz POP – kierownik delegacji. Sprawa swój początek miała, gdy do Hanoi nadeszła depesza polskiego MSZ, informująca, że do Wietnamu ponownie zostanie skierowany Józef Goldblat408. Wywołało to niezadowolenie części pracowników delegacji, którzy ze swoimi zastrzeżeniami zgłosili się do sekretarza POP409. Ten z kolei zwrócił się do ambasadora Antoniego Szymanowskiego. Szef polskiego przedstawicielstwa jednak sprawę zbagatelizował i zakazał wysyłania do Warszawy depeszy o nastrojach w delegacji. Po kilku dniach sekretarz POP bez informowania Szymanowskiego nadał jednak taką wiadomość do centrali PZPR. Ambasador zorientował się, że jego polecenie zostało zignorowano dopiero, gdy otrzymał telegram z MSZ z zapytaniem o jego opinię o nastroje w delegacji. Wściekły ambasador odpowiedział wówczas depeszą oskarżającą szefa POP-u o rozrabiactwo, szkodzenie delegacji i zażądał jego odwołania do kraju. Sprawę próbowano załagodzić na specjalnym, wyjazdowym zebraniu egzekutywy w połowie lutego 1957 roku, obaj panowie pozostawali jednak sobie wrodzy i do porozumienia nie doszło, zdecydowano tylko o wysłaniu do Warszawy protokołu ze spotkania, na którym obie strony wyłuszczały swoje racje410. 410 Protokół z posiedzenia egzekutywy w Sajgonie w dniu 14.II.1957r., 14.II.1957, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-759, k. 81-103. 411 Referat Tow. Ogrodzińskiego „Zadania naszej placówki w walce o pokój”, 27.VII.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 82-86. 412 Praca Podstawowej Organizacji Partyjnej za okres sierpień-październik 1955, 26.X.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 92-110. Moralność socjalistyczna Jedną z podstawowych kwestii w orbicie zainteresowań POP-u, która pojawiała się praktycznie na każdym zebraniu, była kwestia szeroko rozumianego prowadzenia się członków Delegacji Polskiej. Nie chodziło tu bynajmniej tylko o właściwe reprezentowanie partii i kraju wobec sojuszników oraz ideologiczną czujność na terenie wroga, choć było to oczywiście także bardzo ważne i tradycyjne formułki o godnym reprezentowaniu obozu postępu/ pokoju/ socjalizmu pojawiały się na każdym zebraniu. Dużo uwagi towarzyszy z egzekutywy oraz kierownictwa delegacji zajmowała sfera obyczajowa pracowników, a zwłaszcza ich aktywność seksualna. Co z dzisiejszej perspektywy może wydać się zabawne, podkreślano przy tym, że: „Moralność socjalistyczna nie jest moralnością katolicką, a w żadnym przypadku - jezuicką. Nie zamierzamy przekształcić naszego Przedstawicielstwa w klasztor, a siebie w proroków abstynencji seksualnej”411. Zastrzegano jednak, że należało unikać sytuacji, gdy pobyt w Indochinach miałby prowadzić do rozwodów i rozbicia małżeństw. Szczególnie niedopuszczalne w oczach szefostwa były wizyty pracowników w domach publicznych lub kontakty z kobietami podsuwanymi przez obcy wywiad, oraz jakiekolwiek kontakty intymne Polek z Hindusami, Kanadyjczykami lub Francuzami. Interesujący przypadek przytoczono w tym kontekście na jednym z zebrań z drugiej połowy 1955 roku. Polskiej tłumaczce w Hajfongu jeden z Hindusów ofiarował wówczas gołębia. Fakt ten tak wzburzył niejakiego towarzysza Marchewkę, że ten pod nieobecność koleżanki zabił ptaka, a następnie wrzucił go do rzeki na oczach Hindusa i tłumaczki, którzy tam spacerowali412. Na zebraniu partyjnym stwierdzono, że czyn ten był barbarzyństwem i głupotą, gdyż podważał wewnętrzne zaufanie w delegacji i kompromitował Polaków w oczach partnerów, ale brak informacji, czy wobec wspomnianego towarzysza Marchewki wyciągnięto jakiekolwiek konsekwencje. Większość incydentów była jednak bardziej przyziemna. W drugiej połowie 1956 roku odesłano do kraju tłumaczkę, u której w pokoju nakryto w kompromitującej sytuacji pracownika Delegacji Indyjskiej413. Z kolei w Hajfongu do pokoju hinduskiego przewodniczącego, który akurat zaprosił do siebie nowo przybyłych polskich oficerów, weszła tłumaczka w stroju kąpielowym, która na widok rodaków uciekła414. 413 Jak stwierdzono, „gdyby jego obecność ograniczała się tylko do rozmowy, to nie uciekałby z pokoju (…) przez balkon”. Protokół z posiedzenia Egzekutywy w dniu 21.08.1956 r., 21.VIII.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 19-20. 414 Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego P.O.P. przy MKNiK w Wietnamie odbytego w dniu 5 lipca 1956 roku, 5.VII.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 76-104. 415 Praca Podstawowej Organizacji Partyjnej za okres sierpień-październik 1955, 26.X.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 92-110. 416 Dyskusja nad referatem tow. Zawadzkiego, 26.X.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 112-121. 417 W przytoczonym opisie zdarzenia, powiedział mu „Jak nie chcesz ze mną wypić to wypierdalaj stąd(sic)”. Referat „O prawach i obowiązkach członka Partii”, 20.III.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-757, k. 57-69. 418 Protokół z posiedzenia Egzekutywy POP odbytego w dniu 26 października 1956 z udziałem tow. Ambasadora Szymanowskiego i tow. Bemlera, 26.X.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 51-56. Te uwagi i zarzuty czasami spotykały się z ripostami. Jeden z towarzyszy, oskarżony o odwiedzenie w Sajgonie lokalu, w którym można było „kupować dziewczęta do tańca i do spania”415, ripostował, że owszem, wszedł do lokalu, w którym był „dancing i fordanserki”, bo chciał zobaczyć jak takie miejsce wygląda i posłuchać muzyki. Nie widział w tym jednak nic zdrożnego i sprzecznego z moralnością socjalistyczną. Zarzucił przy tym szeregowi kolegów, że są zbyt świętoszkowaci i rekomendują „spanie towarzyszek z naszymi towarzyszami” 416. Dyscyplina wewnątrz delegacji Ewidentnym problemem w Delegacji Polskiej było pijaństwo. Kwestia nadmiernego spożycia alkoholu pojawiała się praktycznie na każdym zebraniu partyjnym i w każdym referacie sprawozdawczym, zarówno jako problem sam w sobie, ale także źródło licznych problemów z dyscypliną, karygodnych zachowań, lub kłopotów z partnerami w Komisji lub którymś z gospodarzy. Przykładowo na jednym z przyjęć sylwestrowych już podpity członek PZPR zwymyślał bezpartyjnego pracownika, za to, że ten nie chciał wypić z nim kolejnego kieliszka417. W innej sytuacji tłumacz na jednej z grup nadużywał alkoholu, co prowadziło do niewłaściwych zachowań, o których centrala dowiedziała się dopiero od Misji Łącznikowej WAL418. Wśród wojskowych także zdarzały się przypadki osłabienia dyscypliny. Przykładowo w roku 1955 część oficerów przybywających koleją do Hanoi nie salutowała na powitanie przełożonym czekającym na dworcu. Z kolei sierżantowi pracującemu w kwatermistrzostwie zdarzyło się przyjść do pracy pod wpływem alkoholu419. 419 Dyskusja nad referatem tow. Zawadzkiego, 26.X.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 112-121. 420 Kapitan Jan Ratajczyk odmówił wyjazdu na kolejną grupę. Swój sprzeciw motywował obawą o żonę, która przeszła ciężki poród w trakcie jego pobytu w Wietnamie, w związku z czym chciał szybciej wrócić do kraju. Tymczasem okres pobytu na kolejnej grupie wykraczałby nawet poza jego pierwotną rotację i nie wiązał się ze wzrostem uposażenia, o który wnioskował. W kraju Ratajczyk został skazany w roku 1959 przez sąd wojskowy na karę roku więzienia z zawieszeniem wykonywania kary na dwa lata. W 1961 wyrok został uznany oficjalnie za niebyły (W części dokumentów, łącznie z tytułem teczki sprawy, błędnie zapisano nazwisko tego oficera jako „Ratajczak”). Akta w sprawie karnej p-ko: Ratajczak Jan, imię ojca: Bronisław, ur. 25-02-1927 r. oskarżonemu o popełnienie przestępstwa z art. 119§ kk WP [odmowa wykonania rozkazu w czasie pełnienia misji w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie], AIPN, IPN Po 1018/16. 421 Uwaga była na tyle nietypowa, że na brzegu dokumentu pojawił się dopisek „Co za leksyka?”. Uwagi dotyczące pracy oficerów w Vietnamie, 20.III.1959, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 2-5. 422 Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego organizacji partyjnej przy polskiej delegacji w MKNK w Wietnamie odbytego w dniu 3.01.1955r., 3.I.1955, AAN z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 28-33. 423 Jak w swojej książce pisał Mieczysław Maneli, w latach 1954/55 doradca prawny Delegacji Polskiej, a w roku 1963 jej szef: „Był on [Płk Ha Van Lau, szef Misji Łącznikowej WAL] jedynym wojskowym, po spotkaniu z którym nie czułem się zły i nie miałem poczucia zmarnowanego czasu”. Mieczysław Maneli, op. cit., s. 22. W Delegacji Polskiej dużą wagę przywiązywano zaś do zachowywania się oficerów, ze względu na stały kontakt zarówno z partnerami w samej komisji, jak i z ludnością cywilną oraz władzami wietnamskimi w obu państwach. W instrukcji sporządzonej dla nowoprzybyłych podkreślano konieczność zachowania godności osobistej, taktu, dyskrecji oraz poszanowania munduru. Osobom uchybiającym tym wymaganiom groziło karne odesłanie do kraju, zaś ewentualne naruszanie dyscypliny wiązało się także ze sprawą w prokuraturze wojskowej. Nie były to czcze pogróżki. Gdy niepewność co do terminu wyjazdu spowodowała w roku 1958 odmowę wykonania rozkazu przez jednego z oficerów, został on karnie odesłany do kraju i skazany przez sąd wojskowy420. Dość często w realiach Wietnamu musiały zdarzać się przypadki łączenia munduru z ubraniami cywilnymi lub mieszania jego poszczególnych elementów, skoro w oficjalnym dokumencie znalazło się gniewne potępienie takich sytuacji, zakończone stwierdzeniem, iż osoby takie „wyglądają jak ostatnie łajzy, na które wstyd patrzeć”421. W delegacji istniał, poniekąd dość naturalny, podział na cywili i wojskowych. Na jednym z zebrań partyjnych zauważono, że choć obecni, „nie występują towarzysze z instytucji wojskowych”. Zaniepokojona egzekutywa postanowiła zbadać, czy „nie leżą jakieś zadawnione a w naszych warunkach głupie i szkodliwe rozdźwięki między ‘cywilami’ i ‘wojskowymi’”422. Obawa nie była bezpodstawna. Zwłaszcza zawodowi dyplomaci oraz osoby z wyższym wykształceniem zazwyczaj nie ceniły wojskowych zbyt wysoko423. Jak zostało to już wspomniane, w początkowym okresie MON nie przykładał się szczególnie do selekcji wysyłanych do Wietnamu oficerów. I choć stosunkowo szybko mundurowi zaczęli być dobierani bardziej starannie, rozdźwięk pomiędzy pionem cywilnym i wojskowym zdążył się już zarysować i ciężko było go zwalczyć. Dodatkowo w grę wchodził szereg różnic kulturowych i środowiskowych. W jednym z referatów wygłoszonych na zebraniu partyjnym w roku 1955 ówczesny ambasador, Przemysław Ogrodziński, zwracał uwagę, że: „Drogą analizy błędów trzeba zwalczać wśród oficerów tendencje do sekciarstwa, prymitywizmu, zwalczać tendencje nastawienia antyinteligenckiego, które jest przecież znanym odchyleniem w ruchu robotniczym. U niektórych naszych tłumaczy trzeba tą samą drogą zlikwidować nawyki drobnomieszczańskie (…) przede wszystkim trzeba wykuć kolektyw.”424 424 Referat Tow. Ogrodzińskiego „Zadania naszej placówki w walce o pokój”, 27.VII.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 82-86. 425 Oto jak opisano wrażenia jednego z tłumaczy jeszcze w roku 1955: „Okres ten uważa Ob. M. za okres porażek osobistych. O ile poprzednio tow. M. uważany był przez pozostałych członków grupy za równorzędnego współodpowiedzialnego pracownika, to obecnie traktowano go jako narzędzie do tłumaczenia. Sprawy grupy, depesze od kierownictwa, wytyczne otrzymywane od kierownictwa to wszystko ukrywano przed nim. Tego rodzaju stanowisko uważa Tow. M. nie tylko za bardzo krzywdzące ale również za niekorzystne dla samego przebiegu pracy, gdyż służył radą i pomocą w wielu sprawach”. Dyskusja nad referatem, 11.VI.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 69-78. Dochodził tu jeszcze jeden aspekt. Często oficerowie na grupach traktowali przydzielanych im tłumaczy jak swoich podwładnych, których jedynym zadaniem i kompetencją było mechaniczne tłumaczenie na wyraźne polecenie przełożonego425. Z drugiej strony zdarzali się także translatorzy, którzy korzystając ze swojej znajomości angielskiego, starali się przejąć rolę kierownika grupy, zwłaszcza wobec partnerów i/lub nie chcieli tłumaczyć wypowiedzi polskiego oficera. Kwestii tej starano się zaradzić od samego początku, wskazując, że tłumacz jest także doradcą i oparciem dla wojskowego, jednak te wzajemne niezrozumienie swoich ról pojawiało się wielokrotnie także w latach późniejszych. Podsumowując kwestię dyscypliny, trzeba jednak powiedzieć że w omawianym okresie generalnie udawało się utrzymać ją na wysokim poziomie. Najlepiej świadczą o tym chyba stosunkowo rzadkie przypadki karnego odsyłania do kraju oraz fakt, że nie doszło do ani jednej dezercji. Szkolenie ideologiczne i partyjne W ramach szkolenia ideologicznego, regularnie wygłaszano m.in. cykl odczytów o Demokratycznej Republice Wietnamu, podzielonych na zagadnienia takie, jak walka narodowo-wyzwoleńcza Wietnamczyków, reformy gospodarcze czy historia kolonialna tego kraju. Nie zaniedbywano także referatów i pogadanek o sytuacji w Polsce. Warto tu jednak wspomnieć, że początkowo wydarzenia roku 1956 wzbudziły w Delegacji Polskiej znaczną niepewność, co objawiało się znaczną asekuracją i ogólnikami w wygłaszanych referatach. Wynikało to z niepewności co do kierunku w jakim podążała w tym okresie PZPR i tym samym obaw referentów, by nie zostawić na papierze tez ideologicznie niewłaściwych426. To z kolei jednak zaowocowało ożywionymi dyskusjami, najbardziej chyba gorącymi obok tych związanych ze wspomnianymi kwestiami materialnymi427. Mimo znacznych ambicji kolejnych Egzekutyw POP w tym względzie, wspomniane odczyty rzadko docierały do grup terenowych. Szkolenie było także przez długi czas prowadzone w sposób niesystematyczny. Stabilizację pod tym względem udało się uzyskać dopiero w roku 1959. 426 Przykładowo, po wysłuchaniu odczytu na zebraniu sprawozdawczo-wyborczym, jeden z dyskutantów stwierdził, że „człowiek, który opracował referat, nic nie powiedział z wyjątkiem kilku sloganów i ‘drętwej mowy’.(…) W referacie nie było prawie mowy o tym, jakim echem VIII Plenum odbiło się u nas i jakie wysunięto wnioski. Owszem były próby nawiązania do VIII Plenum, ale odniosło się wrażenie, że Plenum to było na księżycu a nie u nas w kraju”. Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego Podstawowej Organizacji Partyjnej w Delegacji Polskiej w M.K.N.i K. w Wietnamie, odbytego w dniu 20 lutego 1957, 20.II.1957, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-759, k. 1-12. 427 Przykładowo w maju 1956 roku miała miejsce gorąca dyskusja na temat roli prasy w Polsce oraz nadmiernego scentralizowania i zbiurokratyzowania krajowej gospodarki. Protokół z otwartego zebrania organizacji partyjnej polskiej delegacji do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie odbtej dnia 9 maja 1956 roku, 9.V.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-757, k. 90-92. Troski i zażalenia pracowników Delegacji Polskiej Jedną z najpoważniejszych bolączek nękających Polaków w Wietnamie był kontakt z krajem. Listy i przesyłki wędrowały co najmniej dwa tygodnie, a często około dwóch miesięcy. Regularnie pojawiały się na zebraniach partyjnych pretensje, że pracownicy nie znają aktualnych wydarzeń i zagadnień dotyczących życia w Polsce. Pogłębiało to poczucie izolacji i oddalenia od kraju, szczególnie dokuczliwe dla osób, które pozostawiły w Polsce rodziny. Mimo wielokrotnych obietnic poprawy w tym zakresie, sytuacja nie zmieniała się na lepsze. W efekcie część pracowników delegacji wbrew zaleceniom MSZ (korespondencja miała być prowadzona za pośrednictwem Departamentu V tego ministerstwa oraz JW 2000) korzystała z poczty komercyjnej, dostępnej w Wietnamie Południowym. Stanowiło to nie lada problem dla kierownictwa polskiej ekipy, jednak wobec niemożności zaoferowania akceptowalnej alternatywy, ograniczano się do podkreślania potencjalnych zagrożeń (przeglądanie poczty przez Amerykanów i ich sojuszników) względem pracowników, oraz regularnego podnoszenia tego problemu w pismach i raportach wysyłanych do Warszawy. Problem wspomniany już we wcześniejszym podrozdziale stanowiła fragmentacja delegacji. Do pewnego stopnia wynikało to z samej specyfiki pracy w licznych małych zespołach rozrzuconych na terenie dwóch państw. Jednak, zwłaszcza w pierwszych latach, regularnie pojawiały się na zebraniach partyjnych zarówno zarzuty odcinania się kierownictwa od szeregowych pracowników, jak i tworzenia się „kółek 2-3 osobowych, które otaczają się nimbem tajemniczości, nie wiadomo co robią, nie wiadomo gdzie jeżdżą na wycieczki, nie udzielają się nikomu”428. Rodziło to przekonanie, często uzasadnione, że część pracowników korzysta z przywilejów niedostępnych dla większości członków delegacji429. Równocześnie posądzani o to towarzysze często występowali publicznie jako rzecznicy oszczędności i walki z „nastrojami handlarskimi”430. Powiązane było to także z kwestią nielegalnego handlu i spekulacji walutą, które zostaną omówione osobno. 428 Dyskusja nad referatem tow. Zawadzkiego, 26.X.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 112-121. 429 Lub też takowe przywileje odbiera innym. Na jednym z zebrań przytoczono przykład pracownika, który po powrocie z siedmiomiesięcznej (sic!) rotacji na jednej z trudniejszych grup, otrzymał przepustkę na wyjazd na plażę pod Hajfongiem. Jednak tuż przed wyjazdem, owe zezwolenie, razem z samochodem i napojami przywłaszczyła sobie trójka pracowników sztabu delegacji. Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego P.O.P. przy MKNiK w Wietnamie odbytego w dniu 5 lipca 1956 roku, 5.VII.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 76-104. 430 Protokół z zebrania Podstawowej Organizacji Partyjnej przy Delegacji Polskiej do M.K.N.i K. w Vietnamie, odbytego w dniu 31 maja 1956 r., 31.V.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-757, k. 94-98. 431 Uwagę na to zwracał już pierwszy lekarz Delegacji Polskiej. Do Tow. Góralskiego, Wydz. Zagraniczny KC PZPR, 17.VII.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 160-163. 432 Obaj lekarze zostali zresztą karnie odesłani do kraju razem z dwoma tłumaczami także biorącymi udział w procederze. Referat sprawozdawczo-wyborczy Egzekutywy P.O.P. przy Delegacji PRL do M.K.N.iK w Wietnamie, 9.XI.1957, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-759, k. 69-80. 433 Można pokusić się tutaj o pewną hipotezę: osoby takie wysyłano mimo kłopotów zdrowotnych ze względu na ich pewność polityczną i/lub konkretne umiejętności (języki), albo też była to forma nagrody lub wykorzystanie odpowiednich znajomości, by wyjechać na intratną placówkę za granicą. List do towarzysza Szewczyka [tytuł nadany przez autora], niedatowany [rok 1956], AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 161-162. Poczucie izolacji w odległym kraju pogłębiało się w trakcie pracy na grupach, zwłaszcza po redukcjach, gdy poza Hanoi, Sajgonem, Hajfongiem i Tourane (Da Nang) w zespołach stałych i ruchomych pracował tylko jeden oficer z tłumaczem (lub w przypadku znajomości angielskiego, sam wojskowy). Prowadziło to do obniżenia morale, a w skrajnych przypadkach oznaczało nawet problemy zdrowotne i psychiczne431. Kwestie zdrowotne były zresztą dość istotne wobec wspomnianych już ciężkich dla Europejczyków warunków klimatycznych Wietnamu. W realiach pracy Komisji nie zawsze dało się chociażby stosować do lekarskich zaleceń unikania stresu. Opieka medyczna w samym Wietnamie utrzymywała się zazwyczaj na zadowalającym poziomie, poza okresem gdy w roku 1957 obaj lekarze delegacji zaangażowali się w nielegalny handel, ignorując konieczność objeżdżania grup w celu przeprowadzania badań i szczepień432. Problemem było jednak także przysyłanie z Polski ludzi chorych, których trzeba było odsyłać już po kilku dniach. Jak pisano w liście wysłanym do kraju, „niezrozumiałe jest, w jaki sposób komisja lekarska zakwalifikowała do wyjazdu tow. Cichockiego z otwartą gruźlicą włóknistą lub tow. Piotrowiaka Jerzego z ciężką chorobą serca”433. Pracowników najczęściej nękały schorzenia skóry oraz układu pokarmowego, dość powszechne były także nerwice wywołane gwałtowną zmianą klimatu lub stresem. W uwagach dla przyjeżdżających oficerów podkreślano z kolei szczególne wymagania związane z higieną osobistą, zwłaszcza w przypadku jedzenia, której nieprzestrzeganie praktycznie z automatu kończyło się chorobą434. 434 Uwagi dotyczące pracy oficerów w Vietnamie, 20.III.1959, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 2-5. 435 Z kolei, z dość oczywistych względów, najlepszą opinię miały Hanoi i Sajgon. 436 Sprawozdanie z pobytu w Wietnamie (okres: od 19.09.1960 do 30.08.1961 r.), 16.IX.1961, AIPN, IPN BU 2603/5201, k. 68-72. 437 Referat „O prawach i obowiązkach członka Partii”, 20.III.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-757, k. 57-69. 438 Osobną kwestią jest, czy sytuacja z rotacjami wewnętrznymi nie była spowodowana rozmyślnie przez pewne grupy w kierownictwie delegacji, w celu wysyłania konkretnych osób na grupy bardziej dochodowe lub wygodniejsze bytowo. 439 Protokół zebrania POP przy MKNiK w Wietnamie z dnia 24 lutego 1956 r., 5.III.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-757, k. 52-55. Opinię najtrudniejszej placówki miała w zasadzie od samego początku Grupa Ruchoma 76 w Gio Linh, nadzorująca Strefę Zdemilitaryzowaną435. Jej członkowie mieszkali w blaszanym baraku zapewniającym wysoce dyskusyjną osłonę przed warunkami pogodowymi występującymi w Wietnamie. Niewielki teren stacjonowania zespołu otoczony był drutem kolczastym i jego członkowie byli de facto odcięci od świata zewnętrznego. Mimo licznych pism w tej sprawie, sytuacja nie uległa poprawie, z czasem wręcz się pogorszyła: w roku 1960 narzekano już na niszczejące budynki, podartą pościel, zaszczurzenie oraz niedostateczną ilość wody oraz prądu, co oznaczało brak wentylacji w upalnym tropiku436. Na dodatek tamtejsi Polacy mogli wielokrotnie odnieść wrażenie, że zwyczajnie o nich zapomniano. Często zdarzało się, że nie docierał tam kurier z korespondencją, operator z filmami, czy kierownictwo delegacji z inspekcją lub odczytem. Mimo licznych interwencji i próśb, na początku 1956 roku Polacy wciąż nie posiadali w Gio Linh żelaznej kasetki na tajne dokumenty, a do lakowania listów używano guzika z munduru. Jak nie bez żalu wspominał o tym w rozmowie z sekretarzem POP-u polski oficer z Grupy Ruchomej 76, „towarzyszu Zawadzki, żebyście wiedzieli jak serce boli, gdy przyleci samolot i wychodzi Kanadyjczyk, Hindus a Polaka niema”437. Choć bowiem kierownictwo starało się regularnie objeżdżać grupy, w pewnych okresach pozostało to tylko teoretycznym założeniem, co bardzo negatywnie przekładało się na morale osamotnionych Polaków. Kwestię tę potęgowała trwająca latami nieumiejętność stworzenia przejrzystego planu rotacji wewnętrznej, co w połączeniu z brakiem jasno ustalonej daty wyjazdu z Wietnamu pogłębiało poczucie niepewności i frustracji szeregowych pracowników438. Podnoszone było to wielokrotnie na zebraniach POP-u, gdy zwracano uwagę, że niektórzy pracownicy w grupie o trudnych warunkach spędzają po cztery miesiące i to w sytuacji, gdy ich zmiana już od trzech tygodni „siedzi sobie w Hanoi”439. Ustanowienie stałych zmian na grupach, trwających dwa miesiące, ze znaną pracownikowi datą rotacji, udało się dopiero na przełomie lat 1958/59440. Wówczas życie na grupach utrudniał już jednak kolejny problem, jakim były pogarszające się warunki bytowe, co związane było z brakiem remontów miejsc zamieszkania oraz zużywaniem i psuciem się wyposażenia441. 440 Referat informacyjno-sprawozdawczy Egzekutywy P.O.P. za okres listopad 58 - maj 59 r., 19.V.1959, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 10-25. 441 W roku 1960 jako najbardziej palące problemy wymieniano zepsute odbiorniki radiowe, przetarte płaszcze przeciwdeszczowe oraz przeterminowane lub zdekompletowane apteczki. Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego POP Delegacji Polskiej w Saigonie w dniu 8 marca 1961 r., 8.III.1961, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 81-86. 442 Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego POP przy Delegacji PRL do MKNiK w Wietnamie - odbytego w dniu 9.XI.1957 r., 9.XI.1957, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-759, k. 55-67. Warto tu także dodać, że jeszcze w roku 1957 kiepsko funkcjonowało informowanie Polaków na grupach o całości działalności Delegacji Polskiej i Komisji jako takiej, co często wywoływało rozgoryczenie i zniechęcenie. Co dziwne, szwankowało także szkolenie przed wyjazdem z kraju. W tym samym roku jeden z pracowników przybyłych z Polski stwierdził, że „w MSZ powiedzieli nam tylko przed wyjazdem żebyśmy byli dobrymi towarzyszami i Polakami. To nie jest przygotowanie do naszej pracy komisyjnej (…) Centrala w Hanoi nic nie robi żeby zapoznać nas z pracą”442. Podstawowa Organizacja Partyjna zajmowała się także szeregiem kwestii dość przyziemnych, jak zgłaszane problemy z czystością w pokojach hotelowych, wyglądem zewnętrznym pracowników delegacji, zgłaszanymi problemami higieny w stołówkach obsługujących Polaków, przypominaniem o konieczności uiszczania składek partyjnych itp. Nauka języków obcych Jednym z zagadnień systematycznie pojawiających się na wewnętrznej agendzie Delegacji Polskiej była nauka języków angielskiego i francuskiego. W obliczu wspominanych wcześniej trudności ze znalezieniem tłumaczy, nie mogą dziwić próby choć częściowego zaradzenia problemowi własnymi środkami w Wietnamie. Egzekutywa POP organizowała nauczanie zarówno w głównych siedzibach Komisji, tj. Hanoi i Sajgonie, gdzie odpowiadały za to wyznaczone osoby, jak i na poszczególnych grupach, gdzie po godzinach pracy w Komisji tłumacze mieli szkolić oficerów. Istniał jednak szereg przeszkód. Jak już wspomniano, przez długi czas rotacje poszczególnych członków delegacji były bardzo chaotyczne. Oznaczało to, że zarówno nauczyciele jak i uczniowie nieustannie przemieszczali się pomiędzy grupami, co uniemożliwiało jakąkolwiek systematyczną naukę. Ponadto brakowało podręczników, których wysyłki ani kierownictwo delegacji, ani egzekutywa nie mogły doprosić się w Warszawie443. Kolejnym problemem był sam wietnamski klimat. Letnie upały powodowały zazwyczaj przerwanie nauki, do której często później już nie wracano, ze względu na wspomniane rotacje, jak i wyjazdy do kraju, co dekompletowało grupy. Ostatnim i chyba najważniejszym czynnikiem była jednak osobista motywacja uczących się, której z różnych powodów często brakowało. Co ciekawe, w opisywanym okresie o wiele większą popularnością (co widać było właśnie po systematyczności nauki) cieszył się język francuski, co zapewne wynikało z faktu, że zwłaszcza w DRW był to język umożliwiający komunikację z przynajmniej częścią miejscowej ludności. 443 Dopiero w 1956 roku przysłano z kraju 10 podręczników, z 50 na jakie zgłoszono zapotrzebowanie. Wcześniej posiłkowano się prywatnymi podręcznikami, prasą oraz płytami gramofonowymi. Protokół z posiedzenia Egzekutywy POP przy Przedstawicielstwie PRL w Wietnamie w dn.16.II.56, 16.II.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-757, k. 5-6. 444 Przykładowo Polacy zaopatrywali się w kantynie prowadzonej przez Hindusów w papierosy i whisky, a następnie sprzedawali je na ulicy. Protokół z zebrania otwartego P.O.P odbytego w dniu 6.III.1957r., 6.III.1957, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-759, k. 1-12. 445 Jeden z uczestników, pracujący w kraju jako pogranicznik, użył przy tym argumentu, że „widział walizy jakie przywożą z zagranicy nasi dyplomaci. Dlaczego więc my nie mamy prawa zakupić to, co uważamy za stosowne?”. W tej samej dyskusji kasjer delegacji stwierdził z przekąsem, że „podpisuję się oboma rękami za wprowadzeniem ograniczeń ale niestety nie dotyczą one Kierownictwa, które jest na wylocie i zdążyło się zaopatrzyć w dostateczną ilość towarów(…)”. Protokół z zebrania Podstawowej Organizacji Partyjnej przy Delegacji Polskiej do M.K.N.i K. w Vietnamie, odbytego w dniu 31 maja 1956 r., 31.V.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-757, k. 94-98. Nielegalny handel i spekulacje walutą Znacznym problemem z punktu widzenia POP był nielegalny handel prowadzony przez członków Delegacji Polskiej. Ze względu na specyfikę Komisji (duże oddalenie od Polski, z i do której jechano przez parę państw, na miejscu praca w kilku krajach, pomiędzy którymi często poruszano się na specjalnych zasadach, stosunkowo duże zarobki) okazji do dorobienia sobie na boku było sporo i przybierało to często dość pomysłowe formy. Najpowszechniejszą, mimo wyraźnych zakazów, był handel w Wietnamie Północnym towarami przywożonymi zza granicy, lub dostępnymi dla członków Komisji po preferencyjnych cenach444. Przykładowo w roku 1957 wietnamska policja zatrzymała w Hanoi członka delegacji pokątnie handlującego papierosami. Przed przeniesieniem głównej siedziby Komisji z Hanoi wręcz rutynowe były także wyjazdy na kilkudniowe zakupy do Sajgonu. Na burzliwym zebraniu POP, na którym poruszono tę kwestię, część pracowników delegacji twierdziła wręcz, że jest to ich prawo445, podobnie jak zaopatrywanie się za pośrednictwem sekretariatu delegacji w strefie wolnocłowej w Hongkongu. Oprócz towarów na handel w Wietnamie Północnym, nabywano je ponadto z myślą o powrocie do kraju. Powszechne było także nabywanie przed samym wyjazdem wyrobów ze złota, jako inwestycji pewniejszej niż waluta. Zdarzały się także przypadki, gdy pracownicy delegacji handlowali w trakcie podróży z i do kraju446. 446 Przykładowo w roku 1956 mąż kobiety pracującej w Wietnamie przekazał paczkę wyjeżdżającym z Warszawy członkom kolejnej zmiany, zawierającą rzekomo futro dla żony, z prośbą o przekazanie znajomym w Moskwie. Po otwarciu pakunku okazało się, że zawierał on dziesięć kompletów odzieży męskiej z przeznaczeniem na handel. Posiedzenie Egzekutywy przy Przedstawicielstwie PRL do MKNiK w Wietnamie w dniu 5.VI.1956, 5.VI.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-757, k. 15-19. 447 W czerwcu 1957 roku spotkało to przykładowo obu ówczesnych lekarzy Delegacji Polskiej. Do Wszystkich Pracowników Delegacji PRL w MKNiK, 22.VI.1957, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-759, k. 109. 448 Józef Goldblat, bo o nim mowa, zapewniał początkowo księgowego, że otrzymał akceptację centrali. Dociekliwy urzędnik sprawdził jednak depesze z Warszawy, w których była tylko zgoda na powrót do kraju przez Zachód. Goldblat napisał więc podanie do ambasadora Szymanowskiego, który polecił wypłacenie dolarów. Sprawa bulwersowała członków egzekutywy tym bardziej, że Goldblat był bardzo „gorącym rzecznikiem oszczędności dewiz i wygłaszał na ten temat płomienne tyrady.” Protokół z posiedzenia egzekutywy P.O.P. z dnia 27 września 1956 r., 27.IX.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 31-33. 449 Referat informacyjno-sprawozdawczy Egzekutywy P.O.P. za okres listopad 58 – maj 59r., 19.V.1959, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 10-25. Kierownictwo delegacji i egzekutywa POP grzmiały od czasu do czasu na temat karygodności takich zachowań, a osoby publicznie przyłapane na pokątnym handlu lub aresztowane przez Wietnamczyków były dyscyplinarnie odsyłane do kraju447. Wydaje się jednak, że były to działania na pokaz, w sytuacjach, gdy daną osobę przysłowiowo złapano za rękę lub swoim zachowaniem kompromitowała ona Polaków przed partnerami w Komisji lub władzami DRW. W codziennej rzeczywistości wyjazd do pracy w Wietnamie powszechnie był uważany za okazję na dorobienie sobie na boku i nie ograniczało się to bynajmniej tylko do szeregowych pracowników Delegacji Polskiej. Przykładowo, ten sam członek kierownictwa, który w specjalnym piśmie potępiał przypadki handlu spekulacyjnego, sam był obiektem oskarżeń o latanie do Sajgonu na zakupy, oraz organizowanie wycieczek, do których dostępu nie miała większość pracowników. Na dodatek wyjeżdżając z Wietnamu nakazał wypłacenie sobie wbrew przepisom dodatkowych 200$ na podróż powrotną do kraju448. O tym, że pokątny handel był problemem ciągłym, najlepiej chyba świadczy malowniczy cytat z zebrania partyjnego w roku 1959: „Jak hydrze, której odrastają odcięte głowy, wyłaniają się u nas co jakiś czas wypadki nadużycia alkoholu, handlu, nie moralnego prowadzenia się, nie przestrzegania dyscypliny pracy i inne.” [tak w oryginale – przyp. aut.]449 Przykładów nie brakowało. W tym samym roku jedno ze spotkań partyjnych POP’u poświęcono w całości incydentowi, gdy trzy osoby z delegacji (w tym jedna wchodząca w skład Egzekutywy) nakryto na przemycie leków z Sajgonu do Hanoi. Z dyskusji jaka wówczas się wywiązała, jednoznacznie wynika, że problem nielegalnego handlu pozostawał nierozwiązany, mimo ostrzeżeń kierownictwa i karnego odsyłania do kraju osób przyłapanych na tym procederze450. 450 Choć osoby zamieszane we wspomniany przemyt leków ukarano tylko naganami partyjnymi. Wynikało to zapewne z faktu, że sprawa pozostała wewnętrzną kwestią delegacji i nie wydostała się na zewnątrz. Protokół z ogólnego otwartego zebrania partyjnego P.O.P. przy Delegacji Polskiej w Saigonie odbytego w dniu 19.08.1959 r., 19.VIII.1959, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 34-41. 451 Efektem powszechnego niezadowolenia było wspomniane wcześniej burzliwe zebranie POP-u w maju 1956 roku. Swoją drogą ciężko było dziwić się frustracji szeregowych pracowników, jeżeli proporcje wpłat na konta PKO u kierownictwa delegacji, najgłośniej perorującej o konieczności oszczędzania „cennych dewiz”, wcale nie były lepsze. Przykładowo, przy średniej wpłat wynoszącej 60% zarobków, ambasador Jerzy Michałowski wpłacił na swoje konto zaledwie 292 z 1 550 dolarów, które otrzymał w trakcie pobytu w Wietnamie. Protokół z posiedzenia Egzekutywy POP odbytego w dniu 19 października 1956r. w Hanoi z udziałem: kierownika Delegacji – tow. A. Szymanowskiego, kierownika Wydziału Administracyjnego – tow. T. Kłosa i jego następcy – tow. A. Wawrzyniaka, 19.X.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 42-50. 452 Uwagi dotyczące pracy oficerów w Vietnamie, 20.III.1959, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 2-5. 453 Protokół z posiedzenia Egzekutywy P.O.P. przy Przedstawicielstwie PRL M. K. N. i K. w Wietnamie w dniu 15 grudnia 1955 r., 15.XII.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 18-21. Kierownictwo i władze partyjne jeszcze w roku 1956 próbowały zaradzić sytuacji, sztucznie zmieniając kurs wymiany dolarów na piastry. Miało to nie tylko ograniczyć skalę zakupów, ale także zachęcić do większych wpłat na konta PKO pracowników i tym samym zmniejszyć ubytek „cennych dewiz” z kraju. Spowodowało to jednak na tyle silne niezadowolenie szeregowych pracowników, że pomysł musiano po pewnym czasie zarzucić451. Z drugiej strony starano się jednak także podejmować próby jakiegoś unormowania sytuacji. W uwagach dla przyjeżdżających żołnierzy Wojska Polskiego z roku 1959, wyraźnie zakazywano wszelkiego handlu walutą lub „jakichkolwiek transakcji z chęci zysku”, grożąc oddaniem pod sąd wojskowy. Równocześnie jednak oficerowie mieli oficjalną możliwość „dokonywania zakupów na własny użytek lub dla rodziny” w Sajgonie, istniała także wspomniana możliwość zamówień ze strefy wolnocłowej w Hongkongu za pośrednictwem sekretariatu delegacji, do wysokości 112 dolarów (40£)452. Sport, kultura i rozrywka Skala działalności kulturalno-oświatowej w opisywanym okresie dość mocno falowała i była wyraźnie zależna do indywidualnej inwencji i energii poszczególnych osób, którym zlecano tę pracę. Przykładowo, świetlicę w jednym z dwóch hoteli zajmowanych przez Polaków w Hanoi uruchomiono ostatecznie dopiero pod koniec roku 1955453. Wpływ osobistego zaangażowania osoby wyznaczanej na kaowca najbardziej widać było chyba jednak w kwestii gazetek ściennych oraz biuletynów informacyjnych, poświęconych zarówno wydarzeniom w kraju jak i na świecie. Nie posiadały one żadnego ustalonej odgórnie formy, objętości ani harmonogramu. W efekcie tworzone były najczęściej niesystematycznie i regularnie stawały się przedmiotem troski na zebraniach POP oraz egzekutywy. Trzeba jednak także powiedzieć, że spora część odpowiedzialności za kiepski poziom pracy kulturalno-oświatowej w Wietnamie spoczywała na Warszawie. Przez większość 1955 roku delegacja posiadała zaledwie jeden adapter do słuchania płyt. Gdy w końcu przysłano dziewięć kolejnych, sześć z nich okazało się zepsutych454. Podobnie sprawa miała się z 19 radioodbiornikami typu Pionier, które nie tylko kompletnie nie nadawały się do klimatu Wietnamu, ale w większości dotarły do Hanoi uszkodzone. Regularnie brakowało ponadto sprzętu sportowego, dyskusyjny był także zasób wysyłanej z kraju literatury, o czym szerzej w dalszej części tekstu. 454 Protokół zebrania POP przy MKNiK w Wietnamie z dnia 24 lutego 1956 r., 5.III.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-757, k. 52-55. 455 Przykładowo, w drugiej połowie 1955 członkowie Delegacji Polskiej mogli oglądać w Hanoi występy zespołów z Chin, Korei Północnej czy Albanii. Praca Podstawowej Organizacji Partyjnej za okres sierpień-październik 1955, 26.X.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 92-110. Dopóki główna siedziba MKNiK znajdowała się w Hanoi, POP stosunkowo łatwo była w stanie zapewnić dość bogaty i zróżnicowany program kulturalno-oświatowy. Sytuacja zmieniła się na gorsze po przenosinach do Sajgonu, zarówno ze względu na mniejszą przychylność lokalnych władz, jak i o wiele poważniejsze koszta związane z organizowaniem wyjść do teatru, opery czy dalszych wycieczek. W DRW chadzano ponadto na występy miejscowych i zagranicznych zespołów tańca i pieśni455. W obu częściach Wietnamu organizowano wycieczki zbiorowe, zarówno nad morze, do tamtejszych muzeów lub by oglądać zabytki. Po przeprowadzce Komisji do Sajgonu, starano się urządzać regularne wyjazdy do słynnych ruin Angkor Wat w Kambodży. Prowadzono także regularne pogadanki i wykłady mające na celu utrzymanie ideologicznej poprawności członków delegacji, zarówno na tematy związane z zagadnieniami krajowymi, jak i z zakresu sytuacji międzynarodowej. Średnio trzy razy w tygodniu organizowano wyświetlanie filmów, czym zajmował się etatowy kino-operator, którym był jeden z wartowników delegacji. W repertuarze dominowały filmy polskie i radzieckie. W Hanoi uczestniczono także często w uroczystych akademiach, rocznicach i świętach państwowych, organizowanych oprócz samej delegacji także przez gospodarzy oraz liczne ambasady krajów komunistycznych. Na osobną wzmiankę zasługuje kwestia czytelnictwa. Głód książek i prasy był w Delegacji Polskiej ewidentny i praktycznie nigdy nie udawało się go zaspokoić. Wynikało to jednak przede wszystkim z dość trudnych do wytłumaczenia problemów z wysyłką do Wietnamu zarówno książek, jak i czasopism oraz gazet456. Nie pomagał także fakt, że przesyłki z książkami i prasą trafiały do Hanoi, gdzie najczęściej były rozchwytywane przez tamtejszych pracowników delegacji i nie trafiały już następnie do grup inspekcyjnych457. Problemem był także dobór literatury, w jednym ze sprawozdań określony wręcz jako fatalny458. Faktem jest, że co najmniej dziwne było wysłanie do Wietnamu książek dla dzieci, broszur rolniczych i technicznych czy kilkuset egzemplarzy katalogów wydawniczych. Pozytywnym wyjątkiem było tutaj bezpośrednie pozyskanie przez delegację od Państwowego Instytutu Wydawniczego 150 specjalnie dobranych publikacji. Występowały także jakże uniwersalne i ponadczasowe problemy z wielomiesięcznym przetrzymywaniem wypożyczonych książek oraz zbyt małą dbałością o ich stan459. 456 Przykładowo pomiędzy wrześniem 1955 roku a styczniem 1956 z jakiegoś powodu do delegacji nie docierała w ogóle prasa krajowa. Sprawozdanie Delegacji PRL przy Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie za okres grudzień 55 - luty 1956, niedatowany, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-761, k. 1-22. 457 W roku 1956 delegacja prenumerowała już prasę codzienną i tygodniki (za wyjątkiem „Po Prostu”), mimo nalegań MSZ na ograniczenie ich ilości. Protokół z otwartego zebrania partyjnego Delegacji Polskiej w M.K.N.i K. w Hanoi, odbytego w dniu 10.października 1956r., 10.X.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 130-137. 458 Sprawozdanie Delegacji PRL przy Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie za okres grudzień 55 - luty 1956, niedatowany, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-761, k. 1-22. 459 Dyskusja nad referatem tow. Zawadzkiego, 26.X.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 112-121. Zdecydowanie najpopularniejszym sportem wśród Polaków w Wietnamie była siatkówka. Regularnie organizowano rozgrywki zarówno wewnątrz samej delegacji, jak i z Wietnamską Misją Łącznikową i Hindusami. Oprócz tego powszechnie grano także w ping-ponga. W Hanoi do dyspozycji Polaków oddano jeden z miejskich basenów, w Sajgonie z kolei mieli oni możliwość grania w tenisa i korzystania z basenu po zapisaniu się do tamtejszego towarzystwa sportowego. Popularne były także szachy oraz rozgrywki brydżowe, te ostatnie zwłaszcza z partnerami. Relacje z partnerami w Komisji Interesująco przedstawiała się kwestia obowiązującego polskiego podejścia do pracy w ramach Komisji oraz ogólnie, nastawienie do stosunków ze światem Zachodu. Jak pamiętamy, jedną z motywacji wyznaczenia Polski jak przedstawiciela państw komunistycznych była większa elastyczność w relacjach z przedstawicielami Zachodu, umiejętność i chęć podjęcia gry z drugą stroną. O tym jak wielką przywiązywano do tego wagę, najlepiej zaświadczy poniższy fragment referatu przygotowanego w Wietnamie w roku 1955, a więc jeszcze na długo przed odwilżą październikową: „Wszyscy uznajemy słuszność leninowskiej formuły, iż możliwe jest długotrwałe pokojowe współistnienie państw socjalistycznych i kapitalistycznych. Jednakże nasze obserwacje zarówno w Korei jak i w Indochinach doprowadzają nas do wniosku, że wielu z towarzyszy nie potrafiło z tej zasady wysnuć wszystkich wniosków politycznych, że w życiu codziennym, w praktycznej działalności i pracy z przedstawicielami państw kapitalistycznych w istocie rzeczy odstępują od tej zasady leninowskiej. Być może, że jest to spowodowane tylko nieumiejętnością i niezrozumieniem. Ale być może również, że te odstępstwa o charakterze praktycznym mają jakiś głębszy podkład. Być może, że gdzieś w najskrytszych myślach niektórych towarzyszy panuje przekonanie, iż zarówno teza o możliwości pokojowego współistnienia jak i teza iż „eksport rewolucji jest kompletną bzdurą” jest chwytem propagandowym. Trudno sobie wyobrazić w naszych warunkach przekonanie bardziej niesłuszne i bardziej fałszywe.”460 460 Referat sprawozdawczo wyborczy, 11.VI.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 59-68. 461 Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego organizacji partyjnej przy polskiej delegacji w MKNK w Wietnamie odbytego w dniu 3.01.1955r., 3.I.1955, AAN z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 28-33. 462 Referat sprawozdawczo wyborczy, 11.VI.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 59-68. 463 Dyskusja nad referatem tow. Zawadzkiego, 26.X.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 112-121. Z drugiej strony zwracano uwagę, że „Musimy być czujni w trakcie współżycia - to bardzo trudne zadanie, ale możliwe i konieczne do urzeczywistnienia (…). Nie można go sprowadzać do picia wódki, gry w brydża i poklepywania się po ramionach”461. Przynajmniej w początkowym okresie oficerowie Wojska Polskiego kierowani do Wietnamu byli niezwykle uczulani na punkcie tajemnicy i niebezpieczeństwo ujawniania jakichkolwiek informacji. Prowadziło to do dość kuriozalnych sytuacji, gdy Kanadyjczyk zagadujący o rodzaj broni, w jakiej służył Polak, słyszał w odpowiedzi „co cię to obchodzi”462. Podobnie nieufnie reagowano na pytania o miejsce zamieszkania, co wywoływało szereg uwag i domysłów ze strony partnerów. Zdarzył się także przypadek, gdy polski oficer, zapytany czy był w Kanadzie, odpowiedział, że „jest szczęśliwy nie będąc w takim kraju”463. Wymusił następnie dosłowne przełożenie swojej wypowiedzi na próbującym załagodzić sytuację tłumaczu, a chcącemu rozładować awanturę oficerowi hinduskiemu kazał się nie wtrącać. Warto tu zwrócić uwagę, że po początkowym okresie sielanki, dziwnej i niekomfortowej dla obu stron, w roku 1955 nastąpił moment wyraźnej konfrontacji Polaków z Delegacją Kanadyjską. Najlepiej pokazuje to chyba zmiana języka w sprawozdaniu za okres luty-marzec tego roku, pełnego sformułowań takich jak „wzrost agresywności kanadyjskiej”, „główna machina wojenna delegacji kanadyjskiej”, „najsłabsze ogniwo w systemie umocnień politycznych W.R.D.”, czy opis przeciwdziałań podjętych „na wypadek ostatecznego szturmu [Kanadyjczyków - przyp. aut.]”464. Bojowość języka osłabła jednak stosunkowo szybko, co miało zapewne także związek ze zmianami priorytetów pracy w Komisji. Ogólnie jednak rzecz biorąc, w całym opisywanym okresie stosunki z Kanadyjczykami starano się (z sukcesem) utrzymywać na poprawnym, choć bardzo formalnym poziomie. W roku 1960 polscy oficerowie zwrócili uwagę, że ich kanadyjscy partnerzy zaczęli stosować „ordynarne zachowanie”465 jako formę nacisku na Hindusów, podnosząc w trakcie dyskusji głos lub bagatelizując podnoszone przez nich sprawy. Starali się także wpływać na przedstawicieli Indii „poprzez wódkę” oraz różne drobne przysługi, jak np. udostępnianie przypraw do zup i jedzenia na grupach północnych. Warto tu jednak podkreślić, że sprzeczności w trakcie pracy nie przekładały się zazwyczaj na relacje towarzyskie po godzinach. O ile Kanadyjczycy raczej nie grywali w siatkówkę i ping ponga, bardzo chętnie brali udział w rozgrywkach brydżowych i spotkaniach przy kieliszku. 464 Raport z działalności Delegacji Polskiej w Komisji Międzynarodowej Nadzoru i Kontroli w Wietnamie za luty-marzec 1955, 30.III.1955, AMSZ, z. 12, w. 77, t. 1333, k. 6-9. 465 Uwagi z pracy na grupach inspekcyjnych M.K.N.i K. w Wietnamie, 15.IV.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 6-8. 466 Jak pisał jeden z oficerów „Hindusi pochodzą na ogół z warstw średnio-zamożnych i popierają politykę Nehru. Są bardzo religijni i należy tutaj zwracać uwagę niestosownym pytaniom na tematy religijne, a wręcz odwrotnie wypytywać o kraj, ich religię, filozofię, zabytki,. Również bardzo czuli są na punkcie rodziny, są bardzo ambitni”. Sprawozdanie, 13.IX.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 39-46. Kluczowe znaczenie z perspektywy Polaków miały relacje z Hindusami. Mimo, iż polityka Indii stopniowo ewoluowała w stronę przychylniejszego traktowania strony południowowietnamskiej, dzięki licznym kontaktom osobistym często udawało się uzyskać zapisy i decyzje korzystne z punktu widzenia Delegacji Polskiej. Rolę tych kontaktów pozasłużbowych bardzo podkreślano w zaleceniach dla wyjeżdżających oficerów. Przedstawiciel Indii miał być urabiany dzięki dyskusjom na temat jego kraju, w których należało podkreślać m.in. dyscyplinę armii oraz dobre stosunki polsko-hinduskie466. Rolę działań pozasłużbowych widać dobrze na przykładzie pobytu majora Henryka Antoszkiewicza na grupie w Tourane (Da Nang) w Wietnamie Południowym w roku 1960. Tamtejszy hinduski przewodniczący miał z poprzednich zespołów opinię trudnego we współpracy, tendencyjnego i pro-kanadyjskiego. Nie zrażając się tym, polski oficer od pierwszego dnia pobytu zaczął spędzać z indyjskim wojskowym czas po służbie: wspólnie jeździli na plażę, robili zakupy na mieście, chodzili do barów na piwo i do restauracji chińskiej, gdzie stołowali się Polacy. Gdy Antoszkiewicz dowiedział się, że syn Hindusa jest filatelistą, podarował mu pokaźną ilość polskich znaczków. W efekcie między oboma oficerami panowała „serdeczna atmosfera” i jak pisał w swoim raporcie polski oficer, miał uzyskać „aż 12 bardzo korzystnych większościowych zapisów” 467. Nie musiał też ani razu sporządzać komentarza mniejszościowego, a z późniejszych relacji wynikało, że hinduski wojskowy zachował swoją pro-polską sympatię także na kolejnych grupach. 467 Ważniejsze doświadczenia z pracy w grupach M.K.N.i K. w Wietnamie w okresie od 5.04.60r. - 2.01.61r., 20.III.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 10-17. 468 Sprawozdanie z pobytu w Wietnamie - w ramach uczestnictwa w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w okresie od 10.05.60-1.04.61r., 13.IV.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 34-38. Podsumowując wątek relacji Polaków z partnerami w Komisji, warto przytoczyć jeszcze opinię na temat oficerów z Indii i Kanady. Major Jan Wróbel w następujący sposób charakteryzował wojskowych, z którymi się zetknął w roku 1960: „Ogólnie biorąc poziom ogólny oraz wykształcenie wojskowe oficerów Hinduskich nie zachwyca” 468. Wojskowi z Indii w większości mieli słabo orientować się we współczesnych zagadnieniach politycznych i ekonomicznych świata, równie kiepsko miało być z kwestiami wojskowymi. „Mogę z dumą i z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że Polacy średnio biorąc są o całą klasę lepsi zarówno pod względem wojskowym jak też pod względem intelektu ogólnego. Jedynie ustępujemy Hindusom pod względem znajomości j. angielskiego”. Kanadyjczycy z kolei prezentować mieli wyższy poziom zarówno intelektualny jak i wojskowy, jednak „często ich zachowanie przeczy wszelkim zasadom dobrego wychowania. Ich znajomość świata ogranicza się do problemów własnego kraju i najwyżej USA”. Stosunki ze stronami zawieszenia broni Przeglądając dokumentację pozostawioną przez POP w Delegacji Polskiej nie sposób nie wyrazić zdziwienia z praktycznej nieobecności w tych materiałach Francuzów. Jednym z nielicznych wyjątków jest wspomniany już zakaz kontaktów intymnych dla Polek wchodzących w skład delegacji. Z kolei większość uwag jakie znajdziemy na temat przedstawicieli Paryża w papierach polskiego MSZ koncentruje się dookoła kwestii technicznych, związanych z pracami samej Komisji. Bazując tylko na dokumentach, wygląda więc na to, że relacje Delegacji Polskiej z Francuzami ograniczały się do kwestii roboczych, zaś nawet jeżeli utrzymywano jakieś kontakty towarzyskie, to nie wynikło z nich nic na tyle ważnego, by trafiło to do archiwów. Polacy uważnie obserwowali jednak sytuację polityczną w Indochinach i do Warszawy regularnie wysyłano raporty opisujące słabnięcie wpływów Paryża i zastępowanie Francuzów w Wietnamie Południowym przez Amerykanów. Wietnamczycy z Południa podzieleni byli w oczach Delegacji na kilka kategorii: szerokie masy, najczęściej rolnicze, nastawione antyrządowo, nowych przybyszy z Północy, zazwyczaj zbiorowo kwalifikowanych jako reakcyjni katolicy, oraz burżuazję, podzieloną według jej stosunku do rządu Ngo Dinh Diema. O samym wietnamskim prezydencie próżno szukać w polskich raportach jakichś pozytywnych opinii, choć doceniano jego umiejętność rozgrywania przeciw sobie różnych jego przeciwników i uważano za największą przeszkodę dla pokojowego zjednoczenia kraju, tj. zwycięstwa strony komunistycznej. Co jednak ciekawe, w wewnętrznych rozważaniach organizacji partyjnej na temat braku relacji z Wietnamem Południowym, wskazywano bardziej na niechęć rządu Ngo Dinh Diema do nawiązania stosunków kulturalnych lub handlowych niż jakąś polską awersję do tego typu kontaktów469. Że takie kontakty były możliwe, wskazuje chociażby przyjazd w październiku 1959 roku delegacji Republiki Wietnamu na odbywającą się w Warszawie Sesję Unii Międzyparlamentarnej470. O możliwości nawiązania jakichś relacji gospodarczych i kulturalnych wspomina także notatka poświęcona pracy Polaków w Sajgonie471. Warta przytoczenia jest ponadto polska ocena oficerów z południowowietnamskiej misji łącznikowej: „Są na ogół błyskotliwi i zręczni w odpowiedziach. Ostatnio można było zauważyć, że są nastawieni na jak największe ograniczenia kontroli, oraz można zauważyć ich lekceważący stosunek do członków Komisji, co się przejawia czasami w ich wypowiedziach prywatnych”472. 469 Protokół z posiedzenia egzekutywy POP w dniu 7 października 1956r. odbytego w Sajgonie z udziałem kierownika delegacji - tow. Szymanowskiego, kierownika delegacji do Podkomisji w Sajgonie - tow. Ostrowskiego oraz organizatora grupy partyjnej w Sajgonie tow. Dembickiej, 7.X.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 34-40. 470 Sprawozdanie posłanki na Sejm PRL Marii Regent z wizyty delegacji parlamentarnej Wietnamu Południowego [tytuł aut.], 8.X.1956, AMSZ, z. 12, w. 45, t. 1123, k. 2-4. 471 Informacja o pracy grupy partyjnej Sajgon, 2.X.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 151-154. 472 Sprawozdanie, 13.IX.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 39-46. 473 Dyskusja nad referatem, 11.VI.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 69-78. Wiele uwagi na zebraniach partyjnych poświęcano relacjom pracowników delegacji z Przyjaciółmi, a więc komunistami z Demokratycznej Republiki Wietnamu. Znaczna część Polaków przyjeżdżała z przeświadczeniem, że będą w Wietnamie bronić młody i niedoświadczony naród na początku drogi do socjalizmu, innymi słowy, istniało pewne przekonanie o własnej wyższości. Na zebraniach partyjnych wielokrotnie przestrzegano przed popadaniem w megalomanię i podkreślano, że „my uczymy się od nich niemniej niż oni uczą się od nas”473. Przypomnienia tej treści nie były bezpodstawne, gdyż Polakom zdarzało się okazywać lekceważenie lub nawet pogardę swoim gospodarzom. Przykładowo w 1955 roku miała miejsce sytuacja, gdy jeden z tłumaczy zwrócił się na przyjęciu do o wiele starszego od siebie szefa prowincji słowami „Synu, podaj mi herbatę” i „Synu, podaj mi kawę” 474. 474 Praca Podstawowej Organizacji Partyjnej za okres sierpień-październik 1955, 26.X.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 92-110. Tłumacz bronił się, twierdząc, że manierę taką wyniósł z macierzystej instytucji, w której wszyscy zwracali się do siebie per „synu”, „bracie” lub „kochany” i nie miał on intencji nikogo obrażać. Oświadczenie, 30.XI.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-757, k. 101-102. 475 Protokół z posiedzenia Egzekutywy z dnia 25 lipca 56, 25.VII.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 8-14. 476 Przykładowo w sierpniu 1956 egzekutywa przyjęła wniosek o odwołanie oficera łącznikowego w Hajfongu, „którego ignoranckie stanowisko szkodzi interesom wietnamskim w Haiphongu jak również poważnie utrudnia pracę naszym towarzyszom”. Protokół z posiedzenia egzekutywy P.O.P. przy Polskiej Delegacji do M.K.N i K. w Wietnamie - 19.8.56., 19.VIII.1956, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-758, k. 15-18. 477 Sprawozdanie Delegacji PRL przy Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie za okres grudzień 55 - luty 1956, niedatowany, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-761, k. 1-22. Co pewien czas negatywne na relacjach odbijało się nadmierne spożycie alkoholu. Przykładowo w lipcu 1956 roku jeden z Polaków, upiwszy się na imprezie pożegnalnej wyjeżdżającego kolegi, bez pytania zabrał rower Wietnamczyka obecnego na przyjęciu i udał się na przejażdżkę, która skończyła się kilkukrotnym upadkiem i awanturą z wietnamską bezpieką. Na pijanego kolegę prowadzonego przez dwóch Wietnamczyków natknął się wówczas sekretarz POP. Choć sprawę ostatecznie udało się załatwić polubownie, te i inne przypadki negatywnie wpływały na opinię Wietnamczyków o Polakach i budziły głębokie zaniepokojenie kierownictwa, które przywiązywało wielką wagę do utrzymywania dobrych relacji475. Organizacja partyjna zwracała jednak uwagę nie tylko na zachowanie samych Polaków. Na zebraniach wielokrotnie pojawiały się dyskusje na temat nie zawsze idealnej współpracy z lokalnymi wietnamskimi oficerami łącznikowymi476. Warto tutaj pamiętać, że istniała ścisła kooperacja polsko-wietnamska w ramach Komisji. Zwłaszcza w omawianym okresie ambasador był regularnym gościem najwyższych władz DRW, do poziomu spotkań z Ho Chi Minhem włącznie. Zaś kierownicy poszczególnych wydziałów delegacji spędzali często kilka godzin dziennie na konsultacjach ze swoimi wietnamskimi odpowiednikami477. Na grupach inspekcyjnych powyższa współpraca przebiegała zazwyczaj dobrze, choć polscy wojskowi mieli często zastrzeżenia co do braku elastyczności oficerów łącznikowych WAL i zbyt wąskiego spojrzenia, które nie pozwalało im ustępować w sprawach mniej istotnych, by wygrać te ważniejsze. Przykładowo, w Hajfongu polska instrukcja mówiła, że jeżeli grupa zechce skontrolować jakiś zakład przemysłowy (chodziło konkretnie o fabrykę konserw rybnych), to oficer łącznikowy powinien załatwić to w następujący sposób: oddalić się na moment pod pretekstem kontaktu z dyrekcją fabryki, a następnie wrócić i oznajmić, że dyrektor nie wyraził zgody. W ten sposób Wietnamczyk mógł wykazać dobrą wolę (nie można było umieścić w raporcie zapisu, że nie współpracuje), a kontrola i tak się nie odbywała. Jednak oficer łącznikowy odmówił takiego postępowania, argumentując, że nie chce stwarzać precedensu, że grupie wolno kontrolować zakłady przemysłowe w jego kraju. Ostatecznie ustalił z Polakiem, że na pytania o fabrykę będzie odpowiadał, iż jest mu przykro, ale nie może nic uczynić, bo nie otrzymał jeszcze w tej sprawie instrukcji z Misji Łącznikowej WAL. Z perspektywy polskiego oficera było to rozwiązanie dalekie od ideału, ale i tak lepsze od pierwotnego wietnamskiego stanowiska „nie, nie wolno”478. 478 Ważniejsze doświadczenia z pracy w grupach M.K.N.i K. w Wietnamie w okresie od 5.04.60r. - 2.01.61r., 20.III.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 10-17. 479 Protokół z zebrania Podstawowej Organizacji Partyjnej przy Delegacji PRL do MKNiK w Wietnamie odbytego w dniu 10 października 1957 r., 10.X.1957, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-759, k. 53-54. 480 Warto przy tym dodać, że nie chodziło tu tylko o osobiste ambicje wietnamskiego prezydenta. Dookoła jego mitu pogromcy kolonializmu budowano bowiem całą linię propagandową DRW, co nie zmieniło się nawet gdy Ho Chi Minh został odsunięty na boczny tor w połowie lat sześćdziesiątych, a nawet po jego śmierci w roku 1969. Kwestię tę doskonale przedstawiono w książce: Pierre Asselin, Vietnam's American War: A History, Cambridge 2017. 481 W opinii Polaków wietnamskie kierownictwo wykorzystywało wydarzenia z Europy by odwrócić uwagę swoich obywateli od problemów związanych z nadużyciami reformy rolnej. Depesza Ambasady PRL w Hanoi do Departamentu V MSZ [tytuł aut.], 8.I.1957, AMSZ, z.12, w. 27, t. 637, k. 1-13. 482 Gdy z jednej strony polska narracja o różnych sposobach budowy socjalizmu stała się bardziej akceptowalna dla Hanoi, a z drugiej DRW zaczęło coraz energiczniej szukać sponsorów swojej zbliżającej się konfrontacji z Wietnamem Południowym, nawet kosztem ideologicznego dogmatyzmu. Wojciech Materski, Waldemar Michowicz (red.), Wanda Jarząbek(oprac.), op. cit., s. 576. Członkowie delegacji wielokrotnie zwracali też uwagę na fakt, że byli w DRW pilnowani na każdym kroku - podczas zakupów, przechadzek na mieście czy na plaży479. Sytuacja miała pod tym względem ulec poważnemu zaostrzeniu po przeprowadzce Komisji do Sajgonu, co wiązało się też z ogólnym pogorszeniem się stosunku Wietnamczyków do Polaków. Wiązało się to z wydarzeniami w kraju w roku 1956. Hanoi podeszło do tajnego referatu Chruszczowa na XX Zjeździe KPZR i potępienia kultu jednostki oraz koncepcji pokojowego współistnienia bardzo niechętnie, w pierwszym widząc zagrożenie dla pozycji Ho Chi Minha480, w drugim zaś niebezpieczeństwo utrwalenia się podziału Wietnamu. Głęboką nieufność w Hanoi wywołały także wydarzenia polskiego Października 1956 roku, które, ku oburzeniu dyplomatów PRL, na wietnamskich wiecach partyjnych zrównywano z powstaniem antykomunistycznym na Węgrzech, lansując wręcz tezę o kontrrewolucji mającej miejsce w Polsce481. Mimo wizyty premiera Józefa Cyrankiewicza w DRW w kwietniu 1957 roku, wzajemne relacje pozostawały dość napięte aż do roku 1959482. Podsumowując okres 1954-1960, należy zwrócić uwagę na kilka faktów. Polacy jechali do Indochin z dużymi ambicjami i oczekiwaniami, co widoczne było zwłaszcza w wręcz wybujałych planach Ministerstwa Spraw Zagranicznych, dość brutalnie zweryfikowanych zarówno przez realia krajowe jak i te zastane w Indochinach. Działalność Delegacji Polskiej, biorąc pod uwagę jej główne zadanie (ochrona interesów strony komunistycznej) można było jednak generalnie ocenić na plus. Polacy nie byli co prawda w stanie wymusić przestrzegania postanowień Układów Genewskich, zwłaszcza w zakresie ochrony swobód demokratycznych na Południu i przeprowadzenia wyborów zjednoczeniowych, ale należy powiedzieć wprost, że zarówno Delegacja Polska, jak i cała MKNiK w Wietnamie nie posiadały odpowiednich narzędzi, by cokolwiek wymuszać na stronach zawieszenia broni, a zwłaszcza na Południu po wycofaniu się Francuzów. Z drugiej strony, te same ograniczenia i przeszkody w działalności Komisji, które tak frustrowały Polaków w Wietnamie Południowym, na Północy działały na ich korzyść i pomagały zamaskować łamanie postanowień z Genewy przez stronę komunistyczną. Sama Delegacja Polska, mimo najprzeróżniejszych problemów materiałowych i ludzkich, funkcjonowała stosunkowo sprawnie, biorąc pod uwagę realia w jakich przyszło jej działać. Większość opisanych w tym rozdziale wewnętrznych konfliktów i problemów Polacy byli w stanie sprawnie ukryć przed partnerami z Komisji. Pewne niesnaski czasami wydostawały się na zewnątrz w specyficznej formie zrozumiałej dla wtajemniczonych. Najlepiej obrazuje to chyba konferencja prasowa drugiego szefa Delegacji Polskiej, ambasadora Jerzego Michałowskiego, który chwaląc swoich podwładnych w Wietnamie, równocześnie wbijał kilka przysłowiowych szpil ich zwierzchnikom w kraju: „Chciałbym jeszcze na zakończenie powiedzieć parę słów o delegacji polskiej. Jest to delegacja, o której muszę wyrazić się z dużym uznaniem. Często się dziwiłem, jak ludzie, wzięci, zwłaszcza wojskowi, z jakichś zapadłych prowincjonalnych garnizonów, którzy nie tylko nie byli za granicą, ale nie znają języka, rzuceni w trudny teren, często bez kontaktu z kierownictwem delegacji, odcięci często od kierownictwa na szereg miesięcy (mamy grupę, która od 7 miesięcy jest odcięta przez zniszczenie lotniska i oficerowie nie mogą być zmienieni, czekają aż się uruchomi linię kolejową w dżungli na granicy wietnamsko-chińskiej), w tak trudnych warunkach dają sobie radę, są bardziej zręczni i politycznie wyrobieni od oficerów hinduskich i oficerów kanadyjskich, może nie zawsze ale w masie tak. Zresztą rozumiemy o co chodzi. Gdy trzeba pracować, pracują dobrze. Oczywiście mamy wypadki oficerów słabszych, zwłaszcza tłumaczy słabych, ale nasi ludzie w trudnych warunkach politycznych, klimatycznych, językowych dają sobie dobrze radę.”483 483 Stenogram z konferencji prasowej odbytej dnia 30 maja 1956 roku w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, 30.V.1956, AMSZ, z. 12, w. 63, t. 1235, k. 16-50. W powyższym opisie Delegacji Polskiej widać zarówno przedstawione wcześniej problemy przedstawicielstwa i wewnętrzne konflikty pomiędzy ministerstwami w kraju, jak i pozytywne podsumowanie polskiej pracy w Wietnamie, z którym, po analizie dokumentów, trzeba się zgodzić. Oczywiście z zastrzeżeniem, że skuteczna działalność Delegacji Polskiej nie równała się wydajnej pracy MKNiK w Wietnamie, a czasami miała wręcz odwrotny cel. Rozdział III Wbrew nowym i starym przeciwnościom (1961-1967) III.1. Rozwój sytuacji od powstania Narodowego Frontu Wyzwolenia Wietnamu Południowego do Ofensywy Tet (grudzień 1960 – styczeń 1968) Wybuch otwartej wojny partyzanckiej w Wietnamie Południowym oraz zmiana amerykańskiej administracji prezydenckiej, a wraz z nią także polityki Waszyngtonu względem Inodochin, bezpośrednio wpłynęły na funkcjonowanie MKNiK w Wietnamie oraz Delegacji Polskiej. Dalsza postępująca eskalacja konfliktu, przedstawiona w tym podrozdziale, była głównym powodem ciągłego osłabiania się pozycji Komisji w Wietnamie. Na początku 1961 roku sytuacja w Indochinach ulegała ciągłemu pogorszeniu. Laos pogrążał się coraz głębiej w odmętach wojny domowej, zaś w Wietnamie po powstaniu Narodowego Frontu Wyzwolenia komuniści zintensyfikowali swoje działania do tego stopnia, że w połowie stycznia Edward Lansdale wzywał Waszyngton do uznania tego kraju za „strefę działań zbrojnych”484. 484 Edward Lansdale, funkcjonujący na pograniczu Departamentu Obrony i CIA, wspomagał Ngo Dinh Diema w pierwszym okresie jego rządów w latach 1954-55. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych pozostawał jednym z najzagorzalszych stronników wietnamskiego prezydenta w Waszyngtonie. Do Wietnamu zawitał ponownie z wizytą roboczą w styczniu 1961 roku (na dłuższy pobyt Lansdale’a nie zgadzał się Departament Stanu, w którym dominowali już wówczas przeciwnicy Diema). Editorial Note, niedatowana, FRUS, 1961-1963, vol. I, s. 12. 485 Rozterki i zaangażowanie administracji prezydenta Kennedy’ego jest opisana w poniższym podrozdziale stosunkowo zwięźle. Bardziej szczegółowo na ten temat w: Jarema Słowiak, Wojna na własne życzenie. Polityka administracji prezydenta Kennedy'ego wobec Wietnamu Południowego i jej konsekwencje, [w:] red. Mirosław Giętkowski, Łukasz Nadolski, Wojny i konflikty zbrojne po 1945 roku, zbiór studiów, tom 2, Bydgoszcz 2016, s. 229-257. Z tymi wyzwaniami zmierzyć miał się już nowy amerykański prezydent i stworzona przez niego administracja. Dwudziestego stycznia 1961 roku gabinet w Białym Domu zajął trzydziesty piąty prezydent Stanów Zjednoczonych, John Fitzgerald Kennedy. Podobnie jak Eisenhower, uważał on ekspansję komunizmu za główne zagrożenie w Azji Południowo-Wschodniej. Wspierał go w tym nowo mianowany sekretarz stanu, Dean Rusk, opowiadający się za o wiele silniejszym zaangażowaniem w Wietnamie niż jego poprzednik na tym stanowisku485. Już 28 stycznia Kennedy wydał zgodę na zwiększenie ARW o dwadzieścia tysięcy żołnierzy i użycie amerykańskich pieniędzy na szkolenie wietnamskiej Gwardii Cywilnej486. Doszło także do zmian personalnych: Wietnam musiał opuścić niechętny Diemowi ambasador Elbridge Durbrow. Na jego miejsce przybył zawodowy dyplomata, Frederic E. Nolting487, który szybko nawiązał o wiele lepsze relacje osobiste i robocze z wietnamskim prezydentem. Administracja Kennedy’ego zapoczątkowała jednak równocześnie tendencję Waszyngtonu do realizowania swojej polityki bez oglądania się na opinię Sajgonu. Wietnam Południowy miał zostać uratowany „wszelkimi możliwymi środkami”488. W niedalekiej przyszłości ten rozdźwięk pomiędzy sojusznikami miał okazać się zgubny. W roku 1961 zmiana nastawienia Amerykanów wydawała się jednak z perspektywy Ngo Dinh Diema bardzo korzystna: pomoc Stanów Zjednoczonych została radykalnie zwiększona, a sami Amerykanie wydawali się o wiele przyjaźniejsi489. Nie była to jednak do końca prawda – zarówno w Waszyngtonie, jak i w samej ambasadzie pozostało liczne grono zajadłych wrogów wietnamskiego prezydenta490, zaś przez większość 1961 roku temat zastąpienia Diema przewijał się w wewnętrznych amerykańskich rozważaniach o Wietnamie. 486 Diem prosił Amerykanów o środki na ten cel od wielu miesięcy, jednak torpedowane było to przez ambasadora Durbrowa oraz Departament Stanu. Summary Record of a Meeting, The White House, 28.I.1961, FRUS, 1961-1963, vol. I, s. 13-15. 487 Mimo nacisków Kennedy’ego, dotychczasowy ambasador USA przy NATO pojawił się w Sajgonie dopiero w maju. Memorandum From the President's Military Aide (Clifton) to the President's Special Assistant for National Security Affairs (Bundy), 14.III.1961, FRUS, 1961-1963, vol. I, s. 46-47. 488 Telegram From the Chief of the Military Assistance Advisory Group in Viet-Nam (McGarr) to the Commander in Chief, Pacific (Felt), 10.V.1961, FRUS, 1961-1963, vol. I, s. 129-131. 489 W roku 1961 Sajgon odwiedził amerykański wiceprezydent Lyndon Johnson, politycznie wspierając rząd Ngo Dinh Diema, Wietnam wizytowała także misja generała Maxwella Taylora. Rekomendowała ona radykalne zwiększenie wsparcia dla azjatyckiego sojusznika, oraz wysłanie na 17 równoleżnik ośmiu tysięcy amerykańskich żołnierzy. Letter From the President's Military Representative (Taylor) to the President, 3.XI.1961, FRUS, 1961-1963, vol. I, s. 477-532. 490 W Sajgonie był to wspomniany już przy okazji puczu spadochroniarzy Joseph Mendenhall, zaś w Waszyngtonie grupie skupionej w Departamencie Stanu przewodził Averell Harriman. 491 W roku 1961 do obrony Wietnamu Południowego przez USA nawoływali m.in. premier Federacji Malajów oraz politycy z Japonii, Filipin, Australii i Tajwanu. Amerykanie obawiali się także rządzącego w Indonezji i flirtującego z komunizmem Sukarno, dla którego zwycięstwo komunistów w Indochinach mogło być ostatecznym argumentem, by paść w objęcia Moskwy. Mark Moyar, op. cit., s. 140; Memorandum From the Department of State Executive Secretary (Battle) to the President’s Special Assistant for National Security Affairs (Bundy), 13.VII.1961, FRUS, 1961-1963, vol. XXIII, s. 770-774. Sytuacja w Azji Południowo-Wschodniej była dla Kennedy’ego nie lada rozterką. Obawiał się on zaangażowania w Wietnamie amerykańskich sił zbrojnych, pamiętając los Francuzów. Z drugiej strony prezydent zdawał sobie sprawę z potencjalnie katastrofalnych konsekwencji upadku Wietnamu Południowego, w czym dodatkowo utwierdzały go głosy płynące z państw regionu491. Ostatecznie trzydziesty piąty gospodarz Białego Domu zdecydował się na działanie połowiczne. Pomoc dla Wietnamu została radykalnie zwiększona, ale zamiast regularnych oddziałów amerykańskich zwiększono liczbę wysyłanych doradców492. 492 Pod koniec 1961 roku było ich już 2 600. 493 Na tym etapie słynny Szlak Ho Chi Minha dopiero powstawał, zaś gros sprzętu dla partyzantów na Południu przerzucano drogą morską. Od 1961 roku na terytorium Republiki Wietnamu zaczęły już jednak pojawiać się pierwsze oddziały Wietnamskiej Armii Ludowej. 494 Rozmowy prowadzone z udziałem przedstawicieli 14 państw (w tym Polski) trwały od 16 maja 1961 roku do 23 lipca 1962, gdy podpisano deklarację neutralności Laosu: https://treaties.un.org/doc/Publication/UNTS/Volume%20456/volume-456-I-6564-English.pdf (dostęp 22.VI.2019) 495 Warto dodać, że przebieg i końcowy rezultat starcia był w dużej mierze efektem błędnych decyzji amerykańskiego doradcy wojskowego, który następnie z pomocą znajomych korespondentów prasowych starał się przysłowiowo odwrócić kota ogonem. Bitwa i jej pozamilitarne aspekty są stosunkowo dobrze opisane w polskiej literaturze przedmiotu: Przemysław Benken, Ap Bac 1963, Warszawa 2011, ss. 106; Przemysław Równocześnie jednak swoje działania zintensyfikowali komuniści, wspierani przez coraz bardziej rozbudowany system przerzutu zaopatrzenia z Wietnamu Północnego493. W efekcie konflikt na Południu stale eskalował. Potężne wsparcie materiałowe Amerykanów pozwalało jednak Ngo Dinh Diemowi do pewnego stopnia panować nad sytuacją. Starcia pomiędzy komunistami a ARW, choć o coraz większej skali, na tym etapie nie były w stanie zagrozić funkcjonowaniu południowowietnamskiego państwa. By przeciwdziałać komunistycznej infiltracji rozpoczęto na terenie całego kraju program budowy tzw. osad strategicznych. Miały one skupić rozproszoną ludność wiejską z danej okolicy w jednej, ufortyfikowanej lokacji, łatwiejszej do obrony i równocześnie odcinającej partyzantów od ewentualnego wsparcia ze strony wieśniaków. W roku 1962, choć komuniści nadal przejawiali wzmożoną aktywność, wydawało się, że sytuację udało się ustabilizować. Rosnąca liczba amerykańskich doradców oraz dostawy nowoczesnego sprzętu wydatnie wzmocniły ARW, zaś dzięki lepszym relacjom z amerykańskim ambasadorem, Diema udało się także przekonać do pewnych ograniczonych reform. W Genewie podpisano ponadto międzynarodową deklarację neutralności Laosu494. Pod koniec 1962 roku wydawało się więc, że Waszyngton i jego sojusznicy mogą spoglądać w przyszłość z umiarkowanym optymizmem. Kolejny rok miał jednak przynieść dramatyczne zmiany. Rozpoczęła go stoczona 2 stycznia bitwa pod Ap Bac. W starciu tym oddziały rządowe poniosły bolesną porażkę, która została na dodatek rozdmuchana przez nieprzyjaznych Diemowi amerykańskich korespondentów do symbolu nieudolności jego rządów. Stała się ona także początkiem czarnej legendy ARW jako armii, która nie potrafi i nie chce walczyć495. Po kilku miesiącach względnego spokoju, w maju 1963 roku rozpoczęła się seria wydarzeń znanych szerzej jako kryzys buddyjski. Benken, Ap Bac 1963 – Binh Gia 1964. Dwie bitwy, które zmieniły bieg wojny w Wietnamie, Zabrze-Tarnowskie Góry 2018, ss. 94; Jarema Słowiak, Bitwa o osadę Bac – Klęska, porażka, czy nieistotna potyczka Armii Republiki Wietnamu, [w:] red. Bartłomiej Międzybrodzki, Magdalena Gajda, Krzysztof Fudalej, Michał Przeperski, Na z góry upatrzonych pozycjach, Warszawa-Zabrze 2011, s. 415-423. 496 W trakcie tego święta buddyści wywieszają liczne kolorowe flagi, powszechnie uznano więc, że jest to dyskryminacja ze strony katolickiego prezydenta, gdyż niewiele wcześniej publicznie flagi Watykanu wywiesił jego brat i arcybiskup Hue, Ngo Dingh Thuc. Tymczasem według części badaczy zakaz był reakcją Diema na zbyt prowokacyjne w jego ocenie działania brata i miał na celu zapobieżenie konfliktowi pomiędzy katolikami i buddystami, ogłoszony został jednak w niefortunnym momencie. Edwards Miller, op. cit., s. 266. 497 Dawna stolica cesarska, dla Wietnamczyków pod względem znaczenia będąca z grubsza tym, czym dla Polaków jest Kraków. 498 Rozważania nad naturą reżimu Ngo Dinh Diema wykraczają poza zakres tej pracy, warto tu jednak zwrócić uwagę na pewną kwestię. Amerykanie, zwłaszcza od prezydentury Kennedy’ego, mieli ambicję by przekształcić Wietnam Południowy w modelowe państwo demokratyczne na wzór amerykański, co zwłaszcza w realiach aktywizacji komunistów było absurdem. Osobną kwestię stanowi fakt, że kryzys z początku lat sześćdziesiątych był efektem skąpstwa Stanów Zjednoczonych w poprzedniej dekadzie, które uniemożliwiło okrzepnięcie administracji i aparatu bezpieczeństwa Diema w okresie, gdy komuniści nie byliby w stanie temu przeszkodzić. Pierwotną przyczyną był zakaz wywieszania jakichkolwiek flag poza państwowymi, ogłoszony przez władze Południowego Wietnamu w przededniu rocznicy urodzin Buddy496. W efekcie doszło do krwawych zamieszek w mieście Hue497, które następnie rozprzestrzeniły się po całym kraju. Mimo prób rozładowania sytuacji, protesty o religijnym charakterze szybko nabrały politycznego wymiaru, zaś żądania eskalowały do momentu, gdy domagano się ustąpienia samego Diema. Charakterystycznym i szokującym dla światowej opinii publicznej środkiem nacisku w trakcie demonstracji były akty samospalenia buddyjskich mnichów, uwiecznione na słynnych zdjęciach z tamtego okresu. Równocześnie, poza masowymi demonstracjami i odwoływaniem się do światowych mediów, protestujący zaczęli przygotowywać się do siłowej konfrontacji, gromadząc się w pagodach na terenie kraju. Wietnamski prezydent zareagował podobnie jak podczas kryzysu sekt w roku 1955, łącząc przekupstwo i negocjacje z groźbą użycia siły. I tak jak osiem lat wcześniej, nie zawahał się ostatecznie przed konfrontacją, wysyłając w sierpniu 1963 roku Siły Specjalne ARW do zajętych przez protestujących świątyń. Podobnie jak w roku 1955, Diem wyszedł z tej próby zwycięsko: aresztowano setki osób, protestujących rozproszono, zarekwirowano gromadzoną broń, a na ulice miast powrócił względny spokój. Niestety dla wietnamskiego prezydenta, Stany Zjednoczone patrzyły na wydarzenia w jego kraju inaczej niż osiem lat wcześniej. Amerykańska opinia publiczna w roku 1963 uważała Ngo Dinh Diema za nepotycznego i krwawego dyktatora, prześladującego i mordującego pokojowo nastawionych demonstrantów498. Był to efekt pracy zagranicznych dziennikarzy przebywających w Sajgonie, którzy nie ukrywali swojej sympatii dla protestujących i pogardy dla wietnamskiego prezydenta i jego rodziny. To z kolei wzmacniało wspomnianą już frakcję zwolenników wymiany Diema, silną w waszyngtońskiej administracji499. Na dodatek w sierpniu pojawił się w Wietnamie nowy amerykański ambasador Henry Cabot Lodge Jr., który praktycznie od swojego pierwszego dnia w Sajgonie opowiadał się za odsunięciem Diema od władzy i aktywnie poszukiwał chętnych do zorganizowania puczu wśród wietnamskich wojskowych500. 499 Mocno upraszczając, za pozostawieniem Diema opowiadał się Pentagon, za jego usunięciem Departament Stanu. Różnica oceny sytuacji w Wietnamie w tych dwóch instytucjach była tak wielka, że gdy we wrześniu 1963 roku do Waszyngtonu powróciła wspólna misja generała Victora Krulaka i wspomnianego już Josepha Mendenhalla, prezydent Kennedy po przeczytaniu ich raportów zwrócił się do obu „czy wy na pewno byliście w tym samym kraju?”. William S. Turley, Second Indochina War, Lanham-Boulder-New York-Toronto-Plymouth 2009, s. 73. 500 Wysłanie Lodge’a do Wietnamu było polityczną zagrywką Kennedy’ego, mającą na celu wciągnięcie Republikanów w politykę jego administracji względem Azji Południowo-Wschodniej. Lodge był także wymieniany jako potencjalny kandydat w zbliżających się wyborach prezydenckich. 501 Kennedy był do pewnego stopnia świadomy poczynań swojego ambasadora, jednak obawiał się politycznych konsekwencji odwołania przedstawiciela Republikanów po bardzo krótkim pobycie w Wietnamie. 502 Telegram From the President's Special Assistant for National Security Affairs (Bundy) to the Ambassador in Vietnam (Lodge), 29.X.1963, FRUS, 1961-63, vol. IV, s. 473-475. 503 Telegram From the Ambassador in Vietnam (Lodge) to the Department of State, 1.XI.1963, FRUS, 1961-63, vol. IV, s. 513. W Waszyngtonie żadna z frakcji w administracji prezydenckiej nie była w stanie przeforsować swojej opcji, ale te wewnętrzne niesnaski w otoczeniu Kennedy’ego pozwoliły Lodge’owi wyjść poza otrzymane instrukcje i wesprzeć planowany przewrót wojskowy w Sajgonie501. Gdy pod koniec października 1963 roku ambasador otrzymał polecenie poinformowania spiskujących wietnamskich generałów, że Stany Zjednoczone nie wierzą w sukces puczu502, Lodge zignorował to zalecenie i samodzielnie (oraz samowolnie) dał konspiratorom zielone światło do działania. W efekcie 1 listopada 1963 roku w Sajgonie doszło do przewrotu wojskowego. Spiskowcy, po rozprawieniu się z oficerami wiernymi Diemowi, otoczyli pałac prezydencki. Tam jednak napotkano twardy opór i walki zaczęły się przeciągać. Wśród buntowników zapanował niepokój, że prezydent zdoła odwrócić sytuację podobnie jak trzy lata wcześniej w trakcie puczu spadochroniarzy. Decydujące okazały się jednak telefoniczne rozmowy wietnamskiego prezydenta z Lodgem, który odmówił udzielenia mu otwartego poparcia i namawiał Diema do ustąpienia i opuszczenia kraju (z amerykańską pomocą)503. Prezydent co prawda wymknął się potem z pałacu tajnym przejściem, chcąc przedostać się do wiernych oddziałów na prowincji, ostatecznie jednak zdecydował się zaakceptować wspomnianą propozycję i udać się na emigrację. Na to nie miała jednak zamiaru pozwolić część spiskowców. Mimo udzielenia gwarancji, po oddaniu się w ręce puczystów 2 listopada Diem został zamordowany wraz z bratem Nhu w trakcie transferu do kwatery głównej buntowników504. To morderstwo z zimną krwią wywołało wstrząs w Białym Domu. Kennedy, który nigdy nie przekonał się całkowicie do koncepcji usunięcia wiernego sojusznika, bardzo źle zniósł wieść o śmierci Diema, co wyraźnie słychać na taśmach nagranych kilka dni po przewrocie. Przebija się na nich także obawa co do dalszego rozwoju wypadków w Wietnamie505. 504 Decyzję o zabiciu Diema podjął osobiście stojący na czele spisku generał Duong Van Minh, wbrew stanowisku ustalonemu wcześniej z innymi oficerami, którzy chcieli tylko pozbyć się prezydenta z kraju. Mark Moyar, op. cit., s.273. 505 Nagranie udostępnione przez JFK Library: https://www.youtube.com/watch?v=mQX4cBV5Kfw (dostęp 22.VI.2019) 506 Jako dowódca II Korpusu obejmującego okolice Sajgonu, 1 listopada 1963 roku przyjął on postawę wyczekującą, de facto korzystną dla buntowników. 507 Generał Khanh pamiętając los Diema przygotował wyszukany plan ucieczki na wypadek faktycznego przewrotu. Gdy pewnego razu został on w wyniku pomyłki wprowadzony w życie, nikt nie był w stanie odnaleźć głowy państwa przez cały dzień, a Khanha do powrotu do Sajgonu przekonać musiał osobiście dowódca sił amerykańskich w Wietnamie. William C. Westmoreland, A Soldier Reports, New York 1976, s. 65. 508 James H. Willbanks, op. cit., s.127. 509 Cytując samego Ho Chi Minha: „Ledwo mogę uwierzyć, że Amerykanie mogli być tak głupi”. Cyt. za Mark Moyar, op. cit., s. 286. Niepokój ten był uzasadniony. Pierwotna junta pod przywództwem generała Minha przetrwała zaledwie trzy miesiące. W styczniu 1964 roku w prawie bezkrwawym zamachu stanu obalił ją generał Nguyen Khanh, rozczarowany brakiem wdzięczności spiskowców za jego postawę w czasie listopadowego przewrotu506. Dał jednak tym samym sygnał, że o wpływach i konfiguracji rządu decyduje siła posiadanych oddziałów. Wyprowadzanie wojska na ulicę, lub groźba, że się to uczyni, stały się nowym sposobem ustalania przydziału ministerstw oraz innych urzędów. Khanh co prawda utrzymywał się na wierzchu, stale balansował jednak na krawędzi, z jednej strony świadomy, że jego byt zależy od poparcia Amerykanów, z drugiej stając się coraz bardziej pogardzanym przez studentów i buddystów, którzy przez cały rok 1964 tłumnie wylegali na ulicę, także domagając się udziału we władzy507. Namiastkę politycznej stabilności udało się uzyskać w Wietnamie Południowym dopiero w czerwcu 1965 roku, wraz z przejęciem władzy przez tandem Nguyen Van Thieu – Nguyen Cao Ky. Rząd, na czele którego stanął ten ostatni, był dziewiątym od czasu obalenia Diema508. W Hanoi zamordowanie południowowietnamskiego prezydenta przyjęto z radosnym niedowierzaniem509. Jego śmierć oraz czystki prowadzone przez zwycięskich generałów doprowadziły bowiem do kompletnego rozbicia administracji Wietnamu Południowego, paraliżując chociażby program osad strategicznych czy działania ARW wymierzone w partyzantów. Już na początku grudnia 1963 roku wietnamscy komuniści zdecydowali o eskalacji swoich działań, chcąc zadać chwiejącej się Republice Wietnamu śmiertelne ciosy nim Amerykanie zdecydują się interweniować510. Błyskawicznie górskie ścieżki na wietnamsko-laotańskim pograniczu zaroiły się od maszerujących na południe oddziałów Wietnamskiej Armii Ludowej511. Równocześnie doszło do pewnych przetasowań na szczytach partyjnej władzy. Ho Chi Minh, wciąż pozostający ikoną, zwłaszcza dla świata zewnętrznego, odsunięty został na boczny tor, zaś realną władzę w DRW przejął wówczas ostatecznie pierwszy sekretarz WPP Le Duan, stojący na czele frakcji prącej do siłowego zjednoczenia kraju512. 510 Ich wezwania o pomoc spotkały się z chłodnym przyjęciem w Moskwie, nie zainteresowanej tworzeniem nowego punktu zapalnego na świecie, uzyskali jednak poparcie ze strony Pekinu. James H. Willbanks, op. cit., s.76. 511 Oraz pokłady przybrzeżnych sampanów, które do 1965 roku przewoziły ponad 70% zaopatrzenia dostarczanego partyzantom na Południu. William C. Westmoreland, op. cit., s. 223-224. 512 Le Duan władzy miał zresztą nie wypuścić już z rąk aż do śmierci w roku 1986. 513 Mimo zniknięcia Diema, rzekomo tak brutalnie prześladującego buddystów, w ciągu czterech miesięcy po jego śmierci doszło do większej liczby aktów samospalenia niż w ciągu całych jego rządów. Mark Moyar, op. cit., s. 281. Warto tutaj dodać, że Amerykanie widząc katastrofalne skutki pozbycia się Diema szli w zaparte i nadal obarczali go winą za wszelkie możliwe nieszczęścia, równocześnie jednak odżegnując się oficjalnie od jakiejkolwiek roli w jego obaleniu. W wydanej w roku 1967 książce opisującej prezydenturę Kennedy’ego, Arthur Schlesinger podkreślał z całą stanowczością, że Stany Zjednoczone nie miały nic wspólnego z przewrotem, a wietnamscy wojskowi działali całkowicie z własnej inicjatywy (co było oczywiście nieprawdą). Arthur M. Schlesinger Jr., A Thousand Days. John F. Kennedy in the White House, New York 1967, s. 909. 514 Memorandum From the Deputy Director for Plans, Central Intelligence Agency (Helms), to the Secretary of State, 18.II.1964, FRUS, 1964-68, vol.I, s. 84-86. 515 Jedną ze zmian była reorganizacja amerykańskiego systemu dowodzenia i nadzoru w Wietnamie. W maju 1964 roku MAAG została wchłonięta przez MACV (Military Assistance Command Vietnam – Dowództwo Pomocy Wojskowej w Wietnamie), na czele którego w czerwcu 1964 roku stanął generał William C. Westmoreland. Graham A. Cosmas, MACV. The Joint Command in the Years of Escalation, 1962-1967, Washington D.C. 2006, s. 123. 516 W dniu 2 sierpnia 1964 roku doszło do starcia pomiędzy niszczycielem USS Maddox i grupą ścigaczy torpedowych DRW. Amerykanie z pomocą artylerii i wezwanego lotnictwa zatopili jedną i uszkodzili dwie Z perspektywy Amerykanów sytuacja w Wietnamie stawała się coraz bardziej alarmująca. Wbrew zapewnieniom zwolenników obalenia Diema, po jego śmierci wrzenie polityczne w kraju tylko przybrało na sile513. Co gorsza, zakłóceniu uległy dotychczas stosunkowo sprawnie prowadzone działania militarne wymierzone w komunistów, upadł także szereg projektów rządowych prowadzonych na prowincji, które trzeba było później zaczynać praktycznie od zera514. W efekcie Stany Zjednoczone zmuszone zostały do coraz silniejszego angażowania swoich sił w Wietnamie, choć wciąż oficjalnie ograniczało się to do doradców wojskowych oraz wsparcia powietrznego515. W takich realiach doszło w sierpniu 1964 roku do tzw. incydentu tonkińskiego, uważanego za wstęp do amerykańskiej wojny w Wietnamie. W odpowiedzi na starcie amerykańskich okrętów i lotnictwa z jednostkami północnowietnamskimi, prezydent Lyndon Johnson nakazał rozpoczęcie nalotów odwetowych na cele w Demokratycznej Republice Wietnamu516. Ważniejsza była jednak uchwała ws. Zatoki Tonkińskiej (Gulf of Tonkin kolejne z atakujących jednostek. Dwa dni później w trakcie nocnego patrolu Maddox i towarzyszący mu inny niszczyciel rzekomo odparły zmasowany atak torpedowy licznych okrętów przeciwnika (Nie ma żadnych dowodów, że w pobliżu były jakiekolwiek jednostki północnowietnamskie). Przebieg nocnych wydarzeń budził wątpliwości prezydenta Johnsona praktycznie od samego początku, ale decyzja o nalotach odwetowych podjęta została już po prawdziwym starciu z 2 sierpnia. Bogaty zbiór artykułów i dokumentów związanych z tymi wydarzeniami znaleźć można na stronie poświęconej historii amerykańskiej marynarki wojennej: http://www.history.navy.mil (dostęp 22.VI.2019) 517 Przeciwnikiem bombardowań DRW był chociażby dowodzący w Wietnamie generał Westmoreland. Uważał on wspomnianą operację za negatywny przykład cywilów próbujących zarządzać prowadzeniem wojny. Rolling Thunder doczekała się w Polsce obszernej, dwutomowej monografii: Łukasz Mamert Nadolski, Walki powietrzne nad Wietnamem Północnym w latach 1965-1968 na tle operacji Rolling Thunder. Tom 1, lata 1965-1967, Toruń 2016, ss. 430; Idem., Walki powietrzne nad Wietnamem Północnym w latach 1965-1968 na tle operacji Rolling Thunder. Tom 2, lata 1967-1968, Bydgoszcz 2018, ss. 550. Resolution), przegłosowana przez amerykański Kongres 7 sierpnia 1964 roku. Uprawniała ona prezydenta do podjęcia wszelkich stosownych kroków mających chronić amerykańską rację stanu w Azji Południowo-Wschodniej, włącznie z użyciem sił zbrojnych USA. Naloty z 5 sierpnia 1964 roku były także wstępem do nowej strategii opracowanej w gabinetach Waszyngtonu, zakładającej zmuszenie Hanoi do wstrzymania ofensywy partyzanckiej na Południu z pomocą stopniowo nasilających się bombardowań lotniczych celów na terytorium DRW. Zarówno sam pomysł jak i jego wykonanie (stopniowe rozszerzanie listy celów i intensywności nalotów w nadziei, że przeciwnik uzna beznadzieję dalszego oporu) miały jednak licznych przeciwników. Operację Rolling Thunder kontynuowano jednak aż do listopada 1968 roku517. Tymczasem w Wietnamie Południowym zaplanowane w roku 1964 przez Amerykanów wspólnie z generałem Khanhem wielkie operacje wojskowe, mające na celu odzyskanie inicjatywy i zmiażdżenie komunistycznej partyzantki, spaliły na panewce. Mimo potężnych dostaw sprzętu i rosnącej liczby doradców ze Stanów Zjednoczonych, to przeciwnik uderzał częściej i mocniej, sytuacja militarna pogarszała się, a komunistyczne strefy wyzwolone rosły coraz bardziej. W międzyczasie po wygraniu wyborów prezydenckich w listopadzie 1964 roku, Lyndon Johnson uzyskał nieco większe pole manewru. Stał jednak przed nie lada wyborem: z jednej strony jego wielkim marzeniem było zapoczątkowanie w trakcie swojej prezydentury projektu tzw. Wspaniałego Społeczeństwa (Great Society), co wymagało jednak olbrzymich środków. Z drugiej, podobnie jak jego poprzednicy, uważał że od Wietnamu zależy nie tylko równowaga strategiczna w regionie, ale także wiarygodność międzynarodowa Stanów Zjednoczonych. W efekcie, mimo własnych wątpliwości i opozycji części polityków, zdecydował się on na wysłanie do Wietnamu Południowego regularnych oddziałów sił zbrojnych USA. W dniu 8 marca do plaż Da Nang zaczęły przybijać jednostki desantowe z żołnierzami 9. Ekspedycyjnej Brygady Piechoty Morskiej. O deterioracji władz Republiki Wietnamu (czy też ich percepcji przez Amerykanów) najlepiej świadczy chyba fakt, że Waszyngton nie konsultował w ogóle tego kroku z nominalnym sojusznikiem. Władze w Sajgonie dowiedziały się o wszystkim, gdy trwał już rozładunek. Do pięciu tysięcy marines szybko zaczęli dołączać żołnierze innych formacji. Pierwsza dotarła z Okinawy 173. Brygada Powietrzno-desantowa, do której latem dołączyły m.in. 1. Dywizja Kawalerii Powietrznej oraz słynna 101. Dywizja Powietrzno-desantowa. Wraz ze wzrostem liczebności Amerykanów i ich sojuszników518, zwiększała się także intensywność starć z komunistami. Oddziały skierowane początkowo do ochrony amerykańskich instalacji szybko zostały wysłane w pole, w celu powstrzymania naporu komunistów. Zwłaszcza po przybyciu 1. Dywizji Kawalerii Powietrznej, która eksperymentalnie wymieniła prawie cały swój tabor mechaniczny na helikoptery, wojna nabrała aeromobilnego charakteru, z czym kojarzy się większości ludzi. 518 W Wietnamie przy boku Amerykanów walczyli także Australijczycy, Nowozelandczycy, Koreańczycy i Tajowie. Wsparcia udzielały także Filipiny i Tajwan. 519 Starcie to nabrało rozgłosu dzięki książce amerykańskiego dowódcy w trakcie bitwy, która została także zekranizowana w roku 1999 w postaci filmu Byliśmy żołnierzami z Melem Gibsonem w roli głównej (We Were Soldiers, reż. Randall Wallace, 2002). Już w 1965 roku doszło do szeregu starć z udziałem Amerykanów, z których najbardziej znaną jest chyba stoczona w listopadzie bitwa w dolinie Ia Drang, w której bataliony 7. Pułku Kawalerii starły się z dwoma pułkami WAL519. Już wcześniej doszło jednak do szeregu innych poważnych walk, jak operacje Starlight i Highland. W obliczu skutecznego przeciwstawienia się komunistycznej eskalacji, oraz powolnego stabilizowania się sytuacji politycznej przez wspomnianą już parę Thieu-Ky, na początku 1966 roku na konferencji w Honolulu zdecydowano się na dalszą rozbudowę sił amerykańskich w Wietnamie. Umożliwiło to generałowi Westmorelandowi przejście do agresywnego poszukiwania przeciwnika (tzw. operacje search-and-destroy). Starano się uderzać w słabo zamieszkałe terytoria Wietnamu Południowego pozostające pod kontrolą NFW. Miało to na celu nie tylko zaniesienie walki na teren nieprzyjaciela, ale także ograniczenie strat wśród cywili, oraz osłonięcie operacji pacyfikacyjnych w gęściej zamieszkałych regionach, które w zamyśle dowódcy MACV miały prowadzić jednostki Armii Republiki Wietnamu. W efekcie w latach 1966 i 1967 amerykańskie działania nabrały jeszcze większego rozmachu. Operacje takie jak Junction City, Cedar Falls czy Attleboro prowadzone były przez kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy z różnych rodzajów wojsk, którzy zmagali się z komunistami na terenie całego Wietnamu Południowego. Wzdłuż 17 równoleżnika zaczęto budować system baz wojskowych, pól minowych i sieci czujników, które przeszły do historii jako linia McNamary520. 520 Amerykanie używali w Wietnamie najróżniejszych urządzeń elektronicznych, mających służyć wykrywaniu przeciwnika, od czujników tektonicznych po detektory ludzkiego moczu. Więcej w: Anthony J. Tambini, Wiring Vietnam. The Electronic Wall, Lanham 2007, ss. XIX+212. 521 W roku 1967 przeprowadzono wybory prezydenckie, w których obaj panowie początkowo byli rywalami. Pod naciskiem Amerykanów Nguyen Cao Ky zgodził się jednak ostatecznie wystartować wspólnie z Thieu jako kandydat na wiceprezydenta. 522 Warto pamiętać, że w połowie 1967 roku liczebność Amerykanów w Wietnamie sięgnęła czterystu tysięcy i nadal rosła, by swój najwyższy pułap osiągnąć w roku 1969, gdy stacjonowało ich tam pięćset czterdzieści trzy tysiące. 523 Co jak bywało w państwa komunistycznych, oznaczało czystki i często fizyczną likwidację ideologicznych oponentów. Martin Grossheim, Revisionism in the Democratic Republic of Vietnam: New Evidence from the East German Archives, “Cold War History” (London), vol. 5, issue 4, s. 460-461. Powyższe działania doprowadziły do zahamowania komunistycznych postępów militarnych, zaś mocniejsze uchwycenie władzy w Wietnamie Południowym przez Thieu i Ky521 poważnie ograniczyło także skuteczność ich działań politycznych. Gdy jasne stało się, że Amerykanie zaangażowali w tej wojnie całą swoją potęgę i jej rozstrzygnięcie nie nastąpi w najbliższym czasie, agitacja Viet Congu zaczęła być o wiele mniej skuteczna. Zaczęła też rosnąć liczba dezerterów z partyzantki, korzystających z rządowego programu amnestii. Mimo tych sukcesów, wśród amerykańskiej opinii publicznej (a tym samym także decydentów) zaczęły pojawiać się głosy, iż przy potędze Stanów Zjednoczonych impas, jaki osiągnięto w roku 1967 jest wysoce niezadowalający, a perspektywa długotrwałego zaangażowania w Wietnamie zbyt kosztowna i tym samym nie do zaakceptowania522. Tymczasem w Hanoi w roku 1967 tamtejsze kierownictwo partyjne stanęło przed trudnym dylematem. Po grudniu 1963 roku dotychczasowe działania partyzanckie na Południu przeszły w zmagania regularnych oddziałów, które choć do amerykańskiej interwencji zadały poważne ciosy Armii Republiki Wietnamu, oznaczały także krwawe straty dla komunistów. Osiągnięcia te zostały jednak w znacznym stopniu zanegowane przez pojawienie się na polach bitew regularnych oddziałów USA. Co więcej, nie udało się uzyskać efektu politycznego - mimo zadanych głębokich ran, Republika Wietnamu nie zawaliła się przed amerykańską interwencją, na co liczyli komuniści eskalując swoje działania. Warto bowiem pamiętać, że nasilenie działań na Południu odbyło się kosztem samego Wietnamu Północnego i jego mieszkańców. Mimo odsunięcia na boczny tor zwolenników pokojowej koegzystencji i zdobycia władzy przez grupę forsującą zbrojne zjednoczenie kraju523, na partyjnych szczytach wciąż istniała wpływowa frakcja zwolenników budowy silnego państwa na Północny, przed powrotem do kwestii zjednoczenia obu części kraju. Po zmianie władzy na Kremlu524 Hanoi uzyskało od ZSRR (i całego bloku komunistycznego) tak potrzebne wsparcie techniczne i wojskowe, konieczne do odpierania amerykańskich nalotów. Ilość pomocy zwiększył także nie chcący zostać w tyle Pekin. Za wsparciem szły jednak także większe oczekiwania – żadne z komunistycznych mocarstw nie było zainteresowane otwartym konfliktem ze Stanami Zjednoczonymi i wywierały one nacisk na Hanoi, by rozwiązać kwestię zjednoczenia za pomocą dyplomacji (ZSRR), lub powrócić do planu długotrwałej wojny partyzanckiej (ChRL)525. Na dodatek początkowy entuzjazm i duch oporu, obecny wśród mieszkańców DRW po rozpoczęciu amerykańskich bombardowań, w obliczu kolejnych miesięcy nalotów i braku perspektywy ich przerwania zaczął się załamywać. 524 W październiku 1964 roku Nikitę Chruszczowa zastąpił Leonid Breżniew, który miał zamiar prowadzić o wiele aktywniejszą politykę w krajach trzeciego świata. Na dodatek jeden z amerykańskich nalotów niefortunnie zaatakował Hanoi w momencie, gdy w lutym 1965 roku przebywał tam premier ZSRR Aleksiej Kosygin, zmuszając go do ucieczki do schronu przeciwlotniczego. Theodore Shabad, Moscow and Peking Warn They Will Not Fail Hanoi, „The New York Times”, 9 lutego 1965 roku. 525 ZSRR nie zamierzał poświęcać przyzwoitych relacji z Zachodem w imię odległego Wietnamu, z kolei Chiny liczyły na wieloletnie zaangażowanie Stanów Zjednoczonych, co wiązało i redukowało ich możliwości względem Pekinu i reszty Azji. William S. Turley, op. cit., s. 139. W efekcie atakowani z różnych stron zwolennicy siłowego odbicia Południa zdecydowali się na rodzaj ucieczki do przodu. W ich (mocno życzeniowej) ocenie mieszkańcy miast Republiki Wietnamu gotowi byli na rewolucję i zrzucenie jarzma sajgońskiego reżimu i potrzebowali tylko pomocy, by cały kraj powstał przeciw Amerykanom. Na podstawie tego przekonania zaczęto więc planowanie Generalnej Ofensywy/ Powszechnego Powstania. Ta kombinowana operacja, łącząca ogólnokrajowe ataki skoncentrowanych oddziałów Viet Congu i WAL wraz z powszechnym powstaniem, jaki miało to wywołać w południowowietnamskich miastach, zaplanowana została na święto Tet 31 stycznia 1968 roku. III.2. Funkcjonowanie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie i Delegacji Polskiej w latach 1961-1967 Z początkiem nowej dekady Komisja musiała zmierzyć się z kolejnymi poważnymi zmianami w sytuacji politycznej w Wietnamie, które bezpośrednio wpływały na jej działalność. W roku 1960 pod pretekstem oszczędności zlikwidowano cztery grupy kontrolne. Zmniejszono także wielkość części pozostawionych zespołów526. W Wietnamie pozostało więc dziesięć stałych grup inspekcyjnych527, Grupa Ruchoma 76 w Strefie Zdemilitaryzowanej, Kwatera Główna w Sajgonie oraz Podkomisja w Hanoi. Mimo nacisków ze strony uczestników Konferencji Genewskiej na tym jednak redukcje się zakończyły i Komisja pracowała w takim kształcie i rozmiarze aż do roku 1965528. 526 Grupę w Sajgonie zmniejszono z trzech do dwóch zespołów inspekcyjnych, te w Hajfongu i Da Nang z dwóch do jednego. Sprawozdanie roczne za 1960 rok z pracy Grupy Rezerwowej Jednostki Wojskowej 2000, 13.I.1961, AIPN, IPN BU 2602/7186, k. 16-22. 527 Na Południu: Sajgon, Cap Saint Jacques, Nha Trang, Qui-Nhon oraz Da Nanh (Tourane). Na Północy: Hajfong, Dong Dang, Vinh, Lao Cai oraz Dong Hoi. 528 Na dalsze redukcje naciskali zwłaszcza Brytyjczycy, których główną motywacją były jednak nie tyle względy polityczne, co kwestie finansowe (oszczędności). Materialne podłoże miał jednak także opór Hindusów względem ewentualnych redukcji, którzy, jak zauważali w jednym z raportów Polacy, poza wykorzystywaniem Komisji do realizowania swoich interesów gospodarczo-politycznych w regionie, czerpali także z jej istnienia konkretne dochody. Sprawozdanie z działalności i roli ekipy wojskowej w Polskiej Delegacji do MKNiK w Wietnamie za okres od czerwca 1960 roku do marca 1961 roku, 4.V.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 47-55. W opisywanym okresie faktyczna działalność Komisji ograniczała się do kontrolowania, z pomocą grup inspekcyjnych, punktów wwozu materiałów i personelu wojskowego do obu państw wietnamskich. Była to jednak fikcja. Pomijając fakt, że obie strony dysponowały już na tym etapie szeregiem portów, lotnisk i przejść granicznych z dala od oczu MKNiK, nawet tam gdzie przeprowadzano kontrolę, członkowie grup inspekcyjnych z różnych przyczyn mogli dokonać jedynie pozornego badania, czy do Wietnamu trafiają żołnierze i wojskowy ekwipunek. Równocześnie jednak w obu państwach wietnamskich pod różnymi pretekstami bardzo często uniemożliwiano prowadzenie jakichkolwiek kontroli. Różnorodne powody takiego stanu rzeczy przedstawione zostaną w dalszej części tekstu. Narastanie konfliktu wewnętrznego na Południu, podsycanego przez Hanoi, sprawiło, że wietnamscy komuniści widzieli coraz mniej korzyści nawet w formalnym popieraniu MKNiK. Choć władze DRW nadal głośno mówiły o łamaniu Układów Genewskich przez stronę południowowietnamską oraz USA, same coraz niechętniej spoglądały na działalność grup inspekcyjnych na Północy. Równocześnie Amerykanie i Sajgon, pozornie przychylniejsi działalności Komisji, starali się wykorzystać MKNiK stricte do celów propagandowych. Niezależnie od korzystnych dla USA decyzji większościowych Komisji wspomnianych w poprzednim rozdziale529, ekipa Johna Kennedy’ego już w 1961 roku porzuciła wszelkie pozory, że przejmuje się Układami Genewskimi. To z kolei było wygodnym argumentem dla Hanoi, by coraz bardziej ograniczać swobodę grup inspekcyjnych na Północy – zarówno w kwestii samych kontroli, jak i codziennego funkcjonowania ich członków. 529 Takich jak akceptacja obecności misji TERM, przedłużanie zgody na jej działalność w Wietnamie Południowym, czy też zgoda na radykalne zwiększenie liczebności amerykańskich sił doradczych głosami większościowymi Hindusów i Kanadyjczyków 530 Praca na stanowisku pomocnika szefa Delegacji Polskiej d/s wojskowych w Podkomisji Hanoi, niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 32-33. 531 „Mówiono wręcz o zmieszczeniu wszystkich trzech Delegacji w jednym samochodzie”. Ibidem. 532 Przykładowo, Hanoi pozbyło się grup inspekcyjnych na Północy dopiero w lutym 1965 roku, zaś częstotliwość lotów kurierskich uległa w kolejnych latach ograniczeniu głównie ze względów finansowych. 533 W realiach ówczesnego Wietnamu Północnego nikt, łącznie z Polakami, nie miał złudzeń, że akcja pisania tych petycji nie była ani oddolna ani spontaniczna. 534 W roku 1961 miało co prawda dojść do jakichś szykan ze strony Sajgonu wymierzonych w Polaków, które doprowadziły ponoć do paniki części członków delegacji. O fakcie tym dowiadujemy się jednak post factum z Na początku 1961 roku jeden z wyższych oficerów Misji Łącznikowej WAL obrazowo oświadczył swojemu polskiemu koledze, że „mamy Komisję gdzieś”530. Wietnamczyk zresztą wyłożył ówczesne plany Hanoi względem przyszłości MKNiK na Północy: • unieruchomienie grup inspekcyjnych (jako odpowiedź na podobne działanie władz Południa); • ograniczenie ilości pojazdów dostępnych dla Podkomisji w Hanoi531; • zredukowanie swobody ruchów Hindusów oraz Kanadyjczyków; • zmniejszenie ilości grup inspekcyjnych (do końca 1961 roku Wietnamczycy chcieli pozostawienia trzech grup w Hanoi, Sajgonie i Strefie Zdemilitaryzowanej); • ograniczenia rejsów samolotów kurierskich Komisji do jednego tygodniowo; • znacznej redukcji personelu administracyjnego Delegacji Hinduskiej. Dynamicznie rozwijająca się sytuacja w Indochinach sprawiła, że powyższe punkty zostały znacznie odwleczone w czasie lub ostatecznie ich nie zrealizowano532. Dają one jednak dobry wgląd w ówczesne myślenie władz DRW o MKNiK. Na przełomie lat 1960/1961 w Hanoi odbywały się głośne demonstracje wymierzone w Komisję, zaś do zespołów inspekcyjnych na Północy trafiały liczne petycje ludności, krytykujące działalność MKNiK533. W tym samym czasie w polskich ocenach stosunek Sajgonu do Komisji był w gruncie rzeczy pozytywny. Krytykowano co prawda brak zdecydowanych działań wobec aktywności Północy, nie dochodziło jednak do żadnych wrogich aktów wymierzonych w MKNiK czy Delegację Polską. Jak więc widać, sytuacja uległa pewnemu odwróceniu względem roku 1955, gdy tłum podpalał samochody i dewastował hotele zajmowane w Sajgonie przez Komisję534. protokołów zebrania partyjnego z grudnia 1961, ciężko jest więc powiedzieć coś więcej na ten temat. Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego organizacji partyjnej przy Polskiej Delegacji do M.K.N. i K w Sajgonie, odbytego w dniu 4 grudnia 1961, 4.XII.1961, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 91-99. Mapa 3 - Rozmieszczenie grup inspekcyjnych MKNiK w Wietnamie po redukcjach w roku 1960. (Opracowanie autora) Warto tu zwrócić uwagę, że swoje postępowanie obie strony uzasadniały podobnie – zasadą wzajemności wobec nie przestrzegania Układów Genewskich przez przeciwnika535. Nie bez znaczenia był także zapewne fakt, że po prestiżowych porażkach w Laosie i na Kubie, Waszyngton był zdeterminowany, by nie dopuścić do wpadnięcia Wietnamu w ręce komunistów „wszelkimi możliwymi środkami”536. W efekcie w czerwcu 1961 roku Amerykanie zakomunikowali przewodniczącemu MKNiK, że powiększają misję MAAG o stu żołnierzy. Równocześnie podkreślili jednak, ze nie podważają Układów Genewskich jako takich537. Mimo to, wobec pogarszającej się sytuacji w Wietnamie cierpliwość Waszyngtonu do zachowywania pozorów. szybko się wyczerpała. W październiku Amerykanie stali już na stanowisku, że nie mają zamiaru łamać porozumień z Genewy, równocześnie jednak nie pozwolą, by stanęły one na drodze działań, które mogą uznać za konieczne dla ratowania Wietnamu538. Oznaczało to de facto odrzucenie wszelkich ograniczeń wymienionych w Układach Genewskich. Starano się mimo to zachowywać pewne pozory legalności. Gdy Kennedy w grudniu 1961 roku dał zgodę na radykalne zwiększenie wsparcia wojskowego dla Wietnamu Południowego, Sajgon z pełną kurtuazją zawiadomił o tym Komisję, uzasadniając wspomnianą pomoc nasilaniem się działalności dywersyjnej sterownej przez Hanoi539. 535 Memorandum on the Substance of Discussion at a Department of State-Joint Chiefs of Staff Meeting, 14.IV.1961, FRUS, 1961-1963, vol. I, s. 70-71. 536 Telegram From the Chief of the Military Assistance Advisory Group in Viet-Nam (McGarr) to the Commander in Chief, Pacific (Felt), 10.V.1961, FRUS, 1961-1963, vol. I, s. 129-131. 537 Memorandum of a Conversation, Department of State, 30.VI.1961, FRUS, 1961-1963, vol. I, s. 191-195. 538 Telegram From the Department of State to the Embassy in Vietnam, 12.X.1961, FRUS, 1961-1963, vol. I, s. 360-362. 539 Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. 540 Choć i z tym bywało różnie w zależności od grupy i okresu, o czym w dalszej części tekstu. Względem wcześniejszego okresu komplikacji ulegała także wewnętrzna dynamika Komisji. Kanadyjczycy zdecydowanie stali po stronie Wietnamu Południowego (czy też coraz bardziej, Stanów Zjednoczonych). Oznaczało to aktywność i pilność w grupach na Północy540, oraz krycie aktywności USA i Sajgonu na Południu, czy to w postaci kompletnego braku chęci do działania i inicjatywy na grupach, czy też stosowania różnorodnych zabiegów proceduralnych, by utrudnić działalność Delegacji Polskiej. Różnicą względem wcześniejszego okresu była o wiele większa jawność tego kanadyjskiego stanowiska, zwłaszcza po bezpośredniej amerykańskiej interwencji w roku 1965. Wynikało to z faktu, że dla kanadyjskiej racji stanu ważniejsze były relacje z Waszyngtonem, ponadto percepcja konfliktu wietnamskiego była w gabinetach Ottawy zbieżna z amerykańskim punktem widzenia541. 541 Ramesh Thakur, Peacekeeping and Foreign Policy: Canada, India and the International Commission in Vietnam, 1954-1965, „British Journal of International Studies”, Vol. 6, No. 2 (July 1980), s. 125-153. 542 W Indiach na potrzeby przyjaźni pomiędzy chińskim smokiem i indyjskim słoniem prasa ukuła wręcz lokalny odpowiednik powiedzenia Polak – Węgier, dwa bratanki. W org. Hindi – Cini bhai bhai. Krzysztof Kubiak, Łukasz Mamert Nadolski, op. cit., s. 54. 543 Komunistyczne Chiny początkowo niechętnie odnosiły się do ruchu państw niezaangażowanych, uważając go za wsteczny względem idei światowej rewolucji. Jednak wobec jego coraz większego znaczenia wśród państw Trzeciego Świata, Pekin podjął próbę zaangażowania się i przejęcia ruchu z rąk Indii, czego efektem było właśnie iskrzenie na konferencji w Bandungu. 544 Przykładowo w roku 1957 Hindusi z zaskoczeniem odkryli, że przez (w ich mniemaniu) indyjskie terytorium przebiega wybudowana kilka lat wcześniej droga łącząca chiński Turkiestan z Tybetem. 545 Przebieg wojny oraz ścieżkę, która zaprowadziła Hindusów do klęski opisali w przytaczanej już książce Klęska na dachu świata Krzysztof Kubiak i Łukasz Mamert Nadolski. Największą ewolucję przeszło stanowisko Indii. W latach sześćdziesiątych państwo to musiało zmierzyć się z brutalnym upadkiem idei budowania bloku państw neutralnych, stanowiącym dotychczas podstawę jego polityki zagranicznej, sformułowanej przez Jawaharlala Nehru. Cios, który zdruzgotał indyjskie marzenia i aspiracje przyszedł na dodatek ze strony państwa, które Hindusi przez długi czas uważali za sojusznika ich koncepcji neutralizmu – czerwonych Chin. Warto pamiętać, że Indie uznały nowe władze w Pekinie już w grudniu 1949 roku (jako pierwszy kraj niekomunistyczny), zaś w 1954 roku oba państwa zawarły ze sobą traktat o przyjaźni i pokojowej koegzystencji542. Jednak już rok później, w trakcie Konferencji Afro-Azjatyckiej w Bandungu, mimo oficjalnych uśmiechów i retoryki czuć było napięcie pomiędzy delegacjami dwóch wielkich azjatyckich państw543. Pogłębiło się ono w latach kolejnych, gdy Indie udzieliły schronienia Dalajlamie uchodzącemu z zajętego przez Chińczyków Tybetu. Jątrzącym się problemem była także granica pomiędzy oboma mocarstwami w Himalajach. Pekin przez lata wymykał się hinduskim próbom uregulowania jej przebiegu. Zamiast tego korzystając z osłony niezwykle trudnych warunków geograficznych oraz oficjalnej propagandy przyjaźni, Chińczycy prowadzili w najwyższych górach świata politykę faktów dokonanych, stopniowo przesuwając się na południe544. Konfrontacja była więc nieunikniona. Do pierwszych potyczek doszło już w 1959 roku, otwarty konflikt wybuchł jesienią 1962 roku. W tej krótkiej wojnie osamotnione Indie doznały upokarzającej porażki, która brutalnie zweryfikowała ich wielkomocarstwowe polityczne i wojskowe ambicje545. Konsekwencją klęski było m.in. osłabnięcie pozycji Jawaharlala Nehru. Zachował on co prawda urząd premiera, ale nie był już niekwestionowanym przywódcą swojego kraju, uważa się także, że to właśnie przebieg wojny z Chinami wywołał problemy zdrowotne, które doprowadziły do jego przedwczesnej śmierci w 1964 roku. Klęska w Himalajach kosztowała też stanowisko ministra obrony znanego już nam Krishnę Menona, który nie wrócił potem do wielkiej polityki. Oznaczało to zniknięcie obu głównych architektów pierwotnej hinduskiej polityki względem Indochin. Jednak nawet przed przegraną wojną Indie przesuwały się wewnątrz Komisji na prozachodnią pozycję, widząc w DRW wykonawcę poleceń Pekinu oraz obawiając się ekspansji chińskiej strefy wpływów w Indochinach546. Nadal jednak ze względów propagandowych starano się zachować pozę neutralnego mędrca-mediatora. W praktyce sprowadzało się to do nie zabierania głosu w kanadyjsko-polskich dysputach, lub wybiórczego popierania jednej lub drugiej strony547. Po roku 1962 mający poczucie doznanej zdrady Hindusi otwarcie potępiali rosnące wpływy Pekinu w DRW i całych Indochinach, starając się wykorzystać Komisję do ich zahamowania. Przekładało się to na znaczne pogorszenie relacji z Hanoi, w którym władała ówcześnie frakcja wspierana przez Chińczyków. Równocześnie jednak Hindusi nie byli cały czas postrzegani na plus przez państwa Zachodu. Przykładowo na początku 1965 roku rząd Kanady uważał, że Indie traktują gorzej Stronę Południową, szybko reagując na skargi DRW, równocześnie bardzo niespiesznie podchodząc do podobnych wniosków składanych przez Sajgon548. 546 Jak pisali sami Hindusi w jednym z artykułów z epoki, Indie nie mogły pozwolić sobie w latach sześćdziesiątych na „luksus niezaangażowania”, zaś narastająca w Indochinach konfrontacja miała bezpośredni wpływ na same Indie, co wymuszało ewolucję ich polityki. Baljit Singh, India’s Policy and Vietnam Conflict, „World Affairs”, Vol. 129, No. 4 (January, February, March 1967), s. 251-255. 547 Jak pamiętamy z poprzedniego rozdziału, w polskiej ocenie oznaczało to popieranie Polaków w kwestiach drugorzędnych i Kanadyjczyków w tych faktycznie ważnych. 548 List ministra spraw zagranicznych Kanady Paula Martina, do Wysokiej Komisji Kanady w New Delhi, 17.III.1965, NA, FO 371/180575/DV1071/50. 549 Zarówno Kanadyjczycy, jak i Polacy zdawali sobie sprawę z nikłej szansy na odkrycie i zgłoszenie faktycznego otwartego naruszenia Układów Genewskich, np. przez ujawnienie wyładunku czołgów czy wylegitymowanie zagranicznego personelu wojskowego. Realnie przedstawiciele obu delegacji na grupach walczyli o jak największą ilość zapisów w punkcie 10 raportów tygodniowych, które oznaczały brak współpracy ze strony przedstawicieli Północnego lub Południowego Wietnamu. Co do Delegacji Polskiej, pozornie wydawała się ona lustrzanym odbiciem Delegacji Kanadyjskiej. Polacy starali się przejawiać jak największą aktywność na Południu, równocześnie osłaniając na wszelkie możliwe sposoby bezdyskusyjne wzmacnianie potencjału militarnego Północy549. Sytuacja była jednak bardziej złożona. Choć wspomniane priorytety były w ogólnym założeniu prawdziwe, na początku lat sześćdziesiątych PRL stał w trudnej sytuacji pogłębiającego się konfliktu sowiecko-chińskiego. Na zewnątrz utrzymywano oczywiście mit komunistycznej jedności, jednak rosnący rozdźwięk pomiędzy dwoma czerwonymi potęgami stawał się coraz bardziej kłopotliwy dla Polaków, otrzymujących w drodze do Indochin instrukcje zarówno w Moskwie, jak i Pekinie. Ekipa Gomułki, mająca początkowo nadzieję na wykorzystanie swoich dobrych relacji z Chinami jako argumentu w układach z Kremlem, była jednak równocześnie zdecydowanie bliższa koncepcji pokojowej koegzystencji Chruszczowa, niż kolejnym wyrzeczeniom w imię światowej rewolucji, do której nawoływał Mao Zedong550. Chęć zachowania dobrych relacji zarówno z Moskwą jak i Pekinem, czy też w pewnym sensie ignorowanie coraz głębszego podziału, rodziły jednak szereg problemów natury praktycznej dla Delegacji Polskiej w Wietnamie551. 550 Niebagatelny był także fakt, że z perspektywy Gomułki tylko Kreml mógł dać faktyczną gwarancję polskich granic na Odrze i Nysie. 551 Warto bowiem pamiętać, że tak jak Hindusi uważali się za zdradzonych przez Chińczyków, tak władcy Pekinu uważali, że zdrajcą są Indie. Jak wspominał Mieczysław Maneli, w trakcie rozmowy z nim chiński premier Zhou Enlai okazywał emocje tylko mówiąc o Hindusach (a konkretnie gniew, pogardę i lekceważenie), zaś negatywny stosunek do New Delhi, które pokazały swoją prawdziwą twarz, miał być w Chinach powszechny. W efekcie taktyka sugerowana w Warszawie/Moskwie znacząco różniła się od tej z Pekinu/Hanoi, o czym w dalszej części tekstu. Mieczysław Maneli, op. cit., s. 77-79. 552 Praca na stanowisku pomocnika szefa Delegacji Polskiej d/s wojskowych w Podkomisji Hanoi, niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 32-33. 553 Dziesiątym oraz jedenastym. Ten drugi obejmował okres do lutego 1961 roku. 554 W org. subversion lub subversive activities. Pozycję Polaków w Komisji komplikował ponadto fakt, że Hanoi nadal uważało, że Delegacja Polska powinna podporządkować swoją taktykę pomysłom Wietnamczyków, często kompletnie odmiennym od elastycznego podejścia faworyzowanego przez przedstawicieli PRL. Wietnamskie kierownictwo na dodatek nieustannie lawirowało pomiędzy ChRL i ZSRR, co z kolei przekładało się na wahania w relacjach z Polakami. Innym gorzkim elementem wzajemnych relacji było rozmyślne podkopywanie przez Wietnamczyków pozycji PRL w Komisji. Przykładowo, jeszcze pod koniec roku 1960 doszło do sytuacji, gdy delegacje Indii i Kanady wystąpiły o powołanie ruchomej grupy inspekcyjnej do skontrolowania lotniska w miejscowości Gia Lam. Wietnamczycy najpierw oświadczyli Polakom, że nie można pod żadnym pozorem dopuścić do powołania takiego zespołu i taką taktykę przyjęła Delegacja Polska, po czym w ostatnim momencie wyrazili zgodę na powołanie grupy, stawiając Polaków w roli samotnych oponentów552. Otwarte przesuwanie się Hindusów na pozycje pro-sajgońskie widać było już w dwóch ostatnich regularnych raportach okresowych553, w których znalazły się niekorzystne dla Wietnamu Północnego zapisy na temat działań wywrotowych554, przeciw czemu protestowała Delegacja Polska. W czerwcu 1962 roku światło dzienne ujrzał z kolei Specjalny raport do współprzewodniczących Konferencji Genewskiej w sprawie Indochin, oskarżający DRW o agresję na swojego południowego sąsiada i wspieranie wspomnianej działalności wywrotowej555. By raport nie wydawał się zbyt jednostronny, w jego drugiej części, opisano zażalenia Hanoi i stwierdzono, że rosnąca obecność militarna Stanów Zjednoczonych oraz import uzbrojenia do Wietnamu Południowego także stanowią naruszenie Układów Genewskich556. Sama jednak ilość artykułów pogwałconych przez obie strony, jak i konstrukcja dokumentu (najpierw lista naruszeń komunistów, a na końcu, niejako w odpowiedzi, łamanie postanowień przez USA i Sajgon), sugerowały jednak, że gros winy spoczywa na DRW. 555 Wskazano naruszenie Artykułów 10, 19, 24 oraz 27 UG. International Commission for Supervision and Control in Viet-Nam. Special Report to the Co-Chairmen of the Geneva Conference on Indo-China, 2.VI.1962, AMSZ, spis wykazów 27/72, wiązka W1, teczka E12/42/1, karty nienumerowane. 556 Oznaczało to pogwałcenie Artykułów 16 oraz 17 UG. Ibidem. 557 W raporcie co prawda opisano tylko oskarżenie, ale z adnotacją o przekazaniu bogatego materiału dowodowego przez stronę Południową, który miał zostać w najbliższym czasie oceniony przez Komitet Prawny Komisji. Ibidem. 558 Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. Na dodatek w dokumencie znalazła się informacja o porwaniu i zamordowaniu w październiku 1961 roku szefa południowowietnamskiej misji łącznikowej, pułkownika Hoanga Thuy Nama, o co władze sajgońskie oskarżyły Hanoi557. Wszystko to razem sprawiło, że władze DRW coraz bardziej utwierdzały się w swoim przekonaniu, że Komisja powinna zostać zlikwidowana lub zredukowana do szczątkowej formy w postaci placówek w Hanoi oraz Sajgonie, z ewentualnym pozostawieniem jednej grupy kontrolnej w Strefie Zdemilitaryzowanej. Relacji nie poprawił nawet okres zmniejszonej aktywności Kanadyjczyków i Hindusów w miesiącach po opublikowaniu raportu, na co zwrócili uwagę Polacy558. Stosunek obu Stron do grup kontrolnych nie był jednak stały i zmieniał się zgodnie z aktualnym zapotrzebowaniem i rozwojem sytuacji. Przykładowo, rok 1963 na Północy Polacy podzielili pod względem nastawienia gospodarzy na trzy etapy: 1) do sierpnia, gdy przeprowadzano w zasadzie wszystkie kontrole lokalne poza inspekcjami fizycznymi, których żądali Partnerzy na stacjach kolejowych w Lao Cai i Dong Dang; 2) sierpień-wrzesień, gdy poważnie ograniczono wykonywanie kontroli długich, oraz ograniczono swobodę osobistą członków grup (w tym także Polaków); 3) od września do końca roku, gdy częściowo przywrócono kontrole długie (poza grupą Vinh), co miało na celu odciągnięcie grup od inspekcji stacji kolejowych. Trzeba tu dodać, że w miesiącach letnich roku 1963 szczególnie często Wietnamczycy wspominali przy różnych okazjach (na wszystkich grupach, co ewidentnie wskazuje na skoordynowane i rozmyślne działanie), że działalność Komisji szkodzi DRW i należałoby zredukować jej zadania mandatowe, lub wręcz zlikwidować część jej grup. Wspomniane ograniczenia swobody osobistej związane były zarówno z kwestią poruszania się poza siedzibami grup, jak i korzystaniem z różnego rodzaju udogodnień, jak kąpieliska czy restauracje. W przypadku tych ostatnich często jawnie faworyzowano Polaków, zezwalając im na wstęp do wspomnianych obiektów. Warto w tym miejscu podkreślić, że Delegacja Polska, zarówno na poziomie kierownictwa jak i oficerów na poszczególnych grupach, protestowała przeciwko takim praktykom, a polscy wojskowi często odmawiali korzystania z preferencyjnego traktowania i sprzeciwiali się szykanom skierowanym w Partnerów559. Nie wynikało to jednak z altruizmu: taktyka Delegacji Polskiej opierała się na elastycznym rozgrywaniu Partnerów przeciw sobie, do czego konieczne były dobre relacje zarówno z Kanadyjczykami jak i Hindusami. Najlepiej świadczy o tym chyba jeden z wniosków z przytaczanego tu raportu rocznego: 559 Na jednej z grup dwukrotnie oskarżono Hindusów o robienie zdjęć szpiegowskich, zarekwirowano film i przesłano oficjalne zawiadomienie do Komisji. W opinii polskiego oficera, nie było podstaw do takich oskarżeń, miały one wręcz charakter prowokacji. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. 560 Ibidem. 561 Ibidem. 562 Podobnie sprawa miała się na Południu. Co z tego, że w roku 1963 wykonano prawie 100% kontroli portu w Qui Nhon, jeżeli równocześnie ani razu grupy nie dopuszczono w pobliże statków i nie udostępniono jej żadnych dokumentów. Ibidem. „Doświadczenie roczne wykazało, że można i należy pogodzić interesy obrony strony północnej ze stworzeniem na grupach wszelkich przesłanek do wykazania obiektywności przedstawicieli polskich, którzy działają w oparciu o obowiązujące przepisy”560 W roku 1963 w Wietnamie Północnym na 4353 przewidziane inspekcje lokalne wykonano 2541 (58,3%), z kontroli dalekich na 420 zaplanowanych do skutku doszło tylko 69 (16,4%)561. Liczby te nie mają jednak większego znaczenia – nawet odbycie wyjazdu nie musiało oznaczać (i zazwyczaj nie oznaczało) skontrolowania czegokolwiek. Czym bowiem realnie różnił się brak kontroli długiej od wykonania jej w niepełnym zakresie, lub według marszruty przygotowanej przez oficera łącznikowego, co w statystyce liczyło się już jako wykonanie kontroli562? Porównanie powyższych statystyk z raportami z działalności poszczególnych grup jasno pokazuje, że ich realna działalność zależała praktycznie w całości od (nie)łaski danego oficera łącznikowego. Przez większość opisywanego okresu poszczególne instytucje MKNiK pogrążone były w paraliżu decyzyjnym, przekazywały poszczególne sprawy sobie nawzajem lub zajmowały się kwestiami mało istotnymi lub pochodzącymi sprzed kilku lat. Dochodziło też do targowania się pomiędzy przedstawicielami poszczególnych delegacji. Przykładowo w 1963 roku Polacy uzależniali zgodę na spisanie z agendy Komitetu Operacyjnego Komisji szeregu spraw niekorzystnych dla Wietnamu Południowego od tego, że równocześnie zamiecione zostaną kwestie związane z DRW, m.in. sprawa nowych okrętów wojennych pływających pod banderą Wietnamu Północnego563. 563 Ostatecznie w drugiej połowie 1964 roku Hindusi i Kanadyjczycy napisali raport większościowy, stwierdzający, że Strona Północna posiada nowe okręty wojenne, nie figurujące w rejestrach Komisji. Załączone polskie oświadczenie mniejszościowe identyfikowało jednostki jako statki obrony wybrzeża. Sprawozdanie za III kwartał 1964 roku, 30.X.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 923-957. 564 Absurdalnie długi czas ustalania tego typu kwestii wynikał oczywiście z rozmyślnej taktyki Polaków, którzy osłaniali w ten sposób DRW – dopóki Komisja nie przyjęła wspomnianej definicji, nie można było oficjalnie oskarżyć strony komunistycznej, że buduje nowe bazy wojskowe, zakazane przez UG. Ibidem. 565 „Pikantna sałatka kulturalna w Vientiane”, „Bangkok Post” [Tłumaczenie artykułu], 31.VII.1966, AIPN, IPN BU 2602/7185, k. 216-218. 566 Przesłanki i przyczyny kambodżańskiej decyzji, niedatowany [Rok 1970], AIPN, IPN BU, 2602/12754, k. 185-197. 567 Raport za okres 1 lipca – 31 grudnia 1964 r., 15.I.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 3-43. 568 Ibidem. Z kolei rozważania i debaty nad definicją bazy wojskowej, które trwały od roku 1958, zakończyły się dopiero w drugiej połowie roku 1964, gdy w Komitecie Starszych Doradców Wojskowych Partnerzy przyjęli decyzję większościową (przy sprzeciwie Polaka), by wykorzystać w tym celu angielskie regulaminy wojskowe564. Na wszystkie te problemy wewnętrze cieniem kładły się także chroniczne problemy finansowe Komisji, które uległy gwałtownemu zaostrzeniu w roku 1963. Swoją część składki przestały wówczas wpłacać Chiny oraz Wietnam Północny565. Ten ostatni zaczął wręcz nieoficjalnie rozpuszczać informacje o potężnych zaległościach MKNiK względem Hanoi, które jednak nawet Polacy uważali za rozdęte ponad miarę i mające stricte charakter nacisku politycznego na Komisję566. Poza trudnościami w codziennym funkcjonowaniu w Wietnamie, oznaczało to także coraz większe obciążenia finansowe dla państw członkowskich- już w 1964 roku zaległości Sekretariatu Generalnego MKNiK wobec PRL wynosiły ponad dwieście tysięcy funtów szterlinga567. Warto w tym miejscu dodać, że w roku 1964 Stany Zjednoczone podjęły próbę zaangażowania w Wietnamie Organizacji Narodów Zjednoczonych, przy okazji sporu granicznego pomiędzy Kambodżą i Wietnamem Południowym oraz po incydencie w Zatoce Tonkińskiej. Spotkało się to jednak ze skuteczną kontrakcją ZSRR, za wszelką cenę nie chcącego dopuścić do powtórki z wojny koreańskiej, gdy koalicja wojskowa zmontowana przez Amerykanów walczyła pod błękitną flagą ONZ568. W maju 1964 roku Delegacja Hinduska, poparta przez Kanadyjską, wysunęła kwestię podniesienia efektywności kontroli i pracy Komisji, do czego oficjalnie Delegacja Polska w pełni się przychyliła. Jednak w ocenie Polaków celem tego wniosku nie było faktyczne podniesienie efektywności, ale wprowadzenie do Strefy Zdemilitaryzowanej helikopterów w celach rozpoznawczych, roztoczenia kontroli nad całym tym obszarem, oraz lepsze obserwowanie terytorium Wietnamu Północnego. Polacy skutecznie utrącili jednak wniosek o helikoptery (które skłonni byli dostarczyć Amerykanie), a ostatecznie przyjęto Polski projekt zwiększenia efektywności w Strefie Zdemilitaryzowanej, zakładający podział Grupy Ruchomej na dwa elementy, stacjonujące osobno na Północy i Południu569. 569 Sprawozdanie z działalności pionu wojskowego w ramach MKNiK w Wietnamie za II kwartał 1964 r., 2.IX.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 364-397. 570 Przykładowo, w roku 1963 odbyto sześć formalnych posiedzeń Komisji, w pierwszym półroczu roku 1964 dwa, zaś w drugim aż dwadzieścia cztery. Raport za okres 1 lipca – 31 grudnia 1964 r., 15.I.1965, AIPN IPN BU 2602/5837, k. 3-43. 571 W polskich raportach te działania Kanadyjczyków miały oczywiście na celu osłonę rosnącej obecności USA w Wietnamie. Od drugiego kwartału 1964 roku Hanoi zaczęło ograniczać inspekcje w miejscach stacjonowania grup i likwidować kontrole długie. Do Komisji zaczęto także kierować pisma oskarżające Partnerów o zbyt częste żądanie kontroli fizycznych. Co gorsza, Misja Łącznikowa WAL oświadczyła nawet, że Kanadyjczycy i Hindusi są nieobiektywni, co postawiło Delegację Polską w bardzo kłopotliwej sytuacji. Z drugiej strony od trzeciego kwartału roku 1964 gwałtownie wzrosła aktywność wewnętrzna Komisji, co w ocenie Polaków związane było z przygotowywaniem przez Kanadyjczyków i Hindusów podstawy pod interwencję amerykańską570. Szukali oni wszelkich możliwych dowodów obciążających Wietnam Północny, co usprawiedliwiałoby działania USA. Radykalnie wzrosła także aktywność komitetów MKNiK. Ponadto Kanadyjczycy starali się w polskiej ocenie skompromitować Komisję, wykazać jej bezsilność i bezużyteczność oraz doprowadzić do zmniejszenia liczby grup kontrolnych571. Na kilku formalnych posiedzeniach Komisji podjęto wówczas kilka dość ważnych uchwał: • Na 670 posiedzeniu zdecydowano, że przedstawiciele dwóch krajów mogą stanowić grupę kontrolną lub jakiekolwiek inne oficjalne ciało Komisji. Łamało to istotę Układów Genewskich i postanowienia artykułu 35, który zakładał, że grupa musi składać się z przedstawicieli trzech państw. • Na 686 posiedzeniu podjęto uchwałę większościową (przy sprzeciwie Polaka), że w nadzwyczajnych przypadkach grupa może podjąć samodzielnie rezolucję o dokonaniu kontroli nadzwyczajnej poza jej strefą działania. Polacy stali na stanowisku, że zgodnie z duchem UG oraz wszystkich dotychczasowych instrukcji dla grup, decyzję taką może podjąć tylko MKNiK. • Na 687 posiedzeniu Komisji kolejna większościowa uchwała wykluczała Deklarację Końcową Konferencji Genewskiej jako podstawę prawną działania Komisji. Miało to na celu wyłączenie Komisji ze spraw, w które zaangażowane były Stany Zjednoczone.572 572 Raport za okres 1 lipca – 31 grudnia 1964 r., 15.I.1965, AIPN IPN BU 2602/5837, k. 3-43. 573 „Pozasłużbowych stosunków prawie nie utrzymuje się, nie ma ku temu sprzyjającej atmosfery ani chęci ze strony Delegacji Kanadyjskiej”. Raport za okres 1 lipca – 31 grudnia 1964 r., 15.I.1965, AIPN IPN BU 2602/5837, k. 3-43. 574 Informacje o nienajlepszych relacjach kanadyjsko-hinduskich pochodzą nie tylko z polskich raportów. W jednym z dokumentów w brytyjskich archiwach znaleźć można informację, że „Kanadyjczycy mogliby zrobić coś by powstrzymać pogarszanie się stosunków, nie wytykając ciągle w tak otwarty sposób Hindusom, że uważają ich za małodusznych i nieudolnych”. The I.C.C. in Viet-Nam, 6.IV.1965, NA, FO 371/180575/DV1071/64. 575 Raport za okres 1 lipca – 31 grudnia 1964 r., 15.I.1965, AIPN IPN BU 2602/5837, k. 3-43. Wobec takiego rozwoju sytuacji Delegacja Polska nastawiła się na paraliżowanie akcji wymierzonych w DRW przy użyciu komitetów Komisji oraz grup kontrolnych. Położono także nacisk na współpracę z Hindusami w celu przeciwdziałania kanadyjskim próbom skompromitowania Komisji i redukcji liczby grup kontrolnych. W tym kontekście doszło do niepokojącej Warszawę zmiany w relacjach Polaków z wysłannikami Ottawy. O ile w trakcie samej pracy relacje już wcześniej bywały ostre i sztywne, to w drugiej połowie 1964 roku zaczęło mieć to także negatywne konsekwencje w czasie wolnym, co było z polskiej perspektywy niekorzystnym novum573. Relacje z Hindusami pozostały ożywione także na gruncie towarzyskim, co czasami udawało się Polakom zręcznie wykorzystać. Starano się także zacieśniać więzi z oficerami z Indii na grupach, często w postaci brania Hindusa w obronę przed złośliwym i poniżającym go traktowaniem przez Kanadyjczyka574. Delegacja Polska starała się stosować elastyczną taktykę, uzależnioną od zmieniającej się sytuacji, a zwłaszcza stanowiska delegata Indii. Zdecydowano się m.in. uczestniczyć w sprawach, które mimo polskiego sprzeciwu były rozpatrywane po głosowaniu większościowym, zgodnie z maksymą, że nieobecni nie mają racji. Starano się także „chwiejnemu Hindusowi” dostarczyć jak najwięcej argumentów przeciw Kanadyjczykowi. Choć jak pisano w raportach, że „w wielu przypadkach był to, być może wysiłek bezproduktywny”575, to jednak kilka razy dało to korzystne efekty. Przykładowo, mimo podjęcia 18 sierpnia 1964 roku niekorzystnej uchwały większościowej o kontroli nadzwyczajnej w zachodniej części Strefy Zdemilitaryzowanej, Polakom udało się uzyskać przekazanie jej do Komitetu Operacyjnego. Tam zaś polski delegat na pięciu kolejnych posiedzeniach specjalnych wysunął szereg problemów technicznych, które w jego opinii czyniły całe przedsięwzięcie niezwykle czasochłonnym lub wręcz niemożliwym do zrealizowania. Co istotne jednak, argumentacja ta została podchwycona przez przedstawiciela Indii i w toku późniejszych obrad okazało się, że Hindusi odnoszą się już do opcji kontroli z powietrza, zaproponowanej przez Kanadyjczyków, bez większego entuzjazmu. W innej, „bardzo delikatnej sprawie”, Misja Łącznikowa w Sajgonie zwróciła się do Komisji o przesłuchanie trzech jeńców, „jakoby przysłanych z DRW”576. Delegacja Polska wysunęła jednak w Komitecie Prawnym tyle niezbędnych warunków i wnioskowano o taką ilość „niepotrzebnych dokumentów”, że sprawa priorytetowa dla Południowego Wietnamu i Kanadyjczyków utknęła na długi czas w kwestiach proceduralnych. 576 Ibidem. 577 Ibidem. Zdarzały się jednak także sytuacje, gdy Polacy świadomie unikali udziału w wyjazdach lub badaniach komisyjnych, gdy uważano, że celem jest tylko „dostarczenie argumentów dla wrogiej nam propagandy wizualnej”577. W trakcie prac w Komitecie Operacyjnym, Polacy prowadzili szereg długotrwałych dyskusji, związanych z danymi dotyczącymi obecności materiału wojennego i personelu USA w Wietnamie Południowym, w ich ocenie zupełnie niezgodnego z rzeczywistością. Przeciąganie ukończenia raportu tego komitetu pozwalało równocześnie opóźnić powstanie Raportu Okresowego przygotowywanego przez Kanadyjczyków i Hindusów. Co ciekawe, role w Komitecie Operacyjnym Komisji odwróciły się kompletnie w roku 1965. W związku z zawieszeniem w lutym 1965 roku działalności grup kontrolnych w DRW, oraz bezpośrednią interwencją zbrojną USA, sprawy pojawiające się na agendzie dotyczyły głównie Wietnamu Południowego. W efekcie Delegacja Kanadyjska zamieniła się niejako rolą z Delegacją Polską z roku 1964 i starała się sparaliżować działalność Komitetu przez odkładanie spotkań, przenoszenie spraw na kolejne posiedzenie lub wnoszenie kwestii nie mających związku z działalnością Komitetu Operacyjnego. Z kolei Polacy starali się przeciwdziałać, bardzo konkretnie opracowując rozpatrywane sprawy i starając się jak najszybciej dojść do końcowych wniosków i decyzji. Ze względu na dłuższą perspektywę takiego funkcjonowania Komitetu, Wydział Operacyjny Delegacji Polskiej starał się zwiększyć skuteczność jego pracy. Wspomniana ewakuacja (de facto likwidacja) grup kontrolnych w Wietnamie Północnym spowodowała także wysłanie 27 lutego 1965 roku ostatniego raportu Komisji dla Współprzewodniczących Konferencji Genewskiej, w którym Kanadyjczycy i Hindusi stwierdzali, że MKNiK została zmuszona do ewakuacji swoich zespołów inspekcyjnych przez DRW, co w ich opinii naruszało Układy Genewskie (konkretnie zapis o rozmieszczeniu stałych grup kontrolnych)578. 578 Delegacja Polska dołączyła oświadczenie mniejszościowe, w którym stwierdzono, że wobec amerykańskich i południowowietnamskich nalotów decyzja o ewakuacji była jak najbardziej zasadna i nie łamała postanowień z Genewy, gdyż chodziło o ewakuację grup, a nie zmianę ich lokalizacji. Tajny Raport dla Współprzewodniczących Konferencji Genewskiej, 27.II.1965, NA, FO 371/180575/DV1071/48. 579 Konkretnie punktowano: przybycie oddziałów południowokoreańskich (26.II), dwóch batalionów amerykańskiej piechoty morskiej (8.III), pojawienie się amerykańskiego batalionu przeciwlotniczego z rakietami Hawk, zawarcie porozumienia australijsko-wietnamskiego o przysłaniu batalionu piechoty australijskiej (17.V), przybycie trzech batalionów amerykańskich spadochroniarzy (3.V) oraz budowę bazy w Da Nang. Raport z działalności Delegacji Polskiej w MKNiK za okres 1.I. – 30.VI.1965,30.VI.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 319-356. W pierwszej połowie 1965 roku na agendzie Komisji dominowały dwie grupy zagadnień: 1) Agresja militarna przeciw Demokratycznej Republice Wietnamu i nielegalna rozbudowa potencjału wojskowego w Wietnamie Południowym. 2) Działalność Narodowego Frontu Wyzwolenia jako wyraz agresji przeciw Republice Wietnamu. Inicjatorem pierwszej kwestii była oczywiście Delegacja Polska. Podnosiła ona kwestie pojawienia się oraz rozbudowy obcej obecności wojskowej w Wietnamie Południowym579. W rezultacie podjęto rezolucje stwierdzające naruszenie przez Wietnam Południowy Artykułów 16, 17, 18, 19 Układów Genewskich. Ambasador Henryk Wendrowski jako swoje duże osiągnięcie przedstawiał wysłanie do Współprzewodniczących Konferencji Genewskiej 13 lutego 1965 roku specjalnego polsko-hinduskiego raportu, w którym zwracano uwagę na niebezpieczną sytuację, jaka wykształciła się w wyniku ataków lotniczych na DRW i wskazywano na pogwałcenie Układów Genewskich. W kwestii samych bombardowań Komisja przyjęła cztery jednomyślne rezolucje stwierdzające naruszenie przez Wietnam Południowy Artykułów 19 i 24 Układów Genewskich, które dotyczyły ataków z lutego, marca oraz kwietnia 1965 roku. Delegacja Polska starała się także przeforsować rezolucje o złamaniu przez Stany Zjednoczone postanowień Paragrafu 12 Deklaracji Końcowej Konferencji Genewskiej i obciążyć to państwo odpowiedzialnością za dotychczasowe naloty. Sprzeciwili się jednak temu Partnerzy, wykorzystując w tym celu przyjętą przez nich samych w roku 1964 uchwałę Komisji, że Deklaracja Końcowa Konferencji Genewskiej nie może być podstawą prawną działalności Komisji. Utrącony został też polski projekt listu domagającego się od Sajgonu natychmiastowego przerwania ataków580. 580 Wymienione rezolucje potępiające naloty nie miały zresztą praktycznego znaczenia, gdyż uchwalono je do szuflady skąd mogły najwyżej trafić do ewentualnego raportu dla współprzewodniczących, a potępiona w nich strona nawet nie wiedziała o ich istnieniu. 581 Raport z działalności Delegacji Polskiej w MKNiK za okres 1.I. – 30.VI.1965, 30.VI.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 319-356. 582 Ibidem. 583 Jak ujęto to w przytaczanym raporcie, relacje pomiędzy DRW i Delegacją Kanadyjską funkcjonowały na zasadzie tolerowania się nawzajem. Przeglądając dokumenty nie można jednak uciec od wrażenia, że w ówczesnym okresie Hanoi lepiej postrzegało Kanadyjczyków (otwarty przeciwnik) niż Hindusów (skrywający swe prawdziwe intencje, zdradziecki wróg). Ibidem. Nie udało się także uzyskać rezolucji potępiających ataki lotnicze po 13 kwietnia, ze względu na taktykę Delegacji Kanadyjskiej, która odmówiła przekazywania rządowi sajgońskiemu skarg Północy, zawierających określenia w rodzaju „sajgońskich lokajów” i „sługusów”581. Równocześnie południowowietnamska misja łącznikowa odmówiła udzielenia odpowiedzi na starsze skargi zawierające tego typu sformułowania. Drugą grupę spraw zainicjowała Delegacja Kanadyjska. Wniosła ona pod obrady Komisji dziesięć kwestii, takich jak odkryte magazyny broni NFW, starcia z wojskami rządowymi czy naruszenia strefy zdemilitaryzowanej. W połowie 1965 roku wszystkie znajdowały się na różnych etapach rozpatrywania przez komitety MKNiK. Delegacja Polska stała na stanowisku, że Front jest rodzimą organizacją południowowietnamską i jego działalność nie powinna interesować Komisji, gdyż nie ma ona kompetencji, by zajmować się kwestiami wewnętrznymi Stron Układu. Wobec polskiego stanowiska Partnerzy samodzielnie zajmowali się tymi sprawami, wykorzystując wspomnianą już uchwałę większościową MKNiK z 1964 roku o prawomocności decyzji podejmowanych przez dwuosobowe organy Komisji. Wobec powyższego, Delegacja Polska mogła tylko uciekać się do różnorakich wybiegów formalnych i merytorycznych, by utrudniać działanie Kanadyjczykom i Hindusom. Polski ambasador zwracał także uwagę, że w połowie 1965 roku, ze względu na swoją działalność w ramach Komisji, antychińskie stanowisko oraz dobre relacje z Sajgonem, Indie były bardzo negatywnie postrzegane przez władze DRW. Ostentacyjnie lekceważono Szefa Delegacji, z którym rozmawiali w Hanoi tylko urzędnicy niższego szczebla, odgrażano się także, że opublikowana zostanie Biała księga poświęcona „dwulicowości” Hindusów w Komisji582. Kanadyjczycy byli z kolei uważani zarówno w Hanoi jak i w Warszawie za „emanację interesów USA w Komisji”583. W roku 1965 Delegacja Polska znajdowała się pod nieustanną presją DRW z jednej, a Partnerów z drugiej strony, co zostanie dokładnie opisane w kolejnym podrozdziale. W tym miejscu warto jednak zwrócić uwagę, że Polacy nadal starali się prowadzić swoją grę, nawet wbrew zaleceniom/żądaniom Hanoi, uważając, że to właśnie ich sposób działania w Komisji pozwoli osiągnąć wyniki korzystne dla DRW. W przekonaniu tym umacniał ich fakt, że choć praca w MKNiK nabrała przysłowiowych rumieńców, relacje pozasłużbowe z Partnerami po krótkiej zapaści w roku 1964 wróciły do wcześniejszego poziomu i dawały nadzieję na wykorzystanie ich tak jak we wcześniejszych latach. Wietnamskich przyjaciół uważano zresztą za nielojalnych i gotowych dla „krótkotrwałych korzyści politycznych” na prowadzenie intryg wymierzonych w Delegację Polską584. 584 Ibidem. 585 Chodziło zwłaszcza o zamachy bombowe, w polskich raportach określane zazwyczaj jako „akcje sabotażowo-dywersyjne”. Sprawozdanie organizacyjne Nr.3/65, 11.XII.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 311-312. Z drugiej strony polscy oficerowie czasami wprost piszą o terrorystycznym charakterze działań NFW. Niektóre aspekty aktualnej sytuacji wojskowej w Południowym Wietnamie w okresie lipiec-sierpień 1965 r., niedatowany, zapewne IX-X.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 500-508. 586 „Nie ma paliwa, nie ma kontroli”. Raport o działalności Wydziału Operacyjnego za II kwartał 1965, niedatowany, zapewne lipiec 1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 541-566. W związku ze wzmagającą się aktywnością partyzantów w południowowietnamskich miastach585, MKNiK przyjęła w 1965 pewne środki ostrożności – przykładowo Delegacja Polska wprowadziła zakaz przebywania poza hotelami po godzinie 23, oraz odwiedzania barów i miejsc uczęszczanych przez Amerykanów. Pod koniec roku zakazano także samotnych wypadów na miasto. Równocześnie działalność grup na przestrzeni całego roku była ograniczana coraz bardziej i bardziej. Sygnalizowane już wcześniej problemy finansowe Komisji uwidoczniły się z pełną siłą w roku 1965. Długi MKNiK sprawiły wówczas, że szereg wyjazdów na kontrole odwołano wobec stanowiska oficerów łącznikowych „no petrol, no control”586. Co więcej, z powodu braku pieniędzy uległy także pogorszeniu warunki bytowe. Często odłączano wodę i prąd, nieregularnie sprzątano pokoje członków Komisji, a jej personel spotykał się z nieustannymi kpinami i szyderstwami ze strony służby hotelowej i południowowietnamskiej prasy. Warto w tym miejscu wspomnieć, że o ile w roku 1965 likwidacji uległy grupy w Wietnamie Północnym, zaś działalność tych na Południu była stale ograniczana i de facto pozorowały one tylko swoją statutową działalność, inaczej miała się sprawa z grupą w Strefie Zdemilitaryzowanej. Grupa Ruchoma 76, od samego początku będąca w rzeczywistości stałym zespołem inspekcyjnym, z perspektywy obu państw wietnamskich przedstawiała bowiem wciąż pewną konkretną wartość. Z perspektywy Hanoi hamowała ona w jakimś stopniu wprowadzanie sprzętu i ludzi do DMZ przez Stronę Południową, mogła także zapobiec zaistnieniu tam incydentów i prowokacji. Z drugiej strony, Sajgon (oraz Amerykanie) liczyli, że grupę będzie można wykorzystać do zahamowania lub chociaż potwierdzenia przenikania sił subwersyjnych z Północy na Południe. Stąd ponawiane regularnie naciski na rozszerzenie działalności zespołu na zachodnią część Strefy Zdemilitaryzowanej oraz oferty dostarczenia przez Amerykanów śmigłowców i ochrony. Dzięki funkcjonowaniu elementu kontrolującego północną część DMZ, po ewakuacji grup na Północy było to także jedyne miejsce (poza Hanoi), w którym Kanadyjczycy mieli dostęp do terytorium DRW587. 587 Ibidem. 588 Jest ona szczegółowo opisana w kolejnym podrozdziale, w tym miejscu zasygnalizowane zostały pewne najważniejsze fakty. 589 Dość niezwykle na tym tle wyglądała próba zorganizowania eksperymentu polegającego na zanurzeniu w wodzie morskiej na trzy doby próbek papierów i porównania ich z dokumentami wydobytymi ze statku DRW rzekomo zatopionego w rejonie Vung Ro. Jednak wobec niemożności zapewnienia bezpieczeństwa przez lokalne władze oraz możliwości przebywania w miejscu eksperymentu po godzinie policyjnej, całą sprawę odłożono na czas nieokreślony i już do niej nie wrócono. Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego za I kwartał 1966r., 2.IV.1966, AIPN, IPN BU 2602/7185, k. 11-14. 590 Podobnie jak w okresie wcześniejszym, także w roku 1966 starano się wykorzystywać animozje i różnice zdań pomiędzy Kanadyjczykami i Hindusami. Zwracano jednak przy tym uwagę, że wysłannicy Ottawy Na przełomie lat 1965/66 Komisją wstrząsnęła sprawa ucieczki, tudzież uprowadzenia przez żołnierzy południowowietnamskich, polskiego tłumacza Anatola Sławińskiego588. Cierpiał on na psychozę depresyjną i 31 grudnia 1965 roku uciekł spod opieki lekarzy MKNiK (badał go także doktor z Indii) na posterunek policji w Sajgonie. Mimo wniosków Komisji Strona Południowa odmówiła jego wydania, a cała sprawa miała swoją kontynuację już poza Wietnamem. Jednak poza tym dość dramatycznym wydarzeniem, pierwsze miesiące roku 1966 upłynęły w klimacie rutyny, jeżeli nie wręcz monotonii. Południowowietnamska misja łącznikowa nadal nie pozwalała na prowadzenie żadnych realnych inspekcji, a w poszczególnych komitetach Komisji trwała żmudna walka na papiery i przepisy589. Na przełomie marca i kwietnia na terenie całego Wietnamu zaczęło dochodzić do wystąpień ludności, co jeszcze bardziej ograniczyło zarówno działalność statutową grup inspekcyjnych, jak i swobodę jej członków. Odczuwalne było jednak nasilenie się działań wojennych na terenie Wietnamu Południowego. W związku z tym znacząco wzrosła ilość i jakość dowodów na infiltrację regularnych oddziałów WAL na Południu, jaką misja łącznikowa dostarczała do Komisji. Stojąc w obliczu wspomnianych już zmian w organizacji pracy MKNiK (możliwość podejmowania decyzji i prowadzenia śledztw przez dwóch z trzech członków danego zespołu), Polakom pozostało tylko opóźnianie prac w komitetach oraz wykorzystywanie słabszej znajomości instrukcji i przepisów przez Partnerów, by osłaniać działania strony komunistycznej590. Z drugiej strony, dzięki staraniom Delegacji Polskiej w grudniu 1966 roku zrezygnowali już nawet z pozorów neutralności, zaś przedstawiciele Indii, choć takowe pozory zachowywali, to w rzeczywistości stali po stronie Sajgonu. Sprawozdanie o działalności Wydziału Operacyjnego i grup kontrolnych za rok 1966, 31.I.1967, AIPN, IPN BU, 2602/7882, k 98-119. 591 W oświadczeniu stwierdzono, że we wspomnianych dniach kilka budynków i lokalizacji na terenie Hanoi nie będących obiektami wojskowymi, zostało ugodzonych bombami i/lub pociskami, zaś w kilku przypadkach istniały dowody, że wspomniane środki bojowe pochodziły z samolotów amerykańskich, zaobserwowanych nad miastem. Oświadczenie i raport biura Międzynarodowej Komisji w Hanoi z dnia 16 grudnia 1966 roku, 16.XII.1966, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 198-202. 592 Sprawozdanie o działalności Wydziału Operacyjnego i grup kontrolnych za rok 1966, 31.I.1967, AIPN, IPN BU, 2602/7882, k 98-119. 593 Oczywiście Układy Genewskie łamała także Demokratyczna Republika Wietnamu, jednak to o amerykańskiej obecności w Wietnamie można było szczegółowo przeczytać zarówno w amerykańskiej jak i światowej prasie. 594 Przykładowo, w drugiej połowie 1964 roku brytyjscy dyplomaci stwierdzili, że należałoby ponownie rozważyć czy mechanizmy MNKiK są warte zachowania, gdyż mogą okazać się przydatne w przyszłości. Równocześnie jednak stwierdzano: „jakkolwiek odpowiadałoby nam jej [Komisji w Wietnamie – przyp. aut.] rozmontowanie, jestem pewien, że masz rację uważając, że powinniśmy pozostawić w tej kwestii inicjatywę Rosjanom”. Był to więc klasyczny przykład spychologii. List z Ambasady Wielkiej Brytanii w Sajgonie na temat spotkania z szefem Delegacji Polskiej , 12.VIII.1964, NA, FO 371/175512/DV1071/32. MKNiK wydała oficjalne oświadczenie w związku z amerykańskimi bombardowaniami Hanoi z 13 i 14 grudnia 1966 roku, bardzo korzystne dla strony komunistycznej591. Na tym etapie jakakolwiek działalność statutowa grup kontrolnych wynikająca z Układów Genewskich była już niemożliwa. Zespoły inspekcyjne na Północy były rozwiązane, a na Południu Partnerzy przestali już nawet udawać, że kontrole mają jakikolwiek sens. Przykładowo 3 sierpnia 1966 roku w trakcie kontroli lotniska w Sajgonie polski oficer zwrócił uwagę swojego zespołu na wysiadającą z samolotu grupę około stu amerykańskich żołnierzy. Tymczasem w raporcie dziennym Kanadyjczyk zapisał, że „widział tylko 5-6 osób cywilnych wychodzących z samolotu i kilku żołnierzy poruszających się po płycie lotniska”, zaś oficer hinduski wprost stwierdził, że nie widział żadnych ludzi wychodzących z maszyny592. W tym miejscu warto pochylić się nad kwestią, czemu w zasadzie Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli w Wietnamie wciąż istniała w latach sześćdziesiątych, zwłaszcza wobec jawnej obecności sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych na Południu593, oraz kompletnego braku możliwości prowadzenia realnej działalności statutowej przez grupy kontrolne zarówno w Wietnamie Północnym jak i Południowym. Przede wszystkim, nikt nie miał ochoty wziąć na siebie odium zlikwidowania Komisji i tym samym stania się oficjalnym grabarzem pokoju w Indochinach. Dotyczyło to zarówno Stanów Zjednoczonych, trzymających się na uboczu Układów Genewskich, państw, które je podpisały, jak i krajów tworzących samą MKNiK594. Na dodatek na przestrzeni lat, gdy jednemu z zainteresowanych mocarstw Komisja zaczynała przeszkadzać, lub stawała się zbędnym ciężarem, równocześnie miała ona nadal jakąś wartość dla innej potęgi. Był to proces dynamiczny, na dodatek często związany także z wewnętrznymi uwarunkowaniami oraz potrzebami danego państwa. Najlepszym przykładem okazuje się zresztą sama Polska, dla której MKNiK była najpierw sposobem na budowę prestiżu międzynarodowego (oraz zwiększenie własnego znaczenia przez MSZ w samej Polsce), następnie stanowiła jej wkład (oraz atut) w grze politycznej zarówno na poziomie międzynarodowym jak i wewnątrz obozu komunistycznego (z zastrzeżeniem, że nie była to oczywiście polityka całkowicie samodzielna), by następnie stać się doskonałą placówką obserwacyjno-wywiadowczą dla Wojska Polskiego595. Tym samym mimo coraz większej impotencji Komisji w kontekście wpływu na rozwój sytuacji w Indochinach czy realizowania Układów Genewskich, dla polskich interesów utrzymywanie Delegacji Polskiej pozostawało kwestią istotną praktycznie przez cały okres istnienia MKNiK w Wietnamie, choć ze zmieniających się powodów. 595 Warto tutaj dodać, że podobnie ze swojego dostępu do DRW korzystali Kanadyjczycy, utrzymujący w Hanoi ożywione kontakty z tamtejszym korpusem dyplomatycznym, oraz prowadzący własne działania wywiadowcze. Przykładowo w sierpniu 1965 roku północnowietnamska policja zatrzymała już poza granicami stolicy niejakiego ppłk. Kerfoota, który po cywilnemu krążył tam na rowerze. Notatka o partnerach z Podkomisji w Hanoi, 31.VIII.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 366-367. 596 Jak ujęto to w jednym z polskich dokumentów z 1964 roku: „W ogólnych założeniach wszystkie strony liczą na to, że Komisja odegra swą rolę w przyszłości. W tej chwili jej zadaniem jest istnieć, choć każda ze stron widzi to w odmienny sposób”. Delegacja Polska do MKNiK Sajgon. Wytyczne pracy na drugie półrocze 1964 roku, 6.VII.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. Jednak Komisja, mimo problemów finansowych oraz braku możliwości wykonywania swoich statutowych obowiązków, wciąż była utrzymywana przy życiu. Wynikało to z faktu, iż w zasadzie wszystkie zainteresowane strony uważały, że sytuacja w Wietnamie zostanie rozstrzygnięta na drodze jakiegoś dyplomatycznego porozumienia, w ramach którego potrzebna będzie organizacja nadzorczo-kontrolna. Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli w Wietnamie już istniała, posiadała pewne wypracowane schematy działania, oraz kontakty po obu stronach 17 równoleżnika. Innymi słowy, była uważana za przydatną, jednak nie w celu przestrzegania Układów Genewskich, ale z perspektywy bycia narzędziem ewentualnego przyszłego porozumienia, które miałoby zastąpić to zawarte w 1954 roku. Komisja w Wietnamie miała więc istnieć nadal, nawet wobec coraz większej fikcji prowadzenia działalności statutowej596. Rok 1967 upłynął więc w Komisji na dalszej produkcji papierów i kłótni o różne formalne drobiazgi. Z grup inspekcyjnych na Południu realne znaczenie miała w zasadzie tylko Grupa Ruchoma 76 w Gio Linh. Jednak na przełomie lutego i marca południowi Wietnamczycy wymusili jej ewakuację ze Strefy Zdemilitaryzowanej, choć równocześnie z polskich raportów wynika, że celem było tak naprawdę przeniesienie jej w bardziej dogodne dla Strony Południowej miejsce oraz przerzucenie nacisku na prowadzenie kontroli nadzwyczajnych, mających udowodnić infiltrację z DRW na Południe. Pod koniec maja 1967 roku członkowie tej grupy przeżyli atak na zajmowany przez nich hotel w mieście Hue. Ze względu na brak akceptacji Polaków dla formuły powrotu do Strefy Zdemilitaryzowanej (korzystnej dla Sajgonu), zaproponowanej przez Stronę Południową, Grupa Ruchoma 76 pozostała w Hue już do końca roku 1967. Z innych godnych wzmianki wydarzeń należy wskazać wydalenie z Hanoi przez władze DRW kanadyjskiego oficera, kpt Macfie, za rzekome szpiegostwo, oraz amerykański atak lotniczy na stolicę Wietnamu Północnego z 17 listopada 1967 roku, w którym śmierć poniósł podoficer armii indyjskiej pracujący w centrum komunikacyjnym MKNiK, a dwóch innych żołnierzy odniosło rany597. W obliczu fikcji działalności statutowej grup, w roku 1967 już bez żadnych wątpliwości na pierwszy plan w pracy polskich oficerów wysunęły się zadania obserwacji wojsk amerykańskich, co zostanie bardziej szczegółowo opisane w następnym podrozdziale. 597 W polskich raportach wskazywano ten incydent jako dowód na pro-zachodnie stanowisko Indii, gdyż mimo ofiar, Hindusi nie chcieli zaakceptować raportu obarczającego winą Stany Zjednoczone. Zdanie zmienili dopiero po przedstawieniu resztek pocisków rakietowych z napisami w języku angielskim. Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego i kierowników grup kontrolno-inspekcyjnych Polskiej Delegacji za 1967 rok, 10.I.1968, AIPN, IPN BU 2602/9030, k. 1-28. 598 Stanowiło to nie lada problem dla Polaków, dla których w roku 1962 na Północy priorytetem było wykazywać dobrą wolę Strony (Hanoi) oraz bronić ją przed niekorzystnymi zapisami, co wobec otwartej niechęci Wietnamczyków wobec MKNiK nie było prostą sprawą. Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. Grupy północne Jak już wspomniano wcześniej, w opisywanym okresie praca statutowa koncentrowała się w stałych grupach inspekcyjnych. W Demokratycznej Republice Wietnamu po redukcjach z roku 1960 pozostało pięć grup: Hajfong, Vinh, Dong Hoi (porty) oraz Lao Cai i Dong Dang (granica z Chinami). Obecna była ponadto Podkomisja w Hanoi, nie pełniąca jednak funkcji inspekcyjnych. Strona Północna wobec eskalacji konfliktu w Wietnamie w opisywanym okresie coraz bardziej ograniczała możliwość prowadzenia kontroli, najczęściej pod pretekstem nieprzejezdnych (lub niebezpiecznych) dróg albo niesprawności środków transportu. Pretekstem był chociażby wspomniany już Raport Specjalny z czerwca 1962 roku, który wywołał w Hanoi rozgoryczenie i złość, oraz poważnie zaostrzył relacje pomiędzy grupami kontrolnymi i ich oficerami łącznikowymi598. W miarę pogarszania się sytuacji w Wietnamie, komuniści stosowali wobec członków grup inspekcyjnych szereg form nacisku, takich jak faworyzowanie niektórych osób czy też stosowanie małych złośliwości. Zostanie to szerzej przedstawione przy opisie poszczególnych grup. Wraz z upływem czasu DRW coraz mocniej naciskała na likwidację stałych zespołów inspekcyjnych i ograniczenie obecności MKNiK tylko do Podkomisji w Hanoi599. Wietnamscy komuniści nie chcieli jednak zostać oskarżeni o jednostronne złamanie Układów Genewskich. Naciski te przybrały więc formę szeregu różnych niedogodności czynionych względem członków grup inspekcyjnych, ciągłego podnoszenia rozdętych oczekiwań finansowych względem Komisji, oraz uniemożliwiania prowadzenia kontroli. Ostatecznie swoimi działaniami pomocną dłoń wyciągnęli sami Amerykanie – najpierw po lotniczym uderzeniu odwetowym z 5 sierpnia 1964 roku jeszcze bardziej ograniczono kontrole600, a po rozpoczęciu regularnych bombardowań Wietnamu Północnego w ramach operacji Rolling Thunder Hanoi zażądało ewakuacji grup ze względów bezpieczeństwa, co uczyniono w lutym 1965 roku601. Od tego momentu obecność Komisji na Północy ograniczona była do biur w stolicy DRW602. 599 Choć, co interesujące, z polskich dokumentów wynika, że administracja państwowa i władze partyjne DRW zajmowały stanowisko o wiele mniej radykalne od Misji Łącznikowej WAL, której oficerowie najczęściej wygłaszali opinie o szkodliwości MKNiK dla ich państwa. Najprawdopodobniej była to jednak taktyka przyjęta przez Wietnamczyków – badano reakcję na tego typu sugestie, a w razie czego o wiele łatwiej było zbagatelizować daną wypowiedź, jeżeli padła ona z ust prostego żołnierza, a nie partyjnego czy rządowego decydenta. Sprawozdanie z pracy grup kontrolnych od 10.7. do 3.9.1963 r., 14.X.1963, AIPN, IPN BU 2602-5574, k. 560-582. 600 Do zwyczajowych wymówek ograniczania kontroli (zły stan dróg lub transportu) doszła wówczas możliwość ogłoszenia w każdej chwili alarmu lotniczego. Członkowie grup inspekcyjnych musieli wówczas udać się do rowów przeciwlotniczych i pozostawać w nich aż do odwołania. Możliwość ogłoszenia takiego alarmu była także wygodną wymówką by nie organizować żadnych kontroli długich. Sprawozdanie za III kwartał 1964 roku, 30.X.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 923-957. 601 Zespoły ściągnięto do Hanoi 20 i 21 lutego 1965 roku. 602 Oraz elementu Grupy Ruchomej 76 pracującego w północnowietnamskiej części Strefy Zdemilitaryzowanej, z tym, że grupa ta oficjalnie rozmieszczona była w Wietnamie Południowym. Grupa Hajfong Zespół stacjonujący w największym porcie Wietnamu Północnego był uważany w Delegacji Polskiej za grupę o największym znaczeniu, także ze względu na wysoki potencjał problemów, jakie mogły tam powstać. Wraz z rosnącą w latach sześćdziesiątych pomocą wysyłaną przez kraje bloku komunistycznego, przerzucaną głównie drogą morską, zwiększało się także znaczenie tego portu dla DRW. Ponadto stacjonowały w nim jednostki floty, a w pobliżu znajdowały się instalacje wojskowe i lotniska. Jak wynikało z polskich raportów, kanadyjscy oficerowie regularnie starali się wyjść poza obszar kontroli wyznaczony przez instrukcje i zajrzeć chociażby do portowych doków. Zdając sobie sprawę ze skali potencjalnych trudności, polscy oficerowie ściśle współdziałali tu z opiekunami grupy z Misji Łącznikowej WAL, by nie dopuścić do jakichkolwiek niekorzystnych zapisów w raportach tygodniowych. W roku 1961 normą były cotygodniowe spotkania, na których planowano wspólną taktykę, przewidywano potencjalne działania partnerów oraz ustalano jak im przeciwdziałać. Choć na ogół współpraca przebiegała sprawnie, zdarzały się także rozbieżności, najczęściej na tle wspomnianej już preferencji Polaków do elastycznego działania, niezgodnej ze sprzeciwem Wietnamczyków na jakiekolwiek ustępstwa. Przykładem była przedstawiona już w Rozdziale II sytuacja związana z fabryką rybną, gdzie ostatecznie udało się wypracować polsko-wietnamski kompromis603. 603 Ważniejsze doświadczenia z pracy w grupach M.K.N.i K. w Wietnamie w okresie 5.04.60r. – 2.01.61r., 20.III.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 10-17. 604 Sprawozdanie, 13.IX.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 39-46. 605 Jak pisał polski oficer, jego partnerzy starali się „za wszelką cenę” znaleźć dowody na militarny charakter inwestycji. Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. Polacy wraz z Wietnamczykami starali się także nie dopuszczać do kontroli długich, zwłaszcza na drodze w kierunku chińskiej granicy, co osiągano za pomocą wozów, niesprawnych lub psujących się już po wyruszeniu, lub symulowania choroby przez polskiego oficera lub tłumacza604. Misja Łącznikowa WAL nie dopuszczała także do kontroli dwóch pobliskich lotnisk. Jedno miało być zamkniętą bazą wojskową, do której nie było wstępu, z kolei drugie było rzekomo własnością aeroklubu, który nie zgadzał się na wejście osób nie będących jego członkami. Oba wytłumaczenia były oczywiście wybiegami mającymi nie dopuścić do przeprowadzenia kontroli. W roku 1962 sytuacja w zasadzie się nie zmieniła. Grupa jeździła do portu, spisywała stojące w nim statki, a następnie sprawdzała ich manifesty okrętowe w urzędzie celnym. O ile Kanadyjczyk wspierany przez Hindusa nie żądał kontroli fizycznej, kończyło się to wpisem nothing to report. Z przewidzianych trzech kontroli długich odbywały się dwie, zaś ostatnią do portu Sam Son blokowano pod pretekstem braku zgody władz zwierzchnich i prowadzenia w tej sprawie korespondencji pomiędzy Misją Łącznikową WAL i sekretariatem MKNiK. Pod koniec roku większą aktywność zaczęli przejawiać Kanadyjczycy, co było efektem skargi Wietnamu Południowego na rozbudowę hajfońskiego portu605. W roku 1963 kontrole lotnisk nadal nie odbywały się pod wspomnianymi już pretekstami (aeroklub oraz baza wojskowa), Kanadyjczykowi udało się jednak wreszcie uzyskać z tego powodu zapis o braku współpracy. Porażką kanadyjskiego delegata zakończyły się za to starania do rozszerzenia kontroli w porcie, gdyż Polakowi udało się pozyskać hinduskiego przewodniczącego argumentami formalno-prawnymi z instrukcji dla zespołów inspekcyjnych606. 606 Sprawozdanie z pracy grup kontrolnych od 10.7. do 3.9.1963 r., 14.X.1963, AIPN, IPN BU 2602-5574, k. 560-582. 607 Płytka zatoka w północnej części Wietnamu, o powierzchni 1500 km2, na której rozrzuconych jest około 1900 wapiennych wysp, często mających formę imponujących skalnych słupów. Od 1994 roku na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. 608 Był więc to klasyczny wręcz przykład marchewki stosowanej przez komunistów względem Kanadyjczyków i Hindusów. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. 609 Wciągnięcie Kanadyjczyków i Hindusów w życie niewielkiej diaspory zagranicznej w Hajfongu, w celu uzyskania efektów korzystnych dla strony komunistycznej, to doskonały przykład na elastyczność, o której tak dużo mówiło się w raportach i instrukcjach Delegacji Polskiej. Partnerów zapraszano także na pokłady polskich statków regularnie zawijających do Hajfongu. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. 610 Sprawozdanie z działalności pionu wojskowego w ramach MKNiK w Wietnamie za II kwartał 1964 r., 2.IX.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 364-397. Grupie przydzielono co prawda holownik do prowadzenia kontroli wybrzeża, jednak ze względu na swoje zanurzenie zupełnie nie nadawał się on do tego celu, inspekcji nie prowadzono, a cała sprawa była przedmiotem korespondencji Komisji z Misją Łącznikową WAL (innymi słowy została zawieszona na czas nieokreślony). Z polskiego raportu z roku 1963 posiadamy za to ciekawą informację, że od czasu do czasu organizowano pod przykrywką kontroli długiej wycieczkę do słynnej zatoki Ha Long607. Oficer łącznikowy uzależniał jednak taki wyjazd od poprawnego zachowania Partnerów608. Pierwszy kwartał roku 1964 upłynął w Hajfongu bez większych zmian. Nadal jako formę przekupstwa władze wietnamskie stosowały wyjazdy nad zatokę Ha Long. W uzyskiwaniu pozytywnych dla strony komunistycznej zapisów w raportach tygodniowych pomagała bierność Partnerów, a także inicjatywa polskich oficerów, którzy pośredniczyli w kontaktach Hindusów i Kanadyjczyków z polskimi i rosyjskimi rodzinami mieszkającymi w mieście, co stanowiło atrakcyjną alternatywę dla samotnego siedzenia w hotelu609. Członkowie zespołu mogli też swobodnie poruszać się po mieście, zastrzeżeń nie budziło także zakwaterowanie i wyżywienie. Mimo zaostrzania się stanowiska DRW względem Komisji i jej grup inspekcyjnych, zespół w Hajfongu funkcjonował w drugim kwartale 1964 roku bez zmian, udało się uniknąć większych spięć, a według raportów Delegacji Polskiej była to najprzyjemniejsza grupa na Północy610. Do dość dziwnego incydentu doszło za to w sierpniu 1964 roku. Nowy oficer kanadyjski zażądał wówczas rozmowy z kapitanem radzieckiego frachtowca stojącego w porcie. Oficer łącznikowy wrócił po pewnym czasie ze spisanym oświadczeniem przygotowanym rzekomo przez Rosjanina611. W opinii Polaka zostało ono spreparowane przez Wietnamczyków. Jego treść została jednak zapisana w całości w raporcie tygodniowym, co mogło potencjalnie mieć poważne konsekwencje, jeżeli fałszerstwo wyszłoby na jaw, o czym polski oficer ostrzegł Misję Łącznikową WAL. 611 „…przykro mi z powodu prośby Grupy Hajfong. To nasuwa mi myśl o stanowisku Komisji w stosunku do Południowego Wietnamu. Stany Zjednoczone codziennie wprowadzają do Południowego Wietnamu materiał wojenny i personel wojskowy. Co czyni IC aby położyć temu kres? Odwrotnie na Północy – wszystkie statki wyładowują ładunek cywilny, który jest jasno sprecyzowany w ich manifestach, lecz Komisja ciągle zwraca się o kontrolę fizyczną włączając również mój statek. Jaki jest tego cel? Korzystając z okazji, radzę aby Komisja była bezstronna i rozsądna i miała zrozumienie ich pracy. Nie mam czasu aby spotkać się z Wami. Przepraszam.” Sprawozdanie za III kwartał 1964 roku, 30.X.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 923-957. 612 Miejscowość położona tuż obok Lao Cai, obecnie część tego miasta. 613 Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. 614 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. Przez resztę roku zwiększona aktywność przedstawiciela Kanady była skutecznie pacyfikowana wspomnianymi już środkami przez Polaka i oficera łącznikowego. Do momentu zawieszenia grupy w lutym 1965 roku nie wydarzyło się na niej już nic godnego uwagi. Grupa Lao Cai W latach 1961-1962 tutejszy zespół inspekcyjny nie odbywał praktycznie kontroli długich pod pretekstem złego stanu transportu lub niebezpiecznych dróg. Sprawdzano tylko pobliskie lotnisko oraz graniczną stację kolejową w miejscowości Pho Moi612. Wobec twierdzenia Misji Łącznikowej DRW, że lądowisko jest nieczynne, grupa jeździła tam tylko raz w miesiącu i najczęściej potwierdzała ten fakt odpowiednim zapisem w raportach. Codziennie bywano natomiast na wspomnianej stacji kolejowej. Obiektem znacznego zainteresowania kanadyjskiego delegata były tam pociągi w oficjalnym tranzycie z Chin do Chin. Według Kanadyjczyka przewoziły one materiały wojenne i żądał on fizycznej kontroli wagonów, by sprawdzić czy ich zawartość zgadza się z przedstawianym manifestem ładunkowym. W roku 1962 Polakowi udało się namówić wietnamskiego oficera łącznikowego, by od czasu do czasu przeprowadzać takie inspekcje, co skutecznie uniemożliwiło przedstawicielowi Kanady uzyskiwanie wpisów o braku współpracy613. W roku 1963 sytuacja na grupie pozostawała bez większych zmian. Polak walczył o jak największą ilość zapisów nothing to report, czemu z kolei starał się przeciwdziałać Kanadyjczyk, który uzależniał to od przeprowadzenia fizycznej kontroli wagonów na stacji kolejowej614. Kilka przeprowadzonych kontroli długich służyło tak naprawdę odciągnięciu Partnerów na kilka dni od wspomnianych pociągów. Grupa trzykrotnie wnioskowała o remont lub wymianę niesprawnych technicznie samochodów, jednak Komisja unikała jednoznacznej odpowiedzi, zasłaniając się trudnościami finansowymi615 oraz chęcią zakupu nowych aut dla wszystkich grup inspekcyjnych naraz616. 615 Od roku 1963 swoją składkę przestał uiszczać Pekin. Płacił już więc tylko ZSRR i Wielka Brytania. 616 Sprawozdanie z pracy grup kontrolnych od 10.7. do 3.9.1963 r., 14.X.1963, AIPN, IPN BU 2602-5574, k. 560-582. 617 W rozmowie z Polakiem wietnamski oficer zwierzył się, że obawia się działalności szpiegowskiej pozostałych członków grupy. Co do pociągu, Wietnamczyk nie chciał tworzyć precedensu, który pozwoliłby żądać kontroli fizycznej codziennie, na co władze w Hanoi nigdy nie dałyby zgody. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. 618 Na pozostałych grupach były to dwie puszki piwa dziennie oraz butelka wina co drugi dzień. Członkowie grupy musieli ponadto osobiście pilnować, czy dostarczana im woda była przegotowana. Polakom dostarczano potajemnie wodę z cytryną, często jednak odmawiali jej przyjęcia, wobec przestrzegania zasady, że ich traktowanie nie może odbiegać od tego okazywanego Partnerom. Ibidem. Co ciekawe, z polskich raportów wynika, że wietnamscy komuniści obawiali się, że Kanadyjczycy i Hindusi wejdą w rejonie przygranicznym w kontakt z jakimiś elementami reakcyjnymi, które w roku 1963 miały być tam wciąż obecne. Rok 1964 rozpoczął się nasileniem kanadyjskich i hinduskich nacisków na fizyczne sprawdzanie wybranych przez siebie wagonów na stacji Pho Moi, co w ocenie Polaka było spowodowane odmową oficera łącznikowego, by zorganizować jakiekolwiek inne wyjazdy kontrolne (w tym w miejsca atrakcyjne wycieczkowo)617. Sami Partnerzy w rozmowach deklarowali, że żądanie fizycznej kontroli wagonów jest poleceniem władz ich zwierzchników, zaś oni sami z chęcią by z niego zrezygnowali, w zamian za zorganizowanie kontroli długiej w jakieś atrakcyjne miejsce, jak na przykład miejscowość wypoczynkową Sa Pa (ówcześnie nazywaną Cha-Pa). W pierwszym kwartale 1964 roku grupa alarmowała zwierzchników na temat swoich warunków bytowych. Zgodnie z raportem budynek był stary i bardzo zaniedbany (zacieki na ścianach, drzwi pozbawione zamków, okna pozaklejane gazetami zamiast szyb). Na dodatek tuż obok uruchomiono rakarnię, gdzie wczesnym rankiem i późnym wieczorem zabijano psy, których wycie negatywnie odbijało się na morale zespołu. Jakby tego było mało, Wietnamczycy skierowali na budynek grupy głośnik radiowęzła, hałasujący nieprzerwanie od 5:30 do 23:00 tak, że w pokojach nie dało się prowadzić normalnej rozmowy. Kiepskie było także wyżywienie, a członkowie zespołu dostawali tylko jedną puszkę piwa dziennie618. Powyższe problemy oficer łącznikowy uzasadniał trudnościami w dowozie zaopatrzenia oraz zadłużeniem Komisji względem DRW z lat 1954-1960. Ograniczona była także swoboda ruchu – nawet Polak został zatrzymany na spacerze w odległości mniejszej niż 150 metrów od siedziby grupy. Sytuacja bytowa polepszyła się odrobinę w drugim kwartale – rakarnię zlikwidowano i poprawiło się wyżywienie, choć Polak nadal miał pokój o najgorszym standardzie ze wszystkich członków grupy. Wobec unieruchomienia przez stronę północnowietnamską środków transportu, Partnerzy zaproponowali odbywanie kontroli pieszej na lotnisko. Polski oficer poprosił o czas na trening marszu w tropikach, a po tygodniu oświadczył, że dostał potówek i niestety nie może udać się na taką eskapadę619. 619 Sprawozdanie z działalności pionu wojskowego w ramach MKNiK w Wietnamie za II kwartał 1964 r., 2.IX.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 364-397. 620 Sprawozdanie za III kwartał 1964 roku, 30.X.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 923-957. 621 Powiaty przy granicy z Chinami, położone na północny-zachód od Dong Dang. 622 Miała tam miejsce sytuacja analogiczna jak na grupie Lao Cai, gdzie Kanadyjczyk domagał się fizycznej kontroli wagonów. Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. Sytuacja z kontrolami nie uległa zmianie w trzecim kwartale 1964 roku. Ożywienie wywołało tylko oświadczenie oficera łącznikowego po atakach lotniczych Amerykanów, że pojazdy zespołu zostaną zarekwirowane na potrzeby ewakuacji i przewozu rannych. Wywołało to błyskawiczny protest grupy, podkreślającej, że samochody są własnością Komisji i mogą być wykorzystane tylko do działań mandatowych. Polepszyły się za to warunki bytowe grupy, przeniesionej do „willi ze wszelkimi wygodami”620. Mimo starań oficera kanadyjskiego grupa pozostała na minimalnym poziomie aktywności już do końca swojego istnienia w lutym 1965 roku. Grupa Dong Dang W roku 1962 kooperacja polsko-wietnamska układała się na tej grupie harmonijnie. Efektywność kontroli, poza zwyczajowym złym stanem pojazdów i dróg ograniczał także wolny dzień w niedziele, gdy ze względu na brak kierowców nie jeżdżono na inspekcje. O ile pod pretekstem przebudowy drogi od lipca 1962 roku kompletnie zaprzestano kontroli długich w nadgranicznym powiecie Dinh Lap na południowy-wschód od Dong Dang, od czasu do czasu grupa jeździła na inspekcje do Soc Giang i Phuc Hoa621. Strona wietnamska z chęcią przystawała na takie wyjazdy, gdyż przynosiły one najczęściej zapisy nothing to report, a co być może ważniejsze, w ten sposób pozbywano się grupy na kilka dni. Tym samym nie mogła ona kontrolować stacji kolejowej w Lang Son na ważnej linii kolejowej Hanoi-Pekin622. W roku 1963 sytuacja nie uległa jakiejś większej zmianie. Kontrole długie nadal udawało się zorganizować wtedy, gdy Wietnamczycy nie chcieli na stacji kolejowej Lang Son obecności przedstawicieli MKNiK. Dodatkowo Polak czasami starał się nie dopuścić do kontroli samego dworca, argumentując, że grupa ma możliwość obserwacji torów i stacji w trakcie przejazdu przez samą miejscowość623. Partnerzy starali się uzyskać zapisy o braku współpracy ze strony oficera łącznikowego w związku z odmową wyjazdów na kontrole długie do Dinh Lap624. 623 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. 624 Kanadyjczyk i Hindus argumentowali, że niemożliwe jest, by do miasta powiatowego prowadziła tylko jedna, permanentnie nieprzejezdna droga. Sprawozdanie z pracy grup kontrolnych od 10.7. do 3.9.1963 r., 14.X.1963, AIPN, IPN BU 2602-5574, k. 560-582. 625 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. 626 Sprawozdanie z działalności pionu wojskowego w ramach MKNiK w Wietnamie za II kwartał 1964 r., 2.IX.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 364-397. 627 Sprawozdanie za III kwartał 1964 roku, 30.X.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 923-957. Na początku roku 1964 Kanadyjczycy i Hindusi zwyczajowo żądali fizycznej kontroli wagonów na stacji kolejowej. W trzech pierwszych miesiącach tego roku kilkukrotnie organizowano kontrole długie, jednak ze względu na zimno i męczącą podróż, Partnerzy niechętnie brali udział w tych wyjazdach i nie ukrywali zadowolenia, gdy oficer łącznikowy odmawiał zorganizowania wyjazdu pod pretekstem złego stanu dróg lub pojazdów. W przeciwieństwie do grupy Lao Cai, w Dong Dang członkowie zespołu posiadali swobodę ruchu po godzinach pracy. Także zakwaterowanie było na wyższym poziomie, choć w miesiącach zimowych dokuczał brak piecyków. Miało to dramatyczne konsekwencje, gdy w lutym 1964 roku czadem z prowizorycznego grzejnika zatruł się polski oficer, którego uratowała tylko szybka interwencja Partnerów i lekarza625. Pod względem kontroli sytuacja pozostała bez zmian także w drugim kwartale, posiadamy za to interesującą informację z polskich raportów, że w pobliżu tej miejscowości zrzucano ponoć dywersantów z Południa, dla schwytania których lokalne władze urządzały obławy z udziałem ludności626. Również trzeci kwartał 1964 roku nie przyniósł żadnych godnych uwagi zmian, poza rozmową oficera łącznikowego z Polakiem, w której ten pierwszy stwierdził, że władze DRW nie są już zainteresowane kontrolami Komisji i będą dążyć do ich ograniczania i likwidacji, więc stanowisko polskiego oficera w grupie jest im obojętne627. Zapowiedź ziściła się ostatecznie w lutym 1965 roku. Grupa Vinh Miasto Vinh było ważnym portem, ośrodkiem administracyjnym oraz węzłem komunikacyjnym. Do końca roku 1962 prowadzono już tylko inspekcje urządzeń portowych w mieście Ben Thuy, ruchu na rzece Ca oraz miejscowego lotniska. Kontrole długie nie odbywały się pod pretekstem złego stanu pojazdów i miejscowych dróg, rzeczywistym powodem była jednak budowa licznych instalacji wojskowych w całej okolicy628. Jak wynikało z polskich raportów, przedstawiciel Kanady uporczywie żądał zmiany miejsca obserwacji na brzegu rzeki oraz przeprowadzenia fizycznej inspekcji statków na rzece lub w porcie. Nie osiągał jednak sukcesów, ze względu na kontrargumenty Polaka oraz fakt, że wietnamski oficer łącznikowy kilkukrotnie zgodził się na zmianę miejsca obserwacji, co zadowalało przedstawiciela Indii629. O wiele bardziej problematyczne było lotnisko, na którym panował spory ruch i często lądowały tam także maszyny ZSRR. Oficer łącznikowy przedstawiał tylko najbardziej podstawowe dokumenty, uniemożliwiając jednocześnie wejście na teren obiektu i zbliżenie się do zaparkowanych samolotów. W efekcie dość często w raportach tygodniowych pojawiały się zapisy niekorzystne dla Strony Północnej. 628 W tym przypadku chodziło nie tylko o łamanie Układów Genewskich, ale także i obawę, że Kanadyjczycy i Hindusi zobaczą więcej niż powinni a potem podzielą się swoją wiedzą z Amerykanami. 629 Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. 630 Przez miasto przebiegała droga do Laosu. 631 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. 632 Sprawozdanie z pracy grup kontrolnych od 10.7. do 3.9.1963 r., 14.X.1963, AIPN, IPN BU 2602-5574, k. 560-582. 633 Dla Polaków był to dowód na słuszność ich nagabywań o elastyczne podejście do Partnerów, co wskazywali jako przeciwieństwo analogicznego okresu w grupie Lao Cai. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. W roku 1963 wobec rozbudowy szlaku Ho Chi Minha oraz zwiększania ilości sprzętu i żołnierzy przerzucanych na Południe znaczenie portu i węzła komunikacyjnego w mieście Vinh nadal rosło630. Gdy przy nabrzeżach przeładowywano duże ilości paliwa lub sprzętu wojennego, Polak uniemożliwiał wyjazdy na kontrole symulując chorobę631. Na zmianę z nim dolegliwości zgłaszali także wietnamscy kierowcy i oficer łącznikowy. Wzbudziło to oczywiście podejrzliwość Partnerów, którzy wysłali nawet list do Komisji, że grupa nie może pracować przez ciągłe choroby Polaka. Tu jednak stronie komunistycznej przytrafił się „szczęśliwy traf”, jak określono to w jednym z raportów – kilka tygodni po wysłaniu pisma polski oficer w zespole, mjr Bochen, musiał poddać się operacji wyrostka robaczkowego, co pozwoliło oddalić wszelkie zarzuty o symulowaniu choroby632. W pierwszym kwartale 1964 roku dobre relacje wewnątrz grupy sprawiły, że nie zgłaszano tam praktycznie żadnych problemów, a Partnerzy zazwyczaj uznawali tłumaczenia Polaka lub oficera łącznikowego. Ten ostatni opiekował się zresztą zespołem na tyle dobrze, że do Komisji wystosowano list chwalący go za „należytą troskę o warunki bytowe i rozrywkowe na grupie”633. W zasadzie jedyną uwagą przesłaną przez Polaka z grupy była prośba, by podczas licznych manewrów wojskowych prowadzonych w okolicy nie „urządzać defilady przed blokiem Komisji” i przeprowadzać jednostki okrężnymi drogami. W drugim kwartale relacje z oficerem łącznikowym wyraźnie się popsuły, a Kanadyjczycy zdołali uzyskać zapis w punkcie 10 raportu tygodniowego, gdy Wietnamczycy wysypali hałdy węgla dokładnie przed punktem obserwacyjnym grupy i odmówili zmiany jego położenia634. Załamanie współpracy było jednak tylko chwilowe, bo już w raporcie za kolejny kwartał współpraca grupy z oficerem łącznikowym układała się poprawnie. Pozostało już tak aż do likwidacji grupy w lutym 1965 roku. 634 Sprawozdanie z działalności pionu wojskowego w ramach MKNiK w Wietnamie za II kwartał 1964 r., 2.IX.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 364-397. 635 Takie czepianie się słówek, literalne traktowanie zapisów instrukcji czy pojedynki na przepisy, by uzyskać korzystny lub niekorzystny zapis w raportach tygodniowych (WTR) były zresztą solą pracy na grupach w tym okresie. Uwagi z pracy w Wietnamie, 20.III.1961, AIPN IPN BU 2602/5201, k. 18-21. 636 Gdy następnego dnia oficer łącznikowy zawiadomi Polaka, że na lotnisku przez najbliższe cztery dni przebywać będzie kilka rosyjskich maszyn, polski wojskowy wezwał lekarza, który zdiagnozował u niego zapalenie korzonków i nakazał leżenie w łóżku przez pięć dni, co uniemożliwiło grupie jakiekolwiek wyjazdy. Sprawozdanie, 13.IX.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 39-46. Grupa Dong Hoi Biorąc pod uwagę raporty polskich oficerów, grupa ta nie należała do łatwych. W porcie w tej miejscowości od czasu do czasu pojawiały się niewielkie okręty (kanonierki) DRW, co prowadziło do częstej szermierki formalno-prawnej pomiędzy Polakiem i Kanadyjczykiem, wspieranym najczęściej przez Hindusa. Przykładowo, gdy w 1961 roku przedstawiciel Kanady zażądał zapisu dziennego, że oficer łącznikowy odmówił przedstawienia dowodów na służbę lokalną wspomnianych jednostek, Polak wykorzystał fakt, że w instrukcjach grupy była mowa tylko o ruchu wewnętrznym, by nie dopuścić później do wpisania całej sytuacji do raportu tygodniowego635. Co więcej, nieopodal siedziby grupy (10 minut jazdy) położone było lotnisko, na którym bez powiadamiania MKNiK często lądowały maszyny ZSRR oraz innych państw komunistycznych. Było to oczywiście jawnym łamaniem Układów Genewskich, które polski oficer musiał maskować na różne sposoby. Gdy pewnego dnia nad głowami członków grupy inspekcyjnej przeleciał helikopter ze znakami ZSRR, Polak na spółkę z oficerem łącznikowym opóźnił wyjazd na inspekcję na tyle długo, że na lotnisko zespół dotarł już po zmierzchu. Nieobecność komendanta obiektu uniemożliwiła wejście na jego teren, a zmrok ukrył rosyjską maszynę. W efekcie „team na kontrol pojechał i wrócił z szalejącym z wściekłości Kanadyjczykiem, któremu nie udało się w jego mniemaniu zdemaskować Północy” (pisownia oryginalna – przyp. aut.) 636. Ponadto przy drodze do Vinh, jaką zespół powinien wykonywać jedną ze swoich kontroli długich, Wietnamczycy wybudowali szereg instalacji wojskowych, które także trzeba było chronić przed okiem Kanadyjczyków i Hindusów. Pretekstem był zazwyczaj niesprawny transport lub zły stan dróg, nie dający „100% bezpieczeństwa członkom grupy”637. 637 Troska o zdrowie członków zespołu inspekcyjnego była oczywiście tylko wymówką. Ibidem. 638 Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. 639 Swoją drogą informacja ta nie tylko pokazuje, ze jeszcze w 1963 roku kontrola populacji w Wietnamie Północnym nie była absolutna, ale także uzmysławia potencjalne możliwości MKNiK gdyby miała ona szersze kompetencje i była w stanie sprawnie działać. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r. 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. 640 Warto tu dodać, że Wietnamczyk żądał wsparcia dla swojego stanowiska od Polaka. Ten jednak (ze wsparciem kierownictwa delegacji) odmawiał, argumentując, że kontrola obszaru Ho Xa była zadaniem mandatowym grupy. Ibidem. W roku 1962 ruch na lotnisku musiał ewidentnie się zmniejszyć, gdyż Misja Łącznikowa WAL pozwalała, by dokonywano tam kontroli praktycznie codziennie. Organizowano także wyjazdy na kontrole długie, ale Polacy z Wietnamczykami starali się, by odbywały się one rzadziej i były krótsze niż było to przewidziane638. Wobec rozbudowy tras przerzutowych na Południe i związanej z tym infrastruktury, rok 1963 obfitował w wydarzenia na obszarze podlegającym grupie położonej najbliżej Strefy Zdemilitaryzowanej. Od października 1963 roku w porcie pojawiły się nowe okręty wojenne, wobec czego oficer łącznikowy zabierał grupę nad rzekę w miejsce, gdzie wyciągano na brzeg łodzie rybackie oraz sieci i oświadczał, że to jest port. Partnerzy mając jednak szkice swoich poprzedników zdawali sobie sprawę z oszustwa i żądali kontroli właściwego portu, czego im odmawiano. W efekcie dokonywano niekorzystnych dla DRW zapisów w raportach tygodniowych. W trakcie kontroli długich w kierunku północnym do miejscowości Ha Tinh, oficer łącznikowy pod różnymi pretekstami doprowadzał grupę tylko do połowy trasy, obawiając się, że wejdzie ona w kontakt z mieszkańcami katolickich wiosek położonych na dalszym odcinku639. Najwięcej kłopotów stronie komunistycznej sprawiały jednak kontrole w kierunku południowym. Sajgon poinformował bowiem Komisję, że w miejscowości Ho Xa (tuż przy Strefie Zdemilitaryzowanej) wybudowana została baza wojskowa. W odpowiedzi Północ oświadczyła, że to kłamstwo i zasugerowała kontrolę grupy inspekcyjnej z Dong Hoi. Baza jednak faktycznie istniała, więc oficer łącznikowy odmawiał kategorycznie wyjazdu w tamtym kierunku. Efektem były protesty Partnerów i niekorzystne dla strony komunistycznej zapisy w raportach tygodniowych640. W pierwszej połowie 1964 roku grupa nadal generowała problemy, głównie przez szyte grubymi nićmi kłamstwa oficera łącznikowego oraz jego kiepską współpracę z Polakiem. Wietnamczyk nadal próbował zmusić grupę do przeprowadzenia inspekcji gołego brzegu rzeki jako portu. Kontrola długa mająca dotrzeć do miejscowości Phong Loc zatrzymywała się przy wiosce Van La i oficer łącznikowy twierdził, że dotarli na miejsce, mimo widocznej tablicy z nazwą miejscowości. W trakcie innego wyjazdu oficer łącznikowy odmawiał obejścia pewnej miejscowości twierdząc, że grupa nie ma prawa przechodzić przez prywatne posesje i ogrody, mimo widocznej tam drogi641. 641 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. 642 Ibidem. 643 Sprawozdanie za III kwartał 1964 roku, 30.X.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 923-957. 644 Sprawozdanie z działalności i roli ekipy wojskowej w Polskiej Delegacji do MKNiK w Wietnamie za okres od czerwca 1960 do marca 1961 roku, 4.V.1961, AIPN, IPN BU, 2602/5201, k. 47-55. Interesująco przedstawiała się współpraca (czy też raczej jej brak) Polaka z oficerem łącznikowym. Wietnamczyk jawnie faworyzował Partnerów, starając się zdobyć ich przychylność z pomocą wycieczek, swobodnego poruszania się po mieście, lepszego dbania o higienę i porządek ich pomieszczeń oraz innych wygód. Gdy uwagę na to zwrócił polski oficer, w odpowiedzi usłyszał, że przedstawiciele PRL też są komunistami, więc powinni zrozumieć stanowisko Misji Łącznikowej WAL i „znosić trudności, którymi żyją towarzysze w Wietnamie”642. Dla Polaków oznaczało to mieszkanie w starych, obskurnych pokojach z rozsypującymi się siennikami i korzystanie ze wspólnej łazienki. Zastrzeżenia budziło też jedzenie, które choć smaczne, przygotowywane było w bardzo złych warunkach higienicznych, te zaś ulegały poprawie tylko, gdy uwagę zwracali Kanadyjczyk lub Hindus. W trzecim kwartale 1964 roku Wietnamczycy starali się kontynuować swoją szaradę z miejscowością Phong Loc, ustawiając nawet fałszywe tablice przy innej wiosce. Na mapie łatwo było jednak zauważyć, że chodzi o zupełnie inne miejsce. Oficer łącznikowy nie ustawał także w próbach skłócenia Polaka z Partnerami643. Stosunki pomiędzy zespołem i jej opiekunem z Misji Łącznikowej WAL pozostały napięte aż do końca istnienia grupy w lutym 1965 roku. Grupy południowe W roku 1960 na Południu grupy inspekcyjne przeprowadzały około 50% kontroli przewidzianych w instrukcji644. W kolejnych latach wartość ta miała się sukcesywnie zmniejszać. Nie miało to jednak w gruncie rzeczy praktycznego znaczenia, gdyż podobnie jak na Północy, także w Wietnamie Południowym oficerowie łącznikowi na różne sposoby sprawiali, że nawet jeżeli dochodziło do wyjazdu na kontrolę długą czy inspekcję, nie była ona efektywna. Na tle wszystkich zespołów inspekcyjnych w tej części Wietnamu wyróżniała się Grupa Ruchoma 76, zarówno z powodu swojego niezwykłego położenia w Strefie Zdemilitaryzowanej, jak i faktu, że obie strony konfliktu wiązały z nią pewne nadzieje. Mimo wspomnianych utrudnień, Polacy obserwowali stopniowe zwiększanie amerykańskiej pomocy dla Południa przez cały roku 1961. Przysłowiowe tamy puściły w grudniu tego roku. Po decyzji prezydenta Kennedy’ego o radykalnym zwiększeniu wsparcia wojskowego, do Sajgonu w krótkim odstępie czasu zawinęły dwa lotniskowce eskortowe, z ładunkiem helikopterów oraz wyposażenia wojskowego645. 645 USS Core wszedł do Sajgonu 12 grudnia 1961 roku, USS Breton 16 stycznia 1962 roku. Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. 646 Przeczuwając rozwój wypadków, kierownictwo Delegacji Polskiej w roku 1962 za priorytet uznało uzyskiwanie możliwie dużej ilości zapisów o wprowadzaniu personelu i materiałów wojennych, lub takich, które wskazywałyby na złą wolę i brak współpracy Strony (Sajgonu). Równocześnie oficerów uczulano, by za wszelką cenę nie dopuszczali do zapisów nothing to report w raportach tygodniowych swoich grup. Ibidem. 647 Związana ona była z rzekomymi rozmowami reżimu Diema z Hanoi, w których pośrednikiem miał być Maneli. Zagadnienie to omówione jest bardziej szczegółowo w dalszej części tekstu. 648 Choć warto tu dodać, że wobec pogarszającej się sytuacji wewnętrznej Wietnamu Południowego, brak bezpieczeństwa nie zawsze był tylko zwykłym pretekstem. Trzeciego maja 1964 nieznani sprawcy ostrzelali samochód Komisji i zranili jadącego nim polskiego oficera, mjr. Walczyka. Z kolei 25 listopada tego samego W roku 1962 polscy oficerowie we wszystkich grupach inspekcyjnych meldowali o potężnym strumieniu sprzętu i personelu na lotniskach i w portach Wietnamu Południowego. Miało to równocześnie niewielkie odbicie w oficjalnych raportach wysyłanych do MKNiK, gdyż sajgońska misja łącznikowa, wspierana przez Kanadyjczyków i Hindusów, podjęła wszelkie możliwe działania, by zamaskować wzrost obecności Amerykanów646. Utrudnień i ograniczeń nie poluzował nawet korzystny dla Wietnamu Południowego Raport Specjalny Komisji z czerwca 1962 roku. W roku 1963 wzrost amerykańskiej obecności i walki z partyzantami spowodowały kolejne ograniczenia w działalności grup. Wojskowy zamach stanu na początku listopada przerwał wszelką aktywność Komisji w Wietnamie Południowym na kilka dni, zaś do szeregu prowadzonych wcześniej kontroli już po tej przerwie nie wrócono. Tuż po obaleniu Diema nowe władze rozpoczęły też nagonkę medialną na Delegację Polską oraz stojącego na jej czele Mieczysława Manelego647, którą zakończono dopiero na wyraźne żądanie Zachodnich ambasad. Tendencja do ograniczania możliwości wykonywania zadań mandatowych utrzymała się w roku 1964. Odmawiano ponadto postojów na drogach publicznych, oficjalnie z przyczyn bezpieczeństwa, a realnie ze względu na coraz większą ilość amerykańskiego sprzętu i żołnierzy wwożonych do Wietnamu Południowego648. roku dwa wozy Komisji, powracające do Sajgonu, wpadły na zasadzkę zorganizowaną przez partyzantów na amerykański oddział. W wyniku wybuchu zniszczony został wówczas jeden z samochodów. Zginął wietnamski kierowca, a ciężkie obrażenia odnieśli dwaj jadący z nim Polacy, mjr Edward Wejner oraz lekarz delegacji, ppłk Dworczyński. Trzeba jednak równocześnie zwrócić uwagę, że do obu incydentów doszło w trakcie przejazdów, poza zwyczajowym obszarem aktywności MKNiK, gdzie lokalni partyzanci byli dobrze poinformowani, kogo mają nie ruszać. List z Ambasady Brytyjskiej w Sajgonie, 13.V.1964, NA, FO 371/175512/DV1071/21; Edward Wejner, op. cit., s. 125-131. 649 Poza bardzo specyficznymi lotami do miejscowości Dalat, szerzej opisanymi w części poświęconej grupie kontrolnej w Sajgonie. 650 Sprawozdanie Wydziału Operacyjnego Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie za I kwartał 1965 roku, 24.IV.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 45-62. Warto pamiętać, że przez długi czas to właśnie morska kontrabanda była główną drogą zaopatrzenia partyzantki na Południu. Jej znaczenie uzmysławia ładunek statku zatopionego na początku roku 1965 przez Amerykanów. W ładowni znaleziono skrzynie z czterema tysiącami sztuk broni ręcznej z ZSRR, ChRL, Czechosłowacji oraz NRD, a także ponad dwieście kilo leków. Telegram From the Embassy in Vietnam to the Department of State, 23.II.1965, FRUS, 1964-1968, vol. II, s. 349-350. 651 W drugiej połowie 1965 roku nowego pretekstu dostarczyły problemy finansowe Komisji – wspomniany już „no petrol, no control”. 652 W opinii Starszego Doradcy Wojskowego Delegacji Polskiej, płk. Tadeusza Zielińskiego, na tym etapie działalność grup kontrolnych w Wietnamie Południowym była już z punktu widzenia Komisji bezużyteczna. Sajgon miał zgadzać się na ich dalsze funkcjonowanie tylko w nadziei na zyski propagandowe, związane z wykorzystaniem zespołów MKNiK do potwierdzenia komunistycznej subwersji i agresji z Północy. Sprawozdanie Wydziału Operacyjnego Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie za I kwartał 1965 roku, 24.IV.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 45-62. Naloty na DRW, bezpośrednia interwencja zbrojna USA, oraz napięcie polityczne i eskalacja walk na terenie całego Wietnamu Południowego doprowadziły w roku 1965 do dalszego zredukowania aktywności grup inspekcyjnych przez misję łącznikową. Kontrole lokalne ograniczono tak, by zespoły nie miały żadnej możliwości pełnej obserwacji danego obiektu czy otrzymania jakichkolwiek dokumentów. Kontrole długie nie odbywały się649, podobnie jak inspekcje fizyczne, chyba że Strona Południowa chciała pokazać przedstawicielom Komisji zatopioną dżonkę z kontrabandą z Północy albo partyzancką skrytkę z bronią650. Uniemożliwiając lub utrudniając statutowo przewidziane inspekcje651, południowowietnamscy oficerowie łącznikowi starali się równocześnie organizować wyjazdy na dochodzenia nadzwyczajne poza strefy działania poszczególnych grup. Wspomagali ich w tym Amerykanie, oferujący śmigłowce i ochronę swoich żołnierzy. Celem było oczywiście ukazanie światowej opinii publicznej dowodów na komunistyczną agresję z Północy. Partnerzy Polaków wywierali na nich silny nacisk, by ci brali udział w takich wyjazdach. Dzięki różnorodnym wykrętom formalnym Delegacji Polskiej udało się jednak nie dopuścić do zapisów korzystnych dla Wietnamu Południowego, zwłaszcza o pogwałceniu Układów Genewskich przez DRW652. W roku 1966 tendencje pozostały podobne jak w roku wcześniejszym – Strona Południowa nadal starała się nie dopuścić do żadnych realnych inspekcji. Na przełomie marca i kwietnia miały miejsce na terenie całego kraju zamieszki, które doprowadziły do wstrzymania kontroli oraz ograniczenia swobody członków zespołów inspekcyjnych. Wstrzymanie cywilnego ruchu lotniczego doprowadziło także do opóźnień i problemów z podmianą oficerów na poszczególnych grupach. Działalność zespołów inspekcyjnych i tak nie miała już jednak praktycznie żadnego znaczenia z punktu widzenia przestrzegania Układów Genewskich, z czego wszystkie strony zdawały sobie sprawę i tak pozostało już do końca 1967 roku. Grupa Sajgon W opisywanym okresie Sajgon pozostawał najważniejszą grupą w Wietnamie Południowym. Dzięki stale rozbudowywanemu lotnisku oraz dużemu portowi, przez stolicę Republiki Wietnamu szła znaczna część importu materiałów wojennych oraz personelu USA przybywającego do tego kraju. Po redukcjach w roku 1960 grupa ta składała się z elementu stałego, przeprowadzającego codzienne kontrole w samym Sajgonie, oraz elementu ruchomego, który z założenia miał prowadzić systematyczne inspekcje dalej położonych obiektów i obszarów. Sajgon pozostawał grupą o najlepszych warunkach bytowych – pracownicy delegacji zamieszkiwali w trzech hotelach w samym centrum miasta, które oferowało także najwięcej atrakcji po godzinach pracy. W roku 1961 Wietnamczycy wciąż dopuszczali do codziennej kontroli w porcie, choć kontrole Komisji starano się obejść na różne sposoby. Polskich oficerów uczulano, że pozycja w manifeście okrętowym taka jak części do maszyn lub elementy silników może w rzeczywistości oznaczać wwożenie silników lotniczych (zakazanych w UG) lub jakiegoś sprzętu o proweniencji wojskowej. Czujność trzeba było zachować także przy okazji eksportu sprzętu wojennego – Polacy poniewczasie zorientowali się, że w jednym z transportów 60 samochodów, połowa nie posiadała silników, które pozostały w Wietnamie Południowym653. 653 Sprawozdanie, 13.IX.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 39-46. 654 Podobnie jak na innych grupach w Wietnamie Południowym, miejsce obserwacji na lotnisku było tak dobrane, by widać było z niego jak najmniej, często przysłowiowo wręcz twarzą do ściany. W roku 1962 wobec rosnącej skali pomocy amerykańskiej, która w znacznej części trafiała do Wietnamu Południowego właśnie przez Sajgon, doszło do dalszego ograniczania kontroli przez misję łącznikową. Choć codziennie jeżdżono do portu i na lotnisko Tan Son Nhut, kontrola sprowadzała się tam tylko do bezsilnej i nieefektywnej obserwacji654. Z kolei wyjazdy poza miasto obejmowały tylko cząstkę pierwotnie przewidzianych tras. Wobec stosowania przez partnerów taktyki nie widzę/nie mogę rozpoznać, Polacy starali się w trakcie kontroli stawiać oficerowi łącznikowemu pytania w taki sposób, by odpowiedzi sugerowały fakt amerykańskiej interwencji. Przez cały rok udało się dzięki temu Polakom nie dopuścić do nawet pojedynczego nothing to report, ale na tym ich sukcesy się kończyły. Jedyną odbywającą się całkowicie prawidłowo kontrolą był lot na inspekcję lotniska w mieście Dalat. Wynikało to jednak z faktu, że ta górska miejscowość miała charakter wypoczynkowo-uzdrowiskowy655 i kontrola miała de facto charakter trzydniowej przyjemnej wycieczki, na którą także wśród Polaków nigdy nie brakowało chętnych. 655 W dużym uproszczeniu pełniła i pełni ona funkcję wietnamskiego Zakopanego. 656 Sprawozdanie z pracy grup kontrolnych od 10.7. do 3.9.1963 r., 14.X.1963, AIPN, IPN BU 2602-5574, k. 560-582. 657 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. 658 Ibidem. W roku 1963 sytuacja nie uległa poprawie. Jak ujęto w jednym z raportów, „w Sajgonie polscy oficerowie muszą toczyć bój o każdy zapis, a Kanadyjczycy jak tylko mogą ograniczają zapisy, szczególnie jednostek amerykańskich”656. W samym mieście grupy inspekcyjnej nie dopuszczano ani do portu wojennego, ani w pobliże statków w porcie handlowym, gdzie oficer łącznikowy twierdził, że rozładowywana jest żywność z pomocy USA. Choć na lotnisku Tan Son Nhut bywano codziennie, obserwację prowadzono tylko sprzed głównego budynku (balkon wewnątrz poczekalni był już niedostępny „ze względów bezpieczeństwa”657). Mimo, iż przez lotnisko przewijała się codziennie duża liczba Amerykanów, nie znajdowało to odbicia w raportach tygodniowych, gdyż zarówno Kanadyjczycy jak i Hindusi twierdzili, że nie są w stanie rozpoznać, czy są to żołnierze amerykańscy czy wietnamscy. Podobne problemy ze wzrokiem dotyczyły maszyn stojących przy hangarach. Pod pretekstem braku bezpieczeństwa nie przeprowadzano inspekcji portu Nha Be pod Sajgonem, ani lotnisk w Bien Hoa oraz Soc Trang. Brak transportu uniemożliwiał z kolei kontrolowanie delty rzeki Sajgon. Kontrole długie odbywały się tylko po kilkanaście kilometrów przed zawróceniem do Sajgonu. Jedną z tras zarzucono kompletnie, gdy w trzecim kwartale 1963 roku natknięto się na drodze na konwój wojskowy z czołgami i działami polowymi658. W roku 1964 grupa była w stanie bez większych utrudnień obserwować port handlowy, choć oficer łącznikowy nie przedstawiał żadnych dokumentów, twierdząc, że nie jest w stanie uzyskać ich od władz portowych, odmawiał także przeprowadzenia kontroli fizycznej. Wietnamczyk nie wpuszczał zespołu inspekcyjnego do portu wojennego, jako terenu wojskowego, odmawiał także pod pretekstem względów bezpieczeństwa przejazdu ulicą biegnącą wzdłuż nadbrzeża tego portu, mimo że była ona otwarta dla ruchu659. 659 Polscy oficerowie po godzinach pracy jeździli nią bez żadnych problemów. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. 660 Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego za IV kwartał 1965r., 30.XII.1965, AIPN, IPN BU 2602/7185, k. 75-76. 661 Zadania mandatowe, 2.VIII.1968, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 89-97. 662 Edward Wejner, op. cit., s. 137. Na lotnisku Tan Son Nhut grupa kontrolna mogła obserwować tylko niewielki wycinek lotniska, resztę zasłaniały hangary i terminal. W efekcie grupa mogła dostrzec tylko drobną część z wielkiej liczby samolotów i helikopterów wszelkich typów, korzystających z tego lotniska. Oficer łącznikowy nie pozwalał na kontrolę fizyczną, odmawiał także zmiany punktu obserwacji, zasłaniając się przepisami bezpieczeństwa na lotnisku, które rzekomo zabraniały zaprowadzenia grupy w inne miejsce. Na kontrole dróg w okolicach Sajgonu jeżdżono bardzo rzadko, najczęściej trasą narzuconą przez oficera łącznikowego i bez możliwości zatrzymania się w mijanych miejscowościach. Przez większość roku 1964 kontrole często zakłócał pogłębiający się chaos polityczny. W Sajgonie dochodziło do licznych demonstracji przeciw reżimowi generała Khanha, którym przewodzili studenci i buddyści, oraz starć tych ostatnich z katolikami. Oprócz tego, że faktycznie uniemożliwiały one prowadzenie kontroli, wraz ze wzrostem aktywności NFW stanowiły one wygodny pretekst dla południowowietnamskiej misji łącznikowej, by nie dopuszczać do wyjazdów na kontrole długie. W roku 1965 kontrole ulegały stopniowo jeszcze większym ograniczeniom. Pod koniec roku regularnie uniemożliwiano już nawet wizyty grupy inspekcyjnej w porcie handlowym. Miało to zapewne bezpośredni związek ze skokowym wzrostem wykorzystania tego miejsca przez amerykańskie statki i okręty, które wspierały gwałtowną rozbudowę sił bojowych USA w Wietnamie Południowym. Grupa rozpoczęła ponadto dochodzenie i przesłuchiwała jeńców dostarczonych przez stronę Południową, mimo protestów i odmowy udziału przedstawicieli PRL660. Opisane tendencje utrzymały się także w latach 1966 i 1967. Fikcję kontroli uzmysławia sytuacja przytaczana w jednym z raportów wysłanych do JW 2000 w kraju, gdy kanadyjski oficer z odległości dziesięciu metrów zidentyfikował lufy armatnie jako rury kanalizacyjne661. Przy innej okazji polski oficer wspominał, że wyładowywane ze statku czołgi zostały zakwalifikowane jako maszyny do ubijania gruntu662. Grupa Da Nang (Tourane) Zarówno w 1961 jak i 1962 roku dokonywano tu w zasadzie tylko inspekcji portu, lotniska i samego miasta. Kontrole długie, sporadycznie przeprowadzane jeszcze na początku tego okresu, w 1962 roku ustały kompletnie pod pretekstem braku bezpieczeństwa. W porcie polski oficer zawsze żądał pełnej dokumentacji i fizycznej kontroli statków, dobrze wiedząc, że oficer łącznikowy na to nie pozwoli – była to taktyka obliczona na uzyskanie zapisów o braku współpracy Strony z Komisją, do czego starał się najczęściej wciągnąć Hindusa, cytując przygotowane wcześniej fragmenty instrukcji dla grupy. Jeżeli w porcie nie było akurat żadnych jednostek, Polak starał się tak pokierować rozmową z Wietnamczykiem, by nie dopuścić do wpisania w raporcie tygodniowym nothing to report. Choć z drogi dojazdowej do lotniska widać było zaparkowane liczne helikoptery i samoloty, kontrola kończyła się przy froncie gmachu restauracji i poczekalni dworca lotniczego, kompletnie zasłaniającego płytę lotniska. Oficer łącznikowy nie pozwalał na zmianę miejsca obserwacji, zaś partnerzy usilnie starali się uniknąć wpisywania do raportów zauważonych nowych samolotów i helikopterów, twierdząc, że są to te same maszyny co w czasie poprzedniej inspekcji, lub że nie są w stanie rozpoznać ich przynależności państwowej, mimo widocznych oznaczeń USA. Drobnym sukcesem Polaka było uzyskanie zapisu o rozbudowie urządzeń radarowych, który udało się osiągnąć w czasie wymiany kanadyjskich oficerów, nie zaznajomionych jeszcze dość dobrze z przepisami i realiami pracy w grupie663. 663 Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. 664 Choć polscy oficerowie przyznawali, że od lata 1963 roku aktywność partyzantki w okolicy faktycznie znacząco wzrosła. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. W roku 1963 kontrole portu i lotniska nadal odbywano praktycznie codziennie, jedynym wyjątkiem było kilka dni przerwy w trakcie przewrotu wojskowego na początku listopada. Podobnie jednak jak w okresie wcześniejszym, w porcie nie udostępniano grupie żadnych dokumentów i nie pozwalano zbliżyć się do statków, a wyjazdy na lotnisko sprowadzały się do próby przeniknięcia wzrokiem gmachu dworca lotniczego. Po zamachu stanu kompletnie zaniechano kontroli długich, zasłaniając się brakiem bezpieczeństwa664. Na początku roku 1964 powyższy stan rzeczy pozostał praktycznie bez zmian, jedynie o większej liczbie amerykańskich okrętów wojennych oficer łącznikowy mówił, że nie posiada na ich temat żadnych informacji. Jedynym godnym wspomnienia wydarzeniem w drugim kwartale była odmowa Polaka na wyjazd na kontrolę nadzwyczajną, której domagały się lokalne władze665. Tak jak i w innych grupach, rozlewające się niepokoje społeczne stanowiły znaczące utrudnienie (oraz pretekst dla jej ograniczania) dla działalności kontrolnej zespołu. 665 Chciano pokazać grupie zastrzelonego członka NFW, który miał rzekomo pochodzić z Północy. Polak odmówił wyjazdu, argumentując, że to zadanie dla lokalnych władz śledczych a nie grupy MKNiK. Sprawozdanie z działalności pionu wojskowego w ramach MKNiK w Wietnamie za II kwartał 1964 r., 2.IX.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 364-397. 666 Budowa ekranu zasłaniającego widok zespołowi inspekcyjnemu związana była zapewne z intensywną rozbudową infrastruktury w Wietnamie Południowym, by zdołała ona przyjąć i obsłużyć kilkuset tysięczne wojska Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. W systemie tym lotniska pełniły kluczową rolę. William C. Westmoreland, op. cit., s. 225-227. 667 Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego za IV kwartał 1965r., 30.XII.1965, AIPN, IPN BU 2602/7185, k. 75-76. 668 Jak pisano ówcześnie o sytuacji w Da Nang: „wychodzenie do miasta jest niemożliwe i niebezpieczne. Nie możemy jej jednak ewakuować, gdyż ewakuacja może grozić tym, że grupa tam więcej nie wróci. Grupa ma środki żywnościowe. Sytuacja innych grup jest podobna, jakkolwiek mniej drastyczna”. Sprawozdanie organizacyjne Nr. 2/66 za okres od 16.02. do 15.04.1966 r., 15.IV.1966, AIPN, IPN BU 2602/7185, k. 9-10. 669 Notatka do kwartalnego sprawozdania Wydziału Operacyjnego dot. dalszego rozwoju sytuacji w I dekadzie kwietnia 1966r., 13.IV.1966, AIPN, IPN BU 2602-7185, k. 15-16. 670 Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie za II kwartał 1966r., 29.VI.1966, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 46-53. Rok 1965 charakteryzował się utrzymaniem opisanego trendu – na lotnisku postawiono nawet specjalną barierę przesłaniającą i tak już poważnie ograniczony widok666. Pod koniec roku mimo polskich protestów grupa rozpoczęła dochodzenie w sprawie schwytania w pobliżu miasta jeńców rzekomo pochodzących z DRW667. W kwietniu 1966 w Da Nang dochodziło do wyjątkowo ciężkich starć sił porządkowych z demonstrantami, którzy według polskich raportów mieli wręcz przejąć na pewien czas kontrolę nad miastem. W efekcie grupa nie pracowała i przebywała w swoich pomieszczeniach668. Niefortunnie zbiegło się to zachorowaniem polskiego oficera w zespole, majora Janusa, na żółtaczkę. Na szczęście przypadek nie był bardzo groźny i leczono go na miejscu, jednak zamieszki przez kilkanaście dni uniemożliwiały jego ewakuację do Sajgonu669. Kontrole wstrzymane 2 kwietnia przywrócono 17 czerwca (port i miasto). Jednak już następnego dnia zamieszki wybuchły w bezpośredniej bliskości siedziby grupy i potrwały do 23 czerwca 1966 roku. Na dodatek po rozpoczęciu się niepokojów na trzy dni zniknął południowowietnamski oficer łącznikowy. Mimo sugestii Partnerów, wobec stanowczej odmowy Polaka zrezygnowano z pomysłu ewakuacji na teren amerykańskiej bazy wojskowej, a zamieszki po kilku dniach przeniosły się w inny rejon miasta670. Podobnie jak w Sajgonie, także w Da Nang kontrole (i tak będące już wcześniej fikcją) ulegały dalszym ograniczeniom, a w roku 1967 grupa odprawiała tylko codzienny rytuał wyjazdów do portu i na lotnisko, bez nadziei na zmianę sytuacji. Grupa Nha Trang Podobnie jak w pozostałych zespołach w Wietnamie Południowym, także tutaj Polak starał się uzyskać ujęcie w raportach tygodniowych obecności samolotów oraz okrętów USA, a Kanadyjczyk zapisy nothing to report. Kontrole długie nie odbywały się ze względów bezpieczeństwa, lub brak zgody zespołu na żądanie misji łącznikowej, by uprzedzić ją 48 godzin przed wyjazdem. Te, do których incydentalnie doszło w roku 1962, dały rezultat nothing to report671. 671 Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. 672 Jak z przekąsem zauważał polski oficer, schorzenie musiało być poważne i najwyraźniej związane ze stanowiskiem, gdyż regularnie zapadał na nie także nowy oficer łącznikowy. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. 673 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. W roku 1963 nadal kontrolowano codziennie port, chyba, że akurat miał miejsce jakiś większy rozładunek. Wówczas inspekcję uniemożliwiała choroba oficera łącznikowego672. Kontrole na lotnisku sprowadzały się do kłótni, w jak wielkim stopniu budynek dworca lotniczego uniemożliwia realną obserwację. Podobnie jak rok wcześniej, kontrole długie praktycznie nie odbywały się, wykonano ich raptem sześć. W pierwszym i drugim kwartale roku 1964 prowadzono tylko kontrole portu i lotniska. Nieliczne kontrole poza miastem ustały całkowicie po puczu wojskowym z listopada 1963 roku. W porcie miejsce obserwacji nie budziło zastrzeżeń, natomiast oficer łącznikowy identyfikował większość statków i okrętów, o które pytano, jako w ruchu wewnętrznym, nie przedstawiał jednak żadnych dokumentów, zaś na kontrole fizyczne nie zgadzały się ponoć władze portu673. Kontrola lotniska wyglądała dokładnie tak samo jak we wcześniejszych miesiącach. W drugiej połowie 1964 roku, podobnie jak w całym Wietnamie Południowym, także w tym portowym mieście dochodziło do licznych demonstracji antyrządowych, obserwowanych przez grupę. Mimo rosnącego znaczenia tego portu dla amerykańskiego wysiłku wojennego w Wietnamie (a może raczej właśnie z tego powodu), w kolejnych latach kontrole stały się sztywną rutyną, a osiągnięciem było uzyskanie przez polskiego oficera zapisu o braku współpracy ze strony oficera łącznikowego, najczęściej będącego efektem jakiegoś potknięcia Wietnamczyka lub przybycia nowej zmiany Partnerów, gorzej obeznanej w przepisach wewnętrznych MKNiK. Grupa Quy Nhon W prowincji Binh Dinh kontrole ruchome zostały zawieszone jesienią 1961 roku ze względów bezpieczeństwa i grupa dokonywała inspekcji tylko w porcie i na lotnisku. O ile wcześniej była to dość senna przystań, od 1962 roku regularnie przybijały tu amerykańskie i wietnamskie okręty desantowe ze sprzętem wojskowym, materiałami budowlanymi, itd. Na rozbudowywanym i modernizowanym lotnisku stacjonowała w roku 1962 kompania amerykańskich helikopterów, powstała tam także duża baza naprawcza, jednak dzięki staraniom Hindusów, Kanadyjczyków oraz misji łącznikowej prawie nic na ten temat nie trafiało do raportów (Polakom udało się uzyskać tylko kilka wpisów o rozbudowie stacji radiolokacyjnej). Partnerzy zdołali także kilkukrotnie wpleść do raportów tygodniowych, że za brak bezpieczeństwa uniemożliwiający kontrole długie odpowiada Viet Cong674. 674 Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. 675 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. 676 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. Rok 1963 nie przyniósł na tej grupie żadnych poważniejszych zmian. Port kontrolowano codziennie, jednak bez możliwości fizycznej kontroli statków oraz przejrzenia ich dokumentacji. Na lotnisku oficer łącznikowy, podobnie jak w Da Nang, wybrał miejsce obserwacji całkowicie przesłonięte przez gmach dworca lotniczego i odmawiał jego zmiany mimo protestów Polaka. Nie wykonano także ani jednej kontroli długiej z formalnie przewidzianych stu pięćdziesięciu ośmiu675. W pierwszym i drugim kwartale roku 1964 ze względów bezpieczeństwa nie wykonano żadnych kontroli poza inspekcjami portu i lotniska. O ile na lotnisku sytuacja pozostała bez zmian (oglądanie ścian), to w porcie punkt obserwacyjny nie budził większych zastrzeżeń, a oficer łącznikowy zgadzał się nawet na podejście bliżej, jeżeli obserwowana jednostka płynęła daleko od pozycji grupy676. W drugiej połowie roku 1964 grupa znalazła się w specyficznej sytuacji, gdy miasto stało się widownią walk ulicznych, a zespół nie wystawiał nosa poza swoją siedzibę: „W okresie sprawozdawczym Grupa była w szczególnie trudnej sytuacji, ponieważ na terenie miasta w okresie miesiąca sierpnia i września odbywały się ciągłe demonstracje, starcia ludności z policją, oraz starcia katolików z buddystami. Był okres, że młodzież całkowicie opanowała miasto przy użyciu pałek, jednak po pewnym okresie przekazała władzę w ręce byłych władz miejskich. W miesiącu wrześniu wprowadzono 24 godzinną, godzinę policyjną. Większość bogatego społeczeństwa opuściła Qui-Nhon i w dalszym ciągu opuszcza. Łączność tego miasta z Sajgonem odbywa się wyłącznie drogą lotniczą. Tereny wokół miasta są opanowane przez oddziały FWN. Pod koniec września Kanadyjczyk rozpowszechniał wiadomość, że Wiet-Cong chce zdobyć Qui-Nhon na kilkanaście godzin”677. 677 Sprawozdanie za III kwartał 1964 roku, 30.X.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 923-957. 678 Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie za II kwartał 1966r., 29.VI.1966, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 46-53. 679 Sprawozdanie, 13.IX.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 39-46. 680 Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. W porównaniu z okresem wcześniejszym rok 1965 pozbawiony był w zasadzie wydarzeń godnych uwagi, poza ogólnymi tendencjami do dalszego ograniczania kontroli przez oficera łącznikowego. W roku 1966 wspominane już zamieszki doprowadziły do wprowadzenia całodobowej godziny policyjnej 20 i 21 czerwca, w efekcie czego grupa nie mogła ruszyć się ze swojej siedziby. Strona Południowa żądała także przeprowadzenia szeregu kontroli nadzwyczajnych, w których jednak polski członek zespołu odmawiał wzięcia udziału, argumentując, że dany incydent jest sprawą wewnętrzną Wietnamu Południowego lub stwierdzając, że skarga nie dotyczyła Strony Północnej678. Rok 1967 nie przyniósł zmian i charakteryzował się zapasami Polaka z Partnerami i oficerem łącznikowym o podobnym charakterze jak na innych grupach. Grupa Cap Saint Jacques Podobnie jak we wcześniejszych latach, w roku 1961 zespół inspekcyjny nie był w stanie dotrzeć do statków stojących na redzie (w drodze do Sajgonu). Łódź motorowa, z której miała korzystać grupa pozostawała bowiem niesprawna mechanicznie od kilku lat. W tamtym okresie kontrola portu przebiegała jednak sprawnie, a sami Polacy przyznawali, że statki posiadały wymagane manifesty. Odmiennie wyglądało to na tamtejszym lotnisku, które określano jako ruchliwe, ale oficer łącznikowy odmawiał dostarczania manifestów i kart pokładowych lądujących tam maszyn. Kontrole długie na północ i południe były coraz bardziej ograniczane przez misję łącznikową ze względów bezpieczeństwa679. Powyższy stan rzeczy zasadniczo nie zmienił się w roku następnym. Inspekcja portu i redy sprowadzała się do zapisywania ilości kotwiczących lub przepływających statków, zaś jedyna wykonywana kontrola długa kończyła się po piętnastu kilometrach pod pretekstem braku bezpieczeństwa. Łódź potrzebna do kontroli rzeki pozostawała niesprawna. Nadal nie wpuszczano grupy na lotnisko, polski oficer spotykał się tam z podobnym stosunkiem Partnerów jak jego kolega w grupie Da Nang. Gros wysiłków Polaka skupiał się na uniemożliwianiu Kanadyjczykowi uzyskania wpisów nothing to report680. W roku 1963 grupa utraciła względnie dużą jak na Południe swobodę poruszania się. Wynikało to z coraz większego przepływu personelu i sprzętu wojskowego USA. O ile do czerwca zespół inspekcyjny miał dostęp do praktycznie całego lotniska, łącznie z wieżą kontrolną, to od tego miesiąca sytuacja zaczęła przypominać tę z innych grup na Południu – zespół musiał zatrzymać się przy zamkniętej bramie lotniska, skąd widoczność była praktycznie zerowa. Reda portu pozostawała poza zasięgiem grupy, ze względu na dalszy braku łodzi. Kontrole długie, wobec żądania oficera łącznikowego, by uprzedzać go o chęci przeprowadzenia inspekcji trzy dni przed wyjazdem, nie odbywały się681. 681 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. 682 Równocześnie grupa ta była postrzegana jako stosunkowo łatwa i dzienna dieta była niższa o 30 piastrów niż w innych zespołach na Południu. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. 683 Sprawozdanie za III kwartał 1964 roku, 30.X.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 923-957. 684 Notatka do kwartalnego sprawozdania Wydziału Operacyjnego dot. dalszego rozwoju sytuacji w I dekadzie kwietnia 1966r., 13.IV.1966, AIPN, IPN BU 2602-7185, k. 15-16. Pierwsza połowa roku 1964 nie przyniosła żadnych zmian – nadal obserwowano z daleka statki w porcie i na redzie, oraz lotnisko z miejsca, gdzie w prześwitach budynków widać było tylko pojedyncze rotory śmigłowców oraz ogony samolotów. Pod różnymi pretekstami nie odbywano kontroli długich. Warunki bytowe były zadowalające, choć brakowało kuchenki i lodówki, co zmuszało członków zespołu do stołowania się w restauracjach o cenach znacznie wyższych niż w Sajgonie (ze względu na wypoczynkowy charakter miejscowości)682. W drugiej połowie roku sytuacja nie uległa praktycznie żadnej zmianie. Protesty rozlewające się po większości miast Południowego Wietnamu były w tej wypoczynkowej miejscowości stosunkowo słabe, a gros aktywności członków grupy sprowadzał się do „żarliwych i długich dyskusji oraz wzajemnych przekonywań” dotyczących przynależności państwowej lądujących i startujących śmigłowców i samolotów683. Rok 1965 upłynął na grupie w zasadzie bez godnych uwagi incydentów czy zmian w jej funkcjonowaniu. Kolejny wydawał się utrzymywać ten trend, jednak na początku kwietnia 1966 roku budynek zajmowany przez zespół został uszkodzony trafieniem pocisku. Brak jednak bliższych danych, czy był to efekt walk z partyzantami, czy też zamieszek, jakie targały wówczas miastami Południowego Wietnamu684. Jednak poza tym incydentem zarówno w roku 1966, jak i 1967, na grupie nie zdarzyło się nic godnego uwagi. Polacy starali się zdobywać zapisy o braku współpracy ze strony oficera łącznikowego, Partnerzy z zespołu usiłowali to uniemożliwić, a po godzinach pracy wszyscy razem zgodnie korzystali z oferty nadmorskiego miasta. Grupa Ruchoma 76 – Gio Linh Jak zostało to już przedstawione w poprzednim rozdziale, grupa ta była uważana przez polskich oficerów za najbardziej wymagającą w Wietnamie. Wynikało to zarówno z jej położenia w Strefie Zdemilitaryzowanej i związanych z tym obowiązków, jak i warunków bytowych siedziby zespołu w Gio Linh685. W strefie nadzorowanej przez oba elementy inspekcyjne grupy regularnie dochodziło do incydentów oraz naruszeń zawieszenia broni, a wraz z zaostrzaniem się sytuacji w Wietnamie obie strony zaczęły tam wprowadzać swoje regularne oddziały wojska. W 1961 i 1962 roku Południe i Północ zgodnie utrudniały działania elementów grupy na swoim terytorium, przykładowo zwlekając kilka dni z odpowiedzią na postulat kontroli nadzwyczajnej, przez co sprawa przestawała być aktualna. Z raportów wyłania się poczucie znacznego napięcia, związanego zarówno z warunkami bytowymi, jak i faktyczną bliskością obu Stron. Nerwowość udzielała się także oficerom z misji łącznikowej. Jednak dzięki tej atmosferze polscy oficerowie byli w stanie czasami rozgrywać partnerów zarówno przeciw sobie, jak i wobec Wietnamczyków z Południa. W efekcie w ciągu 1962 roku kilkukrotnie udało się uzyskać zapis o braku dobrej woli i współpracy ze strony oficera łącznikowego, grupa zgodnie zignorowała także zaproszenie na przyjęcie świąteczne wystosowane przez południowowietnamskiego szefa prowincji686. 685 Przykładowo, jak wynika z posiedzeń Starszych Doradców Wojskowych, w roku 1963 regularnie dochodziło tam do zatruć oficerów i tłumaczy nieczystą i nieświeżą żywnością, podawaną na dodatek często w brudnych naczyniach. Grupa nie posiadała także sprawnej lodówki, a nawet „właściwej ubikacji”. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. 686 Notatka informacyjna o pracy Wydziału Operacyjnego i działalności grup kontrolnych za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1962, 23.I.1963, AIPN, IPN BU 2602/9320, k. 114-137. W roku 1963 kontrole prowadzone po wyznaczonych trasach odbywały się systematycznie i bez przeszkód, kończąc się wynikiem nothing to report. Wynikało to z faktu, ze obie strony dopasowały swoje działania do obecności grupy. Przykładowo oddziały ARW regularnie naruszały Strefę Zdemilitaryzowaną, ale dopiero po godzinach pracy zespołu. Dość wyjątkowo jak na realia w obu państwach wietnamskich, żadna ze stron nie przejawiała jakichś większych tendencji do ograniczania działalności Grupy Ruchomej 76. Zarówno Sajgon jak i Hanoi zgłaszały za to liczne oskarżenia oraz żądały kontroli nadzwyczajnych, te jednak zazwyczaj kończyły się niczym. Początkowo Polacy po konsultacjach z Północą zamierzali dążyć do rozszerzenia i zmian tras prowadzonych kontroli, nim jednak do tego doszło w Hanoi zmieniono zdanie i pomysł zarzucono. Po skardze Sajgonu, że DRW założyła w Strefie Zdemilitaryzowanej przy granicy z Laosem obozy wojskowe do przerzutu sił na Południe, Kanadyjczycy próbowali kilkukrotnie inicjować przedłużenie tras kontroli, skutecznie przeciwstawili się jednak temu Polacy687. W lecie 1963 roku oficer łącznikowy ograniczył Polakom swobodę poruszania się, zabraniając odwiedzania pobliskich miejscowości688. 687 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za 1963 r, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 322-362. 688 Do tego momentu mogli oni poruszać się za pomocą auta lub roweru wedle własnego uznania. Sprawozdanie z pracy grup kontrolnych od 10.7. do 3.9.1963 r., 14.X.1963, AIPN, IPN BU 2602-5574, k. 560-582. 689 Co też udało się osiągnąć. Sprawozdanie z pracy grup kontrolnych od 1.X. do 31.XII.1963 r., 4.II.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. 690 Ibidem. 691 Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja, k. nienumerowane. Tuż po przewrocie z listopada 1963 roku doszło do konfliktu Partnerów z oficerem łącznikowym. Wietnamczyk odmówił Hindusowi i Kanadyjczykowi zgody na wyjazd do miasta Quang Tri ze względów bezpieczeństwa, co ci uznali za dyskryminację i wysłali do Komisji szereg pism atakujących oficera łącznikowego. W odpowiedzi Wietnamczyk wysłał skargę na lekceważący stosunek hinduskiego przewodniczącego do gości zaproszonych na jedno z przyjęć, oraz niemoralnego zachowania się Kanadyjczyka, który pijany starał się zaprosić na wspomniane party dziewczęta z lokalnej szkoły średniej. W efekcie Delegacja Kanadyjska przeprowadziła dochodzenie, w trakcie którego Polacy zaprzeczyli faktom podanym przez oficera łącznikowego. Zarzuty były w rzeczywistości prawdziwe, ale wykorzystano okazję „kłótni między przyjaciółmi”, by doprowadzić do usunięcia nieprzychylnego Delegacji Polskiej wietnamskiego oficera689. W tym samym miesiącu zespół przeprowadził także kontrolę nadzwyczajną, związaną ze skargą Strony Południowej na wtargnięcie na jej teren grupy żołnierzy Północy, zabicie mieszkańca Bach Loc oraz postrzelenie dwóch innych. Rannych przywieziono do siedziby grupy, a następnie zespół pojechał do wspomnianej miejscowości, gdzie obejrzał dom zabitego ze śladami ataku. Strona Południowa pokazała grupie także ciało mężczyzny (z pełnym ekwipunkiem i uzbrojeniem), którego zidentyfikowano jako jednego z napastników, zastrzelonego nieopodal pobliskiej wsi. Zespół sporządził raport z oględzin i przesłał go do Komisji690. W pierwszym kwartale roku 1964 grupa otrzymała szereg skarg obu Stron. Zażalenia DRW dotyczyły: uwolnienia porwanych rybaków, zwrotu łodzi, strzałów, wtargnięcia do Strefy Zdemilitaryzowanej osób cywilnych i wojskowych, oraz pogwałcenia przestrzeni powietrznej. Z kolei skargi Sajgonu związane były z: strzałami, zabójstwem, poranieniem osób oraz wtargnięciem do Strefy Zdemilitaryzowanej osób cywilnych i wojskowych691. Z polskich raportów dowiadujemy się odrobinę więcej o warunkach bytowych grupy: barak mieszkalny był brudny i zaszczurzony, z uszkodzonymi i pozbawionymi zamków oknami i drzwiami. Brakowało w nim pieców oraz pokrycia betonowej podłogi. Przeciekał dach, a prowizoryczna sieć elektryczna sprawiała, że nie dało się podłączyć wiatraków, kłopoty sprawiało także oświetlenie. Wyżywienie było monotonne i przygotowywane w niehigienicznych warunkach, brakowało czasami nawet przegotowanej wody. Zupełnie inaczej oficer łącznikowy traktował ponadto Polaków i Partnerów. Ci ostatni byli traktowani jako de facto sprzymierzeńcy i obdarzeni szeregiem przywilejów. Oficerowie kanadyjscy regularnie bywali u władz miejscowych i utrzymywali ścisłe kontakty z obecnymi w okolicy Amerykanami692. 692 Ibidem. 693 Polacy reprezentowali w tym zakresie stanowisko Hanoi, zgodnie z którym w Wietnamie Południowym nie było żadnych żołnierzy WAL, a Viet Cong był samodzielnym i niezależnym ruchem partyzanckim, który powstał jako odpowiedź na terror władz w Sajgonie. 694 Sprawozdanie za III kwartał 1964 roku, 30.X.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 923-957. 695 Szefostwo Delegacji Polskiej wysłało lekarza z dodatkowym przydziałem alkoholi i żywności. Ibidem. W drugim kwartale 1964 roku znacznie zwiększyła się aktywność sił NFW w Strefie Zdemilitaryzowanej, czego efektem były walki trwające czasami całą noc. Doprowadziło to do zmniejszenia liczby kontroli i dalszego ograniczenia swobody poruszania się oficerów z grupy. Strona Południowa próbowała przekonać Komisję do uznania partyzantów za część sił Wietnamu Północnego, czemu jednak stanowczo sprzeciwiała się Delegacja Polska693. Po incydencie w Zatoce Tonkińskiej Strona Południowa wprowadziła do Strefy Zdemilitaryzowanej większe siły wojskowe, rozmieszczając m.in. stanowiska artylerii tuż przy siedzibie zespołu inspekcyjnego. Drastycznie ograniczyła też ilość prowadzonych kontroli. Tę „nieprzyjemną sytuację polityczno-wojskową”694 spotęgował jeszcze tajfun, który nawiedził 22 września 1964 roku Gio Linh. Zniszczony został barak mieszkalny grupy oraz stołówka, kuchnia i magazyny, zostawiając jej członków bez dachu nad głową, pozbawionych żywności i wody. Na dodatek przez pewien czas zerwana była łączność z Hue i Quang-Tri. Członkowie grupy nie mieli gdzie wysuszyć mokrych ubrań i spali na wilgotnych posłaniach, zniszczeniu uległa także znaczna część dokumentacji oraz skromnego wyposażenia grupy. Dopiero po kilku dniach dotarła do Gio Linh pomoc ze strony Komisji695. Niewielkim plusem ówczesnego okresu był niewielki wpływ na działalność zespołu ze strony niepokojów społecznych targających wówczas Wietnamem Południowym, z powodu odizolowanego położenia jego siedziby. W drugiej połowie 1965 roku Amerykanie kilkukrotnie przeprowadzali naloty w Strefie Zdemilitaryzowanej. Jak potencjalnie niebezpieczne było to dla personelu MKNiK, pokazała sytuacja z listopada 1965 roku. Bomby upadły wówczas na most graniczny w Ben Hai, w momencie gdy znajdowała się na nim grupa kontrolna. Cały zespół musiał ratować się ucieczką, na szczęście jego członkom nic się nie stało696. 696 Sprawozdanie organizacyjne Nr.3/65, 11.XII.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 311-312. Jeszcze we wrześniu w jednym z nalotów Amerykanie uszkodzili wspomniany most, zatopili motorówkę Komisji i uszkodzili bombą posterunek policji południowowietnamskiej (!). Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego za okres 1.VII.-30.IX.1965, 27.X.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 513-519. 697 Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego za IV kwartał 1965r., 30.XII.1965, AIPN, IPN BU 2602/7185, k. 75-76. 698 Według polskiego raportu, w wyniku starcia zginąć miało jedenastu policjantów, dwóch odniosło rany, a dwudziestu czterech zaginęło. Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego za I kwartał 1966r., 2.IV.1966, AIPN, IPN BU 2602/7185, k. 11-14. 699 Notatka do kwartalnego sprawozdania Wydziału Operacyjnego dot. dalszego rozwoju sytuacji w I dekadzie kwietnia 1966r., 13.IV.1966, AIPN, IPN BU 2602-7185, k. 15-16. Równocześnie grupa była wielokrotnie wciągana do prowadzenia dochodzeń mających udowodnić ingerencję DRW na Południu. Pod koniec roku zawieziono zespół m.in. do zniszczonego szpitala w miejscowości Trung Sou oraz miejsca, gdzie odkryto komunistyczną skrytkę z bronią697. Warto w tym miejscu dodać, że od 1965 roku w okolicy siedziby grupy inspekcyjnej cały czas pojawiali się Amerykanie. Dochodziło wręcz do sytuacji, gdy odwiedzali oni oficerów kanadyjskich w obozie MKNiK. Podobnie jak we wcześniejszych latach, także w roku 1966 ilość incydentów i dramatycznych wydarzeń w Gio Linh zdecydowanie przekraczała komisyjną średnią. W pierwszej połowie marca na kilkanaście dni wstrzymano wszelkie kontrole, na wskutek incydentu, gdy według władz Południa do Strefy Zdemilitaryzowanej wtargnął batalion WAL i starł się z siłami bezpieczeństwa Wietnamu Południowego698. Zespół inspekcyjny prowadził w tej sprawie dochodzenie (przesłuchanie świadków) bez udziału Polaków, którzy na polecenie kierownictwa swojej delegacji odmówili uczestnictwa. W nocy z 25 na 26 marca z nieustalonych przyczyn w siedzibie Grupy Ruchomej 76 wybuchł pożar. Zniszczeniu uległy dwa baraki z radiostacją i częścią dokumentów zespołu. Kilka dni później doszło do kolejnego incydentu, w którym płomienie uszkodziły generator prądotwórczy, w wyniku czego grupa pozbawiona była światła i musiała korzystać ze świeczek i lamp naftowych. W Delegacji Polskiej podejrzewano, że za oboma incydentami stała Strona Południowa, na tym etapie szukająca już pretekstu, by pozbyć się przedstawicieli MKNiK ze Strefy Zdemilitaryzowanej699. W tych okolicznościach wieczorem 28 marca doszło do nieprzyjemnego incydentu z udziałem polskiego oficera, majora Ludwika Dąbrowskiego, który upiwszy się, zaczął szarpać się z dowódcą lokalnej południowowietnamskiej grupy łącznikowej, co skończyło się karnym odesłaniem Polaka do kraju700. 700 Tego dnia w siedzibie grupy odbyło się przyjęcie, które w związku ze swoim awansem i wyjazdem wydał dotychczasowy oficer łącznikowy, mjr. Vu Trang Muc. Po jego zakończeniu część uczestników, wśród nich maj. Dąbrowski kontynuowała picie. W efekcie półtorej godziny później Polak opuścił pozostałych, udał się do baraków obsługi i zaczął „zachowywać się nieodpowiednio” względem żony jednego z wietnamskich żołnierzy. Wezwano kolegów Dąbrowskiego, którzy odprowadzili go do baraku i położyli spać. Ten jednak wymknął się z pokoju i ruszył do mieszkania oficera łącznikowego, gdzie zaczął szarpać mjr. Muca przy jego podwładnych. Tym razem wezwani po raz kolejny Polacy musieli użyć siły by doprowadzić kolegę do jego pokoju, gdzie wreszcie zasnął. Następnego dnia wietnamski oficer zażądał odwołania Dąbrowskiego z grupy, grożąc strajkiem personelu. Szef polskiego zespołu w Gio Linh tego samego dnia wsadził swojego podwładnego na pokład samolotu lecącego do Sajgonu, gdzie kierownictwo delegacji praktycznie natychmiast zdecydowało o karnym odesłaniu Dąbrowskiego do kraju. Szybka reakcja Polaków sprawiła, że Wietnamczycy odstąpili od zgłoszenia oficjalnego protestu. Notatka służbowa w sprawie mjr. Dąbrowskiego, 5.IV.1966, AIPN, IPN BU 2602/7185, k. 17-19; Notatka służbowa, 14.IV.1966, AIPN IPN BU 2602/7185, k. 41. 701 Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie za II kwartał 1966r., 29.VI.1966, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 46-53. 702 Członkowie grupy spędzili większość nocy plackiem na podłodze. Co ciekawe, w sprawozdaniu rocznym w opisie tego samego incydentu stwierdzono, że w trakcie walk na teren siedziby grupy nie spadł ani jeden pocisk. Ciężko powiedzieć, czy zmiana wynikała z opadnięcia emocji, czy też może była próbą złagodzenia wydźwięku pierwotnego raportu, siłą rzeczy niekorzystnego dla Strony Północnej. Sprawozdanie o działalności Wydziału Operacyjnego i grup kontrolnych za rok 1966, 31.I.1967, AIPN, IPN BU, 2602/7882, k 98-119. W opisywanym okresie odbywano już tylko jedną kontrolę, obejmującą drogę pomiędzy siedzibą grupy i mostem na granicznej rzece Ben Hai. Inne nie odbywały się ze względów bezpieczeństwa. Podobnie sytuacja rysowała się na północnym brzegu. Element inspekcyjny grupy przechodził tylko przez most, gdzie oficer Misji Łącznikowej WAL podawał jeden z powodów uniemożliwiających przeprowadzenie inspekcji: niesprawność rowerów, uszkodzenie łodzi lub alarm lotniczy. Następnie składał skargę na naloty lotnictwa USA na DRW701. Problemy Grupy Ruchomej 76 w roku 1966 dopiero jednak się zaczynały. W nocy 19 maja oddziały NFW zaatakowały wspomniane wcześniej stanowisko artylerii umiejscowione tuż przy siedzibie grupy. Z raportu polskich oficerów wynika, że południowowietnamską placówkę od upadku ocaliła tylko interwencja lotnictwa, a walki toczyły się ponoć nawet na terenie placówki MKNiK702. Co więcej, ze względu na zamieszki w Da Nang i Hue, do grupy nie można było dowieźć zaopatrzenia, a na początku czerwca zabrakło paliwa, co spowodowało ograniczenie prowadzenia kontroli, pracy generatora prądotwórczego, podróży kuriera a nawet wyjazdów samochodu gospodarczego po wodę pitną. W tym samym miesiącu przez dwa tygodnie zespół inspekcyjny pozbawiony był pieczywa, a kurier z Sajgonu przewidziany na czerwiec dotarł do Gio Linh dopiero 23 tego miesiąca. Wobec powyższego Partnerzy zaczęli rozważać opcję ewakuacji grupy, na to jednak nie zgodzili się Polacy703. 703 Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie za II kwartał 1966r., 29.VI.1966, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 46-53. 704 Ibidem. W celu zabezpieczenia członków zespołu, na terenie siedziby zbudowano schrony ziemne, na bramie wjazdowej zawieszono dużą flagę Komisji, drugą zamontowano zaś na przeciwległym fragmencie ogrodzenia. Na dachach budynków wymalowano także białą farbą znaki ICSC. Ponadto sprowadzono nowy generator, zapewniono możliwość ewakuacji ewentualnych rannych śmigłowcem, zgromadzono dwutygodniowy zapas paliwa i żywności oraz opracowano plan ewakuacji grupy w bezpieczne miejsce704. Reszta roku upłynęła jednak względnie (jak na tę grupę) spokojnie. W roku 1967 szybko miało się to jednak zmienić. Coraz gwałtowniejsze walki w Strefie Zdemilitaryzowanej prowadzono już wówczas regularnie w bliskiej okolicy siedziby zespołu inspekcyjnego. W dniu 26 lutego w bezpośrednim otoczeniu placówki MKNiK pojawiły się liczne pododdziały wojsk amerykańskich, wyposażonych w transportery opancerzone. Rozpoczęły one budowę bazy ogniowej, w której rozmieszczono dwie baterie artylerii (w tym jedną cieżką). Na wniosek polskiego oficera, ppłk Henryka Kota, grupa dokonała obserwacji okopujących się wojsk i stwierdziła jednogłośnie, że są to jednostki amerykańskie. Równocześnie stwierdzono nieobecność południowowietnamskiego oficera łącznikowego. Wieczorem tego samego dnia amerykańska artyleria rozpoczęła intensywny ostrzał, w efekcie którego na ścianach budynków siedziby grupy zaczęły pojawiać się szczeliny. Co gorsza, na teren obozu upadały także pociski ognia kontrbateryjnego prowadzonego przez stronę północnowietnamską. W wyniku trafień zanotowanych o 1:00 i 3:00 w nocy 27 lutego, uszkodzone zostały komisyjne budynki i samochody, rany odniósł także jeden z południowowietnamskich strażników oraz kilka osób cywilnych z obsługi. W efekcie Kanadyjczycy przy poparciu Hindusów zaczęli domagać się natychmiastowej ewakuacji. Polacy uchylili się od decyzji, oczekując na wytyczne kierownictwa w Sajgonie. W międzyczasie rosła intensywność wymiany ognia. Po południu 27 lutego grupa otrzymała pismo od szefa powiatu, żądające natychmiastowej ewakuacji siedziby MKNiK. Pod naciskiem Partnerów i mając na uwadze bezpieczeństwo swoich podwładnych, senior Delegacji Polskiej na grupie wyraził zgodę na opuszczenie Gio Linh. Co prawda następnego dnia Polak starał się jeszcze opóźnić wyjazd lub wręcz wycofać z wcześniejszej decyzji, jednak wobec zerwania łączności z Sajgonem, Grupę Ruchomą 76 ostatecznie ewakuowano 1 marca 1967 roku705. 705 Warto tu dodać, że Polacy w ciągu tych ostatnich dni w Gio Linh funkcjonowali w bardzo wrogiej atmosferze: „po terenie siedziby Grupy poruszali się nieznani cywile i wojskowi, a Kanadyjczyków kilkukrotnie odwiedzali Amerykanie. Członkowie Delegacji Polskiej na każdym kroku spotykali się z pełnymi nienawiści spojrzeniami. Pokazywano Polaków rękami i wskazywano na pomieszczenia zajmowane przez nich. Domagano się aby drzwi do pomieszczeń zajmowanych przez Polaków były stale otwarte. Zauważono, że Kanadyjczyk porozumiewał się przy pomocy radiostacji z nieznanymi osobnikami, mówiąc cały czas o Polakach”. Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego na I kwartał 1967 r., 31.III.1967, AIPN, IPN BU 2602/7882, k 229-240. 706 Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego i grup kontrolno-inspekcyjnych Polskiej Delegacji za II kwartał 1967 r., 25.VII.1967, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 332-367. Zespół inspekcyjny przewieziony został do Hue. Przez ponad miesiąc grupa odbywała tam codzienny rytuał spotkań z oficerem łącznikowym, którego pytano kiedy grupa będzie mogła powrócić do swojej stałej siedziby w Gio Linh oraz do wykonywania swoich zadań mandatowych, na co za każdym razem otrzymywano odpowiedź negatywną. Sytuacja zmieniła się na początku kwietnia, gdy sytuacja w Strefie Zdemilitaryzowanej zaczęła przechylać się na korzyść Amerykanów i ich sojuszników, którzy uznali, że powrót grupy będzie dla nich korzystny. Zaproponowano dwie opcje: 1) Przeniesienie zespołu do nowego obiektu w pobliżu siedziby władz powiatu w mieście Gio Linh. 2) Pozostanie grupy w Hue i wykonywanie zadań mandatowych w Strefie Zdemilitaryzowanej dwa razy w tygodniu z pomocą helikoptera i samochodów. Jednak ku frustracji Partnerów obie propozycje zostały odrzucone przez przedstawiciela PRL. Z ówczesnej polskiej perspektywy Kanadyjczycy chcieli wrócić do DMZ tylko by osłaniać działania sił amerykańskich, równocześnie dążąc do likwidacji pozostałych grup inspekcyjnych w Wietnamie Południowym. Na dodatek pierwsza opcja powrotu w oczach Polaków miała służyć swoistemu osłonięciu siedziby władz powiatu przed atakami strony komunistycznej, z kolei druga była nieakceptowalna ze względu na użycie amerykańskiego sprzętu transportowego oraz wykonywanie de facto tylko kontroli nadzwyczajnych na żądanie Strony Południowej706. Dyskusje i spory na ten temat trwały aż do końca maja 1967 roku, gdy na członków Grupy Ruchome 76 spadło kolejne nieszczęście. Tuż przed pierwszą w nocy 29 maja 1967 roku hotel Huong Giang, w którym kwaterował ewakuowany zespół inspekcyjny, stał się celem ataku. Przez dwie godziny gmach był ostrzeliwany z granatników oraz rakiet niekierowanych, podłożono także ładunki wybuchowe pod filary konstrukcyjne na parterze, na szczęście budynek nie uległ zawaleniu. Wysadzono w powietrze należącego do grupy Land Rovera, poważnemu uszkodzeniu uległ też drugi samochód komisyjny stojący na parkingu przed hotelem. Szczęśliwym trafem nikomu z członków zespołu inspekcyjnego nic się nie stało, rannych zostało jednak pięciu Wietnamczyków z obsługi grupy, śmierć poniosło także dziecko jednego z nich707. 707 Członkowie grupy mogli mówić o naprawdę dużym szczęściu – po ucieczce na hotelowy korytarz trafione i kompletnie zdemolowane zostały pokoje kilku z nich, zaś udana próba wysadzenia filarów konstrukcyjnych budynku mogła skończyć się tragicznie dla wszystkich w jego wnętrzu. Wyciąg z WTR Grupy Ruchomej MT-76, kończący się 3.06.1967 r., 3.VI.1967, AIPN, IPN BU 2602/7882, k 295-304. 708 „Substandard”, jak określono to w raporcie. Ibidem. 709 Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego i grup kontrolno-inspekcyjnych Polskiej Delegacji za II kwartał 1967 r., 25.VII.1967, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 332-367. W sferze spekulacji pozostaje, czemu właściwie do ataku doszło. Najprawdopodobniej wykonał go jakiś lokalny oddział NFW, na terenie którego pojawiła się nieznana grupa zagranicznych wojskowych, zamieszkujących wraz z liczną obsługą w jednym z lepszych hoteli w mieście – innymi słowy łakomy kąsek dla nie stroniących przecież od ataków terrorystycznych partyzantów (Gio Linh położone jest kilkadziesiąt kilometrów od Hue i członkowie Komisji mogli pojawiać się tam co najwyżej incydentalnie). Pewną wskazówkę, że lokalni komuniści wzięli Grupę Ruchomą 76 za jakichś wysoko postawionych sojuszników USA mogą stanowić także sugestie Strony Północnej z roku 1966, by Polacy postarali się być bardziej identyfikowalni w Wietnamie Południowym, zwłaszcza wobec (ponoć) znacznego podobieństwa polskiego munduru do tego noszonego przez Australijczyków. 710 Zmieniła się tylko formuła rytuału codziennych spotkań z oficerem łącznikowym. Na stawiane pytania odpowiadał on, że „grupa może przystąpić do wykonywania swoich zadań mandatowych w DMZ po przyjęciu propozycji misji łącznikowej z 10.V.1967, według których grupa może wykonać kontrolę DMZ dwa razy w tygodniu z Hue z wykorzystaniem helikoptera do Dong Ha, a następnie samochodem Komisji”. Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego i kierowników grup kontrolno-inspekcyjnych Polskiej Delegacji za 1967 rok, 10.I.1968, AIPN, IPN BU 2602/9030, k. 1-28. Budynek został poważnie uszkodzony, a grupa nie miała gdzie się podziać, dopóki przewodniczący nie wynajął pokoi na cztery dni w podrzędnym708 hotelu w Hue. Dopiero po kilku interwencjach szef prowincji zaoferował wyremontowanie budynku Huong Giang i udostępnienie go zespołowi inspekcyjnemu, wobec braku innych lokali odpowiednich dla jej funkcjonowania. Grupa zażądała jednak dodatkowo, by opróżniono hotel z innych gości, zapewniono ochronę dla budynku i przeniesiono pobliskie kwatery oficerów armii południowowietnamskiej, zwiększające ryzyko ataku. Warto przy tym zwrócić uwagę, że ani polscy oficerowie z Grupy Ruchomej 76, ani kierownictwo w Sajgonie nie podważali faktu, że atak wykonali partyzanci709. Wobec braku zgody na powrót zespołu do pracy w Strefie Zdemilitaryzowanej, proponowany przez południowowietnamską misję łącznikową, grupa pozostała w Hue przez resztę roku 1967 i nie prowadziła swojej statutowej działalności710. Podsumowując pracę grup kontrolnych w opisywanym okresie, począwszy od roku 1961 zarówno w Wietnamie Południowym jak i Północnym ulegały one coraz większym ograniczeniom. Już wówczas jednak ze względu na przeciwdziałania oficerów łącznikowych obu tych państw (oraz przy pomocy odpowiednio Kanadyjczyków i Polaków) inspekcje te były de facto fikcją. Przedstawiciele MKNiK mogli zobaczyć w ich trakcie tylko to co chcieli pokazać im ich lokalni opiekunowie z misji łącznikowej. Pojedyncze wyjątki związane były najczęściej z błędami wietnamskich oficerów (częściej na południe od 17 równoleżnika). Celem pracy poszczególnych grup była już nie faktyczna obserwacja i raportowanie o łamaniu postanowień Układów Genewskich, ale co najwyżej zdobywanie zapisów o braku współpracy przez Stronę, lub też ich ochrona przed podobnym wpisem w raportach. Co ciekawe, po obu stronach Strefy Zdemilitaryzowanej różnie podchodzono do kwestii relacji z poszczególnymi członkami grup kontrolnych. W Wietnamie Południowym jawnie faworyzowano Hindusów i Kanadyjczyków, utrzymując z Polakami stosunki dość formalne, czasami poddając ich wręcz izolacji lub pewnym drobnym szykanom711. Było to zresztą zgodne z linią postępowania przyjętą przez samą Delegację Polską, co opisałem w większych szczegółach w kolejnym podrozdziale. 711 Choć i to nie zawsze było regułą, bo na wielu grupach południowych relacje polsko-wietnamskie, choć dalekie od serdeczności, były jak najbardziej poprawne i profesjonalne. Z kolei w Wietnamie Północnym sytuacja była o wiele bardziej różnorodna. Zdarzały się tam grupy, na których Polak i Wietnamczyk ściśle i sprawnie współpracowali. Były też takie, gdzie kooperacja ta z wielu względów szła dość opornie. Przedstawiciele Hanoi równocześnie zajmowali także bardzo nieróżnorodne stanowisko względem Kanadyjczyków i Hindusów. Na niektórych grupach byli oni poddawani szeregowi szykan i obostrzeń (Lao Cai), ale gdzie indziej traktowano ich z kolei lepiej niż Polaka (Dong Hoi). III.3. Nowe wyzwania i stare problemy. Delegacja Polska w latach 1961-1967 W opisywanym okresie nastawienie Polaków do pracy w Komisji było już zupełnie inne niż w latach 1954-1960. Decyzja administracji Kenenedy’ego o radykalnym i otwartym zwiększeniu pomocy i obecności wojskowej (jeszcze w formie doradców) w roku 1961 tylko potwierdziła powszechne już wcześniej przekonanie, że do zjednoczenia obu wietnamskich państw nie dojdzie na podstawie przewidzianych w Układach Genewskich wyborów, które nadzorować miała MKNiK. Otwarte zaś wwożenie żołnierzy i sprzętu wojskowego (choć na różne sposoby maskowane przed okiem członków Komisji) oznaczało w zasadzie potwierdzenie opinii o bezużyteczności grup inspekcyjnych. Układów Genewskich nie przestrzegała zresztą przecież także strona komunistyczna. Wobec cyklicznie powracającego w takich okolicznościach pytania o sens istnienia MKNiK i pojawiających się równolegle spekulacji na temat jej likwidacji, łatwo zrozumieć, czemu niektórym pracownikom Delegacji Polskiej ciężko było wykrzesać z siebie entuzjazm do pracy712. Wśród cywili rekrutowanych przez MSZ powszechne stało się traktowanie wyjazdu do Wietnamu jako rodzaju wypoczynku w egzotycznym miejscu lub okazji do dochodowego handlu. Symptomatyczne są tutaj słowa przewodniczącego delegacji z roku 1964: 712 Przykład, czy też wręcz zalecenia, szły zresztą z góry. O braku wagi i nadziei wiązanych przez MSZ z Delegacją Polską najlepiej świadczy chyba fakt, że w roku 1963 wysłano tam nie zawodowego dyplomatę, tylko wykładającego prawo na Uniwersytecie Warszawskim Mieczysława Manelego, który nie otrzymał rangi ambasadora, a P.O. szefa delegacji. W rozmowie odbytej w gmachu ministerstwa przed wyjazdem, Maneli usłyszał, że ze względu na niekorzystną sytuację polityczną powinien utrzymywać Komisję w jej dotychczasowym stanie braku aktywności. Łatwo się domyślić, jak takie zalecenia wpływały na pracę szeregowych pracowników delegacji. Mieczysław Maneli, op. cit., s. 49. 713 Pismo Ambasadora Romualda Spasowskiego do Dyrektora K. Szewczyka z Departamentu Kadr MSZ [tytuł aut.], 30.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 916-918. „Pobyt w Komisji traktuje się jako pracę prowizoryczną, której nie warto poświęcać wysiłków, bo i tak nie będzie dalszej ciągłości w kraju. Rezultat – piszę z pełną odpowiedzialnością – nasza Delegacja do niedawna wyglądała nawet zewnętrznie jak urząd niedawno założony, nieustabilizowany, oparty na tymczasowości, ze stosami nieuporządkowanych dokumentów komisyjnych, trzymanymi w większości w pakach po różnych towarach. Żadnej godnej zaufania dokumentacji, żadnego ustalonego trybu postępowania z pismami, żadnej taktyki całej delegacji. Wielka improwizacja.”713 Sytuacja odrobinę lepiej wyglądała wśród mundurowych, ale także tutaj wiele osób przyjeżdżało w celu dorobienia sobie na placówce zagranicznej, z czym zresztą nawet specjalnie się nie kryto. Z marazmu Delegację Polską wytrąciła dopiero amerykańska interwencja zbrojna w roku 1965, która skokowo zwiększyła zainteresowanie Wietnamem w dowództwie Wojska Polskiego. Także w polskim MSZ ponownie zaczęto spoglądać na Komisję jako instytucję mogącą odegrać ważną rolę, czy to w doprowadzeniu stron konfliktu do stołu negocjacyjnego, czy w ewentualnym porządku wprowadzonym w wyniku takich rozmów. Spoglądając na wcześniejszy okres, opisany w Rozdziale II, wydawać by się mogło, że Delegacja Polska na drodze bolesnych prób i błędów wypracowała pewne schematy działania i w latach 1961-1967 w jej funkcjonowaniu powinniśmy obserwować stabilizację i czerpanie z wcześniejszych doświadczeń. O ile w pewnych aspektach faktycznie tak się stało, to patrząc na całość poczynań polskiego przedstawicielstwa w Wietnamie, nie sposób uciec od wrażenia, że pozostawało ono w cyklicznym procesie zdobywania i tracenia doświadczeń oraz wspomnianych wypracowanych schematów. W efekcie uważny czytelnik z pewnością zauważy notoryczne pojawianie się problemów występujących już w okresie wcześniejszym, a także takich, które pozornie udało się już przezwyciężyć714. 714 Przykładowo w uwagach o problemach Delegacji Polskiej z roku 1964 pojawia się kwestia umundurowania niedopasowanego do klimatu, co po kłopotach z samego początku istnienia MKNiK, opisanych w Rozdziale II; brzmi dość kuriozalnie (minęła przecież cała dekada!). Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 179-213. 715 Brat i główny doradca polityczny prezydenta Ngo Dinh Diema. Szczegóły tych wydarzeń opisane są w dalszej części tekstu. Do powyższych doszły kwestie nowe, związane ze zmianami w funkcjonowaniu Komisji i sytuacji polityczno-militarnej w Wietnamie, dynamiczną ewolucją stosunków wewnątrz obozu państw komunistycznych, oraz zmianą priorytetów samej Delegacji Polskiej. Tak jak bowiem wobec nasilającej się ingerencji Stanów Zjednoczonych w Indochinach słabło znaczenie mandatowych zadań Delegacji Polskiej w MKNiK, tak też rosło znaczenie raportów politycznych i militarnych wysyłanych do Warszawy, w której z niepokojem spoglądano na zaognianie się konfliktu. Gdy zaś Amerykanie zdecydowali się w Wietnamie w roku 1965 na otwartą interwencję zbrojną, część polskich oficerów obok pracy informacyjnej zaangażowała się także w działalność wywiadowczą. Kierownictwo Delegacji Polskiej oraz Podstawowa Organizacja Partyjna Podobnie jak w okresie 1954-1960, ogólnie rzecz biorąc władze zwierzchnie w Warszawie nie miały większych zastrzeżeń do pracy kierownictwa polskiego przedstawicielstwa w MKNiK w Wietnamie. Pewnym wyjątkiem była tu tylko kadencja Mieczysława Manelego w roku 1963, który wbrew intencjom i instrukcjom z MSZ dał się wciągnąć w rozgrywkę polityczną prowadzoną wówczas przez Ngo Dinh Nhu715. Sytuacja była o wiele bardziej skomplikowana w przypadku relacji wewnętrznych w samej delegacji, a zwłaszcza stosunków pomiędzy szeregowymi pracownikami i kierownictwem przedstawicielstwa oraz Egzekutywą POP716. Bardzo wiele zależało tu od indywidualnej postawy, energii i wysiłków poszczególnych osób w różnych okresach. Przykładowo, pod koniec roku 1961, na partyjnym zebraniu sprawozdawczo-wyborczym doszło do dość gwałtownego ataku na egzekutywę, którą część obecnych na spotkaniu osób oskarżyła o brak aktywności, nie utrzymywanie właściwego kontaktu z grupami inspekcyjnymi oraz szereg innych zaniechań717. 716 Na przełomie lat 1963-64 w dokumentach Egzekutywę POP zastąpił Komitet POP. 717 Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego organizacji partyjnej przy Polskiej Delegacji do M.K.N. i K w Sajgonie, odbytego w dniu 4 grudnia 1961, 4.XII.1961, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 91-99. 718 Ibidem. 719 Ibidem. Warto podkreślić, że zarzuty te padły po okresie, za który polskie MSZ oficjalnie udzieliło całej delegacji pochwały za „godną postawę w okresie szykan władz diemowskich”718. Jednak nawet to wyróżnienie było przyczyną konfliktu na opisywanym zebraniu: wielu członków delegacji uważało, że szefostwo partyjne było zupełnie bierne w tym trudnym czasie, a następnie przypisało sobie zasługę post factum: „Egzekutywy w ogóle nie było widać. Egzekutywa nie zrobiła absolutnie nic, aby przeciwdziałać nastrojom paniki. Nie odbyto nawet zebrania informacyjnego (…). To, że członkowie partii indywidualnie zachowywali się należycie i rozsądnie nie świadczy bynajmniej o tym, że działała organizacja. Łatwo tytułować się komunistą, gdy się siedzi w miękkim fotelu i gdy sytuacja jest normalna. W okresie szykan w stosunku do polskiej delegacji niestety nie wszyscy okazali się komunistami.”719 W oskarżeniach musiało tkwić ziarno prawdy, skoro członkowie ustępującej Egzekutywy bardziej niż dyskutować o prawdziwości zarzutów starali się rozmywać odpowiedzialność i zabiegali o możliwie mało negatywne brzmienie uchwały głosowanej na zebraniu. Tak czy inaczej, z protokołu wyłania się obraz delegacji podzielonej i targanej licznymi problemami, pozbawionej efektywnego przywództwa, które cieszyłoby się zaufaniem szeregowych pracowników. Tymczasem już pierwsza połowa 1962 roku, a więc okres przypadający bezpośrednio po burzliwym zebraniu z grudnia 1961 roku, w dokumentach przedstawia się zgoła odmiennie. Kierownictwo i egzekutywa partyjna wydawały się pracować wręcz wzorowo. Na partyjnym zebraniu sprawozdawczo-wyborczym oraz w przyjętej wówczas uchwale podkreślano zwłaszcza „wytworzenie w Organizacji Partyjnej właściwego klimatu nacechowanego wzajemną życzliwością i dobrym współdziałaniem z kierownictwem służbowym”720. Z protokołu wspomnianego zebrania wyłania się obraz wręcz sielankowej współpracy, a większość uwag miała bardziej charakter pomysłów na dalsze usprawnianie różnych aspektów funkcjonowania delegacji, niż krytykę niedociągnięć721. 720 Uchwała zebrania sprawozdawczo-wyborczego POP przy Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie, odbytego w dn. 27 czerwca 62 r., 27.VI.1962, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 119. 721 Symptomatyczny jest chyba fakt, że obecny na spotkaniu ambasador Leonard Pohoryles apelował o zgłaszanie jakichkolwiek krytycznych uwag, które mogłyby pomóc następcom ustępującej egzekutywy, podczas gdy na zebraniu z grudnia 1961 musiał on tonować nastroje i podkreślać, że w pracy ustępującego wówczas kierownictwa partyjnego były jednak pewne plusy. Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego POP przy Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie, odbytego w dn. 27.06.62 w Sajgonie, 27.VI.1962, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 111-113. 722 Przykładowo latem roku 1963 dwa referaty (Sytuacja polityczna w Południowym Wietnamie i O walce Buddystów z reżimem Diema) wygłosił przewodniczący Delegacji Polskiej Mieczysław Maneli, które następnie powielono i rozesłano do grup inspekcyjnych. Raport dla Sekretarza Komisji Zagranicznej KC PZPR Józefa Czesaka [tytuł aut.], 16.VIII.1963, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 131-133. Jak więc widać, sytuacja wewnętrzna w Delegacji Polskiej mogła ulegać znacznym zmianom nawet na przestrzeni stosunkowo niewielkich okresów czasu. Wahania w relacjach pomiędzy egzekutywą i szeregowymi pracownikami, oraz w ocenie funkcjonowania delegacji miały miejsce także w latach późniejszych, choć już bez tak skrajnych przypadków jak te opisane powyżej. Działalność Podstawowej Organizacji Partyjnej w Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie można było podzielić na trzy obszary: pilnowanie właściwej postawy ideologicznej i partyjnej pracowników delegacji, działalność oświatowo-wychowawczą, oraz dbanie o kwestie socjalno-bytowe. Szkolenie ideologiczno-partyjne oraz praca oświatowo-wychowawcza Podstawowa Organizacja Partyjna prowadziła szkolenia ideologiczno-partyjne swoich członków obecnych w Sajgonie w postaci regularnie wygłaszanych referatów, poddawanych następnie dyskusji. Zagadnienia poruszane w referatach dotyczyły zarówno sytuacji politycznej w Indochinach oraz na świecie, jak i wydarzeń krajowych, wśród których pierwszeństwo miały oczywiście decyzje podejmowane przez PZPR. Wystąpienia w formie pisemnej starano się także rozsyłać po grupach inspekcyjnych722. Podkreślić trzeba tu jednak spory rozdźwięk jakościowy szkoleń prowadzonych w Sajgonie oraz w ramach zespołów inspekcyjnych. Wspomniane referaty nie zawsze trafiały w formie pisemnej do poszczególnych grup, ciężko też było zorganizować prawdziwą dyskusję w przeważnie dwuosobowych zespołach, w pewnych okresach bardzo rzadko odwiedzanych zresztą przez kierownictwo delegacji i partyjne. Na dodatek mimo upływu lat nadal występowały notoryczne problemy z dostarczaniem do grup polskiej prasy, która najczęściej była przedawniona i w zbyt małych ilościach723. Na podstawie zachowanych dokumentów ciężko wyrokować, gdzie konkretnie tkwił problem. Najprawdopodobniej był to efekt szeregu mniejszych zaniechań i trudności. MSZ nie traktował zaopatrzenia delegacji w prasę jako priorytetu – zamawiano najmniejszą możliwą ilość publikacji, zalecając usprawnienie ich dystrybucji jako remedium na zgłaszane z Wietnamu uwagi724. Prasa trafiała do obiegu najpierw w siedzibie głównej w Sajgonie, co było poniekąd logiczne, gdyż równocześnie przebywało tu najwięcej pracowników delegacji725. Oznaczało to jednak opóźnienie w rozsyłaniu aktualnych tytułów do poszczególnych grup inspekcyjnych. 723 Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego POP przy Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie odbytego dnia, 2.04.1963 r., 2.IV.1963, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 122-126. 724 Referat na zebranie sprawozdawczo-wyborcze Komitetu POP przy Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie, 28.X.1964, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1031, k. 5-14. 725 Zazwyczaj co najmniej 30 z około 60-70 osób tworzących Delegację Polskę przez większość opisywanego okresu. 726 Jak pamiętamy z poprzedniego rozdziału, Pioniery przysłane z Polski dotarły uszkodzone i szybko ulegały zepsuciu w nieprzyjaznym klimacie Indochin. Na dodatek w Wietnamie istniały poważne problemy techniczne z odbiorem krajowych transmisji radiowych. 727 Warto pamiętać, że większość polskich oficerów w Wietnamie nadal nie znała angielskiego. Oznaczało to, że po otrzymaniu zgody od Kanadyjczyka czy Hindusa z radia lub gazety korzystał polski tłumacz, który następnie musiał sporządzić notatkę dla swojego kolegi w mundurze. Nie tylko przedłużało to cały proces, ale także oznaczało, że teoretycznie Polacy byli czasami uzależnieni od swoich partnerów, chcąc wiedzieć co dzieje się na świecie i w samym Wietnamie (w praktyce nigdy im nie odmówiono). 728 Protokół z zebrania Podstawowej Organizacji PZPR przy Delegacji Polskiej do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, które odbyło się dnia 28 października 64r., 28.X.1964, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1031, k. 15-22. Oprócz kwestii szkoleniowo-ideologicznych, stawiało to także Polaków w niekorzystnej sytuacji w relacjach z partnerami (zwłaszcza Kanadyjczykami), nie tylko regularnie otrzymującymi krajową prasę, ale także posiadających własne odbiorniki radiowe726. Chodziło tu zarówno o to, że Polacy przebywając w grupach inspekcyjnych często musieli w kwestiach spornych wyrabiać sobie własną opinię na podstawie obcych audycji czy gazet, ale także odczuwali zwyczajny wstyd z powodu nieregularnego i skąpego zaopatrzenia, oraz konieczności proszenia partnerów o możliwość przeczytania gazety lub posłuchania radia727. Na marginesie kłopotów z dostarczaniem prasy i książek należy wspomnieć o nadal nierozwiązanych problemach z otrzymywaniem i wysyłaniem poczty. Nie tylko wciąż podróżowała on z i do Indochin bardzo długo, ale na dodatek była także przetrzymywana na różnych etapach w samym Wietnamie, nim docierała wreszcie do adresatów pracujących w grupach inspekcyjnych728. Taki rwany i opóźniony kontakt z ojczyzną budził zrozumiałą frustrację u pracowników przez długi okres czasu oderwanych od swoich rodzin. W ramach pracy oświatowo-wychowawczej organizacja partyjna organizowała m.in. wieczorki okolicznościowe z okazji takich jak 1 Maja czy Sylwester, akademie związane z różnymi rocznicami (20-lecie PPR), a także obchody świąt państwowych lub wojskowych. W hotelu Catinat w Sajgonie zorganizowano polską świetlicę, zaopatrzoną w krajową prasę i książki729. Starano się także regularnie wyświetlać filmy. 729 Z notatek i sprawozdań pośrednio wynika, że świetlicę zorganizowano dopiero po serii zamachów terrorystycznych w Sajgonie, gdy pracownikom delegacji zakazano przebywania w miejscach uczęszczanych przez Amerykanów i nakazano powrót do hoteli przed godziną 23. Sprawozdanie organizacyjne Nr.2/65, 19.X.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 313-315. 730 Co kierownictwo delegacji i egzekutywa partyjna starały się zwalczać, był to jednak problem powtarzający się notorycznie w zasadzie w każdej rotacji. 731 Chodziło o „tea party” lub „team party”, zorganizowane przez Grupę Ruchomą 76 w Gio Linh. Sprawozdanie z pracy grup kontrolnych od 1.X. do 31.XII.1963, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 305-320. 732 Warto tu jednak podkreślić, że na początku lat sześćdziesiątych w WP służyło zaledwie trzystu trzech oficerów legitymujących się znajomością języka angielskiego na zróżnicowanym poziomie. Wykaz oficerów znających język angielski, 04.VII.1960, Archiwum Wojskowe w Nowym Dworze Mazowieckim (Dalej: AW), sygnatura 484/92/1459, karty 1-21 [numeracja wewnętrzna spisu, brak numeracji ogólnej dokumentu]. Nadal regularnie tworzono kursy językowe (angielskiego i francuskiego), co wiązało się z opisanym już cyklem: każda nowa zmiana po przybyciu do Wietnamu przystępowała z dużą energią do organizacji takich zajęć, które jednak prędzej czy później zamierały, czy to z powodu rozjechania się uczniów i nauczycieli po grupach inspekcyjnych, czy też zwyczajnego braku chęci pracowników delegacji do podnoszenia swoich kwalifikacji językowych730. Było to o tyle istotne, że pomimo upływu lat, nadal nie udało się satysfakcjonująco rozwiązać problemów związanych z kwalifikacjami językowymi pracowników Delegacji Polskiej. Co prawda sytuacja nie była już tak dramatyczna jak w początkowym okresie istnienia Komisji, była to jednak nadal spora niedogodność. O ile z perspektywy osoby przeglądającej po latach dokumenty kwiatki językowe w rodzaju „tim portie”731 mogą wydawać się zabawne, nie ulega wątpliwości, że brak kwalifikacji językowych, zwłaszcza wśród oficerów Wojska Polskiego, stanowił znaczny problem732. Wykraczał on jednak poza wojskowych i obejmował także członków delegacji z nadania MSZ, co gorsza nawet tych, którzy byli w kierowani do Wietnamu właśnie ze względu na (teoretyczną) znajomość języków. W połowie roku 1964 ówczesny ambasador, Romuald Spasowski, pisał w tej sprawie do Departamentu Kadr MSZ. Wtórował mu Starszy Doradca Wojskowy, płk Edward Tarka narzekając, że ówczesna rotacja tłumaczy: „posiada bardzo słabo opanowany język angielski, co poważne rzutuje na pracę grup w terenie. Wielu tłumaczy uczy się dopiero języka tu. Z winy tłumaczy zaistniało szereg niekorzystnych zapisów dla Polskiej Delegacji. Proszę o zwrócenie się do MSZ, aby w przyszłości zwracało większą uwagę na stopień znajomości języka przez tłumaczy.”733 733 Uwagi o szkoleniu dla wyjeżdżających do Wietnamu, 25.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 709-712. 734 Tak uczelnię tę nazywano w ówczesnych polskich dokumentach. Chodzi o Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych (Московский государственный институт международных отношений). 735 W roku 1967 poziom językowy niektórych tłumaczy nadal był niski, Starszy Doradca Wojskowy zalecał ponadto przysyłanie ludzi „starszych i bardziej doświadczonych życiowo”. Z jego obserwacji wynikało bowiem, że osoby młode o wiele gorzej znosiły pobyt w Wietnamie, zwłaszcza pod względem psychicznym, gdyż zwyczajnie bały się działań wojennych na Południu i amerykańskich bombardowań na Północy, co prowadziło wręcz do problemów psychicznych i symulowania chorób, byle tylko nie znaleźć się w niebezpiecznej strefie. Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego i Grup Kontrolno-Inspekcyjnych za trzeci kwartał 1967 r., 1.X.1967, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 368-383. 736 Pismo Ambasadora Romualda Spasowskiego do Dyrektora K. Szewczyka z Departamentu Kadr MSZ [tytuł aut.], 30.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 916-918. 737 Notatka służbowa w sprawach organizacyjnych, 19.II.1966, AIPN, IPN BU 2602/7185, k. 80-81. Problem starano się rozwiązać rekrutując m.in. świeżo upieczonych absolwentów lub studentów ostatnich lat Instytutu Stosunków Międzynarodowych w Moskwie734 i kierunków filologicznych w Polsce. To jednak z kolei rodziło szereg nowych problemów, nie zawsze przy tym gwarantując odpowiedni poziom znajomości języka735. Gwoli uczciwości trzeba także powiedzieć, że część problemów z pełną świadomością generowały wojskowe instytucje centralne w kraju. Gdy w roku 1964 ambasador Romuald Spasowski zwracał uwagę, że brak znajomości angielskiego i nierówny poziom tłumaczy ogromnie utrudniał pracę delegacji, na marginesie ręka w mundurze dopisała, że „pełna zgoda co do tłumaczy i personelu MSZ, ale nie dotyczy to oficerów, bo Statut nie wymaga i nie może wymagać znajomości języka ang. od oficerów”736. Gdy dwa lata później pełniący to samo stanowisko płk Stanisław Jargiełło ponownie wrócił do tej sprawy, w swoim raporcie podkreślając, że oficerowie bez chociaż biernej znajomości angielskiego są w Wietnamie kompletnie nieprzydatni, na skraju dokumentu znów znalazł się anonimowy dopisek: „Starszy Doradca Wojskowy nie powinien wytwarzać kompleksów niższości u oficerów. Tłumacze cywilni są po to, aby obsługiwać oficerów”737. Ignorowanie ustawicznych uwag płynących z kierownictwa Delegacji Polskiej wydawało się absurdalne, ale było wbrew pozorom logiczne – wprowadzenie wymogu autentycznej znajomości angielskiego uniemożliwiałoby kierowanie do pracy w Wietnamie osób, które jechały tam w wyniku protekcji, o czym w dalszej części tekstu. Pracowników delegacji zachęcano do uprawiania sportów, wśród których podobnie jak w latach wcześniejszych, największą popularnością cieszyły się ping-pong i siatkówka. W Sajgonie nadal możliwe było także korzystanie z tamtejszego klubu sportowego, co dawało dostęp do kortów tenisowych i basenu. Powszechnie grano wciąż w brydża, który w grupach inspekcyjnych obok alkoholu często stanowił podstawową formę spędzania czasu z Partnerami po godzinach pracy. Kierownictwo Delegacji Polskiej starało się uatrakcyjniać takie rozrywki, z niewielkiego funduszu socjalnego fundując nagrody i organizując turnieje poszczególnych gier738. 738 Przykładowo w roku 1965 z okazji święta Tet zorganizowano turnieje brydża, siatkówki i ping-ponga. Stan moralno-polityczny oficerów i tłumaczy Polskiej Delegacji za okres od 15.XII.64 r. do 15.II.65 r., 19.III.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 105-107. 739 W roku 1963 w jednej z willi przydzielonych Delegacji Polskiej w Sajgonie po remoncie w drzwiach brakowało zamków, a wodę w toalecie trzeba było spłukiwać z pomocą wiadra. Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego POP przy Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie odbytego dnia, 2.04.1963 r., 2.IV.1963, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1014, k. 122-126. 740 Polacy zajmowali pokoje w hotelach Catinat i Oscar. Wycieczki dla pracowników delegacji ze względów finansowych i bezpieczeństwa organizowano głównie w obrębie Sajgonu, choć starano się także co pewien czas grupowo wyprawiać nad morze, do Cap St. Jacques. Przysługujący każdemu pracownikowi urlop łączył się z kolei najczęściej z wyjazdem do Kambodży (korzystano tu z regularnie latającego na tej trasie samolotu Komisji), gdzie większość Polaków odwiedzała słynny już wówczas kompleks świątynny w Angkor Wat. Warunki bytowo-socjalne Delegacji Polskiej W opisywanym okresie, do występujących wcześniej problemów, opisanych w poprzednim rozdziale, doszedł nowy, jakim było zużycie się wszelkiego sprzętu użytkowanego przez delegację. Dotyczyło to zarówno wyposażenia indywidualnego (płaszcze przeciwdeszczowe, apteczki, etc.), miejsc zamieszkania i pracy, jak i sprzętu transportowego należącego do MKNiK. W związku z chronicznymi problemami finansowymi całej Komisji, wszelkiego rodzaju naprawy opóźniały się, lub były wykonywane tylko pobieżnie i niedbale739. Równocześnie niewielkie środki w dyspozycji samej Delegacji Polskiej sprawiały, że oszczędzać trzeba było nawet przy okazji remontów wykonywanych własnym sumptem przez Polaków. Warunki bytowe w sajgońskich hotelach, na dobrym poziomie w latach pięćdziesiątych, dekadę później mocno odstawały już od standardów740. Nie pomagał tu także fakt braku poważniejszych remontów oraz niedbałość obsługi w tych obiektach, związana ze wspomnianą wcześniej częstą niewypłacalnością Komisji. Mimo to warunki w Sajgonie i tak były najlepsze w Wietnamie. Sukcesywnie pogarszał się bowiem także poziom życia na poszczególnych grupach inspekcyjnych. Budynki często były nieodnawiane od momentu wprowadzenia się do nich przedstawicieli MKNiK. Na dodatek, poza argumentem finansowym, w obu wietnamskich państwach starano się wykorzystać możliwość poprawy warunków bytowania zespołów inspekcyjnych jako formę nacisku. Najjaskrawszym przykładem była tu chyba grupa Lao Cai, która do połowy roku 1964 mieszkała w rozpadającej się ruderze, przy której (bez wątpienia nieprzypadkowo) uruchomiono rakarnię oraz hałasujący od świtu do zmierzchu głośnik propagandowego radiowęzła. Gdy jednak udało się zneutralizować zagrożenie ze strony kontroli, zespół inspekcyjny przeniesiono niejako w nagrodę do luksusowej willi. Bardzo istotnym elementem działalności POP’u było dbanie o odpowiedni poziom higieny w bufecie i stołówkach w siedzibie delegacji w Sajgonie. W warunkach tropikalnych miało to niebagatelne znaczenie, zwłaszcza wobec rosnących cen żywności i nie nadążających za nimi środkami pieniężnymi przeznaczanymi na posiłki. W kontrolach tych organizacja partyjna współpracowała z lekarzem delegacji, siłą rzeczy żywotnie zainteresowanym tą kwestią. Zmartwieniem tych ostatnich były zresztą najczęściej właśnie różnego rodzaju powikłania związane z klimatem i żywieniem, na które zapadali pracownicy delegacji, czasami zresztą na własne życzenie741. W sprawnej opiece pomagał fakt dobrych relacji z personelem francuskiego szpitala Gralla w Sajgonie, gdzie w przypadku cięższych przypadków trafiali Polacy742. Na dość stabilnym poziomie utrzymywały się choroby weneryczne, na które leczyć trzeba było około pięciu pracowników na kwartał743. 741 W marcu 1967 roku jedna z pracownic zatruła się jadem kiełbasianym po spożyciu zawartości amerykańskiej puszki, na co zdecydowała się mimo wydobywania się gazów z pojemnika po nakłuciu. Dla Polki skończyło się to dwoma dniami bardzo nieprzyjemnych objawów, m.in. porażeniem wzroku i wiotczeniem mięśni. Sprawozdanie z czynności profilaktyczno-leczniczych za I kwartał 1967 roku, niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 241-243. 742 Nazwa pochodziła od nazwiska lekarza Charlesa Gralla, zasłużonego dla rozwoju medycyny w Indochinach Francuskich. Szpital obsadzony przez francuski personel funkcjonował także po wycofaniu się Paryża z Wietnamu. 743 Choć według sprawozdań lekarskich pewnym problemem była rzeżączka, którą w warunkach tropikalnych trzeba było leczyć pięciokrotnie silniejszymi dawkami antybiotyków niż w Polsce. Sprawozdanie z działalności profilaktyczno-leczniczych za III kwartał 1967 r., niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 388-389. 744 Grupę w Sajgonie zmniejszono z trzech do dwóch elementów inspekcyjnych, te w Hajfongu i Da Nang z dwóch do jednego. Sprawozdanie roczne za 1960 rok z pracy Grupy Rezerwowej Jednostki Wojskowej 2000, 13.I.1961, AIPN, IPN BU 2602/7186, k. 16-22. Rotacje z Polski oraz pomiędzy poszczególnymi grupami inspekcyjnymi w Wietnamie W roku 1960 pod pretekstem oszczędności zlikwidowano cztery grupy kontrolne. Zredukowano także część pozostawionych zespołów744. Po wprowadzonych zmianach Delegacja Polska liczyła 74 osoby, w tym 34 oficerów Wojska Polskiego. Mimo dalszych problemów finansowych Komisji oraz zlikwidowania grup w Wietnamie Północnym, ilość pracowników delegacji pozostała w opisywanym okresie na dość stabilnym poziomie około 70 osób745. 745 Przykładowo w sierpniu 1966 i marcu 1967 roku było to odpowiednio 66 i 70 osób. Lista pracowników Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie na dzień 31.08.1966 r., 31.VIII.1966, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 3-4; Lista pracowników Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie na dzień 31.03.1967 r., 31.III.1967, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 224-225. 746 Przykładowo, na przełomie lat 1960/61, jeden z oficerów przebywał na pięciu grupach kolejno: miesiąc, sześć tygodni, trzy miesiące, dwa tygodnie, trzy i pół miesiąca. Uwagi z pracy na grupach inspekcyjnych M.K.N.i K. w Wietnamie, 15.IV.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 6-8. 747 Plan rotacji oficerów od 15.04.1966 do 15.02.1967r., 1.VI.1966, AIPN, IPN BU 2602-7882, k. 2. 748 Różnice na tym etapie dotyczyły zarówno długości przebywania w poszczególnych zespołach, jak i bardziej ogólnie czasu spędzonego w lepszych grupach w Wietnamie Południowym i gorszych grupach w DRW. Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 r., 20.IV.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 179-213. 749 Jeden z tłumaczy narzekał na spotkaniu partyjnym, że przebywał na dwóch kolejnych grupach po osiem tygodni, na co kierownictwo delegacji zasłaniało się brakami kadrowymi spowodowanymi chorobami pracowników. Protokół z zebrania Podstawowej Organizacji PZPR przy Delegacji Polskiej do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, które odbyło się dnia 28 października 64r., 28.X.1964, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1331, k. 15-22. 750 Sprawozdanie z pracy w MKNiK za okres 30.01 – 17.11.1967r., 20.XII.1967, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 68-71. Choć jak wspomniano w poprzednim rozdziale, długość pobytu na grupach inspekcyjnych ustabilizowała się pod koniec lat pięćdziesiątych na poziomie dwóch miesięcy, była to wartość uśredniona, zaś oficerowie i tłumacze przebywali na nich często dłużej, w zależności od potrzeb746. Warto jednak od razu dodać, że jakiś namacalny dowód na faktyczne ustabilizowanie i stałość w rotacjach wewnętrznych po grupach inspekcyjnych posiadamy dopiero z roku 1966, z którego zachowały się kolorowe plansze przydziału poszczególnych oficerów do konkretnych zespołów na Południu747. Dwa lata wcześniej Starszy Doradca Wojskowy w swoim sprawozdaniu wskazywał trudności ze sprawiedliwym rozsyłaniem polskich oficerów i tłumaczy po grupach kontrolnych jako jeden ze swoich najważniejszych problemów748. W roku 1964 tłumacze i oficerowie docelowo mieli przebywać na grupach po cztery tygodnie, jednak w praktyce było z tym bardzo różnie749. Ciężko powiedzieć, z czego wynikała ówczesna chęć skrócenia okresu pobytu na poszczególnych grupach. Na bazie dokumentów domniemywać można, że decydowały tu pogarszające się warunki bytowe oraz różnice płacowe pomiędzy zespołami pracującymi na Południu i Północy. Nie był to problem błahy. Poszczególne grupy znacząco różniły się od siebie nie tylko warunkami bytowymi, ale także trudnością pracy oraz różnymi pokusami i autentycznym zagrożeniem, na które narażeni byli polscy oficerowie i tłumacze. Przykładowo w roku 1967 w Da Nang przebywać miała specjalna grupa amerykańskich oficerów znających język polski, którzy za pośrednictwem Kanadyjczyków starali się nawiązać bliższe relacje z pracownikami Delegacji Polskiej750. Największym wyzwaniem były jednak grupy bardzo wymagające psychicznie i fizycznie. Pod tym względem zdecydowanie wyróżniała się Grupa Ruchoma 76 w Gio Linh (a następnie w Hue). Pobyt w Strefie Zdemilitaryzowanej wiązał się bowiem nie tylko z największą ilością faktycznej pracy, ale także znacznym ryzykiem (zwłaszcza od 1965 roku) oraz niewygodami. Informacje przedstawione w poprzednim podrozdziale nie pozostawiają zresztą chyba złudzeń, że zespół ten był przysłowiowym magnesem na kłopoty. Przedłużające się rotacje mogły skończyć się tu uszczerbkiem na zdrowiu, co jak wynika z polskich raportów na przestrzeni lat, nie należało wcale do rzadkości751. 751 Ciężkie warunki bytowe grupy ze Strefy Zdemilitaryzowanej zostały przedstawione szczegółowo już we wcześniejszych częściach pracy. W tym miejscu warto dodać, że w wyniku dramatycznych wydarzeń w Hue, opisanych w poprzednim podrozdziale, jeden z polskich oficerów w ciągu tygodnia stracił 4 kg wagi, zaś towarzyszący mu tłumacz przeszedł załamanie psychiczne. Sprawozdanie z pracy w MKNiK za okres 30.01 – 17.11.1967r., 20.XII.1967, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 68-71. 752 Kwestia zarobkowych wyjazdów do Indochin opisana jest w dalszej części tekstu. O tym jak rozpowszechnione było takie materialistyczne podejście, świadczy także reakcja na zachowanie odbiegające od powyższej normy. W roku 1965 jeden z oficerów pracujących w Podkomisji w Hanoi opisywał w raporcie, że „jeden z wysoko postawionych w naszej delegacji towarzyszy z MSZ, ubolewał bardzo nade mną w Hanoi i pocieszał mnie, że może ktoś z oficerów ‘podpadnie’ w międzyczasie w Sajgonie i za karę wyślą go na moją zamianę. Na moje stwierdzenie, że traktuję swoje stanowisko jako wyróżnienie i że sprawy natury materialnej nie powinny tu odgrywać najważniejszej roli, dał mi do zrozumienia, że powinienem się leczyć”. Notatka płk. Mariana Bugaja do dowódcy JW 2000, 31.VIII.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 368. 753 Kilka przykładów zostanie przedstawionych w dalszej części tekstu. Zagadnienie nierównomiernych, czy też raczej niesprawiedliwych rotacji wewnętrznych zazębiało się z kwestią zróżnicowania zarobków w zależności od miejsca pobytu. Skierowanie do pracy w grupach w Wietnamie Północnym lub Podkomisji w Hanoi oprócz większego zagrożenia (po rozpoczęciu amerykańskich nalotów) oznaczało zdecydowanie niższe zarobki dla pracujących tam oficerów i tłumaczy. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że do Wietnamu dużo osób wyjeżdżało właśnie w celu podreperowania własnych finansów, nic dziwnego, że kwestia ta powodowała wiele napięć752. Poczucie niesprawiedliwości czy krzywdy było potęgowane przez fakt, że choć przykładowo dla wojskowych przydziały na konkretne stanowiska ustalane były przed wyjazdem z kraju, to zdarzało się, że decyzja zmieniała się już w Wietnamie, najczęściej bez udziału zainteresowanego, a często w wyniku zakulisowych zabiegów i wpływu osób już przebywających w Wietnamie. Podobnie jak w samym PRL, także w Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie bardzo liczyły się znajomości i odpowiednia protekcja753. Co może bardziej osobliwe, czasami niesprawiedliwy czas pobytu w poszczególnych zespołach inspekcyjnych mógł być wynikiem zbyt wysokich kompetencji danego pracownika. Na wspomnianą grupę w Gio Linh starano się wysyłać najlepszych dostępnych oficerów, którzy często z powodu swoich trudnych do zastąpienia kompetencji musieli także pozostawać na tej trudnej placówce dłużej niż początkowo przewidywali. Pojedynczy oficer był więc tutaj poświęcany dla dobra całej delegacji. Starszy Doradca Wojskowy starał się zazwyczaj rekompensować taki wysiłek kierowaniem danej osoby w kolejnych miesiącach na grupy o charakterze wypoczynkowym, lub udzielaniem krótkiego urlopu. W opisywanym okresie wielokrotnie dochodziło jednak do sytuacji, gdy przeszkadzały w tym wspomniane układy i układziki wewnątrz Delegacji Polskiej, w wyniku czego zdarzali się oficerowie, którzy większość swojego pobytu przepracowali w Wietnamie Północnym. Z drugiej strony trafiały się też takie osoby, które próbowały na wszelkie możliwe sposoby uniknąć wysłania na Północ. Przykładowo, gdy w roku 1965 mjr Tadeusz Słomiany otrzymał rozkaz udania się służbowo na kilka dni do Hanoi, w obecności innych oficerów rozpoczął on ze swoim przełożonym dyskusję na temat słuszności wydanego mu polecenia754. 754 Wykazał przy tym „wysokie niezdyscyplinowanie”. Słomiany został ukarany naganą ogłoszoną przez Starszego Doradcę Wojskowego w specjalnym rozkazie rozesłanym do wszystkich oficerów Delegacji (bez wątpienia była to forma dyscyplinowania całej polskiej kadry wojskowej). Do Hanoi i tak musiał ostatecznie polecieć, otrzymał także ostrzeżenie, że kolejny przypadek niesubordynacji zaowocuje odesłaniem do kraju. Stan moralno-polityczny pionu wojskowego Polskiej Delegacji do MKNiK za okres luty-kwiecień 1965 r., 10.IV.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 258-263. 755 Ambasador Romuald Spasowski wnioskował o przysyłanie nowych pracowników z Polski dwukrotnie w ciągu roku, zamiast jednej całościowej podmiany, która mocno zakłócała funkcjonowanie delegacji, oraz o dokonywanie obu rotacji w okresie ciepłych miesięcy w kraju (maj-sierpień). W sprawie ustalenia okresu rotacji pracowników Delegacji, 30.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 919-920. Uwaga Spasowskiego jest o tyle zastanawiająca, że ze sprawozdań JW 2000 wynika, że oficerów już od 1957 roku wysyłano z kraju w grupach po 5-8 przez cały rok, właśnie ze względu na trudności powodowane wcześniej przez jednorazową podmianę. Być może jednak praktyka ta nie dotyczyła pracowników cywilnych rekrutowanych i delegowanych przez MSZ. Sprawozdanie z zakresu zadań wykonywanych przez Grupę Rezerwową J.W. 2000, 8.VII.1961, AIPN, IPNBU 2602/7186, k. 31-39. 756 Wyjątkami byli przewodniczący Delegacji Polskiej, Starszy Doradca Wojskowy oraz Szef Wydziału Operacyjnego, którzy spędzali w Wietnamie okrągły rok. Plan pracy na rok 1961 Grupy Rezerwowej Jednostki Wojskowej 2000, 14.I.1961, AIPN, IPN BU 2602/7186, k. 13-15. Zastanawiająca była także sama kwestia przybywania nowych członków delegacji z Polski. Choć wydawałoby się, że zagadnienie to powinno być rozwiązane już po kilku pierwszych turach, jeszcze w roku 1964 ówczesny przewodniczący Delegacji Polskiej wysłał do MSZ pismo z wnioskami mającymi usprawnić rotację pracowników z kraju755. Mimo pojawiających się sugestii, by to zmienić, nadal pracowników przysyłano do Wietnamu na osiem miesięcy, co wywoływało niezadowolenie Partnerów (względy finansowe) oraz utrudniało pracę samej delegacji756. W latach sześćdziesiątych, mimo pogłębiania się rozłamu sowiecko-chińskiego, nowi pracownicy nadal docierali do Wietnamu trasą wiodącą przez ZSRR i Chiny. Do przeszłości należały już jednak entuzjastyczne powitania i serdeczności ze strony chińskich towarzyszy. Sytuacja pogorszyła się zwłaszcza po rozpoczęciu inspirowanej przez Mao Zedonga rewolucji kulturalnej, gdy przejazd przez Chiny mógł mieć już nieprzyjemne konsekwencje757. 757 O ile na początku dekady Polacy nadal przyjmowani byli przez Chińczyków z ostentacyjną serdecznością, to już w latach 1964-1965 w relacjach o przejeździe przez Chiny przewija się dystans ze strony gospodarzy, choć wciąż jeszcze przykrywany uśmiechami i oficjalnymi deklaracjami przyjaźni. Po rozpoczęciu rewolucji kulturalnej sytuacja uległa jednak radykalnej zmianie. Jak wspominał swój pobyt w Pekinie jeden z oficerów wysłanych do pracy w MKNiK: „w tym czasie wbiegło tam kilkunastu hunwejbinów (…). Widząc, że nikt z obecnych nie stał tyłem do ogromnego portretu Mao Tse-tunga, pośpiesznie opuścili pomieszczenie. Znawcy twierdzili, że gdyby ktoś stał tyłem do obrazu, wówczas, nie zwracając uwagi na status osoby, biliby ją i kopali. My akurat staliśmy bokiem”. Jan Zasadziński, Wspomnienia członka Polskiej Delegacji w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w latach 1967-1968, „Wojskowy Przegląd Historyczny” Warszawa 2011, Rok XII (LXIII), nr 5 (238), s. 137; Relacje z podróży przez Chiny w latach wcześniejszych: Mieczysław Maneli, op. cit., s. 19-21, 63-84; Władysław Borysiak, Wspomnienia z pobytu w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Laosie w latach 1961-1962, „Wojskowy Przegląd Historyczny” Warszawa 2011, Rok XII (LXIII), nr 5 (238), s. 115. 758 Uwagi dotyczące przeszkolenia tłumaczy, XII.1967, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 81-84. 759 Pismo Ambasadora Romualda Spasowskiego do Dyrektora K. Szewczyka z Departamentu Kadr MSZ [tytuł aut.], 30.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 916-918. 760 Uwagi o szkoleniu dla wyjeżdżających do Wietnamu, 25.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 709-712. Do kraju powracano drogą lotniczą przez Indie i kraje Europy Zachodniej, poza nielicznymi przypadkami osób odesłanych do Polski z powodów dyscyplinarnych. Rekrutacja pracowników do Delegacji Polskiej w Wietnamie Podobnie jak w we wcześniejszych latach, także w okresie 1961-1967 do Wietnamu trafiło liczne grono osób, które nie posiadały wymaganych umiejętności, lub nie powinny były tam trafić ze względów zdrowotnych758. Jak pisał w roku 1964 ówczesny szef Delegacji Polskiej, Romuald Spasowski: „Z tego co do mnie dochodzi, z wielu wypowiedzi, ustawienie wyjazdów do Indochin odbywa się na zasadzie protekcji. Chodzi o swego rodzaju nagrodę pieniężną. Determinuje to, w licznych przypadkach, niewłaściwe nastawienie do pracy: nie przyjechałem by pracować, w Warszawie mówiono, że tu się odpoczywa.”759 Wtórował mu Starszy Doradca Wojskowy, płk Edward Tarka, który w swoim raporcie podkreślał, że należy: „Zaprzestać obiecywania wyjeżdżającym, że jadą ‘zarobić’, gdyż odbija się to poważnie na pracy. Od momentu przyjazdu następuje obliczanie ile zarobią oraz stosowanie wszelkich metod i sposobów przed uniknięciem rotowania na Północy. Posiada to duży wpływ na stosunki koleżeńskie oraz przyczynia się do rozbicia zespołu.(…) jadą do Wietnamu pracować - a nie na wypoczynek, w ciężkich warunkach klimatycznych i politycznych, co poważnie odbije się na ich stanie nerwowym.”760 O ile tego typu osoby trafiały do Wietnamu i wcześniej, to w latach 1961-1967 przybrało to o wiele większą skalę oraz prawie usystematyzowaną formę. O tym, jak lukratywny mógł być taki wyjazd, najlepiej świadczą chyba perturbacje związane z tym, kto ma decydować o wysyłaniu oficerów WP do Indochin. Do roku 1960 kierowaniem oficerów WP do pracy w Komisji zajmował się wyłącznie Departament Kadr MON. Jednak ze względu na powtarzające się nieprawidłowości (wysyłani oficerowie mieli być nieprzygotowani zarówno pod względem wojskowym, jak i językowym) zadanie to przekazano wówczas Zarządowi II Sztabu Generalnego761 Wojska Polskiego. Szefostwo Departamentu Kadr MON nie ustawało jednak w staraniach, by odzyskać kontrolę nad doborem oficerów wysyłanych za granicę. W kwietniu1963 roku rządzący tą instytucją generał Jerzy Fonkowicz, w piśmie do stojącego na czele wywiadu wojskowego gen. Grzegorza Korczyńskiego zażądał przekazania nadzoru nad procesem selekcji i wysyłki oficerów do Indochin, argumentując, że ówczesny tryb wyjeżdżania i powracania wojskowych zza granicy powodował zamęt ewidencyjny, którego dałoby się uniknąć, gdyby zajmował się tym Departament Kadr MON762. 761 Jak pisano w jednej z notatek Zarządu II SG: „dziwnym w omawianym okresie wydaje się szczególne faworyzowanie przez Departament Kadr MON oficerów zatrudnionych w służbie kwaterunkowo-budowlanej”. Notatka służbowa w sprawie kwalifikowania oficerów do pracy w Międzynarodowych Komisjach Nadzoru i Kontroli przez Departament Kadr MON, 20.XII.1963, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 132-135. 762 Nie pomogło zapewne także zaadresowanie pisma nagłówkiem „do Szefa Zarządu II Sztabu Generalnego generała Grzegorza Gorczyńskiego” [sic!]. Pismo do Szefa Zarządu II Sztabu Generalnego generała Grzegorza Gorczyńskiego, 20.IV.1963, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 126-127. 763 Ta sytuacja, jak i dalsza działalność wywiadowcza prowadzona przez Zarząd II SG w ramach Delegacji Polskiej w Wietnamie przedstawione są w dalsze części tekstu. 764 Pismo do Szefa Departamentu Kadr MON generała Jerzego Fonkowicza, 25.VI.63, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 128-129 Abstrahując od naturalnej niechęci różnych instytucji do zrzekania się własnych kompetencji, Fonkowicz wybrał wyjątkowo nieszczęśliwy moment, by wysłać swoje pismo do Zarządu II SG. W maju 1963, a więc zaledwie kilka dni później, do Polaków w Hanoi po raz pierwszy z prośbą o materiały o charakterze wywiadowczym zwrócił się bowiem tamtejszy attaché wojskowy ZSRR763. Nic więc dziwnego, że w odpowiedzi wysłanej do Departamentu Kadr MON w czerwcu 1963 roku wywiad wojskowy stanowczo odmówił przekazania swoich kompetencji, uzasadniając to koniecznością wysyłania do Indochin oficerów gwarantujących „wysoki poziom moralny, wyrobienie polityczne, kwalifikacje wojskowe i językowe” oraz określając zmiany proponowane przez Fonkowicza jako wręcz „szkodliwe z punktu widzenia interesów wywiadu i kontrwywiadu i sprzeczne z podstawowymi zasadami konspiracji”764. Dokument kończyło stwierdzenie, że jeżeli szef Departamentu Kadr MON uważa to za całkowicie, absolutnie niezbędne, wywiad będzie każdorazowo dostarczał mu do rąk własnych do wglądu tajne pismo z kompletną obsadą personalną poszczególnych Komisji. Wobec powyższej odmowy, odczekawszy do końca października 1963 roku, Fonkowicz podjął próbę obejścia Zarządu II SG, wysyłając swój projekt zarządzenia przekazującego kontrolę nad rekrutacją oficerów na misje zagraniczne bezpośrednio do generała Mariana Graniewskiego765. Ten jednak odesłał go do konsultacji z wywiadem, który w odpowiedzi odrzucił po raz kolejny pomysły Departamentu Kadr MON i przedstawił własny projekt zarządzenia, usprawniający obowiązujące procedury, ale pozostawiający władzę do wysyłania oficerów za granicę w rękach Zarządu II SG. Dodatkowo szefostwo wywiadu, najwyraźniej mocno już poirytowane podchodami Fonkowicza, w grudniu 1963 roku stworzyło notatkę przypominającą przyczyny przekazania Zarządowi II SG kompetencji wysyłania oficerów za granicę trzy lata wcześniej, oraz szereg nieprawidłowości jakich dopuszczał się przed rokiem 1960 Departament Kadr MON766. 765 Ówczesny zastępca szefa Sztabu Generalnego WP. 766 W opinii wywiadu do Indochin kierowano osoby nieprzygotowane zarówno wojskowo jak i językowo, wysyłano także oficerów, wobec których zastrzeżenia zgłosiły Zarząd II SG albo WSW. Znalazły się tam też uwagi o samym Fonkowiczu, któremu zarzucano, że „uzurpował sobie wyłączne prawo decyzji w sprawach oficerów – kandydatów do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli, którego nie przekazywał nikomu nawet wtedy gdy odchodził na urlop wypoczynkowy lub dłuższą chorobę”. Notatka służbowa w sprawie kwalifikowania oficerów do pracy w Międzynarodowych Komisjach Nadzoru i Kontroli przez Departament Kadr MON, 20.XII.1963, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 132-135. 767 Zarządzenie Ministra Obrony Narodowej Nr Pf-24/MON z dnia 15 września 1966 r., 15.IX.1966, AIPN, IPN BU IPN BU 2602/23810, k. 40-42. Pozostawienie procesu rekrutacji w rękach Zarządu II Sztabu Generalnego nie oznaczało jednak, że do Wietnamu trafiali wyłącznie najlepsi i najbardziej kompetentni oficerowie, o czym najlepiej świadczy wspomniany już raport ambasadora Spasowskiego z 1964 roku. Wydaje się, że o ile wywiad wojskowy zdołał obronić swoją dominującą rolę w procesie selekcji i delegowania oficerów WP na placówki zagraniczne, nie był jednak w stanie kompletnie zignorować zarówno wpływów Departamentu Kadr MON, jak i innych instytucji wojskowych, zgłaszających swoich kandydatów na takie wyjazdy. W efekcie sukces Zarządu II SG sprowadzał się bardziej do zagwarantowania sobie, że w każdej z rotacji znajdzie się miejsce dla jego oficerów, niż tego, że nie będzie w niej wojskowych nie spełniających wymogów, ale posiadających za to wpływowych patronów767. Zwycięstwo wywiadu wojskowego było zresztą tymczasowe, bo w roku 1966 typowanie oficerów do pracy w komisjach międzynarodowych wróciło do Szefa Departamentu Kadr MON. Należy tu podkreślić, że obok haseł o obronie pokoju na świecie czy osiągnięć socjalizmu, w PRL doskonale zdawano sobie sprawę, że wyjazd do Wietnamu związany jest z bardzo konkretnymi korzyściami finansowymi. Co może bardziej zastanawiające z dzisiejszej perspektywy, niespecjalnie się z tym kryto. W zbiorze listów motywacyjnych i wniosków o skierowanie do pracy w Indochinach regularnie pojawia się wątek podreperowania sytuacji materialnej zainteresowanego, bardzo często uzasadniany (obok dotychczasowych zasług dla państwa i partii) koniecznością utrzymania licznej rodziny768. 768 „Żona i czworo uczących się dzieci”. Raport mjr Drozd Wacława do generała Grzegorza Korczyńskiego, 17.IV.1963, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 13; „Niepracująca żona i pięcioro dzieci w wieku szkolnym”. Raport do Komendanta Wojskowej Akademii Technicznej, 10.IX.1964, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 76; „Zarabiam około 2,500 zł, mam rodzinę składającą się z 4 osób”. Wniosek st. sierżanta Tadeusza Kilianowicza z Biura Paszportów MSW [tytuł aut.], 20.XI.1964, IPN BU 2602/5845, k. 82; „Niepracująca żona i trójka dzieci”. Raport do Dowódcy JW 4552, 23.I.1965, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 43. 769 Pisma o takim charakterze kierowano przy tym wielokrotnie bezpośrednio do szefa Zarządu II SG, generała Grzegorza Korczyńskiego (właśc. Stefan Jan Kilanowicz), walczącego w hiszpańskiej wojnie domowej w XIII Brygadzie Międzynarodowej, a w trakcie drugiej wojny światowej pełniącego liczne stanowiska dowódcze w Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Często odwoływano się przy tym do bezpośredniej służby pod rozkazami Korczyńskiego. Raport mjr Drozd Wacława do generała Grzegorza Korczyńskiego, 17.IV.1963, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 13; Raport por rez. Jerzego Równiaka do generała Grzegorza Korczyńskiego, październik 1964, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 19. 770 Przy czym nie czyniono żadnej tajemnicy z tego, co było główną motywacją do zgłoszenia się do wyjazdu na placówkę zagraniczną: „dużo Dąbrowszczaków wyjeżdża i poprawia sobie byt, więc chciałbym i ja wyjechać”. Drogi Kolego Stefanie [list Grzegorza Rutyny do generała G. Korczyńskiego – przy. aut.], 2.V.1965, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 251. 771 „Składając powyższą prośbę, pragnę wszystkie swoje siły i umiejętności poświęcić dla dobra Polski Ludowej oraz swoją pracą przyczynić się do utrwalenia światowego Pokoju”. Pismo mjr. Henryka Kopcia z Oficerskiej Szkoły Wojsk Inżynieryjnych [tytuł dodany przez aut.], 26.X.1964, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 84. 772 Anonim, zastrzegając, że „nie jestem złośliwy, ani tym bardziej zazdrosny”, pisał m.in.: „znam jego nie od dziś. Dlatego z całą stanowczością oponuję przeciwko wysłaniu go za granicę. (…) Nie będę charakteryzować jego sylwetki. Powiem tylko krótko – pijak, karierowicz, dziwkarz”. List przekazano do WSW, zachowując jego kopię. Pismo do Szefa Zarządu II Sztabu Generalnego z 19.VII.65 r., podpisane Obserwator [tytuł aut.], 19.VII.1965, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 156. 773 Poszczególne grupy płacowe z przypisaną im dietą dolarową znajdują się w jednym z aneksów. Innym ciekawym wątkiem było motywowanie przez wiele osób, że zasługują na wyjazd ze względu na kombatancką przeszłość, a konkretnie udział w partyzantce769 lub członkostwo w Brygadach Międzynarodowych w trakcie wojny domowej w Hiszpanii770. Zdarzały się oczywiście także wnioski o wyjazd nie wspominające o korzyściach finansowych ani słowem771. W trakcie procesu rekrutacyjnego trafiały się też przypadki wzajemnego podgryzania się oficerów. W lutym 1965 na biurko szefa Zarządu II SG trafiło anonimowe pismo podpisane Obserwator, którego autor „z wielkim oburzeniem” donosił, ze na kursie przygotowawczym w JW 2000 zauważył mjr. Jerzego Plesińskiego, o którym miał jak najgorszą opinię i sprzeciwiał się wysłaniu go za granicę772. O co więc tak zażarcie walczono? Oprócz nadal wypłacanej pensji za stanowisko w kraju, pracownikowi delegacji przysługiwał dodatek dolarowy oraz różnego rodzaju diety, związane z miejscem pobytu, przeznaczone na wyżywienie i artykuły pierwszej potrzeby. W latach sześćdziesiątych dodatek dolarowy zależał od grupy płacowej, których w ramach Delegacji Polskiej było osiem (I-VIII)773. Oficer w zależności od stopnia i pełnionej funkcji otrzymywał miesięcznie od 105 do 130$. Z dzisiejszej perspektywy suma nie wydaje się może duża, ale po uwzględnieniu zmiany siły nabywczej dolara, faktu oszczędzania na różnych otrzymywanych dodatkach774 oraz wspominanej już wielokrotnie możliwości pokątnego handlu (tępionego, ale powszechnego), suma, którą pracownik Delegacji Polskiej mógł odłożyć po ośmiomiesięcznym pobycie w Wietnamie była całkiem pokaźna, zwłaszcza z krajowej perspektywy. Dość powiedzieć, że powszechną praktyką wśród polskich oficerów było kończenie swojej rotacji kupnem zachodniego auta – na miejscu w Indochinach lub w drodze powrotnej w Europie Zachodniej775. O tym jak duże znaczenie miał ten proceder, najlepiej świadczy chyba fakt, że w roku 1965 Starszy Doradca Wojskowy wysłał do kraju pismo z prośbą o zmianę pewnych regulacji prawnych, które utrudniały odsprzedaż takich samochodów w Polsce776. Oprócz tego zaopatrywano się także w złoto i wyroby jubilerskie, tańsze w Indochinach niż w kraju. 774 Lekarzy delegacji irytowało zwłaszcza powszechne oszczędzanie pieniędzy z diet żywieniowych, co często kończyło się pogorszeniem stanu zdrowia danej osoby. 775 Auto opłacane było u dealera w Indochinach lub w trakcie powrotu do kraju w którymś z krajów europejskich, a następnie drogą morską lub koleją było dostarczane do Polski. Najbardziej prestiżowe były wozy amerykańskie, ale kupowano także samochody z Francji, Włoch czy RFN. Władysław Borysiak, Wspomnienia z pobytu…, s. 123; Jan Zasadziński, Wspomnienia członka…, s. 144. 776 Chodziło konkretnie o rozporządzenie Ministra Handlu Zagranicznego, które uzależniało zwolnienie z opłat celnych od tego, że zagraniczne auto nie zostanie odsprzedane w ciągu trzech lat po sprowadzeniu do Polski. W Ministerstwie Obrony Narodowej argumentacja Starszego Doradcy Wojskowego o kupnie i sprzedaży aut jako formie zdobywania kapitału przez oficerów nie spotkała się jednak ze zrozumieniem i określono ją jako pozbawioną „podstaw i słuszności”. Pismo Starszego Doradcy Wojskowego do generała Korczyńskiego [Tytuł aut.], 20.II.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 109-111. 777 Jeden z bardziej wyróżniających się oficerów Zarządu II SG pracujących w Wietnamie w latach 1967-1968, mjr Alfons Larek, co prawda tuż po powrocie otrzymał awans na podpułkownika (z tym, że majorem był od 1962 roku), ale nie awansował już wyżej. Pełnym pułkownikiem został dopiero w roku 1983, trzy lata po odejściu ze służby czynnej. Z drugiej strony porucznik MSW Zbigniew Twerd, który trafił do Wietnamu jako tłumacz, po powrocie do kraju doszedł do stopnia pułkownika i był cenionym specjalistą kontrwywiadu nadzorującym opiekę nad anglojęzycznymi placówkami dyplomatycznymi w PRL. Ciężko o jakąś regułę, zwłaszcza wobec licznego grona osób, które trafiały do Wietnamu dzięki protekcji, a nie własnym kompetencjom. Tak czy inaczej, nie wydaje się by w większości przypadków praca w Delegacji Polskiej była decydującym czynnikiem w karierze jej członków (wyjątkiem były oczywiście przypadki negatywne). Teczki personalne obu wspomnianych oficerów: Akta personalne. Larek Alfons Władysław s. Andrzeja, AIPN, IPN BU 2174/6252; Akta personalne funkcjonariusza SB: Twerd Zbigniew, imię ojca: Rościsław, data urodzenia 25-08.1932., AIPN, IPN BU 003088/97. 778 Tak przynajmniej uzasadniono odmowę powtórnego wysłania do Wietnamu dwóch oficerów, którzy pracowali już w Delegacji Polskiej. Pismo Do Wiceprezesa Zarządu Okręgowego Związku Bojowników o Wolność i Demokrację tow. Jan Litko (Lublin), 2.XII.1965, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 205. Warto w tym miejscu dodać, że nie wydaje się, by praca w Komisji sama z siebie była jakąś odskocznią do wielkiej kariery. Dla osób, które trafiły do Wietnamu do autentycznej pracy, pobyt w tym kraju był bez wątpienia plusem w ich teczkach personalnych, ale nie gwarantował żadnego spektakularnego awansu i nie miał jakiegoś decydującego znaczenia w ich karierze777. Dla mundurowych był to krótki, egzotyczny epizod, dla osób pracujących w MSZ z kolei możliwość odbycia koniecznego w ich pracy pobytu na placówce zagranicznej. Jak wynika z dokumentacji Zarządu II SG dotyczącej procesu rekrutacji, nie praktykowano raczej wielokrotnego wysyłania oficerów do pracy w Wietnamie778. Inaczej sprawa wyglądała w MSZ, o czym przekonaliśmy się już w poprzednim rozdziale przy okazji kontrowersji wywołanych przez powtórny przyjazd do Hanoi w roku 1957 Józefa Goldblata. Co najmniej dwóch przewodniczących Delegacji Polskiej pracowało już także wcześniej w polskim przedstawicielstwie na innych stanowiskach779. Autorowi udało się także zidentyfikować co najmniej jedną osobę, która do pracy w Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie wyjechała trzykrotnie780. 779 Mieczysław Maneli, który stał na czele delegacji w 1963 roku, był wcześniej doradcą politycznym w pierwszej rotacji w latach 1954-55. Z kolei pełniący funkcję ambasadora w roku 1970 Julian Tworóg pracował w pionie politycznym Delegacji Polskiej w latach 1960-1961. 780 Doktor Maurycy Mittelstaedt przebywał w Wietnamie w latach 1957-1958, 1960-1961 oraz 1969-1970. Fakt ten, odkryty w ostatnim okresie, wywołał zaniepokojenie i zainteresowanie jego osobą zarówno przez wywiad wojskowy, jak i WSW. Notatka służbowa dot. dr Mittelsteadta pełniącego obowiązki starszego lekarza w MKNiK w Wietnamie w 1957 roku, 24.VI.1970, AIPN, IPN BU 2602/9326, k. 6-8. 781 Pismo do Szefa Zarządu II Sztabu Generalnego WP, 20.IV.1964, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 215. 782 Stanisław Śledź, Po obu stronach rzeki Ben Hai. Wietnam – Strefa Zdemilitaryzowana na 17 równoleżniku, „Wojskowy Przegląd Historyczny” Warszawa 2011, Rok XII (LXIII), nr 5 (238), s. 133. 783 Komisję nazywa zresztą wprost „Pokojową Misją ONZ w Wietnamie”. Edward Wejner, op. cit., s. 120, 129. 784 Przykładowo, na stronie internetowej kombatantpolski.pl Układy Genewskie podpisane zostały „pod egidą ONZ”, zaś działalność Polaków w ramach MKNiK opisana jest w dziale Misjonarze ONZ. http://www.kombatantpolski.pl/archiwum/2006_02_art1.html (dostęp: 22.VI.2019) 785 Protokół z pracy Komisji Kwalifikacyjnej powołanej przez Szefa Zarządu II Sztabu Generalnego dla ustalenia listy kandydatów zgłoszonych do pracy w Polskich Przedstawicielstwach MKNiK w Indochinach, 26.III.1965, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 33-35. Pisząc o procesie rekrutacji do Indochin, warto zwrócić uwagę na fenomen kojarzenia w Polsce lat sześćdziesiątych wszelkich zagranicznych misji wojskowych z Organizacją Narodów Zjednoczonych. W przypadku Komisji w Wietnamie nie mogło być to dalsze od prawdy, biorąc pod uwagę blokowanie przez państwa komunistyczne wszelkich prób wciągnięcia ONZ do Indochin przez Stany Zjednoczone. Tymczasem zarówno we wnioskach o skierowanie do pracy w MKNiK781, jak i wspomnieniach782, Komisja jawi się Polakom jako instytucja bezpośrednio podległa ONZ. W jednej z książek jej autor pokusił się nawet o nakreślenie zupełnie fikcyjnej ścieżki służbowej, którą dokumenty tworzone przez MKNiK w Wietnamie miały trafiać aż do Rady Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku783. To skojarzenie praktycznie każdej misji zagranicznej z Organizacją Narodów Zjednoczonych utrzymuje się zresztą do dnia dzisiejszego784. Wojskowi zgłoszeni drogą pisemną przez dowódców jednostek i szefów instytucji centralnych trafiali na Komisję Kwalifikacyjną, powoływaną przez szefa Zarządu II SG. W jej skład oprócz przewodniczącego z wywiadu wojskowego wchodził szef JW 2000 i jeden z jego podwładnych, przedstawiciel Departamentu Kadr MON oraz oficer Wojskowej Służby Wewnętrznej785. Postępowanie kwalifikacyjne przechodziła zdecydowana większość dopuszczonych przed komisję, przykładowo w marcu 1965 roku na trzydziestu kandydatów odrzucono tylko trzech786. 786 Przeszkodę stanowiły najczęściej jakieś kwestie rodzinne lub ewidentny brak kwalifikacji przydatnych do pracy w Komisji. Ibidem. 787 Szczegółowy plan szkolenia z tego okresu znajduje się w jednym z aneksów. Plan szkolenia oficerów – kierowników grup kontrolnych wyjeżdżających do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, 17.VI.1961, AIPN, IPN BU 2602/7186, k. 28-29. 788 Sprawozdanie Jednostki Wojskowej 2000 za 1967 rok, 4.XII.1967, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 2-4. 789 Sprawozdanie z pracy w MKNiK w Wietnamie za okres od 8.02.67 r. do 23.01.68 r., 23.I.1968, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 14-23. Oficerów kierowano następnie na szkolenie organizowane przez JW 2000. O ile w roku 1961 trwało ono około miesiąca i obejmowało 120 godzin nauki787, to w roku 1967 były to już ponad dwa miesiące i 462 godziny788. Dodatkowe godziny przeznaczone były na naukę angielskiego, zagadnienia pracy informacyjnej oraz co ciekawe, ćwiczenia praktyczne z zagadnień prawno-traktatowych. Tak radykalne zwiększenie czasu szkolenia najlepiej chyba pokazuje wspomnianą już zmianę priorytetów wewnątrz Delegacji Polskiej oraz coraz większe jej znaczenie dla Wojska Polskiego. Oficerów na koniec kursu poddawano egzaminom, które były jednak najczęściej zwykłą formalnością. Co ciekawe, ze względu na rosnące znaczenie Wietnamu jako źródła informacji na temat amerykańskich sił zbrojnych (ale także chyba wycieczkowowy charakter przyjazdów niektórych oficerów), w roku 1967 doszło do odwrócenia sytuacji z początków istnienia Komisji, na którą tak narzekał wówczas ambasador Przemysław Ogrodziński - w grupach kontrolnych polscy oficerowie mieli zbyt wysokie stopnie (płk i ppłk), podczas gdy Kanadyjczycy i Hindusi przysyłali już wówczas co najwyżej majorów i kapitanów. Rodziła się przez to „niezbyt przyjemna sytuacja, gdy przewodniczący grupy (Hindus) jest kapitanem, a nasz członek grupy pułkownikiem i to w dodatku w podeszłym wieku.”789 Dyscyplina wewnętrza Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie Wobec opisanych wcześniej kwestii nie dziwi chyba fakt, że wewnątrz polskiej delegacji dochodziło do szeregu konfliktów personalnych, łamania regulaminów, czy też wysoce niestosownych zachowań, zarówno z ówczesnej, jak i dzisiejszej perspektywy. Stosunkowo najwięcej wiemy na temat problemów pionu wojskowego Delegacji Polskiej, dzięki zachowaniu się obfitego materiału archiwalnego. Gorzej jest z częścią cywilną polskiego przedstawicielstwa – archiwalia MSZ są mocno wybrakowane i opisując te zagadnienia opierać się trzeba głównie na materiałach pochodzących z zebrań Podstawowej Organizacji Partyjnej. W sprawozdaniach tej ostatniej wielokrotnie znaleźć można podkreślenie konieczności przestrzegania zasad koleżeństwa, zachowania czujności czy też wymogu kolegialności oraz wychowawczej roli organizacji partyjnej, co sugeruje, gdzie najczęściej występowały problemy790. 790 Referat na zebranie sprawozdawczo-wyborcze Komitetu POP przy Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie, 28.X.1964, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1031, k. 5-14. 791 Warto tu przytoczyć fragment Małego przewodnika dla pracowników polskiej delegacji do MKNiK w Wietnamie, opracowany w roku 1962: „Alkohol jest w tropiku szkodliwy. Pogląd jakoby picie alkoholu chroniło przed pasożytami i chorobami tropikalnymi jest z gruntu błędnym. Alkohol wypłukuje z organizmu witaminę B, tak potrzebną w tropiku, obniża odporność organizmu, powoduje poczucie zmęczenia i czyni człowieka niezdolnym do wydajnej pracy. U ludzi nadużywających wódki łatwiej występują zaburzenia układu nerwowego i psychozy tropikalnej”. Mały przewodnik dla pracowników polskiej delegacji do MKNiK w Wietnamie, X.1962, AMSZ, s.w. 27/72, w. W1, teczka E12/42/1, k. nienumerowane. 792 Wyróżniała się na tym tle zwłaszcza para Starszy Doradca Wojskowy płk Tadeusz Zieliński i ambasador Henryk Wendrowski, którzy przeprowadzali osobiste rozmowy z nadmiernie pijącymi osobami, grożąc im przy tym nawet karnym odesłaniem do kraju. Sprawozdanie o stanie moralno-politycznym Pol. Del. do MKNiK w Wietnamie za okres maj-czerwiec 1965 r., 29.VI.1965, AIPN, IPN BU k. 358-361. 793 W tym ówczesny P.O. szefa delegacji Mieczysław Maneli. Całość dla niepoznaki nazywano rezerwą społeczną. Sprawa wyszła na jaw, gdy kolejne kierownictwo, nieświadome źródła pochodzenia pieniędzy, poddało pod dyskusję na szerszym forum wydatkowanie zgromadzonej gotówki na zakup adaptera. Notatka, 15.VII.1964, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1031, k. 47-48; Protokół z posiedzenia Komitetu POP przy MKNiK w Wietnamie, dn. 25.VIII.64, 25.VIII.1964, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1031, k. 49-53. Nadal niezmiennym problemem było pijaństwo, choć trzeba tu oddać, że aktywną walkę z nadmiernym spożyciem alkoholu prowadzili delegacyjni lekarze791, zazwyczaj wspierani przez kierownictwo792. Biorąc pod uwagę chociażby wspomnianą wcześniej sytuację z grupy Gio Linh, gdy polski oficer po upiciu się szarpał się z południowowietnamskimi żołnierzami i poważniejszych konsekwencji udało się uniknąć tylko błyskawicznie odsyłając go do kraju, podejście takie nie może dziwić. Nadal od czasu do czasu wybuchały afery o charakterze finansowym. Przykładowo w połowie roku 1964 wyszło na jaw, że przez cały poprzedni rok oraz dwa kwartały bieżącego alkohole i papierosy sprowadzane z Hongkongu były sprzedawane w kantynie delegacji pracownikom po zawyżonych cenach. Zamawiano także zbyt duże ilości wymienionych artykułów, co w efekcie doprowadziło do powstania nadwyżek pieniężnych i towarowych, którymi następnie swobodnie i bez nadzoru dysponowało kilka osób793. Mimo miejscami złych relacji cywilno-wojskowych i ogólnego wewnętrznego skłócenia delegacji w niektórych okresach, podkreślić trzeba, że niewiele z jej problemów wydostawało się na zewnątrz. Jednym z nielicznych przypadków i to dość poważnym, była dezercja Anatola Sławińskiego. Był on studentem ostatniego roku w Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych, który wraz kilkoma innymi kolegami zgłosił się na wyjazd do Indochin w roli tłumacza, gdzie trafił w czerwcu 1965 roku. Pracował początkowo w Podkomisji w Hanoi, następnie przeniesiono go do Sajgonu, skąd miał zostać wysłany do jednej z grup inspekcyjnych794. Choć jego przełożeni mieli zastrzeżenia co do jakości jego pracy (słaba znajomość angielskiego), przez dłuższy czas nie dostrzegano w zachowaniu młodego tłumacza nic niepokojącego. 794 Ostatecznie nie wyjechał z Sajgonu ze względu na chorobę. Wszystkie informacje dotyczące Sławińskiego pochodzą z teczki jego sprawy, założonej po jego dezercji przez Służbę Bezpieczeństwa, przechowywanej w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej: AIPN, IPN BU 003208. 795 Informacja, 11.I.1966, AIPN, IPN BU 1585/3984, k. 1-2. Jednak stres związany z pracą, oddaleniem od rodziny (Sławiński ożenił się tuż przed wyjazdem, a żona oczekiwała dziecka) i tropikalnymi warunkami musiał odcisnąć na nim swoje piętno, gdyż pod koniec roku jego koledzy zaczęli zauważać u niego szereg dziwnych zachowań. W połowie grudnia lekarz delegacji rozpoznał u młodego tłumacza symptomy psychozy depresyjnej i po konsultacji z lekarzem Delegacji Hinduskiej zastosował ścisłą opiekę i leczenie farmakologiczne. Mimo to stan Sławińskiego nie polepszał się, doszło nawet do nieudanej próby samobójczej, gdy musiano siłą powstrzymać go przed wyskoczeniem z szóstego piętra hotelu, w którym zamieszkiwała Delegacja Polska. Wobec pogarszania się stanu zdrowia chorego, rozpoczęto procedurę jak najszybszego odesłania go pod opieką lekarza do kraju. Gdy jednak w przededniu wyjazdu (31.XII.1965) przewieziono go do Camp des Mares w celu dopełnienia pewnych formalności, Sławiński wyrwał się opiekunom i pobiegł na posterunek południowowietnamskiej policji, ochraniającej siedzibę MKNiK, prosząc tam o azyl. Został co prawda stamtąd zaraz wyprowadzony przez polskiego lekarza i kilku innych pracowników delegacji, jednak chwilę później pod groźbą użycia broni Sławińskiego zabrał oddział południowowietnamskich żołnierzy, mimo protestów Polaków i Hindusów, którzy byli świadkami całego zajścia. Komisja jeszcze tego samego dnia zażądała (jednomyślnie) wydania chorego i wyjaśnienia, dlaczego został on bezprawnie zatrzymany, równocześnie przewodniczący Delegacji Polskiej wysłał pilną depeszę opisującą całe zajście do Warszawy795. Incydent wywołał tam zrozumiały niepokój, gdyż poza samą kwestią propagandową związaną z dezercją, Sławiński miał wiedzę o informacjach przekazywanych pomiędzy Delegacją Polską i Misją Łącznikową WAL, oraz mechanizmach i rozmiarach współpracy ze stroną Północną. Służba Bezpieczeństwa podejrzewała, że mógł on pozorować swoją chorobę, a ucieczka zorganizowana została przez amerykański wywiad. Sytuacja jaką wytworzyła dezercja Sławińskiego szybko okazała się jednak dość kłopotliwa dla wszystkich zainteresowanych. Dla Polaków dezercja członka ich delegacji miała negatywny wydźwięk propagandowy, obawiano się także wiedzy, którą mógł przekazać Amerykanom. Wietnamczycy, którzy udzielili uciekinierowi azylu, szybko zorientowali się, że wobec faktycznych problemów psychicznych Sławińskiego nie bardzo będzie dało się go wykorzystać propagandowo. Wysoce kontrowersyjne były zresztą okoliczności samego incydentu, gdy południowowietnamscy żołnierze grożąc bronią de facto wyrwali Polaka członkom MKNiK, na terenie głównej siedziby Komisji, mimo protestów obecnych na miejscu lekarzy (także hinduskich) oraz zastępcy przewodniczącego całej MKNiK w Wietnamie. Bez żalu Sławińskiego przekazano więc Amerykanom. Ci jednak także błyskawicznie zorientowali się, że podrzucono im przysłowiowy gorący kartofel. Szybko stwierdzono bowiem, że choroba psychiczna Polaka była prawdziwa. Tym samym wartość propagandowa młodego tłumacza była znikoma, zwłaszcza wobec kontrowersyjnych okoliczności jego dezercji. Na dodatek sam Sławiński, po rozpoczęciu doraźnego leczenia i odzyskaniu minimum stabilizacji umysłowej, okazał się niezbyt chętny do współpracy. W efekcie polski tłumacz w Sajgonie został pokazany publicznie tylko raz, na konferencji prasowej, w trakcie której wyraził rozczarowanie komunizmem i chęć wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. W ocenie obecnych przedstawicieli Delegacji Polskiej, Sławiński znajdował się wówczas pod widocznym wpływem leków uspokajających. Wkrótce potem Amerykanie przewieźli tłumacza do Republiki Federalnej Niemiec, gdzie pod fałszywym nazwiskiem leczony był w amerykańskim szpitalu wojskowym, by następnie trafić do Stanów Zjednoczonych. Tam poddano go terapii psychiatrycznej w ośrodku zamkniętym, która trwała do kwietnia 1966 roku796. W międzyczasie starano się wydobyć z niego możliwie dużą ilość informacji oraz przekonać go do pozostania na Zachodzie. Jednak w relacji samego Sławińskiego, od momentu gdy jeszcze w Wietnamie odzyskał on zmysły, nie był zainteresowany faktyczną dezercją i otwarcie zgłaszał swoim opiekunom chęć powrotu do Polski. 796 Informacje te pochodzą z zeznań Sławińskiego złożonych po powrocie do Polski. Akta kontrolne śledztwa oraz teczka wyjazdowa nr 6487 dot. Anatol Sławiński, imię ojca: Dominik, ur. 12-05-1940 r. - tłumacz delegacji polskiej przy Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie podejrzany o popełnienie przestępstwa z art. 5 dekretu z dn. 13-06-1946 r. (współdziałanie z wojskowymi władzami amerykańskimi w Wietnamie na szkodę Polski), AIPN, IPN BU 003208/16. W międzyczasie trwały negocjacje pomiędzy polskim MSZ i amerykańskim Departamentem Stanu w sprawie repatriacji młodego tłumacza do kraju. Wobec braku możliwości wykorzystania Sławińskiego, Amerykanie chcieli pozbyć się go możliwie szybko i bez rozgłosu, trzymając się wersji, że w Stanach Zjednoczonych znalazł się on tylko ze względów humanitarnych, związanych z jego leczeniem. Z kolei Polacy oczekiwali jakiegoś publicznego zadośćuczynienia za porwanie ich tłumacza, oraz zorganizowania jego transportu do kraju797. 797 Polskie podejście na sprowadzenie Sławińskiego do kraju miało zresztą dwa oblicza. MSZ skłonny był zaakceptować ciche dyplomatyczne przeprosiny i opłacenie transportu, chcąc utrzymania poprawnych relacji z Amerykanami i nie widząc korzyści z rozdmuchiwania sprawy (warto także dodać, że ojciec tłumacza pracował od lat w handlu zagranicznym, nie była to więc dla środowiska MSZ osoba anonimowa). Zupełnie inne stanowisko zajmowało jednak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, żądające uzyskania od Amerykanów pełnej satysfakcji, tj. publicznego przyznania się przez Stany Zjednoczone, że porwały ciężko chorego Polaka, a następnie nielegalnie wywiozły go z Wietnamu. W pismach tej instytucji próżno też szukać jakiejkolwiek sympatii dla samego Sławińskiego, który w oczach bezpieki był zdrajcą lub wariatem, innymi słowy w żadnym przypadku osobą, o której sprowadzenie do Polski należało usilnie zabiegać. Ibidem. 798 Smutnym epilogiem całej sytuacji było zamknięcie teczki Sławińskiego przez Służbę Bezpieczeństwa w październiku 1966 roku, w związku z informacją o trwałym nawrocie jego choroby w trakcie leczenia. Ibidem. 799 W raporcie pionu wojskowego bez większej sympatii stwierdzono, że przyczyną załamania psychicznego tłumacza „był strach” będący „wynikiem jego małej odporności psychicznej i słabego charakteru”. Biorąc jednak pod uwagę, jak dramatyczny przebieg miał atak na hotel w Hue, ocena Włodzimirskiego wydaje się być chyba odrobinę zbyt surowa. Sprawozdanie z działalności Wydziału Operacyjnego i Grup Kontrolno-Inspekcyjnych za trzeci kwartał 1967 r., 1.X.1967, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 368-383. 800 Ibidem. 801 Aż do Pekinu towarzyszył mu lekarz delegacji. Sprawozdanie z działalności profilaktyczno-leczniczych za III kwartał 1967 r., październik 1967, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 388-389. Ostatecznie Amerykanie opłacili bilet lotniczy Sławińskiego, który w maju 1966 roku regularnym lotem pasażerskim został wysłany do kraju w towarzystwie pracownika polskiej ambasady w Waszyngtonie. Po powrocie postawiono mu zarzut zdrady, równocześnie skierowano go jednak na obserwację psychiatryczną. Po potwierdzeniu przez polskich lekarzy objawów choroby psychicznej i skierowaniu na leczenie zamknięte, prokuratura umorzyła postępowanie przeciw byłemu tłumaczowi798. Sprawa Anatola Sławińskiego była najgłośniejszym i najpoważniejszym incydentem związanym z Delegacją Polską w MKNiK w Wietnamie, choć oczywiście nie jedynym. Do stosunkowo podobnej sytuacji doszło w roku 1967. Młody tłumacz o nazwisku Włodzimirski, który pierwsze objawy załamania psychicznego zaczął zdradzać już po opisywanym wcześniej ataku na hotel w Hue799, przez dwa tygodnie symulował chorobę żołądka, by uniknąć wysłania do bombardowanego przez Amerykanów Hanoi. W przededniu wyjazdu „wystąpiły u niego zaburzenia psychiczne, w czasie których zgłosił się do ambasady amerykańskiej prosząc o azyl”800. Przebywał tam kilkadziesiąt godzin, ostatecznie jednak został na własną prośbę odstawiony przez Amerykanów do siedziby Delegacji Polskiej. U Włodzimirskiego zdiagnozowano stan maniakalno-depresyjny schizofrenopodobny i natychmiast odesłano do kraju801. Z kolei jeszcze inny tłumacz po zetknięciu się na lotnisku w Hue z transportem amerykańskich rannych i zabitych, przenoszonych z helikopterów sanitarnych do położonego tuż przy lądowisku szpitala polowego, dostał ataku histerii i jak wspominał towarzyszący mu oficer, „dopiero kilka męskich twardych słów przywróciło go do rzeczywistości”802. Wspomniane przypadki stanowiły jednak stosunkowo niewielką część problemów z dyscypliną w Delegacji Polskiej, występować zaczęły zresztą dopiero, gdy amerykańska interwencja przeszła do fazy otwartego konfliktu. 802 Jan Zasadziński, Wspomnienia członka…, s. 148; 803 Jak raportował Starszy Doradca Wojskowy płk Ryszard Iwańciow, w roku 1966 jeden z oficerów „powołując się na osobistości zajmujące wysokie stanowiska państwowe, zwrócił się do mnie o przedłużenie mu pobytu w Wietnamie. Prośbę motywował chęcią zakupienia mercedesa”. Oficer spotkał się z odmową, zatwierdzoną przez przełożonych Iwańciowa. Sprawozdanie organizacyjne za okres od 5.05. do 25.06.1966 r., 25.VI.1966, AIPN, IPN BU 2602/7185, k. 83-86. 804 W dokumentach pojawia się zarówno jako sędzia jak i prokurator wojskowy. 805 W słowach płk. Tarki: „na drugi dzień po przyjeździe do Sajgonu nie zainteresował się wcale pracą, przyjmowaniem obowiązków a swą myśl i wysiłek skierował w kierunku tym aby nie jechać na północ i nie podmienić ppłk Duryasza. (…) Chęć zarobku i zdobycia pieniędzy przesłoniła mu wszystko jak: pracę, dyscyplinę, współżycie z kolegami a nawet nie godne się poniżanie”. Meldunek, 29.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 784-790. Problemem o wiele bardziej przyziemnym i rozpowszechnionym był pokątny handel oraz chęć dorobienia się na wyjeździe jak największych pieniędzy. Pokusa ta dotykała zarówno cywili jak i wojskowych. Oprócz nielegalnego handlu najczęściej oznaczała ona próby takiego ułożenia sobie rotacji, by zarobić jak najwięcej, tj. jak najmniej przebywać w Demokratycznej Republice Wietnamu, a w Wietnamie Południowym jak najdłużej pozostawać w Sajgonie803. Jak negatywny wpływ na funkcjonowanie Delegacji Polskiej mogły mieć takie postawy pokazuje najlepiej przykład incydentu, który rozpoczął się w pionie wojskowym delegacji, ale następnie rozlał się po całym przedstawicielstwie, zatruwając funkcjonowanie delegacji na długie miesiące. W kwietnia 1964 roku do Wietnamu wraz z kolejną rotacją przybył ppłk Czesław Lipski, w kraju pracujący w organach sprawiedliwości Wojska Polskiego804. Już na wstępie skonfliktował się z ówczesnym Starszym Doradcą Wojskowym, płk. Edwardem Tarką, starając się uniknąć za wszelką cenę wyjazdu do Wietnamu Północnego, gdzie miał zgodnie z przypisanym w kraju etatem objąć funkcję szefa Podkomisji w Hanoi805. Lipski gwałtownie protestował przeciw wysyłaniu go do DRW, równocześnie prawniczą argumentacją starając się podważyć proces odgórnego przydzielania etatów w kraju. W opinii Starszego Doradcy Wojskowego nowo przybyły oficer pozostawał skłócony z całym pionem wojskowym za wyjątkiem ppłk. Zbigniewa Giermka, który także miał zostać wysłany na Północ i podobnie jak Lipski robił wszystko, by tego uniknąć806. Według płk. Tarki mimo przynależności do egzekutywy partyjnej, Lipski od samego początku prowadził się wbrew wszelkim regułom, mieszkając w innym hotelu niż pozostali oficerowie i nawiązując bliższą znajomość z wietnamską prostytutką. 806 Jak pisał Tarka, oficer ten z Lipskim „początkowo żył bardzo źle, ale gdy ppłk Giermek dowiedział się, że i on będzie rotował zawarli koalicję i w dniu 5.04.64 oświadczył ppłk Lipski wobec mjr Gajewskiego, mjr Wróbla i innych oficerów, że nareszcie porozumieli się z ppłk Giermkiem i od dziś będą działać wspólnie”. Ibidem. 807 Meldunek, 29.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 784-790. 808 W dniu 25 maja 1964 roku ppłk Giermek wyjeżdżając z Sajgonu do Lao Cai na Północy miał po drodze zabrać na lotnisko mjr. Stecia, także udającego się do pracy w DRW. Nie uczynił tego, w efekcie czego oficera tego skreślono z listy pasażerów danego dnia i tylko z najwyższym trudem udało się go wyekspediować na Północ. Pytany o przyczyny swojego postępowania Giermek miał oświadczyć: „ja po byle jakich majorów nie będę jeździł i ich woził”. Ibidem. 809 Ibidem. 810 Ibidem. 811 Major Walczyk złożył w tej sprawie zażalenie, dołączone do raportu wysłanego do kraju przez Starszego Doradcę Wojskowego. Zażalenie, 15.V.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 791-794. Lipski żądał także Wspomniany kompan Lipskiego, ppłk. Giermek, w raportach jawi się z kolei jako cyniczny oportunista, który z jednej strony w rozmowach z innymi oficerami stwierdzał, że „Ambasador jest ryży, a tacy ludzie zawsze są wredni i muszę bardzo na to uważać”, a z drugiej zawierał bliższe znajomości z pracownikami cywilnymi z Wydziału Politycznego, by móc przez nich wpływać na szefa Delegacji Polskiej i powstrzymać swoją rotację na Północ807. Równocześnie pozostawał skłócony z większością innych oficerów i zachowywał się wobec nich na tyle niewłaściwie, że jeden z nich miał zamiar po powrocie do kraju wytoczyć mu sprawę przed Sądem Koleżeńskim808. Innym zarzutem wobec oficera było jego nieumiarkowanie w spożyciu alkoholu, zwłaszcza wódki, na co narzekali inni oficerowie, skarżący się, że „od ppłk. Giermka jedzie jak z gorzelni”809. Zdarzyło mu się także wydzwaniać po pijaku w środku nocy do pokoju hotelowego płk Tarki. Mając już najwyraźniej dość całej sytuacji, Starszy Doradca Wojskowy zdecydował się więc na odesłanie Giermka do pracy w grupach inspekcyjnych na Północy, mimo protestów jego cywilnych „kompanów do kieliszka”810. Mniej więcej w tym samym czasie płk Tarka uzyskał z kraju potwierdzenie rozkazu rotowania Lipskiego do Hanoi. Ten w rezultacie publicznie pokłócił się ze swoim przełożonym przy innych oficerach, podważając prawdziwość depeszy z Warszawy i oświadczając, że woli już zachorować i wrócić do kraju, niż dać się wysłać do DRW. Ostatecznie na początku maja 1964 roku Lipski do stolicy Wietnamu Północnego jednak pojechał, ale wcześniej pod nieobecność Starszego Doradcy Wojskowego wymusił szantażem na jednym z oficerów oświadczenie przeciw płk. Tarce811. zebrania i przekazania mu wszelkich krytycznych wobec Tarki uwag od oficerów i tłumaczy z grup na Północy. Oświadczenie, 10.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 795-796. 812 Meldunek, 29.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 784-790. 813 Pismo ppłk. Czesława Lipskiego do Starszego Doradcy Wojskowego płk. Edwarda Tarki [tytuł aut.], 1.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 797. 814 Sam Kaczmarek kończąc swoją depeszę do Sajgonu pisał: „nie jestem lekarzem, abym leczył skompleksiałych bliźnich, bo nie ja jestem winien temu, że Lipski musi też zaliczyć sobie nieco północy.(…) PS. Władek niech się szykuje na 15 b.m. Nie zazdroszczę mu przyszłego Szefa” [podkreślenie i cudzysłów w oryginale – przyp. aut.]. Depesza porucznika Kaczmarka do Sajgonu [tytuł aut.], 4.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 798-800. 815 Meldunek, 29.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 784-790. W Hanoi ppłk Lipski na dzień dobry skonfliktował się z polskim ambasadorem w DRW, Jerzym Siedleckim, któremu zaczął wypominać zaszłości z lat pięćdziesiątych, gdy ten miał ponoć próbować go „zniszczyć” za przynależność do organizacji podziemnej812. Równie kiepskie były relacje Lipskiego z Ambasadą ZSRR. Bardzo szybko poróżnił się także z większością podległych mu oficerów, w tym ze swoim szyfrantem, porucznikiem Kaczmarkiem, od którego próbował uzyskać oświadczenie oczerniające płk. Tarkę, a gdy to się nie udało, do Sajgonu wysłał depeszę podważającą kompetencje tego oficera813. Równolegle jednak na biurko Starszego Doradcy Wojskowego trafił meldunek Kaczmarka, w którym porucznik opisywał różnorakie dziwaczne poczynania nowego przełożonego, w tym częste przypadki nieprzestrzegania procedur związanych z przechowywaniem i użytkowaniem tajnych depesz. Swoim podwładnym w Hanoi Lipski wielokrotnie miał ponadto oświadczać, że „płk Tarka nie jest moim przełożonym”, często publicznie podważając rozkazy i polecenia przychodzące z Sajgonu814. Sprawa szybko nabrzmiała do tego stopnia, że interweniować musiał szef Delegacji Polskiej, Romuald Spasowski, który po zapoznaniu się z dokumentami i zeznaniami oficerów stwierdził, „że nie może mieć zaufania do człowieka, który zbiera oświadczenia na St. Doradcę Wojskowego” i 15 czerwca zwrócił się do płk. Tarki, by ten poprosił kraj o zmianę Szefa Podkomisji w Hanoi815. Lipski został wezwany 22 czerwca do Sajgonu, gdzie w rozmowie z ambasadorem Spasowskim oświadczył, że chorował, czuje się źle i prosi o odwołanie do kraju, gdyż klimat w Hanoi mu nie służy. Wobec braku decyzji Warszawy szef delegacji nakazał jednak Lipskiemu tymczasowo powrócić na Północ. Krnąbrnego oficera ostatecznie odwołano do kraju dopiero pod koniec sierpnia. Do tego czasu zdążyły się już jednak popsuć relacje pomiędzy ambasadorem Spasowskim i pionem wojskowym delegacji. W efekcie, mimo protestów Starszego Doradcy Wojskowego, uważającego że Lipski powinien trafić do Polski karną trasą przez Pekin i Moskwę, ambasador Spasowski wysłał tego oficera do Kambodży, skąd udał się on do kraju liniami czechosłowackimi przez Europę Zachodnią. Szef delegacji argumentował, że brał pod uwagę „zasługi, stopień i zajmowane stanowisko”, co z cichą furią odnotował płk Tarka [podkreślenie w oryginalnym dokumencie – przyp. aut.]816. W Kambodży Lipski zdążył jeszcze dodatkowo popsuć swoją opinię, w czasie wycieczki do Angkor Wat wykłócając się o ceny z kelnerami i handlując walutą z innymi uczestnikami817. 816 Notatka, 29.VIII.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 813-816. 817 Notatka Służbowa, 17.VIII.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 817-818; Pismo do Płk Edwarda Tarki St. Doradcy Wojskowego, 23.VIII.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 819. 818 Tak w oryginale. List płk. Tarki do Szefa Zarządu II SG Generała Grzegorza Korczyńskiego [tytuł aut.], 8.VIII.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 801-812. Być może płk Tarka przeczytał jakąś próbną wersję tekstu, bo w notatce wysłanej do Polski Stanisław Milc nie pisze o tych 100 milionach, zaś przy stratach Wietnamu Południowego znajduje się adnotacja, że są one „aż niepoważnie przesadne” i zawyżone przez Hanoi „by celowo zdramatyzować natężenie i zakres walki”. Osobną kwestią pozostaje sens wpisywania takich danych do rzeczonego raportu. Notatka. Sytuacja wojskowa w Południowym Wietnamie, 22.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 718-723. 819 Kuszczaka już po wyjeździe do kraju oskarżono o wywóz dużych ilości leków i „oszukanie i wyzyskanie kobiety”, co jak pisał płk Tarka, po przeprowadzeniu wewnętrznego śledztwa miało okazać się „najohydniejszym kłamstwem”. W przypadku cywili najczęściej chodziło ponoć o osoby zwracające uwagę na nieprawidłowości w zarządzaniu finansami delegacji oraz pokątny handel grupy Stawickiego prowadzony w Hongkongu (wspomniana już wcześniej afera związana z rezerwą społeczną). Ludzi takich starano się pozbyć z Sajgonu, kierując je do pracy w grupach inspekcyjnych, albo wręcz odesłać do kraju, pod pozorem złego stanu zdrowia (często wbrew opinii lekarza). List płk. Tarki… Za owe popsucie relacji ze Spasowskim według raportów płk. Tarki odpowiadać mieli wspomniani kompani od kieliszka ppłk. Giermka, określani przez niego mianem „kliki”, wywierający znaczny wpływ na ambasadora. W skład tej grupy wchodzić mieli Ryszard Stawicki (Starszy Doradca Polityczny), Lato (doradca prawny) i Lipiński (sprawozdawca prasowy), chcący podporządkować sobie pion wojskowy, do czego wykorzystali Lipskiego i Giermka. Według płk. Tarki pod wpływem tej grupy ambasador Spasowski zaczął pomijać pion wojskowy w omawianiu bieżącej sytuacji, w naradach, ustalaniu obowiązków itp. Starano się także ignorować oficerów w pracy – przykładowo do kraju wysłano ocenę sytuacji wojskowej w Wietnamie Południowym, napisaną przez Stawickiego bez udziału pionu wojskowego, w efekcie czego znalazł się w niej szereg „rażących i bezkrytycznych danych, jak: że Front Wyzwolenia zniszczył w ciągu ostatnich dwóch lat 1000 samolotów, 2000 czołgów i pojazdów oraz że w akcjach brało udział ok. 100 milj. Ludzi (sic!) i.t.p.”818 Grupa Stawickiego miała w opinii Starszego Doradcy Wojskowego wyjątkowo szkodliwy charakter, zwalczając zarówno wojskowych, jak lekarza ppłk. Kuszczaka, jak i cywilnych członków delegacji, którzy popadli w konflikt z „kliką” 819. Przy tej okazji Tarka meldował także o antysemityzmie ambasadora Spasowskiego, który „podczas rozmów ze mną podkreślał niejednokrotnie i podkreśla obecnie, że wszelkie zło jakie w Polsce istnieje, jest wynikiem żydowskiej roboty, którzy opanowali najważniejsze ośrodki życia politycznego, gospodarczego i kulturalnego kraju”820. 820 Innym razem Tarka w odpowiedzi na swoją uwagę usłyszał od Spasowskiego: „no widzicie to jest żydowska natura, która jak nie może wejść z jednej strony, próbuje wejść z innej”. Ibidem. 821 W opinii Starszego Doradcy Wojskowego, „Stawicki zapomniał, że jest obywatelem Polski Ludowej. Imponuje mu kapitalistyczny sposób bycia. Na każdym kroku wyłazi z niego dygnitarstwo (do pracy przyjeżdża o godzinę lub półtorej później). Chodzi zawsze ‘nadęty’ i uważa się za wielkiego polityka!”. Ibidem. 822 Ibidem. 823 Ibidem. Szef delegacji miał też unikać w pewnym momencie przez sześć tygodni swoich Partnerów, pozorując chorobę w czasie godzin pracy, równocześnie jednak korzystając popołudniami z basenu, o czym Hindusi i Kanadyjczycy doskonale wiedzieli i o co następnie dopytywali się płk. Tarkę. Starszy Doradca Wojskowy wskazywał także na niepokojące jego zdaniem kontakty ambasadora i jego zastępcy z przedstawicielami RFN w Sajgonie oraz liczne przyjęcia, których ilość ograniczyło dopiero przekroczenie funduszu reprezentacyjnego821. Przygody ze Spasowskim, grupą Stawickiego oraz Giermkiem i Lipskim mocno odbiły się na płk. Tarce. Jak pisał sam zainteresowany: „przeciwstawianie się, pozbawionym wszelkich skrupułów ludziom, celem zachowania godności i honoru pionu wojskowego wyczerpało mnie nerwowo i fizycznie – tak że w chwili obecnej jestem zmuszony korzystać z pomocy lekarskiej i używania środków wzmacniających. Dzięki konsolidacji pionu wojskowego wokół mojej osoby i wszechstronnemu poparciu zajmowanego przeze mnie stanowiska jestem w możności wytrwać do końca na wyznaczonym stanowisku. Zawdzięczam to towarzyszom płk. Bukowskiemu, ppłk Duryaszowi, ppłk Prusowi, ppłk Konopce, mjr. Wróblowi i Bieleniowi i wielu innym. To nie jest wypoczynek - jak mówiono mi przed wyjazdem lecz ciężka praca połączona ze zwalczaniem zła i bezprawia. Obecnie nie dziwię się, że wojskowi wracali z Wietnamu z opinią określającą ich jako ludzi niegodnych do reprezentowania Polski Ludowej. To jest przemyślane i ma swój cel”.822 Ogólnie płk Tarka miał cały szereg gorzkich refleksji zarówno co do konkretnych osób, jak i ogólnej relacji z pracownikami MSZ, którzy „uważali dotychczas wojskowych za niegodnych sobie partnerów. Oficerowie i tłumacze pracują naprawdę w niebezpiecznych i niezwykle ciężkich warunkach klimatycznych i bytowych, podczas gdy pracownicy MSZ przebywają stale w Sajgonie w doskonałych warunkach bytowych i materialnych. Trudno pogodzić się z tym, aby kilku rozwydrzonych pobytem za granicą ludzi, władających tyle o ile obcym językiem, pomiatało ludźmi, którzy w ciężkiej służbie i trudnych warunkach zdobyli swój stopień i stanowisko.”823 Jak więc widać, przy okazji sprawy ppłk. Lipskiego ujawniły się najróżniejsze patologie i problemy nękające Delegację Polską w 1964 roku, począwszy od niesubordynacji, ślepej chęci zysku i nadużywania stanowisk służbowych, po antysemityzm a nawet niechęć do rudych824. 824 Śladów afery próżno szukać w dokumentach, które przetrwały w archiwum MSZ, pojawia się za to śladowo w dokumentacji Podstawowej Organizacji Partyjnej, gdzie z kolei przesłania ją ostry konflikt pomiędzy Stawickim i sekretarzem POP’u, Przemysławem Maćkowiakiem. Protokół posiedzenia Komitetu POP przy Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie, które odbyło się w dniu 23.101964 o godzinie 19:30 w pomieszczeniu tow. Tarki, 23.X.1964, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1031, k. 68-77. 825 Raport za okres 1 lipca – 31 grudnia 1964 r., 15.I.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 3-43. 826 „W tym okresie [tuż przed przybyciem nowego ambasadora – przyp. aut.] pod przywództwem duchowym ob. Stawickiego zaczęli ‘rozrabiać’ przeciwko osobom wojskowym: kierownik sekretariatu ob. Szymczak, księgowy ob. Skorupski i maszynistka ob. Kubik”. Stan moralno-polityczny pionu wojskowego Polskiej Delegacji do MKNiK za okres luty-kwiecień 1965 r., 10.IV.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 258-263. 827 Mimo takich ostrzeżeń, Starszy Doradca Wojskowy bardzo sobie chwalił współpracę ze swoim nowym przełożonym. Ibidem. Co ciekawe, przynajmniej częściowo konflikt ten toczył się także w pewnej tajemnicy przed bezpośrednimi przełożonymi w kraju. Cytowane tu pismo płk. Tarki do gen. Korczyńskiego musiało trafić do niego osobnymi kanałami, z pominięciem płk. Kazimierza Zadory, przez którego powinna była przechodzić wszelka korespondencja z Wietnamu. Gdy bowiem w marcu 1965 roku dowódca JW 2000 w jednym z raportów MSZ przeczytał, że „przecięte zostały kontrowersje między pracownikami wojskowymi i cywilnymi”, ze zdziwieniem dopisał na marginesie dokumentu: „zażądać w MSZ wyjaśnień co bliżej oznacza to stwierdzenie ob. Stawickiego? czy były i jakie w tej sprawie uwagi z MSZ?”825 Problemy ze Starszym Doradcą Politycznym (który następnie pełnił przez pewien czas funkcję P.O. szefa delegacji) nie były chyba jednak tylko wymysłem płk. Tarki, biorąc pod uwagę, że o bardzo podobnych kłopotach donosił także jego następca826. Pułkownik Tadeusz Zieliński pisał o Stawickim, że przed swoim odlotem do kraju starał się on urabiać jego i innych oficerów negatywnie do swojego następcy [ambasadora Henryka Wendrowskiego – przyp. aut.], twierdząc, że „nie zna on języka angielskiego oraz, że nigdy nie był na placówce dyplomatycznej, a więc jak sobie da tutaj radę?” Przed odlotem Stawicki miał też radzić Zielińskiemu, by ten „nie poddawał się” ambasadorowi Wendrowskiemu, który będzie chciał go sobie podporządkować827. Jak widać na powyższym przykładzie, mieszany wojskowo-cywilny skład Delegacji Polskiej był jednym ze źródeł jej wewnętrznych konfliktów. Dotyczyło to zarówno kierownictwa delegacji jak i szeregowych pracowników. Problem bynajmniej nie dotyczył tylko opisanej sytuacji z roku 1964. Przed wewnętrznymi scysjami na linii cywile-wojskowi przestrzegał przecież swoich podwładnych już dekadę wcześniej w trakcie pierwszej rotacji ambasador Przemysław Ogrodziński828. Łatwiej było jednak powiedzieć, niż dokonać rzeczywistej zmiany i podział po wspomnianej linii zachował się praktycznie do samego końca istnienia delegacji. 828 Referat Tow. Ogrodzińskiego „Zadania naszej placówki w walce o pokój”, 27.VII.1955, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-756, k. 82-86. 829 Sprawozdanie o działalności i roli ekipy wojskowej w Polskiej Delegacji do MKNiK w Wietnamie za okres od czerwca 1960 roku do marca 1961 roku, 4.V.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 47-55. 830 Maneli uważał ponadto, że sytuacja pogarszała się wraz z wysokością rangi. Dla grona bliskich znajomych posiadał zarezerwowaną złośliwość na temat swojego Starszego Doradcy Wojskowego, płk. Władysława Bowtrukiewicza, którego uważał „za tak tępego, że nie chcieli go nawet Sowieci i była to jedyna przyczyna dla której pozostał on w Polsce zamiast w roku 1956 wyjechać wraz z marszałkiem Rokossowskim”. Mieczysław Maneli, op. cit., s. 142. 831 Poprawny był przykładowo chociażby rok 1965 (po wyjeździe Ryszarda Stawickiego). Z kolei w roku 1967 współpraca z ambasadorem Januszem Zabłockim i jego zastępcą Stanisławem Stawiarskim układała się na tyle dobrze, że Starszy Doradca Wojskowy w swoim raporcie sugerował złożenie im oficjalnych podziękowań po powrocie do kraju, a nawet zwrócenie się do kierownictw MON i MSZ o odznaczenie ich medalami „Za zasługi dla obronności kraju”. Sprawozdanie z pracy w MKNiK w Wietnamie za okres od 8.02.67 r. do 23.01.68 r., 23.I.1968, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 14-23. Już na samym początku opisywanego w tym rozdziale okresu, w roku 1961, ówczesny Starszy Doradca Wojskowy, płk Włodzimierz Koblik, pisał o swoich relacjach z przełożonym: „W Polskiej Delegacji Starszy doradca wojskowy nie był nawet zapoznany przez Szefa Delegacji z ogólnymi wytycznymi Centrali co do aktualnej linii politycznej i taktyki. W ten sposób Szef Delegacji miał monopol na posiadanie lepszej informacji. Należy stwierdzić, że delegacje partnerów na szczeblu kierowniczym pracowały bardziej kolektywnie niż nasza delegacja”.829 Z kolei w swoich wspomnieniach Mieczysław Maneli, szef delegacji w roku 1963, otwarcie pisał, że uważał zawodowych wojskowych za tak głupich, że nie wierzył w ani jedno ich słowo830. Maneli był co prawda wykładowcą uniwersyteckim, ale antagonizm względem gorzej wykształconych oficerów wyczuwalny był także wśród zawodowych dyplomatów MSZ, z których zazwyczaj rekrutowało się kierownictwo delegacji, co ujawniło się chociażby przy okazji sprawy ppłk. Lipskiego. Istniały oczywiście okresy harmonijnej współpracy, ale wynikały one bardziej z szczęśliwie dobranego składu osobowego danej rotacji oraz wspólnych starań Starszego Doradcy Wojskowego i Szefa Delegacji Polskiej, niż jakichś systemowych rozwiązań831. Przyczyn takiego stanu rzeczy było kilka. Istotne były różnice w pochodzeniu, wykształceniu, doświadczeniu życiowym oraz szeroko pojętym światopoglądzie. Z dokumentu zawierającego krótkie biogramy oficerów przygotowywanych do wysyłki do Indochin w turze letniej roku 1965 wynika, że na dwudziestu dziewięciu wojskowych, siedemnastu było pochodzenia robotniczego, dziewięciu chłopskiego, a tylko trzech wywodziło się z inteligencji832. Wśród dominujących w tej grupie majorów i podpułkowników przeważało wykształcenie średnie, uzupełniane wyższym wojskowym, nieliczni tylko ukończyli normalne studia uniwersyteckie lub politechniczne. Stawiało ich to niejako naturalnie w opozycji do z reguły o wiele lepiej wykształconych pracowników MSZ. 832 Choć pewne osoby budzą zastanowienie. W powyższej grupie znajdował się płk Eustachy Mochnacki, który mimo nazwiska legitymował się pochodzeniem robotniczym. Równocześnie jednak przed drugą wojną światową przez trzy lata studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Notatka Służbowa dla Szefa Zarządu II Sztabu Generalnego e sprawie zatwierdzenia kandydatów wytypowanych do pracy w Polskich Przedstawicielstwach Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Indochinach w turze letnie 1965 r., 7.IV.1965, AIPN, IPN BU 2602/5845, k. 143-149. 833 Warto przy tym zwrócić uwagę, że także część pracowników cywilnych u Partnerów wywodziła się z byłych wojskowych. Przykładowo, pierwszy przewodniczący Delegacji Kanadyjskiej, Sherwood Lett, choć do Wietnamu przybył ze stanowiska kanclerza uniwersytetu w Vancouver, w trakcie drugiej wojny światowej był brygadierem w kanadyjskie armii i wziął udział w walkach pod Dieppe oraz w Normandii. https://www.thecanadianencyclopedia.ca/en/article/sherwood-lett (dostęp 22.VI.2019) 834 O czym z oburzeniem pisał wspomniany już płk Włodzimierz Koblik, któremu w prywatnej rozmowie jeden z dyplomatów miał powiedzieć, że ma zamiar spędzić czas w Wietnamie najprzyjemniej i najkorzystniej (pod względem finansowym) jak to możliwe, bo zapewne niedługo dojdzie do rozwiązania Komisji i tym samym poważne angażowanie się w pracę MKNiK jest bez sensu. Pogłoskami o rychłym końcu Komisji usprawiedliwiał także powszechne (w oczach Starszego Doradcy Wojskowego) zjawisko handlu prowadzonego przez członków delegacji. Cały raport Koblika stanowi zresztą miażdżącą krytykę relacji wojskowo-cywilnych wewnątrz Delegacji Polskiej, począwszy od szeregowych pracowników po kierownictwo, w którym Starszy Doradca Wojskowy był skłócony z szefem delegacji. Sprawozdanie o działalności i roli ekipy wojskowej w Polskiej Delegacji do MKNiK w Wietnamie za okres od czerwca 1960 roku do marca 1961 roku, 4.V.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 47-55. Równocześnie, jak widać to chociażby z przytoczonych fragmentów listu płk. Edwarda Tarki, wojskowi mieli poczucie wykonywania najbardziej wymagającej i niewdzięcznej pracy w grupach inspekcyjnych, podczas gdy pracownicy MSZ wygodnie spędzali czas w Sajgonie. Tę niechęć potęgowała także zapewne obserwacja Partnerów, w delegacjach których wojskowi odgrywali o wiele większą rolę833. Wśród cywili rekrutowanych przez i z MSZ o wiele częściej trafiały się osoby nie widzące większego sensu w istnieniu Komisji, czy też raczej zdające sobie sprawę z jej bezradności i nikłego znaczenia. W Wietnamie ciężko było o jakiś spektakularny sukces zdolny pchnąć daną dyplomatyczną karierę do przodu, wiele osób traktowało więc przydział do pracy w Delegacji Polskiej jako pobyt w egzotycznym miejscu, który należało odbębnić, ewentualnie wyciągnąć z niego jakieś korzyści natury materialnej. Postawy takie i to dość otwarcie manifestowane, pojawiały się wśród pracowników MSZ już w roku 1961834. Relacje z Partnerami oraz stronami konfliktu Wzajemne stosunki z Partnerami pozostały w zasadzie takie jak w okresie opisywanym w rozdziale II. Pogorszenie i załamanie się relacji indyjsko-chińskich następowało równolegle do ochładzania się relacji ChRL-ZSRR, tym samym nie wpływało w zasadzie na relacje polsko-indyjskie, poza koniecznością wysłuchiwania tyrad na temat zdradzieckich i perfidnych Chińczyków835. 835 Analogicznie do praktycznie identycznych uwag wygłaszanych przez Chińczyków, opisanych już wcześniej. 836 Uwagi o szkoleniu dla wyjeżdżających do Wietnamu, 25.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 709-712. 837 Sprawozdanie za III kwartał 1964 roku, 30.X.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 923-957. 838 „Są niemili w współżyciu i bardzo wredni. (…) Zatracili swą neutralność i przeszli na stronę Amerykanów. Są przeważnie b. mało inteligentni”. Sprawozdanie z pracy w MKNiK za okres 30.01 – 17.11.1967r., 20.XII.1967, AIPN, IPN BU 2602/9329, k.68-71 . Podobnie jak i w latach wcześniejszych, na grupach łatwiejszymi we współpracy często okazywali się Kanadyjczycy: „Oficerowie przyjeżdżają z bardziej negatywnym nastawieniem do oficerów kanadyjskich niż hinduskich. Natomiast praktyka wykazuje, że Polak częściej nawiązuje przyjemniejszą współpracę z Kanadyjczykiem niż z Hindusem. W wielu przypadkach Hindusi są krętaczami i są bardziej proamerykańscy niż Kanadyjczycy. Hindusi są prawie w pełni podporządkowani Kanadyjczykom. Poza tym wykonują wrogą propagandę przeciwko Polakom wśród ludności płd. wietnamskiej (przykład z Cap St. Jacques).”836 Pewnym wyjątkiem była druga połowa 1964 roku, gdy przybycie nowych, młodszych i antykomunistycznie nastawionych oficerów kanadyjskich popsuło także relacje poza godzinami pracy, o czym z niepokojem donosili w raportach Polacy. Nie trwało to chyba jednak zbyt długo (nasuwa się porównanie ze wspomnianym nastawieniem nowych polskich oficerów), gdyż przy zachowaniu agresywności w pracy, część z nich dość szybko nawiązała dobre stosunki z Polakami: „Podczas poufnych rozmów z polskimi oficerami, przepraszają ich za swoje postępowanie, mówią otwarcie, że mają takie polecenia od swoich przełożonych. Powyższe należy traktować o tyle za prawdziwe, że oficerowie kanadyjscy, którzy w poprzednich okresach nie przejawiali większego zainteresowania przeprowadzaną kontrolą, obecnie stali się niezwykle skrupulatni.”837 Generalnie Kanadyjczycy po godzinach pracy żyli z Polakami w zgodzie i byli przez nich wyżej cenieni, nawet jeżeli w pewnych okresach uaktywniali się jako główni przeciwnicy strony komunistycznej w pracach Komisji. Gorzej było z Hindusami. Choć oczywiście przez długi czas współżycie z nimi było równie znośne jak z Kanadyjczykami, to w raportach z poszczególnych lat o wiele łatwiej znaleźć nieprzyjemne uwagi o przedstawicielach New Delhi, których najczęściej oskarżano o dwulicowość i złośliwość838. W trakcie pracy w grupach inspekcyjnych Polacy stale wypatrywali jakichś wzajemnych niesnasek pomiędzy Partnerami, które pozwoliłyby ich rozgrywać pomiędzy sobą, lub skłócić z południowowietnamskim oficerem łącznikowym. Doskonałym tego przykładem była opisana wcześniej sytuacja w grupie Gio Linh, gdy Polacy w trakcie konfliktu Kanadyjczyków i Hindusów z Wietnamczykiem rozmyślnie skłamali na korzyść Partnerów, by zaskarbić sobie ich wdzięczność i równocześnie pozbyć się wrogo nastawionego oficera łącznikowego839. 839 Sprawozdanie z pracy grup kontrolnych od 1.X. do 31.XII.1963, 4.II.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 305-320. 840 Rosnące wpływy ChRL niepokoiły jednak szefostwo delegacji – w ocenach Polaków Hanoi podporządkowywało się Pekinowi, co z kolei bezpośrednio wpływało na usztywnienie ich stanowiska tam, gdzie według Warszawy (oraz Moskwy) należało zachować elastyczność. Ibidem. 841 Raport za okres od 1 stycznia do 30 czerwca 1965 r., 30.VI.1965, AMSZ, s.w. 29/72, w. W2, t. Wietnam komisja 1965, k. nienumerowane. Kontakty kierownictwa Delegacji Polskiej i władz państwowych DRW w opisywanym okresie, mimo pogłębiającego się rozłamu sowiecko-chińskiego pozostawały na stosunkowo dobrym poziomie840. Nie oznaczało to jednak, że nie było problemów. Wynikało to z prostego faktu, że o ile zarówno Polacy jak i Wietnamczycy mieli teoretycznie zbieżne cele, różnili się (i to dość znacząco) poglądami na sposób ich realizacji Dość dobrym przykładem na te rozbieżności było oczekiwanie Hanoi, że Polacy będą paraliżować działalność Komisji, równocześnie wykorzystując Układy Genewskie do denuncjacji łamania tych postanowień przez USA i Stronę Południową841. Polacy uważali, że cele te wzajemnie się wykluczały, a po ewakuacji grup inspekcyjnych z Wietnamu Północnego w lutym 1965 roku sparaliżowanie działalności MKNiK byłoby wręcz na rękę Stanom Zjednoczonym. Rozwiązanie widziano w podjęciu wielokierunkowych działań w ramach samej Komisji, sprowadzających się z grubsza do sprawnego rozpatrywania skarg DRW z pomocą wszelkich dostępnych środków formalnych i prawnych, przy równoczesnym utrudnianiu i przewlekaniu rozpatrywania skarg Wietnamu Południowego. Takie stanowisko spotykało się jednak z wyraźnym brakiem zrozumienia w Hanoi, gdzie oczekiwano od Polaków sztywnej obrony interesów DRW. Kolejnym punktem zapalnym był fakt, że Wietnamczycy w gruncie rzeczy próbowali sprowadzić Polaków do roli narzędzi swojej bieżącej polityki, co najlepiej widać było na przykładzie stosunku do Delegacji Indii. W zależności od okresu i aktualnych relacji Hanoi z New Delhi, Wietnamczycy żądali od Delegacji Polskiej odpowiednio zabiegania o względy Hindusów lub też odwrotnie, izolowania ich wewnątrz MKNiK. Dla Polaków, którzy utrzymywanie poprawnych relacji z Delegacją Indyjską uważali za niezmienny priorytet, takie żądania były nie do zaakceptowania842. 842 Ciężko było zresztą traktować poważnie żądanie izolowania Hindusów w Komisji w sytuacji, gdy trzecim partnerem byli Kanadyjczycy. 843 Oraz zwyczajnie obawiali się wykazać własną inicjatywą, co było typowym zachowaniem w krajach komunistycznych. 844 Uwagi o szkoleniu dla wyjeżdżających do Wietnamu, 25.VI.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 709-712. 845 Ibidem. 846 Choć jak wynika z dokumentów brytyjskich, Polacy byli obiektem różnego rodzaju małych złośliwości, w rodzaju nie dbania trawniki i żywopłoty przy ich budynkach, uniemożliwienia zatrudnienia robotników do prac remontowych, czy wychodzenie personelu pomocniczego z pracy bez powiadomienia. Confidential, 26.III.1962, NA, FO 371/166729/DV1071/37. Sytuacja wyglądała jeszcze gorzej na poszczególnych grupach inspekcyjnych. Chodziło tutaj zwłaszcza o wspominaną już wielokrotnie elastyczność i podejmowanie przez polskich oficerów gry formalno-prawnej z Partnerami, do której północnowietnamscy oficerowie łącznikowi często nie posiadali chęci, umiejętności lub zgody przełożonych843. Problem stanowiło także miejscami zbyt entuzjastyczne nastawienie polskich oficerów: „Nie wiedzą, że współpraca z Oficerem Łącznikowym DRW jest bardzo trudna. Oficer polski, po omówieniu i uzgodnieniu wspólnej taktyki z LO DRW, wprowadzany jest niejednokrotnie przez niego w bardzo kłopotliwą sytuację. Usiłuje on skłócić oficera z partnerami (Hindusem i Kanadyjczykiem), a niejednokrotnie skompromitować w ich oczach.”844 W efekcie w okresie istnienia zespołów inspekcyjnych na Północy oficerowie polscy często byli traktowani gorzej od Kanadyjczyków i Hindusów, co zostało już zresztą wskazane przy okazji opisów poszczególnych grup. Warto także podkreślić, że Polacy, podobnie zresztą jak przedstawiciele wszystkich innych krajów komunistycznych (za wyjątkiem Chińczyków) byli w Wietnamie Północnym izolowani od ludności i poddawani bezustannej inwigilacji: „Gros przyjeżdżających oficerów przepojonych jest entuzjazmem, że oni wraz z Północnymi Wietnamczykami dokonają zjednoczenia Wietnamu. Nie wiedzą o tym, że ludność DRW ma wprost zabronione kontaktowanie się z Polakami (obywatele kontaktujący się po prostu znikają)”.845 Wszystko to sprawiało, że choć oficjalnie obie strony wciąż zapewniały się o niezmiennej przyjaźni i lojalności, za zamkniętymi drzwiami rzeczywista współpraca układała się często dość opornie. Relacje z władzami Wietnamu Południowego podzielić można na kilka etapów. W okresie rządów Ngo Dinh Diema układały się one całkiem znośnie846. Co prawda oficjalnie nie utrzymywano żadnych kontaktów z władzami państwowymi poza Misją Łącznikową oraz kurtuazyjnymi wizytami w wietnamskim MSZ, ale do spotkań i tak dochodziło w ramach rozbudowanego życia towarzyskiego korpusu dyplomatycznego w Sajgonie. W okresie bezpośrednio po obaleniu i zamordowaniu Diema w listopadzie 1963 roku, rządząca junta wojskowa prowadziła przez pewien czas agresywną kampanię propagandową wymierzoną w Delegację Polską, co doprowadziło do gwałtownego ochłodzenia wzajemnych relacji. Był to jednak tylko krótki okres, po którym powrócono do etapu wzajemnego akceptowania swojego istnienia bez utrzymywania oficjalnych kontaktów. Wobec chaosu politycznego i coraz większego zaangażowania Amerykanów, relacje z władzami państwowymi Wietnamu Południowego schodziły zresztą na coraz dalszy plan. Na poziomie grup inspekcyjnych tak jak we wcześniejszym okresie starano się utrzymywać poprawne relacje z lokalnymi oficerami łącznikowymi, równocześnie wykorzystując każdą nadarzającą się okazję, by skłócić ich z Kanadyjczykami i Hindusami. Trzeba podkreślić, że Polacy byli cały czas obserwowani przez południowowietnamską policję i kontrwywiad. Jednak biorąc pod uwagę, że formalnie rzecz biorąc byli przedstawicielami kraju wspierającego drugą stronę konfliktu, traktowani byli bardzo przyzwoicie847. 847 W pewnym sensie zapewniało im to także bezpieczeństwo, w całym opisywanym okresie w dokumentach autor odnalazł tylko jedną informację o napaści na pracownicę Delegacji Polskiej w III kwartale 1967 roku. Doszło do niej w trakcie sjesty w hotelu i biorąc pod uwagę opis obrażeń, miała ona najprawdopodobniej charakter rabunkowy. Sprawozdanie z działalności profilaktyczno-leczniczych za III kwartał 1967 r., brak daty, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 388-389. 848 Za wyjątkiem przebywających tam legalnie z polskiej perspektywy pracowników ambasady, których przykładowo zaproszono w roku 1965 na przyjęcie z okazji Dnia Wojska Polskiego wydane przez Starszego Doradcę Wojskowego (pojawili się I i II sekretarz). Sprawozdanie organizacyjne Nr.2/65, 19.X.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 313-315. 849 Jak wspominał jeden z Polaków, „trzeba przyznać, że oficerowie i żołnierze amerykańscy przebywający w Wietnamie są dobrze wyszkoleni, a sami oficerowie mają wysokie poczucie honoru”. Stanisław Śledź, Po obu stronach rzeki Ben Hai. Wietnam – Strefa Zdemilitaryzowana na 17 równoleżniku, „Wojskowy Przegląd Historyczny” Warszawa 2011, Rok XII (LXIII), nr 5 (238), s. 132. Pracownicy Delegacji Polskiej mieli zakaz oficjalnego spotykania się z Amerykanami przebywającymi w Wietnamie848. Do kontaktów tych jednak i tak dochodziło, czy to z powodu zapraszania oficerów ze Stanów Zjednoczonych przez ich kanadyjskich kolegów z poszczególnych grup inspekcyjnych, czy też podczas różnych nieformalnych spotkań i przyjęć, często organizowanych w Sajgonie. Polacy z jednej strony w większości swoich relacji podkreślali niszczycielską siłę amerykańskiej machiny wojennej, napalmu, broni chemicznej itp. Z drugiej, z zachowanych wspomnień nie wynika, by jakoś szczególnie wpływało to na ich osobiste relacje z zapoznanymi Amerykanami849. Polskie inicjatywy pokojowe w Wietnamie W latach sześćdziesiątych przedstawiciele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej kilkukrotnie podejmowali próby dyplomatycznego rozładowania konfliktu w Wietnamie, zarówno przed jak i po amerykańskiej interwencji zbrojnej z marca 1965 roku. Opisanie ich wszystkich wykracza poza zakres niniejszej pracy, skupię się więc na dwóch powiązanych bezpośrednio z Delegacją Polską w MKNiK w Wietnamie. Obie dotyczyły zresztą bardziej osób stojącymi na czele przedstawicielstwa, niż delegacji jako takiej. Aktywność przedstawicieli PRL na tym tle związana była z autentyczna chęcią najpierw uniknięcia otwartej wojny w Indochinach, a następnie powstrzymania eskalacji i zapobiegnięcia przeciągania się działań zbrojnych. W raportach wysyłanych do Warszawy oraz korespondencji z krajem ewidentnie przewija się bowiem obawa, że konflikt, ochoczo rozniecany przez wojownicze ugrupowania w Stanach Zjednoczonych i Wietnamie Północnym (oraz Pekin), wyrwie się spod kontroli i z wojny lokalnej przekształci w globalną, która obejmie także Polskę. Z obaw swoich sojuszników zdawali sobie zresztą sprawę sami Wietnamczycy. W roku 1966 gen Vo Nguyen Giap, w trakcie spotkania z Polakami, po dłuższym wywodzie na temat przebiegu dotychczasowych działań zbrojnych850, starał się uspokoić swoich rozmówców: 850 Z którego wynikało zresztą, że Wietnamczycy biją Amerykanów w zasadzie jak, gdzie i kiedy chcą oraz zadają im nieustannie horrendalne straty. 851 Notatka ze spotkania Janusza Lewandowskiego z MON DRW generałem Gapiem, 1.V.1966, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 576-578. 852 Ogólna ocena sytuacji w Wietnamie, 31.VIII.1965, AIPN, IPN BU 2602/5837, k. 394-398. „Wiemy, że istnieją obawy, aby konflikt w Wietnamie nie przekształcił się w konflikt światowy. Uważamy, że obecnie nie ma podstaw do takich obaw. Są punkty, gdzie grozi to w każdej chwili – np. w Berlinie. Tutaj sytuacja jest inna. Pragniemy szybkiego zakończenia działań wojennych. Wysoko sobie cenimy wysiłki naszych przyjaciół, którzy chcą nam w tym pomóc. Nie zrezygnujemy jednak z naszych słusznych praw, o które walczymy już tyle lat. Będziemy o nie bić się aż do zwycięstwa.”851 Warto w tym miejscu dodać, że Polacy zazwyczaj podchodzili do płynących z Hanoi buńczucznych prognoz i twierdzeń na temat przebiegu konfliktu dość realistycznie. Przykładowo, już w sierpniu 1965 roku polski ambasador ostrzegał Warszawę, że wbrew twierdzeniom władz DRW, otwarte wejście Amerykanów w konflikt diametralnie odwróciło sytuację na polach walki w Wietnamie Południowym: „W lapidarnym skrócie, szanse Amerykanów rosną, a szanse Hanoi i Viet-Congu maleją. (…) wiele przemawia za tym, że Hanoi nie osiągnie zamierzonych celów i wielkie krwawe straty wietnamskiego narodu będą daremne”.(…) Na przełomie sierpnia i września rząd będzie rozpatrywać nowe aspekty sytuacji w kraju i podejmie nowe decyzje. Trudno uwolnić się od myśli, że nie będą to już decyzje oparte na hurra-patriotyzmie lecz na nagich faktach, czasami niezbyt pozytywnych dla Hanoi”852 Równocześnie jednak ambasador zastrzegał, że nie należało spodziewać się żadnej radykalnej zmiany w polityce DRW, bo wzrosła aktywność grupy pro-chińskiej w rządzie, pro-chińskie było także kierownictwo partyzantki w Wietnamie Południowym. Polska chęć możliwie szybkiego zakończenia konfliktu przy stole negocjacyjnym miała także podłoże ekonomiczne. PRL udzielał ograniczonej pomocy gospodarczej Wietnamowi Północnemu praktycznie od początku istnienia tego państwa. Jednak gdy po amerykańskiej interwencji zbrojnej swoje wsparcie radykalnie zwiększyła Moskwa, chcąc nie chcąc jej śladem musiały pójść także inne państwa Układu Warszawskiego. Mimo górnolotnych haseł, pomoc dla walczącego Wietnamu stanowiła dla Polski Ludowej znaczne obciążenie, którego najchętniej by się pozbyto. Przykładowo, dla Wojska Polskiego początkowo oznaczało to możliwość pozbycia się z magazynów zapasów broni i amunicji pamiętających jeszcze drugą wojnę światową. Gdy jednak to źródło się wyczerpało, obiecaną pomoc dla Wietnamu trzeba było realizować z bieżącej produkcji przemysłu zbrojeniowego, co oznaczało zmniejszenie dostaw dla polskiej armii853. Kierownictwo PRL obawiało się także o swoje dobre relacje gospodarcze ze Stanami Zjednoczonymi, które mogły paść ofiarą coraz agresywniejszej retoryki obu wojujących stron854. 853 W PRL kształciło się także kilka tysięcy Wietnamczyków (cywilów i wojskowych), a do roku 1970 suma całej pomocy udzielanej DRW stawiała Polskę na trzecim miejscu po ChRL i ZSRR. Więcej na ten temat w: Jarema Słowiak, Zarys działalności Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w Wietnamie w latach 1954-1975, [w:] red. Przemysław Benken, Studia nad wojnami w Indochinach, tom 3, Zabrze-Tarnowskie Góry 2016, s. 55-75. 854 Obawy te nie były bezpodstawne, w Kongresie Stanów Zjednoczonych pojawiały się bowiem głosy nawołujące do użycia takiego rodzaju kija jako sposobu na ograniczenie wsparcia udzielanego DRW przez kraje Układu Warszawskiego. Military Aid to Vietnam Responsible for Loss or Damage to 40 U.S. Planes House Congressional Record. Vietnam Center and Archive. 2130908106 25 July 1967 Box 09, Folder 08. Douglas Pike Collection: Unit 02 - Military Operations. The Vietnam Center and Archive, Texas Tech University. Accessed 21 Jan. 2019. 855 Mieczyslaw Maneli, op. cit., s. 139. Do pierwszej próby doszło na gorącym przełomie sierpnia i września 1963 roku. Przewodniczący w tym okresie Delegacji Polskiej Mieczysław Maneli wszedł wówczas w kontakt z Ngo Dinh Nhu, bratem i doradcą prezydenta Diema. Po raz pierwszy obaj panowie zetknęli się 25 sierpnia 1963 roku w trakcie przyjęcia dyplomatycznego, na którym przedstawił ich sobie włoski ambasador Giovanni D’Orlandi. Po wymianie zwyczajowych uprzejmości, Nhu pogrążył się w dłuższym monologu, z jakich był zresztą znany. Nawiązał w nim do podobieństw w historii obu państw (zmagania z potężnym sąsiadem), podkreślił chęć współpracy z MKNiK, oraz zaznaczył, że „wietnamski rząd chce postępować zgodnie z duchem Układów Genewskich”855. Na koniec rozmowy Wietnamczyk stwierdził, że była ona bardzo owocna i dobrze byłoby ją kontynuować. Dwa dni później szef południowowietnamskiej misji łącznikowej przekazał Manelemu, że Nhu będzie oczekiwać go 2 września. Szef Delegacji Polskiej wysłał do Warszawy telegram z prośbą o instrukcje i pozwolenie na powtórne spotkanie z Nhu856. Jak twierdził w swoich wspomnienach, nie otrzymał żadnej odpowiedzi, co uznał za zgodę na dalsze działanie. Samo spotkanie w relacji Manelego składało się w większości z monologu jego wietnamskiego rozmówcy, który poza szeregiem dość zaskakujących dla Polaka rozważań o naturze personalizmu, kapitalizmu i komunizmu, stwierdził, że porozumienie Sajgonu z Hanoi jest zawsze możliwe, gdyż „nawet w trakcie najbardziej zajadłej bitwy Wietnamczycy nigdy nie zapominają, kto jest Wietnamczykiem a kto obcym”857. Nhu nie złożył jednak w trakcie rozmowy żadnej konkretnej oferty, nie prosił także o przekazanie czegokolwiek Hanoi. Najprawdopodobniej spotkanie z Manelim nie miało na celu rozpoczęcia negocjacji ze stroną komunistyczną, było natomiast elementem nacisku w skomplikowanej grze, jaką prowadził wówczas Ngo Dinh Diem i jego brat z Amerykanami. 856 Do czego, jak twierdził, usilnie zachęcali go zarówno francuski ambasador w Sajgonie, jak i komunistyczne władze w Hanoi oraz tamtejszy ambasador ZSRR. Ibidem, s. 139-142. 857 Ibidem, s. 146. 858 Co oznaczało, że depesza została przeczytana gdy Maneli był już na drugim spotkaniu z Nhu. Margaret K. Gnoinska, Working Paper #45. Poland and Vietnam, 1963: New Evidence on Secret Communist Diplomacy and the “Maneli Affair”, Washington 2005, s. 17-18. Co więcej, Mieczysław Maneli już po spotkaniu otrzymał telegram z Warszawy zabraniający jakichkolwiek kontaktów z Ngo Dinh Nhu w obawie przed prowokacją, oraz wyrażający przekonanie, że Wietnamczyk rozgrywa polityczną grę wymierzoną w Waszyngton, a nie szuka drogi kontaktu z Hanoi. Przewodniczący delegacji nie miał sobie jednak nic do zarzucenia, a gniewną reakcję przełożonych w MSZ na jego działania przedstawia w swojej książce jako element mającej oczernić go w kraju akcji wrogich mu Moczarowców. Istotne są tu jednak pewne niuanse. Maneli podkreślał bowiem poparcie dla spotkania z Nhu ze strony Hanoi i ambasadora ZSRR, oraz brak reakcji ze strony własnych zwierzchników, co w dobrej wierze mógł zinterpretować jako zgodę dla nawiązania kontaktu z bratem prezydenta Diema. Jak jednak wskazuje Margaret K. Gnoinska, przewodniczący polskiej delegacji w swoich wspomnieniach pomija fakt, że po pierwszym spotkaniu na dyplomatycznym koktajlu zwlekał z wysłaniem telegramu do Warszawy aż pięć dni, a depesza została ostatecznie wysłana w piątek wieczorem, na dodatek pozbawiona wszelkich nagłówków czy oznaczeń sugerujących jej znaczną wagę oraz pilność858. Amerykańska badaczka nie wydaje ostatecznego osądu czy działanie Manelego było celowe i miało postawić jego szefów przed faktem dokonanym, biorąc jednak pod uwagę, że w swojej książce sam przyznaje się on iż „czekał na swoją wielką szansę zrobienia czegoś produktywnego”, ciężko uciec od wrażenia, że działał z rozmysłem, mając nadzieję na przejście do historii859. 859 Mieczysław Maneli, Ibidem, s. 146. Gnoinska w swoim artykule podkreśla, że Maneli nie był zawodowym dyplomatą tylko profesorem uniwersyteckim i nie dostrzeżenie politycznych i wizerunkowych implikacji spotkania z Nhu mogło wynikać z jego politycznej naiwności. Jednak zarówno kariera, wykształcenie zawodowe, jak i same wspomnienia Manelego dość jasno pokazują, że był on doskonale świadomy jaką funkcję mu powierzono, oraz ograniczeń, jakie się z nią wiązały i wychodził on z przypisanej mu roli z pełną świadomością. Margaret K. Gnoinska, op. cit., s. 22. 860 Maneli w swoich wspomnieniach pisanych już w Stanach Zjednoczonych sprowadza to do wrogości pewnych osób w Polsce oraz dwulicowej i zakłamanej polityki prowadzonej przez Kreml, który tak naprawdę nie chciał pokoju w Wietnamie (podobnie jak Pekin). Nie zmienia to faktu, że polski ambasador, znający przecież te założenia, świadomie wyszedł przed przysłowiowy szereg. Ibidem, 148-149. 861 W całą sprawę wciągnięci zostali także Francuzi, których w Waszyngtonie posądzano o patronowanie ewentualnym rozmowom, zgodnych z koncepcją neutralizacji całego Wietnamu, promowaną ówcześnie przez prezydenta de Gaulle’a. Effort by French in Saigon Reported, „The New York Times”, 19 września 1963 roku. 862 Z ambasadorami Wielkiej Brytanii oraz Włoch na czele. Gnoinska słusznie wskazuje na brak w tym gronie przedstawiciela Paryża. Związane było to zapewne z profrancuskimi sympatiami większości członków junty - w atakach prasowych opisujących rzekome tajne próby sprzedania kraju komunistom przez reżim Diema nieprzypadkowo ani słowem nie zająknięto się o roli ambasadora Francji, bardzo aktywnego w pośredniczeniu pomiędzy Manelim i Nhu. Margaret K. Gnoinska, op. cit., s. 29. Działania Mieczysława Manelego były bowiem jego osobistą inicjatywą i choć pozostawała ona w teoretycznej zgodzie z życzeniami Hanoi i tamtejszego ambasadora ZSRR, sam zainteresowany zdawał sobie sprawę, że jego działanie było w praktyce sprzeczne z instrukcjami otrzymanymi przed wyjazdem z Polski oraz szerzej rozumianą ówczesną polityką Warszawy oraz Moskwy860. Co więcej, dalszy przebieg wypadków pokazał, że ostrzeżenie i zakaz jaki wysłano z Warszawy (post factum, z powodu działań Manelego) były słuszne. Informacje o skrytym spotkaniu najbliższego doradcy prezydenta Republiki Wietnamu z komunistycznym dyplomatą szybko wyciekły do sajgońskiej prasy (najprawdopodobniej na polecenie samego Nhu), wywołując burzę spekulacji na temat supertajnych negocjacji pomiędzy administracją Ngo Dinh Diema i Hanoi, wywołując także znaczną nerwowość w Waszyngtonie, a cały epizod przeszedł do historii jako Afera Manelego861. Działania ambasadora miały także dalsze negatywne konsekwencje – po obaleniu i zamordowaniu prezydenta Diema 2 listopada 1963 roku, junta generałów, która przejęła władzę, starała się zamanifestować swój antykomunizm poprzez rozpoczęcie jazgotliwej nagonki medialnej na Manelego i całą Delegację Polską, jako współspiskowców Diema chcących sprzedać Wietnam Południowy komunistom. Negatywnie wpływało to także na pozycję całej MKNiK, w efekcie czego dość bezprecedensowo w obronie komunistycznego dyplomaty uaktywniła się większość korpusu dyplomatycznego w Sajgonie, co doprowadziło do wstrzymania ataków medialnych na Polaków i Komisję862. Junta zresztą szybko pogrążyła się w wewnętrznych rozgrywkach o władzę, by ostatecznie utracić ją w wyniku kolejnego przewrotu w styczniu 1964 roku. Aktywność Mieczysława Manelego, choć miała w gruncie rzeczy charakter jego prywatnej inicjatywy (działał on bez porozumienia ze zwierzchnikami, brak także śladów na jakieś konsultacje ambasadora z jego podwładnymi), wpłynęła więc bez wątpienia na funkcjonowanie Delegacji Polskiej, zwłaszcza w okresie po obaleniu Ngo Dinh Diema863. 863 Sam Maneli po zakończeniu rotacji powrócił do pracy naukowej na Uniwersytecie Warszawskim. W roku 1968 pod wpływem wydarzeń marcowych opuścił Polskę i trafił do Stanów Zjednoczonych, gdzie znalazł zatrudnienie na jednej z tamtejszych uczelni. Wówczas powstała także przytaczana tutaj wielokrotnie książka, która choć napisana została oryginalnie po polsku (i dopiero przetłumaczona na angielski), nie doczekała się krajowego wydania. 864 Powrócił on na stanowisko ambasadora w Wietnamie w roku 1965 po nieudanej próbie zdobycia nominacji prezydenckiej w prawyborach Partii Republikańskiej w roku 1964. 865 Telegram From the Embassy in Vietnam to the Department of State, 29.VI.1966, FRUS, 1964-68, vol. IV, s. 467-470. Druga próba pośredniczenia w negocjacjach pokojowych pomiędzy stronami wojującymi w Wietnamie, podjęta w roku 1966 przez przewodniczącego Delegacji Polskiej w MKNiK miała już zupełnie innych charakter. Była bowiem nie tylko zatwierdzona przez jego przełożonych (Warszawa działała przy tym z błogosławieństwem Moskwy), ale także polskim pośrednictwem zainteresowane były zarówno Hanoi jak i Waszyngton. Wynikało to z radykalnej zmiany okoliczności – w Wietnamie Południowym od ponad roku amerykańskie jednostki naziemne ścierały się z oddziałami Viet Congu, zaś na niebie Wietnamu Północnego od dwóch lat regularnie pojawiały się samoloty bojowe Stanów Zjednoczonych. W kwietniu 1966 roku do Sajgonu przybył Janusz Lewandowski, nowy przewodniczący Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie. Dzięki pośrednictwu włoskiego ambasadora Giovanniego D’Orlandi, przedstawiony został on przedstawicielowi Stanów Zjednoczonych w Sajgonie, którym ponownie był Henry Cabot Lodge Jr.864 Pod koniec czerwca włoski dyplomata skontaktował się z Amerykaninem i poinformował go, że Lewandowski przedstawił mu „bardzo konkretną ofertę pokojową”865. W Białym Domu wiadomość z Sajgonu spotkała się z dość sceptycznym przyjęciem, ale prezydent Lyndon Johnson zezwolił ostatecznie na nawiązanie kontaktu. W Departamencie Stanu negocjacjom nadano kryptonim Nogietek i polecono Lodge’owi zorganizowanie bezpośredniej rozmowy z Lewandowskim. Do spotkania obu dyplomatów przy zachowaniu ścisłej tajemnicy doszło 9 lipca 1966 roku w sajgońskim mieszkaniu D’Orlandiego. Pierwsze kontakty były jednak bardzo ostrożne. Mając bowiem w pamięci zamieszanie z Manelim, oraz porażkę kilku innych prób porozumienia się z DRW, Amerykanie nie bardzo bowiem dowierzali, że polska propozycja ma faktyczną sankcję Hanoi. Całą inicjatywę postrzegano w Waszyngtonie bardziej jako element chińsko-sowieckiej rywalizacji o wpływy w Wietnamie. Na przestrzeni kilku następnych miesięcy Lodge i Lewandowski spotykali się tylko sporadycznie. Zarówno Polacy jak i Amerykanie zdecydowali się bowiem odłożyć decyzję o rozpoczęciu faktycznych negocjacji na okresu po listopadowych wyborach do Kongresu w Stanach Zjednoczonych. W międzyczasie Lewandowski wielokrotnie krążył pomiędzy Hanoi i Sajgonem, dogrywając szczegóły oferty, jaką miał przedstawić Lodge’owi. Wreszcie 1 grudnia 1966 roku Lewandowski po kolejnym wyjeździe do Wietnamu Północnego przedstawił amerykańskiemu ambasadorowi dziesięć punktów, które w komunistycznej ocenie definiowały amerykańskie stanowisko co do negocjacji z Hanoi. Po uzyskaniu potwierdzenia (choć z pewnymi uwagami) od Lodge’a, iż faktycznie odpowiadają one duchowi amerykańskiej polityki, Lewandowski stwierdził, że w tym wypadku upoważniono go do zasugerowania „potwierdzenia ich przez Stany Zjednoczone w bezpośredniej rozmowie z ambasadorem Północnego Wietnamu w Warszawie”866. 866 Telegram From the Embassy in Vietnam to the Department of State, 1.XII.1966, FRUS, 1964-1968, vol. IV, s. 890-894. 867 Telegram From the Embassy in Poland to the Department of State, 9.XII.1966, FRUS, 1964-1968, vol. IV, s. 917-921. 868 Waszyngton wyznaczył już nawet swojego reprezentanta, którym miał być ambasador USA w Polsce, John A. Gronouski. Telegram From the Department of State to the Embassy in Poland, 2.XII.1966, FRUS, 1964-1968, vol. IV, s. 898-899. Było to więc otwarte zaproszenie do stołu negocjacyjnego i wydawało się, że droga do bezpośrednich rozmów USA-DRW stoi otworem. Jednak następnego dnia Amerykanie po dłuższej przerwie wznowili bombardowania Wietnamu Północnego, atakując obiekty w okolicach Hajfongu i Hanoi. Polacy, zarówno Lewandowski w Sajgonie, jak i minister Adam Rapacki w Warszawie, praktycznie przy każdym spotkaniu przestrzegali swoich rozmówców, że naloty na DRW i ich eskalacja mogą doprowadzić do zerwania negocjacji, wobec szczególnego wyczulenia Hanoi na tym punkcie. W Waszyngtonie uważano jednak, iż tajne rozmowy prowadzone są w kompletnej separacji od prowadzenia działań zbrojnych, a same bombardowania nie są eskalacją, gdyż listopadowa przerwa spowodowana była przez pogodę, zaś ich cele zostały wybrane wiele tygodni wcześniej867. Mimo to wciąż wydawało się, że obie strony spotkają się przy stole negocjacyjnym w Warszawie868. Amerykanie zaczęli jednak niespodziewanie zgłaszać „różnice interpretacyjne” kilku punktów z listy Lewandowskiego. W Hanoi uznano to za dowód na lansowaną przez część kierownictwa tezę, że rzeczywistym celem Amerykanów było sprawdzenie, czy z pomocą bombardowań da się zmusić Wietnamczyków do rozmów pod presją869. W rezultacie, gdy 13 grudnia amerykańskie samoloty zaatakowały samo Hanoi, powodując zniszczenia na terenie całego miasta, Wietnamczycy poinformowali Polaków, że temat tajnych rozmów został zamknięty. 869 AMSZ, Chronologia wydarzeń dot. rozmów J. Lewandowski – Lodge w roku 1966, s.w. 51/75, w. W 3, t. Wietnam 1971, k. nieponumerowane. 870 O ile zniszczenia powodowane przez upadek północnowietnamskich rakiet przeciwlotniczych były jak najbardziej możliwe, to akurat w przypadku nalotów z 13 grudnia cała Komisja wydała oświadczenie, że istnieją dowody wskazujące prima facie, że zaatakowano budynki nie będące obiektami wojskowymi, a bomby i pociski pochodziły z samolotów amerykańskich. Oświadczenie i raport biura Międzynarodowej Komisji w Hanoi z dnia 16 grudnia 1966 r., 16.XII.1966, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 198-202. 871 Telegram From the Department of State to the Embassy in Poland, 23.XII.1966, FRUS, 1964-1968, vol. IV, s. 968-969. 872 Polska próba pokojowa z roku 1966 doczekała się wyczerpującego opracowania w Stanach Zjednoczonych, którego autor stoi na stanowisku, iż była to zmarnowana szansa na wcześniejsze zakończenie konfliktu. James G. Hershberg, Marigold: The Lost Chance for Peace in Vietnam, Washington 2012, ss. XIX+890. W ciągu kolejnych dni Amerykanie w rozmowach z Rapackim próbowali przekonywać, że ich ataki były wymierzone tylko w cele militarne (zniszczenia na terenach mieszkalnych w stolicy DRW miały być efektem upadku rakiet przeciwlotniczych870), oraz 24 grudnia zadeklarowali jako gest dobrej woli wstrzymanie nalotów w promieniu 10 mil wokół Hanoi871. Dla Wietnamczyków sprawa była już jednak zamknięta i do negocjacji nie powrócili. Amerykanie i wietnamscy komuniści do rozmów zasiedli ostatecznie dopiero w roku 1968, w innych już warunkach politycznych i militarnych. Najprawdopodobniej tajne rozmowy w roku 1966 i tak nie doprowadziłyby do pokoju w Wietnamie. Obie strony na tym etapie konfliktu były wobec siebie zbyt nieufne, równocześnie wciąż liczyły na militarne przechylenie wojny na swoją korzyść, co miało dać im przewagę w ewentualnych negocjacjach872. Działalność wywiadowcza oficerów WP wchodzących w skład Delegacji Polskiej Oficerowie polscy wywodzący się z Zarządu II Sztabu Generalnego, obecni byli w Wietnamie Południowym od samego początku istnienia Delegacji Polskiej. W ramach działalności MKNiK Polacy przebywali oprócz Sajgonu także w kilku innych miastach, co na pozór stwarzało wyjątkowo korzystne warunki do prowadzenia działalności wywiadowczej. Jednak w rzeczywistości Polacy, jako jedyni przedstawiciele bloku wschodniego, byli w Wietnamie Południowym uważnie obserwowani praktycznie przez całą dobę. Znacząco ułatwiał to fakt, że przed pojawieniem się większej ilości Amerykanów, nawet w Sajgonie nie mogło być mowy o żadnym wmieszaniu się w tłum. Niebagatelny problem stanowiło także ukrycie swoich działań przed partnerami w Komisji oraz członkami samej Delegacji Polskiej. Kluczowy był jednak zakaz jakiejkolwiek pracy operacyjnej, wydawany każdemu oficerowi przed wyjazdem do Wietnamu. W Warszawie uznano bowiem, że potencjalne korzyści nie usprawiedliwiają katastrofalnych konsekwencji ewentualnej wpadki i kompromitacji Delegacji Polskiej zarówno w oczach partnerów w Komisji, jak i światowej opinii publicznej. Przez długi czas praca oficerów polskiego wywiadu ograniczała się więc do pisania analiz i raportów na temat sytuacji politycznej i wojskowej w Wietnamie Południowym, do których informacje pozyskiwano z powszechnie dostępnej prasy czy rozmów z dziennikarzami lub partnerami w Komisji. Pierwsze wzmianki o działalności wywiadowczej w Wietnamie Południowym pochodzą dopiero z roku 1963. Do polskich oficerów obecnych na przyjęciu w ambasadzie ZSRR w Hanoi zwrócił się wówczas jej wojskowy attaché. Rosjanin prosił Polaków o szereg informacji z terytorium Wietnamu Południowego, co motywował zmianą stosunków z Chińską Republiką Ludową873. Oficerowie uchylili się od jednoznacznej deklaracji, obiecując równocześnie skonsultować sprawę z Warszawą. Starszy Doradca Wojskowy w raporcie przesłanym do kraju wyrażał opinię, że spełnienie rosyjskiej prośby jest możliwe, choć zasugerował przysłanie w tym celu specjalnie przygotowanego do tego zadania oficera874. 873 Rosjanie prosili o mapy Sajgonu, pozyskanie aktualnych dowodów osobistych Republiki Wietnamu, zdobycie środków chemicznych używanych przez ARW, rozpoznanie organizacji 10. Dywizji ARW [jest to o tyle zastanawiające, że dywizję o tym numerze powołano do życia dopiero w 1965 r, przyp. aut.], uzyskanie informacji o portach morskich w Sajgonie i Nha Be, przedstawienie ogólnego stanu dróg w Wietnamie Południowym, sprawdzenie stanu drogi nadmorskiej pomiędzy Nha Trang i Gio Linh, dostarczenie wszelkich możliwych danych o lotnisku w Sajgonie, pozyskanie informacji na temat urządzeń obserwacji namiarowo-telewizyjnej na wszystkich lotniskach oraz potwierdzenie, czy faktycznie 85% Wietnamu Południowego znajduje się pod kontrolą partyzantów. Raport z rozmowy z oficerami radzieckimi, 20.VI.1963, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 1-4. 874 Równocześnie zastrzegł, że na podobne prośby ze strony Hanoi należy odpowiadać odmownie, gdyż ryzyko prowokacji lub niedyskrecji ze strony Wietnamczyków jest zbyt duże, a ponadto „ze skarg składanych do Komisji jasno wynika, że Strona Północna wie co się dzieje na Południu i odwrotnie”. Ibidem. 875 Co znaczące, w powyższej grupie nie było ambasadora stojącego na czele Delegacji Polskiej. Szef Zarządu II SG, generał Grzegorz Korczyński, w swoim projekcie wysłanym do Szefa Sztabu Generalnego podkreślał, że informacje miały być zbierane tylko „w zakresie i formie na jaką pozwala pozycja członków MKNiK, bez narażania Delegacji Polskiej na zarzut prowadzenia pracy wywiadowczej”. Z radzieckim attaché miał spotykać się tylko szef Podkomisji MKNiK w Hanoi i przekazywać mu oryginalne materiały lub informacje ustne. Rosjanie mieli także otrzymywać tylko kopie raportów polskich oficerów. Pismo do Szefa Sztabu Generalnego WP, gen. broni J. Bordziłowskiego, niedatowany [rok 1963 - przyp. aut.], AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 5-6. Ostatecznie strona polska postanowiła spełnić radziecką prośbę. O fakcie współpracy z attachatem ZSRR w Hanoi wiedzieć mieli tylko Starszy Doradca Wojskowy, Szef Podkomisji w Hanoi (bądź upoważniony oficer Zarządu II SG) i oficer rotacyjny delegacji (oficer kontrwywiadu). Wojskowym wykonującym zadania na grupach powiedziano, że zbierają informacje na potrzeby Delegacji Polskiej875. Do pracy wywiadowczej w Wietnamie mieli być kierowani oficerowie wywiadu, kontrwywiadu, lub zostać specjalnie wybrani i przeszkoleni oficerowie konkretnych specjalności. Póki co, w planach wciąż było jednak tylko zbieranie niezbyt istotnych informacji, na zasadzie łatwej do zrealizowania przysługi dla attachatu ZSRR. Sytuację tę radykalnie miał jednak zmienić rozwój wydarzeń w Wietnamie Południowym. Zarząd II SG z niepokojem, ale także sporym zainteresowaniem obserwował coraz większe zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Wietnamie po śmierci Ngo Dinh Diema. Jeszcze przed lądowaniem amerykańskiej piechoty morskiej w Da Nang w marcu 1965 roku, na biurko generała Grzegorza Korczyńskiego trafiło pismo od dowódcy JW 2000, pułkownika Kazimierza Zadory. Wskazywał on, że oddziały Narodowego Frontu Wyzwolenia dzięki odnoszonym sukcesom dozbrajały się w zdobyczną broń i sprzęt pochodzenia amerykańskiego. Równocześnie Stany Zjednoczone stosowały w Wietnamie najnowocześniejsze wyposażenie. Stwarzało to doskonałą szansę do uzyskania informacji na temat ekwipunku, uzbrojenia, szkolenia oraz taktyki stosowanych przez Amerykanów w Indochinach. Od Wietnamskiej Armii Ludowej chciano uzyskać nie tylko wzorcowe egzemplarze sprzętu jej przeciwnika, ale także dane dotyczące sposobów oraz taktyki działań i przeciwdziałań partyzanckich prowadzonych w Wietnamie Południowym876. 876 Jak pisał Zadora: „Stany Zjednoczone zapewniły sobie w Wietnamie Południowym i Laosie zdecydowaną przewagę w sprawach strategii i taktyki walki z partyzantami i ugrupowaniami Patet-Lao (…), teren działań wojennych w Wietnamie Południowym jest idealnym poligonem doświadczalnym dla sprawdzania wysyłanego tam sprzętu i wyposażenia technicznego wojsk oraz szkolenia kadry dowódczej i sztabów bezpośrednio w walce”. Notatka dla Szefa Zarządu II Sztabu Generalnego w sprawie propozycji wykorzystania terenu Indochin dla realizowania określonych zadań informacyjno-operacyjnych z pozycji naszej delegacji w MKNiK, 03.II.1965, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 7-9. 877 W tym drugim przypadku chodziło o Laos, gdzie Francuzi wciąż utrzymywali swoją misję wojskową. Zadora uważał, że polscy oficerowie w MKNiK, posiadający „względną swobodę” na terytorium Wietnamu Południowego, oprócz możliwości nawiązania kontaktów z osobowymi źródłami informacji mogli także zapoznawać się z wydawnictwami wojskowymi, biuletynami, regulaminami i instrukcjami wojskowymi, dostępnymi w tamtejszych amerykańskich i francuskich bibliotekach877. Kolejną możliwością stojącą przed Polakami w Wietnamie było wykorzystanie ich kontaktów z wojskowymi i cywilami innych nacji do selekcji osób mogących „stanowić obiekt operacyjnego wykorzystania”. Dowódca JW 2000 uważał, że Komisja była idealną przykrywką dla wstępnego typowania kandydatów, których można by wykorzystać już poza Indochinami. Szczególną szansę widział zwłaszcza w możliwości naturalnego dostępu do wojskowych, z którymi bardzo trudno byłoby nawiązać kontakt w ich własnych krajach. Faktyczna działalność wywiadowcza rozwijała się jednak bez pośpiechu. Dopiero w roku 1966 do Warszawy trafia raport poświęcony kwestiom wywiadowczym, który określono jako „pierwsze kompleksowe sprawozdanie St. Doradcy, opracowane systematycznie i przejrzyście”878. W ocenie autora tego dokumentu, głównym środowiskiem interesującym polski wywiad powinni byli być członkowie sił zbrojnych USA oraz amerykański personel cywilny, zatrudniony w różnych instytucjach w Wietnamie. W ocenie pułkownika Stanisława Jargiełły nie było jednak szansy na dostanie się do wnętrza baz wojskowych, a kontakty nawiązywać należało w miejscach, gdzie amerykańscy żołnierze spędzali urlopy879. Poważną przeszkodą w pracy typowniczej był ponadto fakt, że oficerowie polscy przebywali w danej grupie Komisji 4-6 tygodni, zaś Amerykanie w Wietnamie przez rok, jednak często podlegający rotacji po całym kraju. Utrudniało to, lub wręcz uniemożliwiało utrzymanie nawiązanego kontaktu. Wyjątkiem, na którym sugerował skupienie się autor raportu, były amerykańskie jednostki lotnicze, stacjonujące w stałych bazach. 878 Chodziło o raport sporządzony przez pułkownika Stanisława Jargiełłę. Możliwości i warunki pracy operacyjnej w Wietnamie, 15.VI.1966, AIPN, IPN BU 2602/12754, k. 64-72. 879 Oprócz Sajgonu wymienione są miejscowości nadmorskie, takie jak Qui Nhon, Nha Trang, Da Nang i Cap St. Jacques. 880 Ciekawie przedstawia się w raporcie Jargiełły ocena środowiska dziennikarskiego w Sajgonie: „interesujące w pewnym sensie może być też środowisko dziennikarzy, których dużo przyjeżdża do Wietnamu aby się wybić i zdobyć nazwisko. Są to ludzie na ogół o niewyrobionej jeszcze pozycji, znęceni tam wojną, łatwością zarobku i zrobieniem kariery. (…) na ogół gadatliwi i wścibscy, choć niebezpieczni dla niewyrobionego wywiadowcy, gdyż są bardzo obrotni, inteligentni i każde potknięcie wywiadowcy mogą wykorzystać przeciw niemu. Środowisko to jest interesujące i większość z nich dzieli się chętnie informacjami. Według mnie można od nich wiele kupić za pieniądze, zwłaszcza od początkujących”. Możliwości i warunki pracy operacyjnej w Wietnamie, 15.VI.1966, AIPN, IPN BU 2602/12754, k. 64-72. 881 Od roku 1965 stanowisko to zajmował generał Włodzimierz Oliwa. 882 W dokumentach nie występuje niestety imię tego oficera. 883 Symptomatyczny dla prawdziwych stosunków Polaków z wietnamskimi komunistami był fakt, że głównym uzasadnieniem założenia rezydentury była ocena, że „praca oficerów [nowo powstałego – przyp. aut.] attachatu Do pracy operacyjnej skierowani powinni być bardzo dobrze przygotowani oficerowie z dobrą znajomością języka. Starszy Doradca podkreślał przy tym, że niewykonalne było prowadzenie werbunku, a skupić należało się na typowaniu kandydatów do dalszych kontaktów poza Indochinami. Sugerował przy tym skupienie się na młodych szeregowcach, podoficerach i oficerach, gdyż wśród oficerów wyższych rangą i cywili przeważały osoby o nikłej szansie na rekrutację880. Dokument zamyka uwaga, że o ile praca typownicza była w Wietnamie jak najbardziej możliwa, wiązała się ona ze znacznymi nakładami finansowymi. W roku 1966 na biurko szefa Zarządu II SG881 trafił także inny raport, sporządzony przez oficera wywiadu wojskowego, J. Załuskę882, dwukrotnie przebywającego w Wietnamie w latach wcześniejszych. Sugerował on zorganizowanie rezydentury wywiadowczej w Indochinach, pod przykrywką MKNiK w Sajgonie883. Oprócz sprawniejszego dostarczania w Hanoi będzie bardzo ograniczona i sprowadzi się w zasadzie do zbierania materiałów jakie zechce przekazać Sztab DRW”, zaś utrudnienia ze strony gospodarzy sprawią, że niemożliwe będzie zweryfikowanie przekazywanych informacji i uzyskanie prawdziwego obrazu sytuacji w Indochinach. Raport ppłk J. Załuski do generała Oliwy, 19.II.1966, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 12-14. 884 Oficerom polskim nie wolno było sporządzać pisemnych raportów w trakcie służby w Wietnamie, raporty sporządzano dopiero po powrocie z rotacji. Chodziło także o zlikwidowanie ryzyka, że ktoś nadgorliwie, mimo oficjalnego zakazu sporządzi na miejscu potencjalnie kompromitujące notatki. 885 Zasady i zakres działalności operacyjnej z pozycji Delegacji Polskiej przy MKNiK w Wietnamie, 24.I.1967, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 20-23. informacji, utworzenie rezydentury miało także zmniejszyć szansę kompromitacji Delegacji Polskiej, zapewniając bezpieczne miejsce na pisanie i przechowywanie raportów sporządzanych przez oficerów, które byłyby dzięki temu także bardziej aktualne884. Ręczne dopiski osób czytających wspomniane raporty z jednej strony sugerują, że część zgłaszanych postulatów była, lub miała być realizowana w Wietnamie, zaś sam pomysł powołania do życia rezydentury uznano za słuszny. Z drugiej strony w komentarzach pojawia się brak entuzjazmu dla całego przedsięwzięcia, wobec potencjalnie niezbyt dużej przydatności pozyskiwanych informacji oraz trudności w pracy typowniczej. Równocześnie odrzucano możliwość podjęcia prób rekrutacji lub pozyskania materiałów wywiadowczych w Wietnamie wobec zbyt dużego ryzyka. Wobec powyższego braku entuzjazmu w Warszawie, nic dziwnego, że decyzję o założeniu rezydentury podjęto dopiero w roku następnym, gdy skierowany do Wietnamu na stanowisko Starszego Doradcy Wojskowego pułkownik Czesław Sochal otrzymał także zadanie „kierowania i prowadzenia ograniczonej pracy operacyjnej w ramach działalności wynikającej z oficjalnych obowiązków związanych z tą funkcją” jako rezydent Radosław885. Zadania wywiadowcze otrzymało ponadto kolejnych pięciu oficerów skierowanych wówczas do pracy w Komisji, którzy mieli podlegać rezydentowi. Wkrótce po wyjeździe oficerów wydane zostało Zarządzenie Ministra Obrony Narodowej Nr 09/Oper. z dnia 3.02.1967 r., mówiące o konieczności prowadzenia analiz i ocen stosowanych form walki przez strony zaangażowane na terenie Indochin. Podkreślić tu trzeba, że gros działalności wywiadowczej skupiony był właśnie na pracy informacyjnej, a więc pozyskiwaniu jak największej ilości informacji o siłach przeciwnika, najczęściej z wykorzystaniem legalnie dostępnych źródeł oraz własnych obserwacji. Wietnam był dla polskich oficerów niezwykle atrakcyjnym miejscem do podglądania Amerykanów. Od 1961 roku w dużych ilościach zaczęła się tu pojawiać amerykańska technika wojskowa i oddziały specjalne, rok 1965 oznaczał zaś pojawienie się wielkiej ilości zwartych jednostek wszystkich rodzajów sił zbrojnych USA. Dawało to doskonałą okazję do zbierania wszelkich możliwych rodzajów danych na temat potencjalnego przeciwnika – wykorzystywanego wyposażenia, stosowanej taktyki, organizacji formacji bojowych i służb tyłowych, morale, itd. O tym, że możliwość obserwacji Amerykanów miała dla ówczesnego kierownictwa WP bardzo duże znaczenie, najlepiej świadczy wspomniany już fakt radykalnego zintensyfikowania szkolenia oficerów wyjeżdżających do Indochin, z których każdy przed wyjazdem otrzymywał do wykonania konkretne zadania informacyjne886. 886 Przykładowo w grupie wyjeżdżającej w marcu 1966 roku płk Eugeniusz Weiss miał ustalić sposób organizowania obecności w Wietnamie Południowym kontyngentów z Korei Południowej, Australii i Nowej Zelandii, rozpoznać amerykańskie planowanie i kierowanie akcjami przeciwpartyzanckimi, a zwłaszcza współdziałanie z jednostkami sajgońskimi; kpt Edward Piwowar miał zapoznać się z system inżynieryjnego zabezpieczenia baz wojskowych i posterunków (miny, zasieki, umocnienia, itd.) oraz wykorzystania oddziałów inżynieryjno-saperskich w ruchowych działaniach bojowych w dżungli, rejonach górzystych i bagnistych oraz dokonać rozpoznania uzbrojenia i wyposażenia amerykańskiej piechoty oraz nowoczesnych środków łączności stosowanych w działaniach przeciwpartyzanckich; mjr Michał Rożański miał ustalić sposoby składowania i konserwowania materiałów zaopatrzenia technicznego, składy mundurowe i żywnościowe, normy zaopatrzeniowe oddziałów i żołnierzy poszczególnych rodzajów wojsk i służb, oraz skład i wyposażenie jednostek kwatermistrzowskich US Army. Różnorodne zadania informacyjne otrzymał każdy z osiemnastu oficerów wyjeżdżających w tej rotacji. Zadania Informacyjne dla oficerów Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie, 17.III.1966, AIPN, IPN BU 2602/7066, k. 15-22. 887 Więcej na ten temat w kolejnym rozdziale poświęconym latom 1968-1973. 888 Jako przykłady nieścisłości wskazano np. na błędy w opisanej organizacji amerykańskich jednostek w Wietnamie- w przysłanym raporcie brygady 1. Dywizji Kawalerii Powietrznej składały się z batalionów, Warszawa zwracała uwagę, że w rzeczywistości były to pułki. Pismo do St. Doradcy Wojskowego przy MKNiK w Sajgonie płk. dypl. R. Inwańciowa, 4.X.1966, AIPN, IPN BU 2602/7066, k. 244-245. 889 Sprawozdanie Jednostki Wojskowej 2000 za 1967 rok, 4.XII.1967, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 2-4. W zbieranie danych zaangażowani byli wszyscy oficerowie wyjeżdżający do Wietnamu, nie tylko ci pochodzący z Zarządu II SG. Starano się w miarę możliwości przydzielać zadania związane ze specjalnością danego wojskowego – oficerowie polityczni opracowywali raporty o morale Amerykanów i ich sojuszników, saperzy o działaniach wojsk inżynieryjnych, lotnicy obserwowali działania USAF, a marynarze US NAVY. Źródłem informacji były własne obserwacje oraz dostępna w Sajgonie amerykańska prasa wojskowa887. Z dokumentów wynika, że centrala pilnie śledziła poczynania oficerów w Wietnamie, wskazując np. na szereg nieścisłości w ich raportach oraz pouczając, że notatki nie mogą się sprowadzać do przepisywania artykułów z amerykańskiej prasy i muszą być uzupełniane własnymi komentarzami i wnioskami. Oznacza to więc, że materiały przysyłane z Wietnamu były w Warszawie dokładnie czytane888. Skalę pracy wykonywanej przez oficerów pokazuje fakt, że w roku 1967 JW 2000 otrzymała z MKNiK w Indochinach 107 materiałów i opracowań (na 881 arkuszach i jednym schemacie), trzy wyciągi z prasy amerykańskiej, szesnaście zdjęć, cztery szkice oraz pięć broszur889. Z kolei praca operacyjna miała polegać na typowaniu i rozpracowywaniu osób potencjalnie możliwych do wykorzystania przez polski wywiad w pracy poza Wietnamem. Zabroniono prowadzenia werbunku oraz pozyskiwania materiałów wywiadowczych, nawet jeżeli nadarzyłaby się okazja, ze względu na zbyt wysokie ryzyko skompromitowania oficera i Delegacji Polskiej. Praca operacyjna skierowana miała być na personel sił zbrojnych USA, przedstawicieli Kanady i Indii w MKNiK oraz cywilnych specjalistów ze Stanów Zjednoczonych, Republiki Federalnej Niemiec, Australii i innych krajów Zachodu. Sposobem zawierania znajomości miały być kontakty oficjalne, przenoszone na bazę towarzyską i prywatną przy sprzyjających okolicznościach. W relacjach utrzymywać miano jednak pozory neutralności i unikać okazywania jakiegoś szczególnego zainteresowania890. 890 Zasady i zakres działalności operacyjnej z pozycji Delegacji Polskiej przy MKNiK w Wietnamie, 24.I.1967, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 20-23. 891 Korespondencja do Wietnamu pakowana była w dwie koperty: zewnętrzną, lakowaną pieczątką JW 2000 (do pakietów), adresowaną do Starszego Doradcy Wojskowego Delegacji Polskiej przy MKNiK w Wietnamie (do rąk własnych), oraz wewnętrzną, lakowaną pieczątką osobnego wzoru, adresowaną do Radosława. Z kolei W celu zachowania najwyższej konspiracji i zabezpieczenia Delegacji Polskiej przed możliwością kompromitacji, przyjęto szereg zasad i form przekazywania informacji operacyjnych. Rezydent odbierał meldunki wyłącznie ustnie i jeżeli rezydent ocenił, że dana sprawa zasługiwała na przesłanie do centrali, mógł on polecić podwładnemu opracowanie meldunku, który był wysyłany do Kraju depeszą lub pocztą dyplomatyczną. Tego typu raporty sporządzano tuż przed nadaniem poczty, częściowo lub w całości zaszyfrowane, co miało uniemożliwić dekonspirację. Zabronione było przechowywanie jakichkolwiek dokumentów o charakterze operacyjnym, zakazano także rozmów na takie tematy pomiędzy oficerami. Wydatki związane z funkcjonowaniem rezydentury miały pochodzić z funduszy Zarządu II SG, rezydent miał jednak zwracać uwagę, by nie były one zbyt wysokie – poza prozaiczną oszczędnością chodziło także o to, by pracownicy wywiadu nie wyróżniali się pod tym względem na tle pozostałych członków Delegacji Polskiej. Fundusz operacyjny przewidziany był na poziomie 300-500$, uzupełnianych przez centralę w przypadku wydatków. W celu zabezpieczenia kontrwywiadowczego, zalecano współpracę z przedstawicielem Wojskowej Służy Wewnętrznej w zakresie wymiany informacji o osobach podejrzewanych o działanie z ramienia wrogiego wywiadu i kontrwywiadu. Łączność z Centralą utrzymywana miała być za pomocą depesz szyfrowanych (dla ważnych i pilnych informacji), podpisywanych Radosław, oraz poczty dyplomatycznej, w której listy miano podpisywać w ten sam sposób891. korespondencja do kraju, także w dwóch kopertach, kierowana była do dowódcy JW 2000 (do rąk własnych) i zalakowana oficjalną pieczątką Delegacji Polskiej, zaś wewnętrzna koperta, zalakowana osobną pieczęcią, adresowana była do Szpaka (pseudonim dowódcy JW 2000 na potrzeby materiałów wywiadowczych). Ibidem. 892 Konkretnie różnego rodzaju wódek, których łącznie 24 butelki zostały zamówione w Centrali Zaopatrzenia Placówek Zagranicznych Diplomex. Sprawa nie miała jednak chyba zbyt wysokiego priorytetu, bo na pokładzie statku MS Beniowski wyruszyły one do Attachatu Wojskowego przy ambasadzie w Hanoi dopiero 15 maja 1967 roku. Radosław. Pismo nr 1/67, 26.VII.1967, AIPN, IPN BU 2602/11337 k. 26-27. 893 Chodziło zapewne o sprzęt zakupiony od komunistów na Północy – Radosław dołączał pokwitowanie, zaznaczając równocześnie, że „tłumaczenia nie jestem w stanie dokonać”. 894 Notatka służbowa, 30.VII.1967, AIPN, IPN BU 260/11337, k. 30-33. Obietnicę chyba ostatecznie zrealizowano, gdyż na początku kwietnia 1969 roku przeprowadzono na strzelnicy JW 2227 w Wesołej strzelanie do ekwipunku opisanego jako amerykańska kamizelka kuloodporna typu Medium. Protokół z przeprowadzonego eksperymentu strzelania do kamizelki kuloodpornej typu „Medium”, 04.IV.1969, AIPN, IPN BU 2602/11337 k. 125. Równocześnie z wyekspediowaniem do Wietnamu Sochala, w ślad za nim zdecydowano się wysłać praktyczne pomoce do pracy operacyjnej, w postaci zestawu napojów alkoholowych892. Sama praca operacyjna także nie była prowadzona w Wietnamie w jakimś oszałamiającym tempie, a centrala najwyraźniej chciała dać czas swojemu rezydentowi na zapoznanie się z lokalną specyfiką – pierwsze pismo skierowane do Radosława pochodzi z 31 lipca 1967 roku. Poza informacją o wspomnianym alkoholu, Warszawa prosiła w nim o informację o realizowaniu zadań operacyjnych oraz przesyłała 200 dolarów jako zaliczkę na bieżące wydatki operacyjne. W odpowiedzi, wysłanej z Sajgonu 28 września (a która do Zarządu II SG wpłynęła dopiero 18 października), Sochal kwitował odbiór alkoholu oraz pieniędzy, a także załączał notatkę służbową i informację o wydaniu 200 dolarów na „zakupioną dla potrzeb Centrali minę dywersyjną”893. Na samym początku roku 1968 do Warszawy trafił raport, który zwracał uwagę na zjawisko rozbudowanego przemytu przez granicę Wietnamu Południowego z Kambodżą, gdzie trafiać miały całe komplety mundurów i wyposażenia amerykańskich żołnierzy. Polacy utrzymywali bliskie relacje z oficjalnie obecnymi w Phnom Penh przedstawicielami Narodowego Frontu Wyzwolenia, którzy obiecali dostarczyć używaną przez Amerykanów kamizelkę kuloodporną894. Działania wywiadowcze w ramach Delegacji Polskiej miały jednak zdecydowanie zmienić swoją dynamikę w wyniku nadchodzącej Ofensywy Tet, o czym w kolejnym rozdziale. Rozdział IV Powolna agonia MKNiK i oczekiwanie na nowe porozumienia pokojowe (1968-1973) IV.1. Od Ofensywy Tet do Porozumień Paryskich. Rozwój sytuacji w Wietnamie w latach 1968-1973 W planach obu stron zmagających się w wojnie wietnamskiej, rok 1968 miał być kluczowy dla wyniku całego konfliktu. Komunistyczne kierownictwo w Hanoi od dłuższego czasu szykowało się do przeprowadzenia na Południu wielkiej operacji, która przeszła do historii jako Ofensywa Tet. Zakładała ona skoordynowanie klasycznych uderzeń militarnych na terenie całego kraju z przygotowanymi przez lokalne formacje partyzanckie atakami wymierzonymi w administrację sajgońskiego reżimu. Miało to doprowadzić do masowego wystąpienia ludności cywilnej po stronie komunistów i w połączeniu z rozbiciem struktur państwowych Wietnamu Południowego, ostatecznie zmusić Stany Zjednoczone do wycofania się z wrogiego im kraju895. 895 Jake Blood, The Tet Effect. Intelligence and the Public Perception of War, London-New York 2005, s. 3-4. 896 Rola zmagań o Khe Sanh pozostaje przedmiotem debaty wśród historyków do dnia dzisiejszego. Najczęściej uważa się, że bitwa ta miała dla komunistów charakter pomocniczy względem Ofensywy Tet, lub wręcz była tylko próbą odwrócenia uwagi Amerykanów od planowanych ataków na miasta Wietnamu Południowego. Piszący te słowa uważa jednak, że oblężenie obozu warownego prowadzono równolegle do ogólnokrajowej operacji, a jego celem było odniesienie walnego zwycięstwa o skali i znaczeniu bitwy o Dien Bien Phu. Więcej w: Jarema Słowiak, Khe Sanh 1968. Amerykańskie i wietnamskie poszukiwania rozstrzygającej bitwy, Zabrze-Tarnowskie Góry 2017, ss. 229. Równolegle z przygotowaniami do ogólnokrajowej ofensywy, Wietnamska Armia Ludowa szykowała się także do wielkiego oblężenia obozu warownego amerykańskiej piechoty morskiej w Khe Sanh, położony w odległym, północno-zachodnim zakątku Wietnamu Południowego, gdzie granica tego kraju spotykała się z Laosem i Strefą Zdemilitaryzowaną896. Z kolei jak zostało to już opisane w poprzednim rozdziale, Amerykanom i ich sojusznikom udało się w roku 1967 powstrzymać sukcesy przeciwnika, a nawet miejscami przechwycić inicjatywę, choć ogólnie sytuację strategiczną oceniano wówczas jako impas. To z kolei zaczęło generować w Stanach Zjednoczonych coraz większe niezadowolenie społeczne, co miało niebagatelne znaczenie, zwłaszcza w perspektywie zbliżających się wyborów prezydenckich w roku następnym897. 897 Coraz częstszym zjawiskiem zaczęły stawać się także masowe protesty. Przykładowo w kwietniu 1967 roku pod siedzibą Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku zebrało się sto tysięcy ludzi, wznoszących antyrządowe okrzyki. Douglas Robinson, 100,000 Rally at U.N. Against Vietnam War, „The New York Times”, 16 kwietnia 1967. 898 W trakcie którego przekonywał w licznych wystąpieniach, że sytuacja w Wietnamie rozwija się pomyślnie. Równocześnie jednak wielokrotnie przestrzegał, że przeciwnik jest wciąż groźny i desperacja może pchnąć go do ryzykownych działań, o czym wielu krytyków Westmorelanda lubi dziś zapominać. W efekcie głównodowodzący w Wietnamie, gen William Westmoreland, po odbyciu w listopadzie 1967 roku propagandowego objazdu po ojczyźnie898, rozpoczął planowanie przyszłych działań. W dużym uogólnieniu zakładały one przyjęcie komunistycznego ataku na Khe Sanh, wykrwawienie tam sił napastników, a następnie przejście do działań ofensywnych. Zaprowadzić miały one Amerykanów do Laosu, gdzie chciano przeciąć Szlak Ho Chi Minha i rozbić siły północnowietnamskie, stanowiące główną siłę napędową wojny domowej toczącej się w tamtym kraju. Te sukcesy, w połączeniu z nieustannymi bombardowaniami DRW, miały wreszcie zmusić Hanoi do poważnych negocjacji pokojowych. Z amerykańskiej perspektywy byłby to niebagatelny argument zarówno w polityce międzynarodowej jak i krajowej. Zwłaszcza w tej ostatniej, w perspektywie zbliżających się wyborów prezydenckich, możliwość pochwalenia się namacalnymi sukcesami militarnymi oraz pokazania światełka w tunelu zwiastującego możliwość wycofania amerykańskich żołnierzy z Wietnamu miała istotne znaczenie. Obie strony liczyły na rozstrzygnięcie konfliktu przy stole negocjacyjnym, równocześnie wywierając na siebie presję militarną i licząc, że wielkie zwycięstwo na polu bitwy zapewni im przewagę w rozmowach. Była to więc sytuacja poniekąd analogiczna do tej w roku 1954. Jak więc widać, w planach obu stron konfliktu rok 1968 miał być przełomowy dla prowadzonej wojny. Takim też ostatecznie się stał, choć przebieg wydarzeń i ich ostateczny rezultat znacząco odbiegał od planów poczynionych zarówno przez komunistów, jak i Amerykanów. Do boju ruszono najpierw pod Khe Sanh. Tuż po północy 21 stycznia 1968 roku komuniści zaatakowali zewnętrzne linie obronne Amerykanów, zostali jednak krwawo odparci. Choć uderzenia ponawiano, wobec miażdżącej przewagi obrońców w technice oraz sile ognia nie odnosiły one sukcesów i sama baza ani razu nie stała się obiektem bezpośredniego szturmu. Komunistom udało się za to odciąć oblężoną placówkę, opanować pobliską wioskę Khe Sanh oraz zniszczyć leżący nieopodal obóz amerykańskich sił specjalnych w Lang Vei. Baza piechoty morskiej pozostawała także pod nieustannym ostrzałem artylerii WAL, bardzo dokuczliwym dla obrońców899. Wszystko to jednak pozostawało w parametrach planu generała Westmorelanda, chcącego skoncentrować w tamtym rejonie jak największe siły wroga, które następnie miały zostać zniszczone przy użyciu artylerii i lotnictwa900. Ponoszący wielkie straty komuniści podobnie jak lata wcześniej pod Dien Bien Phu przeszli do statycznego oblężenia i rozpoczęli tworzenie systemu okopów dookoła amerykańskich pozycji. 899 Już w pierwszym dniu oblężenia trafiony i zniszczony został główny skład amunicji bazy. Nieprzerwany ostrzał komunistów zmusił także Amerykanów do stworzenia nowych sposobów wyładunku zaopatrzenia, dostarczanego do bazy drogą lotniczą. Jarema Słowiak, Khe Sanh…, s. 153-154. 900 Dookoła Khe Sanh zebrało się ostatecznie około czterdziestu tysięcy żołnierzy WAL, z czego w bezpośredniej bliskości bazy przebywało stale około dwadzieścia tysięcy, nieustannie nękanych ogniem amerykańskiej artylerii i nalotami lotnictwa, łącznie z bombardowaniami powierzchniowymi realizowanymi przez bombowce strategiczne B-52. Ibidem, s. 152-153. 901 Dzięki użyciu helikopterów byli w stanie uczynić w czasie liczonym w godzinach. 902 Co wynikało bardziej z faktu, że Amerykanie i ich sojusznicy analizując potencjalne cele ataków przeciwnika uznali je za samobójcze i tym samym niezbyt prawdopodobne. Pozwoliło to komunistom osiągnąć początkowy sukces, z tym, że ostateczny rezultat praktycznie każdego starcia był zgodny z przewidywaniami ich przeciwników. William S. Turley, op. cit., s. 146-147. 903 Mark Philip Bradley, Vietnam at War, New York 2009, s. 152. Niedługo po wybuchu walk pod Khe Sanh rozpoczęła się Ofensywa Tet. Przez kilka poprzedzających ją miesięcy komuniści inicjowali szereg starć na pograniczu z Kambodżą i Laosem, starając się odciągnąć oddziały i uwagę swoich przeciwników od rzeczywistych celów operacji. Jednak sama jej skala sprawiła, że zachowanie tajemnicy okazało się niemożliwe. Amerykanie przewidzieli zresztą cele ofensywy i w przededniu operacji przerzucili swoje bataliony manewrowe z odległych rejonów z powrotem w okolice południowowietnamskich miast901. Komunistom nie pomógł także fakt, że ze względu na różnice pomiędzy kalendarzami na Północy i Południu część ich oddziałów ruszyła do ataku dzień wcześniej. Mimo to, osiemdziesiąt tysięcy partyzantów Viet Congu i żołnierzy WAL, którzy 31 stycznia 1968 roku ruszyli do ataku na wyznaczone obiekty, osiągnęło częściowe zaskoczenie i miejscowe sukcesy902. Nie wywołały one jednak przewidywanej powszechnej rewolty ludności miast Wietnamu Południowego. Zamiast tego w wielu miejscach napotkano zaskakująco twardy opór południowowietnamskiej armii, policji i formacji paramilitarnych, równocześnie na atakujących ruszyły bataliony manewrowe Amerykanów i ich sojuszników. Siły komunistów, złożone głównie z partyzantów, rzuconych do konwencjonalnej walki w obcym dla nich środowisku miejskim, poniosły horrendalne straty dochodzące do 80% stanów wyjściowych903. Jedynym miejscem, w którym intensywne walki trwały dłużej, było starożytne cesarskie miasto Hue, opanowane przez mieszane siły Viet Congu i WAL. Jednak nawet tam, po dwudziestu pięciu dniach zażartych walk ulicznych, komunistyczny sztandar został zerwany i zastąpiony przez żółto-czerwoną flagę Republiki Wietnamu. Ofensywa Tet zakończyła się kompletną klęską militarną atakujących. Co więcej, miała też poważne konsekwencje społeczno-polityczne w Wietnamie Południowym. Jednostki południowowietnamskiej armii, policji i oddziałów paramilitarnych broniły swoich pozycji z uporem i determinacją, które zaskoczyły wszystkich (także sojuszniczych) obserwatorów. Ludność miast nie tylko nie wystąpiła po stronie komunistów, zniszczenia i chaos spowodowany przez ataki dały wręcz odwrotny efekt i zwiększyły popularność i autorytet sajgońskiego rządu. Dla Viet Congu klęska ofensywy była katastrofą. Chodziło nie tylko o bardzo wysokie straty – oddziały użyte w walkach musiały opuścić wcześniej swoje macierzyste rejony, co oznaczało dekonspirację ich członków. Zniszczenia i zbrodnie, do których doszło w trakcie walk zmniejszyły popularność partyzantów, a klęska militarna i niespodziewana waleczność oddziałów rządowych gwałtownie zmniejszyły liczbę ochotników po stronie komunistycznej, przy równoczesnym wzroście dezercji. Jedynym pozytywem było w zasadzie załamanie się w okresie ofensywy rządowej akcji pacyfikacji terenów wiejskich, ale osłabione i zdemoralizowane jednostki partyzanckie nie były w stanie tego odpowiednio wykorzystać. W rezultacie strat i utraty wcześniejszej wiary w zwycięstwo, po roku 1968 w Viet Congu zaczynają dominować coraz bardziej przybysze z Północy, a ruch partyzancki zatraca resztki jakiejkolwiek niezależności względem Hanoi904. 904 Niedawna pięćdziesiąta rocznica Ofensywy Tet spowodowała wznowienie debaty na jej temat w Stanach Zjednoczonych, co uwidoczniło się także na rynku wydawniczym, gdzie jednym z bestsellerów przez wiele tygodni była książka Marka Bowdena poświęcona walkom w Hue. W Polsce najpełniejsze omówienie ofensywy znaleźć można w publikacji Przemysława Benkena. Mark Bowden, Huế 1968: a turning point of the American war in Vietnam, New York 2017, ss. 610; Przemysław Benken, Ofensywa Tet 1968. Studium militarne i polityczne, Szczecin 2014, ss. 252. 905 Do rangi symbolu całej ofensywy urosło wdarcie się oddziału saperów Viet Congu na teren ambasady USA w Sajgonie. Choć nie miało ono praktycznie żadnego znaczenia (ambasador Ellsworth Bunker przebywał poza obiektem, a napastnicy nie zdołali dostać się do samego budynku) za ocean popłynęły dramatyczne zdjęcia i nagrania poświęcone temu wydarzeniu, a Amerykanów następnego dnia powitały nagłówki w gazetach informujące o upadku ambasady. James Arnold, Tet Offensive 1968: The Turning Point in Vietnam, London 1990, s. 55. Jednak mimo, że Ofensywa Tet poniosła klęskę w Wietnamie, okazała się ona wielkim sukcesem za oceanem. Już jej pierwszy dzień dostarczył szereg sugestywnych i dramatycznych wydarzeń przemawiających do wyobraźni Amerykanów905. Także długotrwałe walki uliczne w Hue, choć ostatecznie zakończone klęską komunistów, przez ponad trzy tygodnie zapełniały ekrany telewizyjne w Stanach Zjednoczonych obrazami wielkich zniszczeń oraz rannych i martwych żołnierzy. Przełożyło się to zarówno na spadek poparcia dla wojny, jak i utratę zaufania przeciętnego Amerykanina do swoich przywódców906. Co jednak okazało się decydujące, Ofensywa Tet złamała wiarę w zwycięstwo także w samej administracji Lyndona Johnsona907. Coraz aktywniejsze stawało się ponadto pokojowe skrzydło w Partii Demokratycznej, która właśnie rozpoczynała swój cykl prawyborów. W efekcie 31 marca amerykański prezydent wygłosił słynne przemówienie, zaczynające się słowami „Dziś wieczorem chcę porozmawiać z wami o pokoju w Wietnamie”908. Johnson oświadczył zdumionym Amerykanom, że w nadchodzących wyborach nie będzie ubiegał się o reelekcję, a jego administracja częściowo wstrzymuje naloty na Wietnam Północny i rozpoczyna starania, by otworzyć negocjacje z Hanoi909. W tym kontekście bez znaczenia okazał się już fakt, że 8 kwietnia oficjalnie przełamane zostało oblężenie bazy piechoty morskiej w Khe Sanh. Zgodnie z planem gen. Westmorelanda, po wykrwawieniu przeciwnika można więc było przystąpić do kolejnej fazy, czyli uderzenia na siły i infrastrukturę WAL w Laosie. Brakowało już jednak zarówno woli politycznej decydentów jak i poparcia społecznego dla rozszerzenia wojny o kolejne państwo. 906 Kwestię utraty zaufania opinii publicznej szczegółowo opisuje książka: Edwin Moise, The Myths of Tet: The Most Misunderstood Event of the Vietnam War, Lawrence 2017, ss. X+276. 907 Symboliczna (choć od dawna planowana) była zmiana na stanowisku sekretarza obrony. Roberta McNamarę, odchodzącego na stanowisko prezydenta Banku Światowego, zastąpił 1 marca Clark Clifford. 908 Wystąpienie Johnsona dostępne na stronie: https://www.americanrhetoric.com/speeches/lbjvietman.htm (dostęp 22.VI.2019) 909 Znaczącą wpływ na decyzję prezydenta miała intryga Przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, gen. Earle’a Wheelera, który starając się przekonać Johnsona do mobilizacji rezerwistów, nakazał gen. Westmorelandowi przedstawić sytuację militarną w Wietnamie po Ofensywie Tet jako gorszą niż była w rzeczywistości. W efekcie prezydent, już wcześniej wstrząśnięty skalą komunistycznego uderzenia, ostatecznie stracił wiarę w możliwość militarnego zwycięstwa w Wietnamie. William S. Turley, op. cit., s. 149-150. 910 Już w maju 1968 roku doszło szeregu ataków nazywanych Mini Tet, które też skończyły się ciężkimi stratami komunistów. Nie zmieniło to jednak negatywnej oceny tych wydarzeń przez amerykańską opinię publiczną. Komuniści przypuścili kolejne ataki (głównie ostrzał artyleryjski i małe grupy dywersyjne) na Sajgon jeszcze w sierpniu 1968 roku, oraz w lutym 1969 roku. Graham A. Cosmas, MACV. The Joint Command in the Years of Withdrawal, 1968-1973, Washington 2006, s. 111. W efekcie komunistyczna ofensywa, choć zakończona w Wietnamie Południowym militarną i polityczną klęską, odniosła niespodziewane (i decydujące) zwycięstwo za oceanem. Pokazała ona Hanoi, że w tej wojnie nie liczył się militarny rezultat bitwy, o ile możliwe było wyciągnięcie politycznych korzyści z samego faktu, że do starcia doszło. Komuniści wykorzystywali potem tę naukę w praktyce wielokrotnie, by wywierać nacisk w trakcie prowadzonych negocjacji i wpływać bezpośrednio na amerykańską opinię publiczną910. Do negocjacji obie strony zasiadły 10 maja 1968 roku w Paryżu. Rozmowy przez długi czas były jednak kompletnie jałowe – Amerykanie żądali od Hanoi wzajemnej deeskalacji w Wietnamie Południowym, z kolei komuniści uzależniali rozpoczęcie faktycznych negocjacji od całkowitego zaprzestania bombardowań Wietnamu Północnego. W efekcie prawdziwe rozmowy rozpoczęły się dopiero po 31 października 1968 roku, gdy prezydent Johnson nakazał całkowite wstrzymanie nalotów na DRW. Innym zagadnieniem blokującym przez pewien czas wszelki postęp w rozmowach był fakt nieuznawania rządu sajgońskiego przez Hanoi oraz przedstawicieli Narodowego Frontu Wyzwolenia. Z kolei władze Republiki Wietnamu odmawiały uznania legalności NFW. Ostatecznie do stołu oficjalnie zasiadły delegacje Stanów Zjednoczonych oraz Demokratycznej Republiki Wietnamu, w skład których weszli odpowiednio przedstawiciele Sajgonu oraz Frontu, co umożliwiało im wzięcie udziału w negocjacjach bez uznawania się nawzajem. Ten wyboisty początek rozmów pokojowych pozostawał w ścisłym związku z kampanią prezydencką, toczącą się w Stanach Zjednoczonych przez większość 1968 roku. Nie dziwi chyba fakt, że Wietnam był jednym z dominujących tematów tych wyborów. Doprowadził on do głębokich podziałów wewnątrz Partii Demokratycznej, w której silną pozycję zdobyło skrzydło nawołujące do jak najszybszego wycofania się z Wietnamu i podpisania pokoju, pod przewodnictwem (rywalizujących ze sobą o nominację) senatorów Eugene’a McCarthy’ego i Roberta Kennedy’ego911. Wobec rezygnacji Johnsona, ich przeciwnikiem był wiceprezydent Hubert Humprey, on też ostatecznie uzyskał nominację na burzliwej Konwencji Partii Demokratycznej w Chicago912. 911 W partyjnych prawyborach na czoło ostatecznie wysunął się młodszy brat prezydenta Kennedy’ego, jednak 5 czerwca 1968 roku, w dniu jego wyborczego zwycięstwa w Kalifornii, zastrzelił go palestyński zamachowiec Sirhan Sirhan. 912 W trakcie czterodniowej konwencji centrum Chicago zostało sparaliżowane przez masowe protesty antywojenne, których uczestnicy byli z kolei brutalnie rozpędzani przez policję. Obrazy zamieszek i przemocy, transmitowane przez telewizję, uważa się za jedną z ostatecznej przyczyn klęski Demokratów w wyborach. Równocześnie swoje machinacje prowadził kandydat Partii Republikańskiej, Richard Nixon. W jego sztabie bardzo obawiano się sytuacji, gdyby w negocjacjach prowadzonych w Paryżu udało uzyskać się jakiś widoczny postęp, który mógłby zostać wykorzystany przez Demokratów. Gdy pod koniec października 1968 roku Hanoi zgodziło się na pewne ustępstwa, a prezydent Johnson wstrzymał bombardowania Wietnamu Północnego, ten czarny sen Republikanów zaczął stawać się rzeczywistością. By temu zapobiec, nieoficjalnymi kanałami i w pełnej tajemnicy, sztab wyborczy Nixona przekazał ambasadorowi Republiki Wietnamu, że przedstawiciele Sajgonu powinni wycofać się negocjacji i odmawiać współpracy z delegatami Johnsona. W zamian Wietnam Południowy miał uzyskać o wiele lepsze warunki po zwycięstwie kandydatka Republikanów913. 913 David Taylor, The Lyndon Johnson tapes: Richard Nixon's 'treason', „BBC”, 22 marca 2013. https://www.bbc.com/news/magazine-21768668 (dostęp 22.VI.2019). 914 Warto pamiętać, że Stany Zjednoczone oprócz wojny wietnamskiej wciąż zmagały się wówczas z kwestiami rasowymi i ruchem praw obywatelskich, który w roku 1968 stracił swoje dwie ikony, gdy zamordowano Roberta Kennedy’ego i Martina Luthera Kinga Jr. 915 Choć oczywiście dodać tu trzeba, że ze względu na system Kolegium Elektorów, mimo tak niewielkiej przewagi w głosach wyborców, Nixon zdobył aż 301 głosów elektorskich, Humprey zaś zaledwie 191. 916 James H. Willbanks, op. cit, s. 526. Działania sztabu Nixona oznaczały jednak zdradę, a prezydent doskonale o nich wiedział, gdyż FBI podsłuchiwało linie telefoniczne południowowietnamskiej ambasady. Mimo to Johnson wzbraniał się przed upublicznieniem tych informacji, gdyż oznaczałyby one ujawnienie faktu szpiegowania sojusznika. Prezydent za pośrednictwem znajomych Republikanów przekazał więc Nixonowi, że wie o sprawie i sugeruje zaprzestanie tej działalności. Gdy kandydat Partii Republikańskiej nadal popychał Wietnamczyków do bojkotowania rozmów, równocześnie oficjalnie wyrażając zdziwienie ich zachowaniem i deklarując, że doprowadzi ich z powrotem do stołu negocjacyjnego, Johnson przekazał informacje o nielegalnej działalności Nixona Humprey’owi. Kandydat Demokratów otrzymał jednak w tym samym czasie dane, że prowadzi w wyborczym wyścigu i zdecydował się nie ujawniać działań przeciwnika, obawiając się społecznych konsekwencji upublicznienia informacji o zdradzie Republikanina914. W efekcie Richard Nixon wygrał wybory prezydenckie przewagą zaledwie 1% głosów i został wybrany na trzydziestego siódmego prezydenta Stanów Zjednoczonych915. W roku 1969 ogłosił on doktrynę swojej polityki zagranicznej (nazywaną także Doktryną Guam), która w dużym uproszczeniu zakładała, że azjatyccy sojusznicy Stanów Zjednoczonych powinni wziąć na siebie większą odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo. W przypadku Wietnamu oznaczało to wprowadzenie polityki Wietnamizacji, oznaczającej wycofywanie się Amerykanów z tego państwa, równocześnie jednak zakładającej wzmacnianie Armii Republiki Wietnamu tak, by była ona w stanie bronić samodzielnie swojego kraju. Zanim do tego doszło, na przełomie kwietnia i maja 1969 roku liczebność amerykańskich wojsk w Wietnamie osiągnęła swoje apogeum 543 400 żołnierzy916. Był to efekt posiłków przysłanych ze Stanów Zjednoczonych, zatwierdzonych jeszcze przez Lyndona Johnsona. Od czerwca 1969 roku wartość ta jednak już nieustannie spadała i pod koniec roku w Wietnamie stacjonowało już 475 200 Amerykanów. Na tym etapie opinia publiczna w Stanach Zjednoczonych ostatecznie odwróciła się już od wojny. W maju 1969 roku pododdziały 101. Dywizji Powietrznodesantowej stoczyły niezwykle krwawe i kontrowersyjne starcie o Wzgórze 937, które przeszło do historii jako Hamburger Hill917. W listopadzie tego roku Stanami Zjednoczonymi wstrząsnęło z kolei ujawnienie zbrodni wojennej dokonanej rok wcześniej przez amerykańskich żołnierzy w wiosce My Lai918. 917 Starcie to jeszcze w trakcie samych walk o wzgórze stało się dla amerykańskiej opinii publicznej symbolem (lub też raczej dowodem) bezsensu walk w Wietnamie. Bitwa doczekała się polskiej monografii, poruszającej to zagadnienie: Przemysław Benken, Hamburger Hill 1969, Warszawa 2016, ss. 164. 918 W dniu 16 marca 1968 roku kompania piechoty z amerykańskiej 23. Dywizji (Americal) wkroczyła do przysiółka My Lai w prowincji Quang Ngai i wymordowała kilkuset jego mieszkańców. Masakrę przerwała dopiero interwencja załogi jednego z helikopterów wspierających operację. Początkowo incydent przedstawiano jako udane starcie z partyzantami, po pewnym czasie zaczęły pojawiać się jednak głosy o rzeczywistym przebiegu wydarzeń w osadzie, które ostatecznie dotarły do opinii publicznej po szokujących publikacjach w amerykańskiej prasie w listopadzie 1969 roku. 919 Amerykański żołnierz służył w Wietnamie rok (piechota morska 13 miesięcy), z czego jednak w szeroko rozumianej pierwszej linii spędzał tylko 8-9 miesięcy. Oznaczało to system ciągłej rotacji w jednostkach bojowych, utrudniający, jeżeli nie wręcz uniemożliwiający efektywne przekazywanie doświadczeń. W efekcie w jednostkach bojowych najczęściej dominowali żołnierze niedoświadczeni. Problem pogłębiał system rotacji oficerów, którzy po 6 miesiącach służby liniowej przenoszeni byli do pracy sztabowej lub na tyłach. Wysoce utrudniało to stworzenie zgranych, efektywnych oddziałów bojowych w bardzo trudnym środowisku walki, jakim był Wietnam. Robert J. Graham, Vietnam: An Infantryman's View of Our Failure, „Military Affairs” Vol. 48, No. 3 (Jul., 1984), s. 133-139. Powyższe wydarzenia, w połączeniu z masowym i bardzo głośny ruchem antywojennym w Stanach Zjednoczonych, przerzucaniem amerykańskich pododdziałów do bardziej pasywnych zadań w pobliżu wybrzeża (w prowadzeniu walki zastępować miały ich jednostki ARW), oraz ewakuacją kolejnych formacji z Wietnamu, doprowadziły do kryzysu w amerykańskiej armii. Żołnierze nie widzieli sensu swojej służby, ani tym bardziej ryzykowania życiem w wojnie, z której Stany Zjednoczone i tak się wycofywały. Dochodziło do sytuacji, gdy amerykańskie pododdziały świadomie i celowo unikały kontaktu z nieprzyjacielem. W okresie tym rozpowszechniło się też stosowanie używek, często nawet w trakcie misji. Pojawiło się także zjawisko odmowy wykonywania rozkazów oraz tzw. fragging, czyli zabijanie lub próby zabicia przełożonych przez żołnierzy. Wszystkie te negatywne zjawiska potęgował system służby w Wietnamie, utrudniający, jeżeli nie wręcz uniemożliwiający wytworzenie się więzi pomiędzy żołnierzami oraz ich oficerami919. W roku 1970 prezydent Nixon zdecydował się na rozszerzenie wojny o Kambodżę, w której doszło do zamachu stanu i sprzyjającego komunistom księcia Sihanouka zastąpił rząd gen. Lon Nola. W dwóch kampaniach Khmerowie, Amerykanie i Południowi Wietnamczycy zniszczyli szereg baz i obszarów tyłowych stanowiących zaplecze dla działań WAL oraz Viet Congu w Wietnamie Południowym. Poważnie utrudniło to działalność komunistów w kolejnych miesiącach, zmuszono także do ucieczki ich kierownictwo. Operacje udowodniły ponadto rosnącą sprawność ARW i podniosły morale jej żołnierzy. Z drugiej strony, nie udało się schwytać ani zniszczyć kierownictwa politycznego i wojskowego sił komunistycznych na Południu, które w ostatniej chwili zdołały wymknąć się do północnych prowincji Kambodży. Z kolei w Stanach Zjednoczonych informacja o rozszerzeniu wojny o kolejne państwo wywołała gwałtowne nasilenie protestów antywojennych920. Bezpośrednim następstwem było także przegłosowanie w Senacie Stanów Zjednoczonych Poprawki Cooper-Church, która zakazywała użycia amerykańskich żołnierzy poza granicami Wietnamu Południowego. 920 Na ich skalę wpłynął zwłaszcza fakt, że Nixon doszedł do władzy pod hasłami deeskalacji konfliktu, tymczasem na otwartą agresję w Kambodży nie zdecydował się nawet Johnson (prowadzono tam tylko tajne operacje i naloty). W trakcie protestów na Kent State University (Ohio) 4 maja 1970 roku Gwardia Narodowa zastrzeliła czterech studentów. Jedenaście dni później kolejne dwie osoby zginęły po otwarciu ognia przez policję na terenie Jackson State University (Missisipi). Śmierć studentów jeszcze bardziej zaogniła napiętą sytuację w Stanach Zjednoczonych. https://www.library.kent.edu/special-collections-and-archives/kent-state-shootings-may-4-collection (dostęp 22.VI.2019) 921 Choć oficjalnie ogłoszoną ją zwycięstwem, a Nixon przedstawił operację jako dowód na sukces Wietnamizacji. Więcej na temat Lam Son 719 w: Graham A. Cosmas, MACV. The Joint Command in the Years of Withdrawal…, s. 320-339. W efekcie, gdy w lutym 1971 roku rozpoczęła się sojusznicza operacja Lam Son 719, wymierzona w szlak Ho Chi Minha w Laosie, amerykańskie jednostki bojowe pozostały w Wietnamie Południowym, zapewniając wsparcie logistyczne, artyleryjskie i lotnicze dla ARW. Jednak południowowietnamscy generałowie, zbyt rozochoceni sukcesami w Kambodży, źle zaplanowali i wykonali całe przedsięwzięcie, przez co z błyskawicznego rajdu szybko przekształciło się ono w rozpaczliwe walki izolowanych oddziałów ARW z przeważającymi siłami przeciwnika. Zorganizowany odwrót pod naciskiem WAL błyskawicznie przekształcił się w ucieczkę, w trakcie której południowowietnamskie jednostki poniosły wysokie straty w ludziach i sprzęcie. W trakcie walk zadano co prawda wysokie straty komunistom i zniszczono znaczne zapasy składowane w południowym Laosie, jednak na poziomie operacyjnym przedsięwzięcie okazało się porażką i ujawniło wiele braków ARW, a zwłaszcza jej wyższych oficerów921. W rezultacie Lam Son 719, zamiast ostatecznie udowodnić, że Południowi Wietnamczycy będą w stanie samodzielnie obronić swój kraj, przekonała Hanoi, że gdy tylko z Wietnamu wycofają się Amerykanie, bez większego problemu pokonają siły Sajgonu. Komuniści zaplanowali więc na rok 1972 operację, która przeszła do historii jako Ofensywa Wielkanocna. Było to konwencjonalne uderzenie sił odpowiadających z grubsza czternastu dywizjom, wspartych nowoczesnym sprzętem pancernym i przeciwlotniczym, dostarczonym przez Chiny, ZSRR i kraje Układu Warszawskiego. Jak zawsze w trakcie tej wojny, operacja miała także swój kontekst polityczny. Wietnamczycy liczyli bowiem nie tylko na oswobodzenie terytoriów na Południu i zadanie poważnych strat rozciągniętej do granic możliwości ARW. Zwycięska ofensywa w roku wyborów prezydenckich miała przekonać Amerykanów o bezsensie dalszego wspierania Wietnamu Południowego i tym samym wpłynąć na prowadzone w Paryżu negocjacje pokojowe. Komuniści doskonale wybrali moment rozpoczęcia operacji, ruszając do natarcia później niż przewidywał wywiad przeciwnika, co sprawiło, że wiele jednostek ARW wróciło już do działań pacyfikacyjnych lub znajdowało się w trakcie dyslokacji. Na dodatek na północy atak wyprowadzono poprzez Strefę Zdemilitaryzowaną, czego nie spodziewali się ani Amerykanie ani Południowi Wietnamczycy. Po miesiącu walk upadło miasto Quang Tri, stolica prowincji położonej najbardziej na północy, a obrona ARW chwiała się praktycznie we wszystkich strefach walki. Komuniści nie docenili jednak po raz kolejny swojego przeciwnika – zarówno uporu południowowietnamskich żołnierzy, jak i potęgi amerykańskiego lotnictwa, które przyszło im z pomocą922. W efekcie komunistyczna ofensywa została powstrzymana, ale obie strony były zbyt wyczerpane, by kontynuować swoje działania zaczepne923. Za cenę bardzo ciężkich strat WAL zdołała opanować około 10% terytorium Wietnamu Południowego – części północnej prowincji pomiędzy Strefą Zdemilitaryzowaną oraz Quang Tri, oraz skrawki wzdłuż granicy z Laosem i Kambodżą. Choć Hanoi przedstawiło ofensywę jako swój sukces, uświadomiono tam sobie, jak trudnym zadaniem będzie pokonanie Wietnamu Południowego, nawet po wycofaniu się Stanów Zjednoczonych, jeżeli nadal będą one wspierały Sajgon924. Natychmiast rozpoczęto więc rozbudowę infrastruktury logistycznej dla przyszłych operacji, równocześnie jednak uznano, że w celu pozbycia się Amerykanów należy pójść na pewne ustępstwa przy stole negocjacyjnym w Paryżu. 922 Nawet mimo posiadania wspomnianej rozbudowanej obrony przeciwlotniczej, zwarte oddziały WAL okazały się bardzo wrażliwe na ataki z powietrza, zwłaszcza w momentach koncentracji przed atakami na umocnione linie ARW, gdy do wsparcia taktycznego możliwe było użycie nawet bombowców B-52. 923 Południowi Wietnamczycy zdołali we wrześniu 1972 roku odbić Quang Tri, jednak trwające ponad dwa miesiące krwawe walki uliczne wyczerpały ich potencjał ofensywny. Ofensywa Wielkanocna doczekała się polskiej monografii: Przemysław Benken, Ofensywa Wielkanocna 1972, Oświęcim 2012, ss. 394. 924 W trakcie walk na Południu Amerykanie rozpoczęli także wielką operację lotniczą o kryptonimie Linebacker, która spowodowała w DRW o wiele większe straty niż spodziewało się kierownictwo partyjne w Hanoi. Rozmowy w stolicy Francji jak pamiętamy zainicjowano jeszcze w maju 1968 roku. Na czele amerykańskiej delegacji stał wówczas Averell Harriman. Faktyczne rozmowy zaczęły się jednak dopiero na przełomie października i listopada 1968 roku, po całkowitym wstrzymaniu nalotów na DRW przez prezydenta Johnsona. Wówczas z kolei na przeszkodzie osiągnięcia jakichś namacalnych efektów stanęła najpierw obstrukcja delegacji południowowietnamskiej pod wpływem sugestii sztabu Richarda Nixona, a następnie wygrana kandydata Republikanów w wyborach prezydenckich, która doprowadziła do przetasowań politycznych w amerykańskiej delegacji. Nowy lokator Białego Domu wysłał w 1969 roku do Paryża jako swojego przedstawiciela pojawiającego się już w tej pracy wielokrotnie Henry’ego Cabota Lodge’a Jr. W tym samym roku Hanoi ogłosiło powstanie Tymczasowego Rewolucyjnego Rządu Republiki Wietnamu Południowego, by podnieść status swoich delegatów reprezentujących ruch partyzancki. Rozmowy prowadzone w stolicy Francji przez długi czas pozostawały jednak jałowe. Przez trzy lata komuniści jako podstawowy warunek podpisania jakichkolwiek porozumień stawiali bowiem zmianę na stanowisku prezydenta Republiki Wietnamu, na co nie chcieli zgodzić się zarówno Południowi Wietnamczycy jak i Amerykanie. Równolegle do rozmów prowadzonych w świetle kamer w sierpniu rozpoczęły się tajne negocjacje, które prowadzili Henry Kissinger oraz Le Duc Tho i to w ich trakcie wykuto kształt ostatecznie podpisanego porozumienia. Nim jednak do tego doszło, obie strony obstawały na stanowiskach nieakceptowalnych dla drugiej delegacji, w nadziei, że rozwój wypadków zmusi przeciwnika do ustępstw. Sytuacji nie zmieniła przy tym ani śmierć Ho Chi Minha we wrześniu 1969 roku925, ani polityka odprężenia Nixona skierowana do ZSRR i ChRL. 925 Wobec słabnącego zdrowia Prezydenta DRW układ władzy w Hanoi scementował się bowiem już wcześniej, a kierownictwo WPP zarówno w praktyce jak i propagandzie bardzo starało się zachować jednomyślność, którą po śmierci Ho Chi Minha ubrano w hasła kontynuowania jego dzieła zjednoczenia Wietnamu. Notatka. Niektóre aspekty sytuacji w ChRL i w DRW po śmierci Ho Chi Minha (z rozmów z ambasadorami ZSRR i K.S oraz własne spostrzeżenia), 22.X.1969, AMSZ, s.w. 23/73, w. W5, t. W.K. 0-241-69. Opracowania specjalne [kolekcje], k. nienumerowane. Pierwsi ugięli się Amerykanie, którzy 8 maja 1972 roku powiadomili przedstawicieli Hanoi, że Waszyngton zaakceptuje zawieszenie broni jako podstawę dla swojego całkowitego wycofania się z Wietnamu Południowego. Oznaczało to porzucenie warunku wzajemności w tym zakresie i było związane z niekorzystnym w tamtym momencie przebiegiem Ofensywy Wielkanocnej. Jednak z tego samego powodu nie wywołało to natychmiastowej reakcji ze strony DRW. Przedstawiciele Hanoi przystąpili do poważnych rozmów dopiero gdy jasnym się stało, że ofensywa WAL w Wietnamie Południowym została powstrzymana. Równocześnie boleśnie odczuto wznowione bombardowania Wietnamu Północnego, przeprowadzone w ramach operacji Linebacker. Kierownictwo w Hanoi obawiało się także polityki Nixona, dążącego do odprężenia w stosunkach z ZSRR oraz nawiązania relacji z ChRL, dwoma głównymi sponsorami DRW. W efekcie w październiku 1972 roku Tho przekazał Kissingerowi, że komuniści nie oczekują już zmiany rządu w Sajgonie i przystąpiono do omawiania konkretnych punktów przyszłego porozumienia, które w zasadzie uzgodniono jeszcze przed końcem miesiąca. Gdy jednak o jego warunkach powiadomiono stronę południowowietnamską, reakcja prezydenta Thieu była pełna oburzenia, ale równocześnie bezsilna. Społeczeństwo Stanów Zjednoczonych było znużone długoletnią wojną i z zadowoleniem przyjęło oświadczenia Kissingera, że pokój znajduje się na wyciągnięcie ręki. Argumenty Sajgonu, że warunki zawieszenia broni są niesprawiedliwe nie znajdowały zrozumienia ani sympatii. Ze swojej strony Richard Nixon starał się przekonać Thieu stosując zarówno kij, jak i marchewkę. W serii osobistych listów do południowowietnamskiego prezydenta zapewnił go, że w przypadku ponowienia agresji przez komunistów, Stany Zjednoczone przyjdą z pomocą, tak jak uczyniły to w trakcie Ofensywy Wielkanocnej926. Nie był przy tym gołosłowny – tuż po zdecydowanie wygranych wyborach Nixon autoryzował operację Enchance Plus, mającą maksymalnie wzmocnić armię Sajgonu przed wejściem rozejmu w życie, który nakładał na obie strony pod tym względem ograniczenia. W efekcie ekspresowych dostaw ARW otrzymała imponujące ilości nowoczesnego sprzętu, mającego pomóc jej odeprzeć potencjalny atak komunistów. Z kolei w grudniu na polecenie Białego Domu rozpoczęto operację Linebacker II, poddając intensywnym bombardowaniom cele na terenie całego Wietnamu Północnego i minując podejścia do najważniejszych portów tego kraju. Była to także forma nacisku na Hanoi, które wobec przeciągania się rozmów groziło ich porzuceniem. Gdy komuniści zdecydowali się na powrót do stołu negocjacyjnego, Nixon 30 grudnia zawiesił częściowo naloty, a następnie ogłosił 15 stycznia 1973 roku całkowite wstrzymanie działań ofensywnych przeciw DRW. Wobec ryzyka jednostronnego opuszczenia Wietnamu Południowego przez Amerykanów, Sajgon ugiął się pod naciskiem wielkiego sojusznika. Kissinger i Tho spotkali się 23 stycznia, by podpisać układy wynegocjowane trzy miesiące wcześniej, zaś oficjalne złożenie podpisów przez wszystkie delegacje przeprowadzono przed kamerami 27 stycznia 1973 roku. 926 Jeden z listów Nixona do Thieu, obiecujący hojne wsparcie, ale również grożący poważnymi konsekwencjami jeżeli Sajgon nie zgodzi się na podpisanie zawieszenia broni, w: Marilyn B. Young, John Fitzgerald, Tom Grunfeld A., The Vietnam War. A History in Documents, Oxford-New York 2003, s. 144-145. Porozumienia Paryskie zobowiązywały strony konfliktu m.in. do: ➢ Zawieszenia broni w Wietnamie Południowym i precyzyjnego wyznaczenia obszarów pod kontrolą komunistów i rządu w Sajgonie. ➢ Wycofania oddziałów zbrojnych Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników w ciągu 60 dni. ➢ Dokonania równolegle wymiany jeńców. ➢ Oczyszczenia przez Amerykanów podejść do portów DRW z min. ➢ Powołania Narodowej Rady Pojednania i Porozumienia, składającej się z przedstawicieli strony rządowej, komunistów i partii neutralnych, która miała zagwarantować przestrzeganie swobód demokratycznych oraz zorganizować wolne wybory. ➢ Wycofania zagranicznych żołnierzy z terytorium Laosu i Kambodży. ➢ Zakazu wprowadzania na terytorium Wietnamu Południowego materiałów wojennych poza wymianą w stosunku 1:1. ➢ Zakazu wprowadzania nowego personelu wojskowego na terytorium Wietnamu Południowego. ➢ Udzielenia przez Stany Zjednoczone pomocy finansowej dla „zaleczenia ran” i powojennej odbudowy Demokratycznej Republiki Wietnamu i całych Indochin. ➢ Powołania Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru składającej się z przedstawicieli Kanady, Polski, Węgier i Indonezji, mającej zagwarantować przestrzeganie warunków zawieszenia broni i funkcjonującej na zasadzie jednomyślności.927 927 Tekst Porozumień Paryskich dostępny jest na stronie internetowej ONZ: https://treaties.un.org/doc/Publication/UNTS/Volume%20935/volume-935-I-13295-English.pdf (Dostęp 22.VI.2019) 928 William Le Gro, Vietnam from Cease-Fire to Capitulation, Washington 1985, s. 41-79. 929 Gerald Ford, który zajął w Białym Domu miejsce Richarda Nixona po niesławnej Aferze Watergate, zignorował wezwania do pomocy płynące z Sajgonu i zagwarantowane w liście od swojego poprzednika. Podpisanie powyższych porozumień oznaczało oficjalne wyjście Stanów Zjednoczonych z konfliktu. Ostatni żołnierze USA oficjalnie opuścili Wietnam w marcu 1973 roku. kraju tym pozostawało jednak kilkunastotysięczne grono pracowników najróżniejszych amerykańskich organizacji rządowych i pomocowych oraz doradcy wojskowi. Podpisanie powyższych dokumentów nie oznaczało bynajmniej faktycznego pokoju. Oba wietnamskie państwa starały się rozszerzyć swój stan posiadania tuż przed wejściem zawieszenia broni w życie, walki te przeciągnęły się do 3 lutego 1973 roku. Komuniści łamali warunki rozejmu praktycznie od momentu jego zawarcia, przeprowadzając lokalne ofensywy, które nie wywoływały większej reakcji Amerykanów928. Wojna zakończyła się dwa lata później, gdy po ogólnokrajowej operacji nazwanej Ofensywą Wiosenną regularne oddziału WAL wkroczyły 30 kwietnia 1975 roku do Sajgonu i zajęły cały Wietnam Południowy przy obojętnej postawie Stanów Zjednoczonych929. IV.2. Funkcjonowanie Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w latach 1968-1973 Jak zostało to już przedstawione w poprzednich rozdziałach, Komisję praktycznie od momentu jej powstania nękały problemy finansowe. Nabrały one wielkiej ostrości, gdy w roku 1963 swoją część składki przestała wpłacać Chińska Republika Ludowa. Na przełomie 1967 i 1968 roku zadłużenie MKNiK w Wietnamie osiągnęło stan niewypłacalności, co wymusiło podjęcie radykalnych kroków. Na 763 Posiedzeniu Formalnym Komisji 22 marca 1968 roku podjęto szereg decyzji o charakterze oszczędnościowym, które oznaczały oficjalne zawieszenie realizowania działań statutowych przez MKNiK w Wietnamie930. Najważniejsze były zredukowanie personelu każdej z delegacji o 22-25 osób, oraz indyjskiego personelu Sekretariatu Generalnego o 40, a także „czasowe” wycofanie grup inspekcyjnych w Wietnamie Południowym931. 930 Faktyczny paraliż trwał już od dłuższego czasu, co opisano w poprzednim rozdziale. 931 Koniec działalności grup ustalono na 1 kwietnia 1968 roku. Sprawozdanie o sytuacji w MKNiK oraz Wietnamie Południowym za okres czerwiec 1967 – kwiecień 1968 r., niedatowane, AMSZ, s.w. 15/73, w. W3, t. W.K.-0-242-68. Raporty polityczne, k. nienumerowane. 932 Delegacja Kanadyjska chciała pozostawienia w Sajgonie dwóch grup inspekcyjnych z kompetencjami na cały kraj. Polski sprzeciw wynikał z obawy, że zespoły te zostaną wykorzystane z korzyścią dla władz Wietnamu Południowego, np. do przesłuchiwania jeńców. Polacy odrzucili także hinduską propozycję o pozostawieniu jednej grupy na okres trzech miesięcy, po którym miano by ponownie rozpatrzyć jej przydatność. Ostatecznie wszystkie delegacje zgodziły się likwidację wszystkich zespołów inspekcyjnych, z możliwością powołania w razie potrzeby grupy ad hoc. Ibidem. 933 Rany odniosło tylko dwóch hinduskich pracowników MKNiK w Sajgonie. Sprawozdanie z pobytu w Wietnamie w okresie 1.01.68 do 28.02.69 r., 27.III.1969, AIPN, IPN BU 2602/9317, k. 43-52. Oznaczało to koniec nawet tej pozorowanej działalności nadzorczo-kontrolnej, jaką realizowano na Południu do tej pory. Choć wszystkie delegacje miały świadomość konieczności wprowadzenia radykalnych oszczędności już pod koniec roku 1967, na likwidację zespołów inspekcyjnych bez wątpienia wpłynęła też Ofensywa Tet. Prowadzone w całym kraju walki uniemożliwiły jakąkolwiek pracę, do której nie powrócono potem z powodów bezpieczeństwa, co dało wygodną podstawę do ich faktycznej likwidacji. Początkowo rozważano pozostawienie grup inspekcyjnych w Sajgonie, ale wobec sprzeciwu Delegacji Polskiej pomysł zarzucono932. Personelowi MKNiK w Wietnamie udało się przetrwać burzliwe wydarzenia z przełomu stycznia i lutego 1968 roku w zasadzie bez szwanku933. Niejako zwyczajowo najbardziej dramatyczny przebieg miał epizod związany z Grupą Ruchomą 76, ewakuowaną niespełna rok wcześniej z Gio Linh do Hue. Przetrwała ona w obleganym mieście ponad tydzień, nim otrzymała polecenie ewakuacji do Da Nang. 7 lutego lokalne władze wobec toczących się walk odmówiły udzielenia jakiejkolwiek pomocy, stwierdzając, że sprawą tą powinien zająć się Sajgon. W tej sytuacji rozpoczęto działania na własną rękę – kanadyjski oficer dowiedział się, że następnego dnia w pobliżu przybije amerykańska barka desantowa z zaopatrzeniem, która w drodze powrotnej mogłaby zabrać grupę do Da Nang. Amerykanie podkreślili jednak, że ewakuacja dojdzie do skutku o ile zgodzi się na nią kapitan jednostki (w drodze powrotnej przewoziła ona rannych i zabitych oraz białych ewakuowanych z Hue). Rano 8 lutego do plaży faktycznie przybiła barka LSU-1615, zaś jej dowódca powiadomił grupę, że po południu może zabrać ją do Da Nang. Członkowie zespołu MKNiK oczekując na wejście na pokład przebywali około półtorej godziny na plaży znajdującej się pod ciągłym ostrzałem moździerzy i rakiet NFW934. Ostatecznie rejs rozpoczął się po godzinie 16, Rzeką Perfumową do jej ujścia, cały czas pod ostrzałem sił komunistycznych znajdujących się w mieście: 934 Przebywało tam także dwóch amerykańskich korespondentów wojennych, którzy rozmawiali z Hindusami i Kanadyjczykami. Polacy kategorycznie odmówili prośbie o udzielenie wywiadu. Przebieg ewakuacji MT-76 znamy dzięki relacji mjr. Alfonsa Larka. Przyczyny i sposób ewakuacji grupy MT-76 z HUE do DA NANGU, 13.III.1968, AIPN, IPN BU 2602/9330, k. 2-3. 935 Ibidem. 936 Ibidem. „Rzeka jest różnej szerokości, od 100 do 300 m. Aż dziw bierze, że nie trafiła żadna mina moździerzowa lub rakieta. Jednak w czasie przejazdu rzeką zostało rannych 5-ciu amerykańskich żołnierzy z ochrony barki.”935 Po dwóch godzinach rejsu jednostka dotarła na morze, a po dalszych pięciu późnym wieczorem zacumowała przy przystani w Da Nang. Tam członkowie grupy dowiedzieli się, że z Sajgonu wysłano po nich do Hue helikoptery, które jednak i tak nie byłyby w stanie ich ewakuować, ze względu na zbyt silny ostrzał z ziemi. Biorąc pod wagę natężenie walk w dawnej cesarskiej stolicy, grupa inspekcyjna przebywała tam bardzo długo, co wynikało głównie z oporu jej polskich członków, odmawiających ewakuacji bez rozkazu z Sajgonu: „W zakończeniu sprawozdania pragnę podkreślić, że nie byliśmy w stanie uchronić się przed ewakuacją grupy. Zbyt silny był nacisk ze strony partnerów (Indel-Candel) poparty bezpośrednim zagrożeniem życia wszystkich członków grupy MT-76. I tak zarzucano nam, że tylko dzięki nieusprawiedliwionemu uporowi Polaków musieli przebywać tam przez dziewięć dni naprawdę zaciętych walk. Poza tym umiejscowienie siedziby grupy w Hue było wysoce niekorzystne. Znajdowaliśmy się w środku kotła, na który padało setki min moździerzowych i rakiet nie mówiąc już o ogniu broni maszynowej. Tylko łut szczęścia sprawił, że nikt spośród trzynastu członków grupy nie został ciężko ranny. Cała wina w tym przypadku spadłaby na Polaków. Nie bez znaczenia jest fakt, że nie mieliśmy światła, wody do picia i artykułów żywnościowych. Biorąc powyższe pod uwagę wydaje mi się, że nie popełniliśmy błędu zgadzając się na czasową ewakuację grupy w bezpieczne miejsce.”936 W przypadku pozostałych grup przebieg Ofensywy Tet był mniej dramatyczny i wiązał się najczęściej z koniecznością przebywania w miejscach zamieszkania do momentu wygaśnięcia walk. W samej stolicy Wietnamu Południowego członkowie Komisji obserwowali przebieg walk ze swoich hoteli, za wyjątkiem osób wyznaczonych do pilnowania pomieszczeń MKNiK w Camp des Mares937. W dniu 26 lutego 1968 roku siedzibę Komisji otoczył kordon południowowietnamskich spadochroniarzy i policjantów, którzy następnie pod wodzą generała Nguyena Ngoc Loana938 weszli do pomieszczeń hinduskiej radiostacji pod pretekstem poszukiwania ukrywających się partyzantów. Co ciekawe, Wietnamczycy nie spenetrowali budynków służbowych Delegacji Polskiej, być może z powodu dyżurowania w nich umundurowanych polskich oficerów939. Wielokrotnie rewidowano za to pokoje hotelowe Polaków, rzekomo sprawdzając, czy nie ukrywają oni u siebie bojowników NFW940. 937 W trakcie walk Polacy pełnili w swoich budynkach całodobowe trzyosobowe dyżury. 938 Generał Nguyen Ngoc Loan był dowódcą południowowietnamskiej policji, znanym ze niesławnego zdjęcia Eddy’ego Adamsa, na którym wykonuje egzekucję polową na schwytanym partyzancie NFW. 939 Takie przypuszczenie znajduje się w polskich raportach. Sprawozdanie o stanie bezpieczeństwa Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie w roku 1968, niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/9324, k. 70-80. 940 W swoim raporcie Starszy Doradca Wojskowy podkreślił jednak, że nie posunięto się do żadnego „gwałtu” ani naruszenia statusu dyplomatycznego. Sprawozdanie z pobytu w Wietnamie w okresie 1.01.68 do 28.02.69 r., 27.III.1969, AIPN, IPN BU 2602/9317, k. 43-52. 941 Maszyna ta poruszała się po trasie Sajgon-Phnom Penh-Wientian-Hanoi i z powrotem. Od lipca 1968 roku ze względów oszczędnościowych samolot odbywał tylko jeden lot w tygodniu. Oprócz pracowników Komisji, korzystali z niego także obywatele DRW lecący do Laosu lub Kambodży oraz dziennikarze, dyplomaci i pacyfiści udający się do Wietnamu Północnego. Sprawozdanie z pracy w Przedstawicielstwie PRL do MKNiK w Wietnamie za okres od czerwca 1967 do końca sierpnia 1968 r., 12.IX.1968, AMSZ, s.w. 15/73, w. W3, t. W.K.-0-242-68. Raporty polityczne, k. nienumerowane. Po likwidacji grup inspekcyjnych oraz redukcjach wymuszonych oszczędnościami liczebność każdej delegacji zmniejszyła się do około czterdziestu osób. Komisja składała się z siedziby głównej w Sajgonie oraz Podkomisji w Hanoi. Po Ofensywie Tet władze Wietnamu Południowego zażądały przeprowadzenia przez Komisję dochodzeń oraz przesłuchania jeńców. W związku z powyższym dwa śledztwa w Sajgonie i Nha Trang przeprowadziła grupa kanadyjsko-hinduska. Polacy kategorycznie odmówili wzięcia udziału w dochodzeniach, stojąc na stanowisku, że działalność partyzantów jest wewnętrzną sprawą Wietnamu Południowego i nie może stać się przedmiotem działań Komisji. Oprócz tego, jedynym zewnętrznym przejawem aktywności MKNiK w Wietnamie był samolot, kursujący pod jej auspicjami pomiędzy Hanoi i Sajgonem941. Szefowie delegacji nadal spotykali się na zebraniach nieformalnych, zwoływanych doraźnie do dyskusji nad jakąś kwestią. Przykładowo w maju 1968 roku ambasadorowie debatowali nad wnioskiem Strony Południowej o pośrednictwo MKNiK w przekazaniu na Północ grupy czterdziestu jeńców komunistycznych942. Nie zbierały się także żadne komitety Komisji. 942 Komisja wobec polskiego sprzeciwu nie podjęła żadnych działań. Ibidem. 943 Tę zmianę wiązano z nowym, bardziej energicznym szefem południowowietnamskiej misji łącznikowej. 944 Ibidem. 945 Les Négociations de Paix et L’Agression Communiste, 29.XI.1969, AMSZ, s.w. 24/73, w. W10, t. W.K. 241-69. Opracowania specjalne, k. nienumerowane. 946 W polskim raporcie podkreślono, że wszystkie te próby „uruchomienia mechanizmu komisji” zablokowano po konsultacji lub na prośbę Hanoi. Strona Północna praktycznie zaprzestała składania skarg w tym okresie. Sprawozdanie za okres VII/68 – V/69, 20.V.1969, AMSZ, s.w. 24/73, w. W10, t. W.K. 241-69. Opracowania specjalne, k. nienumerowane. Po redukcjach praca Komisji jako takiej sprowadzała się do przyjmowania skarg obu Stron, rejestrowaniu ich i wprowadzaniu do cyrkulacji. Po przyjęciu, pisma sajgońskie były blokowane przed dalszym procedowaniem przez Polaków, te z Hanoi z kolei przez Kanadyjczyków. Od czerwca 1968 roku o wiele więcej skarg zaczęła nadsyłać Strona Południowa, której pisma zaczynają dominować ilościowo nad tymi przysyłanymi przez DRW943. W dniu 7 czerwca 1968 roku na terenie siedziby MKNiK w Sajgonie eksplodowała jedna z rakiet, jakimi NFW od czasu do czasu ostrzeliwał miasto. Na szczęście skończyło się tylko na uszkodzeniu magazynu Sekretariatu Generalnego. Z kolei od sierpnia przez kilka miesięcy Delegacja Polska była poddana częściowej izolacji w środowisku dyplomatycznym w związku z interwencją Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Normalne relacje z Polakami utrzymywali tylko przedstawiciele Japonii, Francji, Włoch oraz Indii944. W roku 1969 Wietnam Południowy nadal dominował w liczbie zgłaszanych skarg, w listopadzie tego roku dodatkowo przesyłając do MKNiK Białą Księgę, dokumentującą agresję komunistyczną na to państwo945. Praca Komisji pozostawała jednak w stanie uśpienia, wobec blokowania przez Polaków procedowania wszelkich wniosków Strony Południowej. Poza dość typowymi skargami na naruszenia Strefy Zdemilitaryzowanej, ataki NFW na terenie Wietnamu Południowego oraz wykorzystanie przez WAL terytorium Kambodży, wśród sajgońskich wniosków znalazły się także prośby o pośredniczenie w przekazaniu jeńców, włączenie się MKNiK w poszukiwania załogi statku s/s Hong Sanh „który rzekomo zaginął u wybrzeży DRW”, oraz próbę uwolnienia zachodnich dziennikarzy „zatrzymanych rzekomo przez Front”946. Pewne napięcie w roku 1969 wywołało uznanie przez PRL Tymczasowego Rewolucyjnego Rządu Wietnamu Południowego. Jednak po krótkim okresie protestów władz południowowietnamskich oraz „okresie pewnego niezdecydowania ze strony placówek dyplomatycznych w Sajgonie”, relacje wróciły do normy947. 947 Sprawozdanie, część I z pracy na stanowisku starszego doradcy wojskowego w Delegacji Polskiej do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w okresie od 29.09.69 do 10.07.1970 r., 10.VII.1970, AIPN, IPN BU 2602/9326, k. 240-243. 948 Notatka o procesie deputowanych do Zgromadzenia Narodowego Wietnamu Południowego, 10.III.1970, AMSZ, s.w. 17/74, w. W8, t. Wietnam, k. nienumerowane. 949 Warto dodać, że polskie MSZ o południowowietnamskich groźbach dowiedziało się w pierwszej kolejności od amerykańskiego Departamentu Stanu. Pilna notatka, 11.III.1970, AMSZ, s.w. 17/74, w. W8, t. Wietnam, k. nienumerowane. 950 „W sprawie roli Komisji można stwierdzić, że dokąd trwa wojna, Komisja nie może rozwijać swojej działalności. Jeśli natomiast dojdzie do zakończenia działań wojennych, Komisja może odegrać poważną rolę. (…) Zakładamy, że taka kontrola musi odbywać się z udziałem zachodnio-europejskiego kraju i również widzimy w nim Polskę, mającą duże doświadczenie w tej dziedzinie”. Notatka z rozmowy z premierem DRW Tow. Pham Van Dongiem przeprowadzonej w dniu 17.11.1970 r., 17.XI.1970, AMSZ, s.w. 46/75, w. W3, t. Wietnam, k. nienumerowane. Na początku roku 1970 Komisja chcąc nie chcąc stała się elementem rozgrywek politycznych w Wietnamie Południowym. Jeden z opozycyjnych deputowanych Zgromadzenia Narodowego, Tran Ngoc Chau, skazany przez trybunał wojskowy za działalność prokomunistyczną, na spotkaniu z dziennikarzami zaprzeczył oskarżeniom i stwierdził: „Dlaczego prezydent nie ekspulsuje prawdziwych komunistów, którzy mieszkali i mieszkają jeszcze w Wietnamie Południowym. Mam na myśli Polaków w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli, która to Komisja stała się bezużyteczną.”948 Z kolei pod koniec lutego władze południowowietnamskie oskarżyły Delegację Polską, że ukrywa w swojej siedzibie opozycyjnego deputowanego Hoang Ho, skazanego na śmierć we wspomnianym procesie. Polakom grożono rewizją w ich pomieszczeniach, wstrzymano także odlot komisyjnego samolotu, na pokładzie którego znajdował się udający się do Hanoi ambasador Andrzej Gradziuk. Ostatecznie wobec nacisków dyplomatycznych ZSRR, Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii sprawa rozeszła się po kościach. Szef polskiego przedstawicielstwa z niepokojem odnotował jednak postawę swoich indyjskich kolegów, którzy traktowali całe zajście jako sprawę pomiędzy Delegacją Polską a rządem sajgońskim, a nie całą Komisją949. Zastanawiająco przychylną postawę Amerykanów w trakcie całego incydentu interpretowano w Warszawie jako dowód na chęć wykorzystania MKNiK w jakiejś roli przez Stany Zjednoczone w ramach przyszłego porozumienia pokojowego. Warto tu dodać, że podobne zamiary w rozmowach z Polakami wyrażano równolegle w Hanoi, podkreślając przy tym nadzieję na udział PRL950. Z dużą rezerwą odnoszono się z kolei do ewentualnego uczestnictwa Indii, wspomniano także o manewrach dyplomatycznych Japonii oraz Indonezji. Z treści polsko-wietnamskich rozmów wynika, że już w roku 1970 w przypadku osiągnięcia politycznego rozwiązania konfliktu skłaniano się bardziej ku utworzeniu nowego ciała międzynarodowego, niż tchnięciu życia w wegetującą MKNiK. Przyszłą rolę dla Komisji widziały też władze Wietnamu Południowego, które spoglądały na MKNiK o wiele przychylniej niż w latach wcześniejszych. Gdy ze względu na zadłużenie na przełomie sierpnia i września 1970 roku w Camp des Mares odcięto wodę i prąd, a sajgońskie hotele zagroziły wstrzymaniem świadczonych usług, sytuacja powróciła do normalności po interwencji w południowowietnamskim MSZ951. Ze względu na zaległości finansowe kilkukrotnie nie doszło też do lotów samolotu komisyjnego do Hanoi952. 951 Długi tylko za pierwszych osiem miesięcy roku 1970 wynosiły wówczas 560 000 $. Dobrą wolę południowowietnamskiej misji łącznikowej i jej pomoc w tej ciężkiej dla Komisji sytuacji podkreślano nawet w polskim raporcie. Sprawozdanie z pracy w Przedstawicielstwie PRL do MKNiK w Wietnamie za okres od 1 stycznia 1970 r. do 31 stycznia 1971 r., 31.I.1971, AMSZ, s.w. 51/75, w. W3, t. Wietnam Kom. 1971, k. nienumerowane. 952 Linię te obsługiwało specjalnie w tym celu utworzone francuskie przedsiębiorstwo CIC, względem którego Komisja miała w październiku 1970 roku długi wysokości 690 000 $. Raport Starszego Doradcy Wojskowego [tytuł aut.], 31.X.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 289-294. 953 Przesłanki i przyczyny kambodżańskiej decyzji, niedatowany [Rok 1970], AIPN, IPN BU, 2602/12754, k. 185-197. 954 Na liczbę tę składały się: Delegacja Indyjska 15 osób, Delegacja Kanadyjska 33 osoby, Delegacja Polska 20 osób, Sekretariat Generalny 20 osób oraz służby księgowe 7 osób. W oczy rzucała się duża liczebność przedstawicieli Kanady, podzielonych na pion cywilny (13 osób) i wojskowy (20 osób). Wynikało to z faktu, że po nasileniu się problemów finansowych Komisji, Ottawa przejęła na siebie większą część finansowania swojej delegacji, traktując ją jako substytut swojego oficjalnego przedstawicielstwa w Sajgonie, oraz placówkę wywiadowczą w Hanoi, gdzie w ramach Podkomisji przebywało czterech kanadyjskich wojskowych. Wykaz stanu osobowego MKNiK w Wietnamie na dzień 1 października 1971 roku [tytuł aut.], 7.X.1971, AMSZ, s.w. 48/75, w. W4, t. Wietnam Komisja -1971-, k. nienumerowane. 955 W miejscu tym warto zwrócić uwagę, że w części polskich publikacji pojawia się informacja, że władze południowowietnamskie zmusiły Delegację Hinduską do wyprowadzki na północ w grudniu 1965 roku. Autor Nikt nie był jednak zainteresowany powrotem Komisji do wykonywania jej statutowych działań określonych w Układach Genewskich. Zwłaszcza dla Hanoi ze względów propagandowych wygodnie było cały czas odwoływać się do porozumień z Genewy z roku 1954, równocześnie nie pozwalając na ich realizację na swoim terytorium. Jak pisał jeden z polskich oficerów wywiadu: „wiadomo także, że towarzyszom wietnamskim potrzebne są, nawet na dalszą metę, Układy Genewskie, ale nie komisje kontroli, o których bezczynność przez lata zabiegali”953. W pierwszej połowie roku 1970 ze względów oszczędnościowych oraz wobec braku realnej pracy statutowej doszło do kolejnej redukcji personelu MKNiK. Cała Komisja w Wietnamie liczyła od tego momentu 95 osób954. Mimo powyższych perypetii Komisja wegetowała w ciszy i spokoju przez cały rok 1971. Zmieniło się to jednak w styczniu 1972 roku, gdy Indie zdecydowały się na podniesienie statusu swojej misji dyplomatycznej w Hanoi do rangi Ambasady, pozostawiając analogiczną placówkę w Wietnamie Południowym na poziomie Konsulatu Generalnego955. najwcześniejszą wzmiankę tego typu znalazł w wystąpieniu konferencyjnym płk. dypl. Mariana Sienkiewicza z roku 1978 i wydaje się, że to za nim informacja ta podawana jest w kolejnych publikacjach. Krzysztof Gaj, Janusz Zuziak, Wojsko polskie w międzynarodowych misjach pokojowych (1953-2011), „Przegląd Historyczno-Wojskowy”, 12 (63)/5 (238) 2011, s. 34; Marian Sienkiewicz, Działalność żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego w Międzynarodowych Komisjach Nadzoru i Kontroli w Indochinach w latach 1954-1973 i w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Wietnamie Południowym w latach 1973-1975, [w:] red. Leonard Ratajczyk, 25 lat misji pokojowych Ludowego Wojska Polskiego w świecie. Materiały z konferencji naukowej z dnia 5 lipca 1978 roku, Warszawa 1980, s. 141. 956 Pismo południowowietnamskiej misji łącznikowej do MKNiK w Wietnamie [tytuł aut.], 20.I.1972, AMSZ, s.w. 25/76, w. W6, t. Wietnam Kom. 1972, k. nienumerowane. 957 Odpowiedź na pismo Delegacji Indii w MKNiK [tytuł aut.], 19.I.1972, AMSZ, s.w. 25/76, w. W6, t. Wietnam Kom. 1972, k. nienumerowane. 958 Notatka dot. prawno-politycznych aspektów sytuacji MKNiK w Wietnamie w związku z ostatnimi posunięciami reżimu sajgońskiego, 16.IX.1972, AMSZ, s.w. 25/76, w. W6, t. Wietnam Kom. 1972, k. nienumerowane. 959 Ciekawym akcentem do historii stosunków władz PRL z Kościołem jest informacja, że na prośbę Watykanu polskie MSZ przekazało do Stolicy Apostolskiej poufne dokumenty MKNiK w Wietnamie dotyczące „dyskryminacyjnych praktyk władz sajgońskich wobec delegacji indyjskiej”. Pismo z Departamentu II MSZ do Ambasady PRL w Rzymie [tytuł aut.], 16.X.1972, AMSZ, s.w. 25/76, w. W6, t. Wietnam Kom. 1972, k. nienumerowane. 960 Zawierały one najczęściej ogólną informację o charakterze działań strony komunistycznej (zabójstwa, ataki zbrojne, ostrzał rakietowy, itp.) w danym okresie, wraz z liczbą incydentów oraz zabitych i rannych, a także skrótowy opis każdego ze zgłoszonych przypadków. Przykład takiej skargi: Letter No. 2918/PDVN/CT/2 dated 23rd December, 1971, 23.XII.1971, AMSZ, s.w. 25/76, w. W6, t. Wietnam Kom. 1972, k. nienumerowane. W odpowiedzi w Sajgonie doszło do manifestacji przed siedzibą Delegacji Indii „grupy ludzi demonstrujących swoje gniewne uczucia związane z brakiem serdeczności indyjskiego rządu względem Republiki Wietnamu”, w trakcie której zerwano indyjską flagę956. Równocześnie na lotnisku Tan Son Nhut hinduskich członków MKNiK zaczęto poddawać różnorakim szykanom formalnym957. Konflikt swój finał znalazł w kwietniu 1972 roku, gdy południowowietnamskie MSZ ogłosiło, że wobec stronniczości Indii nie widzi możliwości dalszego funkcjonowania przedstawicieli New Delhi w ramach MKNiK i przedłużyło wizy hinduskich członków Komisji tylko do 30 września 1972 roku958. Po wewnętrznych konsultacjach, Delegacja Indii wraz z Sekretariatem Generalnym przeniosły się do Hanoi, gdzie ustanowiono nową siedzibę główną MKNiK w Wietnamie. Delegacja Polska i Kanadyjska pozostały w Sajgonie. W takim układzie Komisja funkcjonowała już do samego końca swojego istnienia959. W międzyczasie MKNiK zasypywana była przez Stronę Południową skargami na działalność DRW, związanymi zwłaszcza z trwającą od końca marca 1972 roku Ofensywą Wielkanocną. Podobnie jak inne zażalenia w okresie wcześniejszym, Komisja przyjmowała dokumenty od Misji Łącznikowej, ale nie nadawała im żadnego dalszego biegu960. Koniec Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie Mimo czasowego zawieszenia negocjacji w Paryżu, pod koniec 1972 roku dla wszystkich zainteresowanych stawało się jasne, że wynegocjowane przez Kissingera i Tho warunki zawieszenia broni niedługo wejdą w życie. Stworzenie w ich ramach nowej komisji międzynarodowej stawiało pod znakiem zapytania los jej starszej siostry, powołanej do życia osiemnaście lat wcześniej w Genewie. W grudniu 1972 roku rozważano trzy opcje: ➢ Pozostawienie Komisji w stanie szczątkowym w Hanoi, jako symbolu Układów Genewskich z 1954 roku. ➢ Zawieszenie jej sine die. ➢ Całkowitą likwidację MKNiK w Wietnamie. Polska uzależniała swoje stanowisko w tej sprawie od decyzji ZSRR oraz DRW, jednak w MSZ uważano, że najkorzystniejsza była opcja zawieszenia sine die, jako posiadająca już precedens w Laosie i Kambodży, oraz dająca największe pole manewru w przyszłości961. Negocjacje nad konkretną formułą trwały jednak niespiesznie, do momentu gdy 2 marca 1973 roku hinduski zastępca sekretarza generalnego bez konsultacji z delegacjami (a przynajmniej polską) skierował oficjalny list do Misji Łącznikowej WAL w Hanoi o zakończeniu działalności MKNiK w Wietnamie962. 961 MKNiK w Laosie została zawieszona sine die w roku 1958 i reaktywowana w roku 1962, działała aż do grudnia 1975 roku. Jej siostrzana instytucja działała nieprzerwanie do grudnia 1969, gdy zawieszono ją w tym samym trybie na wniosek rządu Kambodży. Notatka w sprawie przyszłości MKNiK w Wietnamie, 15.XII.1972, AMSZ, s.w. 25/76, w. W6, t. Wietnam Kom. 1972, k. nienumerowane. 962 Szyfrogram nr 2993/997 z Sajgonu, 5.III.1973, AMSZ, s.w. 7/77, w. W4, t. Wietnam Kom., k. nienumerowane. 963 Szyfrogram Nr 2617, 16.III.1973, AMSZ, s.w. 7/77, w. W4, t. Wietnam Kom., k. nienumerowane. Załatwianie spraw administracyjnych, związanych z wygaszaniem jej działalności (chodziło głównie o przekazanie Stronom mienia Komisji oraz kwestie zadłużenia) potrwało do 13 marca 1973 roku. Choć formalnie MKNiK w Wietnamie została zawieszona sine die, nikt jednak nie łudził się, że zostanie ona kiedykolwiek przywrócona do życia. Końcową rezolucję związaną z zakończeniem jej działalności przedstawiciele wszystkich trzech państw członkowskich podpisali 16 marca 1973 roku w stolicy Laosu Wientian, ostatniego państwa, w którym funkcjonowały jeszcze instytucje MKNiK w Indochinach963. IV.3. Działalność i wewnętrzne funkcjonowanie Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie latach 1968-1973 Po redukcjach roku 1968 i likwidacji ostatnich grup kontrolnych, Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli w Wietnamie stała się pustą skorupą dawnej instytucji. Nie pozorowano już nawet prowadzenia żadnych działań statutowych, a Komisja istniała w zasadzie tylko jako memento Układów Genewskich, do których oficjalnego zerwania i tym samym uśmiercenia MKNiK nikt jednak szczególnie się nie palił. Równolegle z uwiądem statutowej działalności, na znaczeniu zyskiwały za to nieoficjalne korzyści związane z udziałem w Komisji, o czym mowa była już w poprzednim rozdziale. W latach 1968-1973 obecność Polaków w Sajgonie największą wartość miała dla instytucji MON. Umożliwiała nie tylko podglądanie potencjalnego przeciwnika w praktycznie wszystkich aspektach jego militarnej działalności, ale również pozyskiwanie zróżnicowanych i cennych materiałów wywiadowczych, w tym zaawansowanego technologicznie sprzętu interesującego krajowy przemysł obronny. Placówka w Wietnamie Południowym była też istotna dla MSZ. Raporty sporządzane w Sajgonie czytano oprócz Warszawy także w Moskwie i Hanoi. Władzom ZSRR i PRL umożliwiały one dodatkowo weryfikację obrazu wojny wietnamskiej jaki propagowała DRW, równocześnie stanowiły one dodatkowe, cenne źródło informacji w przybierającym na ostrości konflikcie pomiędzy ZSRR i ChRL964. 964 Choć do bezpośredniego starcia pomiędzy ZSRR i ChRL doszło ostatecznie nad Amurem, to właśnie Wietnam i tocząca się tam wojna były głównym polem ideologicznej, dyplomatycznej, oraz materialnej rywalizacji pomiędzy dwoma komunistycznymi molochami. Dla władz PRL, niechętnie wciągniętych w ten spór, informacje płynące od ich własnych przedstawicieli z Indochin miały zresztą znaczenie także w kontekście relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Notatka służbowa ot. Rozmowy . nacz. wydz. indochińskiego Dep II. MSZ, 25.III.1969, AIPN, IPN BU 2602/9326, k. 12-13. Jednak mimo wagi pracy Delegacji Polskiej w opisywanym okresie, pozostaje ona nękana problemami natury personalnej, oraz przede wszystkim finansowej. Problemy na tym tle występowały praktycznie od początku istnienia MKNiK, ale po kryzysie finansów Komisji na przełomie lat 1967/1968 brak wsparcia ze strony centrali nabiera szczególnej ostrości, zwłaszcza w porównaniu do Delegacji Kanady, gdzie braki finansowe wywołane długami Komisji były rekompensowane z budżetu Ottawy. Tymczasem w polskim przedstawicielstwie pieniędzy brakowało w zasadzie na wszystko, począwszy od kwestii reprezentacyjnych po tak podstawowe jak żywienie nie powodujące zatruć u pracowników delegacji czy przyzwoite warunki mieszkalne. Dość powiedzieć, że odnowienie reprezentacyjnych pomieszczeń w willi polskiego ambasadora w roku 1971 zostało wykonane w ramach prac społecznych przez członków polskiego przedstawicielstwa. Podobnych przykładów w latach 1968-1973 jest zresztą więcej965. Prawdopodobnie w Warszawie wychodzono z założenia, że dopóki wszystko w Sajgonie mniej więcej działa, to mimo tamtejszych narzekań nie ma potrzeby inwestowania w delegację większych środków966. 965 Było to o tyle zastanawiające, że polski MSZ wiązał w tym okresie poważne nadzieje gospodarcze z rejonem Azji Południowo-Wschodniej, a jednym z argumentów na plus miała być właśnie działalność w MKNiK. Sprawozdanie z wizyt w Indiach, Burmie, Kambodży, Demokratycznej Republice Wietnamu, Syjamie i Singapurze (11.III.-11.IV.69) oraz narady szefów placówek PRL w rejonie Azji (Indonezja, Indie, Pakistan, Japonia, Kambodża, DRW, przedstawiciele do MKNiK w Wietnamie, Laosie i Kambodży), 9.V.1969, AIPN, IPN BU 2602/9317, k. 54-79. 966 Przykładowo gdy Starszy Doradca Wojskowy w roku 1970 zwrócił się do MON za pośrednictwem JW 2000 o przysłanie sześciu godeł państwowych oraz dwunastu obrazów polskich miast do zawieszenia w pomieszczeniach biurowych, kazano mu zwrócić się do MSZ, stwierdzając przy tym: „o ile dadzą – dobrze, o ile nie, biedy nie będzie”. Depesza do płk Tadeusza Przybysza [tytuł aut.], 22.IX.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 405. 967 W drugiej połowie lutego, po wygaśnięciu większości walk w Sajgonie, obsadę nocnego dyżuru zmniejszono do dwóch osób. Notatka z narady Egzekutywy POP z Kierownictwem Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie, 19.II.1968, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1639, k. 99-102. 968 Sprawa jest dość tajemnicza, bo informacja o pożarze i zniszczeniu dokumentów pojawia się bardzo zdawkowo i nie wiadomo czy był to efekt działań wojennych w Sajgonie, czy też np. rozmyślnego zniszczenia archiwum gdy pod koniec lutego siedziba MKNiK została spenetrowana przez sajgońską policję. Parafraza szyfrogramu z Sajgonu z dnia 09.02.1970 r. od „ROCHA”, niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 149; Notatka służbowa dot.: medali MKNiK, 14.III.1970, IPN BU 2602/9325, k. 130-132. 969 Co było oczywiście potępiane i zwalczane przez kierownictwo delegacji. Ibidem. Ofensywa Tet i jej konsekwencje dla Delegacji Polskiej Dramatyczny okres przełomu stycznia i lutego 1968 roku Polakom przebywającym w Wietnamie Południowym szczęśliwie udało się przetrwać w zasadzie bez szwanku. W największym niebezpieczeństwie znajdowała się jak zwykle pechowa Grupa Ruchoma 76, której dramatyczną ewakuację z Hue do Da Nang opisano już w tym rozdziale. Ze względu na natężenie walk oraz ich szeroki zasięg, w niebezpieczeństwie znajdowali się także pracownicy przebywający w Sajgonie, gdzie starcia i wymiana ognia prowadzone były w bezpośredniej bliskości zarówno Camp des Mares, jak i miejsc zamieszkania Polaków. Po wybuchu walk kierownictwo delegacji wydało zakaz opuszczania hoteli, za wyjątkiem specjalnie zorganizowanej trzyosobowej grupy, pełniącej całodobowy dyżur w pomieszczeniach służbowych przedstawicielstwa967. Na szczęście pociski i wybuchy omijały Polaków, w trakcie walk spłonęło jednak archiwum delegacji968. Jak wynika z protokołów spotkań organizacji partyjnej, niektórzy z pracowników wykorzystali nawet przymusową przerwę w pracy i zamknięcie w hotelach, do zorganizowania głośnych zabaw zakrapianych alkoholem969. Trzy tygodnie po Ofensywie Tet pod pretekstem braku bezpieczeństwa pracy wciąż nie podjęła grupa w Da Nang, co było tylko wybiegiem ze strony południowowietnamskiej misji łącznikowej, gdyż walki w tym mieście miały ograniczony charakter. Do swoich zadań wróciły za to grupy w Qui Nhon, Nha Trang oraz Cap St. Jacques970. Wszystko to jednak i tak wkrótce miało nie mieć znaczenia – zgodnie z wewnętrznymi ustaleniami oszczędnościowymi Komisji, 1 kwietnia 1968 roku działalność wszystkich grup inspekcyjnych w Wietnamie Południowym uległa zawieszeniu, a ich członków ewakuowano do Sajgonu. 970 W polskich dokumentach znajduje się informacja, że tę ostatnią miejscowość w zasadzie ominęły jakiekolwiek walki. Ibidem. 971 Celował w tym zwłaszcza Władysław Śliwka-Szczerbic. Poza szeregiem podejrzanych sytuacji, sugerujących przygotowania do ofensywy, jakich rzekomo miał być świadkiem, w książce występuje postać jego wietnamskiego przewodnika po Sajgonie, który kilkukrotnie miał dawać mu do zrozumienia, że coś się szykuje. Władysław Śliwka-Szczerbic, op. cit. 972 Protokół z zebrania POP przy Polskiej Delegacji do MKNiK w Wietnamie z dnia 26 stycznia 1963 roku, 2.II.1968, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1639, k. 1-6. Pisząc o tym okresie, warto w tym miejscu podkreślić, że Polacy przebywający w styczniu 1968 roku na Południu nie mieli pojęcia o zbliżającym się uderzeniu sił komunistycznych. Jak zostało to już wspomniane w opisie ofensywy, chęć zachowania tajemnicy przez Wietnamczyków była tak wielka, że doprowadziła nawet do problemów wśród jednostek biorących udział w walkach. Tym bardziej Hanoi nie miało zamiaru dzielić się swoimi sekretami z sojusznikami z bloku państw socjalistycznych. Wśród pracowników Delegacji Polskiej, którzy w okresie późniejszym spełniali się literacko, Sajgon tuż przed Ofensywą Tet przedstawiany jest jako miasto na krawędzi, pełne oczekiwania i napięcia, gotowe w każdej chwili do zrywu przeciw znienawidzonej klice generałów. Była to jednak tylko literacka fikcja i zabieg autorów ubarwiających swoje faktyczne doświadczenia późniejszą wiedzą o przebiegu walk w stolicy Wietnamu Południowego971. W rzeczywistości na spotkaniu Podstawowej Organizacji Partyjnej, do którego doszło zaledwie pięć dni przed wybuchem walk, główną troską zebranych było nadmierne oszczędzanie członków delegacji na wyżywieniu, jakość jedzenia w stołówce oraz ustalenie planu pracy POP na najbliższe miesiące. Tet pojawia się tylko w kontekście pomysłu zorganizowania wycieczek pieszych po Sajgonie w okresie święta, co z kolei zostało wymuszone niesprawnością taboru samochodowego delegacji972. Warty podkreślenia jest także fakt, że ambasador Janusz Zabłocki na kilka dni przed wybuchem walk wyjechał do Laosu i w efekcie utknął w Wientian przez większość Ofensywy Tet, powracając do Sajgonu dopiero po ustaniu najbardziej gwałtownych starć. Delegacją kierowali w międzyczasie wspólnie zastępca ambasadora, Stanisław Stawiarski oraz płk Marian Popiołek.973. W trakcie walk oraz bezpośrednio po nich doszło do wspomnianych już wcześniej najść sajgońskiej policji na lokale biurowe Komisji oraz pokoje hotelowe Polaków. 973 Odpowiednio Starszy Doradca Polityczny oraz Starszy Doradca Wojskowy. Płk Popiołek trafił na przysłowiową głęboką wodę, gdyż przybył do Wietnamu w styczniu 1968 roku, tuż przed wybuchem ofensywy. Sprawozdanie z pobytu w Wietnamie w okresie 1.01.68 do 28.02.69 r., 27.III.1969, AIPN, IPN BU 2602/9317, k. 43-52. 974 Ibidem. 975 „Permanentne zagrożenia bezpieczeństwa osobistego i możliwości nieprzyjaznych gestów ze strony Amerykanów i reżymowców bardzo szybko uznane zostały przez członków pionu wojskowego za rzecz naturalną i stany ten nie były brane przeze mnie pod uwagę jako tzw. trudności obiektywne.” Ibidem. 976 Protokół z zebrania sprawozdawczo-wyborczego POP przy Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie, odbytego dnia 12 września 1968 roku, 12.IX.1968, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1639, k. 40-48. 977 Wywołało to zrozumiałą frustrację, zwłaszcza wobec faktu wypłacania takiego dodatku pracownikom Ambasady PRL w Hanoi. Argumentacja MSZ była zresztą dość specyficzna, gdyż stwierdzono, że MKNiK jest komisją wojskową i „każdemu z członków wiadomo, że może pracować w różnych sytuacjach, również wojennych”. Protokół z otwartego zebrania POP przy Polskiej Delegacji do MKNiK w Wietnamie z dnia 9.07.1968 r., 9.VII.1968, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1639, k. 34-39. 978 Pozbawiony tytułu raport Starszego Doradcy Wojskowego [tytuł aut.], 2.XII.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 228-231. Ofensywa Tet miała jednak swoją kontynuację. Dla członków Delegacji Polskiej o wiele bardziej traumatyczne okazały się ataki z maja 1968 roku, w trakcie których NFW wielokrotnie dokonywał ostrzału rakietowego i moździerzowego Sajgonu. Tego typu ataki ponawiano także jeszcze w sierpniu 1968 roku oraz w lutym 1969 roku, a w ich efekcie odniosło rany dwóch Polaków: „Szereg rakiet i min moździerzowych padało w najbliższym sąsiedztwie biur i miejsc zamieszkania członków delegacji, a tor dużej części rakiet (…) prowadził nad hotelami zamieszkałymi przez Polaków. (…) Wydaje się, że znów dyscyplina i trochę szczęścia spowodowały tylko niegroźne ranienia pracowników delegacji (ppłk Pawłowski, ob. Kulak).”974 Walki na ulicach Sajgonu, ostrzał artyleryjski i poczucie ciągłego zagrożenia wywarły swoje piętno na polskiej delegacji. O ile w relacji Starszego Doradcy Wojskowego stan ciągłego zagrożenia nie był problemem dla pionu wojskowego975, to zebrał on swoje żniwo wśród cywili i do września 1968 roku spowodował przedterminowy wyjazd do kraju lub załamanie psychiczne dziewięciu pracowników976. Kierownictwo Delegacji Polskiej skierowało w czerwcu 1968 roku do Warszawy wniosek o przyznanie dodatku wojennego. Odpowiedź MSZ była jednak odmowna977. Niebezpieczeństwa czyhały zresztą także na Północy. W listopadzie 1971 roku wizytującemu DRW ambasadorowi Julianowi Tworógowi gospodarze zaproponowali odwiedzenie Strefy Zdemilitaryzowanej. W trakcie podróży, 21 listopada konwój został zbombardowany na północ od Vinh przez amerykańskie odrzutowce i tylko „szczęśliwym zbiegiem okoliczności wszyscy biorący udział w wyjeździe wyszli z opresji cało”978. Funkcjonowanie Delegacji Polskiej po kolejnych redukcjach MKNiK w Wietnamie Tak jak we wcześniejszych okresach, dużo uwagi zarówno kierownictwa, jak i szeregowych członków delegacji zaprzątały kwestie socjalno-bytowe. W opisywanym okresie stały się one jednak dominującym tematem rozmów wewnątrz Podstawowej Organizacji Partyjnej. Warunki życia i pracy pracowników, stosunkowo dobre jeszcze w roku 1968, ulegały systematycznemu pogorszeniu, stając się z czasem wręcz nieznośne, co było oczywiście efektem kryzysu finansów całej Komisji. Wobec braków jakiegokolwiek stałego funduszu remontowego, stopniowej degradacji ulegały dwie wille przydzielone Polakom na terenie Camp des Mares979, których potrzebę generalnego remontu zgłaszano jeszcze w roku 1967980. W roku 1968 udało uzyskać się w Sekretariacie Generalnym wymianę mebli w pomieszczenia reprezentacyjnych polskiego ambasadora, jednak pomieszczenia służbowe oraz stołówka pracownicza z kuchnią pozostały bez zmian. Sytuacja w willi nr 6 uległa poprawie dopiero w roku 1971, gdy pracownicy delegacji w ramach prac społecznych własnym sumptem odnowili jej pomieszczenia981. 979 Jak zostało to już wspomniane, willa nr 6 podzielona była na mieszkanie ambasadora oraz pomieszczenia służbowe, natomiast w willi nr 4 zamieszkiwali wartownicy delegacji oraz znajdowała się tam stołówka pracownicza wraz z kuchnią. 980 Zakres pożądanych napraw obejmował wymianę sieci wodociągowej i elektrycznej, generalne odnowienie pomieszczeń oraz zakup nowych mebli. Sprawozdanie o sytuacji w MKNiK oraz Wietnamie Południowym za okres czerwiec 1967 – kwiecień 1968 r., niedatowane, AMSZ, s.w. 15/73, w. W3, t. W.K.-0-242-68. Raporty polityczne, k. nienumerowane. 981 Protokół z narady partyjno-zawodowej Delegacji Polskiej do MKNiK w Saigonie w dniu 28 czerwca 1971 r., 28.VI.1971, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI-44, t. 10, k. 66-71. 982 Przeniesienie tam z hotelu było traktowane jako niesprawiedliwość i rodzaj kary. Wprowadzenie do dyskusji na naradzie partyjno-zawodowej kolektywu Delegacji PRL do MKNiK w Wietnamie dnia 28 czerwca 1971 r., 28.VI.1971, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI-44, t. 10, k. 72-77. 983 Protokół z odbytego w dniu 21.05.1971 r. zebrania POP Polskiej Delegacji do MKNiK w Wietnamie Płd., 21.V.1971, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI-44, t. 10, k. 57-60. Sporo uwag było także do pokoi w hotelach, w których wobec zaległości finansowych Komisji, obsługa wielokrotnie ignorowała kwestie czystości czy też napraw. Dopiero w roku 1971 we wszystkich tych pomieszczeniach zamontowano klimatyzatory. Najgorsze warunki mieszkalne utrzymywały się w willi nr 4, znajdującej się na szarym końcu jeżeli chodzi o przydział nowych sprzętów, mebli czy też prowadzone własnym sumptem remonty982. Przykładowo w maju 1971 roku mieszkający w budynku tym wartownicy prosili o wymianę brudnych i podartych prześcieradeł, kocy i ręczników983. Nieustannym przedmiotem troski była stołówka i kuchnia, znajdujące się w tym samym budynku. Wobec drastycznego zmniejszania się siły nabywczej komisyjnej diety żywieniowej, problemów finansowych MKNiK oraz okresów gdy w trakcie walk lub ostrzału artyleryjskiego nie dało się wychodzić na miasto (oraz oszczędzania przez część pracowników), rola tego miejsca stawała się coraz większa. Mimo wysiłków lekarzy delegacji oraz członków komitetu stołówkowego, wielokrotnie dochodziło jednak do zatruć, a smak i jakość serwowanych tam potraw były obiektem praktycznie nieustannych uwag i narzekań984. Na problem składały się dwa czynniki. Pierwszy to już wspomniany brak środków na remont czy też nawet najbardziej podstawowe odświeżenie willi nr 4. Obejmowało to także pomieszczenia kuchenne i stołówkę, co zdawkowo podsumowano w jednym z raportów: „stołówka w willi nr 4 pozostawia dużo do życzenia, ściany czarne, naczynia kompletnie zużyte”985. Drugim była niewystarczająca ilość pieniędzy, która przekładała się na jakość kupowanej żywności, a sprawę pogarszał również brak chłodni czy też chociaż lodówek, co uniemożliwiało większe zakupy. Rosnące ceny powodowały, że na jakość posiłków w stołówce narzekano jeszcze przed rozpoczęciem Ofensywy Tet. Gdy walki w miastach Wietnamu Południowego wywołały dalszy gwałtowny wzrost kosztów żywności, zaczęto zaopatrywać się na najtańszych straganach, w efekcie czego zaczęły pojawiać się zatrucia986. 984 Jak stwierdzał jeden ze Starszych Doradców Wojskowych, „tylko wrodzony brak obrzydzenia może pozwolić na karmienie się w tzw. stołówce willi nr. 4”. Sprawozdanie z pobytu w Wietnamie w okresie 1.01.68 do 28.02.69 r., 27.III.1969, AIPN, IPN BU 2602/9317, k. 43-52. 985 Protokół z narady partyjno-zawodowej Delegacji Polskiej do MKNiK w Saigonie w dniu 28 czerwca 1917 r., 28.VI.1971, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI-44, t. 10, k. 66-71. 986 Protokół z posiedzenia Egzekutywy POP przy Delegacji PRL do MKNiK w Sajgonie, 13.VI.1968, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1639, k. 30-33. 987 Raport Starszego Doradcy Wojskowego [tytuł aut.], 31.X.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 289-294. W opłakanym stanie znajdowały się także pojazdy mechaniczne będące do dyspozycji Delegacji Polskiej. Wobec braku środków na remonty a tym bardziej zakup nowych aut, sytuacja ulegała tylko dalszemu pogorszeniu wraz z upływem lat, co powodowało problemy z dowozem Polaków do pracy. Gdy w sierpniu 1970 roku doszło do stłuczki z udziałem samochodu Starszego Doradcy Wojskowego (prowadził wietnamski szofer), Sekretariat Generalny odmówił pieniędzy na naprawę twierdząc, że wyjazd nie miał odpowiedniej sankcji i zasugerował pokrycie kosztów reperacji (około 100$) z funduszy Delegacji Polskiej, której kasa świeciła jednak pustkami. Pomoc obiecała co prawda odpowiadająca za samochody i kierowców południowowietnamska misja łącznikowa, ale bez podania konkretnego terminu. W efekcie, płk Tadeusz Przybysz pisał do kraju: „Wytworzyła się kłopotliwa sytuacja i nie wiem co mam zrobić, aby odzyskać środek transportu – niezbędny w wykonywaniu obowiązków Starszego Doradcy Wojskowego Delegacji Polskiej MKNiK. Proszę o radę, jak rozwiązać ten problem.”987 W dokumentacji brak odpowiedzi ze strony JW 2000, co najprawdopodobniej oznacza, że sprawę przeczekano, aż naprawę wykonali Wietnamczycy. Pełne ręce roboty mieli zazwyczaj delegacyjni lekarze. Składało się na to wiele czynników: nieprzyjazny Polakom klimat, coraz gorsze warunki bytowe i kurczące się zasoby finansowe, nasilenie się walk w bezpośredniej bliskości Komisji, oraz zatrważająca z medycznej perspektywy higiena w Wietnamie, zarówno ta rozumiana ogólnie, jak i bardziej konkretnie związana z żywnością oraz miejscami, w których przygotowywano posiłki988. Na dodatek do Wietnamu nadal przyjeżdżały osoby z wyraźnymi przeciwskazaniami medycznymi, co opisano już w poprzednich rozdziałach. Sprawy nie polepszał fakt, że nowi pracownicy pojawiali się często bez jakichkolwiek dokumentów medycznych, a czasami nawet bez wymaganych szczepień, jakie potem musiano organizować na miejscu989. Na dodatek kartotekę medyczną pracowników delegacji prowadzono bez żadnego wzoru wedle uznania danego lekarza, co czasami rodziło frustrację i problemy dla jego zmiennika990. 988 W roku 1968 ówczesny lekarz, dr Stanisław Carewicz stwierdzał, że „warunki sanitarno-higieniczne w Sajgonie są przerażające [dla] nowoprzybyłego (zwłaszcza w niektórych rejonach miasta)”. Stan kuchni i bufetu w willi nr 4 określał w swoim raporcie jako „skandaliczny”. Także ambulatorium nie spełniało wymogów służby zdrowia, ale jaki pisał z pewnym fatalizmem Carewicz, „lepszego jednak pomieszczenia w budynku Delegacji Polskiej nie ma”. Sprawozdanie o stanie zabezpieczenia medycznego członków Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie za okres od 24.05. do 4.09.1968 r., 4.IX.1968, AIPN, IPN BU 2602/9030, k. 72-76. 989 Notatka Służbowa, 6.VI.1968, AIPN, IPN BU 2602/9030, k. 46-47. 990 Wspomniany wcześniej dr Carewicz dokumentację pozostawioną przez swojego poprzednika podsumował dość zdawkowo: „rodzaj brudnopisu”. Sprawozdanie o stanie zabezpieczenia medycznego członków Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie za okres od 24.05. do 4.09.1968 r., 4.IX.1968, AIPN, IPN BU 2602/9030, k. 72-76. 991 Ibidem. 992 Sprawozdanie medyczne za okres od 11.06. – do 30.09.1970r., 30.IX.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 285-286. 993 Sprawozdanie medyczne za okres od 10.05. do 10.06.1970r., 10.VI.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 225-226. Ponadto od lata 1968 roku w raportach lekarskich zaczynają pojawiać się uwagi na temat niedoborów leków, co było wywołane chaosem w dokumentacji, ale przede wszystkim kłopotami finansowymi Komisji, wobec których lokalna apteka odmówiła wydawania zamówionych materiałów medyczno-sanitarnych991. W roku 1970 i tak niewielka suma 40 000 piastrów na kwartał została obcięta o połowę, co przy stały wzroście cen oznaczało możliwość zakupów tylko 60-70% potrzebnych leków992. W tym samym okresie, mimo, że stan sprzętu medycznego i zaopatrzenia w medykamenty nie pozwalał na prowadzenie pełnej profilaktyki, ze względów finansowych zarzucono także korzystanie z konsultacji specjalistycznych i leczenia w szpitalu Gralla. Wśród przypadłości nękających Polaków nadal dominowały schorzenia skóry, dróg oddechowych, układu pokarmowego oraz nerwice. Co ciekawe, od roku 1968 zaobserwować można znaczny spadek ilości zgłaszanych przypadków chorób wenerycznych, która w pewnych okresach spadała wręcz do zera993. Trudno powiedzieć z czego to wynikało. Nawet uwzględniając redukcje przedstawicielstwa, do Wietnamu nadal przyjeżdżali przecież wczasowicze, ciężko też założyć, że nagle skokowo podniósł się szeroko rozumiany stan moralny delegacji. Sprawa dotyczy jednak kwestii dość wstydliwej i pozostaje bez jednoznacznego wyjaśnienia, przynajmniej w oparciu o istniejące dokumenty994. 994 Bez wątpienia jednym z czynników wpływających temperująco na aktywność seksualną pracowników delegacji były chroniczne problemy finansowe Komisji, które oznaczały problemy z regularnym wypłacaniem diet piastrowych, oraz galopująca inflacja w Wietnamie Południowym. Raport Starszego Doradcy Wojskowego [tytuł aut.], 31.X.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 289-294. 995 „Niestety na 20 osób członków Delegacji mamy sytuację, że tylko 6 osób może aktywnie posługiwać się chociaż jednym językiem obcym, 5 osób zna go biernie, ale wciąż prawie połowa przyjeżdża bez znajomości żadnego języka obcego”. Brak napisania wprost, że chodzi o angielski i francuski sugeruje przy tym, że wśród owych 11 osób znajdowały się najprawdopodobniej takie, które znały niemiecki lub rosyjski, kompletnie nieprzydatne w Wietnamie. Wprowadzenie do dyskusji na naradzie partyjno-zawodowej kolektywu Delegacji PRL do MKNiK w Wietnamie dnia 28 czerwca 1971 r., 28.VI.1971, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI-44, t. 10, k. 72-77. 996 Ibidem. Niezmiennie problemem było także nadmierne spożycie alkoholu, choć poza przytoczoną już kwestią imprez w trakcie Ofensywy Tet, nie ma zbyt wielu wzmianek o upijaniu się. Mimo to prewencyjnie kilkukrotnie zwracano na to uwagę, podkreślając zwłaszcza, że nie wolno robić tego w towarzystwie cudzoziemców. Nieustającym problemem wewnętrznym Delegacji Polskiej pozostawały problemy z kwalifikacjami językowymi jej pracowników. Gdy po redukcjach w roku 1968 roku Starszy Doradca Polityczny zwracał uwagę, że w zmniejszonym przedstawicielstwie siedem etatów tłumaczy należało zamienić na pracowników merytorycznych, podkreślał równocześnie, że warunkiem będzie znajomość języków obcych wśród nowych osób. W Warszawie posłuchano pierwszej sugestii, zignorowano natomiast drugą. W efekcie od roku 1969 Delegacja Polska posiadała w swoim składzie tylko jednego tłumacza, natomiast znajomość języków wśród ogółu pracowników pozostała na bardzo niskim poziomie, na co kierownicy delegacji utyskiwali praktycznie w każdym ze swoich raportów. Sytuacja nie uległa jakiejś znacznej poprawie nawet po kolejnej redukcji. Na dwadzieścia osób tworzących jej skład w roku 1971, teoretyczną znajomością języka obcego wykazywało się jedenastu pracowników, choć w praktyce używać potrafiło go zaledwie sześć osób995. Każda rotacja podejmowała próbę stworzenia grup nauki angielskiego, ale nawet mimo braku obiektywnej przeszkody, jaką wcześniej były wyjazdy pracowników na grupy inspekcyjne, efekty szkolenia odbiegały od oczekiwań. Wynikało to głównie z ciężkich warunków klimatycznych, zniechęcających uczących się, oraz trudności z wygospodarowaniem czasu przez te nieliczne osoby znające język, ze względu na duże zapotrzebowanie na ich usługi w pracy delegacji996. Kłopoty z językami to tylko jeden z symptomów podkreślanego już wielokrotnie w tej pracy zjawiska, czyli przyjeżdżania do Wietnamu osób pozbawionych kwalifikacji potrzebnych do pracy w delegacji. Problem nie był nowy, ale po redukcjach liczebności szczególnie dotkliwy. Kwestię tę najlepiej podsumowano w jednym z dokumentów POP: „Niestety trzeba przyznać, że sprawa kwalifikacji zawodowych wciąż nie jest naczelnym wymogiem przy doborze kadry Delegacji. Wiele osób jadąc po raz pierwszy do pracy w Delegacji nie bardzo wie na czym jego praca będzie polegała i czy posiada w tym celu odpowiednie kwalifikacje. W kraju, kandydat do Komisji, na wszelki wypadek, byle jechać mówi, że zna wszystko. Dopiero tutaj wychodzą braki i trzeba się uczyć”997. 997 Ibidem. 998 Z perspektywy oficerów tłumacze, posiadający zazwyczaj wysoki poziom wiedzy ogólnej, nie mieli równocześnie wystarczającej wiedzy z terminologii wojskowej, prawa czy historii konfliktu w Wietnamie. Charakteryzowały ich także „bardzo poważne braki (…) we właściwym zrozumieniu polityki wewnętrznej i zagranicznej PRL”. Kurs w JW 2000 obejmował zagadnienia prawno-organizacyjne, działania wojenne w Indochinach, terminologię wojskową, pracę informacyjną, propagandę specjalną, rolę tłumacza i aktualną taktykę Delegacji Polskiej w MKNiK, higienę i profilaktykę w tropikach, tajemnicę służbową w pracach Komisji, aktualną sytuację polityczno-wojskową w Indochinach, oraz politykę wewnętrzną i zagraniczną PRL. Notatka służbowa dotycząca szkolenia kandydatów na tłumaczy do M.K.N.i K. w Indochinach – w Jednostce Wojskowej 2000, 19.II.1968, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 10-13. 999 Po redukcji do 20 osób w 1970 roku w Delegacji Polskiej pozostało tylko pięciu oficerów. Był to i tak efekt ostrych targów Zarządu II SG z MSZ, bo redukcja pierwotnie miała zmniejszyć pion wojskowy do czterech wojskowych. Po wcześniejszej redukcji z marca 1968 roku na 42 etaty delegacji MON posiadał do obsady 12 stanowisk. Notatka służbowa dot.: zamierzeń M.S.Z. w zakresie zmian etatowych w M.K.N.i K. w Indochinach, 5.XII.1969, AIPN, IPN BU 2602/9326, k. 36-40. 1000 Wojskowi dominowali także w obsadzonym przez Hindusów Sekretariacie Generalnym MKNiK. Notatka Służbowa dot. pionu wojskowego w MKNiK w Wietnamie, 1.VIII.1969, AIPN, IPN BU 2602/9317, k. 2-5. Warto w tym miejscu dodać, że nie najlepiej funkcjonowała także koordynacja pomiędzy poszczególnymi instytucjami wysyłającymi ludzi do Indochin. Przykładowo, po krytycznych uwagach pionu wojskowego, na początku roku 1968 za zgodą MSZ tłumaczy przed wyjazdem do Wietnamu zaczęto kierować do JW 2000 na dwutygodniowy kurs dokształcający, co bardzo usprawniło ich pracę998. Jednak wobec konieczności redukcji liczby personelu, w tym samym roku MSZ zdecydował się obciąć głównie etaty pionu wojskowego oraz właśnie doszkolonych tłumaczy, z których w składzie delegacji pozostał jeden. Forma każdej redukcji powodowała zresztą protesty ze strony MON. Cięcie etatów dotykało bowiem głównie pion wojskowy i to w okresie, gdy praca oficerów w Wietnamie miała dla resortu obrony bardzo duże znaczenie999. Politykę personalną MSZ w tym zakresie należy podkreślić, pamiętając argumentację z roku 1968, że delegacja dodatku wojennego nie otrzyma, bo Komisja ma charakter wojskowy. Było to szczególnie frustrujące z punktu widzenia MON, gdyż po redukcjach z kwietnia 1968 roku polska delegacja w MKNiK w Wietnamie jako jedyna miała w swoim składzie więcej cywili niż żołnierzy (!)1000. Co więcej, mimo cięcia etatów, coraz gorszych warunków bytowych oraz kłopotów finansowych Komisji, nadal do Indochin przyjeżdżali wczasowicze. Stawało się to poważnym problemem wobec coraz większej ilości realnej pracy, jaką trzeba było wykonywać w Wietnamie. Jak pisał w swoim sprawozdaniu ppłk mgr inż. Bronisław Pawłowski: „Nie jestem upoważniony do oceny działalności pionu cywilnego, a w szczególności MSZ-towskiego Delegacji, ale posiadam poważne zastrzeżenia zarówno co do doboru osobowego tego pionu jak i działalności tak wewnątrz jak i na zewnątrz Delegacji. (…) Uważam za niewskazane wysyłanie do Sajgonu oficerów w wieku przedemerytalnym. Ludzie ci przyjeżdżają z góry określonym nastawieniem przetrwania rotacji i korzyści materialnych nie udzielając się w ogóle albo prawie w ogóle w pracy informacyjnej. Przy bardzo szczupłym stanie osobowym pionu wojskowego jaki obecnie istnieje uważam, że nie można pozwalać na luksus wysyłania martwych dusz.”1001 1001 Sprawozdanie z w MKNiK w Wietnamie w okresie 8.01.68-28.02.69 r., 8.IV.1969, AIPN, IPN BU 2602/9317, k. 95-100. 1002 „Pierwszy okres współpracy z ambasadorem Zabłockim i drugi od maja do lipca 68 r. z P.O. przewodniczącego delegacji tow. Stawiarskim oceniam na dobrze i oprócz pochwał należnych szczególnie tow. Stawiarskiemu nic nie mam do powiedzenia”. Sprawozdanie z pobytu w Wietnamie w okresie 1.01.68 do 28.02.69 r., 27.III.1969, AIPN, IPN BU 2602/9317, k. 43-52. 1003 O kiepskich relacjach wspomniał także jeden z jego podwładnych po powrocie z Wietnamu: „Oddzielnym zagadnieniem są stosunki międzyludzkie w Delegacji. Należy powiedzieć wprost, że od czasu przyjazdu nowego Ambasadora tow. Dobrowolskiego i innych osób z MSZ uległy one znacznemu pogorszeniu i są fatalne. Działalność i sposób bycia tych ludzi nie dadzą się pogodzić z elementarnymi normami współżycia w społeczeństwie socjalistycznym. Również poglądy tych ludzi na wiele istotnych spraw naszej rzeczywistości są dalekie od właściwych.” Sprawozdanie z w MKNiK w Wietnamie w okresie 8.01.68-28.02.69 r., 8.IV.1969, AIPN, IPN BU 2602/9317, k. 95-100. 1004 Konflikt z Zielińskim miał swoją kontynuację po powrocie płk. Popiołka do kraju. W maju 1969 roku do POP delegacji dotarł z Warszawy list od tego oficera: „jest tam u Was w Delegacji niejaki tow. Zieliński, który wyrabia niektórym wojskowym niepochlebne opinie ale z tych opinii w Warszawie śmieją się, ryczą ze śmiechu a ja na jego temat napisze nowelkę. Jak chcecie możecie mu o tym powiedzieć”. Protokół z posiedzenia Rozwijając powyższą myśl, trzeba powiedzieć, że podobnie jak w latach wcześniejszych, stosunki wewnątrz Delegacji Polskiej, a zwłaszcza pomiędzy wojskowymi a cywilami, ulegały znacznym wahaniom. Początkowy okres, mimo (a być może właśnie z tego powodu) wybuchu działań wojennych w związku z Ofensywą Tet i jej operacjami kontynuacyjnymi, charakteryzował się harmonijnym funkcjonowaniem wewnętrznym delegacji1002. Relacje jednak szybko popsuły się po przybyciu w lipcu 1968 roku nowego ambasadora, Stanisława Dobrowolskiego. W delegacji miały wówczas pojawić się plotki i insynuacje zatruwające atmosferę, z czym według płk. Popiołka nie dawał sobie rady nowy szef delegacji1003. Na dodatek miał on forsować pogląd, że dalsze cięcia etatów powinny odbywać się wyłącznie kosztem wojskowych. „Wielokrotnie pomagał w zatruwaniu atmosfery delegacji również tow. Zieliński, którego fircykowatość i nieodpowiedzialność w ocenie ludzi i sytuacji często dyskwalifikowały go jako pracownika MSW.”1004 egzekutywy POP przy MKNiK w Wietnamie, odbytego w dniu 8 maja 1969r., 8.V.1969, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1640, k. 51-52. 1005 Sprawa została załatwiona po myśli Zarządu II SG dopiero po konferencji z przedstawicielami Departamentu I MSW, w wyniku której Zielińskiemu zakazano wciągania oficerów WP ze składu delegacji w jego działalność. Notatka służbowa dot. konferencji w Departamencie I M.S.W., 14.IV.1969, IPN BU 2602/9317, k. 116-117. Choć dodać tu trzeba, że sympatie i antypatie w Delegacji Polskiej krzyżowały się w najróżniejszych konfiguracjach, bo o dobrej współpracy z Zielińskim wspominał z kolei zastępca Starszego Doradcy Wojskowego, ppłk Józef Boryń. Sprawozdanie z pobytu w Wietnamie od 18 lutego 1969 roku do 30 stycznia 1970 roku, 24.II.1970, AIPN, IPN BU 2602/9326, k. 85-92. 1006 Choć i wtedy Starszy Doradca Wojskowy określał je jako „nienajlepsze ale poprawne”. Notatka służbowa dot.: stosunku Ambasadora do Zespołu Wojskowego, 1.IV.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 140-141. 1007 Ibidem. 1008 Ibidem. W Zarządzie II SG w jednej z wewnętrznych notatek na temat konfliktu napisano: „zachowanie się ambasadora w czasie lotu samolotem świadczy o daleko posuniętym procesie ogłupienia, o czym dokładnie wiedzą w Dep. Kadr MSZ”. Ręczna notatka do płk. Kazimierskiego [tytuł aut.], 27.IV.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 142. 1009 Sprawozdanie za okres od dnia 23.06.70 do dnia 20.07.1970 r., 20.VII.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 218-224. Zbigniew Zieliński skonfliktował się także z następcą Popiołka, płk. Kazimierzem Żarneckim. Oficjalnie pełniąc funkcję Pomocnika Starszego Doradcy Politycznego ds. prasowych, w rzeczywistości był bowiem ppłk. w Departamencie I MSW i próbował zmusić Starszego Doradcę Wojskowego do włączenia się w swoją pracę operacyjną1005. O ile sytuacja uległa chwilowej poprawie po przybyciu nowego ambasadora, Andrzeja Gradziuka w lipcu 1969 roku1006, to uległa ona pogorszeniu w lutym 1970, gdy szef delegacji miał zataić przed Starszym Doradcą Wojskowym depeszę wysłaną do niego z Phnom Penh. W kolejnym miesiącu ambasador miał zachowywać się niewłaściwie w trakcie lotu z Wientian do Sajgonu, gdy trzymając nogi na stoliku i w obecności członka Delegacji Kanadyjskiej wygłaszał „wiele ogólnikowych i anonimowych pretensji o oficerach, wobec paru osób z naszej delegacji”1007. Pułkownik Henryk Pojmański w swoim raporcie wspominał szereg innych „zagrań” ambasadora i stwierdzał, że „w Delegacji nie ma wprawdzie wojny”, ale radził uczulić przyszłego Starszego Doradcę Wojskowego, że mogą go spotkać ze strony przełożonego tego typu małe przykrości i utrudnienia1008. Duża część sporów wewnątrz Delegacji Polskiej wydawała się mieć swoje źródło w personalnych ambicjach różnych osób i negatywnie rozumianej obronie interesów danej grupy lub ministerstwa. Przykładowo, po kolejnej redukcji w roku 1970, etat delegacyjnego lekarza został przesunięty z pionu cywilnego, mimo że nadal wystawiany był on przez wojsko. Miało to na celu odblokowanie miejsca dla dodatkowego oficera potrzebnego do realizowania pracy informacyjnej w pionie wojskowym. Tymczasem w lipcu 1970 roku do Starszego Doradcy Wojskowego zgłosił się zastępca szefa Delegacji Polskiej i stwierdził „z wielce tajemniczą miną, że doszły go słuchy jakobym podporządkował sobie lekarza delegacji.”1009. Pułkownik Tadeusz Przybysz przeprowadził bowiem dzień wcześniej odprawę Zespołu Wojskowego, na której obecny był także, jako oficer, lekarz kpt Ireneusz Frankowski, co w pionie cywilnym uznano za uzurpację. W rozmowie z zastępcą ambasadora co prawda udało się zażegnać potencjalny konflikt, przyjmując zaproponowaną przez niego formułą wspólnego nadzoru pracy lekarza, jednak incydent ten pokazuje, jak łatwo rodziły się takie sytuacje. Oprócz wspomnianych na początku podrozdziału kwestii socjalno-bytowych, na spotkaniach Podstawowej Organizacji Partyjnej omawiano bieżące wydarzenia w Polsce i na świecie. Zwłaszcza tych pierwszych, w porównaniu do lat 1961-1967 pojawiało się zdecydowanie więcej. Cały rok 1968 zdominowały dyskusje związane z wydarzeniami marcowymi. Większość dyskutantów w POP z zadowoleniem przyjęła rozprawę z syjonistami i reakcją, z którymi utożsamiano szereg negatywnych zjawisk. Egzemplifikacją tych poglądów był referat z okazji 1 Maja, wygłoszony przez Starszego Doradcę Wojskowego. Roztoczył on w nim wizję wydarzeń marcowych jako spisku, pieczołowicie zaplanowanego i przeprowadzonego przez grupę wewnątrz PZPR, czemu jednak przeciwstawiła się zdrowa część partii i narodu i wyciągnęła ich niecne knowania na światło dzienne: „Przestał działać strach nazywania rzeczy po imieniu, według właściwych czynowi oznaczników. Oceny zbliżają się do prawdy i miejmy nadzieję, że nie będziemy już nazywać Aleksandra Forda ojcem filmu polskiego, a przeciętnym reżyserem i panem produkującym z obywatelami NRF filmy wrogie Polsce. Że pułkownika Monata będziemy nazywać zdrajcą, a tych którzy go forowali, jego pomocnikami, że Kofmana, Z-cę Przewodniczącego Komitetu Pracy i Płacy – organizatorem zaburzeń. Że w końcu każdy będzie odpowiadał za swoje czyny, i że coraz częściej, w przeciwności do poprzednich praktyk, będziemy czytać że obywatel Janusz Zarzycki najechał kobietę na białych pasach i że sprawę jego skierowano do Prokuratury. Że będziemy łobuza nazywali łobuzem, porządnego i uczciwego człowieka – uczciwym i porządnym”.1010 1010 Referat na akademię 1-majową [tytuł aut.], 1.V.1968, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1639, k. 151-161. 1011 Protokół z otwartego zebrania POP przy Polskiej Delegacji do MKNiK w Wietnamie z dnia 9.07.1968 r., 9.VII.1968, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1639, k. 34-39. O tym, że powyższe odczucia nie były tylko pozorowane, świadczą spotkania POP z późniejszych miesięcy, gdy osoby przyjeżdżające z Polski dopytywano, jak przebiega proces oczyszczania PZPR i kraju z niewłaściwych elementów. Na spotkaniu w lipcu 1968 roku jeden z pracowników indagował świeżo przybyłego ambasadora Dobrowolskiego, dlaczego z pasy i radia wynika, że „słuszne zmiany” po wydarzeniach marcowych są hamowane „przez pewne osoby czy może nawet grupy osób(…)”.1011 Z kolei w październiku w trakcie dyskusji otwartej POP jej uczestnicy wymienili szereg osób, wojskowych i cywilów, jacy traktowali „Polskę jak dojną krowę, a teraz siedzą za granicą i opluwają tę, która dała im możność wybicia się (np. prof. Bauman)”1012. 1012 Protokół z zebrania POP przy Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie odbytego dnia 24.X.1968r., 24.X.1968, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1639, k. 58-62. 1013 Ibidem. 1014 Traktowanej oczywiście z wielką podejrzliwością. Protokół z zebrania Podstawowej Organizacji Partyjnej przy Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie, odbytego w dniu 31 lipca 1969r., 31.VII.1969, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1640, k. 20-23. 1015 Protokół z zebrania POP przy MKNiK odbytego w dniu 25.III.1971, 9.IV.1971, AAN, z. 2/1354/0, s. LXXVI, t. 237/XXII-1640, k. 50-52. 1016 Sprawozdanie o sytuacji w MKNiK oraz Wietnamie Południowym za okres czerwiec 1967 – kwiecień 1968 r., niedatowane, AMSZ, s.w. 15/73, w. W3, t. W.K.-0-242-68. Raporty polityczne, k. nienumerowane. 1017 Notatka służbowa dotycząca propozycji przejścia na rotację 12 miesięczną w M.K.N.i K. w Indochinach, 10.II.1968, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 5-7. Odpowiedzialnością za wydarzenia marcowe obok syjonistów obarczano także „reakcję”, stojącą zresztą w owej narracji również za wydarzeniami w Czechosłowacji, co z kolei zmusiło do interwencji Układ Warszawski1013. Operacja Dunaj była przy tym kolejnym gorącym tematem partyjnych dyskusji. W kolejnych latach dyskutowano m.in. o gospodarce PRL, historii Wietnamu, naradzie partii komunistycznych w Moskwie, czy polityce wschodniej prowadzonej przez Republikę Federalną Niemiec1014. Na początku roku 1971 najważniejszym dyskutowanym wydarzeniem były oczywiście wypadki na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku, oraz będące ich efektem zmiany w PZPR. POP delegacji nie okazał się tu jakoś szczególnie oryginalny, stare kierownictwo partyjne potępiono za odcięcie się od mas robotniczych, o nowym stwierdzono, że „rozwiązało ciężką sytuację i wiele zawiłych (nabrzmiałych od wielu lat) problemów wspólnie z klasą robotnicza i przede wszystkim w jej interesie”1015. Kolejne referaty i dyskusje poświęcone były głównie kwestiom gospodarczym w Polsce, oraz perspektywom rychłego zakończenia wojny w Wietnamie. Oprócz referatów i dyskusji na spotkaniach POP-u, prowadzono także różnego rodzaju pogadanki i szkolenia, najczęściej związane ze specjalizacją zawodową lub zainteresowaniami danego pracownika. Po załamaniu się wypłacalności Komisji na początku roku 1968, diety oraz podróż powrotną pracowników Delegacji Polskiej udało się zabezpieczyć tylko dzięki trzykrotnym dotacjom z największym trudem uzyskanym z MSZ1016. W celach oszczędnościowych po redukcji w kwietniu 1968 roku wprowadzono też dwunastomiesięczną rotację1017. Pewną ciekawostką jest informacja, że w roku 1968 wszystkich oficerów wysyłanych do Wietnamu mundurowano jednolicie w zieleń, niezależnie czy pochodzili z wojsk lądowych, lotnictwa czy marynarki. W połączeniu z przydzielanymi odznakami broni (czołgi) „budziło to wesołość, że nie mamy ani lotnictwa ani marynarki wojennej”1018. W okresie późniejszym oficerowie przeważnie korzystali zarówno w pracy jak i po godzinach z ubiorów cywilnych1019. 1018 Starszy Doradca Wojskowy sugerował przyjazdy we własnych mundurach. Brak jednak informacji, czy wspomniana jednolitość ubioru było sprawą nową. Notatka służbowa n.t. organizacji i warunków pracy grupy oficerów w MKNiK w Wietnamie, 8.VIII.1968, AIPN, IPN BU 2602/9330, k. 167-170. 1019 „Oficerowie z zasady są w pracy w ubraniach cywilnych, zgodnie z tak zrozumianymi sugestiami Misji Łącznikowej, propozycją naszego Ambasadora i – wygodą”. Notatka służbowa. Dotyczy: sprawozdanie o stanie ogólnym, 5.XII.1969, AIPN, IPN BU 2602/9324, k. 179-184. 1020 Przykładowo, podczas konsultacji w listopadzie 1968 roku Wietnamczycy przedstawili rozwój sytuacji na Południu w upływającym roku jako niekończące się pasmo własnych sukcesów i klęsk przeciwnika, który „zbankrutował kompletnie i absolutnie”. Sprawozdanie z pobytu w Hanoi w dniach 15-22.11.1968 r., 25.XI.1968, AIPN, IPN BU 2602/9030, k. 93-96. Pod względem uprawiania sportu nie zmieniło się praktycznie nic, poza czasowymi ograniczeniami w uprawianiu siatkówki czy tenisa w związku z walkami w Sajgonie. W świetlicy delegacyjnej zorganizowanej w jednym z hoteli w roku 1969 lub 1970 pojawił się telewizor. Działalność wywiadowcza prowadzona w ramach Delegacji Polskiej Polacy z MKNiK w Wietnamie zajmowali unikalną pozycję, jako jedyni przedstawiciele bloku komunistycznego, jacy mogli legalnie przebywać w Sajgonie. Raporty dotyczące sytuacji militarnej, gospodarczej i politycznej w Wietnamie Południowym sporządzane przez Delegację Polską czytano nie tylko w Warszawie, ale także w Hanoi i Moskwie. Zawarte w nich informacje były o tyle cenne dla kierownictw PRL i ZSRR, że pozwalały zweryfikować twierdzenia Wietnamu Północnego, który względem swoich sojuszników uprawiał dość bezczelną propagandę. Według deklaracji DRW w zasadzie każdego miesiąca zestrzeliwano setki helikopterów i samolotów, zabijano tysiące Amerykanów i marionetkowych żołnierzy, a terytorium Wietnamu Południowego było prawie w całości kontrolowane przez siły NFW1020. Nic więc dziwnego, że wobec tak pozbawionej realnej treści propagandy zarówno w Warszawie jak i Moskwie ceniono informacje pochodzące bezpośrednio z Sajgonu, pozwalające przynajmniej w pewnym stopniu ocenić rzeczywisty rozwój sytuacji w Wietnamie. Oprócz dość ogólnych opracowań o tematyce militarnej, gospodarczej i politycznej, od roku 1963 oficerowie ze składu Delegacji Polskiej zaczęli zbieranie informacji wykraczających poza zwykłe raporty o sytuacji wojskowej w Wietnamie. Działania te zdecydowanie przybrały na intensywności po bezpośredniej interwencji Stanów Zjednoczonych, gdy przed Polakami otworzyła się niepowtarzalna szansa, by z bliska podglądać swojego potencjalnego przeciwnika w trakcie działań bojowych1021. 1021 Jakąś działalność wywiadowczą w ramach Delegacji Polskiej prowadził także Departament I MSW. Autorowi nie udało się jednak dotrzeć do materiałów, które mogłyby rzucić lepsze światło na tę kwestię, poza pojedynczymi dokumentami wspominającymi m.in. o wchodzeniu sobie w paradę z wywiadem wojskowym, jak miało to miejsce w przypadku konfliktu ppłk. Zielińskiego ze Starszymi Doradcami Wojskowymi. Notatka służbowa dot. konferencji w Departamencie I M.S.W., 14.IV.1969, IPN BU 2602/9317, k. 116-117. 1022 Choć znalazł się oficer, twierdzący w swoim sprawozdaniu z pobytu w Wietnamie, że „biała twarz, żucie gumy i stanowcze wejście jest podstawą powodzenia”. Opinia ta spotkała się jednak z bardzo kwaśnym komentarzem Starszego Doradcy Wojskowego. Notatka służbowa dot. Sprawozdania ppłk S. Radaj z pobytu w Wietnamie, 6.XI.1970, AIPN, IPN BU 2602/9326, k. 254-256. 1023 Choć dodać trzeba, że w opinii samych Polaków, „pracownicy obserwacji na mieście zachowują się poprawnie i grzecznie”. Notatka służbowa. Dotyczy: sprawozdanie o stanie ogólnym, 5.XII.1969, AIPN, IPN BU 2602/9324, k. 179-184. Wciąż starano się jednak zachować maksymalną ostrożność, aby nie dopuścić do skompromitowania polskiego przedstawicielstwa w MKNiK w Wietnamie. Odrzucano więc wszelkie formy działań, które mogły pozwolić na oskarżenie polskich oficerów o szpiegostwo. Reguła ta pozostała w mocy nawet po kolejnych redukcjach, gdy Komisja nie prowadziła już w zasadzie żadnej realnej działalności. Obecność Polaków w Sajgonie była bowiem zbyt cenna, by ryzykować jej utratę w wyniku wywiadowczej wpadki. Prowadzenie szpiegostwa w stylu znanym z filmów byłoby zresztą z wielu powodów trudne, jeżeli nie wręcz niemożliwe1022. Polaków w Sajgonie poddawano ciągłej inwigilacji, zarówno w miejscach zamieszkania, w trakcie wykonywania obowiązków jak i w czasie wolnym1023. Członkowie delegacji byli regularnie fotografowani, sporządzano na ich temat notatki, kontrolowano także wszelkie osoby postronne mające styczność z Polakami. Po wymianie telefonów w hotelu Catinat polscy oficerowie dość szybko wykryli sygnał włączania się linii podsłuchu. O wtargnięciach i przeszukaniach pokojów zajmowanych przez pracowników delegacji wspomniano już przy okazji Ofensywy Tet, skrycie czyniono to zresztą wielokrotnie. Polaków obserwowano również w trakcie pracy. Nie była to już zresztą tylko dość prostacka inwigilacja w wykonaniu wietnamskiego personelu pomocniczego jak w latach wcześniejszych. Na początku roku 1969 od jednego z sympatyzujących Wietnamczyków uzyskano informację, że we wszystkich gabinetach przedstawicielstwa zamontowane zostały podsłuchy. O jeszcze innej metodzie pisał w swoim raporcie Oficer Rotacyjny delegacji: „W początku kwietnia 1968 r. podczas szczegółowego sprawdzania pomieszczeń Delegacji Polskiej wykryto na strychu na wprost nad pokojem szyfrantów specjalny otwór w suficie przygotowany do zainstalowania podglądu. Otwór ten był odpowiednio zamaskowany i w każdej chwili mógł być wykorzystany do podglądu i fotografowania. Nadmienić należy, że już w początku stycznia 1968 r. w ramach przedsięwzięć profilaktycznych zaopatrzyłem szyfrantów w parasolki pod którymi pracują. Zasada ta jest ściśle przestrzegana do chwili obecnej.”1024 1024 Jak zostało to już wspomniane, Oficerem Rotacyjnym był zawsze przedstawiciel Wojskowej Służby Wewnętrznej. Sprawozdanie o stanie bezpieczeństwa Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie w roku 1968, niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/9324, k. 70-80. 1025 Kontakty z Lewandowską miały swoją kontynuację kilka lat później w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracowała ona jako oficer w pionie analiz i badań międzynarodowych problemów wojskowych i politycznych w Departamencie Obrony USA. Próby jej pozyskania podjął wówczas jeden z polskich oficerów zapoznanych w Wietnamie. Teczka kontaktu informacyjnego kryptonim „Gracja”: Bernice Genevieve Lewandowski, imię ojca: Feliks, ur. 1930 r., AIPN, IPN BU 003195/522. 1026 Centrala nakazała zerwanie wszelkich kontaktów ze wspomnianą grupą. Według informacji Zarządu II, Shatton urodził się w 1924 roku w Konstancinie pod Warszawą. W roku 1940 przez ZSRR wyemigrował wraz z rodzicami do Stanów Zjednoczonych. Cyrus, 3.XI.1970, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 168-170. Alexander Shatton, urodzony jako Aleksander Szatensztejn, faktycznie wyemigrował wraz z rodziną do Stanów Zjednoczonych w roku 1940 przez Kowno i ZSRR dzięki pomocy konsula Chiune Sugihary. Służąc w US Army odwiedził Polskę w roku 1945, następnie został kadrowym pracownikiem CIA, pracując pod przykrywką w Ambasadzie USA w Sajgonie. https://collections.ushmm.org/search/catalog/irn524290 (dostęp 22.VI.2019); https://www.geni.com/people/Alexander-Shatton/6000000040858298371 (dostęp 22.VI.2019). Polakom podstawiano również wietnamskie prostytutki współpracujące z sajgońską policją. Od początku 1968 kontrwywiad zaobserwował także wzmożoną aktywność Amerykanów polskiego pochodzenia, wymierzoną w pracowników delegacji. Wyszczególniono tu zwłaszcza Bronisławę Lewandowską (Bernice Lewandowsky), pracującą oficjalnie jako oficer łącznikowy MACV przy Ambasadorze USA. Organizowała ona w Sajgonie liczne przyjęcia oraz wieczorki brydżowe, na jakie zapraszała Polaków. W ocenie WSW imprezy te znacznie przewyższały możliwości finansowe Lewandowskiej, która w ich ocenie była pracowniczką wywiadu wojskowego USA, a spotkania miały na celu umożliwienie nawiązania nieformalnych kontaktów pracowników delegacji z Amerykanami1025. Z kolei w roku 1970 zidentyfikowano grupę kierowaną przez niejakiego Alexa Shattona, która miała rozpracowywać polskich oficerów, wykorzystując w tym celu ożywione relacje prywatne i wspólne picie alkoholu1026. Co najmniej od roku 1968 dokładnie sprawdzana była przez Amerykanów także cała poczta wysyłana przez Polaków do kraju. Wszystkie listy, widokówki, karty pocztowe i przesyłki segregowano i odsyłano do Bangkoku, gdzie poddawano je analizie i badaniom chemiczno-optycznym na zawartość tajnopisów i mikro-punktów. Powodowało to dodatkowe, co najmniej dwutygodniowe opóźnienia w dostarczaniu poczty. Spora część listów i kartek ginęła (zapewne zniszczona podczas badań) lub była dostarczana po bardzo długim okresie czasu. Przykładowo pocztówka wysłana 26 maja 1968 roku z Katowic do jednego z oficerów dotarła do niego dopiero 27 lutego 1969 roku. W listach brakowało czasami stron lub dołączonych kartek pocztowych. Kwestię tę podsumowywano (z wyczuwalnym oburzeniem na brak profesjonalizmu drugiej strony) w raporcie oficera WSW: „Korespondencja inwigilowana jest w sposób bardzo ordynarny i nie przestrzegane są elementarne środki ostrożności i konspiracji. Na większości kopert doręczanych członkom Delegacji Polskiej widoczne są wyraźne stemple z Bangkoku pomimo, iż oficjalnie wiadomo, że korespondencja ta tą drogą nie jest przesyłana.”1027 1027 Sprawozdanie o stanie bezpieczeństwa Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie w roku 1968, niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/9324, k. 70-80. 1028 Ibidem. 1029 Ibidem. 1030 Uwagi dotyczące możliwości prowadzenia pracy operacyjnej na terenie Indochin, 19.IV.1968, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 75-76. Powyższym działaniom starano się oczywiście w miarę możliwości przeciwstawiać. Członkowie delegacji mieli obowiązek informowania o wszystkich kontaktach z obcokrajowcami, choć ze wspomnianego tu raportu wiemy, że czasami takie relacje ukrywano, nawet w trakcie bezpośrednich rozmów z przełożonymi na ten temat1028. Personel Delegacji Polskiej był też wyczulany przez oficera kontrwywiadu na różnorakich handlarzy ulicznych, oferujących wymianę pieniędzy, zdjęcia pornograficzne czy kradzione towary, w obawie przed prowokacją. Oba budynki służbowe Delegacji Polskiej pilnowane były w nocy przez wartownika. Wszystkie tajne dokumenty przechowywano w metalowych skrzyniach, deponowanych z kolei do plombowanych szaf pancernych w tajnej kancelarii. Klucze do szaf i drzwi tajnej kancelarii wkładano do specjalnego, plombowanego woreczka, przechowywanego przez noc w szafie wartowników. Choć w roku 1968 nie stwierdzono dostępu osób nieupoważnionych do wspomnianych kluczy lub pomieszczeń tajnej kancelarii, to zanotowano kilkukrotne próby otwierania zamków w biurze oficera rotacyjnego, w którym znajdowały się jednak tylko oficjalne dokumenty Komisji. W tym samym roku przeprowadzono dwadzieścia dziewięć kontroli, ale nie wykazały one uchybień poważniejszych niż ciekawskie zaglądanie przez ramię maszynistkom w trakcie przepisywania dokumentów1029. Do wymienionych utrudnień w pracy wywiadowczej dodać trzeba było jeszcze jedno, pochodzące z samej Delegacji Polski, o jakim w swoim raporcie pisał mjr Alfons Larek: „W Attachacie Wojskowym pracują oficerowie z naszej Instytucji. Znają zakres swoich zadań i obowiązków. W Delegacji Polskiej w Indochinach pracują różni ludzie. Są dobrzy i źli, są mądrzy i głupi ale wszyscy jednakowo interesują się życiem innych. Każdy oddzielny kontakt, każda rozmowa, spotkanie z inną obcą osobą (spoza delegacji) wywołuje domysły, podejrzenia, komentarze. Ten własny, wewnętrzny kontrwywiad jest moim zdaniem niekiedy bardziej niebezpieczny jak ten prawdziwy. Powyższe stwierdzam na faktach, które odczułem na własnej osobie, kiedy próbowałem nawiązać a potem podtrzymać jakiś kontakt.”1030 Po likwidacji grup inspekcyjnych oraz redukcji wielkości delegacji w kwietniu 1968 roku w Warszawie podjęto decyzję o zintensyfikowaniu działań wywiadowczych prowadzonych na terenie Indochin. W tym celu zdecydowano się na zorganizowanie rezydentury legalnej. Stojący na jej czele oficer miał działać pod przykrywką funkcji Sekretarza Ambasady PRL w Kambodży. Ta placówka wywiadowcza miała podlegać Zarządowi II SG z pominięciem JW 20001031. Członkami rezydentury było dwóch oficerów ze składu Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie – zastępca Starszego Doradcy Wojskowego oraz Starszy Pomocnik Szefa Wydziału Operacyjnego. Przekazywanie informacji i materiałów miało odbywać się z pomocą kuriera dyplomatycznego, łączności radiowej Komisji (z użyciem szyfrów) oraz przy okazji przelotów oficerów ze składu delegacji. Organizacją i kierowaniem rezydentury, oraz przeszkoleniem i przygotowaniem kandydatów zajmował się Oddział III Zarządu II SG1032. 1031 Zarządzenie Nr 0019 z dnia 16.04.1968 r. Szefa Zarządu II Sztabu Generalnego WP dot. Intensyfikacji działalności wywiadowczej na terenie Indochin, 16.IV.1968, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 61-63. 1032 Rezydentura otrzymała kryptonim Khmer, zaś kierujący nią oficer pseudonim Saturnin. Plan Intensyfikacji działalności wywiadowczej na terenie Indochin, 16.IV.1968, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 64-68. 1033 Przykłady takich instrukcji przytoczono już w poprzednim rozdziale. 1034 Przykładowo we wrześniu 1969 roku proszono o zdobycie dokumentacji konstrukcyjnej, technologicznej, eksploatacyjnej i obsługi, oraz w miarę możliwości egzemplarzy amerykańskich urządzeń identyfikacji swój-obcy (IFF) różnych typów. Równocześnie nakazano rozpoznanie możliwości pozyskania wzorów sprzętu i broni (wraz z instrukcjami i dokumentacją) wyrzutni, celownika i pociski przeciwlotniczego Redeye, 5,56 mm p. maszynowego XM-177E1, 40 mm granatnika XM-148 oraz granatników automatycznych XM-172, XM-174, XM-175 wraz z amunicją, dział bezodrzutowych 40 i 66 mm, pocisków artyleryjski z dodatkowym napędem rakietowym RAP, amunicji specjalistycznej 105 mm (skaczącej i z metalowymi strzałkami), 9 mm p. maszynowego Uzi, zapalnika zbliżeniowego XM-532 do moździerzy oraz zapalnika uniwersalnego XM-577 z mechanizmem zegarowym. Pismo do Starszych Doradców Wojskowych w Sajgonie, Laosie i Kambodży w sprawie zdobycia danych wywiadowczych, 24.IX.1969, AIPN, IPN BU 2602/9317, k. 39-42. Każdemu wyjeżdżającemu do Indochin oficerowi przydzielano konkretne zadania informacyjne i tematy do opracowania, najczęściej związane z jego specjalnością wojskową, pod względem której starano się zresztą dobierać kandydatów do wyjazdu1033. Oprócz tego, do Starszych Doradców Wojskowych w Indochinach za pośrednictwem JW 2000 swoje zapotrzebowanie zgłaszały różne instytucje podległe MON1034. Pracę informacyjną opierano na materiałach informacyjnych i wiadomościach uzyskiwanych od przedstawicieli państw zachodnich akredytowanych przy rządzie sajgońskim, ogólnodostępnej prasie i osobistych obserwacjach działań i obiektów wojskowych w Sajgonie przez członków Delegacji Polskiej. Największą ilość materiałów informacyjnych pozyskiwano z Amerykańskiego Ośrodka Informacyjnego (Joint United States Public Affairs – JUSPAO) w którym: Uzyskiwano codziennie: - Komunikat MACV o przebiegu działań wojennych za daną dobę. - Komunikat Sił Lądowych o przebiegu działań sił lądowych za dobę. - Komunikat 7. Armii Lotniczej o przebiegu działań lotnictwa za dobę. - Komunikat Sił Morskich o działaniach tych sił za dobę. - Komunikat Sił Obrony Wybrzeża o działaniach tych sił za dobę. - Komunikaty specjalne o sprawach politycznych, gospodarczych i innych dotyczących Wietnamu oraz nasłuchu radia Hanoi. Okresowo zaopatrywano się w: - Komunikaty o działaniu i akcjach 5. Grupy Wojsk Specjalnego Przeznaczenia. - Podsumowanie tygodniowe działań Sił Powietrznych. - Podsumowanie miesięczne działań Sił Morskich. - Podsumowanie miesięczne działań sił zbrojnych USA w Wietnamie. - Notatki specjalne i artykuły o akcjach i działaniach różnych rodzajów wojsk. - Komunikaty dzienne i tygodniowe o działaniach wojsk południowowietnamskich (od października 1968 r). - Artykuły z okazji świąt jednostek wojskowych, rodzajów wojsk, zmiany wyższych dowódców, itp. Pozyskiwano także indywidualnie i w miarę umiejętności oficerów gazety dywizyjne i wydawnictwa wojskowe różnych jednostek i rodzajów wojsk, jak: - Tygodnik wydawany przez Dowództwo Wojsk Inżynieryjnych. - Tygodnik wydawany przez 9. Dywizję Piechoty. - Gazetę okresową wydawaną przez 1. Brygadę Łączności. - Tygodnik wydawany przez 7 AL (Seven Air Force News). - Miesięcznik wydawany przez 1. Brygadę Lotniczą (Hawk). - Artykuły z prasy amerykańskiej poświęcone Wietnamowi (Vietnam Roundup, Current News). Z JUSPAO polscy oficerowie korzystali do roku 1970, gdy strażników wietnamskich zastąpiła tam amerykańska żandarmeria wojskowa, wymagająca specjalnych przepustek1035. Oprócz materiałów z tego miejsca, kolejnym źródłem wiedzy była amerykańska prasa wojskowa, zakupywana przez polskich oficerów w kiosku dla wojskowych na terenie 1035 Sprawozdanie, część II z pracy na stanowisku starszego doradcy wojskowego w Delegacji Polskiej do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w okresie od 29.09.69 do 10.07.1970 r., 10.VII.1970, AIPN, IPN BU 2602/9326, k. 244-245. JUSPAO, oraz ogólnodostępna nabywana na mieście czasopisma i gazety, takie jak: Stars and Stripes, Army Times, Navy Times, Air Force Times, Saigon Daily News, Saigon Post. Kupowano także w miarę możliwości finansowych książki i wydawnictwa wojskowe oraz dostępne na czarnym rynku różnego rodzaju publikacje wewnętrzne sił zbrojnych USA, takie jak regulaminy, instrukcje obsługi czy książki telefoniczne1036. 1036 Notatka o źródłach, wykorzystaniu i przekazywaniu materiałów informacyjnych w MKNiK w Sajgonie, 16.IV.1969, IPN BU 2602/12754, k. 164-176. 1037 Efektem pracy oficerów w Wietnamie było m.in. 320 opracowań na 2088 arkuszach, 71 broszur, 6 książek, 31 zdjęć, 17 gazet, 16 ulotek stosowanych w wojnie psychologicznej, 3 mapy, 3 szkice, 2 plany i jeden schemat, oraz wspomniane kamizelki kuloodporne, spadochron i różne części rakiet i pocisków. Sprawozdanie Jednostki Wojskowej 2000 za 1968 rok, 21.XI.1968, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 141-146. 1038 Przesłano m.in. 308 opracowań i materiałów na 1510 stronach, 61 biuletynów, 5 wydawnictw i 4 mapy. Sprawozdanie Jednostki Wojskowej 2000 za rok 1969, 15.XII.1969, IPN BU 2602/9317, k. 7-12. 1039 Lista sprzętu wysłanego do kraju [tytuł aut.], 8.IV.1969, AIPN, IPN BU 2602/11337, k.126; Lista sprzętu wysłanego do kraju [tytuł aut.], 29.V.1969, AIPN, IPN BU 2602/11337, k.136. 1040 Sprawozdanie Jednostki Wojskowej 2000 za rok 1970, 15.XII.1970, AIPN, IPN BU 2602/9326, k. 128-132. 1041 Na spadek wydajności polskich oficerów w Wietnamie w roku 1970 bez wątpienia wpłynęło wspomniane wcześniej zamknięcie dla nich JUSPAO. Uwagi oficera kierunkowego, II.1970, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 152-154. Rok 1968 charakteryzował się znacznym wzrostem wyników pracy wywiadowczej. Do Polski wysłano trzykrotnie więcej materiałów niż w roku wcześniejszym, wśród których znalazły się także pożądane w kraju przedmioty, jak amerykańskie maski przeciwgazowe i kamizelki ochronne1037. W roku 1969 w ocenie centrali udało się utrzymać wysoki poziom pracy, bo choć zmniejszeniu uległa liczba opracowań, pozyskano jednak znaczne ilości amerykańskiego wyposażenia bojowego1038. Do kraju wysłano m.in. broń strzelecką wraz amunicją (karabiny M16 i M16A1, karabin wyborowy, różne pistolety maszynowe, granatnik M79), granaty, radiostacje (RTC-524/VRC i AN/PRC-25), kamizelki ochronne oraz amerykański ekwipunek medyczny i saperski1039. Ze względu na redukcję pionu wojskowego do pięciu oficerów, pod względem ilości zgromadzonych materiałów rok 1970 był zdecydowanie mniej obfity, choć jak podkreślano, „zespoły oficerów, które reprezentowały Jednostkę Wojskową 2000, dokonały dużego wysiłku w realizacji zadań informacyjnych, wykonały je zadowalająco i w pełni zasłużyły na ocenę pozytywną”1040. Wydaje się jednak, że ta dobra ocena dotyczyła Indochin jako całości, bo w odniesieniu do samego Wietnamu Warszawa informowała Saturnina, że wobec utraty łatwego kontaktu z podrezydentem w Sajgonie (po zerwaniu kurierskich połączeń lotniczych), można zrezygnować z „i tak znikomej pracy operacyjnej płk. Pojmańskiego”1041. Równolegle nowemu Starszemu Doradcy Wojskowemu, płk. Tadeuszowi Przybyszowi, nie wyznaczono żadnych działań operacyjnych, polecając za to skupić się na pracy informacyjnej (patrz tabelka z zadaniami dla Zespołu Wojskowego)1042. 1042 Starszemu Doradcy Wojskowemu zmieniono kryptonim na Fred, zaś jego kontaktu w JW 2000 na Cyrus. Notatka służbowa dot. Wytycznych dla płk Tadeusza Przybysza, niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 164-166. Tabela 2 - Przykładowy podział obowiązków Zespołu Wojskowego po redukcjach w roku 1970. Płk Tadeusz Przybysz Płk Kazimierz Wilk 1. Organizowanie i kierowanie pracą zespołu wojskowego delegacji polskiej przy MKNiK. 2. Studiowanie i śledzenie wydarzeń politycznych i działań bojowych na Indochińskim TDW. 3. „Współdziałanie z Kierownictwem Delegacji Polskiej w Sajgonie oraz Podkomisji w Hanoi w zakresie okresowego informowania ich o ocenie sytuacji wojskowo-politycznej, ważniejszych przedsięwzięciach bojowych wojsk interwencyjnych i przebiegu walk sił FWN”. 4. Współdziałanie z Zespołem Wojskowym przy opracowywaniu sprawozdań okresowych. 5. Wyszukiwanie i nabywanie na rynku księgarskim i wydawniczym publikacji na tematy wojskowe. 6. Sporządzanie opracowań dotyczących: - sytuacji wojskowo-politycznej Indochin, ze szczególnym uwzględnieniem Wietnamu Płd. - przebiegu i dalszych możliwości redukcji wojsk interwencyjnych - całokształtu przedsięwzięć pacyfikacyjnych - zasad i taktyki walk przeciwpartyzanckich oraz metod i sposobów prowadzenia walk partyzanckich - nowych rodzajów broni i sprzętu, broni chemicznej i bakteriologicznej - przerzutów drogą powietrzną - „działań śmigłowców opancerzonych” - rodzajów amunicji, uzbrojenia, umundurowania, amunicji bezłuskowej, wielopociskowej, granatnikach zespolonych z karabinem, minach przeciwpiechotnych i przeciwpancernych. 7. Reagować na postępowanie oficerów, które jest niezgodne z normami i zasadami etycznymi współżycia kolektywu w warunkach znacznego oddalenia od Kraju. 8. Łagodzić wszelkie sprawy sporne i konfliktowe we współżyciu kolektywu. 9. Oddziaływać wychowawczo i rozwijać wysokie poczucie honoru oficera LWP wśród członków zespołu wojskowego. 10. Współdziałać z egzekutywą POP PZPR w rozwijaniu przez nią pracy wychowawczej i kształtowaniu właściwych postaw członków partii. 1. Prowadzenie ewidencji jednostek amerykańskich walczących w Wietnamie Płd., z uwzględnieniem dyslokacji, struktury organizacyjnej, stanu osobowego, uzbrojenia wyposażenia i rejonów działania. 2. Prowadzenie ewidencji j. południowowietnamskich w tym oddziałów pomocniczych (RF, PF, samoobrona, policja itd.). 3. Prowadzenie analizy sytuacji wojskowo-politycznej i działań bojowych w Kambodży na podstawie komunikatów prasowych, nanoszenie sytuacji bojowej na kalkę i opracowywanie na tej podstawie uogólnionych meldunków okresowych. 4. Przygotowanie i pakowanie poczt tygodniowych do Vientiane i Hanoi. 5. Systematyczne uczenie się j. angielskiego na kursie zorganizowanym przez delegację i we własnym zakresie. 6. Nabywanie i dostarczanie do miejsca pracy delegacji prasy codziennej. 7. Sporządzanie na podstawie publikacji prasowych i innych wydawnictw opracowań tematycznych dotyczących: - morale żołnierzy amerykańskich i płd. wietnamskich - nastrojów wśród społeczeństwa - ekonomiki kraju - metod i sposobów prowadzenia walk partyzanckich - całokształtu zabezpieczenia logistycznego - nowych rodzajów broni i sprzętu, w tym chemicznej i bakteriologicznej - aktualnego systemu operacyjnego przygotowania terenu, zdolności przeładunkowych portów, systemu ochrony i zabezpieczenia - przerzutów drogą powietrzną - „działań śmigłowców opancerzonych” - rodzajów amunicji, uzbrojenia, umundurowania, amunicji bezłuskowej, wielopociskowej, granatnikach zespolonych z karabinem, minach przeciwpiechotnych i przeciwpancernych. 8. „Przestrzegania norm i zasad etycznych obowiązujących we współżyciu kolektywu”. 9. „Sprawy sporne i konfliktowe rozwiązywać na drodze służbowej lub partyjnej”. 10. „Dbać o honor oficera LWP i dobre imię członka partii”. Płk Edward Flis Płk Edward Braszkiewicz 1. Codzienne studiowanie prasy amerykańskiej i sajgońskiej, tłumaczenie wybranych artykułów oraz opracowywanie codziennych komunikatów informacyjnych na temat: - sytuacja wojskowo-polityczna Indochin - przebieg działań wojennych w Indochińskim TDW - skład i dyslokacja j. amerykańskich i sajgońskich - uzbrojenie i wyposażenie oraz stosowanie nowych rodzajów broni i sprzętu oraz taktyki walki przeciwpartyzanckiej - przebieg i rezultaty wietnamizacji i pacyfikacji. 2. Opracowywanie oceny wojskowo-politycznej Wietnamu Płd. do sprawozdań okresowych. 3. Współudział w opracowywaniu opracowań problemowych wykonywanych przez zespół wojskowy 4. Wyszukiwanie na rynku księgarskim i wydawniczym publikacji na tematy wojskowe, które interesują Zespół Wojskowy. 5. Kontynuowanie drogą samokształcenia doskonalenia j. angielskiego. 6. Nabywanie i dostarczanie do miejsca pracy delegacji prasy codziennej 7. Sporządzanie opracowań na temat: - zasad i organizacji obsługi sprzętu lotniczego - charakterystyki i możliwości systemów materiałowo-technicznego i lotniczego zabezpieczenia działań. - organizacji i zasad prowadzenia rozpoznania i przeciwdziałania radiolokacyjnego. - nowych rodzajów broni i sprzętu, broni chemicznej i bakteriologicznej - przerzutów drogą powietrzną - „działań śmigłowców opancerzonych” - rodzajów amunicji, uzbrojenia, umundurowania, amunicji bezłuskowej, wielopociskowej, granatnikach zespolonych z karabinem, minach przeciwpiechotnych i przeciwpancernych. 8. „Przestrzegania norm i zasad etycznych obowiązujących we współżyciu kolektywu”. 9. „Sprawy sporne i konfliktowe rozwiązywać na drodze służbowej lub partyjnej”. 10. „Dbać o honor oficera LWP i dobre imię członka partii”. 1. Bieżące prowadzenie mapy przebiegu działań bojowych w Wietnamie Płd. na podstawie wewnętrznych komunikatów prasowych. 2. Opracowywanie testowe przebiegu działań bojowych w Wietnamie Płd. do okresowych sprawozdań (miesięcznych, kwartalnych, półrocznych i rocznych). 3. Aktualne prowadzenie mapy dyslokacji jednostek wojsk amerykańskich, sojuszniczych i południowowietnamskich oraz śledzenie za stanem liczebnym i kolejnych redukcjach. 4. Prowadzenie analizy sytuacji wojskowo-politycznej i działań bojowych w Wietnamie Płd., sporządzanie kalek do sprawozdań okresowych. 5. Systematyczne uczenie się j. angielskiego. 6. Nabywanie prasy (jak u poprzedników) 7. Sporządzenie opracowań na temat: - składu bojowego, liczebności, sprzętu i uzbrojenia - przebiegu i rezultatów wietnamizacji - zasadzek i taktyki walk przeciwpartyzanckich wszystkich rodzajów sił zbrojnych, oddziałów wsparcia i służb, ze szczególnym uwzględnieniem wykorzystania śmigłowców - przebiegu ciekawszych i charakterystycznych operacji przeciwpartyzanckich - zasad dowodzenia i współdziałania - nowych rodzajów broni i sprzętu, broni chemicznej i bakteriologicznej - przerzutów drogą powietrzną - „działań śmigłowców opancerzonych” - rodzajów amunicji, uzbrojenia, umundurowania, amunicji bezłuskowej, wielopociskowej, granatnikach zespolonych z karabinem, minach przeciwpiechotnych i przeciwpancernych. 8. „Przestrzegania norm i zasad etycznych obowiązujących we współżyciu kolektywu”. 9. „Sprawy sporne i konfliktowe rozwiązywać na drodze służbowej lub partyjnej”. 10. „Dbać o honor oficera LWP i dobre imię członka partii”. Źródło: Zakres obowiązków członków zespołu wojskowego delegacji polskiej przy MKNiK w Wietnamie Południowym [w 4 załącznikach], 31.X.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 295-299. Przykładem pracy typowniczej mogą być charakterystyki wojskowych kanadyjskich, sporządzone przez oficerów Zarządu II w roku 1968. Major C.W. Turton, po rychłym przejściu ma emeryturę miał zamiar przyjechać do Polski w celu zakupu konia do swojej hodowli. Poszukiwał z tego powodu bliższych kontaktów z kimś w Delegacji Polskiej, kto pomógłby mu w Polsce w załatwieniu takowej transakcji1043. 1043 Charakterystyka Mjr. C.W. Turtona, 15.VIII.1968, AIPN, IPN BU 2602/11337, k.91-92; Charakterystyka Mjr. C.W.Turtona, 15.VIII.1968, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 93-94. 1044 Charakterystyka Mjr. R.P.Richardsa, 15.VIII.1968, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 97-98. 1045 Ibidem. 1046 Charakterystyka Kpt. Stutt Joseph, 8.IV.1968, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 99-100. 1047 Ibidem. Inny Kanadyjczyk, major R.P. Richards, w swoich własnych słowach wykorzystywał służbę na misjach zagranicznych jako okazję do lepszego zarobku, oraz możliwość „wyżycia się”1044. Według notatki dokładnie to robił także w Wietnamie: „Do wyjątkowych można zaliczyć dzień, kiedy był zupełnie trzeźwy. Wieczory i noce przeważne spędzał poza hotelem. Obowiązki swoje w Komisji traktuje w sposób lekceważący i ironiczny. Po powrocie do kraju i przejściu w stan spoczynku ma zamiar podjąć pracę w którejś z organizacji pomocy zagranicznej dla krajów rozwijających się. Twierdzi, że tam można zrobić najlepszy biznes.”1045 Dla Zarządu II SG z pewnością interesująca była informacja, że Richards miał zamiar po odejściu do cywila przyjechać do Polski w celu nabycia jachtu. Kolejny oficer z Kanady, kapitan Joseph Stutt, „sztukmistrz w kartach, umie nimi wyczyniać najprzeróżniejsze historie”1046, miał zamiar przyjechać do Polski jako opiekun młodzieżowej drużyny hokejowej, zaś na swojej farmie jego żona zatrudniała Polaków i Ukraińców. Uwadze piszącego raport nie umknął fakt zainteresowania kapitana płcią piękną: „Kobieciarz – nie gardzi żadną. (…) Do Wietnamu przyjechał na własną prośbę – podobno to mu się bardzo opłaca”1047. Podsumowując kwestię działalności wywiadowczej, w Wietnamie dominowała praca informacyjna, prowadzona bardzo intensywnie do roku 1970, gdy w wyniku zredukowania pionu wojskowego do pięciu oficerów i odcięcia łatwego dostępu do szeregu amerykańskich publikacji w JUSPAO, wydajność i ilość materiałów dostarczanych do Polski znacznie spadła. Do tego czasu zdołano już jednak wysłać do kraju duże ilości informacji na temat amerykańskich sił zbrojnych, oraz nawet egzemplarze broni i sprzętu wykorzystywanego przez Amerykanów w Wietnamie. Prowadzono także ograniczoną pracę typowniczą, choć w tym przypadku efekty były raczej mizerne. Ograniczenie, jak zresztą w przypadku każdego aspektu działalności Delegacji Polskiej, stanowiła ograniczona znajomość języków, a zwłaszcza angielskiego. Relacje z partnerami w MKNiK i stronami konfliktu W opisywanym okresie, wobec likwidacji ostatnich grup inspekcyjnych na Południu, spadła ilość kontaktów personalnych z przedstawicielami Kanady i Indii. W Sajgonie Polacy z reguły trzymali się raczej we własnym gronie, co wynikało w dużym stopniu z braku znajomości języka, zwłaszcza po redukcji etatów tłumaczy w delegacji. Do spotkań dochodziło więc najczęściej na stopie zawodowej, czy to w ramach samej Komisji, czy też różnego rodzaju uroczystości korpusu dyplomatycznego w Sajgonie. Przedstawicieli Ottawy uważano w opisywanym okresie za całkowicie podporządkowanych Stanom Zjednoczonym. Kanadyjscy oficerowie mieli czasami pierwsi pozdrawiać Amerykanów, nawet jeżeli byli to szeregowi żołnierze1048. Na pewien okres zawieszono kontakty prywatne z Polakami po interwencji Układu Warszawskiego w Czechosłowacji1049. Generalnie jednak kontakty pozasłużbowe pozostawały podobne jak w latach wcześniejszych, z tym, że wobec likwidacji grup inspekcyjnych i trudności finansowych Komisji o wiele mniej organizowano wspólnych zabaw przy kartach i alkoholu po pracy. 1048 III. Zadania mandatowe, 2.VIII.1968, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 89-97. 1049 Co ciekawe, to właśnie od swoich kolegów z Komisji Polacy dowiedzieli się o inwazji na ich południowego sąsiada – informacja z Warszawy dotarła dopiero dwa dni później. Sprawozdanie z pracy w Przedstawicielstwie PRL do MKNiK w Wietnamie za okres od czerwca 1967 do końca sierpnia 1968 r., 12.IX.1968, AMSZ, s.w. 15/73, w. W3, t. W.K.-0-242-68. Raporty polityczne, k. nienumerowane. 1050 Sprawozdanie z pracy w Przedstawicielstwie PRL do MKNiK w Wietnamie za okres od 1 stycznia 1970 r. do 31 stycznia 1971 r., 31.I.1971, AMSZ, s.w. 51/75, w. W3, t. Wietnam Kom. 1971, k. nienumerowane. Relacje z Hindusami, choć zazwyczaj ograniczały się głównie do kwestii związanych z pracą Komisji, to na stopie prywatnej były odrobinę bardziej ożywione niż te z Kanadyjczykami1050. U Hindusów obserwowano za to postępującą apatię, widoczną zwłaszcza przy okazji ich biernej postawy gdy zostali wyrzuceni z Wietnamu Południowego w roku 1972. Specyficznie układały się relacje z przyjaciółmi z Wietnamu Północnego. Wobec likwidacji grup kontrolnych oraz faktycznego zamrożenia działalności statutowej MKNiK, zniknęła bowiem większość dotychczasowych punktów spornych. Obecność Polaków w Sajgonie zapewniała z kolei cenny wgląd w sytuację wewnętrzną Wietnamu Południowego. O wiele większa serdeczność ze strony Wietnamczyków wynikała także zapewne z faktu, że PRL był najważniejszym sponsorem ich państwa po ZSRR i ChRL, a polskie statki przewoziły także pomoc z innych państw komunistycznych1051. 1051 Notatka w sprawie zaangażowania się PRL w pomoc finansową dla DRW w porównaniu z pozostałymi krajami socjalistycznymi oraz wnioski i postulaty dla naszej polityki traktatowej, 11.IV.1970, AMSZ, s.w. 46/75, w. W3, t. Wietnam Kom., k. nienumerowane. 1052 Przykładowo, w trakcie dwutygodniowej wizyty w listopadzie 1970 roku, ambasador Julian Tworóg spotkał się z premierem Pham Van Dongiem, ministrem spraw zagranicznych, jego zastępcą, wiceministrem Obrony Narodowej, dyrektorem departamentu ZSRR i Europy Wschodniej, oraz kierownictwem Misji Łącznikowej WAL. Pismo Ambasadora Juliana Tworóga do Dyrektora Departamentu II Janusza Lewandowskiego [tytuł aut.], 30.XI.1970, AMSZ, s.w. 46/75, w. W3, t. Wietnam Kom., k. nienumerowane. 1053 Wietnamczycy wykorzystywali jednak każdą okazję, by przypomnieć o wzajemnej sympatii i wielkiej wadze pomocy udzielanej przez Polskę (zwłaszcza w okresach, gdy w PRL rozważano jej ograniczenie). Notatka o niektórych elementach sytuacji politycznej w DRW po przewrocie w Kambodży, 4.VIII.1970, AMSZ, s.w. 46/75, w. W3, t. Wietnam Kom., k. nienumerowane. 1054 Sprawozdanie z pracy w MKNiK w Wietnamie za okres od 8.02.67 r. do 23.01.68 r., 23.I.1968, AIPN, IPN BU 2602/9329, k. 14-23. 1055 Na brak informacji o rzeczywistym przebiegu działań wojennych na Południu narzekali nawet Rosjanie, regularnie zwracający się do Polaków o raporty umożliwiające weryfikację buńczucznych twierdzeń Wietnamczyków. Ibidem. Na poziomie kierownictwa relacje polsko-wietnamskie pozostawały bardzo dobre. Szef Delegacji Polskiej lub jego zastępca, którzy podróżowali w Hanoi naprzemiennie raz w miesiącu, przyjmowani byli zazwyczaj przez osoby z samych szczytów władzy DRW1052. Wietnamczycy w rozmowach z Polakami często podkreślali wspólne tradycje walki narodowo-wyzwoleńczej i podobieństwa historii obu państw, mające stanowić jakąś szczególną więź pomiędzy DRW i PRL, co należy jednak uznać za chwyt retoryczny. Nawet jeżeli w kierownictwach obu krajów znajdowały się osoby autentycznie wierzące w jakieś dziejowe pokrewieństwo losów Polski i Wietnamu, to decyzje, zwłaszcza w Hanoi, podejmowano w wyniku chłodnej politycznej kalkulacji1053. Warto przy tym podkreślić, że w trakcie spotkań w Hanoi Polakom prawie zawsze serwowano czystą propagandę na temat rozwoju sytuacji w Indochinach, mimo pełnej świadomości Wietnamczyków, że ich rozmówcy mają możliwość weryfikacji przedstawianych im dość absurdalnych danych. To z kolei sprawiało, że w swoich raportach Starsi Doradcy Wojskowi musieli bardzo starać się, by nie napisać wprost, że sojusznik kłamie im w żywe oczy: „W szeregu punktów nasza ocena nie pokrywała się z oceną dawaną następnie przez Misję Łącznikową DRW. Dotyczyło to szczególnie strat zarówno w sile żywej jak i w sprzęcie, oraz przebiegu poszczególnych operacji. Oceny Misji Łącznikowej były bardzo optymistyczne, sprowadzały się one w zasadzie do powiedzenia, że nigdy nie było tak dobrze jak obecnie. Twierdzono tak nawet w okresie gdy działalność sił FWN była bardzo znikoma.”1054 Polacy traktowani byli przy tym dokładnie tak jak pozostali sojusznicy DRW - izolowani w Hanoi, odcięci od kontaktów z północnowietnamskim społeczeństwem i karmieni propagandową papką przez swoich gospodarzy1055. Ciekawie układały się w opisywanym okresie relacje pomiędzy Polakami i Wietnamczykami z Południa. Jak pamiętamy, Delegacja Polska utrzymywała tylko robocze kontakty z misją łącznikową i kurtuazyjne z sajgońskim MSZ. Co pewien czas w lokalnej prasie pojawiały się głosy, by przepędzić otwartych komunistów z Sajgonu, ale nie przerodziło się to nigdy w demonstracje lub jakieś inne działania wymierzone w Polaków. Wzajemne relacje ochładzały się co prawda na pewnych etapach (interwencja Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, uznanie przez władze PRL Tymczasowego Rządu Rewolucyjnego Wietnamu Południowego, oskarżenie delegacji o ukrywanie skazanego na śmierć deputowanego południowowietnamskiego) jednak stosunkowo szybko wracały do normalnego poziomu. Współpraca z misją łącznikową układała się poprawnie praktycznie w całym opisywanym okresie, wykazywała ona zresztą wielokrotnie „dobrą wolę”, przykładowo udzielając pomocy gdy Komisji odłączono wodę i prąd1056. Ciekawostką była zaaranżowana przez misję łącznikową wizyta Polaków w Wyższej Szkole Ministerstwa Obrony w Sajgonie w sierpniu 1970 roku. Przedstawiciele Delegacji Polskiej spotkali się wówczas z grupą studiujących tam wyższych oficerów ARW. Krótkie spotkanie przebiegło „w dobrej atmosferze nacechowanej uprzejmością i grzecznością”, a Wietnamczycy „oficerom naszym prowokacyjnych pytań nie zadawali”1057. Dzień wizyty miał jednak swój dziwaczny ciąg dalszy, gdyż w godzinach popołudniowych do hoteli zamieszkanych przez Polaków dostarczono anonimowe listy w języku francuskim, potępiające udział PRL w interwencji w Czechosłowacji, przypominające Zaolzie i wieszczące „konsekwencje tego podłego czynu”1058. 1056 Sprawozdanie z pracy w Przedstawicielstwie PRL do MKNiK w Wietnamie za okres od 1 stycznia 1970 r. do 31 stycznia 1971 r., 31.I.1971, AMSZ, s.w. 51/75, w. W3, t. Wietnam Kom. 1971, k. nienumerowane. 1057 Rozmawiano m.in. o umundurowaniu, rodzajach broni reprezentowanych przez obecnych oficerów, samopoczuciu Polaków w Wietnamie, stosunku społeczeństwa polskiego do wojny wietnamskiej oraz aktualnym charakterze pracy MKNiK. Notatka. Dotyczy spotkania oficerów Polskiej Delegacji do MKNiK ze słuchaczami Wyższej Szkoły Ministerstwa Obrony w Sajgonie, 21.VIII.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 396-398. 1058 „Drogi Panie Przybysz, My, naród wietnamski, prowadzimy tą długą, okrutną walkę i zdwajamy wysiłki i poświęcenie dla obrony swej wolności przed wszelkim obcym panowaniem. Nie mogę powstrzymać się w tym momencie od ukrycia wstydu, którego doznałbym na Waszym miejscu, wstydu, który powinien odczuwać Polak, obywatel kraju, który przed dwoma laty użył sił zbrojnych dla uduszenia wolności narodu czechosłowackiego i jego ujarzmienia. Pomagając Rosjanom zgnieść małe socjalistyczne państwo przyjazne, które walczyło o swą niepodległość, odtworzyliście hańbę z 1938 r. kiedy to Wasz kraj wykorzystał dla siebie masakrę Czechosłowacji przez nazizm niemiecki. W przyszłości właśnie Wy i Wasz kraj odczujecie konsekwencje tego podłego czynu, Wasza nikczemność spowoduje w końcu dla Was i Waszego kraju tragedię bardziej dramatyczną niż ta, którą my przeżywaliśmy w naszej walce przeciwko obcemu panowaniu.” [pisownia oryginalna – przyp. aut.] Tłumaczenie z języka francuskiego, 21.VIII.1970, AIPN, IPN BU 2602/9325, k. 400. Od roku 1970 pracownicy Delegacji Polskiej zaczęli się też spotykać z coraz bardziej otwartym i agresywnym dopytywaniem się, czym w zasadzie zajmuje się w Sajgonie Komisja. Starszy Doradca Wojskowy stwierdzał w jednym z raportów wprost, że polskie przedstawicielstwo traktowane było jako delegatura komunistyczna działająca na korzyść DRW1059. Nie przełożyło się to jednak na jakieś faktycznie agresywniejsze działania wymierzone w Polaków. 1059 Cyrus, 3.XI.1970, AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 168-170. Oficjalne relacje z Amerykanami, tak jak w okresie wcześniejszym ograniczały się do kontaktów z personelem dyplomatycznym. Nieoficjalnie oczywiście spotykano się z osobami ze Stanów Zjednoczonych o wiele częściej, zarówno zapoznanymi przygodnie, jak i tymi szukającymi kontaktu, jak miało to miejsce w przypadku grupy Alexa Shattona. Wątpliwe jest, by każdy Amerykanin polskiego pochodzenia spotkany w Sajgonie czy oficer obecny na wieczorku brydżowym u Bronisławy Lewandowskiej był agentem służb specjalnych USA. Nie ulega jednak wątpliwości, że sporą część kontaktów prywatnych z Polakami faktycznie inicjowali pracownicy wywiadu, czy to aby pozyskać informacje o działalności Delegacji Polskiej, czy też w ramach pracy operacyjnej lub typowniczej wymierzonej w jej pracowników. IV.4. Nowa komisja, stare problemy. Delegacja Polska w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Wietnamie (1973-1975) Choć utworzenie nowej komisji w Wietnamie nie było prawnie równoznaczne z rozwiązaniem MKNiK w tym kraju (chociażby z powodu, że MKKiN obejmowała zasięgiem swojej działalności tylko terytorium Wietnamu Południowego), w praktyce tak właśnie się stało1060. 1060 Choć ze względów prawnych jej działalność została teoretycznie tylko zawieszona (nie można było zlikwidować tylko części MKNiK), tak jak jej siostrzanej komisji w Kambodży w roku 1969, nikt nie łudził się, że Komisja powróci do życia. 1061 Ilość ta związana była z nowym podziałem terytorialnym Wietnamu Południowego, wprowadzonym po wejściu w życie Porozumień Paryskich. Zespoły inspekcyjne składały się początkowo z ośmiu (po dwóch z danego kraju) a następnie czterech oficerów. Władysław Kozaczuk, op. cit., s. 109-110. 1062 W lipcu 1973 roku MKKiN opuścili Kanadyjczycy, rozczarowani nikłą skutecznością Komisji, zostali zastąpieni przez przedstawicieli Iranu. https://www.canada.ca/en/department-national-defence/services/military-history/history-heritage/past-operations/asia-pacific/gallant.html (dostęp 22.VI.2019). 1063 W składzie: Stany Zjednoczone, Demokratyczna Republika Wietnamu, Republika Wietnamu, Tymczasowy Rewolucyjny Rząd Wietnamu Południowego. 1064 W składzie: Republika Wietnamu, Tymczasowy Rewolucyjny Rząd Wietnamu Południowego. 1065 Co dziwne, ciężko przy tym o konkretną ilość uwolnionych osób. Władysław Kozaczuk podaje bardzo precyzyjną liczbę 4273 żołnierzy. Jednak kanadyjska rządowa strona internetowa zawiera informację o „nadzorze nad wypuszczeniem ponad 32 000 jeńców”. Podobne wartości podaje Roman Jasica, który pisze, że Międzynarodowa Komisja Kontroli i Nadzoru w Wietnamie, składająca się z przedstawicieli Indonezji, Kanady, Polski i Węgier, rozpoczęła swe funkcjonowanie 28 stycznia 1973 roku, dzień po podpisaniu Porozumień Paryskich. Na kwaterę główną wyznaczono Sajgon, oprócz tego utworzono siedem grup regionalnych oraz dwadzieścia sześć zespołów lokalnych1061. Powołano do życia także dwanaście grup mających pilnować w tzw. punktach wejścia wymiany zużytej broni, sprzętu i amunicji przez Republikę Wietnamu oraz Tymczasowy Rewolucyjny Rząd Wietnamu Południowego. Do nadzoru na zwalnianiem jeńców powołano kolejnych siedem zespołów, a w Sajgonie stacjonowało ponadto kilka grup rezerwowych. Personel Komisji liczył początkowo 1160 osób (po 290 na delegację), liczba ta jednak szybko uległa zmniejszeniu1062. Z Międzynarodową Komisją Kontroli i Nadzoru w Wietnamie współpracowały dwie wojskowe komisje mieszane: czterostronna1063 i dwustronna1064. Miały one odwoływać się do MKKiN we wszystkich sprawach spornych, oraz ściśle współpracować z nią w trakcie swej działalności. Największym i w zasadzie jedynym sukcesem Komisji okazało się przeprowadzenie skutecznej wymiany jeńców wojennych, w przewidzianym w paryskich porozumieniach okresie sześćdziesięciu dni1065. Republika Wietnamu uwolniła 26 508 jeńców, zaś strona komunistyczna wypuściła 5 544 osoby, w tym 588 żołnierzy amerykańskich i „obce osoby cywilne”. Prawdopodobnie Kozaczuk podaje liczbę cząstkową, zawartą w jakimś raporcie, nie jest to zresztą jedyna pomyłka tego typu w jego książce. Władysław Kozaczuk, op. cit., s. 112; Roman Jasica, op. cit., s. 202; Kanadyjska rządowa strona internetowa poświęcona misjom zagranicznym: https://www.canada.ca/en/department-national-defence/services/military-history/history-heritage/past-operations/asia-pacific/gallant.html (dostęp 22.VI.2019). 1066 Grzegorz Ciechanowski, op. cit., s. 88. 1067 Przykładowo w samym attachacie wojskowym USA zatrudnionych było 1250 osób. Władysław Kozaczuk, op. cit., s. 113. We wszystkich innych aspektach, MKKiN spętana była wymogiem podejmowania jednogłośnych decyzji, wobec dość oczywistych różnic pomiędzy delegacjami polską i węgierską z jednej, a indonezyjską i kanadyjską z drugiej strony. Z 840 skarg zgłoszonych w okresie styczeń-maj 1973 roku z powodu wewnętrznych sporów w Komisji odrzucono ponad połowę, zaś 80% dochodzeń MKKiN kończyło się niejednomyślnymi raportami1066. W efekcie tych wewnętrznych nieporozumień, pod koniec maja 1973 roku działalność mandatowa Komisji została czasowo zawieszona, nie przywrócono jej już jednak aż do końca funkcjonowania MKKiN. Delegacje narodowe pozostały mimo to w Wietnamie Południowym aż do upadku tego państwa w kwietniu 1975 roku. Oprócz sporów wewnątrz samej Komisji, powodem porażki jej statutowych założeń, podobnie jak w przypadku MKNiK, był brak woli nadzorowanych stron by przestrzegać narzuconych im porozumień. Tak jak w 1954 roku oba wietnamskie państwa podchodziły bardzo selektywnie do przestrzegania Układów Genewskich, lub wręcz oficjalnie je kontestowały, tak w 1973 roku Porozumienia Paryskie od samego początku były naruszane zarówno przez Republikę Wietnamu, jak i Tymczasowy Rząd Rewolucyjny Wietnamu Południowego. Jak pamiętamy, Sajgon został zmuszony do podpisania dokumentu przez Amerykanów. Prezydent Thieu nie wprowadził przewidzianych w Paryżu swobód demokratycznych i odmówił stworzenia Narodowej Rady Pojednania i Porozumienia. Trwała za to rozbudowa armii i oddziałów paramilitarnych. Choć Stany Zjednoczone oficjalnie wycofały swoje siły zbrojne z Wietnamu, pozostało w nim kilkanaście tysięcy obywateli tego kraju w formie konsultantów i doradców1067. Oznaczało to w zasadzie powrót do sytuacji sprzed 1965 roku. Z kolei strona komunistyczna zawarcie zawieszenia broni traktowała tylko jako pauzę umożliwiającą odetchnięcie po nieudanej Ofensywie Wielkanocnej i intensywnych bombardowaniach z końca roku 1972, oraz przygotowanie się do kolejnego etapu zmagań. Walki o niskiej intensywności nie ustały praktycznie nigdy, szybko jednak nabrały intensywności po zakończeniu procesu wymiany jeńców, stając się jednym z pretekstów do wspomnianego wcześniej zawieszenia działalności statutowej MKKiN. Wojnę zakończyła ostatecznie Ofensywa Wiosenna w roku 1975. W jej toku regularne oddziały WAL złamały opór ARW w północnych prowincjach Wietnamu Południowego i 30 kwietnia wkroczyły triumfalnie do Sajgonu, co równocześnie oznaczało koniec funkcjonowania Komisji. Formowanie polskiego przedstawicielstwa do MKKiN miało o wiele mniej improwizowany charakter niż tworzona w pośpiechu i chaosie Delegacja Polska do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w roku 1954. Upływ prawie dwóch dekad zmniejszył także szereg trudności związanych z rekrutacją osób do nowej delegacji. Wyjazd za granicę nie był już takim tematem tabu i choć oczywiście niełatwy, nie był już związany z tak restrykcyjnym procesem weryfikacji jak w okresie stalinowskim. Równocześnie na początku lat siedemdziesiątych liczba osób znających język angielski była znacząco większa niż w roku 19541068. Także polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych pod względem kadr, prestiżu i doświadczenia stało na znacznie lepszej pozycji niż w latach pięćdziesiątych, zaś Wojsko Polskie było z kolei o wiele bardziej otwarte na pomysł uczestnictwa w pokojowych misjach zagranicznych1069. 1068 Widać to chociażby w Wojsku Polskim. Podczas gdy jeszcze na początku lat sześćdziesiątych w całej armii służyło około trzystu oficerów legitymujących się znajomością angielskiego na różnym poziomie, to w roku 1972 tylko w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Inżynieryjnych język ten znało 62 absolwentów tej uczelni. Wykaz absolwentów Wyższej Szkoły Oficerskie Wojsk Inżynieryjnych im. gen. Jakuba Jasińskiego z lat 1972 i 1974, którzy znają język angielski, 15.I.1975, AW, s. 484/92/1564, k. nienumerowane; Wykaz oficerów znających język angielski, 04.VII.1960, AW, s. 484/92/1459, k. 1-21 [numeracja wewnętrzna spisu, brak numeracji ogólnej dokumentu]. 1069 Oprócz obecności w Indochinach i Korei, polscy żołnierze wzięli także udział w latach 1968-1970 w pracach Międzynarodowej Grupy Obserwatorów w Nigerii, zaś niedługo po rozpoczęciu działalności przez MKKiN w Wietnamie mieli także znaleźć się w ramach misji pokojowych ONZ na Synaju oraz Wzgórzach Golan (odpowiednio lata 1973 i 1974). Misje Pokojowe z udziałem żołnierzy Wojska Polskiego po II wojnie światowej, brak daty, AIPN, IPN BU 2602/23810, k. 22. 1070 Utworzono wówczas Międzyresortowy Zespół Roboczy, nazwany później Sztabem Indochińskim, na czele którego stanął wiceminister spraw zagranicznych Jan Czapla, będący równocześnie generałem dywizji WP. Grzegorz Ciechanowski, op. cit., s. 81. 1071 Ibidem. Przede wszystkim do formowania Delegacji Polskiej w MKKiN przystąpiono już pod koniec października 1972 roku, a więc z pewnym wyprzedzeniem względem ostatecznego podpisania Porozumień Paryskich1070. Do stycznia 1973 opracowano preliminarz budżetowy oraz strukturę wewnętrzną przyszłego przedstawicielstwa, która została usankcjonowana uchwałą Rady Ministrów 18 stycznia 1973 roku1071. Podobnie jak w MKNiK, Delegacja Polska podlegała ministrowi spraw zagranicznych, a jej skład osobowy był wystawiany przy udziale Ministerstw Obrony Narodowej i Spraw Wewnętrznych. Choć nadal pod zwierzchnictwem MSZ, to w Delegacji Polskiej w MKKiN w Wietnamie dominowali żołnierze, co było widoczne chociażby w jej składzie: na 290 członków pierwszej rotacji, 183 to oficerowie Wojska Polskiego1072. Szefem całej delegacji podobnie jak wcześniej był cywilny ambasador, ale na czele pionu wojskowego stał już generał, a nie pułkownik1073. 1072 Z kolei Grzegorz Ciechanowski pisze o 187 żołnierzach. Władysław Kozaczuk, op. cit., s. 111; Grzegorz Ciechanowski, op. cit., s. 90. 1073 Pierwszym Starszym Doradcą Wojskowym został gen. bryg. dr Marian Ryba. 1074 Grzegorz Ciechanowski, op. cit., s. 94. 1075 Ibidem. 1076 Wynikało to ponoć głównie z oszczędnościowego systemu, w którym kurier z krajową pocztą docierał tylko raz w miesiącu do Laosu, skąd następnie zabierali ją pracownicy Komisji. Uwagi kpt. Andrzeja Króla na temat pobytu w Wietnamie [tytuł aut.], brak daty, AIPN, IPN BU 2602/15428, k. 23-24. 1077 Liczebność zarówno całej delegacji jak i jej pionu wojskowego pozostaje niepewna. Grzegorz Ciechanowski pisze o 445 żołnierzach. Z kolei w dokumentach pozostawionych przez Jednostkę Wojskową 2000 znajduje się referat omawiający udział oficerów Zarządu II SG w misjach zagranicznych, w którym podano liczbę 682 żołnierzy zawodowych WP (w tym 110 z Zarządu II). Udział żołnierzy zawodowych Zarządu II w Tak jak w 1954 roku, przy selekcji kandydatów do wyjazdu szczególny nacisk miano położyć na ich kompetencje, lojalność wobec ustroju, dobry stan zdrowia oraz znajomość języków. Jednak podobnie jak dziewiętnaście lat wcześniej, założenia te pozostały w dużej mierze teoretyczne. Nadal dominujące znaczenie miały postawa ideowopolityczna oraz znajomości danego kandydata, zaś jego kompetencje (zwłaszcza językowe) były drugorzędne. Na dodatek okazało się, że powielono szereg problemów i błędów związanych z wyposażeniem i funkcjonowaniem polskiego przedstawicielstwa. Wydawać by się mogło, że po wieloletnich doświadczeniach i licznych raportach punktujących różnorakie niedociągnięcia, nowa delegacja powinna działać stosunkowo bezproblemowo. Tymczasem po raz kolejny pojawiły się znane już problemy z odpowiednim do warunków tropikalnych umundurowaniem, a nawet sprzętem tak podstawowym jak polowe lornetki (na które czekano ponad rok). Dość powiedzieć, że odpowiednie obuwie i płaszcze przeciwdeszczowe Polacy otrzymali dopiero od wycofujących się w lipcu 1973 roku Kanadyjczyków1074. Ponownie dojmującym problemem był brak znajomości języka angielskiego wśród oficerów, uwagi zgłaszano także co do systemu rotacji, nie uwzględniającego lokalnej specyfiki klimatycznej (różnice pomiędzy porą suchą i deszczową)1075. Nadal nie poprawiono także kwestii utrzymywania kontaktu z krajem przez członków delegacji. Wymiana listów z rodziną w Polsce zajmowała zazwyczaj około dwóch miesięcy1076. Co ciekawe, mimo przyjęcia rocznego okresu pobytu w Wietnamie w ostatnich latach istnienia Delegacji Polskiej w MKNiK, polskie przedstawicielstwo w MKKiN funkcjonowało w trybie ośmiomiesięcznym, w efekcie czego do Wietnamu wyjechały cztery rotacje Polaków. Liczebność delegacji wobec wspomnianego wcześniej zawieszenia statutowej działalności MKKiN, szybko spadała, ze wspomnianych 290 osób w roku 1973 do mniej niż setki w roku 19751077. międzynarodowych komisjach pokojowych, rok 1984 [brak precyzyjnej daty – przyp. aut.], AIPN, IPN BU 2602/23810, k. 95-101; Grzegorz Ciechanowski, op. cit., s. 90. 1078 Działało to poniekąd w dwie strony, bo jak zauważali polscy oficerowie, maszyny obsługujące MKKiN wyposażone były w ukryty sprzęt rozpoznawczy (kamery, aparaty fotograficzne i czujniki elektroniczne), który wykorzystywano wożąc pracowników Komisji do stref w Wietnamie Południowym zarządzanych przez stronę komunistyczną. Informacje na ten temat pochodzą z teczki korespondencji z rezydenturą Palma, nadzorującą polską działalność wywiadowczą w Wietnamie Południowym pod przykrywką MKKiN: AIPN, IPN BU 2602/11338. Tak jak MKKiN nie była w stanie spełnić swoich statutowych obowiązków i poniosła porażkę (choć nie ze swojej winy, podobnie jak MKNiK), z perspektywy PRL działalność Delegacji Polskiej była pozytywna. Korzystając z dostępu do wielu pobojowisk i innych interesujących pod względem wywiadowczym miejsc w Wietnamie Południowym, polscy oficerowie gromadzili najróżniejsze materiały, począwszy od publikacji wojskowych po broń i elementy ekwipunku, na skalę o wiele większą niż ich koledzy z MKNiK. Doszło wręcz do sytuacji, gdy w procederze tym mniej lub bardziej świadomie pomagali Amerykanie. Dostarczali oni bowiem samoloty i śmigłowce obsługujące Komisję, na pokładzie których Polacy, w skórzanych torbach zaplombowanych jako bagaż dyplomatyczny, wywozili swoje łupy z lokalnych grup do kwatery głównej w Sajgonie1078. Ostatecznie wojnę w Wietnamie wygrała ponadto strona komunistyczna, która zdołała zjednoczyć cały kraj pod swoją władzą. Było to więc także zwycięstwo Delegacji Polskiej, zaś funkcjonowanie przedstawicielstwa, a zwłaszcza pionu wojskowego, stało się przydatnym polem zbierania doświadczeń przed kolejnymi pokojowymi misjami zagranicznymi. Zakończenie Udział Delegacji Polskiej w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w latach 1954-1973 – próba bilansu Biorąc pod uwagę jej statutowe obowiązki, Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli w Wietnamie poniosła porażkę. Klęski tej jednak nie dało się uniknąć, gdyż wynikała ona bezpośrednio z samego kształtu i sposobu uchwalenia Układów Genewskich, których przestrzegania miała pilnować. Konferencja w Genewie była bowiem raczej odłożeniem w czasie i zapowiedzią dalszego konfliktu, niż zakończeniem aktualnie trwającego. Już sam fakt przysłowiowego dopychania układów kolanem, byleby tylko zdążyć z ich podpisaniem przed terminem, jaki sam sobie narzucił Pierre Mendès France, nie wróżył najlepiej. Widoczne jest to zresztą chociażby w fakcie, że praktycznie cała odpowiedzialność za stworzenie działającego mechanizmu komisji międzynarodowej zepchnięta została na kraje, które miały ją stworzyć. Z Układów Genewskich niezadowolone były oba państwa wietnamskie, będące celem przewidzianych w nich mechanizmów i ograniczeń. Negocjacje w Szwajcarii prowadzono zresztą ponad głowami samych zainteresowanych, zgodnie z najlepszymi XIX-wiecznymi standardami koncertu mocarstw, zebranych, by na mapach wyznaczyć nowy porządek, któremu podporządkować miały się mniejsze państwa1079. Różnica polegała jednak na tym, że Wietnam Północny przełknął gorzką pigułkę, zmuszony do tego przez ZSRR i ChRL, widząc zresztą szansę na pozytywny rozwój wypadków w stosunkowo krótkim czasie. Z kolei Wietnam Południowy od początku głośno protestował przeciw Układom Genewskim i ostatecznie odmówił ich podpisania. Młode państwo mogło sobie pozwolić na ten akt nieposłuszeństwa względem Francji, bo na tym etapie miało już nowego, potężniejszego protektora, czyli Stany Zjednoczone. 1079 Czy też może bliższych czasowo konferencji aliantów z czasów drugiej wojny światowej. Waszyngton stał bowiem w roku 1954 na pozycji odrzucenia jakichkolwiek porozumień mogących przynieść korzyść stronie komunistycznej. Z niechęcią spoglądano tam na sam koncept szwajcarskiej konferencji i awersję tę tylko pogłębiło podpisanie układów, które w oczach administracji Eisenhowera oznaczały oddanie połowy Wietnamu komunistom, z rychłą perspektywą zagarnięcia przez nich całej reszty Indochin. Wrogość ta jest ewidentna w deklaracji podsekretarza stanu Waltera Bedell Smitha, sprowadzającej się do oświadczenia, że Stany Zjednoczone nie użyją siły, by zakłócić wprowadzanie w życie Układów Genewskich, równocześnie jednak stwierdzającej, że każde wznowienie agresji zostanie uznane za pretekst do zbrojnej interwencji USA. Pomijając nawet powyższe uwarunkowania, przy znacznych obowiązkach jakie przewidziano dla MKNiK w Wietnamie, instytucja ta okazała się kompletnie niedoposażona w jakiekolwiek narzędzia do ich wykonania. Jak zostało to wielokrotnie wspomniane, najpoważniejszą pałką jaką mogła zastosować Komisja, było poskarżenie się Przewodniczącym Konferencji Genewskiej, czyli Wielkiej Brytanii i ZSRR. Nawet przy fantastycznym założeniu, że państwa te podjęłyby zgodnie jakąś akcję wymierzoną w stronę łamiącą Układy Genewskie, dla samej Komisji oznaczało to de facto siedzenie i oczekiwanie na decyzję większych i ważniejszych (co zresztą pozostawało w duchu samej Konferencji Genewskiej). Kolejnym poważnym ograniczeniem skuteczności MKNiK była jej relacja z państwami, których miała pilnować. Zapewniały one transport, wyżywienie, lokale mieszkalne i służbowe oraz personel pomocniczy i ochronę. Nawet bez kłopotów finansowych Komisji, oznaczało to możliwość wywierania wpływu, jeżeli nie wręcz uzależnienie MKNiK od gospodarzy, co zresztą w praktyce zostało wykorzystane zarówno na Północy jak i Południu do paraliżowania działalności Komisji wtedy, gdy zaszła taka potrzeba. Równie problematyczny okazał się sam skład Komisji. Kanada wyruszała do Indochin kompletnie bez entuzjazmu i choć otwarcie deklarowała swoją bezstronność, dla wszystkich oczywiste było, że reprezentować będzie tam państwa zachodnie. Nikt nie miał także wątpliwości co do pozycji PRL, co stawiało delegacje tych krajów w automatycznym konflikcie. Po doświadczeniach z Korei postanowiono zapobiec prawdopodobnemu impasowi stawiając na czele Komisji państwo spoza dwóch wrogich sobie bloków, za jakie uważano wówczas ostentacyjnie neutralne Indie. Te z kolei miały jednak w Indochinach szereg własnych interesów i wielkomocarstwowych ambicji, do realizacji których chciały wykorzystać nowo powstałą instytucję. W efekcie decyzje Hindusów w MKNiK wynikały z aktualnej polityki ich państwa, a głośno deklarowana neutralność pozostawała często pustym hasłem. Podsumowując, Komisja w Wietnamie nie była w stanie zapobiec wwozowi nowego sprzętu i personelu wojskowego, nie doprowadziła obu stron do konsultacji ani wyborów zjednoczeniowych, a większość jej śledztw utykała w wewnętrznym limbo administracji i biurokracji MKNiK. Te, które ostatecznie ujrzały światło dzienne w raportach okresowych i specjalnych poddane zostały takiej obróbce, że rzadko stanowiły dla Stron nawet problem propagandowy. Mimo tych wszystkich ograniczeń i trudności Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli w Wietnamie przetrwała ponad osiemnaście lat. Co więcej, nawet mimo swojej ostatecznej porażki, aż do roku 1961 stanowiła istotny element politycznej układanki w Indochinach. Kuriozalnie, największy wpływ wywierała w tym okresie na działania Stanów Zjednoczonych, tak przecież wrogich Konferencji i Układom Genewskim w roku 1954. Wynikało to z faktu, że po kompletnie niespodziewanym zwycięstwie i umocnieniu się Ngo Dinh Diema w Wietnamie Południowym, postanowienia ze Szwajcarii (z pewnymi drobnymi poprawkami, jak odrzucenie wyborów zjednoczeniowych) zaczęto postrzegać w Waszyngtonie jako środek ochrony Sajgonu przed napaścią z Północy1080. 1080 Z drugiej strony oznaczało to także osłabienie reżimu Diema, bo Amerykanie zasłaniając się Układami Genewskimi i obecnością Komisji, odmawiali zwiększenia ilości doradców wojskowych, czy też przysłania nowoczesnych samolotów bojowych i innego sprzętu wojennego. 1081 Przykładowo w roku 1964 ówczesny przedstawiciel PRL w Komisji, Romuald Spasowski, z jednej strony pisał, że w przypadku zaostrzania się konfliktu istnienie MKNiK traciło rację bytu i byłoby wręcz niewłaściwe. Z drugiej uważał, że w przypadku „rozwiązania politycznego, Komisja mogłaby spełnić doniosłą rolę”. Podobne dylematy obecne są także w latach późniejszych, przewijają się też w dokumentach kanadyjskich i brytyjskich. Uwagi ambasadora Romualda Spasowskiego dla ministra Adama Rapackiego dotyczące Delegacji Polskiej w MKNiK i sytuacji polityczno-militarnej w Wietnamie [tytuł aut.], 4.VII.1964, AIPN, IPN BU, k. 737-748. Równocześnie oznaczało to jednak, że gdy Stany Zjednoczone uznały, że Hanoi rozpoczęło agresję na swojego południowego sąsiada, przestrzeganie wszelkich ograniczeń wynikających z Układów Genewskich wyrzucono przez przysłowiowe okno. Mimo to Komisja trwała nadal, choć kontrole wykonywane zarówno na Południu jak i na Północy miały więcej wspólnego z teatrem niż pracą. Sprowadzały się one bowiem de facto do rytuału codziennych scenek z udziałem członków MKNiK i przedstawiciela danej misji łącznikowej, w których wszyscy aktorzy znali nawzajem swoje role, ale i tak musieli je przed sobą odegrać, pieczołowicie opisać i udawać, że wszystko dzieje się na poważnie. Komisja funkcjonowała więc nadal, choć w coraz bardziej okrojonej formie, po redukcjach wymuszonych problemami finansowymi i żądaniami gospodarzy, którzy jednak (ani stojące za nimi mocarstwa) nie zdecydowali się na likwidację MKNiK. To z kolei wynikało z faktu, że nikt nie chciał, by spadło na niego odium grabarza Genewy i pokoju w Indochinach. Co więcej, wszystkie strony konfliktu (może poza Chinami) deklarowały, że pragną doprowadzić do pokoju przy stole negocjacyjnym a nie na polu walki, a w tym przypadku będąca na miejscu międzynarodowa komisja mogła okazać się przydatna1081. MKNiK trwała więc nadal, w coraz bardziej okrojonej i bezużytecznej formie, ale wciąż obecna. W efekcie Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli w Wietnamie była jedyną komisją powołaną do życia przez Konferencję Genewską w roku 1954, która funkcjonowała przez cały okres lat 1954-1973. Jej siostrzana instytucja w Laosie, choć przetrwała dłużej, bo aż do 1975 roku, zaliczyła przerwę w swej działalności w latach 1958-19621082. Z kolei Komisja w Kambodży zakończyła swoje funkcjonowanie w grudniu 19691083. 1082 Władze Laosu zażądały likwidacji Komisji w 1958 roku, twierdząc, że zrealizowała ona swoje zadania. Przychylnie ustosunkowane były do tego Indie i Kanada, sprzeciwiła się jednak Polska, stojąca na stanowisku, że wszystkie trzy indochińskie komisje stanowią jedność i nie można rozwiązać tylko jednej z nich. Ostatecznie wypracowano kompromisową formułę i zawieszono działalność MKNiK w Laosie sine die. Reaktywowano ją po konferencji neutralizującej Laos w roku 1962, siedem lat później drastycznie redukując jej liczebność. Notatka dot. prawno-politycznych aspektów sytuacji MKNiK w Wietnamie w związku z ostatnimi posunięciami reżimu sajgońskiego, 16.IX.1972, AMSZ, s.w. 25/76, w. W6, t. Wietnam Kom. 1972, k. nienumerowane. 1083 Oficjalnym powodem były problemy finansowe Kambodży. Formalnie rzecz biorąc, MKNiK w Kambodży nie uległa wówczas likwidacji, ale została zawieszona sine die, podobnie jak 11 lat wcześniej jej siostrzana instytucja w Laosie. Notatka służbowa dot. nowej sytuacji w MKNiK w Indochinach, 11.XI.1969, AIPN, IPN BU 2602/9326, k. 28-35. Ostatecznie MKNiK w Wietnamie uśmierciło dopiero powstanie nowej instytucji kontrolnej powołanej do życia w Porozumieniach Paryskich w styczniu 1973 roku. Nawet ostatni akt istnienia Komisji miał jednak specyficzną formę. Choć nowa organizacja międzynarodowa nazywała się prawie identycznie, a w jej skład wchodziły Kanada i Polska, o jej poprzedniczce nie było w dokumencie z Paryża ani słowa. Chyba, że ktoś zadał sobie trud przebrnięcia przez aneksy, w których znajdowały się Układy Genewskie. Akt zgonu MKNiK w Wietnamie wypisano zresztą po cichu dopiero w marcu 1973 roku, jakby wstydliwie, w sąsiednim Laosie, gdy nowa komisja działała w Wietnamie już od ponad miesiąca. Jak na powyższym tle oceniać można działalność Delegacji Polskiej? Pod względem oficjalnych, statutowych obowiązków MKNiK Polacy byli w Wietnamie Północnym hamulcowymi Komisji, w komitywie z gospodarzami uniemożliwiając jej prawidłowe funkcjonowanie. Dodać zaraz jednak trzeba, że identyczną rolę w Wietnamie Południowym pełnili Kanadyjczycy i wynikało to z omówionej już, wadliwej od samego początku konstrukcji i praktycznie niemożliwych do zrealizowania zadań MKNiK. Działania Delegacji Polskiej były bowiem zgodne z rolą, w jakiej przedstawiciele PRL zostali wysłani do Indochin przez blok komunistyczny, a która sprowadzała się do obrony interesów świeżo narodzonej Demokratycznej Republiki Wietnamu wewnątrz Komisji. Z funkcji tej Polacy wywiązali się w gruncie rzeczy znakomicie. W żadnym z jedenastu Raportów Okresowych nie znajdziemy twardego, jednoznacznego potępienia łamania Układów Genewskich przez stronę komunistyczną, mimo że do takich wielokrotnie dochodziło. Inaczej sprawa miała się oczywiście w Raporcie Specjalnym z roku 1962, ale dokument ten napisany był przez Kanadę i Indie de facto na zamówienie Stanów Zjednoczonych. Uwzględniając wszystkie wspomniane ograniczenia i możliwości działania, Polacy okazali się wyjątkowo skuteczni w roli obrońców interesów strony komunistycznej. Kluczem przy tym wydaje się wielokrotnie przewijająca się w opisie ich działalności szeroko rozumiana elastyczność działania. Przedstawiciele PRL nie stali bowiem na stanowisku dogmatycznego NIE w każdej sprawie. Potrafili ustępować w kwestiach mniej ważnych, by wygrać te istotniejsze, wykorzystywali też każdy możliwy kruczek prawny, osobistą relację lub szczęśliwe zrządzenie losu dla uzyskania zapisów korzystnych dla strony komunistycznej. Co więcej, Polacy byli w stanie przekuć na korzyść nawet uwarunkowania pozornie niesprzyjające. Przykładowo, braki językowe, nad którymi zresztą piszący te słowa pochylał się w tej pracy wielokrotnie, z punktu widzenia polskiej roli w Komisji obrócono na korzyść w przypadku jej działalności statutowej w grupach inspekcyjnych. Stanowiły one bowiem wygodne wytłumaczenie różnych opóźnień, a konieczność przydzielenia polskiego tłumacza do każdej grupy inspekcyjnej oznaczała, że składały się one z dwóch przedstawicieli PRL, Kanadyjczyka i Hindusa. Nie tylko pomagało to w pracy i przekonywaniu indyjskiego oficera do swoich racji, ale także czyniło znośniejszym pobyt w niewielkiej, izolowanej grupie na przysłowiowym końcu świata, w realiach wielomiesięcznego oderwania od rodziny i przyjaciół. Kwestię tę należy wyraźnie podkreślić, gdyż ze współczesnej perspektywy traci ona wiele na ostrości. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, nie mówiąc już o wcześniejszej dekadzie, możliwości komunikacyjne były niezwykle ograniczone. Telegram lub pocztę do kraju dało się wysłać w zasadzie tylko z Hanoi lub Sajgonu, a listy i paczki z i do Polski wędrowały niezwykle powoli. O połączeniu telefonicznym z ojczyzną nie było nawet mowy. Pracownik Delegacji Polskiej tracił więc kontakt z bliskimi na wiele miesięcy, na dodatek trafiając w Indochinach do grupy ludzi najczęściej nieznanych, bo wywodzących się z różnych instytucji i organizacji. W przypadku wyjazdu do pracy na grupie, zwłaszcza w Wietnamie Północnym najczęściej miejscu odległym i dość prymitywnym, poczucie osamotnienia pogłębiało się jeszcze bardziej. Tym cenniejsza okazywała się obecność drugiego Polaka. Kuriozalnie więc konieczność wysyłania na prawie każdą grupę wojskowego z tłumaczem, mimo iż wynikała z negatywnego zjawiska, jakim była nikła znajomość języków obcych wśród kadry oficerskiej WP i licznych problemów, które tworzyła także dla samej Delegacji Polskiej, miała również swoje pozytywne strony. Wracając do oceny Delegacji Polskiej, podkreślić trzeba też znaczną biegłość jej pracowników w pracy biurokratycznej związanej z działalnością MKNiK w Wietnamie. Jakkolwiek mało heroiczne może się to wydawać, największe sukcesy na polu obrony strony komunistycznej osiągano dzięki znajomości komisyjnych przepisów i zaleceń oraz umiejętnemu poruszaniu się w ich gąszczu. Poświęcano zresztą na ten aspekt służby sporą część szkolenia jakiemu poddawano oficerów przed wyjazdem w JW 2000. Jakkolwiek nie ocenialibyśmy intencji przyświecających takim działaniom, umiejętność wykorzystania instytucji, przepisów i regulacji wewnętrznych MKNiK, np. by opóźnić sformułowanie komisyjnej definicji bazy wojskowej o kilka lat (tym samym blokując zapisy na ten temat) trzeba uznać za imponującą1084. Pracę polskiego przedstawicielstwa, biorąc pod uwagę jego zadania i priorytety, trzeba więc ocenić na plus. 1084 Zwłaszcza, że do rozstrzygnięcia tej kwestii Partnerzy musieli sięgnąć po decyzję większościową, bez której Polacy byliby zapewne w stanie przeciągać sprawę jeszcze dłużej. Wspólna praca w Komisji pomogła z pewnością rozwiać szereg wzajemnych mitów i uprzedzeń, zwłaszcza pomiędzy Polakami i Kanadyjczykami. Oceny na temat pozostałych delegacji mocno wahały się w zależności od okresu, ale można generalnie stwierdzić, że Polacy zazwyczaj pozbywali się w Wietnamie nieprzyjaznego nastawienia do Kanadyjczyków, z jakim przybywali do pracy w Komisji. Z kolei początkowe pozytywne uczucia względem Hindusów zazwyczaj ulegały zmianie na gorsze, jeżeli nie wręcz na zdecydowanie negatywne. Od powyższej reguły istniał oczywiście cały szereg odstępstw, z których część przedstawiłem w poszczególnych rozdziałach, jednak wspomniana tendencja bez wątpienia wydaje się dominująca. Trzeba tu jednak po raz kolejny podkreślić fakt, wielokrotnie przytaczany we wszystkich opisach relacji Polaków z Partnerami - mimo ostrych różnic w trakcie pracy, oraz odmiennych ideologii, stosunkowo rzadko przekładało się to na osobiste relacje w czasie wolnym. Komunizm, kapitalizm i neutralizm nie przeszkadzały we wspólnej grze w brydża czy siatkówkę, schodziły też na dalszy plan, gdy wspólnie świętowano przy alkoholu. Delegacja Polska w Wietnamie była w wielu aspektach wartością dodaną dla Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Sam fakt wyznaczenia Polski na przedstawiciela świata komunistycznego w Komisji zwiększał jej prestiż międzynarodowy i to zarówno w rodzinie, jak i wśród państw spoza bloku postępu. Nawet jeżeli PRL nadal postrzegano jako satelitę ZSRR, to kraj ten wysuwał się w tej kategorii zdecydowanie na czoło. Opinię tę utwierdziły wydarzenia Października’56 i późniejsze polskie inicjatywy międzynarodowe. W połowie lat sześćdziesiątych w swojej wewnętrznej korespondencji brytyjskie Foreign Office wypowiada się o Polakach z uznaniem, którego próżno szukać dekadę wcześniej1085. Nie była to oczywiście wyłącznie zasługa uczestnictwa w pracach MKNiK, ale polskie działania w Wietnamie z pewnością dołożyły swoją małą cegiełkę do budowania prestiżu międzynarodowego PRL. Skuteczna obrona komunistycznych interesów wewnątrz Komisji z pewnością pomogła także przekonać Moskwę, że władze PRL są w stanie prowadzić własną politykę zagraniczną pozostając w linii z ogólnymi wytycznymi płynącymi z Kremla. 1085 W wietnamskim kontekście widoczne jest chociażby w listach pomiędzy Foreign Office i ambasadą w Warszawie, gdzie pojawia się przykładowo sformułowanie „z przykrością zauważyliśmy, że Polacy, za których wysiłki jesteśmy bardzo wdzięczni, poczuli się urażeni, że podjęliśmy podniesioną przez nich kwestię różnicy pomiędzy uznaniem a zaakceptowaniem bezpośrednio z północnowietnamskim Chargé d’affaires w Moskwie a nie za ich pośrednictwem”. Confidential, 9.II.1966, NA, FO 371/186315/DV103155/3. 1086 Dzięki dokumentacji Jednostki Wojskowej 2000 wiemy, że w MKNiK w Wietnamie w latach 1954-1973 służyło 630 żołnierzy WP. Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/23810, k. 11. Obecność w Sajgonie stawiała Polaków w dość unikalnej pozycji zwłaszcza po amerykańskiej interwencji militarnej w roku 1965. Próbowano to zdyskontować zarówno starając się pośredniczyć w tajnych negocjacjach, jak i starając się zapewnić stronie komunistycznej jak najwięcej informacji politycznych, militarnych i gospodarczych z Południa. Ciężko powiedzieć na ile raporty te okazały się przydatne dla komunistycznego kierownictwa w Hanoi, posiadającego własną rozbudowaną siatkę wywiadowczą, a w jakim stopniu serdeczność i ostentacyjna wdzięczność stanowiły taktykę obliczoną na zadowolenie polskiego sojusznika. Informacje z Wietnamu były za to z pewnością wartościowe dla Warszawy i Kremla. W obu tych miejscach zdawano sobie sprawę, że wietnamscy komuniści, mimo zapewnień o wdzięczności i wspólnej walce, bez mrugnięcia okiem serwują sponsorom swojej wojny kompletną propagandę na temat jej przebiegu. Z drugiej strony niedowierzano też Amerykanom. Polskie raporty z Sajgonu pozwalały więc zweryfikować przynajmniej część twierdzeń obu stron. Wobec braku kompletnych danych za poszczególne lata ciężko powiedzieć, ile osób dokładnie pracowało w Delegacji Polskiej w Wietnamie. Jeżeli założymy, że komponent wojskowy tworzył 1/3 przedstawicielstwa, to łączna liczba osób jakie przewinęły się przez delegację wynosi około dwóch tysięcy1086. Szczątkowe dane nie pozwalają niestety dokonać bardziej szczegółowego podziału pionu cywilnego, na który poza pracownikami MSZ składali się także funkcjonariusze MBP/MSW oraz osoby rekrutowane z różnych instytucji z całego kraju, jak wspomniany w tekście redaktor Polskiego Radia czy studenci-tłumacze. Wracając do samych początków istnienia Komisji, trzeba powiedzieć, że o ile udział w MKNiK raczej nie spełnił wielkich ambicji wiązanych z tą instytucją w polskim MSZ, bez wątpienia praca w Komisji wpisywała się w trend powrotu do tradycyjnej dyplomacji prowadzonej przez to ministerstwo, po latach stalinowskiej posuchy i utraty znaczenia na rzecz instytucji partyjnych. Udział międzynarodowym przedsięwzięciu był w połowie lat pięćdziesiątych unikalnym doświadczeniem1087 i z pewnością zaprocentował w latach późniejszych, gdy na czele MSZ stanął Adam Rapacki i Polska Rzeczpospolita Ludowa znacząco zwiększyła aktywność swej polityki zagranicznej. 1087 Misja Polska do Komisji Nadzorczej Państw Neutralnych w Korei, była przedsięwzięciem stricte wojskowym, tymczasem w Indochinach to właśnie MSZ stanowił instytucję zwierzchnią. 1088 Co jak pamiętamy z Rozdziału III, w roku 1961 tak oburzało ówczesnego Starszego Doradcę Wojskowego. Sprawozdanie o działalności i roli ekipy wojskowej w Polskiej Delegacji do MKNiK w Wietnamie za okres od czerwca 1960 roku do marca 1961 roku, 4.V.1961, AIPN, IPN BU 2602/5201, k. 47-55. Mimo początkowych trudności, szczegółowo opisanych w Rozdziale II, fakt zorganizowania i obsługi dużego zespołu, bez wątpienia zwiększył pewność siebie polskiej dyplomacji. Praca w Wietnamie musiała być także pozytywnie oceniana w Moskwie, skoro w roku 1966 zaufano Polakom na tyle, by powierzyć im zadanie zorganizowania tajnych negocjacji pomiędzy Amerykanami i Hanoi, a w roku 1973 ponownie delegować ich do pracy w MKKiN w Wietnamie. Przez Komisję przewinęła się znaczna liczba pracowników ministerstwa z alei Szucha, dając im okazję do zdobycia doświadczeń w pracy za granicą odrobinę odmiennych niż zwykła placówka (zwłaszcza jeżeli chodzi o intensywność kontaktów z przedstawicielami innych państw). Do pracy w MKNiK rekrutowano również perspektywicznych studentów, którzy mogli znaleźć zatrudnienie w MSZ, a wyjazd do Wietnamu pozwolił na ich dodatkowe wyszkolenie oraz ocenę faktycznej przydatności. Z punktu widzenia polskiej dyplomacji waga polskiej pracy w Komisji w Wietnamie ulegała znacznym zmianom. Początkowe wielkie ambicje dość szybko zostały sprowadzone na ziemię, ale przez pierwszych kilka lat było to dla MSZ niezwykle ważne przedsięwzięcie. Regres zaczął się wraz ze świadomością, że z powodu odmowy Ngo Dinh Diema (wspieranego przez Stany Zjednoczone) MKNiK nie uda się doprowadzić do szczęśliwego zakończenia, jakim z perspektywy dyplomacji PRL byłyby bez wątpienia wybory zjednoczeniowe, wygrane przez wietnamskich komunistów. W efekcie mniej więcej od roku 1957 w MSZ zaczyna panować coraz większe zobojętnienie na pracę w Komisji i jej losy jako takie1088. Stan taki panował do roku 1964, gdy po śmierci Diema Południe zaczęło staczać się w coraz większy chaos, co groziło interwencją Stanów Zjednoczonych i eskalacją konfliktu. Następnie jednak, po fiasku tajnych rozmów prowadzonych przez Janusza Lewandowskiego w roku 1966 i utracie wiary w rychłą możliwość zakończenia wojny, delegacja znów straciła na znaczeniu, a jej rola sprowadzała się w oczach MSZ do sporządzania wspomnianych raportów polityczno-gospodarczych i tak pozostało już w zasadzie aż do jej likwidacji w roku 1973. Ciężko cokolwiek powiedzieć na temat działalności funkcjonariuszy MBP/MSW. Pracownicy tych ministerstw pracowali na najróżniejszych stanowiskach, jako szyfranci, wartownicy czy tłumacze. W Delegacji Polskiej na pewno regularnie działali pod przykrywką oficerowie Departamentu I, jak wspomniany w Rozdziale IV ppłk Zieliński (oficjalnie pomocnik Starszego Doradcy Politycznego ds. prasowych). W swojej pracy wywiadowczej musieli mieć jakieś sukcesy, skoro w kwietniu 1969 roku na prośbę wojskowych Departament I przesłał do dyspozycji Zarządu II kilka sztuk amerykańskiego uzbrojenia pozyskanego w Indochinach1089. Były to jednak działania prowadzone niezależnie od wywiadu wojskowego, o czym świadczy opisana scysja ppłk. Zielińskiego ze Starszymi Doradcami Wojskowymi. 1089 Przekazano dwa karabiny M16A1, cztery magazynki z amunicją, oraz trzy granaty odłamkowe M-26A1. Pismo do płk. dypl. A. Majchrzaka [tytuł aut.], AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 127. 1090 Jak wskazano w Rozdziale II, pierwotną decyzję o kierowaniu do Indochin oficerów w stopniu kapitana podjął osobiście stojący na czele MON marszałek Konstanty Rokossowski. Dla Wojska Polskiego udział w pracach Delegacji Polskiej oznaczał możliwość zebrania dość unikalnych doświadczeń w organizowaniu i obsłudze misji zagranicznych. Przez Wietnam w latach 1954-1973 przewinęło się 630 wojskowych, w większości oficerów, z czego 121 żołnierzy wywodziło się z wywiadu wojskowego. Podobnie jak w MSZ, także w Ministerstwie Obrony Narodowej ocena ważności Delegacji Polskiej w MKNiK w Wietnamie ulegała znacznym zmianom. W momencie jej powstania, władze wojskowe postrzegały ją raczej ze zdecydowaną niechęcią, jako źródło rozlicznych problemów. Dla armii, której uwaga skupiała się na potencjalnym konflikcie w Europie, pomysł regularnego pozbywania się kilkudziesięciu wyższych stopniem oficerów do pilnowania portów i przejść granicznych na drugim końcu świata wydawał się kosztowną fanaberią. Polecenie z Moskwy należało wykonać, ale starano się redukować straty, w pierwszej rotacji kierując do Wietnamu oficerów o niższych stopniach, o co tak wielkie pretensje mieli przedstawiciele MSZ1090. Jednak co ciekawe, już druga zmiana oficerów, która pojawiła się w lutym/marcu 1955 roku, składała się wojskowych o wyższych stopniach. W dokumentach brak jasno sformułowanego wyjaśnienia, co wpłynęło na tę zmianę zdania, ale zaryzykować można chyba twierdzenie, że niebagatelną rolę odegrała tutaj kwestia materialna. Jak wiadomo z lat późniejszych, zarobki za pracę w Komisji, niewielkie według standardów zachodnich, w realiach PRL były bardzo atrakcyjne. W warunkach postępującej odwilży i odsuwania się widma wojny z Zachodem nie dziwiło więc parcie samych wyższych oficerów, by wyjechać do dochodowej i egzotycznej pracy w Komisji. Praca w MKNiK okazała się dla WP także korzystna wizerunkowo. Pokojowe misje zagraniczne zgrabnie wpasowywały się w koncepcję „internacjonalizmu socjalistycznego”, którego „treścią jest walka o pokój, bezpieczeństwo, równość i równoprawną współpracę międzynarodową”1091. W przypadku wietnamskiej komisji utrzymywanie narracji o żołnierzach pokoju okazało się o tyle proste, że najpierw Wietnam Południowy publicznie odmówił podpisania Układów Genewskich i wprowadzenia ich w życie, a dekadę później otwarta interwencja militarna Amerykanów prowadzona była w sposób niezwykle ułatwiający ukazywanie jej w propagandzie jako akt brutalnej i bezprawnej agresji. Przyjęcie pozy moralnej wyższości nie sprawiało więc w tym przypadku szczególnej trudności. 1091 Eugeniusz Kaługa, Międzynarodowe znaczenie działalności Polski w misjach zagranicznych na świecie po drugiej wojnie światowej, [w:] red. Leonard Ratajczyk, 25 lat misji pokojowych Ludowego Wojska Polskiego w świecie. Materiały z konferencji naukowej z dnia 5 lipca 1978 roku, Warszawa 1980, s. 24. 1092 Historia Jednostki Wojskowej 2000, niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/23810, k. 3-4. Jak już wspomniano, udział w pracach MKNiK stanowił też okazję do zebrania pewnych unikalnych doświadczeń, związanych z wyjazdem za granicę i współpracą z wojskowymi z innych państw, w tym z wchodzącą w skład wrogiego przecież NATO Kanady. Wielu oficerów, którzy przewinęli się przez Wietnam w latach 1954-1973 powróciło do tego kraju w ramach MKKiN, lub wzięło udział w późniejszych misjach pokojowych pod egidą ONZ. Długie i nieprzerwane istnienie Komisji w Wietnamie było przy tym korzystne także dla Jednostki Wojskowej 2000, odpowiedzialnej za szkolenie i wysyłkę misjonarzy. Pozwoliło ono dopracować metodykę i treść szkoleń oraz utrzymać stałe funkcjonowanie jednostki1092. Największe korzyści z obecności w MKNiK wojsko odniosło jednak dzięki amerykańskiej interwencji zbrojnej w Indochinach oraz możliwości jej bezpośredniego obserwowania, jaką dawała polskim oficerom Komisja. Jak przedstawiono to w Rozdziałach III oraz IV, efektem tych obserwacji były liczne raporty, notatki i opracowania na temat najróżniejszych aspektów amerykańskiego sposobu prowadzenia wojny. Analizowano strukturę dowodzenia, taktykę pododdziałów, koordynację pomiędzy różnymi rodzajami broni, sposób prowadzenia operacji. Szczególnie uważnie przyglądano się na przykład praktycznemu użyciu helikopterów na polu walki. Bezpośrednim efektem dużych ilości materiałów informacyjnych jakie trafiły do Polski był także szereg prac dyplomowych na wojskowych uczelniach na temat wietnamskiego konfliktu lub użytych w jego trakcie sprzętu i taktyki1093. Wymierne korzyści przyniosło też pozyskanie różnego rodzaju broni, sprzętu wojskowego oraz ekwipunku osobistego wykorzystywanego przez Amerykanów w Wietnamie, który testowano1094 lub przekazywano do instytutów badawczych w Polsce1095. 1093 Przykładowe prace z Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego: Józef Wiesiołek, Kawaleria powietrzna USA i udział jej w wojnie wietnamskiej, w świetle wydawnictw wojskowych, 1967, AW, s. 172.1.1392; Marian Sienkiewicz, Polityczno-wojskowe aspekty wojny wietnamskiej (1954-1975), 1980, AW, s. 172.1.2408; Tadeusz Żmuda, Wykorzystanie nowych środków walki w wojnie wietnamskiej w latach 1964-1968, 1970, AW, s. 172.1.3019. 1094 Jak wspomniany eksperyment ze strzelaniem do kamizelki kuloodpornej, po którego wynikach można sądzić, że chodziło raczej o kamizelkę przeciwodłamkową. Protokół z przeprowadzonego eksperymentu strzelania do kamizelki kuloodpornej typu „Medium”, 04.IV.1969, AIPN, IPN BU 2602/11337 k. 125. 1095 Było to zresztą najczęściej realizowaniem wcześniejszego zamówienia. Przykładowo w 1969 roku do Zarządu II SG z prośbą o pozyskanie amerykańskiej amunicji do granatników 40 mm zwrócił się Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia, co „przyczyniłoby się do przyspieszenia prac naukowo-badawczych”. Parafraza szyfrogramu wysłanego do Phnom Penh z dnia 29.10.1969r., 29.X.1969, AIPN, IPN BU 2602/11337, k.138-139. 1096 Bez dostępu do amerykańskich archiwów ciężko oczywiście definitywnie stwierdzić, jak faktycznie wyglądała kwestia rekrutacji pracowników Delegacji Polskiej przez służby specjalne Stanów Zjednoczonych. Kilka wykrytych w latach siedemdziesiątych przypadków sugeruje, że osób takich mogło być więcej. Z drugiej strony, Służba Bezpieczeństwa bardzo uważnie przyglądała się Polakom powracającym z Indochin, a zwłaszcza takim, którzy utrzymywali jakiekolwiek kontakty z cudzoziemcami lub znali osoby zwerbowane przez wrogie służby. Materiały dot. Hozakowski Teofil Józef, imię ojca: Michał, ur. 21-11-1908 r. Kontrola operacyjna tłumacza Międzynarodowej Komisji Nadzoru w Wietnamie w latach 1955-1956, utrzymującego szerokie kontakty Podsumowując, obecność w Indochinach w okresie szczytowego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Wietnamie pozwoliła Zarządowi II SG na zdobycie wielu materiałów, niemożliwych lub bardzo kosztownych do pozyskania w innych miejscach. Gromadzenie informacji oraz pozyskiwanie broni i sprzętu amerykańskiej proweniencji było zresztą kontynuowane w ramach uczestnictwa w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w latach 1973-1975. Niebagatelne znaczenie miało także bliskie zapoznanie się ze stosowanymi przez Amerykanów taktykami przeciwpartyzanckimi oraz równie interesującymi polskich wojskowych sposobami walki bojowników FWN. Podkreślić trzeba fakt, że choć zwłaszcza w początkowym okresie stanowiło to źródło nielichych problemów, to kryterium lojalnościowe, jakim kierowano się przy doborze pracowników Delegacji Polskiej, okazało się dość skuteczne. Na przestrzeni kilkunastu lat zdarzyła się raptem jedna faktyczna dezercja, na dodatek w bardzo specyficznych warunkach, opisanych szczegółowo w Rozdziale III. Bardzo rzadkie były też przypadki udanego zrekrutowania kogoś przez amerykańskie służby specjalne, mimo, że próby takie podejmowano wielokrotnie1096. Kuriozalnie, korzystne okazało się w tym aspekcie z cudzoziemcami z Anglii oraz przedstawicielami placówek dyplomatycznych Wielkiej Brytanii i USA, 21.I.1974, IPN Ka 014/1156; Sprawa operacyjnego sprawdzenia kryptonim "Kurier" dot. Jasica Roman Marian, imię ojca: Józef, ur. 14-08-1925 r. Kontrola operacyjna pracownika naukowego Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, byłego adiunkta w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych i doradcy prawnego w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, utrzymującego kontakty o nieustalonym charakterze z cudzoziemcami z krajów kapitalistycznych, m.in. z dyplomatami USA i oficerami austriackiej Akademii Sztabu Generalnego, 11.VIII.1980, IPN Ka 036/1590. 1097 Sprawozdanie z pracy w MKNiK w Wietnamie w okresie 8.01.68-28.02.69 r., 8.IV.1969, AIPN, IPN BU 2602/9317, k. 95-100. 1098 Definicja kogo nie próbować rekrutować jak widać prawie idealnie opisuje zasłużonych wczasowiczów przysyłanych praktycznie w każdej rotacji. Możliwości i warunki pracy operacyjnej w Wietnamie, 3.VI.1966, AIPN IPN BU 2602/12754, k. 64-72. 1099 Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę, że już w kwietniu 1955 roku MKNiK w Wietnamie nazywano pogardliwie „jedzącą, pijącą, palącą i śpiącą Komisją” (eating, drinking, smoking and sleeping Commission). Secret. Eyewitness Account of Nha Trang Demonstration, 23.IV.1955, NA, FO 371/117165/DF1071/249. przysyłanie wielokrotnie wspominanych wczasowiczów, owych kierowanych do Wietnamu za zasługi lub dzięki znajomościom „oficerów w wieku przedemerytalnym”1097, na jakich tak narzekano w kierownictwie delegacji. Jak wskazywano bowiem w Zarządzie II SG przy okazji własnych rozważań nad możliwością skaptowania amerykańskich wojskowych, należało wówczas unikać oficerów starszych wiekiem i stopniem, o wyrobionej pozycji społecznej i dorobku, którzy nie będą chcieli ryzykować1098. Wspominając wycieczkowiczów, warto także zwrócić uwagę na to, że korzyści materialne związane z pobytem w Wietnamie pozostały atrakcyjne dla obywateli PRL praktycznie przez cały okres istnienia Komisji, nawet na etapie, gdy praca w delegacji wiązała się ze słabym wyżywieniem i kiepskimi warunkami mieszkalnymi, a chroniczne kłopoty finansowe MKNiK oznaczały, że nie było mowy np. o wycieczkach samochodowych czy innych tego typu rozrywkach. Podsumowując powyższe rozważania, podkreślić należy dwie kwestie. Po pierwsze cała Komisja, biorąc pod uwagę kształt w jakim została powołana, narzędzia jakie jej dano oraz zadania, które przed nią postawiono, zachowała realny wpływ na sytuację w Wietnamie stosunkowo długo1099. Był to jednak efekt wypadkowej wielu zewnętrznych czynników, na jakie MKNiK nie miała wpływu, niemniej skorzystała z ich efektu. Z kolei jej zadziwiająco długi żywot wynikał nie tyle z realnej potrzeby jej istnienia, ale utrzymującej się wśród zainteresowanych państw ciągłej nadziei, że Komisję będzie można jeszcze wykorzystać do własnych celów (i dotyczy to zarówno krajów członkowskich, obu państw wietnamskich, jak i wielkich mocarstw). Druga kwestia dotyczy samej Delegacji Polskiej. W jej historii najbardziej intrygujący jest chyba fakt, że przez większość swojego istnienia przedstawiała ona dla Polski wartość dodaną. W momencie swojego powstania reprezentowała aspiracje polskiego MSZ, chcącego powrócić do świata wielkiej dyplomacji, tak stłamszonego w swoich możliwościach w okresie stalinowskim. W gruncie rzeczy niewiele zresztą zabrakło do spełnienia tych ambicji – na przeszkodzie do komunistycznego happy endu, stanął jednak Ngo Dinh Diem. Wysoce wątpliwe, by jakikolwiek inny ówczesny wietnamski polityk był w stanie zjednoczyć Południe i rzucić wyzwanie komunistom spod sztandaru Ho Chi Minha. Mimo pewnych wahań, MKNiK zdecydowała się wówczas funkcjonować nadal, na co zgodziły się oba wietnamskie państwa – w każdym uważano, że Komisja w pewnym stopniu temperuje poczynania drugiej strony. Dla Delegacji Polskiej okres ten okazał się jednak dość jałowy, gdyż wobec szeregu innych głośnych polskich inicjatyw międzynarodowych w gmachu na Szucha nie poświęcano Wietnamowi zbyt wiele uwagi. Nawet rozpoczęcie przez Hanoi wojny partyzanckiej nie zmieniło oceny Indochin jako miejsca odległego i w gruncie rzeczy niezbyt ważnego w wielkiej światowej rozgrywce. Symbolem tego podejścia może być wysłanie w roku 1963 do Sajgonu jako szefa delegacji nie zawodowego dyplomaty, ale pośrednio tylko związanego z MSZ Mieczysława Manelego. Sytuację odmieniło zabójstwo Ngo Dinh Diema oraz chaos jaki zapanował po jego śmierci. Decyzja Waszyngtonu o głębszym zaangażowaniu skokowo zwiększyła wagę Indochin z perspektywy Warszawy, gdzie obawiano się, że eskalowanie konfliktu może doprowadzić do globalnej wojny, która dotrze także do Polski. W tle przewijała się również kwestia wpływów Chin – do niedawna przyjaciela i sojusznika, na tym etapie będących już jednak antagonistą i to z gatunku tych najgorszych, bo do zdrady doszło w (komunistycznej) rodzinie. Polska dyplomacja ruszyła więc do energicznego działania, czego zwieńczeniem miały być tajne negocjacje amerykańsko-wietnamskie w Warszawie. Fiasko nogietka okazało się wyjątkowo gorzkie. Szansa na wejście do annałów dyplomacji przepadła, konflikt eskalował, a PRL nadal musiał wysyłać wsparcie dla walczącego Wietnamu. Delegacja Polska pozostała mimo to istotna z punktu widzenia MSZ. Wietnam stał się bowiem zbyt ważnym miejscem w ówczesnym świecie, by można było pozwolić sobie na jego ignorowanie, zaś placówka w Sajgonie dawała szereg korzyści także we własnym obozie ideologicznym i tak pozostało już do likwidacji Komisji. Chronologia ważności Delegacji Polskiej dla WP wyglądała zgoła odmiennie. Do kolejnej (po Korei) zagranicznej misji wojskowej, naruszającej zasoby osobowe MON, decydenci tej instytucji podeszli bez entuzjazmu, jeżeli nie wręcz z niechęcią, na którą bez wątpienia miały też wpływ wybujałe oczekiwania personalne MSZ. Stąd decyzja, by wysyłać kapitanów w miejsce majorów i pułkowników oraz zignorowanie szeregu innych zaleceń zgłaszanych przez dyplomatów. Choć już w roku 1955 zaczęto wysyłać oficerów wyższych rangą, wydaje się, że decyzja ta mogła mieć podłoże stricte finansowe – na dochodowy pobyt za granicą łasych było wielu oficerów starszych wiekiem i stopniem od wspomnianych kapitanów. Nie zmienia to faktu, że przez długi czas Delegacja Polska nie znajdowała się na liście priorytetów MON. Dla polskiej armii wagę placówki w Wietnamie skokowo podniosła amerykańska decyzja o głębszym zaangażowaniu w roku 1964. Wielkie ilości sprzętu i żołnierzy potencjalnego przeciwnika, jakie można było podglądać z bliska podczas prawdziwych działań bojowych, stanowiły gratkę, której nie miano zamiaru wypuścić z rąk. Lata 1965-1970 okazały się okresem wzmożonego wysiłku zwłaszcza dla Zarządu II Sztabu Generalnego, ale także dla oficerów wszystkich specjalności, kierowanych do Sajgonu, by obserwowali swoich amerykańskich odpowiedników. Spadek ilości materiałów pozyskiwanych z Indochin w roku 1970 wynikał z redukcji składu Delegacji Polskiej, nie zaś utraty zainteresowania MON. Gdy do Wietnamu trzy lata później zawita Międzynarodowa Komisja Kontroli i Nadzoru, do Polski znów popłynie wartki strumień dokumentów i sprzętu, zdobywanych przez polskich oficerów. Jak więc widać, poza okresem przypadającym na lata 1957-1963, Delegacja Polska miała duże znaczenie dla Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Nawet gdy statutowa działalność Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie stała się już kompletną fikcją, wielką wagę miały działania nieoficjalne, które polscy dyplomaci i żołnierze mogli prowadzić, przebywając w Sajgonie pod pretekstem uczestnictwa w pracach Komisji. Zdjęcia i ilustracje Zdjęcie 1 - Konferencja Genewska 1954, przemawia Anthony Eden. (via Wikipedia https://en.wikipedia.org/wiki/1954_Geneva_Conference#/media/File:1stIndochinaWar003.jpg) Zdjęcie 2 - Przybycie do Hanoi grupy czołowej MKNiK w sierpniu 1954 roku. Drugi od prawej, z bukietem kwiatów, Przemysław Ogrodziński. (NA, DO 35/6025) Zdjęcie 3 - Pieczęć Delegacji Polskiej w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie. (Zbiory własne autora) Zdjęcie 4 - Opaska używana przez pracowników MKNiK w Wietnamie. (Zbiory własne autora) Zdjęcie 5 - Ewakuacja sił CEFEO z Wietnamu Północnego. Przeładunek francuskich czołgów z barki desantowej LSU-531 na okręt-dok USS Tortuga (LSD-26), wrzesień 1954. (Naval History and Heritage Command, Catalog #: 80-G-649029) Zdjęcie 6 - Ewakuacja sił CEFEO z Wietnamu Północnego. Francuscy żołnierze opuszczają Hanoi, wrzesień 1954 roku. (Manhhai via Flickr, na licencji Creative Commons 2.0. https://www.flickr.com/photos/13476480@N07/8065475288/in/album-72157631717997133) Zdjęcie 7 - Ewakuacja ludności cywilnej. Tłum uchodźców oczekuje na nabrzeżu w Hajfongu na zaokrętowanie na amerykański okręt desantowy, wrzesień 1954 roku. (Naval History and Heritage Command, Catalog #: 80-G-649031) Zdjęcie 8 - Zwolnienie jeńców Viet Minhu z francuskiej niewoli, na pierwszym planie, tyłem, przedstawiciel Delegacji Kanadyjskiej w MKNiK, rok 1954. (Manhhai via Flickr, na licencji Creative Commons 2.0. https://www.flickr.com/photos/13476480@N07/8065622878/in/album-72157631717997133) Zdjęcie 9 - Hanoi przed przekazaniem miasta stronie komunistycznej. Transparent skierowany do członków MKNiK w Wietnamie, sierpień 1954 roku. (Manhhai via Flickr, na licencji Creative Commons 2.0. https://www.flickr.com/photos/13476480@N07/8065369168/in/album-72157631717997133) Zdjęcie 10 - Ho Chi Minh i pierwszy przewodniczącym MKNiK w Wietnamie, Shri M. J. Desai, po przekazaniu Hanoi stronie komunistycznej, 11 października 1954 roku. (Manhhai via Flickr, na licencji Creative Commons 2.0. https://www.flickr.com/photos/13476480@N07/12924832134/) Zdjęcie 11 - Zespół inspekcyjny MKNiK przy pracy, zbieranie petycji i wniosków, rok 1954. (AAN, z. 2/1130/0, s. 1, j. 256) Zdjęcie 12 - Zespół inspekcyjny przy pracy, kontrola jednego z portów, rok 1955. (Library and Archives Canada PA-146523 via Wikipedia) Zdjęcie 13 - Zamieszki w Sajgonie wymierzone w MKNiK, spalone samochody przed hotelem zajmowanym przez Komisję, 20 lipca 1955 roku. (City of Vancouver Archives, fond AM361, series S9, item CVA 78-231) Zdjęcie 14 - Zamieszki w Sajgonie wymierzone w MKNiK, zniszczone lobby hotelu Majestic, zajmowanego przez Komisję, 20 lipca 1955 roku. (City of Vancouver Archives, f. AM361, s. S9, i. CVA 78-232) Zdjęcie 15 - Strefa Zdemilitaryzowana, most graniczny na rzece Ben Hai, widok od strony południowej. Na pierwszym planie auta komisji i personel południowowietnamski, na moście widoczny zespół inspekcyjny Grupy Ruchomej 76, kierujący się do strefy komunistycznej, październik 1966 roku. (Manhhai via Flickr, na licencji Creative Commons 2.0. https://www.flickr.com/photos/13476480@N07/17075367168/in/photostream) Zdjęcie 16 - Zespół inspekcyjny MKNiK w rozmowie z misją łącznikową Wietnamskiej Armii Ludowej. (Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa, https://cwdpgp.wp.mil.pl/pl/articles/historia-misji-3/2018-01-18i-polacy-w-mknik-w-wietnamie) Zdjęcie 17 – Działania wywiadowcze oficerów Delegacji Polskiej. Schemat obrony podejść do Sajgonu amerykańskiej 199. Brygady Piechoty (Lekkiej), maj 1969 roku. (AIPN, IPN BU 2602/9324, k. 152) Zdjęcie 18 - Działania wywiadowcze oficerów Delegacji Polskiej. Lista sprzętu i materiałów wysłanych z Indochin do kraju, kwiecień 1969 roku. (AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 126) Zdjęcie 19 - Działania wywiadowcze oficerów Delegacji Polskiej. Pieczęcie stosowane w korespondencji specjalnej z krajem przez Radosława, rok 1967. (AIPN, IPN BU 2602/11337, k. 20-23) Zdjęcie 20 - W roku 1973 MKNiK zastąpiła w Wietnamie Międzynarodowa Komisja Kontroli i Nadzoru. Na pierwszym planie oficerowie z Kanady, w tle widoczni także wojskowi z Węgier. (Manhhai via Flickr, na licencji Creative Commons 2.0. https://www.flickr.com/photos/13476480@N07/15874570310/in/album-72157649729712559) Aneksy Aneks 1. Konferencja Genewska ds. Indochin – Układ o zaprzestaniu działań wojennych w Wietnamie. (Na podstawie tłumaczenia polskiego MSZ: Konferencja Genewska do spraw Indochin. Układ o zaprzestaniu działań wojennych w Wietnamie, 4.X.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1220, k. 48-57) ) KONFERENCJA GENEWSKA DO SPRAW INDOCHIN UKŁAD O ZAPRZESTANIU DZIAŁAŃ WOJENNYCH W WIETNAMIE Rozdział I Prowizoryczna wojskowa linia demarkacyjna i strefa zdemilitaryzowana Artykuł 1. Zostanie ustalona prowizoryczna wojskowa linia demarkacyjna, po obu stronach której zostaną przegrupowane, po ich wycofaniu, siły zbrojne obu stron: siły zbrojne Armii Ludowej Wietnamu na północ od tej linii, siły zbrojne Unii Francuskiej na południe od tej linii. Prowizoryczna wojskowa linia demarkacyjna zostaje ustalona zgodnie ze wskazówkami załączonej mapy (patrz mapa Nr. 1). Zostało również ustalone, iż zostaje stworzona strefa zdemilitaryzowana po obu stronach tej linii demarkacyjnej w odległości najwyżej 5 kilometrów od tej linii, celem służenia jako buforowa strefa i dla uniknięcia wszelkich incydentów, które mogłyby pociągnąć za sobą wznowienie działań wojennych. Artykuł 2. Termin potrzebny dla dokonania całkowitego przesunięcia sił obu stron do odnośnych stref ich przegrupowania po obu stronach prowizorycznej wojskowej linii demarkacyjnej, nie przekroczy trzystu (300) dni licząc od dnia wejścia w życie niniejszego układu. Artykuł 3. Jeżeli prowizoryczna wojskowa linia demarkacyjna pokrywa się z arterią wodną, wody tej rzeki będą dostępne dla żeglugi cywilnej jednej i drugiej strony, wszędzie tam, gdzie jeden z brzegów znajduje się pod kontrolą jednej ze stron, drugi brzeg zaś pod kontrolą drugiej strony. Komisja Mieszana ustali regulamin żeglugi dla odnośnej części tej rzeki. Statki handlowe i inne cywilne jednostki każdej ze stron będą korzystały bez jakiegokolwiek ograniczenia z prawa dobijania do brzegu w sektorze poddanym kontroli wojskowej danej strony. Artykuł 4. Prowizoryczna wojskowa linia demarkacyjna między obu strefami ostatecznego przegrupowania zostaje przedłużona w wodach terytorialnych za pomocą linii przebiegającej prostopadle do ogólnej linii wybrzeża. Siły zbrojne Unii Francuskiej zostaną wycofane ze wszystkich wysp przybrzeżnych znajdujących się na północ od tej granicy, jak też siły zbrojne Armii Ludowej Wietnamu zostaną wycofane z wysp położonych na południe. Artykuł 5. Celem uniknięcia wszelkich incydentów, które mogłyby spowodować wznowienie działań wojennych, wszystkie siły zbrojne, zaopatrzenie i materiały wojskowe winny być wycofane ze strefy zdemilitaryzowanej w przeciągu dwudziestu pięciu (25) dni licząc od dnia wejścia w życie niniejszego układu. Artykuł 6. Żadna osoba, wojskowa lub cywilna, nie będzie mogła przekroczyć prowizorycznej wojskowej linii demarkacyjnej bez uzyskania wyraźnego zezwolenia Komisji Mieszanej. Artykuł 7. Żadna osoba, wojskowa lub cywilna, nie będzie mogła wkroczyć do strefy zdemilitaryzowanej, z wyjątkiem odpowiedzialnych osób administracji cywilnej oraz organizacji pomocy, jak też osób którym Komisja Mieszana udzieliła wyraźnego zezwolenia na wkroczenie do strefy. Artykuł 8. Sprawowanie administracji cywilnej i organizowanie pomocy w strefie zdemilitaryzowanej położonej po obu stronach prowizorycznej wojskowej linii demarkacyjnej należy do obowiązków Głównego Dowództwa każdej ze stron w ich odnośnych strefach. Liczba osób, tak wojskowych jak cywilnych, należących do każdej ze stron, które będą upoważnione do wkraczania do strefy zdemilitaryzowanej celem zapewnienia funkcjonowania administracji cywilnej i organizowania pomocy, zostanie ustalona przez odnośne dowództwa, lecz w żadnym wypadku ogólna liczba, dopuszczona przez jedną lub przez drugą stronę, nie będzie mogła przekroczyć, w jakiejkolwiek chwili, liczbę która ma być ustalona przez komisję wojskową w Trung Gia lub przez Komisję Mieszaną. Komisja Mieszana ustali stan liczebny policji cywilnej i uzbrojenie członków tejże policji. Żadna inna osoba nie będzie mogła nosić broni, z wyjątkiem specjalnego upoważnienia Komisji Mieszanej. Artykuł 9. Żadne postanowienie niniejszego rozdziału nie może być interpretowane w tym sensie, iż pozbawia całkowitej swobody ruchu, celem wkroczenia do strefy zdemilitaryzowanej, wyjścia z niej, lub poruszania się w jej obrębie – Komisję Mieszaną, jej grupy mieszane, Międzynarodową Komisję, która zostanie stworzona w sposób wskazany poniżej oraz jej ekipy inspekcyjne, jak też wszystkie inne osoby oraz wszelką aprowizację innego rodzaju i materiały, na których przedostanie się do strefy zdemilitaryzowanej Komisja Mieszana udzieli wyraźnego zezwolenia. Zostanie przyznana swoboda ruchów przez terytorium, znajdujące się pod kontrolą wojskową jednej lub drugiej strony, po jakiejkolwiek drodze lądowej lub wodnej, której używanie będzie konieczne między punktami znajdującymi się w strefie zdemilitaryzowanej, jeżeli punkty te nie będą połączone drogami lądowymi lub wodnymi położonymi całkowicie w strefie zdemilitaryzowanej. Rozdział II Zasady i sposoby wykonania niniejszego układu. Artykuł 10. Dowódcy sił zbrojnych obu stron, Głównodowodzący Sił Zbrojnych Unii Francuskiej w Indochinach z jednej strony oraz Głównodowodzący Armii Ludowej Wietnamu z drugiej strony, nakażą i zapewnią całkowite zaprzestanie wszelkich działań wojennych w Wietnamie, przez wszystkie siły zbrojne znajdujące się pod ich kontrolą, ze wszystkimi jednostkami i całym personelem sił lądowych, morskich i lotniczych włącznie. Artykuł 11. Zgodnie z zasadą jednoczesnego przerwania ognia w całych Indochinach, winno nastąpić jednoczesne zaprzestanie działań wojennych na wszystkich terytoriach Wietnamu, we wszystkich strefach walki i dla wszystkich sił zbrojnych obu stron. Biorąc pod uwagę czas faktycznie potrzebny dla przekazania rozkazu przerwania ognia aż do najmniejszych jednostek sił walczących obu stron, obie strony uzgodniły, że przerwanie ognia zostanie dokonane w sposób całkowity i jednoczesny, w odcinak terytorialnych, w następujących warunkach: Północny Wietnam: o godzinie 8-ej (czasu miejscowego) dnia 27 lipca 1954 r. Środkowy Wietnam: o godzinie 8-ej (czasu miejscowego) dnia 1 sierpnia 1954 r. Południowy Wietnam: o godzinie 8-ej (czasu miejscowego) dnia 11 sierpnia 1954 r. Zostało uzgodnione, że czasem miejscowym jest czas Południka Pekinu. Od chwili faktycznego przerwania ognia w Północnym Wietnamie, każda ze stron zobowiązuje się nie rozpoczynać poważniejszych działań ofensywnych na całym terenie działań w Indochinach, nie używać sił lotniczych posiadających swe bazy w Północnym Wietnamie poza tym terytorium. Obie strony zobowiązują się również komunikować sobie wzajemnie pod postacią informacji, swe plany przesunięć z jednej strefy przegrupowania do drugiej, w terminie dwudziestu pięciu (25) dni od wejścia w życie niniejszego układu. Artykuł 12. Wszelkie operacje i wszystkie ruchy należące do zaprzestania działań wojennych oraz do wykonywania przegrupowań winny przebiegać w porządku i w bezpieczeństwie. a) W przeciągu pewnej ilości dni, która zostanie ustalona na miejscu przez Komisję Wojskową w Trung-Gia, po faktycznym wykonaniu przerwania ognia, na każdej ze stron będzie ciążył obowiązek usunięcia i unieszkodliwienia min (włącznie z minami rzecznymi i morskimi), pułapek, materiałów wybuchowych oraz wszelkich innych niebezpiecznych substancji, które zostały przez nią założone. W wypadku gdy usunięcie i unieszkodliwienie nie będą mogły być dokonane na czas, strona winna ustawić widoczne sygnały. Wszelkie prace wyburzeniowe, pola minowe, zasieki kolczaste oraz inne przeszkody dla swobody ruchu personelu Komisji Mieszanej oraz jej grup mieszanych, których istnienie zostanie ujawnione po ewakuacji sił zbrojnych, zostaną podane do wiadomości Komisji Mieszanej przez Dowództwo sił zbrojnych znajdujących się na miejscu. b) W przeciągu okresu czasu od przerwania ognia aż do zakończenia przegrupowania po obu stronach linii demarkacyjnej: 1) W sektorach prowizorycznych stacjonowania przydzielonych jednej stronie, siły zbrojne drugiej strony winny wycofać się prowizorycznie. 2) Jeżeli siły zbrojne jednej strony wycofują się linią komunikacyjną (drogą, koleją, rzeką, drogą morską) przechodzącą przez terytorium drugiej strony (patrz Artykuł 24), siły zbrojne tej ostatnie strony winny wycofać się prowizorycznie na odległość trzech kilometrów po obu stronach tej drogi komunikacyjnej, unikając jednocześnie czynienia przeszkód ruchowi ludności cywilnej. Artykuł 13. Podczas okresu od zaprzestania ognia do zakończenia przesunięć z jednej strefy do przegrupowania do drugiej samoloty cywilne i transportu wojskowego winny lecieć wzdłuż korytarzy powietrznych między sektorami prowizorycznego postoju Sił Zbrojnych Unii Francuskiej znajdujących się na północ od linii demarkacyjnej z jednej strony, a granicą Laosu oraz strefą przegrupowania przyznaną Siłom Unii Francuskiej z drugiej strony. Trasa korytarzy powietrznych, ich szerokość, trajektoria bezpieczeństwa po której powinny lecieć jednomotorowe samoloty wojskowe przesuwane na południe oraz warunki poszukiwania i ratowania samolotów, które uległy katastrofie, zostaną ustalone na miejscu przez Komisję Wojskową w Trung-Gia. Artykuł 14. Zarządzenia polityczne i administracyjne w obu strefach przegrupowania, z jednej i z drugiej strony prowizorycznej wojskowej linii demarkacyjnej: a) W oczekiwaniu ogólnych wyborów, które dokonają zjednoczenia Wietnamu, administracja cywilna w każdej strefie przegrupowania wykonywana jest przez stronę, której siły winny być tu przegrupowane zgodnie z postanowieniami niniejszego układu. b) Terytorium podlegające jednej stronie a przekazywane drugiej stronie, zgodnie z planem przegrupowania, jest nadal administrowane przez stronę pierwszą, aż do dnia w którym wszystkie oddziały, które mają być przeniesione, zakończą opuszczanie terytorium celem oswobodzenia strefy przypadającej zainteresowanej stronie. Od tego dnia odnośne terytorium uważane jest za przekazane drugiej stronie, która obejmuje odpowiedzialność za to terytorium. Zostaną podjęte kroki w tym celu, ażeby nie zaszła przerwa w przekazywaniu odpowiedzialności. W tym celu zostanie udzielone wystarczające uprzednie zawiadomienie przez stronę, która się wycofuje drugiej stronie, ta zaś wyda potrzebne zarządzenia, mianowicie wysyłając administracyjne i policyjne oddziały dla przygotowania przejęcia odpowiedzialności administracyjnych. Terminy te zostaną ustalone przez Komisję Wojskową w Trung-Gia. Przekazywanie zostanie dokonane w kolejno po sobie następujących odcinkach terytorialnych. Przekazywanie administracji cywilnej w Hanoi i w Hajfongu władzom Wietnamskiej Republiki Demokratycznej zostanie całkowicie dokonane w odnośnych terminach ustalonych w Artykule 15 dla przekazań wojskowych. c) Każda strona zobowiązuje się nie stosować żadnych represji ani dyskryminacji wobec osób i organizacji z powodu ich działalności podczas działań wojennych i zagwarantować im swobody demokratyczne. d) W okresie między wejściem w życie niniejszego układu i zakończenia przesunięcia oddziałów wojskowych, w wypadku gdy osoby cywilne przebywające w okolicy kontrolowanej przez jedną stronę, życzą sobie osiedlić się w strefie przyznanej drugiej stronie, władze pierwszej okolicy winny zezwolić i udzielić pomocy na to przeniesienie. Artykuł 15. Oddzielenie walczących stron, ewakuacja i przesunięcia sił zbrojnych, zaopatrzenia i materiałów wojskowych winny być dokonywane zgodnie z następującymi zasadami: a) Ewakuacja i przesunięcia sił zbrojnych, zaopatrzenia i materiałów wojskowych obu stron winny być zakończone w przeciągu trzystu (300) dni jak to jest przewidziane w Artykule 2 niniejszego układu. b) Stopniowe ewakuacje winny być dokonywane w każdym terytorium, sektorami, częściami sektorów lub prowincjami. Przesuwanie z jednej strefy przegrupowania do innej strefy przegrupowania będą dokonywane kolejnymi miesięcznymi partiami proporcjonalnie do liczebności oddziałów, które mają być przesunięte. c) Obie strony winny gwarantować wykonanie ewakuacji i przesunięć wszystkich sił zbrojnych zgodnie z celami przewidzianymi układem, nie pozwalać na żadne wrogie akty i nie podejmować jakiegokolwiek kroku, mogącego stanowić przeszkody dla tych ewakuacji i przesunięć. Winny one dopomagać sobie wzajemnie w miarę możliwości. d) Obie strony nie dopuszczają do żadnego zniszczenia lub sabotażu wobec wszelkiego mienia publicznego oraz do żadnego zamachu na życie i mienie ludności cywilnej. Nie zezwolą one na żadne mieszanie się w sprawy miejscowej administracji cywilnej. e) Komisja Mieszana i Komisja Międzynarodowa czuwają nad stosowaniem zarządzeń gwarantujących bezpieczeństwo sił zbrojnych w toku ewakuacji i przesunięcia. f) Komisja Wojskowa w Trung-Gia, a następnie Komisja Mieszana, ustala zgodnie konkretne sposoby oddzielenia kombatantów, ewakuacji i przesunięć oddziałów, opierając się na wyżej wymienionych zasadach i w dalej podanych ramach. 1) Oddzielenie kombatantów obejmujące: zgromadzenie na miejscu sił zbrojnych jakiegokolwiek rodzaju oraz ruchy dokonywane celem dotarcia do sektorów prowizorycznego stacjonowania przyznanych jednej stronie, jak też ruchy prowizorycznego wycofania się drugiej strony, winno być zakończone w terminie nie przekraczającym piętnaście (15) dni po dniu przerwania ognia. Ogólny przebieg sektorów prowizorycznego stacjonowania określony jest w załączniku (załączone mapy). Celem uniknięcia jakiegokolwiek incydentu żaden oddział nie powinien przebywać w odległości mniejszej niż 1500 metrów od linii delimitującej sektory prowizorycznego stacjonowania. W okresie rozciągającym się od zakończenia przesunięć wszystkie wyspy przybrzeżne położone na zachód od linii wyznaczonej poniżej są objęte w obwodzie Hajfong: - Południk południowego końca wyspy Kebao. - Północne wybrzeże wyspy Rousse (wyspa wyłączona) przedłużona do Południka Campha-Mines. - Południk Campha-Mines. 2) Ewakuacja i przesunięcia zostaną dokonane w porządku i w terminach (poczynając od dnia wejścia w życie niniejszego układu) wskazanych poniżej: Oddziały Unii Francuskiej: Obwód Hanoi - 80 dni Obwód Haiduong - 100 dni Obwód Hajfong - 300 dni Oddziały Armii Ludowej Wietnamu: Sektor prowizorycznego stacjonowania Ham Tan, Xuyenmoc - 80 dni Pierwszy odcinek sektora prowizorycznego stacjonowania Środkowego Wietnamu - 80 dni Sektor prowizorycznego stacjonowania Plaine des Joncs - 100 dni Drugi odcinek sektora prowizorycznego stacjonowania Środkowego Wietnamu - 100 dni Sektor prowizorycznego stacjonowania „Pointe de Camau” - 200 dni Ostatni odcinek sektora prowizorycznego stacjonowania Środkowego Wietnamu - 300 dni Rozdział III Zakaz wprowadzania nowych oddziałów, personelu wojskowego, uzbrojenia oraz nowej amunicji. Bazy wojskowe. Artykuł 16. Od wejścia w życie niniejszego układu zakazane jest sprowadzanie do Wietnamu jakichkolwiek posiłków wojskowych i dodatkowego personelu wojskowego. Rozumie się jednakże, że zluzowanie jednostek i personelu, przybywanie pojedynczych wojskowych do Wietnamu na tymczasową służbę oraz powrót do Wietnamu pojedynczych wojskowych po krótkim okresie urlopowym lub służby poza Wietnamem będą dozwolone w poniżej ustalonych warunkach: a) Zluzowanie jednostek (określonych w §c niniejszego artykułu) oraz personelu nie będzie dozwolona dla oddziałów Unii Francuskiej przebywających na północ od prowizorycznej wojskowej linii demarkacyjnej ustalonej w Artykule 1, w okresie ewakuacyjnym przewidzianym w Artykule 2 niniejszego układu. Jednakże z tytułu przybycia lub powrotu pojedynczych wojskowych na północ od prowizorycznej wojskowej linii demarkacyjnej na tymczasową służbę lub po krótkim okresie urlopowym lub służby tymczasowej poza Wietnamem nie będzie dopuszczonych, w przeciągu miesiąca, więcej niż pięćdziesięciu (50) ludzi, z personelem wietnamskim włącznie. b) Określenie „zluzowanie” oznacza zastąpienie jednostek lub personelu przez inne jednostki tego samego stopnia lub innego personelu przybywającego na terytorium Wietnamu celem dokonania ich turnusu służby za morzem. c) Zluzowane jednostki nie powinny nigdy być większe niż batalion lub jednostka odpowiadająca mu w lotnictwie i w marynarce. d) Zluzowanie będzie dokonywane osoba za osobę, rozumie się przy tym jednakże, że jedna lub druga strona nie będzie mogła z tytułu zluzowania wprowadzić w przeciągu jakiegokolwiek okresu trzymiesięcznego do Wietnamu więcej niż piętnaście tysięcy pięćset (15 500) ludzi należących do jednostek zbrojnych. e) Jednostki (określone w §c niniejszego artykułu) oraz personel luzujący, jak też pojedynczy wojskowi przewidziani w niniejszym artykule, będą mogli wkroczyć do Wietnamu oraz wyjść zeń jedynie przez punkty przejścia wyliczone w poniższym Artykule 20. f) Każda ze stron winna uprzedzić, przynajmniej na dwa dni przed tym, Komisję Mieszaną i Komisję Międzynarodową o wszystkich ruchach, które mogą mieć miejsce: ruchy jednostek, personelu i pojedynczych wojskowych, którzy przybywają do Wietnamu lub opuszczają Wietnam. Raporty o ruchach jednostek, personelu oraz pojedynczych wojskowych przybywających do Wietnamu lub opuszczających Wietnam zostaną codziennie przedkładane Komisji Mieszanej oraz Komisji Międzynarodowej. Każdy z wyżej wymienionych raportów oraz uprzedzeń będą podawały miejsca i daty przejazdu i odjazdu oraz liczbę osób, które przybyły lub odjechały. g) Komisja Międzynarodowa, za pośrednictwem swych ekip inspekcyjnych, będzie nadzorowała i przeprowadzi inspekcję na punktach przejścia wyliczonych w niżej podanym Artykule 20, zluzowanie jednostek i personelu oraz przyjazd i odjazd pojedynczych wojskowych, dozwolonych powyżej. Artykuł 17. a) Od chwili wejścia w życie niniejszego układu zakazane jest sprowadzanie do Wietnamu wszelkich posiłków wszelkich typów uzbrojenia, amunicji lub innych rodzajów materiału wojennego jak: samoloty bojowe, jednostki marynarki wojennej, działa, silniki odrzutowe i broń rakietowa, pojazdy pancerne. b) Rozumie się jednakże, iż materiały wojenne, uzbrojenie i amunicja, które zostały zniszczone, uszkodzone, zużyte lub wyczerpane po zaprzestaniu działań wojennych mogą być wymienione sztuka za sztukę, tego samego typu i o analogicznych charakterystykach. Te zastąpienia materiału wojennego, uzbrojenia i amunicji nie są dozwolone dla oddziałów Unii Francuskiej przebywających na północ od prowizorycznej wojskowej linii demarkacyjnej ustalonej w Artykule 1, w przeciągu okresu ewakuacji przewidzianego w Artykule 2 niniejszego układu. Jednostki marynarki wojennej mogą dokonywać transportów między strefami przegrupowania. c) Materiały wojenne, uzbrojenie i amunicja zastępcze przewidziane w paragrafie b) niniejszego artykułu mogą być wprowadzane do Wietnamu jedynie przez punkty przejścia wyliczone w niżej podanym Artykule 20. Materiały wojenne, uzbrojenie i amunicja do zastąpienia mogą być wysłane z Wietnamu tylko przez punkty przejścia wyliczone w niżej wymienionym Artykule 20. d) Poza zastąpieniem, którego limity zostały ustalone w paragrafie b) niniejszego artykułu, niedozwolone jest wprowadzać materiał wojenny, uzbrojenie i amunicję wszelkich typów pod postacią pojedynczych części dla ich późniejszego zmontowania. e) Każda ze stron winna uprzedzić Komisję Mieszaną i Komisję Międzynarodową przynajmniej dwa dni przed tym, o wszelkich ruchach przybycia i odesłania materiałów wojennych, uzbrojenia i amunicji wszystkich typów, które mogą mieć miejsce. Celem uzasadnienia wniosków o dopuszczenie do Wietnamu uzbrojenia i amunicji oraz innego rodzaju materiałów wojennych (określonych w §a niniejszego artykułu) celem zastąpienia, raport dotyczący każdej dostawy zostanie przedłożony Komisji Mieszanej i Komisji Międzynarodowej. Raporty te będą podawały użytek jaki miał materiał zastąpiony w ten sposób. f) Za pośrednictwem swych ekip inspekcyjnych Komisja Międzynarodowa będzie nadzorowała i przeprowadzi inspekcję dozwolonego zastąpienia w warunkach podanych w niniejszym artykule, w punktach przejścia wyliczonych w niżej podanym Artykule 20. Artykuł 18. Od chwili wejścia w życie niniejszego układu, na całym terytorium Wietnamu zakazane jest tworzenie nowych baz wojskowych. Artykuł 19. Od chwili wejścia w życie niniejszego układu żadna baza wojskowa obcego państwa nie będzie mogła być urządzona w strefach przegrupowania obu stron; strony te będą czuwały nad tym, by strefy, które zostały im przydzielone nie należały do żadnego sojuszu wojskowego oraz nad tym, by nie były one używane do ponownego podjęcia działań wojennych lub by nie zostały użyte dla celów agresywnej polityki. Artykuł 20. Punkty przejścia w Wietnamie dla personelu luzującego oraz dla zastąpienia materiałów zostają ustalone jak następuje: - Strefa na północ od prowizorycznej wojskowej linii demarkacyjnej: Lao Cai, Lang Son, Tien Yen, Hajfong, Vinh, Dong Hoi i Muong Sen. - Strefa na południe od prowizorycznej wojskowej linii demarkacyjnej: Sajgon, Qui Nhon, Nha Trang, Ba Ngoi, Cap St. Jacques i Tourane. Rozdział IV Jeńcy wojenni i internowane osoby cywilne. Artykuł 21. Zwolnienia i repatriacja wszystkich jeńców wojennych oraz internowanych osób cywilnych przetrzymywanych przez każdą z obu stron w chwili wejścia w życie niniejszego układu zostaną dokonane na następujących warunkach: a) Wszyscy jeńcy wojenni oraz internowane osoby cywilne, obywatele wietnamscy, francuscy, oraz obywatele innych państw, wzięci do niewoli od rozpoczęcia działań wojennych w Wietnamie, w toku operacji wojskowych lub jakichkolwiek innych okolicznościach wojennych oraz na cały terytorium Wietnamu, zostaną zwolnieni w przeciągu trzydziestu (30) dni od chwili faktycznego dokonania przerwania ognia na każdym terenie operacyjnym. b) Rozumie się, że zwrot „internowane osoby cywilne” oznacza wszystkie osoby, które – biorąc udział w jakikolwiek sposób w zbrojnej i polityczne walce między oboma stronami – zostały z tego powodu aresztowane i przetrzymywane przez jedną ze stron w przeciągu okresu działań wojennych. c) Zwolnienie zostaje dokonane drogą całkowitego oddania jeńców wojennych oraz internowanych osób cywilnych, przez jedną ze stron kompetentnym władzom drugiej strony, które dopomogą im, wszelkimi środkami będącymi w ich rozporządzeniu, powrócić do swego kraju pochodzenia, do miejsca ich stałego zamieszkania lub do strefy, którą sobie wybiorą. Rozdział V Różne postanowienia. Artykuł 22. Dowódcy Sił Zbrojnych obu storn będą czuwali nad tym, aby osoby znajdujące się pod ich władzą, które naruszyłyby którekolwiek z postanowień niniejszego układu, zostały ukarane w odpowiedni sposób. Artykuł 23. Jeżeli miejsce grobu jest znane oraz jeśli zostało stwierdzone istnienie grobów, Dowódca Sił Zbrojnych każdej Strony pozwoli, w określonym terminie po wejściu w życie układu rozejmowego, personelowi służby grobowej drugiej strony na przedostanie się na część terytorium wietnamskiego znajdującą się pod ich wojskową kontrolą, celem odnalezienia i zabrania ciał zmarłych wojskowych drugiej strony, z ciałami zmarłych jeńców wojennych włącznie. Komisja Mieszana ustali sposoby wykonania tego zadania oraz okres, w którym winno ono być wykonane. Dowódcy Sił Zbrojnych obu Stron będą wzajemnie udzielali sobie wszelkich danych, które posiadają odnośnie miejsca pogrzebania wojskowych drugiej strony. Artykuł 24. Niniejszy układ stosuje się do wszystkich sił zbrojnych każdej ze stron. Siły Zbrojne każdej ze storn będą respektowały strefę zdemilitaryzowaną oraz terytorium oddane pod kontrolę wojskową drugiej strony i nie będą podejmować żadnego działania ani żadnej operacji przeciwko drugiej stronie lub jakiejkolwiek operacji blokady przeciwko Wietnamowi. W myśl niniejszego artykułu zwrot „terytorium” obejmuje wody terytorialne oraz przestrzeń powietrzną. Artykuł 25. Dowódcy Sił Zbrojnych obu stron udzielą wszelkiej ochrony oraz wszelkiej pomocy i poparcia Komisji Mieszanej oraz jej grupom mieszanym, Komisji Międzynarodowej oraz jej ekipom inspekcyjnym w wykonywaniu funkcji i zadań, które zostały im poruczone na mocy niniejszego układu. Artykuł 26. Wydatki związane z funkcjonowaniem Komisji Mieszanej i Grup Mieszanych, Komisji Międzynarodowej oraz jej Zespołów Inspekcyjnych, zostaną rozdzielone między obie strony w równych częściach. Artykuł 27. Sygnatariusze niniejszego dokumentu oraz ich następcy w funkcjach będą mieli obowiązek zapewnienia przestrzegania wprowadzenia w życie klauzul i postanowień niniejszego układu. Dowódcy Sił Zbrojnych obu Stron podejmą, w ramach ich odnośnych dowództw, wszelkie kroki i zarządzenia konieczne dla pełnego przestrzegania wszystkich postanowień niniejszego układu przez wszelkie jednostki i personel wojskowy podlegający ich rozkazom. Warunki wykonania niniejszego układu będą ilekroć ku temu zajdzie potrzeba, poddane badaniu ze strony Dowódców obu stron i w razie potrzeby, precyzowane przez Komisję Mieszaną. Rozdział VI Komisja Mieszana i Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli w Wietnamie. Artykuł 28. Odpowiedzialność za wykonanie układu o zaprzestani działań wojennych spada na strony. Artykuł 29. Nadzór i kontrola wspomnianego wykonania zostają zapewnione przez Komisję Międzynarodową. Artykuł 30. Celem ułatwienia w poniżej ustalonych warunkach wykonywania klauzul przewidujących wspólne działanie obu stron, zostaje stworzona w Wietnamie Komisja Mieszana. Artykuł 31. Komisja Mieszana składa się z jednakowej liczby przedstawicieli dowódców obu stron. Artykuł 32. Przewodniczący Delegacji w Komisji Mieszanej, mają stopień generała. Komisja Mieszana tworzy grupy mieszane, których liczba ustalona zostaje przez obie strony w uzgodnieniu. Grupy mieszane składają się z jednakowej liczby oficerów obu stron. Ich umiejscowienie na linii demarkacyjnej między strefami przegrupowania ustalone zostaje przez strony, biorąc pod uwagę kompetencje Komisji Mieszanej. Artykuł 33. Komisja Mieszana zapewnia wykonanie następujących postanowień układu o zaprzestaniu działań wojennych: a) Przerwanie ognia, równoczesne i ogólne w Wietnamie dla całości regularnych i nieregularnych sił zbrojnych obu stron. b) Przegrupowanie sił zbrojnych obu stron. c) Przestrzeganie linii demarkacyjnych między strefami przegrupowania a odcinkami zdemilitaryzowanymi. W granicach swej kompetencji dopomaga ona stronom w wykonywaniu nadmienionych klauzul, zapewnia łączność między nimi dla wypracowania wprowadzenia w życie planów zastosowania tych klauzul, stara się o rozstrzygnięcie sporów, które mogą powstać między stronami podczas wykonywania tych klauzul. Artykuł 34. Zostaje stworzona Komisja Międzynarodowa, której zadaniem jest nadzorowanie i kontrola stosowania postanowień układu o zaprzestaniu działań wojennych w Wietnamie. Składać się ona z przedstawicieli następujących państw: Kanada, Indie, Polska. Przewodniczy jej przedstawiciel Indii. Artykuł 35. Komisja Międzynarodowa tworzy stałe i ruchome zespoły inspekcyjne, składające się z jednakowej liczby oficerów wyznaczonych przez każde z wyżej wymienionych państw. Zespoły stałe stacjonują w następujących miejscowościach: Lao Cai, Lang Son, Tien Yen, Hajfong, Vinh, Dong Hoi, Muong Sen, Sajgon, Qui Nhon, Nha Trang, Ba Ngoi, Cap St. Jacques i Tourane. Te punkty stacjonowania mogą być później zamienione na żądanie Komisji Mieszanej lub jednej ze stron lub samej Komisji Międzynarodowej, na podstawie porozumienia między Komisją Międzynarodową i Dowództwem zainteresowanej strony. Strefy działania zespołów ruchomych obejmują okolice przylegające do granic lądowych i morskich Wietnamu, linie demarkacyjne miedzy strefami przegrupowania i strefy zdemilitaryzowane. W granicach tych stref mają one prawo swobodnego przenoszenia się i otrzymują od miejscowych władz cywilnych i wojskowych wszelkie ułatwienia, których potrzebują do dokonania swej misji (oddanie do dyspozycji personelu, dokumentów potrzebnych dla kontroli, wzywanie świadków potrzebnych przy dochodzeniach, zapewnienie bezpieczeństwa oraz swobody ruchu zespołów inspekcyjnych, itd.). Mają one dysponować nowoczesnymi środkami transportu, obserwacji i łączności, które im są potrzebne. Poza strefami działania określonymi powyżej, zespoły ruchome, w uzgodnieniu z dowództwem zainteresowanej strony, mogą dokonywać innych ruchów w ramach misji, które zostały im powierzone na podstawie niniejszego układu. Artykuł 36. Komisja Międzynarodowa ma za zadanie nadzór nad wykonywaniem przez strony postanowień układu. W tym celu wykonuje ona zadania kontroli, obserwacji, inspekcji i dochodzenia związane ze stosowaniem postanowień układu o przerwaniu działań wojennych i winna ona mianowicie: a) Kontrolować ruchy sił zbrojnych obu stron dokonywane w ramach planu przegrupowania. b) Nadzorować linie demarkacyjne między strefami przegrupowania oraz strefy zdemilitaryzowane. c) Kontrolować akcje zwalniania jeńców wojennych oraz internowanych osób cywilnych. d) W portach i na lotniskach oraz na wszystkich granicach Wietnamu nadzorować stosowanie klauzul układu o zaprzestaniu działań wojennych, regulujących wprowadzanie do kraju sił zbrojnych, personelu wojskowego oraz uzbrojenia wszelkich typów, amunicji i materiału wojennego. Artykuł 37. Za pośrednictwem wyżej wymienionych zespołów inspekcyjnych oraz w jak najkrótszym terminie, bądź ze swej własnej inicjatywy, bądź na żądanie Komisji Mieszanej lub jednej ze stron, Komisja Międzynarodowa dokonuje na podstawie materiałów dowodowych oraz w terenie koniecznych dochodzeń. Artykuł 38. Zespoły inspekcyjne przekazują Komisji Międzynarodowej wyniki ich kontroli, ich dochodzeń oraz ich obserwacji, ustalają one poza tym specjalne raporty według swego uznania lub raporty, których złożenia może od nich zażądać Komisja. W razie sporu w łonie zespołu, wnioski każdego z jego członków zostają przekazane Komisji. Artykuł 39. Jeżeli jakiś zespół inspekcyjny nie mógł rozwiązać incydentu lub jeśli uważa on, że zaszło naruszenie układu lub groźba poważnego naruszenia, zostaje powiadomiona Komisja Międzynarodowa; studiuje ona raporty i wnioski zespołów inspekcyjnych i podaje do wiadomości stron kroki, które należy podjąć w celu załatwienia incydentu lub celem położenia kresu naruszeniu czy też by usunąć groźbę naruszenia. Artykuł 40. W wypadku gdy Komisja mieszana nie jest w stanie dojść do porozumienia na temat interpretowania klauzul lub oceny wydarzenia, Komisja Międzynarodowa zawiadomiona zostaje o sporze. Zalecenia jej kierowane są bezpośrednio do stron i zostają zakomunikowane Komisji Mieszanej. Artykuł 41. Zalecenia Komisji Międzynarodowej przyjmowane są większością głosów, z zastrzeżeniem postanowień Artykułu 42. W Wypadku rozbieżności głosów, głos przewodniczącego przeważa. Komisja Międzynarodowa może formułować zalecenia dotyczące poprawek i uzupełnień, które należałoby wnieść w postanowienia układu o przerwaniu działań wojennych w Wietnamie w celu zapewnienia bardziej skutecznego wykonywania nadmienionego układu. Zalecenia te przyjmowane są jednogłośnie. Artykuł 42. Jeżeli chodzi o sprawy dotyczące pogwałcenia układu lub gróźb pogwałcenia mogących pociągnąć za sobą ponowne wszczęcie działań wojennych, bądź: a) Z powodu odmowy, ze stron sił zbrojnych jednej ze stron, dokonania ruchów przewidzianych planem przegrupowania. b) Z powodu pogwałcenia przez siły zbrojne jednej ze stron stref przegrupowania, wód terytorialnych lub przestrzeni powietrznej drugiej strony, decyzje Komisji Międzynarodowej winny być przyjmowane jednogłośnie. Artykuł 43. Jeżeli jedna ze stron odmawia stosowania zalecenia Komisji Międzynarodowej, zainteresowane strony lub sama Komisja zwrócą się w tej sprawie do członków Konferencji Genewskiej. Jeżeli Komisja Międzynarodowa nie doszła do jednogłośnego wniosku w wypadkach przewidzianych w Artykule 42, przekazuje ona członkom Konferencji raport większościowy oraz jeden lub więcej raportów mniejszościowych. Komisja Międzynarodowa zwraca uwagę członków Konferencji na wszelkie przeszkody czynione w jej działalności. Artykuł 44. Komisja Międzynarodowa zostaje ukonstytuowana na miejscu od chwili przerwania działań wojennych w Indochinach, ażeby móc wykonywać zadania przewidziane w Artykule 36. Artykuł 45. Międzynarodowa Komisja Nadzoru i Kontroli w Wietnamie działa w ścisłej współpracy z Międzynarodowymi Komisjami Nadzoru i Kontroli w Kambodży i w Laosie. Koordynacja działalności tych trzech Komisji oraz stosunki między nimi zapewnione są za pośrednictwem ich sekretariatów generalnych. Artykuł 46. Komisja Międzynarodowa Nadzoru i Kontroli w Wietnamie może, po konsultacjach z Komisjami Międzynarodowymi Nadzoru i Kontroli w Kambodży i Laosie, zredukować stopniowo swą działalność, biorąc pod uwagę rozwój sytuacji w Kambodży i Laosie. Decyzja ta zostanie podjęta jednogłośnie. Artykuł 47. Wszystkie postanowienia niniejszego układu, z wyjątkiem drugiego ustępu Artykułu 11, wejdą w życie dnia 22 lipca 1954 r. o godzinie 24:00 (czas genewski). Sporządzono w Genewie, dnia 20 lipca 1954 r. o godzinie 24:00, w językach francuski i wietnamskim, przy czym oba teksty są w jednakowym stopniu autentyczne. Za Głównodowodzącego Za Głównodowodzącego Armii Ludowej Wietnamu Sił Zbrojnych Unii Francuskiej W Indochinach TA QUANG BUU Generał Brygady DELTEIL Wiceminister Obrony Narodowej Demokratycznej Republiki Wietnamu Aneks 2. Konferencja Genewska ds. Indochin –Deklaracja Końcowa. Na podstawie tłumaczenia polskiego MSZ: Proklamacja Końcowa, 4.X.1954, AMSZ, z. 12, w. 62, t. 1220, k. 73-76. Deklaracja Końcowa Konferencji Genewskiej w sprawie przywrócenia pokoju w Indochinach z udziałem przedstawicieli Kambodży, państwa Wietnam, Stanów Zjednoczonych, Francji, Laosu, Demokratycznej Republiki Wietnamu, Chińskiej Republiki Ludowej, Zjednoczonego Królestwa i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich z dnia 21 lipca 1954 roku. 1. Konferencja przyjmuje do wiadomości układy, które kładą kres działaniom wojennym w Kambodży, Laosie i Wietnamie oraz ustanawia kontrolę i nadzór międzynarodowy nad wykonaniem postanowień zawartych w tych porozumieniach. 2. Konferencja wyraża zadowolenie z powodu zakończenia działań wojennych w Kambodży, Laosie i Wietnamie. Konferencja wyraża przekonanie, że realizacja postanowień przewidzianych w niniejszej deklaracji oraz w układach o zaprzestaniu działań wojennych umożliwi Kambodży, Laosowi i Wietnamowi odegranie w przyszłości odpowiedniej roli w pokojowej współpracy narodów w warunkach całkowitej niezawisłości i suwerenności. 3. Konferencja przyjmuje do wiadomości oświadczenia rządów Kambodży i Laosu, że zamierzają one podjąć kroki umożliwiające wszystkim obywatelom uczestniczenie we wspólnocie narodowej, w szczególności przez udział w najbliższych wyborach powszechnych, które zgodnie z konstytucją każdego z tych państw odbędzie się w ciągu 1955 roku na zasadzie tajnego głosowania i w warunkach poszanowania podstawowych swobód. 4. Konferencja przyjmuje do wiadomości klauzule układu w sprawie zaprzestania działań wojennych w Wietnamie, zakazującego wprowadzenia do Wietnamu obcych wojsk, obcego personelu wojskowego, jak również wszelkiego rodzaju broni i amunicji. Konferencja przyjmuje również do wiadomości oświadczenie rządów Kambodży i Laosu w sprawie ich decyzji zwracania się o pomoc w postaci dostaw materiałów, personelu czy też instruktorów tylko w celu skutecznej ochrony ich terytorium a jeśli chodzi o Laos w granicach określonych w układzie o zaprzestaniu działań wojennych na terytorium Laosu. 5. Konferencja przyjmuje do wiadomości klauzule układu o zaprzestaniu działań wojennych w Wietnamie, ma mocy których bazy wojskowe obcego państwa nie mogą być zakładane w strefach przegrupowań obu stron, przy czym wymienione strony zobowiązane są dopilnować aby wyznaczone im strefy nie brały udziału w żadnym sojuszu wojskowym i nie były wykorzystywane dla wznowienia działań wojennych lub w celach agresywnej polityki. Konferencja przyjmuje również do wiadomości oświadczenia rządów Kambodży i Laosu, że nie przystąpią one do żadnego porozumienia z innymi państwami, jeśliby porozumienie takie zawierało zobowiązanie do udziału w sojuszu wojskowym niezgodnym z zasadami porozumienia o zaprzestaniu działań wojennych w Laosie, oraz że – o ile bezpieczeństwo ich nie będzie zagrożone – nie będą zakładać na terytorium Kambodży i Laosu żadnych baz służących siłom zbrojnym państw obcych. 6. Konferencja stwierdza, że głównym celem układu w sprawie Wietnamu jest uregulowanie problemów militarnych, by położyć kres działaniom wojennym, oraz że wojskowa linia demarkacyjna jest linią tymczasową i w żadnym przypadku nie może być traktowana jako linia stanowiąca granicę polityczną lub terytorialną. Konferencja wyraża przekonanie, że wprowadzenie w życie postanowień zawartych w niniejszej deklaracji oraz w układzie co do zaprzestania działań wojennych stworzy przesłanki niezbędne dla uregulowania w najbliższej przyszłości problemów politycznych w Wietnamie. 7. Konferencja oświadcza, że jeśli chodzi o Wietnam, uregulowanie problemów politycznych, realizowane na podstawie poszanowania zasad niezawisłości, jedności i integralności terytorialnej, powinno umożliwić narodowi wietnamskiemu korzystanie z podstawowych swobód zagwarantowanych przez instytucje demokratyczne, które zostaną utworzone w wyniku powszechnych i tajnych wyborów. Aby sprawa przywrócenia pokoju mogła poczynić dostateczne postępy oraz by mogły powstać warunki niezbędne do nieskrępowanego wyrażania woli narodu, wybory powszechne odbędą się w lipcu 1956 r. pod kontrolą Komisji Międzynarodowej złożonej z przedstawicieli państw – członków Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli przewidzianej w układzie o zaprzestaniu działań wojennych. Począwszy od 20 lipca 1955 roku odbywać się będą konsultacje w tej sprawie między kompetentnymi reprezentatywnymi władzami obu stref. 8. Postanowienia porozumień o zaprzestaniu działań wojennych dotyczące zapewnienia ochrony osobistej i mienia powinny być stosowane jak najściślej oraz w szczególności powinny umożliwić każdemu mieszkańcowi Wietnamu swobodny wybór strefy, w której pragnie mieszkać. 9. Kompetentne władze reprezentujące strefy północną i południową Wietnamu, jak również władze Laosu i Kambodży, nie powinny stosować represji indywidualnych ani zbiorowych wobec osób, które w jakiejkolwiek formie współpracowały z jedną ze stron w czasie wojny, ani też wobec członków ich rodzin. 10. Konferencja przyjmuje do wiadomości oświadczenie rządu Republiki Francuskiej, że gotów jest wycofać swe wojska z terytorium Kambodży, Laosu i Wietnamu na prośbę zainteresowanych rządów i w terminach, które zostaną ustalone na podstawie porozumienia między stronami z wyjątkiem wypadków, gdy za zgodą obu stron – można będzie pozostawić pewną ilość wojsk francuskich w ustalonych punktach i na ustalony czas. 11. Konferencja przyjmuje do wiadomości oświadczenie rządu francuskiego iż przy rozstrzygnięciu wszystkich problemów związanych z przywróceniem i umocnieniem pokoju w Kambodży, Laosie i Wietnamie rząd francuski będzie opierał się na zasadzie poszanowania niepodległości, suwerenności, jedności i terytorialnej integralności Kambodży, Laosu i Wietnamu. 12. W swych stosunkach z Kambodżą, Laosem i Wietnamem każdy z uczestników Konferencji Genewskiej zobowiązuje się respektować suwerenność, niepodległość, jedność i integralność terytorialną wymienionych państw oraz powstrzymać się od wszelkiej ingerencji w ich sprawy wewnętrzne. 13. Uczestnicy konferencji zgadzają się konsultować wzajemnie we wszystkich kwestiach, które będą im przedstawione przez Międzynarodową Komisję Nadzoru i Kontroli, w celu zbadania środków jakie mogłyby się okazać konieczne aby zapewnić poszanowanie układów o zaprzestaniu działań wojennych w Kambodży, Laosie i Wietnamie. Aneks 3. Przewodniczący oraz Starsi Doradcy Wojskowi Delegacji Polskiej w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w latach 1954-1973. Okres Przewodniczący Delegacji Polskiej w MKNiK 1954-1955 Przemysław Ogrodziński 1955-1956 Jerzy Michałowski 1956-1957 Antoni Szymanowski 1957-1959 Władysław Góralski 1959-1960 Leon Romaniecki 1960-1961 Tadeusz Wiśniewski 1961-1962 Leonard Pohoryles* 1963-1964 Mieczysław Maneli** 1964 Romuald Spasowski*** 1965-1966 Henryk Wendrowski 1966-1967 Janusz Lewandowski 1967-1968 Janusz Zabłocki 1968-1969 Stanisław Dobrowolski 1969-1970 Andrzej Gradziuk 1970-1971 Julian Tworóg**** 1972-1973 Jan Krzywicki (Opracowanie własne autora) * Od września 1962 do lutego 1963 r. P.O. pełnił Starszy Doradca Polityczny Henryk Brzeziński (Skierowany do Wietnamu z MSW) ** Pełnił obowiązki szefa delegacji bez rangi ambasadora, odwołany w styczniu 1964 r. *** Wyjechał we wrześniu 1964 roku, funkcję P.O. pełnił do marca 1965 roku Starszy Doradca Polityczny, Ryszard Stawicki. **** Na stanowisku do października 1971 roku, funkcję P.O. pełnił do marca 1972 roku Starszy Doradca Polityczny Władysław Wieczorek. Okres Starszy Doradca Wojskowy VIII.1954 – IV.1955 Płk Henryk Aszkenazy, s. Szyi VI.1955 – III.1956 Płk Michał Kawecki, s. Antoniego XI.1956 – IX.1957 Ppłk Dawid Lerner, s. Lipy 1957-1958 * 1958-1959 * 1959-1960 * VI.1960 – V.1961 Płk Włodzimierz Koblik, s. Antoniego V.1961 – III.1962 Płk Mieczysław Puteczny, s. Wiktora V.1962 – V.1963 Płk Tadeusz Chłopecki, s. Piotra III.1963 – II.1964 Płk Włodzimierz Bowturkiewicz, s. Andrzeja XII.1963 – XI.1964 Płk Edward Tarka, s. Józefa X.1964 – VII.1965 Płk Tadeusz Zieliński, s. Bronisława IV.1965 – VII.1966 Płk Stanisław Jargiełło ** IV.1966 – XII.1967 Płk Ryszard Iwańciow, s. Łukasza *** (Płk Czesław Sochal) **** XII.1967 – III.1969 Płk Marian Popiołek, s. Jana V.1969 – VII.1970 Płk Henryk Pojmański, s. Jakuba VI.1970 – VII.1971 Płk Tadeusz Przybysz, s. Stefana VI.1971 – X.1972 Płk Franciszek Dziedzic, s. Piotra IX.1972 – VII.1973 Płk Władysław Frąk, s. Antoniego (Opracowane na podstawie: Wykaz obsady stanowisk Starszych Doradców i Doradców Wojskowych w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w latach 1954-1973, niedatowane, AIPN, IPN BU 2602/23810, k. 102-104) * W żadnym ze spisów doradców wojskowych autor nie natknął się na nazwiska Starszych Doradców Wojskowych z tego okresu. Dokumenty pośrednio wydają się sugerować, że może mieć to związek z czystką antyżydowską w WP w roku 1968. Z drugiej strony istnieją także poszlaki wskazujące, że dokumentacja z okresu 1957-1960 była zdekompletowana już pod koniec lat sześćdziesiątych. ** W oficjalnych spisach wymieniany jest płk Marian Bugaj, który jednak według dokumentacji JW 2000 pełnił funkcję Szefa Podkomisji w Hanoi. Jargiełło pozostawił po sobie liczne raporty, witał także w kwietniu 1966 roku swojego następcę, płk. Iwańciowa. ***Pojawia się także jako „Iwanciow”. ****W styczniu 1967 roku na stanowisko Starszego Doradcy Wojskowego skierowano płk. Czesława Sochala, który sądząc po raportach przesyłanych do JW 2000, faktycznie zajmował to stanowisko aż do przybycia płk. Popiołka. Aneks 4. Plan szkolenia oficerów – kierowników grup kontrolnych wyjeżdżających do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w styczniu 1960 roku. Szkolenie prowadzone w Jednostce Wojskowej 2000: Nauka szyfrów: 2-16.01.1960 r. – nauka szyfrowania 4 lub 6 godzin dziennie. Razem: 60 godzin. Szkolenie tematyczne na temat pracy w MKNiK w Wietnamie: 17.01.1960 r. Organizacja Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie – 2 godz. 18. –||– Układ Genewski – 2 godz. Instrukcja dla grup stałych – 4 godz. 19. –||– Sytuacja polit. w Wietnamie Południowym. – 2 godz. Instrukcje dla grup stałych. – 2 godz. Podst. wiadomości o Wietnamie Północnym.– 2 godz. 20. –||– Ustrój polityczny i naczelne i naczelne organizacje władzy Wietnamskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej – 2 godz. Zarys geograficzny i demograficzny WRLD– 2 godz. Ludność i kultura WRLD – 2 godz. 21. –||– Instrukcja dla grup stałych – 3 godz. Szkolenie sanitarne – 2 godz. 22. –||– Niedziela 23. –||– Podstawowe wiadomości o Indiach – 2 godz. Instrukcje dla grup stałych – 2 godz. 24. –||– Podstawowe wiadomości o Kanadzie – 2 godz. Zadania grup kontrolnych – 3 godz. 25. –||– Stosunek do Oficerów Łącznikowych na Północy i Południu – 2 godz. Stosunek do oficerów hinduskich i kanadyjskich – 2 godz. Instrukcje dla grup stałych – 2 godz. 26. –||– Dokumentacja grupy kontrolnej i łączność ze Sztabem Misji – 2 godz. Współpraca z tłumaczem – 1 godz. Zachowanie w czasie służby i poza służbą – 2 godz. 27. –||– Sytuacja w Laosie – 2 godz. Ogólna charakterystyka Hindusów i Kanadyjczyków – 2 godz. 28. –||– Wskazówki dotyczące załatwiania spraw związanych z otrzymaniem dokumentów potrzebnych do podróży oraz zachowania się w czasie podróży – 2 godz. Razem 51 godz. 29.01.1960 r. Udzielanie urlopu specjalnego – do 5 dni. (Opracowane na podstawie: Plan szkolenia oficerów – kierowników grup kontrolnych wyjeżdżających do Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie, I.1960, AIPN, IPN BU 2602/7186, k. 25-26.) Aneks 5. Przykładowy wykaz pracy poszczególnych grup kontrolnych z I kwartału 1964 roku. (Opracowanie na podstawie: Sprawozdanie z prac grup kontrolnych za I kwartał 1964 roku, 20.IV.1964, AIPN, IPN BU 2602/5574, k. 179-213.) Grupy północne Nazwa Miesiąc Elementy Stałe Elem Planowane Wykonane Niewykonane Przyczyny Planowane Wykonane Niewykonane Przyczyny Lao Cai Styczeń 54 22 32 Odmowa LO*, Święta - - - - Luty 52 19 33 Święta, odmowa LO zły stan dróg i pojazdów - - - - Marzec 56 21 35 Odmowa władz i LO, święta 1 - 1 Odmowa LO RAZEM 162 62 100 1 - 1 Dong Dang Styczeń 67 46 21 Święta, odmowa LO lub władz 8 3 5 Zły stan dróg i pojazdów Luty 60 30 30 Odmowa LO lub władz, święta, choroba Intela 7 3 4 Zły stan dróg i pojazdów, choroba tłumacza Marzec 72 51 21 Święta i przemęczenie obsługi 7 2 5 Zły stan dróg i pojazdów RAZEM 199 127 72 22 8 14 Hajfong Styczeń 55 22 33 Święta, teren wojskowy lub cywilny 5 1 4 Brak środków transportu Luty 48 21 27 Jw. 5 - 5 Jw. Marzec 58 16 42 Jw., choroba Indela 6 - 6 Jw. RAZEM 161 59 102 16 1 15 Vinh Styczeń 74 58 16 Święta 16 - 16 Zły stan dróg i pojazdów Luty 62 46 16 Jw. 14 - 14 Jw. Marzec 67 58 9 Jw. 6 - 6 Jw. RAZEM 203 162 41 36 - 36 Dong Hoi Styczeń 56 46 10 Święta 6 2 4 Zły stan dróg i pojazdów Luty 50 38 12 Jw. 6 - 6 Jw., awaria promu Marzec 63 51 12 Jw. 6 1 5 Zły stan dróg i pojazdów RAZEM 169 135 34 18 3 15 OGÓŁEM: 894 545 349 93 12 81 OGÓŁEM ZADANIA W % 100% 61% 39% 100% 13% 87% * LO – Oficer Łącznikowy (Liaison Officer) Grupy południowe Nazwa Miesiąc Elementy Stałe Elementy Ruchome Planowane Wykonane Niewykonane Przyczyny Planowane Wykonane Niewykonane Przyczyny Gio Linh Styczeń - - - - 25 25 - - Luty - - - - 25 23 2 Świeto Tet, po dniu na stronę Marzec - - - - 26 26 - - RAZEM - - - - 76 74 2 - Tourane 74,2% Styczeń 82 70 12 Brak bezpieczeństwa 11 2 9 Brak bezpieczeństwa Luty 64 23 41 Odmowa LO 13 4 9 Jw. Marzec 83 77 6 W 3 brak bezpieczeństwa, w 3 nie odbyła się bo prowadzono długą kontrolę 9 2 7 Jw. RAZEM 229 170 59 33 8 25 Qui Nhon Styczeń 52 52 - - 12 - 12 Brak bezpieczeństwa Luty 52 46 6 Święto Tet 12 - 12 Jw. Marzec 52 52 - - 12 - 12 Jw. RAZEM 156 150 6 36 - 36 Nha Trang Styczeń 52 50 2 Choroba LO 20 1 19 Brak bezpieczeństwa Luty 46 46 - - 16 - 16 Jw. Marzec 54 54 - - 18 - 18 Jw. RAZEM 152 150 2 54 1 53 Cap St. Jacques Styczeń 63 32 31 W 27 żądano 24godzin uprzedzenia, w 4 brak łodzi 18 - 18 W 4 zły stan dróg, w 5 żądanie 72 godzin uprz. Luty 59 30 29 W 26 brak bezpieczeństwa, w 5 brak łodzi Marzec RAZEM Sajgon Styczeń 75 50 25 Brak bezpieczeństwa 20 2 18 W 8 brak łodzi, w 10 brak bezp Luty 78 46 32 W 9 Tet, w 23 brak bezpieczeństwa 26 1 25 W 14 br bezp. w 10 br trans. w 1 teren wojsk. Marzec 72 48 24 Brak bezpieczeństwa 22 1 21 Brak bezpieczeństwa RAZEM 225 104 81 68 4 64 OGÓŁEM: 1021 740 241 235 13 222 OGÓŁEM ZADANIA W % 100% 72,4% 27,6% 100% 5,5% 94,5% Sprzęt Sił Zbrojnych Płd. Wietnamu marzec 1964 r. Grupa Śmigłowie Samolot Samolot Samolot Samolot Samolot Okręt Okręt Okręt Łódź Okr Sajgon 20 100 58 - - 1 2 - - - - Cap St. Jacques 5 - - - 2 - - 2 - - - Qui Nhon - - - - - - - - 9 - - Nha Trang - 20 - - 18 - 7 5 - 8 - Tourne 88 - 7 - - - 6 - - 31 - Razem (marzec) 105 120 65 - 20 1 15 7 9 39 - Ogólnie w kwartale 293 416 275 3 37 3 40 22 78 39 - Aneks 6. Przykładowa obsada Delegacji Polskiej z rozpisaniem na grupy i liczebność w roku 1966 wraz z grupami płacowymi. (Lista pracowników Delegacji Polskiej do MKNiK w Wietnamie na dzień 31.08.1966 r., 31.VIII.1966, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 3-4) Lp Stanowisko Grupa Nazwisko i 1. Przedstawiciel PRL I Lewandowski Janusz 2. Zca. Przedstawiciela PRL II Kowalski Jerzy 3. St. Doradca Wojskowy II Iwańciow Ryszard 4. Oficer ds. Rotacji IV Łachut Józef 5. Lekarz IV Moskalew Edmund (skreślony, zamiast niego Gochna Czesław) 6. Tłumacz Konferencyjny IV Hyb Ksawery 7. Sek. Przedstawicielstwa IV Żarnowski-Wanjtruub Adam 8. Kurier Dyplomatyczny IV Kiryczenko Wiktor 9. Kurier Dyplomatyczny IV Giemza Stanisław 10. Sek. Przedstawiciela V Bieszczanin Halina 11. Pracownik Łączności V Jędrej Jan 12. Pracownik Łączności V Męczarski Zygmunt Przedstawiciele Delegacji Polskiej – zatrudnieni w Sekretariacie Generalnym 13. Zca. Sek. Gen. ds. Wolności III Buczma Stanisław 14. Pom. Zcy. Sek. Gen. III Weiss Eugeniusz Wydział Operacyjny 15. Szef OPS IV Michniewicz Czesław 16. St. Pom. Szefa OPS III Vacat 17. Pom. Szefa OPS IV Błażejczyk Bolesław 18. Pom. Szefa OPS IV Marchwicki Wiesław 19. Referent OPS V Piwowar Edward Wydział Polityczny 20. St. Doradca Pol. Szefa Wydz. Pol. – doradca prawny II Vacat 21. Pom. St. Doradcy Pol. ds. Politycznych IV Kantorski Stanisław 22. Pom. St. Doradcy Pol. ds. Prasowych IV Postowicz Lech Wydział Administracyjny 23. Kierownik Wydziału IV Król Zbigniew 24. Referent Administracyjny V Więzak Zbigniew 25. Księgowy IV Iwański Feliks 26. Kasjer V Matuszewski Piotr 27. Referent ds. Transportu V Łada Zdzisław 28. Kierownik Kancelarii V Strzałkowska Krystyna 29. Maszynistka V Jegorow Zofia 30. Maszynistka V Derbisz Alicja 31. Maszynistka V Żur Irena 32. Wartownik VII Damentko Eugeniusz 33. Wartownik VII Sabała Jerzy 34. Wartownik VII Kucharski Stanisław 35. Wartownik VII Kowalski Edward Podkomisja w Hanoi 36. Szef Podkomisji III Arciuch Anatol 37. Pom. Szefa Podkomisji IV Błażejczyk Bolesław 38. Pom. Sekr. ds. Wolności Vacat 39. Sekretarka-maszynistka Vacat 40. Lekarz Vacat 41. Pracownik Łączności V Komoń Zygmunt 42. Pracownik Łączności V Grzynowski Tadeusz 43. Radiotelegrafista V Sobótka Jan 44. Radiotelegrafista V Vacat 45. Tłumacz V Woźniak Grzegorz Obsada grup inspekcyjnych: I. Gio Linh 1. Ppłk Kateusz Witold 50.07.1966 – 13.09.1966 r. 2. Mjr Wróblewski Kazimierz 1.09.1966 – 9.11.1966 r. 3. Ob. Siodłakowski Włodzimierz 1.09.1966 – 9.11.1966 r. 4. Ob. Strójwąs Tadeusz 5.07.1966 – 13.09.1966 r. II. Tourane 5. Ppłk Gozdur Marian 28.08.1966 – 15.10.1966 r. 6. Ob. Kapiszke Jerzy 6.08.1966 – 28.09.1966 r. III. Que Nhon 7. Mjr Łuczak Jan 15.08.1966 – 12.09.1966 r. 8. Ob. Rembowski Józef 14.071966 – 9.09.1966 r. IV. Nha Trang 9. Ppłk Soliński Stefan 15.08.1966 – 7.09.1966 r. 10. Ob. Romanowski Maksymilian 15.08.1966 – 13.11.1966 r. V. Cap St. Jacques 11. Kpt Piwowar Edward 30.08.1966 – 30.09.1966 r. 12. Ob. Cedzidło Ryszard 30.08.1966 – 30.09.1966 r. VI. Sajgon 13. Ppłk Bednarz Stefan 1.08.1966 – 30.09.1966 r. 14. Mjr Osiej Zdzisław 15.08.1966 – 30.09. 1966 r. 15. Ob. Maksymowicz Edward 31.08.1966 – 15.09.1966 r. 16. Ob. Szynkiewicz Sławoj 30.08.1966 – 25.09.1966 r. VII. Podkomisja w Hanoi 17. Mjr Błażejczyk Bolesław 16.08.1966 – 23.09.1966 r. 18. Ob. Woźniak Grzegorz 8.08.1966 – 30.09.1966 r. VIII. Rezerwa Sajgon Grupy płacowe w Delegacji Polskiej MKNiK w Wietnamie: I 170$ II 150$ III 130$ IV 120$ V 105$ VII 85$ VIII 70$ (Fundusz Płac Przedstawicielstwa PRL do MKNiK w Wietnamie na 1967 r., 8.IV.1967, AIPN, IPN BU 2602/7882, k. 226-227) 19. Płk Orciuch Anatol 20. Ppłk Walczyński Mieczysław 21. Płk Pytel Jan 22. Ppłk Doroszewski Leon 23. Mjr Wierzowiecki Ma[rian?] 24. Mjr Rożański Michał 25. Kpt Chmura Józef 26. Ob. Nowacki Marian 27. Ob. Jakoby Ryszard 28. Ob. Kochanowski Władysław 29. Ob. Łukasik Jan 30. Ob. Cyran Janusz 31. Ob. Krzemiński Andrzej Aneks 7. Lista wyróżniających się oficerów WP służących w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie. (Opracowana na podstawie: Lista wyróżnionych oficerów w Międzynarodowych Komisjach w Wietnamie, Laosie i Kambodży, 1977, AIPN, IPN BU 2602/16299, k. 321-326.) Stopień Nazwisko Okres Funkcja Płk Boryń Józef s. Michała 1969/70 Zastępca Starszego Doradcy Wojskowego Płk Braszkiewicz Edward s. Józefa 1970/71 Pom. st. doradcy wojskowego Ppłk Gajos Stefan s. Piotra 1969/70 Pomocnik Starszego Doradcy Wojskowego Ppłk Hoppe Józef s. Piotra 1964/65 Lekarz delegacji Płk Iwańciow Ryszard s. Łukasza 1966/67 Starszy Doradca Wojskowy Płk Krawczyk Jan s. Józefa 1967/68 Pomocnik Szefa Wydziału Operacyjnego Płk Korniak Tadeusz s. Jana 1967/68 Pomocnik Starszego Doradcy Wojskowego Płk Kukliński Ryszard s. Stanisława 1967/68 Kierownik grupy kontrolnej Ppłk Kuligowski Stefan s. Władysława 1969/70 Szyfrant Ppłk Król Zygmunt s. Franciszka 1969/70 Pomocnik Starszego Doradcy Wojskowego Ppłk Larek Alfons s. Władysława 1967/68 Kierownik grupy kontrolnej Płk Mróz Zbigniew s. Bronisława 1972/73 Zastępca Starszego Doradcy Wojskowego Płk Popiołek Marian s. Jana 1967/69 Starszy Doradca Wojskowy Płk Radaj Stanisław s. Józefa 1969/70 Pomocnik Starszego Doradcy Wojskowego Płk Szczygieł Henryk s. Stanisława 1967/68 Zastępca Szefa Wydziału Operacyjnego Płk Starzemski Stefan s. Władysława 1967/69 Oficer Rotacyjny Płk Sas Stanisław s. Józefa 1954/55 Oficer Rotacyjny Płk Smolarczyk Eugeniusz s. Jana 1955/56 Oficer Rotacyjny Ppłk Wojdyński Bogdan s. Stefana 1968/69 Starszy Pomocnik Szefa Wydziału Operacyjnego Płk Zwiercan Feliks s. Wojciecha 1967/68 Starszy Pomocnik Szefa Wydziału Operacyjnego Bibliografia Źródła archiwalne • Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Zespół 2/1354 - Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Komitet Centralny w Warszawie. Dział LXXVII - Wydział Zagraniczny: teczka 237/XXII-755. t. 237/XXII-756 – t. 237/XXII-761, t. 237/XXII-1014, t. 237/XXII-1139, t. 237/XXII-1331, t. 237/XXII-1332, t. 237/XXII-1433, t. 237/XXII-1526, t. 237/XXII-1639, t. 237/XXII-1640, t. 237/XXII-1795 Zespół 2/290/0 - Urząd Rady Ministrów: Jednostka 53/196: t. 159/132, t. 159/133 Jednostka 53/202: t. 159/137 • Archiwa Instytutu Pamięci Narodowej. Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie: IPN BU 1585/3984, IPN BU 2174/6252, IPN BU 2386/33660, IPN BU 2602/4062, IPN BU 2602/5201, IPN BU 2602/5574, IPN BU 2602/5816, IPN BU 2602/5837, IPN BU 2602/5845, IPN BU 2602/7066, IPN BU 2602/7185, IPN BU 2602/7186, IPN BU 2602/7882, IPN BU 2602/9030, IPN BU 2602/9033, IPN BU 2602/9317, IPN BU 2601/9320, IPN BU 2602/9324, IPN BU 2602/9325, IPN BU 2602/9326, IPN BU 2602/9329, IPN BU 2602/9330, IPN BU 2602/10055, IPN BU 2602/10336, IPN BU 2602/11337, IPN BU 2602/12754, IPN BU 2602/13718, IPN BU 2602/15428, IPN BU 2602/16299, IPN BU 2602/23810, IPN BU 003088/97, IPN BU 003195/522, IPN BU 003208/16 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach: IPN Ka 014/1156, IPN Ka 036/1590 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu: IPN Po 1018/16 • Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie. Zespół 12 (Departament V MSZ): wiązka 62: t. 1220 – t. 1222, t. 1224, t. 1226, t. 1228 – t. 1231 wiązka 63: t. 1232 – t. 1242, t. 1247 – t. 1249 wiązka 77: t. 1327, t. 1329 – t. 1335, t. 1337 – t. 1339 wiązka 78: t. 1341 – t. 1351 wiązka 79: t. 1352 wiązka 96: t. 1400 – t. 1403 wiązka 97: t. 1404 – t. 1406 wiązka 98: t. 1407 – t. 1410 wiązka 99: t.1411 – t. 1413 Nieuporządkowane teczki dotyczące Wietnamu: spis wykazów 27/72: w. W1 t. E12/42/1 Wietnam Kom. Lata 1958-1955-1961-1962 s.w. 49/64: w. W5 Wietnam 076-56 t. D II Wietnam 242 t. D II Wietnam 0862 s.w. 10/64: w. W2 t. Wietnam 1962 s.w. 29/72: w. W2 t. Wietnam Kom. 1965 t. Wietnam Komisja s.w. 49/69: w. W7 t. Wietnam 50 – 1966r. (Prasa i informacja) s.w. 26/67: w. W1 t. Wietnam - jawne t. Wietnam – tajne t. Wietn-0-242-4-64 t. Wietnam 0-3 s.w. 28/72: w. W2 t. Wietnam Kom. 1965 s.w. 31/72: w. W2 t. Wietnam Kom. 1966 s.w. 32/72: w. W3 t. W.K.-0-242-68. Raporty polityczne s.w. 23/73: w. W5 t. Wietnam Południowy 1969 s.w. 24/73: w. W10 t. W.K. 241-69. Opracowania specjalne t. Wiet. 241-69. Opracowania specjalne (kolekcje) s.w. 17/74: w. W8 t. Wietnam s.w. 46/75: w. W3 t. Wietnam Kom. t. Wietnam Płd. s.w. 48/75: w. W4 t. Wietnam 1971 t. Wietnam Komisja 1971 s.w. 51/75: w. W3 t. Wietnam 1971 t. Wietnam Kom. 1971 s.w. 24/76: w. W4 t. Wietnam 1972 s.w. 25/76: w. W6 t. Wietnam 1972 t. Wietnam Kom. 1972 s.w. 7/77: w. W4 t. Wietnam Kom s.w. 8/77: w. W7 t. Wietnam Kom. t. Wietnam Płd. • Archiwum Wojskowe w Nowym Dworze Mazowieckim. Zbiory byłego Archiwum IC MON t. 18/91/1770 t. 18/91/2004 t. 18/91/2448 t. 484/92/1459 t. 484/92/1564 t. 495/92/649 • The National Archive and Record Administration. Report of the Office of the Secretary of Defense Vietnam Task Force (The Pentagon Papers) [Zespół dostępny online https://www.archives.gov/research/pentagon-papers (22.VI.2019)] • The National Archives (Kew) w Londynie. Dokumenty Dominions Office: DO 35/6024 – DO 35/6028 Dokumenty Foreign Office: FO 371/106759, FO 371/112033 – FO 371/112035, FO 371/112047 – FO 371/112049, FO 371/112070, FO 371/112079, FO 371/112091, FO 371/112092, FO 371/117153 – FO 371/117167, FO 371/117215, FO 371/123444, FO 371/129718 – FO 371/129722, FO 371/129749, FO 371/136131 – FO 371/136136, FO 371/136171, FO 371/144411, FO 371/180575, FO 371/180576, FO 371/186315, FO 371/186335, FO 371/123461 - FO 371/123463, FO 371/144412 - FO 371/144418, FO 371/152180, FO 371/159757, FO 371/159758, FO 371/160134 - FO 371/160142, FO 371/166728 - FO 371/166732, FO 371/166735 - FO 371/166737, FO 371/170118 – FO 371/170120, FO 371/175511, FO 371/175512, FO 371/175544, FO 371/180548, FO 371/180573, FO 371/180574 Dokumenty Foreign and Commonwealth Office: FCO 15/487, FCO 15/540, FCO 15/580, FCO 15/621, FCO 15/645, FCO 15/646, FCO 15/649, FCO 15/661, FCO 15/692, FCO 15/906, FCO 15/907, FCO 15/910, FCO 15/912, FCO 15/1050, FCO 15/1132, FCO 28/284 Dokumenty Prime Minister's Office: PREM 13/1912 • The Vietnam Center & Sam Johnson Archive w Lubbock (TX). - Douglas Pike Collection. - Glenn Helm Collection. - Hugh Manes Collection. - Ronald B. Frankum, Jr. Collection. Dokumenty drukowane i prace niepublikowane • Documents on Canadian External Relations, Ottawa 1997-2013. Volumes 20-29. [Poszczególne tomy dostępne są w internecie: https://www.international.gc.ca/history-histoire/documents-documents.aspx?lang=eng (dostęp 22.VI.2019)] • Konferencja genewska (26 kwietnia - 21 lipca 1954 r.): dokumenty i materiały, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 1954. • The Foreign Relations of the United States (FRUS). Dwight D. Eisenhower Administration 1952-1954 Volumes 21, 22, 27 (Washington 1981-1982). 1955-1957 Vol. 1 (Washington 1985). 1958-1960 Vol. 1 (Washington 1986). John F. Kennedy Administration 1961-1963 Volumes 1-4, 28, 29 (Washington 1988-1994). Lyndon B. Johnson Administration 1964-1968 Vol. 1-7 (Washington 1992-2003). Richard M. Nixon Administration 1969-1976 Vol. 6-10 (Washington 2006-2010) [Tomy dostępne są w internecie: https://history.state.gov/historicaldocuments (dostęp 22.VI.2019)] • Gnoinska Margaret K., Poland and the Cold War in East and Southeast Asia 1949-1965, Nieopublikowana rozprawa doktorska obroniona w roku 2010 na George Washington University (Washington D.C.), dostępna w internecie: https://pqdtopen.proquest.com/doc/305203302.html?FMT=ABS (dostęp 22.VI.2019). Prasa • “The New York Times” 1945-1975. • „The Washington Post” 1954-1975. • „Time” (New York), 1954-1975. • „Trybuna Ludu” (Warszawa) 1954-1975. • „Polityka” (Warszawa) 1969. Pamiętniki i relacje • Borysiak Władysław, Wspomnienia z pobytu w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Laosie w latach 1961-1962, „Wojskowy Przegląd Historyczny”, Warszawa 2011, Rok XII (LXIII), nr 5 (238), s. 113-126. • Burchett Wilfred G., Wietnam, Warszawa 1966. • Diem Bui, Chanoff David, In the Jaws of History, Bloomington 1999. • Eden Anthony, Full Circle. The Memoirs of the Rt. Hon. Sir Anthony Eden, London 1960. • Goliszewski Czesław, Szczęki smoka, Warszawa 1970. • Maneli Mieczysław, War of the Vanquished, New York-Evanston-San Francisco-London 1971. • Milc Stanisław, Dlaczego wojna, Warszawa 1968. • Osmańczyk Edmund J., Azja w Genewie. Zapiski korespondenta, Warszawa 1955. • Passent Daniel, Co dzień wojna, Warszawa 1968. • Radford Arthur. W., From Pearl Harbor to Vietnam: The Memoirs of Admiral Arthur W. Radford, (ed.) Stephen Jurika, Stanford 1980. • Schlesinger Arthur M. Jr., A Thousand Days. John F. Kennedy in the White House, New York 1967. • Śledź Stanisław, Po obu stronach rzeki Ben Hai. Wietnam – Strefa Zdemilitaryzowana na 17 równoleżniku, „Wojskowy Przegląd Historyczny” Warszawa 2011, Rok XII (LXIII), nr 5 (238), s. 127-134. • Śliwka-Szczerbic Władysław, Podwójne życie Sajgonu, Warszawa 1969. • Warneńska Monika, Czwarta strefa, Warszawa 1969. • Warneńska Monika, Niespokojni Amerykanie, Warszawa 1974. • Wejner Edward, Wojsko i politycy bez retuszu, Toruń 2008. • Westmoreland William C., A Soldier Reports, New York 1976. • Wiernik Bronisław, Rok tygrysa: o Wietnamie... i nie tylko o Wietnamie, Warszawa 1964. • Zasadziński Jan, Wspomnienia członka Polskiej Delegacji w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie w latach 1967-1968, „Wojskowy Przegląd Historyczny” Warszawa 2011, Rok XII (LXIII), nr 5 (238), s. 135-162. Monografie i artykuły • Ahern Jr. Thomas L., Vietnam Declassified. The CIA and Counterinsurgency, Lexington 2010. • Arnold James R., Tet Offensive, 1968: the turning point in Vietnam, London 1990. • Asselin Pierre, Vietnam's American War: A History, Cambridge 2017. • Benken Przemysław, Ap Bac 1963, Warszawa 2011. • Benken Przemysław, Ap Bac 1963 - Binh Gia 1964. Dwie bitwy, które zmieniły bieg wojny w Wietnamie, Zabrze-Tarnowskie Góry 2018. • Benken Przemysław, Hamburger Hill 1969, Warszawa 2016. • Benken Przemysław, Ofensywa Tet 1968. Studium militarne i polityczne, Szczecin 2014. • Benken Przemysław, Ofensywa Wielkanocna 1972, Oświęcim 2012. • Benken Przemysław, W cieniu Budapesztu i Suezu – rewolta chłopska w Wietnamie Północnym w 1956 roku, „Pamięć i Sprawiedliwość. Pismo naukowe poświęcone historii najnowszej” (Warszawa), nr 2(28)/2016, s. 418-449. • Blood Jake, The Tet Effect. Intelligence and the Public Perception of War, London-New York 2005. • Bowden Mark, Hue 1968: A Turning Point of the American War in Vietnam, New York 2017. • Brodecki Bogusław, Dien Bien Phu 1954, Warszawa 1989. • Carter James M., Inventing Vietnam. The United States and Nation Building, 1954-1968, Cambridge-New York-Melbourne-Madrid-Cape Town-Singapore-Sao Paulo 2008. • Cenckiewicz Sławomir, Atomowy szpieg: Ryszard Kukliński i wojna wywiadów, Poznań 2014. • Chapman Jessica M., Cauldron of Resistance. Ngo Dinh Diem, the United States, and 1950s Southern Vietnam, Ithaca-London 2013. • Chapuis Oscar, The Last Emperors of Vietnam: From Tu Doc to Bao Dai, Westport-London 2000. • Conboy Kenneth, Bowra Ken, The NVA and Viet Cong, Oxford 1998. • Cosmas Graham A., MACV. The Joint Command in the Years of Escalation, 1962-1967, Washington 2006. • Cosmas Graham A., MACV. The Joint Command in the Years of Withdrawal, 1968-1973, Washington 2006. • Daddis Gregory A., Westmoreland’s War. Reassessing American Strategy in Vietnam, Oxford-New York 2014. • Dai Poeliu, Canada's Reluctant Participation in the International Commission for Control and Supervision in Vietnam in 1973, „The Canadian Yearbook of International Law” (Vancouver), vol. 10 (1973), s. 244-257. • Divine Robert A., Eisenhower and the Cold War, Oxford-New York 1981. • Fall Bernard B., Street Without Joy, Harrisburg 1961. • Frankum Ronald B., Operation Passage to Freedom: The United States Navy in Vietnam, 1954-1955, Lubbock 2007. • Folin Jacques de, Indochine, 1940-55, Paris 1993. • Gaiduk Ilya V., Confronting Vietnam: Soviet Policy Toward the Indochina Conflict, 1954-1963, Washington-Stanford 2003. • Gaiduk Ilya V., The Soviet Union and the Vietnam War, Chicago 1996. • Gaj Krzysztof, Zuziak Janusz, Wojsko polskie w międzynarodowych misjach pokojowych (1953-2011), „Przegląd Historyczno-Wojskowy” (Warszawa), 12 (63)/5 (238) 2011, ss. 21-89. • Gnoinska Margaret K., Working Paper #45. Poland and Vietnam, 1963: New Evidence on Secret Communist Diplomacy and the “Maneli Affair”, Washington 2005. [Artykuł dostępny w internecie: https://www.wilsoncenter.org/publication/poland-and-vietnam-1963-new-evidence-secret-communist-diplomacy-and-the-maneli-affair (dostęp 22.VI.2019)]. • Góralski Władysław, Od Malakki do Wietnamu, Warszawa 1973. • Góralski Władysław, Polityka Stanów Zjednoczonych w południowo-wschodniej Azji 1945-1954, Warszawa 1969. • Góralski Władysław, Walka o Wietnam, Warszawa 1961. • Góralski Władysław, Wietnamska lekcja, Warszawa 1965. • Graham Robert J., Vietnam: An Infantryman's View of Our Failure, „Military Affairs” (Lexington), Vol. 48, No. 3 (Jul., 1984). • Grossheim Martin, Revisionism in the Democratic Republic of Vietnam: New Evidence from the East German Archives, “Cold War History” (London), vol. 5, issue 4, s. 460-461. • Hannon John S. Jr., The International Control Commission Experience and the Role of an Improved International Supervisory Body in the Vietnam Settlement, „Virginia Journal of International Law” (Charlottesville), vol. 9, 1968-1969, s. 20-65. • Hershberg James G., Marigold: The Lost Chance for Peace in Vietnam, Washington 2012. • Jasica Roman, Problem wietnamski. Aspekty prawne i polityczne, Katowice 1977. • Jones Howard, Death of a Generation. How the Assassination of Diem and JFK Prolonged the Vietnam War, New York 2003. • Kissinger Henry, Dyplomacja, Warszawa 2002. • Kissinger Henry, Ending the Vietnam War. A History of America's Involvement in and Extrication From the Vietnam War, New York 2003. • Kubiak Krzysztof, Działania sił morskich na wodach indochińskich 1945-1956, Toruń 2005. • Kubiak Krzysztof, Nadolski Łukasz Mamert, Klęska na dachu świata. Armia indyjska w wojnie granicznej z Chinami w 1962 roku, Toruń 2015. • Le Gro William, Vietnam from Cease-Fire to Capitulation, Washington 1985. • Logevall Fredrik, Embers of War: The Fall of an Empire and the Making of America's Vietnam, New York 2012. • Mania Andrzej, Bridge Building. Polityka USA wobec Europy Wschodniej w latach 1961-1968, Kraków 1996. • Marr David G., Vietnam 1945. The Quest for Power, Berkeley-Los Angeles-London 1995. • Miller Edward, Misalliance. Ngo Dinh Diem, the United States and the Fate of South Vietnam, Cambridge-London, 2013. • Moise Edwin, The Myths of Tet: The Most Misunderstood Event of the Vietnam War, Lawrence 2017. • Mołdawa Tadeusz, Ludzie władzy 1944-1991 : władze państwowe i polityczne Polski według stanu na dzień 28 II 1991, Warszawa 1991. • Nadolski Łukasz Mamert, Walki powietrzne nad Wietnamem Północnym w latach 1965-1968 na tle operacji Rolling Thunder. Tom 1, lata 1965-1967, Toruń 2016. • Nadolski Łukasz Mamert, Walki powietrzne nad Wietnamem Północnym w latach 1965-1968 na tle operacji Rolling Thunder. Tom 2, lata 1967-1968, Bydgoszcz 2018. • Nguyen Lien-Hang T., The War Politburo: North Vietnam’s Diplomatic and Political Road to the Tễt Offensive, „Journal of Vietnamese Studies” (Berkeley) 2006, vol. 1, Numbers 1-2, ss. 4-58. • Polit Jakub, Chiny¸ Warszawa 2004. • Polit Jakub, Pod wiatr. Czang Kaj-szek 1887-1975, Kraków 2008. • Randle Robert F., Geneva 1954. The Settlement of the Indochinese War, Princeton 2015. • Ross Douglas A., In the Interests of Peace: Canada and Vietnam 1954-73, Toronto 1984. • Rowiński Jan (red.), Polski październik 1956 w polityce światowej, Warszawa 2006. • Ruane Kevin, The Rise and Fall of the European Defence Community: Anglo-American Relations and the Crisis of European Defence, 1950–55, New York 2000. • Shaw Geoffrey, The Lost Mandate of Heaven. The American Betrayal of Ngo Dinh Diem, President of Vietnam, San Francisco 2015. • Sienkiewicz Marian, Działalność żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego w Międzynarodowych Komisjach Nadzoru i Kontroli w Indochinach w latach 1954-1973 i w Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Wietnamie Południowym w latach 1973-1975, [w:] red. Leonard Ratajczyk, 25 lat misji pokojowych Ludowego Wojska Polskiego w świecie. Materiały z konferencji naukowej z dnia 5 lipca 1978 roku, Warszawa 1980, ss. 133-162. • Singh Baljit, India’s Policy and Vietnam Conflict, „World Affairs” (Washington), Vol. 129, No. 4 (January, February, March 1967), s. 251-255. • Słowiak Jarema, Bitwa o osadę Bac – Klęska, porażka, czy nieistotna potyczka Armii Republiki Wietnamu, [w:] red. Bartłomiej Międzybrodzki, Magdalena Gajda, Krzysztof Fudalej, Michał Przeperski, Na z góry upatrzonych pozycjach, Warszawa-Zabrze 2011, s. 415-423. • Słowiak Jarema, Dwa państwa, dwie wsie. Porównanie równoległego rozwoju obszarów wiejskich w Republice Wietnamu i Demokratycznej Republice Wietnamu po 1954 roku, „Zeszyty Naukowe Towarzystwa Doktorantów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nauki Społeczne” (Kraków), nr 9 (2/2014), s. 243-255. • Słowiak Jarema, Khe Sanh 1968. Amerykańskie i wietnamskie poszukiwania rozstrzygającej bitwy, Zabrze-Tarnowskie Góry 2017. • Słowiak Jarema, Role of the Religion and Politico-Religious Organizations in the South Vietnam During Ngo Din Diem Period, „Zeszyty Naukowe Towarzystwa Doktorantów UJ”, seria Nauki Społeczne, nr 16 (1/2017), s. 109-124. • Słowiak Jarema, Trudne początki Wietnamu Południowego, [w:] Studia nad wojnami w Indochinach, tom III, red. Przemysław Benken, Zabrze-Tarnowskie Góry 2016, s. 55-75. • Słowiak Jarema, Wojna na własne życzenie. Polityka administracji prezydenta Kennedy'ego wobec Wietnamu Południowego i jej konsekwencje, [w:] red. Mirosław Giętkowski, Łukasz Nadolski, Wojny i konflikty zbrojne po 1945 roku, zbiór studiów, tom 2, Bydgoszcz 2016, s. 229-257. • Słowiak Jarema, Zarys działalności Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w Wietnamie 1954-75, [w:] Studia nad wojnami w Indochinach, tom III, red. Przemysław Benken, Zabrze-Tarnowskie Góry 2016. s. 55-75. • Sobolewski Leszek, Indochiny Francuskie w polityce Japonii w latach 1940-1945, Warszawa 2011. • Spector Ronald H., Advice and Support. The Early Years of the United States Army in Vietnam 1941-1960, New York-London 1985. • Statler Kathryn C., Replacing France. The Origins of American Intervention in Vietnam, Lexington 2007. • Tambini Anthony J., Wiring Vietnam. The Electronic Wall, Lanham 2007. • Taras Piotr, Lotnictwo francuskie w Indochinach 1945-1957, „Militaria XX wieku” (Lublin) 2007, nr 3(18), s. 30-43. • Thakur Ramesh, Peacekeeping and Foreign Policy: Canada, India and the International Commission in Vietnam, 1954-1965, „British Journal of International Studies” (Cambridge), Vol. 6, No. 2 (July 1980), s. 125-153. • Thakur Ramesh, Peacekeeping in Vietnam. Canada, India, Poland and the International Commission, Edmonton 1984. • Wiest Andrew (ed), Rolling Thunder in a Gentle Land. The Vietnam War Revised, Oxford-New York 2006. • Windrow Martin, French Foreign Legion since 1945, London 1997. • Windrow Martin, The French Indochina War 1946-54, Oxford 2003. • Wróbel Janusz, Chipolbrok. Z dziejów polsko-chińskiego sojuszu morskiego 1950–1957, Łódź 2016. • Zinoman Peter, The Colonial Bastille, Berkeley-Los Angeles-London 2001. Opracowania ogólne • Anderson David L., The Columbia Guide to the Vietnam War, New York-Chichester 2002. • Anderson David L., The Vietnam War, New York 2005. • Balawyder Aloysius, The Maple Leaf and White Eagle, New York 1980. • Bradley Mark Philip, Vietnam at War, New York 2009. • Brown T. Louise, War and Aftermath in Vietnam, London-New York 2002. • Chesneaux Jean, Wietnam, Warszawa 1957. • Ciechanowski Grzegorz, Żołnierze polscy w misjach pokojowych poza granicami kraju w latach 1953-1989, Toruń 2009. • Cottrell Robert C., Vietnam: The 17th Parallel, Philadelphia 2004. • Davidson Philip Buford, Vietnam at War, New York 1988. • Dęga Czesław (red.), Pokojowe misje ludowego Wojska Polskiego w Wietnamie w latach 1954-1975. Materiały z sympozjum z dnia 24 listopada 1983 r. zorganizowanego dla uczczenia 40 rocznicy powstania ludowego Wojska Polskiego i 39 rocznicy Wietnamskiej Armii Ludowej, Warszawa 1984. • Dmochowski Artur, Wietnam 1962-1975, Warszawa 2003. • Dmochowski Artur, Wietnam: wojna bez zwycięzców, Kraków 1991. • Flisowski Zbigniew, Burza nad Pacyfikiem, t. 1, Poznań 1986. • Karnow Stanley, Vietnam. A History, New York 1983. • Kozaczuk Władysław, Misje pokojowe Wojska Polskiego 1953-1978, Warszawa 1978. • Leffler Melvyn P., Westad Odd Arne (red), Historia zimnej wojny. Tom 1, Geneza, Oświęcim 2017. • Maga Timothy P., The Idiot’s Guide to the Vietnam War, Indianapolis 2000. • Materski Wojciech, Michowicz Waldemar (red.), Jarząbek Wanda (oprac.), Historia dyplomacji polskiej : połowa X-XX w. T. 6, 1944/1945-1989, Warszawa 2010. • Moyar Mark, Triumph Forsaken, The Vietnam War 1954-1965, Cambridge 2006. • Mrozek Bogusław, Historia najnowsza Azji Południowo-Wschodniej, Warszawa 1973. • Okorow Aleksander, Tajne wojny ZSRR, Zabrodzie 2017. • Olszewski Wiesław, Historia Wietnamu, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991. • Olszewski Wiesław, Polityka kolonialna Francji w Indochinach w latach 1858 – 1908, Warszawa-Poznań 1988. • Ostaszewski Piotr, Wietnam: najdłuższy konflikt powojennego świata 1945 – 1975, Warszawa 2000. • Pike Francis, Empires at War, London-New York 2010. • Porter Gareth, Perils of Dominance. Imbalance of Power and the Road to War in Vietnam, Berkeley-New York-London 2005. • Ruane Kevin, War and Revolution in Vietnam, 1930-75, London-Bristol 1998. • Tucker Spencer C., Vietnam, London 1999. • Turley William S., Second Indochina War, Lanham-Boulder-New York-Toronto-Plymouth 2009. • Warneńska Monika, Indochiny: Wietnam, Laos, Kambodża: poradnik bibliograficzny, Warszawa 1973. • Wiest Andrew, The Vietnam War 1956-1975, Oxford 2002. • Willbanks James H., Vietnam War Almanac, New York 2009. • Young Marilyn B., Fitzgerald John, Grunfeld A. Tom, The Vietnam War. A History in Documents, Oxford-New York 2003. Internet (Dostęp do wszystkich witryn 22.VI.2019) • https://www.americanrhetoric.com - American Rhetoric, strona archiwizująca najsłynniejsze przemówienia publiczne w historii Stanów Zjednoczonych. • https://www.bbc.com/news/magazine-21768668 - artykuł poświęcony taśmom Nixona i ich potencjalnemu wpływowi na amerykańskie wybory prezydenckie w roku 1968. • http://collectionscanada.gc.ca – Library and Archives Canada. • http://history.state.gov – strona U.S. Department of State Office of the Historian, na której można m.in. skorzystać z wersji on-line The Foreign Relation of the United States. • https://www.international.gc.ca/history-histoire/documents-documents.aspx?lang=eng – strona Foreign Affairs, Trade and Development Canada, na której skorzystać można z wersji on-line Documents on Canadian External Relations. • https://katalog.bip.ipn.gov.pl/ - Biuletyn Informacji Publicznej IPN, umożliwiający sprawdzenie czy dana osoba zajmowała stanowisko publiczne w okresie PRL. • http://www.kombatantpolski.pl/pl/ - strona Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, na której znajdują się także relacje weteranów z zagranicznych misji pokojowych. • https://www.loc.gov/item/2008625105/ - strona internetowa amerykańskiej Biblioteki Kongresu, na której on-line zapoznać można się z częścią zbiorów, takich jak mapy czy broszura o Indochinach Francuskich, do której prowadzi zamieszczony link. • https://www.msz.gov.pl/resource/84ec2485-b08c-4d48-8dbe-03039e8e6f2e:JCR – zbiór dokumentów związanych z nawiązaniem relacji dyplomatycznych pomiędzy PRL i Indonezją na stronie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. • https://www.thecanadianencyclopedia.ca - strona The Canadian Encyclopedia, zawierająca także wpisy na temat niektórych członków Delegacji Kanadyjskiej w MKNiK. • https://pqdtopen.proquest.com - strona internetowa umożliwiająca wgląd w dysertacje i prace dyplomowe udostępnione na zasadzie open access. • https://treaties.un.org - United Nations Treaties Collection, strona zawierająca teksty traktatów międzynarodowych, m.in. tekst porozumienie podpisane w Paryżu styczniu 1973. • https://collections.ushmm.org/search/catalog/irn524290 - wspomnienia Alexandra Shattona na stronie United States Holocaust Memorial Museum. • https://www.youtube.com/channel/UCl-radPCbXcrYCE4EdNH3QA - kanał youtube John F. Kennedy Presidential Library and Museum, zawierający m.in. nagrania z taśm, na których ówczesny prezydent nagrywał swoje codzienne refleksje. • http://www.vietnam.ttu.edu – The Vietnam Center & Sam Johnson Archive. • http://www.wilsoncenter.org – Woodrow Wilson International Center for Scholars.