Uniwersytet Jagielloński Instytut Historii logo_uj Mateusz Drozdowski Naczelny Komitet Narodowy (1914-1917) Polityczne i organizacyjne zaplecze Legionów Polskich Rozprawa doktorska napisana pod kierunkiem dr. hab. Michała Baczkowskiego, prof. UJ Kraków 2014 SPIS TREŚCI Wstęp 4 Rozdział I. Polskie obozy polityczne w Galicji przed pierwszą wojną światową 11 1.1. Stronnictwa i życie polityczne Galicji przed I wojną światową 11 1.1.1 Konserwatyści krakowscy 12 1.1.2 Podolacy 20 1.1.3 Polskie Stronnictwo Demokratyczne 23 1.1.4 Stronnictwa ludowe 28 1.1.5 Polska partia Socjalno-Demokratyczna Galicji i Śląska Cieszyńskiego (PPSD) 34 1.1.6 Narodowa Demokracja 40 1.2 Spór o orientacje 50 1.2.1 Sytuacja polityczna w Galicji na początku XX stulecia 50 1.2.2 Dojrzewanie sporu o orientacje 55 1.3 Organizacje paramilitarne – irredenta polska 67 1.4 Komisja Tymczasowa Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych 81 Rozdział II. Powstanie Legionów Polskich oraz Naczelnego Komitetu Narodowego 92 2.1 Pierwsze reakcje polskich środowisk politycznych na wybuch wojny 92 2.2 Akcja strzelecka i postawa krakowskich elit (6-10 sierpnia 1914 r.) 105 2.3 Akcja wiedeńska i powstanie koncepcji Legionów Polskich 112 2.4. Powstanie Naczelnego Komitetu Narodowego 126 2.5. Skład osobowy i polityczny Naczelnego Komitetu Narodowego 143 Rozdział III. Koleje losu i spory wewnętrzne Naczelnego Komitetu Narodowego 152 3.1 Pierwsze tygodnie (17 sierpnia – 5 września 1914 r.) 152 3.2 NKN rozbity (5 września – 22 listopada 1914 r.) 179 3.2.1 Sprawa Polskiej Organizacji Narodowej 182 3.2.2 Sprawa Legionu Wschodniego i rozbicie NKN 188 3.2.3 Po rozbiciu 201 3.3. NKN odbudowany (listopad 1914 r. – maj 1915 r.) 207 3.4 NKN rozdarty (maj – listopad 1915 r.) 220 3.5 NKN poskromiony (listopad 1915 r. – luty 1918 r.) 249 Rozdział IV. Działalność Naczelnego Komitetu Narodowego na rzecz logistycznego wsparcia Legionów Polskich 265 4.1 Ogólne warunki pracy na rzecz Legionów Polskich 266 4.2 Werbunek i szkolenie 271 4.3 Uzbrojenie i wyposażenie 279 4.4 Aprowizacja i zakwaterowanie 282 4.5 Szpitale oraz inne placówki opiekuńcze 285 4.6 Inne formy wsparcia dla Legionów 291 Rozdział V. Akcja zagraniczna Naczelnego Komitetu Narodowego 293 5.1 Ogólne założenia akcji zagranicznej NKN 293 5.2. Niemcy 298 5.3. Bułgaria i Turcja 302 5.4. Węgry 305 5.5. Szwajcaria 308 5.6. Kraje Europy Północnej (Szwecja, Dania, Holandia) 310 5.7. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej 312 5.8. Państwa Ententy 318 Rozdział VI. Propaganda oraz myśl polityczna Naczelnego Komitetu Narodowego 325 6.1 Formy propagandy Naczelnego Komitetu Narodowego 326 6.2 Propaganda pozytywna 337 6.3 Propaganda negatywna 342 6.4 Problem Niemiec w myśli politycznej i propagandzie NKN 350 6.5 NKN wobec kwestii ukraińskiej 359 Zakończenie 369 Wykaz skrótów 375 Bibliografia 376 Aneks 388 1-A-3217b.jpg 1-N-240-2.jpg WSTĘP Naczelny Komitet Narodowy (NKN) był polską organizacją polityczną, która powstała równolegle z Legionami Polskimi w dniu 16 sierpnia 1914 r. w Krakowie i istniała przynajmniej do 8 stycznia 1918 r. W swoim założeniu Komitet stanowić miał „najwyższą instancję w zakresie wojskowej, skarbowej i politycznej organizacji zbrojnych sił polskich"1. Nawet jeżeli sformułowanie to było początkowo różnie rozumiane, przez kolejne lata NKN brał istotny udział w formowaniu i wyposażaniu Legionów, a także sprawował nad nimi rodzaj politycznego patronatu. Równocześnie Komitet intensywnie działał na rzecz wprowadzenia w życie rozwiązania austro-polskiego, a więc odbudowy państwa polskiego w oparciu o monarchię Habsburgów. 1-K-6367.jpg 1-A-474-2.jpg 1-K-944.jpg 22-6.jpg 1-H-105.jpg 22-115-2.jpg 4f6c6c5ae6e3f_o.jpg 1-H-151.jpg 1-H-162-3.jpg 1-H-152.jpg 1-H-163-2.jpg 1-H-174-1.jpg Tokarz Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa.bmp Chłapowski Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa.bmp WP14-15_077.bmp 1 J. Pajewski, Odbudowa państwa polskiego 1914-1918, Warszawa 1985, s. 78. Najistotniejszy wydaje się jednak fakt, że NKN stanowił pewnego rodzaju platformę porozumienia i współpracy wszystkich polskich stronnictw i sił politycznych Galicji, co samo w sobie było nie lada ewenementem. Zabór austriacki wytworzył bowiem barwny oraz niezwykle skomplikowany konglomerat różnorodnych grup, partii i ruchów, które często pozostawały ze sobą w bardzo ostrym konflikcie, zaś głoszone przez nie poglądy wydawały się praktycznie niemożliwe do pogodzenia. 16 sierpnia 1914 r. doszło tymczasem do zadziwiającego układu okoliczności, który spowodował, że w interesie absolutnie wszystkich – od Narodowej Demokracji i Podolaków, przez krakowskich konserwatystów, demokratów i ludowców, a skończywszy na postępowcach i socjalistach – było zawiązanie jednej, wspólnej organizacji, która patronowałaby idei Legionów Polskich. Ten moment, jak to wówczas określano, „zgody narodowej”, zdarzył się w Galicji po raz pierwszy, trwał krótko i nie miał się nigdy powtórzyć. Już choćby z tego powodu Naczelny Komitet Narodowy wart jest większego zainteresowania. Dzieje Komitetu oraz Legionów Polskich związane były ze sobą w sposób niemal organiczny, tymczasem dotychczasowa historiografia nie potraktowała ich bynajmniej w sposób sprawiedliwy. O Legionach pisano bowiem bardzo dużo, zaś o Naczelnym Komitecie Narodowym bardzo mało. Gwoli ścisłości trzeba powiedzieć, że NKN pojawia się na kartach wielu dzieł historycznych, jednak w ogromnej większości przypadków jest on zaledwie wspominany, najczęściej zresztą przy okazji powstania Legionów Polskich. Z czego zatem wynika ta znacząca dysproporcja? W pierwszym rzędzie z przyczyn jak najbardziej emocjonalnych. Swoista legenda Legionów oraz fascynacja postacią Józefa Piłsudskiego powodują, że wielu autorów zwraca się przede wszystkim ku dziejom walk toczonych przez polskie oddziały ochotnicze. W niewielkim stopniu zbliża nas to do zrozumienia, jakie było polityczne tło tych wydarzeń. Kto oraz w jakich okolicznościach Legiony wymyślił i zorganizował? Niemniej istotne pozostaje również pytanie, w jaki sposób możliwe było samodzielne wystawienie przez polskie społeczeństwo tej namiastki „wojska narodowego”? O niepopularności tego tematu zadecydowały też, jak to często bywa, przyczyny o charakterze politycznym. W okresie międzywojennym, kiedy wielkimi wpływami cieszyli się ludzie związani z Legionami Polskimi, Naczelny Komitet Narodowy znalazł się niejako na cenzurowanym. Zadecydowały o tym zasadniczo dwie sprawy. Po pierwsze, Komitet miał nieszczęście być najbardziej wyrazistą i największą organizacją, która popierała rozwiązanie austro-polskie. Jak wiadomo, pomysł ten nie został zrealizowany, zaś historia pozwolił raczej zaistnieć skupionym wokół Józefa Piłsudskiego niepodległościowcom, dążącym do odbudowania pełnej, trójzaborowej suwerenności i traktującym wszelkie układy z państwami zaborczymi w kategoriach jedynie przejściowych, taktycznych. Sposób myślenia, który reprezentowała większość działaczy NKN, został w opinii znacznej części społeczeństwa wręcz skompromitowany i wraz z naddunajską monarchią bezpowrotnie odszedł z polskiego życia politycznego. Nic więc dziwnego, że niechętnie do tych zagadnień wracano. Drugi powód pomijania tematu Naczelnego Komitetu Narodowego związany był z jego bardzo negatywną oceną, jaka dominowała w kręgach zwolenników Józefa Piłsudskiego. Ta z kolei wynikała z narosłych w czasie I wojny światowej animozji, które stanowiły odbicie np. bardzo gwałtownego sporu, jaki od 1915 r. środowisko I brygady Legionów toczyło z szefem Departamentu Wojskowego NKN, Władysławem Sikorskim. Wreszcie kolejnym powodem niechęci stronników marszałka były powtarzające się sugestie, że Naczelny Komitet Narodowy, powołując Legiony Polskie, uratował operujących w Królestwie Polskim strzelców Piłsudskiego przed grożącą im zagładą. Były komendant pierwszej brygady wolał widzieć sierpniowe wydarzenia raczej jako skierowany przeciw niemu spisek. Sam wypowiadał się na temat NKNu właściwie tylko w ostrych słowach, np. „Panowie z Naczelnego Komitetu Narodowego (…) poza moimi plecami, dla swojej wygódki sprzedali Austriakom zarówno mnie, jak i mój oddział”2 Wtórowali mu rzecz jasna jego współpracownicy, którzy chętnie przywoływali popularne jeszcze w okresie I wojny 2 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. IX, opr. Świtalski Kazimierz, Warszawa 1991, s. 298-299. światowej oskarżenia działaczy NKN o „dekownictwo”, podczas gdy sami narażali życie dla sprawy3. 3 R. Loth, Bolesław Wieniawa-Długoszowski i jego wspomnienia, (w:) B. Wieniawa-Długoszowski, Wymarsz i inne wspomnienia, Łomianki 2012, s. 12-13. 4 T. Pelczarski, Komisariaty Wojskowe Rządu Narodowego w Królestwie Polskim 6 VIII – 5 IX 1914. Geneza i działalność, Warszawa 1939. Krótko mówiąc, w II Rzeczpospolitej Naczelny Komitet Narodowy nie posiadał dobrej prasy. W istotny sposób rzutowało to także na historiografię. Nie przez przypadek skądinąd najlepsza i najdokładniejsza ówczesna praca o powstaniu Legionów autorstwa Tadeusza Pelczarskiego, zawiera pod pozorem ściśle naukowej metodologii szereg interpretacji o charakterze wyraźne tendencyjnym4. Z kolei po II wojnie światowej temat ten w oczywisty sposób nie pasował do obowiązującej wówczas ideologii, a ściśle rzecz biorąc, preferowanych kierunków badawczych. O czasach tych pisano wówczas dużo, ale przede wszystkim z punktu widzenia ruchu robotniczego, socjalizmu, czy też rewolucji rosyjskiej. W NKN zasiadali wprawdzie socjaliści (a właściwie socjaldemokraci), a nawet odgrywali w nim bardzo znaczącą rolę, niemniej jednak ich działalność w Komitecie w niewielkim stopniu wiązała się ze stworzoną przez Marksa i Engelsa ideologią. W schyłkowym okresie PRL, kiedy kwestie ideologiczne nie znajdywały aż tak bezpośredniego przełożenia na tematykę prac badawczych, zagadnienie NKN wciąż nie miało szczęścia. Temat ten znajduje się niejako na marginesie prac wielu ówczesnych historyków, takich jak Andrzej Garlicki, Walentyna Najdus, czy też Jan Molenda. Nie inaczej było również po 1989 r., kiedy zagadnienie to wciąż było skrzętnie omijane. W kontekście tak słabego zainteresowania zawodowych historyków sprawą Naczelnego Komitetu Narodowego, warto przytoczyć trzy, wyjątkowe w tym względzie prace - po jednej na każdy okres: II Rzeczpospolitej, PRL oraz III Rzeczpospolitej. W 1923 r. powstała książka autorstwa Konstantego Srokowskiego, która dotychczas jako jedyna nosi tytuł wprost odnoszący się do interesującej nas organizacji: N.K.N. Zarys historii Naczelnego Komitetu Narodowego. W czasie I wojny światowej autor pełnił funkcję sekretarza generalnego Komitetu i doskonale orientował się w skomplikowanych meandrach jego polityki. Z zawodu był dziennikarzem, stąd też praca napisana jest językiem barwnym i w sposób momentami bardzo ciekawy. Problem polega jednak na tym, że książka Srokowskiego zupełnie pozbawiona jest aparatu naukowego, stąd też trudno traktować ją jako pełnowartościową monografię. Niezależnie o tego, autor nie był świadomy wielu faktów i uwarunkowań, zawartych w dostępnych obecnie dokumentach, a także w innych relacjach. Srokowski opiera swoją wiedzę w znacznej mierze na własnej pamięci, stąd też możemy w gruncie rzeczy traktować tę książkę jako wspomnienia. Wreszcie z nie do końca jasnych przyczyn, autor doprowadził swoją opowieść do końca pierwszego roku funkcjonowania Komitetu, stwierdzając, że kolejne lata „były już tylko wegetacją, o wiele zanadto przedłużoną”5. Nawet jeżeli w tym stwierdzeniu jest trochę racji, Srokowski przerywa swoją opowieść w bardzo interesującym momencie, kiedy wiele spraw się jeszcze ważyło, zaś losy Komitetu bynajmniej nie wydawały się przesądzone… 5 K. Srokowski, N.K.N. Zarys historii Naczelnego Komitetu Narodowego, Kraków 1923, s. 350. 6 J. Mleczak, Akcja werbunkowa Naczelnego Komitetu Narodowego w Galicji i Królestwie Polskim w latach 1914-1916, Przemyśl 1988. 7 J. Gaul, Na tajnym froncie. Działalność wywiadowczo-informacyjna obozu niepodległościowego w latach 1914-1918, Warszawa 2001; Idem, Służby wywiadowczo-informacyjne Austro-Węgier wobec radykalnego ruchu niepodległościowego w Królestwie Polskim 1914-1918, Warszawa 2006. Warto też wspomnieć o dwóch innych, wyjątkowo cennych z punktu widzenia realizacji naszego tematu, pozycjach. W 1966 r. ukazało się opracowanie Jana Rzepeckiego pt. Sprawa Legionu Wschodniego 1914 r.. Choć książka ta koncentruje się na wycinku historii NKN, został on przedstawiony w sposób niezwykle rzetelny, w oparciu o bogatą bazę źródłową i nie posiada przy tym charakterystycznych dla swoich czasów rysów ideologicznych. Z kolei w 1990 r. wydana została praca autorstwa Włodzimierza Sulei pt. „Orientacja austro-polska w latach pierwszej wojny światowej (do aktu 5 listopada 1916 r.)”. Stanowi ona najpełniejsze, jak dotąd, omówienie historii Naczelnego Komitetu Narodowego, pisane jednak z punktu widzenia nie tyle samej organizacji, co całej formacji politycznej, jaką stanowiła orientacja austro-polska. Krakowski Komitet był bez wątpienia głównym wyrazicielem tej koncepcji, stąd też w pracy Włodzimierza Sulei odnaleźć można ogromną ilość rzeczowych informacji, w szczególności dogłębne omówienie historii politycznej NKN w latach 1915-1916. Książka ta nie stanowi jednak monografii Komitetu. Pewnym mankamentem pozostaje dość powierzchowne naświetlenie kulis powstania Legionów oraz Naczelnego Komitetu Narodowego, co stanowiło przecież moment absolutnie kluczowy. Podobnie inne, pozapolityczne obszary działalności NKN zostały omówione w sposób dość ogólny, bądź też w ogóle pominięte. Poza tymi trzema podstawowymi pozycjami, w badaniach nad NKN niezwykle pomocne okazać się mogą artykuły oraz publikacje omawiające pojedyncze aspekty jego działalności. Do grupy tej zaliczyć można książkę Jana Mleczaka, który szczegółowo opisał prowadzoną przez Komitet akcję werbunkową na terenie Galicji oraz Królestwa Polskiego6. Z kolei w pracach Jerzego Gaula odnaleźć możemy wiele ciekawych informacji odnośnie kontaktów NKN z władzami austriackimi7. Janusz Sibora sporą część swojej książki pt. „Narodziny polskiej dyplomacji u progu niepodległości” poświęcił z kolei działalności zagranicznej Naczelnego Komitetu Narodowego8. Joanna Szarkowa, w nigdy nie opublikowanej niestety rozprawie doktorskiej w ciekawy sposób omówiła akcję propagandową NKN, natomiast Aleksandra Garlicka poświęciła jeden ze swoich artykułów szczegółowemu przybliżeniu jego akcji prasowej9. 8 J. Sibora, Narodziny polskiej dyplomacji u progu niepodległości, Warszawa 1998. 9 A. Garlicka, Organizacja akcji prasowej Naczelnego Komitetu Narodowego, [w:] Z. Kmiecik (red.), Prasa Polska 1864-1918, Łódź 1976, s. 86-144. Takich przykładów można by jeszcze mnożyć. Analiza literatury może zatem prowadzić do wniosku, że prac dotyczących krakowskiego Komitetu jest w istocie dość sporo. Nic bardziej mylnego. Brakuje bowiem jednego, syntetycznego omówienia całości zagadnienia, jakie stanowił NKN. Poza tym w dziejach oraz działalności Komitetu istnieje cały szereg momentów, które nigdy nie zostały naświetlone. Dotyczy to np. politycznych dyskusji, jakie odbywały się w łonie ścisłego kierownictwa NKN w ciągu 1915 r. Posiadały one kluczowe znaczenie dla samookreślenia się organizacji, a także podjęcia niełatwej decyzji co do dalszych kierunków polityki Komitetu. Czy i na jakich warunkach rozpoczynać działalność w Królestwie Polskim? Czy Naczelny Komitet Narodowy powinien pozostać wierny tradycyjnym, legalistycznym założeniom polityki prohabsburskiej, czy też powinien próbować iść bardziej niezależną drogą? Pytania te ogniskowały wiele kluczowych problemów polskiego życia politycznego tego okresu. Nigdy nie zostały też omówione sprawy takie, jak szczegóły tworzenia przez NKN bazy logistycznej Legionów Polskich, nie mówiąc już o wielu aspektach prowadzonej przez Komitet propagandy, czy też jego myśli politycznej. Wreszcie, choć może się to wydać zaskakujące, nie posiadamy jasności co do absolutnie najważniejszego pytania: jak w ogóle doszło do powstania NKN oraz Legionów Polskich? Sprawa ta jest, trzeba przyznać, niezwykle skomplikowana. Dlatego też wszystkie, niemal bez wyjątku, opracowania podawały wersję wydarzeń do tego stopnia uproszczoną, że w efekcie w wielu miejscach nieprawdziwą. Waga tych zagadnień, z punktu widzenia ich roli w kluczowym dla dziejów Polski procesie, jakim było stopniowe odzyskiwanie niepodległości w okresie pierwszej wojny światowej, domaga się, aby zostały one wreszcie wyjaśnione. Z pomocą przychodzą liczne materiały źródłowe. Należy tutaj wspomnieć przede wszystkim ogromny zespół ponad 750 mikrofilmów z zasobu Archiwum Naczelnego Komitetu Narodowego, przechowywany w Archiwum Narodowym w Krakowie. Niestety zbiór ten w nikłym stopniu obejmuje dokumenty i akta z pierwszego okresu działalności NKN (do listopada 1914 r.). Archiwum z prawdziwego zdarzenia zaczęło powstawać dopiero w okresie przymusowego pobytu Komitetu w Wiedniu. Trudność tę w znacznej mierze rozwiązują inne źródła, w tym protokoły obrad, które sporządzane były na użytek prywatny Jana Rozwadowskiego (przechowywane w Bibliotece Zakładu Narodowego Ossolińskich we Wrocławiu) oraz obszerne sprawozdanie z działalności Legionu Wschodniego oraz Sekcji Wschodniej, przypisywane Aleksandrowi Skarbkowi i złożone w Archiwum Akt Nowych w ramach zasobu Centralnej Agencji Polskiej w Lozannie. Wiele interesujących informacji można też odnaleźć w archiwach austriackich, w tym w Haus-, Hof- und Staatsarchiv oraz w Kriegsarchiv w Wiedniu. Niestety, z uwagi na kilkuletnie prace remontowe, nie udało się skorzystać ze zbiorów Centralnego Archiwum Wojskowego w Warszawie. Podstawowym celem niniejszej pracy pozostaje zatem syntetyczne ujęcie dziejów oraz działalności Naczelnego Komitetu Narodowego. W głębokim przekonaniu autora zasługuje on na uwagę, gdyż – jak powiedziane zostało w podtytule rozprawy - Naczelny Komitet Narodowy stanowił integralny element zjawiska, jakim były Legiony Polskie. Co więcej, nie jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć dziejów polskich jednostek ochotniczych, bez uwzględnienia wielopłaszczyznowego wkładu oraz roli krakowskiego Komitetu. Ambicją autora jest takie przedstawienie tematu, aby z jednej strony zarysowany został ciąg najważniejszych wydarzeń z historii NKN, z drugiej zaś by czytelnik otrzymał szeroki przegląd różnych obszarów jego działalności. Wybór takiego podejścia wynika z głębokiego przekonania, że o Naczelnym Komitecie Narodowym warto pamiętać nie tylko, jako o ważnym zjawisku natury politycznej, ale też pewnej przestrzeni, w której w latach 1914-1917 wykonano ogromną, choć często zapomnianą pracę organizacyjną oraz propagandową. Przyjęcie takiego punktu widzenia rodzi oczywiste napięcie pomiędzy ujęciem chronologicznym i problemowym. Trudność ta rozwiązana została poprzez podział pracy na dwie, wyraźnie zarysowane części. Pierwszą stanowią dzieje polityczne NKN. Część druga, problemowa, prezentuje natomiast w ujęciu przekrojowym najważniejsze aspekty działalności krakowskiego Komitetu, takie jak organizacja logistycznego wsparcia dla Legionów Polskich, akcja zagraniczna oraz propaganda. Jeśli chodzi o pierwszą, polityczną, część pracy, to należy zaznaczyć, że rozmiary oraz oczywiste ograniczenia pracy doktorskiej zmuszają do ujęcia tego tematu z określonego punktu widzenia. Na wstępie szczegółowo omówiona została zatem sytuacja polityczna w Galicji przed wybuchem Wielkiej Wojny. Rozmiary tego fragmentu wynikają przede wszystkim z faktu, że niemożliwym jest zrozumienie wydarzeń z dziejów NKN, bez uprzedniego zarysowania determinującego je, wyjątkowo złożonego oraz wielowątkowego splotu uwarunkowań i okoliczności. Następnie szczególna uwaga poświęcona została kwestii powstania Legionów Polskich oraz Naczelnego Komitetu Narodowego, a także pierwszym tygodniom ich funkcjonowania. Jak już wspomniano, wiąże się to z przekonaniem, że dotychczasowe opracowania dalekie są od podania w pełni satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie, jak doszło do tych, jakże istotnych, wydarzeń. Poprzez możliwie najbardziej wnikliwe zestawienie dostępnych źródeł i opracowań, niniejsza praca zmierza ku spójnemu i przekonywującemu wyjaśnieniu okoliczności, które w sierpniu 1914 r. doprowadziły do utworzenia pierwszych od wielu lat polskich jednostek wojskowych oraz patronującej im, pod wieloma względami quasi-rządowej struktury. Nieco inaczej rzecz się ma z późniejszymi dziejami politycznymi Naczelnego Komitetu Narodowego, szczególnie obejmującymi lata 1915-1916. Zostały one w doskonały i bardzo dogłębny sposób omówione we wspomnianej pracy Włodzimierza Sulei. Na obecnym etapie badań niewiele już można w tej materii dodać i nie wydaje się, aby istniała w związku z tym potrzeba ponownego przepisywania tych treści. Lata 1915-1917 (a właściwie 1918) omówione są zatem w sposób syntetyczny, tak, aby czytelnik posiadał jasność, co do zasadniczych procesów, jakim poddany był w tym czasie Naczelny Komitet Narodowy, ze szczególnym uwzględnieniem wydarzeń, dyskusji i sporów, które zachodziły w ścisłym politycznym kierownictwie tej organizacji. Niniejsza rozprawa nie rości sobie zatem pretensji, aby być w pełni wyczerpującym ujęciem tematu. Ambicją autora pozostaje natomiast, aby stanowiła ona cenne uzupełnienie dotychczasowej literatury, w szczególności książki Włodzimierza Sulei, wraz z którą ma nadzieję tworzyć pewien spójny zasób wiedzy na temat NKN i stanowić jednocześnie pierwszą kompleksową pracę, dającą czytelnikowi ogląd najważniejszych aspektów działalności interesującej nas organizacji, a także dawać zrozumiałą odpowiedź na pytania: jak powstał, jak funkcjonował oraz jak upadł Naczelny Komitet Narodowy? Rozprawa jest jednocześnie pewnego rodzaju zaproszeniem do dalszych badań, gdyż nie ulega wątpliwości, że wiele pobieżnie poruszanych w niej spraw, jak choćby Polska Organizacja Narodowa, działalność Departamentu Wojskowego, powiatowych Komitetów Narodowych, czy też akcja pomocowa NKN, same w sobie stanowią doskonałe tematy osobnych dysertacji. Wreszcie last but not least, autor chciałby wyrazić serdecznie podziękowania promotorowi niniejszej pracy, Panu Profesorowi Michałowi Baczkowskiemu - za jego nieustanne zainteresowanie, cierpliwość, a także ogromną ilość wskazówek, które pomogły zmierzyć się z podjętym tematem. Że ambicja przewyższa czasem siły i że ta ambicja wikła czasami nie tylko ścieżki idei ale nawet samą ideę – to trudno. Taka jest już często nasza polska polityka! Jan Dąbski, członek Naczelnego Komitetu Narodowego ROZDZIAŁ I POLSKIE OBOZY POLITYCZNE W GALICJI PRZED PIERWSZĄ WOJNĄ ŚWIATOWĄ 1.1 Stronnictwa i życie polityczne Galicji przed I wojną światową Prześledzenie genezy wydarzeń politycznych okresu „wielkiej wojny” z pewnością nie należy do spraw najłatwiejszych. Korzenie wszystkiego, co wydarzyło się wówczas na ziemiach polskich sięgają głęboko w wiek dziewiętnasty – okres intensywnych przemian, które wytworzyły stan rzeczy wielowątkowy, barwny, ale i trudno uchwytny. Ukazywanie całościowej panoramy życia politycznego Galicji na przełomie XIX i XX stulecia wydaje się jednak zbędne – zagadnienie to znalazło swoje omówienie w dziesiątkach, jeśli nie setkach prac i artykułów naukowych. Warto skoncentrować się na tych zjawiskach, które posiadały rzeczywiste znaczenie dla późniejszego rozwoju wydarzeń politycznych. Jednym z zasadniczych, choć często niedocenianych rezultatów funkcjonowania autonomii galicyjskiej było powstanie nowoczesnej i jak na warunki polskie licznej klasy politycznej. Ze swadą opisuje to Wilhelm Feldman, późniejszy działacz Naczelnego Komitetu Narodowego: „Galicja ma też coraz więcej ludzi, którzy zawodowo żyją dla polityki. Gorsza, że i żyją z polityki. Trzeba ich odróżnić od typów wielkich ideowców, którzy prowadzili narody. (…) Dziś są specjaliści, których jedynym talentem i rzemiosłem – agitacja, wytrącić im możność agitowania z ręki – będą niczym”10. 10 W. Feldman, Ewolucje partyjne w Galicji, „Krytyka”, t. 33 (1912), s. 205. Abstrahując od zawartych w przytoczonej wypowiedzi ocen, istotny jest fakt pojawienia się w Galicji profesjonalnej klasy politycznej. Jej kształtowanie się było zjawiskiem typowym dla konsekwentnie modernizujących i demokratyzujących się krajów europejskich początku XX w. Galicja pozostawała częścią ziem polskich, w której procesy te były najbardziej zaawansowane i tylko tutaj życie polityczne mogło być na szeroką skalę tworzone nie tylko przez działaczy partyjnych, ale przede wszystkim przez zawodowych parlamentarzystów. Jak doskonale wiemy, przynajmniej kilkudziesięciu z nich zrobiło kariery w najwyższych strukturach monarchii austro-wegierskiej, obejmując niejednokrotnie stanowisko premiera lub teki ministerialne11. Ta wcale niemała grupa ludzi w sposób zupełnie jawny mogła poświęcić się niezwykle skomplikowanej w warunkach naddunajskiej monarchii grze politycznej, ale też tworzeniu programów, koncepcji i planów działania. W sposób naturalny w ich działalności uparcie powracała też kwestia niepodległości. Niezależnie od tego, czy wspomniani politycy na co dzień zajmowali się planami zmian społecznych, działalnością naukową, gospodarczą czy też administracją naddunajskiej monarchii, prędzej czy później musieli się z nią mierzyć. Z naszego punktu widzenia najistotniejsze jest jednak to, że każde z obecnych na galicyjskiej scenie politycznej ugrupowań wykształciło także swoisty sposób myślenia i działania, który później bezpośrednio warunkował reakcje ich działaczy na niejasną i błyskawicznie zmieniającą się po wybuchu wojny sytuację. 11 W. Łazuga, Kalkulować. Polacy na szczytach c.k. monarchii, Poznań 2013, s. 9. 12 Na temat konserwatystów krakowskich oraz galicyjskich elit władzy, zob. A. A. Ziemba, Polacy taktyczni, a Polacy nietaktowni: doświadczenie historyczne a świadomość polityczna elit władzy w Galicji w przededniu niepodległości, [w:] J. Machnik, W. Rojek (red.), Stan świadomości narodowej Polaków w przededniu niepodległości, Kraków 2010, s. 57-72. 1.1.1 Konserwatyści krakowscy Zrozumienie zarówno historii Galicji, jak i dziejów Naczelnego Komitetu Narodowego, nie jest w ogóle możliwe, bez rzetelnego przeanalizowania cech stronnictwa określanego jako konserwatyści krakowscy. Stanowili oni nie tylko środowisko, które przez niemal cały czas istnienia autonomii sprawowało władzę, ale można powiedzieć, że byli wręcz kwintesencją galicyjskiej polityki12. Wiąże się to z faktem, iż przez nieomal 50 lat pod ich przemożonym wpływem znajdowały się zarówno zasadniczy dyskurs polityczny, jak i sposób działania galicyjskich polityków. Jak zobaczymy w dalszej części wywodu pod wieloma względami, w szczególności ideologicznym, zdominowali oni również Naczelny Komitet Narodowy. Uporządkujmy jednak pewne fakty. Przez niemal cały czas istnienia autonomii galicyjskiej konserwatyści krakowscy – bo tak ich powszechnie nazywano – stanowili bardziej środowisko, niż nowoczesną partię polityczną. Pełna instytucjonalizacja ugrupowania nastąpiła dopiero w 1907 r., kiedy powstało Stronnictwo Prawicy Narodowej. Należy również zaznaczyć, iż na początku XX wieku określenia konserwatyści krakowscy nie stosowano wymiennie z nazwą „Stańczycy” – była ona zarezerwowana jedynie dla pierwszego pokolenia krakowskich konserwatystów, pokolenia „Teki Stańczyka”13. Działacze interesującego nas okresu chętniej określali się jako neokonserwatyści. W odczuciu społecznym stanowili oni wciąż jedno i to samo „stronnictwo krakowskie”. W początkowym, stańczykowskim okresie najczęściej traktowano ich jako element większego ugrupowania konserwatywnego, na początku XX wieku pojęcie to de facto już nie funkcjonowało – różnice miedzy odłamem zachodnim (krakowskim) oraz wschodnim (Podolacy) nie pozwalały już w żaden sposób traktować ich jako jednego stronnictwa. 13 M. Jaskólski, Kaduceusz polski. Myśl polityczna konserwatystów krakowskich 1866-1934, Warszawa-Kraków 1990, s. 245. 14 K. Srokowski, N.K.N…., s. 18-19. 15 A. Achmatowicz, Polityka Rosji w kwestii polskiej w pierwszym roku Wielkiej Wojny 1914-1915, Warszawa 2003, s. 95. 16 M. Jaskólski, Kaduceusz…, s. 30-45. 17 W. Feldman, Stronnictwa i programy polityczne w Galicji, Kraków 1907, s. 128. Ukształtowane w drugiej połowie lat sześćdziesiątych XIX w. stronnictwo stańczyków zawsze budziło dwa zasadnicze skojarzenia. Pierwszy z nich to polityka lojalizmu w stosunku do Cesarstwa Austrii. Najprościej rzecz ujmując, ich idea polityczna sprowadzała się, jak to ujął Konstanty Srokowski do „skoordynowania polskiej polityki narodowej w Galicji z polityką państwa, przy równoczesnym lojalnym oparciu się o dynastię”14. Nie przez przypadek w społecznym odbiorze za dewizę stronnictwa krakowskiego uznawano słowa adresu sejmu galicyjskiego do cesarza z grudnia 1866 r. „Przy Tobie, Najjaśniejszy Panie stoimy i stać chcemy”15. Kolejnym elementem definiującym niejako ugrupowanie stańczyków pozostawał ich ścisły związek z krakowską szkołą historyczną16. Nie jest łatwo określić, który z tych elementów posiadał charakter pierwotny, który zaś wtórny: czy pierwsza była postawa polityczna, czy też refleksja historyczna? Różnego rodzaju omówienia działalności tego ugrupowania zazwyczaj podają analizę historyczną jako punkt wyjścia do przyjęcia określonej opcji politycznej. Warto podkreślić, że zgoła odmienne spojrzenie posiadał Wilhelm Feldman, autor niemal współczesny stańczykom i jeden z pierwszych badaczy polskiego życia politycznego w okresie zaborów. W jego ujęciu stańczycy uprawiali naciąganie syntez historiozoficznych wedle bieżących interesów politycznych. Sama idea lojalizmu nie była niczym oryginalnym, a z pewnością trudno ją uznawać za jakieś objawienie. Wyniknęła po prostu z atmosfery chwili i pracowało na nią właściwie całe społeczeństwo. Na pewno nie była jakimś genialnym pomysłem wyjątkowo przenikliwych intelektualistów. Ludzie tacy jak Józef Szujski jedynie konkretyzowali, werbalizowali to, o czym mówiło całe galicyjskie społeczeństwo17. Najsłynniejsza broszura, „Kilka prawd…” pisana była w 1867 r., a więc zaraz po ugodzie z Austrią, wprowadzeniu autonomii, adresie Potockiego. Mowa jest w niej o porzuceniu liberum conspiro, co w roku 1867 było już sprawą nieaktualną18! Rzeczywiście można odnieść wrażenie, że „Teka stańczyka” miała przede wszystkim charakter pamfletu służącego walce politycznej z obozem demokratycznym. Koncentrowała się na krytyce idei wznowienia irredenty, która była jedynie domniemana. Nikt o walce wówczas nie myślał, zaś stańczycy rozdmuchali jedynie problem, aby dyskredytować przeciwników i ukazać ich jako polityków nieodpowiedzialnych. Było to, jak określił Boy-Żeleński: „lanie wody z sikawek”, w sytuacji „kiedy dawno już nie było ognia”19. 18 Ibidem, s. 129. 19 M. Jaskólski, Historia – naród – państwo. Zarys syntezy myśli politycznej konserwatystów krakowskich w latach 1866-1934, Kraków 1981, s. 124. 20 Ibidem, s. 17. 21 Szerzej na temat relacji między konserwatyzmem a refleksją historyczną, patrz: M. Jaskólski, Kaduceusz…, s. 17-29. 22 Ibidem, s. 58 23 Pierwszy z nich traktował historię jako naukę w znaczeniu pozytywistycznym, dążącym do daleko posuniętej obiektywizacji, zaś jego przedstawicielami byli Koźmian (częściowo), zaś w pełni Bobrzyński i Estreicher. Inaczej do historii podchodzili twórcy tacy jak Kalinka, Szujski, Tarnowski i Jaworski, którzy zachowując naukową metodologię pozwalali sobie na nieco większe zaangażowanie ideologiczne, zob. M. Jaskólski, Historia…, s. 25-45. Niezależnie od tych dywagacji jedno wydaje się pewne: co wyróżniało konserwatystów krakowskich na tle nie tylko polskiej, ale i europejskiej polityki, to „zjawisko połączenia najwyższych kwalifikacji naukowych w zakresie historii z faktycznym i w pełni kompetentnym (co nie zawsze znaczy, że najlepszym) sprawowaniem funkcji politycznych”20. Należy zaznaczyć, że sama obecność historycznej refleksji, jako elementu myśli politycznej nie jest niczym nadzwyczajnym dla europejskiego konserwatyzmu. Co więcej, pogłębione spojrzenie na przeszłość może uchodzić za jego immanentną wręcz cechę21. W stronnictwie krakowskim wyjątkowe było jednak to, że historycy byli równocześnie politykami, zaś niemal wszyscy działacze polityczni posiadali bardzo gruntowną wiedzę historyczną i z chęcią posługiwali się argumentami nawiązującymi do przeszłości. Analizując działalność tego stronnictwa nie jest wręcz możliwe oddzielenie nauki od polityki – wzajemnie się one ze sobą przeplatały22. W przeciwieństwie do postawy politycznej wspomniana myśl historyczna, czy też momentami wręcz historiozoficzna, stańczyków rzeczywiście wydaje się oryginalna. Nie była ona bynajmniej jednorodna i dzieliła się przynajmniej na dwa współistniejące ze sobą nurty23. Z punktu widzenia naszych dalszych rozważań warto się zatrzymać na pewnych jej istotnych elementach. W swoich zasadniczych założeniach doktryna stańczykowska jawiła się jako typowo konserwatywna. Ich koncepcja państwa i społeczeństwa wynikała przede wszystkim z zasadniczego antyindywidualizmu – głębokiego przekonania o prymacie społeczeństwa, państwa, czy też narodu nad jednostką24. Wiązała się z tym dość silna wizja organicystyczna – idea społeczeństwa jako naturalnego organizmu, w ramach którego każdy człowiek posiada najlepsze warunki do życia25. 24 M. Jaskólski, Kaduceusz…, s. 55. 25 M. Jaskólski, Historia…, s. 73-74. 26 M. Jaskólski, Kaduceusz…, s. 55. 27 Ibidem, s. 89. 28 W. L. Jaworski, Listy z Sejmu. Rok 1910, Kraków 1911, s. 201. Kolejną naczelną zasadę stanowił ewolucjonizm – podkreślanie ciągłości społeczeństwa, państwa, tradycji, a także rozwój następujący stopniowo w czasie i przestrzeni. Postęp miał mieć charakter nie tyle gwałtownych zmian, co bardziej harmonijnego narastania. Rewolucje uznawano za elementy całkowicie dysfunkcjonalne, przerywające naturalny proces ewolucyjny26. Prawidłowo zachodzące zmiany każdego społeczeństwa widziano jako ciągły „ruch do góry”, tak więc wbrew powszechnemu przekonaniu o pesymizmie tej szkoły, zasadnicza refleksja na temat ludzkości miała raczej charakter optymistyczny. Jeszcze raz warto jednak podkreślić, jak miało wyglądać owo idealne konserwatywne społeczeństwo. Funkcjonując jak żywy organizm musiało się ono opierać na zasadzie harmonii i równowagi, co w praktyce oznaczało np. dążenie do łagodzenia antagonizmów27. Głęboka wiara wielu konserwatystów w taki stan rzeczy posiadała ogromne znaczenie dla dziejów galicyjskich elit politycznych, gdyż stanowiła punkt wyjścia do specyficznego sposobu uprawiania przez nich polityki. Polegał on na ciągłym poszukiwaniu kompromisu oraz forsowaniu własnych celów w ciągłym dialogu z innymi, nawet bardzo ideologicznie odległymi siłami politycznymi. Nie przez przypadek w 1910 r. Władysław Leopold Jaworski pisał: „(…) gdybyśmy stracili jedni do drugich wzajemne zaufanie, to wobec tego, że wszyscy widzimy, że tylko w drodze współdziałania przyjść może coś do skutku, sumienie nie pozwalałoby nam łudzić ludności, że cośkolwiek pozytywnego zrobimy”28. Zarówno w ich wizjach rozwoju społecznego, jak i w praktycznej działalności politycznej stańczycy bardzo mocno podkreślali też konieczność opierania się na elitach. Wytłumaczeniem miało być tutaj przyjęcie założenia, iż stanem naturalnym dla społeczeństwa jest hierarchia. Stanowi ona wręcz istotę każdej struktury społecznej. Wypływa to z natury człowieka, historii, ale też z religii, ze swej istoty wpajającej hierarchiczny obraz świata29. Jedną z konsekwencji takiego stanu rzeczy jest przyjęcie, że elementem niezbędnym do harmonijnego funkcjonowania oraz stopniowego rozwoju społeczeństwa jest wykształcenie się silnej „warstwy porządkującej”, a więc grupy posiadającej świadomość narodową oraz zdolność do bytu państwowego – specyficznego połączenia świadomości sensu egzystencji państwa z umiejętnością nim kierowania30. W praktyce owa „warstwa porządkująca” kojarzona była przede wszystkim ze szlachtą oraz elitami intelektualnymi. Rezultatem takiego sposobu myślenia był brak głębszego zrozumienia konserwatystów krakowskich dla procesów demokratyzacji kraju. Rzecz jasna do końca istnienia autonomii galicyjskiej funkcjonowali oni w środowisku coraz bardziej demokratycznym: brali udział w wyborach, debatach parlamentarnych, koalicjach. Nie zmienia to faktu, że w ich najgłębszym przekonaniu, prawdziwą politykę uprawiać należy nie na parlamentarnej mównicy, ale w zaciszu rządowych gabinetów. Ponad popisy oratorskie i porywanie za sobą mas zdecydowanie przedkładali bezpośredni i osobisty wpływ na polityków piastujących najważniejsze funkcje w naddunajskiej monarchii31. Do pewnego momentu stanowiło to wielką siłę stańczyków, potem już tylko słabość. 29 M. Jaskólski, Kaduceusz…, s. 83-84. 30 Ibidem, s. 105; M. Król, Przedmowa, [w:] Stańczycy. Antologia myśli społecznej i politycznej konserwatystów krakowskich, wybór tekstów, przedmowa i przypisy Marcin Król, Warszawa 1985, s. 20. 31 Szczytowy okres politycznych wpływów stańczyków, a równocześnie czas powstawania najważniejszych dzieł szkoły krakowskiej, to czas rządów Taaffego (1878-1893) oraz Badeniego (1895-1897), zob. M. Jaskólski, Kaduceusz…, s. 68. 32 Ibidem, s. 62. 33 J. Szujski, O młodszości naszego cywilizacyjnego rozwoju, [w:] Stańczycy. Antologia myśli społecznej i politycznej konserwatystów krakowskich, wybór tekstów, przedmowa i przypisy Marcin Król, Warszawa 1985, s. 149-159; M. Jaskólski, Historia…,, s. 122. Swoje przekonania o tym, jak powinno wyglądać i rozwijać się społeczeństwo, stronnictwo krakowskie nakładało na bieżącą, dramatyczną sytuację narodu polskiego. Nie będziemy się rozwodzić nad wielokrotnie już w literaturze omawianą stańczykowską koncepcją upadku Rzeczpospolitej, warto jednak zwrócić uwagę, że w kontekście przytoczonych rozważań nad rozwojem cywilizacyjnym narodów, zarówno przed, jak i porozbiorowe dzieje Polaków świadczyć miały o generalnym „niedostatku charakteru narodowego”32. Ten pesymizm w myśleniu o własnym społeczeństwie wyrażał się też w przekonaniu o młodszości cywilizacyjnej narodu polskiego33. W tej sytuacji ogromną szansą stała się dla Polaków liberalizująca się monarchia austro-węgierska, w której rządzeniu mogli brać czynny udział, zarówno na poziomie krajowym, jak i ogólnopaństwowym. Sejm Krajowy, Rada Państwa, sprawowanie funkcji w rządzie mogło być dla przedstawicieli nieodpowiedzialnej dotychczas warstwy szlacheckiej nieocenioną szkołą funkcjonowania prawdziwego państwa. W sposób dobitny świadczą o tym słowa napisane już w czasie I wojny światowej przez ówczesnego przywódcę krakowskich konserwatystów, Władysława Leopolda Jaworskiego: „Nie mieliśmy przez generacje wychowania polegającego na wyrabianiu zmysłu państwowości. Przeciwnie, państwo było nam wrogiem. Teorią nie można wyrabiać zmysłu państwowości, tu widzi się znaczenie stańczyków: wejść w rząd, wyrobić w sobie zmysł państwowości”34. Rząd, nawet jeśli był zaborczy, wyrastał na element spajający społeczeństwo, scalał i nadawał jakiś sensowny kształt stosunkom społecznym. Krytyka rządu prowadzić mogła wyłącznie do popadania w anarchię – dawny i największy grzech społeczeństwa polskiego. Największą zaś cnotą obywatelską było w tym układzie nic innego tylko posłuszeństwo35. 34 Archiwum Polskiej Akademii Nauk (dalej: APAN), Materiały W. L. Jaworskiego, Diariusz 1914-1918, t. III, k. 708. 35 W. Feldman, Stronnictwa…, s. 178. 36 A. Achmatowicz, Rosja…, s. 96. 37 W. Feldman, Dzieje polskiej myśli politycznej 1864-1914, Warszawa 1933, s. 59. Rozumując w ten sposób stańczycy w sposób niezwykle mocny zaczęli wierzyć, że absolutną podstawą rozwoju narodu polskiego jest państwo zaborcze. Nie bez znaczenia pozostawało również przewijające się w myśli stańczyków przekonanie o tym, że to właśnie Austria oraz dom habsburski przejmą dziedzictwo Rzeczpospolitej w postaci odgrywania roli tarczy cywilizacji zachodu, a także strażniczki praw poszczególnych narodowości36. Sojusz z Habsburgami już od samego początku propagowany był też pod hasłem wspólnej walki z Rosją37. Chociaż w myśli stańczyków silny był też wątek trójlojalizmu, od początku pobrzmiewały też nuty, które stanowić miały punkt wyjścia do ukształtowania się idei austro-polskiej. Podsumowując te najważniejsze wątki myśli polityczno-historycznej obozu stańczyków, wysnuć można przynajmniej dwa zasadnicze wnioski. Po pierwsze, nawet jeżeli przyjęcie przez nich w latach sześćdziesiątych postawy lojalizmu wynikało z doskonałego wyczucia politycznej koniunktury, to z pewnością nie był to lojalizm bezrozumny. Jego uzasadnieniem był bowiem przemyślany, długofalowy i bardzo wyrafinowany projekt, jakim było budowanie w oparciu o naddunajską monarchię narodu w sensie politycznym. Po drugie, przyjęte założenia ideologiczne powodowały, że sytuacja, w jakiej po wprowadzeniu autonomii znaleźli się galicyjscy Polacy wydawała się optymalna, wręcz idealna dla dalszego, harmonijnego rozwoju narodu. Ani mniej, ani nic więcej nie byłoby w tamtej sytuacji wskazane. W praktyce aż do okresu bezpośrednio poprzedzającego I wojnę światową wysiłki stronnictwa krakowskiego zmierzały do utrzymania za wszelką cenę ówczesnego, galicyjskiego stanu rzeczy. Najlepiej świadczą o tym słowa Stanisława Koźmiana „(…) stan Galicji i jej stosunek do monarchii pozostały rękojmią ogólną dla idei polskiej (…). Pielęgnujmy zatem ten stan wytrwale, sumiennie, pielęgnujmy troskliwie stosunek kraju z tą dynastią, pod egidą której rozwijać jako możemy część i pracować dla całości”38. 38 S. Koźmian, Program „Czasu”. Artykuł wstępny z dnia 27 VII 1878 r. (Przedruk z „Czasu” nr 171), Kraków 1878, s. 19-20. 39 M. Jaskólski, Kaduceusz…, s. 45 40 W. Feldman, Stronnictwa…, s. 210. 41 Ibidem, s. 211. 42 M. Jaskólski, Kaduceusz…, s. 45. 43 W. Feldman, Stronnictwa…, s. 219. 44 Sz. Rudnicki, Słowo o autorze, [w]: W.L. Jaworski, Diariusz 1914-1918, Warszawa 1997, s. X-XI; J. Buszko, Jaworski Władysław Leopold, PSB, t. XI pod red. K. Lepszego, Wrocław-Warszawa-Kraków 1964,s . 115-118. Jak już wspomnieliśmy, młode pokolenie wkraczające na scenę polityczną od połowy lat dziewięćdziesiątych XIX w., najchętniej określało się jako neokonserwatyści. Skupiali się oni początkowo w założonym w 1895 r. Klubie Społecznym39. Do ich grona należeli Piotr i Antoni Górscy, Władysław Leopold Jaworski, Adam Krzyżanowski, Stanisław Estreicher i Jan Hupka40. W swojej publicystyce i działalności większy niż poprzednie pokolenie konserwatystów nacisk kładli na kwestie prawne, ekonomiczne i społeczne, projekty reform oraz dokładne analizy. W stosunku do swoich poprzedników – stańczyków - byli niezwykle krytyczni, szczególnie jeśli chodzi o stan galicyjskiej gospodarki41. Nie zmienia to jednak faktu, że pod względem światopoglądowym cały czas pozostawali częścią ruchu stańczykowskiego, „byli odroślą na pniu dawnego konserwatyzmu krakowskiego, szkołą przyszłej kadry politycznej, która przez podjęcie wspomnianej wyżej problematyki uzupełniała (a czasem krytykowała) idee, które przez ich nauczycieli zostały ongiś zaniedbane lub źle ujęte”42. Podobnie jak ich poprzednicy, a być może nawet z większą jeszcze zajadłością występowali przeciw wszelkim pomysłom rewolucyjno-konspiracyjnym, za wszelką cenę dążąc do utrzymania pod względem politycznym status quo43. Najwybitniejszą postacią obozu neokonserwatystów, a więc zarazem i przywódcą stronnictwa krakowskiego w latach poprzedzających wybuch pierwszej wojny światowej był z pewnością Władysław Leopold Jaworski44. Ten znakomity znawca prawa cywilnego, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego prezentował typowe dla całego środowiska połączenie intelektualisty oraz polityka. Zarówno jego akademickie, jak i polityczne wywody charakteryzowała niezwykła logika, spójność i precyzja. Pośród badaczy idei politycznych pojawiają się wręcz opinie, że jako kontynuator myśli stańczyków był on najwybitniejszym ideologiem obozu konserwatywnego, jednym z niewielu, którzy zbudowali w miarę konsekwentną doktrynę45. Oparta była ona na pogłębionej refleksji historiozoficznej, interpretującej dzieje ludzkości jako nieustanne napięcie między uniwersalizmem oraz indywidualizmem - z jednej strony zafascynowany był romantyzmem, z drugiej strony właśnie z wątków metafizycznych potrafił wyprowadzać precyzyjny, prawny formalizm46. Uświadomienie sobie tych intelektualnych źródeł postawy Jaworskiego wydaje się w tym momencie konieczne. Godzenie intelektualnych, ideologicznych, emocjonalnych i wreszcie politycznych sprzeczności oraz budowanie wysublimowanych i wielowarstwowych planów działania będzie go charakteryzować również jako członka oraz prezesa NKN. Do Komitetu wniesie on też umiejętność spokojnego i dyplomatycznego rozgrywania konfliktowych sytuacji47. Zgodnie ze swoimi dotychczasowymi doświadczeniami nada mu też jednolitą i w miarę spójną koncepcję ideologiczną48. 45 M. Jaskólski, Kaduceusz…, s. 46-48. 46 Ibidem, s. 48. 47 K. Srokowski, N.K.N.…, s. 256-257. 48 zob. W.L. Jaworski, Mowy 1914-1915, Kraków 1915. 49 J. Dąbski, Wojna i ludzie, Wspomnienia z lat 1914-1915, Warszawa 1969, s. 65. 50 I. Daszyński, Szlachetczyzna a odrodzenie Galicji, Lwów 1999, s. 81. Jeśli chodzi o jego zewnętrzną prezencję, oddajmy głos bacznemu obserwatorowi rzeczywistości, ludowcowi Janowi Dąbskiemu: „Prof. dr Wła[adysław] Leo[pold] Jaworski jest indywidualistą niecodziennej miary, Niskiej budowy, krępy, ze skrzywioną głową. Twarz piękna okolona brodą szpakowatą, starannie wypielęgnowaną. (…) Postać cała dystyngowana, pełna towarzyskiej kultury i zręczności w obcowaniu z ludźmi. Prof. Jaworski jest znakomitym mówcą, pomimo braku kardynalnego organu wymowy, tj. gardła. Miał ponoć w wyniku jakiegoś defektu fizycznego metalową rurkę w gardle. Przeto słowa wychodziły z niego powoli, z trudnością, trochę charczące w skutek sztucznego łapania powietrza. Za to słowami kierował silny mózg. Rzadko spotyka się mówcę, który tak zdecydowanie był panem swojego głosu, jak prof. Jaworski. Nigdy nie wyrwało mu się słowo niepotrzebne, szkodliwe w danej chwili. Język żywy, oryginalny, bogaty, pełen świeżości. Dykcja równa, potoczysta, jakby każda mowa była z góry przygotowana i w każdym szczególe, ba, nawet w każdym wyrazie obmyślana49”. Jak widzimy również wielu współczesnym Władysław Leopold Jaworski jawił się jako doskonały myśliciel, precyzyjny mówca oraz dystyngowany polityk. Nie wszystkim jednak. Niektórzy pokpiwali sobie z jego wyrafinowanych wywodów. „Konia z rzędem dam szanownemu panu Jaworskiemu…, za to żeby wypowiedział zrozumiałą dla wszystkich mowę programową” napisał Ignacy Daszyński50. Ten złośliwy przytyk nie był przypadkiem. Niezależnie od ostrej walki politycznej, jaką toczyły między sobą stronnictwa, niezachwiana niczym – nawet reformą wyborczą z 1908 r. – dominacja polityczna konserwatystów budziła niechęć oraz irytację. Powtarzając tezy publicystów sprzed 1914 r., do dzisiaj niektórzy historycy określają krakowskich konserwatystów, jako relikt czasu polsko-austriackiej ugody lub jako polityków bardziej austriackich niż polskich51. Sąd ten, jakkolwiek powierzchowny, nie powinien budzić zdziwienia. W 1907 r. sam Jaworski pisał: „W Austrii kierunek wpływu Polaków na politykę zagraniczną monarchii nie może ulec zmianie, w państwie bowiem liczącym tyle narodów, nie może ona być polityką zagraniczną tego lub innego narodu, ale musi być polityką całego państwa”52. W wypowiedzi tej widać siłę owej austro-polskiej tożsamość polityków obozu krakowskiego, ukształtowanej przez pół wieku doskonałego funkcjonowania w strukturach monarchii oraz uzasadnionej atrakcyjną ideologią. Jedno wydaje się też pewne: myśl stańczyków nie miała sobie równych pod względem intelektualnym oraz wsparta została ogromnym sukcesem politycznym. W efekcie zyskała ona w Galicji - jak pisze Konstanty Srokowski – „charakter wypróbowanej, niezawodnej i jedynie wskazanej”53. W tym dobrym samopoczuciu trwali przede wszystkim sami krakowscy konserwatyści, przez co w okresie późniejszym tym trudniej było im się z założeniami swojej polityki rozstać. 51 J. Holzer, J. Molenda, Polska w pierwszej wojnie światowej, Warszawa 1963, s. 45. 52 W. Suleja, Orientacja austro-polska w latach I wojny światowej (do aktu 5 listopada 1916 roku), Wrocław 1992, s. 22. 53 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 18. 54 Szerzej o Podolakach, zob. A. Górski, Podolacy. Obóz polityczny i jego liderzy, Warszawa 2013. 55 zob. B. Bankowicz, A. Dudek, J. Majchrowski, Główne nurty współczesnej polskiej myśli politycznej, t. I, Kraków 1996, s. 24-29; S. Grodziski, W Królestwie Galicji i Lodomerii, Kraków 1976, s. 245-248; W. Feldman, Stronnictwa…, s. 227-242. 1.1.2. Podolacy Zupełnie inne od stronnictwa krakowskiego oblicze galicyjskiego konserwatyzmu prezentowali Podolacy54. Zaliczali się do nich przede wszystkim przedstawiciele polskiego ziemiaństwa oraz arystokracji Galicji wschodniej. Śmiało można powiedzieć, że to właśnie pochodzenie oraz geografia implikowały postawę tej grupy. Ich konserwatyzm, w przeciwieństwie do polityków krakowskich nie opierał się na wysublimowanej refleksji. Kierowali się raczej prostą niechęcią do wszelkich zmian społecznych, połączoną z poczuciem permanentnego zagrożenia ze strony konsolidujących się Ukraińców55. Elity Galicji zachodniej nigdy nie były w stanie w pełni podzielać obaw Podolaków i żywiły przy tym prozaiczne przekonanie, że są po prostu… „mądrzejsi”56. W dość zjadliwy sposób tę różnicę opisał Wilhelm Feldman: „Już za Rzeczyposolitej oskarżano szlachtę z zachodnich województw o obojętność dla kresów: nie czuła bezpośrednio klęsk płynących od Tatarów, Turków, Kozaków, zagospodarowała się lepiej, rozwijała wyższą kulturę (…), rozwijała w sobie nie tyle zalety oręża, ile rozum, zdolności polityczne; wschodnia zaś miała mnóstwo zalet i wszystkie wady kolonizatorów, zmuszonych bronić się przeciw nieprzyjacielowi zewnętrznemu i wewnętrznemu; w walce z ludem wyrobiony instynkt trzymania się ziemi, jako pierwsze przykazanie, z potrzeby bronienia swej odrębności płynący konserwatyzm szlachecki, ślepy, zacięty, niechętny wszelkim nowinkom (…). Powstały w ten sposób dwa typy szlacheckie: zachodnio-galicyjski, powiedzmy: krakowski o niezaprzeczonej wyższości umysłowej, konserwatysta oświecony i wschodni galicyjski Podolak, bardziej żywiołowy w swej zachowawczości, oddzielony od ludu nie tylko tradycją i interesami stanowymi, ale i narodowością”57. 56 Ibidem, s. 227-228. Pogląd ten Feldman powtarza za demokratą Tadeuszem Romanowiczem, zob. A. Górski, Podolacy…, s. 9. 57 W. Feldman, Stronnictwa…, s. 104-105. 58 A. Górski, Podolacy…, s. 9, 152-162. 59 Ibidem, s. 9, 264-273. W. Łazuga, Kalkulować…, s. 231-232 60 M.in. trzech Podolaków: hrabia Agenor Gołuchowski, Filip Zaleski oraz Leon Piniński pełniło urząd namiestnika Galicji, kolejnych; siedmiu powołanych zostało na stanowiska Ministrów ds. Galicji (Kazimierz Grocholski, Filip Zaleski, Apolinary Jaworski, Leon Biliński, hrabia Wojciech Dzieduszycki, Dawid Abrahamowicz i Wacław Zaleski). Z Podolakami związani byli niemal wszyscy prezesi Koła Polskiego w Radzie Państwa, zob. A. Górski, Podolacy…, s. 41. Należy też mieć świadomość, że pogląd Feldmana, będący odbiciem zapatrywań krakowskich konserwatystów oraz demokratów, stanowi w znacznej mierze uproszczenie. Faktycznie do stronnictwa podolskiego zaliczały się również postacie niepoślednie, pod niektórymi względami wręcz wybitne. Hrabia Wojciech Dzieduszycki (1848-1909) jako poeta i filozof należał do absolutnej elity intelektualnej Galicji, zaś jego poglądy polityczne i szerokie horyzonty umysłowe doceniał sam Michał Bobrzyński58. Hrabia Leon Piniński (1857-1938), pełniący w latach 1898 – 1903 urząd namiestnika Galicji, był autorem cenionych rozpraw z prawa rzymskiego i ekonomii, a przy tym osobą popularną, znaną z erudycji oraz artystycznego smaku59. Takich przykładów można by mnożyć, gdyż nie ulega wątpliwości, że ziemiańskie oraz arystokratyczne elity Galicji składały się z ludzi doskonale wykształconych oraz reprezentujących najwyższy poziom europejskiej kultury. Wielu z nich przewinęło się przez same szczyty życia politycznego monarchii habsburskiej60. Inni poprzestawali wprawdzie na lokalnym gruncie, niemiej jednak i tam wykazywali wielką aktywność, wprowadzając choćby wiele technicznych, a także organizacyjnych innowacji w zakresie gospodarowania na roli. Przykładem może być tutaj choćby przyszły członek NKN, książę Witold Czartoryski, który poświęcił większość swojego życia na tworzenie sieci Kółek Ziemian – rodzaju samopomocy przedstawicieli tej warstwy społecznej, stawiającej na promowanie nowoczesnych metod gospodarowania oraz praktycznego wykształcenia szlacheckiej młodzieży61. 61 A. Górski, Podolacy…, s. 141-143. 62 Ibidem, s. 70-76; J. Buszko, Sejmowa reforma wyborcza w Galicji 1905–1914, Warszawa 1956, s. 71–72. R. Król-Mazur, Idea odrodzonego państwa polskiego w poglądach galicyjskich ugrupowań politycznych do utworzenia Naczelnego Komitetu Narodowego, „Politeja” nr 14 (2010), s. 288. 63 A. Górski, Podolacy…, s. 70, 73, 144. 64 S. Grabski, Pamiętniki, t. I, Warszawa 1989, s. 171. 65 J. Dąbski, Wojna…, s. 67; S. Stroński, Cieński Tadeusz, Polski Słowik Biograficzny (dalej: PSB), t. IV pod red. W. Konopczyńskiego, Warszawa-Kraków-Łódź-Poznań-Wilno-Zakopane 1938, s. 53-55. Personalne zalety, jak również – o czym musimy pamiętać – istotne różnice, ujawniające się pomiędzy tak wieloma osobami, które w ten, czy inny sposób przewinęły się przez stronnictwo podolskie, nie mogą przesłaniać jednak faktu, że w interesującym nas okresie poprzedzającym wybuch pierwszej wojny światowej, konserwatyści wschodniogalicyjscy nie wypracowali żadnej wyrazistej koncepcji politycznej. Dowodzi tego ewidentne ciążenie przedstawicieli Podolaków ku bardziej konkretnym propozycjom ideologicznym. W 1908 r. spowodowało to nawet podział tego środowiska na „autonomistów”, cały czas współpracujących w Stronnictwie Prawicy Narodowej z konserwatystami krakowskimi oraz grupę określającą się jako „Centrum”, która coraz mocniej wiązała się z Narodową Demokracją, zaś później zlała się praktycznie z endeckimi secesjonistami, tzw. grupą „Rzeczpospolitej”62. Autonomistom przewodzili kolejno hrabia Leon Piniński oraz Stefan Starzyński, na czele Klubu Centrum formalnie stał natomiast Włodzimierz Kozłowski, którego wkrótce zastąpił jednak książę Witold Czartoryski63. Jako nieformalnego przywódcę tego obozu najczęściej wymieniało się jednak Tadeusza Cieńskiego. Postać ta jest niełatwa do jednoznacznej oceny i budziła bardzo sprzeczne emocje. Po prawej stronie sceny politycznej uchodził za „niekwestionowanego patriotę”64. Jeżeli dać wiarę relacji Jana Dąbskiego, który jednak nie należał do politycznych przyjaciół Cieńskiego, nie wyróżniał się on ani szczególną umysłowością, ani nadmierną energią i w gruncie rzeczy pozostawał tubą poglądów inteligentniejszych działaczy, którzy faktycznie definiowali poglądy oraz linię polityczną tego środowiska65. Z drugiej strony warto podkreślić, że Cieński stanowił czołową postać polskiej galicyjskiej Rady Narodowej – organizacji grupującej rozmaite stronnictwa i środowiska prawej strony sceny politycznej, które po reformie ordynacji wyborczej do Rady Państwa z 1908 r. postanowiły wspólnie przeciwdziałać ukraińskim wysiłkom na rzecz zdobycia większości mandatów mieszanych w Galicji wschodniej66. Struktura ta stanowiła nie tylko luźne forum współpracy polskich polityków, ale przedsięwzięcie, w ramach którego podjęto przynajmniej jedną, ambitną inicjatywę – tworzenie zagranicznych biur prasowych. Funkcjonowały one w Paryżu, Londynie, Rzymie oraz Lozannie67. Była to w warunkach zaborów swoista para-dyplomacja: pierwsze od wielu lat polskie instytucje, których zadaniem pozostawało szerzenie wiedzy o sprawie niepodległości Polski, a także historii i kulturze kraju. Gwoli ścisłości należy jednak dodać, iż często traktuje się udział Rady Narodowej w tym przedsięwzięciu za pewnego rodzaju przykrywkę. Faktycznie były one tworzone przez Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne, z którym Cieński miał pozostawać w bardzo bliskich relacjach. Jak twierdzą niektórzy badacze, należał on wręcz do tajnej Ligii Narodowej68. Pokazuje to, iż w przededniu wojny, kiedy coraz bardziej liczyły się koncepcje wyraziste, obejmujące w swoich rachubach szeroko zakrojone projekty, posiadające wielką tradycję i niewielką dynamikę środowisko Podolaków pozostawało pod coraz bardziej wyraźnym wpływem Narodowej Demokracji. 66 Reforma przyznawała Ukraińcom 28 ze 106 mandatów przypadających na Galicję. Wiele okręgów we Wschodniej Galicji było jednak dwumandatowych, z czego pierwszy mandat zarezerwowany był dla Ukraińców, drugi miał natomiast stanowić przedmiot wyborczej rywalizacji. W związku z dążeniem do zagarnięcia przez Ukraińców wszystkich możliwych mandatów w Galicji wschodniej, stronnictwa polskie postanowiły powołać do życia Centralny Komitet Wyborczy, który przerodził się w Radę Narodową, zob. A. Achmatowicz, Polityka Rosji…, s. 98; A. Wątor, Tadeusz Cieński, Ziemianin-polityk 1856-1925. Z dziejów konserwatyzmu wschodniogalicyjskiego, Szczecin 1997, s. 38-73. 67 Ibidem, s. 63; A. Achmatowicz, Polityka Rosji…, s. 100. 68 Ibidem, s. 99. Autor podaje ten fakt za spisem członków Ligii Narodowej autorstwa Stanisława Kozickiego. Znajduje się tam informacja, jakoby Cieński wstąpił do Ligii w 1912 r., zob. S. Kozicki, Historia Ligii Narodowej, Londyn 1964, s. 572. 69 zob. Z. Fras, Demokraci w życiu politycznym Galicji w latach 1848–1873, Wrocław 1997; Idem, Florian Ziemiałkowski 1817–1900. Biografia polityczna, Wrocław 1991; R.R. Ludwikowski, Główne nurty polskiej myśli politycznej1815-1890, Warszawa 1982, s. 292-312. 1.1.3. Polskie Stronnictwo Demokratyczne Polskie Stronnictwo Demokratyczne, zwane też demokratami bezprzymiotnikowymi lub po prostu liberałami, stanowiło drugie obok konserwatystów ugrupowanie będące tradycyjnym elementem galicyjskiej sceny politycznej69. Począwszy od lat sześćdziesiątych XIX stulecia trwało w permanentnej opozycji do dzierżących rząd dusz i władzę stańczyków. Popierani głównie przez mieszkańców miast, kupców, uboższą inteligencję oraz młodzież stanowili początkowo pewną alternatywę wobec arystokratyczno-ziemiańsko-profesorskiego środowiska konserwatystów i pozostawali z nimi w głębokim konflikcie. Odżegnywali się od radykalnego, stańczykowskiego potępienia zbrojnej walki o niepodległość, co jednak nie oznaczało nawoływania do nowego powstania, a jedynie dążenie do zachowania kultu tradycji insurekcyjnej, jako istotnego i chwalebnego elementu narodowej tożsamości. Na co dzień podobnie jak stańczycy podkreślali swoją lojalność wobec monarchii habsburskiej, choć wynikała ona raczej z pewnego rodzaju pragmatyzmu, niż z typowej dla stańczyków piętrowej konstrukcji intelektualnej, czy jakichkolwiek austro-polskich sentymentów70. Demokraci atakowali też konserwatystów na polu gospodarczym, domagając się zwrócenia większej uwagi na procesy modernizacyjne, w szczególności dotyczące rozwoju miast. 70 R. Król – Mazur, Idea…, s. 289. 71 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 15. 72 R. Król – Mazur, Idea…, s. 290. 73 C. Bąk-Koczarska, Juliusz Leo twórca wielkiego Krakowa, Wrocław 1986, s. 47; K. Srokowski, s. 55. 74 H. Binder, Galizien in Wien. Parteine, Wahlen, Fraktionen Und Abgeordnete im Ȕbergang zur Massenpolitik, Wien 2005, s. 71. Równocześnie można odnieść wrażenie, że demokraci stanowili dla konserwatystów opozycję bardzo wygodną. Stosunkowo mało operatywni, tworzący raczej luźne środowisko niż dobrze zorganizowaną, nowoczesną partię polityczną, aż do początków XX wieku w istotny sposób nie zagrozili pozycji stańczyków i Podolaków. Bardziej malkontenci niż politycy realnie walczący o władzę, stawali się w gruncie rzeczy opozycją oficjalną, niemalże koncesjonowaną. W miarę zdobywania licznych mandatów do Sejmu Krajowego oraz Rady Państwa zaczęli funkcjonować jako element dokładnie tego samego, co konserwatyści układu politycznego. Na początku XX wieku personalne animozje oraz polityczne polemiki między nimi były zaledwie cieniem konfliktów sprzed pół wieku. Można odnieść wrażenie, że w gruncie rzeczy stali się konserwatystami-bis, o nieco bardziej demokratycznych zapatrywaniach i odrobinę mniej entuzjastycznymi w stosunku do Habsburgów. „Oba wielkie polskie stronnictwa galicyjskie przeżyły się (…). Konserwatystom nie pozostało nic innego jak rządzić, demokratom – oponować”, przyznawał później Konstanty Srokowski, przed I wojną światową jeden z głównych działaczy ugrupowania71. W kwestiach zasadniczych, jak choćby sprawa akceptacji dla porozumienia z Ukraińcami, demokraci mówili jednak ze stańczykami jednym głosem72. To zadomowienie się demokratów w świecie galicyjskiej polityki i równoczesny brak ideologicznej wyrazistości, na początku XX wieku w sposób paradoksalny zbiegły się w czasie ze wzrostem ich znaczenia. Od 1908 r. w sposób niepodzielny rządzili w radzie miejskiej Krakowa oraz w zarządach wszystkich większych ośrodków Galicji zachodniej73. W 1912 w ich szeregach znajdowało się aż dziewięciu burmistrzów i prezydentów miast74. Jak na stronnictwo ograniczające się raczej do ośrodków miejskich, uzyskiwali silną reprezentację w Sejmie Krajowym oraz Radzie Państwa75. W swoich szeregach posiadali także utalentowanych i bardzo aktywnych publicystów, jak Konstanty Srokowski oraz Wilhelm Feldman76. Organ prasowy demokratów, „Nowa Reforma”, należała do najbardziej uznanych pism politycznych Galicji. Największe sukcesy zawdzięczali jednak nie tyle atrakcyjnemu programowi politycznemu – jak wspomnieliśmy nie należał on raczej do atutów obozu demokratycznego – co bardziej zdolnościom politycznym ich niekwestionowanego przywódcy, Juliusza Leo. Warto postaci tej poświęcić nieco więcej uwagi, również w kontekście roli, jaką przyjdzie mu odegrać w NKN. Był to polityk o niesamowitej ambicji i silnych cechach przywódczych, posiadający jednak bardzo specyficzne podejście do kwestii ideologicznych. 75 Demokraci posiadali 7 mandatów w Radzie Państwa XII kadencji (1911-1914), co oznacza 8,9 % mandatów zdobytych ogółem przez delegację polską oraz 15,1 % mandatów w Sejmie Krajowym X kadencji (1913-1914), zob. J. Buszko, Polacy…, s. 300-301; S. Grodziski, Sejm krajowy galicyjski, t. II, Źródła, Warszawa 1993, s. 217-222. 76 zob. A.A. Zięba, Srokowski Konstanty, PSB, t. XLI pod red. H. Markiewicza, Warszawa-Kraków 2002, s. 231-237. 77 C. Bąk-Koczarska, Juliusz Leo twórca wielkiego Krakowa, Wrocław 1986, s. 11-13. 78 Leo Juliusz, PSB, t. XVII pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Krakow-Gdańsk 1972, s. 66-70. 79 C. Bąk-Koczarska, Juliusz Leo…, s. 16-17. 80 J. Bieniarzówna, J.M. Małecki, Dzieje Krakowa. Kraków w latach 1796-1918, Kraków 1994, s. 355-363. Pochodził z rodziny urzędniczo-inteligenckiej, która przybyła do Galicji na przełomie XVIII i XIX w. z Moraw77. Studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, zaś swoją edukację uzupełniał w Berlinie78. Jako specjalista w zakresie prawa gospodarczego i ekonomii zaczął swoje życie zawodowe od szybkiej i błyskotliwej kariery naukowej79. Od lat dziewięćdziesiątych XIX w całości poświęcił się jednak pracy na rzecz miasta Krakowa oraz działalności politycznej. Pełniąc funkcję radnego, wiceprezydenta i wreszcie od 1904 r. prezydenta miasta prezentował coraz szersze i bardziej ambitne wizje rozwoju oraz modernizacji podwawelskiego ośrodka. Ich ukoronowaniem stał się ostatecznie projekt „Wielkiego Krakowa” – przyłączania, a następnie zagospodarowania ogromnych terenów podmiejskich gmin80. Warto zaznaczyć, iż było to największe przedsięwzięcie urbanistyczne okresu autonomii galicyjskiej, a nawet sięgając wstecz – od momentu lokacji Kazimierza oraz Kleparza w XIV w. W najlepszy sposób świadczy to rozmachu, z jakim potrafił działać Juliusz Leo. Dobitnie ilustruje to wypowiedź niezrównanego eseisty Tadeusza Boya-Żeleńskiego: „W epokach duchowego marazmu na stolcu burmistrza zasiadały ciury. Zostawszy burmistrzem Krakowa, na który wówczas zwrócone były oczy całej Polski, Leo uczuł się prezydentem wielkiego miasta. Skoro materialna rzeczywistość temu nie odpowiadała, postanowił zmienić rzeczywistość. Tak powstała w jego głowie idea wielkiego Krakowa”81. 81 T. Żeleński (Boy), Znaszli ten kraj?... i inne wspomnienia, Warszawa 1956, s. 180. 82 J. Dąbski, Wojna…, s. 54. 83 C. Bąk-Koczarska, Juliusz Leo…, s. 47, 53. 84 Ibidem, s. 121. 85 Ibidem, s. 123. Jak się okazało działalność na rzecz Krakowa posiadała daleko posunięte konsekwencje dla ukształtowania się jego umiejętności oraz stylu zarządzania. Jak wspominał wspomniany Jan Dąbski: „Pan Leo był politykiem despotycznym. Nauczył się tego na prezydenturze miasta Krakowa, którego był istotnym dyktatorem. Ze swojej partii miał koło siebie pionków (…). Stąd łatwość, z jaką p. Leo rządził Krakowem, z którego uczynił zresztą miasto nowoczesne dzięki doskonałym zdolnościom administracyjnym”82. W sferze politycznej prezydent początkowo związany był z środowiskiem krakowskich konserwatystów, których jednak niespodziewanie opuścił w roku 1907, stając niebawem na czele stronnictwa demokratycznego. To właśnie z nim przez następne lata odnosił kolejne sukcesy wyborcze. Jedną z przyczyn tej politycznej wolty był konflikt z Władysławem Leopoldem Jaworskim, w który się wdał jeszcze na forum stronnictwa konserwatywnego. Od tego czasu datuje się głęboka niechęć pomiędzy oboma panami, która po sierpniu 1914 r. nie pozostawała bez znaczenia dla funkcjonowania NKN. Równocześnie sytuacja z roku 1907 w sposób najbardziej dosadny pokazywała pewne charakterystyczne rysy działalności politycznej Juliusza Leo – niezwykły talent, zaangażowanie w walkę, ale też i zdolność do zmian sojuszów, a nawet umiejętność budowania egzotycznych i cudem scalanych koalicji. Kariera polityczna Juliusza Leo rozwijała się dość szybko. Od 1908 r. zasiadał w Sejmie Krajowym, od 1911 r. – w Radzie Państwa83. W 1912 r. objął niezwykle prestiżową i dającą ogromne możliwości polityczne funkcję prezesa Koła Polskiego w parlamencie austriackim84. Wszystkie te stanowiska wciąż łączył z fotelem prezydenta miasta Krakowa, co budziło ogromne kontrowersje, ale pomimo licznych nacisków – przede wszystkim ze strony Ignacego Daszyńskiego, który wskazywał na brak faktycznych możliwości pełnienia tylu funkcji jednocześnie – Leo nie ustąpił z żadnej z pełnionych godności85. Żelazną ręką trzymał własne stronnictwo i ostro ścierał się z liczną opozycją – nie tylko z socjalistami, lecz przede wszystkim z konserwatystami krakowskimi oraz endecją. W okresie poprzedzającym wybuch wojny jak taran szedł do przodu – w marcu 1914 r. uzyskał godność tajnego rady dworu oraz tytuł ekscelencji, zaś w maju tegoż roku jego stronnictwo po raz kolejny odniosło niekwestionowane zwycięstwo w wyborach do Rady Miasta86. Mówiło się o nim, że jego ambicje sięgają daleko wyżej i nieobce mu jest marzenie o tece ministra skarbu Cesarstwa Austrii87. 86 Ibidem, s. 128, 132-133. 87 J. Dąbski, Wojna…, s. 53. 88 Ibidem, s. 52. 89 A. Górski za C. Bąk-Koczarska, Juliusz Leo…, s. 150. 90 J. Dąbski, Wojna…, s. 53. 91 Ibidem, s. 67. 92 W. Witos, Moje wspomnienia, Warszawa 1981, s. 227. Juliusz Leo jawi się jako postać budząca bardzo różne odczucia. Jan Dąbski opisał jego zewnętrzny wygląd w następujący sposób: „Postać fizycznie imponująca, o szerokich męskich ruchach i robionym szlacheckim rozmachu – zwłaszcza w chwilach uroczystych i w kontuszu. Twarz przystojna, trochę rozlana, wąs zawiesisty, w oczach zimny spokój i obojętność (…). Mówca średniej miary, powłóczysty i okrągły, dykcja jednostajna, profesorska, bez uniesień i namiętności, bez życia i zapału”88. Inny obserwator ówczesnego życia politycznego dostrzegał też inną, wysoce prawdopodobną cechę: „W jego [tj. Lea] mowach nie znajdzie się ani jednej oryginalnej myśli, ale wszystkie są poprawne”89. Zestawiając te wypowiedzi można odnieść wrażenie, że w gruncie rzeczy w sferze poglądów politycznych był to bezideowiec, albo przynajmniej kwestie sporów ideologicznych traktował w sposób niezbyt ortodoksyjny. Nie miało dla niego większego znaczenia z jakim obozem, czy też ideą się wiązał. Sposób działania podporządkowywał zasadniczo celowi nadrzędnemu, jaki stanowiła realizacja jego ambicji osobistych. Oddajmy jeszcze raz głos Janowi Dąbskiemu: „P. Leo był przez całe życie politykiem praktycznym, tj. nie lubił poświęcać swoich osobistych celów dla celów ogólniejszych”90. W innym miejscu mówi jeszcze bardziej dosadnie: „(…) Leo jest tylko zręcznym graczem i ‘spryciarzem’ politycznym, dla którego ‘polityka to ja’”91. Należy mieć na uwadze, że ten surowy osąd wyszedł spod pióra działacza PSL „Piast”, o którym jego partyjny kolega Wincenty Witos mówił z kolei „Nie będąc zdolnym do tworzenia, miał znakomity talent do burzenia” oraz którego nazywał „malkontentem”92. Do krytycznych uwag Jana Dąbskiego trzeba zatem podchodzić z pewną dozą podejrzliwości, jednak w przypadku Juliusza Leo pod wieloma względami mogą być one trafne, biorąc pod uwagę całokształt politycznej kariery prezydenta Krakowa. W jednej sprawie Juliusz Leo pozostawał postacią absolutnie nieprzeciętną - prezentował zupełnie nietypowe jak na galicyjskie warunki szersze spojrzenie na potrzebę cywilizacyjnego oraz gospodarczego rozwoju. Ambiwalentny w sferze ideologicznej, w dziedzinie ekonomii i administracji potrafił snuć wielkie wizje i realizować wielkie projekty. Z pewnością był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu w okresie przedwojennym, kiedy w rewolucyjnym tempie zmieniał zacofany Kraków w europejską metropolię. 1.1.4. Stronnictwa Ludowe W przeciwieństwie do konserwatystów oraz demokratów ludowcy stanowili początkowo ruch kontestujący tradycyjny, galicyjski układ polityczny. Już od pierwszej dekady XX w. doskonale się jednak w jego ramach odnajdywali. Ruch ludowy, stopniowo rozwijający się w Galicji począwszy od lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX w., swoją dojrzałą formę organizacyjną osiągnął w latach 1893-1895, kiedy powstały dwa reprezentujące go stronnictwa: Związek Stronnictwa Chłopskiego i przede wszystkim Stronnictwo Ludowe93. Pierwsze z tych ugrupowań znajdowało się pod silnym wpływem Kościoła Katolickiego i wraz ze swoimi kolejnymi emanacjami: Stronnictwem Chrześcijańsko-Ludowym (1896) oraz Polskim Centrum Ludowym (1904) stanowiło klerykalny i cieszący się mimo wszystko ograniczoną popularnością odłam ludowców. Właściwy, rozwijający się na masową skalę ruch ludowy utożsamiano jednak przede wszystkim ze Stronnictwem Ludowym, przemianowanym w 1903 r. na Polskie Stronnictwo Ludowe. 93 Zob. J. Kowal, S. Kowalczyk, W. Stankiewicz, M. Stański, Zarys Historii polskiego ruchu ludowego, t. I, 1864-1918, Warszawa 1963, s. 19-49; K. Dunin-Wąsowicz, Dzieje Stronnictwa Ludowego w Galicji, Warszawa 1956, s. 104-113. 94 R. Wapiński, Historia polskiej myśli politycznej XIX i XX wieku, Gdańsk 1997, s. 102; A. Wójcik, Ludowcy pośród innych ruchów politycznych na przełomie XIX i XX wieku, [w:] J. Jachymek (red.), Sojusznicy i przeciwnicy ruchu ludowego 1895-1995, Lublin 1996, s. 12; Odezwa Centralnego Komitetu Przedwyborczego Stronnictwa Ludowego (1895), [w:] Materiały źródłowe do historii polskiego ruchu ludowego, tom I 1864-1918, opr. K. Dunin-Wąsowcz, S. Kowalczyk, J. Molenda, W. Stankiewicz, Warszawa 1966, s. 64-73; Program Polskiego Stronnictwa Ludowego w Galicji (1903), [w:] Materiały źródłowe…, s. 73-85. 95 A. Wójcik, Ludowcy…, s. 11. Znamienne jest, iż pierwsze programy tego ugrupowania koncentrowały się niemal wyłącznie na sprawach bardzo praktycznych, w szczególności kwestii likwidacji bolesnych dla chłopów nierówności politycznych oraz społecznych94. Ludowcy nie budowali jakichś głębszych koncepcji, ani nie rozwijali myśli politycznej. Nie posiadali, jak inna partia postępowa - socjaliści – rozwiniętej doktryny, cz też światopoglądu95. Ich program można streścić do postulatu poprawy sytuacji na wsi i ochrony interesów włościan, szczególnie tych bogatych oraz średnio zamożnych. Poważniejsze postulaty dotyczące spraw o charakterze bardziej ogólnym, jak choćby dalszej autonomizacji Galicji wraz z polską częścią austriackiego Śląska w sposób podobny do Królestwa Węgier, pojawiły się dopiero w programie PSL z 1903 r.96. 96 R. Wapiński, Historia…, s. 102-103. 97 Szerzej na temat rozwoju świadomości narodowej w szeregach PSL, zob. A. Fitowa, Problemy świadomości narodowej i obywatelskiej chłopów w programach i działalności galicyjskiego ruchu ludowego przed 1914 r., [w:] J. Machnik, W. Rojek (red.), Stan świadomości…, s. 73-110. 98 J. Molenda, Chłopi, naród, niepodległość. Kształtowanie się postaw narodowych i obywatelskich chłopów w Galicji i Królestwie Polskim w przededniu odrodzenie Polski, Warszawa 1999, s. 41-47. 99 Ibidem, s. 44; Materiały źródłowe…, s. 58. 100 Narodowi Demokraci także uważali lud za „fundament narodu, główne i ostateczne źródło jego siły i trwałości”, zob. J. Molenda, Chłopi…, s. 45. 101 Szerzej na temat deklaracji programowych stronnictw chłopskich dotyczących świadomości ponadzaborowej oraz postulatów jednoczenia ziemi polskich, zob. Ibidem, s. 224-227. 102 R. Król-Mazur, Idee…, s. 282; J. Molenda, Chłopi…, s. 216-240. Pomimo tego w programach ludowców dało się zauważyć stopniową, przebiegającą w charakterystyczny sposób ewolucję w kierunku myślenia kategoriami ogólnonarodowymi97. Poszukiwanie argumentów na rzecz dowartościowania mieszkańców wsi doprowadziło ich do przekonania, że to chłopi, jako najliczniejsza grupa społeczna oraz „warstwy pracujące narodu”, stanowili trzon, kwintesencję tegoż narodu98. W gruncie rzeczy był on chłopski. W „Programie związku Stronnictwa Ludowego pisano: „(…) Wiemy, że zdążając do podniesienia naszego stanu, zdążamy tym samym do podniesienia narodu. Stan chłopski bowiem, spod którego ręki płynie najobfitsze bogactw krajowych źródło, które najliczniejszy stanowi ludność, jest najdzielniejszą jego siłą, jak to napisano już w konstytucji 3 maja: a silny i zdrowy stan chłopski jest podstawą silnego i zdrowego narodu”99. Równocześnie to właśnie pojęcie narodu - nie państwa, czy też warstwy społecznej - stało się podstawowym punktem odniesienia rozważań na temat znaczenia ludu wiejskiego. Tylko operując kategoriami narodu ludowcy byli w stanie dostrzegać i podkreślać olbrzymią rolę warstwy chłopskiej. Przyjęcie takiej optyki rodziło jednak dwojakie konsekwencje. Po pierwsze, w sposób naturalny kierowało to myśl ludowców ku Narodowej Demokracji, tak mocno akcentującej etniczność i niemal biologiczny wymiar bytu, jakim był naród100. Po drugie, ogromnego znaczenia nabierał w tym momencie fakt, że naród był podzielony, zaś na drodze do zjednoczenia stały zabory101. W sposób nieunikniony ludowcy musieli zatem zmierzać ku konstatacji, że ich długofalowym celem jest niepodległa, zjednoczona i rzecz jasna demokratyczna Polska102. Ta stopniowa zmiana myślenia prowadziła do niekłamanego i gorącego patriotyzmu wielu działaczy ruchu ludowego. W połączeniu z ich wpływami i możliwościami oddziaływania na wieś galicyjską, dokonali oni czegoś, co przez cały wiek dziewiętnasty pozostawało niespełnionym marzeniem polskich publicystów, polityków i spiskowców – realnego i masowego uświadomienia chłopów pod względem narodowym. Na przełomie wieku XIX i XX zwyczajnie stali się oni Polakami. Nie przez przypadek w 1903 r. Stronnictwo Ludowe dodało do swojej nazwy wiele znaczący przymiotnik „polskie”. Nie można też zapominać, że oprócz stronnictw politycznych, ogromną rolę w procesie budzenia świadomości narodowej chłopów odgrywały organizacje społeczno-ekonomicze oraz kulturalno-oświatowe. W opinii niektórych uczestników ówczesnego życia politycznego, np. Stanisława Grabskiego, ich rola była nawet większa niż partii politycznych103. Wszystkie te aspekty: politykę, kulturę i gospodarkę trzeba traktować łącznie, jako wielki proces emancypacji i rozwoju wsi polskiej w XIX w. 103 J. Molenda, Chłopi…, s. 260. 104 Ibidem, s. 216. 105 Ibidem, s. 217. 106 Ibidem, s. 217-218; R. Król-Mazur, Idea…, s. 280. 107 J. Molenda, Chłopi…, s. 228-240. Operowanie kategoriami narodu nie oznaczało podnoszenia od razu hasła dążenia do niepodległości. Aż do lat bezpośrednio poprzedzających wybuch pierwszej wojny światowej w ruchu ludowym niewiele było klarownych deklaracji o charakterze irredentystycznym - największe stronnictwa ludowe czyniły to w sposób zawoalowany i dość ogólnikowy104. O niepodległości mówili najczęściej związani z ruchem chłopskim inteligenci, np. Bolesław Wysłouch, czy też Władysław Studnicki105. Dopiero w okresie późniejszym, od ok. 1910 r., szczególnie dużo miejsca tej kwestii poświęcała wydawana przez Wysłoucha „Gazeta Ludowa”. Związane z nią środowisko tzw. „niezawisłych ludowców” z Janem Dąbskim na czele, po raz pierwszy faktycznie uznało prymat kwestii narodowej nad społecznymi106. Generalnie można jednak powiedzieć, że hasła niepodległości i patriotyzmu, chociaż pojawiały się w retoryce ludowców często, nie łączyły się z żadnymi konkretnymi pomysłami. Mogło to wynikać zarówno z typowej dla nich niechęci do zajmowania się na dłuższą metę sprawami, które tylko w sposób pośredni dotyczyły życia wsi, jak i z praktycznego, chłopskiego realizmu. W momencie, kiedy drogi dochodzenia do niepodległości nie jawiły się jako możliwości klarowne i oczywiste, wszelkie koncepcje musiały się wiązać z wielopiętrowymi, abstrakcyjnymi i obarczonymi dość dużą dozą niepewności kalkulacjami. Takie myślenie było chłopom obce. Częściej pojawiały się natomiast deklaracje, że przyszła Polska będzie państwem ludowym oraz demokratycznym. Prawdziwy rozkwit tego rodzaju rozważań nastąpił jednak dopiero w okresie I wojny światowej. Wcześniej hasła te pojawiały się okazjonalnie i dość ogólnikowo107. W zjawisku tym także widać pewnego rodzaju chłopski pragmatyzm – kiedy przed 1914 r. sprawa niepodległości wydawała się ledwie politycznym snem, nie bardzo się nią zajmowano, gdy z kolei w czasie wojny zaczęła nabierać realnych kształtów – ludowcy w konkretny sposób włączyli się do dyskusji. Równolegle z pewną ewolucją doktrynalną stronnictwa chłopskie stawały się coraz bardziej trwałym elementem galicyjskiej sceny politycznej. Jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych XIX w. uważano je za wywrotowe i niebezpieczne dla tradycyjnego systemu społeczno-politycznego, czego najlepszym dowodem jest, że księdza Stanisława Stojałowskiego kilkukrotnie obkładano kościelną klątwą108. Tymczasem po roku 1900 uczestnictwo nie-chłopów w ruchu ludowym było jeżeli nie modne, to przynajmniej zupełnie akceptowane. Znalazło się w nim wielu polityków pochodzenia mieszczańskiego, inteligenckiego, a nawet szlacheckiego. Znamiennym jest, że herbowy rodowód posiadali obaj prekursorzy ruchu: ks. Stanisław Stojałowski oraz Bolesław Wysłouch109. W samym PSL działali choćby Włodzimierz Tetmajer – artysta malarz i szlachcic z pochodzenia, hrabia Zygmunt Lasocki, poseł demokratyczny Karol Lewakowski, dziennikarz Henryk Rewakowicz, inżynier Klaudiusz Angerman, czy wreszcie najbogatszy galicyjski przedsiębiorca, Władysław Długosz110. Najbardziej charakterystyczną postać pierwszego dziesięciolecia działalności PSL (1903-1913) stanowił jednak bez wątpienia Jan Stapiński111. 108 W. Witos, Moje wspomnienia, t. I, Warszawa 1998, s. 192-193. 109 Ibidem; J. Dąbski, Wojna i ludzie…, s. 17-18. 110 K. Dunin-Wąsowicz, Dzieje…, s. 108-109; W. Witos, Moje…, s. 251-254. 111 Szerzej o Janie Stapińskim, zob. K. Dunin-Wąsowicz, Jan Stapiński. Trybun ludu wiejskiego, Warszawa 1969, s. 38-205. 112 W. Witos, Moje…, s. 205-206. Polityk ten był pierwszym prawdziwym przywódcą pochodzenia chłopskiego, a przy tym człowiekiem, który nadał działaniom politycznym PSL dynamikę i rozmach. Jeśli wierzyć przekazom innych ludowych polityków był to człowiek pełen sprzeczności. Z jednej strony demagog, z drugiej zaś mówca, który potrafił mówić w taki sposób, że chłopi naprawdę go rozumieli. Potrafił być „bratem łatą” - najlepszym przyjacielem włościan jak Galicja długa i szeroka oraz bezwzględnie trzymającym stronnictwo w ryzach dyktatorem. Z jednej strony ideowiec, przez całe życie bez reszty zaangażowany w ruch ludowy, z drugiej polityk, który ostatecznie skompromitował się nie tylko uzależnieniem swojej partii od konserwatystów, ale przede wszystkim praktykami o charakterze ewidentnie korupcyjnym112. Stapiński stał się ikoną PSL, choć równocześnie był kontrowersyjny i w sumie nielubiany. W okres pierwszej wojny światowej wchodził już jednak jako polityk de facto skończony. Okres jego działalności przypadał na czas, kiedy przez ludowcami stanęła ogromna szansa w postaci demokratyzacji ordynacji wyborczej do austriackiej Rady Państwa. Dzięki wprowadzeniu powszechnego prawa do głosowania ludowcy, którzy zdążyli już okrzepnąć pod względem organizacyjnym, odnieśli w wyborach 1907 r. wyraźne zwycięstwo. Do Rady Państwa wprowadzili aż 17 posłów (na 77 mandatów polskich i 106 z całej Galicji)113. Tak poważna reprezentacja zupełnie nowej siły od razu stała się dla innych stronnictw atrakcyjnym partnerem i szybko została politycznie zagospodarowana przez konserwatystów, posiadających w parlamentarnej grze największe doświadczenie. 11 stycznia 1908 r. zawarli oni oficjalny sojusz, którego efektem było przystąpienie ludowców do zwalczanego przez nich uprzednio Koła Polskiego. W zamian za niewielkie w gruncie rzeczy koncesje polityczne w niepamięć poszło głoszone przed wyborami hasło „Precz z kołem pańskim!”114. Decyzję o tym zaskakującym zwrocie politycznym Stapiński podjął samodzielnie i początkowo w sposób zupełnie poufny115. Uzyskał on w ten sposób poparcie konserwatystów w 23 okręgach wiejskich Galicji Zachodniej oraz akceptację swoich rozmaitych roszczeń personalnych oraz finansowych116. Sam Stapiński otrzymał fotel wiceprzewodniczącego Koła, zaś Władysław Długosz tekę ministra ds. Galicji117. Wydawało się, że pod wodzą swojego trybuna PSL osiągnęło szczyt swoich możliwości – stało się największym klubem we wpływowym Kole Polskim, tym samym rządzący w Galicji konserwatyści, wydawali się po swojej porażce wyborczej w 1907 r. zupełnie od ludowców uzależnieni118. 113 A. Wójcik, Ludowcy…, s. 13. 114 List Jana Stapińskiego do Karola Lewkowskiego, Wiedeń, 28 czerwca 1907 roku. [w:] Listy Jana Stapińskiego z lat 1895-1928, opr. J. Albin, J.R. Szaflik, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1977, s. 113-114. 115 J. Jachymek, PSL – Lewica 1913-1924, Lublin 1991, s. 18-19; J. Kowal, S. Kowalczyk, W. Stankiewicz, M. Stański Zarys Historii…, s. 71-84. 116 J. Jachymek, PSL…, s. 19-20; A. Wójcik, Ludowcy…, s. 14; J. Kowal, S. Kowalczyk, W. Stankiewicz, M. Stański Zarys Historii…, s. 73-75. Roszczenia finansowe oznaczały np. pożyczkę ze skarbu państwa dla zarządzanego przez ludowców Banku Parcelacyjnego. Duże znaczenie posiadało też osobiste oddziaływanie Bobrzyńskiego na Stapińskiego, który był ambitny ale mimo bezwzględnych rządów w PSL nie posiadał wystarczająco mocnego zaplecza do odegrania poważniejszej roli w polityce krajowej i państwowej. 117 A. Wójcik, Ludowcy…, s. 14. 118 W. Witos, Moje…, s. 254. W praktyce koszty tej współpracy okazały się jednak niezwykle wysokie. Stapiński chętnie korzystał z łatwo uzyskiwanych za pośrednictwem konserwatystów, nieoficjalnych rządowych pieniędzy, zaś PSL stopniowo traciło swoją ideową tożsamość, stając się tłem dla rozgrywek stronnictwa krakowskiego. Od początku alians ten budził także sprzeciw niektórych działaczy, szczególnie tych, którzy domagali się powrotu do tradycyjnych, antyszlacheckich haseł, bądź też ciążyli ideowo ku Narodowo Demokracji119. Na tym tle, a także w kontekście narastającej opozycji wobec rządów Stapińskiego, doszło w PSL do dramatycznych rozłamów. W 1912, na skutek tzw. „frondy lwowskiej”, secesję ogłosiła część działaczy pod kierownictwem Bolesława Wysłoucha oraz Jana Dąbskiego, tworząc Polskie Stronnictwo Ludowe Zjednoczenie Niezawisłych Ludowców. Środowisko to, skupione wokół „Gazety Ludowej”, mocno akcentowało kierunek niepodległościowy i skłaniało się ku współpracy z obozem narodowym120. Domagali się oni bezwzględnej walki z konserwatystami oraz czteroprzymiotnikowego, powszechnego prawa wyborczego121. 119 J. Kowal, S. Kowalczyk, W. Stankiewicz, M. Stański, Zarys Historii…, s. 85-94; J. Stapiński, Pamiętnik, Warszawa 1959, s. 369-393; K. Dunin-Wąsowicz, Rozłam PSL w 1913 r. [w:] J. Stapiński, Pamiętniki, s. 78-91. 120 J. Dąbski, Wojna…, s. 17. 121 A. Wójcik, Ludowcy…, s. 15. 122 J. Kowal, S. Kowalczyk, W. Stankiewicz, M. Stański, Zarys Historii…, s. 88-89; W. Witos, Moje…, s. 264-265. 123 Zob. J. Jachymek, PSL…, s. 10-40. 124 A. Wójcik, Ludowcy…, s. 16. Do najbardziej brzemiennych w skutkach wydarzeń doszło jednak na Radzie Naczelnej PSL w grudniu 1913 r., kiedy ujawniona została wielka, kompromitująca Stapińskiego afera finansowa. Miał otrzymać od rządu, oczywiście w sposób nieoficjalny, 80 tysięcy koron na zakup większościowych udziałów w krakowskim „Ilustrowanym Kurierze Codziennym”122. W atmosferze bezpardonowych oskarżeń doszło do rozpadu stronnictwa. Secesjoniści, w tym wyrastający w tym okresie na pierwszoplanową postać ruchu ludowego Wincenty Witos, powołali do życia PSL „Piast”. Większość delegatów pozostała jednak wierna Stapińskiemu, który utworzył z kolei PSL „Lewica”123. Paradoks polegał na tym, że choć Stapiński otrzymał na zjeździe większość głosów, to mniejszościowy, lecz bardziej operatywny i pełen znaczących nazwisk Piast szybko przejął schedę po PSL i stał się najbardziej wpływowym galicyjskim ugrupowaniem ludowym. Tymczasem „Lewica”, pozbawiona wybitnych działaczy, obarczona ciężarem skompromitowanego prezesa i ciesząca się wreszcie opinią partii niebezpiecznie radykalnej szybko staczało się w polityczny niebyt. Stapiński po raz kolejny dokonał politycznej wolty, tym razem w lewo. W kwietniu 1914 r. głosił on, iż należy tępić rządy szlacheckie w Galicji. Wolność mieli budować wyłącznie chłopi i robotnicy124. Podnosząc tego rodzaju hasła, PSL „Lewica” nie mogło być uważane w polityce galicyjskiej za odpowiedzialnego i pożądanego partnera i już w okresie I wojny światowej zwolennicy Stapińskiego zdecydowanie ustępowali swoim konkurentom z „Piasta”. Ci z kolei wzmocnili się dokonując 1 lutego 1914 r. połączenia z lwowską frondą125. W okres wielkiej wojny ruch ludowy wchodził więc podzielony i w niezwykle napiętej atmosferze. Nawet kilka miesięcy po rozłamie dochodziło jeszcze do rękoczynów – w czerwcu 1914 r. jeden z ówczesnych liderów „Piasta”, Jan Dąbski, został dotkliwie pobity przez zwolenników Stapińskiego126. 125 J. Kowal, S. Kowalczyk, W. Stankiewicz, M. Stański, Zarys Historii…, s. 90; W. Witos, Moje…, s. 266. 126 S. Giza, Przedmowa, [w:] J. Dąbski, Wojna…, s. 8. 127 W. Witos, Moje…, s. 196, 227. 128 Dąbski Jan, PSB, t. V pod red. W. Konopczyńskiego, Warszawa-Kraków-Łódź-Poznań-Wilno-Zakopane 1939, s. 28-30. 129 S. Giza, Jan Dąbski. Całe życie dla ludu, Warszawa 1979, s. 73-74. Sam „Piast” zdominowany był w tym czasie przez dwie osobowości: wielokrotnie już wspominanego Jana Dąbskiego oraz Wincentego Witosa. Panowie nie darzyli się chyba największą sympatią, skoro Witos pisał o swoim partyjnym koledze: „Poza niesłychaną wyniosłością i pretensjonalnością, wyglądał mi zawsze Dąbski na warchoła i malkontenta o bardzo chwiejnych i zmiennych zasadach. Nie będąc zdolnym do tworzenia, miał znakomity talent do burzenia wszystkiego, co zrobili drudzy”127. Z tej dwójki w 1914 r. Dąbski był bardziej znany, niemniej to właśnie Witos robił w tym czasie szybką karierę128. W ciągu kilku następnych lat z jednego z przywódców ruchu ludowego miał on przekształcić się w postać absolutnie pierwszoplanową129. Jana Dąbskiego warto natomiast przywołać z jednego powodu – pozostawił po sobie niezwykle barwne, krytyczne i napisane żywym językiem wspomnienia, w ciekawy sposób opisujące lata 1914-1915, w szczególności prace Naczelnego Komitetu Narodowego. Ukształtowani przez wszystkie te postacie i wydarzenia ludowcy wkraczali w okres wielkiej wojny, jako jeden z najistotniejszych galicyjskich graczy politycznych. Z jednej stroni niezbyt wyraziści jeśli chodzi o tworzenie szerszych koncepcji, z drugiej nigdy do końca nie wybywający się swojego chłopskiego programu oraz charakteru. Łatwo wchodzący w alianse, podatni na polityczne wpływy, choć też dość nieufni. Stronnictwa ludowe były równocześnie jedynym polskim ruchem, który pomimo konfliktów i podziałów, łatwo był w stanie mobilizować masy społeczne. Tak dużych możliwości nie mieli w Galicji nawet socjaliści. 1.1.5 Polska partia Socjalno-Demokratyczna Galicji i Śląska Cieszyńskiego (PPSD) Socjaliści tworzyli drugi obok ludowców ruch, który z założenia kontestował tradycyjny system społeczny oraz polityczny Galicji. Różnica polegała jednak na tym, że byli oni zdecydowanie bardziej zideologizowani. Jak ludowcy nastawiali się początkowo na załatwianie konkretnych, dręczących lud problemów, tak socjaliści opierali swoje poglądy na niezwykle rozbudowanej i posiadającej już wiele wariantów filozoficzno-politycznej doktrynie. W efekcie byli oni daleko mniej niż ludowcy skłonni do współpracy oraz sojuszu z innymi stronnictwami, w szczególności tymi, które reprezentowały tzw. świat burżuazyjny oraz ziemiański. Tego typu posunięcia, przynajmniej teoretycznie, mogły dawać ludowcom szansę na załatwienie rozmaitych postulatów, tymczasem dla socjalistów stwarzały niebezpieczeństwo rozmycia światopoglądu oraz zdradzenia ideałów. Pomimo, iż galicyjscy socjaliści dążyli do udziału w legalnym życiu politycznym, niemal zawsze trzymali się z boku najwyższych struktur władzy. Najbardziej jaskrawym tego przykładem było pozostawanie poza Kołem Polskim w austriackiej Radzie Państwa130. 130 J. Buszko, Polacy…, s. 300-301. 131 J. Krzesławski, Bolesław Limanowski (1835-1935), „Kronika Ruchu Rewolucyjnego w Polsce”, nr 1 (1935), arkusz pierwszy, s. 1-3. 132 W. Najdus, Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Galicji i Śląska 1890-1919, Warszawa 1983, s. 10-19. 133 Szerzej na temat działalności Ludwika Waryńskiego w Galicji oraz tzw. procesu krakowskiego, zob. Ibidem, s. 48-54; A. Notkowski, Ludwik Waryński, Wrocław 1978, s. 100-159. 134 W. Najdus, Ignacy Daszyński 1866-1936, Warszawa 1988, s. 58, 60; zob. też S. Loewenstein, Diamand Herman, PSB, t. V pod red. W. Konopczyńśkiego, Kraków 1939, s. 151; H. Wereszycki, Hudec Józef, PSB, t. X pod red. K. Lepszego, Wrocław-Warszawa-Kraków 1962 , s. 85-86. 135 R.R. Ludwikowski, Główne nurty…, s. 407. 136 Ibidem; W. Najdus, Polska Partia…, s. 142-145. Galicyjski ruch socjalistyczny rozwijał się dość powoli, począwszy od lat siedemdziesiątych XIX w., kiedy we Lwowie działał jego prekursor Bolesław Limanowski131. Równolegle tworzyły się rozmaite organizacje i stowarzyszenia robotnicze, przede wszystkim o charakterze samopomocowym, do których niespiesznie acz stopniowo przenikały założenia ideologii marksistowskiej132. Nie wydaje się, aby dla galicyjskiego ruchu socjalistycznego większe znaczenie posiadał epizod chwilowej i dość efektownie w latach 1879-1880 zakończonej aktywności radykałów z Ludwikiem Waryńskim na czele133. Impuls do rozwinięcia działalności dało dopiero pojawienie się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XIX w. nowego pokolenia młodych, miejscowych socjalistów (m.in. Ignacego Daszyńskiego, Hermana Diamanda, Jozefa Hudeca)134. Nie bez znaczenia pozostawało też powstanie w 1889 r. Socjaldemokratycznej Partii Austrii135. W 1892 r. na zjeździe we Lwowie, powołana zastała do życia Galicyjska Partia Socjaldemokratyczna, której oficjalnymi organami prasowymi miały być „Praca”, „Robotnik” i najbardziej chyba znany, krakowski „Naprzód”136. Formalnie stanowiła ona krajową, galicyjską organizację wspomnianej partii austriackiej. Warto podkreślić, że od początku reprezentowała ona wyraźnie socjaldemokratyczny charakter. Co ciekawe, cały czas pozostawała ona, przynajmniej w sferze frazeologii, blisko idei radykalnych zmian społecznych137. Równocześnie bardzo wyraźnie reprezentowała już naczelną zasadę socjaldemokracji, jaką stanowiła legalna walka w ramach istniejącego systemu państwowego138. 137 W wydanej w 1905 r. broszurze Ignacy Daszyński pisał: „Socyalizm nie jest bowiem tylko dążeniem do napełnienia żołądka, ale chce on także wyrównać straszną niesprawiedliwość, jaka się ludziom biednym działa przez całe stulecia”, zob. I. Daszyński, Pogadanka o socjalizmie, Kraków 1905, s. 32. 138 zob. L. Łukaszuk, Socjaldemokracja a państwo, Warszawa 1985, s. 5. 139 H. Wereszycki, Historia Austrii, Wrocław 1986, s. 249. 140 zob. S. Grodziski, Sejm…, t. I, Warszawa 1993, s. 45-55. 141 W. Najdus, Polska Partia…, s. 247-272, 303-316. 142 Bardzo wiele przykładów tego rodzaju retoryki można odnaleźć choćby w: I. Daszyński, Bankructwo demokracyi galicyjskiej, Londyn 1895, Idem, Szlachetczyzna a odrodzenie Galicji, Lwów 1899. 143 W. Najdus, Koncepcje polityczne I. Daszyńskiego w latach 1890-1918, [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. V, W kręgu twórców myśli politycznej, Wrocław 1983, s. 91. Zgodnie z tymi założeniami nowe stronnictwo starało się w coraz większym stopniu brać udział w życiu politycznym kraju. Po raz pierwszy samodzielnie wystawiło swoich kandydatów w wyborach do Rady Państwa w 1897 r. Stało się to możliwe, dzięki częściowej zmianie ordynacji wyborczej, polegającej na wprowadzeniu piątej kurii powszechnego głosowania139. Od tej pory galicyjscy socjaldemokraci każdorazowo w wyborach do parlamentu wiedeńskiego wprowadzali doń swoich przedstawicieli. Równocześnie nigdy nie udało im się uzyskać miejsc w galicyjskim Sejmie Krajowym, który wybierany był cały czas w oparciu o konserwatywną, kurialną ordynację140. Udział socjaldemokratów w strukturach władzy był zatem cały czas dość mocno ograniczony. Jednocześnie nigdy nie wyrzekli się też swoich tradycyjnych metod działania w postaci strajków, pochodów, głośnych wieców oraz demonstracji141. Wydaje się, że zamiast przywoływać kolejne fakty z dość dobrze opisanych dziejów stronnictwa, warto przyjrzeć się pewnym jego charakterystycznym rysom, które odegrają rolę w dalszej części naszych rozważań. W pierwszej kolejności należałoby wymienić nieustanne napięcie pomiędzy rewolucyjnością partii oraz jej legalizmem. Z jednej strony w jej praktyce politycznej dało się zauważyć powszechne stosowanie ostrego słownictwa, przede wszystkim w zakresie głoszonych haseł, marksistowskiej nomenklatury pojęciowej, specyficznej socjalistycznej nowomowy, a także występowanie z permanentną, bezkompromisową krytyką zarówno rządzących konserwatystów, jak i opozycyjnych demokratów142. Sam Ignacy Daszyński oceniał charakterystyczny, tzw. „naprzodowski” styl, jako „ofensywny, brutalny, nie troszczący się o wyważone oceny”143. Z drugiej strony, galicyjski ruch socjalistyczny już w swojej bardzo wczesnej fazie na przełomie lat 70 i 80 XIX w. wyraźnie określił, że nie jest zainteresowany rewolucją społeczną rozumianą jako gwałtowny przewrót144. W swojej broszurze „Pogadanka o socjalizmie” Ignacy Daszyński pisał: „Socjaliści prowadzą walkę nie mieczem, ani cepem, ale całkiem inną bronią. Przede wszystkiem starają się oni robotnika w mieście i na wsi uświadomić (…) uczą ich [t.j robotników, przyp. M.D] należeć do organizacyi, wypełniać wobec drugich swoje obowiązki i razem z drugimi zdobywać pewne prawa. Czy do tego potrzeba noża, miecza lub armaty?”145. Terminu rewolucja używano wprawdzie powszechnie, ale na określenie „przewrotu” w stosunkach społecznych, który jednakże miałby zostać przygotowany oraz zrealizowany na drodze legalnej146. Wydaje się, że istniały co najmniej trzy przyczyny wykształcenia się w Galicji tak silnej tradycji socjaldemokratycznej: przesiąknięta legalizmem atmosfera prowincji, silny związek z ruchem socjaldemokratycznym w całej monarchii i wreszcie stosunkowo słabo rozwinięty w Galicji przemysł. Mówiąc wprost, nie było tutaj zaplecza dla powstania ruchu, który miałby poczucie masowości i siły pozwalającej myśleć o realizacji swoich idei w bardziej gwałtowny sposób. Ów reformizm, w najlepsze funkcjonujący obok klasycznej marksistowskiej wykładni stosunków społecznych, bez większych zmian powtarzany był również w programach partii z lat dziewięćdziesiątych XIX w147. 144 Szerzej na temat dychotomii pomiędzy marksistowskim i reformistycznym pojęciem rewolucji, zob. A. Czubiński, „Rewolucja czy reforma” w Europie środkowej XX wieku, [w:] Idem, Wybrane problemy z dziejów polskiego i międzynarodowego ruchu robotniczego, Warszawa 1977, s. 7-27. 145 I. Daszyński, Pogadanka…, s. 20,25. 146 R.R. Ludwikowski, Główne nurty…, s. 402. 147 Ibidem, s. 408. Równocześnie można odnieść wrażenie, że konserwatyści i demokraci, chociaż w dość emocjonalny sposób spierali się z socjalistami, nie widzieli w nich naprawdę wielkiego zagrożenia. Wydaje się, że pomimo powierzchownie radykalnej retoryki galicyjscy socjaldemokraci traktowani byli jako dość oryginalny, ale jednak okrzepły i obłaskawiony podmiot na scenie politycznej. Agresywna, radykalna i bezkompromisowa retoryka stała się pewnego rodzaju znakiem rozpoznawczym i równocześnie sposobem na samookreślenie się partii oraz jej przywódcy Daszyńskiego. Tworzyła ona pewnego rodzaju styl, koloryt całego stronnictwa i absolutnie nie można twierdzić, że nie wypływała ze szczerości przekonań galicyjskich socjalistów. Z pewnością nie niosła jednak ze sobą ładunku rewolucji totalnej. Kolejne wyraźne napięcie powstawało na linii międzynarodowa solidarność - problem narodowy. Pomimo, iż galicyjski ruch socjalistyczny deklarował się jako krajowy, od początku funkcjonowania partii, a nawet jeszcze przed jej powstaniem, można było zauważyć obecność silnych akcentów narodowych. Głównym orędownikiem przekształcenia partii galicyjskiej w partię polską był Ignacy Daszyński148. Już w 1890 r., jeszcze jako młody socjalista domagał się obchodzenia zarówno święta 1, jak i 3 maja149. W 1894 pisał on: „Tam, gdzie klasy wyższe używają i nadużywają patriotyzmu dla stłumienia ludowego ruchu klasowego i do osłonięcia niesprawiedliwości społecznej, tam socjaliści bez wahania zdzierają te maskę z twarzy obłudników, gdzie patriotyzm jest wyrazem dążeń do niepodległej i wolnej Ludowej Polski, tam wkrótce staną oni na czele jako patrioci w najlepszym tego słowa znaczeniu”150. Tej deklaracji pozostał on wierny i mimo, iż do wybuchu wojny upłynęło jeszcze 20 lat, nie wydaje się, aby jego poglądy w tej sprawie ulegały jakimś zasadniczym zmianom. 148 W. Najdus, Polska Partia…, s. 143. 149 R.R. Ludwikowski, Główne nurty…, s. 402. 150 Ibidem, s. 408. 151 R. Król-Mazur, Idea…, s. 279. 152 W. Najdus, Koncepcje polityczne…, s. 131-132. 153 R. Król-Mazur, Idea…, s. 279; W. Najdus, Koncepcje polityczne…, s. 124. Problem polegał na tym, że coraz bardziej jednoznaczne podkreślanie polskiego charakteru stronnictwa musiało powodować reakcję ze strony socjalistów żydowskich oraz ukraińskich. Prowadziło to do konieczności zmierzenia się prędzej czy później z kwestią odmienności, a w wielu przypadkach również sprzeczności, interesów tych narodowości z Polakami. Okazało się, że niezwykle trudno budować socjalizm o zabarwieniu patriotycznym, wychodząc równocześnie naprzeciw idealistycznemu, choć silnie zakorzenionemu w partii przekonaniu o konieczności rozwiązywania problemów wspólnymi siłami zwaśnionych narodów. Echem tego podejścia były poglądy Daszyńskiego na kwestię ukraińską – uznawał on prawo Rusinów do wolnego bytu narodowego, zaś rozgraniczenie między bratnimi narodami polskim i ukraińskim powinno nastąpić na podstawie ich wspólnej decyzji151. Jedynym możliwym rozwiązaniem, które by umożliwiało tego rodzaju porozumienie pomiędzy Polakami i Ukraińcami było postulowane przez niego przekształcenie Austrii w związek autonomicznych prowincji, rozgraniczonych na podstawie kryterium językowego. Oznaczało to występowanie przeciwko wszelkim planom „wyodrębnienia”, a więc wzmocnienia samodzielności Galicji, gdyż skutkowałoby to m.in. upośledzeniem Rusinów. Oba autonomiczne terytoria – polskie i ukraińskie – miały stać się rodzajem narodowych „Piemontów” w dążeniu do w pełni niezawisłych bytów politycznych152. W swoich wypowiedziach Daszyński szanował też odrębność narodową Żydów, co bynajmniej nie było w tym czasie regułą153. Jak widzimy, przywódca galicyjskich socjaldemokratów, przy całym swoim niekłamanym patriotyzmie, za wszelką cenę próbował uniknąć wchodzenia na drogę myślenia kategoriami coraz bardziej wówczas powszechnego narodowego egoizmu. Nie uchroniło to stronnictwa od ostatecznego pęknięcia na tle etnicznym. W latach 1900-1912 stopniowo oddzielali się od niego Ukraińcy, tworząc Ukraińską Partię Socjaldemokratyczną154. W 1905 r. to samo uczynili też Żydzi. Od roku 1899 partia zaczęła już oficjalnie używać nazwy „Polska Partia Socyalno-Demokratyczna Galicji i Śląska Cieszyńskiego”155. Warto mieć na uwadze, że akcentowanie narodowego charakteru oraz ostatecznego celu w postaci niepodległości Polski, nie oznaczało bynajmniej, iż PPSD entuzjastycznie podchodziła do pomysłów wznowienia walki wyzwoleńczej. Jeszcze w latach 1911-1912 Daszyński nazywał je „bawieniem się szabelką” lub „zabawą w ołowianych żołnierzy”156. 154 W. Najdus, Polska Partia…, s. 526-532, 556-557. 155 Ibidem, s. 245-246. 156 J. Feldman, Daszyński Ignacy, PSB, t. IV, pod red. W. Konopczyńskiego, Kraków 1938, s. 451. 157 R. Król-Mazur, Idea odrodzonego państwa…, s. 280. 158 M. Sokolnicki, Rok…, s. 122. Pomimo formułowania tego rodzaju wypowiedzi, sprawa narodowa zdecydowanie wysuwała się w tym czasie na pierwszy plan. Proces ten rozpoczął się już w trakcie i po rewolucji 1905-1906, do czego przyczyniło się głównie ożywienie stosunków z Polską Partią Socjalistyczną - Frakcją Rewolucyjną. Pod wpływem wydarzeń w Królestwie, ogromnego napływu do Galicji uciekinierów o proweniencji socjalistycznej i wreszcie rozpoczęcia przez nich działalności niepodległościowej, PPSD stopniowo zaczęła zmieniać swój stosunek do kwestii akcji militarnej, tak, iż stała się jednym ze współtwórców struktur firmujących przygotowania zbrojne organizacji strzeleckich, zaś Daszyński odgrywał rolę gorącego orędownika walki z caratem157. Na zarzuty zwolenników socjalizmu w wydaniu ponadnarodowym miał on odpowiadać: „to cóż myślicie? To świniopasom serbskim ma być wolno mieć niepodległość, a chcecie jej Polsce zabronić?”158. Ostatecznie partia galicyjska dość mocno upodobniła się do PPS FR, z tą różnicą, że posiadała reprezentację parlamentarną, umocowanie w strukturach monarchii i bardziej niż swoja odpowiedniczka zza kordonu identyfikowała się z koncepcją rozwiązania austro-polskiego. Tak samo chodziło im jednak o budowanie nowego, polskiego bytu politycznego, rzecz jasna rozumianego cały czas jako państwo demokratyczne i socjalne. Centralną figurę galicyjskiej socjaldemokracji galicyjskiej stanowił Ignacy Daszyński. Ta niezwykle barwna postać, „złotousty Ignacy”, przywódca oraz ikona polskiego ruchu socjalistycznego wykazywał nieprzeciętny talent krasomówczy, duże umiejętności organizacyjne, wielkie ambicje polityczne, zaś w stosunkach ze współpracownikami – apodyktyczność159. Rozdarty między socjalizmem i myślą niepodległościową uczestniczył w zjazdach międzynarodówki, ale i cieszył się jak dziecko, kiedy już nieco później otrzymał od legionistów czapkę z orzełkiem160. Jako polityk był charyzmatyczny, entuzjastyczny, nieco awanturniczy, ale na tyle już doświadczony, że był w stanie funkcjonować w ramach politycznych struktur oraz porozumień. Wieloletnia działalność polityczna doprowadziła go już przed pierwszą wojną światową na szczyty popularności – stowarzyszenia socjalistyczne jego imienia funkcjonowały nawet w Stanach Zjednoczonych161. Z drugiej strony ta rozpoznawalność musiała też w pewien sposób wpływać na jego styl bycia, który wielu mógł się wydawać nieco zmanierowany i egzaltowany. Jan Dąbski pisał: „Daszyński wyrósł na arenie, pośród podszeptu i oklasków tłumów, i pamiętał zawsze o tym, że jest ciągle na arenie. Toteż utrzymywał ciągle majestat postaci, czy to w chodzie na ulicy, czy też w kawiarni, cz też – rzecz oczywista – w czasie przemówień. Była w nim zawsze pewna dystyngowana teatralność ruchów, gestów, mimiki, patrzenia, gry twarzy i przemowy”162. 159 Słownik biograficzny działaczy polskiego ruchu robotniczego, t. 1. A-D, pod red. Feliksa Tycha, Warszawa 1986, s. 521. 160 I. Daszyński, Pamiętniki, t. II, Warszawa 1957, s. 161. 161 W. Najdus, Ignacy Daszyński…, s. 271. 162 J. Dąbski, Wojna i ludzie…, s. 107. 163 Szersze podsumowanie postaci Daszyńskiego, zob. W. Najdus, Ignacy Daszyński…, s. 535-545. 164 J. Feldman, Daszyński Ignacy…, s. 449. 165 Szerzej na temat Narodowej Demokracji, zob. W. Pobóg-Malinowski, Narodowa Demokracja 1887-1918. Fakty i dokumenty, Londyn 1998; A. Walicki, Naród, nacjonalizm, patriotyzm, Kraków 2009, s. 263-339; Jeśli chodzi o postawę polityczną Daszyńskiego, to należy też zwrócić uwagę, że jego wierność dosłownie pojmowanej doktrynie socjalistycznej zawsze budziła pewne wątpliwości163. W Polsce międzywojennej widziano go raczej jako polityka, który „(…) zamiast iść szlakiem ortodoksyjnego marksizmu, zrobił z socjalizmu masowy ruch wszystkich niezadowolonych z istniejących stosunków. W wystąpieniach swych nie kładł nacisku na postulaty czysto teoretyczne, jak uspołecznienie środków produkcji, piętnował natomiast istniejące zło, ukazywał bolączki życia publicznego, odsłaniał krzywdy”164. W przeciwieństwie do wielu późniejszych podsumowań tej postaci wydaje się, że właśnie ten opis znajduje się stosunkowo najbliżej prawdy. 1.1.6. Narodowa Demokracja Ideologia, program oraz koncepcje polityczne Narodowej Demokracji wielokrotnie i w sposób szczegółowy były już w literaturze omawiane, dlatego też zbędnym byłoby ich przytaczanie w skróconej nawet formie165. Warto się natomiast przyjrzeć temu ruchowi Idem, Trzy patriotyzmy, Warszawa 1991, s. 60-72; R. Wapiński, Narodowa Demokracja 1893-1939. Ze studiów nad dziejami myśli nacjonalistycznej, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1980. 166 K. Grzybowski, Ojczyzna – naród - państwo, Warszawa 1977, s. 160-165, 171-179. 167 M. Jaskólski, Konserwatyzm – nacjonalizm: studia nad konfrontacjami ideowymi konserwatyzmu krakowskiego i demokracji narodowej przed 1914 r., Kraków 1989, s. 97-98. 168 R. Król-Mazur, Idea…, s. 294; M. Jaskólski, Konserwatyzm – nacjonalizm…, s. 104-106. 169 R. Dmowski, Podstawy polityki polskiej, „Przegląd Wszechpolski”, 1905, nr 7, s. 345. z perspektywy problemu, który w znacznej mierze warunkował późniejsze dzieje NKN oraz całe polskie życie polityczne w okresie pierwszej wojny światowej. Nie ulega wątpliwości, że Narodowa Demokracja stanowiła najbardziej nieprzejednaną partię opozycyjną w stosunku do krakowskich konserwatystów, była też konsekwentnym wrogiem socjalistów, zaś w okresie późniejszym odgrywała rolę największego przeciwnika środowiska Legionów Polskich i Józefa Piłsudskiego. Stosunki wszystkich tych, jakże odmiennych, podmiotów polskiego życia politycznego z Narodową Demokracją to dzieje śmiertelnej wręcz nienawiści. Konserwatyści wchodzili w różne formy współpracy, zarówno z demokratami, jak i z ludowcami, a nawet z socjalistami. Z endecją było to niemożliwe. Rodzi się dość oczywiste pytanie o przyczynę takiego stanu rzeczy. Nie ulega wątpliwości, że przyczyniło się do tego przyjęcie przez Narodową Demokrację po 1908 r. orientacji prorosyjskiej, co w sytuacji polaryzacji stanowisk w okresie wojny, postawiło ją po przeciwnej stronie barykady niż większość pozostałych, polskich ugrupowań w Galicji. Będzie o tym mowa w dalszej części niniejszego opracowania, warto się tymczasem zastanowić, czy źródła tego antagonizmu nie sięgają znacznie głębiej. Spojrzenie najbardziej popularne ujmuje go przede wszystkim w kategoriach zasadniczej różnicy ideologicznej. Dla konserwatystów nadrzędną wartością życia politycznego miało stanowić państwo, zaś dla nacjonalistów, do których bez wątpienia należy zaliczyć Narodową Demokrację, naród166. Jak podkreślają badacze, zestawienie to jest w znacznej mierze uproszczeniem, choć do pewnego stopnia oddaje zasadniczą oś konfliktu167. Warto jednak zwrócić uwagę, że utworzenie państwa leżało również w sferze pryncypiów Narodowej Demokracji - było ono pojmowane jako naturalny wynik historycznego rozwoju narodu oraz podstawowy warunek jego egzystencji168. W 1905 r. Roman Dmowski pisał „Naród jest wytworem życia państwowego. Wszystkie istniejące narody mają swoje państwa albo je kiedyś miały i bez państwa żaden naród nie powstał”169. W innym miejscu dodawał „(…) państwo i naród są właściwie pojęciami nierozdzielnymi. Państwo jest narodowym, bo przez samo swoje istnienie wytwarza naród. Żadne państwo nie powstało z jednolitego materiału plemiennego, ale trwając długo, z tego różnorodnego materiału wytworzyło jeden naród”170. Różnica pomiędzy nacjonalistami i konserwatystami sprowadzała się jedynie do wyraźnego określenia, że państwo powinno być narodowym. Wątpliwym wydaje się jednak, aby w politycznej praktyce rozróżnienie to mogło stać się źródłem aż tak głębokiego konfliktu. 170 Ibidem, s. 348. 171 R. Dmowski, Upadek myśli konserwatywnej w Polsce, Pisma, t. IV, Częstochowa 1938; s. 16-28; M. Jaskólski, Konserwatyzm – nacjonalizm…, s. 59-60; R. Wapiński, Narodowa Demokracja…, s. 126-127. 172 Jako ideolog Narodowej Demokracji Roman Dmowski akcentował głównie znaczenie nacjonalizmu integralnego – opartego o pojęcie narodu pojmowanego w kategoriach niezwykle silnej psychicznej integracji jednostek. Za jej podstawę w Europie środkowej i wschodniej uważał głównie poczucie wspólnoty etnograficznej oraz językowej. Ujęcie to korespondowało z popularnymi wówczas na zachodzie typologiami, jak choćby Friedricha Meinecke z 1908 r. i prowadziło do wniosku, że całkowitym nieporozumieniem były jakiekolwiek pomysły wskrzeszenia państwa polskiego w duchu historycznego legitymizmu w granicach przedrozbiorowych, zob. A. Walicki, Naród, nacjonalizm…, s. 328-339; z kolei odbicie społecznego darwinizmu odnaleźć można w koncepcji narodowo egoizmu, lansowanej przez Zygmunta Balickiego, zob. Ibidem, s. 279-288. 173 Faktycznie demokratyzm ruchu narodowego pozostaje przedmiotem licznych kontrowersji, zob. N. Bończa-Tomaszewski, Demokratyczna geneza nacjonalizmu. Intelektualne korzenie ruchu narodowo-demokratycznego, Warszawa 2001, passim. Problem polegał bardziej na tym, że konfrontacja z konserwatystami stała się bardzo istotnym elementem samookreślenia się Narodowej Demokracji. Spór ten miał jednak zupełnie inny charakter, niż np. w przypadku konserwatystów i socjalistów, kiedy polegał on raczej na ścieraniu się stron tradycyjnie zajmujących dwa przeciwstawne bieguny sceny politycznej. Uderzając w konserwatystów, endecja dążyła tymczasem do przejęcia ich pozycji głównego rozgrywającego na polskiej prawicy. W przeciwieństwie do polityków kontynuujących tradycję stańczykowską, Narodowa Demokracja reprezentowała ideologię jak na owe czasy nowoczesną i wielokrotnie starała się wykazać, że tradycyjny konserwatyzm stanowił anachronizm. Najostrzejsza w tym tonie praca Dmowskiego, „Upadek myśli konserwatywnej w Polsce” (wydana w 1914 r.), ukazywała nie tylko rozmaite, doktrynalne słabości stańczyków, ale mówiła też wprost o bankructwie ich polityki, sugerując tym samym, że ziemiaństwo powinno zmienić swojego politycznego lidera171. Na czym polegała ta nowoczesność idei narodowo-demokratycznej? Można powiedzieć, że endecja była prawdziwym dzieckiem swoich czasów. Jej ideologia oparta została na szeroko rozpowszechnionych wówczas w Europie sposobach rozumienia nacjonalizmu oraz inspirowała się posiadającym naukową podbudowę darwinizmem społecznym172. Stronnictwo to było również, jak wskazuje sama jego nazwa, bardziej niż konserwatyści demokratyczne i przynajmniej w sferze deklaracji, otwarcie wychodziło naprzeciw nieodwracalnym zmianom w postaci emancypacji niższych warstw społecznych173. Wynikało to zresztą nie tyle z politycznej kalkulacji, co z przekonania, iż jak stwierdzał Dmowski w swoich „Myślach nowoczesnego Polaka”: „Dzięki nienormalnemu biegowi naszego rozwoju społeczno politycznego (…) ten zapas sił naturalnych tkwiący w masie ludowej (…) u nas został unieruchomiony jak skarb zakopany w ziemi”174. Narodowa Demokracja nie tylko podejmowała działania na rzecz wyrobienia w chłopach i robotnikach jednoznacznie polskiej tożsamości, ale stosowała przy tym język jasny, klarowny, przekonywujący i powszechnie zrozumiały175. 174 R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, Lwów 1907, cyt. za W. Wojdyło, Koncepcje społeczno-polityczne Stanisława Grabskiego, Toruń 1993, s. 42. 175 Szerzej o działalności Narodowej Demokracji na rzecz uświadomienia narodowego chłopów, zob. A. Wątor, Narodowa demokracja w Galicji do 1918 r., Szczecin 2002, s. 43; T. Wolsza, Narodowa Demokracja wobec chłopów w latach 1887-1918. Programy, polityka, działalność, Warszawa 1992. 176 Wypracowanie tej koncepcji przysporzyło zresztą Narodowej Demokracji ogromnych trudności. Tworząc ją nie mogli się opierać ani na granicach historycznych, ani też na etnograficznych, zob. R. Dmowski, Ogólny rzut oka na sprawę polską w chwili obecnej, Pisma, t. III, s. 5. 177 R. Król-Mazur, Idea…, s. 293. 178 R. Dmowski, Pisma, t. III, Program Wszechpolski, s. 78. 179 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna polski 1864-1945, t. I, Paryż 1953, s. 104. Na społeczny odbiór endecji musiał również wpływać fakt, że była ona jedynym stronnictwem, które wypracowało w miarę konsekwentną koncepcję terytorialną przyszłego państwa176. W jego skład miały wchodzić Galicja, Królestwo Polskie, Poznańskie, Pomorze, Śląsk Cieszyński, Śląsk Opolski. Myślano także o przyłączeniu ze względów geopolitycznych Prus Wschodnich177. Kwestią niezwykle problematyczną i gorąco w samej endecji dyskutowaną stanowiły oczywiście granice państwa na wschodzie. Narodowa Demokracja była wreszcie jedyną partią, która rozwijała swoje struktury we wszystkich trzech zaborach, głosząc przy tym „zasadę łączności trójzaborowej i jedności narodowej polityki”178. Nic dziwnego, że zarówno śmiałość politycznej wizji, jak i pełen rozmachu sposób działania mogły sprawiać wrażenie, że tylko endekom faktycznie chodziło o niepodległość Polski. Narodowa Demokracja nie sprawiała przy tym wrażenia stronnictwa politycznych utopii czy szaleńczych mrzonek. Wzorem tak bardzo przez siebie zwalczanych krakowskich konserwatystów mówiła o dochodzeniu do swoich celów z zachowaniem żelaznego wręcz pragmatyzmu. Wyrażał się on m.in. w ewoluującym stosunku do walki zbrojnej. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych nie wykluczano jej, jako jednego ze środków mających prowadzić do uzyskania przez Polskę samodzielnego bytu politycznego. Począwszy od 1901 r. w sposób jednoznaczny nazywano już pomysły powstańcze „niedorzecznością”, zabawką „na użytek czwartoklasistów” lub wręcz pomysłem „półgłówków socjalistycznych”179. Endecja stopniowo wchodziła na drogę realizacji swoich założeń poprzez konsekwentny legalizm. Lojalność wobec państwa zaborczego miała jednak zupełnie inny, niż w przypadku konserwatystów krakowskich charakter. Dla stańczyków oraz ich następców była ona najbardziej optymalnym dla narodu polskiego stanem politycznym, podczas gdy dla endecji mogła stanowić jedynie przejściowy etap, taktykę stworzoną na potrzeby chwili180. Towarzyszyła temu racjonalna i dogłębna obserwacja tego, co działo się w polityce międzynarodowej, połączona ze szczegółową analizą motywów oraz cech znamionujących postępowanie zaborców. W sposób najbardziej wyrazisty jest to widoczne w wydanej przez Romana Dmowskiego w 1908 r. pracy Niemcy, Rosja i kwestia Polska181. 180 R. Król-Mazur, Idea…, s. 294. 181 R. Dmowski, Niemcy, Rosja i kwestia polska, Pisma, t. II, Częstochowa 1938, s. 49-195. 182 zob. M. Jaskólski, Konserwatyzm – nacjonalizm…, s. 71-75. 183 Podejście krakowskich konserwatystów najlepiej obrazuje ich polityka w sprawie reformy wyborczej do Sejmu Krajowego, zob. W. L. Jaworski, Listy z Sejmu rok 1910, Kraków 1911, passim. Oprócz wspomnianego politycznego pragmatyzmu Narodowa Demokracja wypowiadała się w sposób poniekąd zbieżny z krakowskimi konserwatystami również w innej sprawie. Przy całym swoim demokratyzmie i otwarciu na żywioł ludowy, pozostawała stronnictwem niezwykle mocno akcentującym znaczenie przeszłości oraz tradycji. W przeciwieństwie do stańczyków nie były to jednak wartości same w sobie, ale elementy konstytuujące naród, jako zbiorowość pozostającą w duchowej łączności z poprzednimi pokoleniami182. Tak, czy inaczej konsekwencją takiego podejścia musiał być zajadły antysocjalizm, tyle, że realizowany w zupełnie inny niż analogiczna postawa krakowskich konserwatystów. Ci ostatni szansę na odparcie radykałów widzieli w zachowywaniu przez ziemiańsko-inteligenckie elity dominującej pozycji w społeczeństwie. Reformy były dopuszczalne, ale stopniowo i pod pełną kontrolą – tak aby spełnić minimalne roszczenia radykałów, a przy tym zachować dominującą pozycję183. Endecy przyjęli natomiast zupełnie inną strategię - chcieli angażować lud do realizacji swoich celów. W ten sposób dla ludzi myślących zachowawczo stawali się siłą, która posiadała znacznie ciekawszy pomysł na odparcie socjalizmu. Idea nacjonalizmu skierowana była zarówno do szlacheckich tradycjonalistów, jak i do ludu. Na tym właśnie polegała skuteczność i zarazem paradoksalność Narodowej Demokracji. Jak widzimy, zwolennicy Romana Dmowskiego wchodzili w poprzek tradycyjnych podziałów. Nie zamierzali w żaden sposób się w nie wpisywać, ale proponowali coś odmiennego, uderzającego zarówno w konserwatyzm, jak i w socjalizm. Wychodzili z zupełnie innych niż dotychczas założeń, zaś pojęciom takim jak naród, państwo, czy też niepodległość, którymi krakowscy konserwatyści operowali dotychczas z tak wielką sprawnością, nadawali zupełnie nowe znaczenia. Narodowa Demokracja podważała w ten sposób sens istnienia konserwatyzmu w dotychczasowym, w gruncie rzeczy dziewiętnastowiecznym kształcie. Przyjrzyjmy się nieco dokładniej pewnym praktycznym aspektom funkcjonowania endecji. Jak wiadomo, politykę środowisk narodowych we wszystkich trzech zaborach, a także za granicą, koordynowała założona w 1893 r. niejawna Liga Narodowa184. W samej Galicji początek poważniejszej działalności Narodowej Demokracji przypada na koniec lat dziewięćdziesiątych wieku XIX, kiedy na pewien czas osiadł we Lwowie Roman Dmowski, zajmując się redagowaniem „Przeglądu Wszechpolskiego”, ideologicznej „tuby” endecji185. Pod jego wpływem działalność kształtującego się dopiero ruchu narodowego nabrała wyraźnej dynamiki. Mimo tego na przełomie wieków galicyjscy narodowi demokraci wciąż byli raczej niewielkim środowiskiem. Formalnie stronnictwo jeszcze nie istniało, zaś oparcie dla ich działalności stanowiły koła nielegalnej Ligii Narodowej oraz młodzieżowego Zetu. Endecy szybko zdobywali jednak popularność. Ówczesna galicyjska scena polityczna wydawać by się mogła statyczna i w pełni zagospodarowana, jednak okazało się, że endecy znaleźli na niej niszę. Stanowiło ją poczucie zagrożenia polskich elit ze strony coraz bardziej skonsolidowanych Ukraińców. Dotyczyło to przede wszystkim środowisk ziemiaństwa oraz inteligencji w Galicji Wschodniej. Stanowczego odporu nie mogli dać ukraińskim roszczeniom ani lojalistyczni, skłonni do polsko-ruskiego kompromisu stańczycy, ani w gruncie rzeczy słabi demokraci, ani też pozornie znaczący, ale faktycznie bierni i pozbawieni wyrazistej ideologii Podolacy. 184 zob. S. Kozicki, Historia Ligii Narodowej (1887-1907), Londyn 1964. 185 I. Chrzanowski, Dmowski Roman, PSB, t. V, Kraków 1939-1946, s. 215. 186 A. Wątor, Narodowa demokracja w Galicji…, s. 45, 50. 187 Ibidem, s. 50-51. 188 Ibidem, s. 83-88. W tej sytuacji, choć od 1901 r. sam Dmowski mieszkał w Krakowie, centrum całego ruchu stanowił Lwów186. Endecja prowadziła coraz ostrzejszą, antyukraińską kampanię, zyskując znaczne wpływy, szczególnie pośród młodzieży akademickiej oraz profesorów uniwersytetu Jana Kazimierza, czego symbolem było choćby pozyskanie Stanisława Głąbińskiego – późniejszego przywódcy stronnictwa. W 1902 r. Narodowi Demokraci przejęli największy dziennik galicyjski - „Słowo Polskie” – zyskując w ten sposób ogromne możliwości oddziaływania na opinię publiczną187. W 1904 r. powstało wreszcie jawnie działające Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne188. Niedługo potem, w 1905 r., pod wpływem wydarzeń w Królestwie, Dmowski zdecydował się przenieść swoją działalność z powrotem do Warszawy189. Na miejscu zostawił ambitne i młode stronnictwo galicyjskie, które stopniowo zaczęło torować sobie drogę do udziału w strukturach władzy. Równocześnie powstała jednak sytuacja pewnego rozdarcia, która w istotny sposób rzutować będzie na wydarzenia początku pierwszej wojny światowej. Z jednej strony Galicja i w ogóle Austro-Węgry, schodziły na margines politycznych planów centrali, z drugiej natomiast, miejscowi działacze, walcząc i zdobywając głosy wyborców, coraz mocniej angażowali się w życie kraju oraz państwa. W efekcie musieli oni brać pod uwagę lokalne uwarunkowania i podejmować działania niejednokrotnie niezgodne z polityką i zapatrywaniami kierownictwa Ligii Narodowej190. To rozejście stało się jeszcze bardziej dramatyczne, kiedy od 1908 r. Narodowa Demokracja przyjęła w Królestwie Polskim jednoznacznie lojalistyczną, prorosyjską i słowianofilską postawę. Z oczywistych względów działacze galicyjscy nie mogli sobie pozwolić na otwarte propagowanie tej nowej koncepcji, co więcej, nie wydawali się do niej, o czym szerzej będzie jeszcze mowa, zupełnie przekonani. 189 Ibidem, s. 89. 190 Zasadnicza różnica zdań dotyczyła choćby tworzenia od 1910 r. organizacji strzeleckich. Dmowski był zdecydowanym przeciwnikiem wszelkich działań o charakterze militarnym - zarówno powstańczych, jak i tworzenia jednostek paramilitarnych. Grabski stał na stanowisku, iż zabranianie młodzieży galicyjskiej tego typu działalności tylko zrazi ją do Narodowej Demokracji, zob. S. Grabski, Pamiętniki, t. I, s. 237. 191 R. Król–Mazur, Idea…, s. 294. 192 Poza wyraźnym zwrotem Narodowej Demokracji w kierunku moskalofilskim, powodem secesji była także niechęć młodych działaczy do zainicjowanej przez S. Grabskiego współpracy z demokratami i tworzenia tzw. „unii demokratycznej”. Grupa Strońskiego i Dubanowicza znacznie chętniej widziałaby sojusz endecji z konserwatystami wschodniogalicyjskimi, zob. J. Faryś, Stanisław Stroński. Biografia polityczna do 1939 r., Szczecin 1990, s. 18-22. 193 W. Rojek, Stroński Stanisław, PSB, t. XLIV, pod red. A. Romanowskiego, Warszawa-Kraków 2006-2007, s. 381-390. Generalnie podzielano opinię Dmowskiego, iż głównym zagrożeniem były dla Polaków Niemcy, jednak wielu działaczy niezbyt entuzjastycznie podchodziło zarówno do perspektywy oparcia się na Rosji, jak i do jednoznacznego wystąpienia przeciw Austrii191. Na tym tle w 1909 r. doszło do pierwszej i jedynej poważnej secesji w dziejach galicyjskiej Narodowej Demokracji. Pod kierownictwem Stanisława Strońskiego oraz Edwarda Dubanowicza ze stronnictwa wystąpiła grupa młodych działaczy związanych później z lwowskim dwutygodnikiem „Rzeczpospolita” 192. Równocześnie środowisko to nie opuściło Ligii Narodowej, tak więc zachowana została jego łączność z ruchem ogólnopolskim. Liderem tej grupy był Stanisław Stroński (1888-1955), młody, utalentowany pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego193. Próbując przyjrzeć się tej postaci raz jeszcze oddajmy głos niezrównanemu w swoich charakterystykach Janowi Dąbskiemu: „Wielka inteligencja, duża kultura umysłowa, poprawna gładkość towarzyska, pierwszorzędny talent oratorski, zwłaszcza o ile chodzi o polemikę w środowiskach inteligenckich, zabójczy dowcip w stosunku do słabszego w języku przeciwnika – to wszystko nadawało mu cechę poważnego i niebezpiecznego przeciwnika politycznego194. 194 J. Dąbski, Wojna…, s. 70. 195 J. Faryś, Stanisław Stroński…, s. 25. 196 J. Dąbski, Wojna…, s. 67. 197 R. Król-Mazur, Idea…, s. 294. 198 H. Wereszycki, Grabski Stanisław, PSB, t. VIII pod red K. Lepszego, Wrocław-Kraków-Warszawa 1959, s. 519. 199 W. Wojdyło, Stanisław Grabski (1871-1949). Biografia polityczna, Toruń 2003, s. 47-90. 200 S. Grabski, Pamiętniki, t. I, Warszawa 1989, s. 69-71. 201 W. Wojdyło, Stanisław Grabski…, s. 48. Przede wszystkim dzięki walorom intelektualnym oraz politycznej ruchliwości Stanisława Strońskiego aż do 1914 r. niewielka grupa „Rzeczpospolitej” przejawiała dużą aktywność, wiążąc się z przy tym Podolakami, zaś spośród nich przede wszystkim z „konserwatystami-centrum”, kierowanymi przez ks. Witolda Czartoryskiego oraz Tadeusza Cieńskiego195. Jeśli dać wiarę relacji Jana Dąbskiego, niewyróżniający się ani szczególną umysłowością, ani nadmierną energią przywódcy Podolaków wręcz pozwalali Strońskiemu definiować poglądy oraz linię polityczną swojego środowiska196. Aż do wybuchu wojny grupa „Rzeczpospolitej” pozostawała niechętna jednoznacznemu orientowaniu się galicyjskiej prawicy na Rosję i nie wykluczała popierania projektów tworzenia trialistycznej, austro-wegiersko-polskiej monarchii197. Nie ulega wątpliwości, że postacią, która uzyskała największy wpływ na kształtowanie polityki Narodowej Demokracji, zarówno w okresie poprzedzającym wybuch wielkiej wojny, jak i w trakcie pierwszych miesięcy jej trwania, pozostawał Stanisław Grabski (1871-1949). Z zawodu był on ekonomistą, chociaż bardziej spełniał się jako polityk, a najbardziej jako ideolog. Pochodził z rodziny ziemiańskiej o silnych tradycjach patriotycznych198. Już od wczesnej młodości przejawiał talent do programowych dysput i polemik199. Droga jego politycznej kariery była zresztą dość charakterystyczna i tylko z pozoru paradoksalna. W czasach gimnazjalnych oraz studenckich zafascynowany był ideologią socjalistyczną, co tłumaczył później pewnego rodzaju modą. W swoich pamiętnikach pisał: „Był ten nasz socjalizm niewątpliwie u jednych silniejszym, u drugich słabszym porywem młodzieńczego idealizmu, ale u większości bardziej jeszcze intelektualnym snobizmem”200. Jego odchodzenie od socjalizmu zaczęło się od pewnego rodzaju przekory wobec marksistowskich doktrynerów i zaowocowało tworzeniem własnych interpretacji, w coraz większym stopniu uwzględniających kwestię niepodległości Polski201. Ta intelektualna niezależność oraz niechęć do podporządkowania się założeniom obowiązującej w jego środowisku ideologii charakteryzowała go również w czasach późniejszych, kiedy już w Narodowej Demokracji otwarcie ścierał się z Romanem Dmowskim202. 202 S. Grabski, Pamiętniki…, s. 237. 203 W. Wojdyło, Stanisław Grabski…, s. 56. 204 Ibidem, s. 67. 205 Ibidem, s. 80-81. 206 W. Wojdyło, Koncepcje społeczno-polityczne Stanisława Grabskiego, Toruń 1993, s. 18. 207 Idem, Stanisław Grabski…, s. 99. 208 Idem, Koncepcje…, s. 18-20. W 1892 r. Grabski uczestniczył w zjeździe założycielskim Polskiej Partii Socjalistycznej i to właśnie w znacznej mierze jemu przypisuje się wprowadzenie do jej programu postulatu niepodległości Polski203. Biorąc pod uwagę mocno patriotyczne zabarwienie przekonań Grabskiego posunięcie to wydawało się naturalną konsekwencją jego dotychczasowej drogi, problem polega jednak na tym, że już wkrótce - w roku 1894, ostatecznie zerwał on socjalizmem, nawet w pepesowskim wydaniu. Powstaje pytanie, dlaczego Grabski nie poszedł za Piłsudskim, kiedy pod jego wpływem partia zaczęła ewoluować w coraz bardziej niepodległościowym kierunku? Otóż zadecydowały o tym jego wnikliwe studia i wnioski ekonomiczne, całkowicie sprzeczne z duchem marksizmu. W przeciwieństwie do Piłsudskiego, Grabski w sposób bardzo dosłowny traktował teorię ekonomiczną Marksa i nie potrafił dłużej określać się jako socjalista, zupełnie się z nią nie zgadzając204. Jego dalsze poszukiwania ideowe trwały dość długo i dopiero na lata 1903-1904 datuje się przystąpienie do Narodowej Demokracji, co nastąpiło pod wpływem znajomości z Zygmuntem Balickim oraz dzięki inspirującym kontaktom z Romanem Dmowskim205. W 1905 r. wstąpił do Ligii Narodowej i dość szybko znalazł się w jej Komitecie Centralnym. Z galicyjskim Stronnictwem Narodowo-Demokratycznym Grabski związał się w sposób trwały dopiero w roku 1907, kiedy został wykładowcą na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. We władzach partii pełnił funkcję wiceprezesa. Nigdy nie stanął na jej czele, choć pozostawał w niej postacią niezwykle wpływową, szczególnie jeśli chodzi o wytyczanie jej politycznej linii206. Michał Bobrzyński pisał w swoich pamiętnikach, iż to właśnie Grabski był złym duchem endecji i stał za najgorszymi z punktu widzenia krakowskich konserwatystów poczynaniami stronnictwa207. Po 1908 r., od kiedy datuje się zwrot Narodowej Demokracji w kierunku orientacji prorosyjskiej i słowianofilstwa, na gruncie galicyjskim to właśnie Stanisław Grabski stał się najbardziej zagorzałym i konsekwentnym zwolennikiem tej opcji208. Będąc przy tym osobowością apodyktyczną i jak wszystko na to wskazuje, w osobistym kontakcie niełatwą, zrażał on do endecji wielu, szczególnie młodych działaczy. Prawdopodobnym jest, że secesja „Rzeczpospolitej”, poza wszystkimi sprzecznościami natury politycznej, nosiła też znamiona konfliktu o charakterze personalnym209. Bliskie prawdy mogą być wiec słowa socjalisty Kazimierza Kelles-Krauza, opisujące Grabskiego we wczesnym okresie jego działalności: „Facet bardzo inteligentny, wykształcony, zdolny, ale od razu zraża ludzi swą zarozumiałością i bezwzględnością”210. 209 J. Faryś, Stanisław Stroński…, s. 21-22. 210 W. Wojdyło, Stanisław Grabski…, s. 56. 211 W. Giza, Stanisław Głąbiński – przedstawiciel kierunku historycznego na Uniwersytecie Lwowskim, „Zeszyty naukowe Akademii Ekonomicznej w Krakowie”, nr 650 (2004), s. 98-99. 212 A. Galos, Głąbiński Stanisław, PSB, t. VIII pod red. Kazimierza Lepszego, Wrocław-Kraków-Warszawa 1959, s. 102-103. 213 S. Grabski, Pamiętniki…, s. 233. 214 W swoich „Pamiętnikach” Stanisław Grabski napisał: „W całym życiu szedłem o wiele częściej przeciwko prądowi niż z prądem. Pod tym względem różniłem się zasadniczo z Głąbińskim, zob. ibidem, s. 236-237. 215 S. Głąbiński, Wspomnienia polityczne, cz. II, Pelpin 1939, s. 189. Zupełnie inną postacią, w której w największym chyba stopniu kumulowały się wszystkie sprzeczności galicyjskiej Narodowej Demokracji pozostawał jej formalny przywódca, Stanisław Głąbiński (1862-1941). Ten wybitny profesor ekonomii i skarbowości, był wieloletnim (od 1888 r.) wykładowcą na Uniwersytecie Lwowskim, w latach 1908-1909 pełniąc nawet funkcję jego rektora211. Już w latach dziewięćdziesiątych XIX w. rozpoczął współpracę z ruchem narodowym212. Od 1902 r. zasiadał w austriackiej Radzie Państwa, od 1904 r. w galicyjskim Sejmie Krajowym, w 1910 r. pełnił funkcję prezydenta połączonych izb poselskich – austriackiej i węgierskiej, wreszcie w 1912 r. objął w cesarskim rządzie tekę ministra kolei. Można więc powiedzieć, że w przeciwieństwie do Grabskiego był głęboko zakorzeniony w życiu społecznym i politycznym Galicji oraz całej monarchii. Nie pozostało to bez wpływu na jego postawę i zapatrywania. Nigdy nie był w stanie w pełni zaakceptować kursu antyhabsburskiego, który za Dmowskim z przekonaniem propagował Grabski. Głąbiński twierdził, że należy zwalczać przymierze Austro-Węgier z Niemcami, niemniej występowanie przeciwko naddunajskiej monarchii w żaden sposób nie wchodziło w rachubę213. Jak można było się spodziewać, Grabski miał w związku z tym do Głąbińskiego stosunek co najmniej ambiwalentny, niejednokrotnie sugerując jego daleko posunięty koniunkturalizm214. Jak widzimy, już samo zestawienie postaci trzech, noszących zresztą to samo imię polityków: Grabskiego, Strońskiego i Głąbińskiego pokazuje, że jakkolwiek właściwa Narodowa Demokracja stanowiła jedną z najbardziej wyrazistych opcji politycznych na ziemiach polskich, to jej galicyjską odnogę cechowała daleko idąca niejednoznaczność. Rację miał być może Stanisław Głąbiński, który twierdził, że właściwie nie było jednej endecji, ale trzy narodowo-demokratyczne ugrupowania, które czasem próbowały się porozumieć215. 1.2. Spór o orientacje 1.2.1 Sytuacja polityczna w Galicji na początku XX stulecia. Partie polityczne Galicji tworzyły barwny, skomplikowany konglomerat. Przyjrzyjmy się, jak kształtowały się stosunki między nimi, a także o co spierano się w okresie poprzedzającym wybuch pierwszej wojny światowej. Zasadniczo przed 1908 r., a w znacznej mierze i po tej dacie, uwaga galicyjskich polityków koncentrowała się niemal wyłącznie na sprawach krajowych, ewentualnie ogólnopaństwowych. Spośród nich na pierwszy plan wysuwały się dwa, ściśle ze sobą powiązane problemy: reformy ordynacji wyborczej do Sejmu Krajowego oraz kwestia praw Ukraińców w autonomicznej Galicji. Propozycje zmian w prawie wyborczym zgłaszane były przynajmniej od początku XX stulecia w rezultacie pojawiania się w Sejmie coraz większej ilości posłów ludowych, tworzących już wówczas skonsolidowane, formalnie działające stronnictwo216. Kolejny ważny impuls do podjęcia tej sprawy przyszedł z Wiednia w postaci reformy ordynacji wyborczej do Rady Państwa, uchwalonej pod koniec 1906 r. Przyczyny oraz kulisy tej niezwykle istotnej zmiany zostały już w literaturze szeroko opisane i nie posiadają większego znaczenia dla naszego wywodu, dość jednak wspomnieć, że wprowadziła ona w miejsce dotychczasowego systemu kurialnego wybory czteroprzymiotnikowe217. Proces demokratyzacji życia politycznego monarchii spowodował przynajmniej trzy daleko idące konsekwencje dla galicyjskiej polityki. Po pierwsze, pozwolił zyskać ludowcom oraz socjaldemokratom poważną reprezentację parlamentarną, co ostatecznie wyprowadziło te stronnictwa na szerokie wody legalnej, ogólnopaństwowej polityki. Tym samym zwiększeniu uległa liczba graczy na scenie parlamentarnej. Uczyniło to wszystkie procesy polityczne jeszcze bardziej złożonymi, choć równocześnie pojawiły się nowe możliwości tworzenia sojuszy i układów. Po drugie, o czym już uprzednio wspominaliśmy, pozycja reprezentacji polskiej uległa pewnemu osłabieniu na korzyść Ukraińców. Rzecz jasna Polacy nadal dominowali nad Rusinami, jednak przewaga nie była już tak zdecydowana, jak miało to 216 S. Grodziski, Sejm…, t. I, Warszawa 1993, s. 65; Mowa posła Jana Stapińskiego uzasadniająca wniosek o reformę prawa wyborczego 2 VII 1902, za S. Grodziski, Sejm…, t. II, Źródła, Warszawa 1993, s. 468-480; Mowa posła Jana Stapińskiego uzasadniająca wniosek o zniesienie systemu kurialnego 8 X 1904, za Ibidem, s. 481-495. 217 H. Wereszycki, Historia…, s. 255. miejsce wcześniej218. Wreszcie po trzecie, wytworzyła się dość specyficzna sytuacja, kiedy wybory do Rady Państwa przeprowadzano według ordynacji demokratycznej i nowoczesnej, podczas gdy posłów na Sejm Krajowy wybierano z zastosowaniem starego systemu kurialnego, który wielu stronnictwom oraz środowiskom nie dawał reprezentacji w pełni odpowiadającej ich społecznemu poparciu. Tworzyła się więc sytuacja paradoksalna – partie takie jak ludowcy, czy socjaliści zyskiwali bez porównania większe możliwości działania w parlamencie Cesarstwa Austrii niż na gruncie galicyjskim219. W tej sytuacji Sejm nie uchodził za organ w pełni reprezentatywny dla nastrojów społeczeństwa220. 218 Na 106 miejsc otrzymanych przez Galicję w parlamencie, 28 przypadało Rusinom, zaś 10 stało się przedmiotem wyborczej rywalizacji, zob. K. Srokowski, Dzieje…, s. 17. 219 Ludowcy posiadali reprezentację w Sejmie Krajowym. System kurialny zupełnie uniemożliwiał to natomiast socjalistom. 220 K. Grzybowski, Galicja 1848-1914. Historia ustroju politycznego na tle historii ustroju Austrii, Kraków-Wrocław-Warszawa 1959, s. 212-216. 221 Szerzej na temat reformy ordynacji wyborczej w Galicji, zob. J. Buszko, Sejmowa reforma wyborcza w Galicji 1905-1914, Warszawa 1956. 222 W. L. Jaworski, Listy…, s. 28. 223 Ibidem, s. 134. 224 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 18-19. Zmiana systemu wyborczego do Sejmu Krajowego wydawała się wręcz koniecznością221. Opór ze strony konserwatywnych posłów, zarówno stronnictwa krakowskiego, jak i Podolaków był jednak bardzo silny. Władysław Leopold Jaworski pisał w tym czasie, że demokratyzacja to nic innego, tylko „przewaga liczby nad kulturą”222. Jak na dłoni widać w tej wypowiedzi charakterystyczny dla środowiska konserwatystów brak zaufania do demokracji i zwiększających jej zakres zmian w życiu politycznym. Do głosu w stronnictwie krakowskim doszła jednak jego inna, immanentna cecha: skłonność do szukania kompromisu jako środka realizacji szeroko zakrojonej politycznej wizji. Sposób rozumowania konserwatystów krakowskich był wówczas następujący: naszym celem pozostaje zachowanie spójności monarchii jako najlepszego gwaranta sprawy polskiej, zaś do tego celu prowadzi tylko polsko-ukraiński kompromis. W razie jego braku Ukraińcy mogą przechodzić na pozycje coraz bardziej opozycyjne wobec monarchii gwarantującej dominację i przywileje samym tylko Polakom. Władysław Leopold Jaworski pisał w tym czasie: „Odłam krakowski stronnictwa konserwatywnego zdawał sobie od razu sprawę jasno ze sytuacyi. Rozumiano tam, że tak w lewicy, jak wśród Rusinów, niezałatwienie sprawy reformy wyborczej daje radykalnym skrzydłom groźną broń do reki”223. Najgorszym z możliwych scenariuszów byłoby przyjęcie przez Rusinów postawy rusofiliskiej224. Koniecznością stało się zatem znalezienie jakiegoś porozumienia, modus vivendi z ukraińską mniejszością, np. poprzez przyjęcie korzystniejszych dla niej zmian w prawie wyborczym. Z punktu widzenia stronnictwa krakowskiego reforma była zatem konieczna. Należało ją jednak przeprowadzić w taki sposób, aby interesy warstw przywódczych i posiadających, a więc zgodnie z konserwatywną doktryną stanowiących naród w sensie politycznym, ucierpiały w możliwie najmniejszym stopniu225. 225 Rozterki konserwatystów krakowskich w dobie walki o reformę sejmową oraz ich rozdarcie między interesem politycznym, a koniecznością trzymania się założeń doktryny najlepiej ilustrują cytowane już Listy z Sejmu W.L. Jaworskiego, Kraków 1911. 226 W. Łazuga, Ostatni stańczyk, Poznań 1982, s. 115. 227 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 28. 228 A. Ajnenkiel, Historia Sejmu Polskiego, Warszawa 1989, t. II, cz. I W dobie rozbiorów, s. 140; J. Buszko, Polacy w parlamencie wiedeńskim, Warszawa 1996, s. 300. 229 W. Feldman, Dzieje polskiej myśli politycznej 1864-1914, Warszawa 1933, s. 356. 230 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 30-31. 231 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski 1864, t. I, Warszawa 1990, s. 197-198. Dzieło reformy zapoczątkował cieszący się wówczas największym uznaniem przedstawiciel stronnictwa krakowskiego, od 1908 r. namiestnik Galicji, Michał Bobrzyński. W pierwszej kolejności musiał on zapewnić swojemu projektowi polityczne poparcie. Na tym tle zapoczątkowana została długofalowa i posiadająca brzemienne w skutkach konsekwencje współpraca krakowskich konserwatystów, demokratów oraz ludowców, tworzących wspólnie tzw. Blok Namiestnikowski226. Poglądy demokratów, jak wcześniej wspomniano, były w tym czasie już bardzo zbliżone do krakowskich konserwatystów. Ludowcy zjednani zostali niewielkimi w gruncie rzeczy ustępstwami i koncesjami politycznymi227. Pomimo zbieżności poglądów Blok powstawał stopniowo – najwcześniej, bo już w 1908 r. współpracę rozpoczęli konserwatyści krakowscy i ludowcy. Sojusz tych stronnictw z demokratami datuje się dopiero od roku 1911228. W przychylny sposób odnosili się do Bloku również socjaliści, którzy jednak nie byli w stanie go wspierać na forum sejmowym. Konsolidacja stronnictw opowiadających się za reformą oraz polsko-ukraińską ugodą wywołała niemal natychmiastową reakcję ugrupowań im przeciwnych – w szczególności Narodowej Demokracji oraz Podolaków „centrowców”. Stworzyli oni, oczywiście w formie luźnej współpracy, tzw. Antyblok229. Przez pewien czas między tymi dwoma opcjami balansowali chwiejni Podolacy – autonomiści, by ostatecznie wystąpić jednak po stronie przeciwników reformy230. Walka o reformę, prowadzona w czasie sesji Sejmu IX (1908-1913) i X (1913-1914) kadencji posiada swoją własną, burzliwą historię. Antyblok namiętnie atakował stronników Bobrzyńskiego zarzucając im, iż realizują w gruncie rzeczy politykę służącą interesom Wiednia231. Ta bezpardonowa walka doprowadziła nawet w 1913 r. do upadku namiestnika i zastąpienia go przez bardziej przez wszystkich akceptowanego Witolda Korytowskiego. Nowa ordynacja została ostatecznie uchwalona 14 lutego 1914 r. (ogłoszona drukiem 8 lipca 1914 r.), paradoksalnie w kształcie bardzo bliskim propozycji Bobrzyńskiego. Reformowała ona system kurialny w taki sposób, iż znacznie poszerzała prawo do powszechnego głosowania232. Nowością było także ustalenie konkretnej ilości miejsc dla mniejszości ukraińskiej233. Z uwagi na wybuch wojny ordynacja ta nie weszła w życie, niemniej jej przyjęcie stanowiło wyraźne zamknięcie pewnego okresu w galicyjskim życiu politycznym. Jeszcze bardziej istotny wydaje się jednak fakt, iż zapoczątkowana ok. 1908 r. konsolidacja dwóch bloków okazała się znacznie bardziej trwałym faktem politycznym niż tylko sojusz zawarty w ramach bieżącej, sejmowej batalii. Podział ten nałożył się bowiem na wielki ideologiczny konflikt, tzw. spór o orientacje, który przeorał polskie społeczeństwo w latach poprzedzających wybuch pierwszej wojny światowej. 232 Wprowadzona została nowa kuria powszechna miejska licząca 12 mandatów do której obowiązywało powszechne prawo wyborcze, kuria gmin wiejskich i miasteczek otrzymywała najwięcej, bo aż 105 mandatów (o 31 więcej niż w poprzedniej ordynacji), zob. Ustawa z dnia 8 lipca 1914 r., zmieniająca §§ 3, 4, 6, 10, 11, 12, 13, 17, 31, 35, 38 i 42, uzupełniająca postanowienia §§ 18 i 16 statutu krajowego królestwa Galicyi i Lodomerii wraz z Wielkim Księstwem Krakowskim i wprowadzająca nową ordynacyę wyborczą, [w:] Dziennik ustaw i rozporządzeń krajowych dla Królestwa Galicyi i Lodomerii wraz z Wielkim Księstwem Krakowskim, część X, nr 65, s. 169-219. 233 Ludność ukraińska otrzymywała łącznie 9 okręgów w kuriach miejskich. W kurii gmin miejskich i miasteczek gwarancję posiadania po jednym mandacie w każdym z 14 okręgów dwumandatowych Galicji Wschodniej oraz wyłączne prawo do 33 okręgów jednomandatowych. Łącznie Ukraińcy mieli zagwarantowane 62 mandaty (posłowie obieralnych oraz wirylistów) na 228 miejsc w Sejmie, co daje 27,2%. W pozostałych okręgach mogli rywalizować z przedstawicielami narodów nieukraińskich, zob. S. Grodziski, Sejm…, t. I, s. 69; A. Ajnenkiel, Historia…, s. 144, 148. 234 H. Binder, Polen, Ruthenen, Juden. Politik und Politiker in Galizien 1897-1918, Wien 1997, s. 185 235 A. Ajnenkiel, Historia…, s. 293; H. Binder, Polen…, s. 189. Przyjrzyjmy się, w jaki sposób w latach poprzedzających wybuch pierwszej wojny światowej kształtował sie zatem układ sił pomiędzy Blokiem i Antyblokiem. Przed reformą 1907 r. zarówno w Radzie Państwa, jak i w Sejmie Krajowym zdecydowanie przeważali konserwatyści, występujący jeszcze w tym czasie jako jedno ugrupowanie i tylko w luźny oraz nie do końca klarowny sposób podzieleni na stańczyków oraz Podolaków. W parlamencie wiedeńskim posiadali oni ponad 40 mandatów, co przy dwukrotnie mniejszej ilości demokratów oraz szczątkowych ilościach posłów innych partii dawało im absolutnie dominującą pozycję234. Gruntowną zmianę przyniosły dopiero wybory do Rady Państwa w 1907 r. – pierwsze, które odbyły się według nowej, demokratycznej ordynacji. Przyniosły one zwycięstwo przede wszystkim Narodowej Demokracji, która wprowadziła do parlamentu 16 posłów i stała się tym samym najliczniejszym ugrupowaniem w Kole Polskim. Więcej mandatów (w zależności od źródeł 16 lub17) zdobyli tylko ludowcy, ci jednak zdecydowali się zostać poza Kołem235. Pozycję endecji dodatkowo wzmacniała trwająca jeszcze w tym okresie współpraca z demokratami, a także przyjazna jej postawa posłów chrześcijańsko-społecznych. Konserwatyści ponieśli druzgocącą klęskę, przy czym Podolacy zaczynali się już skłaniać ku Narodowej Demokracji, z kolei stronnictwo krakowskie wprowadziło do parlamentu jedynie dwóch posłów. Blok w tym czasie jeszcze nie istniał, zaś endecja posiadała niezaprzeczalnie mocną pozycję. Jak widać, nowa ordynacja doprowadziła do zupełnej przebudowy układu sił w polskiej reprezentacji parlamentarnej. Równocześnie stronnictwa polskie jak nigdy dotąd były podzielone i rozczłonkowane. W niegdyś potężnym Kole Polskim znalazła się mniej niż połowa polskich posłów do Rady Państwa.236 236 J. Buszko, Polacy…, s. 271-272. 237 A. Ajnenkiel, Historia…, s. 136. 238 Ibidem, s. 142, H. Binder, Polen…, s. 193; J. Buszko, Polacy…, s. 301; A. Wątor, Narodowa Demokracja w Galicji do 1918 r., Szczecin 2002, s. 213; „Czas”, R. LXVI (1911), nr 299, 5 lipca 1911 r. 239 J. Buszko, Polen…, s. 300. Znacznie większe możliwości działania konserwatyści posiadali natomiast w Sejmie Krajowym, przede wszystkim dzięki tradycyjnej ordynacji kurialnej. Wybory, które odbyły się w 1908 r. przyniosły im łącznie 78 mandatów. Demokraci (21 miejsc) oraz ludowcy (19 miejsc) stanowili dla nich jedynie tło. Narodowa Demokracja mogła mówić o sukcesie w tym sensie, że po raz pierwszy w ogóle znalazła się w Sejmie Krajowym237. Równocześnie słabość jej reprezentacji (8 posłów) skazywała ją na forsowanie swojego stanowiska jedynie poprzez wywieranie wpływu na Podolaków. Przypomnijmy, że był to też czas kształtowania się Bloku. Kiedy zaczął on w pełni funkcjonować, okazało się, że krakowska część konserwatystów wraz demokratami oraz ludowcami posiada w Sejmie Krajowym zdecydowaną przewagę. Kolejne wybory, tym razem do Rady Państwa, odbyły się w 1911 r. i przyniosły całkowite zwycięstwo Bloku Namiestnikowskiego. Wybranych zostało 9 konserwatystów krakowskich, 14 demokratów i aż 24 (lub wg niektórych statystyk 25) sprzymierzonych z nimi ludowców238. Przychylnych im było 7 pozostających poza Kołem Polskim socjalistów. Antyblok był im w stanie przeciwstawić zaledwie 10 Narodowych Demokratów oraz 11 chwiejnych Podolaków. Praktycznie całkowitej likwidacji uległo ciążące ku Antyblokowi Ludowe Centrum239. Prezesem Koła Polskiego został bliski krakowskim konserwatystom Leon Biliński, zastępując na tym stanowisku endeka Stanisława Głąbińskiego. Narodowa Demokracja znalazła się tym samym w głębokiej opozycji i nie miała prawie żadnych możliwości oddziaływania na sytuację. Z kolei w wyborach do Sejmu Krajowego X kadencji w 1913 r. po raz pierwszy Antyblok zyskał nad Blokiem niewielką przewagę240. Zwycięstwo to w znacznej mierze opierało się na sojuszu Narodowej Demokracji z Podolakami, których w Sejmie było aż 40 oraz współpracy ze stronnictwem mieszczańskim – odpowiednikiem demokratów w Galicji wschodniej241. Zbiegło się to jednak w czasie z obaleniem namiestnictwa Bobrzyńskiego, tak więc można powiedzieć, że w 1913 r. Antyblok wyraźnie wzmacniał swoją pozycję. 240 A. Wątor, Narodowa Demokracja…, s. 270. 241 Ibidem, A. Ajnenkiel, Historia…, s. 140. 242 J. Holzer, J. Molenda, Polska…, s. 42. Ogólnie rzecz ujmując, w analizowanym układzie sił zaobserwować można szereg prawidłowości. Zasadniczo przed rokiem 1907 polityka galicyjska toczyła się utartym torem, zaś rządzili szeroko pojęci konserwatyści (stańczycy i Podolacy). W latach 1907-1909 (od pierwszych powszechnych wyborów do Rady Państwa do zerwania sojuszu endecji z demokratami) przeważał późniejszy Antyblok, natomiast lata 1909-1913 należały już bezapelacyjnie do Bloku. Od wyborów 1913 r. możemy mówić o pewnej równowadze: w Radzie Państwa dominował Blok, zaś w Sejmie Krajowym Antyblok. W obu wielkich sojuszach zachodziła przy tym paradoksalna sytuacja, że partie kształtujące je pod względem ideologicznym – krakowscy konserwatyści i Narodowa Demokracja - posiadały stosunkowo nieliczne reprezentacje. O sile poszczególnych koalicji decydowały natomiast głosy licznych, choć nieco bezpłciowych Podolaków oraz ludowców. Zarówno w stosunku do Bloku, jak i Antybloku nowy namiestnik Korytowski starał się trzymać równy dystans. Można powiedzieć, że samo wprowadzenie go w miejsce Bobrzyńskiego stanowiło pewien sukces Narodowej Demokracji oraz jej sojuszników, z drugiej strony osobiste wpływy konserwatystów krakowskich w Wiedniu nieodmiennie pozostawały bardzo silne. Jak wiadomo, u progu wielkiej wojny Europa podzieliła się na dwa wrogie, skonsolidowane i dysponujące podobnymi siłami sojusze. O dziwo, identyczny proces miał miejsce na lokalnym, galicyjskim podwórku. 1.2.2. Dojrzewanie sporu o orientacje Widmo wielkiej wojny zaczęło się pojawiać na horyzoncie europejskiej polityki gdzieś od lata 1907 r.242. Jak powszechnie wiadomo, układy sojusznicze oraz porozumienia zawierane począwszy od roku 1879 pomiędzy mocarstwami doprowadziły do powstania dwóch, przeciwstawnych sobie bloków: Trójprzymierza i Trójporozumienia. Sam fakt ich istnienia, jakkolwiek uprawdopodabniał scenariusz prowadzący do wybuchu ogólnoeuropejskiej wojny, nie wydawał się jeszcze decydujący dla wzrostu międzynarodowego napięcia. Stopniowo stawało się jednak jasne, że żywotne interesy potęg, w tym także państw zaborczych, stały ze sobą w coraz większej, niemożliwej do usunięcia sprzeczności. Z punktu widzenia sprawy polskiej szczególne znaczenie posiadał wzrost napięcia pomiędzy Austro-Węgrami i Rosją. W 1908 r., pomimo gwałtownego sprzeciwu Rosji i wbrew interesom Serbii, monarchia habsburska zdecydowała się dokonać formalnej aneksji okupowanej od 1878 r. Bośni i Hercegowiny. Austro-Węgry pokazały tym samym, że zamierzają prowadzić aktywną politykę na Bałkanach i nie obawiają się możliwej konfrontacji. Tzw. kryzys aneksyjny postawił mocarstwa zaborcze na krawędzi wojny, „po raz pierwszy od 1886 r. Austria i Rosja stanęły naprzeciw siebie z ręką na mieczu”243. Jakkolwiek wyczerpana wojną z Japonią oraz rewolucją 1905-1906 Rosja zdecydowała się na ustępstwa, to jednak napięcie pomiędzy oboma państwami całkowicie nie ustąpiło244. 243 W. Feldman, Dzieje…, s. 352. 244 W 1908 r. Austro-Węgry dość niespodziewanie zdecydowały się dokonać aneksji Bośni i Hercegowiny - prawdopodobnie w celu wyjaśnienia jej statusu prawnego przed spodziewanym upadkiem Turcji. Ministrowi spraw zagranicznych naddunajskiej monarchii Arenthalowi zależało, aby mieć tę zdobycz zabezpieczoną, kiedy Europa zasiądzie do ostatecznego podziału osmańskich posiadłości. Zdecydowana kontrakcja szefa dyplomacji Rosji Izwolskiego doprowadziła z kolei do ostrego oprotestowania tego kroku przez Serbię, co postawiło ją na krawędzi wojny z monarchią Habsburgów. Europejskie mocarstwa po raz pierwszy w pełni zdały sobie sprawę, jak bardzo realna stawała się perspektywa wielkiej, europejskiej wojny. Na taki scenariusz nikt nie był jeszcze przygotowany, toteż różnorakie naciski dyplomatyczne doprowadziły do wycofania przez Rosję i Serbię ich roszczeń, zob. K. Srokowski, Upadek imperializmu Austrii, Lwów 1913, s. 95-117; H. Wereszycki, Historia…, s. 261. 245 Szerzej na temat stosunku państw europejskich, w tym również zaborców, do sprawy polskiej, zob. W. Rojek, Międzynarodowe aspekty sprawy polskiej 1871-1914, [w:] J. Machnik, W. Rojek, Stan świadomości…, s. 177-195. Realne niebezpieczeństwo konfliktu między zaborcami otwierało dla sprawy polskiej zupełnie nową perspektywę. Po pierwsze, nie ulegało wątpliwości, że wojna toczyć się będzie przede wszystkim na ziemiach polskich. Niezależnie od tego, czy zaborcy tego chcieli, czy nie, sprawa polska musiałaby w tej sytuacji stanąć na porządku dziennym245. Po drugie, wyniszczająca walka na śmierć i życie między państwami centralnymi i Rosją doprowadzić mogła do zupełnego przekształcenia układu sił w Europie środkowej i wschodniej, a tym samym do najpoważniejszej zmiany sytuacji narodu polskiego, przynajmniej od czasów kongresu wiedeńskiego. Świadomi tego byli wszyscy – zarówno Polacy, jak zaborcy. W 1913 r. Konstanty Srokowski pisał: „Berlin unika wojny z Rosją za wszelką cenę. Pragnie ją odroczyć jak najbardziej, bo straszy go widmo Polski. W Berlinie wiedzą, że niechaj padną pierwsze strzały na granicy prusko rosyjskiej, a pęknie wieko trumny pewnej, w środku Europy leżącej, a z trumny tej powstanie kwestya polska, kwestya narodu dwudziesto milionowego, który chce żyć i dowiódł, że potrafi żyć w warunkach przerażających”246. Wojna była więc dla Polaków spełnieniem nadziei, o których pisał Mickiewicz: „O wojnę powszechną za wolność ludów, Prosimy Cię Panie”247. Nawet jeśli nie będziemy uderzać w tego rodzaju poetyckie tony, to z pewnością możemy stwierdzić, że europejska wojna była uważana za czynnik dla narodu polskiego niezwykle pożyteczny. Pozostawało tylko… opowiedzieć się po jednej ze stron248. 246 K. Srokowski, Upadek…, s. 171. 247 A. Mickiewicz, Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego, Paryż 1832, s. 123. 248 J. Holzer, J. Molenda, Polska…, s. 42-43. 249 zob. R.R. Ludwikowski, Szkice na temat galicyjskich ruchów i myśli politycznej (1848-1892), Warszawa 1980, s. 165-171; Idem, Główne nurty…, Warszawa 1982, s. 167-174. 250 zob. S. Tarnowski, Kilka pewników politycznych, [w:] Stańczycy. Antologia myśli społecznej i politycznej konserwatystów krakowskich, red. M. Król, Warszawa 1984, s. 255. Szerzej na temat permanentnego antagonizmu austriacko-rosyjskiego, zob. K. Srokowski, Upadek…, s. 49-92. 251 „Przegląd Polski”, R. XLVI (1912), t. 183 (kwartał III), s. 135. Od samego początku tego wielkiego, choć toczonego w nie do końca otwarty sposób sporu, istniały dwie, liczące się orientacje: „na Austro-Węgry” oraz „na Rosję”. Koncepcje opowiadające się po stronie Cesarstwa Niemiec praktycznie nie istniały. Wynikało to rzecz jasna z ogromnej niechęci, jaką społeczeństwa trzech zaborów żywiły wobec tego państwa, prowadzącego w pierwszych latach XX wieku brutalną i w powszechnym odczuciu jawnie antypolską politykę. Orientacja proaustriacka, określana też niekiedy jako austro-polska, od wielu dziesięcioleci przewijała się w polskiej myśli politycznej. Aż do początku XX w. nie była ona artykułowana w sposób bardzo mocny – nawet w epoce austriacko-polskiej ugody za czasów pierwszych stańczyków mówiło się głośno głównie o tzw. „trójlojalizmie”249. Z pewnością nie była to jednak koncepcja nowa. U jej podstaw leżało zawsze założenie o zgodności interesów naddunajskiej monarchii z polską racją stanu, zaś wspólnym mianownikiem miało być zagrożenie ze strony caratu250. To przekonanie o immanentnej, bezapelacyjnej, wręcz prymitywnej nienawiści Rosji w stosunku do wszystkiego co polskie zwolennicy opcji proaustriackiej traktowali niemal jak dogmat. W 1912 r. stańczykowski „Przegląd Polski” dobitnie pisał, iż rządy carskie „jeden mają cel: zgładzić Polskę i katolicką wiarę, a środków mają dwa: kłamstwo i przemoc”251. Łączyło się z przeświadczeniem, że państwem, które ze wszystkich zaborców w najmniejszym stopniu zainteresowane było rozbiorami Rzeczpospolitej, była Austria. Zarówno w przypadku Prus, jak i Rosji, zagarnięcie terenów Polski i Litwy stanowiło ukoronowanie wielowiekowej ekspansji i łączyło się z ich żywotnym interesem. Habsburgowie wzięli natomiast udział w rozbiorach trochę na skutek zbiegu okoliczności – wykorzystali okazję, aby zgarnąć łatwy, choć nie do końca potrzebny im łup. Aneksja ogromnych obszarów w Polsce faktycznie pogorszyła położenie geopolityczne Austrii, wystawiając ją na potencjalny konflikt ze znacznie bardziej agresywnymi sąsiadami w postaci Prus i Rosji252. Naddunajska monarchia, niezbyt zdeterminowana do utrzymywania stanu likwidacji Rzeczpospolitej i równocześnie zagrożona przez Rosję, była najlepszym kandydatem, aby z zaborcy stać się sojusznikiem, który pomoże odbudować polską państwowość. 252 W. Feldman, Dzieje…, s. 18-20. 253 Ibidem, s. 18. 254 Ibidem, s. 23; Sz. Askenazy, Na rozdrożu: 1812-1813, Warszawa 1911, s. 226. 255 Na marginesie warto dodać, że niezależnie od zamysłów generalnego rozwiązania sprawy polskiej we współpracy z Austrią, w samej Galicji w latach 1790-1815 kilkukrotnie pojawiały się propozycje polsko-austriackiego porozumienia na gruncie krajowym, głównie poprzez przyznanie prowincji pewnych form autonomicznych, reaktywację stanów, a nawet przeprowadzenie w Krakowie koronacji. Za każdym razem propozycje te nie znajdowały jednak we władzach monarchii zrozumienia, zob. M. Baczkowski, Koncepcje ugody austriacko-polskiej w latach 1790-1815. Niezrealizowana szansa porozumienia?, „Studia Historyczne”, R. LIV, 2011, Z. 2 (214), s . 127-140. Ten tok myślenia pojawił się już w okresie rozbiorowym, tak więc można powiedzieć, że idea odbudowy państwa polskiego w oparciu o Austrię była niemal tak stara jak same kłopoty Rzeczpospolitej. Negocjacje w sprawie poparcia Habsburgów dla sprawy polskiej, a nawet korony polskiej dla jednego z członków dynastii, prowadziła już w czasie insurekcji kościuszkowskiej dyplomacja powstańcza w osobach Ks. Adama Kazimierza Czartoryskiego, Józefa Maksymiliana Ossolińskiego i Kajetana Sołtyka253. Koncepcje austrofilskie sporadycznie pojawiały się też w pierwszym dziesięcioleciu po III rozbiorze. Ich największym głosicielem był przywódca konspiracji lwowskiej Walerian Dzieduszycki. Po raz kolejny projekt oparcia się na Austrii wypłynął w 1812 r. po klęsce Napoleona. Proponowali go posłowi austriackiemu w Warszawie Stanisław Potocki, Julian Ursyn Niemcewicz oraz Kajetan Koźmian254. Rzecz jasna był on w tym czasie raczej polityczną mrzonką i desperacką próbą znalezienia wyjścia z dramatycznej sytuacji politycznej255. W podobny sposób nierealną koncepcję sformułował w lecie 1863 r. gen Władysław Zamoyski, polski emigrant i siostrzeniec księcia Adama Czartoryskiego w rozmowie z pierwszym sekretarzem stanu Wielkiej Brytanii. Proponował on, aby mocarstwa pozbawiły Rosji praw do korony polskiej, Austria powołała na tron polski jednego z książąt habsburskich, zrzekła się Galicji po czym rozpoczęła z Rosją wojnę o Warszawę i Wilno. Jakkolwiek projekt ten nie posiadał szans, aby gdziekolwiek zostać potraktowanym poważnie, po raz pierwszy jasno sformułowana została koncepcja, aby Galicja i Królestwo Polskie połączone zostały w jeden organizm pod berłem Habsburgów256. 256 W. Suleja, Orientacja…, s. 13. 257 R. R. Ludwikowski, Szkice…, s. 167-168. 258 „Przegląd Polski”, R. I (1866), z. IV, X 1866, s. 165. 259 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 50-51. 260 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 48-49, za R. Król Mazur, Idea…, s. 273. 261 Szerzej na temat koncepcji odbudowy polskiej państwowości w oparciu o Austro-Węgry, H. Batowski, Rozpad…, s. 269-271. W sposób stały i w miarę konsekwentny koncepcja austro-polska pojawiała w życiu politycznym Galicji dopiero, kiedy dojrzała myśl obozu stańczyków. Jesienią 1866 r. w wydawanym przez nich „Przeglądzie Polskim” formułowano otwarcie antyrosyjską koncepcję przekształcenia Galicji w „polski Piemont”257. Stanisław Koźmian pisał równocześnie, iż „w silnej Austrii upatrujemy zabezpieczenia interesów polskich”258. W kolejnych latach akcenty te przygasały na rzecz trójlojalizmu lub też wypływały, kiedy stosunki austriacko-rosyjskie stopniowo ulegały zaostrzeniu259. Swoją ostateczną postać koncepcja austro-polska osiągnęła jednak na początku XX wieku, kiedy rywalizacja między mocarstwami przeszła w stadium permanentnego napięcia. Zwolennicy tej idei wychodzili z założenia, że nie było możliwości uwolnienia Polski przynajmniej spod jednego zaborcy i położenia fundamentów pod polską państwowość bez mniejszych bądź większych ofiar. Zjednoczenie ziem etnograficznie polskich przy pomocy Rosji niosło ze sobą niebezpieczeństwo stopniowej utraty tożsamości historyczno-kulturalnej, a także utratę 70% Galicji. Z kolei połączenie pod władzą Niemiec Zaboru Pruskiego oraz Królestwa pozostawałoby na boku Galicję i nie przyniosłoby bynajmniej wolności. Zjednoczenie pod panowaniem Habsburgów Galicji i Królestwa oznaczałoby z kolei wyrzeczenie się zaboru pruskiego, ale z drugiej strony stworzyłoby znacznej części narodu najkorzystniejsze warunki bytowania w kraju względnie liberalnym i posiadającym prawdopodobnie największą możliwą autonomię260. W rozważaniach brano zasadniczo pod uwagę trzy możliwości: unii personalnej, trializmu oraz subdualizmu261. Pierwsza z nich pozostawiała ewentualnej, niepodległej Polsce największy stopień swobody, gdyż nie przewidywała tworzenia z Austro-Węgrami żadnych wspólnych struktur państwowych, zaś unia opierałaby się tylko na osobie władcy z dynastii Habsburgów. Opcja ta posiadała najmniejsze szanse realizacji i od początku traktowana była w kategoriach politycznych miraży. Największą popularnością cieszył się natomiast pomysł przekształcenia monarchii w państwo trialistyczne, w którym Polska powiązana by była z Cesarstwem Austriackim na tych samych zasadach, co Królestwo Węgier. Trzecie rozwiązanie - subdualizm - można określić jako minimalistyczne, zakładało bowiem utworzenie autonomicznego państwa polskiego wyłącznie w ramach austriackiej części monarchii. Polacy cieszyliby się w tym układzie znacznie mniejszym niż Węgrzy stopniem niezależności. Warto podkreślić, że w miarę upływu lat orientacja pro habsburska nie stanowiła tylko pojęcia teoretycznego, poddawanego pod dyskusję przez galicyjskie elity, ale znalazła głębokie umocowanie w postawach i emocjach społeczeństwa, szczególnie Galicji zachodniej262. Polacy nie tylko cieszyli się swobodami pozwalającymi w sposób względnie nieskrępowany decydować o sprawach kraju, ale czuli się też czynnikiem, od którego wiele zależało w całej monarchii. W swojej masie Polacy – poddani Franciszka Józefa – faktycznie odczuwali, że Austria to jest ich państwo. 262 W. Feldman, Dzieje…, s. 352. 263 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 20-21. 264 W. Feldman, Dzieje…, s. 353. 265 Ibidem, s. 354-355. W warstwie teoretycznej orientacja prohabsburska posiadała tylko dwa słabe punkty, z których zresztą od początku zdawano sobie sprawę. Pierwszym była sprzeczność interesów Polaków oraz monarchii jeśli chodzi o sprawę ukraińską. Racja stanu monarchii wymagała ugody polsko-ukraińskiej, a więc w praktyce polskich ustępstw. Problem polegał na tym, że Austriacy w zamian nic nie oferowali. Polacy osiągnęli w monarchii już wszystko, co byli w stanie osiągnąć i mogli już tylko tracić263. Drugą budzącą wątpliwości sprawą była kwestia sojuszu Habsburgów z Cesarstwem Niemiec264. Przeciwnicy opcji austro-polskiej kwestionowali przede wszystkim zdolności prowadzenia przez naddunajską monarchię samodzielnej polityki, a tym samym rozwiązania sprawy polskiej bez oglądania się na interesy Niemiec. A te w ujęciu zwolenników orientacji na Rosję były jednoznacznie antypolskie. Podnoszono, iż Prusy nigdy nie pozwolą na konsolidację większego, polskiego terytorium pod jednym, nawet austriackim, panowaniem, gdyż zawsze będą dążyć, aby polskie siły pozostawały możliwie najbardziej rozczłonkowane i sparaliżowane265. Wobec słabości Austrii oraz żywotnych interesów Prus, jedynym realnym scenariuszem w razie zwycięstwa państw centralnych miało być nic innego, jak tylko kolejny rozbiór ziem polskich. Tymczasem przyjęcie orientacji pro habsburskiej bynajmniej nie oznaczało dla jej zwolenników kapitulacji przed polityką Niemiec. Pozostając pod wrażeniem brutalności Prusaków, członkowie Koła Polskiego w Wiedniu – wierni stronnicy Austrii – nie mieli żadnych problemów z krytyką sojusznika, a nawet całej idei Trójprzymierza266. Z drugiej strony trzeba przyznać, że zasadnicza retoryka orientacji pro habsburskiej polegała jednak na bagatelizowaniu problemu niemieckiego. 266 Ibidem, s. 354; J. Buszko, Polacy…, s. 281-282. 267 W. Feldman, Dzieje…, s. 353. 268 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 42. 269 Ibidem, s. 42-45. 270 J. Molenda, Piłsudczycy i narodowi demokraci 1908-1918, Warszawa 1980, s. 29. Trzeba też zauważyć, że podnoszony przez przeciwników argument o słabości Austrii nie był jeszcze wówczas oczywisty. Zarówno w czasie kryzysu aneksyjnego, jak i wojen bałkańskich, monarchia zrealizowała niemal wszystkie swoje interesy - i to pomimo sprzeciwu Rosji267. Przed wojną nikt tak naprawdę nie spodziewał się upadku Austrii. Raz jeszcze oddajmy głos Konstantemu Srokowskiemu: „Objawy głębokiego rozkładu wewnętrznego, które nastąpiły w czasie wojny, stanowiły rewelacje nawet dla największych pesymistów na punkcie Austrii. Jeśli dzisiaj jednak ktoś mówi, że przewidywał, że wiedział na czem się ostatecznie to wszystko skończy, ten mija się z prawdą w sposób, który dyskredytuje przede wszystkiem jego inteligencję"268. Mimo wszystko Austria wciąż cieszyła się sporym zaufaniem i do pewnego stopnia wierzono w jej militarne, administracyjne oraz dyplomatyczne możliwości. Zdawano sobie sprawę z tego, że wielonarodowa monarchia nie działała w sposób do końca sprawny, jednak na co dzień wszystko jakoś funkcjonowało, stąd też świadomość faktycznej słabości Austro-Węgier była znikoma269. W przeciwieństwie do orientacji na Austrię, opcja prorosyjska wydawała się czymś nowym, a przynajmniej przez bardzo długi czas nieobecnym w polskiej myśli politycznej. Koncepcję prorosyjską Roman Dmowski wyłożył w napisanej w 1907 r. oraz wydanej w 1908 r. książce „Rosja, Niemcy i sprawa polska”. Jak widać data ta jest zbieżna z narastaniem napięcia w wyniku kryzysu aneksyjnego270. Należy równocześnie zaznaczyć, że zmiana ta miała w endecji charakter swoistego przewrotu umysłowego. Partia narodowa wywodziła się raczej ze środowisk ciążących ku myśli irredentystycznej i spiskowej. Ideologia narodowa wiązała się początkowo z kultem walki, aż tu na początku XX stulecia w dość nagły sposób przeszła na pozycję niezwykle realistycznej polityki. Zmiana poglądów Dmowskiego, a wraz z nim całej Narodowej Demokracji, stanowi pewną wyraźną cezurę, po którym Królestwo staje się jednoznacznie prorosyjskie. Łatwość z jaką nowa orientacja i nowy sposób myślenia znalazły masowe wręcz poparcie, świadczy o tym, iż społeczeństwo Królestwa Polskiego było na taką zmianę po prostu gotowe. Jest to o tyle zaskakujące, że mówimy o okresie, który nastąpił bezpośrednio po dramatycznych wydarzeniach rewolucji 1905-1906. Przypomnijmy jednak, że przyniosła ona bardzo niewiele trwałych zmian, za to dużo krwi i politycznego chaosu. Musiało to z kolei powodować narastanie zmęczenia, zniechęcenia oraz poczucia bezsensowności ostrzejszych form oporu. Tymczasem nowa, prorosyjska koncepcja dawała przekonywujące uzasadnienie dla jakiejś formy ugody – porozumienia, na którym sprawa polska mogła tylko zyskać. Nie zapominajmy również, że na początku XX wieku znaczna część społeczeństwa Królestwa Polskiego była z Imperium Rosyjskim coraz bardziej zżyta i doskonale w nim funkcjonowała. Tysiące Polaków służyło w carskim wojsku, pracowało w administracji, zaś polskie towary i produkty przemysłowe sprzedawane były w całym imperium. Barwnie pisze o tym w kontekście wojny rosyjsko-japońskej Konstanty Srokowski: „Za rekrutem, idącym na wojnę pod przymusem, spieszył polski kupiec i przemysłowiec już dobrowolnie w głąb Rosji, gdzie tocząca się wojna otwierała przed nim perspektywy obfitszych i łatwiejszych niż kiedykolwiek zarobków. Za kupcem, przemysłowcem lub po prostu aferzystą polskim szedł inteligent i zawodowiec polski w głąb olbrzymiego obszaru Rosji (…)”271. Nie przez przypadek, jak pisze zresztą ten autor, kolej syberyjską zaczęto w Rosji nazywać „polską”. 271 K. Srokowski, N.K.N …, s. 1-2. 272 J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 36. Paradoks polegał na tym, że Narodowa Demokracja, stanowiąc główną siłę w polskiej delegacji sama działała w sposób nielegalny, podobnie zresztą jak wszystkie organizacje polityczne i społeczne w Królestwie Polskim. 273 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 10. Do zrastania się społeczeństwa Kraju Priwislańskiego z Rosją paradoksalnie przyczyniła się także sama rewolucja – poprzez eksperyment z powołaniem I i II Dumy, spora grupa polskich posłów znalazła się nagle w samym centrum polityki Imperium. Musieli oni uczestniczyć w dyskusjach oraz głosowaniach dotyczących losów całego państwa, a także mozolnie uzgadniać swoje stanowisko z rosyjskimi stronnictwami politycznymi. Narodowi Demokraci, bo to oni dominowali w polskiej delegacji, niepostrzeżenie stawali się politykami na wpół polskimi, na wpół rosyjskimi – zupełnie jak Polacy w parlamencie wiedeńskim272. Takich analogii pomiędzy stańczykami w roku 1866 i Narodowymi Demokratami w roku 1908 można zresztą znaleźć więcej. Jedni i drudzy wystąpili z nowym, bardzo solidnie uargumentowanym programem, którego treścią było odwrócenie dotychczasowego myślenia i przejście na pozycje budowania sojuszu z państwem zaborczym. Odwołajmy się raz jeszcze do barwnych wywodów Konstantego Srokowskiego: w jego ujęciu „(…) przekonanie, że aby móc godzić się z Rosją, potrzeba najpierw ‘zdradzić’ Polskę, ustąpiło teraz miejsca wręcz przeciwnemu przekonaniu, że właśnie aby jak najskuteczniej służyć Polsce, potrzeba najpierw – pogodzić się Rosją”273. Obie koncepcje błyskawicznie znalazły szerokie poparcie i stały się w swoich zaborach niemalże obowiązującą ideologią. W obu przypadkach ich sukces wiązał się z faktem, że zmęczone oporem społeczeństwo chciało odnaleźć jakiś sens w tworzeniu symbiozy z zaborczym imperium. Niektórzy historycy wysuwają wreszcie wniosek, iż celem Narodowych Demokratów w Królestwie było stać się rzeczywistym gospodarzem kraju – dzierżyć w przyszłych, autonomicznych strukturach pełnię władzy – podobnie jak miało to miejsce w przypadku konserwatystów w Galicji274. 274 A. Achmatowicz, Polityka Rosji…, s. 93. 275 J. Holzer, J. Molenda, Polska…, s. 44. 276 A. Wątor, Narodowa Demokracja…, s. 289. Polityka prorosyjska stała się zatem sztandarowym hasłem Narodowej Demokracji. Należy zaznaczyć, że w każdym z trzech zaborów stronnictwo to działało w sposób niezależny, jednak faktycznie kierowane było przez jedną, utajnioną centralę – Ligę Narodową oraz jej władze: Komitet Centralny i Radę Główną275. Dla działaczy galicyjskiej Narodowej Demokracji przyjęcie orientacji na Rosję stanowiło poważną trudność. Choć zgadzali się oni z zasadniczą, antyniemiecką linią stronnictwa, to pozostawała jeszcze prozaiczna obawa o własne kariery i sytuację życiową. Wielu z nich było pracownikami naukowymi, czy też urzędnikami, którzy nie mogli sobie pozwolić na otwartą nielojalność wobec państwa276. Galicyjscy Narodowi Demokraci długo też nie byli się w stanie wyzbyć swojej niechęci do Imperium Rosyjskiego i wbrew pozorom orientacja na Austrię również miała wśród nich wielu zwolenników. Pozostawało to jednak w sprzeczności z trójzaborową polityką całego stronnictwa. Rozmowy na ten temat toczono zresztą nie tylko na forum samej Narodowej Demokracji, ale też z innymi ugrupowaniami prawicowymi identyfikującymi się z „antyblokiem”. Charakterystyczną dla tych rozważań deklarację o do wyboru orientacji politycznej przyjął choćby zjazd działaczy stronnictw prawicowych w Pieniakach w dniach 15 – 19 września 1912 r., który odbył się pod przewodnictwem Tadeusza Cieńskiego oraz Witolda Czartoryskiego, a więc wielkich posiadaczy ziemskich należących raczej do środowiska Podolaków. Uznali oni, że największe zagrożenie dla sprawy polskiej stanowią Niemcy, dlatego też nie powinno się popierać polityki Trójprzymierza. Celem pozostaje Polska zjednoczona z przyłączonym do niej Górnym Śląskiem oraz z dostępem do morza. Niemal równocześnie jeden z przywódców Stronnictwa Narodowo Demokratycznego pisał, iż jakkolwiek sojusz Austrii i Niemiec był groźny dla Polski, to „nie była wykluczona także możliwość współdziałania z Austrią przeciw Rosji, na które Polacy w swej polityce w Austrii od wielu lat liczyli”277. 277 Idem, Konferencja polityczna w Pieniakach 1912, „Kwartalnik Historyczny” 1992 nr 4, s. 60-61. 278 Idem, Narodowa Demokracja…, s. 294. 279 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 59. 280 Ibidem, s. 24-25. 281 Zob. K. Srokowski, Potrzeba przebudowy stronnictw polskich, Kraków 1914, s. 17-28. Ugrupowania orientacji prorosyjskiej w Galicji trwały więc w sytuacji swoistego rozdarcia pomiędzy generalnym podzielaniem koncepcji Dmowskiego, a głębokim uwikłaniem w polityczną rzeczywistość naddunajskiej monarchii. Linia, którą oficjalnie przyjęła galicyjska Narodowa Demokracja była interesującym przykładem politycznej ekwilibrystyki. Uznawano zgodność narodowych dążeń polskich z Austrią, choć „nie mogą [one] wszakże utożsamiać się z każdorazowym kierunkiem jej polityki”278. W praktyce działalność galicyjskich stronników orientacji na Rosję koncentrowała się nie tyle na propagowaniu swoich koncepcji, co oczywiście na drodze legalnej nie mogło mieć miejsca, ale na sabotowaniu i hamowaniu wszelkich inicjatyw, które mogły doprowadzić do otwartego i podjętego na szeroką skalę zaangażowania Polaków po stronie państw centralnych. Pomimo wielości aktorów występujących na galicyjskiej scenie politycznej, układ, który ukształtował się w wyniku tych sporów wydawał się dość klarowny. W skład orientacji proaustriackiej wchodzili konserwatyści krakowscy, demokraci, ludowcy, galicyjscy socjaliści oraz postępowcy. Opcja prorosyjską bliska była, co raczej oczywiste, Narodowej Demokracji, a także różnym odłamom konserwatystów wschodniogalicyjskich. Jak widać ugrupowania prohabsburskie były zasadniczo tożsame z Blokiem, podczas gdy ich przeciwnicy – z Antyblokiem279. Interesująca jest w tym momencie dość niejednoznaczna przez długi czas postawa Podolaków. Jak już wspomniano konserwatyści wschodniogalicyjscy musieli stawiać czoła narastającemu naporowi ukraińskiemu i głównie ten czynnik pchnął ich w objęcia Narodowej Demokracji. Orientacja prorosyjska lub przynajmniej branie pod uwagę możliwości jej przyjęcia, był tak naprawdę Podolakom na rękę. W razie zwycięstwa Rosji istniało znacznie większe prawdopodobieństwo zachowania przez polską szlachtę uprzywilejowanej pozycji na Ukrainie. Rząd rosyjski był bowiem jednoznacznie konserwatywny, Austriacy musieli tymczasem szukać porozumienia z chłopskimi masami Ukraińców280. Jak widać, podział polskiego społeczeństwa w Galicji miał wiele wspólnego z geografią. Pomiędzy austrofilskim Krakowem oraz antyukraińskim Lwowem powstawać zaczęła coraz większa przepaść281. Jak w praktyce wyglądał w Galicji w latach 1908-1914 spór o orientacje? Przede wszystkim należy zaznaczyć, że debata polityczna, choć coraz bardziej emocjonalna, nie była toczona w sposób dosłowny. Wynikało to przede wszystkim z presji na podkreślanie swojej lojalności w stosunku do monarchii oraz dynastii habsburskiej. Z jednej strony wywody zwolenników orientacji proaustriackiej były zniekształcone przez oficjalny styl wiernopoddańczych manifestów, z drugiej strony pod tymi samymi aktami z konieczności podpisywali często zwolennicy opcji prorosyjskiej. W taki sposób należy odczytywać choćby rezolucję Koła Polskiego z 8 grudnia 1912 r., w której przedstawiciele wszystkich obecnych w parlamencie austriackim polskich ugrupowań politycznych wyrazili gotowość spełniania ze wszystkich sił swoich obowiązków wobec monarchii. Nie był to bynajmniej polityczny program, ale raczej oficjalna deklaracja w sytuacji poważnie narastającego w tym okresie niebezpieczeństwa wybuchu wojny282. 282 W. Suleja, Orientacja…, s. 11; K. Srokowski, N.K.N. …, s. 58. 283 W. Feldman, Dzieje…, s. 352. 284 Ibidem. Nieco bardziej miarodajne wydają się rozmaite, półjawne konsultacje stronnictw, a także wydarzenia, w których można doszukiwać się głębszego znaczenia. Wielkie obchody grunwaldzkie z 1910 r. miały nie tylko charakter wielkiej manifestacji patriotycznej oraz wyraźnie skierowane ostrze antyniemieckie. W opinii niektórych ówczesnych obserwatorów, można było zaobserwować ukryte nuty słowiańskie, skąd był już tylko krok do przemycania treści prorosyjskich. Świadczyć miała o tym choćby dość wyeksponowana na obchodach obecność posłów do Dumy283. Sprawy nabrały większego tempa, kiedy w 1912 r. wybuchła I wojna bałkańska, która przez współczesnych odczytywana była jako kolejny, bardzo już dramatyczny epizod rywalizacji austriacko-rosyjskiej. Tym razem możliwość rychłego wybuchu wojny imperiów brano zupełnie poważnie, natomiast przez całą zimę 1912 – 1913 polskie stronnictwa toczyły gorączkowe rozmowy. Pod koniec 1912 r. pod przewodnictwem Juliusza Leo odbył się w Krakowie zjazd stronnictw pro habsburskich, które obradowały nad sposobami działania na wypadek wojny. Równocześnie z inicjatywy Tadeusza Cieńskiego w sposób niemal jawny obradowały we Lwowie ugrupowania prorosyjskie – w szczególności Narodowa Demokracja oraz realiści z Królestwa284. We wrześniu 1912 r. odbył się też wspominany już, otwarcie zorientowany na Rosję, zjazd endecji i Podolaków w Pieniakach. Na co dzień spór znajdował też swoje odbicie w prasie poszczególnych stronnictw: konserwatywnym „Czasie”, demokratycznej „Nowej Reformie” oraz narodowo- demokratycznym „Słowie Polskim”285. Artykuły także nie mogły być pisane w sposób otwarty, toteż zwolennicy opcji prorosyjskiej przeciwstawili stronie prohabsburskiej całkowicie fikcyjną i czysto populistyczną konstrukcję w postaci tzw. „orientacji polskiej”. W sposób nie do końca konkretny postulowała ona branie pod uwagę interesów narodowych zamiast schlebiania obcemu mocarstwu286. Walkę toczono także, o czym już zresztą wspominano, na forum Sejmu Krajowego oraz Rady Państwa, gdzie spór o orientacje podskórnie towarzyszył zaciętej rywalizacji Bloku z Antyblokiem. 285 J. Myśliński, Prasa polska w Galicji doby autonomicznej (1867-1918), [w:] Prasa Polska 1864-1918, pod red. Z. Kmiecika, Łódź 1976, s. 140-142. 286 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 64. 287 Ibidem, s. 58. 288 Według niektórych interpretacji piłsudczycy – irredentyści – niepodległościowcy należeli do orientacji proaustriackiej, a nawet stanowili jej siłę motoryczną, zob. J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 32. Generalnie rzecz ujmując, w momencie wybuchu wojny polskie społeczeństwo, szczególnie w Galicji, miało za sobą bardzo poważną debatę dotyczącą potencjalnych sposobów działania w razie wybuchu ogólnoeuropejskiego konfliktu. Świadomość sytuacji międzynarodowej, interesów oraz kondycji mocarstw, a także kierunków rozwoju sprawy polskiej wydawała się dość znacząca. Równocześnie położony został fundament pod głębokie i trudne do przezwyciężenia podziały. Należy przy tym zaznaczyć, że spór o orientacje miał charakter niemal wyłącznie teoretyczny. Ścierały się koncepcje, ale działań, które miałyby służyć wprowadzeniu ich w życie było raczej niewiele. Wyjątek stanowi może tworzenie przez prorosyjską w gruncie rzeczy Radę Narodową przedstawicielstw prasowych na zachodzie. Można odnieść wrażenie, że opcję prorosyjską generalnie charakteryzowała nieco większa dynamika działań. Dziesięć lat po tych wydarzeniach Konstanty Srokowski pisał, że konserwatyści krakowscy i demokraci, przy całej szczerości swych przekonań, nie zamierzali przekuwać swych przekonań w czyn, dopóki nie uzyskają jakichkolwiek, budzących nadzieję deklaracji ze strony Austrii287. Komentarz ten wydaje się być mimo wszystko obroną swojej biernej w tym czasie postawy. Z pewnością orientacja prohasburska pozostałaby formacją czysto ideologiczną, gdyby nie fakt, że pod jej postulatami podpisał się młody, dynamicznie się rozwijający, choć wychodzący z zupełnie innych założeń ruch. Mowa o środowisku irredentystów lub inaczej niepodległościowców, reprezentowanych głównie przez organizacje strzeleckie288. 1.3. Organizacje paramilitarne – irredenta polska Ruch strzelecki oraz renesans polskiej irredenty stanowił swoisty fenomen Galicji w ostatnich latach przed wybuchem Wielkiej Wojny. Po upływie niemal półwiecza od traumy 1863 r. pokolenie nie tyle synów, co raczej wnuków powstańców, zaczęło naraz powracać do idei walki zbrojnej. W samym środku ustabilizowanej pod względem politycznym Galicji, tak bardzo zżytej ze swoim legalizmem, systemem parlamentarnym, ze swoimi, toczącymi się przez lata sporami i wreszcie z autentycznym przywiązaniem do sędziwego monarchy, pojawiło się nagle myślenie, którego najgłębszą treścią było marzenie o czymś znacznie większym. Nie przez przypadek pisarka Antonina Domańska mówiła o swoich wrażeniach z przemowy Piłsudskiego: „Boże co za szalone mrzonki, ale kiedy ON mówi, wierzy się, że już, już będziemy nie jakąś tam Galicją, tylko wolną Polską”289. Nie na tym koniec - sposobem na realizację tego marzenia stała się działalność, która tak wiele razy została przez poważnych polityków zdyskredytowana. 289 cyt. za W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie 1914-1918. Zarys historii militarnej i politycznej, Kraków 1998, s. 14. 290 T. Bogalecki, Związki Strzeleckie w latach 1910-1914, „Wojskowy Przegląd Historyczny (1996/2)”, s. 30-31; W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia…, s. 205-206; R. Starzyński, Cztery lata w służbie komendanta. Przeżycia wojenne 1914-1918, Warszawa 2012, s. 46-47; M. Wrzosek, Polski czyn zbrojny podczas pierwszej wojny światowej 1914-1918, Warszawa 1990, s. 27-28. 291 W. Lipiński, Zbrojna walka o niepodległość Polski 1905-1918, Warszawa 1931, s. 14-15; W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony…, s. 13. 292 A. Garlicki, U źródeł obozu belwederskiego, Warszawa 1983, s. 201-202. 293 A. Garlicki, Geneza legionów, Warszawa 1964, s. 29; M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 29. Przypomnijmy kilka najważniejszych faktów. Począwszy od 1904 r. na terenie Galicji zaczęły powstawać młodzieżowe oraz studenckie organizacje, które stawiały sobie za cel wspieranie czynu zbrojnego Polskiej Partii Socjalistycznej na terenie Królestwa Polskiego. Należały do nich grupa skupiona wokół czasopisma „Promień”, a także „Nieprzejednani” i „Odrodzenie” (działał w niej np. Władysław Sikorski)290. Na bazie tych organizacji, a także emigracyjnych kółek milicyjnych PPS Frakcji Rewolucyjnej, w czerwcu 1908 r. powstał Związek Walk Czynnej, do którego należeli m.in. Stanisław Sosnkowski, Władysław Sikorski, Mieczysław Dąbkowski oraz Marian Kukiel291. Było to apolityczne, a więc nienawiązujące do swojego socjalistycznego rodowodu, tajne sprzysiężenie mające na celu tworzenie kadr wojskowych do walki przeciwko Rosji292. Związek rozwijał się powoli. Po roku należało do niego zaledwie 147 członków, po dwóch latach liczba ta wzrosła ledwie do 221293. Oprócz socjalistycznych emigrantów z Królestwa garnęli się do niego przede wszystkim młodzi inteligenci oraz studenci. W 1910 r., najprawdopodobniej za sprawą rezydentów wywiadu austriackiego - majora Gustawa Iszkowskiego i kapitana Józefa Rybaka – powstał pomysł powołania legalnych organizacji, kształcących młodzież gimnazjalną oraz akademicką w zakresie strzelania294. Wykorzystano w tym celu austriacką ustawę z 15 listopada 1867 r. o tworzeniu Schützen Vereinów – cywilnych stowarzyszeń mających na celu doskonalenie umiejętności strzeleckich obywateli, a także rozporządzenie Ministerstwa Obrony Krajowej z 7 maja 1909 r., zachęcające do zakładania organizacji strzeleckich w oparciu o szkolnictwo średnie295. W rezultacie 23 marca 1910 r. powstał we Lwowie Związek Strzelecki z inżynierem Władysławem Sikorskim na czele, zaś 1 grudnia 1910 r. założony został w Krakowie „Strzelec”, kierowany przez Eugeniusza Kiernika, którego rychło zastąpił Włodzimierz Tetmajer. Statuty obu organizacji oficjalnie zatwierdziło Namiestnictwo296. 294 A. Garlicki, Geneza…, s. 30. 295 T. Bogalecki, Związki Strzeleckie…, s. 34-35; W. Potkański, Ruch narodowo-niepodległościowy w Galicji przed 1914 rokiem, Warszawa 2002, s. 158; M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 30. 296 T. Bogalecki, Związki Strzeleckie…, s. 35; W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony… s. 16. 297 A. Garlicki, U źródeł …, s. 217; W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia…, s. 219-220. 298 M. Sokolnicki, Rok czternasty, Londyn 1961, s. 31; W. Lipiński, Zbrojna walka.., s. 18-19. 299 Ibidem, s. 28-29. 300 T. Bogalecki, Związki Strzeleckie…, s. 41. 301 zob. A. Garlicki, Geneza…, s. 30-33. 302 M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 31. 303 A. Garlicki, Geneza…, s. 32; H. Bagiński, U podstaw organizacji wojska polskiego 1908-1914, Warszawa 1935, s. 21-24. Formalnie organizacje te zachowywały odrębność, choć faktycznie podlegały tajnemu Wydziałowi Związku Walki Czynnej297. W 1912 r. kierownictwo ZWC zostało zlikwidowane, zaś związki strzeleckie podporządkowano wspólnej komendzie, na czele której stanął Józef Piłsudski z Kazimierzem Sosnkowskim jako szefem sztabu298. Organizacje zaczęły w szybkim tempie zdobywać popularność, do czego bez wątpienia przyczyniło się napięcie na linii Moskwa-Wiedeń, związane z wybuchem w 1912 r. wojen bałkańskich299. Po trzech latach istnienia Związki Strzeleckie liczyły już 6657 osób300. Ich przykład silnie oddziaływał na te środowiska młodzieżowe, którym niekoniecznie odpowiadały socjalistyczne konotacje organizacji kierowanych przez Józefa Piłsudskiego. Największą rolę odegrała grupa skupiona wokół czasopisma „Zarzewie” (m.in. Feliks Młynarski, Eugeniusz Romer i Wacław Tokarz)301. Należeli do niej sympatycy Narodowej Demokracji i Ligii Narodowej, którzy po przyjęciu przez nie orientacji prorosyjskiej zaczęli poszukiwać własnej drogi302. Niezależnie od „Zarzewia” powołany został do życia apolityczny Polski Związek Wojskowy, kierowany przez Mieczysław Norwid-Neugebauera303. Jesienią 1910 r. doszło do konsolidacji tych środowisk i powstania konspiracyjnej Armii Polskiej304. 31 października 1911 r. jej działacze uzyskali w namiestnictwie zgodę na utworzenie Polskich Drużyn Strzeleckich305. 304 Ibidem, s. 79-82. 305 M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 33. 306 J. Rzepecki, Sprawa legionu Wschodniego 1914 r., s. 16; M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 37. 307 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 66-68; M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 39; A. Wątor, Narodowa Demokracja…, s. 298. 308 Drużyny Bartoszowe, „Teka. Czasopismo młodzieży polskiej”, nr 6-7 (czerwiec-lipiec 1908), s. 236-238. 309 A. Pankowicz, Organizacja czynu zbrojnego w Krakowie 1906-19018, [w:] J.M. Małecki (red.), Kraków w czasie I wojny światowej, Kraków 1990, s. 13. 310 W. Lipiński, Zbrojna walka…, s. 17; M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 34. 311 T. Bogalecki, Związki Strzeleckie…, s. 46-47, M. Sokolnicki, Rok…, s. 36-37, 41-54; R. Starzyński, Cztery lata…, s. 50-51; Jak trzeba maszerować, „Strzelec. Miesięcznik, pismo Polskich Związków Strzeleckich”, R. I, Z. II (maj 1914), s. 53-60. Przykład oddziaływał jeszcze dalej. Działające w Galicji już od 1869 r. Towarzystwo Gimnastyczne Sokół, obawiając się, że to głównie organizacje strzeleckie przyciągną do siebie młodzież, postanowiło iść w tym samym kierunku i utworzyło Polowe Drużyny Sokole. Szybko znalazły się one pod przemożonym wpływem politycznym Narodowej Demokracji, zresztą Sokół od dawna posiadał silne zabarwienie narodowe306. Czysto endecki rodowód posiadały natomiast Drużyny Bartoszowe, utworzone jeszcze w 1908 r. przez inżyniera Wawrzyńca Dajczaka, jako organizacje zrzeszające młodzież akademicką pochodzenia wiejskiego307. Początkowo bardziej nastawione na szerzenie wśród młodych ludzi idei wszechpolskiej, świadomości narodowej oraz postawy obywatelskiej, stopniowo i one przyjmowały paramilitarny charakter308. Stopniowo wszystkie organizacje strzeleckie nabierały cech tajnego wojska polskiego, tworząc własne regulaminy, rozwijając elementy nowoczesnej musztry i organizacji. Pojawiały się zaczątki intendentury, oddziałów inżynieryjnych oraz służby sanitarnej309. Szkolenie odbywało się przy tym na trzech szczeblach: rekruckim, podoficerskim i oficerskim310. Na bardziej zaawansowanych kursach, oprócz umiejętności czysto praktycznych, kładziono nacisk na wiedzę teoretyczną, w tym historię wojen, elementy taktyki, wiadomości na temat rosyjskiej armii, konstruowania fortyfikacji polowych czy wreszcie topografii oraz prowadzenia wojny partyzanckiej na terenie Królestwa Polskiego. Z uwagi na zaangażowanie strzelców w codzienne zajęcia, ćwiczenia odbywały się wcześnie rano, ogromne znaczenie posiadały też sobotnio-niedzielne zajęcia terenowe, a także kursy wakacyjne311. Apolityczność Armii Polskiej i Polskich Drużyn Strzeleckich pozwoliła na to, że w ich stosunkach ze Związku Walki Czynnej pojawiło się wiele elementów współpracy. W 1911 r. zawarto nawet tajne porozumienie na mocy którego organizacje kierowane przez Związek Walki Czynnej miały stać się zaczątkiem kadry oficerskiej, zaś Armia Polska – wojska w bardziej powszechnym rozumieniu312. W okresie późniejszym doszło wprawdzie do rozluźnienia współpracy politycznej, ale cały czas można było mówić o jej intensywności w zakresie szkolenia wojskowego313. Starano się np. ujednolicić mundury obu organizacji, tworząc słynny wzór szarego stroju strzeleckiego oraz czapki maciejówki. Młodzi ludzie musieli sobie ten ubiór sprawiać na własny koszt314. Ze względu na wysokie koszty, organizacje pomagały im niekiedy dokonywać zakupów na raty. Nieco ułatwiał sprawę fakt, że Związki Strzeleckie posiadały własne zakłady krawieckie, które funkcjonowały w Stryju315. Broń kupowano bądź to legalnie we lwowskiej firmie Dzikowski, bądź też nielegalnie z magazynów wojskowych. Uzbrojenie stanowiły głównie rewolwery i przestarzałe karabiny systemu Werndla. Niekiedy udawało się też zdobyć nowoczesne, pięciostrzałowe karabiny Mannlichera316. Przed wybuchem w wojny Związkach Strzeleckich pełne umundurowania posiadało zaledwie 30-40% członków, dysponujących jedynie 412 karabinami, w tym 208 mannlicherami317. Niemal wszyscy posiadali za to słynne maciejówki z orzełkiem, w Związkach Strzeleckich pozbawionym, co charakterystyczne, korony318. 312 A. Pankowicz, Organizacja czynu…, s. 12-13. 313 M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 44. 314 M. Sokolnicki, Rok…, s. 40. 315 ANK, NKN, teczka 76 (mikrofilm 100.266), s. 16. 316 M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 46, 317 Ibidem. 318 T. Bogalecki, Związki Strzeleckie…, s. 47. 319 Ibidem, s. 41; W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony…, s. 16. 320 W. Potkański, Ruch narodowo-niepodległościowy…, s. 166-167. 321 W. Lipiński, Zbrojna walka…, s. 25. 322 M. Wrzosek, Polski czyn… , s. 49. 323 A. Wątor, Narodowa Demokracja…, s. 298. Pomimo wszystkich tych niedostatków, galicyjski ruch paramilitarny zdobył ogromną popularność i można wręcz powiedzieć, że nosił znamiona masowości. W czerwcu 1914 r. Związki Strzeleckie liczyły już 8290 członków, zgrupowanych w 248 organizacjach319. Polskie Drużyny Strzeleckie posiadały w tym czasie 1767 ludzi w ugrupowaniu lwowskim oraz 1917 w krakowskim. W przeciwieństwie do Związków Strzeleckich rozwinęły one też liczne koła zagraniczne. W Królestwie Polskim zrzeszonych było, oczywiście w sposób całkowicie konspiracyjny, 358 działaczy, zaś w całym zaborze rosyjskim 878320. Bliżej nieokreślone liczebnie grupy drużyniaków działały nawet w poznańskim oraz na Pomorzu321. Niezależnie od tego Polowe Drużyny Sokole wyszkoliły w Galicji ok. 7 tysięcy druhów322. Należałoby do tego doliczyć jeszcze ok. 10 tysięcy członków 286 Drużyn Bartoszowych323. Oblicza się, że łącznie przez galicyjskie organizacje paramilitarne przewinęło się w ten sposób około 30 tysięcy młodych ludzi324. 324 M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 51. 325 A. Garlicki, U źródeł…, s. 75-78. 326 Ibidem. 327 Ibidem, s. 91. 328 T. Nałęcz, Irredenta polska, Warszawa 1992, s. 41-42. Bez dalszego wgłębiania się w szczegóły funkcjonowania organizacji strzeleckich trzeba zaznaczyć, że interesujące nas wydarzenia z sierpnia 1914 r. stanowią w znacznej mierze konsekwencję kilku związanych z rozwojem tego ruchu zjawisk. Po pierwsze, na kształt polskiej irredenty największy wpływ posiadał Józef Piłsudski oraz jego otoczenie. Nie ulega wątpliwości, że środowisko to od początku swojej działalności w Galicji stawiało sobie za cel przygotowywanie zbrojnego powstania przeciw Rosji na terenie Królestwa Polskiego. Analiza jego poglądów pozwala przypuszczać, że przynajmniej już w połowie lat dziewięćdziesiątych, jeszcze jako socjalista, Piłsudski w sposób jednoznaczny dążył do zorganizowania antyrosyjskiego, ludowego powstania, które stworzy niepodległą i demokratyczną Polskę325. O socjalizmie Piłsudskiego napisano już tysiące stron, ale jedno w tym wszystkim wydaje się nie budzić wątpliwości. Jak pisał Andrzej Garlicki, w mniemaniu Piłsudskiego to klasa robotnicza miała być siłą, która przywróci Polsce niepodległość326. Znamienne jest jednak, że w tym wszystkim chodziło właśnie o niepodległość. Od początku jego politycznej działalności, w sposób ciągły, uparty i niezależny od bieżących układów, deklaracji czy też przyjętej taktyki – celem i marzeniem była zawsze niepodległość. Z charakterystyczną dla siebie dziką konsekwencją w zakresie trzymania się priorytetów, aż do okresu pierwszej wojny światowej Piłsudski był również wierny koncepcji polskiego, ludowego i antycarskiego powstania jako najlepszego sposobu walki o wolność327. Jego poglądy nie były zresztą zupełnie odosobnione – zasadniczo zgadzały również z linią innych działaczy Polskiej Partii Socjalistycznej. W latach dziewięćdziesiątych rozwinęła ona bogatą dyskusję nad przyszłym polskim powstaniem. PPS stała na stanowisku, że budowa socjalizmu możliwa jest dopiero w wolnej Polsce328. Walka o niepodległość i o socjalizm były w tym ujęciu ze sobą związane w sposób wręcz nierozerwalny. Wynikało to z dość powszechnego przekonania, że stosunki ekonomiczne oraz proletariaty Polski i Rosji były do siebie w tak wielkim stopniu nieprzystające, że nie mogło być mowy o wspólnie przeprowadzonych zmianach społecznych329. Oddzielenie się od imperium Romanowów mogło nastąpić tylko i wyłącznie drogą rozpoczętego w odpowiednim momencie powstania330. 329 zob. A. Nowak, Jak rozbić rosyjskie imperium? Idee polskiej polityki wschodniej (1733-1921), Kraków 1999, s. 320. 330 T. Nałęcz, Irredenta polska, Warszawa 1992, s. 41-42. 331 W. Pobóg-Malinwski, Najnowsza historia…, s. 188-189 332 M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 25-26. 333 W. Pobóg-Malinwski, Najnowsza historia…, s. 204-205. 334 zob. Uzupełnienie noty ambasadora rosyjskiego, ks. Lwa Urusowa, do ministra spraw zagranicznych, hr. Agenora Gołuchowskiego, w Wiedniu z 24 lipca 1906 r. w sprawie szkoły bojowej PPS w Krakowie (Wiedeń, 15.10.1906 r.), Galicyjska działalność…, s. 22-23, 445-446. Rozważania te zeszły oczywiście na dalszy plan wobec rozwoju wydarzeń w latach 1905-1906. Około 1907 r. dla Piłsudskiego stało się jasne, że rewolucja, a więc i walka prowadzona przez Organizację Bojową PPS Frakcji Rewolucyjnej, były w swoim dotychczasowych kształcie przegrane. Nieliczni, zdziesiątkowani przez represje i aresztowania bojowcy nie dysponowali ani odpowiednimi siłami, ani środkami materialnymi, aby dłużej prowadzić walkę z całą machiną państwową. Przy nikłych możliwościach centralizacji i kontroli całego ruchu, poszczególne komórki się demoralizowały, wchodząc na drogę zwykłego bandytyzmu, bądź też wykruszały się w różnych bratobójczych walkach331. Społeczeństwo, poza warstwą robotniczą nigdy w sposób masowy rewolucji nie popierające, teraz już się zupełnie od niej odwracało, wchodząc na drogę lojalizmu i koncepcji proponowanych przez Narodową Demokrację. Okazało się, że podobnie jak miało to miejsce w roku 1863, Organizacja Bojowa nie była przedsięwzięciem zaplanowanym, ale spontaniczną odpowiedzią na dramatycznie zaogniającą się sytuację. Zarówno z punktu widzenia politycznego, jak i przede wszystkim militarnego, ta walka nie miała już sensu, dlatego Piłsudski zdecydował się zmienić taktykę - przenieść działalność do Galicji i tam nieco inaczej, bardziej starannie, do sprawy się przygotować. Dlaczego właśnie do Galicji? Już od dłuższego czasu stanowiła ona dla akcji zbrojnych PPS istotne zaplecze i bazę wypadową332. To właśnie tutaj, nie niepokojone w nadmierny sposób przez policję, działały liczne komórki Frakcji Rewolucyjnej, redakcje socjalistycznych pism, szkoła agitatorska, sekcje lokalne i koła milicyjne333. Już w lipcu 1906 r. Rosjanie informowali władze austriackie o istnieniu w Krakowie szkoły bojowej PPS334. Nie bez znaczenia były wreszcie zaogniająca się sytuacja międzynarodowa i narastające prawdopodobieństwo wybuchu wojny, co dawało szansę na podjęcie jakiejś współpracy z Austriakami. Jeszcze raz warto zaznaczyć, że nie była to zmiana generalnej koncepcji, a jedynie taktyki. Zadecydowały względy praktyczne. Wbrew temu, co twierdzą niektórzy badacze nie wydaje się, aby oznaczało to odcięcie się Piłsudskiego od dawnych zapatrywań i planowanie zupełnie nowego przedsięwzięcia – polskiego wystąpienia zbrojnego w nadchodzącej wojnie335. Owszem, w taki sposób było to, o czym za chwilę będzie jeszcze mowa, szerokim kręgom młodzieży przedstawiane. Faktycznie Piłsudski dalej planował realizację swojego planu ludowego powstania, tyle, że przygotowanego z zastosowaniem rzetelnej wiedzy wojskowej oraz zrealizowanego w oparciu o wyszkolenie i militarne umiejętności większej grupy osób. 335 W. Pobóg-Malinwski, Najnowsza historia…, s. 204. 336 Z. Mieczysławski (J. Piłsudski), Zadania praktyczne rewolucji w zaborze rosyjskim, Warszawa 1910, s. 4. 337 W. Suleja, Józef Piłsudski, Kraków 1995, s. 96. 338 A. Garlicki, Geneza…, s. 20-21. 339 Z. Mieczysławski (J. Piłsudski), Geografia militarna Królestwa Polskiego, Warszawa 1910, s. 22 Świadczą o tym dwie broszury, które wydał w 1910 r. pod pseudonimem Z. Mieczysławski. W pierwszej z nich, zatytułowanej „Zadania praktyczne rewolucji w zaborze rosyjskim”, dokładnie mówił, co pod tym pojęciem rozumie. W jego ujęciu „Rewolucja, której dokonać chcemy, jest to wojna dwóch armii – naszej, rewolucyjnej, ludowej, z armią rządową, najezdniczą. Gotując się do takiej wojny, musimy brać przykład z tego, co czynią wszystkie armie świata”336. W pracy tej nie odżegnywał się od ludowego charakteru tej walki, ale i widać tu fascynację nową myślą – aby walka była skuteczna, musi się pojawić armia, ta zaś musi być wyszkolona i wyposażona w broń337. Druga ze wspomnianych broszur: „Geografia militarna Królestwa Polskiego”, stanowi interesującą, napisaną niemal sztabowym językiem analizę potencjalnych działań wojennych na terenie Królestwa Polskiego. Zauważył m.in., że ze względu na swoje geograficzne położenie lewy brzeg Wisły prawdopodobnie nie będzie przez Rosjan broniony. Defensywa wojsk carskich skupi się raczej na brzegu prawym, a zatem oddziały wkraczające na teren Królestwa, napotkają na lewym brzegu co najwyżej ariergardę armii rosyjskiej338. Równocześnie cały czas duże znaczenie nadawał możliwości porwania za sobą ludności do powstania, czego dowodzi jego koncepcja, że zachodni brzeg Wisły, stanowi nie tylko obszar najkorzystniejszy dla operacji o charakterze militarnym, ale też ze względu na charakter tamtejszej ludności – robotniczej, ruchliwej, podatnej na agitację i skorej do działań wywrotowych – jest naturalnym rezerwuarem sił dla polskiego powstania339. Warto nadmienić, że kwestię roli, jaką w insurekcji odgrywa rząd, spójna organizacja, odpowiednie uzbrojenie i rzetelny plan, Piłsudski rozpatrywał w czasie publicznie w 1912 r. wygłaszanych, pozornie tylko historycznych, wykładów na temat powstania styczniowego340. W swoich prelekcjach konsekwentnie rozwijał też myśl o wyższości wojskowej organizacji nad partyzancką improwizacją341. We wszystkich tych rozważaniach, co warto raz jeszcze podkreślić, nie chodziło o budowę armii dla samej armii, ale dla urzeczywistnienia sukcesu ludowej insurekcji. 340 zob. A. Chwalba, Józef Piłsudski historyk wojskowości, Kraków 2007, s. 35-39; J. Piłsudski, Rok 1863, Warszawa 1989, s. 22-24, 31-36, 45-48. 341 A. Kowalczykowa, Piłsudski i tradycja, Chotomów 1991, s. 74. 342 A. Garlicki, U źródeł…, Warszawa 1983, s. 223-225; M. Sokolnicki, Rok…, s. 17. 343 D. Nałęcz, T. Nałęcz, Józef Piłsudski – legendy i fakty, Warszawa 1987, s. 144. 344 W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony… s. 15. 345 Raport szefa sztabu 10 Korpusu w Przemyślu, płk Franza von Kanika, dla szefa Sztabu Generalnego w Wiedniu gen Friedricha von Becka, o rozmowie z przedstawicielami PPS, Józefem Piłsudskim i Witoldem Jeśli już mowa o roli odgrywanej przez Józefa Piłsudskiego, należy mieć oczywiście świadomość, że nie działał on sam. W okresie swojej galicyjskiej, „militarnej: aktywności, zgromadził wokół siebie grono wiernych zwolenników, do których zalicza się m.in. Witolda Jodkę-Narkiewicza, Walerego Sławka, Kazimierza Sosnkowskiego, Leona Wasilewskiego, Mariana Kukiela, Michała Sokolnickiego, a także dziesiątki młodszych członków Związków Strzeleckich. Pomiędzy nimi a komendantem wykształcił się specyficzny, bardzo mocny typ zależności, który można określić jako „wódz-podkomendni”342. Nie tworzyli oni jakiegoś stronnictwa, raczej grupę przyboczną do zadań specjalnych. Ruchliwi, aktywni, organizacyjnie sprawni, a przy tym całkowicie posłuszni Piłsudskiemu w wielu momentach wpływali na kształt interesujących nas wydarzeń343. Po drugie, polski ruch paramilitarny, a konkretnie poczynania Józefa Piłsudskiego i jego zwolenników, od początku były nie tylko monitorowane, ale poniekąd i kształtowane przez lokalne komórki wywiadu monarchii austro-węgierskiej. Austriacy dążyli przy tym do wykorzystania polskiego ruchu jako oddziałów dywersyjnych, źródła informacji o charakterze wywiadowczym, ewentualnie katalizatora jakiegoś zbrojnego wystąpienia, czy nawet powstania, które mogłoby paraliżować działania wojsk rosyjskich w Królestwie. Pierwsze kontakty Józefa Piłsudskiego oraz Witolda Jodki-Narkiewicza z austriackim wywiadem miały miejsce pod koniec września 1906 r.344. Jawna działalność antyrosyjska nie była jeszcze wówczas na terenie Galicji możliwa, w związku z tym Piłsudski zwrócił się do władz wojskowych. W zamian za pewne ułatwienia w nabywaniu broni, tolerowanie tajnych składów oraz obecności agentów PPS na terenie Galicji, a także niestosowanie represji wobec uczestników antyrosyjskich wystąpień oferowali oni „usługi wywiadowcze wszelkiego rodzaju przeciwko Rosji”345. Austriacy nie zdecydowali się jednak wchodzić w tego rodzaju Jodką, 29 września 1906 r. (Wiedeń, 10.10.1906 r.), Galicyjska działalność…, s. 19-20, 443-444; A. Garlicki, U źródeł…, s. 185-186. 346 Pismo szefa Sztabu Generalnego, gen Friedricha von Becka, do Ministra Wojny w Wiedniu, informujące o dyrektywie udzielonej szefowi sztabu 10 korpusu w Przemyślu, płk Franzowie Kanikowi, w sprawie rozmów z przedstawicielami PPS (Wiedeń, 11.10.1906 r.), Galicyjska działalność…, s. 21, 444-445. 347 Pismo szefa Sztabu Generalnego, gen. piechoty Franz Conrada von Hoetzendorfa, do Ministerstwa Wojny w Wiedniu, odrzucające propozycję nawiązania stosunków z PPS (Wiedeń, 23.11.1907 r.), Galicyjska działalność…, s. 39, 456. 348 Z drugiej strony można też powiedzieć, że właśnie wtedy Austriacy czuli jeszcze, że działalność polskich socjalistów-niepodległościowców w dalszej perspektywie będzie skierowana także przeciwko nim. 349 Dziennik podawczy Biura Ewidencyjnego (14.10. oraz 18.11.1908 r., 26.01.1909 r.), Galicyjska działalność…, s. 40, 457-458. 350 M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 29. 351 J. Rybak, Pamiętniki generała Rybaka, Warszawa 1954, s. 28-90; szerzej o strukturze austriackiego wywiadu, zob. J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne Austro-Węgier wobec radykalnego ruchu niepodległościowego w Królestwie Polskim 1914-1918, Warszawa 2006, s. 19-27. 352 zob. R. Świętek, Lodowa ściana, Sekrety polityki Józefa Piłsudskiego 1904-1918, Kraków 1998. porozumienie346. W 1907 r. sprawa ponownie musiała być rozpatrywana, ale i tym razem Sztab Generalny odrzucił propozycję PPS. Jako powód podawano m.in. niebezpieczeństwo rozszerzenia się działalności radykalnej na terytorium Austro-Węgier347. Nad Dunajem prawdopodobnie nie zdawano sobie sprawy z istoty założeń PPS i uznano jej wykorzystywanie za manewr zbyt ryzykowny – miecz, który może się w dalszej perspektywie okazać obosieczny348. Na niekorzyść spiskowców działała w tym momencie ich socjalistyczna, wywrotowa reputacja. W rok później, w październiku 1908 r., Austriacy zmienili swój stosunek do współpracy z PPS. Stało się to z inicjatywy kapitana Gustawa Iszkowskiego, szefa ośrodka wywiadowczego przy 11 Korpusie w Przemyślu. W napisanym przez siebie raporcie konkludował on, że wciągnięcie do współpracy Polskiej Partii Socjalistycznej byłoby jak najbardziej wskazane349. Po raz pierwszy pojawiły się wtedy sugestie, że PPS można wykorzystać także w przypadku wojny ofensywnej. Od tego momentu datuje się stała współpraca grupy Piłsudskiego z wywiadem, prawdopodobnie na zasadach podobnych do tych, które były proponowane jeszcze w 1906 r. 350. Za bezpośrednie kontakty z Piłsudskim, a także innymi osobami z jego otoczenia odpowiedzialny był krakowski rezydent Evidenzbureau, kapitan Józef Rybak351. W zamian za pozwolenie na funkcjonowanie związków strzeleckich, instruktorów, strzelnice oraz broń, piłsudczycy odwdzięczali się cennymi informacjami wywiadowczymi, a także - co nie mniej istotne - kontrwywiadowczymi, denuncjując np. rosyjskich szpiegów352. Przygotowania powstańcze były w pewnym momencie na tyle ewidentne, że doskonale wiedzieli o nich nawet Rosjanie353. Orientowali się oni nie tylko co do istnienia całej akcji, ale również co do jej szczegółów – nawet kto i gdzie uczył zastosowania jakiego rodzaju bomb. Nie ulega wątpliwości, że swoich konfidentów musieli mieć zarówno na kursach Związku Walki Czynnej, jak i w późniejszych organizacjach strzeleckich354. Nie przez przypadek carscy urzędnicy objeżdżali wioski południowej części Królestwa Polskiego, nawołując do tworzenia oddziałów samoobrony przed spodziewanym wkroczeniem galicyjskich formacji strzeleckich355. Ta jawność planów insurekcyjnych skłania wręcz niektórych badaczy do wysuwania dość daleko posuniętego przypuszczenia o wielkim, obliczonym na sparaliżowanie Rosjan blefie, w który austriacki wywiad wciągnął polskich niepodległościowców356. 353 Nota Ambasady Rosyjskiej do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Wiedniu protestująca przeciw legalizacji związków strzeleckich w Galicji, 27 czerwiec 1911, Wiedeń [w:] Galicyjska działalność Józefa Piłsudskiego 1908-1914, s. 132-137, 515-517. 354 zob. np. Nota rosyjskiego chargé d’affaires, B. Krupenskiego, do ministra spraw zagranicznych, hr. Leopolda Berchtolda w Wiedniu w sprawie działalności Związku Walki Czynnej w Galicji (12.03.1912 r.), Galicyjska działalność…, s. 165-167, 531; o istnieniu w Krakowie szkoły bojowej PPS informowali oni władze austriackie już w lipcu 1906 r., zob. Uzupełnienie noty ambasadora rosyjskiego, ks. Lwa Urusowa, do ministra spraw zagranicznych, hr. Agenora Gołuchowskiego, w Wiedniu z 24 lipca 1906 r. w sprawie szkoły bojowej PPS w Krakowie (Wiedeń, 15.10.1906 r.), Galicyjska działalność…, s. 22-23, 445-446. 355 Raport komendy żandarmerii krajowej w Tarnobrzegu, 23.05.1914 [w:] Galicyjska działalność…, s. 328-329, 613-614. 356 R. Świetek, Lodowa ściana…., s. 652. 357 W. Pobóg-Malinwski, Najnowsza historia…, s. 219. 358 Z. Miłkowski, Rzecz o obronie czynnej i o skarbie narodowym, Paryż 1887, s. 30-31. Po trzecie, od około 1908 r. pośród młodzieży galicyjskiej w sposób ewidentny pojawiła się fascynacja ideą powołania do życia polskiej siły zbrojnej. Rozgorączkowani młodzi ludzie mówili w swojej masie nie tyle o insurekcji, co właśnie o stworzeniu polskiej armii. Władysław Pobóg-Malinowski nazywa to wręcz ideą „militaryzacji”357. Koncepcja ta posiada przynajmniej kilka źródeł. Począwszy od lat osiemdziesiątych XIX w. sporadycznie przewijała się w polskich debatach politycznych, by wreszcie z całą mocą wypłynąć w momencie zaostrzenia się sytuacji międzynarodowej po kryzysie aneksyjnym. Na emigracji, w swojej słynnej broszurze „Rzecz o obronie czynnej i o skarbie narodowym” Zygmunt Miłkowski pisał nie tylko o konieczności powrotu do idei walki zbrojnej, ale też o lepszym pod względem finansowym i organizacyjnym przygotowaniu sił insurekcyjnych. Przyszłe polskie powstanie powinno w jego ujęciu być „(…) racjonalne, zastosowane do szans przewidywać się dających i przysposabiane na wzór i podobieństwo tego, jak sztab główny pruski sposobi się do możliwych i przyszłych wypadków (…)358. Jeśli chodzi o postawy w kraju, to odwrót od idei walki zbrojnej nie był chyba w społeczeństwie polskim aż tak głęboki, jakby się to mogło wydawać. Choć oczywiście w zasadniczym dyskursie politycznym temat ten zniknął wydawałoby się bezpowrotnie, to żył cały czas żył on podskórnie – w emocjach, sentymentach i fascynacjach, szczególnie młodych ludzi. Nie jest tajemnicą, że w latach osiemdziesiątych XIX wieku cała Galicja pokryła się siecią tajnych, niepodległościowych organizacji gimnazjalnych, które skupiały w sowich szeregach nawet kilka tysięcy osób359. Za swój cel uznawały one utworzyć „skryte przed okiem wroga nowe państwo – Polskę podziemną – drogą tajnych organizacyj mających na celu prace w kierunku odzyskania utraconej niepodległości państwowej”360. Jakkolwiek nie były to ruchy poważne i na tyle niegroźne, że nawet policja przymykała na nie oko, to stanowiły one istotny element biografii wielu osób, które w latach dziewięćdziesiątych – a więc wtedy, gdy życie polityczne wyraźnie zaczęło nabierać dynamiki – wkraczało w działalność zawodową i publiczną. 359 T. Nałęcz, Irredenta polska…, s. 37-38; W.M. Borzemski, Pamiętnik tajnych organizacyj niepodległościowych na terenie byłej Galicji w latach od roku 1880-1897, Lwów 1930, s. 22-45. 360 Ibidem, s. 11. 361 T A. Garlicki, Geneza…, s. 26; Nałęcz, Irredenta…, s. 121. 362 Ibidem, s. 41-42. 363 Ibidem, s. 47-54. W samej Galicji po 1900 r. coraz mocniej oddziaływała na umysły młodopolska sztuka i literatura, przeniknięta atmosferą „Wesela”, pełna apoteozy walki oraz irytacji na czysto deklaratywny, bezpłodny „patriotyzm” miejscowych polityków, przesiąknięta nie do końca określonym oczekiwaniem na coś, co się może w najbliższym czasie wydarzyć, a co będzie wymagać znaczne bardziej zdecydowanej postawy361. Postulaty już nie tylko insurekcji, ale i utworzenia armii, przewijały się też w myśli socjalistycznej. W 1902 r. ideolog polskiego socjalizmu Kazimierz Kelles-Krauz przekonywał również, że naiwnością byłoby zakładać, że siły rewolucji będą w stanie pokonać doskonale uzbrojoną rosyjską armię. Taką szansę dawałoby jedynie wystawienie własnej, regularnej, polskiej siły zbrojnej362. Skupiając się na innych aspektach swojej rozbudowanej teorii wojny rewolucyjnej, autor ten nie precyzował, w jaki sposób miałoby to nastąpić, nie zmienia to jednak faktu, że pomysł wystawienia polskiej armii w środowisku socjalistów kiełkował i raz po raz był podnoszony. Ponoć po raz pierwszy rzucił go niewiele znaczący działacz Stanisław Garlicki, niemniej w latach 1900-1905 temat ten był kilkukrotnie podejmowany przez kolejnych autorów: Jodkę-Narewicza, Władysława Wójtowicza, czy też będącego już wówczas na obrzeżach ruchu socjalistycznego Stanisława Grabskiego363. Na szerokie wody pomysł tworzenia siły zbrojnej wypłynął jednak dopiero po rewolucji 1905-1906, głównie za sprawą ukształtowania się nowej koncepcji Józefa Piłsudskiego. Jakkolwiek jej istotą pozostawało wykorzystanie Galicji dla przygotowania antyrosyjskiego powstania, publicznie był on propagowany, jako tworzenie realnej polskiej siły militarnej, mogącej wystąpić w coraz bardziej prawdopodobnej wojnie. Być może ta zmiana akcentów wyszła Piłsudskiemu jakby mimochodem. O swojej wczesnej pracy nad „agitacją militarną” pisał później: „Bałem się, że to będzie śmiesznym, tymczasem, ku wielkiemu memu zdumieniu znajduję ludzi, którzy chętnie o tych rzeczach słuchają”364. Zastanawiając się, co trzeba dalej robić, Piłsudski spotkał się w pewnym sensie z nastrojami i zapotrzebowaniem społecznym. Jego otoczenie tę myśl militarną szybko podchwyciło i rozwijało. Z inspiracji Piłsudskiego, należący do najbliższego otoczenia przyszłego komendanta Michał Sokolnicki wydał w 1910 r. pracę „Sprawa armii polskiej”365. Postulował utworzenie kierowniczego organu spisku wojskowego w Polsce, będącego zwierzchnikiem politycznym i militarnym trzech głównych kierunków działania: teoretycznego, technicznego (zajmującego się organizacją szkół wojskowych, sztabu i środków walki), wreszcie podejmowania konkretnych akcji366. Kolejnym, niezwykle wyrazistym manifestem tej nowej formy militarystycznego irredentyzmu stanowiła wydana w 1911 r. książka Feliksa Młynarskiego „Zagadnienie polityki niepodległości”, w której opowiadał się on za utworzeniem konspiracyjnego państwa i tajnej, acz nowoczesnej polskiej siły zbrojnej367. 364 W. Jędrzejewicz, J. Cisek, Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego 1867-1916, T. 1, 1867-1916, Kraków, Łomianki 2006, s. 246. 365 M. Sokolnicki, Czternaście lat, Warszawa 1936, s. 360-367. 366 A. Garlicki, Geneza…, s. 19. 367 Ibidem, s 24-25; K. Srokowski, Teorye neoiredentyzmu polskiego, Kraków 1912, s. 33-48. 368 S. Grabski, Pamiętniki…, t. I, s. 238. Rozwijany przez młode pokolenie militaryzm był zasadniczo apolityczny i odcinał się od partii ideowych, bądź też nawiązywał do ich koncepcji w sposób bardzo ogólny, niemalże zdawkowy. Lata dziewięćdziesiąte XIX w. przyniosły rozwój wielkich programów, takich jak socjalizm, ruch ludowy, narodowy, czy też nawet neokonserwatyzm. Pokolenie wkraczające w życie społeczne po 1905 r. widziało natomiast sens w budowie nie tyle idei, co raczej struktur. Był to ruch bardziej praktyczny, niż teoretyczny. Na wyobraźnię, oprócz oczywiście dość ogólnie formułowanego postulatu niepodległości, oddziaływał raczej konkret: państwo, armia. Jak stwierdził w swoich pamiętnikach Stanisław Grabski, młodzież gremialnie wierzyła, że „tylko zjawienie się na polach bitew polskich mundurów i sztandarów zaświadczy przed całym cywilizowanym światem, że naród polski ma świadomość swej odrębności od państw zaborczych (…)”368. Z kolei w definicji, którą próbował stworzyć Konstanty Srokowski, odnaleźć można trzy główne elementy nowej idei irredentyzmu: militaryzm, powstanie, niepodległość: „Czynny ideał niepodległości jest osią wszystkich marzeń i pragnień, które zbiegają się ostatecznie w jednym ognisku przekonania, że potrzeba przygotować powstanie i utrzymywać pogotowie wojenne na wypadek, gdyby niebawem powtórzyły się wypadki, wytwarzające możliwość wywalczenia niepodległości z bronią w ręku. Jest to więc neo-iredentyzm polski (…)”369. 369 K. Srokowski, Teorye…, s. 7. 370 Pismo namiestnika Galicji , hr. Michała Bobrzyńskkiego, do ministra spraw wewnętrznych, hr. Karla Heinolda, analizujące nastroje wśród ludności Galicji (Lwów, 15.07.1912 r.), Galicyjska działalność…, s. 223-230, 559-562. 371 Pismo namiestnika Galicji, hr. Michała Bobrzyńskiego, do ministra spraw wewnętrznych, barona Guido von Haerdtla w Wiedniu w sprawie szkolenia wojskowego zorganizowanego przez PPS (Lwów, 10.05.1910 r.), Galicyjska działalność…, s. 78-79, 490. 372 Pismo okólne namiestnika Galicji, hr. Michała Bobrzyńskiego, do starostów powiatowych w Galicji w sprawie polskiego ruchu niepodległościowego (Lwów, 15.10.1912 r.), Galicyjska działalność…, s. 249-253, 569-570. W tych warunkach w 1912 r. Galicję ogarnęła już powszechna, wojenna gorączka. W lipcu Bobrzyński donosił ministrowi spraw wewnętrznych: „Uważam za swój obowiązek donieść, że stosunki w kraju kształtują się coraz bardziej po wpływem przekonania, iż w niedalekiej przyszłości dojdzie do wojny między Austrią i Rosją. Pogląd ten podzielają posłowie, którzy wrócili po odroczeniu [sesji] Rady Państwa, a w prasie obszernie dyskutowana jest sprawa wojny”370. Po czwarte, politycy i ugrupowania orientacji proaustriackiej, w tym przede wszystkim najbardziej wpływowi konserwatyści krakowscy, nie darzyli ruchu strzeleckiego zaufaniem. Wynikało to z niezwykle mocnego przywiązania do zasady prowadzenia całkowicie legalnej polityki i niewchodzenie w żadne spiski, tajne czy też półtajne przedsięwzięcia, w szczególności o charakterze militarnym. Namiestnik Bobrzyński po raz pierwszy dowiedział się o istnieniu działalności niepodległościowej w maju 1910 r. Od razu też stwierdził, że „(…) tego rodzaju organizacje tajne jak najgorzej wpływają na stosunki polityczne w kraju (…)”371. Namiestnik jak ognia obawiał się rozrostu działalności konspiracyjnej. W październiku 1912 r. w wydanym przez siebie okólniku do starostów powiatowych zalecał ścisłe kontrolowanie ruchu strzeleckiego, który nosi „rzekomo sportowy charakter”, sugerował też zakazywanie wszelkich zgromadzeń publicznych na temat niepodległości oraz wojny rosyjsko-austriackiej. Dużo mówił o tym, że ruch niepodległościowy, choć opiera się na legalnych formach działania oraz pozornie podjęty został zgodnie z interesami monarchii, może wprowadzić zamieszanie w stosunkach wewnętrznych kraju372. Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie ochrona, jaką nad działalnością strzelecką roztaczał wywiad, namiestnik najchętniej zlikwidowałby te organizacje. Postawa Bobrzyńskiego stanowiła doskonałą ilustrację poglądów całego środowiska konserwatystów, choć tylko on posiadał możliwości jakiegokolwiek urzędowego oddziaływania. W przypadku innych polityków, ich negatywny stosunek do organizacji strzeleckich wiązał się tylko z dość biernym obserwowaniem i co najwyżej, utyskiwaniem. Jedyną bardziej wyrazistą próbę przeciwdziałania rozwojowi organizacji strzeleckich konserwatyści i demokraci wspólnie podjęli w grudniu 1912 r., kiedy wystąpili do namiestnika Bobrzyńskiego z żądaniem, aby „zabezpieczył kraj i społeczeństwo przed niebezpieczeństwami, które mogą wynikać z ruchu zbrojnego i towarzyszących mu knowań czynników wojskowych”373. Namiestnik niewiele mógł zrobić, ale zwołał Koło Polskie, które 8 grudnia uchwaliło deklarację, iż polscy politycy zamierzają podejmować działania w kwestii narodowej jedynie w oparciu o państwo i jego monarchę374. Tego rodzaju rezolucja nie mogły w istotny sposób zaszkodzić rozwojowi ruchu strzeleckiego, niemniej chwilowo nie mógł on liczyć na zrozumienie ze strony ugrupowań, które w dwa lata później z entuzjazmem mówiły o Legionach Polskich i nadawały ton Naczelnemu Komitetowi Narodowemu. 373 K. Srokowski, N.K.N.…, s. 57. 374 Ibidem, s. 58. Po piąte, w sposób skrajnie odmienny i niosący ze sobą dość istotne konsekwencje, zareagowała na fakt powstawania organizacji strzeleckich Narodowa Demokracja. Jak już wspominano, podjęła ona wysiłki na rzecz zdominowania Sokolich Drużyn Polowych, a także nadania Drużynom Bartoszowym cech organizacji paramilitarnej. Oznacza to, że endecja dążyła do posiadania po prostu własnych oddziałów strzeleckich. Jest to dość zaskakujące, biorąc pod uwagę fakt, że jej największy autorytet, Roman Dmowski opowiadał się przeciwko wszelkiej działalności o charakterze militarnym. Należy pamiętać, że Narodowa Demokracja w Galicji funkcjonowała w warunkach skrajnie odmiennych od swoich bliźniaczych partii w zaborze rosyjskim oraz pruskim. Różnica ta wyrażała się nie tylko w niemożności otwartego przyjęcia orientacji prorosyjskiej, ale również stosunku do ugrupowań paramilitarnych. Jakkolwiek Roman Dmowski pozostawał zdecydowanym przeciwnikiem wszelkich koncepcji wiążących się z walką zbrojną, tak np. Stanisław Grabski, główny ideolog galicyjskiej endecji, był raczej zdania, że trzeba tworzyć własne formacje wojskowe. W przeciwieństwie do Dmowskiego Grabski stał na stanowisku, że należy brać pod uwagę nastroje społeczne, a te w sposób jednoznaczny były przychylne organizacjom paramilitarnym. Postawa ta była szczególnie widoczna pośród młodzieży, której pełno było na galicyjskich uniwersytetach, a jak stwierdził Grabski „(…) iść do młodzieży z hasłem »Siedźcie cicho, nie idźcie wojować na ochotnika, bo i tak was wszystkich powołają do wojska rosyjskiego, austriackiego czy niemieckiego« było równorzędne z propagandą skrajnego trójlojalizmu”375. Niezaangażowanie się w ruch strzelecki oznaczało oddanie młodzieży stronnictwom lewicowym, które mogły ją zagospodarować np. dla celów powstańczych, co w głębokim przekonaniu endecji równałoby się narodowej tragedii. Należało zatem tworzyć własne struktury, pozwalać im się szkolić, ale i stopniowo uzyskiwać na nie polityczny wpływ. 375 S. Grabski, Pamiętniki…, t. I, s. 238. 376 R. Król-Mazur, Idea…, s. 291. 377 Ibidem. 378 K. Srokowski, N.K.N…., s. 54. 379 J. Dąbski, Wojna…, s. 52, 103. 1.4 Komisja Tymczasowa Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych Komisja Tymczasowa Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, funkcjonująca w latach 1912-1914 jako polityczne zaplecze Związków Strzeleckich, a do pewnego stopnia też Polskich Drużyn Strzeleckich, to organizacja, której warto poświęcić nieco uwagi, gdyż pod wieloma względami stanowiła poprzedniczkę Naczelnego Komitetu Narodowego. W jej działalności po raz pierwszy pojawiły się rozwiązania i koncepcje, które na znacznie większą skalę zaistniały potem w NKN. Pojawienie się w Galicji ruchu strzeleckiego doprowadziło, jak już zauważyliśmy, do powstania znacznego intelektualnego oraz ideologicznego fermentu. W efekcie wokół organizacji paramilitarnych szybko zaczęły się tworzyć rozmaite grupy i środowiska polityczne. Na fali tego entuzjazmu w 1910 r. powstało m.in. Polskie Stronnictwo Postępowe. Określano je mianem „lewicy stronnictwa Demokracji Polskiej”376. Główny jego postulat stanowiła niepodległość. Tym samym PSP było jedynym jawnym, galicyjskim ugrupowaniem o charakterze niepodległościowym i lewicującym równocześnie. Stronnictwo to działało głównie pośród inteligencji polskiej w Galicji Wschodniej – we Lwowie, Stanisławowie, Brzeżanach i Samborze377. Stosunkowo nieliczne i ograniczające się w gruncie rzeczy do tworzenia zaplecza dla organizacji strzeleckich, wprowadziło jednak do parlamentu wiedeńskiego swoich dwóch przedstawicieli378. Najbardziej charakterystycznymi postaciami, które kojarzono z tym stronnictwem, byli Władysław Sikorski oraz Hipolit Śliwiński – popularnie zwany też w kręgach politycznych „Hipciem” - poseł znany ze swojego wybuchowego temperamentu, komicznego sposobu bycia i skłonności do niezbyt eleganckich sformułowań379. Polskie Stronnictwo Postępowe, będąc ugrupowaniem dość elitarnym, nie posiadało możliwości, aby udzielać organizacjom strzeleckim realnego wsparcia politycznego. Około 1911 r. w kręgach bliskich Piłsudskiemu pojawił się zatem postulat, że ruch niepodległościowy powinien podlegać jakiejś większej, nadrzędnej organizacji. Wiadomo, że sprawę tę omawiano na nieoficjalnych spotkaniach, które urządzał w tym czasie Wilhelm Feldman – publicysta związany, o dziwo, z obozem demokratycznym380. Stawało się jasne, że irredentyści powinni mieć swój silny „polityczny odpowiednik”, który byłby w stanie występować w ich imieniu w stosunkach zewnętrznych, a także – co nie mniej istotne – gromadzić fundusze381. Ich permanentny brak w coraz większym stopniu utrudniał bowiem rozwój organizacji strzeleckich. 380 A. Garlicki, Geneza…, s. 34. 381 K. Srokowski, N.K.N…., s. 53. 382 Wzięli w nim udział m.in. Józef Piłsudski, Witold Jodko-Narkiewicz, Władysław Sikorski, Michał Sokolnicki, Hipolit Śliwiński, Włodzimierz Tetmajer, Władysław Studnicki, Wacław Tokarz, zob. Protokoły pierwszego zjazdu iredentystów polskich w Zakopanem, AAN, KSSN, sygn. 48/II, t. 1 (mikrofilm 27495), k. 3-53. 383 Ibidem, k. 38-39. 384 Ibidem, k. 51. 385 A. Garlicki, Geneza…, s. 46. 25 sierpnia 1912 r. odbył się w Zakopanem pierwszy zjazd działaczy niepodległościowych, na którym powołano do życia Polski Skarb Wojskowy – instytucję, która miała za zadanie zbierać pieniądze i subwencjonować ruch paramilitarny oraz przygotowania do walki zbrojnej382. Pierwotne założenia PSW mówiły o jego całkowitej apolityczności, zaś uprawniona do otrzymywania wsparcia była każda organizacja, która weszła w porozumienie z 6-osobowym zarządem głównym383. Ideą PSW było zatem rozdzielanie funduszy przez instytucję społecznego zaufania o charakterze ponadpartyjnym, o czym świadczy fakt, że jego pierwszym prezesem został nestor polskiego ruchu socjalistycznego, Bolesław Limanowski384. Funkcję skarbnika powierzono jednak zaangażowanemu w bieżącą politykę Hipolitowi Śliwińskiemu, zaś jako sekretarza zatrudniono Walerego Sławka385. Statut oraz strukturę PSW stopniowo dopracowywano jeszcze jesienią 1912 r. Kolejne miesiące przyniosły dramatyczne przyspieszenie wydarzeń w polityce międzynarodowej. W październiku wybuchła pierwsza wojna bałkańska, zaś stosunki austriacko-rosyjskie osiągnęły największy od kryzysu aneksyjnego poziom napięcia. W tych warunkach zintensyfikowaniu uległy także negocjacje w sprawie utworzenia szerszej niż PSW organizacji, która mogłaby działać na znacznie większą skalę i odegrać czołową rolę w coraz bardziej prawdopodobnej realizacji programu irredentystów. Dla idei tej grupa Piłsudskiego pozyskała trzy „postępowe” stronnictwa galicyjskie: PSP, PPSD oraz, co najważniejsze, PSL. Pośród innych zaangażowanych w to przedsięwzięcie partii stanowili oni jedyne ugrupowanie, które posiadało liczną reprezentację parlamentarną, a co za tym idzie – znaczącą pozycję polityczną. Ich przystąpienie do tworzonej przez zwolenników Piłsudskiego organizacji stanowi mimo wszystko pewnego rodzaju zagadkę. Jak twierdzi Andrzej Garlicki, mogło im w istocie chodzić o uzyskanie dodatkowego, zawierającego element szantażu, argumentu w relacjach z konserwatystami, z którymi pozostawali oni w tym czasie w koalicji386. Udział PSL w pracach Komisji przez cały czas jej istnienia był raczej powierzchowny i ograniczał się do wydelegowania do niej Włodzimierza Tetmajera, który i tak od dłuższego czasu był już zaangażowany w ruch strzelecki. Jego zastępca Wincenty Witos ani razu nie brał udział w obradach. Jak się wyraził Konstanty Srokowski, „ludowcy okazywali zbyt wiele realizmu politycznego, żeby w prace Komisji angażować się zbyt daleko”387. Bardzo podobna postawa – formalna przynależność wynikająca bardziej z taktycznych, niż ideowych względów, będzie w okresie późniejszym charakteryzowała ludowców również w stosunku do NKN. 386 Ibidem, s. 67. 387 K. Srokowski, N.K.N…., s. 53-54. 388 AAN, KSSN, sygn. 48/II, t. 2 (mikrofilm 27496), Protokół z zebrania z dn. 10 XI 1912 r., k. 8-13, 17-18, 389 AAN, KTSSN, sygn. 48/II, t. 2, k. 17; W. Pobóg-Malinowski, Najnowsze dzieje…, s. 232; M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 40-41. 390 K. Srokowski, N.K.N…., s. 53. 391 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia…, s. 232. Ostatecznie 10 listopada 1912 r. na zjeździe w Wiedniu utworzono Komisję Tymczasową Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych388. Oprócz wspomnianych partii galicyjskich (gwoli ścisłości: PSL przyłączyło się dopiero 10 grudnia 1913 r.) weszła też do niej PPS oraz związane z tą partią niewielkie organizacje niepodległościowe z Królestwa, w tym Związek Chłopski, Narodowy Związek Robotniczy, Narodowy Związek Chłopski oraz Niepodległościowa Organizacja Inteligencji389. Niezaangażowani w działalność Komisji obserwatorzy od początku przypuszczali, że udział niej wspomnianych „stronnictw” ma w znacznej mierze charakter fikcyjny390. Sekretarzem Generalnym Komisji został Witold Jodko-Narkiewicz i w kolejnych latach to właśnie on nadawał ton jej pracom. Można wręcz odnieść wrażenie, że KTSSN stanowiła jego niemal autorskie przedsięwzięcie. Pośród zadań Komisji wyraźnie określono, że otrzymała uprawnienia „dozoru nad władzami naczelnymi organizacji wojskowych oraz Skarbu Wojskowego”391. Uchwalono również, iż w razie wybuchu wojny Komisja „ma obowiązek zorganizowania Władzy Naczelnej z pełnią atrybucji rządu”392. W sposób nie pozostawiający złudzeń Komisja ujawniła zatem ambicje odgrywania roli surogatu władzy narodowej. Perspektywa rychłego przekształcenia się w rząd narodowy widoczna była nawet w zawartym w nazwie przymiotniku „tymczasowa”. 392 AAN, KSSN, sygn. 48/II, t. 2, k. 17; ANK, NKN, t. 76 (mikrofilm 100.266), k. 84. 393 Najbardziej szczegółowym, a zarazem całościowym opracowaniem dziejów Komisji cały czas pozostaje monografia Andrzeja Garlickiego, Geneza legionów. Zarys dziejów Komisji Tymczasowej Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, Warszawa 1964. 394 AAN, KSSN, sygn. 48/II, t. 7 (mikrofilm 27502), Protokół posiedzenia z 1 XII 1912 r., k. 2-3, 43; A. Garlicki, Geneza…, s. 98-99. 395 H. Bagiński, U podstaw…, s. 366-368; J. Rzepecki, Sprawa…, s. 34. 396 W. Potkański, Ruch narodowo-niepodległościowy…, s. 204. 397 AAN, KSSN, sygn. 48/II, t. 8 (mikrofilm 27503), Uchwała nr 61, k. 32. 398 J. Rzepecki, Sprawa…, s. 35-36. 399 zob. ANK, NKN, t. 76, Sprawozdanie ze zjazdu, s. 59-77; A. Garlicki, Geneza…, s. 148-173. 400 AAN, KTSSN, sygn. 48/II, t. 6 (mikrofilm 27501), Deklaracja zasadnicza. Projekt sekretarza z poprawkami uchwalonymi przez Komisję Tymczasową, k. 3; ANK, NKN, t. 76, Sprawozdanie ze zjazdu, s. 59. Dzieje polityczne Komisji można pokrótce określić, jako dość skomplikowane oraz pełne niezliczonej ilości międzyludzkich i międzypartyjnych konfliktów. W sposób szczegółowy nie będziemy ich tutaj opisywać, gdyż posiadają one dość wyczerpującą literaturę393. Sprawą dość istotną pozostawał problem z określeniem stosunku Komisji do organizacji strzeleckich. Pierwszą uchwałą Komisji było utworzenie Komendy Głównej i mianowanie komendantem Józefa Piłsudskiego394. Swoją władzę rozciągał on początkowo tylko na Związki Strzeleckie, jednak w kilka tygodni później jego zwierzchnictwo, ale tylko w zakresie przygotowań do powstania, uznały Polskie Drużyny Strzeleckie395. Na skutek tarć miedzy Komendą, a pragnącymi zachować pewną niezależność Drużynami, w kwietniu 1913 r. Piłsudski złożył funkcję komendanta. Jego miejsce zajął sześcioosobowy Wydział Wojskowy, który miał się zajmować w równym stopniu sprawami obu organizacji396. Pomimo tego, Komisja zagwarantowała sobie prawo mianowania komendanta „(…) z chwilą, gdy będzie tego wymagała potrzeba sytuacji”, a więc przede wszystkim w razie wybuchu wojny 397. Ustalenia te nie zakończyły bynajmniej tarć, które nieodmiennie wybuchały na tle dążenia zwolenników Piłsudskiego do formalnego połączenia obu organizacji strzeleckich398. Niełatwą sprawę stanowiło także określenie charakteru działalności Komisji w sytuacji, kiedy wczesną wiosną 1913 r. stało się jasne, że spodziewana wojna jednak nie wybuchnie. Po długotrwałych naradach pewne ustalenia w tej sprawie poczynił zjazd stronnictw niepodległościowych, który miał miejsce w dniach 30 listopada - 1 grudnia 1913 r.399. Delegaci zgodzili się, że pomimo zmienionych warunków Komisja powinna zostać utrzymana, głównie w celu prowadzenia już nie podyktowanych potrzebą chwili, ale bardziej systematycznych prac nad stworzeniem polskiej siły zbrojnej400. Symbolem tych zmian stała się propozycja, aby nazwa organizacji została zmieniona na Komisja Stała Robót Niepodległościowych401. Ostatecznie stanęło na odrzuceniu jedynie określenia „tymczasowa”, tak więc od tego momentu Komisja funkcjonowała jako KSSN. Równocześnie nastąpiła inna istotna zmiana charakteru organizacji – ustalono, że w razie wojny nie mogła się przerodzić w Rząd Narodowy402. Obniżyło to w pewnym stopniu jej rangę i ambicję, choć z drugiej strony czyniło z KSSN nieco bardziej przewidywalnego partnera. 401 AAN, KTSSN, sygn. 48/II, t. 3, Plan organizacyjny Studnickiego; ANK, NKN, t. 76, Sprawozdanie ze zjazdu, k. 69. 402 Ibidem. 403 W. Najdus, Ignacy Daszyński…, s. 301. 404 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia…, s. 238. 405 H. Bagiński, U podstaw…, s. 379-381; J. Rzepecki, Sprawa…, s. 40-41. 406 Ibidem, s. 41-42; A. Garlicki, Geneza…, s. 210. 407 Na stanowisko delegatów prawdopodobnie wpłynęły ich kontakty z Narodowymi Demokratami oraz Podolakami, zob. A. Garlicki, Geneza…, s. 199-203; 214-220; W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia…, s. 237-238. 408 Dużo prawdy może być w komentarzu Włodzimierza Sulei: „Irredentyści stopniowo zaczęli przekształcać się, przynajmniej w oczach galicyjskiej opinii publicznej, w zajmującą się mało realnymi problemami politycznymi grupę, na dodatek wewnętrznie skłóconą”, zob. W. Suleja, Orientacja austro-polska…, s. 19-20. 409 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia…, s. 233. Kolejne miesiące przyniosły już jednak stałą degrengoladę Komisji. Wstrząsana była różnymi konfliktami i skandalami, zaś jej skład podlegał ciągłym zmianom. Poważne zawirowania wywołała szczególnie afera korupcyjna z udziałem Jana Stapińskiego na wiosnę 1914 r.403. Po podziale ludowców okazało się, że cieszący się większą popularnością PSL „Piast” do Komisji nie przystąpił. 20 maja 1914 r. z KSSN wycofały się też 3 partie z Królestwa: Narodowy Związek Robotniczy, Narodowy Związek Chłopski oraz Niepodległościowa Organizacja Inteligencji404. Zbiegło się to w czasie z ostatecznym wystąpieniem ze struktur Komisji również Polskich Drużyn Strzeleckich, choć zastrzegły one, że nie zamierzają zrywać więzów z samymi Związkami Strzeleckimi405. Złego wrażenia nie dało się jednak uniknąć - galicyjska prasa jednoznacznie oceniała ten fakt jako upadek całej organizacji406. W tym samym czasie wyjątkowo niekorzystne sprawozdanie z całokształtu prac Komisji ogłosili Antoni Karabasz oraz Adolf Rakoczy, delegaci Polonii amerykańskiej, która do tej pory stanowiła dla KSSN najcenniejsze źródło dopływu gotówki407. Nie ulega wątpliwości, że latem 1914 r., jeśli organizacja jeszcze nie podupadała, to z pewnością wyraźnie straciła na znaczeniu408. Znamienne jest, że właściwie nikt do końca Komisji nie ufał. Tego rodzaju postawę - co najbardziej zaskakujące - reprezentowali nawet zwolennicy Piłsudskiego409. On sam odczuwał naturalną niechęć do wszelkiego rodzaju ciał kolegialnych. Jak twierdził Michał Sokolnicki, komendant uważał Komisję za „(…) twór słaby, niedorosły do zadań, chwiejny, nieobliczalny, nieuchwytny i nawet dość niebezpieczny z powodu słabości charakterów”410. Daszyński, choć gorąco popierał już projekty irredentystyczne, irytował swoimi przemowami i skłonnością do egzaltacji. Jodko, ujawniający na forum Komisji swoje nieposkromione ambicje polityczne i dyktatorskie skłonności, zwyczajnie nie budził sympatii411. O pełnej rezerwy postawie ludowców pisaliśmy już wcześniej. Z kolei PPSD – stronnictwo należące przecież do założycieli Komisji - przystępowało do niej po długiej i ożywionej dyskusji, w której entuzjazmowi Daszyńskiego przeciwstawiano zalecenia, aby wobec nowego tworu podchodzić w sposób ostrożny i rozważny412. Wielu działaczy patrzyło na KTSSN przez pryzmat trudności, jakie sprawi im pogodzenie przynależności do niej z wiernością doktrynie marksizmu413. Za grosz zaufania do Komisji nie posiadali rzecz jasna krakowscy konserwatyści oraz demokraci. Gwoli ścisłości należy jednak zaznaczyć, że ci ostatni byli intensywnie kuszeni propozycją przystąpienia do KTSSN i dość długo nie zajmowali w tej sprawie jednoznacznego stanowiska. Jak twierdzili przedstawiciele samej Komisji, organy prasowe demokratów - Nowa Reforma” oraz „Gazeta Poranna i Wieczorna” – traktowały nawet ich ruch z pewną sympatią414. Ostatecznie partia Juliusza Leo nie zdecydowała się na przystąpienie do KTSSN. Oficjalnie zadecydował o tym jej na poły konspiracyjny charakter, który powodować mógł „zwyrodnienie” w razie, gdyby oczekiwana wojna jednak nie wybuchła415. Najprawdopodobniej chodziło jednak o to, że poważne stronnictwo, za jakie uważali się demokraci, obawiało się uwikłania w jakąś „socjalistyczną robotę”416. 410 M. Sokolnicki, Czternaście…, s. 432. 411 Idem, Rok…, s. 123. 412 W. Najdus, Polska Partia…, s. 541; Eadem, Ignacy Daszyński 1866-1936, Warszawa 1988, s. 297-298. 413 Ibidem, s. 302-303; M. Sokolnicki, Czternaście…, s. 432. 414 ANK, NKN, t. 76, s. 11. 415 K. Srokowski, N.K.N…., s. 55. 416 Ibidem, s. 56. 417 A. Garlicki, Geneza…, s. 73-75; J. Rzepecki, Sprawa…, s. 31-32; A. Wątor, Narodowa Demokracja…, s. 295-296. Od samego początku swojego istnienia z bezapelacyjną, jednoznaczną wrogością KTSSN traktowana była przez Narodowych Demokratów. Próbowali oni marginalizować oraz neutralizować wpływy Komisji przez wzmocnienie zdominowanej przez nich Rady Narodowej. Na Kole Sejmowym wymogli oni deklarację, iż w razie wybuchu wojny to właśnie ona ma się stać główną instytucją, konsolidującą polskie życie polityczne417. Niezależnie od tego w sposób zupełnie bezpardonowy Komisja szkalowana była przez endecką prasę. W lipcu 1914 r. Jan Zamorski, działacz Narodowej Demokracji z Galicji zachodniej, pisał o KSSN, iż jest to „zbiegowisko bankrutów i austriackich agentów (…) na żołdzie państw zaborczych, ludzi, których front wyłącznie antyrosyjski zamówiony przez państwa zaborcze, nienawiść i krzyk zapłacone, zapał patriotyczny zrobiony z gotówkę”418. Nie dziwi zatem fakt, że miesiąc później Ignacy Daszyński nie będzie widział żadnej możliwości współpracy z autorem tych słów na forum NKN. 418 J. Rzepecki, Sprawa…, s. 42. 419 AAN, KTSSN, sygn. 48/II, t. 6, Statut KSSN. Projekt sekretarza z poprawkami uchwalonymi przez Komisję Tymczasową, k. 15; ANK, NKN, t. 76, k. 4. 420 Ibidem, s. 3. 421 Ibidem, s. 4; H. Bagiński, U podstaw…, s. 369-374. 422 ANK, NKN, t. 76, s. 4, 10. 423 AAN, KTSSN, sygn. 48/II, t. 6, Statut…, k. 15-16; ANK, NKN, t. 76, k. 4, 11, 73. Niezależnie od politycznych zawirowań, ciekawą sprawą wydaje się sama struktura KTSSN. Podlegała rozmaitym zmianom, zaś swoją dojrzałą formę przybrała już po zjeździe stronnictw niepodległościowych z końca 1913 r. Ostatecznie ustaliło się wówczas, że organami Komisji są Kongres, Delegacja, Sekretarz oraz Wydziały. Organ najwyższy stanowił Kongres, który odbywać się miał raz do roku celem wysłuchania sprawozdań Delegacji oraz Wydziałów, jak również podjęcia ogólnych uchwał dotyczących polityki niepodległościowej. Składał się on z delegatów stronnictw oraz zaproszonych gości. Każde ugrupowanie mogło przy tym wysłać pięciu delegatów, choć niezależnie od ich liczby, dysponowało tylko jednym głosem419. Częściej, bo raz na kwartał obradować miała Delegacja, także składająca się z delegatów (po jednym z każdego stronnictwa). Towarzyszyć im mogli zastępcy, ale bez prawa głosu. Zebrania zwyczajne odbywały się celem wysłuchania sprawozdań przewodniczących, względnie delegatów Wydziałów, a także podjęcia odpowiednich uchwał. Zebrania nadzwyczajne mogły być zwoływane częściej, jednak tylko na wniosek Sekretarza oraz jednego ze stronnictw420. Na co dzień organizacją zawiadywał więc Sekretarz oraz trzy Wydziały: Wojskowy, Polski Skarb Wojskowy oraz Prasowy. Pierwszy z nich składać się miał z delegatów obu podlegających KSSN organizacji strzeleckich w równej liczbie i zajmował się nadzorem nad ich działalnością oraz stopniową integracją polskiego ruchu wojskowego421. Polski Skarb Wojskowy tworzyli z kolei przedstawiciele wszystkich stronnictw, z tym, że honorowym przewodniczącym pozostawał cały czas Bolesław Limanowski422. Z kolei Wydział Prasowy, zajmujący się głownie wydawaniem publikacji w postaci propagujących kierunek niepodległościowy broszur składać się miał z Sekretarza, trzech członków mianowanych przez Komisję, a także stale pracujących pomocników, wybranych przez Sekretarza (tę funkcję pełnił Leon Wasilewski) i zatwierdzonych oczywiście przez organy nadrzędne423. W każdym Wydziale na stałe działał wybrany przez Komisję kontroler. Przewodniczący Wydziałów zbierali się ponadto periodycznie celem omówienia spraw wspólnych424. Osobami pobierającymi wynagrodzenia, a więc z założenia pracującymi w sposób permanentny byli Sekretarz całej organizacji (z pensją 400 koron miesięcznie), sekretarz PSW oraz jego pomocnik. Komisja wypłacała też niewielkie pensje pojedynczym działaczom Związków Strzeleckich425. 424 Ibidem, s. 5. 425 Ibidem, s. 17. 426 Ibidem, s. 114-117. 427 zob. W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia…, s. 194; W. Najdus, Ignacy Daszyński…, s. 299. 428 A. Garlicki, Geneza…, s. 123-127. 429 ANK, NKN, t. 76, s. 33. Powyższy zarys struktury KSSN - w tym kształcie funkcjonowała już po zmianie nazwy – pokazuje, iż oprócz działalności typowo politycznej, organizacja ta stawiała sobie pewne konkretne zadania, które z mniejszym, bądź większym powodzeniem realizowała. Warto przytoczyć tutaj niektóre dane, które mogą umykać opracowaniom nastawionym bardziej na analizę skomplikowanej historii politycznej KSSN. Wydział Prasowy wydawał początkowo jedynie luźne komunikaty, które z czasem przekształciły się w stale wychodzące „Biuletyny”. Tylko w ciągu pierwszego roku funkcjonowania organizacji wydano 32 tego typu publikacje, w tym trzy w języku francuskim. Oprócz tego specjalny, jednorazowy komunikat o sytuacji w kraju wydano w języku francuskim i niemieckim. Do dorobku Komisji zaliczyć można też 4 publikacje o charakterze broszurowym, w tym jedna – memoriał na konferencję ambasadorów w Londynie, wydana została w czterech językach (po niemiecku, francusku i angielsku po 1000 egzemplarzy)426. Publikacja ta związana jest z interesującą próbą podjęcia przez KSSN działania na forum międzynarodowym. W 1913 r., w samym środku zamętu, jaki miał miejsce na Bałkanach, Komisja wysłała na konferencję ambasadorów w Londynie obszerny memoriał postulujący zajęcie się przez mocarstwa sprawą Polską427. Jak można się domyślać został on całkowicie zignorowany428. Może było to działanie mało liczące się z realiami, ale nie można było mu odmówić ambicji. Należy również pamiętać, że działania polityczne o trudnej do ustalenia skali oraz intensywności, podejmowano na szczeblu lokalnym. Odpowiedzialne były za nie tzw. komitety miejscowe, które miały za zadanie np. organizację poufnych, bądź też jawnych zebrań celem pozyskania dla idei niepodległościowej nowych zwolenników 429. Osobną formą działalności KTSSN pozostawał Polski Skarb Wojskowy. Organizacja nie mogła się jednak pochwalić na tym polu wielkimi osiągnięciami - można nawet powiedzieć, że przedsięwzięcie to okazało się niewypałem. Do lutego 1913 r. wpływy były tak małe, że ich nawet nie ogłaszano, aby uniknąć kompromitacji430. Sytuację uratowały poważniejsze fundusze, jakie udało się uzyskać od Polonii amerykańskiej, niemniej w 1914 r. wysokość tej pomocy drastycznie spadła po skandalu z Karabaszem i Rakoczym431. Do 31 sierpnia 1912 r. udało się zebrać blisko 142 256 koron, z tego 2/3 pochodziło z datków zza oceanu432. Z tej sumy tylko 16,5% trafiło do Związków Strzeleckich, zaś 8,3 do Drużyn. Duże kwoty pochłonęły wydatki administracyjne oraz koszty utrzymania Komendy Głównej i jeśli wierzyć oficjalnym zestawieniom, ok. 40% wciąż pozostawało niewydane433. 430 A. Garlicki, Geneza…, s. 86. 431 W. Pobog-Malinowski, Najnowsza historia…, s. 239. 432 Z Ameryki wpłynęło do PSW dokładnie 95981 koron, ze „Starego Kraju”: 46 274 koron, zob. ANK, NKN, t. 76, s. 16, 65. 433 Zestawienie Przychodu i Rozchodu Kasy Polskiego Skarbu Wojskowego od 1 września 1912 r. do 31 sierpnia 1913 r., zob. AAN, KSSN, sygn. 48/II, t. 5 (mikrofilm 27501), k. 64; ANK, NKN, t. 76, s. 65. Pomimo swoich licznych i niewątpliwych słabości – problemów z samookreśleniem, braku realnych sukcesów, pewnej awanturniczości oraz permanentnego konfliktu wewnętrznego – Komisja stanowiła niezwykle interesujące zjawisko w życiu politycznym Galicji. W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę, że wraz z jej powstaniem po raz pierwszy pojawiła się koncepcja, aby struktura cywilna wzięła na siebie odpowiedzialność za przedsięwzięcie militarne. Był to niejako odpowiednik relacji: władze cywilne – armia, jaki zazwyczaj zachodzi w państwie. Od początku było zresztą wiadomo, że struktura ta nosi w sobie zalążek ewentualnego, powstańczego rządu. W KTSSN zachodziła ponadto pewnego rodzaju dychotomia. Z jednej strony organizacja ta oparta była na porozumieniu mającym na celu współpracę niezależnych od siebie stronnictw. Nie można się też oprzeć wrażeniu, że przy okazji wyszło na jaw, jak ogromną siłę posiadało wówczas hasło zjednoczenia wysiłków możliwie największej ilości partii politycznych. Coraz częstej pojawiało się myślenie, że to stronnictwa mają wziąć na siebie odpowiedzialność za sprawę polską i to one powinny się ze sobą porozumieć. Z drugiej strony, Komisja była nie tylko platformą politycznej współpracy - istniały w niej zaczątki struktury o charakterze wyraźnie funkcjonalnym, odpowiadającej za realizację przyjętych celów. Jak widzimy, w KTSSN pojawił się widoczny, choć niezbyt jeszcze konsekwentny, nacisk na zadaniowość. Komisja stanowiła wreszcie pierwszą większą organizację tworzoną de facto jawnie, choć równocześnie niejako obok rzeczywistości definiowanej przez machinę państwową zaborców. Nie posiadała żadnego umocowania w systemie państwowym i prawnym. Tego rodzaju walor legalności posiadały nawet organizacje strzeleckie, nie mówiąc już o pozostawaniu przez nie pod specjalną „opieką” austriackiego wywiadu. KSSN była tymczasem pierwszą próbą tworzenia czegoś oddolnie i w sposób całkowicie od zaborcy niezależny. Celem pewnego uporządkowania faktów należałoby dodać, że mimo wszystko KSSN nie możemy zaliczać do orientacji proaustriackiej. Owszem, wypowiadała się na temat monarchii przychylnie i deklarowała nawet dla niej poparcie na wypadek wojny434. Co więcej, poszczególnych członków Komisji, np. Ignacego Daszyńskiego, można spokojnie nazwać zwolennikami orientacji na Austrię. Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że KTSSN stworzona została pod dyktando irredentystów – przede wszystkim zwolenników Józefa Piłsudskiego. Jak już wielokrotnie wspominaliśmy, ich sojusz z Austrią miał charakter co najwyżej taktyczny, zaś zasadniczą treścią dążeń pozostawała organizacja własnego czynu zbrojnego, przeprowadzenie ludowego powstania i ostatecznie pełna niepodległość. Stanowisko to w dość istotny sposób różniło się od postulatów stronnictw, które w powstaniu Polski habsburskiej upatrywali docelowego i najbardziej optymalnego sposobu rozwiązania kwestii polskiej. 434 W opracowaniu na temat działalności KSSN sporządzonym dla Związku Narodowego Polskiego stwierdzano m.in., iż „KSSN przychylnie patrzy na Austrię, stwierdzając, że jest to jedyne z państw zaborczych, którego interesy są chwilowo te same, co i nasze”. Warto zwrócić uwagę szczególnie na słowo „chwilowo”, zob. ANK, NKN, t. 76, s. 9. * * * Kiedy 28 czerwca 1914 r. padają w Sarajewie brzemienne w skutkach strzały, sytuacja polityczna Galicji tylko pozornie wydaje się niejednoznaczna i wielowątkowa. Faktycznie od dłuższego czasu postawy polityków i społeczeństwa ulegały daleko posuniętej polaryzacji. Istniały już tylko trzy wyraziste propozycje ideologiczne - cała reszta była bądź bierna, bądź też w mniejszym lub większym stopniu ciążyła ku jednej z dominujących opcji. Mamy zatem w Galicji krakowskich konserwatystów, którzy wywodzą swą myśl z wielkiej tradycji stańczyków i wraz z demokratami głęboko wierzą, że związana z Austrią, na poły niezawisła Polska, to najlepszy scenariusz, jaki się w ogóle może przytrafić. O rząd dusz walczą z nimi dynamiczni i nie przebierający w środkach Narodowi Demokraci, głośno domagający się poszanowania narodowych interesów, a zarazem sugerujący szeptem orientację prorosyjską. Mamy wreszcie organizacje strzeleckie z ich młodzieńczym kultem militaryzmu. W istocie stanowią one jednak emanację myśli powstańczej Piłsudskiego. Rolę politycznej przybudówki tego środowiska odgrywa natomiast chwiejąca się, choć ambitna KSSN. Polskie życie polityczne zaczynają rozdzierać tym samym dwa wielkie antagonizmy: między orientacją na Austrię a Narodową Demokracją oraz między Narodową Demokracją a irredentą. Niepodległościowcy i stronnictwo krakowskie czują do siebie wyraźną niechęć, ale dają się zauważyć przynajmniej dwa czynniki, które ich do siebie zbliżają. Po pierwsze, irredentyści i tak zmuszeni są podjąć współpracę z Austrią – uzależnieni są przecież od wsparcia czarno-żółtego wywiadu, stąd też łatwo, choć w sposób czysto deklaratywny i bardzo powierzchowny, mogą dołączyć do orientacji prohabsburskiej. Po drugie, oba środowiska znajdują się w stanie permanentnej wojny z Narodową Demokracją, zaś zadane w niej rany są już na tyle bolesne, że nie jest łatwo przejść nad nimi do porządku dziennego. Tak więc w początkowym okresie „wielkiej wojny” ten egzotyczny sojusz, choć trudny i poniekąd wymuszony, stanie się faktem. Polem jego realizacji będzie właśnie NKN. ROZDZIAŁ II POWSTANIE LEGIONÓW POLSKICH ORAZ NACZELNEGO KOMITETU NARODOWEGO 2.1. Pierwsze reakcje polskich środowisk politycznych na wybuch wojny 28 czerwca 1914 r. zamordowany został w Sarajewie Franciszek Ferdynand, następca tronu monarchii astro-węgierskiej. Jakkolwiek wydarzenie to stanowiło dla państwa wstrząs i do pewnego stopnia sensację, nie spodziewano się, że uruchomi to lawinę wypadków, które doprowadzą do ogólnoeuropejskiej wojny435. Wszystko wskazuje na to, że jedynym posiadającym właściwy ogląd sytuacji Polakiem pozostawał Leon Biliński – wspólny minister skarbu Austro-Węgier, pełniący równocześnie funkcję cywilnego namiestnika Bośni i Hercegowiny, a przy tym jeden z najbardziej zaufanych współpracowników cesarza Franciszka Józefa436. Z racji pełnionych funkcji uczestniczył on w posiedzeniach rządu, w szczególności w słynnym spotkaniu 7 lipca, na którym zapadła decyzja o przyjęciu przez monarchię habsburską konfrontacyjnego kursu w stosunku do Serbii437. Po wojnie pojawiły się zresztą pogłoski, iż to właśnie Biliński odegrał w tych wydarzeniach decydującą rolę438. W obliczu dość oczywistego oczekiwania Polaków na wybuch europejskiej wojny, miałoby mu to dodać wręcz wallenrodowskich rysów. On sam od tak daleko posuniętych ocen ostro się odżegnywał, choć nie zaprzeczał też, że optując za zdecydowanym rozwiązaniem przez monarchię habsburską kwestii Serbii, miał do pewnego stopnia świadomość korzystnych rezultatów, jakie mogą z tego wyniknąć dla sprawy polskiej439. 435 W. Suleja, Orientacja…, s. 20, „Czas”, nr 251 I 252, Z 29.06.1914 r. nr 254 Z 30.06.1914 r.; „Nowa Reforma” nr 252 Z 29.06.1914 r. Pierwsze, nieśmiałe konstatacje, że sprawa może się skończyć, choć raczej w dalszej perspektywie, konfliktem Z Rosją pojawiły się krakowskim „Czasie” dopiero popołudniu 1 lipca, zob. „Czas” nr 256 Z 1.07.1914 r. Zdecydowanie przeważały jednak opinie, że nawet jeśli do konfliktu dojdzie, będzie on raczej alokalizowany, zob. W. Suleja, Orientacja…, s. 25. 436 zob. S. Głąbiński, Biliński Leon, PSB, t. II po red. W. Konopczyńskiego, Kraków 1936, s. 97-98; Haus-, Hof- und Staatsarchiv (dalej: HHStA), Nachlass Biliński 1. 437 L. Biliński, Wspomnienia i dokumenty 1846-1919, t. I, Warszawa 1924, s. 289; M. Komjáthy (red.), Protokolle des Gemeinsamen Ministerrates der Ȍsterreichisch-Ungarischen Monarchie (1914-1918), Budapest 1966, s. 141-150. 438 W. Łazuga, Kalkulować…, s. 336. 439 L. Biliński, Wspomnienia …, s. 289-290. Tymczasem niczego nieświadoma Galicja korzystała z uroków letnich wakacji. Józef Piłsudski, wraz z działaczami Strzelca, zajmowali się przede wszystkim przygotowaniami do letniej szkoły wojskowej w Stróży440. Część jego współpracowników planowała rozpocząć 20 lipca wakacyjny kurs uniwersytecki w Zakopanem441. Galicyjscy politycy przebywali w tym czasie w różnych krajowych i zagranicznych kurortach, zbierając siły przed gorącą, jak się powszechnie podziewano, kampanią wyborczą do Sejmu Krajowego. Ignacy Daszyński odwiózł żonę wraz pięciorgiem dzieci do Abbazii (Opatiji) nad Adriatykiem, po czym udał się do Trenczyna na Słowacji, aby leczyć reumatyzm442. Michał Bobrzyński, który ze względu na swoją pozycję na dworze, miał realną możliwość odegrania w nadchodzących wydarzeniach znaczącej roli, przebywał we włoskim kurorcie Viareggio w Toskanii i nawet po wybuchu wojny zmierzał ku Wiedniowi z zadziwiającą wręcz opieszałością443. Nawet Biliński, po wspominanym już posiedzeniu Rady Ministrów, swoim zwyczajem udał się na pielgrzymkę do sanktuarium Maria Plain pod Salzburgiem, po czym, po odbyciu kolejnej konferencji ministerialnej, w najlepsze odpoczywał w cesarskim kurorcie Bad Ischl444. Nie inaczej zachowywali się austriaccy wojskowi - krakowski rezydent wywiadu, znany nam kapitan Rybak, już po wystosowaniu do Serbii ultimatum w trybie pilnym ściągany był z drogi do Morskiego Oka445. Takich przykładów można by mnożyć, istotne w tym wszystkim jest jednak to, że w przeciwieństwie do nerwowej zimy 1912/1913, wybuch wojny był zupełnym zaskoczeniem. Jak stwierdził Konstanty Srokowski: „Układano najrozmaitsze plany. Ale planu wojennego z pewnością w Galicji nikt nie układał”446. 440 A. Garlicki, Józef Piłsudski (1867-1935), Kraków 2012, s. 243; Idem, U źródeł…, s. 240. 441 M. Sokolnicki, Rok…, s. 165. 442 I. Daszyński, Pamiętniki, t. II, s. 147; W. Najdus, Ignacy Daszyński…, s. 309-310. 443 W. Łazuga, Ostatni stańczyk, Poznań 1982, s. 132; Bobrzyński opuścił Viareggio po tym, jak 10 sierpnia 1914 r. otrzymał telegram pilnie wzywający go do Wiednia, zob. Biblioteka Jagiellońska (dalej: BJ), Korespondencja Michała Bobrzyńskiego (sygn. 8099/III, mikrofilm P-348/3), k. 168. 444 L. Biliński, Wspomnienia…, s. 290-291. 445 J. Rybak, Pamiętnik…, s. 76. 446 K. Srokowski, N.K.N…., s. 69. 447 R. Starzyński, Cztery lata…, s. 60. 448 Wyraźne narastanie napięcia międzynarodowego oraz pojawienie się realnej perspektywy wybuchu wielkiej, europejskiej wojny datować można przynajmniej od bośniackiego kryzysu aneksyjnego w 1908 r., zob. W. Feldman, Dzieje…, s. 352; J. Holzer, J. Molenda, Polska W pierwszej Wojnie światowej, Warszawa 1973, s. 42-43; K. Srokowski, Upadek Imperializmu Austrii, Lwów 1913, s. 95-117. Opinię publiczną zelektryzowało dopiero wystosowanie 23 lipca przez Austro-Węgry niezwykle ostrego i wyraźnie obliczonego na rozpoczęcie wojny ultimatum w stosunku do Królestwa Serbii447. 28 lipca wojna stała się faktem, zaś wydarzenia zaczęły raptownie przyspieszać. Wielki, europejski konflikt, którego perspektywa przynajmniej od 1908 r. tak bardzo poruszała wyobraźnię mieszkańców Galicji, dosłownie wisiał na włosku448. Na wieść o wybuchu wojny z Serbią odbyła się we Lwowie wielka manifestacja patriotyczna, zaś oficerów oraz namiestnika witano owacjami. W Krakowie atmosfera wyglądała podobnie - może brak było wielkich demonstracji, toczono za to gorączkowe dysputy w licznych, podwawelskich kawiarniach. Jak się wyraził późniejszy sekretarz NKN, Konstanty Srokowski „Nurt tutaj cichszy, lecz głębszy”449. Równocześnie w polityce międzynarodowej nieuchronnie zaczął działać efekt domina, o czym gorączkowo informowały krakowskie i lwowskie gazety450. Kiedy 30 lipca Rosja ogłosiła powszechną mobilizację, stało się jasne, że wojna jest już nieuchronna. 449 K. Srokowski, N.K.N…, s. 80. 450 „Czas” nr 312-326 (1-6.08.191), R.LXVII; „NowaReforma” nr 314-327 (1-6.08), R. XXXIII. 451 M. Sokolnicki, Rok…, s. 170. 452 A. Garlicki, Geneza…, s. 222. 453 Świadczy o tym charakter pisma, zob. AAN, KSSN, t. 10, Protokół i notatki z zebrania 26 VII 1914, k. 135-138. Tadeusz Pelczarski twierdzi ponadto, że zebranie odbyło się w prywatnym mieszkaniu Śliwińskiego, zob. T. Pelczarski, Komisariaty Wojskowe Rządu Narodowego w Królestwie Polskim 6 VIII – 5 IX 1914. Geneza i działalność, Warszawa 1939, s. 30. 454 AAN, KSSN, t. 10, Protokół i notatki…, k. 135. 455 Ibidem, k. 136. Pojawienie się pod koniec lipca realnej perspektywy wojny z Rosją spowodowało też nieco spóźnioną, choć jak na warunki galicyjskie i tak szybką mobilizację środowisk skupionych wokół Józefa Piłsudskiego, KSSN i organizacji strzeleckich. Przekonania o tym, że dzieje się coś naprawdę wielkiego, większość działaczy zaczęła nabierać nie wcześniej niż dopiero po wystosowaniu 25 lipca serbskiej odpowiedzi451. Co ciekawe, jeszcze 26 lipca w czasie dyskusji na Radzie Partyjnej członkowie PPS zakładali raczej funkcjonowanie swojej partii w warunkach pokojowych452. Równocześnie tego samego dnia pierwsze, nieoficjalne jeszcze spotkanie odbyła nie do końca zidentyfikowana grupa działaczy KSSN. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że znajdował się w ich gronie Hipolit Śliwiński453. Analizując bieżącą sytuację międzynarodową stwierdzili oni, że w ciągu 24 godzin Austro-Węgry wypowiedzą wojnę Serbii, po czym możliwe są dwa scenariusze wydarzeń: albo przy neutralności Rosji sprawa zakończy się w krótkim czasie, albo w razie zaangażowania się państwa carów, Galicję czeka mobilizacja i oczekiwanie na rosyjski atak454. Można odnieść wrażenie, że ta druga opcja cały czas traktowana była z pewnym niedowierzaniem, ponieważ stawała się jednak możliwa, trzeba było zastanowić się, nad ewentualną reakcją. W tej mglistej sytuacji pojawiał się cały szereg wątpliwości: jak prowadzić agitację, czy należy zaczynać „akcję czynną” na terenie Królestwa Polskiego, czy należy wysyłać emisariuszy do Kijowa, Moskwy, Petersburga? Kto ma koordynować działania ze strony rządu, a kto ze strony KSSN455. W celu omówienia wszystkich tych spraw, postanowiono zwołać nadzwyczajne posiedzenie Komisji na dzień następny. Generalnie można odnieść jednak wrażenie, że niepodległościowcy spod znaku KSSN nie mieli tak naprawdę żadnego planu na wypadek wojny, której tak bardzo przecież oczekiwali. A może przestali już jej oczekiwać? Być może rozczarowanie z początku 1913 r. było aż tak głębokie, że w sposób destrukcyjny wpłynęło na rzeczywistą gotowość do podjęcia działań? W propagandzie obozu irredentystów wielokrotnie podnoszono, że Polacy powinni przygotowywać się do walki niczym pruski sztab generalny. Tymczasem, kiedy okazało się, że wojna stała się faktem, nie mieli oni przygotowanego scenariusza, planów mobilizacji, koncepcji działań politycznych, itd. Gdyby one istniały, należałoby je tylko wdrożyć. Niewykluczone, że nieco większą jasność w tym względzie posiadał sam Piłsudski, jednak jeśli chodzi o samą KSSN, to jej pierwsze reakcje na wybuch wojny charakteryzowała raczej improwizacja. Następnego dnia, 27 lipca, odbyło się zapowiedziane posiedzenie Komisji. Plan jej działania zaczął nabierać już jakiejś konkretnej postaci456. Postanowiono m.in. wysłać do Wiednia delegację celem przeprowadzenia ze stroną rządową negocjacji, a także wycofać z banku pieniądze Polskiego Skarbu Wojskowego i przekazać je do dyspozycji Piłsudskiego457. Zamierzano też stworzyć w Krakowie stały dyżur Komisji oraz podjąć rozmowy z przedstawicielami ludowców, demokratów oraz organizacjami strzeleckimi458. Z punktu widzenia naszych rozważań szczególnie interesujący wydaje się ten ostatni wniosek. Dowodzi on, iż jeszcze przed oficjalnym wypowiedzeniem wojny Serbii, pośród samych znaków zapytania i niejasności, istniała świadomość, że koniecznym jest polityczne porozumienie o charakterze ponadpartyjnym, wykraczającym możliwie najdalej poza KSSN. 456 Postanowienia oraz protokół z zebrania, zob. T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 219-222. 457 A. Garlicki, U źródeł…, s. 242. 458 Idem, Geneza…, s. 224. 459J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne Austro-Węgier wobec radykalnego ruchu niepodległościowego w Królestwie Polskim 1914-1918, Warszawa 2006, s. 51; A. Garlicki, U źródeł…, Warszawa 1979, s. 243. Jako przedstawiciele Komisji wysłani zostali do Wiednia Hipolit Śliwiński oraz Stanisław Downarowicz459. Przybyli oni do stolicy w nocy z 27 na 28 lipca. W sposób bardzo konkretny chcieli oni rozmawiać na temat wsparcia Austriaków dla polskiego powstania w Królestwie. Zależało im zarówno na określeniu możliwości współpracy pod względem logistycznym, np. poprzez udostępnienie organizacjom strzeleckim broni, jak i zorientowanie się, co do austriackich planów politycznych odnośnie Polski. W pierwszej kolejności udało im się załatwić w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych drobną, acz istotną sprawę – obietnicę pozostawienia strzelcom użyczonej im przez państwo broni460. Rozmowy wyższej już rangi podjęli z nimi przedstawiciele wywiadu: Oskar Hranilović oraz Max Ronge, którzy unikali jednak poruszania tematów o charakterze politycznym. Interesowała ich niemal wyłącznie kwestia przydatności sił strzeleckich do rozpoznania, uzyskiwania informacji wywiadowczych, ewentualnie wywołania na terytorium przeciwnika zbrojnego powstania. Wysłannicy KSSN odnieśli w zawiązku z tym wrażenie daleko posuniętej ignorancji swoich rozmówców461. Jak słusznie zauważa Jerzy Gaul podejście przedstawicieli wywiadu było po prostu pragmatyczne – traktowali oni Królestwo Polskie wyłącznie jako teren operacyjny. Kwestie polityczne ani nie leżały w ich kompetencjach, ani ich nie interesowały. Jeśli chodzi o zagadnienia czysto wojskowe, to znamienne jest, że wysłannicy KSSN musieli intensywnie przekonywać swoich rozmówców o korzyściach płynących z powstania. 460 T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 33. 461 Ibidem, s. 34. 462 R. Świetek, Lodowa…, s. 666. 463 zob. np. Galicyjska działalność…, s. 588-591, Pismo ministra spraw Wewnętrznych, Karla Heinolda, do ministra Wojny, gen. Aleksandra von Krobatina, W sparwie poparcia Udzielanego przez Władze Wojskowe polskim Organizacjom paramilitarnym W Galicji. 464 W. Suleja, Orientacja…, s. 28. Sprawy polityczne Śliwiński i Downarowicz mieli szanse omówić następnego dnia z urzędnikiem Ministerstwa Spraw zagranicznych Oskarem Montlongiem. W sposób dość ogólnikowy ustalono, że w razie wybuchu wojny na terenie Królestwa Polskiego powinno nastąpić bliżej jeszcze nieokreślone współdziałanie trzech, polskich ośrodków – oddziałów strzeleckich, których zadanie polegałoby na wywołaniu powstania, władz powstańczych oraz władz cywilnych przy austriackich organach okupacyjnych462. Postawa Austriaków, choć mogła być dla polskich działaczy dość rozczarowująca, to w sposób naturalny wynikała z ich przedwojennych zapatrywań, a ściśle rzecz biorąc ich braku. Sfery rządowe sprawą polską się w ogóle nie zajmowały i nie posiadały w tej mierze jakiejkolwiek wizji na wypadek wojny z Rosją. Rozwijającej się od kilku lat idei strzeleckiej cywilne urzędy i ministerstwa nie rozumiały, widząc w niej raczej zagrożenie dla stabilności stosunków politycznych w państwie463. Jakąkolwiek wizję w sprawie polskiej - i to w dość ograniczonym zakresie – posiadały jedynie czynniki wojskowe. Wizyta Śliwińskiego i Downarowicza w Wiedniu posiadała jednak o tyle istotne znacznie, że wojskowi i urzędnicy w zupełności uwierzyli w wieści o zaawansowanych przygotowaniach powstańczych. Jak podkreśla Włodzimierz Suleja, w okresie tym Wiedeń był wprost bombardowany informacjami o spodziewanej insurekcji464. Pułkownik Max Ronge, jeden z rozmówców wysłanników KSSN, późniejszy i ostatni zresztą szef Biura Informacyjnego przy Naczelnej Komendzie Armii, w swoich pamiętnikach zanotował: „W rosyjskiej części Polski Polska Partia Socjalistyczna uznawała za pewnik, że Polacy w całej Rosji powstaną w chwili ogłoszenia mobilizacji. Rzekomo wszystko było już przygotowane”465. 465 M. Ronge, Dwanaście lat służby wywiadowczej, przeł. B. Szymczak, Warszawa 1992, s. 64. 466 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 2, Telephonischer chiffrierter Bericht der Staathalteri in Lemberg vom 1. August, 12 Uhr 45’ früh. Ministerium des Aeussern. 467 S. Głąbiński, Wspomnienia…, s. 196. 468 J. Rybak, Pamiętnik…, s. 78; R. Świętek, Lodowa…, s. 661. 469 Ibidem, s. 666-669. 470 J. Gaul, Na tajnym froncie. Działalność wywiadowczo-informacyjna obozu niepodległościowego w latach 1914-1918, Warszawa 2001, s. 97. 1 sierpnia MSZ otrzymało od Namiestnictwa we Lwowie zaszyfrowaną, telefoniczną informację, że niebawem pojawi się w Wiedniu Ignacy Daszyński wraz z delegacją reprezentantów Królestwa Polskiego. Mieli oni zapewniać, że w ciągu 48 godzin od wypowiedzenia wojny wybuchnie w Królestwie powstanie, które jest możliwe dzięki pozostawaniu do ich dyspozycji dziesiątek tysięcy przygotowanych już ludzi466. Ostatecznie Daszyński się z tymi rewelacjami w Wiedniu nie pojawił, ale sam przekaz mógł robić wrażenie. Zasadniczo wybuch powstania nie budził wątpliwości. Świadczy o tym odbyta 2 sierpnia rozmowa ministra Leopolda Berchtolda z byłym prezesem Koła Polskiego, endekiem Stanisławem Głąbińskim. Ku zaskoczeniu polskiego polityka, niemal od razu po wejściu do gabinetu Austriak miał się go zapytać: „I jak, wszystko gotowe już do powstania?467”. Wróćmy jednak na grunt galicyjski. Niezależnie od nawiązania przez działaczy KSSN kontaktu z wyżej postawionymi przedstawicielami służb wywiadowczych Austro-Węgier, Piłsudski cały czas współpracował z kapitanem Rybakiem, który 20 lipca mianowany został oficerem sztabu generalnego delegowanym do sprawowania operacyjnego nadzoru nad działaniami polskich organizacji strzeleckich468. Wyrazem ich współpracy była umowa, podpisana 30 lipca, a więc na tydzień przed wkroczeniem oddziałów strzeleckich do Królestwa. Niepodległościowcy zobowiązali się m.in. do rozpoczęcia strajków w kluczowych ośrodkach przemysłowych Królestwa Polskiego, przeprowadzenia ataków o charakterze terrorystycznym i rozpoczęcia powstania469. W zamian za to rezydent Biura Informacyjnego miał zapewnić strzelcom możliwość uzyskania 3000 karabinów typu Mannlicher, amunicji i materiałów wybuchowych470. Porozumienie to było zasadniczo zgodne z koncepcją rozegrania sprawy organizacji strzeleckich, którą przypisuje sobie kapitan Rybak: tworzenia bojówek, które w stosownym momencie przerzucone zostaną przez kordon i rozpoczną działalność o charakterze dywersyjno – wywiadowczym471. Równocześnie z tymi rozmowami Piłsudski prowadził akcję mającą na celu przygotowanie do boju jak największej ilości członków organizacji strzeleckich. 30 lipca ogłosił on pierwsze rozkazy mobilizacyjne Strzelca i Związków Strzeleckich472. 471 J. Rybak, Pamiętnik…, s. 79. 472 R. Świętek, Lodowa…, s. 673. 473 J. Molenda, Piłsudczycy…., s. 145. 474 K. Srokowski, N.K.N…., s. 85. 475 J. Dąbski, Wojna…, s. 28 476 J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 149-155 477 A. Garlicki, U źródeł…, s. 243. Równolegle z przygotowaniami Piłsudskiego, mobilizować zaczęły się również środowiska polityczne. Niemal równocześnie zarówno w Krakowie, jak i we Lwowie, pojawił się odmieniany przez wszystkie przypadki postulat konsolidacji, rozumianej zarówno jako zjednoczenie organizacji paramilitarnych, jak i utworzenia struktury, która reprezentowałaby polskie społeczeństwo Galicji na czas wojny. Warto zauważyć, że choć w wielu przypadkach hasło to wynikało ze szlachetnych pobudek, to posiadało ono też swoją drugą stronę – pozwalało wzniosłymi słowami opisać dążenie do rozszerzenia wpływów własnego ugrupowania, względnie paraliżowania i kontroli działań przeciwników politycznych473. W Krakowie wysiłki koncyliacyjne podjęte zostały niemal od razu, kiedy stało się jasne, że wojna z Rosją jest nieunikniona. Ponoć informację o tym jako pierwszy przywiózł do miasta przejeżdżający uprzednio przez Wiedeń Ignacy Daszyński474. Trudno powiedzieć, do kogo należała inicjatywa podjęcia rozmów. Istotne jest jednak to, że ich przedmiotem od samego początku była przede wszystkim idea scalenia organizacji strzeleckich. Pierwsze konsultacje w tej sprawie, jak podaje Jan Dąbski, odbyły się już 25 lub 26 lipca475. Przybyć na nie mieli reprezentanci Sokoła, Drużyn Bartoszowych, Polskich Drużyn Strzeleckich oraz KSSN, występującej jako polityczny zwierzchnik Związków Strzeleckich. Przedstawiciele Komisji dali wówczas do zrozumienia, że są chętni do pogłębienia współpracy i mogą nawet iść razem z narodowymi demokratami, jeśli tylko ci publicznie zadeklarują stanowisko jednoznacznie antyrosyjskie. Kolejna konferencja organizacji strzeleckich miała miejsce 29 lipca w lokalu PDS przy ulicy Dolne Młyny 9476. Doszło na jej forum do dyskusji pomiędzy zwolennikami dwóch koncepcji. Przedstawiciele Sokoła i Drużyn Bartoszowych, a więc organizacji o proweniencji narodowej, optowali za tym, aby wyłonić naczelną władzę wojskową poprzez „zwrócenie się do społeczeństwa”477. W praktyce oznaczałoby to pominięcie w procesie tworzenia tej nadrzędnej instytucji KSSN. Reprezentujący Komisję oraz Strzelca Piłsudski uważał z kolei, że władza centralna powinna zostać wyłoniona poprzez porozumienie się stronnictw478. Zwycięską okazała się druga z wymienionych koncepcji, co skłania niektórych badaczy do przypuszczenia, że mogły ją poprzeć także Polskie Drużyny Strzeleckie. Spotkanie zakończono przyjęciem uchwały, iż należy niezwłocznie utworzyć „instytucję kierującą opinią i czynami”479. Wiele wskazywało na to, że konsolidacja, zaczęła przynajmniej w swoich ogólnych zarysach przybierać realne kształty. 478 Idem, Geneza…, s. 228-229. 479 T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 39-41. 480 cyt za A. Garlicki, Geneza…, s. 229; AAN, KTSSN, t. 9, k. 64-65; Protokół XXII nadzwyczajnego posiedzenia KSSN z 29.07.1914 r. 481 J. Dąbski, Wojna…, s. 29. 482 A. Garlicki, U źródeł…, s. 243-244; T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 42-46. 483 J. Dąbski, Wojna…, s. 28-29; W. Potkański, Ruch narodowo-niepodległościowy…, s. 215-216. Tego samego dnia doszło jednak do całkowitej zmiany sytuacji. Na nadzwyczajnym posiedzeniu KSSN naraz stwierdzono, że „odnośnie do stworzenia instytucji kierującej opinią i czynami stwierdzamy, że za późno i bez celu jest dopiero w ogniu wypadków wytwarzać ciała, złożone z rozmaitych żywiołów, nie mających jasno skrystalizowanych poglądów na bieg wypadków, gdyż takie ciało, nie jest zdolne do jakichkolwiek konkretnych czynów, po drugie, mogłoby politykę narodową sprowadzić na manowce”480. Odezwa ta nie była w żadnym wypadku przypadkowa - w najbliższym czasie rokowania z innymi organizacjami zostały przez KSSN zerwane, co tłumaczono w dokładnie ten sam sposób – iż Komisja, jako instytucja reprezentująca czyn, nie może się obarczać balastem ludzi niezdecydowanych481. Skąd taka nagła zmiana zapatrywań KSSN, jeszcze niedawno niezdecydowanej i zdezorientowanej, zaś po południu 29 lipca mówiącej już językiem czynu? Zwróćmy uwagę, że tego samego dnia wrócili z Wiednia Śliwiński i Downarowicz. Jak wiemy, nie przywieźli oni z Wiednia zbyt wielu konkretów, niemniej jednak ogólna atmosfera przeprowadzonych tam rozmów sugerowałaby, że powstanie jest jednak możliwe. To jednak wystarczyło, aby Piłsudski i jego zwolennicy podjęli ostateczną decyzję o rozpoczęciu realizacji swojego planu. KSSN mógł też w tym układzie zupełnie inaczej rozmawiać z Polskimi Drużynami Strzeleckimi, stawiając je przed wyborem bądź to przyłączenia się do przesądzonego już czynu zbrojnego, bądź też pozostania z boku głównego nurtu wydarzeń. Nic zatem dziwnego, że 31 sierpnia komendant naczelny PDS Marian Żegota Januszajtis wydał okólnik o podporządkowaniu swoich oddziałów Komendzie Naczelnej z Piłsudskim na czele482. Jak wynika z niektórych relacji sama decyzja o ostatecznym przejściu Drużyn pod zwierzchnictwo Komisji mogła być już podjęta następnego dnia po wydarzeniach 29 lipca483. Tak czy inaczej, w ostatnim dniu lipca, na dzień przed pierwszą formalną deklaracją wojny między mocarstwami, Piłsudski znajdował się już w trakcie mobilizacji Związków Strzeleckich, podporządkował sobie Drużyny, miał zawarte szczegółowe porozumienie o współpracy z lokalną komórką wywiadu oraz dysponował dość ogólnie wyrażoną deklaracją o przychylności władz centralnych dla idei powstania. Wiadomym też było, że krakowskie rozmowy koncyliacyjne do niczego nie doprowadziły. Pierwszy projekt koncyliacyjny przegrał więc z projektem insurekcyjnym. Wspomnieliśmy, że równolegle z rozmowami w Krakowie negocjacje toczyły się też we Lwowie. Prym wiodła tutaj Narodowa Demokracja, która w przeciwieństwie do tego, co działo się pod Wawelem, parła wprost do porozumienia o charakterze politycznym. 29 lub 31 lipca z jej inicjatywy zawiązana została we Lwowie ponadpartyjna instytucja o nazwie Centralny Komitet Narodowy. Niestety nie zachowały się prawie żadne dokumenty ani protokoły tej organizacji, dlatego też nie jest do końca jasne, kiedy ona powstała, kto w niej dokładnie zasiadał, ani, co gorsza, czym ona właściwie była. Stosunkowo najmniej problemów przedstawia określenie składu CKN. Z pewnością weszli do niego Narodowi Demokraci, dwa odłamy Podolaków („Centrum” oraz „Autonomiści”), grupa „Rzeczpospolitej”, lwowskie Stronnictwo Mieszczańskie, Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast”, przedstawiciele Sokoła, Drużyn Bartoszowych oraz niektórych formacji Polskich Drużyn Strzeleckich484. Niekiedy podaje się też jako członków CKN Narodowy Związek Chrześcijańsko-Ludowy, przedstawicieli duchowieństwa oraz kilka polskich organizacji społecznych z Galicji Wschodniej485. W praktyce Komitet oparty był przede wszystkim na tradycyjnym już sojuszu endecji z konserwatystami wschodniogalicyjskimi. Jego przewodniczącym został lider Podolaków „Centrum” i prezes Rady Narodowej Tadeusz Cieński. 484 A. Achmatowicz, Polityka Rosji…, s. 139; J. Dąbski, Wojna…, s. 31; S. Głąbiński, Wspomnienia…, s. 194; S. Grabski, Pamiętniki…, t. I, s. 248-249; A. Wątor, Narodowa Demokracja…, s. 302-303. 485 A. Garlicki, Geneza…, s. 232. 486 J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 133; W. Suleja, Orientacja…, s. 31; A. Wątor, Ziemianin-polityk …, s. 74. 487 Taką wersję podaje Jan Dąbski, zob. J. Dąbski, Wojna…, s. 30. Co do daty powołania CKN najczęściej podaje się dzień 28 lub 29 lipca486. Prawdopodobnym wydaje się, że jakkolwiek negocjacje trwały we Lwowie już od kilku dni, ostateczne zawiązanie CKN nastąpiło, kiedy do miasta dojechali niektórzy delegaci PSD oraz PSL „Piast”, którzy brali wcześniej udział w rokowaniach krakowskich. Mieli oni przywieźć nieoficjalną jeszcze wiadomość o zerwaniu rozmów przez KSSN oraz podporządkowaniu się jej Drużyn Strzeleckich487. Taka kolejność wydarzeń wydaje się o tyle logiczna, że dowództwo Sokoła i Drużyn Bartoszowych musiało posiadać tę informację, jeśli zdecydowało się przystąpić do organizacji, która była jednak czymś zupełnie innym, niż porozumienie negocjowane wcześniej w Krakowie. Jeśli przyjmiemy ten tok rozumowania, musimy przesunąć datę powstania CKN na 30 lipca. Zgadzałoby się to z jeszcze jednym przekazem – Stanisława Głąbińskiego, który w swoich pamiętnikach pisze, że 31 lipca jechał już z ramienia tej organizacji na rozmowy w Wiedniu488. Dodatkową komplikację wprowadza fakt, że działalność Komitetu publicznie ogłoszono dopiero 5 sierpnia489. 488 S. Głąbiński, Wspomnienia polityczne…, s. 195. 489 A. Garlicki, U źródeł…, s. 243. 490 W. Kumaniecki (red.), Odbudowa państwowości polskiej. Najważniejsze dokumenty. 1912-styczeń 1924, Kraków 1924, s. 14-15. 491 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe w Galicji. Ich działalność od 1914 r. do rozłamu w łonie Naczelnego Komitetu Narodowego. Maszynopis pracy nieznanego autora (sygn. 74/I), s. 22. 492 J. Dąbski, Wojna…, s. 30. 493 W. Kumaniecki (red.), Odbudowa państwowości…, s. 14. Rozważania te mają jednak charakter drugorzędny przy najważniejszym pytaniu: w jakim celu został powołany CKN? W odezwie z 5 sierpnia mowa jest o tym, że chodzi o to, „aby zapewnić rozważne, jednolite i karne postępowanie w tych niezmiernie ważnych i niezmiernie trudnych chwilach”490. Nie ulega wątpliwości, że Komitet pretendował do pełnienia w życiu politycznym Galicji bliżej nieokreślonej funkcji kierowniczej. Sprawą, którą CKN miał się zająć w pierwszej kolejności, było przeprowadzenie scalenia organizacji strzeleckich, przynajmniej tych o prawicowo-narodowym rodowodzie491. W zamyśle jego twórców, Komitet był też ostatecznym rezultatem podjęcia dzieła konsolidacji – nawet jeśli dotyczyło ono tylko części galicyjskiej sceny politycznej492. Cały kontekst powołania do życia CKN wymaga jednak głębszego wyjaśnienia. Wynika to z faktu, że lwowski Komitet stanowił w gruncie rzeczy emanację postawy galicyjskiej Narodowej Demokracji, ta zaś, jak pamiętamy, była pełna wewnętrznych sprzeczności i prezentowała swoje poglądy w skrajnie zawoalowany sposób. Niebezpiecznie balansując na granicy moskalofilizmu, stronnictwo to miało problem w pogodzeniu przywiązania większości członków stronnictwa do monarchii habsburskiej z zaciętym, nieprzejednanym nastawieniem antyniemieckim. Stąd też w omawianej już, bardzo starannie zredagowanej, odezwie z 5 sierpnia z jednej strony wielokrotnie wspomina się o lojalności względem państwa „od którego w czasie pokoju tyle zaznaliśmy dobra”, z drugiej natomiast, mówi się o działaniu rozważnym. Ogólny wydźwięk jest przy tym taki, iż pełne zaangażowanie może nastąpić dopiero w przyszłości - kiedy naród jasno ujrzy szansę na powstanie nowego, polskiego tworu politycznego493. Jak podkreśla większość badaczy swoją zasadniczą rolę CKN widział w hamowaniu sił politycznych i społeczeństwa w wojennej egzaltacji oraz przestrzeganiu przed nadmiernym zaangażowaniem po stronie państw centralnych - przynajmniej dopóki Austro-Węgry nie złożą co do przyszłości sprawy polskiej jakichś poważniejszych deklaracji494. Równocześnie w warstwie haseł oraz deklaracji mówiono o działaniu na rzecz budowania narodowej niezawisłości495. W swoich wspomnieniach Stanisław Głąbiński wprost deklaruje, iż głównym celem powołania CKN było podjęcie wszystkich możliwych kroków na rzecz osiągnięcia przez Polskę niepodległości496. 494 A. Wątor, Ziemianin-polityk…, s. 304. 495 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne…, s. 21. 496 S. Głąbiński, Wspomnienia polityczne…, cz. II, s. 194. Wspomnienia te pisane były już z perspektywy Polski niepodległej, dlatego do tego rodzaju sformułowań, mających w tak zdecydowany sposób padać w roku 1914, należy mieć pewien dystans. 497 S. Grabski, Pamiętniki…, t. I, s. 238. 498 Ibidem, s. 248. 499 Ibidem, s. 241. 500 Ibidem, s. 244. 501 S. Głąbiński, Wspomnienia polityczne…, cz. II, 1939, s. 195. Jaki z tym wszystkim związek miało jednak scalanie organizacji paramilitarnych? W sposób najbardziej klarowny wyjaśnia tę sprawę w swoich pamiętnikach Stanisław Grabski. Jak już wspominaliśmy, był on zwolennikiem tworzenia własnych organizacji paramilitarnych, aby posiadać wpływ przynajmniej na część galicyjskiej młodzieży i uniknąć zagospodarowania jej przez formacje o proweniencji lewicowej497. Idąc tym tropem, w momencie wybuchu wojny uważał on, że ogromnym błędem byłoby ignorowanie powszechnego wojennego entuzjazmu. Według jego przekazu pod koniec lipca 1914 r. we Lwowie „Nie było popularniejszej myśli od koncepcji zadokumentowania nie przedawnionych praw Polski do niepodległego bytu czynem zbrojnym. Na ogół nie zastanawiano się nad tym, pod czyimi czyn ten byłby auspicjami – byle był. Znoszono do Rady Narodowej złoto, srebro na koszta formowania wojska polskiego”498. Wobec takich nastrojów nie można było stać z boku. Bierność w tej sprawie oznaczała by „oddanie całej młodzieży Komisji Tymczasowej, która jest nawet gotowa współpracować z Niemcami499. Grabski miał całkowitą pewność, że młodzież gremialnie pójdzie do przygotowywanego przez KSSN powstania, co w jego przekonaniu musiałoby się skończyć tragicznie nie tylko dla tysięcy polskich rodzin, ale i dla całej sprawy narodowej500. Jedyną alternatywą było zatem tworzenie jakiejś formy pośredniej – najlepiej w postaci polskiej siły zbrojnej. To właśnie na tym tle doszło do zawiązania CKN. Jak pisze Głąbiński: „Ochotnicze wojsko pod naczelną władzą komitetu centralnego miało otrzymać charakter armii polskiej, a warunki współdziałania z armią państw centralnych miały być z góry ułożone”501. Paradoks polegał na tym, że według tego właśnie wzoru, nie według konkurencyjnej, realizowanej przez KSSN, koncepcji insurekcyjnej, powstały później Legiony Polskie! Problem polegał na tym, że sformowanie takiego wojska oznaczałoby nic innego, jak tylko otwarte wystąpienie po stronie państw centralnych, tymczasem tego Narodowa Demokracja starała się jednak uniknąć. Ideą naczelną było więc do armii polskiej werbować i równocześnie maksymalnie sprawę przeciągać, tak aby mieć czas na urabianie w ochotnikach decyzji o niewchodzeniu w akcję bojową, przynajmniej dopóki Austro-Węgry nie dadzą jasnych gwarancji. Tymczasem przystąpiono jednak do tworzenia wojska polskiego. W tym celu utworzono w ramach Komitetu oddział organizacyjny, wojskowy i skarbowy502. 4 sierpnia na czele Komendy Wspólnej stanął podpułkownik rezerwy Piotr Fijałkowski503. Aby w ogóle dostać zgodę na całe przedsięwzięcie, Stanisław Głąbiński, który ze wszystkich endeków był najlepiej ustosunkowany, udał się na wspomniane już rozmowy do Wiednia. 2 sierpnia spotkał się tam z ministrem spraw zagranicznych Leopoldem Berchtoldem. Ten był przekonany, że skoro pojawia się wysłannik jakichś polskich organizacji, to pewnie chce mówić o powstaniu. Głąbiński wyprowadził go z błędu. Według przekazu samego wysłannika CKN, Berchtold chwycił się za głowę mówiąc, że na powstanie wszyscy już w Wiedniu liczą, nawet za drzwiami czeka nuncjusz, który ma ogłosić poparcie papieża dla polskiego powstania. Głąbiński stwierdził, że żadnego powstania nie będzie, zaś ludzie, którzy o tym mówili są nieodpowiedzialni i tak naprawdę nie są w stanie takiego powstania przeprowadzić. On sam przybywa w imieniu stronnictw i środowisk, które w zamian za to proponują wystawienie armii polskiej, współdziałającej z siłami zbrojnymi Austro-Węgier, pod warunkiem otrzymania gwarancji utworzenia niepodległej, wielkiej Polski w razie zwycięstwa państw centralnych504. Takiej gwarancji Głąbiński oczywiście nie dostał, wrócił więc, wydawałoby się z niczym, do Lwowa. 502 J. Dąbski, Wojna…, s. 31. 503 M. Wrzosek, Polski czyn…, s. 84. 504 S. Głąbiński, Wspomnienia polityczne…, s. 196-197. 505 A. Garlicki, U źródeł…, s. 244. Zaraz po tych wydarzeniach, 3 sierpnia, CKN i KSSN raz jeszcze podjęły rozmowy. I tym razem zakończyły się one fiaskiem, choć nie przekreślono ostatecznie szansy na porozumienie505. Obie strony miały już w tym czasie sprecyzowane stanowiska i rozpoczęły działania w zupełnie różnych kierunkach. Komitet mobilizował swoje oddziały i można powiedzieć – symulował - tworzenie armii polskiej. W tym samym czasie Komisja znajdowała się w ostatniej fazie przygotowań powstańczych. Nawet więcej, tego samego dnia nad ranem granicę przekroczył słynny patrol Beliny. Rozmowy z CKN były już chyba niczym innym, tylko zamarkowaniem chęci zjednoczenia i gestem raczej propagandowym. Znamienne jest, że w opisywanych wydarzeniach z przełomu lipca i sierpnia 1914 r. brakuje ugrupowań opowiadających się za „klasyczną” koncepcją austro-polską, tj. konserwatystów krakowskich i demokratów. Otóż pozostawali oni w tym czasie niemal całkowicie bierni, co wynikało z typowej dla nich polityki skrajnego lojalizmu i ostrożności. Kiedy niepodległościowcy oraz narodowi demokraci parli już mocno do przodu w realizacji swoich wizji, stateczni krakowscy politycy nawet nie dostrzegali, że zaczyna się największa w ich życiu zawierucha. Jeszcze wieczorem 29 lipca, spotkawszy się na dworcu z przybywającymi z Wiednia Downarowiczem i Śliwińskim, Władysław Leopold Jaworski wykazywał co do wybuchu wojny z Rosją daleko idący sceptycyzm506. Kiedy następnie powtórzono Leo treść przeprowadzonych nad Dunajem rozmów, miał on stwierdzić, że wygląda to wszystko jak „bajka z 1001 nocy”507. 1 sierpnia, w momencie, gdy wojna z Rosją stała się już praktycznie pewna, zebrane z ich inicjatywy w Krakowie Koło Polskie wydało wprawdzie odezwę, jednak nie zawierała ona nic interesującego, prócz typowo okolicznościowych, wiernopoddańczych sformułowań508. 506 T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 35. 507 Ibidem, s. 36. 508 K. Srokowski, N.K.N…., s. 81. 509 Ignacy Daszyński podaje wprawdzie datę tych spotkań na 4 sierpnia, jednakże skłonni są ją cofnąć o kilka dni do tyłu zarówno Józef Piłsudski w swoich „Poprawkach historycznych”, jak i historyk Andrzej Garlicki (na postawie analizy dokumentów KSSN), zob. A. Garlicki, U źródeł…, s. 246; J. Piłsudski, Poprawki historyczne, Warszawa 1931, s. 41. W tych samych dniach (dokładna data budzi tutaj dość duże wątpliwości) doszło najpierw do wstępnego spotkania Daszyńskiego z Juliuszem Leo, zaś później do większej konferencji w biurze prezydialnym krakowskiego magistratu509. Udział w niej wzięli z jednej strony Daszyński i Piłsudski, z drugiej natomiast szereg prominentnych polityków z grona konserwatystów i demokratów, w tym Leo i Jaworski. Celem spotkania było wysondowanie, czy stronnictwa krakowskie skłonne są w jakikolwiek sposób poprzeć akcję insurekcyjną. Rozmowy w sposób najbardziej dobitny pokazały, jak bardzo im było daleko do wszelkich pomysłów, które wiązały się z walką zbrojną i względnie nawet samodzielnym wysiłkiem militarnym. Nic zresztą dziwnego – z ich punktu widzenia poparcie w tym momencie jakiejś niepodległościowo-socjalistycznej awantury zniweczyłoby dziesięciolecia zajadłej krytyki liberum conspiro oraz żmudnego budowania własnej pozycji w monarchii Habsburgów. Leo, „z miną nieco zawiedzioną i niechętną”, dyplomatycznie ubrał to w koncepcję cierpliwego i biernego czekania na jakiś ruch ze strony Austrii, podczas gdy Jaworski wprost mówił, że jego stronnictwo ruch zbrojnego po prostu nie rozumie510. Na kolejnym, odbytym następnego dnia zebraniu (mogło to być ok. 4 lub 5 sierpnia), politycy oświadczyli „że nie będą strzelcom przeszkadzać; kto chce dawać na skarb strzelecki niech daje, kto z młodych pójdzie do strzelców, niech idzie, ale oni nie będą wzywali do składek, ani zachęcali młodzieży do pójścia do szeregów”511. Stanowisko to było przedstawione tak klarownie, że nie wymaga nawet dodatkowego komentarza. 510 J. Piłsudski, Poprawki…, s. 44; I. Daszyński, Pamiętniki…, t. I, s. 161. 511 Ibidem. 512 A. Garlicki, U źródeł…, s. 245. 513 J. Rybak, Pamiętniki…, s. 84. 514 M. Klimecki, W. Klimczak, Legiony Polskie, Warszawa 1990, s. 12. 515 W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie…, s. 20-21. 516 Z. Zawiszanka, Zwiastuny burzy [w:] J. Cisek (red.), Rok 1914 w dokumentach i relacjach, Kraków 2005, s. 69-70. 517 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza…, s. 242. Dokładna liczebność oddziału jest bardzo trudna do ustalenia i w rozmaitych opracowaniach waha się od 144 do 172 ludzi, zob. J. Majchrowski, Pierwsza Kompania Kadrowa. Portret oddziału, [w:] W. Sienkiewicz (red.), Legenda Legionów. Opowieść o Legionach oraz ludziach Józefa Piłsudskiego, Warszawa 2010, s. 162-163. 2.2 Akcja strzelecka i postawa krakowskich elit (6-10 sierpnia 1914 r.) Formalną zgodę na mobilizację strzelców Piłsudski otrzymał od kapitana Rybaka dopiero 2 sierpnia512. W 3 dni później szef Ośrodka Wywiadowczego ostatecznie wyznaczył też marszrutę oddziałów strzeleckich w kierunku Trzebinia – Olkusz – Kielce513. Piłsudskiemu pozostawało tylko koncentrować swoich ludzi i czekać na formalne wypowiedzenie wojny. W nocy z 2 na 3 sierpnia granicę przekroczył wspominany już, 7-osobowy patrol Władysława Beliny Prażmowskiego514. Tym samym pierwsze od 1864 r., polskie wystąpienie zbrojne przeciw imperium Romanowów stało się faktem. Ułani szli pieszo, w ubraniach cywilnych, przewożąc na wózku cały swój sprzęt wojskowy oraz mundury. Piłsudski zapowiedział im, że „jest 99 na 100 danych, że żaden z was nie wróci”. Wrócili cali i zdrowi 4 sierpnia, przebywszy 150 km i zajmując bez jednego wystrzału rosyjski posterunek w Prandocinie515. Odwiedzając po drodze dwór w Goszycach, na wszelki wypadek rozgłaszali, że wybuchło powstanie, a w Częstochowie ludność wyrżnęła kozaków516. W tym samym czasie, 3 sierpnia, Piłsudski sformował na krakowskich Oleandrach swoją grupę uderzeniową - pierwszą kompanię kadrową517. Dokonał tego w iście symbolicznym i efektownym stylu – ustawił wybranych członków Drużyn i Związków Strzeleckich naprzeciw siebie w dwóch szpalerach, po czym rozkazał wymienić się przypiętymi do czapek orzełkami518. Padły przy tym po wielokroć później przytaczane słowa: „Odtąd nie ma ani strzelców, ani drużyniaków. Wszyscy, co tu jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi”519. 518 K. Srokowski, N.K.N…, s. 86. 519 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. VI, Warszawa 1990, s. 7; A. Garlicki, U źródeł…, s. 249. 520 B. Wieniawa-Długoszowski, Wymarsz i inne wspomnienia, Łomianki 2012, s. 52. 521 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza…, s. 243. 522 K. Srokowski, N.K.N….s. 102. 523 A. Garllicki, Józef Piłsudski…, s. 254. 524 M. Klimecki, W. Klimczak, Legiony Polskie…, s. 13; Piłsudski chciał pozostać niezależny nie tylko od KSSN, ale od każdej innej siły politycznej. Mistyfikacja z Rządem Narodowym służyć miała jego pełnej niezależności, zob. J. Gaul, Na tajnym…, s. 106-107. 525 AAN, KSSN, t. 10, Protokół i notatki z zebrania 26 VII 1914, k. 141; W. Suleja, Orientacja…, s. 36. 6 sierpnia 1914 r. pierwsza kompania kadrowa przekroczyła granicę Królestwa Polskiego, zostawiając za sobą obalone słupy graniczne w Michałowicach520. Tego samego dnia Piłsudski spotkał się z KSSN i niespodziewanie zakomunikował zabranym „ważną wiadomość” - otóż w Warszawie konstytuował się Rząd Narodowy, który jego samego mianował naczelnym wodzem polskich sił zbrojnych521. Komendant przeprosił następnie osłupiałych członków Komisji, że zachowuje się w sposób nielojalny, po czym zwrócił się z prośbą o udzieleniu mu dymisji522. Rząd Narodowy oczywiście nigdy nie istniał. Cała ta wielka mistyfikacja miała na celu osiągnięcie przynajmniej kilku istotnych rezultatów. Po pierwsze, poprzez nawiązanie do tradycji z lat 1863-1864, nadawało to przedsięwzięciu nieco większego efektu propagandowego. Po drugie, akcja zbrojna nie stanowiła już oficjalnie przedsięwzięcia KSSN - organizacji w powszechnym odczuciu jednoznacznie lewicowej – a więc walka mogła mieć już charakter ponadpartyjny, a nawet ogólnonarodowy523. Decyzja ta posiadała również ten aspekt, że sam Piłsudski uniezależnił się w ten sposób od swoich dotychczasowych protektorów i dał im do zrozumienia, że akcję w Królestwie Polskim zamierza przeprowadzić zupełnie sam524. W gruncie rzeczy po dżentelmeńsku, w rękawiczkach i w gronie politycznych przyjaciół przeprowadził on rodzaj zamachu stanu. Co ciekawe, KSSN bez większych oporów zaaprobowała tę nową sytuację - a nawet więcej - już 10 sierpnia dyskutowano na jej forum o przyjęciu „zastępstwa Rządu Narodowego na Galicję”, a więc stania się delegaturą nieistniejącej władzy525. W praktyce oznaczało to więc podporządkowanie Piłsudskiemu. Przynajmniej pod względem formalnym role się zatem odwróciły. Tymczasem zgodnie z planem, kadrówka czyniła postępy. Już w dniu wymarszu zajęte zostały Słomniki, 7 sierpnia Miechów, 9 sierpnia Książ Wielki oraz Jędrzejów, 11 sierpnia Chęciny, wreszcie 12 sierpnia strzelcy wkroczyli do Kielc526. Dopiero tam doszło do pierwszych utarczek z rosyjską kawalerią, która zajmowała pozycje zaraz za miastem527. Przez cały ten czas siły strzeleckie wzmacniane były kolejnymi oddziałami, które systematycznie napływały ze stacji etapowej w Krzeszowicach, gdzie Austriacy wydawać im mieli broń528. Sam Piłsudski dołączył do strzelców 8 sierpnia w Michałowicach. We wszystkich zajętych miejscowościach tworzył on polityczno-administracyjne instytucje władzy polskiej, tzw. Komisariaty Wojskowe, które opierały się w znacznej mierze na miejscowych, nielicznych zresztą, sympatykach akcji529. Przez cały czas Piłsudski dostarczał też meldunki do sztabu 7 dywizji kawalerii, która, podobnie jak strzelcy, zajęła Miechów530. Szczegółowe raporty o przebiegu całej akcji składał też kapitanowi Rybakowi531. 526 M. Klimecki, Legiony Polskie 1914-1918, [w:] W. Sienkiewicz (red.), Legenda Legionów…, s. 21; M. Klimecki, Organizacja i działania oddziałów strzeleckich, lipiec-sierpień 1914, „Studia i materiały do historii wojskowości”, t. XXX (1988), s. 256-259. 527 W. Lipiński, Zbrojna walka…, s. 43; … W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony…, s. 26; T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 92. 528 Faktycznie były to zdezelowane, jednostrzałowe Werndle. Jedynie pierwsza kompania dysponowała Mannlicherami, które przekazane zostały na użytek letniego obozu w Stróży, zob. W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony…, s. 26; Srokowski, N.K.N…., s. 98. 529 T. Kasprzycki, Kartki z dziennika oficera brygady, Warszawa 1934, s. 27; T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 85-88, 94-96, 98-100; R. Świętek, Lodowa…, s. 713. 530 zob. Meldunek Józefa Piłsudskiego dla szefa sztabu 7 dywizji kawalerii (Miechów, 9 sierpnia 1914 r.), Galicyjska działalność…, s. 340,342-343, 621, 623; Meldunek Kazimierza Sosnkowskiego dla szefa sztabu 7 dywizji kawalerii w Miechowie o wysłaniu patrolu w kierunku Przybysławic (Miechów, 9 sierpnia 1914), Galicyjska działalność…, s. 341, 622; 531 Wyciąg z meldunku Józefa Piłsudskiego przekazany przez delegowanego oficera Sztabu Generalnego kpt. Józefa Rybaka do dowództwa Grupy Operacyjnej Kummera (Miechów, 9 sierpnia 1914 r), Galicyjska działalność…, s. 348-350,625-627. 532 Kapitan Rybak został odkomenderowany na stanowisko szefa wywiadu w armii Dankla. Sprawy ruchu strzeleckiego weszły do kompetencji podpułkownika Jana Nowaka, szefa wywiadu Grupy Operacyjnej Kummera, zob. J. Gaul, Na tajnym…, s. 108. 533 M. Klimecki, Organizacja i działania…, s. 259. 534 K. Srokowski, N.K.N…., s. 115; R. Świetek, Lodowa…, s. 707. 12 sierpnia, ledwie w kilka godzin po wkroczeniu do Kielc, Piłsudski otrzymał za pośrednictwem dowództwa 7 dywizji wezwanie do Miechowa na rozmowę z ppłk Janem Nowakiem – następcą kapitana Rybaka w zakresie kontroli nad poczynaniami ruchu strzeleckiego532. Około godziny trzeciej po południu komendant opuścił Kielce, zostawiając strzelców pod dowództwem Kazimierza Sosnkowskiego533. Nie zastawszy już ppłk Nowaka w Miechowie, udał się za nim do Krakowa. Rozmowa odbyła się następnego dnia w jednej z kawiarni. Piłsudski otrzymał w niej ścinające z nóg ultimatum: ma 24 godziny na złożenie dowództwa i likwidację oddziałów strzeleckich534. Formacja, jako całość mogła wstąpić do szeregów armii austro-wegierskiej, bądź też ulec całkowitemu rozwiązaniu. Ta druga opcja zakładała, że poszczególni strzelcy mogli nadal prowadzić działalność dywersyjno-wywiadowczą, jednak po wyrażeniu gotowości do bezwarunkowego poddania się rozkazom organów monarchii535. Tak czy inaczej Piłsudski miał zostać pozbawiony dowództwa, zaś jego oddziały nie mogły już dłużej funkcjonować jako samodzielna siła zbrojna. 535 Meldunek ppłk Jana Nowaka dla dowództwa Grupy Operacyjnej Kummera w Krakowie o przebiegu rozmowy z Józefem Piłsudskim w dn. 13 sierpnia 1914 r. (Kraków, 14 sierpnia 1914 r.), Galicyjska działalność…, s. 384, 647. 536 Meldunek oficera oddziału zwiadowczego nr 3 Grupy Operacyjnej Kummera dla dowództwa 7 dywizji kawalerii o zachowaniu się oddziałów strzeleckich wobec ludności cywilnej w Królestwie (Miechów, 9 sierpnia 1914 r.), Galicyjska działalność…, s. 344, 624; Meldunek delegowanego oficera Sztabu Generalnego kpt. Józefa Rybaka dla Naczelnego Dowództwa Armii o działaniach strzelców w Królestwie i nadużyciach w stosunku odludności cywilnej (Kraków, 11 sierpnia 1914 r.), Galicyjska działalność.., s. 364-365, 636. 537 Raport dowódcy 7 dywizji kawalerii, marszałka polnego por. Ignaza Kordy, dla dowództwa Grupy Operacyjnej Kummera w Krakowie (Miechów, 10 sierpnia 1914 r.), Galicyjska działalność…, s. 355, 630-631. 538 J. Gaul, Na tajnym…, s. 108; R. Świętek, Lodowa…, s. 704. 539 539 J. Gaul, Na tajnym…, s. 99-100. 540 J. Rybak, Pamiętniki…., s. 85. Skąd wzięła się tak drastyczna zmiana stosunku austriackiego dowództwa do działań Piłsudskiego? Na pytanie to próbowały z różnym skutkiem odpowiedzieć dziesiątki, o ile nie setki autorów. Nie ulega wątpliwości, że rozpoczynając swoją akcję Piłsudski realizował zasadniczo postanowienia układu z kapitanem Rybakiem, jednak w miarę rozwoju sytuacji zaczęło się pojawiać coraz więcej istotnych odstępstw. Trasa przemarszu oddziałów strzeleckich dość poważnie odbiegała od marszruty wyznaczonej uprzednio przez rezydenta Biura Informacyjnego. Uwagę władz wojskowych zaczęły też zwracać powtarzające się skargi ludności cywilnej na dość bezwzględnie dokonywane przez strzelców rekwizycje536. Dowództwo 7 dywizji skarżyło się, że postępowanie strzelców może przyczynić się do anarchizacji okupowanego kraju, której siły austro-wegierskie nie miały możliwości zapobiec537. Według relacji Walerego Sławka z odbytej 12 sierpnia rozmowy z kapitanem Rybakiem, skargi na oddziały strzeleckie przychodziły też do sztabu, do krakowskiej policji oraz do żandarmerii538. Stawiało to Austriaków w nader kłopotliwym położeniu. Daleko idące podejrzenia musiał także budzić fakt instalowania przez Piłsudskiego własnej administracji, o której nie było przecież mowy w zawartych przed rozpoczęciem akcji porozumieniach. Umowa z 30 lipca poruszała jedynie kwestie o charakterze czysto militarnym. O działaniach politycznych w ogóle nie było w niej mowy. Piłsudski był z tego bardzo zadowolony – uważał, że posiada on w związku z tym całkowitą swobodę działania539. Prawdopodobnie sądził, że Austriacy przymkną oko na jego akcję polityczną. Otóż okazało się, że było inaczej. Podobnie rzecz się miała z faktem utworzenia Rządu Narodowego540. Pomimo, że Piłsudski słał regularne raporty wywiadowcze, do czynników wojskowych zaczęło docierać, że akcja strzelecka nabierała cech samodzielnego przedsięwzięcia o charakterze politycznym. Poprzez uruchomienie w Królestwie silnego ruchu insurekcyjnego, opartego o własny rząd i własne cywilne struktury, Piłsudski ewidentnie dążył do wypracowania w negocjacjach z Austriakami zupełnie nowej pozycji i w tak charakterystycznym dla siebie stylu tworzył „fakty dokonane”541. Meldunki przesyłane do AOK przez kapitana Rybaka, jakkolwiek zawierały liczne informacje na ten temat, do końca formułowane były jeszcze w tonie uspokajającym542. Raport, który 11 sierpnia wysłał już podpułkownik Nowak, zawierać miał szereg poważnych oskarżeń. Według późniejszej, ustnej relacji generała Stanisława Szeptyckiego, szef wywiadu – pułkownik Oskar Hranilović – otrzymawszy raport po prostu się wściekł i natychmiast nakazał likwidację całego przedsięwzięcia543. Dodać należy, że dowództwo nie mogło na swoim obszarze operacyjnym tolerować nieobliczalnego, wymykającego się kontroli i mimo wszystko, zagadkowego ruchu. Wydaje się, że właśnie w odczytaniu zachowania Piłsudskiego jako pewnego rodzaju niesubordynacji, należy upatrywać przyczyn decyzji o zwinięciu akcji powstańczej. Tradycyjnie przywoływany w tym momencie argument o tym, że decydujące dla zakończenia akcji strzeleckiej okazało się niepowodzenie planów wywołania powstania, wydaje się mimo wszystko dość problematyczny544. Strzelcy zajęli Kielce, a więc pierwsze duże miasto w Królestwie, dopiero 12 sierpnia. Z dokumentów jednoznacznie wynika, że decyzja w sprawie ultimatum musiała zostać podjęta już wcześniej, a w każdym razie na pewno przed opanowaniem miasta545. Austriacy byli w stanie wnioskować na temat nastrojów społecznych jedynie na podstawie reakcji mieszkańców małych miejscowości, którzy mieli świadomość, że armia rosyjska może się znajdować zaledwie kilka kilometrów dalej. Jakkolwiek prawdą jest, że strzelcy nie byli witani przez ludność Królestwa entuzjastycznie, Piłsudski nie miał faktycznie szans na rozwinięcie agitacji z prawdziwego zdarzenia. 541 J. Piłsudski, Moje pierwsze boje, Łódź 1988, s. 81. 542 Kapitan Rybak niemal do końca nie był jej świadomy, nie wiedział, z czym ppłk Nowak jedzie do Piłsudskiego, co więcej, nawet optował za utrzymaniem ruchu strzeleckiego w dotychczasowym kształcie, zob. Meldunek delegowanego…, Galicyjska działalność…, s. 636. 543 J. Ciałowicz, O genezie legionów. Z powodu książki Andrzeja Garlickiego, „Najnowsze Dzieje Polski. Studia i materiały z okresu 1914-19139, t. X (1966), s. 198. 544 zob. A. Garlicki, U źródeł…, s. 255; M. Klimecki, Legiony Polskie…, s. 22-23. 545 Wezwanie na rozmowę z ppłk Nowakiem Piłsudski otrzymał 12 sierpnia, a więc w tym samym dniu, kiedy wkroczył do Kielc, zob. Galicyjska działalność…, s. 637-638. 546 K. Srokowski, N.K.N…., s. 116. 547 A. Garlicki, U źródeł…, s. 256. Na ultimatum ppłk Nowaka komendant strzelców odpowiedział jedynie, iż musi się skonsultować ze swoimi współpracownikami. Rzeczywiście niebawem spotkał się z Sikorskim i Sosnkowskim w Jędrzejowie, gdzie gorączkowo radzili nad wyjściem z coraz bardziej patowej sytuacji546. Postanowili starać się o przedłużenie ultimatum i rzeczywiście udało im się uzyskać kolejne trzy dni, tak więc teoretycznie termin upływał 17 sierpnia547. Tymczasem 13 sierpnia pojawił się w Krakowie Juliusz Leo, przywożąc z Wiednia elektryzującą wieść o tworzeniu Legionów Polskich. Aby zrozumieć, jak do tego doszło, musimy cofnąć się w czasie do 6 sierpnia i zobaczyć, jakie reakcje wśród polskich polityków wywołało wystąpienie Józefa Piłsudskiego. W Krakowie, gdzie przebywało większość reprezentantów stronnictw opowiadających się za orientacją proaustriacką, wieść o przekroczeniu granicy przez pierwszą kompanię kadrową spotkała się zarówno z euforią ulicy, jak i konsternacją polityków. Już w tym samym dniu, 6 sierpnia, Daszyński i Piłsudski zostali zaproszeni przez prezesa Koła Polskiego na kolejną konferencję z przywódcami stronnictwa konserwatywnego i demokratycznego. Jak można było się spodziewać, awantura strzelecka nie spotkała się z najmniejszą choćby aprobatą wytrawnych polityków. Od konferencji sprzed dwóch dni nic się w tym względzie nie zmieniło. Akcja Piłsudskiego była całkowicie sprzeczna z ich obawą przed działaniem na własną rękę, bez oglądania się na monarchię habsburską. Najlepiej skwitował to Władysław Leopold Jaworski, wprost przyznając: „Nie rozumiemy was, Panowie”548. 548 W. Suleja, Orientacja…, s. 33. 549 K. Srokowski, N.K.N…., s. 106. 550 Ibidem, s. 111. Środowisko krakowskich konserwatystów oraz demokratów wydawało się być poczynaniami Piłsudskiego skonsternowane, lecz sytuacja wyglądała w ten sposób, że strzelcy walczyli w Królestwie i bardzo powoli towarzysząca temu bojowa atmosfera udzielała się również politykom549. To uświadomienie sobie, że coś trzeba robić, następowało stopniowo, gdzieś miedzy 6 i 9 sierpnia. Nie dyskutowano jeszcze żadnych konkretów, ale dla przedstawicieli tzw. stronnictw rządzących stawało się jasne, że nie mogą dłużej stać z boku. 8 sierpnia grupa uczestników powstania styczniowego (Wojciech Biechoński, prof. Syroczyński, Ignacy Drewnowski, Izydor Karlsbad oraz Teodor Merunowicz) wydała odezwę skierowaną do Centralnego Komitetu Narodowego oraz KSSN z apelem, aby w miejsce dwóch, powstał jeden „wspólny, jednolity, bezpartyjny organ kierowniczy, któremu wszyscy Polacy bez różnicy stronnictw poddaliby się w służbie narodowej zgodnie i posłusznie”550. Jak widać, kwestia podjęcia i ujednolicenia działań politycznych była wówczas szeroko dyskutowana. Być może to również presja społeczna przyczyniła się do tego, że politycy zaczęli jednak działać. Nie bez znaczenia były także powtarzające się obawy o los strzelców, którzy pozbawieni jakiejkolwiek prawnej ochrony, narażeni byli w Królestwie Polskim na najgorsze. Inicjatywę przejął w końcu Juliusz Leo, zresztą jako prezes Koła Polskiego tylko on był do tego w pełni predestynowany. 9 sierpnia zaprosił on do magistratu przedstawicieli różnych liczących się środowisk: księdza biskupa Adama Sapiehę, prezesa Akademii Umiejętności Stanisława Tarnowskiego, Zdzisława Tarnowskiego, prof. Bolesława Wicherkiewicza, prof. Juliusza Nowaka, Władysława Turskiego (prezesa Sokoła), dra Tadeusza Starzewskiego, prezesa kongregacji kupieckiej dra Henryka Szarskiego oraz grupę posłów Sejmu Krajowego i Rady Państwa551. Obrady trwały dwie godziny i nie doprowadziły do przyjęcia, ani nawet zaproponowania, żadnych konkretnych rozwiązań. Sytuacja była jeszcze zbyt świeża i zbyt niejasna, jednak w bardzo ogólny sposób zgodzono się, że jakieś działanie musi zostać podjęte „w kierunku predestynowanym już przez wystąpienie oddziałów strzeleckich”552. Politycy orientacji pro habsburskiej przez cały czas wykazywali zatem zagadkową wręcz niemoc. 551 Ibidem, s. 110-111; W. Suleja, Orientacja…, s. 37. 552 A. Garlicki, U źródeł…, s. 258. 553 K. Srokowski, N.K.N…., s. 112. 554 ANK, Zbiór Legionów (dalej: Leg), teczka 55, Notatki z „Nowej Reformy”. 555 Ibidem, s. 115. 556 Zarządzenie ministra obrony krajowej, gen. Friedricha von Georgi, dla namiestnika Galicji i prezydenta krajowego w Czerniowcach o przekształceniu orgniaizacji paramiltranych Galicji i Bukowiny w formacje pospolitego ruszenia (Wiedeń, 3 sierpnia 1914 r.), Galicyjska działalność…s. 332-333, 616-617. Tymczasem 10 sierpnia „Naprzód” opublikował artykuł, w którym podał całkowicie nieprawdziwą informację o stoczonej ponoć pod Miechowem bitwie, w której paść miało 500 Rosjan553. W tym samym czasie „Nowa Reforma” podawała nieco bardziej stonowane, choć także mijające się z prawdą informacje o potyczkach z wojskami carskimi oraz pochwałach, jakie strzelcy mieli otrzymywać w Wiedniu554. Społeczeństwo zaczęło głośno mówić o konieczności bardziej zorganizowanego wsparcia strzelców. Tego samego dnia dotarła do miasta informacja, iż „Namiestnik zawiadomił prezydenta miasta, że na podstawie cesarskiego rozporządzenia z 3 sierpnia, minister obrony krajowej upoważnił namiestnika Galicji do udzielenia zezwolenia na przekształcenie istniejących w kraju związków i towarzystw strzeleckich (…) na korpusy strzeleckie, przynależne do pospolitego ruszenia, a więc stojące pod ochroną prawa międzynarodowego. Korpusy te otrzymają karabiny oraz przepaskę czarno-żółtą do noszenia na lewym ramieniu, jako oznakę przynależności do siły zbrojnej państwowej”555. Zarządzenie to faktycznie zostało 3 sierpnia wydane, tyle, że przez Ministra Obrony Krajowej556. Tajemniczą sprawą pozostaje fakt, dlaczego już wtedy nie było ono stosowane – najprawdopodobniej można się tu dopatrywać wpływu wywiadu, który dążył do tego, aby Piłsudski wraz strzelcami rzeczywiście wkroczyli do Królestwa. 10 sierpnia sytuacja w Krakowie prezentowała się w sposób następujący: po mieście krążyły opowieści o krwawych walkach i wiadomo, że młodzieży grozi wielkie niebezpieczeństwo. Mówiło się też o tym, że coś na strzelców szykują Austriacy. Opinia publiczna domagała się natychmiastowej reakcji polityków, ci zaś nie byli w stanie nic konkretnego zaproponować. Atmosferę zagęszczała też coraz bardziej irytująca niejasność austriackiego stanowiska wobec sprawy polskiej. Jedyna podana do informacji publicznej deklaracja w postaci odezwy wydanej 9 sierpnia przez AOK, raziła ogólnikowością i wręcz lekceważącym w stosunku do Polaków tonem557. Do zorientowanych na Austrię polityków musiała docierać świadomość, że sprawy pozostawione samym sobie, mogą iść w złym kierunku. Nie mogąc dłużej tkwić w tej patowej, niejasnej sytuacji, 10 sierpnia Leo wyjechał do Wiednia, aby zbadać podglądy i pomysły przebywających tam osobistości558. 557 J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne…, s. 54-55; M. Klimecki, W. Klimczak, Legiony…, s. 14. 558 K. Srokowski, N.K.N….., s. 110-111. 559 J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 178; K. Srokowski, N.K.N…., s. 110. 560 J. Rzepecki, Sprawa Legionu…, s. 73. 561 cyt za J. Ciałowicz, O „Genezie Legionów”…, s. 196. 2.3 Akcja wiedeńska i powstanie koncepcji Legionów Polskich Opuszczając Kraków Juliusz Leo najprawdopodobniej nie miał jeszcze sprecyzowanej żadnej koncepcji. Wiedział tylko, że w sprawie strzelców trzeba coś zrobić. Według przekazu Konstantego Srokowskiego był on nawet do tego zobowiązany przez osobistości zebrane w dniu 9 sierpnia559. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy też przyjąć, że jedyną sprawą, co do której Leo miał wówczas jasność, pozostawała konieczność tworzenia ogólnonarodowej organizacji, powstałej jako wynik porozumienia między wszystkimi siłami politycznymi kraju i mogącej pokierować sprawą polską w czasie rozpoczynającego się konfliktu. O narodowej zgodzie i powołaniu organizacji mówili wówczas wszyscy. Być może przyczyniało się do tego narastające poczucie, że w obliczu wszystkich szans i zagrożeń, jakie niosła ze sobą europejska wojna, utrzymywanie tak wielkiego rozczłonkowania sceny politycznej zakrawało powoli na niedorzeczność, a zajadły antagonizm między CKN i KSSN potęgował tylko dezorientację. Bezpardonową rywalizację o wpływy toczono na terenie całego kraju, nawet w poszczególnych starostwach560. Przytoczmy wiele mówiący głos z epoki: „W ciągu kilku dni panowały w Galicji prawdziwie polskie porządki: wróg na karku, a w domu bezład, dwie zwalczające się organizacje w kraju, dwa skarby. Na prowincji panował nieopisany zamęt”561. Tak czy inaczej, po przyjeździe do Wiednia, 10 lub 11 sierpnia Leo spotkał Bilińskiego i dowiedział się, że przynajmniej od kilku dni sprawa polska jest tam intensywnie dyskutowana. Sfery rządowe monarchii habsburskiej nie posiadały wypracowanej w tej mierze żadnej koncepcji na wypadek wojny, nie miały też najmniejszej ochoty sprawy tej ruszać, niemniej jednak jasnym było, że po rozpoczęciu działań wojennych zarówno Królestwo, jak i Galicja stają się terenem operacyjnym, zaś tamtejsza ludność oczekuje jakiejś deklaracji. Wiadomo było, że sprawa polska pozostaje w gestii Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nacisk ponawiany był też ze strony polskich działaczy i polityków. Nawet jeśli wysłannicy KSSN, Downarowicz i Śliwiński, zostali zbyci rozmową z urzędnikiem niższego szczebla, to Stanisława Głąbińskiego przyjął 2 sierpnia sam minister Leopold Berchtold. Od pewnego momentu stały nacisk w tej sprawie wywierał Leon Biliński - jak sam napisał w swoich pamiętnikach: „Od wybuchu wojny przestałem być z konieczności dziejowej ministrem bośniackim, a stałem się faktycznie ministrem polskim (…)”562. Według przekazu Conrada von Hötzendorfa Biliński rozmawiał z nim w sprawie polskiej już 6 sierpnia, próbując go przekonać do przyjęcia jakiejś spójnej linii politycznej, co do przyszłości ziem polskich - „Kongresówka powinna przypaść Austro-Węgrom, kraje bałtyckie – Niemcom, szkodliwe byłoby zostawić to wszystko Rosji” – stwierdził563. Conrad wymijająco odparł, że trudno na ten temat mówić, dopóki rezultat wojny jest niepewny564. Zdanie to doskonale pokazuje niechęć kręgów woskowych do tworzenia jakichkolwiek koncepcji, co do przyszłości Polski. Kraj ten był dla nich niczym więcej tylko teatrem wojny - kawałkiem ziemi, na której mieli się bić z Rosjanami. Z kolei minister spraw zagranicznych Berchtold wraz ze swoim szefem gabinetu Aleksandrem Hyosem w większym stopniu byli świadomi, że ewentualna zwycięska wojna będzie musiała pociągnąć za sobą jakiejś nowe rozstrzygnięcia o charakterze politycznym, niemniej nie mieli w tym względzie większych ambicji – najprawdopodobniej nie zamierzali wykraczać poza granice, których w sposób zdecydowany trzymał się węgierski rząd Istvana Tiszy565. Ten z kolei nie wyobrażał sobie, aby dualistyczny charakter monarchii mógł ulec jakiejkolwiek zmianie566. Tym samym 562 L. Biliński, Wspomnienia…, s. 293. 563 F. Conrad von Hötzendorf, Z czasów mej służby, [w:] M. Sokolnicki (opr.), Polska w pamiętnikach Wielkiej Wojny, Warszawa 1925, s. 552. 564 Ibidem; J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne…, s. 53. 565 Ibidem; L. Biliński, Wspomnienia…, s. 294. 566 Węgierski historyk Imre Lukinich pisze, że brak akceptacji węgierskiego rządu dla planów utworzenia trzeciego członu monarchii wynikał nie tyle z możliwego w tej sytuacji osłabienia pozycji Węgier, co z obawy przed „opuszczeniem” przez Polaków części austriackiej. Polacy mieli w niej stanowić element zachowawczy, stabilizujący i współpracując z Niemcami zapobiegali zanarchizowaniu tej części monarchii. Nie bez znaczenia były też nadzieje, że w razie przyłączenia Polski do Austrii, Węgry mogą liczyć na rekompensatę w postaci Bośni i Hercegowwiny. zob. J. Galántai, Hungary in the first Word War, Budapest 1989, s. 96-97; E. Lukinich, Stanowisko rządu węgierskiego wobec kwestii polskiej w pierwszych latach wojny światowej, „Kwartalnik Historyczny”, R. LII (1938), Z. 4, s. 612-614; F. Pölöskei, István Tisza. Ein ungarischer Staatsmann in Krisenzeiten, Budapest 1994, s. 112-113; W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza…, s. 246. 567 zob. H. Batowski, Rozpad…, s. 269-271. 568 Szerzej na temat podejścia austriackich sfer rządowych do sprawy polskiej w pierwszych dniach wojny, zob. J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne…, s. 52-53. 569 Znamienne jest, że tego samego dnia odbyło się oficjalne posiedzenie Wspólnej Rady Ministrów, na której sprawy polskiej w ogóle nie poruszano. W swoich wypowiedziach nie czynił tego nawet Biliński. Sprawa polska miała szansę wypłynąć tylko na zupełnie nieformalnych naradach. Oznacza to, że w politycznych planach monarchii kwestia ta praktycznie nie istniała, zob. M. Komjáthy (red.), Protokolle…, s. 159-166. 570 J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne…, s. 53; J. Cisek, M. Cisek, Do niepodległości, Warszawa 2008, s. 183-184. 571 W. Łazuga, Ostatni stańczyk. Portret konserwatysty, Toruń 2005, s. 151. w czasie nieoficjalnych rozmów prowadzonych w Ministerstwie Spraw Zagranicznych dominowało raczej przekonanie, że Królestwo, jeśli w ogóle kiedykolwiek przypadnie monarchii habsburskiej, powinno być po prostu przyłączone do Austrii. Oznaczałoby to realizację idei austro-polskiej zgodnie z koncepcją tzw. subdualizmu567. Rozważano też połączenie Królestwa z Galicją, przy równoczesnym wyodrębnieniu z niej wschodniej części jako osobnego – ukraińskiego – kraju koronnego568. W kształtującej się w ten sposób atmosferze Biliński próbował jak najwięcej ugrać dla realizacji koncepcji austro-polskiej. Początkowo udawało mu się to z całkiem niezłym skutkiem. Sprawa, której patronował nie była wprawdzie omawiana na posiedzeniach połączonej, ani nawet austriackiej Rady Ministrów, ale na tzw. konferencjach, czyli po prostu spotkaniach roboczych, których skład nie był wyraźnie określony i stały. Pierwsza tego rodzaju narada odbyła się w stolicy monarchii 8 sierpnia, a więc dwa dni przed przyjazdem Juliusza Leo569. Wzięli w niej udział Minister Spraw Zagranicznych Berchtold wraz ze swoim szefem gabinetu Alexandrem Hoyosem, Conrad von Hötzendorf, Leon Biliński oraz reprezentant rządu węgierskiego Stefan Burian von Rajecz570. Podstawowa kontrowersja wiązała się z pytaniem, czy i w jakim stopniu monarchia może się wiązać deklaracjami w sprawie ewentualnej realizacji rozwiązania austro-polskiego. Zgodzono się, że w bieżącej sytuacji trzeba pchnąć sprawę polską do przodu, równocześnie w dość enigmatyczny sposób stwierdzono, że postanowienia pójdą tak daleko, na ile pozwolą warunki wojny571. W imieniu rządu węgierskiego Burian zastrzegł, że absolutnie zachowany być musi dualistyczny charakter monarchii. Ostatecznie postanowiono, że należy jak najszybciej wystosować do Polaków odezwę, której projekty opracują niezależnie od siebie Berchtold i Biliński. 13 sierpnia treść tego manifestu miała zostać przedyskutowana w tym samym gronie. Abstrahując od kwestii politycznych, w czasie wspomnianej konferencji po raz pierwszy na tak wysokim szczeblu poruszona została również inna, niezmiernie interesująca nas sprawa – koncepcja tworzenia armii polskiej. Możemy tylko przypuszczać, że pod obrady wniósł ją Biliński. W jednej ze swoich wypowiedzi Conrad zgodził się, aby formacja ta posiadała zdecydowanie narodowy charakter572. W gruncie rzeczy niewiele na temat tej dyskusji jesteśmy w stanie powiedzieć, niemniej pewnym jest, że kiedy 10 sierpnia do Wiednia przyjechał Leo, przynajmniej od dwóch dni sprawa wystawienia armii polskiej była już w tamtejszych urzędach dyskutowana. 572 K. Srokowski, N.K.N…., s. 121. 573 W. Łazuga, Kalkulować…, s. 337. 574 W administracji państwowej Biliński pełnił kolejno funkcje: Austriackich Kolei Państwowych (1893-1895), ministra skarbu Austrii (1895-1897 i 1909-1910), gubernatora Banku Austro-Węgierskiego (1900-1909), wreszcie od 1912 r. wspólnego ministra skarbu Austro-Węgier oraz cywilnego namiestnika Bośni i Hercegowiny, zob. HHStA, Nachlass Biliński 1; S. Głąbiński, Biliński Leon…, s. 97-98. 575 W. Łazuga, Kalkulować…, s. 333. Zwróćmy uwagę, że w naszych rozważaniach pojawia się w tym momencie zupełnie nowa jakość – armia polska. Co jednak należałoby pod tym pojęciem rozumieć? Rzecz jasna chodzi tu o czyn zbrojny, ale nie w takim znaczeniu, jak rozumiał to Piłsudski - a więc tworzenia sił powstańczych - ani też austriacki wywiad, czyli jednostek o charakterze dywersyjno-wywiadowczym. Mowa jest raczej o formacjach większych, regularnych oraz w pełni legalnych, tzn. powołanych do życia za wiedzą i zgodą władz monarchii, posiadających poza tym pewne atrybuty wojska narodowego w postaci np. własnego dowództwa, polskiej komendy, osobnych mundurów oraz sztandarów. Można też zadać pytanie, skąd taka koncepcja w ogóle w Wiedniu się wzięła? Z dużą dozą prawdopodobieństwa jesteśmy w stanie stwierdzić, że na konferencji 8 sierpnia, a być może również dwa dni wcześniej w rozmowie z Conradem, występował z nią Leon Biliński. Czy oznacza to jednak, że autorstwo tego pomysłu należało właśnie do niego? Mimo wszystko wydaję się to wątpliwe. Biliński stanowi postać dość niejednoznaczną i trudną do oceny. Nigdy nie rozstrzygnięto, czy jeśli chodzi o jego tożsamość, był on bardziej Polakiem, czy już może Austriakiem? Aleksander Hoyos miał o nim powiedzieć, że jak każdy Polak myślał przede wszystkim o wyzwoleniu Polski573. Mimo wszystko, jeśli weźmiemy pod uwagę wydźwięk jego pamiętników, a także całokształt jego późniejszej działalności w NKN, wydaje się, że pozostawał przede wszystkim wiernym sługą Habsburgów. Nie zapominał o tym, że jest też Polakiem i jeśli tylko było to możliwe, nie uchylał się od działania na rzecz sprawy polskiej – ale nigdy wbrew interesowi nadrzędnemu, jaki stanowiła dla niego racja stanu monarchii. Przez ponad 20 lat zajmował w Wiedniu rozmaite, odpowiedzialne i eksponowane stanowiska574. Był zaufanym człowiekiem sędziwego monarchy i niewielu mogło z nim konkurować, jeśli chodzi o ilość odbytych audiencji575. Wszystko to nie mogło pozostać bez wpływu na jego tożsamość. Nie wydaje się prawdopodobnym, aby na własną rękę zdolny był on wymyśleć i rozwijać tak znaczący projekt narodowy, jakim było powołanie pierwszej od 1831 r. regularnej polskiej armii. Do kogo może zatem należeć autorstwo tego pomysłu? Zaskakującą odpowiedź być może kryje w sobie fakt, że zanim zaczął działać na jej rzecz Biliński, w Wiedniu pojawił się ktoś jeszcze – Stanisław Głąbiński. Przypomnijmy, że już 1 sierpnia przyjechał on ze Lwowa jako wysłannik Centralnego Komitetu Narodowego, z wyraźnym zadaniem rozpoczęcia rozmów o utworzeniu… armii polskiej576. Jest to potwierdzone przez co najmniej trzy przekazy pamiętnikarskie: samego Głąbińskiego, Stanisława Grabskiego oraz Jana Dąbskiego. Jak już opisywaliśmy, Głąbiński nie uzyskał w czasie rozmów z Berchtoldem żadnych konkretnych deklaracji politycznych i dlatego zniechęcony wrócił do Lwowa, gdzie mimo to CKN podjął działania na rzecz tworzenia nie do końca określonej, polskiej siły zbrojnej, będącej w gruncie rzeczy dość zakamuflowanym przeciwdziałaniem wciąganiu młodzieży w insurekcyjną akcję KSSN. Tymczasem przywieziona przez delegata Komitetu koncepcja mogła w Wiedniu zacząć żyć własnym życiem. Sam Głąbiński pisze, że nie radząc sobie do końca z sytuacją, Berchtold zwrócił się o pomoc do swego kolegi, ministra Leona Bilińskiego, który w porozumieniu z Leo wiedział już, co dalej robić577. Paradoks polega więc na tym, że wymyślony przez endecję i firmowany przez CKN dość przewrotny projekt polityczny, mógł być jednym ze źródeł rozmów o armii polskiej w Wiedniu. 576 J. Dąbski, Wojna…, s. 31; S. Głąbiński, Wspomnienia…, s. 195; S. Grabski, Pamiętniki…, t. I, s. 249. 577 O Berchtoldzie Głąbiński napisał dokładnie: „O pomoc zwrócił się do swego kolegi w radzie korony, ministra skarbu wspólnego Leona Bilińskiego, który w porozumieniu z powolnym mu prezesem Koła Juliuszem Leo znalazł sposób na utrącenie komitetu narodowego centralnego przez utworzenie komitetu narodowego »naczelnego« (…)”, zob. S. Głąbiński, Wspomnienia…, cz. II, s. 197. 578 Ibidem, s. 197-198. Pewne przesłanki wskazują jednak na to, że nie był źródłem jedynym. Po raz kolejny musimy w tym momencie wrócić do misji Głąbińskiego. Otóż zaraz po wizycie u ministra Berchtolda, udał się on do Conrada von Hötzendorfa. Ten przyjął go w sposób skrajnie odmienny i bez wahania miał powiedzieć: „Wiem, że Polacy chcą mieć wojsko własne, odrębne od armii austriackiej i nie mam zasadniczo nic przeciwko temu. Wojsko to musi mieć własne mundury, sztandary z Białym Orłem albo z Matką Boską Częstochowską, własną komendą (…)”578. Sugerował też, że formacja ta będzie musiała współpracować z armią monarchii z dwojakiego powodu: po pierwsze, aby posiadać status prawny kombatantów oraz po drugie, aby nie dochodziło do pomyłek i ostrzeliwania jej przez sojuszników. Rozmowa ta wydaje się dość zaskakująca. Niewykluczone, że kiedy Głąbiński pisał po latach swoje pamiętniki, świadomie lub nieświadomie dokonał on przeniesienia na swoją rozmowę z Conradem elementów tak bardzo charakterystycznych dla powstałych w kilkanaście dni później Legionów Polskich. Jeśli jednak relacja Głąbińskiego jest prawdziwa, oznacza to, że w AOK funkcjonowała jakaś idea powołania armii polskiej. Nie ulega wątpliwości, że jeśli chodzi o stosunek austriackich kręgów wojskowych do polskiego ruchu niepodległościowego, to został on zdominowany przez punkt widzenia wywiadu, mówiącego raczej o bojówkach, dywersji, zwiadzie itp. Nie wyklucza to jednak, że koncepcja powołania do życia jakichś większych polskich jednostek narodowych nie mogła się tu i ówdzie przewijać jako plan alternatywny. Kwestii tych nie jesteśmy w tym momencie w stanie do końca rozstrzygnąć, dość stwierdzić, że ta nie do końca sprecyzowana koncepcja armii polskiej - być może przywieziona ze Lwowa przez Głąbińskiego, a być może wywodząca się również z miejscowych, głównie wojskowych źródeł - była w Wiedniu obecna. Przynajmniej od konferencji z 8 sierpnia, idea ta była intensywnie wspierana przez Bilińskiego i w sposób jednoznaczny wiązana z realizacją w jakiejś formie rozwiązania austro-polskiego. W takiej atmosferze 10 lub 11 sierpnia pojawił się nad Dunajem Juliusz Leo. Szybko musiał się zorientować, że sprawa polska wygląda obiecująco pod względem politycznym, a przy okazji omawia się dość ciekawy, choć mało jeszcze konkretny projekt wojskowy. Jeśli chodzi o wydarzenia, które nastąpiły kolejnego dnia, jesteśmy skazani na łączenie faktów z domysłami. Z porównania wszystkich, wydaje się, źródeł i opracowań, wyłania się jednak obraz, który nosi stosunkowo duże znamiona prawdopodobieństwa. Otóż jak pisze Biliński, przesiedział on cały dzień wraz z Leo i Conradem u ministra Berchtolda579. Dzień ten należy identyfikować z 12 sierpnia, gdyż według innych źródeł właśnie wtedy doszło do kolejnej konferencji w MSZ580. Na spotkaniu tym stanęło, „że mają być utworzone Legiony Polskie”581. Biliński domagał się ponadto sfinalizowania kwestii cesarskiej odezwy do Polaków, co miało mieć znaczenie właśnie dla wystawienia Legionów582. Tego samego dnia państwo Bilińscy wydali też kolację, na której ponownie pojawili się Berchtold, Conrad, a także minister ds. Galicji Morawski oraz minister obrony krajowej Georgi. W czasie tego spotkania kontynuowano rozmowy, konstatując, że planowany manifest zawierać będzie postulat osobnej państwowości polskiej w związku z Austro-Węgrami, a także z sejmem i rządem w Warszawie583. 579 L. Biliński, Wspomnienia…, s. 294. 580 F. Conrad von Hötzendorf, Z czasów…, [w:] M. Sokolnicki (opr.), Polska w pamiętnikach…, s. 553. 581 L. Biliński, Wspomnienia…, s. 294. 582 F. Conrad, Z czasów… [w:] M. Sokolnicki (opr.), Polska w pamiętnikach…, s. 553. 583 K. Srokowski, N.K.N…., s. 122; J. Rzepecki, Sprawa Legionu…, s. 80. Najistotniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że 12 sierpnia po raz pierwszy otwarcie się mówi o Legionach Polskich. Pojawia się w tym momencie szereg pytań. Czy koncepcja ta była pewnym skonkretyzowaniem dotychczasowej myśli o tworzeniu armii polskiej? Czy też przywiózł ją z Krakowa Juliusz Leo? Odpowiedzi na pytanie o genezę Legionów poszukiwały już osoby bezpośrednio w nie zaangażowane. Michał Sokolnicki, analizując ten problem w swoim „Roku czternastym” stwierdził: „W dniach sierpniowych nie pojawił się nigdzie zamysł Legionów na gruncie krakowskim, w żadnych naradach ani przemówieniach, ani w jednym epizodzie wojennej inicjatywy. Więc przywieziony został na żywo, świeżo upieczony wprost z Wiednia, rzucony pod obrady przez prezesa Koła Polskiego, doktora Leo”584. Jeden z najbliższych współpracowników Piłsudskiego był zatem absolutnie przekonany, że koncepcja legionowa narodziła się nad Dunajem, a więc wymyślili ją albo Austriacy, albo też wyklarowała się podczas narad, które Leo z Bilińskim odbywali w Wiedniu585. Biorąc pod uwagę fakt, że o armii polskiej rzeczywiście się w kołach rządowych mówiło, scenariusz ten mógłby być prawdopodobny. 584 M. Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 199. 585 W taki sposób przebieg wydarzeń przedstawia np. W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza…, s. 251. 586 zob. ANK, NKN, teczka 234 (mikrofilm 100.432), k. 2-3. 587 Ibidem, s. 2; A Garlicki, Geneza…, s. 255; 588 ANK, NKN, teczka 234, k. 2. Problem polega jednak na tym, że istnieje dokument, który stawia wszystko w nieco innym świetle. Chodzi o memoriał, który 12 sierpnia złożyć miał w AOK podpułkownik Nowak, jednak jako autor figuruje na nim nikt inny, jak Władysław Sikorski, podpisany jako sekretarz generalny KSSN586. Memoriał ten datowany jest na 11 sierpnia. W pierwszej kolejności tłumaczy on, dlaczego nie doszło w Królestwie do wybuchu insurekcji: „Oddziały strzeleckie rzucone w najciemniejszy kąt Królestwa, pozbawione uzbrojenia, nie mogą spełnić swej właściwej roli. Odcięte od kontaktu ze społeczeństwem, pozbawione należytego poparcia, nie mogą wywołać oczekiwanego przez państwa centralne „powstania” w Polsce, tym bardziej, że nie posiadają żadnej gwarancji, co do przyszłości Polski”587. Aby zaradzić tej sytuacji trzeba zaprzestać prowadzenia sprawy polskiej „ze stanowiska prowincjonalnego”, lecz czynić to z perspektywy polityki państwowej. W praktyce oznaczałoby to dwie rzeczy. Po pierwsze, niezbędnym jest utworzenie naczelnej instytucji polskiej, do której wejdą zarówno przedstawiciele KSSN, jak i konserwatyści. Posiadałaby ona możliwości zapewnienia ruchowi zbrojnemu „jak najenergiczniejszego wsparcia ze strony własnego społeczeństwa”588. Po drugie – i to w całym memoriale jest absolutnie kluczowe – „(…) należałoby pozwolić na formowanie w Galicji polskiego korpusu ochotniczego. Podstawę i ośrodek tegoż stanowić powinny oddziały strzeleckie i sokole (Związek Strzelecki, Drużyny Polowe Towarzystwa Sokół, Drużyny Strzeleckie) (…)”. Autor dodaje również, że formacja ta składać się powinna z dwóch legii, formowanych w Krakowie i we Lwowie oraz posiadać odrębną, autonomiczną organizację, zwłaszcza polską komendę, język służbowy, polskie sztandary oraz własne mundury. Podlegałyby wprost Naczelnej Komendzie Armii. Jego organizację prowadzić powinna polska instytucja wojskowa, wyłoniona przez naczelną władzę polityczną”589. 589 Ibidem, s. 3. 590 T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 92, 223-225. 591 Zob. A. Garlicki, Geneza…, s. 254-256; Idem, U źródeł…, s. 255. 592 Ibidem; opinię te podziela Włodzimierz Suleja, zob. W. Suleja, Orientacja austro-polska…, s. 44. 593 J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim w Legionach, „Wojskowy Przegląd Historyczny”, R. X (1965), s. 259-260. Można odnieść wrażenie, że ów tajemniczy dokument od dawna wprawiał historyków w pewną konsternację. Oczywiście dotyczy to tych, którzy się z nim zetknęli – głównie zresztą za pośrednictwem pracy Tadeusza Pelczarskiego590. Z jednej strony, memoriał ten zawierał projekt, który w sposób niemal literalny stał się podstawą utworzenia Legionów Polskich oraz patronującego mu Naczelnego Komitetu Narodowego. Z drugiej strony, niezwykle ciężko było w przekonywujący sposób połączyć go z innymi, powszechnie znanymi wydarzeniami. Stąd też wielu badaczy albo w ogóle go swoich rozważaniach pomijało, albo też traktowało w sposób zdawkowy, nie wyjaśniając de facto jego znaczenia oraz roli591. Wreszcie niektórzy autorzy, jak choćby sam Tadeusz Pelczarski, uznawali go jeśli nie za falsyfikat, to przynajmniej za dokument, który powstał znacznie później - jako daleko posunięta przeróbka jakiegoś oryginalnego pisma, które z pewnością nie zawierało tak dojrzałej koncepcji592. Miałaby o tym świadczyć nomenklatura, która według tego autora, była charakterystyczna raczej dla okresu późniejszego, kiedy Legiony już powstały. Przekonywującą „krytykę tej krytyki” przeprowadził tymczasem Jan Rzepecki, znany przede wszystkim ze swojej książki na temat Legionu Wschodniego. Słusznie dowodził on, że sam memoriał nie mówił o „Legionach”, tylko o „legiach”, co by sugerowało powstanie dokumentu w dość wczesnej fazie kształtowania się całej koncepcji593. Słowo „Legiony” widnieje tylko w nagłówku, który rzeczywiście pochodzić mógł z okresu późniejszego, kiedy tekst został przepisany już w Departamencie Wojskowym NKN. Należy też dodać, że w memoriale nie występuje nazwa Naczelnego Komitetu Narodowego - mowa jest tylko o naczelnej władzy politycznej, a jak doskonale wiemy, 10, 11, czy 12 sierpnia o powołaniu ogólnonarodowej organizacji powszechnie się już mówiło. Zarzut o stosowaniu nomenklatury nieadekwatnej do czasu, kiedy dokument powstał, wydaje się więc chybiony. A to z kolei oznacza, że już 11 sierpnia 1914 r. Władysław Sikorski opisał koncepcję Legionów w dokładnie takiej postaci, w jakiej niedługo później zostały one powołane do życia. Cały czas nie wiemy jednak, w jaki sposób dokument ten należy osadzić w przebiegu powszechnie znanych wydarzeń. Światło na ten problem rzuca mało znany tekst Jana Ciałowicza, w którym rekonstruuje on fakty na podstawie swoich prywatnych notatek z rozmowy, jaką 8 maja 1920 r. przeprowadzili generałowie Władysław Sikorski oraz Stanisław Szeptycki594. Ten ostatni w swoich twierdzeniach powoływać się miał nie tylko na własną pamięć i odczucia, ale przede wszystkim na austriackie dokumenty, które oglądał w 1916 r. jeszcze jako dowódca Legionów. Jeśli zatem dać wiarę tym zeznaniom - a wobec zaskakującej zgodności z pozostałymi elementami tej układanki nie ma powodów, aby tego nie robić – to uzupełniając je o inne źródła, przebieg wydarzeń wyglądał w sposób następujący. 594 J. Ciałowicz, O genezie Legionów…, s. 197-202. 595 T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 91. 596 AAN, KSSN, T. 10, Protokół i notatki z zebrania 10 VIII 1914, k. 141; A. Garlicki, Geneza…, s. 253. 597 J. Ciałowicz, O „Genezie Legionów”…, s. 198-199. 10 sierpnia w Miechowie Piłsudski mianuje Sikorskiego komisarzem wojskowym swojego fikcyjnego Rządu Narodowego na Galicję i wyznacza mu tym samym zadanie koordynowania akcji politycznego poparcia dla ruchu zbrojnego595. W pierwszej kolejności oznacza to przekonanie KSSN, aby przyjęła, o czym już pisaliśmy, „zastępstwo Rządu Narodowego na Galicję”, a więc stała się niejako delegaturą naczelnej władzy polskiej w zaborze austriackim. W tym samym dniu Sikorski przyjeżdża do Krakowa i uczestniczy w posiedzeniu Komisji, na którym zdaje sprawę z sytuacji w Miechowie, po czym KSSN rzeczywiście podejmuje decyzję o podporządkowaniu się żądaniu Piłsudskiego, zastrzega tylko, że wypełniając zadania delegatury rządu, zamierza nadal występować pod swoją „firmą”596. Nic nie wskazuje na to, aby na tym etapie w postępowaniu Sikorskiego pojawiły się jakiejś wątpliwości - zarówno on, jak i Komisja realizują po prostu linię wytyczoną przez komendanta. W przytaczanej rozmowie z Szeptyckim Sikorski miał zresztą twierdzić, że 10 sierpnia był jeszcze przekonany o istnieniu Rządu Narodowego i wykonywał swoje zadania w najlepszej wierze597. W podobny sposób przebiega również posiedzenie Komisji w dniu 11 sierpnia, ponownie z udziałem Sikorskiego. Dyskusja dotyczy różnych aspektów wsparcia dla akcji Piłsudskiego: mowa jest o Polskim Skarbie Wojskowym, konieczności podjęcia starań o Mannlichery oraz wywarcia presji, aby Austriacy wreszcie zdeklarowali się, co do przyszłości sprawy polskiej598. Na posiedzeniu wspomina się też o potrzebie odbycia wspólnego posiedzenia przez Koło Polskie i KSSN, a więc wyraźnie zarysowuje się już postulat szerszego porozumienia o charakterze politycznym599. Generalnie Sikorski i KSSN niezmiennie realizują więc koncepcję komendanta, zauważmy jednak, że w dyskusji pojawiają się jednak identyczne niepokoje oraz sugestie, które tego samego dnia wieczorem zawarte zostaną w napisanym przez Sikorskiego memoriale. 598 AAN, KSSN, T. 10, Protokół i notatki z zebrania 11 VIII 1914, k. 142. 599 Ibidem. 600 J. Ciałowicz, O „Genezie Legionów”…, s. 199. 601 Ibidem, s. 198. 602 Ibidem. Cóż zatem wydarzyło się pomiędzy zebraniem KSSN, a sformułowaniem omawianego dokumentu? Otóż według relacji Ciałowicza, Sikorski odbył długą rozmowę z podpułkownikiem Nowakiem, w której rezydent wywiadu w ostrym tonie wyraził swoje negatywne zdanie na temat imprezy Piłsudskiego. Na podstawie meldunków 7 dywizji kawalerii postawił on ruchowi strzeleckiemu szereg zarzutów i uprzedził, że złoży, a co bardziej prawdopodobne, złożył, specjalny raport do Naczelnego Dowództwa600. W meldunku tym mowa była nie tylko o nadużyciach strzelców, ale także o fiasku koncepcji powstańczej oraz zamęcie, jaki powoduje rzekome powstanie Rządu Narodowego601. Wiemy już, jaka według generała Szeptyckiego była reakcja pułkownika Hranilowicia, do którego bezpośrednio raport ten trafił – całą akcję strzelecką uznał za jedną wielką kpinę z austriackiej wojskowości i nakazał niezwłoczne jej zwinięcie602. Nie wiemy, czy wieczorem 11 sierpnia ppłk Nowak miał już w ręce odpowiedź AOK i rozkaz postawienia Piłsudskiemu ultimatum. Nawet jeśli już go posiadał, nie wiemy, czy chciał się podzielić tą wiadomością z Sikorskim. Bez wątpienia ten ostatni zorientował się jednak, że żarty się skończyły i wściekłość Austriaków to nie przelewki, tym bardziej, że od poprzedniego dnia po mieście krążyła przytaczana już informacja o wprowadzeniu w życie zarządzenia Ministra Obrony Krajowej o włączeniu organizacji strzeleckich do landszturmu. Tym sposobem, wieczorem 11 sierpnia Sikorski stanął w obliczu świadomości nieuchronnego końca akcji insurekcyjnej. Być może łączyło się to z upadkiem jego przekonania o istnieniu Rządu Narodowego – Austriacy najprawdopodobniej sprawdzili ten fakt poprzez swoje kontakty wywiadowcze w Warszawie i mogło to znaleźć swoje odbicie w rozmowie Sikorskiego z Nowakiem. Możliwe, że przekonanie to chwiało się już wcześniej, podobnie jak jego wiara w sensowność akcji strzeleckiej w ogóle. Tego jednak nie wiemy. Z pewnością Sikorski postanowił działać i to działać sam. Niektóre wzmianki mówią, że tego wieczora kontaktował się jeszcze ze Śliwińskim i Downarowiczem603. Nawet jeżeli rzeczywiście tak było, to swojej akcji na pewno nie konsultował z KSSN jako całością, ani rzecz jasna z Piłsudskim. Nie było na to czasu, a być może nawet tego nie chciał. Dość stwierdzić, że tego wieczora Sikorski napisał memoriał, który był w gruncie rzeczy akcją ratunkową, stanowiącą wypadkową jego własnego, alternatywnego pomysłu oraz rozmaitych wątków poruszanych w ciągu ostatnich dni na różnych zebraniach. 12 sierpnia rano zawiózł dokument Nowakowi, ten z zaś złożył go w AOK. Jak zauważył Marian Kukiel, już tego samego dnia wieczorem w duchu tego właśnie memoriału Conrad rozmawiał z Bilińskim, Leo oraz pozostałymi ministrami604. Możemy zatem przypuszczać, że został on dostarczony do rąk szefa sztabu generalnego niemalże w środku dyskusji o przyszłości sprawy polskiej. 603 Ibidem, s. 199. 604 M. Kukiel, Generał Sikorski. Żołnierz i mąż stanu Polski Walczącej, Londyn 1995, s. 24. 605 J. Ciałowicz, O „Genezie Legionów”…, s. 200. 606 K. Srokowski, N.K.N…., s. 119. 607 W. Suleja, Orientacja austro-polska…, s. 44. Rzecz jasna w sposób naturalny rodzi się pytanie, czy przypadkiem Leo nie znał już koncepcji legionowej, kiedy wyjeżdżał do Wiednia? Za takim przebiegiem wydarzeń opowiadają się niektórzy przytaczani już badacze605. Wydaje się, że przeczy temu jednak chronologia. Jeśli rzeczywiście prezes Koła opuścił Kraków 10 sierpnia, to przypomnijmy, że tego dnia nic jeszcze nie wskazywało, aby Sikorski zamierzał odejść od koncepcji insurekcyjnej. Nie posiadamy poza tym, żadnych, choćby najmniejszych wzmianek na temat kontaktowania się Sikorskiego z Leem. Jest jeszcze jedna sprawa, która stanowi tylko poszlakę, ale warto zwrócić na nią uwagę. Niemal wszystkie relacje mówią o tym, że prezes Koła Polskiego, zazwyczaj stonowany – żeby nie powiedzieć – flegmatyczny, wrócił z Wiednia niezwykle poruszony, wręcz podekscytowany, tak jakby przywiózł coś naprawdę wielkiego, o czym wcześniej nie było mowy…606. Można też przyjąć - i tak uczynił Włodzimierz Suleja - że Legiony wymyślili w Wiedniu Leo i Biliński, zaś niemożliwym jest, aby memoriał złożony przez irredentystów został przez AOK przekazany do realizacji prezesowi Koła Polskiego607. Otóż należy zwrócić uwagę, że Sikorski podpisał się pod dokumentem jako sekretarz KSSN, nie zaś przedstawiciel Piłsudskiego, czy też Rządu Narodowego. Tym samym złożył go jako przedstawiciel instytucji, którą Naczelne Dowództwo uznawało i z którą utrzymywało stosunki, a więc nie możemy przyjąć, że memoriał nie był traktowany poważnie. Przyjęcie, że bezpośrednim źródłem koncepcji legionowej był złożony 12 sierpnia memoriał Sikorskiego, zmusza nas do skonfrontowania się z jeszcze jednym problemem. Oznacza to mianowicie, że rozmawiając 13 sierpnia z Piłsudskim podpułkownik Nowak doskonale znał już treść dokumentu. Tadeusz Pelczarski interpretuje przedstawione wówczas ultimatum jako nic innego, tylko wywieranie na komendanta nacisku, aby zgodził się podporządkować zawiązywanemu właśnie porozumieniu polskich sił politycznych608. W ujęciu tym Nowakowi nie chodziło zatem o postulaty, które faktycznie zawarł w swojej rozmowie z Piłsudskim, ale o wymuszenie na nim realizacji pomysłu Sikorskiego. Zwinięcie akcji strzeleckiej i powołanie Legionów Polskich byłoby zatem wielkim spiskiem Sikorskiego oraz galicyjskich polityków, przeprowadzonym rękami reprezentanta austriackiego wywiadu. Abstrahując już od faktu, że ujęcie to bez wątpienia posiada konotacje natury politycznej, wątpliwe jest, aby znajomość pisma Sikorskiego w jakikolwiek sposób wpłynęła na to, co powiedział Nowak609. Rozkaz Naczelnego Dowództwa jednoznacznie obligował go do postawienia ultimatum. Nawet jeśli wiedział, że istniej koncepcja alternatywna, to wobec braku w tym dniu jakiejkolwiek decyzji w tej sprawie nie był w żaden sposób uprawniony jej przedstawiać. 608 T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 115-116. 609 Tadeusz Pelczarski był pracownikiem Instytutu Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Swoją pracę pisał w czasie, kiedy środowiska piłsudczykowskie prowadziły na Sikorskiego ostrą nagonkę. Trudno było sobie wyobrazić, aby w tych okolicznościach był on skłonny przedstawiać Sikorskiego jako człowieka, który w gruncie rzeczy uratował akcję Piłsudskiego. W sposób naturalny szedł on raczej w kierunku insynuowania sekretnych porozumień, które przerwały rozwijające się dopiero przedsięwzięcie. Podobnie należy rozumieć jego próbę podważenia autentyczności memoriału. Pelczarski posiada mimo to jedną niekwestionowaną zasługę – był pierwszą osobą, która w ogóle do memoriału dotarła i ujawniła jego istnienie. 610 M. Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 198-199. Sokolnicki twierdził, że nazwę „legiony” podsunął Bilińskiemu i Leo któryś z mieszkających w Wiedniu Polaków. Tezę tę powtórzył później A. Garlicki, Geneza…, s. 255. Analizując kwestię pochodzenia i autorstwa idei legionowej warto zastanowić się jeszcze nad sprawą samej nazwy polskich formacji ochotniczych. „Skąd to słowo, tak obce całej galicyjskiej tradycji politycznej, tak niezwiązane z niczym, co było dotychczas?” –dramatycznie pytał w swoich wspomnieniach Michał Sokolnicki610. Twierdził, iż chociaż w okresie przedwojennym dużo się mówiło o tych pierwszych, najbardziej znanych legionach Dąbrowskiego, to w obozie niepodległościowym nigdy słowo to nie padło w kontekście planów na przyszłość. Nie jest to do końca prawdą. Pojęcie „legiony”, nie do końca jednoznaczne i sprecyzowane, raz po raz przewijało się w rozważaniach politycznych. W 1900 r., a więc na długo przed ukształtowaniem się politycznych idei i podziałów okresu pierwszej wojny światowej, dyskusja o utworzeniu legionów rozgorzała na łamach „Przeglądu Wszechpolskiego”. W jednym z artykułów możemy przeczytać: „Myśl wytworzenia siły zbrojnej polskiej, czy to w postaci legionów, czy też chociażby szczupłych a stałych kadrów lub jakiej innej organizacji przygotowawczej należy naszym zdaniem do najważniejszych zadań polityki narodowej w bliskiej przyszłości”611. Wbrew pozorom dalsza lektura prowadzi do wniosku, że za tymi stwierdzeniami nie stała jeszcze wtedy żadna konkretna koncepcja, a „legiony” rozumiano generalnie, jako tworzenie polskiej siły zbrojnej u boku jakiegoś państwa. Istotne jest jednak to, że samo określenie w publicystyce sporadycznie się przewijało. 611 Zaniedbana sprawa, „Przegląd Wszechpolski”, 1900, nr 7, s. s. 393-400; W. Wiącek, W sprawie legionów, „Przegląd Wszechpolski”, 1900, nr 12, s. 744-747. 612 A. Nieuważny, My z Napoleonem, Wrocław 1999, s. 207. 613 A. Zahorski, Z dziejów legendy napoleońskiej w Polsce, s. 121-122, 126-127, 167, 172-175. W 1912 r. Marian Kukiel w bardzo charakterystyczny sposób bronił idei legionowej z czasów napoleońskich: „Wielkość moralną rozpoczynającej się sprawy legionowej wyżej ważyli ówcześni republikanie włoscy, aniżeli czyni to dzisiaj pewien znakomity historyk polski. Droga chwały, honoru i zasługi otwiera się wciąż przed rozpierzchłą armią i przed młodzieżą naszą. Ale u kresu drogi każdy przyszły legionista widzi odrodzoną, na władztwie ludu opartą, wielką ojczyznę”. Czy to jedynie zabieg stylistyczny zadecydował, że komentarz ten jest napisany w czasie teraźniejszym? Zob. M. Kukiel, Dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej, Poznań 1912, s. 30. 614 J. Piłsudski, Dzieła wybrane, Wrocław-Warszawa-Kraków 1999, s. 20-21. 615 J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 261-262. 616 J. Ciałowicz, O Genezie…, s . 200; T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 221. Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że przełom dziewiętnastego i dwudziestego wieku stanowi złoty okres, jeśli chodzi o zainteresowanie okresem napoleońskim. W latach 1909-1914 tematykę tę poruszały aż 83 książki historyczne, 31 pamiętników oraz 108 dzieł beletrystycznych612. Głośne prace wydawali historycy tacy jak Szymon Askenazy, Maciej Loret, Adam Skałkowski, czy wreszcie Wacław Tokarz i Marian Kukiel – obaj mocno związani z ruchem strzeleckim613. Nie ulega wątpliwości, że dla pokolenia pierwszej wojny światowej, legioniści oraz szwoleżerowie, pozostawali ważnymi bohaterami zbiorowej wyobraźni. Nie ukrywał tego sam Józef Piłsudski, który już w 1903 r. stwierdzał: „(…) byłem rozkochany w Napoleonie i wszystko, co się mego bohatera tyczyło, przejmowało mnie wzruszeniem i rozpalało wyobraźnię”614. Pozostańmy jednak na gruncie politycznym. W ciągu kilku miesięcy poprzedzających powstanie memoriału, jesteśmy w stanie zidentyfikować przynajmniej trzy momenty, w których sformułowania „legiony” użyto w odniesieniu do galicyjskiego ruchu strzeleckiego i to w obecności Władysława Sikorskiego. W grudniu 1913 r. w Warszawie otrzymał on od Zarządu konspiracyjnej Ligii Kobiet Pogotowia Wojennego broszurę pt. „Do Legionów”, propagującą wstępowanie do galicyjskich organizacji strzeleckich615. Z kolei 27 lipca 1914 r., na omawianym już posiedzeniu KSSN, mówiąc o konieczności uniknięcia podziałów, Ignacy Daszyński stwierdzić miał: „Nie chcemy »białych« i »czerwonych«, bo to, co będzie, nie jest powstanie, ale raczej legiony”616. Nie jest do końca pewne, co dokładnie miał on wtedy na myśli, tym bardziej, że wypowiedzi tej nie rozwijał i nie była ona związana z innymi, poruszanymi w czasie dyskusji wątkami. Znamienne jest jednak, że w dwa dni później, na konferencji przedstawicieli czterech organizacji strzeleckich historyk Wacław Tokarz, odwołując się do historii legionów w epoce napoleońskiej zaproponował „obrać tę drogę postępowania w stosunku do Austrii”617. Jak widać w tym ostatnim wypadku nie chodziło już tylko o niosące ze sobą patriotyczne konotacje sformułowanie, ale o bardziej konkretną propozycję polityczną. Niektórzy historycy, jak np. Marian Kukiel, twierdzą, że idea legionowa funkcjonowała w środowisku niepodległościowym jako alternatywna w stosunku do koncepcji insurekcyjnej. Nie dajmy się jednak zwieść pojedynczym wzmiankom. Przed wystąpieniem Tokarza słowo „legiony” możemy rozpatrywać tylko i wyłącznie w wymiarze frazeologicznym. Z kolei pomysł krakowskiego historyka był jeszcze 29 lipca głosem zupełnie odosobnionym, choć być może zapadł niektórym w pamięć. Generalnie możemy powiedzieć, że wyrażanie „legiony” w różnych znaczeniach przewijało się w polityczno-historycznych dyskusjach oraz publicystyce. Sikorski miał więc z czego czerpać. Równocześnie wszystko wskazuje na to, że dopiero on stworzył dojrzałą koncepcję legionów, jako polskiego korpusu ochotniczego u boku armii austro-węgierskiej. 617 cyt. za J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 262. 618 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 25. Telegramm Nr 412 (1191), Graf Szögyeny, Berlin 11. August 1914. Szerzej o stosunku strony niemieckiej do polskiego ruchu niepodległościowego oraz jej konsultacjach z Austriakami w pierwszych dniach wojny, zob. J. Gaul, Niemieckie służby wywiadowczo-informacyjne wobec radykalnego ruchu niepodległościowego w Królestwie Polskim 1914-1918, Warszawa 2010, s. 48-54. Wróćmy jednak do głównego toku naszych rozważań. 12 sierpnia Leo i Biliński, negocjując wydanie przez Austrię deklaracji w sprawie polskiej dowiadują się o powstaniu koncepcji legionowej. Propozycja ta pada na grunt przygotowany już przez funkcjonowanie w austriackich kołach rządowych ogólnego pomysłu na tworzenie armii polskiej. Leo uznaje, że z jednej strony koncepcja ta jest konkretna, rozwiązująca wszystkie dotychczasowe dylematy i warta zachodu, zaś z drugiej strony w Wiedniu panuje dość sprzyjająca takiemu rozwiązaniu atmosfera. Niestety jest to tylko atmosfera, póki co nie ma mowy o formalnej zgodzie. Skąd taka postawa przedstawicieli władz monarchii? Wydaje się, że wynikała ona z niechęci do jakichkolwiek deklaracji dotyczących przyszłości sprawy polskiej. Taką nieszczerą grę prowadził w szczególności minister spraw zagranicznych Leopold Berchtold. Z jednej strony 8 i 12 sierpnia organizował on konferencje poświęcone sprawie polskiej, z drugiej zaś strony dysponujemy telegramem, wysłanym 11 sierpnia przez ambasadora Austro-Węgier w Berlinie, w którym informuje on, iż na prośbę swojego MSZ oświadczył on stronie niemieckiej, że „nie uznajemy założenia niezawisłej Polski za zgodne z naszymi interesami”618. Wydźwięk prowadzonych przez polskich polityków rozmów jest zatem tylko pozornie przyjazny, podskórnie czuje się jednak, że efekt końcowy może być różny. 13 sierpnia Leo raz jeszcze przychodzi do Conrada z wnioskiem o utworzenie Legionów619. Najprawdopodobniej nie uzyskuje nic poza niewiążącymi, ogólnikowymi i ustnymi zapewnieniami, że nie ma ku temu wyraźnych przeciwwskazań. W tej sytuacji Leo zdecyduje się energicznie zagrać metodą faktów dokonanych i stworzyć dodatkową formę nacisku. Stąd jego decyzja o powrocie 13 sierpnia do Krakowa i organizowaniu postulowanych przez Sikorskiego struktur politycznych oraz wojskowych. 619 F. Conrad von Hötzendorf, Z czasów…, [w:] M. Sokolnicki (opr.), Polska w pamiętnikach…, s. 554. Na koniec tej części naszych rozważań - dla nadania im pełnej klarowności - raz jeszcze przytoczmy najważniejsze wnioski. Lawinę wydarzeń, które doprowadziły do powstania Legionów, bez wątpienia wyzwolił Józef Piłsudski, podejmując ze strzelcami próbę rozpoczęcia insurekcji w Królestwie Polskim. Alternatywna wobec tych zamierzeń koncepcja utworzenia Legionów Polskich oraz patronującej im organizacji politycznej, dojrzewała stopniowo, przewijając się w wielu momentach przełomu lipca i sierpnia 1914 r. Można ją odnaleźć - co dość paradoksalne - w endeckiej propozycji powołania do życia wojska polskiego, planach sztabu generalnego, a także w rozmowach, apelach oraz negocjacjach, jakie toczyły się na forum polskich organizacji wojskowych i politycznych. Wszystko to przygotowywało grunt pod ostateczne wypłynięcie tej koncepcji w dniach 11-12 sierpnia 1914 r. Osobą, której należy przypisywać zebranie wszystkich przewijających się wątków oraz skonkretyzowanie całego pomysłu – rzecz jasna pod wpływem dramatycznych okoliczności – jest najprawdopodobniej Władysław Sikorski. Wizję tę zrealizował natomiast Juliusz Leo. Znalazł się on w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, a dokładnie w Wiedniu w momencie, gdy dotarł tam memoriał Sikorskiego. Dzięki swojemu zdecydowaniu i przebojowości, bazując jedynie na niejasnych i niewiążących deklaracjach kół rządowych monarchii, postanowił on wcielić pomysł na Legiony w życie. 2.4. Powstanie Naczelnego Komitetu Narodowego Posiadając już pewną jasność, co do genezy projektu Legionów Polskich, pozostaje jeszcze zastanowić się nad pochodzeniem pomysłu na towarzyszącą im organizację polityczną. Już kilkukrotnie wspominaliśmy, że wynikał on z atmosfery i powszechnie odczuwanej potrzeby konsolidacji stronnictw oraz organizacji politycznych. Wydaje się, że o stworzeniu takiej instytucji zamyślał też Juliusz Leo, kiedy 10 sierpnia wyjeżdżał do Wiednia. Skąd takie przypuszczenie? Otóż w czasie jego nieobecności, a konkretnie 12 sierpnia, w „Nowej Reformie” ukazał się artykuł autorstwa Konstantego Srokowskiego, w którym postulował on utworzenie jednego organu „stałej myśli i świadomej woli narodowej”620. Miało ono powstać przez wykorzystanie, jako pewnego rodzaju zrębu, reprezentacji parlamentarnej Galicji, w postaci Koła Polskiego. W opinii autora prezydium Koła powinno dobrać do swojego składu pewne grono zasłużonych osób. Jak pisał Srokowski: „Bez takiego jawnego i legalnego ogniska myśli i obowiązującej wszystkich woli narodowej grozi nam rozbicie, zmarnowanie najszlachetniejszych wysiłków i ofiar (…)”621. Widzimy więc, że dokładnie w tym samym dniu, kiedy Leo konferował w Wiedniu na temat powstania Legionów Polskich, jeden z jego najbliższych współpracowników przedstawiał opinii publicznej projekt, który musiał być dyskutowany jeszcze przed rozpoczęciem misji w stolicy monarchii. 620 Najważniejsze zadanie, „Nowa Reforma”, R. 1914, nr 341 z 12 sierpnia 1914 r.; W. Suleja, Orientacja…, s. 47. 621 Ibidem. 622 A. Garlicki, Geneza…, s. 257. 623 Ibidem. 624 Ibidem, s. 261-262; J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 178. Świadczy o tym fakt, że artykuł Srokowskiego nie był swobodną wypowiedzią publicystyczną, ale elementem szerszej akcji politycznej. W tym samym dniu na posiedzeniu KSSN pojawił się bowiem inny przedstawiciel demokratów, Roger Battaglia, po czym przestawił on konkretną propozycję utworzenia ogólnonarodowej organizacji, która popierałaby ruch wojskowy i reprezentowała opinię zaboru austriackiego622. Komisja wyraziła zgodę na to rozwiązanie, pod warunkiem, że nowa organizacja nie będzie „wchodziła w atrybucję Rządu Narodowego” oraz „uzna samodzielność armii, samodzielność i wyłączność Polskiego Skarbu Wojskowego i wszystkich instytucji z ramienia KSSN i Rządu Narodowego istniejących”623. Na tym wczesnym etapie rozmów Komisja ani myślała rezygnować z własnej podmiotowości, zaś dyskutowaną organizację widziała jako bliżej jeszcze nieokreślone i nie posiadające istotnych prerogatyw forum współpracy. Równocześnie od samego początku było jasne, że owa nadrzędna organizacja polityczna będzie ściśle związana z polskim ruchem wojskowym, choć oczywiście o pomyśle na Legiony prawdopodobnie w tym momencie jeszcze nie wiedziano. Jak wynika z protokołów KSSN, w czasie, gdy Leo konferował z przedstawicielami władz monarchii, Battaglia wszedł w rolę pośrednika między ugrupowaniami tradycyjnej orientacji pro habsburskiej a obozem niepodległościowym624. Przynajmniej w pewnym zakresie zarówno on, jak i Srokowski, przygotowali więc grunt pod wydarzenia, które po powrocie prezesa Koła Polskiego zaczęły zmierzać ku decydującym rozstrzygnięciom. 13 sierpnia wieczorem Juliusz Leo przyjechał automobilem z Wiednia625. Jeszcze przed wyjazdem ze stolicy rozesłał członkom Koła Polskiego zawiadomienia o posiedzeniu, które miało się odbyć w Krakowie w niedzielę 16 sierpnia. Po drodze telefonował z informacją, aby krakowscy politycy i posłowie czekali na niego już tego wieczora w magistracie626. Działania te świadczą o jego zdecydowaniu i determinacji - tak bardzo odmiennej od postawy, jaką jeszcze niedawno reprezentował zarówno on, jak i całe środowisko krakowskich konserwatystów demokratów. 625 K. Srokowski, N.K.N…., s. 119. 626 Ibidem. 627 Ibidem. 628 AAN, KSSN, t. 10, k. 167, Protokół z posiedzenia KSSN z 14.08.1914 r. 629 Ibidem; A. Garlicki, Geneza…, s. 259. Przyjechawszy do Krakowa, o godzinie ósmej wieczorem, Leo spotkał się z Ernestem Bandrowskim, Władysławem Leopoldem Jaworskim, Ludomiłem Germanem, Janem Kantym Fedorowiczem, Tadeuszem Rutowskim, Józefem Sare, Konstantym Srokowskim i Tadeuszem Starzewskim, a więc konserwatywno-demokratyczną śmietanką polityczną Krakowa, po czym „z wielkim i szczerym zapałem powiedział, że rozpoczęły się wielkie rzeczy, że Polska może uzyskać bardzo wiele, ale musi także ważyć się na wiele. Powinna wystawić wojsko, powołać do służby zbrojnej przy boku Austrii Legiony, które by walczyły o sprawę lepszej przyszłości dla ojczyzny”627. Ton w jakim mówił nie pozostawiał najmniejszych wątpliwości, że uzyskał on Wiedniu konkretne zapewnienia i daleko posunięte gwarancje. Piątek 14 sierpnia poświęcono na przygotowywanie newralgicznych spotkań, które miały się odbyć w dniu następnym, a także poinformowanie Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych oraz Centralnego Komitetu Narodowego o tym, jak kształtuje się sytuacja. Wieści rozchodziły się powoli. Pierwsza z tych organizacji aż do wieczora nie była niczego świadoma – jeszcze przed południem odbyła posiedzenie, na którym dr Battaglia zdawał sprawę z negocjacji z konserwatystami i demokratami628. Wprawdzie powiadomił on zebranych, że 15 sierpnia ma się odbyć posiedzenie Koła Polskiego, zaś następnego dnia - wspólne posiedzenie delegatów wszystkich stronnictw i organizacji, niemniej jednak zarówno on, jak i Komisja nie znali jeszcze rewelacji, jakie przywiózł z Wiednia Leo. Battaglia proponował, aby nowa organizacja składała się z 10 delegatów 10 różnych stronnictw i posiadała w swojej strukturze trzy wydziały – skarbowy, zapomogowy i polityczny629. Projekt ten wywołał bardzo gwałtowną dyskusję. Ostro wystąpił przeciw niemu m.in. Stapiński, stojąc na stanowisku, że nie jest możliwe porozumienie z siłami politycznymi, które nie uznają Rządu Narodowego630. Wygląda na to, że z całej Komisji najbardziej przejął się on rolą delegata Rządu na Galicję. Za wejściem do ogólnonarodowej organizacji optowali natomiast Hipolit Śliwiński i Michał Sokolnicki631. Ostatecznej decyzji nie podjęto i zamierzano kontynuować rozmowy na kolejnym posiedzeniu. 630 AAN, KSSN, t. 10, k. 169, Protokół z posiedzenia KSSN z 14.08.1914 r.; A. Garlicki, Geneza…, s. 260; M. Sokolnicki, Rok.., s. 197-198. 631 AAN, KSSN, t. 10, k. 168, 170, Protokół z posiedzenia KSSN z 14.08.1914 r. 632 M. Sokolnicki, Rok.., s. 198; A. Garlicki, Geneza…, s. 264. 633 AAN, KSSN, t. 10, k. 177, Protokół z posiedzenia KSSN z 14.08.1914 r. 634 Zob. S. Grabski, Pamiętniki…., t. I, s. 250. Autor pisze m.in., że NKN już w tym czasie istniał. 635 I. Daszyński, Pamiętniki…, s. 166. 636 Zob. AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe w Galicji – ich działalność od 1914 r., do rozłamu łonie Naczelnego Komitetu Narodowego. Maszynopis pracy nieznanego autora, k. 31. 637 A. Garlicki, U źródeł…, s. 258; J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 179. Wieczorem Komisja zebrała się raz jeszcze, jednak spotkanie to zupełnie zdominowały wieści, jakie niespodziewanie przyniósł Śliwiński. Cały rozgorączkowany miał on oświadczyć, że rozmawiał właśnie z Leo i dowiedział się o projekcie legionowym632. W protokole możemy tylko odnaleźć notowane w pośpiechu, wiele mówiące strzępki jego wypowiedzi: „Leo przyjechał. Musi być jedność. Stworzyć wielką siłę. Wielka armia polska”633. Perspektywa nowego rozwiązania spowodowała, że dotychczasowe plany i dyskusję poszły w niepamięć. KSSN nie mógł w tym nowym przedsięwzięciu nie uczestniczyć. Pewną zagadką pozostaje pytanie, czy KSSN wiedział już wtedy o ultimatum, jakie poprzedniego dnia otrzymał od Nowaka Piłsudski. Znamiennym jest, że w protokołach z opisywanych posiedzeń Komisji w ogóle nie ma o tym mowy… W tym samym czasie zaproszenie na rozmowy w Krakowie nadeszło też do lwowskiego CKN. Stanisław Grabski wspomina nawet w swoich pamiętnikach, że do podjęcia negocjacji mieli członków Komitetu namawiać przybyli osobiście do Lwowa Leo i Daszyński, co jednak wydaje się mało prawdopodobne, tym bardziej, że informacja ta zamieszczona jest pośród wielu innych bardzo nieprecyzyjnie podawanych faktów634. Nie posiadamy żadnych źródeł, które by tę wersję potwierdzały, poza tym na pewno Daszyński przebywał wtedy gdzie indziej635. Nie zgadzają się z tym także inne przekazy, pochodzące ze środowiska CKN636. Jeśli byłaby to jednak prawda, oznacza to, że 14 sierpnia Leo mógł być we Lwowie i rozmawiać z członkami CKN. Niezależnie od sposobu dostarczenia zaproszenia Komitet zdecydował się je przyjąć. Wydaje się, że rację mają historycy, którzy widzą w tym obawę wschodniogalicyjskich działaczy przed pozostaniem poza głównym nurtem wydarzeń politycznych637. Jak zresztą pamiętamy, jeszcze dwa tygodnie wcześniej idea konsolidacji nieobca była politykom CKN i zanim 3 sierpnia rozmowy z KSSN zostały ostatecznie zerwane, kilkukrotnie uczestniczyli oni w próbach osiągnięcia porozumienia638. Nie należy zapominać, że oprócz rozmów z innymi organizacjami, miało w Krakowie odbyć się też posiedzenie Koła Polskiego, a więc tak czy inaczej większość czołowych polityków CKN musiała się pod Wawel udać. Ponoć przed ewentualnym porozumieniem z KSSN miał członków Komitetu przestrzegać Stanisław Grabski, ale tym razem nie znalazł on posłuchu i w konsekwencji postanowił się od całej akcji zupełnie zdystansować639. CKN wystosował na krakowskie obrady silną delegację. Równocześnie jako warunek porozumienia zażądał on określenia nowej organizacji wyłącznie jako reprezentacji Polaków w Galicji oraz natychmiastowego zaprzestania działalności firmowanego przez KSSN Rządu Narodowego640. Zasadniczo członkowie Komitetu nie widzieli więc w konsolidacji istotnego zagrożenia, jeśli tylko mieliby zagwarantowaną w ramach ewentualnej, nowej struktury, realizację głównego założenia swojej polityki, w postaci niedopuszczania do wybuchu zbrojnego powstania w Królestwie Polskim. Co więcej, można przypuszczać, że jeśli nowa organizacja oparta by została o proponowane przez CKN postulaty, to wręcz byłoby to dla niego szansą na zwiększenie kontroli nad tym, co się dzieje w Galicji. Powstanie tego rodzaju ogólnonarodowej instytucji musiało być dla Komitetu wręcz korzystne. 638 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne…, k. 27; A. Garlicki, U źródeł…, s. 244. 639 Grabski nie pojechał do Krakowa i nie wszedł z ramienia Narodowej Demokracji do CKN. Biorąc pod uwagę jego nieprzejednane stanowisko i w porównaniu z innymi galicyjskimi endekami niemal jawne prorosyjskie sympatie, można by przypuszczać, że gdyby się znalazł w Krakowie, nie pozwoliłby na wejście swojej partii do NKN, zob. S. Grabski, Pamiętniki…, t. I, s. 250. 640 S. Głąbiński, Wspomnienia polityczne…, cz. II, s. 205. 641 K. Srokowski, N.K.N…., s. 124. 642 Ibidem. Tym sposobem w sobotę 15 sierpnia w siedzibie krakowskiego magistratu przy Placu Wszystkich Świętych znalazły się reprezentacje wszystkich polskich stronnictw i sił politycznych Galicji. Jako pierwsza zebrała się Komisja Parlamentarna Koła Polskiego. Juliusz Leo w bardzo ogólny sposób przedstawił jej wynik swojej wiedeńskiej misji, sugerując przy tym pozytywne nastawienie austriackich czynników rządowych dla sprawy polskiej641. Spotkaniu nie towarzyszyła jakaś wielka dyskusja, gdyż powszechnie zgadzano się z postulowaną przez prezesa koniecznością konsolidacji, utworzenia Legionów oraz jawnej, ogólnonarodowej instytucji politycznej642. W efekcie Komisja podjęła uchwałę następującej treści: „Utworzy się organizację wojskową pod mianem Legionów polskich. – Galicja na początek wystawi dwa Legiony i zawezwie wszystkich z innych zaborów, którzy chcą, do wspólnego działania. Te Legiony z czasem (…) pójdą, gdzie powoła je naczelne dowództwo państwa, w którym widzimy przyszłość”643. 643 Ibidem, s. 125. 644 Ibidem. 645 J. Rzepecki, Sprawa…, s. 83. 646 Ibidem; J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 185. 647 K. Srokowski, N.K.N…., s. 126; I. Daszyński, Pamiętniki…, s. 166. Druga z przyjętych wówczas uchwał mówiła z kolei o utworzeniu organizacji „dla skupienia sił materialnych i wszystkich wysiłków narodowych”644. Biorąc pod uwagę brak rzeczywistej dyskusji nad oświadczeniem Lea można przypuszczać, że teksty uchwał miał on już wcześniej przygotowane. Uchwalona przez Komisję Parlamentarną deklaracja dawała prezesowi Koła pisemną podstawę do dalszych negocjacji. Projekt Lea oficjalnie stawał się inicjatywą Koła Polskiego. Tworzyło to sytuację, kiedy Legiony oraz przyszły NKN miały być tworzone przede wszystkim w oparciu o strukturę cieszącą się w galicyjskim życiu politycznym największym autorytetem. Inne organizacje mogły po prostu do porozumienia przystąpić, lub nie. Rzecz jasna bez KSSN i CKN nie miałoby ono większego sensu, niemniej jednak polityczny nacisk był przez Lea wytworzony w sposób wręcz mistrzowski. O godzinie 16.30 odbyło się większe i znacznie już ważniejsze posiedzenie – na jednej sali spotkały się Komisja Parlamentarna Koła Polskiego, prezydia sejmowych klubów poselskich, delegacje KSSN, CKN oraz Sokoła645. W pierwszej kolejności Leo przedstawił treść uchwał Komisji Parlamentarnej i zaapelował o stworzenie prawdziwej jedności. Dalszą dyskusję zdominowała emocjonalna przemowa Ignacego Daszyńskiego, w której próbował on przekonać obecnych do wyjątkowych predyspozycji i umiejętności Józefa Piłsudskiego – prawdopodobnie stanowiło to wstęp do targów, kto ma stanąć na czele powstających właśnie Legionów646. Jak zauważa świadek tych wydarzeń, Konstanty Srokowski, Daszyński ani razu nie wspomniał o wystosowanym przez władze wojskowe ultimatum, o którym – możemy to stwierdzić ponad wszelką wątpliwość – doskonale wiedział647. Co więcej wydaje się niemożliwym, by nie wiedziała już tym cała KSSN. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że 15 sierpnia Komisja jako całość – nie tylko Daszyński, czy Sikorski - grała głównie na niesienie ratunku Piłsudskiemu. Przemowa przywódcy socjalistów nie spotkała się z jakąś szczególną reakcją. Tematu przywództwa nikt jeszcze nie podejmował, gdyż niezałatwiona pozostawała najważniejsza sprawa – osiągnięcie kompromisu między CKN i KSSN. Na wniosek Ludomiła Germana zdecydowano się ją rozwiązać nie na posiedzeniu ogólnym, ale poprzez wyłonienie komisji porozumiewawczej. Ze strony CKN weszli do niej Tadeusz Cieński, Jan Dąbski, Leon Piniński, Aleksander Skarbek, Stanisław Stroński i Witold Czartoryski; z Komisji Tymczasowej: Władysław Sikorski, Michał Sokolnicki, Ignacy Daszyński, Wacław Tokarz i Władysław Stesłowicz648. W obradach uczestniczyli też, poniekąd w roli mediatorów, przedstawiciele Koła Polskiego: w tym z pewnością Juliusz Leo, Władysław Leopold Jaworski, Ignacy Rosner, Andrzej Średniawski, Andrzej Lubomirski, Wincenty Witos oraz Zdzisław Tarnowski649. Na sali był też obecny marszałek krajowy Stanisław Niezabitowski650. Jak można było się domyślać, negocjacje należały do piekielnie trudnych. Obie strony posiadały bardzo wyrazistą tożsamość, jasno określone cele i w przypadku większości osób, darzyły się szczerą antypatią. Targi dotyczyć miały niemal każdego punktu powstającego właśnie manifestu. Zasadniczo zgadzano się, co do potrzeby utworzenia Legionów, ale sprawą, o którą wszystko się rozbijało były dwa „żelazne” postulaty CKN: niewchodzenie na teren Królestwa Polskiego oraz likwidacja Rządu Narodowego651. Dla KSSN przyjecie tych warunków stanowiłoby dotkliwy policzek – oznaczałoby wyrzeczenie się najważniejszych form dotychczasowej działalności i stawiałoby pod znakiem zapytania sens blisko dwuletniego istnienia Komisji. Działacze KSSN z pewnością musieli to odczytywać jako perspektywę poddania aktywności obozu niepodległościowego kontroli lojalistycznych konserwatystów oraz co gorsza, krypto-moskalofilskich endeków. Przedstawiciele Komisji ostro atakowali więc twarde stanowisko delegatów Galicji Wschodniej, zarzucając im m.in. prowokację, próbę rozbicia obrad oraz szantażując perspektywą podpisania ugody bez ich udziału652. 648 K. Srokowski, N.K.N…., s. 127. Nieco inny skład komisji podaje Michał Sokolnicki. Ze strony CKN mieli do niej wejść Tadeusz Cieński, Stanisław Stroński oraz Edward Dubanowicz; z KSSN: Ignacy Daszyński, Hipolit Śliwiński, Władysław Sikorski, Michał Sokolnicki, Stanisław Kot i Helena Radlińska, zob. M. Sokolnicki, Rok…, s. 199. Wspomnienia te spisane zostały w latach 1936-1936, a więc 22 lata po opisywanych wydarzeniach. Sokolnicki twierdzi, że robił ze spotkania notatki, które niestety zaginęły i dlatego odtwarzał wszystko z pamięci. Wersja Srokowskiego powstała w roku 1923, tak więc jest znacznie bliższa opisywanym wydarzeniom i z pewnością bardziej dokładna. Najkrótszy okres czasu dzieli od sierpnia 1914 r. listę podaną w przypisywanym Leonowi Pinińskiemu maszynopisie zdeponowanym w Polskiej Agencji Prasowej w Lozannie (datowany na 1915 r.), zob. AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38) , Organizacje polityczne i wojskowe…, k. 32. 649 M. Sokolnicki, Rok…, s. 199-200; A. Garlicki, U źródeł…, s. 258, J. Dąbski, Wojna…, s. 49. Należy mieć świadomość, że wszelkie zestawienia składu komisji porozumiewawczej są o tyle nieprecyzyjne, że wg niektórych źródeł określone osoby uczestniczyły w posiedzeniach z racji pełnienia swoich funkcji poselskich, w innych są natomiast wymienieni jako reprezentanci CKN, zob. J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 182-183. 650 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38) , Organizacje polityczne i wojskowe…, k. 32. 651 Ibidem, s. 187; J. Dąbski, Wojna…, s. 49; W. Suleja, Orientacja…, s. 49. 652 M. Sokolnicki, Rok…, s. 200. W tej patowej sytuacji osobą, która najmocniej naciskała na szybkie załatwienie sprawy był Władysław Sikorski. Jak pisze Konstanty Srokowski: „On jeden prze wszystkim siłami, aby kończyć, bo każda godzina droga, bo zniecierpliwiony generał czy pułkownik austriacki jednym rozkazem może zburzyć cały ten dumny i śmiały gmach wierzeń i złudzeń”653. Świadomość tę Srokowski przypisuje udziałowi Sikorskiego w naradzie z Piłsudskim w Jędrzejowie, na której w dniu poprzednim radzono nad możliwościami wyjścia z krytycznej sytuacji, w jakiej znaleźli się strzelcy. W świetle wiedzy, którą obecnie dysponujemy, należałoby to przypisać także innym, szeroko już przez nas omawianym wydarzeniom, jak choćby rozmowie z ppłk Nowakiem. Nikt też nie wiedział, że cały projekt, nad którym wszyscy tak zażarcie dyskutują, został cztery dni wcześniej sformułowany właśnie przez Sikorskiego. Bez wątpienia był on osobą, która najwięcej, oprócz Lea, rozumiała z tego, co się dzieje. Pomimo jego nacisków obrady trwały do północy i nie przyniosły oczekiwanego przełomu. Odroczono je w tej sytuacji do następnego dnia654. 653 K. Srokowski, N.K.N…., s. 130. 654 J. Dąbski, Wojna…, s. 50. 655 Telefonogram Naczelnego Dowództwa Armii do dra Jana Kantego Fedorowicza w sprawie możliwości formowania Legionów (15.08.1914 r.), Galicyjska Działalność…, s. 386-387, 648-649. Niezależnie od tego, pozostawała do rozwiązania jeszcze jedna kwestia - ostatecznej zgody AOK na formowanie Legionów. Prawdopodobnie początkowo próbowano to załatwić możliwe najszybszą i najprostszą drogą. Wszystko wskazuje na to, że 15 sierpnia telefonował w tej sprawie do Wiednia poseł Jan Kanty Fedorowicz, spotkał się jednak negatywną, choć sformułowaną w sposób dyplomatyczny, reakcją. W telefonogramie, jaki tego dnia otrzymał on z Naczelnego Dowództwa Armii mowa jest, że „Tworzenie odrębnych Legionów – mimo iż wydaje się tak pożądane – nie może być w tej chwili brane pod uwagę ze względu na całkowite zaabsorbowanie sił zbrojnych, a zwłaszcza ze względu na pełne wykorzystanie kadry oficerskiej (…) Sprawa zużytkowania organizacji ochotniczych zostanie omówiona w najbliższym czasie w Ministerstwie Wojny”655. Nie wiadomo, kto dokładnie przekazał tę informację. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy decyzja o tej odmowie wyszła od samego Conrada, czy też została podjęta na niższym szczeblu. Postawa szefa sztabu, jak już mówiliśmy, była w tych dniach dość niejednoznaczna. Wydaje się, że jakkolwiek był bardzo niechętny składaniu jakichkolwiek deklaracji o charakterze politycznym, to inaczej zapatrywał się na pomysł tworzenia nowych formacji zbrojnych. Świadczyłoby o tym nie tylko to, co 2 sierpnia miał on powiedzieć Głąbińskiemu na temat organizowania armii polskiej, ale też słynny komentarz, który ponoć padł z jego ust w czasie wiedeńskich rozmów Juliusza Leo: „Je mehr Bayontette, desto besser” („im więcej bagnetów, tym lepiej”)656. Nie znamy szczegółów jego ostatniej rozmowy z prezesem Koła z 13 sierpnia, ale jak już pisaliśmy, ten ostatni z pewnością nie został odprawiony z kwitkiem. Z drugiej strony 14 sierpnia, a więc w czasie, gdy Leo montował już w Krakowie porozumienie stronnictw politycznych, Conrad otrzymał za pośrednictwem Aleksandra Hoyosa informację o wyrażonym przez Berchtolda życzeniu: „niewystawiania wcale Legionów Polskich” oraz prośbę o zakomunikowaniu tego telegraficznie prezesowi Leo657. Życzenie to zostało bardzo wyraźnie powtórzone w osobistej rozmowie Hoyosa z Conradem następnego dnia, czyli dokładnie w tym samym czasie, kiedy telefonowali lub telegrafowali w tej sprawie krakowscy posłowie658. W swoich wspomnieniach Conrad zasugerował, że całkowicie zgadzał się on ze stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Telefonogram z odmową tworzenia Legionów mógł zatem wyjść od samego Conrada. 656 I. Daszyński, Pamiętniki…, s. 167. 657 F. Conrad von Hötzendorf, Z czasów…, [w:] M. Sokolnicki (opr.), Polska w pamiętnikach…, s. 555. 658 Ibidem. O czym to wszystko świadczy? Otóż oznacza to, że gdyby Leo zabawił w Wiedniu dzień lub dwa dłużej, to z pewnością otrzymałby na swój wniosek odpowiedź jednoznacznie odmowną. Bardzo prawdopodobne, że przeczuwał taki rozwój sytuacji i dlatego, jak już sugerowaliśmy, wyjechał do Krakowa tworzyć nacisk w postaci faktów dokonanych. 13 sierpnia Conrad był jeszcze nastawiony pozytywnie, zaś MSZ, choć prowadziło podwójną grę, nie werbalizowało swojego negatywnego stanowiska. Leo mógł zatem wracać do Krakowa i nieco naciągając fakty, mówić o niezwykłych perspektywach, jakie rysowały się dla sprawy polskiej w Wiedniu. Uderza w tym momencie zarówno zdecydowanie oraz talent polityczny Lea, jak i trafność oceny sytuacji, dokonanej w czasie krakowskiej narady przez Władysława Sikorskiego. Prawdopodobnie jako jedyny, albo przynajmniej jeden z niewielu, zdawał on sobie sprawę, jak bardzo kruche jest kształtujące się właśnie przedsięwzięcie. Wróćmy jednak do wydarzeń z 15 sierpnia. Z jednej strony odpowiedź AOK była negatywna, z drugiej zaś Koło Polskie już się faktycznie zebrało, projekt powstania Legionów już był właściwie gotowy, zaś arcytrudne negocjacje między CKN i KSSN wydawały się mimo wszystko zmierzać do pozytywnego zakończenia. Cały polski świat polityczny Galicji po raz pierwszy był zebrany w jednym miejscu, zmobilizowany, patrząc z zewnątrz - jednogłośny oraz dysponujący bardzo konkretnym projektem polityczno-wojskowym, czyli mówiąc wprost, wiedział czego chce. Fakty dokonane, których tak bardzo potrzebował Leo już istniały. Wprawdzie teza o jednomyślności była nieco na wyrost, gdyż negocjacje jeszcze trwały, ale Naczelne Dowództwo nie musiało już o tym wiedzieć. Leo postanowił więc w tej sytuacji nie dać za wygraną i kontynuować nacisk. Wieczorem 15 sierpnia, po naradzie z Sikorskim, wyekspediował on ppłk Nowaka automobilem do Przemyśla, gdzie kwaterowała Naczelna Komenda Armii. Rezydent wywiadu miał się rozmówił bezpośrednio z Conradem i wobec tak nabrzmiałej sytuacji politycznej osobiście uzyskać od niego zgodę na tworzenie Legionów659. 659 K. Srokowski, N.K.N…., s. 130. 660 Ibidem. 661 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38) , Organizacje polityczne i wojskowe…, k. 36-38; Manifest parlamentarnego Koła polskiego, Dokumenty Naczelnego Komitetu Narodowego 1914-1917, Kraków 1917, s. 1-3; Do Narodu Polskiego, Legiony Polskie. 16 sierpnia 1914 - 16 sierpnia 1915 (dokumenty), Piotrków 1915, s. 305. W niedzielę 16 sierpnia od rana kontynuowane były żmudne negocjacje w ramach komisji porozumiewawczej, zaś na posiedzeniu plenarnym zebrało się parlamentarne Koło Polskie. Zebranie było konkretne i krótkie. Koło niemalże bez zmian przyjęło treść manifestu, który poprzedniego dnia miał jakoby napisać Konstanty Srokowski660. Nie sposób nie zacytować w tym momencie najważniejszej części tego dokumentu: „Dla ujęcia polskiej siły narodowej w zbrojne Legiony Polskie, Koło polskie i wszystkie bez wyjątku stronnictwa polskie jednomyślnie postanowiły utworzyć jedną jawną organizację. Pod polską komendą w ścisłej łączności z naczelnym dowództwem armii austryacko-węgierskiej, pójdą Legiony polskie w bój, aby na szalę tej największej wojny rzucić także godny narodu polskiego czyn, jako warunek zadatek lepszej dla niego doli. Polacy! Z zaufaniem i pełną wiarą poddajcie się kierownictwu Koła polskiego i utworzonej przez niego organizacji narodowej”661. Dokument ten sam w sobie nie powoływał jeszcze Legionów Polskich ani Naczelnego Komitetu Narodowego - nazwa ta nawet w nim nie padła – był on jedynie wyrazem woli zebranego w pełnym składzie Koła Polskiego. Można zatem odnieść wrażenie, że wobec braku odpowiedzi z AOK oraz niemożności porozumienia między KSSN i CKN, Leo kontynuował w ten sposób swoją politykę tworzenia nacisków poprzez kolejne fakty polityczne. Tymczasem obrady komisji porozumiewawczej przybierały coraz bardziej dramatyczny obrót. Obie strony nie chciały ustąpić. Jeszcze o godzinie 11.30 KSSN uchwaliła we własnym gronie, że „Gotowi do ofiary na rzecz akcji wspólnej, zbrojnej nie zrobimy żadnych ustępstw tym, którzy zamierzają przeszkadzać”662. Wieść o tych wydarzeniach rozniosła się po mieście, przez co nastroje zaczęły się robić coraz bardziej niespokojne. Pod magistrat przychodziły nawet grupki osób chętnych do tego, aby w razie potrzeby zorganizować manifestację, która mogłaby skutecznie przekonać opierających się porozumieniu polityków663. Po budynku bezczynnie snuli się posłowie, wyczekując jakichkolwiek wieści z sali obrad. Pat cały czas jednak trwał. Przedstawiciele CKN zaczęli się w pewnym momencie oswajać z myślą, że trzeba będzie zerwać rokowania i wracać do Lwowa664. Atmosferę podgrzewał jeszcze Leon Piniński, który w bezpardonowy sposób krytykował Józefa Piłsudskiego, oskarżając go o brak jakichkolwiek kompetencji wojskowych665. W pewnym momencie wstaje wreszcie Michał Sokolnicki i oświadcza, że w tak ważnej chwili nikt nie może opuścić Sali, nie znajdując jakiegoś rozwiązania666. Dla CKN jest to znak, że strona przeciwna zaczyna mięknąć. Istotnie, około godziny dziewiątej wieczorem rozchodzi się nagle wieść, że KSSN ustąpił i zaakceptował warunki przedstawicieli Komitetu667. 662 AAN, KSSN, t. 10, k. 186,188, Protokół z posiedzenie KSSN z 16.08.1914 r., godz. 11.30. 663 K. Srokowski, N.K.N…., s. 131. 664 S. Głąbiński, Wspomnienia polityczne…, t. II, s. 206. 665 I. Daszyński, Pamiętniki…, s. 168; M. Sokolnicki, Rok…, s. 201. Opinia o dyletanctwie Piłsudskiego w sprawach wojskowych była zresztą dość powszechna zarówno w środowisku Narodowych Demokratów, jak i w austriackim Sztabie Generalnym, zob. W. Suleja, Orientacja…, s. 51. 666 J. Dąbski, Wojna…, s. 50. 667 S. Głąbiński, Wspomnienia polityczne…, t. II, s. 206; K. Srokowski, N.K.N…., s. 132 Cóż mogło spowodować, że przełom jednak nastąpił? Oprócz oczywistej presji sytuacji oraz nacisków wywieranych przez Juliusza Leo, zadecydowało tutaj kilka istotnych czynników. W pierwszej kolejności nie można zapominać, że w składzie delegacji KSSN znajdował się Władysław Sikorski, a więc osoba, której z różnych względów najbardziej zależało na osiągnięciu porozumienia. Niezależnie od tego, należałoby też spojrzeć na całą sytuację nieco szerzej - już w momencie rozpoczęcia negocjacji kształtowała się ona w ten sposób, że w razie zerwania rozmów KSSN miał znacznie więcej do stracenia niż CKN. Ten ostatni przyjechał do Krakowa, aby twardo realizować swoją wizję konsolidacji. W razie niepowodzenia jego pozycja nieco by osłabła, gdyż, jak wspomnieliśmy, znalazłby się poza najważniejszym nurtem wydarzeń politycznych, poza tym ciążyłoby na nim odium wichrzycieli, którzy nie dopuścili do powstania narodowej zgody. Taka sytuacja postawiłaby CKN w niezbyt przyjemnym położeniu, niemniej jednak dużo gorsze byłoby wyrzeczenie się swoich najważniejszych postulatów i przyznanie się przed całą galicyjską opinią publiczną do kapitulacji. KSSN walczył tymczasem o znacznie większą stawkę – o uratowanie przedsięwzięcia Piłsudskiego. Najprawdopodobniej robił to w zupełnej tajemnicy. Konstanty Srokowski pisał, że zebrani w krakowskim magistracie posłowie nie mieli pojęcia o wystosowanym 13 sierpnia ultimatum668. Jest to jak najbardziej możliwe – powszechna wiedza o krytycznej sytuacji strzelców spowodowałaby bardzo poważne osłabienie pozycji KSSN w negocjacjach. Przeciwnicy mogliby praktycznie dyktować jej warunki. Z drugiej strony upadek koncepcji legionowej oznaczałby całkowitą klęskę Komisji. Jeśli strzelcy zostaliby rozwiązani i wcieleni do armii jako zwykły landszturm, z kilkuletniej działalności polskiego ruchu irredentystycznego nie zostałoby literalnie nic. Józef Piłsudski odżegnywał się wprawdzie od zacytowanych przez Daszyńskiego słów, które miał jakoby wypowiedzieć po spotkaniu z Nowakiem: że gdyby doszło do realizacji ultimatum „Nie pozostaje mi nic innego, jak sobie w łeb strzelić”669. Nawet jeśli tak nie powiedział, cytat ten z pewnością trafnie obrazuje jego sytuację… 668 K. Srokowski, N.K.N…., s. 116-117. 669 I. Daszyński, Pamiętniki…, t. I, s. 166; J. Piłsudski, Poprawki historyczne…, s. 46-47. 670 K. Srokowski, N.K.N…., s. 128. 671 A. Garlicki, Geneza…, s. 267; W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza…, s. 252; J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 266; Idem, Sprawa…, s. 84. 672 Ibidem; A. Garlicki, U źródeł…, s. 259; J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 187-188; M. Sokolnicki, Rok…, s. 199-200. Wracając jednak do sytuacji z 16 sierpnia, widzimy, że KSSN znajdowała się pod znacznie większą presją niż CKN. Równocześnie istnieją pewne przesłanki, które pozwalają sądzić, że Komisja mogła powoli godzić się z myślą o zaakceptowaniu postulatów delegatów ze Lwowa, gdyż po cichu była w stanie zniwelować przynajmniej niektóre skutki porozumienia. Konstanty Srokowski sugeruje, że w momencie zawierania ugody KSSN wiedziała już, że niedługo powoła do życia nową, tajną organizację, która na własną rękę będzie prowadzić konspiracyjną, antyrosyjską działalność w Królestwie Polskim670. Zawierając porozumienie z CKN, środowisko irredentystów ani myślało zatem rezygnować z własnych planów. W dojrzewaniu decyzji KSSN istotną rolę mogła też odegrać narada, jaką w tajemnicy odbyła z krakowskimi konserwatystami w nocy 15 sierpnia, już po zawieszeniu rozmów komisji porozumiewawczej. Ze strony konserwatystów wzięli w niej udział Władysław Leopold Jaworski, Tadeusz Starzewski oraz Ignacy Rosner, zaś z KSSN – Ignacy Daszyński, Michał Sokolnicki oraz Władysław Sikorski671. Niepodległościowcy mieli już wtedy wyrazić gotowość do pewnych ustępstw, w tym likwidacji Rządu Narodowego i KSSN. Podobno godzili się też na ograniczenie działalności przyszłej organizacji do Galicji, w zamian za co stronnictwo krakowskie zgodziło się na współpracę z Józefem Piłsudskim672. W praktyce oznaczało to ewentualne poparcie jego kandydatury na dowódcę Legionów. Taki układ niewątpliwie osłodziłby irredentystom gorycz porażki i zagwarantował równocześnie mocną pozycję w powstających właśnie Legionach. Wbrew temu, co zostało ustalone na tej naradzie, następnego dnia rano przedstawiciele KSSN nie wykazywali nadmiernej ustępliwości – być może podjęli w ten sposób jeszcze jedną, ostatnią próbę złamania twardej postawy CKN. Dopiero, kiedy sytuacja stała się już naprawdę dramatyczna, zdecydowali się zakończyć tę wojnę nerwów. Na marginesie warto wspomnieć, ze wspomniana narada zasługuje jeszcze na uwagę z dwóch innych powodów. Jest to moment, w którym na pierwszy plan politycznych wydarzeń wysuwają się konserwatyści krakowscy. Do tej pory niemal nie istnieli, początkowo niechętni do popierania jakichkolwiek podejrzanych przedsięwzięć, zaś potem stanowiący ledwie tło dla akcji przywódcy demokratów Juliusza Leo. W nocy z 15 na 16 sierpnia po raz pierwszy wychodzą oni z inicjatywą… i tak już pozostanie. Z czasem pod względem ideowym zupełnie zdominują oni NKN. Trudno powiedzieć, co skłoniło ich do wzięcia sprawy w swoje ręce. Być może zaczęło do nich docierać, że pojawia się realna szansa na realizację koncepcji austro-polskiej, a więc czegoś, o czym marzyli już ich poprzednicy, stańczycy. Są to tylko dywagacje, ale wejście stronnictwa krakowskiego do gry staje się w tym momencie faktem. Drugą sprawą, która wiąże się ze wspomnianą naradą, jest ukształtowanie się zarysów nieformalnego przymierza pomiędzy konserwatystami oraz niektórymi przedstawicielami polskiej irredenty673. W przyszłości sojusz ten będzie przez długi czas nadawał ton funkcjonowaniu NKN, zaś zarówno Daszyński, Sokolnicki, jak i Sikorski będą w sposób niezwykle intensywny współpracować z Władysławem Leopoldem Jaworskim. 673 A. Garlicki, Geneza…, s. 267. 674 O ewidentnych korzyściach, jakie CKN czerpał z tej ugody, zob. S. Głąbiński, Wspomnienia polityczne…, t. II, s. 208. Wracając jednak do zasadniczego toku naszych rozważań, wieczorem 16 sierpnia porozumienie zaczęło nabierać bardzo realnych kształtów. Co więcej, wszyscy widzieli sens swojego udziału w rozpoczynającym się właśnie przedsięwzięciu. Narodowi Demokraci oraz Podolacy mogli się czuć usatysfakcjonowani, gdyż ujmowali w karby polski ruch militarny i realizowali dokładnie to, o co walczyli od końca lipca 1914 r.674. Niepodległościowcy ratowali przynajmniej część tworzonego przez siebie czynu zbrojnego - może był on daleki od wymarzonej insurekcji, ale powstawało wojsko polskie i kilkuletni wysiłek nie poszedł zupełnie na marne. Poza tym nie zamykali sobie wcale możliwości dalszego działania. Z kolei Juliusz Leo, jak się wydaje, w sposób najbardziej szczery zidentyfikował się z projektem legionowym i mocno wierzył, że czymś naprawdę doniosłym i bardzo w tamtej sytuacji potrzebnym, było wystawienie polskiej armii. Z jego cienia wychodzili też zdominowani przez Jaworskiego konserwatyści, którzy rozpoczynali grę o własną, jeszcze większą sprawę- utworzenie habsburskiej Polski. Między nimi wszystkimi balansowali, o czym musimy też pamiętać, ludowcy, którzy chcieli po prostu trzymać rękę na pulsie. Jakimś wyjątkowym zrządzeniem losu, w tym jednym momencie, galicyjskie stronnictwa polityczne, obarczone tak wielkim bagażem różnic światopoglądowych, zwalczających się orientacji, międzyludzkiej nieufności i nienawiści, naraz połączył jeden cel. Niemalże dokładnie w tym samym momencie do Krakowa dotarł automobil z podpułkownikiem Nowakiem. Nie wiemy, co dokładnie powiedział mu Conrad. Z relacji Srokowskiego wiadomo jedynie, że odpowiedź była ogólnikowa i mało konkretna, ale zawierała jednak zasadniczą zgodę na tworzenie Legionów675. Deklaracja ta musiała być wyrażona ustnie – pierwsze dokumenty Naczelna Komenda Armii wydała w tej sprawie dopiero 19 sierpnia676. Conrad nigdy nie przyznał się, że osobiście wyraził zgodę na tworzenie Legionów. W swoim pamiętniku pisze jedynie: „Żądaniom tym ustąpiono w końcu i doszło do wystawienia Polskiego Legionu”677. Przypomnijmy, że jeszcze 15 sierpnia przyznawał on rację Ministerstwu Spraw Zagranicznych i deklarował się, że zgody nie wyrazi. Możemy tylko przypuszczać, że w rozmowie z Conradem Nowak odwołał się do memoriału Sikorskiego z 12 sierpnia678. Być może powiedział mu też, jak kształtuje się sytuacja w Krakowie – całe polskie społeczeństwo Galicji jest zjednoczone i stanowczo domaga się utworzenia Legionów. Czy sztab mógł sobie pozwolić na znaczący wybuch niezadowolenia na bezpośrednim zapleczu frontu? Oczywiście nie wiadomo, czy tymi właśnie drogami wiodło rozumowanie Conrada, w każdym razie musiał powiedzieć coś, co przy nieco intencjonalnej interpretacji, można było odczytać jako zgodę. 675 K. Srokowski, N.K.N…., s. 130. 676 zob. Notatka szefa Sztabu Generalnego gen Franza Conrada von Hoetzenforafa w sprawie utworzenia Legionów Polskich (Przemyśl, 19.08.1914 r.), Galicyjska działalność…, s. 391, 651. Kolejny pisemny dokument dotyczący Legionów pojawił się dopiero 23 sierpnia i wydany został przez Ministerstwo Obrony Krajowej w czasie późniejszych negocjacji nad kształtem Legionów, zob. Kriegsarchiv (dalej: KA), AOK EvB 3510, k. 345, k.uk. Ministerium für Landesverteidiging. Präs. Nr 5782. Polnische Legionen. An das k.u.k. Armeeoberkommando. Wien am 23. August 1914. Sama AOK po raz pierwszy formalnie przyznaje, że nie ma nic przeciwko tworzeniu polskich jednostek dopiero 27 sierpnia, zob. Ibidem, k.u.k. Armeeoberkommando an das k.k. Ministerium für Landesverteidiging in Wien, 27. August 1914. 677 F. Conrad von Hötzendorf, Z czasów…, [w:] M. Sokolnicki (opr.), Polska w pamiętnikach…, s. 554. 678 J. Ciałowicz, O genezie…, s. 202. Tym sposobem zlikwidowana została ostatnia przeszkoda na drodze do powołania Legionów Polskich oraz Naczelnego Komitetu Narodowego. Z rozpoczęciem całego przedsięwzięcia nie można było jednak czekać ani chwili dłużej. Należało dać tylko stronnictwom nieco czasu na wyłonienie reprezentantów do powstającej właśnie organizacji i można było zaczynać679. O 10 wieczorem w sali krakowskiej Rady Miejskiej rozpoczęło się wielkie zgromadzenie, które określiło się jako Sejmowe Koło Polskie. Już sama nazwa sugeruje, że uznawało się ono za rodzaj jednorazowego i nie posiadającego rzecz jasna w pełni demokratycznej legitymizacji parlamentu, na który składały się Koło Polskie oraz delegacje wszystkich stronnictw, organizacji politycznych i wojskowych. Widać, jak bardzo odczuwano potrzebę nadania całemu przedsięwzięciu rangi quasi-państwowej. Obradujące w krakowskim magistracie zgromadzenie może nie było wyłonione w demokratycznych wyborach, ani też mianowane przez monarchę, a już z pewnością nie posiadało żadnego umocowania w prawie Austro-Wegier, co do jego reprezentatywności nikt nie miał jednak wątpliwości. Wszystkie relacje mówią o tym, że atmosfera była niezwykle podniosła680. Nie można zupełnie lekceważyć tego rodzaju odczuć – aby dobrze zrozumieć ten moment trzeba mieć pełną świadomość, że kształtowały go nie tylko polityczne kalkulacje oraz intrygi, ale też niezwykły wybuch zbiorowych emocji. Oczywiście każdy widział tę chwilę w nieco inny sposób, ale przekonanie o tym, że dzieje się coś wielkiego, było raczej powszechne. Posiada to znaczenie również dla późniejszych wydarzeń politycznych – przynajmniej przez kilka następnych lat „16 sierpnia” funkcjonował jako pewnego rodzaju symbol681. Przy wszystkich kolejnych konfliktach politycznych poszczególne grupy i stronnictwa prześcigały się w twierdzeniu, że to właśnie one reprezentują „wartości 16 sierpnia”. 679 K. Srokowski, N.K.N…., s. 132. 680 W. Witos, Moje wspomnienia…, cz. I, s. 293. 681 M. Sokolnicki, Rok…, s. 201. 682 Jedyną osobą, która zgłosiła zastrzeżenia był Jan Stapiński, który skarżył się, że jego stronnictwo otrzymało w NKN tylko jedno miejsce, jednak nie znalazł on większego zrozumienia i sprawa nie była kontynuowana, zob. K. Srokowski, N.K.N…., s. 133. Posiedzenie posiadało bardzo uroczysty charakter i nie towarzyszyła mu żadna burzliwa dyskusja682. Polega ono na odczytaniu przez Juliusza Leo przygotowanej przez komisję porozumiewawczą uchwały. Ze względu na jej doniosłość oraz fakt, że zawiera bardzo konkretne ustalenia, należałoby ją zacytować, zachowując oryginalną pisownię oraz formę dokumentu, niemalże w całości: „I. Połączyło nas wszystkich w tej doniosłej chwili dziejowej to głębokie przeświadczenie, że zjednoczenie wszystkich stronnictw polskich w czasie toczącej się wojny światowej jest konieczne. Tylko jedność całej Polski, mogącej obecnie głos zabrać, zdoła skupić wszystkich Polaków, zdolnych do noszenia broni, do zwycięskiej walki z Rosyą. Tylko jedność zdoła zgromadzić zasoby materyalne, potrzebne do zorganizowania polskiej siły zbrojnej, która wkroczy na uciskane ziemie polskie, dla wyzwolenia ich z pod jarzma carskiego. Aby tę myśl jedności narodu w czyn wprowadzić, jednoczą się na wezwanie Koła polskiego dotychczasowe odrębne organizacye: Centralny Komitet Narodowy i Komisya Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych oraz te grupy, które do żadnej z tych organizacji nie należały, tworząc NACZELNY KOMITET NARODOWY i uznając ten Komitet za najwyższą instancyę w zakresie wojskowej, skarbowej i politycznej organizacyi zbrojnych sił polskich. Każda z grup składa wyraźne, publiczne oświadczenie, że z chwilą utworzenia Naczelnego Komitetu Narodowego przestaje istnieć rząd narodowy, ogłoszony w dniu 3 sierpnia 1914 r. i że w przyszłości nie podda się żadnemu tego rodzaju tajnemu związkowi , nie utworzonemu za wspólnemu porozumieniem Naczelnego Komitetu Narodowego z organizacyami w Królestwie. Stanowienie o politycznych sprawach Królestwa Polskiego może nastąpić tylko w porozumieniu z organizacyą w Królestwie Polskiem, zbudowaną na podobnych zasadach, co organizacja wspólna w Galicyi. II. Na podstawie tego zjednoczenia przystępuje się do utworzenia na razie DWÓCH LEGIONÓW POLSKICH, jednego w zachodniej, drugiego we wschodniej Galicyi pod komendą polską, opierając się na istniejących już zbrojnych organizacjach polskich. Oddziały polskie użyte być mają do walki przeciw Rosyi na ziemiach polskich w związku z Monarchią austryacko-węgierską. Wszyscy walczący w szeregach oddziałów polskich muszą mieć prawa kombatantów i muszą otrzymać uzbrojenie i wyekwipowanie wojsk regularnych, a oddziały obejmować winny wszystkie gatunki broni. Komitet Naczelny wejdzie w porozumienie z rządem Monarchii austryacko-węgierskiej oraz Naczelną Komendą wojskową Armii austryackiej, celem utworzenia NACZELNEGO DOWODZTWA NAD LEGIONAMI i omówienia stopnia i jakości ich zależności od Komendy Naczelnej armii austriacko-węgierskiej. Istniejące obecnie komendy nad oddziałami wojsk polskich w Królestwie, oraz nad oddziałami organizującymi się w Galicyi pozostają w mocy aż do ostatecznej decyzyi Naczelnego Komitetu Narodowego. III. Dotychczas istniejące instytucye skarbowe zlewają się w jeden „POLSKI SKARB WOJENNY" pod zwierzchnictwem NACZELNEGO KOMITETU NARODOWEGO (…)”683. 683 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, k. 33-34; Dokumenty N.K.N…., s. 3-4; Legiony Polskie…, s. 6-7. 684 A. Garlicki, U źródeł…, s. 259. 685 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38) , Organizacje polityczne i wojskowe…, k. 34-35; Dokumenty N.K.N…., s. 4-5. 686 Niektóre dzienniki lwowskie miały wprost uznać w NKN „jawny i jedynie uprawniony rząd narodowy”, zob. K. Srokowski, N.K.N…., s. 143. 687 Dokumenty N.K.N…, s. 3. Uchwała ta została przyjęta w sposób jednogłośny684. Zawierała ona również listę członków NKN oraz podstawowy zarys jego struktury. Komitet miał składać się z dwóch sekcji – wschodniej i zachodniej, z których każdą planowano podzielić na trzy departamenty: skarbowy, wojskowy i organizacyjny. Prezesem nowej organizacji został rzecz jasna Juliusz Leo. Uchwała stwierdzała też, że NKN przejmuje istniejące dotychczas instytucje skarbowe, tworząc jeden „Polski Skarb wojenny”685. Późnym wieczorem 16 sierpnia 1914 r. o powstałym właśnie Naczelnym Komitecie Narodowym trudno było zbyt wiele powiedzieć. Niezależnie od dokonanej już analizy oczekiwań i kalkulacji tworzących go polityków, można zadać pytanie, czy - jak skłonnych było potem twierdzić wielu publicystów i badaczy - Komitet być miał w zamyśle swoich twórców instytucję quasi-rządową686? Z jednej strony w odezwie zostało wyraźnie powiedziane, że NKN stanowi „najwyższą instancyę w zakresie wojskowej, skarbowej i politycznej organizacyi zbrojnych sił polskich”687. Z drugiej strony nie do końca wiadomo, co sformułowanie to miałoby oznaczać w sytuacji, gdy Komitet nie posiadał żadnego umocowania w strukturach władz monarchii. Stanowił on instytucją obywatelską, powołaną przez legalnie działające Koło Polskie, niemniej jednak zarówno jego utworzenie, jak i funkcjonowanie, nie było regulowane przez żaden obowiązujący w monarchii akt prawny. NKN nie pozostawał formalnie ani partią, ani stowarzyszeniem, organem władzy państwowej czy też samorządowej. Można o nim mówić, jako o fakcie politycznym, ale nie prawnym. Nie był on nielegalny, ale funkcjonował niejako obok prawa. Formalnie Komitet nie posiadał więc jakiejkolwiek władzy i w tym sensie trudno o nim mówić, jako o quasi-rządzie. Zresztą jedynym obszarem, co do którego NKN deklarował swoją zwierzchność, były Legiony Polskie. Można odnieść wrażenie, że już w akcie założycielskim dawano do zrozumienia, iż sformułowania tego nie należało traktować dosłownie. Zwróćmy uwagę, że mowa była również o tym, że celem utworzenia dowództwa Legionów i omówienia stopnia ich zależności od władz wojskowych, Komitet wejdzie w porozumienie z Naczelną Komendą Armii688. Pozostawało najzupełniej oczywistym, że struktura wojskowa niezależna od dowództwa sił zbrojnych, przynajmniej w sensie operacyjnym, po prostu egzystować nie może. NKN nie posiadał więc żadnej realnej władzy, zarówno w sensie prawnym, jak i faktycznym. 688 Ibidem, s. 4. 689 ANK, NKN, teczka 1 (mikrofilm 100.186), s. 1. 690 Ibidem, s. 18. 691 K. Srokowski, N.K.N…, s. 146. Równocześnie nie sposób oprzeć się wrażeniu, że choć Komitetowi brakowało realnych atrybutów władzy, posiadał on pewne znamiona takiego quasi-rządu. Był strukturą zadaniową, nastawioną na realizację wielkiego przedsięwzięcia i koordynację pracy ogromnej liczby osób. NKN brał na siebie odpowiedzialność za utworzenie wojska, a więc zorganizowanie pewnego wycinka rzeczywistości w stopniu, w jakim zazwyczaj czynią to struktury władzy państwowej. Nie należy też zapominać, że u podstaw całego przedsięwzięcia leżało myślenie krakowskich konserwatystów oraz demokratów, tak bardzo ceniących sobie wszelkie formy legalnego i odpowiedzialnego działania, które w dalszej perspektywie miało dla nich znacznie państwotwórcze. Już w momencie utworzenia NKN nosił więc w sobie potencjał stania się ważnym elementem procesu budowania niezależnych polskich struktur. Czy rzeczywiście miał on szansę zrealizować ten scenariusz, pokazać miała przyszłość. 2.5. Skład osobowy i polityczny Naczelnego Komitetu Narodowego Na koniec tej części naszych rozważań warto poświęcić nieco uwagi odpowiedzi na pytanie, kto dokładnie wszedł do powstałej 16 sierpnia organizacji? Formalnie Naczelny Komitet Narodowy liczył 20 członków zwykłych oraz prezesa – Juliusza Leo689. Wszystkim, poza samym przewodniczącym, zostali imiennie przypisani zastępcy, którzy mieli pojawiać się na posiedzeniach w razie absencji któregoś z działaczy690. Zastępcy ci posiadali identyczne prawa, jak członkowie właściwi i w praktyce – przede wszystkim ze względu na trudności związane z sytuację wojenną – równie często brali udział w obradach691. Można zatem przyjąć, podążając zresztą za nomenklaturą stosowaną później w dokumentach NKN, że Prezydium ukonstytuowanej w Krakowie organizacji liczyło 41osób. Poczynając więc od ugrupowań najbardziej prawicowych, do NKN weszli przedstawiciele 11 stronnictw: 1) z Narodowej Demokracji - Stanisław Głąbiński, Stanisław Grabski, Jan Emanuel Roztworowski, Aleksander hr. Skarbek (4 osoby); 2) jako Podolacy „Centrum” - Tadeusz Cieński, Witold Czartoryski, Stanisław Stroński, Stefan Surzycki, Stanisław Kasznica, Władysław Stesłowicz (6 osób). 3) jako Podolacy „autonomiści” - Leon Piniński, książę Andrzej Lubomirski oraz Aleksander Vogel (3 osoby); 4) konserwatyści krakowscy - Władysław Leopold Jaworski, Ignacy Steinhaus, Zdzisław hr. Tarnowski, Tadeusz Starzewski oraz Stanisław hr. Badeni (5 osób); 5) chrześcijańscy demokraci - Bolesław Wicherkiewicz, ksiądz Józef Zajchowski (2 osoby); 6) lwowskie stronnictwo mieszczańskie - Józef Neuman, Edmund Riedl (2 osoby); 7) Polskie Stronnictwo Demokratyczne - Juliusz Leo, Ludomił German, Konstanty Srokowski, Edmund Zieleniewski, Jan Kanty Fedorowicz, Roman Krogulski, Józef Sare (7 osób); 8) Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast” - Jan Dąbski, Wincenty Witos, Andrzej Średniawski, Władysław Długosz (4 osoby); 9) Polskie Stronnictwo Ludowe „Lewica” - Szymon Przybyło, Franciszek Wójcik (2 osoby); 10) Polskie Stronnictwo Postępowe - Hipolit Śliwiński, Władysław Sikorski (2 osoby); 11) Polską Partię Socjalno-Demokratyczną - Ignacy Daszyński, Józef Hudec, Zygmunt Marek, Artur Hausner (4 osoby)692. 692 ANK, NKN, t. 1, s. 1, 181-187, 270; K. Srokowski, N.K.N. …, s. 146-147. 693 Zarówno w dokumentach NKN, jak i w literaturze (szczególnie z pocz. XX w.) wiele stronnictw określanych jest za pomocą nazw, które należy traktować bardziej jako opisowe, niż własne. Stąd też terminologia z epoki jest bardzo niekonsekwentna. W pismach Komitetu Podolacy „autonomiści” występują po prostu jako „konserwatyści wschodniogalicyjscy”. Procentowy udział poszczególnych ugrupowań w NKN przedstawia poniższa tabela: Tab. 1 Skład polityczny Naczelnego Komitetu Narodowego Ugrupowanie693 Liczba reprezentantów w NKN Udział procentowy w NKN Narodowa Demokracja 4 9,8 Podolacy „Centrum” 6 14,6 Poodlacy „autonomiści” 3 7,3 konserwatyści krakowscy 5 12,2 chrześcijańscy demokraci 2 4,9 stronnictwo mieszczańskie 2 4,9 Polskie Stronnictwo Demokratyczne 7 17,1 Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast” 4 9,8 Polskie Stronnictwo Ludowe „Lewica 2 4,9 Polskie Stronnictwo Postępowe 2 4,9 Polska Partia Socjalno-Demokratyczna 4 9,8 Źródło: Archiwum Państwowe w Krakowie, Archiwum Naczelnego Komitetu Narodowego, teczka 1, s. 181-187. Widzimy więc, że ugrupowania dawnego CKN (endecja, Podolacy, PSL „Piast”, chrześcijańscy demokraci i stronnictwo mieszczańskie) łącznie uzyskały w Komitecie 41,5 % miejsc. Z tego zestawienia należałoby jednak usunąć PSL „Piast”, gdyż ugrupowanie to tylko w pewnym stopniu identyfikowało się z polityką CKN i w gruncie rzeczy pozostawało niezależne. Wszystkie inne stronnictwa lwowskiego Komitetu pozostawały pod przemożonym wpływem Narodowej Demokracji i ich realną siłę należy obliczać na 31,7%, a więc niemal jedną trzecią głosów. Znacznie słabszą reprezentację, 19,6 % miejsc, posiadały stronnictwa dawnego KSSN (socjaliści, postępowcy, PSL „Lewica”), zaś 29,9 % głosów dysponowały ugrupowania tradycyjnej orientacji austro-polskiej (konserwatyści krakowscy i demokraci). Teoretycznie CKN mógł się więc uważać, za zwycięzcę całej sytuacji. Jeśli weźmiemy jednak pod uwagę pewne fakty - po pierwsze, rysujący się od spotkania w nocy z 15 na 16 sierpnia sojusz pomiędzy orientacją prohabsburską oraz niepodległościowcami, zaś po drugie, unikanie zaangażowania PSL „Piast” w bezpośrednie starcia między frakcjami, a nawet tradycję długotrwałej współpracy ludowców z konserwatystami na forum „Bloku”, możemy dojść do wniosku, że pozycja dawnego CKN wcale nie musiała być taka silna. W kalkulacji tej musimy również uwzględnić fakt, że Komitet podzielony był na dwie, osobno obradujące sekcje. Członkowie NKN zapisywali się do nich wedle miejsca zamieszkania694. Do sekcji zachodniej weszli: z ND – Rozwadowski, z „Centrum” – Stroński i Surzycki, z chrześcijańskich demokratów – Wicherkiewicz, jako konserwatyści – Jaworski, Starzewski, Tarnowski i Steinhaus, z PSD – Srokowski, Krogulski, Federowicz, Sare i Zieleniewski, z PSL „Piast” – Witos, Dąbski, Średniawski i Długosz, z PSL „Lewica” – Przybyło i Wójcik, z PSP – Sikorski, z PPSD – Daszyński i Marek, a więc łącznie 22 osoby. Do sekcji wschodniej zapisali się natomiast: z ND – Głąbiński, Grabski i Skarbek, z „Centrum” – Cieński, Czartoryski i Kasznica, z Podolaków „autonomistów” – Piniński, Lubomirski i Vogel, z chrześcijańskich demokratów – ks. Zajchowski, z krakowskich konserwatystów – Badeni, ze stronnictwa mieszczańskiego – Neumann i Riedl, z PSD – German i Stesłowicz z PSP – Śliwiński, z PPSD – Hudec i Hausner (łącznie 18 osób)695. Jak widzimy, w sposób dość oczywisty doszło do sytuacji, że dawny CKN, lub jak określali niektórzy współcześni – obóz wszechpolski - posiadał bezwzględną przewagę w sekcji wschodniej i bardzo niewielu reprezentantów w sekcji zachodniej. Dochodziło do sytuacji takich, jak np. w przypadku Jana Emanuela Rozwadowskiego, kiedy to władze stronnictwa 694 K. Srokowski, N.K.N…., s. 146. 695 Ibidem, s. 146-147; J. Rzepecki, Sprawa Legionu…, s. 90-91. Narodowej Demokracji wręcz prosiły go, aby zechciał zamieszkać na jakiś czas pod Wawelem i wejść tym samym do struktur zachodnich696. Można by wręcz zaryzykować twierdzenie, że przy niewielkich tylko modyfikacjach, CKN przekształcił się po prostu w sekcję wschodnią NKN. Stary antagonizm między Krakowem i Lwowem nie został bynajmniej zażegnany. 696 Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu (dalej: OSS), Papiery Rozwadowskich. Jana Rozwadowskiego działalność Publiczna. T. VII. Sprawa polska w czasie „Wielkiej Wojny”. Naczelny Komitet Narodowy w Krakowie (sygn. 8003/II , mikrofilm 2140), s. 2. 697 J. Buszko, Polacy…, s. 300-301. 698 Przypomnijmy, że delegacja polska w Radzie Państwa nie jest do końca tożsama z Kołem Polskim – socjaliści utworzyli własne, 9-osobowe koło poselskie, zob. Ibidem. 699 zob. Tab. 1. Wracając jednak do kwestii liczebności reprezentacji poszczególnych stronnictw, zastanówmy się, co zadecydowało o takim, a nie innym podziale miejsc i wpływów? Wydaje się, że NKN powinien przede wszystkim odzwierciedlać układ sił w delegacji polskiej w wiedeńskim parlamencie. Jej skład w kadencji, która rozpoczęła się w roku 1911, kształtował się następująco: Tab. 2. Porównanie skład politycznego reprezentacji polskiej w Radzie Państwa XII kadencji (1911-1914) oraz Naczelnego Komitetu Narodowego Ugrupowanie Liczba reprezentantów w Radzie Państwa697 Udział procentowy w delegacji polskiej698 Udział procentowy w NKN699 Narodowa Demokracja 13 16,7 9,8 Podolacy („Centrum” i „autonomiści”) 8 10,2 21,9 Konserwatyści krakowscy 10 12,8 12,2 chrześcijańscy demokraci 3 3,8 4,9 stronnictwo mieszczańskie - - 4,9 Polskie Stronnictwo Demokratyczne 7 8,9 17,1 PSL „Piast” + PSL „Lewica” (jeszcze przed podziałem) 24 30,1 14,7 Polskie Stronnictwo Postępowe - - 4,9 Polska Partia Socjalno-Demokratyczna 9 11,5 9,8 niezależni 4 5,1 - W zestawieniu tym rzuca się w oczy przede wszystkim nadreprezentacja demokratów w NKN w stosunku do ich liczby w Radzie Państwa, przy równoczesnym wyraźnym niedoszacowaniu ludowców. Ta zaskakująco mocna pozycja demokratów w Komitecie wynikać mogła z ich aktywności oraz pierwszoplanowej roli w procesie tworzenia organizacji. Słabość ludowców na tym etapie pozostaje trudna do wytłumaczenia. Narodowa Demokracja uzyskała wprawdzie słabszą reprezentację w NKN niż w Radzie Państwa, ale należy pamiętać, że pozostawała ona w ścisłym sojuszu z resztą wschodniogalicyjskich konserwatystów, a ci dysponowali w Komitecie aż 22% głosów, które z kolei wydawały się podejrzanie wysokie w stosunku do ich ledwie ośmioosobowej reprezentacji parlamentarnej. Konserwatyści krakowscy, chrześcijańscy demokraci oraz socjaliści zachowali stan posiadania odpowiadający mniej więcej ich siłom w parlamencie. Odpowiedzi na pytanie o niedoszacowanie ludowców, a także nadreprezentację demokratów i konserwatystów ze wschodniej Galicji, może udzielić spojrzenie na rozkład sił w Sejmie Krajowym - drugim organie przedstawicielskim, do którego wybierani byli działacze stronnictw tworzących NKN. Jak już wspominaliśmy, nie uchodził on za reprezentatywny w taki sposób, jak Rada Państwa – wybory do niej przebiegały według znacznie bardziej demokratycznej ordynacji700. W efekcie do Sejmu Krajowego w ogóle nie wchodzili np. socjaliści, niemniej funkcjonował w jego ramach układ, który w istotny sposób wpływał na kształt życia politycznego Galicji. W okresie kadencji X Sejmu (1913-1914) rozkład sił wyglądał następująco: 700 K. Grzybowski, Galicja 1848-1914. Historia ustroju politycznego na tle historii ustroju Austrii, Kraków-Wrocław-Warszawa 1959, s. 212-216. 701 zob. Tab. 2. 702 S. Grodziski, Sejm krajowy…, t. II, s. 217-222. 703 zob. Tab. 1,2. Tab. 3. Porównanie składu politycznego reprezentacji polskiej w Radzie Państwa XII kadencji (1911-1914), składu politycznego Sejmu Krajowego X kadencji (1913-1914) oraz Naczelnego Komitetu Narodowego. Ugrupowanie Udział procentowy w delegacji polskiej w Radzie Państwa701 Udział procentowy w Sejmie Krajowym702 Udział procentowy w NKN703 Narodowa Demokracja 16,7 8,3 9,8 Podolacy („Centrum” i „autonomiści”) 10,2 30,3 22 Konserwatyści krakowscy 12,8 14,4 12,2 Chrześcijańscy Demokraci 3,8 - 4,9 Stronnictwo Mieszczańskie - brak danych 4,9 Polskie Stronnictwo Demokratyczne 8,9 15,1 17,1 PSL „Piast” + PSL „Lewica” 30,1 11,4 14,7 Polskie Stronnictwo Postępowe - brak danych 4,9 Polska Partia Socjalno-Demokratyczna 11,5 - 9,8 niezależni 5,1 - Zestawienie tych wyników wyraźnie pokazuje, że ostateczna liczba miejsc dla Podolaków stanowiła wypadkową ich wyników z Rady Państwa i Sejmu Krajowego. Również w przypadku innych ugrupowań, liczba posiadanych przez nich głosów w Sejmie, tłumaczy modyfikację ich reprezentacji w NKN w stosunku do parlamentu wiedeńskiego. Na ostateczną liczebność poszczególnych stronnictw w krakowskim Komitecie miała rzecz jasna wpływ ich postawa oraz siła przekonywania w trakcie poprzedzających utworzenie NKN negocjacji. Funkcjonowanie krakowskiego Komitetu, jako pewnej organizacji oraz struktury, uwarunkowane było nie tylko czynnikami o charakterze czysto politycznym, ale również - a może i przede wszystkim - osobowościowym. Jego członkowie byli nie tylko działaczami partyjnymi, ale ludźmi z krwi i kości, ukształtowanymi przez zespół czynników typowych dla ich epoki oraz własne doświadczenie życiowe. O najważniejszych postaciach, jakie znalazły się w NKN pisaliśmy już w rozdziale poprzednim, niemniej jednak warto, na marginesie naszych zasadniczych rozważań, przyjrzeć się pewnym cechom obrazującym, w czyich rękach znalazły się losy tworzenia Legionów Polskich. Średni wiek członka krakowskiego Komitetu wynosił dokładnie 50 lat704. Możemy zatem wysnuć dość oczywisty wniosek, że zasiadali w nim ludzie w od dłuższego już czasu aktywni społecznie i zawodowo. Najstarszym działaczem NKN, aż do swojej śmierci w grudniu 1915 r., pozostawał 67-letni lekarz, dr Bolesław Wicherkiewicz705. Do młodszych członków należeli natomiast konserwatysta Stanisław Stroński (32 lata), Władysław Sikorski (33 lata) oraz ludowiec Jan Dąbski (34 lata). 704 zob. Aneks, tab. 1. 705A. Grzybowski, Bolesław Wicherkiewicz i jego słynny szpital okulistyczny, [w:] „Kronika Miasta Poznania”, nr 4/2007, s. 255-261. 706 Polski Słownik Judaistyczny, opr. Z. Bobrzyńska, R. Żebrowski, t. II, s. 574; T. Latos, Steinhaus Ignacy, PSB, t. XLIII, pod red. A. Romanowskiego, Warszawa 2004, s. 329-331. 707 Ibidem, s. 329. Niemal wszyscy członkowie NKN byli osobami narodowości polskiej. W składzie Komitetu znalazło się też dwóch działaczy przyznających się do wyznania mojżeszowego – dr Ignacy Steinhaus oraz Józef Sare. Obaj od wielu lat uczestniczyli w życiu politycznym Galicji. Pierwszy z nich, doktor praw, adwokat oraz od 1909 r. poseł w Radzie Państwa, uchodził za zdecydowanego zwolennika asymilacji polskich Żydów706. Wiele na ten temat mówi opinia wyrażona przez Wincentego Witosa – stwierdził on, iż Ignacy Stinhaus to „(…) jedyny Żyd w Kole polskim, który myślał po polsku”707. Z kolei Józef Sare, kilkukrotnie wybierany na Sejm Krajowy ale znany przede wszystkim jako wiceprezydent miasta Krakowa, konsekwentnie trwał przy swojej religii i występował jako przedstawiciel bardziej konserwatywnej części społeczności żydowskiej708. Wieloletnia praca wyrobiła w nim jednak umiejętności i chęć funkcjonowania w jednoznacznie nie-żydowskim środowisku. Na marginesie warto dodać, że również w niższych strukturach NKN aktywnie działali liczni przedstawiciele społeczności żydowskiej, jak np. Natan Loewenstein lub Wilhelm Feldman709. Ocenia się, że w samych Legionach było łącznie 378 osób o tym pochodzeniu710. W NKN znalazła się więc pewna reprezentacja tych żydowskich elit, które identyfikowały się z polskim ruchem niepodległościowym. Trzeba jednak zauważyć, że w samym komitecie Żydzi stanowili zaledwie 4,88% działaczy. Zestawiając to z ich ogólną liczebnością w społeczeństwie galicyjskim, wynoszącą w 1910 r. 10,9%, widać, że pomimo zaangażowania Seinhausa, Sarego oraz innych działaczy, ich reprezentacja w krakowskim Komitecie była niewspółmierna do rozmiarów całej grupy711. 708 Polski Słownik Judaistyczny…, t. II, s. 482-483; A. Kutylak, Krakowianie: wybitni Żydzi krakowscy XIV-XX w., Kraków 2006, s.92-95; R. Róg, Sare Józef, PSB, t. XXXV, pod red. H. Markiewicza, Warszawa-Kraków 1994, s. 189-193; K.. Srokowski, N.K.N.…, s. 146-147. 709Polski Słownik Judaistyczny, t. I, s. 422, t. II, s. 62-63; T.S. Grabowski, Feldman Wilhelm, PSB, t. VI/1, z. 26, pod. red. W. Konopczyńskiego, Kraków 1946, s. 396--404. 710 A. Zielecki, Żydzi w polskim ruchu niepodległościowym w Galicji przed pierwszą wojną światowa i w trakcie jej trwania [w:] Żydzi w Małopolsce. Studia z dziejów osadnictwa i życia społecznego, pod red. Feliksa Kiryka, Przemyśl 1991, s. 296; Polski Słownik Judaistyczny, t. II, s. 23. 711 Liczebność grupy żydowskiej za Najnowsze dzieje Żydów w Polsce, pod red. J. Tomaszewskiego, Warszawa 1993, s. 84. 712 Szerzej na temat stosunków polsko-ukraińskich przed i w trakcie I wojny światowej, zob. J. Hrycak, Historia Ukrainy 1772-1999, Lublin 2000, s. 90-124; K. Grünberg, B. Sprengel, Trudne sąsiedztwo. Stosunki polsko-ukraińskie w X-XX wieku, Warszawa 2005, s. 167-267; Cz. Partacz, Od Badeniego do Potockiego. Stosunki polsko-ukraińskie w Galicji w latach 1888-1908, Toruń 1996. 713 A.A. Zięba, Srokowski Konstanty, PSB, t XLI pod red. H. Markiewicza, Warszawa-Kraków 2001, s. 231-237. W NKN nie było rzecz jasna Ukraińców712. Ci, choć stanowili drugą, co do wielkości grupę narodowościową Galicji, podążali już zupełnie od Polaków niezależnymi drogami politycznymi. Pewien wyjątek stanowił wielokrotnie już cytowany Konstanty Srokowski, wierny przez całe życie obrządkowi grekokatolickiemu, pochodzący jednakże z rodziny o wspólnej, polsko-rusińskiej identyfikacji i przyznający się do specyficznej, wymierającej już formacji gente Rutheni, natonie Poloni713. Analiza pochodzenia społecznego członków NKN wyraźnie pokazuje, że dominowały w nim osoby wywodzące się ze środowisk średnio zamożnych i stosunkowo dobrze wykształconych, jak ziemiaństwo, inteligencja oraz stan urzędniczy. Grupy te stanowiły razem prawie 44% składu NKN. Z kolei do zamożnego ziemiaństwa oraz arystokracji należało 18% działaczy Komitetu. Wreszcie z niższych warstwach społecznych (robotnicy, chłopi) wywodziło się łącznie 14,6% członków NKN. Jeśli chodzi o wykształcenie członków NKN, to dane, którymi dysponujemy są niestety mocno niepełne, gdyż brakuje informacji na temat 9 osób. Spośród pozostałych 29 odbyło studia uniwersyteckie, przy czym przynajmniej jedna osoba, formalnie ich nie ukończyła (Ignacy Daszyński). Z drugiej strony wiadomo, że aż 18 członków NKN posiadało tytuł doktora, zaś 15 odbyło przynajmniej część studiów za granicą – przede wszystkim w Wiedniu, Berlinie oraz Pradze714. Przynajmniej 10 działaczy Komitetu na jakimś etapie swojego życia prowadziło działalność naukowo-dydaktyczną na uczelni wyższej. Biorąc pod uwagę fakt, że liczbę wszystkich pracowników naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego szacuje się wówczas na 133 osoby, uzasadnionym wydaje się wniosek, iż ta grupa zawodowa reprezentowana była w NKN w stopniu daleko większym niż jakakolwiek inna715. Nie brakowało również ziemian, lekarzy, adwokatów, pojawił się też jeden notariusz, inżynier, architekt, a także kilku publicystów oraz kupców. 714 zob. Aneks, Tab. 1. 715 I. Homola, Kwiat społeczeństwa… Struktura społeczna i zarys położenia inteligencji krakowskiej w latach 1860-1914, Kraków 1984, s. 97. 716 W Izbie Posłów znaleźli się: Śliwiński, Głąbiński, Hudec, Leo, Marek, Zieleniewski, Daszyński, German, Krogulski, Jaworski, Stesłowicz, Steinhaus, Witos, Długosz, Skarbek, Średniawski, zob. J. Buszko, Polacy…, s. 431-440. 717 Z. Lasocki, Długosz Władysław, PSB, t. V pod red. W. Konopczyńskiego, Warszawa-Kraków-Łódź-Poznań-Wilno-Zakopane 1939, s. 182-185; A. Galos, Głąbiński Stanisław, PSB, t. VIII pod red. K. Lepszego, Wrocław-Kraków-Warszawa 1959, s. 102-105. 718 J. Zdrada, Piniński Leon, PSB, t. XXVI/1 pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1981, s. 332-333. Niezależnie od bardzo różnorodnych sposobów zarabiania na życie, członkowie NKN pozostawali przede wszystkim elitą polityczną i większość z nich zajmowała się w życiu głównie polityką. Posiadali oni spore doświadczenie w działalności partyjnej, samorządowej oraz parlamentarnej. W chwili powstania NKN 21 z 41 jego członków zasiadało w austriackiej Radzie Państwa, przy czym 5 - Badeni, Czartoryski, Lubomirski, Piniński, Tarnowski - pozostawało członkami Izby Panów, zaś pozostali wybrani zostali w wyborach powszechnych716. Warto również wspomnieć, iż dwóch członków Komitetu pełniło w rządzie cesarskim funkcje ministerialne – Władysław Długosz z PSL „Piast” jako minister ds. Galicji w latach 1911-1914 oraz Stanisław Głąbiński z Narodowej Demokracji jako minister kolei w rządzie Richarda Bienertha717. Nie sposób również pominąć, że hr. Leon Piniński – wybijająca się osobowość w grupie Podolaków - w latach 1989-1903 sprawował urząd namiestnika Galicji718. W Sejmie Krajowym zasiadało natomiast 21 z 41 członków Komitetu, z tym, że ich lista nie pokrywa się do końca ze składem reprezentacji polskiej w Radzie Państwa719. Generalnie jesteśmy w stanie określić, że łącznie 27, a więc niemal 66% osób obecnych w pierwotnym składzie NKN, posiadało doświadczenie polityczne na poziomie państwowym bądź też krajowym. 719 W Sejmie Krajowym zasiadali: Tarnowski, Jaworski, Stroński, Cieński, Hupka, Kasznica, Skarbek, Lubomirski, Sare, Głąbiński, Neuman, Riedl, Fedorowicz, Leo, Srokowski, German, Czartoryski, Piniński, Badeni, Długosz, Witos, zob. S. Grodziski, Sejm krajowy…, s. 217-222. 720 T. Bieda, A. Codello, Krogulski Roman, PSB, t. XV, pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków 1970, s. 312-313. 721 O. Terlecki, Generał Sikorski, Kraków 1981, s. 15-26. Osobną sprawą pozostawało zaangażowanie członków NKN w prace galicyjskich organów samorządowych. Tego rodzaju kartę w swoim życiorysie posiadał 11 działaczy, będących głównie członkami rad miejskich oraz powiatowych. W grupie tej w sposób szczególny wybijali się Juliusz Leo, pełniący funkcję prezydenta Krakowa, Józef Neuman – prezydent Lwowa oraz Roman Krugulski - burmistrz Rzeszowa720. Istniała nadto niewielka grupa członków NKN (6 osób, m.in. Władysław Sikorski), posiadających doświadczenie wyłącznie w pracy partyjnej oraz organizacjach strzeleckich721. Gwoli ścisłości należy też dodać, że w NKN zasiadały dwie osoby, które w swoim dotychczasowym życiu nie zajmowały się żadną formą działalności politycznej: okulista - dr Bolesław Wicherkiewicz oraz duchowny – ks. Józef Zajchowski. Jak widzimy, ludzie zasiadający w NKN należeli do ścisłych intelektualnych oraz politycznych elit Galicji. Były to w większości osoby znane, cenione, które zdążyły już w jakiś sposób zaistnieć w życiu społecznym oraz politycznym. ROZDZIAŁ III KOLEJE LOSU ORAZ SPORY WEWNĘTRZNE NACZELNEGO KOMITETU NARODOWEGO 3.1. Pierwsze tygodnie (16 sierpnia 1914 r. – 5 września 1914 r.) Aby Naczelny Komitet Narodowy mógł rozpocząć normalną działalność, musiał się ukonstytuować, a więc w sposób bardziej precyzyjny określić swoją strukturę oraz rozdzielić funkcje. Był to także moment, kiedy działacze zapisywali się do poszczególnych sekcji. Srokowski, a za nim wielu badaczy, podaje, że miało to miejsce w poniedziałek 17 sierpnia722. Jan Emanuel Rozwadowski w swoich notatkach pisze natomiast, że dokonano tego zaraz po utworzeniu organizacji, czyli 16 sierpnia późnym wieczorem723. Przyjąć raczej należy tę drugą datację, gdyż Rozwadowski w sposób bardzo precyzyjny podaje też, że następnego dnia o godzinie 10 rano zebrało się Prezydium sekcji zachodniej, którego członkowie występowali z przydzielonymi już funkcjami. Wskazywałaby na to również atmosfera tej chwili – powszechny entuzjazm oraz poczucie, ze trzeba się spieszyć i „kuć żelazo, póki gorące”. 722 K. Srokowski, N.K.N…., s. 145. 723 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 2. 724 J. Rzepecki, Sprawa…, s. 93. Niezależnie od tych drugorzędnych w gruncie rzeczy dywagacji, istotne są decyzje. Na przewodniczącego sekcji wschodniej wybrano Tadeusza Cieńskiego, podobnie jak wcześniej w Radzie Narodowej i CKN. Wydział organizacyjny przypadł Stanisławowi Kasznicy (z zastępcą Józefem Hudecem), Skarbowy – Ludomiłowi Germanowi (z zastępcą Stanisławem Badenim), Wojskowy – Aleksandrowi Skarbkowi (z zastępcą Arturem Hausnerem)724. Trzy z czterech najważniejszych stanowisk zajmowali więc politycy dawnego Antybloku. 17 sierpnia, po wspomnianym posiedzeniu Prezydium całego NKN, sekcja wschodnia udała się do Lwowa, gdzie kontynuowała, o czym za chwilę będzie mowa, tworzenie swojej struktury. W sekcji zachodniej nie obyło się bez niesnasek. Na przewodniczącego zaproponowano Zdzisława Tarnowskiego. Ten jednak odmówił, tłumacząc się, że będzie musiał pilnować swoich, położonych blisko granicy, dóbr dzikowskich i wysunął kandydaturę swojego przyjaciela, Władysława Leopolda Jaworskiego. Jak pisze Rozwadowski, pomimo spowodowanego tą propozycją niesmaku, zgodzono się, aby nie psuć osiągniętej z takim trudem harmonii725. Czyżby konserwatyści krakowscy zastosowali więc ten wybieg, aby przeforsować wybór swojego przywódcy? Być może - jako zagorzały i jednoznaczny zwolennik orientacji na Austrię budził on w działaczach dawnego CKN negatywne odczucia, tak więc wysunięcie od razu jego kandydatury mogło się spotkać ze zbyt mocnym sprzeciwem. Jak podaje Srokowski, Jaworskiego wprost uważano za „jedno z wcieleń Bobrzyńskiego”, a ten pozostawał przecież dla Antybloku wrogiem numer jeden726. Przewodniczącemu dodano zastępców: Ignacego Daszyńskiego i Wincentego Witosa727. Tego ostatniego zaproponowano ponoć tylko po to, aby zachęcić ludowców do angażowania się w działalność sekcji, co zakończyło się zresztą niepowodzeniem728. Na sekretarzy generalnych wybrano Konstantego Srokowskiego i Jana Emanuela Rozwadowskiego, Department Wojskowy powierzono Władysławowi Sikorskiemu (z zastępcą Stefanem Surzyckim), Departament Organizacyjny – Stanisławowi Strońskiemu (z zastępcą Zygmuntem Markiem), zaś Departament Skarbowy – Rudolfowi Starzewskiemu (z zastępcą Janem Kantym Fedorowiczem). Jak widać, dominacja Bloku była na zachodzie nawet większa, niż Antybloku na wschodzie. Przy okazji warto też zauważyć, że w sekcji zachodniej zaczęła się utrwalać inna niż na wschodzie nomenklatura - zamiast „wydziałów” funkcjonowały tutaj „departamenty”729. 725 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 2. 726 K. Srokowski, N.K.N…., s. 151. 727 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 2. 728 Ibidem, s. 157, 729 Na wydziały podzielony był Centralny Komitet Narodowy. Uchwała Sejmowego Koła Polskiego mówiła o podziale sekcji na „działy”. 730 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 2. 731 K. Srokowski, N.K.N…., s. 146. Jeszcze tego samego dnia, a właściwie w nocy, ustalono, że przewidziany w uchwale Sejmowego Koła Polskiego „wydział zawiadowczy”, który wkrótce zaczęto nazywać po prostu Komitetem Wykonawczym, składać się będzie z prezesa oraz przewodniczących sekcji i będzie mógł podejmować decyzje w sprawach pilnych oraz dotyczących ogólnego kierownictwa NKN730. Prawdopodobnie już następnego dnia określono, że Komitet Wykonawczy poszerzony zostaje o Prezydia obu sekcji, a więc nie tylko przewodniczących, ale też sekretarzy generalnych oraz szefów wydziałów (departamentów) bądź ich zastępców731. Już w pierwszych godzinach pracy Komitetu zarysowała się zatem jego podstawowa struktura organizacyjna. Charakterystyczne jest, że na tym etapie nie było jeszcze mowy o posiedzeniach plenarnych całego NKN. Sekcje miały pracować niezależnie na dwóch krańcach Galicji. Organami spajającymi całą organizację byli tylko prezes oraz Komitet Wykonawczy. Od razu widać, że z uwagi na odległość geograficzną, sytuację wojenną oraz szereg względów praktycznych, ich zwierzchność nad NKN była raczej iluzoryczna, zaś najwięcej do powiedzenia mieli przewodniczący sekcji. Właściwie od początku NKN składał się faktycznie z dwóch niezależnych komitetów – lwowskiego, powstałego na bazie Antybloku i CKN oraz krakowskiego, zupełnie zdominowanego przez dawny Blok sprzymierzony coraz wyraźniej z byłą KSSN. Jak pokazały najbliższe dni Leo wziął tymczasem na siebie nie tyle praktyczne, codzienne zadania, co przede wszystkim reprezentowanie organizacji na zewnątrz. Tego samego dnia o godzinie 14.30 swoje ostatnie posiedzenie odbyła Komisja Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, która zgodnie z układem z 16 sierpnia ulec miała likwidacji732. Uchwałę w tej sprawie podjęto w sposób jednomyślny733. Wejście jej w życie uzależniono jednak od podjęcia analogicznej decyzji przez CKN734. Kiedy opadły mimo wszystko dość powierzchowne emocje dnia poprzedniego, brak zaufania oraz atmosfera patrzenia sobie na ręce były wręcz uderzające. Należy wspomnieć, że w uchwale w sposób jednoznaczny stwierdzono również przekazanie nowo powstałemu NKN zarówno Polskiego Skarbu Wojskowego, jak i komendy nad pozostającymi w Królestwie oddziałami strzeleckimi. Komisja zakończyła tym samym swój żywot, niemniej pozostał problem należących do niej ugrupowań z Królestwa, które, jak wiadomo do NKN w żadnym wypadku wejść nie mogły. Komisja ustaliła, że utworzą one grupę, która szukać będzie porozumienia z innymi organizacjami zaboru rosyjskiego i tworzyć w przyszłości strukturę analogiczną do NKN735. Rzecz jasna taka organizacja musiałaby być tajna, a więc już samo to sformułowanie zostawiało pewną furtkę dla kontynuowania przez niepodległościowców konspiracyjnej działalności w Królestwie. 732 zob. AAN, KSSN, teczka 10, k. 193-196, Protokół z posiedzenia KSSN z 17.08.1914 r. oraz odręczne notatki Hipolita Śliwińskiego. 733 J. Ciałowicz, O „Genezie Legionów”…, s. 202. 734 ANK, NKN, teczka 76 (mikrofilm 100.266), k. 123. 735 A. Garlicki, Geneza…, s. 270. 736 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 5. Niemal równocześnie (o godzinie 10 wieczorem) bardzo energicznie zabrała się do pracy sekcja zachodnia. W pierwszej kolejności zabezpieczono działalność organizacji pod względem finansowym, otwierając w kasie miejskiej konto z kredytem do 100 tysięcy koron736. Obecny na pierwszym posiedzeniu sekcji Leo zadeklarował rozpoczęcie szeroko zakrojonych starań o dostarczenie legionistom broni – podania w tej sprawie miały być wniesione do Rady Ministrów, Ministerstwa Obrony Krajowej, Ministerstwa Wojny. Miały one objąć dostarczenie pałaszy, karabinków kawaleryjskich oraz Mannlicherów – choć jak stwierdził prezes, te ostatnie trzeba będzie sprowadzić z Niemiec, ponieważ w monarchii miało ich wówczas brakować737. Trudno powiedzieć, skąd czerpał te informacje – być może usłyszał je on albo od podpułkownika Nowaka, albo od Conrada w ramach zniechęcania do rozpoczęcia akcji legionowej. Niezależnie od tego ustalono też, że w Wiedniu powstanie składający się z sześciu wydziałów komisariat NKN, który bezpośrednio realizować miał w stolicy monarchii rozmaite polityczne zadania. Strukturę tę mieli objąć Roger Battaglia oraz mieszkający w Wiedniu Hipolit Śliwiński738. 737 Ibidem. 738 Ibidem, s. 6. 739 Ibidem. 740 Oddziały Komitetu od razu zaczęły zresztą wychodzić poza Galicję. Pod odezwą NKN z 20 sierpnia podpisani są m.in. członkowie sekcji śląskiej, stąd wniosek, że w cztery dni po utworzeniu organizacji funkcjonowała ona w przynajmniej kilkunastoosobowym składzie (rzecz jasna dotyczy to Śląska Austriackiego), zob. Legiony Polskie…, s. 12. 741 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 4. 742 zob. Dokumenty N.K.N.…, s. 6-8. Na posiedzeniu tym wyjaśniono też, czym dokładnie miał się zajmować department organizacyjny – chodziło mianowicie o tworzenie oddziałów terenowych, funkcjonujących w założeniu na terenie całej Galicji. Stanisław Stroński przedstawił przy tym projekt, w którym oparł całą strukturę o organizacje działające w poszczególnych powiatach oraz niektórych, większych miastach. Każdy taki komitet miał się dzielić na 3 działy: administracyjny, wojskowy i skarbowy, a więc stanowić niejako NKN w miniaturze. Równocześnie Stroński zapoznał zebranych z gotową już listą delegatów, którzy mieli rozpocząć akcję w poszczególnych okręgach739. Jak widzimy, nie minęły 24-godziny od utworzenia organizacji, a ustanawiała ona już swoje pierwsze, zamiejscowe quasi-przedstawicielstwo oraz oplatającą cały kraj quasi-administrację740. Jeśli dodamy do tego podstawowy cel powołania NKN – utworzenie quasi-armii narodowej – podobieństwo do działań o charakterze państwowotwórczym było wręcz uderzające. Obok organizacji państwowej zaczęła zupełnie oddolnie powstawać struktura o bez porównania mniejszej skali, ale analogicznym charakterze. Taki był przynajmniej zamysł. Kolejnych kilka dni przyniosło zasadniczo potwierdzenie tych tendencji oraz towarzyszącego im entuzjazmu. Uchwałę Koła Polskiego postanowiono rozplakatować w gminach Galicji w ilości 100 tysięcy egzemplarzy741. 19 sierpnia sekcja zachodnia wydała kolejną odezwę wzywającą do składania ofiar na skarb wojenny, zaś następnego dnia – do wstępowania do Legionów742. Jak pisze Konstanty Srokowski, trzy biura całymi dniami zapisywały składki, zaś korytarze gmachu magistratu przy ul. Poselskiej przepełnione były kandydatami na różne stanowiska743. Sądząc po wysokości zebranych funduszy – ponad milion koron przez pierwsze trzy miesiące działalności - słowa te nie wydają się być przesadą744. Sekcja zachodnia obradowała w tym okresie w sposób wręcz permanentny – posiedzenia plenarne odbywały się codziennie o godzinie 10 wieczorem745. Szybko zorganizowano też pracę sekretariatu, do którego oprócz Srokowskiego i Rozwadowskiego dokooptowano Rudolfa Starzewskiego. Organ ten miał się zajmować nie tylko prowadzeniem korespondencji, ale też stosunkami z prasą oraz cenzurą, a także od razu zbierać informacje statystyczne i historyczne odnoszące się do pracy Komitetu. Oprócz sekretarzy generalnych pracowało w nim 7 stałych referentów, pełniących dyżury od 9 rano do 12 w nocy746. Sądząc po tempie tworzenia struktur oraz skali społecznego odzewu, sytuacja mogła napawać pewnym optymizmem. Władysław Leopold Jaworski, zwierzał się w tym czasie swojemu przyjacielowi Janowi Hupce, iż „Sprawa polska stoi tak świetnie, że dziś płakałem jak dziecko”747. 743 K. Srokowski, N.K.N…., s. 158-149. 744 Szerzej o rezultatach akcji składkowej, zob. w rozdziale IV. 745 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 3. 746 Ibidem, s. 4. 747 J. Hupka, Z czasów wielkiej wojny. Pamiętnik nie kombatanta, Lwów 1937, s. 14. 748 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 6-7. Entuzjazm to jednak tylko jedna strona medalu. Od pierwszego dnia funkcjonowania sekcji zachodniej odżywać też zaczęły personalne animozje i podziały. Wspomniana lista osób proponowanych przez Stanisława Strońskiego na delegatów powiatowych spotkała się z ostrą reakcją Ignacego Daszyńskiego, przede wszystkim ze względu na jedno figurujące na nim nazwisko – Jana Zamorskiego, zachodniogalicysjkiego działacza Narodowej Demokracji, który ledwie miesiąc wcześniej gwałtownie oskarżał KSSN o wszelkie możliwe korupcyjno-agenturalne praktyki. Daszyński nie wytrzymał i stwierdził, że nie wyobraża sobie z nim współpracy. Rozwadowski replikował, iż 16 sierpnia miały już ustać wszystkie partyjne animozje748. W efekcie kierujący obradami Jaworski nie poddał listy pod głosowanie, dążąc do polubownego i zakulisowego załatwienia sprawy. Sytuacja ta jasno pokazała trzy bolączki. Po pierwsze, personalne zaszłości i nie tak dawno zadawane sobie rany nie mogły tak ławo pójść w niepamięć. Po drugie, rzucała się w oczy zakrawająca o histerię, ostra i demagogiczna reakcja Daszyńskiego. Po trzecie: tendencja Jaworskiego do koncyliacji i wyciszenia sporu. Wszystkie te elementy występować będą przez cały okres funkcjonowania NKN. Awantura ta miała jeszcze jedną konsekwencję. Rozwadowski napisał, że już pierwsze posiedzenie przekonało go, że NKN nie będzie organizacją uczciwą i w związku z tym 19 sierpnia udał się do Lwowa i poprosił kierownictwo swojej partii o zwolnienie z obowiązku brania w nim udziału749. Zgody tej nie otrzymał, dlatego też wrócił do Krakowa z postanowieniem „brania jak najskromniejszego udziału w pracach NKN”750. 749 Ibidem, s. 7. 750 Ibidem, s. 8. 751 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, k. 41-42; J. Rzepecki, Sprawa…, s. 93-94. 752 K. Srokowski, N.K.N…., s. 147-148. W tym samym czasie działania na rzecz ustalenia swoje struktury organizacyjnej podjęła również sekcja wschodnia. Zbudowano ją w oparciu o instytucje dawnego CKN, dokooptowując do nich po prostu nowych członków. Dotychczasowe sekcja skarbowa i organizacyjna zostały zamienione na odpowiednie wydziały NKN, natomiast sekcję prasową i organizacyjną włączono do wydziału organizacyjnego. Od nowa tworzono jedynie wydział wojskowy. Znalazło się w nim wyjątkowo dużo członków Narodowej Demokracji, bądź też osób przez nią sprawdzonych i od lat dzielących jej zapatrywania, m.in. Aleksander Ładoś (sekretarz wydziału), Stanisław Bac oraz Bolesław Bator (przedstawiciele Drużyn Bartoszowych) oraz Stanisław Biega (redaktor naczelny „Słowa Polskiego”). Na dowódcę Legionu wschodniego wyznaczono wstępnie zaufanego ppłk Bolesława Fiałkowskiego, natomiast tajemniczą, niepokojąco niejasną funkcję „delegata wydziału” sprawować miał Stanisław Grabski751. Środowisku temu musiał z pewnością bruździć, jako wiceprzewodniczący wydziału, socjalista Artur Hausner, ale wobec tak przygniatającej przewagi liczebnej jego wpływy można było łatwo zniwelować. Staranność z jaką endecja zadbała o obsadzenie tego kluczowego wydziału stanowiła zapowiedź ponurych wydarzeń, które miały wkrótce nastąpić. Jej stronnikom z pewnością ułatwiał działanie fakt, że działacze sekcji zachodniej, podobnie jak urzędujący w Krakowie prezes, musieli dysponować jedynie szczątkowymi informacjami na temat tego, co dzieje się we Lwowie. Przyznawał to m.in. Konstanty Srokowski. Bazując na własnych odczuciach, uprzedzeniach, a także niewiedzy, pisał równocześnie, że w przeciwieństwie do zachodu sekcja wschodnia nie rozwinęła szerszej działalności i straciła bardzo dużo czasu na zorganizowanie swojej struktury752. Niezależnie od tych dywagacji możemy jednak przyjąć, że w ciągu kilku pierwszych dni oba człony NKN były już zorganizowane i rozpoczynały swoją działalność. Pozostawał jednak do rozwiązania absolutnie zasadniczy problem polityczno-wojskowy, a mianowicie określenie miejsca Legionów Polskich i Naczelnego Komitetu Narodowego w strukturze austro-wegierskiej organizacji państwowej oraz armii. Przypomnijmy moment, w którym zostawiliśmy sprawy polskie w Wiedniu. 13 sierpnia ze stolicy wyjechał Juliusz Leo i w następnych dniach zupełnie poświęcił się on projektowi tworzenia Legionów Polskich. Na miejscu został Leon Biliński, który, jak wszystko na to wskazuje, pilnować miał realizacji politycznej strony koncepcji austro-polskiej. Ta natomiast prezentowała się bardzo optymistycznie. Ustalenia z konferencji przeprowadzonej 12 sierpnia u Ministra Spraw Zagranicznych, Berchtolda mówiły o konieczności opracowania przez Berchtolda projektu odezwy do Polaków, która miała zawierać pewne deklaracje co do politycznej przyszłości ziem polskich. Wszystko wskazywało w tych dniach na to, że zostaną one przedstawione w duchu tzw. subdualizmu, a więc utworzenia autonomicznej Polski w związku z austriacką częścią monarchii. Pomysły trialistyczne odpadały z względu na sprzeciw strony węgierskiej753. Na spotkaniach, które odbyły się z udziałem Lea w dnu 12 sierpnia mówiono raczej o projekcie legionowym, który – przypomnijmy – wypłynął za sprawą memoriału Sikorskiego dokładnie tego samego dnia. Jeśli chodzi o kwestie polityczne, to ograniczyły się one do kontynuowania przez Bilińskiego nacisków, aby doprowadzić do końca sprawę odezwy, co miałoby istotne znaczenie właśnie z punktu widzenia wystawienia Legionów754. Tak czy inaczej, wyjeżdżając 13 sierpnia do Krakowa, Leo miał prawo widzieć przyszłość w jasnych barwach – lada dzień monarchia Habsburgów miała wszem i wobec ogłosić, że walczy o odbudowanie jakiejś formy polskiej państwowości, na co była zasadniczo zgoda zarówno austriackich, jak i węgierskich kół rządowych. 753 W. Łazuga, Ostatni stańczyk…, s. 151; J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne…, s. 53-54. 754 F. Conrad von Hötzendorf, Z czasów…, [w:] M. Sokolnicki (opr.), Polska w pamiętnikach…, 552-554. 755 W. Łazuga, Michał Bobrzyński. Myśl historyczna a działalność polityczna, Warszawa 1982, s. 173; Idem, Kalkulować…, s. 343. Tego samego dnia, rozminąwszy się z Leem, do Wiednia zjechał w końcu Michał Bobrzyński. Od tej pory konsekwentnie wspierał on Bilińskiego w staraniach podejmowanych przez niego w kręgach decyzyjnych monarchii. Przyjazd Bobrzyńskiego wiązał się także z jeszcze jedną sprawą. Został on mianowicie wezwany przez MSZ, gdyż wstępnie planowano przeznaczyć mu funkcję cywilnego komisarza Królestwa Polskiego, a więc de facto cesarskiego namiestnika, który we współpracy z wojskowymi władzami okupacyjnymi, tworzyć miałby zręby polskiej administracji755. Oznacza to, że pomimo kilkukrotnie już przez nas wspominanego, niechętnego stosunku ministerstwa do sprawy polskiej, przymierzano się do wprowadzania w życie jakichś rozwiązań o charakterze politycznym. Tymczasem Biliński walczył dalej o finalizację wydania odezwy. Wydarzenia, o których mowa, rozegrały się prawdopodobnie 14 i 15 sierpnia. Ich dokładna datacja jest trudna do jednoznacznego ustalenia, ale posiada to drugorzędne znaczenie. Istotne jest, że jak podaje Biliński, po zapoznaniu się z wstępnym projektem odezwy, opracowanym w MSZ przez Alexandra Hoyosa, przyszło mu do głowy, że „manifest winien być raczej napisany przez Polaka”756. Szybko podyktował on stenotypistce swój projekt, po czym obie wersje przedstawił na audiencji cesarzowi757. Franciszek Józef zaakceptował właśnie jego propozycję, co zresztą potwierdził następnego dnia w rozmowie z Berchtoldem758. Jakiego rodzaju zapewnienia zawierała ta odezwa? Otóż w sposób jednoznaczny mówiła ona o połączeniu Królestwa Polskiego z Galicją oraz stworzenie jednolitego państwa polskiego z Sejmem i Rządem Narodowym w Warszawie759. Cesarz w sposób wyraźny poparł ten projekt, choć równocześnie zastrzegł, że wprowadzenie go w życie zależy od decyzji wspólnej rady ministrów760. Możemy jednak przyjąć, że 15, a zapewne i 16 sierpnia, a więc w momencie, gdy w Krakowie finalizowały się powoli negocjacje pomiędzy polskimi stronnictwami, zaś w Przemyślu gen. Conrad von Hötznedorf niechętnie wyrażał zgodę na utworzenie Legionów, w Wiedniu było już bardzo blisko do oficjalnego zadeklarowania przez Austro-Węgry chęci utworzenia autonomicznego państwa polskiego. Rozwiązanie to popierał sam cesarz i jak wszystko na to wskazuje, poważnie brał je pod uwagę minister Berchtold. Przypomnijmy, że wprawdzie w tym samym dniu zawiadamiał on Conrada o tym, że nie życzy sobie wystawiania żadnych Legionów Polskich761. W kontekście stanu wiedeńskich negocjacji możemy ten gest odczytywać jako chęć zablokowania przedwczesnego tworzenia przez Polaków dodatkowych faktów politycznych, które mogłyby w jakiś sposób wpływać na wciąż niepodjętą przez władze monarchii decyzję o realizacji koncepcji austro-polskiej. Ministerstwo musiało najwyraźniej traktować sprawę odezwy oraz sprawę Legionów łącznie, co dowodzi, że nie tylko Polacy widzieli, że powołanie do życia armii polskiej posiada pewien wydźwięk państwotwórczy. 756 L. Biliński, Wspomnienia…, s. 302-303. 757 Srokowski podaje, że Berchtold rozmawiał z cesarzem 15 sierpnia, zob. K. Srokowski, N.K.N…., s. 123. 758 L. Biliński, Wspomnienia…, s. 303; W. Łazuga, Ostatni stańczyk…, s. 133. 759 Warto przytoczyć najważniejszy fragment odezwy: „Jeżeli Bóg Wszechmogący obdarzy zwycięstwem wojska sprzymierzone, to kraj Wasz będzie nierozerwalnie wcielony do rzeszy moich państw, w ten sposób, by wespół z krajem Moim, zamieszkałym przez Waszych rodaków, tworzył jednolite Królestwo polskie, którego administrację z uwzględnieniem najwyższych interesów i potrzeb całej Monarchii, powierzę rządowi narodowemu odpowiedzialnemu przed Sejmem w Warszawie”, zob. L. Biliński, Wspomnienia… , s. 306. 760 K. Srokowski, N.K.N…., s. 123; W. Łazuga, Ostatni stańczyk…, s. 133. 761 F. Conrad von Hötzendorf, Z czasów…, [w:] M. Sokolnicki (opr.), Polska w pamiętnikach…, s. 558. Pomimo tego kolejne dni pokazały, że choć do powstania Legionów oraz NKN istotnie doszło, odezwa Bilińskiego nigdy nie została wydana. Zadecydował o tym jednoznaczny sprzeciw rządu węgierskiego, który ujawnił się prawdopodobnie zaraz po 16 sierpnia. Znamienne jest, że sprawę manifestu planowano omawiać na najbliższym posiedzeniu wspólnej rady ministrów, tymczasem kiedy organ ten faktycznie się zebrał w dniu 19 sierpnia - w ogóle nie było o tym mowy762. Można podejrzewać, że ujawniające się wówczas sprzeczności starano się najpierw omówić na mniej oficjalnych spotkaniach. Jeszcze w tym samym dniu (19 sierpnia) premier Węgier István Tisza twierdził wprawdzie, że zgadza się na koncepcję subdualistyczną, jako warunek stawiał jednak przyłączenie do Węgier Bośni i Hercegowiny763. Jego myślenie było zatem dość skomplikowane. Z jednej strony uczynienie z nowego państwa polskiego trzeciego członu monarchii (trializm) w ogóle nie wchodziło w rachubę, gdyż w nadmiernym stopniu osłabiłoby to pozycję polityczną krajów korony Św. Stefana, z drugiej strony odtworzenie Polski, jako autonomicznego kraju samej tylko Austrii (subdualizm), doprowadziłoby do tego samego efektu – tyle, że dominacja Przedlitawii wynikałaby tym razem z ogromnej przewagi ludnościowej764. Jedyną formą rekompensaty, mogłaby być dla Węgier Bośnia i Hercegwina. Następnego dnia (20 sierpnia) Tisza poszedł jeszcze o krok dalej. Podczas kolejnej nieoficjalnej konferencji stwierdził, że wydawanie tak jednoznacznej odezwy do Polaków naraziłoby Austro-Węgry na istotne niebezpieczeństwo, gdyż utrudniłoby ewentualne rokowania pokojowe z Rosją765. 762 M. Komjáthy (red.), Protokolle des Gemeinsamen Ministerrates der Ȍsterreichisch-Ungarischen Monarchie (1914-1918), Budapest 1966, s. 168-172. 763 J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne…, s. 57. 764 W 1910 r. na Austrię przypadało 58% ludności monarchii, za Węgry 42%. W razie przyłączenia Królestwa Polskiego do Przedlitawii stosunek ten urósłby do 63:37, zob. E. Lukinich, Stanowisko rządu…, s. 613; 765 J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne…, s. 57; L. Biliński, Wspomnienia…, s. 307-308. 766 Ibidem, s. 307. Takie postawienie sprawy doprowadziło rzecz jasna do bardzo gwałtownej wymiany zdań pomiędzy Bilińskim i Tiszą. W momencie gdy minister finansów zaczął dowodzić, że zapowiedź zwołania polskiego sejmu ma absolutnie kluczowe znaczenie dla wiarygodności i powodzenia całej koncepcji austro-polskiej, Węgier poddał w wątpliwość zdolność stworzenia przez Polaków reprezentacji parlamentarnej. Na stwierdzenie Bilińskiego, że przecież także na Węgrzech sejm jest zawsze „na pierwszym miejscu”, Tisza bez ogródek doparł „Tak, ale to się dzieje na Węgrzech, a Polacy to nie Węgrzy”766. Zdanie to, wypowiedziane w momencie, gdy odrzucono już pozory dyplomacji, pokazuje, że ze względu zarówno na interesy polityczne, jak i mentalność, przedstawiciel Zalitawii nie wyobrażał sobie, aby w monarchii habsburskiej doszło do jakiejkolwiek formy emancypacji narodu innego niż Madziarowie. To właściwie przesądziło o niepowodzeniu zabiegów Bilińskiego. Niezdecydowany i chwiejny Berchtold milczał. Również cesarz nie zdecydował się postępować wbrew zdaniu Tiszy. Prawdopodobnie 21 sierpnia próbował interweniować u niego Bobrzyński, który słusznie zauważył, że w tym samym czasie dotarła na ziemie polskie doskonale zredagowana odezwa księcia Mikołaja Mikołajewicza, która uderzała w najbardziej wrażliwe struny polskiej duszy. Rosja podbiła w sprawie polskiej stawkę, szła na świętą wojnę w imię wolności ludów słowiańskich i nie oglądała się bynajmniej na zostawienie sobie przestrzeni dla ewentualnych rokowań pokojowych. W tej sytuacji argument Tiszy przestał być już aktualny. Cesarz przyznał mu rację, ale stwierdził, że przeciwko Węgrom nie wystąpi. Sprawa była już zamknięta. Usankcjonowało ją tylko posiedzenie wspólnej rady ministrów w dniu 22 sierpnia, która dyplomatycznie ustaliła, że zjednoczenie Królestwa Polskiego z Galicją jest pożądane, ale o odezwie, a więc jawnej i konkretnej deklaracji nie było już mowy767. Na pocieszenie polscy politycy dostali tylko symboliczne zapewnienie, że w przypadku wejścia sprzymierzonych do Warszawy, armia austro-węgierska reprezentowana będzie przez silny oddział kawaleryjski oraz ewentualnie inny pododdział Legionów Polskich768. Biliński i Bobrzyński pozostali wprawdzie w Wiedniu, jednak pozycji tego ostatniego z pewnością nie wzmocnił fakt, że również 22 sierpnia ostatecznie odrzucił on propozycję objęcia funkcji cywilnego komisarza Królestwa Polskiego769. Bobrzyński tłumaczył ten krok brakiem gwarancji, co do niepodzielności obszaru kongresówki, która w wyniku niekorzystnego splotu okoliczności mogła zostać podzielona między monarchię habsburską i Niemcy770. W kolejnych tygodniach rozmaite warianty rozwiązania sprawy polskiej były niejednokrotnie jeszcze poruszane w nieoficjalnych, kuluarowych konsultacjach771. Zasadnicza rozgrywka była jednak przegrana772. Przyszłość miała pokazać, że już nigdy szanse na przyjęcie koncepcji austro-polskiej, jako oficjalnej linii polityki Austro-Wegier, nie będą już tak poważne. 767 K. Srokowski, N.K.N…., s. 123; Gaul, s. 57. 768 J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne…, s. 58; potwierdzają to również dokumenty późniejsze, zob. HHStA, PA Krieg 11 n, 925, bez numeracji stron, Der Vertreter des k. und k. Ministeriums des Äuszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, nr 470, Neu-Sandec, am 17 Oktober 1914, Vertretung des k.u.k. Heeres bei einem etwaigen Einzuge der deutschen Armee in Warschau. 769 W. Łazuga, Ostatni stańczyk…, s. 133-134. 770 R. Starzewski, Dziennik. Listopad 1914 – marzec 1915, Kraków 2007, s. 57. 771 Szerzej, zob. J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne…, s. 58-59. 772 W. Łazuga, Michał Bobrzyński…, s. 174-175. Biorąc pod uwagę te okoliczności, możemy zatem przyjąć, że około 20-22 sierpnia 1914 r. powstały niedawno Naczelny Komitet Narodowy stracił szansę na stanie się czymś więcej niż instytucją wystawiającą Legiony Polskie. Zadanie to tak bardzo pochłaniało jednak działaczy, że świadomość politycznego niepowodzenia – jeśli w ogóle istniała – nie była jakoś bardzo przytłaczająca773. Z punktu widzenia bieżących działań NKN brak cesarskiej odezwy stanowił pewien problem, ale zdecydowanie najważniejsze było jednak określenie relacji Legionów Polskich z władzami wojskowymi. 773 K. Srokowski, N.K.N…., s. 179. 774 F. Conrad von Hötzendorf, Z czasów…, [w:] M. Sokolnicki (opr.), Polska w pamiętnikach…, s. 558. 775 Notatka szefa Sztabu Generalnego gen. Franza Conrada von Hoetzendorfa w sprawie utworzenia Legionów Polskich (Przemyśl, 19.08.1914, godz. 9), Galicyjska działalność…, s. 391, 651. 776 Ibidem. Prawdopodobnie pierwszy w pełni oficjalny wniosek w sprawie utworzenia oraz ustalenia organizacji Legionów wpłynął do AOK za sprawą Juliusza Leo oraz podpułkownika Nowaka dopiero w dniu 19 sierpnia774. W odpowiedzi gen. Conrad von Hötzendorf wydał w formie notatki pisemną zgodę na utworzenie dwóch Legionów, po jednym w Krakowie i we Lwowie, określając równocześnie, że oddziały te posiadać mają własny krój mundurów, polski język urzędowy, ale też nosić czarno-żółte opaski775. Nowe formacje miały być całkowicie podporządkowane AOK, która mogła zadecydować o ich użyciu w sposób praktycznie nieograniczony. Dokument zawierał też pierwsze ustalenia personalne. Na komendanta obu Legionów wyznaczono gen. Rajmunda Baczyńskiego. Do dowództwa należeć też mieli kapitan Włodzimierz Zagórski oraz kapitan Dionizy Jasienicki776. W okresie późniejszym ustalenia te ulegały jeszcze zmianie, istotne jest jednak to, że Conrad przeciął wszelkie spekulacje oraz nadzieje zarówno wschodniej, jak i zachodniej sekcji NKN, co do obsady stanowisk dowódczych. Miały one podlegać wyłącznie wyznaczonym przez AOK, zaufanym oficerom, którzy pomimo przyznawania się do narodowości polskiej, identyfikowali się przede wszystkim z siłami zbrojnymi monarchii. Znamienne jest również, że w dokumencie w ogóle nie było mowy o NKN – ani o jego udziale w procesie wystawiania Legionów, ani nawet o politycznym patronacie nad jednostkami. Prawdopodobnie na tym bardzo wczesnym etapie fakt istnienia Komitetu był przez AOK bagatelizowany, zaś sens jego powołania nie do końca jasny. W ciągu kolejnych kilku dni zostało ustalone – choć niestety nie wiemy dokładnie kto i kiedy o tym zadecydował - że Legiony Polskie zostaną włączone jako autonomiczna jednostka do austriackiego pospolitego ruszenia. Według wszelkiego prawdopodobieństwa decyzja o tym należała również do Conrada, wydaje się zresztą w pełni logiczna, biorąc pod uwagę ochotniczy charakter planowanych jednostek, a także fakt, że miały się one składać przede wszystkim z członków organizacji strzeleckich, a te podlegały nadzorującemu równocześnie pospolite ruszenie Ministerstwu Obrony Krajowej. Przypomnijmy, że w stawianym Piłsudskiemu ultimatum była mowa właśnie o wcieleniu jego ludzi do landszturmu, tak więc w decyzji tej należy upatrywać kontynuację tego sposobu myślenia. Najważniejszy jest w tym momencie fakt, że szczegóły organizacji Legionów znalazły się w gestii właśnie Ministerstwa Obrony Krajowej, którego urzędnicy byli tym faktem zupełnie zaskoczeni i nie mieli pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi777. Decyzja podjęta została przez AOK, a właściwie przez szefa sztabu, w sposób nie do końca oficjalny, co więcej dowództwo nie spieszyło się, aby stosowne urzędy o tym informować778. 777 L. Biliński, Wspomnienia…, s. 295. 778 W piśmie wystosowanym do AOK dnia 23 sierpnia 1914 r., minister obrony krajowej Friedrich von Georgi pisał m.in. „Z przedstawionych mi dokumentów Ministerstwa Wojny oraz z podanych mi do wiadomości przez tajnego radcę dworu dra Leo dyspozycji AOK dowiedziałem się, że żądane jest organizowanie Legionów polskich”, zob. Kriegsarchiv (dalej: KA), AOK EvB 3510, k. 345, k.uk. Ministerium für Landesverteidiging. Präs. Nr 5782. Polnische Legionen. An das k.u.k. Armeeoberkommando. Wien am 23. August 1914. 779 Ibidem, Sitzung am 23. August 1914 (protokół z zebrania w Ministerstwie Obrony Krajowej w dniu 23 sierpnia 1914 r.). 780 Ibidem. Tymczasem do Wiednia osobiście wybrali się przedstawiciele NKN: Leo, Głąbiński, Długosz i Sikorski. Wraz z działającymi na miejscu politykami: Bobrzyńskim, Bilińskim oraz ministrem ds. Galicji Morawskim udali się bezpośrednio do Ministra Obrony Krajowej Friedricha von Georgiego, aby ustalić z nim wszystkie szczegóły779. Wobec bardzo powierzchownej orientacji w temacie oraz nieznajomości rzeczywistego stanowiska AOK, co do wielu spraw minister okazał się stosunkowo uległy i otwarty na postulaty, które były mu przedstawiane, jako żądania Koła Polskiego. Georgi zastrzegł jedynie, że pewne ograniczenia, co do narodowego charakteru oraz niezależności Legionów Polskich są konieczne, aby żołnierze posiadali status kombatantów oraz pozostawali pod ochroną prawa międzynarodowego. Ministerstwo zaakceptowało poza tym wiodącą rolę NKN w procesie wystawiania oddziałów, czego przejawem była deklaracja o nakazaniu władzom cywilnym Galicji wszechstronnego popierania komitetu. Funkcjonariusze Naczelnego Komitetu Narodowego otrzymali też prawo do korzystania z wydawanych przez władze wojskowe legitymacji, które służyć miały jako przepustki, co w ogarniętym działaniami wojennymi kraju stanowiło istotne ułatwienie780. Jeśli chodzi o same Legiony, to ustalono, że werbunek prowadzony będzie w sposób jawny, niemniej ograniczać się może do tych, którzy nie podlegają obowiązkowi służby wojskowej. Ci, którzy mu podlejgaą, także mogą wstępować do Legionów, niemniej konieczne jest uzyskanie od władz wojskowych specjalnego zezwolenia. Jak na razie nie rozstrzygnięto, czy prawo do wstępowania do Legionów będą też mieli obywatele innych państw781. 781 Ibidem. 782 Ibidem. 783 Ibidem. 784 Ibidem. Udało się natomiast uzyskać szereg istotnych zapewnień. Do nowej formacji przydzieleni mieli być niezbędni oficerowie. Otrzymała ona też prawo do bezpłatnego korzystania z kolejowego transportu ludzi i sprzętu, a także do odpowiedniej ilości automobili. W miarę możliwości legioniści mieli otrzymywać przydział bielizny oraz butów z zapasów Ministerstwa Obrony Krajowej. Materiał na mundury spodziewano się natomiast uzyskać w Ministerstwie Wojny, podobnie zresztą jak niezbędne karabiny wielostrzałowe oraz inne elementy uzbrojenia782. Co do szeregu spraw Minister Obrony Krajowej nie chciał, bądź też nie był władny podejmować decyzji, zostawiając ją w gestii Naczelnego Dowództwa. W szczególności dotyczyło to organizacji jednostek, przydziału oficerów ze Sztabu Generalnego oraz mianowania komendanta. NKN wyraził życzenie, aby funkcję tę sprawował generał major rezerwy, Adam Pietraszkiewicz. Delegaci stwierdzili też, że nie mają nic przeciwko skierowanym już do pracy w komendzie Legionów kapitanom Zagórskiemu i Jasienickiemu. W protokole zanotowano też inne prośby NKN, które minister mógł jedynie przekazać do rozpatrzenia przez AOK, jak np. wystawienie własnych oddziałów kawalerii (w sile 4-6 szwadronów) wykorzystanie Legionów tylko i wyłącznie do walk z Rosją, polski język służbowy oraz zezwolenie na zaciąg obywateli innych państw783. W rozmowach zarysowały się też pewne kontrowersje wokół spraw o charakterze symbolicznym, które miały w niedługim czasie sprawić nadzwyczaj wiele problemów. Minister postawił wyraźny warunek, aby każdy legionista złożył przysięgę według roty pospolitego ruszenia bądź też obrony krajowej. Przedstawiciele NKN wyrazili przy tym życzenie dodania do niej kilku słów nawiązujących do sprawy polskiej, do czego minister ewidentnie nie był przekonany. Ostateczną decyzję miało w tej sprawie podjąć naczelne dowództwo. Wstępnie omawiano też kwestię sztandarów. Również w tej sprawie Georgi nie powiedział „nie”, choć stwierdził, że nie może dopuścić żadnego sztandaru, który by na prawej stronie nie posiadał dwugłowego cesarskiego orła784. Wiedeńskie rozmowy jednoznacznie pokazały, że o bardzo wielu sprawach będzie jednak decydować Naczelna Komenda Armii. Nie wróżyło to najlepiej, gdyż przedstawiciele Komitetu posiadali w niej znacznie mniejsze możliwości osobistego oddziaływania niż w cywilnych ministerstwach. Jeszcze w dniu konferencji Ministerstwo Obrony Krajowej wystosowało do AOK pismo z prośbą o wydanie w sprawie Legionów dalszych dyspozycji, załączając równocześnie protokół z odbytego posiedzenia785. W tej sytuacji dowództwo musiało w końcu rozstrzygnąć, w jaki sposób wyobrażało sobie status Legionów Polskich oraz NKN. Nie ulegało wątpliwości, że właśnie tutaj zapadną najważniejsze postanowienia. 785 Ibidem, k.uk. Ministerium für Landesverteidiging. Präs. Nr 5782. Polnische Legionen. An das k.u.k. Armeeoberkommando. Wien am 23. August 1914. 786 K. Srokowski, N.K.N…., s. 192, J. Rzepecki, Sprawa…, s. 99. 787 Ibidem, s. 100. 788 ANK, NKN, teczka 446 (mikrofilm 100.657), k. 20-22. Zdawał sobie z tego sprawę również niestrudzony Juliusz Leo, który najprawdopodobniej już 25 sierpnia pojechał do Przemyśla, aby wyjaśnić wszystkie wątpliwości, w tym wzbudzającą coraz większe emocje sprawę przysięgi786. Zgody na dodanie do niej słów o sprawie polskiej jednak nie otrzymał. Jedyne, czego się dowiedział, to ostateczna decyzja AOK w sprawie komendy Legionów. Dowództwo zrezygnowało z koncepcji jednej komendy i postawiło na czele Legionu Wschodniego generała Pietraszkiewicza z kapitanem Dionizym Jasienickim jako szefem sztabu, podczas gdy Legionem Zachodnim mieli dowodzić generał Rajmund Baczyński z kapitanem Włodzimierzem Zagórskim787. W niewielkim stopniu (co do generała Pietraszkiewcza) AOK wyszło zatem naprzeciw życzeniom delegatów NKN wyrażonym na konferencji w Wiedniu. Leo udał się następnie do Lwowa, gdzie doszło do spotkania prezydiów obu sekcji Komitetu, na którym próbowano uzgodnić wspólne stanowisko podczas dalszych negocjacji z Naczelną Komendą Armii788. Na to było już jednak za późno. Tym razem to AOK pospieszyła się ze swoimi decyzjami. 27 sierpnia 1914 r. wydany został rozkaz naczelnego dowódcy arcyksięcia Fryderyka, który formalnie powoływał do życia Legiony Polskie. Przyjrzyjmy się jego najważniejszym postanowieniom:  Na czas wojny zostają utworzone dwa Legiony – jeden w Krakowie i drugi we Lwowie. Mają nimi dowodzić: w Krakowie gen. major Baczyński z kapitanem sztabu generalnego Zagórskim, we Lwowie gen. major Pietraszkiewicz wraz z kapitanem Jasienickim. Obaj generałowie działają wyłącznie według wskazówek Naczelnego Dowództwa Armii i mają przyjmować życzenia polskiego Naczelnego Komitetu Narodowego w Krakowie i we Lwowie celem przedłożenia ich Naczelnemu Dowództwu Armii  Każdy z Legionów składać się ma z dwóch pułków piechoty. Te z kolei dzielić się mają na 4 bataliony po 1000 ludzi. Dodatkowo każdy Legion posiadać mógł 2-3 szwadrony jazdy po 150 jeźdźców oraz stacjonujący na ziemi rosyjskiej batalion uzupełniający w sile 1000 ludzi. Tym samym Legiony liczyć mogły maksymalnie 18 000 żołnierzy piechoty i 900 kawalerzystów.  Jeśli chodzi o obywateli austriackich, to do Legionów zgłaszać się mogły wyłącznie osoby, które nie były zobowiązane do jakiejkolwiek służby wojskowej w cesarsko-królewskiej armii, obronach krajowych, czy też pospolitym ruszeniu. Jeśli zaciągnąć się chciała osoba obowiązkiem takim objęta, potrzebowała na to specjalnego pozwolenia władz wojskowych. Na terenie Królestwa Polskiego oficjalny werbunek nie był dozwolony, natomiast do Legionów mogli się dobrowolnie zaciągać poddani rosyjscy narodowości polskiej. Zgodę na ewentualne rozszerzenie oddziałów na terenie tzw. „rosyjskiej Polski” wydać mogło w przyszłości wyłącznie Naczelne Dowództwo Armii.  Kwestia uzbrojenia oddziałów w karabiny powtarzalne zostanie uregulowana osobnym porozumieniem z Ministerstwem Wojny i zależeć będzie od pozostających do jego dyspozycji zapasów. Legioniści, którzy nie otrzymają karabinów typu Mannlicher wyposażeni zostaną w karabiny jednostrzałowe Werndla. Naczelne Dowództwo nie ma nic przeciwko przekazaniu oddziałom karabinów maszynowych.  Mundury koloru siwego zachować mają krój i formę strojów polskich związków strzeleckich. Legioniści zobowiązani są przy tym nosić na prawym ramieniu czarno-żółtą opaskę i składać przysięgę według roty pospolitego ruszenia bądź też obrony krajowej. Oddziały nie mogą posiadać sztandarów, natomiast komenda i język służbowy pozostają polskie.  Oficerowie aż do komendanta kompanii mają być obierani. Dowódców batalionów i pułków mianować miało bezpośrednio Naczelne Dowództwo Armii. Oficerowie nie noszą przy tym szarż, tylko tytuł swej funkcji, np. „komendant batalionu”.  Legiony wykorzystane zostaną tylko i wyłącznie do walk przeciwko Rosji. Oddziały znajdujące się w Królestwie Polskim pod dowództwem Józefa Piłsudskiego stają się 1 pułkiem I Legionu (lub też Legionu Zachodniego)789. 789 KA, AOK EvB 3510, k. 345, k.und k. Armeeoberkommando an das k.k. Ministerium für Landesverteidiging in Wien, 27. August 1914, Auf Präs. Nr. 5782 vom 23/8.1914. Rozkaz arcyksięcia Ferdynanda kończył właściwie wszelkie dyskusje. Jego analiza prowadzi do wniosku, że wychodząc naprzeciw niektórym polskim życzeniom, np. odnośnie obsady generała Pietraszkiewicza, użycia Legionów tylko przeciwko Rosji, czy też polskiej komendy, generalnie AOK dawała do zrozumienia, że mrzonkami były jakikolwiek marzenia o wielkiej armii narodowej. Legiony miały być poddane ścisłej kontroli ze strony naczelnego dowództwa, zaś ich autonomia oraz narodowy charakter były w istotny sposób ograniczone. AOK zgadzała się właściwie tylko na koncesje podkreślające, że w nowych jednostkach służą wyłącznie żołnierze narodowości polskiej (np. język). Stanowczo ukrócono natomiast działania, które mogły powodować chociaż cień podejrzenia, że całe przedsięwzięcie pójdzie w kierunku jakiegoś niezależnego, polskiego projektu politycznego. Stąd też wyraźne ograniczenie liczebności oddziałów, ścisła kontrola w postaci narzucenia im wiernych monarchii, a przy tym nieznanych szerszej opinii publicznej dowódców, jak i szereg symbolicznych, dla wielu wyjątkowo trudnych do przełknięcia gestów, takich jak austriacka przysięga, czarno-żółte opaski, czy też brak sztandarów. Komenda Armii z generałem Conradem na czele, robiła początkowo wrażenie zaskoczonej rozwojem wydarzeń oraz zirytowanej tym, że w niejasnych okolicznościach sama wydała zgodę na tworzenie Legionów Polskich. Faktu tego nie dało się już cofnąć, można było natomiast dążyć do okiełznania tego ruchu i ujęcia go w pewne karby. Dlatego też rozkazem z 27 sierpnia dano do zrozumienia, że Legiony nie miały być bynajmniej wojskiem polskim, ale wojskiem habsburskim złożonym z polskich żołnierzy. Dokument przemyski kończył właściwie krótki okres, kiedy polscy politycy mogli na własną rękę rozgrywać sytuację i tworzyć nowe fakty polityczne. Kontrolę w pełni przejmowała AOK, zaś NKN mógł się tylko do tego dostosować. Leo był tego w pełni świadomy i w związku z tym, jak podaje Srokowski, przez kilka dni celowo nie ujawniał treści rozkazu, licząc, że uda mu się jednak uzyskać jakieś ustępstwa790. Prezes chciał również odwlec burzę, jaka musiała w związku z tym wybuchnąć na forum samego Komitetu, tym bardziej, że również na innych polach działalności NKN zaczęły się pojawiać istotne trudności. 790 K. Srokowski, N.K.N…., s. 195. 791 M. Sokolnicki, Rok…, s. 209-210. Wielce problematyczną i rzutującą na stosunki wewnętrzne sprawę stanowiły relacje z Józefem Piłsudskim oraz generalnie postawa obozu niepodległościowego. O powstaniu Naczelnego Komitetu Narodowego oraz Legionów Polskich komendant dowiedział się dopiero 19 sierpnia we wsi Tumlin, na północ od Kielc791. Nie mogło być to dla niego dużym zaskoczeniem, gdyż już w nocy z 15 na 16 sierpnia Michał Sokolnicki napisał do niego list, w którym przybliżał stan prowadzonych w Krakowie negocjacji792. Przypomnijmy, że jeszcze wcześniej - podczas narady odbytej w Jędrzejowie 14 sierpnia, a więc nazajutrz po wystosowaniu austriackiego ultimatum, Władysław Sikorski sugerował Piłsudskiemu cierpliwe czekanie na wyklarowanie się w Krakowie jakiegoś rozwiązania politycznego793. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy stwierdzić, że Sikorski nigdy nie powiedział komendantowi, że to właśnie on 11 sierpnia sformułował projekt legionowy, po czym podsunął go władzom wojskowym, a pośrednio także Juliuszowi Leo. Świadczy o tym fakt, że Piłsudski, chociaż tworzył później rozmaite, zazwyczaj bardzo krytyczne interpretacje wydarzeń z połowy sierpnia 1914 r., nigdy nie oskarżał w nich Sikorskiego794. Biorąc pod uwagę ich późniejszy, wieloletni antagonizm, gdyby przyszły naczelnik państwa posiadał wiedzę na temat roli generała w tworzeniu projektu alternatywnego wobec jego koncepcji powstańczej, z pewnością nie omieszkałby jej wykorzystać. 792 T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 113, 230. 793 K. Srokowski, N.K.N…., s. 116. 794 zob. J. Piłsudski, Poprawki historyczne…, s. 47-50. 795 Widać to choćby w różnicy zdań, co do statutu Organizacji Wojskowej planowanej przy KSSN, zob. ANK, NKN, teczka 76 (mikrofilm 100.266), s. 29-31. Specyfikę relacji Sikorskiego z Piłsudskim zauważa też Konstanty Srokowski: „(…) przy okazji reklamowania Sikorskiego jako oficera rezerwowego z wojska austriackiego ujawniają się jakieś wewnętrzne tarcia w tej grupie, które świadczą, że stosunek Piłsudskiego do niego jest inny, niż do reszty jego najbliższych współpracowników (…)”, zob. K. Srokowski, N.K.N…., s. 156. 796 W. Łazuga, Ostatni stańczyk…, s. 122. 797 M. Kukiel, Generał Sikorski…, s. 10-11. Czy było w ogóle możliwe, że Sikorski aż do tego stopnia mógł odciąć się od Piłsudskiego i rozpocząć własną grę? Otóż wydaje się, że jak najbardziej. W przeciwieństwie do innych osób z otoczenia komendanta, od początku był on człowiekiem myślącym w sposób niezależny i autonomiczny. Już w momencie tworzenia związków strzeleckich w wielu sprawach posiadał on własne zdanie, niejednokrotnie odmienne od opinii Piłsudskiego, czego nie bał się zresztą wyrażać795. Zauważmy jeszcze jedną rzecz: w początkowym okresie rozwoju organizacji paramilitarnych pracował on równocześnie w Namiestnictwie jako inżynier, zaś jego przełożonym był nikt inny, jak Michał Bobrzyński. Niektórzy badacze wręcz sugerują, że mógł on nawet być „człowiekiem namiestnika do zadań specjalnych”, informującym, czy działalność strzelców oraz KSSN w niczym nie grozi państwu796. Nie chodzi tu bynajmniej o sugerowanie prowadzenia przez Sikorskiego jakiejś podwójnej gry, ale o zaznaczenie, że posiadał on doświadczenie pośrednictwa pomiędzy irredentystami i środowiskiem orientacji austro-polskiej797. Nieobca mogła mu być zatem idea wpisania ruchu strzeleckiego w legalne ramy i silniejszego związania go z życiem politycznym Galicji. Nie można też wykluczyć, że negatywne emocje wzbudziła w nim uzyskana wieczorem 11 sierpnia od podpułkownika Nowaka informacja o fikcyjności Rządu Narodowego, w którego istnienie, jak sam twierdził, mocno przecież wierzył. Skądinąd wiemy, że kiedy prawda o blefie Piłsudskiego wychodziła na jaw, niektórzy jego współpracownicy czuli się „niesłychanie rozczarowani”798. Tak czy inaczej, 11 sierpnia Sikorski postanowił rozgrywać wszystko na własną rękę, 12 sierpnia wręczył memoriał Nowakowi, zaś 14 sierpnia uspokajał Piłsudskiego, prawdopodobnie tylko w ogólny sposób mówiąc mu o szykującej się pod Wawelem akcji politycznej799. Następnego dnia widzimy go już w krakowskim magistracie, gdzie odgrywa wybitną rolę w osiągnięciu porozumienia. Tymczasem Piłsudski zostaje na froncie i zajmuje się wyłącznie sprawami wojskowymi i 16 lub 17 sierpnia otrzymuje wspomniany list zawierający zarys kształtującego się w Krakowie rozwiązania. Wreszcie 19 sierpnia Sokolnicki szczegółowo referuje komendantowi powstanie NKN oraz Legionów. W tym samym czasie Piłsudski otrzymuje też za pośrednictwem dowództwa stacjonującej w Miechowie 106 dywizji piechoty pochodzącą ze sztabu Grupy Operacyjnej Kummera informację o pilnym wezwaniu go do Krakowa na rozmowy z panami Sikorskim i Leo800. 798 W ten właśnie sposób wspomina tę sytuację np. Marian Żegota-Januszajtis, zob. J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 270. 799 Jeśli prawdą jest to, co Piłsudski pisze w swoich „Poprawkach historycznych”, o kulisach oraz szczegółach powstania NKN nie miał on pojęcia, zob. J. Piłsudski, Poprawki historyczne…, s. 47. 800 Telefonogram szefa sztabu Grupy Operacyjnej Kummera, płk. Karla Göttlichera, do 106 dywizji piechoty w Miechowie (Kraków, 16-18.08.1914 r.), Galicyjska działalność…, s. 390. 650. 801 J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 267-268. 802 J. Piłsudski, Poprawki historyczne…, s. 48. 803 I. Daszyński, Pamiętniki…, s. 170. 804 Dokumenty Naczelnego Komitetu Narodowego …, s. 10; Legiony Polskie…, s. 17. Cóż w tej sytuacji mógł zrobić Piłsudski? Wyboru właściwie nie miał, alternatywą dla podporządkowania się Naczelnemu Komitetowi Narodowemu było „pójście w lasy” i rozpoczęcie beznadziejnej, pozbawionej jakichkolwiek szans oraz politycznego oparcia walki partyzanckiej, rozpuszczenie oddziału bądź też internowanie go przez Austriaków801. W każdej z tych opcji traciłby praktycznie wszystko. Pomimo, że większość jego oficerów opowiadała się za „pójściem w lasy”, jeszcze tego samego dnia Piłsudski udał się do Krakowa na rozmowy z przedstawicielami Komitetu802. Na pytanie postawione wówczas przez Daszyńskiego: „Czy dobrze się stało, że NKN się utworzył?” komendant miał odpowiedzieć: „uratowało mi to egzystencję”803. W efekcie 22 sierpnia w swojej kwaterze głównej w Kielcach komendant oficjalnie ogłosił swój akces do Legionów Polskich804. Piłsudski nie byłby jednak sobą, gdyby tak łatwo dał za wygraną. Znamienne jest, że w towarzyszącej przystąpieniu do Legionów odezwie konsekwentnie twierdził, że czyni to w porozumieniu z tajnym Rządem Narodowym w Warszawie805. Czemu tak uparcie trzymał się tej fikcji? Być może chodziło o to, by nie utracić twarzy i do końca nie przyznać się do blefu. Prawdopodobnie stanowiło to raczej delikatny sygnał, że choć Piłsudski przystępuje do NKN, to jego przedsięwzięcia nadal cechować będzie pewna niezależność. Zresztą dała ona o sobie znać niemal od razu – Piłsudski z jednej strony podpisywał bowiem akces, zaś z drugiej nakazał Sokolnickiemu, aby rozbudowywał funkcjonujące w zajętych przez strzelców miejscowościach cywilne komisariaty806. Nie zaprzestały one swojej działalności również w kolejnych dniach, będąc solą w oku miejscowych, austriackich organów wojskowych. NKN odcinał się od związków z komisariatami, niemniej ich istnienie w ogromnym stopniu podważało autorytet organizacji807. Austriacy twierdzili, że ludzie Piłsudskiego samowolnie wydają rozporządzenia, rozlepiają plakaty, przeprowadzają rekwizycje oraz aresztowania808. Michał Sokolnicki, występujący jako „komisarz wojsk polskich” 25 sierpnia wydał nawet rozporządzenie, aby w ciągu 24 godzin wszystkie szyldy rosyjskie zostały zamalowane lub usunięte pod „surową odpowiedzialnością”809. Tego było już za wiele. W końcu 2 września generał Baczyński zawiadomił Jaworskiego, że jeśli sytuacja się nie zmieni, austriacka żandarmeria rozpocznie niebawem aresztowania. Przewodniczący sekcji natychmiast ostrzegł Piłsudskiego, który w końcu rozpoczął zwijanie komisariatów810. Ostatecznie zostały one jednak zlikwidowane rozkazem generała Rajmunda Baczyńskiego z dnia 8 września 1914 r., a więc dopiero po oficjalnym przejęciu przez Komendę dowództwa nad całością jednostek Piłsudskiego811. Cała sprawa stanowiła jednak zapowiedź tego, że choć Piłsudski w najlepsze brał w tych dniach udział w posiedzeniach Komitetu, na terenie Królestwa Polskiego on i jego ludzie zamierzają działać po swojemu. 805 Ibidem. 806 M. Sokolnicki, Rok…, s. 210. 807 T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 190-192; K. Srokowski, N.K.N…., s. 214. 808 J. Rzepecki, Sprawa..., s. 112-113. 809 K. Srokowski, N.K.N…., s. 211. 810 J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 271. 811 T. Pelczarski, Komisariaty…, s. 205-206, 256. Kolejną rozczarowującą, jak się miało okazać, sprawą, była konieczność określenia stosunku Naczelnego Komitetu Narodowego do Królestwa Polskiego. Od tego momentu, przez cały czas swojego istnienia Komitet będzie nerwowo spoglądać w stronę kongresówki. Musimy zdać sobie sprawę, że wynikało to z najgłębszych nawyków politycznego myślenia Galicji. Niezwykle mocne było przekonanie, że właśnie tam znajduje się centralny, najważniejszy i najludniejszy rejon Polski, zaś jego wyzwolenie stanowić będzie przełomowy moment odbudowy całego państwa. Bez ustanku mówili o tym przedstawiciele galicyjskiego ruchu paramilitarnego, w tym celu wkroczył do Królestwa Piłsudski, również Legiony powstawały w powszechnym odczuciu, jako galicyjska armia, która oswobodzić ma Warszawę. Naczelny Komitet Narodowy już w swoim akcie założycielskim wyrażał nadzieję, że w kongresówce powstanie współpracująca z nim, analogiczna organizacja polityczna812. Kwestię tę po raz pierwszy szerzej omawiano na posiedzeniu sekcji zachodniej w dniu 22 sierpnia. Wypowiedziom członków NKN towarzyszyła jednak przede wszystkim frustracja – musieli się skonfrontować z dość oczywistym faktem, że Królestwo Polskie stało wówczas na stanowisku jednoznacznie prorosyjskim – jak powiedział wówczas Ignacy Daszyński: „Królestwo było domem wariatów chorym na rosyjską niewolę”813. Z kolei Władysław Leopold Jaworski stwierdził, że otrzymane przez niego z Warszawy informacje określić można było tylko jednym słowem – „rozpacz”814. Według jego informatorów w Królestwie dominowała obawa, że w razie zwycięstwa państw centralnych sprawę polską rozgrywać będą przede wszystkim Niemcy. Austro-Węgry nie dość, że w powszechnej opinii nie zostaną dopuszczone do zasadniczych rozstrzygnięć, to jeszcze zamyślają wyodrębnić z Galicji jej wschodnią cześć, przekazując ją Ukraińcom815. Analizę tę szeregiem dosadnych przykładów zilustrował też Stefan Surzycki, który właśnie z kongresówki powrócił. W Warszawskich kościołach śpiewano Te deum laudamus, kozaków obsypywano kwiatami, zaś tysiąc sześciuset ochotników miało się zgłosić do walki po stronie cara816. Tę pesymistyczną ocenę możliwości współpracy Komitetu ze społeczeństwem Królestwa w niedługim czasie potwierdziły też deklaracje wydane przez trzy warszawskie ugrupowania: Narodową Demokrację, Stronnictwo Polityki Realnej oraz Polską Partie Postępową, które w bardzo stanowczy sposób potępiły utworzenie NKN oraz Legionów Polskich, uznając te inicjatywy za zgubne dla sprawy polskiej i wzywając do ich zaprzestania817. 812 Dokumenty Naczelnego Komitetu Narodowego …, s. 4. 813 W. Witos, Moje wspomnienia, cz. I, Warszawa 1988, s. 295. 814 K. Srokowski, N.K.N…., s. 181. 815 Ibidem. 816 W. Witos, Moje wspomnienia…, s. 296-297. 817 Deklaracje te wydano 28 sierpnia oraz 3 września 1914 r., zob. Dokumenty Naczelnego Komitetu Narodowego…, s. 15-18. Tym samym dla członków krakowskiego Komitetu stało się jasne, że również ten kierunek ich zamierzonej działalności będzie o wiele trudniejszy, niż optymistycznie zakładano w momencie założenia organizacji. Nic dziwnego, że członkom NKN zaczęły puszczać nerwy, zaś wspomniane spotkanie 22 sierpnia po raz kolejny zakończyło się awanturą: Daszyński zaczął wściekle atakować narodowych demokratów z Królestwa, nazywając ich moskalofilami i służącymi Rosji. Rozwadowski odkrzyknął mu, że się nie zgadza na oszczerstwa pod adresem stronnictwa, które reprezentuje. Kiedy do krytyki endeków przyłączył się Srokowski, Rozwadowski wyszedł z posiedzenia i demonstracyjnie wyjechał z Krakowa818. 818 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 9. 819 K. Srokowski, N.K.N…., s. 150-151; J. Faryś, Stanisław Stroński…, s. 37. 820 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 9-11. 821 K. Srokowski, N.K.N…., s. 151; J. Dąbski, Wojna…, s. 71. 822 Dokumenty Naczelnego Komitetu Narodowego…, s. 14-15. Sytuacja ta pokazuje, jak bardzo zaczęły się psuć stosunki w samej sekcji zachodniej. Coraz wyraźniej zarysowywała się opozycja w postaci Strońskiego, Surzyckiego oraz Rozwadowskiego. Pierwszy z tej grupy najprawdopodobniej wierzył jeszcze w sens istnienia NKN, choć swoje zadanie widział przede wszystkim jako rodzaj „straży praw” - obronę postanowień z 16 sierpnia przed zakusami niepodległościowców - przede wszystkim socjalistów Daszyńskiego - których nie bez powodu podejrzewał o chęć kontynuowania działalności w Królestwie819. Zdecydowanie bardziej krytycznie zapatrywali się już wtedy na aktywność Komitetu Narodowi Demokraci. Rozwadowski wysuwał rozmaite oskarżenia, które formułowane były przede wszystkim w duchu pisma, jakie 31 sierpnia otrzymał on od kierownictwa swojej partii. Endecja boczyła się w nim m.in. na fakt, że Departament Wojskowy pod przewodnictwem Sikorskiego został w całości opanowany przez żywioły bliskie KSSN, zaś Departament Skarbowy zorganizowano w ten sposób, aby chronione przed opodatkowaniem było głównie krakowskie mieszczaństwo i żydostwo. Generalnie w opinii Narodowej Demokracji w poszczególnych departamentach oraz organizacjach powiatowych było zbyt wielu socjalistów i Żydów oraz stanowczo za mało przedstawicieli ich stronnictwa. Poza tym fakt działalności w Królestwie tworzonych przez zwolenników Piłsudskiego komisariatów stanowił dla endecji dowód na to, że KSSN w najlepsze istniała i drwiła sobie z NKN820. Z kolei Daszyński - także nie bez powodu - podejrzewał Narodową Demokrację o niedostateczną antyrosyjskość, zapowiadał, że będzie jej patrzeć na ręce, zaś Stanisława Strońskiego atakował w, jak twierdzi Jan Dąbski, ordynarny wręcz sposób821. Co ciekawe, wszystko to działo się pomimo bez wątpienia wielkich sukcesów organizacyjnych. Władysław Sikorski energicznie przeprowadzał scalenie związków strzeleckich, czego przejawem było wydane 28 sierpnia zarządzenie o podleganiu wszystkich organizacji militarnych z terenu Galicji Zachodniej rozkazom Departamentu Wojskowego822. 21 sierpnia 1914 r. w Pałacu Spiskim w Krakowie swoją działalność rozpoczął odpowiedzialny za werbunek Oddział Werbunkowo-Ewidencyjny Departamentu Wojskowego823. W ciągu kilku następnych tygodni z samego tylko Krakowa do Legionów stawiło się 4320 osób824. Ochotnicy zgłaszali się również w 32 komisariatach powstałych właśnie na terenie Galicji zachodniej, a także za granicą825. Korespondencja między austriackimi ministerstwami z tego okresu pełna jest informacji o grupach młodych ludzi, najczęściej poddanych rosyjskich narodowości polskiej, meldujących się w rozmaitych placówkach dyplomatycznych monarchii i wyrażających chęć walki z Rosją826. Zgłaszali się oni m.in. w Niemczech (Wrocław), Danii, Szwajcarii, Włoszech, Holandii, zarówno przed, jak i po powstaniu Legionów. Władysław Leopold Jaworski wystosował zresztą do premiera pismo z prośbą o przepuszczenie 100 takich osób ze Szwajcarii do Austrii827. W Krakowie swoją działalność rozpoczęły tymczasem kolejne tworzone przez Departament Wojskowy struktury: m.in. prowiantura, intendentura, kuchnie polowe, piekarnie, szwalnie oraz szpitale legionowe828. Całe miasto pokryło się kwaterami tysięcy legionistów, zaś liczni krakowianie okazywali im wiele przejawów niekłamanej sympatii829. Ten entuzjazm społeczeństwa oraz zewnętrzne przejawy rozrastania się działalności NKN, nie przekładały się jednak na atmosferę w czasie obrad sekcji zachodniej, która, jak już zauważyliśmy, pozostawiała coraz więcej do życzenia. 823 ANK, NKN, teczka 217(mikrofilm 100.215), k. 38. 824 Ibidem, k. 65. 825 Ibidem, k. 61-62. 826 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 3, Telegramm Graf Clary, Brüssel, 2. August 1914., Nr 10(270). Chiffre; k. 18, K.u.K. Oesterreichisch-Ungarische Konsulat Breslau, den 10. August 1914, nr 15413 A., Anmeldung russischer Staatsangehöriger polnischer Nationalität zum Eintritt in ein Freikorps; k. 23-24, K.u.K. Ministerium des kaiserl. und königl. Hauses und des Äuβern, Telegramm in Ziffern, Reisen russischen Polen nach der Monarchie, nr 18, 9.8.14. 827 HHStA, PA Krieg 8, 899, k 88-89, der K.u.K. Minister des Innen, Wien, a, 31. August 1914, 11310/M.I., Polnische Legionen. 828 Szerzej na temat działalności organizacyjnej na rzecz Legionów Polskich, zob. Rozdział IV. 829 Szerzej na temat obecności Legionów w Krakowie, zob. Kraków, Stolica Legionów, [w:] J. Cisek, M. Cisek, Do niepodległości, Warszawa 2008, s. 151-164; A. Pankowicz, Organizacja czynu zbrojnego w Krakowie 1906-1918, [w:] J.M. Małecki (red.), Kraków w czasie pierwszej wojny światowej, Kraków 1990, s. 7-22. 830 K. Srokowski, N.K.N…., s. 147-148. W tym samym czasie we Lwowie stawało się jasne, że sekcja wschodnia zaczyna zmierzać w zupełnie innym niż zachód kierunku. Na pierwszy rzut oka wyglądało to tak, jakby wszystko przebiegało tu znacznie wolniej830. Już samo scalenie organizacji paramilitarnych napotykało poważne problemy – wprawdzie Polowe Drużyny Sokole, Drużyny Bartoszowe oraz Polskie Drużyny Strzeleckie uznały nad sobą wspólną komendę, jednak długo nie godziły się na realne połączenie struktur, takich jak np. intendentury, czy też instytucje skarbowe831. W przeciwieństwie do powszechnego w Krakowie entuzjazmu, na wschodzie organizacje te nie godziły się na wstąpienie do Legionu, dopóki nie zostaną dokładnie określone warunki jego organizacji832. Nie inaczej zachowywały się zresztą organy tamtejszego NKN, na każdym kroku wysuwające w stosunku do Austriaków rozmaite, często maksymalistyczne żądania833. Już na posiedzeniu sekcji w dniu 20 sierpnia kategorycznie domagano się dla Legionów odrębnej formuły przysięgi, składanej Franciszkowi Józefowi jako królowi polskiemu834. Podnoszono, że tylko takie postawienie sprawy pozwoli jasno określić, jaki właściwie cel będzie przyświecał toczonej przez Legiony walce, a także zabezpieczy je przed ewentualnym wysłaniem na inny, niż rosyjski, front wojny. Przy okazji w formie ultymatywnej sformułowano także inne żądania, m.in.: 831 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, s. 42. 832 Ibidem. 833 J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 269. 834 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, s. 43. 835 ANK, NKN, teczka 446 (mikrofilm 100.657), k. 20. 836 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, s. 45. 837 Ibidem, s. 46-49; J. Rzepecki, Sprawa…, s. 100-101. - aby do przysięgi wojskowej dołączono też słowa „nadto przysięgam walczyć na ziemiach polskich za wolność i niepodległość Polski do ostatniej kropli krwi i uznaję NKN za najwyższą władzę narodową”; - aby gaże oficerskie oraz żołd wypłacał legionistom NKN; - aby oficerowie nominowani byli przez Naczelną Komendę, ale na wniosek NKN; - aby Legion stanowił samodzielną jednostkę bojową, posiadającą odpowiednią ilość artylerii oraz kawalerii835. W imieniu sekcji wschodniej żądania te przedkładali w komendzie korpusu we Lwowie Aleksander Skarbek oraz Leon Piniński, jednak nie udało im się uzyskać żadnego rezultatu – decyzje odnośnie organizacji Legionów miały zapaść na znacznie wyższym szczeblu836. Stało się też jasne, że w tej sytuacji wszelkie decyzje dotyczyć będą Legionów jako całości i konieczne będzie w związku z tym ustalenie wspólnej linii postępowania całego NKN. W tym celu 26 sierpnia odbyło się we Lwowie wspólne posiedzenie prezydiów sekcji wschodniej i zachodniej, które po prowadzonych pod przewodnictwem Juliusza Leo żmudnych negocjacjach ustaliło wreszcie listę postulatów Komitetu837. Wobec wydania w dniu następnym wspomnianego rozkazu arcyksięcia Ferdynanda, rozmowy te okazały się jednak bezcelowe. Zasadniczo nie ulegało już w tym czasie wątpliwości, że sekcja wschodnia działała w sposób skrajnie odmienny od zachodniej. Powolne tempo organizacji, nieustanne podnoszenie kwestii niedostatecznego uzbrojenia i wyszkolenia oddziałów, żądanie gwarancji politycznych oraz wysuwanie w stosunku do Austriaków rozmaitych, maksymalistycznie formułowanych żądań wyraźnie kontrastowało z dominującym w Krakowie dążeniem do szybkiego wystawienia siły zbrojnej. Ostrożność działaczy sekcji wschodniej uzasadniana była rozsądnymi racjami, którym na płaszczyźnie czysto merytorycznej nie sposób było odmówić słuszności, jednak nikt wówczas na to w ten sposób nie patrzył. Zachód widział w tym głównie rodzaj uprawianej przez Narodową Demokrację obstrukcji, jeśli nie wręcz sabotażu838. 838 K. Srokowski, N.K.N…., s. 148. 839 L. Podhorodecki, Dzieje Lwowa, Warszawa 1993, s. 154. 840 S. Grabski, Pamiętniki…, t. I., s. 250. 841 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, s. 51. 842 Ibidem, s. 52. Z narastania wszystkich tych niekorzystnych zjawisk – niezależnej polityki Piłsudskiego w Królestwie, wzmaganiu się napięć w sekcji zachodniej oraz niebezpiecznym rozchodzeniu się sposobów myślenia działaczy ze Lwowa i z Krakowa – doskonale zdawał sobie sprawę Juliusz Leo, kiedy 27 sierpnia trzymał w rękach narzucający mu wizję AOK rozkaz arcyksięcia Ferdynanda. W tym kontekście łatwiej zrozumieć jego decyzję o nieujawnianiu przez pewien czas tego niekorzystnego rozstrzygnięcia. Na horyzoncie pojawił się nadto inny problem. Do działaczy NKN zaczęła powoli docierać skrzętnie ukrywana w oficjalnych komunikatach prawda, że w ciągu ostatnich dni armia Austro-Węgier poniosła w Galicji Wschodniej dotkliwą klęskę839. Ponoć już kiedy 26 sierpnia Leo przyjechał na spotkanie z sekcją wschodnią do Lwowa, zdziwić i przerazić go miały odgłosy słyszalnej już w mieście kanonady840. Wkrótce przez stolicę Galicji zaczęły przewalać się tłumy uciekających w bezładnym odwrocie habsburskich żołnierzy. Wydarzenia kolejnych dni nie są do końca jasne. Wobec zbliżającego się wroga i pogłębiającego się chaosu niemożliwym okazało się dalsze ekwipowanie oraz ćwiczenie powstających jednostek. Dodatkowo w obliczu możliwego oblężenia władze wojskowe zaczęły żądać przydzielenia poszczególnych oddziałów do rozmaitych służb pomocniczych841. Na domiar złego, na Łyczakowie doszło do jakiejś przypadkowej strzelaniny pomiędzy wojskiem a polskimi ochotnikami842. Stało się jasne, że Legion nie może dłużej tkwić we Lwowie, pozostawało się tylko zdecydować, czy ma czym prędzej złożyć przysięgę i ruszyć na wschód, na front, czy w stanie, w jakim się wówczas znajdował ewakuować się na zachód - byle dalej od Rosjan. Namiestnik Korytowski naciskał, aby Legion ruszył prosto do walki, jednak stanowczo sprzeciwiał się temu Stanisław Grabski. Ostatecznie na odbytej przez Narodowych Demokratów naradzie (prawdopodobnie 27 sierpnia) ustalono, że należy jak najszybciej usunąć niesformowane jeszcze oddziały ze Lwowa843. 843 Szerzej na temat kulis wyjścia Legionu Wschodniego ze Lwowa, zob. J. Rzepecki, Sprawa…, s. 106-108. 844 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, s. 53. 845 ANK, NKN, teczka 446 (mikrofilm 100.657), k. 53. 846 J. Rzepecki, Sprawa…, s. 107-109. 847 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 13-14. 848 K. Srokowski, N.K.N…., s. 197-198. 29 sierpnia sekcja wschodnia NKN odbyła swoje ostatnie posiedzenie we Lwowie844. W tym samym dniu Legion Wschodni wraz z częścią członków Komitetu opuścił stolicę Galicji. Maszerował na zachód, do odległego o 200 kilometrów Sanoka. Z 3300 ludzi wielu było nieumundurowanych i niewyekwipowanych845. Legion nie przemieszczał się bynajmniej jako zwarty oddział – dzień przed główną grupą Lwów opuściło około 1000 członków Drużyn Strzeleckich, którzy cały czas identyfikowali się przede wszystkim ze swoją organizacją. Poruszając się pieszo, konno, automobilami i koleją poszczególne grupki wyjeżdżały aż do 31 sierpnia. Legion Wschodni, choć cały czas formalnie istniał, powoli ulegać zaczynał stopniowej dezintegracji. Sekcja Wschodnia przestała de facto funkcjonować. Grabski pozostał we Lwowie, aby układać się z okupacyjnymi władzami rosyjskimi, Głąbiński udał się do Wiednia, zaś przedstawiciele socjalistów, konserwatystów i demokratów w większości udali się do centrali swoich stronnictw w Krakowie. Pod przewodnictwem Aleksandra Skarbka działał jeszcze Wydział Wojskowy, który cały czas towarzyszył maszerującym oddziałom846. W tych okolicznościach Leo zdawał sobie sprawę, że decyzję o przyjęciu rozkazu arcyksięcia Ferdynanda, w szczególności jeśli chodzi o bolesną sprawę przysięgi, będzie mogła podjąć wyłącznie sekcja zachodnia. Treść pisma poddał pod dyskusję dopiero na posiedzeniu 2 września. Przebiegała ona w bardzo charakterystyczny sposób. Za niezwłocznym zaprzysiężeniem oddziałów według formuły austriackiej w sposób najbardziej zdecydowany optował Ignacy Daszyński, który argumentował, że jest to warunek konieczny do uzyskania przez stacjonujących w Kielcach legionistów karabinów typu Mannlicher, bez nich zaś ludzie Piłsudskiego skazani są na zagładę w obliczu zbliżającej się od północy ofensywy rosyjskiej847. Zapatrywania Daszyńskiego popierał Sikorski. Stanisław Stroński dowodził tymczasem, że konieczne jest raczej wycofanie Legionu Zachodniego z niebezpiecznych terenów Królestwa Polskiego i połączenie go z napływającymi od strony Lwowa oddziałami Legionu Wschodniego848. Z kolei Rozwadowski ograniczył się jedynie do krytyki faktu, że najpierw Legion stworzono, dopiero później zaczęto rozmawiać z Austriakami na temat jego praw i organizacji. Złożenie przysięgi jednak poparł. Podobnie uczyniła zdecydowana większość obecnych na posiedzeniu członków sekcji849. Termin tej uroczystości, która posiadała znaczenie nie tylko symboliczne, ale też i formalne – z chwilą złożenia przysięgi legioniści stawali się pełnoprawnymi żołnierzami sił zbrojnych monarchii - wyznaczono na 4 września dla oddziałów świeżo sformowanych w Krakowie oraz 5 września dla przebywającej w Kielcach grupy Piłsudskiego. 849 Ibidem, s. 199. 850 J. Dabski, Wojna…, s. 81. 851 „Czas”, R. LXVII (1914), nr 407 z 4.09.1914 r., s. 1. 852 „Nowa Reforma”, R. XXXIII (1914), nr 384 z 4.09.1914 r., s. 1. 853 Dokumenty Naczelnego Komitetu Narodowego…, s. 19. 854 J. Dąbski, Wojna..., s. 81. 855 „Czas”, R. LXVII (1914), nr 407 z 4.09.1914 r., s. 1. Jak napisał Jan Dąbski, „dzień 4 września był piękny, pogodny, chociaż trochę wietrzny”850. Od samego rana na Błonia napływały tłumy krakowian, które chciały zobaczyć prezentujące się w całej okazałości wojsko polskie. Po Mszy Świętej w kościele św. św. Piotra i Pawła, pod kopiec Kościuszki zaczęły się zjeżdżać poszczególne osobistości: gen Baczyński, kapitan Zagórski, Władysław Sikorki, prezes Leo oraz cała sekcja zachodnia pod przewodnictwem Władysława Leopolda Jaworskiego. Wreszcie ok. godziny 8 rano od strony ulicy Wolskiej (dzisiaj Piłsudskiego) wyłaniać się zaczęły szeregi żołnierzy, łącznie 3500 ludzi851. Wojsko ustawiło się w wielki czworobok, pośrodku którego stanęła komenda Legionu oraz cały NKN. Rozpoczęła się właściwa uroczystość. Pierwszy przemawiał kapelan, ksiądz Stanisław Żytkiewicz852. Zaraz po nim głos zabrał Juliusz Leo, który odczytał wydaną z tej okazji odezwę853. Jak podkreśla Dąbski, jego żywa i potoczysta wypowiedź zrobiła zdecydowanie dobre wrażenie. Jako ostatni przemawiał generał Baczyński, który „rąbnął po wojskowemu prosto z mostu”854. Jako ideę Legionów podał „młócić na prawo lewo, młócić i młocić, młócić tak długo, aż Moskala na ziemiach polskich nie stanie”855. Niezależnie od niewyszukanej, przyznajmy szczerze, umysłowości generała, cóż innego miał on powiedzieć? Czy wiadomo było, o co właściwie walczą Legiony? O utworzenie nowego państwa polskiego? 4 września 1914 r. nie można było tego z całą pewnością powiedzieć. Austro-Węgry milczały i nie chciały nawet przyznać, że ich celem jest powstanie habsburskiej Polski. Od Legionów żądano daniny krwi oraz bezwarunkowej wierności cesarzowi, ale nic konkretnego w zamian nie oferowano. Jedyną wartością Legionów było to, że w ogóle istniały. Polacy chcieli mieć swoje wojsko i to się udało. Można było walczyć z odwiecznym wrogiem, czyli jak słusznie stwierdził generał „młócić Moskala” - mniejsza już o to, w imię czego. Składanie przysięgi było więc momentem równocześnie trudnym i podniosłym. Zdawano sobie sprawę z niejednoznaczności sytuacji. Jakiś strzelec w ostatniej chwili przed złożeniem przysięgi demonstracyjnie wystąpił z szeregów856. Wiele osób miało jednak łzy w oczach. Materializowało się marzenie całego pokolenia organizacji strzeleckich - marzenie o powstaniu polskiej siły zbrojnej. Stojące na Błoniach szeregi były namacalnym dowodem, że ich kilkuletni wysiłek, jak również gigantyczna polityczna oraz organizacyjna praca, którą przez ostatnie tygodnie wykonano pod egidą NKN, nie poszły na marne. Jak napisała następnego dnia „Nowa Reforma”: „Główną część swojego zadania osiągnął Naczelny Komitet Narodowy, patrząc się wczoraj na ciągnące się przed nim hufce polskie. Jest wojsko polskie. Cokolwiek powiedziećby mógł zrzęda i wieczny opozycjonista jaki, jest ono polskim i tylko polskim”857. Jeśli jest zatem możliwe łączenie braku entuzjazmu ze wzruszeniem, to miało to miejsce właśnie 4 września. 856 J. Dąbski, Wojna…, s. 81. 857 „Nowa Reforma”, R. XXXIII (1914), nr 385 z 5.09.1914 r., s. 1. 858A. Krasicki, Dziennik z kampanii rosyjskiej 1914-1916, Warszawa 1988, s. 55-56; S. Starzyński, Cztery lata…, s. 101. Następnego dnia w Kielcach zaprzysiężeni zostali ludzie Józefa Piłsudskiego, stając się tym samym pierwszym pułkiem Legionu Zachodniego. Ponoć odczytujący rotę przysięgi kapitan Zagórski, widząc w szeregach pewne wahanie, dodał po słowach „cesarzowi Austrii, Królowi Węgier” sformułowanie „i królowi Polskiemu”858. Później stanowczo się tego wypierał. * * * Jak zatem posumować ten pierwszy, „dziecięcy”, okres działalności NKN? Generalnie można powiedzieć, że najważniejsze zadanie, jakie zostało przed nim postawione –zorganizowanie Legionów Polskich – przynajmniej w części zostało wykonane. Biorąc pod uwagę fakt, że wojsko to tworzone było wyłącznie siłami społecznymi w atmosferze niechęci, a w najlepszym razie niezrozumienia władz austriackich, był to bez wątpienia duży sukces polityczny i organizacyjny. Firmując to przedsięwzięcie NKN posiadał w tym czasie ogromny kredyt społecznego zaufania, przynajmniej na terenie Krakowa, który stał się w tym czasie swoistą „stolicą” Legionów Polskich. Równocześnie po pierwszych, pełnych euforii dniach, od około 20 sierpnia, zaczęły się rysować bardzo istotne problemy. Monarchia habsburska okazała się niezainteresowana, a poniekąd i niezdolna do realizacji koncepcji austro-polskiej, która na razie została odłożona ad acta. Niezwykle utrudniało to krakowskiemu Komitetowi uzasadnianie w przekonywujący sposób swoich działań. Naczelna Komenda Armii okazała się z kolei partnerem trudnym, podejrzliwym i nie posiadającym żadnych skrupułów, aby polskie aspiracje ukracać. To zderzenie z rzeczywistością państwa zaborczego musiało być dla wielu rozczarowujące. W samym Komitecie zaczęły się już ujawniać objawy wewnętrznego kryzysu. Niewielu polityków zaczęło naprawdę identyfikować się z NKN. Niepodległościowcy pozostali niepodległościowcami, endecy endekami. Tylko centrum (konserwatyści i demokraci) zaczęli wypracowywać i odczuwać nową formę tożsamości, której ważnym elementem pozostawał właśnie NKN. Porozumienie z 16 sierpnia, osiągnięte między tak wyrazistymi i odmiennymi siłami politycznymi mogło trwać tylko do momentu, kiedy było ono wszystkim na rękę. Niewiele było trzeba, aby zaczęło pękać. Na domiar złego wraz z austro-węgierskimi klęskami i postępami armii rosyjskiej, od wschodu zaczęły nadciągać problemy, które mogły pozbawić NKN podstaw oraz sensu istnienia. 3.2 NKN rozbity (5 września 1914 r. – 22 listopada 1914 r.) Spróbujmy się przyjrzeć, jak 5 września 1914 r. kształtowała się sytuacja Naczelnego Komitetu Narodowego oraz Legionów Polskich? W Kielcach przebywał zaprzysiężony już 1 pułk I Legionu (Legionu Zachodniego) pod dowództwem Józefa Piłsudskiego. Składał się on z 5 batalionów piechoty, batalionu zapasowego, szwadronu kawalerii, kompanii taborów, plutonu wywiadowczego, plutonu żandarmerii polowej, kompanii saperów oraz oddziału sanitarnego, łącznie około 1800 ludzi859. Stan liczebny pułku dość gwałtownie wzrastał, głównie na skutek nieustannego dopływu miejscowych ochotników, a także przybywania z Galicji nowych sił - przede wszystkim kolejnych oddziałów Związków Strzeleckich - osiągając 15 września liczebność 2500 ludzi860. Pułk posiadał zatem znamiona samodzielnej i w znacznej mierze samowystarczalnej jednostki bojowej, uzbrojonej jednak głównie w przestarzałe Werndle. W Krakowie zakwaterowanych było w tym czasie około 3500 zaprzysiężonych i gotowych do wymarszu żołnierzy. Dalszych 3050 niezaprzysiężonych znajdowało się w tym czasie na różnych etapach organizacji w rozmaitych miejscach Galicji Zachodniej861. Siły krakowskie, sprawnie formowane przez 859 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 40; Protokół z posiedzenie Sekcji Zachodniej z 7.09.1914 r.; M. Klimecki, W. Klimczak, Legiony Polskie…, s. 15; W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie…, s. 28-29. 860 Ibidem, s. 32. 861 OSS, sygn. 8003/II, Papiery Rozwadowskich…, s. 40; Protokół z posiedzenie Sekcji Zachodniej z 7.09.1914 r.; Zakres czynności, jakie w ramach formowania jednostek należały do NKN, został ustalony na podstawie umowy, jaką jeszcze 29 sierpnia 1914 r. przedstawiciele Departamentu Wojskowego, Władysław Sikorski i Stefan Surzycki, zawarli z reprezentującym Komendę Legionów kapitanem Włodzimierzem Zagórskim. Ustalono w niej, że Departament odpowiedzialny jest za sprawy odpowiadające kompetencjom Ministerstwa Wojny, zaś Komenda Legionów posiadała uprawnienie analogiczne do sztabu generalnego. W praktyce oznacza to, że cały proces organizacji oddziałów i ich wyposażenia należał do zadań Departamentu, który powinien się jednak kierować wskazówkami Komendy. W momencie złożenia przysięgi przejmowała ona gotowe już jednostki, szkoliła je i oddawała do dyspozycji Naczelnej Komendy Armii, zob. ANK, NKN, teczka 216 (mikrofilm 100.414), k. 4. 862 W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie…, s. 28-29, s. 81. 863 ANK, NKN, teczka 446 (mikrofilm 100.657), k. 24. 864 J. Rzepecki, Sprawa…, s. 115. 865 zob. Rozdział IV. 866 W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie…, s. 28-29, s. 32. 867 zob. J. Piłsudski, Moje pierwsze boje, Łódź 1988, s. 25-76. 868 W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie…, s. 33-38. Department Wojskowy NKN i nieustannie powiększające się o nowe grupy składających przysięgę żołnierzy, już wkrótce mogły osiągnąć pełną gotowość bojową i stać się 2 pułkiem Legionu Zachodniego862. Tymczasem niezaprzysiężony jeszcze Legion Wschodni, maszerując przez Lubień Wielki, Sambor i Chyrów, 6 września dotarł wreszcie do Sanoka, po czym ze względu na trudności aprowizacyjne rozlokowany został m.in. w Brzozowie, Rymanowie i Krośnie863. Jego liczebność w przybliżeniu możemy szacować na ok. 6200 tysiąca ludzi, tylko w części uzbrojonych i nie stanowiących zwartej formacji864. Właściwie był to zlepek oddziałów będących już na wyższym stadium organizacji oraz grup, które w składzie legionu pojawiły się zupełnie przypadkowo. W tym samym czasie większość członków Sekcji Wschodniej znalazła się w Krakowie, gdzie powołując zastępców próbowano odtworzyć jej skład. Tym samym niemal wszystkie instytucje naczelnego Komitetu Narodowego, a także Komenda Główna Legionów, znalazły się pod Wawelem. W ciągu najbliższych tygodni Departament Wojskowy Sekcji Zachodniej konsekwentnie działał na rzecz zorganizowania logistycznego wsparcia dla przebywającego w Krakowie 2 pułku865. Cały czas formowano i wyposażano też nowe jednostki, które w przyszłości przekształcić się miały w 3 pułk Legionu Zachodniego. Nieustannego wsparcia, szczególnie na polu kontaktów z władzami austriackimi udzielano też 1 pułkowi walczącemu w Królestwie pod wodzą Józefa Piłsudskiego. Dzięki temu w połowie września legioniści otrzymali wreszcie upragnione karabiny Mannlichera866. Między 16 i 25 września pułk ten stoczył nad Wisłą oraz Nidą, w rejonie Nowego Korczyna i Opatowca, swoje pierwsze poważniejsze walki867. Legioniści utrzymali przydzielone im pozycje i zadali Rosjanom znaczne straty. Po raz pierwszy można też było mówić o stratach – po stronie polskiej poległo 17 żołnierzy868. Postawa 1. pułku, a także dalsze zabiegi Departamentu Wojskowego oraz Komendy Legionów przyniosły efekty w postaci kolejnych koncesji ze strony władz wojskowych. 2 października przyznano legionistom tak istotny status prawny kombatantów, kilka dni później zwolniono ich z obowiązku noszenia czarno-żółtych opasek, zaś 11 października wydano zgodę na poszerzenie 1 pułku do 6 tysięcy ludzi869. Warto nadmienić, że w tym okresie doszło do jeszcze jednej istotnej zmiany. 25 września w miejsce gen. Rajmunda Baczyńskiego nowym komendantem Legionów mianowano gen. Karola Trzaskę-Durskiego870. Podobnie, jak jego poprzednik, uchodził on za niczym się nie wyróżniającego, wiernego monarchii służbistę, jednak w ciągu najbliższych miesięcy na swój sposób zżył się on z Legionami i personalnie miał do nich stosunek nader serdeczny871. 869 Ibidem, s. 40; M. Klimecki, Legiony Polskie…, [w:] W. Sienkiewicz (red.), Legenda Legionów…, s. 30; Legiony polskie…, s. 26-27. Przyznanie oficjalnego statusu kombatantów było nader istotne w obliczu wydanej 24 sierpnia odezwy Wielkiego Księcia Mikołaja o nieuznawaniu Legionów za stronę wojującą i zwalczaniu ich na wszelkie możliwe sposoby. Możemy w niej przeczytać: „Nie mogę ani chwili dłużej pozwalać, aby osoby narodowości polskiej mogły liczyć na wspaniałomyślność Wielkiej Rosji, kiedy faktycznie biorą udział we wrogich nam działaniach i to w tak niegodny sposób, jak stosowanie pocisków dum-dum ze spiłowanym szpicem”, zob. HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 473, K.u.k. Armeeoberkommando Narchrichtenabteilung K/K Nr 1717, An den k.k. Ministerpräsidenten, am 15. November 1914, Abschrift: Verlautbarung des Höchstkommandierenden. 870 W. Milewska, J. T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie…, s. 38. 871 J. Dąbski, Wojna…, s. 91-92. 872 M. Klimecki, Legiony Polskie…, [w:] W. Sienkiewicz (red.), Legenda Legionów…, s. 27. 873 Ibidem, s. 85. 874 Telegram Naczelnego Komitetu Narodowego do Naczelnej Komendy Armii, zob. Legiony polskie…, s. 30-31. 875 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 241, 244, telegram Leo i Jaworskiego do MSZ, Telegramm Nr 4588, Krakau 16.Oktober 1914. Tymczasem AOK podjęła decyzję, co do dalszych losów gotowego już do walki 2. pułku, nad którym komendę objął płk Zygmunt Zieliński872. Około 20 września przyszedł do Krakowa niespodziewany rozkaz, że formacja ta ma zostać wysłana nie, jak się powszechnie spodziewano, do Królestwa, ale na Węgry, konkretnie zaś w zagrożone przez Rosjan Karpaty Wschodnie. 30 września pułk ostatecznie wyruszył z Krakowa873. W ten sposób rozpoczęła się wojenna epopeja późniejszej brygady „żelaznej”, czy też „karpackiej”. 5 października, wprost z wagonów kolejowych, pułk skierowano do walki. Decyzja ta stała oczywiście w jaskrawej sprzeczności z wyobrażeniami Naczelnego Komitetu Narodowego, którego działacze przekonani byli, że Legion Zachodni stanowić będzie zwartą siłę bojową. Próbowano w tej sprawie rzecz jasna interweniować w AOK. Kiedy bezpośrednie starania w dowództwie nie dały żadnego rezultatu, postanowiono zwrócić się do Naczelnej Komendy Armii za pośrednictwem MSZ.874 Telegram w tej sprawie, podpisany przez Lea i Jaworskiego, wysłany został 16 października875. Dowództwo pozostało jednak nieugięte. 24 października nie wyraziło ono zgody na przeniesienie 2 pułku do Królestwa i połączenie go z innymi formacjami legionowymi ze względu na wykonywanie przez niego „ważnych celów militarnych w Karpatach” 876. Na tym polu NKN zanotował więc bolesną porażkę, kolejną już w relacjach z AOK. 876 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 332-333, Der Vertreter des k. und k. Ministerismus des Auszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, Nr 543, Neu-Sandec am 24. Oktober 1914, Gegenstand: Polnische Legionen . 877 AAN, Polska Organizacja Narodowa (sygn. 49), teczka 9, k. 4. Założenie organizacji tuż przed złożeniem przez 1 pułk Legionów przysięgi sugeruje możliwość ścisłego powiązania tych dwóch faktów. Pojawiające się później informacje o zjeździe założycielskim można zrzucić na karb mistyfikacji, w których środowisko Piłsudskiego miało już przecież doświadczenie. 878 J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 271; K. Srokowski, N.K,N…., s. 217. 879 M. Sokolnicki, Rok…, s. 234-235. Na dzieje Naczelnego Komitetu Narodowego w największym stopniu wpłynęły jednak w tym okresie dwa, niezwykle skomplikowane i w pewnych aspektach związane ze sobą zagadnienia: sprawa Polskiej Organizacji Narodowej oraz stopniowy rozpad Legionu Wschodniego. 3.2.1 Sprawa Polskiej Organizacji Narodowej Sprawa ta w prostej linii wynikała z zarysowanego już napięcia pomiędzy Naczelnym Komitetem Narodowym, a działającymi przy 1 pułku stronnikami Józefa Piłsudskiego. Jak pamiętamy działalność komisariatów wojskowych, w tym szczególnie operującego w Kielcach głównego komisariatu pod przewodnictwem Michała Sokolnickiego, omal nie doprowadziła do rozpoczęcia przez Austriaków aresztowań. Ścisły związek pomiędzy żołnierzami 1 pułku, a działaczami komisariatów, mógł przy takim obrocie sprawy doprowadzić do rozmaitych dramatycznych wydarzeń, a nawet buntu i zbrojnej konfrontacji legionistów z wojskiem austriackim. Stąd też zupełnie naturalnym wydaje się, że Jaworski ostrzegł Piłsudskiego o grożącym mu niebezpieczeństwie, ten zaś zorientował się, że dłużej jego kontrowersyjnych struktur utrzymywać już się nie da. Pamiętajmy, że cała sprawa nakładała się w dodatku na niezwykle delikatną kwestię skłonienia legionistów do złożenia przysięgi. W tych okolicznościach około 4 września 1914 r. zapadło w Kielcach postanowienie o utworzeniu nowej, tajnej struktury: Polskiej Organizacji Narodowej877. Według przekazu Michała Sokolnickiego jej inicjatorem miał być w całości Józef Piłsudski. Nie dysponujemy żadnymi śladami, aby doszło, jak podają niektóre opracowania, do jakiegokolwiek zjazdu założycielskiego878. Komendant oświadczył po prostu Michałowi Sokolnickiemu, a także przybyłemu właśnie do Kielc Witoldowi Jodce, że mają się zająć tworzeniem nowej organizacji879. Niejednoznaczny wydaje się również cel takiego posunięcia. Konstanty Srokowski interpretuje je jako logiczne rozwinięcie działalności komisariatów880. Jan Rzepecki – i trzeba mu przyznać dużo racji – widzi ją raczej, jako zręczny unik Piłsudskiego w obliczu grożącego mu ze strony Austriaków niebezpieczeństwa881. Kłujące w oczy komisariaty znikały, a właściwie schodziły do podziemia. Posunięcie to wynikało także z całokształtu ówczesnej sytuacji. Kiedy stało się już jasne, że Legiony Polskie, podlegające od 5 września pod względem wojskowym dowództwu najbliższego korpusu, zaś pod względem politycznym związane z Naczelnym Komitetem Narodowym, formalnie ograniczającemu swoją akcję do terenu Galicji, nie mogą być w sposób jawny związane z żadną, angażującą ludność Królestwa akcją polityczną. 880 K. Srokowski, N.K,N…., s. 217. 881 J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 271. 882 AAN, Polska Organizacja Narodowa (sygn. 49), teczka 3, k. 2. Znamienne jest, że w przeciwieństwie do działających lokalnie komisariatów, PON pomyślana była jako znacznie większe przedsięwzięcie polityczne, obejmujące docelowo cały obszar kongresówki. Manifest założycielski, tzw. „Ustawa o PON” przewidywała, że organizacja ta „ma na celu wywołanie w Królestwie Polskim zbrojnego powstania przeciw Rosji, tworzenie w tym celu Wojska Polskiego oraz organizowanie wszechstronne społeczeństwa w duchu niepodległościowym”882. Oznaczało to, że niepodległościowcy z niesamowitym uporem starali się po prostu realizować swój stary program polityczny – rozpoczęcia ludowego powstania przeciw Rosji, którego siłą napędową byłyby zorganizowane oddziały wojska polskiego. Wychodzono z założenia, że choć nie udała się akcja z wkroczeniem strzelców do Królestwa, nie udało się utrzymać jawnych komisariatów, udać się musi stworzyć nową, pół-tajną strukturę. Jedyne co naprawdę dziwi, to niezmącona wiara w możliwość porwania mieszkańców Królestwa do walki. Wiele innych, wydawanych w tym czasie przez niepodległościowców pism i dokumentów, jednoznacznie mówi o wielkim rozczarowaniu, jakie przyniosła im akcja strzelecka. Świadomość prorosyjskości, a przynajmniej bierności, większości mieszkańców Królestwa jak najbardziej istniała. Uparte kontynuowanie tego kierunku wydaje się raczej konsekwencją wszystkiego, co się już wydarzyło. Na terenie Królestwa znalazły się bowiem niewielkie grupy, które akcję insurekcyjną popierały. Tych kadr nie można było porzucić, a na pewno szkoda było ich dalej nie wykorzystywać. Należy wziąć też pod uwagę jeszcze jeden czynnik – zupełne podporządkowanie się sztywnej formule, jaką narzucała przynależność do Legionów Polskich było całkowicie obce politycznemu temperamentowi Józefa Piłsudskiego oraz jego towarzyszy. Legiony stanowiły przedsięwzięcie, do udziału w którym komendant strzelców został zmuszony przez czynniki zewnętrzne. Poza ocaleniem oddziału pozwalały mu one „przechować” gdzieś strzeleckie kadry, czekając na lepsze dla realizacji jego planów czasy883. Jednak zależność od austriackich władz wojskowych, którą automatycznie oznaczały Legiony, bez wątpienia nie stanowiła szczytu jego politycznych marzeń, nawet jeśli nie były one wówczas do końca skonkretyzowane. Dla doświadczonego konspiratora zupełnie naturalnym było więc tworzenie struktur, które pozwalałyby zachować jakiś obszar samodzielności i niezależności. 883 Piłsudskiemu przypisuje się przewidywanie przed wojną klęski wszystkich trzech państw zaborczych. Miał o tym mówić w czasie swojego wykładu w Paryżu 21 lutego 1914 r. zob. J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 58-60; W. Suleja, Orientacja…, s. 24. Stwierdził wtedy wprost, że zwycięstwo pójdzie „z zachodu na wschód”, tzn. Rosja zostanie pobita przez państwa centralne, te zaś ulegną siłom anglo-francuskim. Trudno powiedzieć, czy myślenie to towarzyszyło mu również we wrześniu 1914 r., z pewnością miał jednak świadomość, że losy wojny mogą potoczyć się różnie i nie należy odcinać sobie możliwości elastycznego na nie reagowania. 884 AAN, Polska Organizacja Narodowa (sygn. 49), teczka 3, k. 2. 885 Ibidem 886 M. Sokolnicki, Rok…, s. 235. 887 AAN, Polska Organizacja Narodowa (sygn. 49), teczka 3, k. 4, 5. 888 ANK, NKN, teczka 109 (mikrofilm 100.298), k. 8. 889 AAN, Polska Organizacja Narodowa (sygn. 49), teczka 3, k. 4. Analiza struktury PON nie pozostawia wątpliwości, że miała ona stanowić większe przedsięwzięcie polityczne. Na jej czele stanęła Komisja Organizacyjna, składająca się z przewodniczącego, wiceprzewodniczącego, a także kierowników wydziałów: wojskowego, spraw zewnętrznych, prasowego, skarbowego i organizacyjno-agitacyjnego884. Komisji podlegać miały bezpośrednio struktury terenowe, czyli komisariaty885. Nazwa ta nie jest zresztą przypadkowa – przynajmniej pierwsze z nich powstawały poprzez zwyczajną transformację istniejących uprzednio komisariatów wojskowych886. Organy te miały w założeniu zajmować się nie tylko działalnością wojskową, ale w razie potrzeby wchodzić też w rolę instytucji samorządowych prowadzących działania na rzecz „polepszenia wszystkich dziedzin życia”, w szczególności tych, które zostały zaniedbane przez władze rosyjskie887. Zasadniczym celem działalności miała być jednak akcja zaciągowa, skarbowa oraz intendencka, a więc werbowanie ochotników do tworzenia jakiś bliżej niesprecyzowanych polskich jednostek, zbieranie pieniędzy oraz zapewnienie oddziałom utrzymania888. W bliżej nieokreślonej przyszłości planowano też powołać jako organ nadrzędny tzw. Radę Naczelną, jednak aż do jej powstania organizacją miała kierować Komisja Organizacyjna889. Zarysowana w ten sposób struktura organizacji pod wieloma względami sprawiała wrażenie lustrzanego wręcz odbicia galicyjskiej NKN - także jeśli chodzi o określenie celów działalności. Jedyną wyraźną różnicę stanowiło położenie większego nacisku na aspekt administracyjno-samorządowy, co tłumaczyć można zarówno większymi, w jawny sposób państwowotwórczymi ambicjami, jak i funkcjonowaniem w zupełnie innej rzeczywistości politycznej. W Królestwie Polskim na terenach opuszczonych przez rosyjskie wojsko i organy władzy faktycznie powstawała pewna administracyjna próżnia, w którą teoretycznie przynajmniej mogła wejść jakaś zdecydowana i dobrze zorganizowana siła. Postanowienia ustawy nie pozostały bynajmniej na papierze. Z początkiem września stojący na czele Komisji Organizacyjnej Michał Sokolnicki zaczął mianować komisarzy w rozmaitych miastach i miasteczkach południowej części Królestwa Polskiego890. Wiemy, że takich komisariatów powstało łącznie 26, jak się okazuje nie tylko w Królestwie, ale też w Galicji (Sucha Beskidzka), na austriackim Śląsku (Cieszyn), a nawet w Niemczech (Wrocław)891. W ciągu kilku dni zorganizowano też w Kielcach wszystkie organy centralne PON, w których już 8 września rozmaite funkcje sprawowało łącznie 56 osób892. Na czele organizacji formalnie stanął Witold Jodko Narkiewicz, większość czynności faktycznie wykonywał jednak jego zastępca Michał Sokolnicki. 890 AAN, Polska Organizacja Narodowa (sygn. 49), teczka 1, k. 1-2. 891 ANK, NKN, teczka 109 (mikrofilm 100.298), k. 2. 892 W składzie PON znaleźli się wówczas m.in. Iza Moszczeńska, Aleksandra Szczerbińska i Leon Wasilewski, zob. AAN, Polska Organizacja Narodowa (sygn. 49), teczka 3, k. 6-8. 893 K. Srokowski, N.K.N…., s. 221. 894 Cyt za R. Świętek, Lodowa ściana…, s. 723. 895 Szerzej o kontaktach członków PON z wywiadem oraz przedstawicielami armii niemieckiej, zob. J. Gaul, Na tajnym froncie…, s. 121-129; R. Świętek, Lodowa ściana…, s. 726-756. 896 J. Gaul, Na tajnym froncie…, s. 121. Trudno powiedzieć, jak potoczyłyby się dalej losy Polskiej Organizacji Narodowej, gdyby nie fakt, że obszar, na którym działała znalazł się w znacznej mierze pod okupacją niemiecką. Nawiązane wówczas kontakty działaczy PON z przedstawicielami cesarskiej armii oraz wywiadu dały niespodziewanie pozytywne rezultaty. W przeciwieństwie do Austriaków, Niemcy imponowali polskim aktywistom doskonałą organizacją, towarzyszyła im aura zwycięstwa i co najważniejsze, odnosili się do polskiego ruchu niepodległościowego z życzliwością oraz zaufaniem893. Walery Sławek pisał wówczas: „gdy czegoś nie mogliśmy dostać od Austriaków, to otrzymywaliśmy od Niemców”894. Zachęceni tym działacze PON wchodzili z Niemcami w coraz bardziej intensywną współpracę895. Stronnicy Piłsudskiego otrzymywali coraz więcej możliwości działania. Odwdzięczać się mieli głównie tropieniem szpiegostwa i moskalofilstwa896. Kulminacja tych kontaktów nastąpiła na początku października, kiedy Niemcy rozpoczynali ofensywę w kierunku Warszawy. 3 października 1914 r. Jodko i Sokolnicki podpisali w Krakowie tajną umowę o współdziałaniu z dowództwem 9 armii niemieckiej897. PON zobowiązała się w niej do szeregu szeroko zakrojonych działań o charakterze dywersyjnym, m.in. niszczyć rosyjską sieć telegraficzną, telefoniczną, pływające po Wiśle statki wojskowe i wreszcie organizować w Warszawie powstanie. Kolejne porozumienie podpisano 10 października – ustalono, że jednostki PON w sile 500 piechoty oraz 160-osobowy szwadron jazdy wezmą udział szturmie 9 armii na Warszawę898. Perspektywy Piłsudczyków wyglądały więc na tym etapie nader poważnie. Ponoć Sosnkowski zastanawiał się nawet nad przeniesieniem 1 pułku pod dowództwo niemieckie899. Na tym jednak cała sprawa się skończyła. Ofensywa państw centralnych na Dęblin i Warszawę załamała się w drugiej połowie października, zaś stosunki PON z Niemcami zaczęły się zdecydowanie pogarszać. Najprawdopodobniej Niemcy, którzy coraz bardziej zdecydowanie zaczynali optować za odłożeniem rozwiązania sprawy polskiej na później, nie chcieli się wiązać z jakąkolwiek organizacją, która wymuszałaby na nich mgliste nawet deklaracje. Zarzucili PON np. iż w czasie wiecu w Częstochowie z udziałem legionistów, padły słowa o konieczności rozprawienia się „najpierw z jednym zaborcą”, co w oczywisty sposób sugerowało, że w kolejce czekają też kolejne państwa rozbiorowe900. 2 listopada Niemcy unieważnili umowę z PON901. Bez niemieckiego wsparcia organizacja okazała się strukturą stosunkowo słabą i efemeryczną. Właściwie jedyny większy obszar, na którym udało jej się uzyskać poważniejsze wpływy i popularność stanowiło Zagłębie Dąbrowskie, gdzie jeszcze w listopadzie urządzała szeroko zakrojone obchody rocznicy powstania z 1830 r.902. 897 R. Świętek, Lodowa ściana…, s. 740—743. 898 Ibidem, s. 747.. 899 K. Srokowski, N.K.N…., s. 221. 900 R. Świętek, Lodowa ściana…, s. 753. 901 J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 278. 902 ANK, NKN, teczka 218 (mikrofilm 100.416), s. 5. 903 K. Srokowski, N.K.N…., s. 214. Pozostaje jeszcze odpowiedzieć na pytanie, czy działalność PON miała znaczenie dla funkcjonowania NKN? Pozornie – nikłe, przede wszystkim dlatego, że w krakowskim komitecie niemal w ogóle nie istniała świadomość tego, co właściwie robi PON. Zdecydowanie większe emocje budziły funkcjonujące przed 5 września jawne komisariaty. Wprawdzie NKN ograniczał swoją działalność tylko do Galicji, niemniej jednak organy te były ściśle związane z 1 pułkiem legionów, który w okresie tym podlegał jeszcze, przynajmniej teoretycznie, władzy Departamentu Wojskowego. W efekcie, jak już wspomniano, Władysław Leopold Jaworski musiał się tłumaczyć władzom wojskowym, że z działalnością komisarzy nic wspólnego nie mają903. Sytuacja zupełnie zmieniła się natomiast po złożeniu przysięgi. 1 pułk przeszedł pod jurysdykcję Komendy Legionów, zaś komisariaty niebawem zwinięto. Kiedy do Krakowa dotarły informacje o utworzeniu PON, to owszem, uznano ją w pewnym sensie za organizację konkurencyjną i zdradzenie przez część byłej KSSN postanowień z 16 sierpnia904. Stwierdzono wówczas, że żadna z podpisujących porozumienie grup „(…) nie podda się żadnemu tego rodzaju tajnemu związkowi, nie utworzonemu za wspólnem porozumieniem Naczelnego Komitetu Narodowego z organizacjami w Królestwie”, zaś „stanowienie o politycznych sprawach Królestwa Polskiego może nastąpić tylko w porozumieniu z organizacją w Królestwie Polskiem, zbudowaną na podobnych zasadach, co organizacja wspólna w Galicji”905. Nie omieszkał wykorzystać tego oczywiście Stanisław Stroński, który wykorzystywał ten fakt do nieustannego atakowania w czasie obrad Sekcji Zachodniej działaczy byłej KSSN906. Na posiedzeniach plenarnych całego NKN w dniach 17 i 18 września sprawę PON wykorzystana została przez polityków dawnego CKN do gremialnego ataku na byłą KSSN, szczególnie socjalistów. Temperatura obrad była niezwykle wysoka. Pośród rozmaitych okrzyków i obelg zgłoszono uchwałę potępiającą działalność niepodległościowców w Królestwie, jednak Leo nie dopuścił do głosowania i przerwał posiedzenie907. 904 Ibidem, s. 218. 905 Dokumenty Naczelnego Komitetu Narodowego…, s. 3-4. 906 K. Srokowski, N.K.N…., s. 251-252. 907 Ibidem, s. 252-253. Powodów takiego posunięcia prezesa jest przynajmniej kilka. Dalsza dyskusja nad uchwałą mogła mieć nieobliczalne skutki i doprowadzić do rozbicia NKN. Poza tym coraz lepiej funkcjonował już sojusz konserwatystów, demokratów i socjalistów, kształtowany od pamiętnej nocnej narady z 15 na 16 sierpnia i stopniowo wzmacniany w toku kolejnych dyskusji i sporów, szczególnie dotyczących nieszczęsnej kwestii legionowej przysięgi, tak więc najprawdopodobniej Leo chciał w pewnym sensie ochraniać Daszyńskiego, tym bardziej, że atakowanie go za politykę stronników Piłsudskiego w Królestwie było grubym nadużyciem. Politycy NKN związani dawniej z KSSN najprawdopodobniej na tym etapie nie utrzymywali jeszcze żadnych związków z PON i w pełni angażowali się w prace krakowskiego Komitetu. Kolejnym powodem przerwania tej dyskusji z pewnością była też chęć skierowania jej na zupełnie inne tory – sprawy odwlekanej przysięgi Legionu Wschodniego, o której będzie jeszcze później mowa. W ogóle mamy prawo przypuszczać, że wyciągnięcie w tym czasie sprawy PON miało stanowić pewnego rodzaju odwrócenie przez dawny CKN uwagi od coraz bardziej nabrzmiałej kwestii Legionu Wschodniego. Niezależnie od tego, jaką interpretację przyjmiemy faktem jest, że rozgrywki partyjne doprowadziły do tego, iż dyskusja o PON została na forum NKN praktycznie ucięta. W drugiej połowie września oraz w październiku 1914 r. członków Komitetu zajmowały już zupełnie inne, dramatyczne wydarzenia. NKN działał w Galicji, PON w południowo-zachodniej części Królestwa, zaś 1 pułk Legionów walczył pod Dęblinem. Punktów stycznych pozornie zatem nie było. Pomimo tego pewien problem z Polską Organizacją Narodową jednak wyraźnie istniał. Dążąc do przejęcia 1 pułku Legionów i oddania go pod komendę niemiecką, PON podjęła de facto działania przeciwko NKN, choć ze względu na utrzymanie ich konspiracyjnego charakteru do otwartego konfliktu tym razem nie doszło. Było to więc dla krakowskiego Komitetu zagrożenie tylko potencjalne. Pomimo braku szczegółowej wiedzy, skali kontaktów niepodległościowców z Niemcami nie dało się nie zauważyć i to zaczęło już członków NKN wyraźnie niepokoić. Jaworski opracował w tej sprawie memoriał, który następnie za pośrednictwem Bilińskiego został przekazany Ministerstwu Spraw Zagranicznych. Możemy przypuszczać, że wpłynęło to na mającą w niedługim czasie miejsce austro-węgierską interwencję dyplomatyczną, która zarzucała Niemcom popieranie działalności i propagandy PON908. 908 W. Suleja, Orientacja…, s. 86-87. 909 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, k. 54. 910 J. Rzepecki, Sprawa…, s. 133. Jeśli chodzi o znaczenie PON dla działalności NKN, to co do jednej sprawy nie możemy mieć jednak wątpliwości - zagospodarowała ona tzw. grupę Piłsudskiego, a więc działaczy dawnej KSSN oraz Związków Strzeleckich, którzy nie weszli może do Prezydium Komitetu, ale ze względu na podpisane przez Komisję Tymczasową porozumienie winni byli działać pod szyldem NKN. Zarówno w swojej masie, jak i w sensie propagandowym, niepodległościowcy wraz z popierającą ich, dynamiczną i zorganizowaną młodzieżą, albo z krakowskiego Komitetu już odeszli, albo niebezpiecznie balansowali na granicy jego opuszczenia. 3.2.2. Sprawa Legionu wschodniego – ostateczne rozbicie NKN Tymczasem Legion Wschodni kontynuował swoją galicyjską odyseję. Podczas pobytu w Sanoku przeprowadzono pierwszy podział na bataliony i pułki, wyznaczono dowódców i rozpoczęto ćwiczenia, można więc powiedzieć, że Legion nieco okrzepł jako formacja zbrojna909. Pewien problem stanowiło utrzymywanie cały czas odrębności poszczególnych organizacji strzeleckich910. Do Legionu dołączył tutaj kapitan Jasienicki, który powołując się na rozkazy AOK, zaczął domagać się przeniesienia oddziałów do Krakowa. Decydujący o najważniejszych sprawach przewodniczący Wydzału Wojskowego Sekcji Wschodniej Aleksander Skarbek zdecydowanie jednak odmowił, argumentując, m.in., iż Jasienicki nie ma ze sobą żadnego pisma z NKN, zaś Legion, jako formacja niezaprzysiężona, podlega tylko Komitetowi. Niebawem okazało się, że w Sanoku zakwaterowany ma zostać AOK, w związku z tym Legion Wschodni przesunięty został do Jasła. Dotarł tam 12 września. Na miejscu dokończono jego organizację, zaczęły jednak narastać konflikty i rozgrywki na linii Wydział Wojskowy – AOK. Nastroje zaczęły się wyraźnie psuć, do czego przyczynił się m.in. wiele znaczący incydent. Otóż na stacji kolejowej w Jaśle znalazł się transport, podpisany „Für polnische Legionäre in Sanok” i zawierający 750 Mannlicherów oraz 24 karabiny maszynowe. Na żądanie Wydziału Wojskowego został on natychmiast wydany przez naczelnika stacji i rozprowadzony wśród żołnierzy. Niebawem dotarła jednak z AOK depesza, że broń należy zwrócić, gdyż transport przeznaczony był dla pospolitego ruszenia w Sanoku, a zaadresowanie go dla Legionu stanowiło pomyłkę911. W toku dalszych, wynikających z tego konfliktów rezygnację z funkcji dowódcy Legionu złożył kpt. Fijałkowski912. Formacja znalazła się tym samym pod niemal nieograniczonym wpływem cywilnego bądź co bądź, Wydziału Wojskowego z Aleksandrem Skarbkiem na czele. 911 ANK, NKN, teczka 446 (mikrofilm 100.657), k. 30. 912 K. Srokowski, N.K.N…., s. 245. 913 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, s. 86-87. 914 ANK, NKN, teczka 446, k. 32. W czasie pobytu w Jaśle co do dalszych losów Legionu w sposób coraz bardziej stanowczy wypowiadać się zaczęła AOK, zaś konkretnie zajmujący się w zastępstwie Conrada polskimi jednostkami ochotniczymi Oskar Hranilović. Wobec zbliżania się do Jasła wojsk rosyjskich domagał się on przeniesienia Legionu do Krakowa, przede wszystkim celem jego zaprzysiężenia oraz podzielenia. Oddziały lepiej wyposażone i wyszkolone miały być wysłane na front, pozostali weszliby do garnizonu twierdzy Kraków913. Oznaczałoby to rzecz jasna utratę wpływu na wielu żołnierzy przez Wydział Wojskowy i Narodową Demokrację. Aleksander Skarbek zdecydowanie się więc tym pomysłom sprzeciwił i podczas bezpośredniego spotkania z Hraniloviciem udało mu się uzyskać zgodę, aby zamiast pod Wawel przenieść Legion, wykorzystując dostępne akurat połączenie kolejowe, do Mszany Dolnej914. Z Jasła Legion wschodni przeniósł się zatem do Mszany Dolnej i do Rabki. Wcielono tu do niego także ochotników z Galicji Zachodniej, w tym członków Drużyn Bartoszowych oraz oddział ze Śląska. Wcześniej obie te grupy były żywione i częściowo wyekwipowane przez Sekcję Zachodnią915. Tymczasem w oddziałach zaczęła się pojawiać daleko posunięta demoralizacja oraz objawy rozprężenia. Ludzie byli zmęczeni, coraz bardziej sfrustrowani odwrotem, austriackimi klęskami oraz przedłużającym się stanem politycznego zawieszenia. Dochodziła do tego także inna, posiadająca polityczny wydźwięk sprawa. W okresie późniejszym, pośród padających pod adresem dowództwa Legionu oraz Wydziału Wojskowego oskarżeń, jedno z najważniejszych miejsc zajmowało zawsze prowadzenie jawnej i bardzo gwałtownej propagandy przeciwko Legionom916. Działający w wojsku agitatorzy mieli przekonywać, że wobec braku politycznych gwarancji ze strony władz Austro-Węgier polskie formacje ochotnicze nie posiadały racji bytu917. Uczciwie rzecz ujmując trzeba przyznać, że niestety nie dysponujemy dużą ilością konkretnych przykładów tego rodzaju działań, niemniej te, które istnieją, pozwalają stwierdzić, że oskarżenia są w znacznej mierze prawdą918. Agitacja padała jednak na podatny grunt. Musimy pamiętać, że ochotnicy z Galicji wschodniej w znacznie większym stopniu, niż ich koledzy z zachodu wywodzili się z organizacji, które pozostawały od wielu lat pod wpływami Narodowej Demokracji. Żołnierze Legionu Wschodniego stanowili zatem żywioł ze swej natury wobec monarchii austro-węgierskiej nieufny. 915 ANK, NKN, teczka 2 (mikrofilm 100.187), k. 7. 916 Pod sąd. Historya Legionu Wschodniego, Sosnowiec 1914, s. 4; I. Daszyński, Pamiętniki…, t. I, s. 181. 917 R. Starzyński, Cztery lata…, s. 108; K. Srokowski, N.K.N…., s. 246. 918 ANK, NKN, teczka 446, k. 106. Jak się do tego wszystkiego odnosił tymczasem Naczelny Komitet Narodowy? Jeżeli w sierpniu dopiero zarysowywały się rozmaite konflikty i napięcia, to we wrześniu wszystko zmierzało już w stronę ostatecznej konfrontacji socjalistów, którzy uznawani byli za forpocztę całego obozu niepodległościowego oraz wszechpolaków, przewodzących stronnictwom dawnego CKN. Charakterystyczne jest, że oba te środowiska rozpoczęły wówczas prowadzenie na własną rękę wielkich akcji politycznych i tworzenie nowych, stojących ze sobą w jaskrawej sprzeczności, faktów dokonanych. Z jednej strony działacze byłego KSSN tworzyli w Królestwie Polskim struktury PON, zaś z drugiej Narodowi Demokraci w sposób coraz bardziej wyraźny sabotowali przekształcenie Legionu Wschodniego w pełnowartościową siłę bojową. W pewnym sensie i jedni i drudzy łamali więc postanowienia z 16 sierpnia. Między nimi znajdowali się „umiarkowani” konserwatyści krakowscy i demokraci, których łączył jednak z politykami byłego KSSN coraz wyraźniejszy, niepisany sojusz. Decydowały o nim przynajmniej dwie sprawy. Po pierwsze, obie frakcje, z różnych powodów deklarowały chęć przystania na warunki organizacji Legionów określone przez AOK. Socjaliści chcieli po prostu jak najszybciej rozpocząć akcję zbrojną i nie przywiązywali wagi do politycznych deklaracji. Z kolei konserwatyści i demokraci nie widzieli żadnych możliwości przeciwstawienia się regulacjom AOK, zaś stworzenie Legionów, nawet według austriackiej formuły, przedłużało szansę na zrealizowanie w przyszłości jakiejś formy rozwiązania austro-polskiego. Po drugie, o sojuszu tym decydowały zadawnione spory jednych i drugich z Narodową Demokracją, prowadzone z ogromną intensywnością jeszcze w okresie przedwojennym i ze zdwojoną siłą kontynuowane już po wybuchu wojny. Wszystko to prowadziło do coraz wyraźniejszego formułowania wzajemnych oskarżeń. W oczach wszechpolaków konserwatyści i demokraci gotowi byli popierać Austrię całkowicie bezwarunkowo, zaś ich rola w coraz większym stopniu sprowadzała się do zapewnienia socjalistom swoistego, politycznego parawanu919. Z kolei socjaliści coraz bardziej dochodzili do wniosku, że zgoda ze „zdeklarowanymi rusofilami” nie jest na dłuższą metę możliwa i wskazane staje się wyeliminowanie ich z politycznej sceny920. W tym samym czasie, w czasie jednej z narad działaczy dawnego CKN padł pomysł, aby wobec niemożności potępienia przez kierownictwo NKN skandalicznego zachowania stronników Piłsudskiego w Królestwie, usunąć się z Komitetu921. Jak widzimy, już w połowie września 1914 r., a więc ledwie w miesiąc po utworzeniu NKN, po obu stronach konfliktu istniała gotowość do rozbicia organizacji. 919 OSS, Papiery Rozwadowskich…, k. 74. 920 W. Suleja, Orientacja…, s. 78. 921 OSS, Papiery Rozwadowskich…, k. 46. 922 J. Faryś, Stanisław Stroński…, s. 38-39. 923 K. Srokowski, N.K.N…., s. 252-253. Do tego jeszcze jednak nie doszło – głównie ze względu na postawę Stanisława Strońskiego, który namówił Tadeusza Cieńskiego do wstrzymania się z tak kategorycznymi posunięciami i próbował równocześnie przekonać Jaworskiego do przeciwstawienia się kunktatorskiej polityce Lea wobec niepodległościowców. Liczył on na to, że korzystając z pośrednictwa Zdzisława Tarnowskiego uda mu się pozyskać przynajmniej niektórych konserwatystów i demokratów dla poparcia swojej rezolucji, w której stanowczo potępiał on działania grupy Piłsudskiego922. Na tym właśnie tle doszło do wspomnianych już obrad pełnego NKN w dniu 17 i 18 września, które, jak pamiętamy, skończyły się przerwaniem przez Juliusza Leo posiedzenia923. Plan Strońskiego skończył się zatem niepowodzeniem. Tymczasem dzień wcześniej, 16 września, na osobiste życzenie prezesa plenum NKN zajęło się niebezpiecznie przedłużającą się sprawą przysięgi Legionu Wschodniego. Niezwykłą, jak na siebie, aktywnością wykazał się na niej Tadeusz Cieński, który ostro krytykował sposób załatwienia przez prezesa oraz Sekcję Zachodnią sprawy przysięgi. Wtórował mu oczywiście Rozwadowski. Pomimo tego, większość obecnych na sali członków NKN wypowiedziała się za wezwaniem Legionu Wschodniego do złożenia przysięgi924. Zadziałała zwykła arytmetyczna przewaga koalicji konserwatywno-demokratyczno-socjalistycznej, wzmocniona dodatkowo faktem, że ze względu na okoliczności wojenne wielu członków Sekcji Wschodniej zwyczajnie nie było obecnych na posiedzeniu. Tadeusz Cieński miał zatem związane ręce – musiał się udać z treścią tej uchwały do przebywającego w Mszanie Legionu. 924 OSS, Papiery Rozwadowskich…, k. 60-64; K. Srokowski, N.K.N…., s. 245-246. 925 J. Rzepecki, Sprawa…, s. 133. 926 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, k. 91. 927 Ibidem. 928 J. Rzepecki, Sprawa…, s. 162. 929 A. Wątor, Ziemianin-polityk…, s. 81-81. 930 Dokumenty NKN, s. 25-26. 19 września doszło tam do kluczowego posiedzenia Wydziału Wojskowego, którym Cieński zdał sprawę z wyników posiedzenia Plenum NKN oraz zarekomendował w jego imieniu złożenie przysięgi925. Według relacji Skarbka – niestety nie jesteśmy w stanie ustalić, do jakiego stopnia jest ona prawdziwa – przewodniczący sekcji wschodniej miał jednak użyć słowa „zaleca”, a nie „wzywa”926. Ponoć stwierdził też, że Sekcja była przeciwna wywieraniu na kogokolwiek nacisku w sprawie złożenia przysięgi. Następnego dnia doszło do wielkiego zebrania „grona oficerskiego”, na którym Skarbek, czując się związany instrukcjami NKN, miał się powstrzymywać od zajęcia jasnego stanowiska, natomiast większość zebranych w bardzo ostry sposób atakowała ideę pozostania w Legionach927. W wypowiedziach przewijać zaczęła się już myśl, że „w Legionach nie chodzi o walkę o Polskę, tylko o obronę granic monarchii, przeto lepiej już walczyć w mundurach austriackich”928. Następnego dnia Skarbek i Cieński udali się do AOK i otrzymali od Hranilovicia deklarację, że Legion nie zostanie zamknięty w twierdzy Kraków, ale skierowany do obrony przełęczy karpackich i wyposażony w nową broń929. Przyszłość formacji została więc już jasno określona. Stanowisko NKN także nie przedstawiało najmniejszych wątpliwości. Tym sposobem nadszedł czas na ostateczne rozstrzygnięcie. 21 września Skarbek i towarzyszący mu Cieński wydali najważniejszy w historii Legionu Wschodniego rozkaz: wobec niepowodzenia starań o zmianę przysięgi, legioniści mają trzy dni, aby sami zdecydować, czy chcą jednak ją złożyć, czy przenieść się do wojska austriackiego, czy też wrócić do domów930. Żołnierze, którzy zdecydują się wystąpić, muszą złożyć broń i mundury, otrzymają natomiast od Wydziału Wojskowego przepustkę na wolny przejazd931. 931 Ibidem, s. 26. 932 K. Srokowski, N.K.N…., s. 247. 933 Raport przedstawiciela MSZ przy AOK, który odwiedził kwaterę Legionu w Mszanie generalnie poświęca dużo uwagi złemu położeniu materialnemu oddziału, zob. HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 338-340, Der Vertreter des k. und k. Ministerismus des Auszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, Nr 564, Neu-Sandec am 26. Oktober 1914, Gegenstand: Polnische Legionen, Die Krise in den polnischen legionen; . 350-359, Der Vertreter des k. und k. Ministerismus des Auszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, Nr 598, Neu-Sandec am 30. Oktober 1914, Gegenstand: Polnische Legionen, Die Geschichte der ostgalizischen Legion. 934 K. Srokowski, N.K.N…., s. 247. 935 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, s. 108. 936 Pod sąd…, s. 11. Rozkaz ten stanowił de facto rozwiązanie Legionu Wschodniego. Wobec wzmagających się już od dłuższego czasu nastrojów, większość żołnierzy zdecydowała się formalnie lub też nieformalnie wystąpić. Srokowski podaje, że ok. 2000 wstąpiło do austriackiego landszturmu, kolejnych 2000 postanowiło wracać do domów, wreszcie jakieś 1000 rozeszło się bezładnie po okolicy932. Kiedy 26 września do Mszany przyjechał generał Trzaska-Durski, z 6500 ochotników zgromadzonych niedawno w Sanoku, zastał tam jedynie 800 – 1000 ludzi, w większości w miarę wyekwipowanych, choć jak twierdzą austriackie raporty, ok. 10% miała podarte obuwie933. Połączył ich z uformowaną właśnie drużyną podhalańską (500 osób) oraz wspomnianym już oddziałem ochotników ze Śląska (300 osób) i stworzył w ten sposób nową formację – już nie Legion Wschodni, ale liczący ok. 1600 ludzi III pułk Legionów934. Tak czy inaczej 26 września Legion Wschodni ostatecznie przestał istnieć, przy czym większość jego żołnierzy po prostu uciekła, co w oczach dowództwa oraz opinii publicznej stanowiło ciężką kompromitację idei legionowej, a pośrednio również NKN. Rozpad Legionu Wschodniego odbił się szerokim echem w społeczeństwie Galicji. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy Legiony stały się dla znacznej części społeczeństwa zachodniej części kraju na tyle ważną sprawą, że klęska jednej z dwóch zasadniczych części tego projektu musiała budzić frustrację. Krakowska prasa rozpoczęła bezpardonowe ataki na wszystkich, których kojarzono z tą sprawą, przede wszystkim Tadeusza Cieńskiego i Aleksandra Skarbka, których posądzano o zdradę stanu i sugerowano, że sprawą powinna się zająć prokuratura935. W Sosnowcu, a więc najprawdopodobniej pod auspicjami Polskiej Organizacji Narodowej, ukazała się broszura o wielce wymownym tytule Pod sąd. Historya Legionu Wschodniego, w której w ostrych słowach nawoływano do radykalnej rozprawy z winnymi rozbicia Legionu936. 13 października odbyło się zwołane na żądanie kilkunastu członków NKN posiedzenie Sekcji Zachodniej. Formalnym powodem zwołania tego spotkania była konieczność zajęcia przez Sekcję stanowiska wobec pojawiających się pod adresem całego Komitetu oskarżeń ze strony austriackich władz wojskowych937. W tej sytuacji Konstanty Srokowski zgłosił projekt uchwały stwierdzającej, że za udaremnienie powstania Legionu Sekcja Zachodnia nie bierze żadnej odpowiedzialności, a nawet akt ten stanowczo potępia. W uchwale tej pojawił się także szereg oskarżeń, m.in. o złamanie postanowień z 16 sierpnia przez włączenie do maszerujących w kierunku Mszany sił niewielkich oddziałów z Galicji Zachodniej oraz przede wszystkim – o prowadzenie wśród żołnierzy agitacji krańcowo niezgodnej z duchem Naczelnego Komitetu Narodowego938. Konkretne nazwiska jednak nie padały. Jaworski starał się jeszcze opanować sytuację i nie dopuścić do eskalacji konfliktu – zdjął on wniosek z porządku obrad ze względu na kwestie, jak to ujął formalne, a mianowicie brak kompetencji Sekcji Zachodniej do stawiania ocen funkcjonowania Sekcji Wschodniej. Ustalono, że w sprawie tej musi się zatem odbyć posiedzenie wspólne, zaś delegatów ze Lwowa wezwano do przedstawienia sprawozdania, w którym zaprezentują oni swój punkt widzenia. 937 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, s. 109. 938 Ibidem, s. 110-111. 939 Biblioteka Jagiellońska (dalej: BJ), Ludomił German, Notatki z wielkich czasów. Fragmenty dziennika (sygn. 8537/I, mikrofilm P-368/4), k. 21-22. 940 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, s. 114. 941 Ibidem, s. 114-115. Przez następne dni napięcie narastało. Sekcja Wschodnia zebrała się dopiero 19 października939. Na posiedzeniu Aleksander Skarbek przedstawił obszerne sprawozdanie, w którym za główny powód rozpadu Legionu uznał sprawę przysięgi940. Z szeregiem merytorycznych oskarżeń wystąpił następnie demokrata Ludomił German, który zarzucał Wydziałowi Wojskowemu m.in.: - niewykonanie postanowienia z 29 sierpnia o zniesieniu w Legionie Wschodnim poszczególnych organizacji strzeleckich; - niewykonanie postanowienia z 16 września o wezwaniu żołnierzy do złożenia przysięgi; - samowolne zdecydowanie o rozwiązaniu Legionu; - niewzywanie na posiedzenia wydziału wiceprzewodniczącego (socjalisty Artura Hausnera)941. German postulował w związku z tym nieprzyjęcie przez Sekcję Wschodnią sprawozdania Skarbka, a tym samym wszelkiej odpowiedzialności za losy Legionu Wschodniego. Takie postawienie sprawy, mimo swojej nieco agresywnej retoryki, dawało w gruncie rzeczy szansę na pacyfikację nastrojów w NKN. Jeśli bowiem Sekcja Wschodnia odrzuciłaby sprawozdanie Skarbka, mogłaby się w pewnym sensie uchronić od odpowiedzialności, za to, co wydarzyło się w Mszanie. Niespodziewanie doszło do wydarzenia nader paradoksalnego. Otóż okazało się, że sprawozdanie Skarbka rzeczywiście nie zostało przyjęte – głównie za sprawą faktu, że na posiedzeniu Sekcji większość głosów miała, o dziwo, koalicja socjalistyczno-demokratyczno-konseratywna. Pomimo, że formalnie była ona zupełnie zdominowana przez Podolaków oraz Narodowych Demokratów, niemal żaden z nich, oprócz głównego zainteresowanego – Skarbka – oraz przewodniczącego Cieńskiego, na posiedzenie nie przybył. Wydział Wojskowy został więc napiętnowany, ale polityczna waga tego aktu była stosunkowo niewielka. Atmosferę w czasie posiedzenia dodatkowo podgrzał jeszcze Skarbek, który bynajmniej nie krył, że decyzję o niezłożeniu przez legionistów przysięgi uważał za słuszną. Stwierdził, że jeśli Wydział Wojskowy wykonałby uchwałę o wezwaniu do przysięgi, kilka tysięcy młodzieży poszło by na pewną śmierć lub kalectwo w imię idei, która nie posiadała żadnej politycznej gwarancji942. De facto przyznał się zatem do zajęcia stanowiska przeciwnego Legionom w takim kształcie, w jakim zostały one zdefiniowane przez AOK. Nic dziwnego, że jego przeciwnicy zareagowali okrzykami w stylu „zdrada”, „sąd wojenny”, „szubienica”943. Przedstawiciel Narodowych Demokratów ani myślał więc o wyznawaniu skruchy i poddawał w wątpliwość sens dalszego istnienia Legionów. Co gorsza, nieudolnie próbował go bronić Tadeusz Cieński. Wynik głosowania w Sekcji Wschodniej nie miał już zatem znaczenia. W oczach zwolenników orientacji austro-polskiej oraz niepodległościowców postawa dawnego CKN domagała się znacznie większej kary. 942 Ibidem, k. 117. 943 Ibidem, k. 119. 944 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 268-272, Der Vertreter des k. und k. Ministeriums des Äuszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, nr 450, Neu-Sandec, am 20 Oktober 1914, Die Krise im polnischen Nationalkomitee. 945 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego, Dyariusz 1914-1918, t. 3, k. 8. Następne godziny przyniosły szereg nerwowych konsultacji. Lewicę i centrum NKN nieoficjalnie popierał Biliński, który w bardzo charakterystyczny dla siebie sposób radził Piłsudskiemu, Daszyńskiemu, Leo i Jaworskiemu, aby zadzwonili do Wiednia i tam się pytali, jak znaleźć wyjście z patowej sytuacji944. W tym samym dniu miała też miejsce narada konserwatystów krakowskich, demokratów, socjalistów i niepodległościowców. Zdecydowali się grać w sposób bardzo ostry, a mianowicie wystąpić na pełnym posiedzeniu NKN z wotum nieufności wobec sprawców rozwiązania Legionu Wschodniego945. Do posiedzenia tego doszło już następnego dnia 20 października 1914 r. Mało kto próbował już na nim dyskutować, bądź też szukać kompromisowych rozwiązań. Robiło ono raczej wrażenie egzekucji i przebiegało ono w atmosferze oskarżenia polityków dawnego CKN praktycznie o wszystko, łącznie z tym, że ich niejasne układy z AOK miały jakoby doprowadzić do wysłania 2 pułku w Karpaty. Tadeusz Cieński został wezwany do odczytania sprawozdania z działalności Sekcji Wschodniej, gdy zaś mu je przerywano zjadliwymi komentarzami, ponoć rozpłakał się jak dziecko946. Z ostrym przemówieniem wystąpił doskonale przygotowany Konstanty Srokowski, cytując przy tym lwowskie i warszawskie gazety, które podawały, że galicyjska Narodowa Demokracja bierze udział w akcji legionowej tylko po to, by ratować młodzież947. Twierdził, że endecy świadomie kłamali, zawiązując 16 sierpnia NKN. Furia atakujących wynikała w znacznej mierze właśnie z ich głębokiego przekonania, że rozbijają endecki spisek. Potem było już tylko gorzej. Kiedy Stanisław Stroński wzywał do większego temperowania się w rzucaniu oskarżeń, Hipolit Śliwiński miał mu odkrzyknąć, że mu „kałamarzem łeb rozwali”948. Dzieła dokończył niezrównany Daszyński, który rzucił endekom i Podolakom w twarz, że „nie mają odrobiny miłości do Polski i że tę Polskę w tak ważnej chwili zdradzają”949. Efektownie dodał też, że „nie przypuszcza, aby którykolwiek z największych wrogów Narodu Polskiego, nie wyłączając Paskiewicza i innych wodzów rosyjskich, zniszczył naraz tyle polskiego wojska, co hrabia Skarbek”950. Przywódca socjalistów zakończył swoje wystąpienie zgłoszeniem wniosku o wotum nieufności dla winnych rozpadu Legionu Wschodniego. 946 J. Dąbski, Wojna…, s. 102. 947 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, k. 125. 948 J. Dąbski, Wojna…, s. 102. 949 Ibidem. 950 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, k. 131. 951 J. Dąbski, Wojna…, s. 104. 952 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…, t. 3, k. 9. Sytuację próbował ratować Jan Dąbski, który postawił wniosek, aby wyrazić jedynie ubolewanie z powodu wrześniowych wydarzeń951. Witold Czartoryski dał znać, ze pozostanie w NKN tylko w razie uchwalenia wniosku Dąbskiego. Na takie dictum konserwatyści, demokraci i socjaliści opuścili salę, aby się ostatecznie naradzić. Dwie ostatnie partie były właściwie zdecydowane. Konserwatyści poszli za podjętą wówczas decyzją Jaworskiego, który opowiedział się za wnioskiem Daszyńskiego. Jak napisał w swoim dzienniku: „Postanowiłem wrzód przeciąć. Szło mi też o to, aby nie tracić zaufania tych grup, którym przyrzekłem głosować za wotum nieufności”952. Wyrzucenie członków dawnego CKN było warunkiem dalszego sojuszu z socjalistami, a co za tym idzie, ze środowiskiem niepodległościowców. Wniosek Daszyńskiego uchwalono. Rezultat był taki, że obecni na spotkaniu Czartoryski, Cieński, Skarbek, Vogel, Rozwadowski, Stroński i Surzycki złożyli mandaty NKN i wyszli z sali posiedzeń. Wystąpienie z NKN w sposób automatyczny dotyczyło także nieobecnych Kasznicy, Lubomirskiego, Głąbińskiego i Grabskiego. 20 października 1914 r. NKN przestał być reprezentacją całego polskiego społeczeństwa Galicji. Osiągnięta z takim trudem zgoda narodowa z 16 sierpnia była już wspomnieniem. Wydarzeń, które rozegrały się w NKN między 13 i 20 października nie należy rozpatrywać, jak próbował to przedstawić Aleksander Skarbek, w kategoriach wykorzystania sposobności do załatwienia partyjnych porachunków953. Rozbicie Legionu Wschodniego w sposób zupełnie uzasadniony wyzwoliło bardzo silne, negatywne emocje, nad którymi zupełnie stracono w pewnym momencie kontrolę. Socjaliści i demokraci atakując były CKN w sposób zupełnie bezpardonowy najprawdopodobniej przeczuwali, że może się to skończyć rozpadem organizacji, ale wobec tak jednoznacznego ujawnienia się w ich przekonaniu tendencji moskalofilskich oraz defetystycznych, jedność i tak była już dla nich fikcją. 953 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, s. 108. 954 S. Grabski, Pamiętniki…, t. I, s. 249. Znacznie ciekawsze wydaje się pytanie o to, czy rozbicie Legionu, Wschodniego rzeczywiście było wielkim spiskiem Narodowej Demokracji? Do istnienia takiego planu wprost przyznał się później w swoich pamiętnikach Stanisław Grabski. O rozpoczęciu akcji werbunkowej do Legionu Wschodniego pisał on: „A zasadniczą moja dyrektywą dla ligowców i idących w owej chwili łącznie z nimi zetowców było: werbować jak najwięcej, robić jak najgłośniejszą propagandę za wstępowaniem do legionu, ale jak najdłużej przewlekać jego sformowanie, a czas ten wykorzystać na urabianie wśród legionistów decyzji niewejścia w akcję bojową bez dostatecznej gwarancji, że walczyć będziemy o Polskę, a nie o Habsburgów”954. Podążając dokładnie tym samym tokiem myślenia, Narodowa Demokracja powoływała niegdyś swoje organizacje strzeleckie, zaś po wybuchu wojny przystąpiła wraz z CKN do tworzenia armii polskiej. Wszystko po to, by angażując młodzież, równocześnie odciągać ją od bardziej „nieodpowiedzialnych” przedsięwzięć. Widać tu pewną logikę i konsekwencję. Był to jednak tylko pierwszy element planu Grabskiego. Drugi stanowiło przeciąganie sprawy, sianie zniechęcenia, wątpliwości i delikatne sugerowanie alternatywnych, np. moskalofilskich, rozwiązań. To właśnie perfekcyjnie zadziałało w Legionie Wschodnim. Jeśli jednak polityka ta realizowana była w ramach szerszej, tworzonej wraz z wieloma innymi ugrupowaniami struktury, prędzej, czy później musiała wyjść na jaw i doprowadzić do poważnego kryzysu. Wykonując z zimną krwią szatański plan Grabskiego trzeba było zatem liczyć się z nieuchronnością rozpadu NKN, a do tego większość działaczy Narodowej Demokracji bynajmniej nie dążyła. Trudno sobie wyobrazić, by myślał tak prostoduszny i przywiązany do monarchii habsburskiej Głąbiński. Choć zabrzmi to zaskakująco, w prywatnych wypowiedziach endeków widać było mimo wszystko pewne nadzieje wiązane z realizacją porozumienia z 16 sierpnia – nadzieje na stworzenie legalnej i angażującej się sprawy Królestwa alternatywy dla planu powstańczego Piłsudskiego955. Tym samym można powiedzieć, że najprawdopodobniej ogół działaczy Narodowej Demokracji zidentyfikował się tylko z pierwszą częścią planu swojego ideologa Stanisława Grabskiego. Części drugiej nie ujawniał, choć w tym duchu inspirował. 955 Przykładem może być postawa Jana Rozwadowskiego. Tego rodzaju myślenie niejednokrotnie przebija się w jego notatkach. Wiele jest w nich rozczarowania, że NKN nie stał się organizacją uczciwą. Skoro pojawiał się element zawodu, oznacza to, że pewne nadzieje, co do NKN Rozwadowski jednak posiadał. W innym momencie Rozwadowskiemu bardzo zależało, aby dobrze wypowiadała się o nim prasa i nie rozumiał, dlaczego poszczególne, partyjne czasopisma publikowały artykuły niejednoznacznie oceniające działalność Komitetu, zob. OSS, Papiery Rozwadowskich…, k. 7, 25. 956 AAN, Polska Agencja Prasowa w Lozannie (sygn. 38), Organizacje polityczne i wojskowe…, k. 91. Osobą, której bezpośrednio przyszło ten plan wykonać, był Aleksander hr. Skarbek. Do dziś nie wiemy, czy rozbijał on Legion Wschodni świadomie i czy podążał przy tym za inspiracją Grabskiego. Jest wielce prawdopodobne, że ona istniała, gdyż, przypomnimy, w okresie lwowskim Grabski i Skarbek współpracowali ze sobą właśnie na forum Wydziału Wojskowego Sekcji Wschodniej NKN. Z drugiej strony obrona hrabiego, którą przeprowadził później w napisanych przez siebie sprawozdaniach, idzie po linii zaistnienia potężnego splotu tragicznych okoliczności, których decydującym elementem był powszechny opór samych żołnierzy przed składaniem przysięgi. On sam nie odżegnuje się od negatywnego do niej stosunku, ale twierdzi, że w decydującym momencie zachował się w sposób dość bierny956. Nie jesteśmy w stanie tego zweryfikować. Faktem jest natomiast, że pod rozkazem o rozwiązaniu Legionu widnieje jego podpis. Tak więc element decyzyjności musiał jednak w jego działaniu nastąpić. Podsumowując te rozważania, należy zatem na chwilę obecną przyjąć, że rozbicia Legionu według scenariusza, jaki rzeczywiście miał miejsce w Mszanie z pewnością chciał Stanisław Grabski. Inni działacze Narodowej Demokracji nie szli w swoich zapatrywaniach aż tak daleko, ale stali się ofiarami sytuacji, która zaczęła się z dwóch stron – zwolenników i przeciwników złożenia przysięgi – niebezpiecznie radykalizować. Chcąc pozostać wiernymi zasadniczej linii swojej partii, dali się zaplatać w działania, które de facto doprowadziły do rozbicia Legionu. Postacią najbardziej zagadkową jest Aleksander Skarbek, którego możemy widzieć bądź jako wykonawcę planu Grabskiego, bądź też najbardziej tragiczną postać tej drugiej grupy. Warto zauważyć też jeszcze jedną rzecz. Dzięki twardej polityce AOK z sierpnia 1914 r., Legiony, stanowiące 16 sierpnia dość ogólną jeszcze ideę, 27 sierpnia uzyskały kształt, który pozwalał endekom na ich atakowanie i uderzanie zarazem w najbardziej czułe struny polskiej duszy. Austriacka przysięga oraz brak jakichkolwiek deklaracji politycznych ze strony władz monarchii stanowiły być może dokładnie ten element, którego potrzebował do zrealizowania swoich zamiarów Grabski. Można zatem powiedzieć, że rozpad Legionu Wschodniego oraz NKN stanowił pokłosie nie tylko dwuznacznej postawy Narodowej Demokracji, ale i bolesnych porażek, jakie między 20 i 27 sierpnia poniosła orientacja austro-polska. Sprawą Legionu Wschodniego i kryzysu w NKN bardzo dokładnie interesowali się też Austriacy i wbrew obiegowej opinii, zaskakująco dużo wiedzieli na temat niezwykle skomplikowanych niuansów polskiego życia politycznego. Świadczą o tym dwa dostarczone wówczas do MSZ raporty. Pierwszy sporządzony był na podstawie informacji podanych do publicznej wiadomości przez Sekcję Zachodnią957. Drugi raport został sporządzony przez przedstawiciela MSZ przy AOK i on też wydaje się najbardziej miarodajny. Bardzo wyraźnie podkreślał on, że w Legionie szerzyła się antyaustriacka propaganda w stylu: „Austria nie daje nam żadnych gwarancji. Czas (do walki) jeszcze nie nadszedł. Cała wartość Legionów polega tylko na manifestacji lojalności wobec Austrii i nie posiadają żadnego znaczenia militarnego. Legiony zostały źle przyjęte w Królestwie”958. W raporcie padła też sugestia, że panowie Cieński, Skarbek i Pasławski (przywódca Drużyn Bartoszowych) powinni do końca wojny być internowani. Wszystko, co wydarzyło się od początku wojny, było z zimną krwią planowane przez przywódcę galicyjskich wszechpolaków, Grabskiego, który pozostawał w kontakcie z Romanem Dmowskim. 957 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 134-135, Die russische Propaganda und Ihre polnischen Gönner in Galizien; 213-217, Westliche Sektion des Obersten Nationalkomitees, Sitzungsbericht vom 13. Oktober 1914, Kraftbeschluss der westlichen Sektion vom Praesidium oeffentlichen Kenntnis gebracht. 958 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 338-340, Der Vertreter des k. und k. Ministerismus des Auszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, Nr 564, Neu-Sandec am 26. Oktober 1914, Gegenstand: Polnische Legionen, Die Krise in den polnischen legionen; . 350-359, Der Vertreter des k. und k. Ministerismus des Auszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, Nr 598, Neu-Sandec am 30. Oktober 1914, Gegenstand: Polnische Legionen, Die Geschichte der ostgalizischen Legion. Posiadanie przez Austriaków tak dokładnych informacji (kto z kim przeciw komu i co mówił) świadczy o tym, że albo dysponowali oni nieźle funkcjonującą sieć informatorów, albo – co wydaje się bardziej prawdopodobne – raporty te były tubą oskarżeń ferowanych przez członków Sekcji Zachodniej w prywatnych rozmowach z cesarsko-królewskimi oficerami. Dokumenty te pokazują też, jak bardzo sprawa upadku Legionu Wschodniego mogła podważyć zaufanie władz monarchii do Polaków. Okazało się, że są bardzo podatni na propagandę antyaustriacką, zaś ich lojalność wobec państwa w wielu przypadkach stoi pod znakiem zapytania. Miało to ogromne znaczenie w czasach maksymalnego rozkręcenia szpiegomanii i antymoskalofilskiej histerii959. Mogło to też dodatkowo zniechęcić Austriaków do jakiegokolwiek rozgrywania sprawy austro-polskiej: po co budować wspólne państwo z narodem, który nas nie lubi, nam nie ufa i przy pierwszej okazji będzie chciał pójść własną drogą? Nie przez przypadek Conrad von Hötzendorf pisał w swoich pamiętnikach: „Względem »kochanych« Polaków jesteśmy na czysto, ani myślą dbać o nas, radzi byliby tylko, abyśmy im naszą własną krwią stworzyli samoistne państwo”960. 959 Szerzej o szpiegomanii, zob. J. Gaul, Służby wywiadowczo-informacyjne…, s 39-43. 960 F. Conrad von Hötzendorf, Z czasów…, [w:] M. Sokolnicki (opr.), Polska w pamiętnikach…, s. 559. 961 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 368, anonimowy memoriał w sprawie polskiej. 962 Ibidem, k. 372. 963 Ibidem, k. 368. Sprawa polska, a także autorytet Legionów Polskich i NKN generalnie wyglądały w tym czasie w Austrii bardzo źle. Świadczą o tym kolejne, poufne opracowania, sporządzane w MSZ zaraz po rozbiciu Naczelnego Komitetu Narodowego. Doskonale zdawano sobie sprawę, z fikcyjności twierdzenia o propagandowym oddziaływaniu Legionów na społeczeństwo Królestwa Polskiego, a także podkreślano, że antagonizm między Polakami i Rosjanami z każdym rokiem wyraźnie słabnie, co oznacza jeszcze mniejszą sympatię w stosunku do Austrii961. W opinii pracowników MSZ galicyjscy politycy, a więc przede wszystkim działacze NKN są: „zdyskredytowani, rozbici, rozpolitykowani w wiedeńskich kawiarniach, nie posiadają żadnego wpływu na rozwiązanie sprawy polskiej i określani są w Polsce jako cesarsko-królewska Targowica. Dziś serce Polski to Warszawa i posiada ona daleko większe znaczenie dla rozwiązania sprawy polskiej niż błąkający się nad Dunajem galicyjscy działacze. Jeśli powstałyby dzisiaj w Warszawie Legiony [prorosyjskie – przyp. M.D.] to powinny porwać za sobą Galicję, aby przegonić Prusaków z Poznania”962. Nawet jeśli były to tylko wnioski jednego, anonimowego autora, to z pewnością obrazują one ogólną atmosferę, jaka wytworzyła się wówczas wokół NKN i Legionów Polskich. Jesienią 1914 r. Austriacy kompletnie nie wierzyli w możliwość rozegrania na swoją korzyść sprawy polskiej i przestawali się liczyć z polskimi politykami. W kręgach MSZ cały czas pobrzmiewały też echa rozczarowania, jakie przeżyło ono latem 1914 r., kiedy Polacy z Królestwa nie wystąpili gremialnie przeciwko Rosji963. Coraz bardziej jednoznaczną niechęć do Legionów przejawiała też Naczelna Komenda Armii. Ujawniło się to choćby w sprawie oficjalnego uznania dla Legionów, jakie starał się ze względów politycznych załatwić przedstawiciel MSZ przy AOK. Wystosował on do dowództwa odpowiednią notę, a nawet stawił się na audiencji u Arcyksięcia Fryderyka, który przyznał, że wprawdzie w oddziałach karpackich są spore uchybienia dyscyplinarne, ale brygada Piłsudskiego w Królestwie Polskim walczy bardzo dzielnie964. Niestety oficerowie AOK odmówili zgody na oficjalne uznanie dla Legionów, gdyż w ich przekonaniu niczym się one nie wyróżniają. Wskazywali, że Legion Wschodni musiał wręcz zostać poddany sądowi doraźnemu za grabież, podczas gdy pozostała część Legionu w rosyjskiej Polsce wykazuje tak niewielką przydatność, że musiano rozważać ich rozwiązanie. W ich opinii żadne wyjątkowe osiągnięcia nie stały się udziałem ani całych oddziałów ani pojedynczych żołnierzy 965. Podejście to nie wymaga chyba dodatkowego komentarza. 964 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 437-441, Der Vertreter des k. und k. Ministerismus des Auszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, Nr 895, Teschen am 22. November 1914, Gegenstand: Anerkennung für polnische Legionen; Abschrift eine Note der Vertretung des k.u.k Mnisteriums des Auerβen an das k. und k. Armee-Oberkommando d.d. Teschen, 13 November 1914, Nr 698/1; Abschrift einer Zuschrift des k.u.k Armee-Oberkommandos an der Vertreter des k.u.k. Mnisteriums des Auerβen, d.d. 21 November 1914, Op. Nr. 4303. 965 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 440, Abschrift einer Zuschrift des k.u.k Armee-Oberkommandos an der Vertreter des k.u.k. Mnisteriums des Auerβen, d.d. 21 November 1914, Op. Nr. 4303. 966 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…., t. 3, k. 9. 3.2.3. Po rozbiciu Kiedy emocje opadły, zdano sobie sprawę, z doniosłości tego, co się wydarzyło 20 października. Kolejne posiedzenia pełnego NKN (21 i 22 października) poświęcone były przede wszystkim „wzajemnemu umacnianiu się”, a więc próbom podsumowania sytuacji oraz znalezienia mimo wszystko pozytywnych aspektów rozbicia NKN. Jaworski zdecydowanie bronił podjętych już decyzji twierdząc, że secesja tylko wzmocniła pozycję Komitetu w stosunku do rządu austriackiego - dopiero teraz mógł on wyraźnie zobaczyć, kto jest po stronie monarchii. Członkowie Prezydium doskonale zdawali sobie jednak sprawę, że większość opuszczających NKN działaczy bynajmniej moskalofilami nie była i ewidentnie odczuwali z tego powodu pewien dyskomfort. Jaworski brnął jednak dalej, tłumacząc: „Odcięliśmy się od ludzi, którzy jeżeli nie byli w stosunkach z moskalofilami, to przez swą niepewność i chwiejność szkodzą sprawie polskiej w Austrii”966. O niejednoznaczności całej sytuacji świadczy jednak fakt, że postanowiono jeszcze przez jakiś czas nie podawać sprawy do publicznej wiadomości Przez kilka dni zastanawiano się jeszcze, czy nie jest jednak możliwe jakieś porozumienie i powrót do NKN chociaż części członków dawnego CKN. Sprawy posunęły się jednak zbyt daleko. Po wszystkim co się stało politycy orientacji austro-polskiej nie mieli już emocjonalnych możliwości współpracy z elitą Galicji Wschodniej. Jak zanotował Jaworski: „Powiem tylko jedno: nie widzę sposobu współpracować z Demokracją Narodową i ze Szlachtą Podolską. Pierwszą uważam za nieszczęście narodu, od drugiej oddziela mnie ich głupota i ich nieszczerość. Przesiąkli fałszem chłopa ruskiego, wśród którego żyją”967. 967 Ibidem, k. 18. 968 ANK, NKN, teczka 3, k. 110. 969 Najcięższe represje spadły na ludność ukraińską, oskarżaną przez Austriaków o tzw. „ruską zdradę”. Okazjonalne egzekucje dotyczyły także ludności polskiej. Oblicza się, że na karę śmierci, zazwyczaj zupełnie bezpodstawnie, skazano w tym czasie w Galicji około 1000 osób, zob. K. Grünberg, B. Sprengel, Trudne sąsiedztwo. Stosunki polsko-ukraińskie w X-XX wieku, Warszawa 2005, s. 236; G. Łukomski, Cz. Partacz, B. Polak, Wojna polsko-ukraińska 1918-1919. Działania bojowe-aspekty polityczne-kalendarium, Koszalin-Warszawa 1994, s. 48. Wincenty Witos podaje także trudną do zweryfikowania informację, że egzekucji mieli dokonywać legioniści, zob. W. Witos, Moje wspomnienia…, s 305. 970 Listy Władysława Sikorskiego do Władysława Leopolda Jaworskiego i Prezydium Naczelnego Komitetu Narodowego (1914-1919), opr. Z. Koziński, Z. Pietrzyk, Kraków 1987, s. 28. Trzymana dotychczas w ryzach wrogość zmieniła się w jawną nienawiść, tym bardziej, że fizyczne opuszczenie organizacji przez polityków dawnego CKN jeszcze przez długi czas nie zakończyło wzajemnych oskarżeń. Wiązało się to choćby z faktem, że rozbicie NKN miało także swoją aferę finansową. Rudolf Starzewski twierdził później, że NKNowi należało się od Sekcji Wschodniej 100 000 koron. Według zapewnień Ludomiła Germana otrzymał on najpierw od Prezydium Sekcji Wschodniej prawo do wyjmowania ich pieniędzy z Banku Krajowego, przy czym podjął tylko 20 000, które przekazał następnie na rozmaite wydatki Stanisławowi Badeniemu. Resztę pieniędzy zablokowali w banku Cieński i Skarbek, fałszując już po wystąpieniu z NKN notatkę, iż za zgodą Germana tylko oni mogli podjąć te pieniądze z banku. NKN dopominał się o zwrot tych środków jeszcze w 1916 r., grożąc zresztą opublikowaniem całej sprawy w prasie968. Rozpad NKN miał także znacznie bardziej bezpośrednie reperkusje. Na nieszczęście dla Narodowej Demokracji rozpad Legionu Wschodniego zbiegł się w czasie z największymi klęskami wojsk austro-węgierskich, ich permanentnym odwrotem oraz utratą prawie całości Galicji. Spowodowało to nasilenie występującej już od jakiegoś czasu histerii szpiegomanii, licznych, często bezpodstawnych egzekucji oraz wszechobecnego tropienia moskalofilskich spisków969. Najbardziej w tym względzie nieprzejednani oficerowie AOK uznali, że sianie w Legionie Wschodniej jawnej, w ich przekonaniu, prorosyjskiej propagandy musi doczekać się konsekwencji. Politycy wchodniogalicyjscy popadli w poważne kłopoty. 13 listopada, po wizycie w Naczelnej Komendzie Armii, Sikorski donosił Jaworskiemu, że „aranżerom skandalu Legionu Wschodniego” grożą represje, zaś namiestnik Korytowski jest przez AOK energicznie naciskany, by zwalczał wszelkie, choćby najbardziej zakonspirowane, przejawy moskalofilstwa970. Przypuszczenia te nie okazały się bezpodstawne. Na początku grudnia Stanisława Strońskiego oraz Tadeusza Cieńskiego internowano971. Jan Zamorski, który nie był wprawdzie członkiem NKN, ale – przypomnijmy - znany był z bardzo agresywnej, endeckiej retoryki, został aresztowany972. Niewiele brakowało, a uwięziony zostałby również Stanisław Głąbiński, ale miał się ponoć temu sprzeciwić sam cesarz. Aleksandrowi Skarbkowi udało się w porę wyjechać do Szwajcarii, przy czym ostrzec o planowanym aresztowaniu mieli go właśnie Głąbiński oraz namiestnik Korytowski973. Ten ostatni prowadził zresztą dość niejednoznaczną grę, gdyż z jednej strony ostrzegał Narodowych Demokratów, z drugiej zaś w odbytej ok. dwa tygodnie później prywatnej rozmowie z Jaworskim bez ogródek określał postępowanie wszechpolaków, jako zdradę974. W sposób dość oryginalny i zupełnie odmienny od pozostałych przedstawicieli galicyjskiego obozu narodowo-demokratycznego potoczyły się losy Stanisława Grabskiego. Otóż po wejściu wojsk carskich do Lwowa zupełnie dobrowolnie zdecydował się on podjąć z nimi współpracę, stając się kimś w rodzaju nieformalnego doradcy generał-gubernatora Bobrińskiego, lub - jak sam wolał się określać - rzecznikiem polskiej ludności wobec władz rosyjskich975. Jego jawne i niemalże bezwarunkowe poparcie dla państwa carów pogorszyło tylko położenie innych działaczy Narodowej Demokracji na terenie monarchii habsburskiej. 971 Internowanie nie miało charakteru brutalnego, ale bardzo kurtuazyjny. Tadeuszowi Cieńskiemu wyznaczono jako miejsce przebywania kurort Bozen (Bolzano) w Południowym Tryrolu, gdzie miał się tylko dwa razy w tygodniu meldować w miejscowym starostwie. Po wybuchu wojny z Włochami, Cieński został przeniesiony do miejscowości wypoczynkowej Baden pod Wiedniem. Stanisław Stroński wraz z rodziną zamieszkał natomiast w Mürzzuschlag w Austrii, zob. J. Faryś, Stanisław Stroński…, s. 40-41; A. Wątor, Polityk-ziemianin…, s. 86-88. 972 J. Faryś, Stanisław Stroński…, s. 41. 973 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…., t. 3, k. 9; S. Głąbińśki, Wspomnienia polityczne…, t. II, s. 221-222. 974 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…., t. 3, k. 31. 975 zob. S. Grabski, Pamiętniki, t. I…, s. 253-276. 976 J. Pajewski, Pierwsza wojna światowa, Warszawa 2005, s. 226. Tymczasem funkcjonowanie okrojonego, żeby nie rzec, kadłubowego, Naczelnego Komitetu Narodowego w coraz większym stopniu zaczęło być warunkowane przez sytuację wojenną. Po nieudanej ofensywie państw centralnych w kierunku Dęblina i Warszawy, pod koniec października na zachód ruszył rosyjski „walec parowy” - wielki, przeprowadzony siłami 9 armii atak w kierunku Śląska oraz Krakowa976. Od północy oraz wschodu w błyskawicznym tempie zbliżały się pod Wawel wojska imperium Romanowów. Nie ulegało wątpliwości, że decydująca batalia rozegra się w oparciu o potężny system fortów Festung Krakau. Dawna stolica Polski stanęła zatem w obliczu oblężenia. Pierwsze zarządzenia o ewakuacji ludności cywilnej z miasta zostały wydane już 28 września977. W październiku niebezpieczeństwo rosyjskiego ataku wydawało się na jakiś czas odsunięte, jednak na początku listopada powróciło z podwójną siłą. Dla Naczelnego Komitetu Narodowego było najzupełniej jasne, że w razie oblężenia organizacja nie może zostać zamknięta w twierdzy, gdyż utraciłaby tym samym zdolność skutecznego działania jako zaplecze Legionów978. 5 listopada Sikorski i Srokowski udali się do Nowego Sącza, gdzie aktualnie przebywał AOK, celem omówienia szczegółów ewakuacji. Ustalono, że Department Wojskowy, który powinien przebywać bliżej frontu i podtrzymywać łączność z Naczelną Komendą Armii zakwaterowany zostanie w Cieszynie, podczas gdy wszystkie inne instytucje NKN przeniesione zostaną do Wiednia979. 977 J. Bieniarzówna, J.J. Małecki, Dzieje Krakowa, tom 3, Kraków w latach 1796-1918, Kraków 1979, s. 387. 978 K. Srokowski, N.K.N…., s. 273. 979 Ibidem, s. 274 980 J. Bieniarzówna, J.J. Małecki, Dzieje Krakowa…, s. 388. 981 K. Srokowski, N.K.N…., s. 273. 982 J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 278. 983 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…, k. 30 984 J.Z. Pająk, Od autonomii do niepodległości. Kształtowanie się postaw politycznych i narodowych społeczeństwa Galicji w warunkach Wielkiej Wojny 1914-1918, Kielce 2012, s. 90. Dalsze wypadki potoczyły się niezwykle szybko. 6 listopada komenda twierdzy wydała rozkaz wykonania w ciągu pięciu dni ewakuacji miasta980. Kraków miały opuścić rodziny „niedostatecznie zaprowiantowane” oraz większość instytucji i urzędów. Działacze Naczelnego Komitetu Narodowego, w tym Leo, Jaworski i Srokowski, zwlekali z ewakuacją niemal do ostatniej chwili – przede wszystkim po to, by pokazać, że pozostaje na posterunku najdłużej, jak to jest tylko możliwe. Ewakuacja nastąpiła ostatecznie wieczorem 8 listopada w jednym przedziale zmierzającego do Wiednia pociągu (pierwotnie NKN miał mieć zarezerwowany cały wagon)981. Następnego dnia wyjechał również Departament Wojskowy, który ostatecznie zakwaterowany został w Jabłonkowie na Śląsku Cieszyńskim982. W przewidywanym pierwotnie na siedzibę departamentu Cieszynie schronienie znalazła tymczasem sama AOK. Nastroje w związku z wyjazdem były w NKN wprost fatalne. Jaworski pisał, że wyjazd przyprawił go niemal o załamanie nerwowe i depresję. Miał poczucie, że życie się załamuje983. Nie do końca zdajemy sobie sprawę, jak wielkim wstrząsem musiała być dla działaczy NKN ewakuacja. Członkowie Komitetu dołączali do ogromnej rzeszy 1 300 000 galicyjskich uchodźców wojennych, z czego około 200 000 udało się właśnie do Wiednia984. Na polityków krakowskiego Komitetu w sposób niezwykle deprymujący działał fakt, że mieszkańcy stolicy praktycznie w ogóle nie interesowali się dewastowaną przez wojnę Galicją, co więcej, według relacji Jaworskiego mieli często problem z odróżnieniem Polaków od Rusinów985. W stolicy monarchii NKN ulokował się w wynajętym mieszkaniu przy ulicy Neuthorgasse 9, gdzie rozpoczęto wypakowywanie przywiezionych z Krakowa akt986. Z uwagi na niedyspozycję zdrowotną Lea, akcję tę koordynował Jaworski. 985 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…, k. 32. 986 ANK, NKN, teczka 2 (mikrofilm 100.187), k. 15. 987 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…, k. 30.. 988 J. Bieniarzówna, J.J. Małecki, Dzieje Krakowa…, s. 388. 989 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…, k. 34. Komitetowi nie było jednak dane szybko rozpocząć w miarę normalnej działalności. 10 listopada Juliusz Leo otrzymał z Krakowa hiobową wiadomość987. Otóż na mocy wydanego poprzedniego dnia reskryptu namiestnik Korytowski rozwiązał Radę Miejską i wprowadził w mieście zarząd komisaryczny z prof. Julianem Nowakiem na czele988. Tym samym Leo utracił urząd prezydenta miasta. Dopiero w tym momencie okazało się, jak nieszczęśliwą kombinację stanowi połączenie w ręku jednego człowieka dwóch, eksponowanych funkcji. Jako prezes NKN Juliusz Leo powinien był się rzeczywiście udać do Wiednia i umożliwić kierowanej przez siebie instytucji kontynuowanie działalności. Z drugiej strony, opuszczając Kraków narażał się na zarzut, że w arcyniebezpiecznej sytuacji opuszcza swój posterunek. Kulisy decyzji namiestnika Korytowskiego nie są właściwie znane. Przypisywano ją jego zadawnionej niechęci do prezesa NKN. Nie można wykluczyć też swoistej „zemsty” Korytowskiego za wyrzucenie z Komitetu Narodowych Demokratów, do których namiestnik posiadał ewidentną słabość. Jaworski widział w tym raczej przejaw antypatii w stosunku Lea ze strony władz austriackich. W dramatycznym tonie pisał zresztą, że niechęć do prezesa spływała na wszystkich Polaków i cały NKN989. Na marginesie warto zaznaczyć, że pogląd Jaworskiego, jeśli nawet nie był błędny, to stanowił daleko posuniętą generalizację. Austriacy, a przynajmniej niektórzy, cenili Lea i mu do pewnego stopnia ufali. W wewnętrznym raporcie, jaki krążył wówczas w MSZ (niestety nie znamy jego autora oraz dokładnej daty) przebija przekonanie, że ustąpienie Leo ze stanowiska prezydenta Krakowa spowoduje bardzo konkretne szkody, zaś stawiając na czele władz miasta Komisarza, „wylano dziecko razem z kąpielą”. W dokumencie tym odnajdujemy też ciekawą informację, że postępowanie władz nie było bez zarzutu pod względem prawnym. Zgodnie ze statutem w razie rozwiązania Rady Miejskiej to prezydent powinien pełnić funkcję komisarza. Tymczasem nikt nie pytał Lea, czy chciałby się tej funkcji podjąć. W ogóle całą sprawę przeprowadzono bez jego wiedzy. Autor tego raportu wyraził też trudne do zweryfikowania domniemanie, że postępowanie przeciwko Leo inspirowane było przez namiestnika Korytowskiego990. 990 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 413, K.u.k. Ministerium des Auβern. Departament 5 Zeitungs-Archiv. 991 Ibidem. 992 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…, k. 32-33. 993 C. Bąk-Koczarska, Juliusz Leo…, s. 136-137. 994 J. Bieniarzówna, J.J. Małecki, Dzieje Krakowa…, s. 388. 995 BJ, Ludomił German, Notatki…, k. 37. 996 Po datą 20 listopada Jaworski pisze: „Leo nie nadesłał jeszcze rezygnacji z prezesury NKN. Ma to podobno zrobić z Krakowa. Mimo to zwołam pełny NKN w niedzielę, 22 listopada”, zob. APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…, k. 40. Wracając jednak do głównego toku naszych rozważań – reskrypt Korytowskiego był wielką, polityczną klęską Juliusza Leo. Prezydentura Krakowa stanowiła podstawę jego politycznej egzystencji. Nastąpiła seria nerwowych konsultacji. Leo godził się ostatecznie na wprowadzenie do Krakowa rządowego komisarza, ale nie na rozwiązanie Rady Miejskiej. Dał do zrozumienia, że jeśli rozwiązanie to zostanie przeprowadzone, to zrzeknie się on nie tylko stanowiska prezydenta miasta, ale też funkcji stanowiska prezesa NKN991. Namiestnik pozostawał jednak nieubłagany. Również dla pozostałych działaczy NKN sytuacja z wprowadzeniem zarządu komisarycznego okazała się szokiem. Ewidentnie zdenerwowany Jaworski pisał, że rozwiązanie Rady Miejskiej Krakowa jest kompromitacją nie tylko Lea, ale i wszystkich Polaków. Co ciekawe, w jego głębokim mniemaniu, opuszczając Kraków prezydent Krakowa wykazał się po prostu tchórzostwem992. W odbytej prawdopodobnie zaraz po wyjeździe z Krakowa prywatnej rozmowie namawiał on Lea do powrotu, ten jednak rozważał to tylko jako ewentualność. W jego mniemaniu właśnie to niezdecydowanie prezesa zostało bezwzględnie wykorzystane przez niechętne prezesowi NKN koła rządowe. Aby zażegnać kryzys i ratować prezydenturę Juliusz Leo interweniował m.in. u premiera Austrii Karola Stürgkha i uzyskał w końcu zapewnienie, że jeśli wniesie odwołanie, zostanie ono rozpatrzone pozytywnie993. Musiał jednak jak najszybciej wracać do Krakowa. Uczynił to 21 listopada, a już dzień później ponownie objął zarząd miasta994. W tej sytuacji koniecznym było zrezygnować z prezesury w NKN. Jego obowiązki przejął Jaworski, który od pewnego czasu i tak kierował bieżącym funkcjonowaniem organizacji. Ludomił German datuję tę zmianę na 19 listopada995. Zgadzałoby się to z wpisem do diariusza Jaworskiego z 20 listopada, z zastrzeżeniem jednak, że wciąż nie była to zmiana oficjalna996. Pisemną rezygnację Leo przesłał dopiero z Krakowa - a więc najwcześniej 21 listopada - za pomocą krótkiej, zdawkowej depeszy997. Datacja tej zmiany nie jest zatem jednoznaczna, możemy jednak przyjąć, że na posiedzeniu NKN w dniu 22 listopada jako prezes występował już Władysław Leopold Jaworski. 997 K. Srokowski, N.K.N…., s. 275. 998 M. Jaskólski, Kaduceusz…, s. 46-48. 999 Postacią większego jeszcze formatu, był w gronie konserwatystów krakowskich Michał Bobrzyński, który w tym czasie niemal zupełnie w bieżące rozgrywki polityczne się już nie angażował. * * * Kiedy w atmosferze skandalu zrezygnować z prezesury musiał faktyczny twórca Komitetu, wydawało się, że kryzys w NKN sięgał dna. Zgoda narodowa z 16 sierpnia przestała istnieć. Stronnictwa dawnego CKN bezpowrotnie odpadły. Niepodległościowcy nie byli oficjalnie z NKN skłóceni, ale podążali własnymi, zorientowanymi na Niemcy, ścieżkami. Członkowie Komitetu znajdowali się na „wygnaniu”, byli więc odcięci od swojego krakowskiego zaplecza, pozbawieni wielu możliwości działania i zdani na łaskę Austriaków, wśród których nie cieszyli się poważaniem. Jeśli dodać do tego fakt, że Rosjanie zajęli już prawie całą Galicję i powoli wchodzili na podkrakowskie wzgórza, sytuacja wydawała się wprost beznadziejna. Jak się miało okazać, przypuszczenia o końcu zarówno monarchii, jak i NKN, okazały się jednak przedwczesne. 3.3. NKN odbudowany (listopad 1914 r. – maj 1915 r.) Kolejnemu, dość nieoczekiwanemu zbiegowi okoliczności należy przypisywać fakt, że praktycznie od momentu ustąpienia z prezesury Juliusza Leo sytuacja Naczelnego Komitetu Narodowego zaczęła się w szybkim tempie poprawiać. Zadecydowały o tym dwa podstawowe czynniki: osobowość Władysława Leopolda Jaworskiego oraz pojawienie się zupełnie nowej perspektywy w postaci połączenia się NKN z Polską Organizacją Narodową. Jeśli chodzi o rozpoczynającego swoje urzędowanie prezesa, to przypomnijmy, pod względem intelektualnym stanowił on typ ówczesnego profesora nauk prawnych, dążącego do zachowania maksymalnej spójności, jasności oraz logiczności swoich wywodów998. Nic zatem dziwnego, że widział on głęboką potrzebę głoszenia przez NKN jednego, precyzyjnie zakreślonego programu politycznego. Pod względem politycznym Jaworski stanowił wręcz uosobienie krakowskiego konserwatyzmu, któremu zresztą na co dzień przewodził999. Głęboko wierzył w sens realizacji rozwiązania austro-polskiego, do pewnego stopnia identyfikował się z państwem Habsburgów i pochwalić się mógł znajomością sposobu funkcjonowania wiedeńskich sfer rządowych. Jak pisał o nim Sokolnicki, w zapatrywaniach Jaworskiego Polska stanowiła bardzo odległą perspektywę, „państwo – to była Austria”1000. Pod wpływem dramatycznych wydarzeń z jesieni 1914 r. – habsburskich klęsk, niechcianej ewakuacji i zderzenia z obojętnością wiedeńskich elit - Jaworski przeżył coś na kształt rozczarowania, a być może przebłysku realizmu w stosunku do Austro-Węgier. 26 października dramatycznie notował w swoim „Dyariuszu”: „Dla Austrii uczyniliśmy wszystko, cośmy mogli uczynić, a uznaniem za to spotykamy się z czem? – z nieufnością?”1001. Niedługo potem pisał też o wiedeńczykach którzy zupełnie „skostnieli w swoim egoizmie”1002. 1000 M. Sokolnicki, Rok…, s. 292. 1001 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…, t. 3, k. 17. 1002 Ibidem, s. 31. 1003 ANK, NKN, teczka 67 (mikrofilm 100.257), k. 50. Po objęciu stanowiska prezesa NKN wiara Jaworskiego w koncepcję austro-polską powróciła jednak z nową siłą. Być może poczuł rodzaj dziejowej misji, jedyną szansę, aby to właśnie teraz do realizacji tej starej idei stańczyków doprowadzić. Tym samym NKN zyskał przywódcę, który widział potrzebę, aby głośno i w sposób niepozostawiający żadnych wątpliwości mówić, że jego politycznym celem pozostaje zjednoczona (dwuzaborowa), habsburska Polska. Rzecz jasna Komitet deklarował to od początku swojego istnienia, jednak ze względu na koncentrację na tworzeniu Legionów Polskich, a także obecność w organizacji Narodowych Demokratów, hasło to nie było rozwijane. Władysław Leopold Jaworski zdecydował się tymczasem na sformułowanie programu NKN w sposób absolutnie kategoryczny: „Niezawisła Polska pod berłem dynastii Habsburgów w unii z austriacką-węgierską monarchią, oto program narodu polskiego, program Naczelnego Komitetu Narodowego, cel walk polskich legionów”1003. Od tego momentu Komitet zaczyna więc funkcjonować nie tylko jako organizacja wystawiająca Legiony, ale przede wszystkim jako główny wyraziciel koncepcji odbudowy państwa polskiego w oparciu o monarchię Habsburgów. W działalności politycznej Jaworskiego doszła też do głosu inna, immanentna cecha polityki krakowskich konserwatystów: daleko posunięta elastyczność, jeśli chodzi o tworzenie często egzotycznych, politycznych sojuszy. Zaraz po objęciu przywództwa w NKN - a nawet jeszcze przed formalnym tego usankcjonowaniem – pojawiła się szansa na alians, który przynajmniej na kolejne dwa lata ukierunkował pracę Komitetu. Przypomnijmy, że działająca na terenie Królestwa Polskiego Polska Organizacja Narodowa, po utracie najcenniejszego politycznego kapitału, jakim była jej współpraca z armią niemiecką, traciła możliwości jakiegokolwiek działania oraz rację bytu. Nieliczne stworzone przez PON oddziały rozproszone były na dużym obszarze i brakowało im jakiegokolwiek pomysłu na dalsze poczynania1004. Nie bez znaczenia pozostawała też nader prozaiczna, acz kłopotliwa kwestia braku formalnych możliwości przemieszczania się na terenie monarchii austro-węgierskiej obywateli rosyjskich, stanowiących większość działaczy Polskiej Organizacji Narodowej. Mówiąc wprost, jej członkowie w każdej chwili byli narażeni na internowanie1005. PON upadała, zaś wobec braku jakichkolwiek formalnych podstaw swojej działalności, perspektywą było dla niej tylko wejście w głęboką konspirację, prowadzoną przez izolowane grupy nielicznych działaczy1006. Dwie, jak dotychczas, nieudane próby rozwinięcia akcji w Królestwie, przekonały niepodległościowców o konieczności uzyskania ochrony ze strony struktury legalnej i cieszącej się, mimo wszystko, uznaniem ze strony władz monarchii. Dalsze szermowanie w kongresówce hasłami irredenty i niepodległości w ówczesnej sytuacji skazane było na niepowodzenie. Kolejna, trzecia już próba „wejścia do Królestwa” mogła więc nastąpić tylko w sojuszu z NKN, a więc pod sztandarem idei austro-polskiej1007. 1004 K. Srokowski, N.K.N…., s. 287. 1005 Ibidem, s. 288. 1006 AAN, PON (sygn. 49/II), teczka 3, k. 37, Protokół posiedzeń zjazdu Polskiej Organizacji Narodowej w Wiedniu 29 i 30 listopada 1914 r. 1007 W. Suleja, Orientacja…, s. 107. 1008 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…, t. 3, k. 17. 1009 K. Srokowski, N.K.N…., s. 288. 16 listopada pojawił się u Jaworskiego Stanisław Downarowicz oraz Ignacy Daszyński, który wszedł w rolę pewnego rodzaju pośrednika pomiędzy środowiskami niepodległościowymi a NKN. Zaproponowali oni połączenie Komitetu z PON, a także „przeniesienie działalności do Królestwa”1008. Dla członków Komitetu perspektywa okazała się nader kusząca. Wobec wszystkich dotychczasowych niepowodzeń, w szczególności kompromitującego rozłamu oraz utraty na skutek rosyjskiej okupacji swojego galicyjskiego zaplecza, pozyskanie jakiejkolwiek nowej grupy stanowiło dla NKN istotną wartość1009. Irredentyści nie byli poza tym dla polityków Komitetu żywiołem nieznanym. Wręcz przeciwnie, przynajmniej niektórzy z nich, np. Michał Sokolnicki, brali w powstawaniu Komitetu aktywny udział. Poza tym szereg osób o jednoznacznie niepodległościowym rodowodzie zdążyło przez kilka miesięcy już na dobre „wsiąknąć” w NKN, choć cały czas utrzymywali oni ze swoim dawnym obozem żywe kontakty. Dotyczyło to w szczególności Ignacego Daszyńskiego oraz Władysława Sikorskiego. Można zatem powiedzieć, że w gruncie rzeczy dawny ruch irredentystyczny wracał pod skrzydła NKN. Członkom Komitetu wydawało się, że powiększony oraz dysponujący nowym zastępem doświadczonych w terenie działaczy, tylko wzmocni ich pozycję w negocjacjach z rządem1010. Nie bez znaczenia pozostaje wreszcie przekonanie, że dzięki połączeniu możliwe będzie „ujęcie w karby” tego, co niepodległościowcy robią w Królestwie1011. 1010 AAN, PON (sygn. 49/II), teczka 3, k. 36, Protokół posiedzeń zjazdu Polskiej Organizacji Narodowej w Wiedniu 29 i 30 listopada 1914 r. 1011 K. Srokowski, N.K.N…., s. 288-289. 1012 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…, t. 3, k. 40. 1013 AAN, PON (sygn. 49/II), teczka 3, k. 33-35, Protokół… 1014 K. Srokowski, N.K.N…., s. 289. 1015 AAN, PON (sygn. 49/II), teczka 3, k. 30-31, Protokół… 1016 zob. Dokumenty Naczelnego Komitetu Narodowego…, s. 48-50. 1017 K. Srokowski, N.K.N…., s. 290. Wobec kształtujących się w ten sposób interesów PON i NKN, dalsze wypadki potoczyły się szybko. Wkrótce po Daszyńskim i Downarowiczu do Wiednia zajechali Witold Jodko, Michał Sokolnicki oraz Wacław Tokarz, którzy podjęli z przedstawicielami Komitetu już bardziej konkretne negocjacje. W międzyczasie, 19 listopada, Jaworski zwołał poufne zebranie NKN, na którym wszyscy obradujący, łącznie z Leonem Bilińskim, wyrazili swoje poparcie dla „wejścia do Królestwa”1012. Rokowania z PON szły raczej gładko. Wyjątek stanowiła jedynie postawa Witolda Jodki, który rozpoczął swoją własną grę, postulując, aby jego organizacja zachowała w Komitecie daleko posuniętą autonomię, np. poprzez utworzenie w znacznym stopniu niezależnego od centrali „wydziału ds. zaboru rosyjskiego”1013. Na to członkowie NKN nie mogli się jednak zgodzić. Ostateczna umowa stanęła w dniu 20 listopada i zawarta została na warunkach przedstawicieli Komitetu1014. Przewidywała ona rozwiązanie Polskiej Organizacji Narodowej oraz utworzenie komisji, której zadaniem było „przekazanie dotychczasowych prac P.O.N. Naczelnemu Komitetowi Narodowemu”1015. Do Prezydium NKN dokooptowani mieli zostać przedstawiciele niepodległościowców: Michał Sokolnicki, Wacław Tokarz oraz w miarę ewentualnego zajęcia kolejnych terytoriów Królestwa - inni działacze. Ustalono, że akcja na terenie kongresówki będzie nadal prowadzona rękami członków dawnego PON, z tym, że charakter tej działalności zostanie dopiero ustalony. 22 listopada 1914 r. doszło do niezwykle ważnego w dziejach NKN posiedzenia1016. W pierwszej kolejności formalnie zaakceptowano na nim Władysława Leopolda Jaworskiego, jako osobę posiadającą do najbliższego zgromadzenia poselskiego „prawa i obowiązki prezesa NKN1017. Ostatecznie zniesiono też dotychczasowy podział na Sekcję Wschodnią i Zachodnią, czego przejawem było utworzenie jednej Komisji Wykonawczej, do której weszli prezes, szefowie departamentów, a także wpływowi członkowie: Daszyński, Witos (ewentualnie w jego zastępstwie Dąbski), Sokolnicki i Srokowski1018. W skład zreorganizowanego w ten sposób Komitetu przyjęto przedstawicieli PON, o których mowa była w zawartej przed dwoma dniami umowie, przy czym dołączono jeszcze do nich Stanisława Downarowicza. Dla zachowania przewagi żywiołów konserwatywno-demokratycznych, a także wypełnienia luki, jaka powstała po odejściu Narodowej Demokracji oraz Podolaków do Prezydium NKN dokooptowano też posła do Rady Państwa Władysława Czaykowskiego (konserwatysta), posła na Sejm Krajowy Jana Hupkę (konserwatysta), redaktora naczelnego „Czasu” Rudolfa Starzewskiego (konserwatysta), radcę dworu Jana Zarańskiego (demokrata) oraz posła do Rady Państwa Klaudiusza Angermanna (PSL „Piast”)1019. Tym samym w miejsce 11 endeków i Podolaków do NKN przyjęto na razie 8 nowych członków: w tym 3 niepodległościowców, 3 konserwatystów, jednego demokratę i jednego ludowca. Statystyka ta doskonale pokazuje, że Komitet stawał się w gruncie rzeczy specyficznym sojuszem stronnictwa krakowskiego oraz polskiej irredenty. Jedni określali cel strategiczny, jakim pozostawało połączenie Galicji i Królestwa w nowym, rządzonym przez Habsburgów tworze państwowym, drudzy brali na siebie ciężar działalności bieżącej, koncentrującej się na nie do końca jeszcze sprecyzowanej działalności politycznej na terenie kongresówki. Konserwatyści wnosili do tego układu powagę i wpływy swojej organizacji, natomiast niepodległościowcy dostarczali kadr, których ci pierwsi w terenie nie mieli. Jedni i drudzy mogli się też w pewnym sensie przyznawać do najbardziej konkretnego, trwałego i poniekąd spektakularnego polskiego osiągnięcia czasu Wielkiej Wojny, jakim były Legiony Polskie. 1018 Ibidem; M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski. Kalendarz Naczelnego Komitetu Narodowego na rok 1916, Kraków 1915, s. 155. 1019 K. Srokowski, N.K.N…., s. 290. 1020 AAN, PON (sygn. 49/II), teczka 3, k. 30-55, Protokół… 1021 M. Sokolnicki, Rok…, s. 287. W tydzień później, 29 oraz 30 listopada, postanowienia te przypieczętował zjazd likwidacyjny PON w Wiedniu. Pomimo wynikających z działań wojennych ograniczeń wzięło w nim udział 32 działaczy, w tym m.in. Michał Sokolnicki, Ignacy Daszyński, Jędrzej Moraczewski, Iza Moszczeńska, Witold Jodko, Feliks Perl, Wacław Tokarz oraz Leon Wasilewski1020. Obrady były burzliwe – głównie ze względu na nieustępliwe stanowisko Witolda Jodki, jednak ostatecznie zaakceptowano przyjęte już warunki umowy1021. Polska Organizacja Narodowa uległa tym samym zupełnej likwidacji. Tzw. Komisja ds. PON odbyła jeszcze w dniach 5 – 19 grudnia 10 posiedzeń, w tym ostatnie z udziałem Józefa Piłsudskiego1022. 1022 AAN, PON (sygn. 49/II), teczka 5, k. 3-44. 1023 I brygada powstała 15 listopada 1914 r. na mocy rozkazu arcyksięcia Ferdynanda, zob. M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski…, s. 155. 1024 K. Srokowski, N.K.N…., s. 292-293; M. Sokolnicki, Rok…, s. 295-296. 1025 Legiony Polskie…, s. 42-43. 1026 Ibidem, s. 44; K. Srokowski, N.K.N…., s. 293 1027 Ibidem, s. 293. Ułożenie sobie stosunków z dowódcą I brygady, utworzonej w międzyczasie z pierwszego pułku Legionów, stało się zresztą kolejnym elementem polityki zacieśniania sojuszu z obozem niepodległościowym1023. Politycy NKN doskonale zdawali sobie sprawę, że stoi on za wszystkimi poczynaniami tego ruchu, a jego kontakt z Komitetem ograniczony był dotychczas do minimum. Okazja do zacieśnienia relacji, choćby poprzez sytuacje o charakterze czysto kurtuazyjnym, nadarzyła się kiedy Piłsudski przyjechał do Wiednia w okresie bożonarodzeniowym 1914 r. 23 grudnia NKN wydał na jego cześć uroczysty obiad, w którym udział wzięło około 40 osób1024. Spotkanie to pełne było zapewnień o wzajemnym szacunku i współpracy. Centralnym punktem była oczywiście starannie przygotowana mowa Jaworskiego, w której wychwalał on zalety i czyn brygadiera1025. Piłsudski odpowiedział mu zapewnieniem o głębokim sensie współpracy środowiska irredentystów ze zrzeszonymi w Komitecie politykami. Jak się wyraził: „Jako rycerze walczący musimy mieć nie tylko siłę ramienia lecz także moc głowy i serca. Tem uzupełnieniem jest zjednoczenie narodu z N.K.N.”1026. Członkowie NKN odebrali ten gest jako nieoficjalną deklarację Piłsudskiego, iż „wam zostawiam politykę, sobie zatrzymuję szablę”1027. Jak miała pokazać przyszłość, wnioski Komitetu okazały się zdecydowanie zbyt optymistyczne, jednak na przełomie 1914 i 1915 r. z całą pewnością możemy mówić o pewnego rodzaju porozumieniu i współpracy między Piłsudskim, a Naczelnym Komitetem Narodowym. Rozpoczęcie działalności w Królestwie Polskim wymagało jeszcze jednego istotnego zabiegu politycznego – ułożenia się w tej sprawie z austriackimi władzami wojskowymi i cywilnymi. Problem polegał na tym, że NKN nie posiadał wyraźnie sprecyzowanej koncepcji swojego działania na terenie kongresówki. Wątpliwości nie pozostawiało jedynie przekonanie, że akcja Komitetu obejmować będzie w pierwszej kolejności werbunek nowych ochotników, jednak co do szerszych działań o charakterze politycznym NKN absolutnie nie miał jeszcze jasności. O zgodę na werbunek można było jednak zabiegać. Moment był ku temu o tyle sprzyjający, że atmosfera wokół Legionów Polskich zaczęła się w austriackich kręgach dowódczych i wojskowych powoli poprawiać. Działo się to przede wszystkim za sprawą Władysława Leopolda Jaworskiego, który poprawę stosunków z władzami uczynił jednym ze swoich priorytetów. Wobec braku możliwości wywierania realnego wpływu na AOK, energicznie zajął się on przede wszystkim odzyskaniem pozycji w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Prezes utrzymywał stały kontakt zarówno z Berchtoldem, jak i jego szefem gabinetu Hoyosem1028. Stopniowo byli oni wciągani w rozmaite sprawy NKN, uwrażliwiani na polski punkt widzenia i wreszcie zasypywani prośbami o rozmaite, większe i mniejsze koncesje na rzecz Legionów Polskich. Przy pomocy MSZ, a także Ministerstwa Obrony Krajowej próbowano załatwić m.in. drażliwą kwestię nieuznawania przez Rosjan Legionów jako strony wojującej: NKN sugerował, aby MSZ wystosował w tej sprawie protest poprzez kanały neutralne1029. Prawdopodobnie za sprawą kontaktów rządowych udało się też uzyskać 4 grudnia 1914 r. zgodę na zrównanie służby w Legionach ze służbą w c. i k. armii oraz obronie krajowej. Istotne było również to, że legioniści będący obywatelami innych państw otrzymywali prawo do korzystania z zasiłków na równi z obywatelami monarchii1030. Konferencje w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jaworski kontynuował też w kolejnych dniach grudnia, korzystając w tej mierze z pomocy Bilińskiego i coraz śmielej występując z kolejnymi projektami załatwienia legionowych problemów. Wydaje się, że prezes generalnie zapewnił sobie przychylność MSZ i ich pośrednictwo w znacznie już trudniejszych kontaktach z AOK1031. 1028 K. Srokowski, N.K.N…., s. 269-270. 1029 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 471, pismo Ministerstwa Obrony Krajowej do MSZ, Polnische Legion, Nichtanrekennung als kriegsführende partei seitens des russ. Höchstkommandierenden. Stosunek Rosjan do polskich oddziałów ochotniczych wyrażał rozkaz Wielkiego Księcia Mikołaja z 24 sierpnia o nieuznawaniu Legionów za stronę wojującą i zwalczaniu ich na wszelkie możliwe sposoby. Zawierało on m.in. oskarżenia o stosowanie przez legionistów kul typu dum-dum: „Nie mogę ani chwili dłużej pozwalać, aby osoby narodowości polskiej mogły liczyć na wspaniałomyślność Wielkiej Rosji, kiedy faktycznie biorą udział we wrogich nam działaniach i to w tak niegodny sposób, jak stosowanie pocisków dum-dum ze spiłowanym szpicem”, zob. HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 473, K.u.k. Armeeoberkommando Narchrichtenabteilung K/K Nr 1717, An den k.k. Ministerpräsidenten, am 15. November 1914, Abschrift: Verlautbarung des Höchstkommandierenden. 1030 M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski. Kalendarz Naczelnego Komitetu Narodowego na rok 1916, Kraków 1915, s. 156. 1031 W. L. Jaworski, Diariusz 1914-1918, Warszawa 1997, s. 18. 1032 Postulaty te zawarte zostały przede wszystkim w piśmie do AOK z 15 grudnia 1914 r. oraz obszernym memoriale złożonym 17 grudnia do Naczelnej Komendy Armii, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Wojny, Ministerstwa Obrony Krajowej, a także premiera Austrii Stürgkha, zob. Dokumenty N.K.N…., s. 57-59, 60-62; HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 511-514. Przygotowawszy sobie w ten sposób grunt, w drugiej połowie grudnia Jaworski wprost zasypywał zarówno Naczelną Komendę Armii, jak i cywilne ministerstwa rozmaitymi pismami, w których postulował rozwój Legionów poprzez utworzenie batalionu zapasowego oraz kolejnego, czwartego pułku1032. Propozycja ta wpisywała się w główny cel polityczny NKN w postaci „wejścia do Królestwa”, gdyż werbunek do tych jednostek miałby być przeprowadzany właśnie na terenie kongresówki. Oprócz tego Jaworski wnioskował o cały szereg innych istotnych dla Legionów spraw: m.in. o możliwość odpoczynku dla walczących od czterech miesięcy oddziałów, połączenie wszystkich trzech pułków w większą jednostkę taktyczną, sprowadzenia drugiego i trzeciego pułku z Karpat na teren Królestwa Polskiego, wyposażenie jednostek w nowoczesną broń oraz karabiny maszynowe i wreszcie udzielanie finansowego wsparcia dla rodzin legionistów1033. 1033 Ibidem. 1034 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 527-530, Der Vertreter des k. und k. Ministerismus des Auszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, Nr 1320, Teschen am 28. Dezember 1914, Gegenstand: Polnische Legionen, Abschrift der Erledigung des Armee-Oberkommando an das polnische Nationalkomité, 26 Dezember 1914; BJ, Odpisy korespondencji, materiały dotyczące Departamentu Wojskowego NKN (sygn. rękopisu 103/83), K. Und k. Operierendes Oberkommando K. Nr 2586 an die Militär-Sektion des polnischen National Komitees in Jablunkau. Standort des OOK am 22 Dezember 1914. 1035 Dokumenty N.K.N…., s. 62-63. 1036 Oto dokładna treść odpowiedzi AOK w odniesieniu do poszczególnych spraw: organizacja batalionu rezerwowego nastąpi w Sosnowcu od 1 stycznia 1915. Wypoczynek Legionów nie jest możliwy ponieważ biorą udział w działaniach wojennych. Połączenie legionów w większą jednostkę operacyjną stanowi problem o charakterze czysto wojskowym i na razie pozostaje wyłączone z decyzji AOK. Wycofanie Legionów z Węgier przyjdzie w swoim czasie. AOK wyjaśniało to już dwukrotnie i nie życzy sobie dalszego roztrząsania tej sprawy. Wyposażenie w nowoczesne karabiny maszynowe jest zarządzone. Zostaną one wydane kiedy będzie na to materiał (kiedy będą karabiny). Utworzenie osobnych szpitali dla legionistów nigdy nie było zamierzone i powinno się ten bolesny brak w tych okolicznościach pokryć, jednak AOK musi zauważyć, że nie zostanie on usunięty. Wsparcie dla członków rodzin Legionistów nie pozostaje w zakresie działań AOK, zob. HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 527-530. 1037 HHStA, PA Krieg 8, 899, s. 520, Oberstes Polnisches Nationalkomitee (N.K.N.) an Hohe Ministerium des Aussern, Wien 24 XII 1914. AOK odniósł się do memoriału w dniu 22 grudnia 1914 r. w rozkazie podpisanym przez wodza naczelnego arcyksięcia Ferdynanda1034. W dokumencie tym najistotniejsze wydaje się to, że udzielona została zgoda na rozpoczęcie 1 stycznia 1915 r. werbunku w Królestwie Polskim1035. Pozwolenie dotyczyło jak na razie tylko batalionu uzupełniającego w sile 1000 ludzi, który miał być tworzony przez Departament Wojskowy w Sosnowcu celem uzupełniania strat w drugim i trzecim pułku Legionów. Co do większości innych, postulowanych przez NKN spraw, zgody nie udało się uzyskać1036. Z kolei podjęcie akcji o charakterze stricte politycznym, a więc szerzenie propagandy na rzecz rozwiązania austro-polskiego oraz konsolidacja wokół tego hasła królewiackich stronnictw politycznych, wymagały akceptacji ze Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Wobec braku odzewu na złożony memoriał, 24 grudnia Komitet po raz kolejny zadeklarował w ministerstwie swoją gotowość do rozpoczęcia działalności na terenie Królestwa Polskiego i prosił o udzielenie mu przez MSZ odpowiedniego pełnomocnictwa1037. Ostatecznie 31 grudnia w imieniu Ministerstwa Spraw Zagranicznych swoją aprobatę dla politycznej działalności NKN w kongresówce wyraził Alexander Hoyos, wyraźnie określając przy tym cel prowadzonej przez Komitet propagandy jako „połączenie znajdujących się pod rosyjskim zwierzchnictwem obszarów Polski z Galicyą w ramach austriacko-węgierskiej monarchii”. Jedyne zastrzeżenie polegało na konieczności wyraźnego rozdzielenia działalności delegatów wojskowych i politycznych, nie zmieniało to jednak faktu, że dla planowanej działalności w Królestwie NKN otrzymał zielone światło. Na sam koniec 1914 r. sytuacja NKN kształtowała się zatem w taki sposób, że cały czas przebywał on wprawdzie „na wygnaniu” w Wiedniu, ale od czasów gwałtownego załamania na przełomie października i listopada przeszedł on pod wodzą nowego prezesa daleko posuniętą, ideologiczną oraz organizacyjną rekonstrukcję. Połączywszy się z PON i uzyskawszy od władz austriackich odpowiednie koncesje, Komitet wypracował wreszcie nową, pochłaniającą go bez reszty perspektywę działania w postaci osławionego „wejścia do Królestwa”. Przez cały kolejny rok, kiedy NKN pracował w niezmienionym składzie pod przewodnictwem Władysława Leopolda Jaworskiego, toczona na jego forum burzliwa dyskusja koncentrowała się wokół próby udzielenia odpowiedzi na dwa, wiążące się ze sobą pytania. Po pierwsze, w jaki sposób NKN powinien działać w Królestwie Polskim? Po drugie, czy Naczelny Komitet Narodowy może odegrać jakąś poważniejszą rolę w polskim życiu politycznym, tzn. stać się ośrodkiem, wokół którego będzie się odbywać akcja o charakterze państwowotwórczym? Od początku roku 1915 działania NKN zaczęły nabierać tempa. 7 stycznia na podstawie rozkazu AOK Departament Wojskowy przeniesiony został z Jabłonkowa do Królestwa Polskiego, konkretnie do Sławkowa w powiecie Olkuskim1038. W samym Zagłębiu postanowiono natomiast utworzyć również batalion uzupełniający w sile 1000 ludzi1039. Decyzję o lokalizacji podległych sobie struktur Sikorski odczytywał w sposób jednoznaczny, jako wyraz niechęci władz wojskowych. Niejednokrotnie się uskarżał, że Department Wojskowy został umieszczony w „najciemniejszym kącie Królestwa”1040. 1038 W. Dunin-Wąsowicz, Z pobytu legionistów w Sławkowie, „Panteon Polski” (1926), nr 23, s. 7. Jeszcze pod koniec grudnia działacze Departamentu Wojskowego byli przekonani, że przeniesieni zostaną do Sosnowca, zob. AAN, Akta Józefa i Aleksandry Piłsudskich (sygn. 106), teczka IV/5 (mikrofilm 20194), k. 3, List Stanisława Kota do I brygady Legionów. 1039 ANK, NKN, teczka 2 (mikrofilm 100.187), k. 28, Protokół z posiedzenia plenarnego 11 stycznia 1915 r. 1040 Ibidem, k. 41, Protokół posiedzenie plenarnego z 3,5 i 6 kwietnia 1915r. w Wiedniu. 1041 Ibidem, k. 28, Protokół z posiedzenia plenarnego 11 stycznia 1915 r. Równocześnie cały czas prowadzono z Naczelną Komendą Armii i MSZ negocjacje w sprawie określenia szczegółów wejścia NKN do Królestwa Polskiego, które pomimo wydania już generalnej zgody, były dalekie od ustalenia1041. Co ciekawe, sprawa ta budziła pewne kontrowersje w samym NKN. Musimy zdać sobie sprawę, że oznaczało to odejście od jednego z najważniejszych postanowień porozumienia z 16 sierpnia. Przeciwny zmianie tych ustaleń był np. Hipolit Śliwiński. Jego stanowisko jest o tyle zastanawiające, iż reprezentował on przecież środowiska związane z ruchem niepodległościowym. Swoje zdanie wyraził on na posiedzeniu plenarnym NKN w dniu 11 stycznia, jednak zdecydowani już na działanie Daszyński i Jaworski nie pozwolili rozwinąć się szerszej na ten temat dyskusji. Ucięli sprawę stwierdzeniem, że niezależnie od ustaleń sierpniowych, w NKN od początku była nadzieja na rozpoczęcie działalności w Królestwie1042. 1042 Ibidem, k. 31. 1043 Ibidem. 1044 Ibidem, k. 30. 1045 Ibidem, k. 34. 1046 Ibidem, k. 35. 1047 Ibidem, k. 36. W czasie kolejnych dyskusji na temat „wejścia do kongresówki”, konsekwentnie wracała też myśl o tym, aby akcji politycznej NKN towarzyszyło niesienie pomocy materialnej dla zniszczonego wojną kraju. Jak dobitnie stwierdził Władysław Sikorski: „Jeżeli nie wejdziemy do Królestwa z chlebem w ręku, to nie potrzebujemy tam wchodzić wcale”1043. Sprawa budziła pewne kontrowersje w związku z faktem, że NKN nie podejmował dotychczas tego rodzaju przedsięwzięć, zaś działalność charytatywna oraz odbudowa wojennych zniszczeń leżały raczej w kompetencji Namiestnictwa Galicji. Jego jurysdykcja rozciągała się jednak tylko na zabór austriacki, stąd też NKN uznał, że może rozpocząć w Królestwie akcję pomocową1044. Ze względu na fakt, że Komitet nie dysponował jeszcze w tym momencie możliwościami prowadzenia na szeroką skalę działalności charytatywnej, planowano zawrzeć w tym celu umowę z jedną z organizacji amerykańskich, które wówczas na tym terenie działały1045. Komitet strawił też dużo czasu na omówienie zmian organizacyjnych, które musiały się wiązać z rozpoczęciem działalności w Królestwie Polskim. W styczniu planowano jeszcze, aby do poszczególnych departamentów i komórek NKN dokooptowani byli przedstawiciele kongresówki, wyłonieni przez tamtejsze stronnictwa - oczywiście tylko te, które popierają linię Komitetu. Docelowo planowano, aby w każdym departamencie jeden z wiceprezesów odpowiedzialny był za sprawy Królestwa Polskiego. W okresie przejściowym miały one podlegać specjalnym referentom. Wyobrażano też sobie, że w poszczególnych miastach kongresówki pojawią się podporządkowani Departamentowi Organizacyjnemu delegaci polityczni NKN1046. Niezależnie od tego działać tam mieli wysłannicy werbunkowi Departamentu Wojskowego1047. Styczniowe rozmowy świadczą więc o tym, że Komitet posiadał w stosunku do Królestwa dość ambitne plany, łącznie z tworzeniem, wzorem Galicji, miejscowej quasi-administracji. W praktyce przebywający cały czas „na wygnaniu” i częściowo zdezorganizowany NKN nie miał wtedy realnych możliwości rozpoczynania akcji, do której potrzeba było setek, o ile nie tysięcy, działaczy. Sytuacja zdecydowanie różniła się od sierpnia 1914 r., kiedy Komitet mógł liczyć na powszechny w Krakowie entuzjazm. W styczniu 1915 r. centrala NKN dysponowała cały czas stosunkowo niewielkimi siłami – najwyżej kilkudziesięcioma osobami pracującymi w biurach Prezydium, Sekretariacie Generalnym, Biurze Wiedeńskim oraz Biurze Prasowym1048. Starano się tę działalność stopniowo rozszerzać, np. poprzez reorganizację sekretariatu oraz zapoczątkowanie nowych misji zagranicznych, jednak cały czas miała ona bardzo ograniczony charakter1049. 1048 Ibidem, k. 41-42. Protokół posiedzenie Plenarnego z 3,5 i 6 kwietnia 1915r. w Wiedniu. 1049 Szerzej na temat akcji zagranicznej, zob. Rozdział V. 1050 ANK, NKN, teczka 217, k. 232; teczka 386 (mikrofilm 100.184), s. 13. 1051 ANK, NKN, teczka 2, k. 36-38. 1052 Ibidem. 1053 W taki też sposób jego rola została zdefiniowana w statucie wewnętrznym DW z 2 grudnia 1915 r.: „Departament Wojskowy jako składowa część NKN jest instytucją obywatelską, występującą publicznie i jawnie jako jedyna reprezentacja NKN na terenie Królestwa Polskiego (…)”, zob. ANK, NKN, teczka 216, (mikrofilm 100.414), k. 7. Inaczej rzecz się miała z Departamentem Wojskowym. Przypomnijmy, że od początku stycznia operował on już na terenie Królestwa i dysponował przy tym znacznie liczniejszym materiałem ludzkim. Niezwykle energiczny Sikorski organizował na prowincji kolejne emisariaty, powstało również osobne, niezależne od wiedeńskiego, biuro prasowe1050. Jego działania spotkały się z krytyką niektórych, przebywających w Wiedniu członków NKN. Pojawiały się zarzuty jakoby Departament Wojskowy zawłaszczał sobie kompetencje innych organów NKN i działał na terenie Królestwa w sposób zupełnie samowolny. Szczególnie nowy przewodniczący Departamentu Organizacyjnego, socjalista Zygmunt Marek, dążył do tego, aby wymusić znacznie większy stopień centralizacji1051. Sikorski bronił się przed tym bardzo umiejętnie, podnosząc, że pracował w sytuacji chaosu i oddalenia od głównych urzędów NKN, równocześnie zaś wzmagały się wokół moskalofilskie intrygi i należało w związku z tym działać1052. Najbliższe miesiące pokazały, że ambitne plany zupełnej reorganizacji Komitetu pod kątem działalności na terenie Królestwa nie były możliwe do zrealizowania, Departament Wojskowy stał się tymczasem swoistą ekspozyturą NKN w kongresówce1053. Równocześnie do końca istnienia Komitetu określano podległe Sikorskiemu struktury, jako „swoiste państwo w państwie”. Szef Departamentu Wojskowego odpierał rzecz jasna zarzuty o nadmierną samodzielność tłumacząc, że on i jego ludzie działali w sytuacji chaosu oraz oddalenia od głównych urzędów NKN. Wskazywał, że w sytuacji wzmagania się intryg moskalofilskich, należało jak najszybciej podjąć konkretne działania. Biuro Prasowe Departamentu Wojskowego działało zupełnie niezależnie od wiedeńskiego i nie stanowiło dla niego konkurencji, koncentrując się wyłącznie na sprawach legionowych1054. Sikorskiego stanowczo poparł Ignacy Daszyński, zaś o pełnym do niego zaufaniu zapewnił również Jaworski1055. To praktycznie ucinało dalszą dyskusję. 1054ANK, NKN, teczka 38, k. 13. 1055 ANK, NKN, teczka 2, k. 38, Protokół z posiedzenia plenarnego 12 stycznia 1915 r. 1056 ANK, NKN, teczka 2, k. 41, Protokół z posiedzenia plenarnego w dniach 3, 5 i 6 kwietnia w Wiedniu. Jaworski wnosił w tej sprawie pismo do MSZ 20 stycznia 1915 r., zob. Dokumenty N.K.N…, s. 84-85. Postulaty połączenia jednostek pojawiały się także na zjeździe NKN w dniach 3-6 kwietnia 1915 r., zob. Dokumenty N.K.N…, s. 120. 1057 M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski…, s. 157. Szerzej na temat akcji werbunkowej, zob. Rozdział IV. 1058 M. Sokolnicki, Rok…, s. 293. 1059 ANK, NKN, teczka 2, k. 41, Protokół z posiedzenia plenarnego w dniach 3, 5 i 6 kwietnia w Wiedniu. 1060 Ibidem. Styczniowe rozmowy pokazały, że NKN znacznie lepiej sobie radził z konkretnymi, roboczymi zadaniami niż z wypracowaniem jakiejś szerszej politycznej koncepcji działalności w Królestwie Polskim. Nie inaczej było również w kolejnych miesiącach. Prezes konsekwentnie działał u władz austriackich na rzecz połączenia wszystkich legionowych pułków i brygad oraz przeniesienia drugiego i trzeciego pułku z Karpat do Królestwa1056. Akcja werbunkowa w kongresówce wyraźnie nabierała rozpędu, czemu sprzyjało przeniesienie 23 lutego Departamentu Wojskowego ze Sławkowa do znacznie większego ośrodka w Piotrkowie1057. W Wiedniu w dalszym ciągu reformował się Sekretariat Generalny, który trafił w energiczne ręce Michała Sokolnickiego. Kiedy po dołączeniu do NKN został on wybrany drugim sekretarzem, stwierdził, że Konstanty Srokowski, który dotychczas jednoosobowo sprawował tę funkcję, był jedynie „sekretarzem od parady”1058. Sokolnicki przeprowadził cały szereg zmian organizacyjnych, które uczyniły z Sekretariatu faktyczne centrum codziennego funkcjonowania Naczelnego Komitetu Narodowego. Jego rolę określono po prostu jako „przekazywanie materiału dostarczanego przez poszczególne organy NKN wszystkim rozstrzygającym w jego gronie czynnikom”1059. Warto wspomnieć, że w ramach sekretariatu działały też podkomisje specjalne: polityczna, administracyjna, ekonomiczna. Organ ten wziął też na siebie koordynację akcji zagranicznej, w tym w szczególności oddziaływania za prasę w różnych krajach Europy oraz Ameryki1060. Doskonale rozwijała się też na różnych poziomach akcja prasowa i propagandowa. Biuro Prasowe w Wiedniu rozpoczęło wydawanie w nakładzie 5 tysięcy egzemplarzy czasopisma „Polen”, którego celem pozostawało przekonywanie opinii publicznej Austrii do realizacji rozwiązania austro-polskiego1061. Pismo to stanowiło pewnego rodzaju „oczko w głowie” prezesa Jaworskiego. W tym samym czasie w nakładzie 25 000 egzemplarzy Biuro Prasowe Departamentu Wojskowego wydawało gazetę „Wiadomości Polskie”, które niebawem stały się głównym organem prasowym Naczelnego Komitetu Narodowego1062. 1061 Ibidem, k. 42. 1062 Ibidem, k. 41. 1063 M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski…, s. 157. 1064 ANK, NKN, teczka 2, k. 43, Protokół z posiedzenia plenarnego w dniach 3, 5 i 6 kwietnia w Wiedniu. 1065 Ibidem. 1066 Ibidem, k. 41. 1067 Dokumenty N.K.N…., s. 120-121. 1068 M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski…, s. 158. Należy tez wspomnieć, że 1 lutego 1915 r. przeniósł się z Wiednia do Oświęcimia Departament Organizacyjny. Celem tego zabiegu było umiejscowienie go z powrotem w Galicji – tak, aby mógł skutecznie koordynować akcję przywracania komitetów powiatowych NKN, które w wyniku działań wojennych w większości zaprzestały swej działalności1063. Departament ten miał zresztą bardzo wiele pomysłów na działalność dość luźno związaną z pierwotnymi celami Komitetu, jak np. stworzenie sekcji szkolnej, zajmującej się zasiewami sekcji rolnej oraz sekcji ochrony majątku narodowego1064. W planach tych w ewidentny sposób widać ambicję, aby NKN stał się organizatorem bardzo różnych aspektów życia narodowego. Wreszcie 9 lutego pod przewodnictwem Ignacego Daszyńskiego oraz Konstantego Srokowskiego utworzony został Oddział Krakowski Naczelnego Komitetu Narodowego, który stanowił faktycznie zapowiedź powrotu pod Wawel całości władz organizacji1065. Niejako podsumowaniem tego okresu wzmożonej działalności organizacyjnej był wielki zjazd NKN, jaki odbył się w Wiedniu w dniach 3-6 kwietnia 1915 r. Przybyło na niego kilkudziesięciu działaczy, w tym przedstawiciele wszystkich departamentów i agend oraz reprezentanci Królestwa Polskiego1066. Obrady miały charakter ściśle sprawozdawczy. Dyskusja na temat kongresówki dotyczyła głównie wątków gospodarczych oraz zintensyfikowania akcji werbunkowej, postulaty polityczne ograniczały się natomiast do dość ogólnie formułowanych pomysłów wprowadzania polskiej administracji1067. Za ostateczne osiągnięcie tego okresu należałoby uznać wystawienie czwartego pułku Legionów Polskich, który 30 maja 1915 r. osiągnął gotowość bojową i wszedł do czynnej służby pod dowództwem podpułkownika Bolesława Roi1068. Warto nadmienić, że nieco wcześniej pewnym sukcesem uwieńczone zostały starania o połączenie na ziemiach polskich wszystkich jednostek legionowych. 16 maja do Królestwa przeniesiona została Komenda Legionów wraz z oddziałami sztabowymi oraz szkołą podchorążych1069. Powszechnie traktowano to jako wstęp do ostatecznego zespolenia się całości sił w jeden związek taktyczny. 1069 Ibidem. 1070 zob. A. Chwalba, Samobójstwo Europy. Wielka Wojna 1914-1918, Kraków 2014, s. 183-190. Śmiało można zatem powiedzieć, że w okresie 6 miesięcy pomiędzy listopadem i majem 1915 r. NKN nie tylko przetrwał, ale wyraźnie się skonsolidował oraz poprawił swoje stosunki z władzami monarchii. Dał się też poznać jako sprawny organizator Legionów Polskich oraz niezwykle zaangażowany propagator idei austro-polskiej. Wielkie pytania o charakter udziału NKN w zachodzących na ziemiach polskich zmianach politycznych, pozostały jednak bez odpowiedzi. Wydarzenia kolejnych miesięcy miały pokazać, że dyskusji na ten temat nie dało się już dłużej uniknąć, zaś dotychczasowa formuła Naczelnego Komitetu Narodowego mogła okazać się niewystarczająca. 3.4. NKN rozdarty (maj 1915 – listopad 1915) Początek maja 1915 r. przyniósł wydarzenia, które okazały się decydujące o losach wojny na froncie wschodnim. Bitwa gorlicka, a także następujący po niej chaotyczny odwrót wojsk rosyjskich spowodowały, że w większej części Galicji w szybkim tempie kończyła się wroga okupacja, zaś wojska państw centralnych nieubłaganie parły ku Warszawie1070. Stopniowo pojawiała się świadomość, że nie jest to kolejne przesunięcie frontu, ale trwała zmiana sytuacji ziem polskich. Przyjrzyjmy się położeniu, w jakim znajdował się wówczas Naczelny Komitet Narodowy. Po całych miesiącach klęsk i niepowodzeń okazało się, że wojnę wygrywały popierane przez Komitet państwa centralne. Wraz z ustępowaniem wojsk rosyjskich odsłaniały się całe połacie kraju, zaś ich przyszłość pozostawała kwestią otwartą i w żaden sposób jeszcze nie przesądzoną. Należy mieć świadomość, że pomimo wszystkich swoich problemów, NKN stanowił w tym czasie największą i najbardziej znaczącą organizację polityczną na ziemiach polskich. Skupiał on bardzo poważną grupę polityków polskich z Galicji i posiadał poparcie niemal wszystkich liczących się stronnictw. Największy przeciwnik linii politycznej Komitetu – Narodowa Demokracja – z uwagi na internowanie bądź emigrację jej członków praktycznie przestawał się liczyć. NKN był przy tym najbardziej wyrazistym głosicielem idei austro-polskiej, która w obliczu zwycięstwa państw centralnych zdawała się mieć pewne szanse realizacji. Pod sztandarem NKN działali też, przynajmniej formalnie, Józef Piłsudski oraz niepodległościowcy, stanowiący siłę operatywną, żywotną i zyskującą coraz większą popularność. Komitet posiadał również inny, bardzo istotny atut, Legiony Polskie, których był twórcą, organizatorem i w pewnym sensie – opiekunem. Pomimo wszystkich związanych z ich powstaniem oraz formalnym statusem kontrowersji, wiosną 1915 r. dla znacznej części polskiego społeczeństwa stawało się jasne, że stanowią one jedyną większą formację, która posiada charakter na wskroś narodowy. Legiony zaczęły już tworzyć swoją legendę i rzeczywiście stawały się pewną namiastką polskiego wojska. NKN posiadał poza tym stale rozbudowujące się, stosunkowo sprawnie działające struktury, tworzące liczne oddziały terenowe oraz prowadzące na coraz większą skalę akcję zagraniczną i propagandową. Naczelny Komitet Narodowy nie miał wprawdzie pełnej jasności, czym właściwie chce być, ale z pewnością reprezentował w tym czasie niebagatelny potencjał. W tej sytuacji 20 i 25 maja 1915 r. doszło na forum NKN do arcyciekawej dyskusji, która niczym w soczewce ogniskowała najważniejsze dylematy całej organizacji. W czasie nieoficjalnego spotkania plenum Jaworski postawił problem konieczności zajęcia stanowiska wobec pojawiających się w Królestwie Polskim żądań, aby NKN ogłosił się Rządem Narodowym1071. W czasie dyskusji dał się zaznaczyć bardzo wyraźny podział biegnący po linii: niepodległościowcy i socjaliści kontra konserwatyści i demokraci. Ci pierwsi domagali się podjęcia bardzo stanowczych kroków. Prym wiódł w tej grupie rzecz jasna Ignacy Daszyński, który twierdził, że niemożliwym jest utrzymywanie „poniżającej zależności od rządu” i postulował zwrócenie się do Austrii i Niemiec z pismem o utworzeniu państwa polskiego ze zgromadzeniem narodowym złożonym z delegatów z Galicji oraz Królestwa. Państwo to miało być związane z monarchiami Habsburgów oraz Hohenzollernów traktatami oraz konwencją wojskową i wraz z nimi prowadzić wojnę z Rosją. Daszyński nie mówił nic o ustroju przyszłego tworu i nie rozstrzygał, czy będzie ono związane z Austrią osobą władcy. W tym momencie było to mniej istotne – zdecydowanie ważniejsze pozostawało w jego mniemaniu szybkie utworzenie regularnej armii polskiej z prawem przymusowego werbunku oraz wprowadzenie polskiej administracji. Przywódca socjalistów w pełni zdawał sobie sprawę, że państwa centralne z pewnością nie pospieszą od razu tworzyć nowego państwa wedle życzeń NKN. Chodziło raczej o pewien gest, publiczną manifestację bardzo konkretnej wizji przyszłości Polski, która mogłaby stać się bazą dla dalszych faktów politycznych. Jak się wyraził: „Takie postawienie sprawy nawet jeśliby nie osiągnęło natychmiastowego skutku, to przynajmniej postawiłoby narodowi hasło około którego mogliby się skupić, sztandar 1071 ANK, NKN, teczka 2, k. 111. któryby pozostał i drogę realizacji państwowej, którą musiałby pójść ten w Europie w czyim interesie byłoby utworzenie Polski”1072. 1072 Ibidem, k. 111-112. 1073 Ibidem, k. 112. 1074 Ibidem, k. 112, 115-116. 1075 Ibidem, k. 114. Daszyńskiemu wtórował Michał Sokolnicki, który przeprowadził dosadną krytykę NKN z punktu widzenia ruchu niepodległościowego. W jego ujęciu powstaniu Komitetu towarzyszyła wiara, że droga austro-polska jest najlepszym sposobem na zbudowanie państwa polskiego, jednak przy „ciągłych ustępstwach i fałszach czynionych przez NKN i wobec nieposuwania się w ogóle na drodze państwotwórczej” postawił dramatyczne pytanie: „czy wierzymy jeszcze w to, że na tej drodze uzyskujemy państwowość polską i stajemy się polskim rządem?”. Sokolnicki zarzucał konserwatystom, że stracili wiarę w taką możliwość, a działalność NKN sprowadza się do „utrzymania lub rozszerzenia dotychczasowych zadań polityki galicyjskiej”1073. Jeden z najbliższych współpracowników Piłsudskiego wskazywał zatem, że Komitet stanowił nic więcej, tylko pewnego rodzaju przedłużenie galicyjskiej polityki, podczas gdy czas wymagał raczej zdecydowanego wyjścia poza dotychczasowe ramy. Sokolnicki zwracał też uwagę, że moment na tworzenie nowych faktów był bardzo korzystny, gdyż w związku z wybuchem nowej wojny z Włochami państwa centralne znalazły się w nader trudnej sytuacji. Z drugiej strony groził też, że wobec takiego samoograniczenia się polityki NKN, Królestwo może na własną rękę poszukiwać politycznych rozwiązań, a nawet pójść „drogą szaleństwa”, co należałoby rozumieć jako akcję powstańczą1074. Nie trzeba raczej tłumaczyć, że ten ostatni argument był już bardzo daleki od jakichkolwiek realiów. Wszystkie te wywody podsumował w jednym ze swych kapitalnych, krasomówczych popisów Ignacy Daszyński: „Wisimy u klamki byle urzędnika w MSZ, wisimy u klamki pułkownika Hranilovicia w AOK i sprawę polską, sprawę przyszłości państwa polskiego obniżamy do wartości drobnych przetargów, na które rozdrabniamy naszą faktyczną siłę. Trzeba się zdecydować i postawić śmiały krok”1075. Wydaje się, że oprócz nieco populistycznych sformułowań widać tu jednak wyraźną irytację niepodległościowców na ostrożną i sprowadzającą się do załatwiania wyłącznie spraw legionowych politykę NKN. Takie postawienie sprawy przez Daszyńskiego spotkało się z gwałtowną opozycją polityków tradycyjnej orientacji austro-polskiej. Krakowski konserwatysta Tadeusz Starzewski argumentował, że społeczeństwo, zarówno Galicji, jak i Królestwa, absolutnie nie było przygotowane do podjęcia stanowczej akcji politycznej. Jak stwierdził, wszędzie panuje „bierność, lękliwość, uparte sobkostwo”1076. Najostrzej wystąpił jednak demokrata Ludomił German. Uważał on, że postulaty Daszyńskiego są całkowicie nierealne. Co więcej, ich realizacja doprowadzi do utraty zaufania ze strony rządu, zaś Komitet może zostać potraktowany jako organizacji nielojalna i niebezpieczna dla państwa”1077. Jego punkt widzenia zdecydowanie poparł Jaworski, co właściwie zakończyło całą dyskusję. Propozycje niepodległościowców skwitował stwierdzeniem, że Daszyńskim i Sokolnickim owładnęła panika. Pójście proponowaną przez nich drogą doprowadzi Polaków do wiarołomstwa, utraty godności i stanowiska politycznego1078. Znamienne jest, że w jego argumentacji wierność państwu Habsburgów obwarowana była wyraźną sankcją moralną, zaś uznanie przez Austriaków NKN za nielojalnego partnera prawdopodobnie byłoby jego osobistą tragedią. Stwierdził, że „na zmianę obecnego legalnego ruchu na powstanie polskie pójść nie może i nie pójdzie”1079. Jedyny stanowczy gest, który w jego opinii mieścił się jeszcze w ramach odpowiedzialnej polityki stanowiło wystosowanie do władz monarchii pisma wskazującego na popełnione przez nie w odniesieniu do sprawy polskiej błędy, a także postulującego rozszerzenie Legionów oraz zaprowadzenie w Królestwie polskiej administracji. 1076 Ibidem, k. 113 1077 Ibidem, k. 113 1078 Ibidem, k. 115. 1079 Ibidem. 1080 Ibidem, k. 117-118. 1081 Jaworski stwierdził np. że podczas gdy Daszyńskiemu chodziło jedynie o manifestacyjne wyrażenie swoich poglądów i zwinięcie działalności, on sam rzeczywiście starał się coś załatwić, zob. ANK, NKN, teczka 2, k. 118. Dyskusja ta miała swoją kontynuację w czasie kolejnego posiedzenia, które odbyło się w pięć dni później. Niepodległościowcy nieco spuścili już z tonu i nie podnosili już kwestii ogłoszenia państwa polskiego, poprzestając na powtórzeniu zaakceptowanego już przez Jaworskiego postulatu podjęcia starań o zgodę na tworzenie polskiego samorządu1080. Daszyński utyskiwał wprawdzie, że skoro legioniści ryzykują życiem, to NKN powinien się zdobyć na ryzyko polityczne. W żaden sposób nie zmieniło to jednak zasadniczych ustaleń. Można nawet odnieść wrażenie, że opór Jaworskiego stał się jeszcze bardziej twardy1081. Stwierdził, że nie można ryzykować istnienia NKN, gdyż w razie jego rozwiązania Legiony pozostałyby osamotnione. Jak widać, bardzo głęboko wierzył on w sens istnienia organizacji w dokładnie takiej, jak dotychczas postaci – jako organizatora oraz opiekuna Legionów Polskich. Rozmowy przybrały dalej bardzo emocjonalny obrót. Niektórzy uczestnicy obrad, w tym przede wszystkim Konstanty Srokowski, zareagowali kreśleniem pesymistycznych wizji o konieczności likwidacji NKN. W sposób niezwykle trafny przewidywał on nieuchronny upadek organizacji za sprawą utraty w społeczeństwie polskim jakiejkolwiek popularności1082. 1082 Ibidem, s. 119. 1083 ANK, NKN, teczka 3 (mikrofilm 100.188), k.s 9 1084 Ibidem, k. 10-11. 1085 W.L. Jaworski, Diariusz…, s. 44. Przytoczenie majowych obrad w sposób niemalże dosłowny wydaje się konieczne, gdyż pokazuje ona po pierwsze, jak wielkie były w NKN wątpliwości, co do sensu istnienia organizacji, a przynajmniej utrzymywania jej w takim, jak dotychczas kształcie. Komitet zaczynał znów wyraźnie pękać, choć tym razem nie powodowało to spektakularnego rozpadu. Spora część działaczy, nie tylko zresztą niepodległościowców, miała nadzieję, że NKN stanie się czymś więcej i rozpocznie samodzielną, bardziej ryzykowną grę. Dla konserwatywno-demokratycznego trzonu było to jednak nie do pomyślenia. Polityka Jaworskiego, która w tak zdecydowany sposób została określona na posiedzeniach 20 i 25 maja poniosła klęskę niemal nazajutrz po tych spotkaniach. 30 maja prezes NKN donosił już Komisji Wykonawczej, że AOK nie udzieliła mu zgody na udział w zjeździe królewiackich działaczy w Piotrkowie1083. Doszły do tego wyrażone w formie ustnej postulaty Naczelnej Komendy Armii, która życzyła sobie, aby Naczelny Komitet Narodowy „pozostawił na jakiś czas Królestwo pod względem politycznym w spokoju”. AOK żądała również, aby NKN wstrzymał się też ze składaniem doń rozmaitych wniosków. W sposób całkowicie nieoficjalny i niewiążący dowództwo dało więc do zrozumienia, że ma już dosyć nadmiernej aktywności Komitetu. Coraz gorzej układać się zaczęły do tej pory poprawne stosunki z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. W czasie jednej z odbytych tam przez Jaworskiego rozmów, referent do spraw polskich wyraził m.in. ubolewania godny brak elementów umiarkowanych i konserwatywnych w NKN1084. To w oczywisty sposób niezgodne z prawdą stwierdzenie wydaje się być wyraźnie inspirowane przez środowiska bliskiej Podolakom galicyjskiej arystokracji. O jej wpływie na pozycję Komitetu będzie jeszcze mowa w dalszym miejscu, w tym momencie istotny jest jednak fakt, że wokół NKN w wiedeńskich kołach rządowych znów zaczęła się tworzyć negatywna atmosfera, a tym samym padło podstawowe założenie polityki Jaworskiego w postaci wiary w możliwość rozwijania ostrożnej, ale dobrej współpracy z Austrią. Kiedy bronione przez niego z taką konsekwencją stanowisko zaczęło się chwiać, na wspomnianym już posiedzeniu w dniu 30 maja demonstracyjnie podał się do dymisji1085. O dziwo, debata pokazała, że niepodległościowcy, mimo swoich ostrych ocen, nie odżegnują się od zasadniczej linii polityki NKN i wobec tej względnej „jednomyślności” Jaworski wycofał swój wniosek1086. Trudno powiedzieć, jaki był cel jego zagrania. Być może wobec politycznej porażki w stosunkach z Austriakami, chciał doprowadzić do tego, że usłyszy od członków NKN słowa wsparcia, a więc otrzyma rodzaj nieoficjalnego votum zaufania. Jego zachowanie można też widzieć jednak w kategoriach skłonności do pewnego rodzaju egzaltacji, psychicznych załamań, cz też – powiedzmy otwarcie - dramatyzowania. 1086 Ibidem, k. 16-17. 1087 W. Suleja, Orientacja…, s. 122. Ze wszystkich tych wewnętrznych potyczek NKN wychodził więc podzielony, ale nie rozbity. Przynajmniej formalnie doszło do pewnej pacyfikacji. Możemy też w tym okresie mówić o wyraźniejszym, niż dotychczas zdefiniowaniu linii politycznej Komitetu, którą uosabiali Władysław Leopold Jaworski, a także – o czym zaraz będzie mowa - Władysław Sikorski. Powstaje jednak pytanie, czy rzeczywiście była to koncepcja całościowa i spójna? Ku takiej interpretacji zmierzają wywody niektórych badaczy, np. Włodzimierza Sulei, który twierdzi, że NKN „(…) utrzymał się w roli placówki mającej doprowadzić, poprzez rozwój Legionów, do realizacji rozwiązania austro-polskiego (…)”1087. Trudno się z tym nie zgodzić, z tym jednak zastrzeżeniem, że koncepcja prezesa jawi się nie tyle jako konkretny plan, ale szereg dość luźno ze sobą związanych założeń, będących połączeniem dawnych, stańczykowskich i austro-polskich zapatrywań oraz tego, co w okresie wojny „przyniosło życie”. Możemy to streścić w kilku najważniejszych hasłach: 1) Chcemy utworzenia państwa polskiego pod władzą Habsburgów, powstałego z połączenia całości Królestwa Polskiego oraz Galicji. Wobec permanentnej niechęci Austriaków, nie mówiąc już o obstrukcji Węgrów i niejasnym stanowisku Niemców nie posiadamy jednak jasnego planu, jak do tego doprowadzić. 2) W stosunku do władz monarchii musimy postępować w sposób lojalny, podejmując wyłącznie działania o charakterze legalnym. Chcemy zapracować na opinię partnera odpowiedzialnego, który w trudnych chwilach udziela monarchii realnego, wypływającego ze szczerych uczuć wsparcia. Równocześnie musimy spokojnie, bazując na argumentach o charakterze merytorycznym, przekonywać władze do swoich racji. 3) Za wszelką cenę trzymamy się Legionów, jako jedynego realnego, spektakularnego faktu politycznego, jaki udało się stronie polskiej osiągnąć. Będąc namiastką narodowego wojska, stanowią one najbardziej widoczną manifestację polskich dążeń i mogą odegrać istotną rolę na dalszym etapie działań. Legiony należy zatem powiększać i rozwijać wokół nich możliwie najszerszą działalność organizacyjną oraz propagandową. Jaworski i jego zwolennicy nie dostrzegali przy tym, iż Legiony Polskie udało się utworzyć nie poprzez politykę ostrożną i „odpowiedzialną”, ale działanie zdecydowane, wykorzystujące pojawiającą się na krótko koniunkturę oraz stawiające niezdecydowanych w gruncie rzeczy Austriaków przed faktami dokonanymi. Należy też zwrócić uwagę, że kosztem polityki Jaworskiego było też swoiste rozdarcie NKN – nie tyko rozumiane w sensie podziałów oraz funkcjonowania wewnętrznej opozycji, ale przede wszystkim ogromnych rozterek, jakie towarzyszyły wszystkim, nawet Jaworskiemu oraz zwolennikom ostrożnej polityki w stosunku do rządu. Z drugiej strony lewicowo – niepodległościowa opozycja póki co nie była zainteresowana podkopywaniem pozycji prezesa, czy też rozbijaniem Komitetu. Polemika była ostra, ale nie kategoryczna. W bardzo niejednoznacznej sytuacji, jaka trwała od maja do sierpnia 1915 r., poszukiwano rozmaitych dróg i choć wypowiadano się nieraz w sposób bardzo zdecydowany, faktycznie nikt nie był w stu procentach przekonany, co do właściwych kierunków działania1088. 1088 Pomimo, że Jaworski tak mocno trzymał się swoich zasadniczych założeń, w kwestii taktyki co rusz tworzył nowe, czasem niezwykle zawiłe koncepcje, np. pod koniec czerwca w rozmowie z Piłsudskim rozważał ustąpienie i uczynienie prezesem kogoś z Królestwa, zob. W.L. Jaworski, Diariusz…, s. 46. 1089 Dokumenty N.K.N…, s. 143-146. 1090 W. Suleja, Orientacja…, s. 129. W czerwcu i lipcu 1915 r. NKN próbował realizować przytoczone wcześniej założenia swojej polityki. 3 czerwca w Ministerstwie Spraw Zagranicznych złożony został podpisany przez Jaworskiego memoriał, o którym mowa była jeszcze na posiedzeniu 20 maja. Zasadniczo zawarte w nim były dwa postulaty: połączenia wszystkich formacji legionowych oraz wprowadzenia polskiej administracji na znajdujących się z dala od frontu okupowanych obszarach kongresówki1089. Dokument ten sformułowany był jednak w tonie skrajnie uniżonym i lojalistycznym, nawet jak na standardy tamtej epoki oraz samego NKN. Jak słusznie zauważył Włodzimierz Suleja, Komitet „nie stawiał warunków, lecz zabiegał, nie domagał się, lecz liczył na przychylność”1090. Argumenty na poparcie postulatów NKN dobrane były w sposób wyjątkowo nieprzekonywujący (powoływano się choćby na nadzieję, że władze będą szanowały „duszę narodu”), co z kolei rodzi przypuszczenie, iż manifest nie miał osiągnąć żadnych realnych celów politycznych. Złożony był tylko po to, aby stworzyć przed niepodległościowcami pozory aktywnej polityki w stosunku do rządu monarchii. Dokument sformułowany był równocześnie w taki sposób, że nie tylko strony rządowej nie drażnił, ale wręcz ułatwiał jego zbagatelizowanie. Skądinąd wiemy, że Jaworski nawet w najmniejszym stopniu nie traktował postulatów strony lewicowo-niepodległościowej poważnie. W swoich prywatnych zapiskach nazywa Daszyńskiego aktorem, zaś składane przez niego wnioski określa jako dziecinne1091. W opinii prezesa nie był to najwyraźniej czas na rozpoczynanie jakichkolwiek poważnych starań o charakterze politycznym. 1091 W.L. Jaworski, Diariusz…, s. 44. 1092 Dokumenty N.K.N…, s. 167-168. 1093 W. Suleja, Orientacja…, s. 141. 1094 ANK, NKN, teczka 3, k. 19, Protokół posiedzenia Komisji Wykonawczej z 24.07.1915 r. 1095 M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski…, s. 159. 1096 W czasie zjazdy w duchu polityki NKN wypowiadały się najróżniejsze osoby, w tym m.in. Janusz Swejer – przedstawiciel ziemiaństwa, Antoni Sujkowski - dyrektor z Będzina, Ostachowski – chłop z Sułoszowej, ksiądz Józef Bromski z Piotrkowa, Jan Ostrowski – poseł do Dumy państwowej z ziemi radomskiej, zob. ANK, NKN 103 (mikrofilm 100.293), k. 37-62; BJ, Materiały do działalności Koła Polskiego, NKN i jego Departamentu Wojskowego 1915-1917 (sygn. 8118/III, mikrofilm P-358/1), k. 143-165. 1097 Dokumenty N.K.N…., s. 146. Wracając jednak do kwestii memoriału – odpowiedź na niego przyszła rzeczywiście późno, bo dopiero 20 lipca1092. Już sam ten fakt świadczy o stosunku, jaki ministerstwo żywiło do Naczelnego Komitetu Narodowego. Oba zawarte w memoriale postulaty zostały po prostu odrzucone, zaś umieszczone w ostatnim akapicie pisma MSZ sformułowanie, że „mogą Polacy z ufnością oczekiwać swojego losu” posiadało wydźwięk wręcz ironiczny1093. Wyrażony na posiedzeniu Komisji Wykonawczej komentarz Jaworskiego, iż replika ministra Buriana jest sukcesem, gdyż NKN przynajmniej „postawił sprawę polską urzędowo”, zaś przez sam fakt otrzymania odpowiedzi został przez MSZ uznany, był albo dość nieudolną próbą zmazania niekorzystnego wrażenia, albo też myślenie prezesa stawało się w coraz większym stopniu życzeniowe1094. Tego samego dnia, kiedy NKN wystosował memoriał, w Piotrkowie odbył się wielki zjazd działaczy niepodległościowych oraz współpracowników Komitetu z Królestwa1095. Przedsięwzięcie to przez długi czas przygotowywał szef Departamentu Wojskowego Władysław Sikorski. Miało ono stanowić wielką demonstrację siły oraz znaczenia NKN na terenie kongresówki. Pomimo, że Naczelna Komenda Armii uniemożliwiła udział w zjeździe Jaworskiemu, okazał się on sukcesem. Udział w nim wzięło około 320 osób, co jak na warunki wojenne – pamiętajmy, że działania militarne toczyły się w tym czasie na terenie od Piotrkowa nieodległym – stanowiło spore osiągnięcie i pokazywało, iż NKN posiada dla Królestwa Polskiego konkretną ofertę. Należy jednak zaznaczyć, że określenie uczestników zjazdu jako działaczy niepodległościowych stanowiło w znacznej mierze zabieg o charakterze propagandowym, gdyż nie byli to raczej zwolennicy Józefa Piłsudskiego, ale osoby związane w jakiś sposób z Departamentem Wojskowym i identyfikujące się z linią polityczną NKN1096. Świadczy o tym choćby przyjęty przez delegatów uchwała, w której wyrazili oni bezwzględne poparcie dla niepodległościowej polityki Komitetu1097. Niezależnie od tego, zjazd stanowił doskonałą okazję do otwartego zamanifestowania przekonań Władysława Sikorskiego. Musimy w tym momencie przez chwilę ponownie zatrzymać się na tej postaci. Jak pamiętamy, jako autor memoriału, który po raz pierwszy skonkretyzował koncepcję utworzenia Legionów Polskich, już w sierpniu 1914 r. wykazał się on zdolnościami tworzenia samodzielnych koncepcji politycznych. Dała się wówczas zaznaczyć pewna jego intelektualna niezależność od środowiska najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego1098. Równocześnie nic jeszcze wówczas nie wskazywało, że ich drogi w dramatyczny sposób w okresie późniejszym się rozejdą1099. W kolejnych miesiącach Sikorski w zupełności koncentrował się na pracy w Departamencie Wojskowym, która wymagała wielkiej energii i zaangażowania oraz nie sprzyjała snuciu rozważań natury politycznej. Na posiedzeniach NKN Sikorski, jeśli w ogóle był obecny, występował w sposób ściśle merytoryczny, raportując o stanie realizacji poszczególnych przedsięwzięć1100. Tym, powiedzielibyśmy dzisiaj, profesjonalizmem, zjednywał sobie ludzi i budował zaufanie. Jego postać tak opisał Konstanty Srokowski: 1098 J. Ciałowicz, O „Genezie Legionów”…, s. 193. 1099 Doskonałe studium rozejścia się dróg Sikorskiego i Piłsudskiego stanowią teksty Włodzimierza Sulei: Spór o kształt aktywizmu: Piłsudski a Sikorski w latach pierwszej wojny światowej, [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. V, W kręgu twórców myśli politycznej, Wrocław 1983, s. 141-195. 1100 K. Srokowski, N.K.N…., s. 156. 1101 Ibidem, s. 308. 1102 M. Kukiel, Generał Sikorski…, s. 29. 1103 W. Suleja, Spór o kształt aktywizmu…, s. 158. „Twarda i zdrowa natura, silne nerwy, jasny umysł, wybitny instynkt rzeczywistości i realizmu, a nad tym wszystkim idealizm wysokiej próby, szczerze męski, pozbawiony wszelkiej egzaltacji – oto warunki, które pozwoliły Sikorskiemu wytrwać na tym najtrudniejszym stanowisku aż do końca, przez przeszło trzy lata pracy i walki z obcymi i swoimi”1101. Niezaangażowany w polityczne konflikty, zdyscyplinowany i maksymalnie skoncentrowany na swoim zadaniu formowania Legionów Sikorski zaczął w swym dziele dostrzegać ogromny, większy niż inni, potencjał. Możliwe, że wpłynęła na to jego świadomość ogromu możliwości mobilizacyjnych Królestwa Polskiego, które oceniał nawet na milion ludzi1102. Wyzyskanie tak wielkich możliwości, mogło prowadzić do stworzenia siły będącej już realnym argumentem w negocjacjach z państwami centralnymi1103. Słabą stroną tego planu była oczywiście jego niewykonalność w rzeczywistości politycznej roku 1915, co nie oznacza jednak, że rozumowaniu Sikorskiego - przynajmniej jeśli chodzi o jego ogólne założenia - nie można było odmówić pewnej logiki. Szef Departamentu Wojskowego zdawał sobie sprawę, że jedyną, a zarazem doskonałą szansą na realizację jego koncepcji stanowią Legiony Polskie, które należy w związku z tym maksymalnie rozbudowywać. To właśnie założenie znalazło swój wyraz w czasie obrad zjazdu w Piotrkowie. Sikorski wystąpił tam ze znamiennym przemówieniem programowym, które obracało się wokół pytania: „czyśmy mogli w obecnej wojnie milczeć”? W sposób niezwykle dobitny wyraził on przekonanie, że w czasach Wielkiej Wojny jedynym i najważniejszym argumentem, jaki posiadali w swoich staraniach o odbudowę państwowości Polacy, był czyn zbrojny1104. Silna armia miała również stanowić zabezpieczenie przed ewentualnymi dalszymi podziałami kraju dawać polskiej ludności faktyczną ochronę. Z właściwym sobie realizmem stwierdzał, że budowa wojska możliwa jest tylko w związku z Austrią i w imię tego wyższego celu należało zaakceptować wszystkie, czasem trudne tego konsekwencje, jak np. sojusz z Niemcami1105. 1104 Ibidem; BJ, Papiery Departamentu Wojskowego NKN (rękopis, sygn. 8118), k. 146. 1105 Ibidem. 1106 M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski…, s. 159. 1107 W. Suleja, Orientacja…., s. 134-135. Stanowisko Sikorskiego było bardzo interesujące, gdyż plasowało się gdzieś pomiędzy teoriami irredentystycznymi, a podejściem NKN. Bez wątpienia w prostej linii wywodziło się z przekonań i emocji obecnych w przedwojennych organizacjach strzeleckich, dla których, jak pamiętamy, irredenta oraz postulat budowy polskiej siły zbrojnej zlewały się w jedno. W okresie późniejszym niepodległościowcy powrócili do działań o charakterze konspiracyjnym, natomiast Sikorski podjął raczej wątek posiadania silnej, ale i legalnej, armii polskiej. Na gruncie politycznym popierał rzecz jasna linię NKN, a więc rozwiązanie austro-polskie. Nie to było jednak w jego programie najważniejsze. Centralny punkt jego koncepcji stanowiła zorganizowana siła zbrojna. Jego poglądy były więc w znacznej mierze zbieżne z poglądami Jaworskiego, choć nieco inaczej rozkładały się akcenty – podczas, gdy prezes wychodził przede wszystkim z założeń prohabburskich, to szef Departamentu Wojskowego wyprowadzał swoje stanowisko z wiary w polski sztandar i polski oręż. Na ówczesnym etapie poglądy Jaworskiego i Sikorskiego stanowiły dla siebie doskonałe uzupełnienie, pokrywające się przy okazji z ich zakresem kompetencyjnym. W tym samym duchu, co obrady w Piotrkowie, przebiegał ogromny zjazd działaczy galicyjskich, który odbył się w Krakowie 20 czerwca1106. Wzięło w nim udział ok. 500 osób, w tym delegaci z 65 miejscowości oraz, co ciekawe, przedstawiciele pierwszej brygady Legionów1107. Podobnie, jak w przypadku poprzedniego spotkania, stanowił on znaczącą manifestację poparcia i solidarności NKN oraz dowód na odbudowanie struktur terenowych1108. Pod względem politycznym pierwsze skrzypce grali pospołu Jaworski i Sikorski, których przemówienia oscylowały wokół faktu istnienia Legionów Polskich, zaś Komitet ukazywany był jako instytucja niezbędna dla ich istnienia1109. Prezes po raz kolejny mówił o wszystkich najistotniejszych elementach programu politycznego NKN, w tym m.in. o informowaniu państw centralnych o konieczności realizacji postulatów orientacji austro-polskiej oraz o konieczności budowania wokół projektu Legionów Polskich narodowej zgody1110. 1108 Dokumenty N.K.N…., s. 160-161, Uchwały Zjazdu Delegatów Powiatowych Komitetów Narodowych 20 w dniu czerwca 1915 r. 1109 W. Suleja, Orientacja…., s. 134-135. 1110 Dokumenty N.K.N…., s. 156-159; W.L. Jaworski, Mowy 1914-1915, Kraków 1915, s. 13-17. 1111 J. Hupka, Z czasów Wielkiej Wojny…, s. 96. Naczelny Komitet Narodowy objął jako swoją siedzibę budynek przy ulicy Gołębiej 20. 1112 A. Chwalba, Samobójstwo…, s. 190; L. Podhorodecki, Dzieje Lwowa…, s. 159; M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski…, s. 159. Można powiedzieć, że jeśli chodzi o czysto zewnętrzne przejawy działalności, w czerwcu i lipcu 1915 r. siła NKN nie budziła raczej wątpliwości. Dwa ogromne zjazdy ukazały masowe dla niego poparcie. Niedługo później, bo ok. 10 lipca, Komitet na stałe powrócił do Krakowa, co stanowiło ostateczny już dowód dochodzenia do formy po dramatycznych, jesienno-zimowych przejściach1111. W tym samym czasie NKN dokonywał też innego, symbolicznego powrotu. 22 czerwca 1915 r. armia Austro-Węgier ponownie wkroczyła do Lwowa, zaś już 5 lipca Naczelny Komitet Narodowy uroczyście otworzył tam biuro swojej Delegacji1112. W Królestwie Polskim kontynuowano werbunek, pomimo niekorzystnej zmiany zasad, dokonanej na przełomie czerwca i lipca przez AOK oraz Komendę Legionów. Staraniem NKN cały czas formowano nowe jednostki. Po majowych rozterkach Komitet robił wrażenie nieco bardziej skonsolidowanego i posiadającego dość jasną linię polityczną, której uosobienie stanowili ściśle ze sobą współpracujący prezes oraz szef Departamentu Wojskowego. Ocenianie w ten stosunkowo optymistyczny sposób sytuacji Naczelnego Komitetu Narodowego byłoby jednak zbyt powierzchowne. W sposób dość ewidentny rysowały się bowiem dwa istotne zagrożenia. W pierwszej kolejności należałoby wymienić coraz gorszy stosunek do Komitetu władz austriackich, nie tylko zresztą wojskowych. W tym samym czasie bardzo realna groźba pojawiła się ze strony Józefa Piłsudskiego oraz jego najbliższych współpracowników. Polityka brygadiera wymaga w tym momencie nieco dokładniejszego omówienia1113. Jak pamiętamy, na przełomie lat 1914-1915 jego lojalność wobec NKN wydawała się bezsporna. Nie ulega wątpliwości, że zagranie to miało jedynie charakter taktyczny. Pozostawało w absolutnej sprzeczności z podstawową cechą jego dotychczasowych działań, jaką było niepodporządkowywanie się w sposób trwały nikomu i niczemu, a także stałe poszukiwanie alternatywnych, często najbardziej zaskakujących dróg. W pierwszych miesiącach 1915 r. Piłsudski wyraźnie dostrzegł dwie sprawy. Po pierwsze, znajdująca się pod jego dowództwem i bazująca w znacznej mierze na kadrach strzeleckich pierwsza brygada stanowiła formację, która, choć formalnie stanowiła część sił zbrojnych czarno-żołtej monarchii, posiadała bardzo silną tożsamość oraz ogromne, podkreślane na każdym kroku, poczucie niezależności. Jej żołnierze z nieukrywaną niechęcią odnosili się do Austriaków i zapatrzeni byli przede wszystkim w swojego wodza. Dla Piłsudskiego oznaczało to możliwość posiadania kilku tysięcy bardzo zdyscyplinowanych i oddanych zwolenników, którzy w przyszłości mogli stanowić oparcie dla dalszych, niesprecyzowanych jeszcze działań. Póki co pierwsza brygada pozwalała mu budować mit genialnego i tragicznego zarazem przywódcy pierwszego oraz jedynie prawdziwego, polskiego wojska1114. Swoista legenda Legionów - grupy idealistów rzuconych w wir dramatycznych wydarzeń, krwawiących w zmaganiach z wrogiem, niezrozumianych przez otępiałe społeczeństwo, niszczonych przez knowania rozmaitej maści polityków, tłamszonych przez godne pożałowania dowództwo, ale mimo wszystko brnących ku wolnej Polsce pod przywództwem swego przenikliwego wodza - opierała się przede wszystkim na emocjach, jakie udało się Piłsudskiemu świadomie rozbudzać pośród żołnierzy pierwszej brygady1115. 1113 Szerzej na temat dojrzewających w pierwszej połowie 1915 r. koncepcji politycznych Józefa Piłsudskiego, zob. W. Suleja, Spór o kształt aktywizmu…, s. 157-165. 1114 Legenda oraz popularność pierwszej brygady były już w lecie 1915 r. dość rozwinięte i budowane w coraz większej opozycji do Naczelnego Komitetu Narodowego. W protokołach z posiedzeń Komisji Wykonawczej NKN odnaleźć można wyrazy zaniepokojenia faktem, że w wielu miejscach Galicji obchody rocznicy wymarszu pierwszej brygady mogą przyćmić uroczystości rocznicowe w dniu 16 sierpnia. Doszło nawet do tego, że NKN musiał walczyć o to, aby komitety powiatowe organizowały obchody według jego wizji, nie zaś niepodległościowców, zob. ANK, NKN, teczka 3, s. 13. 1115 A. Garlicki, Józef Piłsudski…, s. 276. Drugi, wyciągnięty przez brygadiera wniosek miał już charakter stricte polityczny. Postanowił on szukać porozumienia ze wszystkimi siłami Królestwa - nawet tymi o nastawieniu jednoznacznie antyniemieckim. Jego celem była przymiarka do stworzenia na tle silnej platformy współpracy ugrupowań Królestwa Polskiego, że państwa centralne musiałyby się z nią liczyć. Paradoks polegał na tym, że jego rozumowanie szło w podobnym kierunku, jak Władysława Sikorskiego i obracało się wokół tego samego pytania, w jaki sposób strona polska może w czasie wojny zbudować realną siłę, która pozwoli jej stanowić nie, jak dotychczas, przedmiot, ale w jakimś sensie podmiot przyszłych ustaleń politycznych? Udzielona przez nich odpowiedź była jednak diametralnie różna: jeśli Sikorski stawiał na legalną, budowaną za zgodą państw centralnych siłę militarną, to Piłsudski widział szansę w przyjęcie przez Królestwo Polskie niezależnego, a przy tym silnego swoją jednością oraz świadomością własnych celów stanowiska. Różnica ta zaznaczyła się jednak przede wszystkim na polu działalności praktycznej. Program Sikorskiego realizowany mógł być tylko poprzez działalność legalną, koncepcja Piłsudskiego – na drodze zakulisowych, konspiracyjnych wręcz ustaleń i konsultacji. Największa sprzeczność wyrażała się jednak w tym, że rozwijanie planów szefa Departamentu Wojskowego oznaczało wzmocnienie dwóch, niezwykle szkodliwych z punktu widzenia wizji Piłsudskiego zjawisk. Po pierwsze, chodziło o postępujące uzależnienie od Austriaków w sytuacji, gdy siła strony polskiej w opinii brygadiera miała raczej wynikać z umiejętności tworzenia czegoś zupełnie przeciwnego - przedsięwzięć o charakterze zupełnie samodzielnym. Po drugie, werbunek do Legionów prowadzony był wówczas już tylko w Królestwie Polskim, przez co wciągał on jego społeczeństwo w orbitę działań skrępowanego prohabsburskim lojalizmem Naczelnego Komitetu Narodowego. Stąd też kolejny wniosek Piłsudskiego, iż NKN, jako organizacja stricte galicyjska – nie tylko jeśli chodzi o pochodzenie, ale i jej sposób myślenia oraz przyjęte formy działania – powinna ograniczać swoje działanie do zaboru austriackiego i pozwolić Królestwu na poszukiwanie własnej, znacznie bardziej niezależnej drogi1116. 1116 zob. J. Rzepecki, O Władysławie Sikorskim…, s. 285. 1117 W. Suleja, Spór o kształt aktywizmu…, s. 159. 1118 zob. Idem, Orientacja…, s. 129-131. Sprzeczność stanowisk brygadiera oraz szefa Departamentu Wojskowego, a pośrednio też i samego Komitetu ujawniała się bardzo powoli. Wiadomo, że wiosną 1915 r. z jednej strony w imieniu Piłsudskiego prowadzone były w Łodzi wstępne rozmowy z królewiacką endecją, z drugiej on sam korzystał z pewnego rodzaju pośrednictwa, „buforu” Sikorskiego w swoich kontaktach z Austriakami1117. Równocześnie w maju słał on do szefa Departamentu Wojskowego, przyjazne w swoim tonie, choć zawierające już coraz większe upomnienia listy1118. Ostateczne rozejście się stanowisk nastąpiło po wydarzeniach z maja i czerwca 1915 r., kiedy z jednej strony okazało się, że niepodległościowcy nie posiadają na forum Komitetu siły przebicia, która pozwoliłaby na reorientację jego polityki w kierunku bardziej zdecydowanych wystąpień, z drugiej zaś strony w czasie zjazdów w Piotrkowie i Krakowie, Jaworski oraz Sikorski publicznie oraz z pełnym przekonaniem zaczęli wyrażać szkodliwe z punktu widzenia Piłsudskiego poglądy. Pomimo tego tlącego się konfliktu, aż do połowy sierpnia Piłsudski i Sikorski utrzymywali zupełnie poprawne stosunki1119. Wyraźną zmianę, zarówno jeśli chodzi o relacje tych dwóch, kluczowych postaci, jak i sytuację Naczelnego Komitetu Narodowego w ogóle, przynieść miały dopiero wydarzenia sierpnia 1915 r. 1119 W. Suleja, Spór o kształt aktywizmu…, s. 164. 1120 Nie przez przypadek dążenie do wyzwolenia Warszawy było powtarzającym się motywem zarówno legionowej twórczości, jak i enkaenowskiej propagandy. 1121 W. Suleja, Orientacja…, s. 143. 1122 Ibidem, s. 144. Nastąpiło wówczas dość gwałtowne przyspieszenie wypadków, które wiązało się przede wszystkim ze zbliżaniem się wojsk niemieckich do Warszawy. W całym obozie antyrosyjskim - zarówno w jego wersji austro-polskiej, jak i niepodległościowej - panowało powszechne przekonanie, że nadchodzi moment, który pchnie sprawę polską na zupełnie nowe tory. Warszawa była marzeniem, symbolem, nie tylko dawną, ale i przyszłą stolicą państwa, o odbudowę którego wszyscy przecież walczyli1120. Warszawa dysponowała wreszcie ogromnym potencjałem politycznym, intelektualnym, gospodarczym oraz demograficznym, z którego doskonale zdawano sobie sprawę. Najbardziej zdeterminowani do szybkiego rozpoczęcia akcji politycznej wydawali się zwolennicy Piłsudskiego, działający w myśl tezy, że Królestwo powinno samo zacząć się pod tym względem organizować. Zresztą podjęto już w tej mierze pewne działania. 30 lipca wkroczyli do Lublina posuwający się w forpoczcie austro-wegierskiej 4 armii ułani Beliny. W mieście szybko powstał Komitet Zjednoczonych Organizacji Niepodległościowych, który zaczął wydawać odezwy sformułowane w duchu poglądów Józefa Piłsudskiego1121. Liczono na to, że w podobny sposób potoczą się wydarzenia w Warszawie, stąd też niemal od razu po opuszczeniu miasta przez Rosjan pojawili się tam emisariusze brygadiera1122. Na marginesie warto zaznaczyć, że sprawę te rozgrywać chcieli nie tylko sami Polacy. Kiedy z początkiem sierpnia stało się jasne, że wejście wojsk niemieckich do dawnej stolicy Polski jest już tylko kwestią dni, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Austro-Węgier powstał pomysł, aby wykorzystać wreszcie Legiony Polskie pod względem propagandowym i umożliwić im uroczyste wkroczenie do Warszawy u boku armii kajzera. O takiej ewentualności mówiło się zresztą od dłuższego czasu. Jeszcze w październiku 1914 r., kiedy po raz pierwszy państwa centralne poważnie brały pod uwagę możliwość opanowania dawnej stolicy Polski, rozmawiał o tym z Conradem von Hötzendorfem przedstawiciel MSZ. Szef sztabu zapewnił wówczas, że zostało w tej sprawie zawarte porozumienie z dowództwem niemieckiej 9. Armii - w razie zajęcia miasta, armia austro-wegierska miała do niego wejść z silnym zgrupowaniem kawaleryjskim oraz oddziałem Legionów Polskich1123. Z początkiem sierpnia 1915 r. minister Burian usiłował wrócić do tych ustaleń i interweniował w sztabie generalnym za pośrednictwem hrabiego Thurna. Ten otrzymał jednak odpowiedź, że żadne austro-węgierskie jednostki do Warszawy nie wejdą, co wynikać miało ze zbyt dużych odległości oraz nierealności całej operacji pod względem militarnym1124. Co do kwestii wysłania do Warszawy samych Legionów Polskich, AOK krótko i bez wdawania się w jakiekolwiek wytłumaczenia oświadczyła, że nie jest możliwe1125. Sfery wojskowe nie były najwyraźniej zainteresowane organizowaniem tego rodzaju przedsięwzięcia, które z punktu widzenia wojskowego nie miało żadnego znaczenia. Z kolei struktura cywilna, jaką był MSZ, posiadała wprawdzie świadomość, że przy rozgrywaniu kwestii polskiej potrzeba było nieco symbolicznych gestów oraz propagandowej finezji, ale najwyraźniej nie miała na tyle determinacji i przekonania, aby swój pomysł próbować jednak wprowadzić w życie. 1123 HHStA, PA Krieg 11 n, 925, bez numeracji stron, Der Vertreter des k. und k. Ministeriums des Äuszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, nr 470, Neu-Sandec, am 17 Oktober 1914, Vertretung des k.u.k. Heeres bei einem etwaigen Einzuge der deutschen Armee in Warschau. 1124 Ibidem, Telegramm Nr 955/772 (668) Graf Thurn, Teschen, AM 2. August 1915. 1125 Ibidem, Telegramm Nr 2604/817 (670), Graf Thurn, Teschen, 3. August 1915. 1126 Ibidem, Entwurf einer Proklamation der beiden Heeresleitungen beim Einzug der verbünften Truppen in Warschau, Letzte Redaktion, 28. Juli 1915. W efekcie państwa centralne zupełnie nie wykorzystywały atutu posiadania w swoich siłach zbrojnych polskich jednostek narodowych. Czynili tak zresztą nie tylko Austriacy, ale też Niemcy. W starannie opracowanej przez nich z okazji wejścia do Warszawy odezwie, nie było ani słowa na temat Legionów, wspominano jedynie o nadejściu nowych czasów, historyczności chwili oraz przyjaźni, z którą przychodzą Niemcy1126. Aby jednak aktywnie grać kartą legionową i podejmować działania na rzecz zjednania sobie społeczeństwa kongresówki, należało jakąkolwiek koncepcję co do przyszłości ziem polskich posiadać. A od tego sojusznicze rządy były w tym czasie jeszcze bardzo dalekie. Cała sytuacja po raz kolejny też pokazuje, że Legiony nie były oddziałami w najmniejszym stopniu przez stronę austriacką chcianymi. Traktowano je jako dopust boży, polityczną konieczność. Pewne próby ich wykorzystania jak widać były, ale bardzo wątłe. Wróćmy jednak na grunt polskiej polityki. Wzięcia Warszawy z niecierpliwością wyglądał też Władysław Sikorski i cały Departament Wojskowy. W jego kręgach idealistycznie zakładano, że pomimo siły środowisk o nastawieniu moskalofilskim, istnieje szansa, aby znalazło się w dawnej stolicy grono ludzi „wielkiego gestu i wielkiej siły moralnej”, którzy zechcą stworzyć reprezentację miasta, a nawet przekształcić ją w tymczasowy rząd narodowy oraz występować wobec zwycięskich wojsk w roli gospodarzy1127. Założenia te znalazły się w opracowanej jeszcze w lipcu instrukcji dla emisariuszy, którzy w imieniu Departamentu mieli się zaraz po wyzwoleniu udać do Warszawy. Znacznie bardziej realistycznie do tego rodzaju perspektyw odnosili się Ignacy Daszyński oraz Władysław Leopold Jaworski, którzy wprost twierdzili, że w dawnej stolicy „nie ma czego szukać”1128. Zdawali on sobie sprawę, że ich koncepcja polityczna nie jest tam zbyt popularna, zaś działania w kierunku zmiany tego stanu rzeczy wymagają czasu. Nie zmienia to jednak faktu, że symboliczny wymiar chwili był jednak znaczący i to właśnie prezes NKN postanowił wyzyskać. 1127 K. Srokowski, N.K.N…., s. 143-144. 1128 W. L. Jaworski, Diariusz…, s. 49-50. 1129 K. Srokowski, N.K.N…., s. 335. 1130 Dokumenty N.K.N…., s. 175-178; W. Suleja, Orientacja…, s. 147. 1131 Ściśle rzecz biorąc, oprócz podziału Galicji Ukraińcy domagali się też przyłączenia do projektowanego przez siebie nowego kraju koronnego Chełmszczyzny, Listy Władysława Sikorskiego…, s. 108-109. 1132 Dokumenty N.K.N…, s. 177-178. Wojska rosyjskie opuściły Warszawę 5 sierpnia. Następnego dnia członkowie krakowskiego Komitetu zebrali się na poufnym posiedzeniu, na którym do rana dyskutowali na temat zredagowanego przez Jaworskiego manifestu, który z niewielkimi zmianami zdecydowano się przyjąć1129. Za oficjalny dzień jego wydania przyjmuje się jednak 8 sierpnia. Jak miała pokazać przyszłość, opublikowanie tego dokumentu stanowiło najważniejszy akt polityczny Naczelnego Komitetu Narodowego w 1915 r. Cóż zatem zawierał ów manifest? Kilkukrotnie oraz w sposób bardzo dobitny, wyrażał on przede wszystkim żądanie utworzenia państwa polskiego złożonego z niepodzielnego Królestwa, złączonego z niepodzielną Galicją1130. Oprócz oczywistej demonstracji woli posiadania własnej państwowości, postulat ten sprzeciwiał się zarówno ukraińskim dążeniom do podziału zaboru austriackiego, jak i pojawiającym się w Niemczech, różnorodnym koncepcjom rozbioru kongresówki1131. Realizacja tego projektu wiodła poprzez utworzenie jednej narodowej organizacji, powstałej z połączenia NKN z analogiczną reprezentacją Królestwa Polskiego1132. Jej wyłonienie stanowiło zatem najważniejsze polityczne zadanie społeczeństwa kongresówki. Manifest zawierał również świadczącą o wielkim wyczuciu sugestię, że krakowski Komitet zamierza podporządkować się kierowniczej roli Królestwa. Zredagowany przez Jaworskiego dokument odnosił się również do najbardziej krytykowanych elementów jego linii politycznej, w postaci sojuszu z nieprzekonaną do polskich koncepcji Austrią oraz z brutalnymi Niemcami. Nie ukrywano, że monarchia Habsburgów wykazywała „niedostateczne zrozumienie sprawy polskiej”, zaś jej sojusznik nakładał na ludność ciężary, których absolutnie można było uniknąć1133. Wszystko to nie zmieniało jednak podstawowych faktów, że „przyszłość Polski tylko z zachodem może być związana”, zaś polska racja stanu nakazywała pokonać przede wszystkim Rosję1134. Nadzieję na to dawał tylko sojusz z państwami centralnymi, tak więc wszelkie zaistniałe w stosunkach z nimi problemy nie mogły zachwiać tych zasadniczych założeń. Warto zauważyć, że w odezwie tej nie padło o Austrii i Niemczech ani jedno ciepłe słowo. Co najwyżej odnaleźć można pełne rozczarowania przytyki oraz stwierdzenie sensowności sojuszu z państwami centralnymi jako elementu chłodnej polityczno-miltarnej taktyki. 1133 Ibidem, s. 175. 1134 Ibidem, s. 175-176. 1135 W. L. Jaworski, Diariusz…, s. 51. 1136 W. Suleja, Orientacja…, s. 146. 1137 Szerzej na ten temat, zob. Rozdział VI, podrozdział 2, Propaganda pozytywna. Decyzja w wydaniu przez NKN tak wyrazistego w porównaniu z dotychczasowymi krokami manifestu, nie jest sprawą do końca jasną. Wydawać by się mogło, że bardzo dotychczas ostrożny, zachowawczy Komitet wystąpił naraz z inicjatywą samodzielną, odważną i niosącą pewne ryzyko narażenia się państwom centralnym. Cóż to miało zatem oznaczać? Czy NKN dał się ponieść atmosferze chwili i nie do końca zdawał sobie sprawę z zagrożenia? Czy też może świadomie przystępował do walki o rząd dusz w Królestwie Polskim, co nie było możliwe, bez otwartego głoszenia hasła niepodległości? Każda z tych możliwości oznaczała zerwanie, przynajmniej w pewnym sensie, z taktyką polegającą na budowaniu relacji z kręgami rządowymi habsburskiej monarchii. Otóż w świetle zawartych w „Diariuszu” przemyśleń Jaworskiego, chodziło jeszcze o coś innego. Dążył on do rozpoczęcia skomplikowanej gry, której celem było sprowokowanie Austrii i Niemiec do zajęcia się sprawą polską1135. Plan ten przewidywał wprawienie sojuszników w pewnego rodzaju konsternację, a nawet ich ze sobą poróżnienie1136. Ostatecznie miało to spowodować, że zaczną oni ze sobą na temat Polski rozmawiać… i wreszcie na coś się zdecydują. Widzimy więc, że jakkolwiek manifest wprowadzał w postępowanie NKN nieobecny dotąd element ryzyka, to zamierzano za jego pomocą oddziaływać nie tyle na społeczeństwo, co przede wszystkim na rządy. Znamienne jest, że pozostając najsilniejszym podmiotem dążącym do realizacji rozwiązania austro-polskiego, kierowany przez Jaworskiego Komitet w nikłym stopniu prowadził na rzecz tej koncepcji otwartą propagandę1137. Zgodnie z tradycjami polityki krakowskich konserwatystów, uwaga koncentrowała się na wpływaniu na rządy, sfery decyzyjne i opiniotwórcze. Nie inaczej było i tym razem. Manifest nie stanowił zatem aż tak wielkiej rewolucji, zaś kierunek polityki Komitetu pozostawał ten sam – władze monarchii. Zmieniła się jednak metoda. Przynajmniej chwilowo stała się ona bardziej aktywna. Pojawiła się ambicja, aby NKN nie wchodził już w rolę nieśmiałego petenta, ale próbował samodzielnie rozegrać sprawę, przewidując reakcje swoich partnerów, a nawet wywołując określone ich zachowania. Komitetowi przyszło jednak zapłacić za to wysoką cenę. Manifest odbił się szerokim echem. Wszystko wskazuje na to, że przez przypadek został on puszczony przez austriacką cenzurę wojskową i następnego dnia wydrukowano go we wszystkich galicyjskich dziennikach1138. Podobnie rzecz się miała w Wiedniu, gdzie NKN uzyskał zgodę na jego publikację od niższych urzędników MSZ, po czym ukazał się w tamtejszych gazetach pod sensacyjnymi tytułami, jak choćby „proklamacja niezawisłości Polski”.1139 W rezultacie wybuchła wielka afera polityczna. Według relacji Jaworskiego spowodowali ją nie tyle Austriacy, co raczej Ukraińscy i Niemcy. Ci pierwsi gwałtownie zaprotestowali przeciw pojawiającym się w tekście manifestu sformułowaniom dotyczącym niepodzielności Galicji. Jeszcze bardziej żywiołowo zareagowali jednak przedstawiciele rządu niemieckiego, który nie życzył sobie, aby w okresie, gdy rządy państw centralnych zaczynały dopiero dyskusję na temat przyszłości nowych nabytków terytorialnych, Polacy zajmowali już w tej sprawie tak jednoznaczne stanowisko. Swoje niezadowolenie wyraziła ambasada, zaś minister Burian otrzymywać miał liczne, alarmujące telegramy1140. 1138 K. Srokowski, N.K.N…., s. 338. 1139 Ibidem. 1140 ANK, NKN, teczka 3, k. 20-21, 24, Protokoły posiedzeń Komisji Wykonawczej z 14 i 17.08.1915 r. Austriacy zareagowali nad wyraz nerwowo. Swoją daleko posuniętą dezaprobatę, choć zapewne należałoby to wprost określić jako wściekłość, wyraziła w pierwszej kolejności Naczelna Komenda Armii. W piśmie, które 14 sierpnia wystosowała ona do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, padły bardzo konkretne oskarżenia, iż NKN rozwijał swój program bez uwzględnienia interesów oraz woli monarchii, swobodnie dysponował zdobytymi przez wojska sojusznicze terenami oraz w nieodpowiedzialny sposób przedstawiał wytyczne co do przyszłego kształtu ziem polskich, bez uprzedniego zatwierdzenia ich przez właściwe czynniki państwowe. AOK zaznaczyła też, że ze względów militarnych oraz przede wszystkim politycznych, nie sprzeciwiała się dotąd Legionom Polskim, a nawet okazywała pewną wyrozumiałość zarówno samym formacjom zbrojnym, jak i wspierającemu je Komitetowi. W świetle ostatnich wydarzeń postawiła jednak pytanie, czy nie nadszedł czas, aby położyć kres idei legionowej, a przynajmniej rozwiązać Department Wojskowy oraz jego placówki werbunkowe1141. Dokument ten najlepiej pokazuje, że dla AOK Legiony mogłyby właściwie nie istnieć, jednak ze względu na ich polityczny w gruncie rzeczy wymiar, wszelkie decyzje zostawiała Ministerstwu Spraw Zagranicznych oraz rządowi. 1141 HHStA, PA I Krieg 8a, 900, k. 82-83, K. u. k. Armeeoberkommando an Seine Exzellenz Freiherrn von Burian k. und k. Minister des Äussern: Aufruf des OPNK; eventuelle Auflösung der Militärsektion, Standort des AOK, am 14. August 1915. 1142 W.L. Jaworski, Diariusz…, s. 51-52. 1143 ANK, NKN, teczka 3, k. 20. 1144 Ibidem. 1145 Ibidem, k. 23. Będąc bombardowany ze wszystkich stron protestami przeciwko wystąpieniu krakowskiego Komitetu, MSZ musiał podjąć jakieś działania. W pierwszej kolejności naganę otrzymali urzędnicy, którzy uprzednio wyrazili zgodę na publikację manifestu. W obawie przed powtórzeniem się sytuacji nie dopuszczono do wystosowania okolicznościowej, znacznie bardziej stonowanej odezwy przez parlamentarne Koło Polskie1142. Konsekwencje, choć w sposób pośredni, dotknęły też sam NKN. Uderzono przede wszystkim w planowane obchody rocznicy powstania Komitetu oraz Legionów Polskich1143. Zakazano jakichkolwiek jawnych uroczystości. Jedyne, co z bogatego planu jubileuszu zostawiono, to cicha msza święta oraz wystawienie w teatrze patriotycznej sztuki na temat Kościuszki, przy czym na afiszach nie mogły pojawiać się żadne treści, że spektakl związany jest z organizowanymi przez NKN obchodami1144. W czasie poświęconej tej sprawie dyskusji na forum Komisji Wykonawczej NKN pośród wielu działaczy, niezależnie od ich politycznej przynależności, ujawniły się bojowe nastroje. Jan Hupka (konserwatysta) oraz Hipolit Śliwiński (postępowiec) twierdzili, że po wydaniu tej odważnej odezwy społeczeństwo zaczęło odbierać NKN bardziej przychylnie. Daszyński i Zieleniewski przekonywali do zorganizowania hucznych obchodów pomimo austriackich zakazów. Miało to w pewien sposób wyjść naprzeciw oczekiwaniom społecznym i pokazać, że NKN nie boi się walki i jest organem polskim, a nie austriackim. Przeciwko konfrontacyjnej polityce występował paradoksalnie socjalista Diamand, a także, co nie powinno zaskakiwać, Władysław Leopold Jaworski. Skwitował on całą sytuację stwierdzeniem: „(…) idąc drogą demonstracji możemy zepsuć to, co zdobyliśmy. Ograniczamy się nabożeństwa i teatru”1145. Komisja Wykonawcza NKN uchwaliła ostatecznie zakończyć eksperyment z odważniejszą polityką narodową i podążać starą drogą legalizmu oraz unikania konfrontacji. Jedynym, minimalnym wyłomem od tej zasady, miało być wydanie - pomimo niebezpieczeństwa konfiskaty - okolicznościowych druków ulotnych. Manifest z 8 sierpnia był niezwykle interesującym momentem w działalności NKN. Sam Jaworski, uważał go za sukces, choć być może próbował tylko w ten sposób ratować swoją nienajlepszą sytuację. W czasie debaty na forum Komisji Wykonawczej wskazywał na realny wzrost autorytetu NKN, konsolidację społeczeństwa wokół głoszonych przez niego haseł, przyspieszenie konsultacji Wiednia z Berlinem1146. Stwierdził wówczas: „Pobudziliśmy energię rządu austriackiego, zmusiliśmy prasę niemiecką do zabrania głosu, postawiliśmy życzenie wyraźne. Wytrwaliśmy na naszym stanowisku, wyciągnęliśmy rękę do zgody wszystkim. Teraz sytuacja układa się bardzo przychylnie”1147. W podobny, bardzo pozytywny sposób oceniał też manifest Władysław Sikorski1148. 1146 Ibidem, k. 24. 1147 Ibidem. 1148 Listy Władysława Sikorskiego…, s. 107. Do pewnego stopnia trzeba przyznać im rację. Równocześnie sprawa manifestu w bardzo brutalny sposób unaoczniła, jak słabą pozycję wobec rządów państw centralnych posiada NKN. Krakowski Komitet, podobnie zresztą jak społeczeństwo Galicji i Królestwa Polskiego nie był w ogóle brany pod uwagę jako partner. Na tym etapie nie wyobrażano sobie, aby kwestia przyszłości niemieckich i austriackich zdobyczy wojennych rozwiązana została w kooperacji z jakimkolwiek czynnikiem polskim. Poza samą irytacją rozmaitych czynników rządowych manifest nie przyniósł żadnych trwałych efektów i nie zmobilizował bynajmniej sojuszników do podjęcia szybkich decyzji w sprawie polskiej. Co więcej, rozpoczynając swoją ryzykowną grę NKN utracił atut, który z taką pieczołowitością budował przez ostatnie miesiące – opinię odpowiedzialnego z punktu widzenia Austriaków partnera. Uczciwie należy jednak przyznać, że krakowski Komitet nigdy za takowego nie był uważany - co najwyżej go tolerowano, dopóki nie przekraczał pewnych granic. Kiedy w rezultacie związanej z wydaniem manifestu afery zaczął niebezpiecznie na tych granicach balansować, szybko się z ryzykownej gry wycofał, akceptując poniżające warunki sierpniowych obchodów. To z kolei oznaczało, że zamknięta została otwierająca się perspektywa wzrostu społecznej popularności. Złej atmosfery, jaka panowała wokół NKN w Wiedniu, nie dało się już jednak naprawić, co jak zobaczymy, zostało wkrótce skrzętnie wykorzystane przez środowiska, które były bardziej jeszcze niż sam Komitet lojalistyczne. NKN zawisnął tym samym w próżni pomiędzy nieufającymi mu Austriakami i nieufającym mu społeczeństwem. Zostawmy jednak na chwilę kwestię konsekwencji wydania manifestu z 8 sierpnia. Od połowy sierpnia 1915 NKN musiał się bowiem mierzyć z innym problemem – wejściem konfliktu z Józefem Piłsudskim w nową, tym razem otwartą fazę. 15 sierpnia 1915 r., opuściwszy bez wiedzy Komendy Legionów I brygadę, Piłsudski przyjechał do Warszawy. Zatrzymał się w Hotelu Francuskim, gdzie następnego dnia prowadził rozmaite polityczne rozmowy1149. 16 sierpnia o godzinie 17 po południu odbyło się u Artura Śliwińskiego, brzemienne w skutkach zebranie z grupą najważniejszych współpracowników z obozu niepodległościowego oraz socjalistycznego (m.in. Stanisław Downarowicz, Stanisław Thugutt, Karol Popiel, Wacław Sieroszewski, Michał Sokolnicki, Bolesław Wieniawa-Długoszowski, Gustaw Orlicz-Dreszer)1150. Po wygłoszeniu długiej przemowy na temat szkodliwości polityki uległości wobec Austro-Węgier, milczenia państw centralnych na temat przyszłości Polski, a także szkód, jakich doświadczało z ich strony Królestwo Polskie stwierdził on, że „wobec faktów tych zasilanie Legionów świeżym żołnierzem byłoby czynem niezgodnym z honorem i godnością narodu, czynem niezgodnym z naszymi interesami”1151. Deklaracją tą wprowadził w osłupienie nawet swoich najbliższych współpracowników. To był jednak dopiero początek. Kiedy w czasie burzliwej dyskusji jeden z rozmówców oświadczył mu, że takie postępowanie to tylko woda na młyn moskalofilów, brygadier odparł mu, „że kiedy nie ma już Moskali, a są Niemcy i im trzeba się przeciwstawić, nie widzi powodu, dlaczego nie moglibyśmy się porozumieć z moskalofilami”1152. Ponoć słowa te wywołały burzę, chociaż po jakimś czasie większość z zebranych dała się Piłsudskiemu przekonać do jego racji. Niedługo potem, po niewielkiej, zorganizowanej na jego cześć demonstracji, władze niemieckie rozkazały mu opuścić miasto. Piłsudski zatrzymał się następnie w Otwocku, gdzie przez kolejne dwa tygodnie prowadził ożywioną działalność polityczną1153. 1149 J. Rzepecki, Rozejście się Sikorskiego z Piłsudskim w świetle korespondencji Izy Moszczeńsiej z sierpnia 1915 r., „Rocznik Historyczny, R. LXVII (19160), Nr 3, s. 730-731; D. Nałęcz, T. Nałęcz, Józef Piłsudski…, s. 158. 1150 J. Rzepecki, Rozejście się Sikorskiego…, s. 730-731. 1151 B. Wieniawa-Długoszowski, Wymarsz…, s. 103. 1152 Ibidem, s. 104. 1153 A. Garlicki, Józef Piłsudski…, s. 278. 1154 Taką sprzeczność zauważa choćby W. Suleja, Spór o kształt aktywizmu…, s. 167. O co w tym wszystkim Piłsudskiemu chodziło? Wbrew pozorom nie jest to łatwe do określenia, gdyż wygłaszane przez niego poglądy nie do końca stanowiły spójną całość, czasem sobie przeczyły, a na pewno cały czas ewoluowały1154. Nie świadczy to bynajmniej o jego niezdecydowaniu, a bardziej o poszukiwaniu drogi „po omacku” w szalenie trudnej, niejasnej i wielowątkowej sytuacji politycznej, w której Piłsudski, zgodnie ze swoją naturą, chciał działać w sposób zdecydowany, tyle, że pole manewru miał bardzo ograniczone. Pamiętamy, ze wiosną 1915 r. jego narastający konflikt z Sikorskim oscylował wokół kwestii daleko posuniętego podporządkowania Legionów Austrii oraz konieczności budowania niezależnych przedsięwzięć politycznych w Królestwie Polskim. Bazując na tych założeniach, jego poglądy ulegały jednak dalszej ewolucji. Otóż w różnych jego wypowiedziach - zarówno z sierpnia i września, jak i z okresu późniejszego, odnoszących się jednak do lata 1915 r. - na pierwszy plan wysuwają się wątki licytacyjne1155. Pojawiały się one zresztą już wcześniej, np. we wspominanych już listach kierowanych w maju 1915 r. do Władysława Sikorskiego, jednak dopiero w lecie w sposób ewidentny zaczynają one stanowić podstawę działań brygadiera. Sprowadzały się one do przekonania, że w swoistej grze z zaborcami o Polskę, trzeba nieustanie „licytować wzwyż”, a więc posiadać atuty na tyle dla drugiej strony atrakcyjne, że będzie ona skłonna sama z siebie wiele za nie zaoferować1156. Stanowiło to zupełne odwrócenie enkaenowskiego sposobu myślenia. Oferta nie miała być bowiem złożona przez stronę polską, gdyż w praktyce ustawiało ją to w sytuacji petenta. W opinii Piłsudskiego propozycja powinna wyjść od zaborców, którzy byliby wtedy skłonni zapłacić znacznie więcej. Aby to jednak nastąpiło potrzebne były trzy rzeczy: po pierwsze – atut, po drugie – moment, kiedy państwa centralne będą go potrzebować, po trzecie – cena, która byłaby dla Polaków satysfakcjonująca. Atutem miały być możliwości mobilizacyjne Królestwa Polskiego. Momentem złożenia oferty – wyczerpanie się zasobów ludzkich państw centralnych w związku ze stratami wojennymi1157. Ceną – prawdziwa polska armia i prawdziwy rząd1158. 1155 W sposób najpełniejszy Piłsudski opisał swoje podejście na poufnej naradzie w końcu marca 1916 r. w Wiedniu, zob. W. Suleja, Spór o kształt aktywizmu…, s. 168. 1156 Ibidem. 1157 Idem, Józef Piłsudski…, s. 160. 1158 Idem, Spór o kształt aktywizmu…, s. 170. 1159 Już w liście do Władysława Sikorskiego z 30 maja 1915 r. Piłsudski krytykuje dokonane w jego mniemaniu przez NKN „przedwczesne wykazanie jak na dłoni, że Królestwo albo można dusić jak chcąc, albo też kupować tani, tak jak tanio zostało kupione „Polskie Przedsiębiorstwo w Galicji wtedy, gdy bez tego Królestwo pozostałoby jeszcze długo tym sfinksem, z którym liczyć się i rachować należy”, zob. J. Molenda, Próba utworzenia ogólnonarodowej reprezentacji politycznej stronnictw Królestwa Polskiego (sierpień – grudzień 1915 r.), „Najnowsze Dzieje Polski. Materiały i studia z okresu 1914-1939”, t. IV, Warszawa 1961, s. 162 (przypis). Podążając tym tokiem myślenia, Piłsudski doszedł do wniosku, że dogadywanie się z Niemcami i Austrią w lecie 1915 r. byłoby zdecydowanie przedwczesne. Polacy powinni zająć raczej postawę wyczekującą. Zamiast desperacko udowadniać, że są państwom centralnym potrzebni, stać z boku i z kamienną twarzą pokerzysty czekać na naprawdę interesującą propozycję. Sprzyjać temu miały przynajmniej dwa polityczne zagrania. Po pierwsze - „sfinksowatość” Królestwa – a więc jego nieokreśloność, niezabieranie żadnego, konkretnego stanowiska, a w praktyce - nie sprzedawanie swojego poparcia po zbyt niskiej cenie1159. Był to zresztą główny zarzut, jaki Piłsudski podnosił w stosunku do NKN oraz lojalistycznej Galicji. Tak bardzo irytująca polityków Komitetu niejednoznaczność Królestwa Polskiego stawała się w oczach brygadiera jego ogromnym atutem1160. W jego ujęciu kongresówka była nie tyle niezdecydowana, co raczej nieusatysfakcjonowana i tylko ona była w stanie przelicytować sprawę polską. Drugi, kluczowy element polityki Piłsudskiego stanowiły z kolei tzw. „kapryśne Legiony”1161. Oddziały te udowodniły swoją wartość bojową i stanowiły dla państw centralnych obietnicę tego, na co mogą liczyć, jeśli odtworzą wielką armię polską. Legionów nie należało jednak dalej rozbudowywać, gdyż – i tu docieramy do sedna sprawy – byłoby to zbyt tanie sprzedawanie polskiej krwi i polskiego poparcia. Formacja ta miała istnieć i okazywać w równej mierze swoją wartość, co i niezadowolenie. Konsekwencją tego wszystkiego była właśnie słynna akcja antywerbunkowa, która nie miała, jakby się to mogło pozornie wydawać, charakteru negatywnego, wyrażającego tylko swój dystans, czy też malkontenctwo, ale jak najbardziej pozytywny – na widoku Piłsudski miał bowiem znacznie większe niż same Legiony Polskie, zdobycze. 1160 1161 W. Suleja, Orientacja…, s. 152. 1162 Ibidem, s. 153. 1163 W. L. Jaworski, Diariusz…, s. 53-54. Trudno nie przyznać mu w pewnym sensie racji. Odezwą z 8 sierpnia NKN otwarcie zamanifestował swoją wolę utworzenia państwa polskiego. Co z tego wyniknęło? Literalnie nic. Wszelkie argumenty Jaworskiego o sukcesie polegającym na „postawieniu sprawy polskiej” odczytywać można tylko w kategoriach demagogiczno-publicystycznych lub też oceny sytuacji o charakterze czysto życzeniowym. Tymczasem Piłsudski, który w sierpniu 1914 r. przedwcześnie wystrzelił ze swoją akcją strzelecką, rok później apelował, by rozgrywać sprawę z godną szachisty cierpliwością. Reakcja Naczelnego Komitetu i jego prezesa na poczynania dowódcy I brygady wydają się bardzo charakterystyczne. Informację o rozpoczęciu przez Piłsudskiego jawnej akcji antywerbunkowej Jaworski otrzymał dopiero 23 sierpnia1162. Zamach na podstawę funkcjonowania Legionów Polskich po prostu nie mieścił mu się w głowie, toteż uznał, że brygadier zamierza po prostu na własną rękę, nielegalnie przyjmować ochotników, zaś cała sprawa jest niczym więcej tylko elementem skomplikowanej rozgrywki pomiędzy I brygadą a Komendą Legionów1163. Również w kolejnych miesiącach prezes robił wrażenie, że pomysłów Piłsudskiego raczej nie rozumiał, jego samego widział jako odbywającego jakieś maskarady trybuna ludowego, zaś rozwijający się konflikt, pomimo całej jego uciążliwości, zdawał się bagatelizować. Tymczasem Piłsudski, pomimo swojej agresywnej retoryki, nie zamierzał bynajmniej zupełnie zrywać z NKN. 1 września, będąc jeszcze w Otwocku spotkał się on ze Stanisławem Downarowiczem i Aleksandrem Dębskim, którzy wraz z kilkoma innymi członkami Komitetu pełnili funkcję emisariuszy w Warszawie. Rozmowa ta nie przyniosła jednak spodziewanych rezultatów1164. Piłsudski przekazał natomiast Sokolnickiemu obszerny list do Jaworskiego, datowany na 1 września, który stanowi niezwykle ciekawe, wielokrotnie przywoływane w literaturze świadectwo stosunku brygadiera do NKN. Najwięcej kontrowersji wzbudza sam początek listu. Piłsudski zaznacza w nim, że „politycznym celem wojny, który od początku sobie stawiałem, było i jest dotąd zlanie się Galicji i Królestwa w składzie monarchii austro-węgierskiej. Nie sądziłem i nie sądzę, by można było w tej wojnie uzyskać lepsze warunki życia dla Polski”1165. Jakby na to nie patrzeć, w wypowiedzi tej Piłsudski w sposób dość jednoznaczny deklaruje się jako zwolennik orientacji austro-polskiej. Biorąc pod uwagę zarówno dalszą część listu, jak i całokształt ówczesnej działalności brygadiera, nie sposób nie zgodzić się z twierdzeniem, że sformułowanie to jest jedynie wybiegiem taktycznym, który umożliwiał podtrzymanie relacji z Naczelnym Komitetem Narodowym - Piłsudski mówił po prostu to, co Jaworski chciał usłyszeć1166. 1164 J. Hupka, Z czasów wielkiej wojny…, s. 116. 1165 Instytut Józefa Piłsudskiego w Londynie (dalej: IJPL), Listy Marszałka do Władysława Jaworskiego (sygn. 709/1/6), k. 32; J. Hupka, Z czasów wielkiej wojny…, s. 116; J. Piłsudski, Wybór pism, opr. W. Suleja, s. 85-86. 1166 W. Suleja, Spór o kształt aktywizmu…, s. 167. 1167 IJPL, Listy Marszałka…, 33. 1168 Ibidem, k. 34. W dalszej części listu brygadier tłumaczył różnicę w zapatrywaniach swoich oraz NKN na sytuację i sposób postępowania w Królestwie Polskim. Przekonania krakowskiego Komitetu sprowadzał w gruncie rzeczy do jednego, lapidarnego zdania: „Zdrada Rosji przez poddanych rosyjskich nie potrzebuje żadnej rekompensaty”1167. Tymczasem w jego opinii, wobec zmęczenia społeczeństwa, braku jego organizacji oraz spotęgowanej agitacji przeciw Niemcom, należało Królestwu zaproponować coś więcej. Piłsudski w sposób niezwykle ostry atakował też samą istotę Naczelnego Komitetu Narodowego. „Nie wiem, Panie prezesie, czy kiedykolwiek się Pan zastanawiał nad głęboką a nierozsądną bezcelowością historycznego dnia 16 sierpnia (…) Dla tych, którzy za cel wojny stawiali sobie połączenie zaboru rosyjskiego z Galicją, było to zabójstwo. Odbierało wszystkie atuty gry i dyskwalifikowało jako mądrego polityka każdego, kto to czynił, tak jak dyskwalifikuje każda decyzja, której cel kłóci się i stoi w rażącej sprzeczności ze środkami wiodącymi ku niemu”1168. W tej części listu wywód Piłusdskiego wydaje się jak najbardziej szczery i należy go rozumieć właśnie poprzez pryzmat polityki licytacyjnej. Krytyce zostało poddane założenie, że to Polacy mają się starać o koncesje ze strony państw centralnych, a nie odwrotnie. Wydźwięk listu nie był mimo wszystko jednoznaczny. Pomimo dosadnej krytyki jest on sformułowany w taki sposób, aby kontaktów z NKN nie zrywać, a nawet, jak pisze Włodzimierz Suleja, sprawiać wrażenie, że spór toczy się w gruncie rzeczy wewnątrz jednego obozu politycznego - w szeroko pojętej, antyrosyjskiej i proaustriackiej rodzinie1169. Piłsudski mostów za sobą nie palił, nie zmienia to jednak faktu, że jego praktyczna działalność była dla Naczelnego Komitetu Narodowego i jego linii politycznej destrukcyjna. 1169 W. Suleja, Spór o kształt aktywizmu…, s. 167. 1170 W. L. Jaworski, Diariusz…, s. 53. Można powiedzieć, że wobec koincydencji dwóch spraw – nieudanej próby rozegrania państw centralnych za pomocą manifestu z 8 sierpnia, a także jawnego sabotowania przez środowisko I brygady podstaw funkcjonowania Komitetu w postaci tworzenia Legionów Polskich, w pierwszą rocznicę istnienia NKN jego położenie zaczęło się już definitywnie komplikować. Nie był to kryzys, który swoją dramatycznością oraz intensywnością przypominałby wydarzenia z października i listopada 1914 r., ale narastająca w wyniku splotu niekorzystnych okoliczności, a poniekąd i dotychczasowych błędów, sytuacja, kiedy w sposób nieubłagany pole manewru Naczelnego Komitetu Narodowego stawało się coraz bardziej ograniczone. Nie był to jednak proces gwałtowny, zaś jego nieodwracalność uznawać można za mocno dyskusyjną, tym bardziej, że z perspektywy końca lata 1915 r. NKN wciąż jeszcze walczył. Jaworski nie wydawał się w tym czasie nadmiernie przejmować żadnym ze wspomnianych problemów. Porażkę w polityce austriackiej odczytywał, jak już wspomnieliśmy, jako sukces, tymczasem postawę Piłsudskiego określał jako typową dla niego przejściową, ale w gruncie rzeczy niegroźną fanaberię. W prywatnych wypowiedziach przekonywał, że brygadier za bardzo ufa swojej popularności i niedługo przegra z czynnikami wojskowymi swój spór o werbunek i niezależność. Wtedy też NKN poda mu rękę1170. Uwagę Jaworskiego całkowicie pochłaniała zupełnie inna sprawa – możliwie najszybsze rozwinięcie działalności w Królestwie Polskim, rozumiane jako rozpoczęcie werbunku w Warszawie oraz utworzenie jednolitej polskiej reprezentacji politycznej, która będzie w stanie reprezentować oba zabory w czasie zawierania pokoju. Był to w tym czasie absolutny priorytet. Jak to określił: „Wiele reprezentacji to przegrana”, zaś dla osiągnięcia tego celu nie można się cofać nawet przed ofiarami1171. 1171 ANK, NKN, teczka 3, k. 24. 1172 BJ, Ludomił German, Notatki… (sygn. 8537), k. 120-121. 1173 ANK, NKN, teczka 3, k. 36. 1174 W. Suleja, Orientacja…, s. 160. 1175 Ibidem, k. 35-28. Pierwszą poważną próbę konsultacji ze stronnictwami warszawskimi podjęli wysłani przez Jaworskiego członkowie NKN: Ludomił German, Jan Hupka, Aleksander Dębski oraz Rudolf Starzewski. Prezes wyposażył ich w instrukcję, w której nakazywał przeciwstawienie się akcji antywerbunkwej oraz przekonywanie, że zatrzymanie rozwoju Legionów bynajmniej nie spowoduje otwarcia się Austriaków na polskie postulaty. Ugrupowania warszawskie powinny albo jednoznacznie poprzeć ideę legionową, albo też stać z boku i nie mieszac się do organizowanych przez Komitet przedsięwzięć1172. Pomimo wiązanych z nią nadziei, misja warszawska zakończyła się raczej niepowodzeniem. Okazało się, że sytuacja na miejscu jest nad wyraz skomplikowana. Panowało tam rozczarowanie i chaos. Emisariusze NKN nie byli nawet w stanie określić, ile grup politycznych działa na terenie stolicy Królestwa Polskiego. Mówiło się o nawet 33, choć ostatecznie potwierdzono istnienie 16, które podzielić można na trzy zasadnicze grupy: niezbyt popularnych niepodległościowców (dwa ugrupowania: Konfederacja i Unia), centrum (m.in. ludowcy, stronnictwo narodowe, stronnictwo pracy narodowej) oraz prawica, na którą składali się realiści oraz pojedynczy działacze Narodowej Demokracji, którzy nie zdecydowali się uciec wraz z armią rosyjską z Warszawy1173. Emisariusze NKN przyjmowani byli w Warszawie uprzejmie, choć z pewnym dystansem. O Legionach wypowiadano się zazwyczaj z uznaniem, ale zachowywano rezerwę, co do ich dalszego istnienia. Grupy lewicowe już ewidentnie podążały za Piłsudskim – wydano nawet odezwę, w której jednoznacznie opowiedziały się przeciwko werbunkowi1174. Na domiar złego, dużo patriotycznej młodzieży zgłosiło się już do tworzonej właśnie milicji, w związku z czym przewidywano, że werbunek najprawdopodobniej się nie uda. Jeśli chodzi o tworzenie jednolitej reprezentacji politycznej, to widoki na nią przedstawiały się jeszcze gorzej. Znaczna część ugrupowań miała już wprawdzie wykazywać pewne tendencje antyrosyjskie, choć nieustannie kierowano się przede wszystkim nienawiścią w stosunku do Niemców. Promoskiewskie pozostawały cały czas elity oraz część zarządu miasta1175. Polityki NKN nie poparły też znane osobistości, m.in. arcybiskup Kakowski oraz ewidentnie prorosyjski prezydent miasta Zdzisław Lubomirski1176. Większość grup przyjęła postawę wyczekującą i na okazywany przez krakowski Komitet pęd do podejmowania decyzji patrzono raczej niechętnie. 1176 J. Hupka, Z czasów Wielkiej Wojny…, s. 110-116. 1177 Ibidem, s. 126; W. L. Jaworski, Diariusz…, s. 53; szerzej na temat wysiłków na rzecz konsolidacji stronnictw Królestwa Polskiego jesienią 1915 r., zob. W. Suleja, Orientacja…, s. 185-203; J. Molenda, Reprezentacja polityczna…, s. 157-188. 1178 Idem, Spór o kształt…, s. 165. 1179 J.Z. Pająk, O rząd i armię, Centralny Komitet Narodowy 1915-1917, Kielce 2003, s. 55. 1180 ANK, NKN, teczka 102 (mikrofilm 100.292), k. 15-16., S. Kot, Relacja ze zjazdu warszawskiego, odbytego w dn. 6-7 listopada 1915 r. 1181 W. Suleja, Orientacja…, s. 198. 1182 Ibidem, s. 192; Listy Władysława Sikorskiego…, s. 129. Sytuacja Naczelnego Komitetu Narodowego ukształtowana na przełomie sierpnia i września 1915 r. przez kilka następnych miesięcy zasadniczo nie uległa zmianie. Nie powiodły się również dalsze próby porozumienia ze stronnictwami Królestwa Polskiego, w tym odbyty we wrześniu zjazd z realistami w Kielcach1177. W kongresówce w sposób coraz bardziej czytelny kształtował się w tym okresie podział na dwie zasadnicze opcje polityczne: aktywistów oraz pasywistów1178. Do pierwszego z wymienionych kręgów należały zasadniczo ugrupowania antyrosyjskie, dzielące się na stricte niepodległościowe oraz nieco mniej popularne stronnictwa prohabsburskie, skłonne współpracować z NKN. Pasywiści reprezentowali zasadniczo opcję przeciwną – antyniemiecką. Jesienią 1915 r. w ramach obozu aktywistycznego do pewnego stopnia ujawniły się procesy konsolidacyjne, przy czym opcja prohabsburska zdominowała powstałą w marcu 1915 r. Ligę Państwowości Polskiej, zaś niepodległościowcy – utworzony 5 sierpnia 1915 r. Komitet Naczelny Zjednoczonych Stronnictw Niepodległościowych1179. Dalsze wysiłki na rzecz konsolidacji, tym razem na skalę całego Królestwa Polskiego, podjęto próbując utworzyć w Warszawie Radę Narodową, która stanowić miała ogólnonarodową platformę współpracy. Rozmowy te, którym z odległości patronował NKN, zakończyły się jednak fiaskiem w czasie zjazdu w dniach 6-7 listopada 1915 r., kiedy sojusznicy krakowskiego Komitetu, przede wszystkim królewiaccy ludowcy, opuścili salę w geście protestu przeciw popieraniu przez większość zebranych przerwania werbunku1180. W grudniu stało się już jasne, że Rada Narodowa nie powstanie1181. Wobec braku rezultatów konsolidacji w Królestwie w kręgach Naczelnego Komitetu Narodowego zastanawiano się, czy nie będzie lepiej dokooptować doń niektórych działaczy z kongresówki. Była to tzw. idea „zastępstwa Królestwa”1182. Omawiano tę koncepcję na zjeździe działaczy niepodległościowych w Piotrkowie 14 listopada. Działacze ci należeli oczywiście do stronnictw, które skłonne były porozumiewać się z NKN (ludowcy, Związek Patriotów, zwolennicy wprowadzenia Habsburgów na tron polski z Lublina)1183. Zjazd uchwalił poparcie dla wysiłków NKN. Ostatecznie i ten projekt nie został wprowadzony w życie, gdyż w międzyczasie Komitet zaangażował się w innego rodzaju wysiłki konsolidacyjne, o czym niebawem będzie mowa. 1183 ANK, NKN, teczka 103 (mikrofilm 100.293), k. 92-108. 1184 J. Molenda, Piłsudczycy…, s. 305-306. 1185 Szerzej na temat powstania CKN, zob. J.Z. Pająk, O rząd i armię…, s. 68-83. Tymczasem w Królestwie, w sytuacji niemożności stworzenia ogólnonarodowej reprezentacji, 18 grudnia 1915 r. powstała platforma grupująca jedynie stronnictwa niepodległościowe, lewicowe oraz zdecydowanych zwolenników Józefa Piłsudskiego1184. Nowa organizacja określiła się jako Centralny Komitet Narodowy1185. Formalnie CKN deklarował chęć porozumienia z NKN, jednak faktycznie niemożliwym było pokonanie różnic na tle stosunku do rozbudowy Legionów. Konflikt NKN z Piłsudskim nieustannie się tlił – z jednej strony działalność stronników brygadiera uderzała w prowadzony przez Departament Wojskowy werbunek, z drugiej do ostatecznego rozłamu bynajmniej nie dochodziło. Na działalność Piłsudskiego Jaworski reagował dość spokojnie. Sporne kwestie cały czas załatwiane były jednak w rękawiczkach. Brygadier ani razu nie pojawił się bądź to na posiedzeniu planarnym, bądź też na spotkaniu Komisji wykonawczej NKN, dzięki czemu konflikt nie znalazł możliwości realnej eskalacji. Kontakt odbywał się poprzez listy, a także osobiste rozmowy wysłanników Prezydium NKN z Piłsudskim. Napięcie mimo tego nie malało. Sprawa werbunku, która dotyczyła przede wszystkim Departamentu Wojskowego NKN nie była zresztą jedyną płaszczyzną, na której pojawiały się trudne do usunięcia rysy. Komitet bardzo zaniepokojony był także narastającym konfliktem Piłsudskiego z Komendą Legionów, co nieustannie groziło rozbiciem polskich oddziałów ochotniczych. W celu podjęcia jakieś formy mediacji i ewentualnego załagodzenia sporu w listopadzie 1915 r. wysłany został do Piłsudskiego Ignacy Daszyński. Odbyli oni dramatyczną, 10-godzinną rozmowę, toczoną zaledwie 100-200 kroków za okopami, która co prawda nie przyniosła żadnych konkretnych efektów, w ciekawy sposób pokazuje jednak stan ducha dowódcy pierwszej brygady. Groził on, że jeśli stosunki w Legionach się nie zmienią, poda się do dymisji. Trudną do zniesienia codziennością pierwszej brygady miały być ciągłe szykany i dyscyplinarki Komendy w stosunku do jego oficerów i żołnierzy. Brygada straciła konnicę i była nieustannie narażona na powtarzające się błędy taktyczne dowództwa, wysokie straty, bezsensowne alarmy. Departament Wojskowy został wyjęty spod kontroli NKN, a Sikorski jest w takiej sytuacji, że w każdej chwili może zostać odwołany do CK armii. O wszystkim decyduje więc wola przedstawicieli wywiadu. Piłsudzki przekonywał, że jeżeli rzeczywiście „NKN jest firmą Legionów, niech je weźmie w obronę. Niech się wypowie, czy chce aby Legiony były samodzielnym czynem zbrojnym polskim, czy też landszturmem austriackim, poddanym pod starego, niezdolnego generała i oficera sztabu generalnego, który przy pomocy korupcji demoralizuje ludzi”1186. 1186 ANK, NKN, teczka 3, k. 45. 1187 Za J. Rzepecki, Rozejście…, s. 739. 1188 ANK, NKN, teczka 2, k. 281. Warto nadmienić, że w skomplikowanych relacjach Piłsudskiego z Komitetem wyrażenie rysuje się jeszcze jedna płaszczyzna – propagandowa. Pośród niższego szczebla działaczy NKN dość powszechnie kultywowano mit Piłsudskiego jako wodza Legionów oraz idola młodzieży. W ramach akcji propagandowej NKN powstawało wiele broszur i pism wychwalających zasługi przyszłego naczelnika państwa. Do pewnego momentu sprzedawany w ten sposób Piłsudski był NKNowi potrzebny – jego propagandziści szybko zorientowali się, że owiany legendą bojownika Piłsudski stał się bardzo istotnym składnikiem mitu legionowego. Kiedy jednak w lecie 1915 r. dowódca I brygady oraz krakowski Komitet znaleźli się na kolizyjnym kursie, okazało się, że popularność Piłsudskiego zaczyna być niebezpieczna. W sposób nieomal proroczy pisała o tym w jednym ze swoich listów z przełomu sierpnia i września 1915 r. działaczka Ligii Kobiet NKN Iza Moszczeńska: „Dochodzę do wniosku, że usilnie pielęgnując kult jego osoby nie tylko kręciliśmy bicz na siebie samych (o co mniejsza), lecz szkodziliśmy sprawie i jemu”1187. Nie budzi zatem zdziwienia fakt, że jesienią 1915 r. w wydawanej przez Departament Wojskowy prasie, pisząc o Legionach, zaprzestano wychwalania postaci brygadiera. Ta „dziwna wojna” Komitetu z brygadierem trwała więc przez całą drugą połowę 1915 r. Niepodejmowanie ostrych i jednoznacznych kroków wynikało nie tylko z nadziei do przekonania drugiej strony do swoich racji, ale też ze specyficznego, koncyliacyjnego sposobu uprawiania polityki przez Władysława Leopolda Jaworskiego. Jakkolwiek w przeszłości nie obce mu były konflikty i zdecydowane rozwiązania, jesienią 1915 r. polityk ten na każdym kroku i w sposób nieomal fanatyczny podkreślał znaczenie konsensusu, kompromisu i zgody1188. Deklarował, że jest to ważniejsze od wszelkich procedur, a nawet może i politycznej skuteczności. Szczycił się również, że za jego prezesury żadne posiedzenie NKN nie kończyło się tym, że ktoś był niezadowolony, a przynajmniej skonfliktowany z całym gremium1189. Można w tym dostrzec odbicie tradycyjnych metod uprawiania polityki przez krakowskich konserwatystów. Dzięki temu w Komitecie praktycznie nie było w tym czasie opozycji. Został on całkowicie przez prezesa zdominowany. Możemy właściwie mówić, że był to teatr jednego aktora. Jednak jego niechęć do wchodzenia w konfrontację oraz hołdowanie idealistycznemu przekonaniu o możliwości porozumienia się z absolutnie wszystkimi, zgubiło NKN, kiedy na horyzoncie pojawiło się nowe, poważne zagrożenie. Co ciekawe, nie przyszło ono bynajmniej od Józefa Piłsudskiego, ale z zupełnie innej strony. 1189 Ibidem, k. 264-265. 1190 S. Głąbiński, Biliński Leon, PSB, t. II pod red. W. Konopczyńskiego, Kraków 1936, s. 97. 1191 L. Biliński, Wspomnienia…, s. 29. 3.5 NKN poskromiony (listopad 1915 r. – luty1918 r.) Zagrożenie, o którym mowa, paradoksalnie pojawiło się ze strony Leona Bilińskiego, a więc osoby, która w znacznej mierze przyczyniła się niegdyś do powstania Naczelnego Komitetu Narodowego oraz Legionów Polskich. Po wydarzeniach z lata 1914 r. przez pewien czas stał on nieco z boku głównego nurtu wydarzeń. Poważne zmiany w jego politycznej karierze przyniosła jednak zima 1914-1915. Najpierw w wyniku gabinetowych przesunięć oraz wzrostu wpływów węgierskiego premiera Tiszy utracił on funkcję wspólnego ministra skarbu monarchii habsburskiej. Niedługo później zrekompensował sobie w pewien sposób tę porażkę poprzez objęcie po Juliuszu Leo prezesury Koła Polskiego1190. W większym niż dotychczas stopniu w kręgu jego zainteresowań i ambicji znalazła się więc polska polityka. Ze względu na warunki wojenne Koło Polskie praktycznie wówczas nie funkcjonowało. Biliński zmienił to jednak, powołując do życia tzw. Komisję Polityczną Koła – bardziej ograniczone grono, które mogło się zbierać i funkcjonować niezależnie od sesji parlamentarnych1191. Komisja zawarła przy tym z NKN porozumienie o politycznej współpracy, które samo w sobie nie miało może wielkiego znaczenia, niemniej jednak prezes Komitetu Jaworski traktował je bardzo poważnie, regularnie wywiązując się z odbywanych u prezesa Koła konsultacji. Na działalność Komisji Politycznej, a ostatecznie też i Leona Bilińskiego, w bardzo istotny sposób rzutował też fakt, że w Kole Polskim poważną rolę odgrywali politycy wywodzący się ze środowisk, które w październiku 1914 r. zostały w dość brutalny sposób usunięte z NKN, a więc przede wszystkim Podolacy. Jak pamiętamy, stronnictwo to wywodziło się z kręgów arystokracji i bogatego ziemiaństwa, stąd też liczni przedstawiciele tej warstwy – nawet jeśli sami do stronnictwa podolskiego nie należeli – to ze względu na swoje powiązania rodzinne i towarzyskie odnosili się do NKN z niechęcią1192. Dysponując osobistymi koneksjami w rządzie, posiadali przy tym pewne możliwości działania, co dodatkowo potęgował fakt, że większa niż zwykle liczba arystokratów przebywała w Wiedniu jako uchodźcy z terenów objętych walkami. Jak pisze Konstanty Srokowski, rozmaite donosy i insynuacje, sączone Austriakom przez członków galicyjskich elit społecznych, były prawdziwą zmorą NKN1193. O intrygach Wiednia, który z pomocą arystokracji rodowej Galicji chciał zaszachować NKN pisał też w sierpniu 1915 r. Władysław Sikorski1194. Ta niechęć ze strony kół arystokratycznych nie stanowiła może największego problemu Naczelnego Komitetu Narodowego, ale stale towarzyszyła jego działalności. 1192 K. Srokowski, N.K.N…., s. 280. 1193 Ibidem, s. 282. 1194 Listy Władysława Sikorskiego…, s. 107. 1195 ANK, NKN, teczka 2, s. 124. 1196 W.L. Jaworski, Diariusz…, s. 57. W takim właśnie środowisku funkcjonował przede wszystkim Leon Biliński, co bez wątpienia nie pozostawało bez wpływu na jego postawę. Na stopniową zmianę jego podejścia do NKN rzutować też mogła jego daleko posunięta identyfikacja z monarchią, odróżniająca się wyraźnie od lojalistycznego, ale próbującego prowadzić pewne niezależne działania Komitetu. Czara goryczy przelała się po wydaniu 8 sierpnia manifestu o konieczności powołania polskiej państwowości. Przypomnijmy, że w ramach austriackiej kontrakcji, swojej odezwy nie mogło w tym czasie wydać Koło Polskie, co stanowiło osobistą porażkę Bilińskiego. W tej sytuacji, podążając najprawdopodobniej nie tylko za osobistą urazą, ale i dążąc do ukrócenia coraz bardziej niezależnej polityki Komitetu, Komisja Polityczna Koła Polskiego zarzuciła NKN łamanie porozumienia o współpracy politycznej1195. W Kole zaczęły się też pojawiać głosy, że Komitet jako instytucja organizująca tylko Legiony, nie powinien posiadać możliwości prowadzenia swojej własnej polityki. Nienależący do NKN członkowie Koła zaczęli żądać, aby w imię jedności polskich organizacji politycznych, Biliński okiełznał działalność krakowskiego Komitetu. Do pierwszego spotkania, na którym Koło Polskie przedstawiło swoje żądania doszło w hotelu Sachera w Wiedniu 17 września 1915 r. Na spotkanie z Jaworskim przybyli arystokraci Juliusz Tarnowski, Paweł Sapieha, Witold Czartoryski, Zygmunt Zamoyski oraz Andrzej Lubomirski1196. Zażądali od prezesa, aby wyłącznie Koło Polskie posiadało prerogatywy do prowadzenia „narodowej polityki”, Podolacy powrócili do NKN, zaś sam Komitet ograniczył swoje działania na terenie Królestwa, uzależniając werbunek od zgody tamtejszych czynników politycznych1197. Ostrość oraz powtarzanie się w najbliższym czasie tych postulatów sprawiły, że prezes Jaworski zaczął traktować je jako najbardziej palący problem polityczny. 1197 Ibidem. 1198 ANK, NKN, teczka 2, k .124-125. 1199 Ibidem, k. 129. 1200 Ibidem. W listopadzie rozpoczęła się na ten temat poważna dyskusja na forum samego NKN. Jaworski postawił problem rozbieżności pomiędzy Kołem Polskim oraz krakowskim Komitetem, która bezwzględnie musi zostać zlikwidowana. Twierdził, że uniknie się jej tylko w takim wypadku, kiedy Koło Polskie i NKN będą mieli tego samego prezesa. Innym rozwiązaniem, które brał pod uwagę, była całkowita likwidacja Komitetu i wstąpienie reprezentantów stronnictw, które mają swoich przedstawicieli tylko w NKN, do Koła Polskiego1198. Tak mocno podkreślana konieczność funkcjonowania jednej, galicyjskiej reprezentacji politycznej podyktowana była przewidywaniami Jaworskiego odnośnie końca wojny oraz sposobu zawierania pokoju. W jego opinii mogło albo dojść do kongresu, albo podpisania układów dwustronnych. W tym pierwszym przypadku Polacy z pewnością wystąpiliby jako doradcy. W drugim – porozumienia zawarte zostałoby wprawdzie bez udziału strony polskiej, niemniej jednak w ich wyniku z pewnością powstanie nowe państwo, które ktoś musi przecież wspólnie z rządem budować. Niezależnie więc od scenariusza Jaworski przewidywał, że strona rządowa potrzebować będzie partnera, jednej, skonsolidowanej struktury, która będzie stanowiła uznaną reprezentację galicyjskich Polaków1199. Jak widać, prezes nie miał wątpliwości, czy do odtworzenia państwa polskiego w ogóle dojdzie. Znamienne jest również, że z punktu widzenia ostatecznego rozwiązania sprawy polskiej w ogóle nie miała znaczenia opinia publiczna. Liczyły się tylko wpływy i siła przebicia dobrze zorganizowanych, a najlepiej i jednomyślnych, galicyjskich elit. Konieczność podjęcia jednoznacznych decyzji popierał też Sokolnicki, który twierdził, że albo Koło powinno zlikwidować NKN i utworzyć w jego miejsce szerszą organizację, albo też Komitet musi zyskać pełne prawo prowadzenia akcji politycznych. Na tym etapie większość członków Komitetu nie oponowała zbyt mocno przeciwko porozumieniu. Zwolennikiem dotychczasowego układu był natomiast Władysław Sikorski, który stał na stanowisku, że układ ten był najbardziej optymalny dla dzieła spokojnego rozbudowywania Legionów Polskich1200. 9 grudnia 1915 r. Jaworski spotkał się z Bilińskim i ustalili ogólne warunki porozumienia1201. Konsolidacja polegać miała na tym, że NKN i Koło Polskie działać mają jako niezależne instytucje, posiadające osobne kompetencje, ale ten sam skład polityczny. W praktyce oznaczało to wstąpienie socjalistów do Koła Polskiego, przy czym mieli oni otrzymać stanowisko wiceprezesa i odpowiedni udział we wszystkich komisjach. Na tej samej zasadzie Podolacy wstąpić mieli do NKN. Ustalono, że nowym prezesem Komitetu zostanie Biliński, Jaworski pełnił zaś będzie funkcję wiceprezesa1202. 1201 W.L. Jaworski, Diariusz…, s. 70-71. 1202 ANK, NKN, teczka 3, k. 58. 1203 Ibidem, k. 60. 1204 Ibidem, teczka 1 (mikrofilm 100.186), k. 17. 1205 Ibidem, teczka 3, k. 79, Posiedzenie Komisji Wykonawczej w dniu 12.01.1916 r. Dlaczego Jaworski tak łatwo ustąpił? Oprócz wszystkich powodów, dla których traktował on jedność, jako największą polityczną wartość, stwierdził też, że sprawa konfliktu pomiędzy NKN i Kołem Polskim zaczyna być niebezpiecznie głośnia. Do niezdrowych rozmiarów rozdmuchała ją prasa, przez co istniała obawa, że zechcą ją wykorzystać do rozgrywania konfliktów między Polakami np. Austriacy1203. Jaworski godzi się, jak to określa, ponieść polityczną ofiarę i ustąpić Bilińskiemu. Negocjacje pomiędzy NKN i Kołem Polskim przedłużały się ze względu na brak jasności, co do podziału kompetencji. Okazało się, że był to znacznie większym problem, niż ustalenia odnośne podziału stanowisk. Wynika to jednak z faktu, że to właśnie chęć zablokowania możliwości działalności politycznej NKN stanowiła zasadniczą motywację Bilińskiego i oś całego konfliktu. Jaworski wyobrażał sobie, że Komitet będzie mógł nadal prowadzić działalność agitacyjną na rzecz Legionów Polskich, do której oprócz oczywistych czynności, takich jak wydawanie druków, akcja prasowa i zagraniczna, zaliczał także zjednywanie sobie „wyznawców idei legionowej”, a więc działalność stricte polityczną1204. W styczniu 1916 r. Biliński przedłożył swój projekt, który w swojej pierwotnej formie był dla NKN nie do przyjęcia. Zakładał on, że wyłącznie Koło Polskie powołane będzie do prowadzenia polityki ogólnonarodowej, rozumianej w szczególności jako: reprezentowanie sprawy polskiej wobec dworu, wszelkich instytucji państwowych, w tym Ministerstwa Spraw Zagranicznych, władz państw obcych, przedstawicielstw dyplomatycznych, austriackich stronnictw politycznych, a także poszczególnych polityków. Oznaczało to także wyłączne prawo do nawiązywania kontaktów ze stronnictwami w innych zaborach i prowadzenie z nimi za uprzednią zgodą Ministerstwa Spraw Zagranicznych, politycznych negocjacji, a także zwracania się do społeczeństwa polskiego za pomocą odezw i obwieszczeń1205. Naczelny Komitet Narodowy posiadałby jedynie możliwość kontaktowania się z AOK i to tylko w sprawach ściśle związanych z funkcjonowaniem Legionów1206. Jak widzimy, przyjęcie tego projektu istotnie sprowadzałoby Komitet do roli „instytucji kupowania spodni dla legionistów”. Jak żaden inny moment negocjacji, wystąpienie to pokazało, jaki był prawdziwy cel działań Bilińskiego: nie tylko stępić ostrze enkaenowskiej polityki, ale w ogóle zlikwidować go, jako instytucję polityczną. To, co miało z krakowskiego Komitetu zostać sprowadzałoby się w praktyce do Departamentu Wojskowego. Sam Biliński otrzymywałby zaś ogromną władzę, można by wręcz powiedzieć, że stałby się nieoficjalnym przywódcą Galicji. 1206 W Suleja, Orientacja…, s. 205. 1207 ANK, NKN, teczka 3, k. 71. 1208 Ibidem, teczka 7 (mikrofilm 100.192), k. 32-33. Projekt ten, jak można się domyślać, wywołał w Naczelnym Komitecie Narodowym prawdziwą burzę. Obecni na posiedzeniu plenarnym 12 stycznia członkowie organizacji nie przebierali w słowach. Ostro perorował w tej sprawie choćby Konstanty Srokowski, który stwierdził, że: „Projekt objawia tak absolutną ignorancję, tak zdumiewającą nieświadomość tego, co się dzieje w społeczeństwie polskim, że ma się wrażenie, że układał go jakiś cudzoziemiec (…) Chińczyk mógłby postawić takie rzeczy (…) Jeśli dziś podpiszemy taki układ to po 24-ch godzinach dyabli wezmą i NKN i Koło Polskie”1207. Projekt został rzecz jasna przez Prezydium odrzucony. Nie do końca podobało się to Jaworskiemu, który nieustannie przekonywał, że nie weźmie odpowiedzialności za dalsze polityczne skutki działalności Komitetu, jeśli nie będzie jej towarzyszyć narodowa zgoda. Srokowski zwracał mu z kolei uwagę na fakt, że opierając się na dość niejasnych przypuszczeniach, co do rozwoju sprawy polskiej w przyszłości, nie można likwidować realnego politycznego osiągnięcia, jakim mimo wszystko był NKN. Sprawa uległa więc chwilowo zawieszeniu. W ciągu kolejnych dni Jaworski wziął na siebie ciężar dalszych negocjacji z Bilińskim. Prowadził je zarówno osobiście, jak i za pomocą listów. Poszczególne stronnictwa w poufny sposób się ze sobą konsultowały. Wstępne porozumienie zawarto dopiero na spotkaniu czołowych polityków Koła oraz NKN 5 lutego 1916 r. Formuła, którą ustalono, miała charakter kompromisowy. Komitet miał otrzymać prawo prowadzenia szeroko pojętej działalności na rzecz Legionów Polskich, co oznaczało także możliwość porozumiewania się z rządem oraz innymi podmiotami politycznymi. Zastrzeżono jednak, że dotyczyć ma to wyłącznie spraw legionowych1208. Nie oznaczało to jednak końca negocjacji, gdyż na ostateczny kształt porozumienia wpływ chcieli uzyskać też wstępujący na powrót do Komitetu Podolacy. Wystąpili oni do Bilińskiego z ostrymi żądaniami zaprzestania przez NKN działalności w Królestwie oraz zagwarantowania w Komitecie odpowiedniej ilości miejsc1209. Ruszając z pomocą Jaworskiemu, ich argumentację zbijał z kolei Michał Bobrzyński1210. Stronnictwo podolskie nie uzyskało już jednak zbyt wiele, poza korzystnymi dla nich gwarancjami personalnymi. W ostatniej fazie negocjacji podniesiono zresztą liczbę członków Naczelnego Komitetu Narodowego do 54, tak, aby każde stronnictwo czuło się w pełni usatysfakcjonowane. 3 marca Podolacy zaakceptowali układ i zdecydowali się wrócić do NKN. Sam Komitet uczynił to 18 marca 1916 r. na uroczystym posiedzeniu Plenum1211. 1209 APAN, Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego…, t. VII, k. 872, dokument 3128. 1210 Ibidem, k. 872, dokument 3129. 1211 ANK, NKN, teczka 2, k. 196; Protokół posiedzenia plenarnego w dniu 18.03.1916 r. 1212 Ibidem, s. 289. 1213 Ibidem, s. 262. Nie można oprzeć się wrażeniu, że mimo wszystko NKN skapitulował przed Kołem Polskim. Nie odważył się odegrać samodzielnej roli i dał się zdominować instytucji, która reprezentowała upadający porządek. Biliński nie miał serca do krakowskiego Komitetu, nie upatrywał w nim podmiotu zdolnego prowadzić niezależną politykę. Taką rolę rezerwował wyłącznie dla Koła Polskiego. Z drugiej strony, jak już zauważyliśmy, kiedy Biliński rozpoczął starania na rzecz „poskromienia” NKN, Komitet miał już bardzo ograniczone pole manewru. Wobec permanentnej nieufności ze strony władz austriackich, sabotowania rozwoju Legionów przez Piłsudskiego i wreszcie niemożności zdobycia jakiegokolwiek poparcia dla swoich idei w Królestwie Polskim, NKN nie miał już wielkich perspektyw rozwoju. Nowy skład NKN wybrany został na spotkaniu w dniu 29 kwietnia 1916 r., zaś pierwsze, uroczyste posiedzenie pod przewodnictwem nowego prezesa odbyło się w dniu następnym1212. Pomimo deklarowanej zgody spotkaniu temu towarzyszyły głównie targi, w wyniku których postanowiono powiększyć Plenum do 60 osób1213. Długo zastanawiano się, w jaki sposób działać ma Komisja Wykonawcza oraz jak zamienić jednoosobowo zarządzane dotychczas departamenty na struktury bardziej kolegialne. Ostatecznie ustalono, że struktura organizacyjna nowego NKN prezentować się będzie w sposób następujący:  Komisja Wykonawcza: przedstawiciele 7 stronnictw, 2 sekretarzy, 1 wiceprezes, 4 prezesów departamentów;  Departament Skarbowy: dr Tadeusz Starzewski, zastępcy Jan Kanty Fedorowicz i Stanisław Dydyński, członkowie: ks. Andrzej Lubomirski, Bronisław Pawelski, Herman Diamand;  Department Organizacyjny: dr Ludomił German, zastępcy - dr Zygmunt Marek, Wincenty Witos, członkowie Włodzimierz Godlewski, hr. Edward Mycielski, Władysław Serwatowski;  Departament Wojskowy: Władysław Sikorski, zastępca - Stanisław Downarowicz, członkowie hr. Władysław Dzieduszycki, hr. August Krasicki, Andrzej Średniawski, Rudolf Starzewski;  Departament Opieki: dr Jan Hupka, zastępcy - Władysław Długosz, dr Emil Bobrowski, Michał Garapich, człononkowie: Piotr Kossobudzki, Hipolit Śliwiński, Józef Rączkowski, Aleksander Dąbski, Marceli Chlemtacz1214. 1214 ANK, NKN, teczka 2, k. 291-292. 1215 Ibidem, teczka 3, k. 99. 1216 W. Suleja, Orientacja…, s. 215. 1217 Szerzej na ten temat, zob. Rozdział VI. 1218 W. Suleja, Orientacja…, s. 216-217. 1219 Szerzej na ten temat, zob. Rozdział V. 1220 BCz, Legiony polskie rozpoczęły werbunek!, druk ulotny o sygn. 113455 III/2; Sikorski twierdził w tym czasie, że aby utrzymać Legiony w dotychczasowej sile i na bieżąco uzupełniać straty, potrzebnych jest ok. 1000 ochotników miesięcznie, zob. ANK, NKN, teczka 3, k. 88-89. * * * Jak wyglądały losy NKN po kwietniu 1916 r.? W dalszym ciągu próbowano rozwijać działalność w Królestwie Polskim, co najczęściej przyjmowało jednak postać niekończących się, bezproduktywnych dyskusji1215. Tymczasem kongresówka zaczęła żyć swoim własnym życiem i powoli aktywizowała się politycznie. Centralny Komitet Narodowy oraz Liga Państwowości Polskiej toczyły ze sobą intensywne polemiki1216. Włączał się w nie również NKN, w szczególności w odniesieniu do niemieckiego projektu utworzenia tzw. Mitteleuropy1217. Kontynuowano działalność propagandową na rzecz Legionów Polskich oraz realizacji rozwiązania austro-polskiego, choć coraz większą rolę odgrywała też kwestia stosunku Niemiec do sprawy polskiej1218. Nieustannie rozwijała się też akcja zagraniczna1219. Departament Wojskowy nie zaprzestawał wysiłków na rzecz rozbudowywania Legionów Polskich, zaś werbunek przynosił pewne, choć niewielkie rezultaty1220. Nie można się oprzeć wrażeniu, że pod względem politycznym NKN był jednak bierny, a przynajmniej pozbawiony większej inwencji. Prezes Biliński okazywał Komitetowi demonstracyjne lekceważenie. Jaworski mógł natomiast tylko do pewnego stopnia działać na własną rękę. Biliński podejmował wprawdzie wysiłki na rzecz zmobilizowania Austrii do bardziej zdecydowanego włączenia się w tworzenie na ziemiach polskich nowej rzeczywistości politycznej. Po raz kolejny powrócił też do próby skłonienia kręgów rządowych do rozważenia opcji trialistycznej, jednak czynił to wszystko albo w swoim własnym imieniu, albo przede wszystkim jako prezes Koła Polskiego1221. 1221 W. Suleja, Orientacja…, s. 238-239. 1222 Ibidem, s. 228. 1223 Ibidem, s. 244. 1224 ANK, NKN, teczka 3, k. 226-227. Coraz bardziej aktywny był natomiast Józef Piłsudski, który regularnie występował z kolejnymi propozycjami. Wiosną 1916 r. starał się o realizację tzw. planu „legionizacji Legionów”, a więc uwolnienia ich spod wpływów Komendy i dominujących w niej austriackich oficerów. Jako cel tego procesu widział nawet objęcie przez siebie naczelnego dowództwa nad Legionami. Liczył w tej sprawie na pomoc NKN, jednak w kwietniu 1916 r. Jaworski, Biliński oraz Sikorski uznali, że tak daleko posunięte przekształcenia nie są wskazane i doprowadzili do kosmetycznych tylko zmian personalnych1222. Świadczy to o tym, że w przededniu połączenia z Kołem Polskim NKN dysponował jeszcze realną siłą oraz wpływami. Kolejnym przedsięwzięciem brygadiera był długo przygotowywany, bezpardonowy atak na Sikorskiego i Departament Wojskowy, który przeprowadzony został rękami Ignacego Daszyńskiego na posiedzeniu Komisji Wykonawczej1223. Korzystając z okazji przedstawienia przez Sikorskiego sprawozdania ze swojej działalności, przywódca socjalistów wystąpił z jej niezwykle dosadną krytyką, zarzucając mu m.in. skrajną niepopularność oraz podjęcie błędnej decyzji o rozpoczęciu werbunku w lecie 1915 r. Jakkolwiek jego argumenty nie znalazły szerszego uznania i sprawozdanie zostało przez NKN przyjęte, to wystąpienie to warte jest odnotowania ze względu na ewidentną zmianę linii politycznej Daszyńskiego. Do tej pory deklarował się on jako konsekwentny zwolennik rozwiązania austro-polskiego, tyle że realizowanego za pomocą bardziej zdecydowanych metod niż zwykł to czynić NKN. Tymczasem w roku 1916 Daszyński zaczyna coraz bardziej spoglądać w stronę niepodległościowych ugrupowań z Królestwa Polskiego. Niedługo potem, 17 lipca, przywódca socjalistów wydał oświadczenie, że dalsze popieranie werbunku przez NKN jest bezcelowe, gdyż nie zgadza się to z polskim i obywatelskim charakterem organizacji1224. Zawarty w sierpniu 1914 r. i trwający pomimo wszystkich sporów przez cały 1915 r. sojusz konserwatystów i demokratów z socjalistami miał się już wyraźnie ku końcowi. Ów poważny konflikt, który się ujawnił wewnątrz NKN, stanowił odbicie fatalnej atmosfery, jaka latem 1916 r. panowała wokół Władysława Sikorskiego. Środowiska zwolenników Piłsudskiego, niepodległościowców, socjalistów, Centralnego Komitetu Narodowego oraz gwałtownie się rozwijającej Polskiej Organizacji Wojskowej, atakowały go w sposób gremialny i bezlitosny. 30 sierpnia grupa dowódców legionowych (Rada Pułkowników) wystosowała do Naczelnego Komitetu Narodowego memoriał, gdzie oprócz żądań przekształcenia Legionów w wojsko polskie oraz utworzenia koalicyjnego rządu w Warszawie, ponownie pojawił się właśnie postulat likwidacji Departamentu Wojskowego, a zatem i odejścia Sikorskiego1225. On sam uparcie trwał na stanowisku planów stworzenia we współpracy z państwami centralnymi wielkiej, milionowej armii polskiej1226. 1225 M. Klimecki, Legiony Polskie…, s. 115. 1226 W. Suleja, Orientacja…, s. 313. 1227 Ibidem, s. 267. 1228 Szerzej na ten temat, zob. Ibidem, s. 251-260. 1229 ANK, NKN, teczka 456, k. 159. Równocześnie od lipca 1916 r. zaczęło się mówić o niemieckiej koncepcji utworzenia buforowego państwa polskiego obejmującego tereny Królestwa Polskiego. Przez jakiś czas minister Burian deklarował jeszcze w rozmowach z Bilińskim i Bobrzyńskim – bo tylko oni byli już wówczas ambasadorami tej idei - swoje poparcie dla idei austro-polskiej1227. Latem 1916 r. zaczął się jednak z tego wycofywać. Do austriacko-niemieckich konsultacji dotyczących ostatecznej decyzji w tej sprawie strona polska nie była w żaden sposób dopuszczona, toteż o wycofaniu się Ministerstwa Spraw Zagranicznych monarchii habsburskiej z zamiarów realizacji koncepcji trialistycznej nie wiedzieli ani Biliński, ani Jaworski, ani nawet Bobrzyński. Jeśli chodzi o relacje NKN z Józefem Piłsudskim, to w 1916 r. wciąż cechowała ją pewna dwutorowość. Z jednej strony w sposób absolutnie bezpardonowy atakowany był Władysław Sikorski oraz kierowany przez niego Departament Wojskowy. Przez cały rok 1916 brygadier nie ustawał w próbach doprowadzenia do jego likwidacji1228. Z drugiej strony w stosunkach z kierownictwem NKN zachowywał on pewien umiar. Nie oznacza to, że brakowało z jego strony różnorakich przytyków i złośliwości. Odpowiadając w kwietniu 1916 r. na wygłoszony przez Jaworskiego na jego cześć toast, uprzejmie, acz uszczypliwie stwierdził „Jeżeli tu staję między wami jako symbol samodzielnej wojskowej pracy polskiej, to życzę, aby wasza, w określonych granicach prowadzona praca, stała się tak samo samodzielną. Niech żyje, niech się rozwija Naczelny Komitet Narodowy”1229. Jego rzekoma niezależność nie była oczywiście zgodna z prawdą, chodziło jednak o konsekwentnie budowanie pewnego wizerunku, mitu. Polityka ta przyniosła mu zresztą znakomite efekty. Legiony stały się dla Piłsudskiego punktem wyjścia do niezwykłej popularności. W 1914 r. był w gruncie rzeczy szerzej nieznanym działaczem partyjnym, co najwyżej idolem grupy idealistycznie nastawionej młodzieży. W latach 1916-1917 powszechnie zgadzano się już, że był najsilniejszym człowiekiem w Polsce i nie wątpiono, że „Od czasów Kościuszki nie było w Polsce człowieka tak popularnego jak Piłsudski”1230. Co ciekawe główną rolę w manifestacjach poparcia dla Piłsudzkiego odgrywało już nie tyle docenianie jego czynów, co wiara, że jest on w stanie wielkich rzeczy dokonać1231. Sceną, na której przyszły naczelnik państwa mógł na szeroką skalę wykorzystać ten swoisty magnetyzm własnej osobowości były właśnie Legiony Polskie. Jak na ironię formacje te nie zostały przez niego ani wymyślone, ani utworzone, ani też nigdy w nie naprawdę nie wierzył. Legiony były sytuacją, w którą musiał wejść całkowicie pod przymusem, jednak kiedy już to zrobił, potrafił z tego uczynić najlepszy, polityczny użytek. 1230 Ibidem, k. 233, opracowanie J. Dudzińskiego, Znaczenie Piłsudskiego, Kraków 1917. 1231 Ibidem. 1232 Dymisja została udzielona Piłsudskiemu w dniu 26 września 1916 r. w odpowiedzi na jego wniosek o zwolnienie ze służby z 29 lipca tegoż roku. Jak podkreślają badacze brygadier złożył je jako element prowadzonej z AOK rozgrywki o wyjaśnienie sprawy polskiej i przekształcenie Legionów w narodowe wojsko. Austriacy niespodziewanie dymisję tę przyjęli, zob. W. Suleja, Józef Piłsudski…, s. 182-184; A. Garlicki, Józef Piłsudski…, s. 284-287. 1233 ANK, NKN, teczka 456, k. 180, 225; BJ, Materiały do działalności… (sygn. 8118/III), k. 135. 1234 Ibidem. Do ostatecznego rozejścia się NKN z Józefem Piłsudskim doszło dopiero w październiku 1916 r., na tle jego dymisji z Legionów Polskich1232. We wzajemnych relacjach do końca obowiązywał jednak pewien szacunek. Jaworski wystosował do Piłsudskiego list otwarty, w którym pisał „Mówiłeś mi, Panie Brygadyerze, że celem Twoim było doprowadzenie do tego, aby w tej wojnie choć częściowo rozwiązana została kwestya polska. Cel ten, jak dotychczas rzeczy stoją, będzie spełniony, a wskutek tego dzieło Twoje będzie owocne. Próżną jest rzeczą przewidywać obecnie już, przed końcem wojny, konstrukcję i rozmiary państwa”. W typowy dla siebie sposób Jaworski odwoływał się do odpowiedzialności, realizmu, cierpliwości i stopniowe dochodzenia do celów. Podkreślał, że najgorszą z możliwych rzeczy w polityce jest ryzykowanie tego, co się już osiągnęło1233. Jakkolwiek tego typu podejście i frazeologia nie mogły w żaden sposób przekonać Piłsudskiego, to w swojej odpowiedzi napisał on, iż przyjął list Jaworskiego ze wzruszeniem – również dlatego, że ten cały czas podkreślał rolę brygadiera w dziele budowy Legionów. Wielokrotnie podkreślał przy tym, że niezwykle ceni w NKN oraz w Jaworskim umiejętność działania i rozmawiania bez nieustannych kłótni, spisków oraz podkopywania działań1234. Wiele wskazuje na to, że pomimo wszystkich rozbieżności, stwierdzenie to jest w znacznej mierze prawdą. Tymczasem dymisja Piłsudskiego wywołała w październiku 1916 r. głęboki kryzys w Legionach Polskich. Za brygadierem gremialnie podążyli żołnierze i oficerowie, szczególnie 1. oraz 3. brygady1235. W oddziałach dominowało poczucie bezsensowności ponad dwuletnich, krwawych walk. Zdarzały się nawet przypadki samobójstw1236. Apele Naczelnego Komitetu Narodowego o zachowanie spokoju na nic się nie zdały1237. Komitet nie posiadał już pośród legionistów autorytetu. Zbiegło się to w czasie z wycofaniem 6 października Legionów z frontu i zakończeniem przez nie szlaku bojowego1238. Choć zostały one przeformowane w cieszący się teoretycznie większą niezależnością Polski Korpus Posiłkowy, ich morale zaczęło w znacznej mierze ulegać rozkładowi1239. Wtedy właśnie nadszedł moment, który z jednej strony zatrzymał na pewien czas rozpad jednostek, z drugiej zaś ostatecznie przekreślił polityczne plany i rolę Naczelnego Komitetu Narodowego. 1235 M. Kukiel, Generał Sikorski…, s. 36; M. Klimecki, Legiony Polskie…, s. 114. 1236 A. Garlicki, Józef Piłsudski…, s. 287. 1237 Dokumenty N.K.N…., s. 312-314; 18 października 1916 r.: Odezwa NKN do legionistów z wezwaniem społeczeństwa i wojska polskiego w sprawie ważności politycznej utrzymania Legionów; BCz, Żołnierze Polscy! Legioniści!, druk ulotny o sygn. 113439 III/2. 1238 W. Milewska, J.T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie…, s. 200. 1239 BCz, Legiony – Korpusem Polskim, druk ulotny o sygn. 113416 III/3; Wysokie morale utrzymywała jedynie 2. Brygada Legionów, znajdująca się wówczas pod dowództwem gen. Józefa Hallera - w mniejszym niż pozostałe brygady stopniu podatna na wpływy otoczenia Józefa Piłsudskiego. 1240 ANK, NKN, teczka 2, k. 329. Dniem, który w funkcjonowaniu zamierającego już NKN zmienił praktycznie wszystko, był 5 listopada 1916 r. Ogłoszenie utworzenia na terenie dawnej kongresówki nowego państwa ograniczyło niemal do zera możliwości realizacji koncepcji austro-polskiej. W Naczelnym Komitecie Narodowym wydarzenie to świętowano w sposób bardzo uroczysty. Bądź co bądź powstawało państwo polskie, a więc w jakimś sensie, wieloletnie wysiłki uwieńczone zostały sukcesem. Dał temu wyraz Leon Biliński w swojej przemowie na uroczystym posiedzeniu Plenum NKN w dniu 13 listopada 1916 r.: „Jest Polska, możemy odetchnąć już dzisiaj inaczej, możemy powiedzieć, że jest w Europie, i to nie tak małe, nasze państwo niezawisłe (…) Nie wszystko stało się w tej formie jak sobie wyobrażaliśmy, i dziś wierzymy, że nasz projekt był lepszy (…) widzimy w ostatnich godzinach, że sprawy idą najpiękniejszym torem, a zwłaszcza najważniejsza sprawa budowania armii. Mając armię możemy tem pewniej powiedzieć, że mamy Polskę”1240. Co ciekawe, dzień ten był wielkim świętem Władysława Leopolda Jaworskiego. To jemu wszyscy gratulowali, podkreślając, że kierował Komitetem w najtrudniejszym momencie i nigdy nie zabrakło mu przy tym osobistej odwagi i ogromnego zaangażowania1241. 1241 Ibidem, k. 336. 1242 Ibidem, k. 330. 1243 Szerzej na ten temat, zob. W. Suleja, Próba budowy zrębów państwowości w okresie istnienia Tymczasowej Rady Stanu, Wrocław 1981; Idem, Tymczasowa Rada Stanu, Warszawa 1998. 1244 W.L. Jaworski, Diariusz…, s. 163. 1245 W. Suleja, Tymczasowa…, s. 28, 35. 1246 W.L. Jaworski, Diariusz…, s. 159. 1247 ANK, NKN, teczka 217 (mikrofilm 100.415), k. 307; M. Kukiel, Generał Sikorski…, s. 37-38. Choć koncepcja austro-polska przegrała, a NKN schodził powoli z areny dziejów, jego członkowie chcieli widzieć swoją działalność w kategoriach wielkiego osiągnięcia, stąd też na każdym kroku podkreślano znaczenie dzieła budowy Legionów. W swoim ostatnim przemówieniu na forum NKN Leon Biliński powiedział: „Z oczu znikną małe spory i żale, lecz fakt, że NKN był w stanie stworzyć Legiony, które stały się bohaterami w oczach całej Europy pozostanie i tego Naczelnemu Komitetowi Narodowemu nikt nie odbierze”1242. Niestety, jak miała pokazać przyszłość, rola Komitetu w procesie tworzenia Legionów Polskich w nikłym stopniu zachowała się w ludzkiej pamięci. Po akcie 5 listopada NKN nadal funkcjonował. Co więcej, posiedzenia plenarne oraz spotkania Komisji Wykonawczej odbywały jeszcze przez niemal cały rok 1917. W sposób nie pozostawiający żadnych wątpliwości centrum życia politycznego przeniosło się tymczasem do Królestwa Polskiego, gdzie wraz z powołaniem w grudniu 1916 r. Tymczasowej Rady Stanu rozpoczął się żmudny proces budowania struktur polskiej państwowości1243. Wiceprezes NKN, Władysław Leopold Jaworski, gorąco popierał tworzenie nowych instytucji, jednak kiedy Tymczasowa Rada Stanu nie powołała go do Komisji Konstytucyjno-Sejmowej, uznał to za bolesną porażkę oraz bojkot swojej osoby i nie zamierzał się już osobiście angażować1244. Przez jakiś czas próbował jeszcze wpływać na politykę wykazujących większą aktywność Sikorskiego i Daszyńskiego, jednak stopniowo poddawał się atmosferze rezygnacji1245. W samym NKN od początku 1917 r. mówiło się już głośno o potrzebie zwinięcia organizacji. 29 stycznia Komisja Wykonawcza uchwaliła nawet przystąpienie do działań likwidacyjnych, jednak wkrótce zamiar ten porzucono1246. Inicjatywę uznano za przedwczesną. W Piotrkowie cały czas funkcjonował Departament Wojskowy, choć jego funkcje stopniowo przejmował powstały w styczniu 1917 r. Krajowy Inspektorat Zaciągu w Warszawie, kierowany także przez Władysława Sikorskiego1247. Perspektywy na przyszłość były dość mgliste, a pytanie o los Polskiego Korpusu Posiłkowego wciąż pozostawało otwarte. Sytuacja zmieniła się w sposób diametralny, kiedy 10 kwietnia 1917 r. dawne Legiony zostały przekazane przez Austrię niemieckiemu generał-gunernatorowi Hansowi von Beselerowi1248. W momencie, gdy polskie oddziały ochotnicze znalazły się pod jurysdykcją niemiecką, Naczelny Komitet Narodowy, jako organizacja galicyjska i pod każdym względem ściśle związana z monarchią habsburską, ostatecznie utraciła nawet teoretyczną możliwość odgrywania roli zaplecza Legionów Polskich. W zaborze austriackim zewsząd podniosły się głosy o konieczności likwidacji NKN. Ostrą walkę podołał z nim nawet jego wieloletni orędownik Ignacy Daszyński1249. Rozwiązania organizacji domagały się też poszczególne powiatowe Komitety Narodowe w Galicji. Zaskakujący wydaje się przy tym fakt, że struktury lokalne widziały sens swojej dalszej działalności na rzecz mającego się w niedługim czasie utworzyć wojska polskiego, rozważały jednak porozumienie z Tymczasową Radą Stanu, sam NKN uznawały zaś za zupełny anachronizm1250. 1248 W. Suleja, Tymczasowa…, s. 95. 1249 W. Najdus, Ignacy Daszyński…, s. 338-339. 1250 AAN, Akta Józefa i Aleksandry Piłsudskich (sygn. 106), teczka IV/4 (mikrofilm 20193), k. 17, Kopia listu Heleny Radlińskiej do Józefa Piłsudskiego z dnia 21 stycznia 1917 r. 1251 Ibidem, k. 344. 1252 AAN, Akta Józefa i Aleksandry Piłsudskich (sygn. 106), teczka IV/4, k. 14. Tymczasem w samym Komitecie stopniowo przechodzono na tryb likwidacyjny i zastanawiano się co zrobić z poszczególnymi, działającymi jeszcze przedsięwzięciami. Oceniano, że zwinięcie samego tylko Biura Wydawnictw NKN może zająć przynajmniej rok. Instytut Ekonomiczny planowano przekształcić w osobne stowarzyszenie, które jako niezależna jednostka kontynuowałoby swoją działalność. 15 kwietnia 1917 r. podjęto decyzję o zamknięciu niemieckojęzycznych czasopism „Polen” i „Polnische Blätter”. Placówki zagraniczne postanowiono przekazać Komisji Politycznej Koła Polskiego, zaś fundusze zabezpieczyć i spożytkować na wydatki związane z konferencją pokojową1251. Cały czas funkcjonował jeszcze Departament Opieki, którego przewodniczący, Jan Hupka, spotykał się nawet w sprawie niesienia różnorakiej pomocy Legionistom z Józefem Piłsudskiem1252. Poza tego rodzaju działalnością humanitarną związek NKN z Legionami, a właściwie funkcjonującą w ich miejsce Polską Siłą Zbrojną (Polnische Wehrmacht), praktycznie nie istniał. W wydarzeniach związanych z kryzysem przysięgowym oraz likwidacją oddziałów polskich w lipcu 1917 r. NKN nie brał już żadnego udziału. Ostatnie posiedzenie plenarne NKN odbyło się 15 października 1917 r. Z uwagi na zły stan zdrowia funkcję wiceprezesa złożył na nim Jaworski. Plenum podjęło też wówczas swoją ostatnią uchwałę, którą ze względu na jej wagę należałoby przytoczyć w całości: „Naczelny Komitet Narodowy uchwala rozwiązać się z chwilą powstania rządu i agendy swoje oddaje temuż rządowi. Do przeprowadzenia tegoż oddania, a szczególności oddania Legionów jako kadr armii polskiej, upoważnia NKN swoją Komisję Wykonawczą. Dalej upoważnia NKN swoją Komisję Wykonawczą do rozpoczęcia rokowań z departamentem spraw przejściowych byłej Tymczasowej Rady Stanu na zasadzie uczynionej przez niego propozycji objęcia już teraz przez Komisję biur informacyjnych zagranicznych NKN celem przekazania ich rządowi polskiemu. Fundusze, które po zamknięciu zostaną, uchwala NKN przekazać rządowi polskiemu na cele opieki wojennej nad Legionistami. Co do sposobu użycia tych funduszów zasięgnie rząd polski opinii prezesa Koła Polskiego, marszałka krajowego prezydentów miast Krakowa i Lwowa, tudzież prezesa Komisji Wykonawczej NKN”1253. 1253 Ibidem, k. 362. 1254 ANK, NKN, teczka 947, bez numerów stron, Protokół z posiedzenia Komisji Wykonawczej w dniu 16 października 1917 r. Dzień 15 października 1917 r. powszechnie jest uważany za moment zakończenia działalności Naczelnego Komitetu Narodowego. Warto zauważyć, że nie podjął on jednak decyzji o samorozwiązaniu, ale o sprowadzeniu swojej działalności na niższy poziom. Rolą Komisji Wykonawczej było tylko administrowanie majątkiem i działającymi jeszcze przedsięwzięciami. Faktycznie spotykała się ona pod przewodnictwem Bronisława Laskownickiego aż do listopada 1919 r. W obradach tych nie brali już udziału politycy, którzy niegdyś kształtowali politykę NKN, jako liczącego się podmiotu polskiej sceny politycznej. Dominowali natomiast działacze mniej znani, bądź też ci, którzy dołączyli do Komitetu w kwietniu 1916 r., np. Edward hrabia Mycielski, czy też Tadeusz Starzewski. Ostatnia udokumentowana obecność Władysława Leopolda Jaworskiego na posiedzeniu Komisji Wykonawczej przypada na dzień 16 października 1917 r., przy czym ani razu nie zabrał on już głosu1254. Jedynym reprezentantem „starej gwardii”, który do początku 1918 r. stale uczestniczył w posiedzeniach, był Władysław Sikorski. Na przełomie 1917 r. i 1918 r. łudzono się jeszcze, że NKN może odegrać jakąś rolę w werbowaniu ochotników do Polskiej Siły Zbrojnej1255. Wielokrotnie powracała też w tym okresie sprawa przekazania placówek dyplomatycznych Naczelnego Komitetu Narodowego organom odradzającego się państwa polskiego. Prowadzono w tej sprawie w Warszawie negocjacje, jednak wszystko wskazuje na to, że poza przedstawicielstwem w Bernie, przez długi czas Rada Regencyjna Królestwa Polskiego nie przejawiała chęci obejmowania stworzonych przez NKN struktur1256. Ostatecznie ustalono, że z dniem 1 stycznia 1918 r. Departament Stanu, a więc odpowiednik ministerstwa spraw zagranicznych w Radzie Regencyjnej, obejmie placówki w Bernie, Sztokholmie, Hadze, Konstantynopolu, Budapeszcie, Wiedniu i Sofii1257. Moment ten stanowił definitywny koniec akcji zagranicznej NKN. 1255 Ibidem. 1256 Ibidem, Protokół z posiedzenia Komisji Wykonawczej z dnia 31 października 1917 r.; teczka 3, k. 377, Protokół z posiedzenia Komisji Wykonawczej z 8 stycznia 1918 r. 1257 Z. J. Winnicki, Rada Regencyjna Królestwa Polskiego i jej organy (1917-1918), Wrocław 1991, s. 251. 1258 ANK, teczka 3, k. 372, Protokół z posiedzenia Komisji Wykonawczej z dnia 3 grudnia 1917 r. 1259 ANK, NKN, teczka 947, Protokół z posiedzenia Komisji Wykonawczej odbytego we wtorek dnia 5 lutego 1918 r.. 1260 M. Kukiel, Generał Sikorski…, s. 40. Co ciekawe, ówcześni działacze NKN, choć nie posiadali już żadnych wpływów politycznych, zaś po akcie 5 listopada sytuacja wydawała się przesądzona, wciąż omawiali szanse realizacji koncepcji austro-polskiej. Jeszcze w grudniu 1917 r. Tadeusz Starzewski twierdził, że na rozwiązanie to Niemcy się godzą i trzeba w związku z tym działać, gdyż jeśli armia kajzera stanie niebawem w Paryżu, nie będą już oni skłonni do ustępstw1258. Przynajmniej pośród części członków galicyjskiej elity politycznej idea realizacji rozwiązania austro-polskiego trwała więc w sposób zaskakująco uparty. Ostatnie posiedzenie Komisji Wykonawczej, na którym toczono jeszcze ograniczoną dyskusję na tematy polityczne miało miejsce 5 lutego 1918 r. i nie zakończyło się bynajmniej decyzją o rozwiązaniu Komitetu1259. W tym samym czasie ostateczny i śmiertelny cios orientacji na Austrię zadał jednak pokój w Brześciu Litewskim, podpisany między państwami centralnymi, a Ukraińską Republika Ludową. Znamienny dla całego środowiska dawnego NKN stał się w tym momencie los Władysława Sikorskiego, który po emocjonalnym wypowiedzeniu monarchii habsburskiej służby został uwięziony i postawiony przed sądem wojennym1260. Po tych wydarzeniach Komisja Wykonawcza nie powróciła już nawet do prób i pozorów politycznej działalności. Jej spotkania stawały się coraz rzadsze i coraz bardziej skoncentrowane na pytaniu: co zrobić z poszczególnymi przedsięwzięciami oraz majątkiem? 23 listopada 1918 r. podjęto decyzję, że z dniem 1 stycznia 1919 r. działalność Komisji ograniczać się będzie do Biura Likwidacyjnego, które posiadać miało dwóch zatrudnionych na stałe pracowników. Sama Komisja spotkała się jeszcze kilkukrotnie, aby nadzorować ich działalność. Ostatnie odnotowane posiedzenie Komisji przypada na 1 listopada 1919 r.1261. Dopiero z dniem 20 sierpnia 1920 r. archiwum Naczelnego Komitetu Narodowego przekazane zostało do Archiwum Akt Dawnych w Krakowie1262. Pojedyncze ślady działalności Biura Likwidacyjnego sięgają aż po rok 19231263. 1261 Ibidem, Protokół z posiedzenie Komisji Wykonawczej z dnia 1 listopada 1919 r. 1262 Inwentarz Archiwum Naczelnego Komitetu Narodowego, opr. L. Łysiak, A. Ptaśnikowa, H. Zającowa, Warszawa 1958, s. 31. 1263 ANK, NKN, teczka 947, pismo Krakowskiej Spółki Wydawniczej do Komisji Wykonawczej NKN z dnia 5 stycznia 1923, bez numerów stron. 1264 Ibidem, Protokół sporządzony z ocenienia obrazów, stanowiących własność Naczelnego Komitetu Narodowego, dnia 20. Kwietnia 1917 w Departamencie Skarbowym N.K.N. w Krakowie, bez numerów stron. 1265 Ibidem, Do Komisji Wykonawczej NKN w Krakowie. List Krakowskiej Spółki Wydawniczej z dnia 30 grudnia 1922, bez numerów stron. Jak widać, nie jesteśmy w stanie w sposób jednoznaczny określić, kiedy NKN został zlikwidowany. Dzień 15 października 1917 r. był z pewnością symboliczny, gdyż Komitet zadeklarował w ten sposób chęć stopniowego zamykania swojej działalności. Przez następnych kilka miesięcy Komisja Wykonawcza nie tylko jednak istniała, ale i przejawiała pewne polityczne ambicje. Wydaję się, że możemy zatem przyjąć wiosnę 1918 r. za kres nie tyle formalnej, co faktycznej działalności Komitetu jako podmiotu polskiej sceny politycznej. W sposób naturalny narzuca się pytanie, dlaczego agonia NKN trwała aż tak długo? Poza nadziejami, jakie wiązali z nim niektórzy - przyznajmy szczerze - drugorzędni działacze, wynikało również z konieczności zadecydowania o losach pozostawionego przez Komitet majątku. Jako ciekawostkę, warto przytoczyć fakt, że według inwentaryzacji przeprowadzonej w kwietniu 1917 r. NKN był posiadaczem około 50 przedstawiających rynkową wartość dzieł sztuki, w tym m.in. obrazów Aksentowicza, Malczewskiego, Hoffmana, Tetmajera, Mehoffera, Boznańskiej oraz Wyczółkowskiego1264. Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że w ramach Komitetu działało wiele przedsięwzięć, które pomimo postępującego rozkładu centrali, żyły swoim własnym życiem. W Piotrkowie niezmiennie ukazywały się „Wiadomości Polskie”. Drukarnię Departamentu Wojskowego przekazano władzom odrodzonego państwa polskiego dopiero 31 grudnia 1918 r. W Krakowie Centralne Biuro Wydawnictw NKN przeistoczyło się w Krakowską Spółkę Wydawniczą, która aż do 1922 r. dysponowała sporymi kwotami pozostawionymi jej przez Komisję Wykonawczą. Jednym z ostatnich sfinansowanych z tej puli wydatków było zresztą honorarium dla Konstantego Srokowskiego, wypłacone za napisanie… historii NKN1265. ROZDZIAŁ IV DZIAŁALNOŚĆ NACZELNEGO KOMITETU NARODOWEGO NA RZECZ LOGISTYCZNEGO WSPARCIA LEGIONÓW POLSKICH W dziejach Naczelnego Komitetu Narodowego od samego początku zarysowywała się pewna dwutorowość. Komitet powołany został do życia jako organizacja, która przede wszystkim miała utworzyć Legiony Polskie. Zadanie to wymagało z jednej strony działania na płaszczyźnie politycznej, sprowadzającego się do sprawowania nad formacją rodzaju patronatu oraz prowadzenia rokowań z przedstawicielami rządu i władz wojskowych, z drugiej strony – akcji o charakterze typowo organizacyjnym. Ktoś musiał ochotników zwerbować, podzielić ich na jednostki, umundurować, uzbroić i przeszkolić, nie mówiąc już o tak prozaicznych sprawach jak zapewnienie zakwaterowania, wyżywienia oraz podstawowej opieki zdrowotnej. Wiadomo było, że na pewno nie będzie się tym zajmować strona rządowa, która uruchamiając właśnie ogromną machinę wystawiania ponad dwumilionowych sił zbrojnych, ani nie chciała, ani nie była w stanie wprowadzać osobnych mechanizmów i procedur dla garstki kilku czy też kilkunastu tysięcy ochotników1266. Zadanie to spoczęło na domagającym się swoich Legionów społeczeństwie, a konkretnie na powołanej przez to społeczeństwo strukturze. Jakkolwiek w miarę upływu kolejnych miesięcy i lat działalność NKN wyewoluowała przede wszystkim w kierunku politycznym, przekształcając stopniowo organizację w głównego orędownika koncepcji austro-polskiej, to nie możemy zapominać, że szczególnie w pierwszych tygodniach działalności Komitet wykonywał ciężką pracę u podstaw fizycznej egzystencji Legionów Polskich. Tego rodzaju aktywność pozostawała zresztą bardzo ważnym elementem działalności NKN, przynajmniej do przełomu 1915 i 1916 r. Cała strona polityczna, choć budziła oczywiście największe emocje, była w gruncie rzeczy nadbudową nad zasadniczym, organizacyjnym zadaniem Komitetu. 1266 T. Nowakowski, Armia austro-wegierska 1908-1918, Warszawa 1992, s. 27. 4.1. Ogólne warunki pracy na rzecz Legionów Polskich Jak pamiętamy, w ciągu pierwszych 11 dni działalności NKN jego rola w procesie wystawiania Legionów nie była do końca wyjaśniona i podobnie cała sprawa uregulowania statusu polskich jednostek ochotniczych, stała się przedmiotem negocjacji z Ministerstwem Obrony Krajowej oraz Naczelną Komendą Armii. Pierwsze, wstępne regulacje zawierał dopiero omawiany już rozkaz arcyksięcia Ferdynanda o utworzeniu Legionów Polskich z 27 sierpnia 1914 r.1267. Określał on m.in, że NKN posiadał zagwarantowane prawo przedkładania Komendzie swoich życzeń, ta zaś przedstawiała je dopiero do akceptacji dowództwu sił zbrojnych1268. Porozumienie, które w większym stopniu ustalało rolę samego Komitetu zawarte zostało w dwa dni później, 29 sierpnia 1914 r., na spotkaniu z udziałem przedstawicieli Departamentu Wojskowego, Władysława Sikorskiego (przewodniczący) oraz Stefana Surzyckiego (zastępca) z kapitanem Włodzimierzem Zagórskim ze strony Komendy Legionów. Ustalono, że zakres działania Departamentu Wojskowego NKN odpowiadać będzie kompetencjom ministerstwa wojny, podczas gdy Komenda Legionów obejmie sprawy analogiczne do sztabu generalnego1269. W praktyce oznaczało to, że do chwili utworzenia jednostek taktycznych odpowiedzialność za poszczególne oddziały ponosi NKN. Z późniejszych odezw, kierowanych przez Komitet do społeczeństwa, wywnioskować można, że jego zadania obejmowały w szczególności werbunek, utrzymanie i wyekwipowanie żołnierza, a także kupno koni oraz ogólne wyposażenie oddziału1270. Na tym etapie Department Wojskowy miał się kierować wskazówkami c. i k. Komendy Legionów1271. W momencie, gdy jednostki były już dostatecznie zorganizowane i wyposażone, składały przysięgę i przechodziły pod wyłączne zwierzchnictwo Komendy Legionów, ta zaś oddawała je do dyspozycji Naczelnej Komendy Armii. Od tego momentu oddziały miały być utrzymywane wyłącznie przez stronę rządową. Co ciekawe, według pierwotnych ustaleń szkolenie wojsk miało należeć do Komendy Legionów, a więc odbywać się dopiero na tym etapie1272. W praktyce zadanie to zostało także przerzucone na NKN. Powyższy podział kompetencji potwierdzały również późniejsze rozkazy Komendy Legionu Zachodniego, 1267 Dokumenty N.K.N…, s. 12-14; M. Dutkiewicz, Służba zdrowia Legionów Polskich w latach 1914-1915, Piotrków Trybunalski 2009, s. 145. 1268 Dokumenty N.K.N…, s. 12. 1269 ANK, NKN, teczka 216 (mikrofilm 100.414), k. 4, 245. 1270 Dokumenty N.K.N…., s. 42. 1271 ANK, NKN, teczka 216 (mikrofilm 100.414), k. 4, 245. 1272 Ibidem. stwierdzające, że „(…) z Naczelnym Komitetem Narodowym w Krakowie wojska 1-go Legionu Polskiego stoją w związku jedynie w sprawach zaopatrywania wojska w odzież, w potrzeby materyalanej natury i treści organizacyjnej”1273. 1273 Ibidem, s. 22, zob. też s. 34. 1274 M. Kukiel, Generał Sikorski…, Londyn 1995, s. 30; właściwym Naczelnym Komitetem Narodowym. Od listopada 1914 r. Władysław Sikorski stał już formalnie na czele Departamentu Wojskowego NKN, zob. APK, NKN, teczka 217 (mikrofilm 100.215) s. 71; szerzej na temat zlikwidowania Legionu Wschodniego i rozpadu Sekcji Wschodniej NKN. 1275 ANK, NKN, teczka 217, s. 71 1276 Szczegóły struktury Departamentu Wojskowego, zob. Aneks. 1277 ANK, NKN, teczka 283 (mikrofilm 100.469), k. 49. 1278 Ibidem, teczka 216, k. 7. 1279 Ibidem, k. 305. Realizacja określonych w ten sposób zadań Naczelnego Komitetu Narodowego wymagała odpowiedniego ukształtowania jego struktury. Zasadniczo za wszelkie sprawy związane z tworzeniem i obsługą Legionów Polskich, zarówno w Sekcji Wschodniej, jak i Zachodniej, odpowiadał rzecz jasna Departament Wojskowy1274. W niniejszym rozdziale zajmiemy się wyłącznie działalnością struktur Sekcji Zachodniej, która w listopadzie 1914 r. formalnie stały się Departamentem Wojskowym całego NKN. Sam departament ustalił swoją strukturę na posiedzeniu w dniu 20 sierpnia 1914 r.1275. Dzielił się on na szereg organów, które wykonywały poszczególne, postawione przed Komitetem zadania1276. Za werbunek legionistów odpowiedzialne było Centralne Biuro Werbunkowe, za ich umundurowanie – Intendentura, za wyekwipowanie w sprzęt wojskowy – Oddział Techniczno-Bojowy, za wyżywienie – Prowiantura, wreszcie za organizację legionowej służby zdrowia – Oddział Sanitarny1277. Warto wspomnieć, ze w ramach Departamentu Wojskowego funkcjonowały także organy o charakterze cywilnym, w tym Biura zapomogowe, drukarnie, Biuro Prasowe, które nie uczestniczyły wprawdzie w tworzeniu jednostek legionowych, ale w rozmaity sposób wspierały je, kiedy te wchodziły już w skład cesarsko-królewskiej armii1278. Przypomnijmy, że z biegiem czasu Departament Wojskowy działał w warunkach względnej niezależności od centralnych organów Komitetu, co w znacznej mierze wynikało z jego lokalizacji – w wyniku konieczności ewakuacji z zagrożonego przez Rosjan Krakowa, 9 listopada 1914 r. Departament Wojskowy przeniósł się najpierw do Jabłonkowa na Śląsku austriackim, 7 stycznia 1915 r. do Sławkowa w Królestwie Polskim, by wreszcie od czerwca 1915 r. zainstalować się w Piotrkowie Trybunalskim1279. Warto jednak zauważyć, że wiele spektakularnych działań związanych z tworzeniem 2 i 3 pułku Legionów, podjętych zostało w okresie pierwszym – tzw. krakowskim. W Departamencie Wojskowym pracowali zarówno działacze cywilni, jak i oddelegowani na rozmaite stanowiska legioniści. Co ciekawe, wojskowi kierowani byli także do prac w organach funkcjonujących przy Prezydium NKN. W świetle źródeł liczba oficerów oddelegowanych do rozmaitych organów krakowskiego Komitetu waha się między 41 i 46, z czego 24 to oficerowie werbunkowi, 15 zatrudnionych było w Prezydium Komitetu, zaś pozostali w innych, podrzędnych strukturach1280. Spośród wojskowych pracowników Prezydium NKN, większość posiadała tytuł naukowy doktora albo tytuł arystokratyczny, co wydaje się dość symptomatyczne1281. Kwestią interpretacji oraz bardziej dogłębnych badań biograficznych pozostaje, czy byli to przedstawiciele elit, dla których przynależność do Legionów miała charakter czysto prestiżowy i przy nadarzającej sie okazji wycofywali się z niebezpiecznej służby frontowej, czy też były to osoby faktycznie posiadające kompetencje pozwalające lepiej przyczynić się sprawie legionowej pracą „za biurkiem” niż „na linii”. Możemy jednak przypuszczać, że przynajmniej część z nich została przesunięta na stanowisko administracyjne wbrew swej woli, albo też nie potrafiła się w pracy biurowej odnaleźć. W dokumentach NKN pojawia się bowiem liczba 5 oficerów, którzy zażądali przeniesienia z powrotem na front1282. Podobnie postąpił m.in. Felicjan Sławoj-Składkowski, późniejszy premier II Rzeczpospolitej, który w 1915 r. dobrowolnie zrezygnował z funkcji lekarza szpitala legionowego, by uczestniczyć w walkach jako zwykły szeregowiec1283. Znamienne jest, że podobnym przykładem osoby, która krążyła pomiędzy służbą frontową i biurową był także inny późniejszy premier, Kazimierz Świtalski1284. Wracając jednak do Departamentu Wojskowego, o skali jego działalności świadczy poniekąd fakt, że 15 października 1915 r. pracowały dla niego łącznie 172 osoby, w tym m.in.: 31 oficerów, 32 podoficerów, 32 osoby posiadające tytuł doktora oraz 5 kobiet1285. 1280 APK, NKN, teczka 1, s. 4-5; 215-218. 1281 Ibidem, s. 205. Tytuł doktora posiadali: Marian Kannenberg (ur. 1889), Hugo Steinhaus (ur. 1887), Mieczysław Szerer (ur. 1884), Juliusz German (ur. 1881), Zygmunt Lehrfreund (ur. 1880). Tytuły arystokratyczne należały do Ludwika hrabiego Morstina (ur. 1886) oraz Feliksa barona Konopki (ur. 1888). 1282 APK, NKN, teczka 1, s. 216. 1283 Polski Słownik Biograficzny, t. XXXVIII pod red. H. Markiewicza, Warszawa-Kraków 1997-1998, s. 193-197. 1284 Legionista Polski. Kalendarz Naczelnego Komitetu Narodowego na rok 1916, Kraków 1916, s. XXXVIII. 1285 Obliczenia własne na podstawie ANK, NKN, teczka 1 (mikrofilm 100.182), k. 160-166. Wystawianie i utrzymywanie oddziałów musiało generować niebagatelne koszty. Z czego finansowane były zatem Legiony Polskie? Po pierwsze, mocą uchwały z 16 sierpnia 1914 r. NKN przejął instytucje skarbowe istniejące w ramach dotychczasowych ruchów narodowych, przede wszystkim Komisji Tymczasowej Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych. Utworzony został w ten sposób „Polski Skarb Wojenny”1286. Od początku swojego istnienia NKN odwoływał się również do ofiarności patriotycznie nastawionej części społeczeństwa polskiego, prosząc o datki na Legiony1287. Apel skierowany został bardzo szeroko – do wszystkich rad powiatowych, rad miejskich, instytucji finansowych oraz organizacji gospodarczych. W odpowiedzi na to wezwanie Rada Miejska Krakowa zadeklarowała przekazanie 1 miliona koron1288. O skali tej darowizny świadczy fakt, że dochody rocznego budżetu miasta wynosiły wówczas ok. 7 800 000 koron, tak więc kwota przekazana na użytek Legionów stanowiła blisko 1/8 środków pozostających do dyspozycji władz Krakowa1289. 1,5 miliona koron zobowiązał się również przekazać na cele powstającego wojska stołeczny Lwów, jednak ze względu na rychłe zajęcie przez Rosjan nigdy nie wywiązał się on z tej deklaracji1290. Na apel odpowiedziały też rady miejskie w Tarnowie (100 tysięcy koron), Podgórzu (50 tysięcy), Rzeszowie (50 tys.), a także rady powiatowe w Krakowie (30 tys.), w Chrzanowie (35 tys.), Kolbuszowej (10 tys.), Jaśle (prawie 20 tys.), Białej (prawie 17 tys.)1291. 50 tysięcy koron przekazało na rzecz Legionów Polskie Stronnictwo Ludowe. Wiele datków udało się też zebrać ze źródeł prywatnych. Według wspomnień jednego z członków NKN najwięcej dawali ludzie mniej zamożni – inteligencja, rzemieślnicy i robotnicy1292. Pół miliona koron darowali galicyjscy chłopi1293. Bardziej powściągliwą postawę zaprezentowały osoby majętne, chociaż i wśród nich nie brakowało przykładów hojnego wsparcia sprawy legionowej. Przykładem może być członek austriackiej Rady Państwa, Klaudiusz Angerman, który własnym sumptem wystawił oddział kilkunastu legionistów pochodzących z jego rodzinnej Boguchwały1294. Baron Jan Konopka przekazał ponadto 20 tysięcy koron, baron Jan Goetz Okocimski: 50 tysięcy koron, krakowska rodzina Sataleckich: aż 60 tysięcy1295. Osobny komitet dla wspierania Legionów utworzyli Żydzi, niektórzy z nich opłacali nawet na ten cel dobrowolny podatek1296. Ze 1286 Dokumenty…, s. 4, 42, 129-130. 1287 Ibidem, s. 6-7. 1288 ANK, Protokoły Obrad Rady Miasta Krakowa (dalej: Mag II), tom 343, s. 87-91, posiedzenie Rady Miejskiej z dnia 18.08.1914 r. 1289 ANK, Mag II, tom 342, Preliminarz budżetowy na rok 1913( załącznik do posiedzenia z 10.06.1913 r.), s. 148. 1290 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 150. 1291 M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski…, s. 153-155. 1292 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 150. 1293 ANK, NKN, teczka 2, k. 42. 1294 Polski Słownik Biograficzny, t. I, pod red. W. Konopczyńskiego, Warszawa-Kraków-Łódź-Poznań-Wilno-Zakopane 1935, s. 112-113. 1295 M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski…, s. 154. 1296 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 150; A. Zielecki, Żydzi w polskim ruchu niepodległościowym w Galicji przed pierwszą wojną światowa i w trakcie jej trwania [w:] Żydzi w Małopolsce. Studia z dziejów osadnictwa i życia społecznego, pod red. F. Kiryka, Przemyśl 1991, s. 293. wszystkich tych źródeł do kasy NKN w ciągu pierwszych 6 tygodni jego istnienia wpłynęły 2 miliony koron1297. W okresie późniejszym przychody rosły już zdecydowanie wolniej. Do kwietnia 1915 r. suma wpływów wyniosła 2 254 397 koron, do końca roku 1916 – 2 681 046 koron1298. Praktycznie całość tej kwoty pochodziła z darów. Jedynym przedsięwzięciem, które teoretycznie mogło przynosić zyski była sprzedaż wydawnictw NKN, jednak ze względu na specyficzną politykę NKN w tym zakresie, posiadała ona charakter deficytowy1299. 1297 K. Srokowski, N.K.N. …, s. 150. 1298 Ibidem, s. 367, Sprawozdanie do zamknięcia rachunkowego N.K.N. za czas do 31 XII 1916 r.; ANK, NKN, teczka 2, k. 42. 1299 zob. R. VI, podrozdział 1. 1300 Ibidem, teczka 282 (mikrofilm 100.468), s. 52 1301 Obliczenia własne na podstawie APK, NKN, teczka 281(mikrofilm 100.467), s. 48-52. 1302 Obliczenia własne na podstawie Dokumenty…, s. 42; J. Mleczak, Akcja werbunkowa Naczelnego Komitetu Narodowego w Galicji i Królestwie Polskim w latach 1914-1916, Przemyśl 1988, s. 126. 1303 ANK, NKN, teczka 217, k. 2. 1304 ANK, NKN, teczka 2, k. 42. Czy była to kwota, która pokrywała potrzeby związane z wystawianiem Legionów? Otóż wydatki Departamentu Wojskowego w pierwszych 3 miesiącach jego funkcjonowania opiewały na łączną sumę 1 062 806, 5 koron1300. Najwięcej, bo aż 70% (740169,66 koron) pochłonęła Intendentura, prawie 22% (233326,43 koron) - Prowiantura, 4,8% (51482,43 koron) - Odział Sanitarny, resztę – pozostałe wydatki1301. Nie do końca zgadza się to z liczbami podawanymi w kierowanych do społeczeństwa apelach o ofiarność, mówiącymi, że wystawienie jednego legionisty wiązać się miało z kosztem 150 koron, podczas gdy prawdopodobnie wydatki te nie przekraczały kwoty 100 koron1302. Nieścisłości te można jednak zrzucić na karb propagandy Legionów, a także na fakt, że wiele darów na rzecz Legionów przekazano w sposób spontaniczny, nawet w naturze, przez co wymykały się one ewidencji Oddziału Kasowego prowadzącego rachunki Departamentu Wojskowego1303. Najważniejsza wydaje się jednak konstatacja, że w ciągu 3 miesięcy wydano zaledwie połowę środków zgromadzonych przez pierwsze 6 tygodni działalności Komitetu. Kwota, jaką z różnych źródeł zebrał NKN, pozwalała więc w zupełności, przynajmniej w pierwszych tygodniach wojny, pokrywać potrzeby legionowe. Nieco gorzej prezentowała się sytuacja w kolejnych miesiącach. Do kwietnia 1915 r., Department Wojskowy wydał 1 197 000 koron, co stanowiło tylko 53% sumy zebranej w tym czasie przez NKN i 56,7% wszystkich wydatków Komitetu (wynoszących łącznie 2 111 000 koron)1304. Oznacza to, że na wiosnę 1915 r. pieniądze, które społeczeństwo ofiarowało w pierwszych tygodniach wojny, zaczynały się już kończyć, nowe kwoty już się natomiast nie pojawiały. Rozczarowanie członków Komitetu dotyczyło w największym stopniu niewielkich kwot, jakie ostatecznie wpłynęły z Krakowa, Lwowa oraz ze Stanów Zjednoczonych. Władysław Leopold Jaworski popadał nawet w pewnego rodzaju pesymizm, stwierdzając: „Rachunków Naczelny Komitet Narodowy publikować nie może, a to z powodu wstydu za społeczeństwo polskie, które na sprawę swego istnienia złożyło tak niewiele”1305. 1305 Ibidem. 1306 K. Srokowski, N.K.N…, s. 370-371, Sprawozdanie do zamknięcia rachunkowego N.K.N. za czas do 31 XII 1916 r.; zob. Aneks, tab. 1307 Ibidem, s. 369. 1308 Choć armie „wielkiej wojny” tworzono głównie drogą poboru, odwoływanie się do ducha woluntaryzmu nie należało do rzadkości. W samych Niemczech w ciągu całej wojny dobrowolnie zgłosiło się do wojska ok. 400-500 tys. osób, nie wspominając już o Wielkiej Brytanii, gdzie do 1916 r. obowiązywał wyłącznie zaciąg ochotniczy, zob. I. F. W. Beckett, Pierwsza wojna światowa, Warszawa 2009, s. 275-276, 280. 1309 Dokumenty…, s. 13. W okresie późniejszym, wydatki Departamentu Wojskowego znów poważnie wzrosły, tak iż do końca 1916 r. wyniosły one 2 413 785 koron, co stanowiło 75% wszystkich spożytkowanych w tym czasie przez NKN środków finansowych1306. Warto zaznaczyć, że w budżecie Departamentu zawarte zostały wydatki związane ze znaczną częścią realizowanej przez jego Biuro Prasowe akcji propagandowej i zagranicznej która właśnie wtedy osiągała największe rozmiary. Z drugiej strony Departament Wojskowy zaczął otrzymywać od Ministerstwa Obrony Krajowej poważne kwoty tytułem zwrotów za część poniesionych wydatków związanych np. z wyżywieniem zaprzysiężonych już legionistów oraz z zakupem koni (łącznie ponad milion koron)1307. Choć więc suma na koniec 1916 r. suma wydatków NKN o ok. 550 tysięcy koron przekroczyła jego przychody z datków, to biorąc pod uwagę wspomniane subwencje ministerstwa, możemy śmiało wysnuć wniosek, że na żadnym etapie pieniędzy na tworzenie Legionów Polskich nie brakowało. Przyjrzyjmy się, w jaki sposób NKN uczestniczył w poszczególnych aspektach pracy na rzecz wystawiania Legionów Polskich. 4.2 Werbunek i szkolenie Pierwszym, realizowanym przez Departament Wojskowy zadaniem było pozyskanie ochotników do walki w Legionach Polskich1308. Werbunek prowadzono początkowo wyłącznie na terenie Galicji. Kwestię tę szczegółowo regulował rozkaz AOK z 27 sierpnia 1914 r. Stwierdzał on, iż do Legionów mogą wstępować osoby nie zobowiązane do służby w c. i k. armii, obronach krajowych, bądź też w pospolitym ruszeniu1309. Ci, których obowiązek ten obejmował, potrzebowali specjalnej zgody władz wojskowych. Zgłaszać się mogli również poddani innych krajów, jednakże zabronione było oficjalne prowadzenie wśród nich działalności werbunkowej1310. Docelowo, jak pamiętamy, polskie oddziały ochotnicze miały liczyć 18 000 żołnierzy piechoty i 900 kawalerzystów, zorganizowanych w dwa Legiony, z których każdy miał się dzielić na dwa, czterotysięczne pułki piechoty i posiadać 2 lub 3 szwadrony jazdy. 1310 Ibidem. 1311 ANK, NKN, teczka 217, k. 38. 1312 Ibidem, k. 61-62. 1313 Ibidem, k. 62-63. 1314 Ibidem, k. 65. Ponadprzeciętną frekwencję zanotowano także w Tarnowie oraz Nowym Targu. Słabą wynik Brzeska tłumaczyć należy krótkim czasem działania komisariatu – teren ten szybko dostał się pod okupację rosyjską. W wyniku upadku Legionu Wschodniego jednostki taktyczne utworzone zostały wyłącznie w ramach Legionu Zachodniego. Walczące w Królestwie Polskim oddziały strzeleckie pod dowództwem Józefa Piłsudskiego z chwilą złożenia przysięgi w dniu 5 września 1915 r. stały się pułkiem nr 1. W tym samym czasie pułk nr 2 utworzony został w Krakowie, przede wszystkim z ochotników galicyjskich. Pułk 3 powstał pod koniec września z niedobitków Legionu Wschodniego oraz niezagospodarowanych jeszcze oddziałów ochotniczych z Galicji Zachodniej. W ten sposób na dłuższy czas ustalona została podstawowa struktura Legionów Polskich. Akcję pozyskiwania ochotników prowadził na tym etapie Oddział Werbunkowo-Ewidencyjny Departamentu Wojskowego. Formalnie rozpoczął on swoją działalność 21 sierpnia 1914 r. w Pałacu Spiskim w Krakowie1311. W terenie werbunek prowadziły 32 komisariaty – po jednym w każdym powiecie Galicji zachodniej1312. Na czele każdego z ich stał komisarz wojskowy oraz jego zastępca, obaj nominowani przez NKN. Komitet starał się przy tym powoływać na te stanowiska osoby, które posiadały w powiecie pozycję oraz wpływy, a także były zaznajomione ze sprawami lokalnych oddziałów polskich ruchów paramilitarnych. Postulat ten wynikał z założenia, iż agitację w pierwszej kolejności należało kierować do tych właśnie środowisk1313. Do zorganizowanych w ten sposób komisariatów powiatowych zgłaszało się przeciętnie ok. 400-450 ochotników. Najwięcej – co nie powinno budzić zdziwienia – w Krakowie (4320 osób), najmniej w Brzesku (65 osób)1314. Na tym etapie Legiony składały się przede wszystkim z ochotników galicyjskich, choć napływało też wielu obywateli rosyjskich, zgłaszających się w różnych miejscach monarchii, a także do austro-węgierskich placówek dyplomatycznych za granicą. Listy obywateli rosyjskich, którzy byli lub zamierzali stać się żołnierzami Legionów Polskich, były przy tym stale przekazywane wiedeńskiej policji oraz Ministerstwu Obrony Krajowej przez wiedeński Komisariat NKN – przede wszystkim po to, aby uniknęli oni internowania1315. 1315 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 418-419, Wiener Kommissariat des Obersten Polnischen Nationalkomités, An das k.k. Ministerium Für Landes-verteidigung, Wien am. 3. November 1914. 1316 Dokumenty…, s. 51-52. 1317 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 511-514, pismo do AOK podpisane przez Władysława Leopolda Jaworskiego; Dokumenty NKN…, s. 57-59. 1318 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 527-530, Der Vertreter des k. und k. Ministerismus des Auszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, Nr 1320, Teschen am 28. Dezember 1914, Gegenstand: Polnische Legionen, Abschrift der Erledigung des Armee-Oberkommando an das polnische Nationalkomité, 26 Dezember 1914. 1319 Dokumenty NKN…, s. 62-63. 1320 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 414, Telegramm nr 209 (5758): Baron Giesl, Teschen, 18. November 1914. 1321 ANK, NKN, teczka 274, k. 26. Władze monarchii czuwały jednak, aby tworzenie polskich oddziałów nie wymknęło się spod kontroli. Powołując się na osiągnięcie przez Legiony planowanej liczebności, 30 listopada 1914 r. Ministerstwo Obrony Krajowej zawiesiło formalnie werbunek na terenie monarchii1316. Pomimo tego strona polska nie dawała za wygraną. Już 12 grudnia NKN wystosował do AOK obszerne pismo, w którym domagał się m.in. sformowania batalionu zapasowego w sile 1000 ludzi oraz kolejnego, czwartego pułku Legionów1317. Jakkolwiek pierwszy z tych postulatów wypływał wprost z niezrealizowanego do tej pory zapisu rozkazu z 27 sierpnia, to drugi wyraźnie stanowił już chęć rozwinięcia działalności NKN na Królestwo Polskie. 26 grudnia 1914 r. Naczelna Komenda Armii wydała zgodę na tworzenie batalionu uzupełniającego, ale na nieco innych niż dotychczas zasadach1318. Po pierwsze, werbunek miał być prowadzony na terenie Królestwa, zaś po drugie, realizować go miały nie komisariaty, ale specjalnie wydelegowani oficerowie Legionów posiadający upoważnienie Departamentu Wojskowego1319. Widzimy więc, że jakkolwiek działania te nadal formalnie należały do NKN, pojawiać się zaczęła tendencja, aby kontrolę nad werbunkiem w coraz większym stopniu przejmowała strona wojskowa. O utworzeniu 4. pułku Legionów w oficjalnej odpowiedzi AOK dla NKN nie było jeszcze mowy, skądinąd wiemy jednak, że już w listopadzie dowództwo uznawało jego powstanie za przesądzone1320. W okresie od stycznia do lipca 1915 r. działalność werbunkowa Departamentu Wojskowego prowadzona była w oparciu o formułę, którą możemy określić jako przejściową. Z jednej strony cały czas funkcjonowało 11 galicyjskich komisariatów, które choć nie mogły pozyskiwać nowych ochotników, to zajmowały się innymi sprawami związanymi z ewidencjonowaniem przebywających na ich terenie legionistów, roztaczaniem nad nimi opieki, czy też kolportażem wydawnictw NKN1321. Z drugiej strony rozmachu nabierała akcja werbunkowa w samym Królestwie. Realizowano ją poprzez system tzw. emisariatów, w których pracowali zarówno legionowi oficerowie, jak i przede wszystkim cywilni wysłannicy Departamentu, którzy bądź to rezydowali w jednej miejscowości, bądź też jeździli od wsi do wsi. Praca emisariuszy koncentrowała się zasadniczo w okręgach łódzkim, piotrkowskim, częstochowskim oraz zagłębiowsko-dąbrowskim1322. Ilość placówek rosła w niezwykle szybkim tempie, na początku czerwca osiągając liczbę 40, nie licząc posterunków w pomniejszych gminach (ok. 120) oraz emisariuszy ruchomych1323. Problem polegał jednak na tym, że oprócz werbunku sensu stricte, emisariusze prowadzili działalność, która można by określić jako polityczną. W opracowanych przez Department Wojskowy wytycznych dla jego terenowych przedstawicieli mowa jest o konieczności zakładania na podlegającym im terenie kół wojskowych, które miały się zajmować ćwiczeniami oraz zachęcaniem do czytania niepodległościowej literatury1324. Wzbudziło to jednak ogromną podejrzliwość ze strony AOK. Okazało się, że oficerowie Naczelnej Komendy niezwykle uważnie śledzili działalność emisariatów i uważnie studiowali ich dokumenty. W gruncie rzeczy nie ma się czemu dziwić: placówki Departamentu Wojskowego były strukturą od armii niezależną i działająca równocześnie na terytorium, które armii przecież podlegało. W ściśle tajnym piśmie, podpisanym przez Conrada von Hötzendorfa, wręcz oskarżał on kierowane przez Sikorskiego struktury o akcje spiskowe. Dokument ten stwierdzał, że wszelkie związki i koła wojskowe mają być natychmiast rozwiązane, zaś emisariaty poddane dokładnej obserwacji, tak aby w żadnej nowej formie nie mogła zostać w nich przywrócona działalność o charakterze politycznym1325. 1322 Ibidem, teczka 217, k. 232. 1323 Ibidem, NKN, teczka 314, k. 95. 1324 KA PA AOK-Evidenzbüro 3528, k. 10342, Werbebureau des Miltärdepartements des OPNK. Piotrków am 27. Juni 1915, an die werbeemissäre des Kreises Piotrków. 1325 Ibidem, , Streng geheim, K. und K. Armeeoberkommando an Se. Hochwohlbeboren Herrn k.u.k Oberstleutnant Stephen Schattel, am 11. Juli 1915, Die sogen Militärvereinigungen des O.P.N.K. 1326 Dokumenty N.K.N…, s. 151-152, 160, 164-165, 166. Jak widać, Austriacy żywo interesowali się działalnością Departamentu Wojskowego, wnikliwie studiowali jego dokumenty i nie wahali się reagować na wszelkie przejawy podejrzanej aktywności. W sposób nie budzący żadnych wątpliwości stało się to już widoczne w lipcu 1915 r. Przedstawicielom NKN udało się wprawdzie uzyskać zgodę na rozpoczęcie zakrojonej na znacznie szerszą skalę akcji werbunkowej na terenie Królestwa Polskiego, jednak na mocy rozporządzenia AOK z 14 czerwca, potwierdzonego przez dokument wystawiony 20 czerwca przez Komendę Legionów dla Departamentu Wojskowego, a także pismo Conrada von Hötzendorfa do Władysława Leopolda Jaworskiego z 6 lipca, wprowadzono daleko posunięte zmiany1326. Wszyscy cywilni funkcjonariusze zostali ostatecznie odwołani. W ich miejsce przyszli oficerowie, z których każdy posiadał do pomocy jednego podoficera oraz czterech szeregowców1327. Ich działalność, choć prowadzona w ramach struktury Departamentu Wojskowego, poddana została ścisłej kontroli właściwej Komendy Grupy c. i k. armii, jak również Komendy Legionów1328. W swojej pracy oficerowie ci mieli się zresztą kierować głównie wytycznymi strony wojskowej. W 1915 r. takich biur werbunkowych powstało ostatecznie 241329. W efekcie tych zmian możemy zatem mówić o pewnej militaryzacji akcji werbunkowej, zaś realizacja tego zadania przez Departament Wojskowy stawała się tym samym coraz bardziej iluzoryczna. Pod koniec 1915 r. w wewnętrznych raportach NKN mówiono otwarcie, iż wojsko odebrało mu wszelką możliwość realnego wpływania na organizację Legionów1330. Praca biur werbunkowych napotykała też coraz większe przeszkody natury politycznej – przede wszystkim narastającą niechęć do powiększania stanu liczebnego Legionów prezentowaną przez żołnierzy będących zwolennikami Józefa Piłsudskiego, przybierającą nieraz postać jawnej akcji antywerbunkowej1331. 1327 Ibidem. 1328 APK, NKN, teczka 216, k. 106-108. 1329 Ibidem, teczka 1, k. 5. 1330 Ibidem, teczka 216, k. 22. 1331 Ibidem, teczka 217, k. 306. 1332 Raporty i korespondencja oficerów werbunkowych Naczelnego Komitetu Narodowego 1915-1916: ziemia kielecka, opr. J.Z. Pająk, Kielce 2007, s. 44, 1915 V 15, Jędrzejów. Raport ppor. Leona Protasewicza do Departamentu Wojskowego NKN w Piotrkowie. 1333 Ibidem, s. 33, 1915 II 03, Jędrzejów. Raport emisariusza Juliusza Jamroza do Departamentu Wojskowego NKN w Piotrkowie. 1334 R. Starzyński, Cztery lata…, s. 137-138. Wszystko wskazuje na to, że agitacja nie przynosiła też wymiernych rezultatów w rejonach znajdujących na terenach przyfrontowych, np. wiosną 1915 r. na ziemi kieleckiej. Akcja werbunkowa praktycznie nie była możliwa, kiedy z daleka dochodził huk armat1332. Powszechnie obawiano się powrotu Moskali, zaś w wielu przypadkach po prostu na nich czekano. W styczniu 1915 r. we wsi Cierno i Suchodole emisariusz Juliusz Jamróz obrzucony został epitetami, zaś chłopi oświadczyli mu: „my ludzie cesarscy, nasz car przyjedzie na Wielkanoc, da nam zboża, będzie dzielił się nami jajkiem, a nie tacy i owacy Austriacy”1333. W lutym 1915 r. tłum ponoć indoktrynowanych uprzednio w duchu moskalofilskim robotników i chłopów natarł na komendę placu tworzącego się właśnie 4. pułku Legionów. Doszło do szarpaniny. Ze strony legionistów padły w końcu strzały. Zabitych zostało dwóch demonstrantów, kilku zostało rannych. Był to prawdopodobnie najtragiczniejszy przykład zastosowania przez Legiony siły wobec nieprzychylnej im ludności cywilnej wielu zakątków Królestwa Polskiego1334. Poza niejednoznacznością, a niekiedy nawet wrogością postaw, szczególnie pośród chłopów, problem stanowił też związany z przetaczaniem się frontu chaos. Wiązał się on ze zniszczeniami, brutalnością żołnierzy, a nawet rozprężeniem norm i więzi społecznych w sytuacji czasowego upadku wszelkich struktur administracyjnych i prawnych. Według informacji zawartych w raportach emisariuszy NKN wiosną 1915 r. w południowej części ziemi kieleckiej dochodzić miało do napadów chłopów na dwory1335. Po zainstalowaniu się we wsiach i miasteczkach żandarmerii austriackiej zaczęła ona ścigać sprawców i obkładać kontrybucjami całe miejscowości, które miały w tychże rabunkach uczestniczyć. Jeśli dodać do tego tropienie prawdziwych lub domniemanych szpiegów, a także przymuszanie ludności do rozmaitych robót, nie tworzyło to dobrej atmosfery dla prowadzenia werbunku1336. 1335 Ibidem, s. 75, 1915 VI 19, Jędrzejów. Raport emisariusza okręgowego Juliusza Ulrycha dla Departamentu Wojskowego NKN w Piotrkowie. 1336 Wzmianki o przymusowym zabieraniu mężczyzn do robót publicznych, przypominających nawet brankę z 1863 r. wielokrotnie przewijają się w raportach oficerów werbunkowych oraz emisariuszy NKN, np. Raporty i korespondencja oficerów werbunkowych Naczelnego Komitetu Narodowego 1915-1916: ziemia radomska, opr. M. Przeniosło, Kielce 2007, s. 121, 1916 V 13, Radom. Raport zastępcy oficera werbunkowego Stanisława Radonia. 1337 ANK, NKN, teczka 216, k. 23. 1338 Ibidem, k. 24, 49-50. 1339 J. Mleczak, Akcja werbunkowa…, s. 124-133. W drugiej połowie 1915 r. werbunek do Legionów powoli zamierał. W wewnętrznych pismach Departamentu Wojskowego wyraźnie widać rozgoryczenie, że nabór ochotników torpedowany jest – oczywiście z różnych przyczyn - zarówno przez niepodległościowców, jak i działających w biurach werbunkowych agentów Komendy Legionów, która uzyskała nad tymi placówkami faktyczną kontrolę1337. Paradoks polegał więc na tym, że kierowane przez Sikorskiego struktury jako jedyne widziały sens w powiększaniu liczebności oddziałów, jednak wobec tego podwójnego sabotażu niewiele mogły zrobić. Departament Wojskowy nieubłaganie stawał się instytucją skupiającą się wyłącznie na akcji propagandowej oraz pracy biurowej, a więc ewidencjonowaniu legionistów, wydawaniu rozmaitych dokumentów, wypłacaniu zasiłków1338. Łącznie ocenia się, że poprzez oficjalny werbunek prowadzony przez Departament Wojskowy najpierw na terenie Galicji, zaś potem Królestwa Polskiego, do października 1916 r. trafiły do Legionów 19 044 osoby1339. Jest to liczba, która znalazła się w dokumentach NKN na podstawie sprawozdań biur werbunkowych, natomiast należy wziąć pod uwagę, że nie obejmuje ona pierwszego pułku, który w znacznej mierze bazował jeszcze na kadrach z czasów strzeleckich oraz naboru prowadzonego w sposób bezpośredni. Miał on miejsce w momencie, kiedy oddziały wkraczały na dane terytorium, zaś pojawiającym się wówczas ochotnikom pozwalano po prostu przyłączyć się do oddziału z pominięciem dodatkowych formalności. Ocenia się, ze w ten sposób do oddziałów mogło trafić nawet kilkanaście tysięcy żołnierzy1340. Całkowita liczba osób, które przewinęły się przez Legiony Polskie jest zatem trudna do ustalenia. Być może najbliższa prawdy pozostaje statystyka bazująca na otrzymywanych przez legionistów kartach wojskowych – do listopada 1916 r. Centralny Urząd Ewidencyjny Departamentu Wojskowego wydał ich 42 9631341. Jeśli przyjmiemy ją jako całkowitą liczbę legionistów (choć jednorazowo ich liczba nie przekraczała raczej 30 000), oznacza to, że struktury podległe Naczelnemu Komitetowi Narodowemu zwerbowały przynajmniej 44,3% z nich1342. 1340 Ibidem, s. 130. 1341 ANK, NKN, teczka 216, k. 104. 1342 W szczycie swojego rozwoju jesienią 1915 r. Legiony liczyły 28 319 żołnierzy, w tym I brygada: 5,5 tys. ludzi, II brygada: 5 tys. ludzi, III brygada: 6 tys. ludzi + około 10 tys. żołnierzy formacji tyłowych + oficerowie Komendy Legionów + oficerowie, podoficerowie i żołnierze oddelegowani na rozmaite stanowiska w NKN, zob. M. Wrzosek, Polskie formacje wojskowe w czasie I wojny światowej, Białystok 1977, s. 97. Liczebność formacji tyłowych w Legionach (ok. 35 %) w realiach I wojny światowej nie była bynajmniej ewenementem: w armii brytyjskiej jednostki te stanowiły 16,6% ogółu sił zbrojnych w 1914 r. i 35,1% w 1918 r. W armii rosyjskiej odsetek ten wynosił również ok. 35 %, zob. I. F. W. Beckett, Pierwsza wojna…, s. 292-293. 1343 APK, NKN, teczka 217, k. 81. 1344 Ibidem, k. 165. 1345 M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski…, s. 155. 1346 APK, NKN, teczka 217, k. 305. 1347 Legionista polski…, s. 116-117. Niezależnie od drogi, jaką pokonywał rekrut, należało go w pierwszej kolejności wyszkolić. Wobec różnorodności form werbunku zmieniał się również sposób i charakter tego typu działań. W początkowym, galicyjskim okresie referat szkolenia istniał przy każdym komisariacie powiatowym, zaś musztrę starano się prowadzić przy pomocy wykwalifikowanych instruktorów1343. Ambicją Departamentu Wojskowego było również możliwie jak najlepsze wykształcenie kadry oficerskiej i podoficerskiej. Stworzenie kursów dla podoficerów poruczyła Komitetowi sama Naczelna Komenda Armii1344. Pierwszą szkołę podchorążych, zorganizowaną przez Departament Wojskowy NKN otwarto 23 października 1914 r. w Krakowie na Dębnikach1345. Ze względu na konieczność ewakuacji miasta została ona jednak szybko przeniesiona wraz z innymi, zarządzanymi przez Władysława Sikorskiego strukturami, do Jabłonkowa1346. W połowie stycznia 1915 r. po raz kolejny zmieniono jej lokalizację, umieszczając ją tym razem w bezpośredniej bliskości Komendy Legionów w Marmaros-Sziget na Węgrzech1347. Dzięki staraniom NKN 16 maja 1915 r. udało się uzyskać zgodę na jej ponowne przeniesienie w rejon funkcjonowania Departamentu Wojskowego, a konkretnie do Kamieńska – miejscowości letniskowej odległej ok. 30 kilometrów od Piotrkowa Trybunalskiego1348. W kolejnych miesiącach 1915 i 1916 r. szkoła funkcjonowała tam już w sposób stały1349. 1348 Ibidem. 1349 APK, NKN, teczka 217, k. 306. 1350 Ibidem, k. 169. 1351 Legionista polski…, 117. 1352 Legionista polski…, s. 117-120. 1353 M. Stępowski, Kronika Legionów, [w:] Legionista polski…, s. 155-156. 1354 Liczba egzemplarzy wszystkich druków wydanych przez drukarnię Departamentu Wojskowego przekracza 5 milionów, zob. APK, NKN, teczka 216, k. 104. Liczba wychowanków podlegała rzecz jasna ciągłym zmianom. W marcu 1915 r. nauki pobierało 53 uczniów1350. Po ostatecznym zainstalowaniu się w Kamieńsku ich ilość oscylowała zazwyczaj w okolicach 100 osób1351. Do szkoły przyjmowano żołnierzy, którzy mieli już za sobą doświadczenie bojowe i wykazali się predyspozycjami do pełnienia funkcji oficerskich, a także posiadali ukończone przynajmniej sześć klas gimnazjum. Kurs trwał 5-8 tygodni, zaś jego program obejmował zarówno zajęcia terenowe jak i teoretyczne (minimum 300 godzin). Instruktorami byli specjalnie do tego celu oddelegowani oficerowie Legionów, m.in. dr Wacław Tokarz, który wykładał „Historię walk Polski o wolność”. Program kursu, choć zawierał tego typu zajęcia teoretyczne, w istocie koncentrował się przede wszystkim na wykształceniu wszechstronnych umiejętności natury praktycznej, jak np. musztrze, pochodach, patrolach, tworzeniu oddziałów wywiadowczych, zakładaniu i organizacji obozów wojskowych, użyciu rozmaitych rodzajów broni, orientacji w terenie oraz czytaniu map. Po złożeniu egzaminów żołnierze otrzymywali zazwyczaj patenty podoficerskie i wracali na front. Pierwszym komendantem szkoły był sam Władysław Sikorski, potem major Roman Albinowski, wreszcie kapitan Stanisław Kozicki1352. Oprócz regularnie działającej szkoły podchorążych, Departament Wojskowy organizował także dla legionistów kursy okazjonalne, np. w grudniu 1914 r., a więc w czasie pobytu w Jabłonkowie, udało się za pozwoleniem AOK przeprowadzić pierwsze szkolenie ze strzelania z karabinów maszynowych, w którym udział wzięło 8 oficerów oraz 30 podoficerów i żołnierzy1353. Działające w Piotrkowie drukarnie NKN dostarczały ponadto żołnierzom regulaminów, broszur oraz podręczników wojskowych – łącznie do listopada 1916 r. wydano ich ok. 78 tysięcy1354. 4.3 Uzbrojenie i wyposażenie Od początku istnienia Legionów Polskich stałą bolączką Naczelnego Komitetu Narodowego była kwestia uzbrojenia. W tym względzie odziały polskie były niemal całkowicie zdane na Naczelną Komendę Armii, które zobowiązała się przekazywać broń ze swoich zapasów1355. Problem polegał jednak na tym, że w pierwszych tygodniach funkcjonowania jednostek dowództwo nie było skłonne wydawać legionistom dużej ilości broni powtarzalnej i szczególnie żołnierze pierwszego pułku wyposażeni byli w przestarzałe, jednostrzałowe karabiny systemu Werndla1356. 1355 Dokumenty N.K.N…, s. 13. 1356 Ibidem. 1357 HHStA, PA Krieg 8, 899, s. 203; K.u.K. Kriegsministerium, Abt. 7, Nr 12.459, Bewaffnung der polnischen Legionen, An das k.u.k. Ministerium des k.u.k Hauses und des Äuβern, Wien am 8. Oktober 1914. 1358 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 153. Naczelny Komitet Narodowy – Sekcya Zachodnia (krakowska) Departqamnet Wosjkowy An das k.u.k. Ministerium des Kais, Hauses Und des Aussern in Wien, I. 1424, Kraków dnia 17 IX 1914. 1359 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 157, K.u.K. Kriegsministerium, Abt. 7, Nr 11.074, Bewaffnung der polnischen Legionen, An das k.u.k. Ministerium des kaisererlich ind königlichen Hauses und des Äussern, Wien am 19. September 1914. Pismo w sprawie pilnej wymiany karabinów NKN skierował do AOK już 5 września 1914 r.1357. Prawdopodobnie nie odniosło ono skutku, gdyż niedługo później, 17 września, Naczelny Komitet Narodowy próbował interweniować za pośrednictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, tym razem prosząc o przydzielenie tworzonemu właśnie w Krakowie drugiemu pułkowi 12 dział górskich (wzór 1875) z 50 granatami i 150 szrapnelami na działo oraz 18 karabinów maszynowych (po 2 na batalion). Argumentowano, że odpowiednie wyposażenie zwiększyłoby zaufanie ludności Królestwa Polskiego do Legionów1358. Najwyraźniej pośrednictwo MSZ odniosło jakiś skutek, gdyż uzbrojenie to, choć samo w sobie mocno przestarzałe, faktycznie zostało pułkowi przydzielone. Równocześnie AOK ustosunkowała się do prośby o Mannlichery, wyrażając zgodę na wydanie Legionom 2500 sztuk karabinów powtarzalnych kalibru 8 mm oraz 5 tysięcy kalibru 6,5 mm1359. Stwierdzono, że na ten moment uzbrojenie to musi okazać się wystarczające, gdyż pozostająca w magazynach broń powtarzalna generalnie stanowi zapas dla armii polowej. Owe 7,5 tysiąca karabinów z grubsza odpowiadało potrzebom pierwszego oraz drugiego pułku Legionów. Wrześniowe uzgodnienia nie zakończyły bynajmniej starań NKN o przydzielenie oddziałom nowoczesnej broni. Deficyty cały czas występowały w kolejnych powoływanych do życia jednostkach: trzecim pułku Legionów, batalionie zapasowym, czy wreszcie w kolejnych pułkach tworzonych już w 1915 r. z ochotników zwerbowanych na terenie Królestwa Polskiego. NKN jeszcze kilkukrotnie interweniował w sprawie przydziału broni, jak choćby w obszernym memoriale do AOK z 22 grudnia 1914 r., w którym domagano się w szczególności karabinów maszynowych1360. W odpowiedzi Naczelna Komenda Armii twierdziła, że ich wydanie jest generalnie zarządzone, jednak nastąpi ono, kiedy po prostu pojawią się na składzie wolne karabiny1361. Tym razem ta, nazwijmy to „przepychanka”, nie musiała wynikać ze złej woli AOK. W czasie jesienno-zimowych walk (1914-1915) straty sprzętowe armii austro-wegierskiej były rzeczywiście ogromne. Niezależnie od swoje niechęci do Legionów, Naczelna Komenda Armii, doskonale też wiedziała, że Legiony stanowiły, jak to określił Franz Conrad von Hötzendorf „dziecko specjalnej troski” – przedsięwzięcie posiadające znikome znaczenie militarne, za to ogromnie ważny wymiar polityczny. Ich uzbrojenie nie mogło zatem spaść poniżej pewnego minimalnego poziomu, gdyż doprowadziłoby to do ich masakry na polu bitwy. Stopniowe i powolne wyposażanie w karabiny powtarzalne Mannlichera zatem następowało, zaś starą broń strzelecką często przekazywano Departamentowi Wojskowemu, a następnie wykorzystywano do ćwiczenia nowych rekrutów1362. 1360 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 511-514. 1361 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 527-530, Der Vertreter des k. und k. Ministerismus des Auszern beim k. und k. Armee-Oberkommando, Nr 1320, Teschen am 28. Dezember 1914, Gegenstand: Polnische Legionen, Abschrift der Erledigung des Armee-Oberkommando an das polnische Nationalkomité, 26 Dezember 1914. 1362 Dokumenty N.K.N…, s. 59. 1363 APK, NKN, teczka 216, k. 103. 1364 Ibidem, teczka 217, k. 28-37. Kolejną dokonywaną przez Departament Wojskowy czynnością było wyposażanie jednostek, realizowane przede wszystkim przez Intendenturę drogą zakupów, a także przez uruchomienie własnych zakładów produkcyjnych. Największą dumę NKN stanowił w tym względzie uruchomiony w Krakowie warsztat krawiecki produkujący mundury oraz czapki, wyposażony w 240 elektrycznych maszyn szyjących i zdolny wytworzyć 250 kompletów umundurowania dziennie1363. Departament Wojskowy posiadał również warsztat rymarski, wyrabiający torby oficerskie, futerały, rapcie, pasy do tornistrów oraz inne skórzane elementy wyposażenia, szwalnie wytwarzające bieliznę i koszule, warsztaty czapkarskie, warsztat wyrobu plecaków oraz pralnię1364. Uruchomienie własnej produkcji pozwoliło nie tylko na oszczędności, ale też na względne ujednolicenie ekwipunku legionistów. Nie bez znaczenia pozostawała też możliwość stałego doposażenia polskich oddziałów. W samym tylko roku 1916, kiedy werbunek był już bardzo ograniczony i produkowano głównie na potrzeby walczących już oddziałów, zakłady Departamentu Wojskowego dostarczyły kompletne wyposażenie dla dwóch pułków ułanów, jednego pułku artylerii, oraz dla 14 000 żołnierzy piechoty1365. 1365 Ibidem, teczka 216, k. 103. 1366 Ibidem, teczka 283, k. 101. 1367 Ibidem. 1368 F. Pawłowski, Wspomnienia legionowe, Kraków 1994, s. 31. 1369 Ibidem, s. 32. 1370 Formalnie w armii cesarsko-królewskiej funkcjonowało 16 dywizjonów taborów, 2 pułki kolejowe, dywizjon samochodowy, który organizował 58 kolumn transportowych, a także wojskowa flotylla wiślana, zob. J. Bator, Wojna galicyjska: działania armii austro-węgierskiej na froncie północnym (wschodnim) w latach 1914-1915, Kraków 2005, s. 371; T. Nowakowski, Armia austro-węgierska…, s. 31-32. Potrzeby były zresztą ogromne. O ilości oraz rodzaju sprzętu, który musiał zostać dostarczony na użytek jednej brygady (4000 ludzi) dają wyobrażenie preliminarze sporządzone przez oddział kasowy Departamentu Wojskowego NKN. Jej pełne wyposażenie kosztować miało 300 700 koron1366. Za kwotę tę planowano konkretnie zakup: 4000 czapek, 4000 plecaków, 4000 pasów, 2000 manierek, 8000 zmian bielizny, 4000 orzełków do czapek, 160 kożuchów dla wartowników, 4000 woreczków z przyborami do szycia, 400 kompasów 8000 zmian cieplej bielizny, 4000 par butów, 8000 par onucek, 4000 ręczników, 12000 chusteczek do nosa, 4000 szczotek do zębów, 4000 swetrów, 4000 pudełek wazeliny, 4000 zestawów sztućców, 200 latarek, 16 trąbek, 200 woreczków, warsztatów, kuchni (w tym 70 kotłów 80-litrowych) oraz taboru (w tym np. 2000 namiotów, 4000 koców)1367. Poza tego rodzaju wstępnymi zakupami intendentura musiała uzupełniać wyposażenie już w trakcie działań wojennych i niejednokrotnie zdarzało jej się podejmować decyzje niepopularne, choć z perspektywy czasu słuszne. Często przytaczany przykład dotyczy łopatek wojskowych, wziętych ze zdobytych rosyjskich magazynów kolejowych w Kielcach. Żołnierze traktowali je jako dopust boży i zawadę w marszu, ale ostatecznie docenili w bitwie pod Laskami, kiedy okazało się, że jedynym skutecznym sposobem na ukrycie się przed ostrzałem artyleryjskim jest schowanie się w własnoręcznie wykopanym okopie1368. Jak wspomina jeden z legionistów „Łopatka stała się ukochanym i niezawodnym towarzyszem doli żołnierza, nie mniej cenionym od karabinu”1369. Do pewnego stopnia Naczelny Komitet Narodowy odpowiedzialny był również za zapewnienie Legionom środków transportu. Rzecz jasna polskie oddziały ochotnicze, jako jednostki pospolitego ruszenia, włączane były do ogólnego systemu transportu armii austro-węgierskiej. Odbywał się oczywiście koleją, a także wozami, samochodami osobowymi, karetkami, a nawet statkami rzecznymi1370. Niezależnie od tego Legiony Polskie posiadały również własne tabory – zazwyczaj na poziomie brygady - przy czym były one już częściowo obecne w okresie strzeleckim1371. Odpowiedzialny za ich skompletowanie, podobnie jak pozostałej części sprzętu, był Department Wojskowy. Relacje uczestników walk, w szczególności sanitariuszy i lekarzy, świadczą, że tabory musiały być mocno niedoposażone, np. jeśli chodzi o liczbę wozów do transportu rannych1372. Sanitariat każdej brygady posiadał wprawdzie kilka pojazdów, zaś na każdy pułk przypadały oprócz tego 2 wozy i koń juczny, używany przez lekarza do przenoszenia sprzętu medycznego1373. Wobec poważnych braków najczęściej radzono sobie po prostu przez rekwizycje, czasem brutalne, wozów ludności cywilnej1374. Z drugiej strony na nierównych, polskich drogach chłopskie furmanki niejednokrotnie lepiej radziły sobie od karetek sanitarnych, gdyż w większym stopniu były w stanie amortyzować wstrząsy1375. To wyraźne niedoposażenie Legionów w sprzęt taborowy wynikać mogło z faktu, że na jego zakup preliminowano mniej niż 1% dostępnych środków. Ponad dwukrotnie więcej wydano na zakup automobili, przeznaczonych jednak nie na potrzeby frontowe, ale pracowników oraz działaczy Departamentu Wojskowego1376. 1371 M. Klimecki, W. Klimczak, Legiony Polskie…, s. 15, 21, 22. 1372 J. Bellert, Służba sanitarna w I-szym pułku piechoty Legionów w czasie bitwy pod Laskami (21 X-26 X 1914), [w:] Karabin i nosze. Wspomnienia lekarzy i farmaceutów z lat 1914-1920, Warszawa 1936, s. 7. 1373 F. Pawłowski, Wspomnienia…, s. 40. 1374 J. Bellert, Służba…, s. 18. 1375 F. Pawłowski, Wspomnienia…, s. 41. 1376 ANK, NKN, teczka 283, k. 52, 59-61. 1377 Dokumenty…, Kraków 1917, s. 14. 1378 ANK, NKN, teczka 217, k. 15. 4.4 Aprowizacja i zakwaterowanie Zgodnie z porozumieniem z władzami wojskowymi do momentu przejęcia oddziałów przez odpowiednią komendę korpusu, Departament Wojskowy odpowiedzialny był również za aprowizację1377. Dostarczaniem żywności dla formujących się oddziałów zajmowała się bezpośredni Prowiantura, która z chwilą swojego powstania po 25 sierpnia 1914 r. przejęła znaczną część struktur, ludzi i sprzętu dawnego działu aprowizacyjnego oddziałów strzeleckich1378. W przypadku działalności tego organu, jak żadnego innego, dało się zauważyć autentyczne zaangażowanie znacznej części społeczeństwa, przede wszystkim mieszkańców Krakowa. Szczególnie w pierwszym okresie tworzenia Legionów - na przełomie sierpnia i września 1914 r. - liczne były przypadki ofiarowywania na rzecz narodowego wojska produktów żywnościowych. Czyniły tak przekupki z Placu Szczepańskiego czy też krakowski masarz Wincenty Statlecki, który przez szereg dni dowoził za darmo swoje wyroby masarskie dla nowych rekrutów1379. Zasadniczo Prowiantura nie bazowała jednak na ofiarności bezpośredniej, ale na systematycznych zakupach oraz umowach z dostawcami1380. Zaopatrzenie uzupełniano również przez produkty z własnego gospodarstwa mlecznego oraz piekarni, która tylko przez jeden miesiąc (11 września – 13 października 1914 r.) wypiekła ponad 12 tysięcy bochenków chleba1381. 1379 Ibidem; K. Srokowski, N.K.N. …, s. 149. 1380 ANK, NKN, teczka 217, k. 15. 1381 Ibidem. 1382 Przyjęte w Departamencie Wojskowym przydziały żywności były jak na warunki pierwszej wojny światowej ogromne - na jednego rekruta przypadać miało pół litra zupy, 25 dkg. mięsa, ćwierć litra jarzyn oraz 1,5 kg. chleba, zob. ANK, NKN, teczka 217, k. 16. 1383 Łącznie do 15 października 1914 r. wydano legionistom ponad 90 tysięcy posiłków, zob. ANK, NKN, teczka 216, k. 17. 1384 ANK, NKN, teczka 217, k. 18. 1385 M. Klimecki, W. Klimczak, Legiony…, s. 21-22. 1386 F. Pawłowski, Wspomnienia…, s. 32-33. Zadania Prowiantury bynajmniej nie kończyły się na samym pozyskaniu żywności – należało ją jeszcze odpowiednio przyrządzić. Urządzono w tym celu na dziedzińcu kompleksu Olenadrów potężną kuchnię polową, gdzie pod gołym niebem, w 15 lub 16 dziewięćdziesięciolitrowych kotłach gotowano dla żołnierzy strawę1382. Z czasem kuchnia ta przestała wystarczać, tworzono więc nowe – np. w Parku Jordana tak, iż ostatecznie cały Kraków pokryty został siecią placówek wydających rekrutom regularne, darmowe posiłki1383. System żywienia legionistów uzupełniały ponadto tzw. herbaciarnie – prowizoryczne lokale powstałe z inicjatywy obywatelskiej i prowadzone przez patriotycznie nastawione kobiety, gdzie żołnierze mogli za darmo lub za niewielką opłatą raczyć się herbatą, kawą, wodą sodową, różnymi przekąskami i słodyczami1384. Tego typu placówki, wydające codziennie 1300-1500 porcji, funkcjonowały np. w pobliżu Krzysztoforów oraz przy ulicy Szewskiej. System aprowizacji rzecz jasna zupełnie zmieniał się po przejściu oddziałów na utrzymanie armii - w każdej brygadzie powstawała wówczas kolumna prowiantowa, która otrzymywała żywność bezpośrednio od Austriaków1385. Wiele wskazuje na to, że przebywający na froncie legioniści musieli z nostalgią wspominać czasy krakowskie. Zachowały się świadectwa mówiące o tym, że prowiantura wojskowa nieraz nie była w stanie dostarczyć żywności nawet przez dwa tygodnie, przez co legioniści musieli zjadać znalezione po drodze resztki ziemniaków i kapusty1386. W skrajnych przypadkach żołnierze wręcz włóczyli się po okolicach przyfrontowych w poszukiwaniu jedzenia. W marcu 1915 r. koło Wodzisławia Kieleckiego aresztowano dwóch ułanów z elitarnego szwadronu Beliny, którzy poszukiwali, oczywiście poza swoim oddziałem, marchwi1387. 1387 Korespondencja i raporty… ziemia kielecka, s. 41, 1915 III 28, Jędrzejów. Raport nr 5 emisariusza Juliusza Jamroza do Departmanetu Wojskowego NKN w Piotrkowie. 1388 W. Wąsowicz, Ze wspomnień kwatermistrza, [w:] Legionista polski…, s. 95-100. 1389 Ibidem. Departament Wojskowy odpowiedzialny był również za zakwaterowanie członków nowo powstających formacji. W jego ramach funkcjonował osobny urząd kwatermistrzowski, w którym w samym tylko Krakowie jesienią 1914 r. pracowało ok. 40 osób. Jego siedziba mieściła się początkowo na Oleandrach, zaś później przy ulicy Wolskiej (obecnie Piłsudskiego) 19. Kwatermistrzowie rekrutowali się początkowo spośród członków Sokoła oraz cywilów, jednak w miarę upływu czasu byli oni organizowani w osobny oddział i stopniowo włączani w struktury Legionów, czego przejawem było wyposażenie ich w mundury. Szczególnym wyzwaniem była dla nich konieczność zakwaterowania kilku tysięcy ochotników, którzy przybyli do Krakowa podczas tworzenia drugiego pułku we wrześniu 1914 r. Żołnierzy rozlokowywano w szkołach, domach prywatnych oraz innych budynkach użyteczności publicznej przekazanych do tego celu przez władze miasta lub poszczególne instytucje. Największą grupę legionistów, 1200 osób, udało się zakwaterować w gmachu Krzysztoforów, który udostępniony został przez będącą jego właścicielem spółkę1388. Legioniści nocowali łącznie w kilkudziesięciu, nieustannie zmieniających się kwaterach. Za ich stan odpowiadali dyżurni poszczególnych rejonów, na które podzielone było miasto. Ogromnym przedsięwzięciem organizacyjnym było także wyposażenie kwater, które najczęściej musiało być dokonane praktycznie od zera. Koce oraz część sienników wypożyczyło za pośrednictwem Komendy Legionów wojsko, pozostałe były natomiast szyte przez zgłaszające się do pracy kobiety. Taką szwalnię sienników prowadził m.in. oddział żeński krakowskiego Strzelca. Można sobie wyobrazić, że wyposażenie kwater było nad wyraz proste, jednak zorganizowane zostało w bardzo krótkim czasie wyłącznie siłami społecznymi. Do oddziału kwatermistrzowskiego należała też pralnia. Jej personel wyjechał potem z miasta wraz z Departamentem Wojskowym do Jabłonkowa, po czym dołączył do zaplecza pierwszej brygady Legionów. Sam oddział kwatermistrzowski w podobny sposób jak w Krakowie działał potem w innych miastach, gdzie przebywał Departament Wojskowy, bądź też poszczególne pododdziały formujących się dopiero jednostek1389. 4.5 Szpitale oraz inne placówki opiekuńcze Poza wystawieniem i wyposażeniem Legionów, zdecydowanie najwięcej czynności NKN realizował w zakresie opieki zdrowotnej nad żołnierzami. Pierwsze działania w tej mierze podjęto już w okresie strzeleckim, kiedy zaangażowani w ruch niepodległościowy lekarze urządzili w Bibliotece Medyków przy ul. Kopernika 36 w Krakowie placówkę, w której przygotowywano ekwipunek przyszłej służby sanitarnej. Znaczną część wyposażenia stanowiły narzędzia i bandaże przyniesione przez lekarzy ze szpitali, bądź też będące ich prywatną własnością1390. Osoby zaangażowane w pracę tego ośrodka wywodziły się z dwóch organizacji: Samarytanina Polskiego oraz Komitetu Lekarskiego, założonych jeszcze przed wybuchem wojny przez krakowskie środowisko medyczne, celem wspierania polskiego ruchu niepodległościowego1391. Niedługo po powstaniu NKN wszystkie te działania zostały zespolone w ramach Oddziału Sanitarnego Departamentu Wojskowego1392. 1390 J. Bellert, Służba sanitarna…, s. 11. 1391 ANK, NKN, teczka 216, k. 47. 1392 Ibidem. 1393 ANK, NKN, teczka 1, k. 10. 1394 ANK, NKN, teczka 217, k. 52. 1395 Szerzej o udziale kobiet w działaniach na rzecz Legionów, zob. J. Dufrat, Kobiety w Legionach i kobiety związane z ideą Legionów, [w:] Legenda Legionów. Opowieść o Legionach oraz ludziach Józefa Piłsudskiego, oprac. W. Sienkiewicz, Kraków 2010, s. 245-269. Do jego zadań w pierwszej kolejności należało wyposażenie żołnierza w podstawowe środki sanitarne. Odpowiedzialna była za to intendentura sanitarna kierowana przez dr. Stefana Schoengula. Zaopatrywała ona każdy wyruszający do walki oddział Legionów w podręczne apteczki, lekarstwa, opatrunki oraz przybory sanitarne1393. Kolejnym istotnym elementem opieki zdrowotnej pozostawał Sanitariat, a więc doraźna pomoc rannym żołnierzom na polu walki. Niezbędny był do tego liczny i wykwalifikowany personel, który po prostu należało wykształcić poprzez organizację odpowiednich szkoleń. Kursy dla pielęgniarek zaczęły się już zresztą w lipcu 1914 r. staraniem Samarytanina Polskiego. Po 16 sierpnia zostały one tylko przejęte i rozbudowane przez Oddział Sanitarny. Wydaje się, że podchodzono do tego rzetelnie i ambitnie – kurs obejmował ok. 100 różnych wykładów, a także ćwiczenia praktyczne w szpitalu św. Łazarza w Krakowie1394. Łącznie przeszkolono w ten sposób ponad 2,5 tysiąca osób, wśród których przeważały kobiety ze sfer inteligenckich1395. Niezależnie od tego prowadzono też kurs ciężkiej służby sanitarnej oraz polowej służby sanitarnej, przygotowujące personel, który pomagać miał rannym żołnierzom bezpośrednio na froncie. Na zajęcia te, odbywające się m.in. na krakowskich Błoniach oraz na boisku Sokoła, uczęszczało łącznie ok. 890 osób1396. 1396 Ibidem. 1397 J. Bellert, Służba sanitarna…, s. 5. 1398 Ibidem, s. 5. 1399 Armia Austro-Wegierska dysponowała 18 dużymi szpitalami polowymi oraz 7 szpitalami Honvedów, zob. J. Bator, Wojna…, s. 371; T. Nowakowski, Armia…, s. 32. 1400 Dokumenty N.K.N.…, s. 65. 1401 Ibidem; E. Bobrowski, Początki szpitalnictwa legionowego, [w] Karabin i nosze…, s. 23. 1402 Ibidem, s 24. 1403 Ibidem, s. 23. W efekcie udało się od podstaw wykształcić służby, które z powodzeniem wspomagały Legiony na polu walki. W składzie każdej kompanii znajdował się patrol sanitariuszy, składający się z 2-4 osób oraz komendanta, którym każdorazowo musiał być lekarz lub przynajmniej absolwent medycyny1397. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że sanitariuszy uważano początkowo za żołnierzy „słabszych” – niesprawdzających się w prawdziwej walce. Szybko przekonano się jednak, że służba ta wymaga takiego stopnia odporności psychicznej, poświęcenia, a nawet siły fizycznej, że sanitariuszom naprawdę należy się szacunek. Przenosili oni rannych na tyły albo na lekkich noszach z drążkami bambusowymi, albo na ciężkich, austriackich noszach wojskowych, które musiało dźwigać 2 albo nawet 3 żołnierzy1398. Do drugiej połowy 1915 r. NKN utrzymywał też własny system szpitali dla legionistów. Niełatwo odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie korzystali oni ze zwykłych tego typu placówek wojskowych1399. Umowa pomiędzy NKN i dowództwem armii nie precyzowała tej kwestii. Co więcej, w korespondencji Naczelnej Komendy Armii z różnymi organami komitetu wielokrotnie padają stwierdzenia sugerujące, że tworzenie osobnych szpitali odbywało się poza kontrolą, a być może nawet częściowo poza wiedzą władz wojskowych1400. Z punktu widzenia strony austriackiej takie działanie wydawało się zupełnie niepotrzebne, ponieważ Legioniści, jako żołnierze c. i k. armii, posiadali w pełni zagwarantowane prawo do korzystania ze szpitali wojskowych1401. Z drugiej strony we wspomnieniach polskich lekarzy można natknąć się na relacje o pojawianiu się problemów z przyjmowaniem legionistów do szpitali austro-węgierskich1402. Wydaje się jednak, że należy w tym widzieć nie przyczynę powstawania osobnych szpitali, ale raczej skutek – swoistą reakcję niektórych wojskowych na istnienie alternatywnego i w gruncie rzeczy nielegalnego systemu opieki zdrowotnej. Tym bardziej, że w innych przypadkach legioniści przyjmowani byli do oficjalnych szpitali wojskowych bez żadnych problemów1403. Pytanie o przyczynę takiego stanu rzeczy cały czas domaga się jednak wyjaśnienia. Z pewnością pierwsze szpitale legionowe powstały dla chorych żołnierzy z formujących się dopiero jednostek, które nie zostały jeszcze przekazane pod dowództwo armii, a tym samym nie mogły korzystać z wojskowej służby zdrowia. Dlaczego jednak działalność tę kontynuowano, kiedy wszystkie utworzone jednostki formalnie weszły w skład sił zbrojnych monarchii Habsburgów? W różnego rodzaju dokumentach NKN pojawiają się wzmianki sugerujące, iż czyniono to przede wszystkim ze względu na rannych, jak np.: „Myślą przewodnią było (…) by ranny otoczony był swojską atmosferą”1404. Niewykluczone zatem, że motywów tworzenia osobnych szpitali należy upatrywać w przekonaniu, że legionista znajdzie najlepszą opiekę pośród swoich – Polaków w przepełnionych nieomal rodzinnym nastrojem placówkach. Funkcjonowanie szpitali miało też swój konkretny wymiar społeczny i propagandowy. Wspieranie ich stanowiło w lokalnych społecznościach demonstrację poparcia dla idei Legionów, bądź po prostu patriotyzmu. W wielu przypadkach wpływało to na ich szczególną atmosferę. Legionista Roman Starzyński pisał „(…) szpital nasz był modny w Lublinie. Całe miasto się nim interesowało. Po południu był tu nieustanny raut. Sala duża, chorych i rannych sporo, ale odwiedzających dziesięć razy więcej, codziennie nam znoszą słodycze, papierosy, książki”1405. Z pewnością chodziło też o manifestację polityczną – podkreślanie odrębności Legionów od armii, ich narodowy, polski charakter, a nawet uzasadnienie istnienia samego NKN, jako organizacji, która była Legionom potrzebna, nawet w czasie, kiedy formowanie tych oddziałów miało się już ku końcowi. 1404 ANK, NKN, teczka 217, k. 53. 1405 R. Starzyński, Cztery lata…, s. 256. 1406 M. Dutkiewicz, Służba zdrowia…, s. 157. 1407 ANK, NKN, teczka 1, k. 10-11. Sytuacja, która zaistniała, stwarzała oczywiście szereg ogromnych problemów logistycznych, gdyż przybywających z frontu rannych legionistów sanitariusze musieli wyszukiwać na dworcach spośród tłumu innych żołnierzy1406. Niekiedy lżej ranni sami domagali się zresztą przewiezienia ich do placówek NKN. Komitet musiał się też zdobyć na duży wysiłek organizacyjny i finansowy, który w pierwszym okresie możliwy był dzięki znaczącemu wsparciu ze strony społeczeństwa, przede wszystkim Galicji zachodniej. W okresie pierwszych trzech miesięcy działalności Komitetu zorganizowano 8 szpitali, ambulatoriów i schronisk dla legionistów-ozdrowieńców, posiadających łącznie ponad 200 łóżek1407. W szeroko pojętym Krakowie szpitale powstały m.in. w siedzibie Towarzystwa Walki z Gruźlicą, przy ul. Radziwiłłowskiej (35 łóżek), w Domu Robotniczym przy ul. Serkowskiego w Podgórzu (25 łóżek) oraz w sali teatralnej siedziby Towarzystwa Tanich Domów przy ul. Bocheńskiej na Kazimierzu (30 łóżek)1408. Ten ostatni w całości został wyposażony sumptem krakowskiej społeczności żydowskiej. Do końca października 1914 r. przez placówki te przewinęło się 492 chorych i rannych1409. Niemal wszystkie zostały zwinięte w czasie ewakuacji Krakowa w listopadzie 1914 r. lub zniszczone w czasie działań wojennych, jak np. placówka w Limanowej. Szpitale przeniesione zostały do Mariańskich gór na Morawach, a potem na Śląsk Cieszyński, część chorych przetransportowano także do szpitala wojskowego w Teplitz-Schönau1410. W okresie śląskim - do marca 1915 r. - NKN założył 11 ośrodków (szpitali, schronisk, ambulatoriów) z łączną ilością 569 łóżek. Warto zaznaczyć, że już tylko 4 placówki były w tym czasie w pełni przez NKN – reszta stopniowo przechodziła pod zarząd wojskowy. 1408 Kalendarz N.K.N…., s. XLVII, E. Bobrowski, Początki szpitalnictwa legionowego…, s. 20. 1409 ANK, NKN, teczka 217, k. 55. 1410 Ibidem. 1411 E. Bobrowski, Początki…, s. 25. 1412 Ibidem, s. 21, 32. 1413 Ibidem, s. 26. 1414 Ibidem, s. 32. 1415 J. Kawiński, Ze wspomnień ułańskich…, [w:] Karabin i nosze…, s. 50. Początkowo zjawisko to dotyczyło przede wszystkim szpitali specjalistycznych. W miarę upływu czasu, zwiększania potrzeb oraz wobec intensyfikacji działań wojennych jasnym się stawało, że możliwości NKN nie pozwalały na utrzymywanie szpitali – w pierwszej kolejności tych z oddziałami chirurgicznymi oraz dla zakaźnie chorych. Funkcjonowanie utrudniały też ciągłe przeprowadzki, zwijanie starych i otwieranie nowych placówek w innym, często przypadkowym miejscu, wreszcie łączenie szpitali mniejszych z większymi1411. Personel pracował najczęściej za darmo lub za głodowe pensje1412. Wszystko to powodowało, iż od 1915 roku coraz częściej negocjowano z austriacką służbą zdrowia przyjmowanie poszczególnych legionistów do szpitali wojskowych1413. Na utrzymanie wojska przechodziły w końcu całe placówki. Warto zaznaczyć, że we wspomnieniach pojawiają się sugestie, iż najczęściej zmiana ta wychodziła szpitalom na dobre, gdyż wiązał się z tym bardziej korzystny system finansowania żywienia – przekazywanie po prostu 2 koron dziennie na jednego pacjenta, zamiast uzależnienia od dostaw Prowiantury NKN1414. Należy zresztą zaznaczyć, że wiele dawnych, legionowych szpitali nadal funkcjonowało i cieszyło się pewną autonomią, np. w Dęblinie istniał jeszcze w 1917 r. pokaźny ośrodek (300 łóżek), przyjmujący głównie legionistów ze stacjonującego w pobliżu 6 pułku piechoty1415. Rzecz znajdował się on już pod pełną kontrolą austriackich, a potem niemieckich władz wojskowych. W wyniku tych zmian w ciągu 1915 r. NKN stopniowo przestawał zarządzać szpitalami, natomiast cały czas tworzył nowe ośrodki – głównie schroniska dla ozdrowieńców albo dla legionistów zwolnionych ze służby ze względu na zły stan zdrowia. Niekiedy placówki te osiągały dość znaczne rozmiary – np. w Kamieńsku koło Piotrkowa na 800 łóżek1416. Na tym etapie w prace NKN bardzo wydatnie włączały się lokalne oddziały Ligi Kobiet oraz powiatowe rady narodowe, tworzące sieć stosunkowo małych, ale niezwykle pomocnych schronisk – łącznie powstało 17 tego typu obiektów1417. W wielu przypadkach obiekty te zakładane były w miejscowościach uzdrowiskowych, posiadały doskonale warunki oraz sprzęt leczniczy, zaś do dyspozycji kuracjuszy pozostawały ogrody, parki, biblioteki oraz wiele innych udogodnień1418. 1416 ANK, NKN, teczka 1, k. 12. 1417 Ibidem, s. 13. 1418 R. Starzyński, Cztery lata…, s. 258-259. 1419 M. Stępowski, O prowianturze Legionów, [w:] Legionista polski… , s. 115. 1420 ANK, NKN, teczka 1, k. 13-14; teczka 217, k. 250. 1421 E. Bobrowski, Początki…, s 30; ANK, NKN, teczka 1, k. 15-16. Na użytek legionistów-rekonwalescentów założono też w sierpniu 1915 r. w Krakowie specjalną herbaciarnię1419. Ponadto NKN zakładał w wielu miejscach monarchii stacje zbiorcze dla wyleczonych, wracających ze szpitali wojskowych legionistów – np. we Wiedniu, Budapeszcie, Ostrawie, Trenczynie i Piotrkowie1420. We wszystkich tych placówkach formy opieki nad legionistami daleko wykraczały poza samą pomoc w zakresie dochodzenia do zdrowia. Schroniska dla zwolnionych ze służby żołnierzay zajmowały się szukaniem dla nich pracy, powstała też sieć przytułków i ognisk dla dzieci oraz sierot po legionistach1421. Koordynacją działalności pomocowo-charytatywnej zajmowały się z ramienia NKN rozmaite, ulegające nieustannym zmianom struktury. W Wiedniu działał Naczelny Komitet Opieki nad byłymi legionistami oraz wdowami i sierotami po poległych legionistach, którego honorowym przewodniczącym był prezes NKN. Z krakowskim Komitetem luźno związane były też organizacje, które powstawały przede wszystkim z inicjatywy społecznej, jak Komitet Opieki nad Jeńcami Wojennymi, Komitet Opieki nad Dziećmi Ewakuowanymi, Komitet Opieki nad Internowanymi i Zwolnionymi Legionistami. NKN, a konkretnie jego wiedeński komisariat, był również pomysłodawcą, przekształcenia w październiku 1914 r. polskiego towarzystwa „Strzecha” w Wiedeński Komitet Informacyjny dla Polaków z Rosji. Jego celem było udzielanie informacji, porad a nawet pomocy materialnej Polakom, którzy jako obywatele Rosji nie mogli wrócić do kraju. Nowy Komitet urzędował pod przewodnictwem Karola Łozińskiego w pomieszczeniu udostępnionym przez wiedeński Komisariat NKN w hotel Herzog Karl przy Kärtnerstrasse 311422. W działania pomocowe, szczególnie na rzecz rodzin legionistów, na własną rękę włączali się niekiedy oficerowie werbunkowi oraz emisariusze NKN. Jesienią 1916 r. chorąży August Łoś z biura werbunkowego w Piotrkowie zakupił i rozprowadził pośród rodzin żołnierzy 800 kg mąki1423. W tym wypadku pomoc ta posiadała jednoznaczny cel propagandowy: chodziło o pokazanie, że NKN potrafi „zadbać o swoich”, a także uspokojenie tych wszystkich, którzy wahali się wstąpić do Legionów, kierując się troską o los swoich rodzin. 1422 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 174-176, Wiener Kommisariat des Obersten Polnischen Nationalkomitees an Hohes k.u.k. Ministerium des Aeussern in Wien. 1423 Raporty i korespondencja… ziemia kielecka, s. 62, 1916 X 01, Piotrków, Raport chor. Augusta Łosia dla Centralnego Biura Werbunkowego w Piotrkowie. 1424 Ibidem, k. 196, Protokół z posiedzenia plenarnego NKN z 18.03.1916 r. 1425 J. Hupka, Z czasów Wielkiej Wojny…, s. 188. 1426 Szerzej na temat zaangażowania kobiet w czasie pierwszej wojny światowej, zob. J. Dufrat, Kobiety w kręgu lewicy niepodległościowej. Od Ligii Kobiet Pogotowia Wojennego do Ochotniczej Ligii Kobiet (1908-1918/1919), Toruń 2001. 1427 I. Moszczeńska, Kobiety w służbie Legionów, [w:] Legionista polski… , s. 144-145. 18 marca 1916 r., w celu zespolenia podejmowanych w ramach NKN działań o charakterze dobroczynnym i pomocowym, powołano do życia osobny Departament Opieki, na czele którego stanął konserwatysta Jan Hupka1424. Swoją praktyczną działalność rozpoczął on jednak dopiero po reorganizacji NKN i zmianie prezesa w kwietniu 1916 r.1425. Wobec stopniowego zamierania zarówno działalności związanej z werbowaniem i formowaniem Legionów, w 1916 i 1917 r. Departament Opieki był jedną z niewielu agend krakowskiego Komitetu, która wykazywała jeszcze jakąś inicjatywę oraz żywotność W działalności pomocowej na rzecz Legionów Polskich nieocenione usługi oddała też wspomniana już Liga Kobiet. Należy się w tym momencie kilka słów wyjaśnienia, gdyż pod nazwą tą kryją się przynajmniej trzy struktury, które działały w różnych okresach i na różnych obszarach1426. Liga Kobiet Polskich powstała w Warszawie na wiosnę 1913 r. jako konspiracyjna struktura mająca na celu wspomaganie tajnych związków strzeleckich, działających na terenie Królestwa Polskiego. Jej twórcą była słynna publicystka i działaczka społeczna, Iza Moszczeńska. Celem Ligii Kobiet pozostawała zarówno agitacja na rzecz organizacji niepodległościowych, jak i dostarczania im żywności, bielizny oraz generalnie wszechstronna pomoc o charakterze organizacyjnym1427. Z chwilą wybuchu wojny struktura ta przekształciła się w Ligę Kobiet Pogotowia Wojennego, która działała już przede wszystkim jawnie na zajętych przez oddziały strzeleckie terenach Królestwa Polskiego, zaś później wszędzie tam, gdzie stacjonowały oddziały legionowe. Zarząd Ligi cały czas urzędował w Warszawie, natomiast w Piotrkowie działał sekretariat kół, które mogły jawnie funkcjonować na obszarach znajdujących się pod okupacją państw centralnych. Organizacje te nawiązały ścisłą współpracę z Departamentem Wojskowym NKN, kiedy tylko został on przeniesiony na teren kongresówki1428. 1428 Ibidem, s. 145-146. 1429 Ibidem, s. 146-147. 1430 ANK, NKN, teczka 2, k. 320. 1431 Ibidem, teczka 1, k. 186-187. 1432 Ibidem, teczka 2, k. 283. 1433 Ibidem. 1434 Szerzej na ten temat, zob. J.Z. Pająk, Liga Kobiet Pogotowia Wojennego wobec sporów w obozie aktywistycznym (sierpień 1915-sierpień 1916), „Kieleckie Studia Historyczne”, 1999, t.15, s. 79-94; J. Rzepecki, Rozejście się Sikorskiego z Piłsudskim w świetle korespondencji Izy Moszczeńskiej z sierpnia 1915 r., „Kwartalnik Historyczny”, R. 67, nr 3, 1960, s. 736-737. 1435 ANK, NKN, teczka 2, k. 217-218, Protokół z posiedzenia plenarnego NKN z 18.03.1916 r. Nieco inaczej rzecz się przedstawiała w Galicji. W pierwszym okresie istnienia NKN, kobiety intensywnie włączały się w działalność rozmaitych agend krakowskiego Komitetu, nie posiadając jednak osobnej organizacji. Prace lokalnych grup kobiecych w sposób naturalny zamarły, kiedy większa część kraju znalazła się pod okupacją rosyjską. Po jej ustąpieniu, w ramach odbudowy swoich struktur, NKN powołał do życia nową organizację - Ligę Kobiet Naczelnego Komitetu Narodowego1429. To przede wszystkim ona odegrała znaczącą rolę w tworzeniu oraz prowadzeniu rozsianych na terenie Galicji ośrodków dla legionistów-rekonwalcescentów, herbaciarń oraz przytułków dla sierot1430. Wiosną 1916 r. na terenie Galicji funkcjonowały 63 koła Ligii Kobiet NKN, nie tylko zresztą w miastach – osobne koło działało np. w Zawoi1431. Łącznie wszystkich struktur prowincjonalnych, działających zarówno w organizacji galicyjskiej, jak i królewiackiej, było w tym czasie 110. Zgodnie z szacunkową informacją, podaną w czasie jednego z posiedzeń NKN, zrzeszonych w nich było około 20 tysięcy kobiet1432. W uznaniu znaczenia tych organizacji, po rekonstrukcji krakowskiego Komitetu w kwietniu 1916 r. przyjęto do niego dwie przedstawicielki Ligii z głosem doradczym1433. Należy też zaznaczyć, że z biegiem czasu zarówno organizacja galicyjska, jak i królewiacka, coraz chętniej angażowały się w narastające wokół krakowskiego Komitetu spory polityczne1434. Wiele zaangażowanych w pracę na rzecz Legionów pań szczególną atencją darzyło postać Józefa Piłsudskiego1435. 4.6 Inne formy wsparcia dla Legionów Jako pewnego rodzaju ciekawostkę warto nadmienić, iż NKN wspierał Legiony także poprzez organizację poczty polowej, która do 20 października 1914 r. dostarczyła 75 tysięcy listów i kartek1436. Ponadto Departament Wojskowy regularnie zaopatrywał legionistów w wydawane przez siebie materiały – począwszy od podręczników, poprzez różnego rodzaju broszury, po prasę - w szczególności wydany po raz pierwszy w grudniu 1914 r. organ propagandowy NKN - „Wiadomości Polskie”1437. Starano się pamiętać także o rozrywce. W 1915 r. niecałe 2000 kroków za linią okopów II brygady zainstalowano prowizoryczny kinoteatr, tzw. „kino-szopę”, którą opiekował się szef sanitarny brygady, dr Lowincz1438. Ponoć na każdym seansie obecnych było ok. 100-150 legionistów. Z kolei w 1916 r., kiedy Legiony utknęły na dłuższy czas na froncie wołyńskim, w jednym z wybudowanych przez żołnierzy osiedli postawiono małe kino dostarczone już bezpośrednio przez NKN1439. 1436 ANK, NKN, teczka 217, k. 9. 1437 ANK, NKN, teczka 386 (mikrofilm 100.184), k. 13; szerzej o akcji prasowej NKN: A. Garlicka, Organizacja Akcji Prasowej Naczelnego Komitetu Narodowego, „Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego”, t. 3, z. 2, s. 86-114. 1438 E. Loth, Służba sanitarna na linii bojowej [w:] Legionista polski…, s. 127. 1439 W. Milewska, J.T. Nowak, M. Zientara, Legiony…, s. 160-162; . Właściwie jedyny odpowiednik tego typu działań - wspierania wojska przez organizacje społeczne - można w czasie „wielkiej wojny” było odnaleźć w armii brytyjskiej. Jej żołnierze mogli korzystać z całej sieci dywizyjnych oraz pułkowych kantyn prowadzonych przez YMCA, Armię Zbawienia oraz Armię Kościoła. Z czasem zostały one podporządkowane jednemu, specjalnie w tym celu utworzonemu urzędowi – Zarządowi Kantyn Marynarki Wojennej i Armii (Navy and Army Canteen Board). Poza opieką nad samymi kantynami zapewniał on organizację placówek rekreacyjnych oraz bardzo różnorodnych rozrywek w postaci zawodów sportowych, kin, a także koncertów. Niemcy specjalizowali się natomiast w dostarczaniu na front milionów książek, zob. I.F.W. Beckett, Pierwsza wojna.., s. 303-305. ROZDZIAŁ V AKCJA ZAGRANICZNA NACZELNEGO KOMITETU NARODOWEGO Niemal od początku swojego istnienia krakowski Komitet podejmował próby prowadzenia tzw. akcji zagranicznej, a więc szeregu mniej lub bardziej skoordynowanych przedsięwzięć o quasi-dyplomatycznym charakterze1440. Do działań tych należało tworzenie placówek, wysyłanie emisariuszy oraz współpracę z Polakami osiadłymi za granicą. Łącznie na większą bądź mniejszą skalę tego rodzaju działania podjęto w trzynastu krajach Europy oraz Ameryki: w Niemczech, Bułgarii, Turcji, na Węgrzech, w Anglii, Francji, Rosji, Włoszech, Szwecji, Danii, Holandii, Stanach Zjednoczonych oraz Brazylii. Zestawienie to obejmuje zarówno państwa biorące udział w działaniach wojennych, jak i kraje neutralne, co samo w sobie świadczy o ogromnych ambicjach Naczelnego Komitetu Narodowego, będącego w skali europejskiej organizacją raczej prowincjonalną, nie posiadającą w dodatku oparcia w żadnych strukturach państwowych. 1440 Najszersze omówienie akcji zagranicznej NKN w dotychczasowej literaturze znajduje się w pracy J. Sibory, Narodziny polskiej dyplomacji u progu niepodległości, Warszawa 1998, s. 11-126. 5.1 Ogólne założenia akcji zagranicznej NKN. Analizując zagadnienie akcji zagranicznej krakowskiego Komitetu, warto zadać pytanie, dlaczego w ogóle zdecydowano się ją podjąć? Decyzja ta wynikała z dwóch zasadniczych motywów. Po pierwsze, liczono na to, że w przypadku niektórych placówek, szczególnie Niemiec oraz Węgier, działalność emisariuszy bezpośrednio przyczyni się do realizacji głównej koncepcji politycznej NKN, jaką była idea austro-polska. Po drugie, Komitet dążył do tego, by być powszechnie uznawanym za głównego reprezentanta sprawy polskiej, jeśli nie w ogóle za zalążek przyszłego rządu narodowego. Z dokumentów poświeconych działalności zagranicznej NKN wyraźnie przebija się przekonanie, że powinien on stanowić najważniejszy, ogólnie akceptowany polski podmiot polityczny. Żeby tak się stało potrzebne mu jednak były dwa atrybuty: siła militarna oraz międzynarodowe uznanie1441. Namiastkę wojska stanowiły Legiony, jedyna na świecie większa formacja, o której można było powiedzieć, iż posiada polski charakter narodowy1442. Komitetowi brakowało jednak formalnego uznania międzynarodowego. Uzyskanie go nie leżało oczywiście w możliwościach NKN, jednak można było się pokusić o wypracowanie pozycji powszechnie akceptowanego, choć nieoficjalnego, reprezentanta narodu polskiego. Aby tego dokonać należało podjąć działania, które sprawiałyby wrażenie funkcjonowania profesjonalnej dyplomacji1443. 1441 ANK, NKN, teczka 17 (mikrofilm 100.202), k. 75. 1442 Ibidem. 1443 Ibidem. 1444 M. Leczyk, Komitet Narodowy Polski a Ententa i Stany Zjednoczone 1917-1919, Warszawa 1966, s. 17; J. Gaul, Austro-Węgry w poszukiwaniu sojuszników politycznych w Królestwie Polskim 1914-1915, „Studia Historyczne”, R. 49, 2006, z. 2, s. 158. 1445 ANK, NKN, teczka 17, k. 70. Brak formalnych pełnomocnictw do reprezentowania polskiej sprawy narodowej stanowił nie tylko problem natury prestiżowej, ale przede wszystkim stwarzał poważne niebezpieczeństwo pojawienia się innej, konkurencyjnej struktury, która chciałaby odegrać rolę podobną do Naczelnego Komitetu Narodowego. Problem ten stał się szczególnie nabrzmiały po rozbiciu NKN w październiku 1914 r., kiedy Komitet wszedł w otwarty konflikt z jawnie prorosyjską Narodową Demokracją oraz wszystkimi siłami, które sprzeciwiały się oddaniu sprawy polskiej w ręce państw centralnych. Powstały w listopadzie 1914 r. w Warszawie Komitet Narodowy Polski uznawał się za organizację, która podobnie jak NKN pretendowała do roli „oficjalnego ciała kierowniczego polityki polskiej podczas wojny”1444. W niedługim czasie jego emisariusze pojawili się na zachodzie Europy, gdzie w porozumieniu ze środowiskami o zapatrywaniach prokoalicyjnych rozwijali intensywną działalność publicystyczno-polityczną. Trudno jednoznacznie orzec, kto pierwszy rozpoczął akcję zagraniczną: NKN, czy też rozmaite grupy związane z orientacją przeciwną. Miało to generalnie miejsce w podobnym czasie, od września 1914 r. do początku roku 1915. Z pewnością sama świadomość coraz większej aktywności konkurentów na polu międzynarodowym musiała działać na obie strony w sposób mobilizujący. Niezależnie od wszystkich tych uwarunkowań, warto zdać sobie sprawę z innego, szerszego motywu podejmowania działalności zagranicznej. W dokumentach Komitetu pojawia się myśl, że po zakończeniu Wielkiej Wojny „sprawa polska stanie na przyszłym kongresie pokojowym i załatwiona zostanie przez ogólnoeuropejski kompromis”1445. Wojna światowa nie była więc traktowana przez galicyjskich polityków jako konflikt, który ma dokonać zupełnej zmiany funkcjonowania systemu międzynarodowego, ale jak typowa wojna dziewiętnastowieczna, stanowiąca według zasady Clausewitza nic więcej, tylko przedłużenie polityki. Czym taka wojna mogła się skończyć? Kongresem oczywiście. Przesunąć się miały granice, powstać nowe formy autonomiczne, strona zwycięska uzyskałaby jakieś koncesje kosztem strony pokonanej, ale nie było mowy o demontażu dotychczasowych imperiów i wywróceniu międzynarodowego porządku. W swoich zapatrywaniach działacze NKN nie różnili się zresztą od niemal nikogo w Europie i na świecie, niemniej charakterystyczne jest to, że nie widzieli oni możliwości innego rozwiązania sprawy polskiej, niż tylko na mocy przyszłych, międzynarodowych ustaleń1446. W takiej sytuacji wprowadzanie na arenę europejską NKNowskiej koncepcji odbudowy Polski w oparciu o państwo Habsburgów było konieczne już w czasie trwanie konfliktu. 1446 Szczegółowe omówienie stanowiska stronnictw niepodległościowych okresu I wojny światowej, zob. J. Gaul, Austro-Wegry…, s. 162-170. 1447 ANK, NKN, teczka 17, k. 96. 1448 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 58-59, Naczelny Komitet Narodowy Sekacja Zachodnia (krakowska) do Wysokiego c.k. Ministerstwa spraw zagranicznych w Wiedniu, Kraków dnia 20 sierpnia 1914. 1449 Ibidem, k. 240. 1450 Ibidem. System działania zagranicznych emisariuszy krakowskiego komitetu zaczął się kształtować od początku istnienia całej organizacji, niemniej swoją ostateczną formę przybrał dopiero w roku 19151447. Gwoli ścisłości należy wspomnieć, że w pierwszych tygodniach funkcjonowania Naczelnego Komitetu Narodowego próbowano podejmować pewne działania na arenie międzynarodowej za pośrednictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz austro-węgierskich placówek dyplomatycznych. 20 sierpnia 1914 r. Władysław Leopold Jaworski zwrócił się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby przez ambasadę w Berlinie NKN podjęło ono interwencję w sprawie pomocy dużej grupy obywateli rosyjskich polskiej narodowości, którzy zostali internowani w Kołobrzegu, Szczecinie oraz innych miejscowościach na terenie Niemiec1448. Oczywiście taki sposób działania musiał być na dłuższą metę mało efektywny. Wracając jednak do wykształconego w okresie późniejszym systemu organizacji akcji zagranicznej - zasadniczo nie opierał się on na sieci placówek, choć i takie kilkukrotnie pojawiały się w praktyce NKN, ale raczej stałych, pełnomocnych przedstawicieli. Nosili oni oficjalnie miano delegatów1449. Jak już wspomniano, w kilku przypadkach funkcjonowały także quasi-dyplomatyczne placówki, choć tylko jedną z nich – w szwajcarskim Rapperswilu - uznać można za przedstawicielstwo z prawdziwego zdarzenia. Delegaci podlegali bezpośrednio Sekretarzowi Generalnemu NKN, co wyrażało się m.in. w tym, że posiadał on prawo ich odwoływać1450. Zagraniczni przedstawiciele mogli też przyjmować instrukcje od Departamentu Wojskowego, co wynikało z faktu, że wiele misji zapoczątkowanych zostało właśnie przez Biuro Prasowe tegoż departamentu, kiedy centrala NKN przebywała w Wiedniu. Był to jednak pewnego rodzaju wyjątek. Zasadniczo komunikacja delegatów ze wszystkimi innymi wydziałami i agendami NKN następowała jedynie za pośrednictwem Sekretariatu1451. Pomimo próby wypracowania stosunkowo jasnych reguł, w dokumentach Komitetu kilkukrotnie pojawia się wzmianka, iż działania delegatów w niewielkim stopniu koordynowane były przez centralę1452. Niewątpliwie podstawową przeszkodą był tutaj fakt, iż Sekretariat koncentrował się na innych polach działalności NKN, zaś oprócz niego nie funkcjonowała żadna jednostka, która bezpośrednio kierowałaby pracami zagranicznych emisariuszy1453. Warto dodać, iż delegaci nie posiadali uprawnień przedstawicieli dyplomatycznych, tzn. nie mieli prawa zaciągać żadnych zobowiązań politycznych w imieniu NKN. W razie zaistnienia potrzeby przeprowadzenia rozmów politycznych, delegat miał zgłosić ten fakt centrali. 1451 Ibidem, k. 240. 1452 Ibidem, k. 40-41. 1453 Ibidem, k. 80. 1454 Ibidem. 1455 Ibidem. 1456 Ibidem, k. 244-246. Zadania delegatów wielokrotnie formułowane były w dokumentach NKN, lecz zasadniczo koncentrowały się wokół dwóch głównych postulatów. Po pierwsze, jak zostało to określone w Cyrkularzu nr I z 6 lutego 1915 r.: „zadaniem delegata prasowego NKN za granicą jest wywołanie zainteresowania dla sprawy polskiej i znalezienie poparcia dla interesów państwowych narodu polskiego”1454. Oznacza to, iż emisariusze mieli podejmować szerokie działania na rzecz informowania opinii publicznej o istnieniu problemu niepodległości Polski oraz o tym, iż stanowi on palący problem międzynarodowy. Po drugie, powiedziane jest, iż „delegat ma reprezentować linię polityczną NKN, otwarcie o nim pisać, przedstawić i umotywować program łączności działań narodu polskiego z Austro-Węgrami (…)”1455. Jak zatem widzimy drugim z celów działalności emisariuszy miała być akcja stricte polityczna i szukanie poparcia dla reprezentowanej przez Komitet opcji austro-polskiej. Można odnieść wrażenie, iż z biegiem czasu w akcji zagranicznej NKN następowało stopniowe przesunięcie akcentów w kierunku drugiego z wymienionych postulatów. Kolejne z wydawanych przez Sekretarza cyrkularzy zawierały coraz częstsze i dokładniejsze instrukcje odnośnie argumentacji politycznej1456. Stopniowo najwięcej uwagi poświecone zostaje zaciekłej walce z przedstawicielami orientacji prorosyjskiej. O zajadłości tego konfliktu na forum międzynarodowym świadczą choćby bezpardonowe próby wzajemnego dyskredytowania się obu polskich opcji politycznych. W dokumentach NKN znajdujemy np. wzmiankę, iż moskalofile podejmują wysiłki, aby skłócić NKN z władzami państw centralnych insynuując, że krakowski Komitet jest w istocie tajnym rządem rewolucyjnym, dążącym bądź to do odbudowania niezależnej od nikogo Polski, bądź też do rewolucji społecznej1457. Z drugiej strony NKN nie miał oporów, aby podawać zupełnie nieprawdziwe informacje o panującej na ziemiach okupowanych przez państwa centralne jedności narodowej i entuzjastycznym popieraniu przez Polaków niezwyciężonej armii niemieckiej1458. 1457 Ibidem, k. 244; oskarżenia te trafiały na podatny grunt, gdyż swoistym paradoksem polityki austriackiej okresu I wojny światowej był brak zaufania do NKN i podejrzewanie go o dążenie do zbudowania samodzielnego państwa polskiego, zob. J. Gaul, Austro-Węgry..., k. 154. 1458 ANK, NKN, teczka 17, k. 246. 1459 Ibidem, k. 233, 240. 1460 Delegaci pełnili swoją funkcję nieodpłatnie, angażując często własne zasoby finansowe. Pieniądze z centrali przesyłane były dość nieregularnie i częstokroć dochodziło do sytuacji, kiedy delegat zakładał nawet spore sumy, częściowo zwracane potem przez NKN, zob. APK, NKN, teczka 17, k. 201-206. 1461 Ibidem, s. 78. 1462 J. Pajewski, Pierwsza wojna…, s. 304; J. Dąbrowski, Wielka Wojna, t. II, Warszawa 1937, s. 174-176. Pozostaje jeszcze odpowiedzieć na pytanie, jakimi środkami delegaci realizować mieli postawione przed nimi zadania? Akcję informacyjną planowano przeprowadzać metodami dość konwencjonalnymi: poprzez oddziaływanie na prasę, odczyty, spotkania, wydawanie broszur oraz większych, niejednokrotnie encyklopedycznych publikacji na temat Polski1459. Powodzenie zależało więc od operatywności delegatów, umiejętności zebrania wokół siebie grona zdolnych publicystów oraz dysponowania przez nich sporymi zasobami materialnymi1460. Akcja polityczna miała być natomiast wsparta bezpośrednim oddziaływaniem na poszczególne osoby należące do kręgów opiniotwórczych oraz decydenckich. W dokumentach NKN zostało to elegancko określone jako „metoda interparlamentarna”, opierająca się na umiejętności docierania do odpowiednich osób i stosowania „indywidualnej sugestii”1461. W sytuacji, gdy nie było możliwości tworzenia normalnej dyplomacji dysponującej oficjalnymi kanałami kontaktowania się z politykami kraju przyjmującego, metoda ta pozostawała właściwie jedynym rozwiązaniem. W praktyce Naczelnego Komitetu Narodowego wyróżniano trzy zasadnicze kierunki akcji zagranicznej: państwa sojusznicze, neutralne oraz nieprzyjacielskie (Ententa). Do pierwszej z wymienionych grup zaliczano Niemcy, Turcję oraz od 14 października 1915 r., Bułgarię1462. Uzasadnione wydaje się także włączenie do tej grupy misji, jaką NKN przedsięwziął na Węgrzech. Z krajów neutralnych szczególne znaczenie posiadała Szwajcaria, gdzie krzyżowały się rozmaite polityczne wpływy oraz kierunki zakulisowych negocjacji. NKN podjął też działalność w krajach skandynawskich oraz w Holandii. W dokumentach Komitetu pojawiają się także pewne wzmianki dotyczące Hiszpanii – podobno istniało tam pewne zainteresowanie sprawą polską, niemniej żaden emisariusz nie został ostatecznie na Półwysep Pirenejski wysłany1463. Poza Europą warto przyjrzeć się misji, z jaką przedstawiciele Komitetu udali się do Stanów Zjednoczonych, gdzie toczyła się bezpardonowa walka o wpływy polityczne wśród amerykańskiej Polonii. Zupełnie innego rodzaju działalność, znacznie bardziej zakamuflowaną, NKN inicjował natomiast w krajach Ententy. Przyjrzyjmy się zatem działalności wysłanników Komitetu w poszczególnych krajach w sposób nieco bardziej dokładny. 1463 ANK, NKN, teczka 17, k. 164. 1464 W. Feldman, Sprawa polska w Niemczech, Wiedeń 1916, s. 2. 1465 K. Srokowski, N.K.N…., s. 324-325. 5.2. Niemcy W Niemczech, co uznać należy za rzecz znamienną, nie powstało żadne oficjalne przedstawicielstwo Naczelnego Komitetu Narodowego – funkcjonowała tylko placówka prasowo-informacyjna, bazująca na działalności jednej osoby – Wilhelma Feldmana. Ten znany publicysta, badacz polskiej myśli politycznej, a także bardzo zdecydowany zwolenników koncepcji austro-polskiej przybył do Berlina dość wcześnie, bo już we wrześniu 1914 r., co świadczy o tym, że od początku funkcjonowania NKN zdawano sobie sprawę z wagi tej misji1464. Feldman pracował w Berlinie z niezwykłym zaangażowaniem i jak się podkreśla, był instytucją samą w sobie. O jego działalności Konstanty Srokowski pisał: „Zamieszkawszy na odległym przedmieściu w suterenie, przymierając często głodem, i nieraz tylko o kawie czarnej z sacharyną, ten pierwszy pionier polskiej dyplomacji pracuje w sposób po prostu cudowny (…). Jego pensja miesięczna z NKN przez długi czas wynosi 300 marek, dopiero w trzecim roku jego działalności podnosi się z wolna do 500 marek, wliczając w to już fundusz reprezentacyjny. Nigdy jeszcze chyba tańszej a sprawniejszej zarazem dyplomacji nie było”1465. Wilhelm Feldman rzeczywiście działał z nieprzeciętną energią. Być może wpłynął na to fakt, że niezwykle mocno identyfikował się on z całą ideą NKN, a także z Legionami Polskimi. Na początku wojny chciał się nawet zgłosić na front, jednak na służbę nie pozwolił mu zły stan zdrowia. Zgodził się więc na objęcie berlińskiej placówki, cały czas uważając się przy tym za „legionistę w służbie”1466. W ramach swojej działalności wydawał publikacje o charakterze informacyjnym, organizował odczyty oraz przede wszystkim szukał poparcia pośród parlamentarzystów, a także ludzi nauki1467. Bardzo istotnym elementem jego działalności pozostawało też wydawanie niemieckojęzycznych periodyków: Polnische Blätter oraz Mitteilungen des polnischen Pressbüros. Ich celem było stymulowanie w Niemczech jak najszerszej dyskusji nad kwestią polską, oddziaływanie na opinię publiczną oraz wspieranie przychylnych Polsce głosów1468. Na marginesie warto wspomnieć, że akcję propagandową NKN próbowała także rozwinąć na terenie Rzeszy Zofia Daszyńska-Golińska, która przez pewien czas przebywała w Monachium. Na krótko pozyskano też Wojciecha Korfantego1469. Niemniej jednak działalność na szerszą skalę prowadził tylko Wilhelm Feldman. 1466 J. Sibora, Narodziny polskiej dyplomacji…, s. 61. 1467 ANK, NKN, teczka 17, k. 160. 1468 W. Suleja, Orientacja…, k 117. 1469 Ibidem, s. 103. 1470 J. Pajewski, Mitteleuropa. Studia z dziejów imperializmu niemieckiego w dobie pierwszej wojny światowej, Poznań 1959, s. 87. 1471 ANK, NKN, teczka 36, k. 48. 1472 W. Suleja, Orientacja…, s. 106. 1473 ANK, NKN, teczka 36, k. 6. Bez wątpienia mógł się on poszczycić pewnymi osiągnięciami. Udało mu się nawiązać kontakty w kręgach politycznych oraz intelektualnych – np. z głośnym wówczas ekonomistą, prof. Gustawem von Schmollerem1470. Pozyskał on też nielicznych polityków, którzy deklarowali pewną sympatię dla sprawy polskiej, jak np. poseł Gotheim z Wrocławia, który przyznawał, że „Niemcy powinni naprawić stuletnią krzywdę wyrządzoną narodowi polskiemu” oraz zapowiadał podjęcie starań o „zniesienie antypolskiego kagańca językowego”1471. Pomimo pewnego rozmachu, a także ogromnego, osobistego zaangażowania, podkreślanego przez wielu współczesnych Feldmanowi komentatorów, efekty jego działań okazały się dalekie od oczekiwanych. Nie udało mu się nawet załatwić kwestii doraźnych – akceptacji niemieckiej administracji dla działań NKN na terenie Królestwa1472. Kiedy na początku 1915 r. wystąpił z projektem zbiórek na rzecz poszkodowanej ludności Królestwa Polskiego, zdecydowanie mu odmówiono1473. Co najważniejsze Feldman nie wpłynął w żaden sposób na kształt niemieckich rozwiązań względem sprawy polskiej. Jakie były przyczyny takiego obrotu wydarzeń? Poza oczywistym brakiem odpowiednich środków materialnych oraz istotnych wpływów politycznych, zadecydowało o tym kilka czynników. Po pierwsze, powszechnie podejrzewano go, iż pozostaje na usługach Austriaków i to przede wszystkim w ich imieniu prowadzi w Niemczech agitację. Po drugie, rząd niemiecki rozważał możliwość utworzenia w Berlinie ośrodka polskiego, promującego zapatrywania i postawy germanofilskie. Z dokumentów NKN wynika, iż Niemcy sondowali już w tej sprawie warszawskie środowiska ziemiańskie oraz arystokratyczne, w szczególności księcia Ksawerego Druckiego-Lubeckiego, Radziwiłłów oraz Łempickich1474. Działania te wynikały naturalnie z dążenia Niemiec do rozwiązania sprawy polskiej w sposób najbardziej dla nich korzystny i nie dopuszczenia do realizacji jakiejkolwiek koncepcji odrodzenia Polski w związku z Habsburgami1475. Plany stworzenia poważniejszego ruchu proniemieckich Polaków spełzły wprawdzie na niczym, jednak jego zalążki w postaci działalności publicystycznej znanego germanofila Adama Napieralskiego, mocno dały się we znaki przedstawicielowi NKN1476. 1474 Ibidem; BJ, Odpisy korespondencji, materiały dotyczące Departamentu Wojskowego NKN (sygn. rękopisu 103/83), omówienie: Sytuacja polityczna w Warszawie (20 września 1915 r.). Ze zdecydowanie antyrosyjskiej i proniemieckiej postawy znany byli konkretnie Michał Antoni Łempicki (1856-1930) oraz Radziwiłłowie: Ferdynand Fryderyk, Franciszek Pius Radziwiłł, Hieronim Mikołaj. Inni członkowie rodu Radziwiłłów, jak Antoni Albrecht Wilhelm, Maciej Mikołaj i Stanisław Wilhelm popierali z kolei opcje prorosyjską, zob. PSB, t. XVIII, pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1973, s. 329-331; PSB, t. XXX, pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1987, s. 134, 181-183, 183-185, 190-191, 288-289, 371-372. 1475 Swoje negatywne stanowisko względem koncepcji odbudowania państwowości polskiej w związku z Austrią rząd niemiecki wyraził już na samym początku wojny – 20 sierpnia 1914 r. i przez kolejne lata konsekwentnie się tego trzymał. Równocześnie Niemcy nie wypracowali w latach 1914-1918 żadnej spójnej koncepcji rozwiązania sprawy polskiej, zaś liczne powstające wówczas projekty można oceniać jako niejednoznaczne, a nawet wewnętrznie sprzeczne, por. J. Pajewski, Polityka mocarstw centralnych wobec Polski podczas pierwszej wojny światowej, „Roczniki Historyczne”, R. 28, 1962, s. 24-30; J. Knebel, Rząd pruski wobec sprawy polskiej w latach 1914-1918, Poznań 1963, s. 14-55; J. Pajewski, Mitteleuropa…, s. 72-111; L. Grosfeld, Polityka państw centralnych wobec sprawy polskiej w latach 1914-1918, Warszawa 1962, s. 54-79. 1476 Adam Napieralski, działacz narodowy na Śląsku i poseł do parlamentu Rzeszy w okresie pierwszej wojny światowej, będąc pod wrażeniem potęgi Niemiec, agitował na ich rzecz na Śląsku oraz w okupowanym Królestwie Polskim, czym skompromitował się w oczach znacznej części opinii publicznej, zob. BJ, Odpisy korespondencji… (sygn. rękopisu 103/83), PSB, t. XXII, pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1977, s. 518-520; J. Holzer, J. Molenda, Polska w pierwszej wojnie…, s. 209-210. 1477 ANK, NKN, teczka 17, k. 161. Istotne znaczenie dla niepowodzenia akcji Komitetu na terenie Niemiec miała także inna okoliczność. W aktach dotyczących tego kierunku działalności zagranicznej pojawia się postulat o konieczności zapewnienia Feldmanowi kontaktu z ambasadą Austro-Węgier w Berlinie i umożliwienia mu korzystania z kanałów dyplomatycznych w celu pozostawania w stałym kontakcie z centralą NKN w Krakowie1477. Pośrednio można zatem wysnuć wniosek, iż skoro takie możliwości wcześniej nie istniały, Austriacy nie chcieli w poważny sposób wspierać działalności Komitetu na terenie swojego największego sojusznika. W działalności Wilhelma Feldmana ujawnił się także pewien generalny problem, iż koncepcje NKN nie były dla Niemców w żaden sposób interesujące, zaś realna sprzeczność interesów narodowych Polaków oraz Rzeszy nie pozwalały na porozumienie. Można odnieść wrażenie, że mocując się z tak bardzo oporną materią polityczną, w prowadzonych przez siebie rozmowach oraz w publikowanych tekstach, zaklinał w pewien sposób rzeczywistość. Niemieckiemu społeczeństwu starał się np. pokazać, że na terenie Królestwa współpraca między władzami okupacyjnymi a ludnością Polską układa się doskonale. W artykule opublikowanym w Mitteilungen des polnischen Pressbüros 30 sierpnia 1915 r., a więc wkrótce po wkroczeniu wojsk niemieckich do Warszawy, Feldman pisał: „Stosunek władz, które naszą stolicę zajęły jest obustronnie dobry. Niemieckie władze rozumieją należycie elementarną dążność miasta, by utrzymać polski jego charakter i nie przeszkadzają w usiłowaniu by zatrzeć wszelkie ślady mongolskich naleciałości”1478. Dalej mowa jest także o uwolnieniu więźniów i polskich żołnierzach na ulicach, dzięki czemu można odnieść wrażenie, że niemieckie panowanie to niemal wyzwolenie. Koniec artykułu też jest niezwykle wymowny: „Ta niemiecka siła oparta na etycznej woli (…) zapowiada na przyszłość najlepsze owoce”1479. Autor sugerował więc, iż on – przedstawiciel polskiej siły politycznej – dostrzegał w działaniu Niemiec realizację wyższych politycznych wartości. 1478 ANK, NKN, teczka 38 (mikrofilm 100.223), k. 37. 1479 Ibidem, s. 38. 1480 Ibidem, s. 30 1481 Ibidem. Skalę trudności, nawet pewnej beznadziejności misji Feldmana, widać też w prowadzonych przez niego rozmowach, których zapisy możemy odnaleźć w jego raportach. Za znamienne można uznać choćby jego spotkanie z nadburmistrzem Poznania Wiktorem Wittingiem1480. Wysłannik NKN starał się go przekonać, co do korzyści płynących ze związania Królestwa Polskiego z Austro-Węgrami. W odpowiedzi Witting zauważył, że jedynym efektem takiego rozwiązania byłoby wzmocnienie samej tylko Austrii. Feldman skwitował to z kolei krótkim stwierdzeniem: „to zarazem wzmocnienie Niemiec”. Argument ten do Prusaka jednak nie trafił. Najbardziej obawiał się on jednak faktu, że wobec utworzenia z Królestwa i Galicji względnie silnego państwa, nasilą się polskie dążenia niepodległościowe w poznańskim. Scenariusz ten wydawał się na tyle logiczny i prawdopodobny, iż nie sposób było zaprzeczać jego ewentualnej realizacji. Równocześnie jeśli Feldman chciał pozyskać przychylność pruskiego polityka, musiał znaleźć rozwiązanie, które zadowoliłoby jego rozmówcę. Jako ewentualny środek zaradczy wymienił więc „plan komasacji narodowej”1481. Cóż to miało oznaczać? Nie można tego powiedzieć z całą pewnością, ale wysoce prawdopodobne jest, że w rozmowie tej wysłannik NKN skłonny był zaakceptować konieczność pojawiającego się w Niemczech postulatu wysiedlenia ludności polskiej z poznańskiego. Wydaje się, że nie należy tego traktować, jako elementu rzeczywistych poglądów Wilhelma Feldmana, niemniej pokazuje to, na jak wielkie kompromisy musiał się on godzić, jeśli w ogóle chciał toczyć w państwie Hohenzollernów rozmowy polityczne. Pomimo wszystkich tych trudności Wilhelm Feldman trwał na swoim stanowisku i co ciekawe, przebywał z misją w Niemczech do maja 1918 r., tak więc działał w Berlinie jeszcze po likwidacji Komitetu. Wyjechał stamtąd dopiero na wyraźne żądanie władz niemieckich po publikacji listu otwartego, w którym piętnował pokój brzeski1482. 1482 PSB, t. VI, pod red. W. Konopczyńskiego, Kraków 1946, s. 396-404. 1483 T.S. Grabowski (opr.), Ankieta bułgarska w sprawie polskiej (1915-1916), Piotrków 1917, s. V; ANK, NKN, teczka 28, k. 39. 1484 Ibidem, teczka 17, k. 161. 1485 Ibidem, teczka 26, k. 34. 1486 Ibidem, teczka 17, k. 161. 5.3. Bułgaria i Turcja Wydaje się, że na znacznie korzystniejsze warunki akcja zagraniczna NKN trafiła na terenie Bułgarii. Choć dla tamtejszego społeczeństwa sprawa polska stanowiła kwestię niemal zupełnie abstrakcyjną, od samego początku wojny działali w Sofii polscy publicyści, w tym Jan Grzegorzewski oraz Wanda Zembrzuska, którzy poruszali tematykę związaną m.in. z Legionami1483. Funkcjonowało tam także biuro prasowe, złożone początkowo z samych Bułgarów – rzeczników zbliżenia obu narodów. Na jego czele stał profesor Bogdan Penew, który już w okresie przedwojennym położył pewne zasługi dla upowszechniania polskiej kultury1484. Działalność wszystkich tych osób nie miała charakteru politycznego, niemniej jednak stanowiła doskonałe przygotowanie pod właściwą akcję NKN, tym bardziej, że wspomniana publicystka Wanda Zembrzuska zerwała swoje kontakty z Narodową Demokracją, przestała wysyłać korespondencję do „Gazety Warszawskiej” i jednoznacznie poparła linię reprezentowaną przez krakowski komitet1485. Akcja polityczna z prawdziwego zdarzenia wiązała się jednakże z przybyciem doktora Tadeusza Stanisława Grabowskiego, polskiego slawisty, doskonałego znawcy stosunków bałkańskich oraz urlopowanego w tym celu oficera Legionów1486. Właściwie można powiedzieć, że cała bułgarska misja NKN była od początku do końca jego dziełem. W lutym 1915 r. osobiście zgłosił się on do Departamentu Wojskowego z propozycją przeprowadzenia w rozmaitych krajach słowiańskich, głównie bałkańskich, szeroko zakrojonej akcji propagandowej na rzecz popularyzacji Polski oraz Legionów. Grabowski dysponował zresztą nie tylko samą ideą, ale też i konkretami – udało mu się nawiązać kontakt z wieloma publicystami, a także redakcjami czasopism w Czechach, na Słowacji, w Łużycach, Słowenii oraz Chorwacji1487. Największe znaczenie miała mieć jednak misja w Bułgarii. Osoby biorące udział w tym przedsięwzięciu miały wygłaszać odczyty, wydawać broszury, rozmawiać z przedstawicielami prasy oraz polityki, a także brać udział w upamiętnianiu wydarzenia historycznego, które jako jedno z nielicznych wiązało Polskę z Bułgarią, czyli bitwy pod Warną1488. W planach Grabowskiego to właśnie w Bułgarii powstać miała placówka oddziałująca na całe Bałkany – nie tylko na południową słowiańszczyznę, ale też i na Rumunię, gdzie zamierzał zresztą wydawać specjalny biuletyn w języku francuskim1489. 1487 Ibidem, teczka 28, k. 35. 1488 Ibidem, k. 11. 1489 APK, NKN, teczka 17, s. 9-13, 35-40. 1490 ANK, NKN, teczka 28, k. 36-39. 1491 Ibidem, k. 89. 1492 T.S. Grabowski (opr.), Ankieta bułgarska…, s. XIII. 1493 BJ, Papiery Stanisława Kota. Biuro prasowe w Sofii (sygn. rękopisu: 102/83). Co ciekawe, przekonanie kierownictwa NKN o potrzebie rozpoczęcia misji bułgarskiej zajęło kilka miesięcy, Grabowski do końca narzekał zresztą, że krakowski Komitet nie przywiązuje do niej zbyt wielkiej wagi1490. Być może ostatecznym argumentem, który przekonał Prezydium były napływające z Sofii informacje o wzmożonej aktywności na tym terenie Narodowej Demokracji. Ostatecznie udało się więc uzyskać zgodę. 15 lipca 1915 r. do Bułgarii osobiście udał się Grabowski, zaś po blisko dwóch miesiącach prac przygotowawczych, w dniu 10 września 1915 r. rozpoczęła swoje funkcjonowanie placówka NKN, występująca oficjalnie jako Ekspozytura Biura Prasowego w Sofii1491. Pracowali w niej. rzecz jasna nie na stałe, ale dorywczo, zarówno Polacy, jak i Bułgarzy, m.in. honorowym przewodniczącym został prof. Bogdan Panew. Łącznie placówka liczyła 20 osób. Tadeusz Stanisław Grabowski pracował w sposób niezwykle energiczny. Pomimo wielu trudności, spowodowanych choćby faktem, iż po rozpoczęciu wojny bułgarsko-serbskiej większość współpracowników ekspozytury NKN została powołana do armii, udało się w latach 1915-1916 opublikować w prasie około 500 artykułów poruszających sprawę polską1492. Grabowski narzekał wprawdzie, że są to zazwyczaj materiały o bardzo małej objętości, ale ich liczba i tak zasługuje na uwagę. Opublikowano też kilka broszur i książek, które przybliżały Bułgarom Polskę oraz kwestię jej niepodległości. Placówka wydawała też czasopismo „Biuletyn Polski”, które ukazywało się jeszcze w grudniu 1917 r.1493. Bardzo ciekawą inicjatywę podjęto też w październiku 1915 r., kiedy to opracowano specjalną ankietę, zawierającą szereg bardzo konkretnych, odnoszących się do sprawy polskiej pytań. Pytano m.in., czy naród polski ma prawo do samodzielnego, prawno-państwowego bytu oraz jaki jest najkorzystniejszy sposób rozwiązania kwestii polskiej1494? Została ona rozprowadzona pośród przedstawicieli bułgarskich elit intelektualnych i politycznych. W ten niekonwencjonalny, jak na owe czasy sposób, skłaniano ich do krótkiego choćby zastanowienia się nad sprawą polską. Warto nadmienić, że placówka NKN zorganizowała też w Sofii dwie wystawy ukazujące Legiony Polskie. Należy zauważyć, że w Bułgarii nie wystąpiły też elementy, które tak bardzo utrudniały akcję NKN w Niemczech. Z poselstwem austro-węgierskim Grabowski pozostawał w stałym kontakcie oraz dobrych stosunkach, co wynikało najprawdopodobniej z faktu, że ambasadorem monarchii był w tym czasie… Adam hr. Tarnowski. 1494 T.S. Grabowski (opr.), s. 6-7. 1495 ANK, NKN, teczka 17, k. 161. 1496 Ibidem. Najprawdopodobniej zamysły te dotyczyły utworzenia związanych z armią bułgarską oddziałów macedońskich walczących przeciwko Serbii. 1497 ANK, NKN, teczka 17, k. 161. 1498 ANK, NKN, teczka 28, k. 104. 1499 ANK, NKN, teczka 17, k. 161. Działalność ośrodka NKN przyniosła też wymierne efekty polityczne, skoro, jeśli wierzyć sprawozdaniu z akcji zagranicznej z początku 1917 r., tamtejszy rząd podnosił sprawę polską w rozmowach z Niemcami, stawiając jej rozwiązanie jako jeden z warunków zachowania przyjaznych stosunków między państwami1495. Ciekawą może być również informacja, iż premier Bułgarii – Wasyl Radosławow – osobiście interesował się koncepcją Legionów, rozważając organizację analogicznych jednostek na terenie Macedonii1496. Pomimo tych wyjątkowo dobrych, w porównaniu z innymi placówkami, rezultatów, nie sposób nie zgodzić się z kierownictwem NKN, że obszar ten posiadał raczej drugorzędne znaczenie polityczne. Zupełnie inaczej sytuacja rozwijała się na terenie Turcji. Nie powstało tutaj ani przedstawicielstwo, ani biuro prasowe, nie przybył również do tego kraju żaden oficjalny delegat, NKN korzystał natomiast z usług inżyniera Maciejewskiego, któremu z niejasnych przyczyn („braku osobistych warunków”) nie udzielono jednak prawa reprezentacji1497. Najprawdopodobniej ta rezerwa ze strony kierownictwa NKN wynikała ze złego stanu zdrowia Maciejowskiego oraz jego bardzo ograniczonych możliwości materialnych. Jak donosił utrzymujący z nim kontakt Tadeusz Stanisław Grabowski, działał on jednak w sposób niezwykle rzetelny, uczciwy i z wielkim zaangażowaniem1498. Posiadał on pewne zaufanie władz tureckich i możliwości oddziaływania na prasę, prowadził również działalność pośród jeńców wojennych polskiego pochodzenia1499. Udało mu się opublikować 32 artykuły o tematyce polskiej w prasie tureckiej i ponad 100 w czasopismach niemiecko i francuskojęzycznych, wreszcie 23 teksty w prasie żydowskiej i ormiańskiej. Do centrali NKN ponad 20 razy przesyłał też szersze referaty i omówienia prasy tureckiej. Podstawowy problem w działalności na terenie Turcji polegał jednak na tym, iż tutejszy rząd stał na stanowisku jednoznacznie proniemieckim, w związku z czym nie zezwalał na jakąkolwiek szerszą polską akcję polityczną1500. Turcy posunęli się nawet do tego, iż wszelkie pisma dotyczące sprawy polskiej poddane zostały niemieckiej cenzurze1501. NKN rozważał możliwość wysłania do Turcji doktora Olgierda Górki, legionisty, a przy tym władającego wschodnimi językami orientalisty z Uniwersytetu Lwowskiego. Zamiar ten został zrealizowany w 1917 r., nie wydaje się jednak, aby jego przyjazd wiele zmienił1502. W obliczu nieustannego i bardzo poważnego zagrożenia ze strony państw koalicji uzależnienie Turcji od pomocy Niemiec stanowiło okoliczność raczej nie do przezwyciężenia. 1500 Ibidem. 1501 Ibidem. 1502 Polski Słownik Biograficzny, t. VIII/1, pod red. K. Lepszego, Wrocław-Kraków-Warszawa 1959, s. 414. 1503 Dotyczyło to zarówno koncepcji przewidujących emancypację Polaków, jak i narodów południowosłowiańskich, zob. I. Lukinich, Stanowisko rządu węgierskiego…, s. 627; H. Batowski, Rozpad Austro-Wegier…, s. 232. 5.4. Węgry Omawiając akcję zagraniczną Naczelnego Komitetu Narodowego należałoby też wspomnieć o działalności, jaką organizacja podjęła na Węgrzech. Formalnie rzecz biorąc kierunek ten trudno określać jako zagraniczny, niemniej jednak aktywność polityków oraz przedstawicieli Komitetu na tym terenie wykazywała wiele podobieństw do akcji prowadzonej w placówkach poza terytorium monarchii austro-węgierskiej. Stanowisko rządu węgierskiego stanowiło w pierwszych tygodniach wojny bodaj najważniejszą przeszkodę w realizacji koncepcji austro-polskiej. Stąd też Węgry były dla NKN problem niezwykle istotnym, a przy tym delikatnym. Sprawa wydawała się o tyle trudna, że stosunek premiera Tiszy do wszelkich trialistycznych, czy też nawet subdualistycznych pomysłów, przez kolejne miesiące i lata pozostawał niezmiennie negatywny1503. Stąd też świadomość, że wpływanie na zmianę węgierskiego stanowiska może następować niejako oddolnie - poprzez oddziaływanie na elity i społeczeństwo - rodziła się stosunkowo powoli. Decyzję o pierwszej próbie nawiązania bezpośredniego kontaktu z Węgrami NKN podjął 23 listopada 1914 r., kiedy postanowiono wysłać do Budapesztu członka prezydium Komitetu Ludomiła Germana. Celem jego misji pozostawało zbadanie nastawienia sfer rządowych oraz prasy dla sprawy polskiej, a także poinformowanie węgierskich elit o działalności NKN i funkcjonowaniu Legionów Polskich1504. German rzeczywiście udał się do Budapesztu, gdzie w dniach 11-13 grudnia odbył szereg rozmów, m.in. z burmistrzem miasta, a także z baronem Albertem Nyárym, prezesem Klubu Węgiersko-Polskiego. Poza doraźnymi konsultacjami politycznymi wizyta ta nie zapoczątkowała jednak jakiejś konsekwentnej, regularnej działalności NKN na terenie Węgier. 1504 ANK, NKN, teczka 17, s. 225. 1505 J. Sibora, Narodziny polskiej dyplomacji…, s. 108-109. 1506 ANK, NKN, teczka 2, k. 36-38, Protokół z posiedzenia plenarnego NKN z 2.01.1915 r. 1507 J. Sibora, Narodziny polskiej dyplomacji…, s. 109. Tego rodzaju akcję zapoczątkowało dopiero w roku następnym Biuro Prasowe Departamentu Wojskowego, którego przedstawiciel, historyk Jan Dąbrowski, najpierw nawiązał z węgierską prasą kontakty „na odległość”, zaś w dniach 1-7 marca 1915 r. udał się Budapesztu osobiście. Próbował on nawiązywać dalsze kontakty w miejscowych dziennikach, publikować artykuły informujące o Legionach Polskich i NKN, jednak ze zdziwieniem skonstatował, że nie działał na tym terenie sam. Otóż dokładnie w tym samym czasie swojego przedstawiciela, Jana Frylinga, wysłało do Budapesztu wiedeńskie Biuro Prasowe NKN1505. Obaj działacze wchodzili sobie w drogę, przekazując budapesztańskim redakcjom bardzo podobne materiały. Świadczy to o tym, że w okresie wiedeńskim NKN, kiedy akcja zagraniczna dopiero się właściwie zaczynała i nie była jeszcze odgórnie koordynowana przez Sekretariat Generalny, poszczególne agendy Komitetu działały w znacznej mierze na własną rękę. W tym kontekście łatwiej zrozumieć oskarżenia, jakie na zebraniach Prezydium NKN niejednokrotnie padały pod adresem Sikorskiego oraz Departamentu Wojskowego – w tym także dotyczących jego Biura Prasowego1506. Być może ta niefortunna historia, a być może generalny rozwój akcji zagranicznej NKN pod kierunkiem Sekretariatu Generalnego doprowadziły do podjęcia decyzji o zorganizowaniu w Budapeszcie stałej placówki NKN. Kierować nią miał niezależnie dotychczas działający publicysta Tadeusz Stamirowski, a referentem prasowym został wspomniany już Jan Dąbrowski. Zadaniem placówki pozostawało utrzymywanie kontaktów z elitami politycznymi, oddziaływanie na prasę oraz przekazywanie samemu NKNowi raportów na temat sytuacji politycznej na Węgrzech1507. Delegatura w Budapeszcie działała w sposób dość specyficzny. Skupiała się mianowicie na różnego rodzaju akcjach politycznych, w mniejszym zaś stopniu realizowała przedsięwzięcia typowe dla placówek NKN w innych krajach, jak choćby utrzymywanie regularnych stosunków z prasą1508. Wpływać mógł na to fakt, że nie najlepiej układały się w delegaturze stosunki personalne pomiędzy Stamirowskim oraz Dąbrowskim. Jeszcze bardziej istotne wydaje się jednak, że przedstawiciele NKN w sposób ewidentny żywili nadzieję, że na stanowisko Węgier wobec sprawy polskiej najlepiej jest wpłynąć poprzez współdziałanie z przeciwną premierowi opozycją, która w ramach prowadzonej z rządem walki politycznej podnieść miała kwestię realizacji koncepcji austro-polskiej. Szczególne wrażenie musiał zrobić na delegatach artykuł, jaki we wrześniu 1915 r. opublikował w „Neue Freie Presse” Juliusz Andrassy, przywódca węgierskiej Partii Konstytucyjnej, w którym w zdecydowany sposób opowiadał się on za realizacją koncepcji utworzenia z Królestwa Polskiego oraz Galicji nowego państwa polskiego1509. Tym bardziej skłoniło to delegatów do przyjęcia, że kluczem do zmiany węgierskiego stanowiska jest właśnie polityka. 1508 Nie oznacza to bynajmniej, że kontaktów z prasa w ogóle nie było. Podtrzymywać się je starał głównie Jan Dąbrowski, wysyłając do budapesztańskich czasopism informacje o Legionach, a także, co bardzo ciekawe, zdjęcia, ANK, NKN, teczka 918, bez numeracji, Akcja zagraniczna Biura Prasowego Departamentu Wojskowego. 1509 I. Lukinich, Stanowisko rządu węgierskiego…, s. 626. 1510 ANK, NKN, teczka 2, k. 322, Protokół z posiedzenia plenarnego NKN z 2.05.1916 r. 1511 Ibidem, k. 324. 1512 J. Sibora, Narodziny polskiej dyplomacji…, s. 113. Plan ten realizowany był w szczególności poprzez dwa przedsięwzięcia. Po pierwsze, delegaci NKN objeżdżali poszczególne komitaty i przekonywali lokalne władze oraz zgromadzenia do przyjmowania uchwał o popieraniu przez nie idei utworzenia samodzielnego państwa polskiego. Od września 1915 r. do stycznia 1916 r. udało się doprowadzić do przyjęcia około 30 takich deklaracji, domagających się „prawa swobodnego bytu dla Polaków lub w ogóle sprawiedliwego załatwienia sprawy polskiej”1510. Miały one stanowić miały formę dodatkowego nacisku na rząd. Kolejną inicjatywą delegatów NKN było z kolei zorganizowanie wielkiego spotkania parlamentarzystów polskich i węgierskich, na którym planowano podjąć próbę uzgodnienia jakiegoś wspólnego stanowiska. Z analogicznym pomysłem wystąpił Teodor Batthyány, przywódca innego opozycyjnego stronnictwa, Partii Niezawisłości, który wprost mówił o potrzebie przeprowadzenia w sprawie polskiej rodzaju konferencji, z udziałem Koła Polskiego, NKN oraz przedstawicieli Królestwa1511. Pomimo tego poparcia postulowane obrady nigdy nie doszły do skutku. Po niepowodzeniu tego przedsięwzięcia działalność ośrodka stopniowo zamierała. Jeszcze kilkukrotnie podejmowano wprawdzie próby jej ożywienia, jednak poza zupełnie jednostkowymi wydarzeniami, jak utworzenie w lipcu 1917 r. nowego Zawiązku Przyjaciół Polski, nic konkretnego nie udało się już przedsięwziąć1512. 5.5. Szwajcaria W sposób najbardziej nieskrępowany akcja zagraniczna NKN mogła rozwijać się w państwach neutralnych, nic więc dziwnego, iż to właśnie na ich terenie zataczała ona najszersze kręgi. Z krajów europejskich na czoło tego rodzaju działalności zdecydowanie wysuwała się Szwajcaria, tradycyjnie stanowiąca dla polskich działaczy bezpieczny i przyjazny azyl, ale też forum zaciętej walki politycznej pomiędzy poszczególnymi obozami emigrantów1513. Pierwsze biuro NKN w tym kraju powstało już w 1914 r. w Rapperswilu, później przeniesione częściowo do Berna. Wkrótce pomiędzy obydwoma ośrodkami ukształtował się pewnego rodzaju podział zadań. Biuro w Bernie odpowiedzialne było za akcję informacyjno-propagandową na obszarze samej Szwajcarii, jak również nieoficjalne kierowanie poczynaniami wysłanników NKN w większości europejskich państw obu walczących ze sobą przymierzy, oddział w Rapperswilu utrzymywał natomiast kontakty i wysyłał publikacje do państw pozaeuropejskich, w tym przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych, a także do Rosji1514. Szczególnie warty odnotowania wydaje się wspomniany fakt koordynowania działalności emisariuszy w wielu krajach przez Berno, choć formalnie podporządkowani byli oni przecież centrali Komitetu w Krakowie. Ta osobliwa sytuacja wiązała się jednak z faktem, iż paradoksalnie w neutralnej Szwajcarii, nie zaś w austriackiej Galicji, Naczelny Komitet Narodowy posiadał pełną swobodę działania i faktyczną niezależność od swoich habsburskich protektorów. Drugim powodem takiego stanu rzeczy była również geograficzna bliskość Francji oraz Włoch – dwóch ważnych państw Ententy, na terenie których NKN, jako struktura powstała pod kontrolą władz Austro-Węgier, nie mógł prowadzić oficjalnej działalności. Koniecznym stało się wobec tego wysyłanie tajnych emisariuszy, zaś ich pracę w sposób najbardziej skuteczny można było koordynować z nieodległej Szwajcarii. 1513 Szerzej o rywalizacji polskich działaczy na terenie Szwajcarii, J. Pajewski, Wokół sprawy polskiej. Paryż-Lozanna-Londyn 1914-1918, Poznań 1970, s. 11-105; H. Florkowska- Frančić, Polacy w Szwajcarii w czasie I wojny światowej, [w:] Polonia wobec niepodległości Polski w czasie I wojny światowej, pod red. H. Florkowskiej-Frančić, M. Frančića, H. Kubiaka, Wrocław 1979, s. 181-194. 1514 ANK, NKN, teczka 17, k. 162. 1515 Michał Jan Rostworowski, prawnik, profesor UJ, w Szwajcarii przebywał od lipca 1916 r. do listopada 1918 r. Niezwykle aktywny, nie tylko działał na rzecz orientacji austro-polskiej, ale też wyrobił sobie kontakty w kręgu przedstawicieli Ententy. Po likwidacji NKN nadal przebywał w Szwajcarii, okresowo uczestnicząc jednakże w pracach Komisji Sejmowo-Konstytucyjnej Tymczasowej Rady Stanu. Od czerwca 1918 r. oficjalny Od lipca 1916 r. głównym przedstawicielem NKN na tym terenie był profesor Michał Rostworowski, który wypracował bardzo dobre kontakty ze szwajcarską prasą oraz z przedstawicielami innych państw, w tym – co ciekawe – Ententy1515. Potrafił on też „przedstawiciel dyplomatyczny Polski w Szwajcarii”, zatwierdzony przez Radę Regencyjną Królestwa Polskiego, PSB, t. XXXII, pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków 1989-1991, s. 221-224. 1516 Erazm Piltz przebywając Szwajcarii angażował się zarówno w przedsięwzięcia polityczne, stojąc jednoznacznie po stronie państw koalicji, jak i neutralne, np. Komitet Generalny Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce w Vevey. Prezesurę Agencji w Lozannie złożył w początkach 1916 r. na ręce Mariana Seydy, aby nie narażać całej instytucji na formułowany pod jego adresem zarzut rusofilstwa, zob. PSB, t. XXVI/1, pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1981, s. 293-298. 1517 ANK, NKN, teczka 17, k. 162. 1518 Ibidem, s. 163; Antoni Osuchowski - adwokat, działacz społeczno-oświatowy oraz narodowy na Śląsku Cieszyńskim, Warmii i Mazurach - przybył do Szwajcarii na skutek namowy Henryka Sienkiewicza, którego spotkał w Wiedniu. Przez cały czas funkcjonowania Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce spoczywał na nim główny ciężar prac organizacyjnych. W czerwcu 1918 r. powrócił do Warszawy, gdzie kontynuował działalność opiekuńczą, zob. PSB, t. XXIV, pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1979, k. 594-601. utrzymywać zupełnie poprawne, momentami nawet przyjazne stosunki z placówkami dyplomatycznymi państw centralnych - zarówno Austro-Węgier, jak i Niemiec, utrzymując równocześnie niezależność i skutecznie hamując ich zapędy do kontrolowania działalności przedstawicieli NKN. Prawdziwy konflikt przyszło jednak delegatom Komitetu toczyć nie tyle z siłami „obcymi”, co raczej rodzimymi, polskimi, przede wszystkim w postaci wszelkiej maści zwolenników Rosji oraz stronników Romana Dmowskiego - największego i śmiertelnego wroga linii politycznej reprezentowanej przez Naczelny Komitet Narodowy. Spośród nich na terenie Szwajcarii wyróżniała się szczególnie Agencja Prasowa w Lozannie, kierowana przez Erazma Piltza1516. Według doniesień emisariuszy NKN dysponowała ona dużymi środkami materialnymi i w walce z opcją austro-polską nie przebierała w środkach, o czym świadczą argumenty, które jakoby miała stosować - rozgłaszała m.in., zarówno zresztą w Europie, jak i w Ameryce, iż Legiony są już kompletnie rozbite1517. Pokazuje to, że u znacznej części polskiej emigracji przedsięwzięcie legionowe bynajmniej nie budziło pozytywnych emocji, co więcej - otwarcie życzono mu niepowodzenia. Dla zagorzałych zwolenników oparcia się na Rosji, osób zorientowanych jednoznacznie antyniemiecko lub po prostu wyznawców idei narodowej reprezentowanej przez Romana Dmowskiego, Legiony i NKN nigdy nie przestały być formą realizacji polityki państw centralnych. O tym, jak ważnym forum dyskusji była Szwajcaria, świadczy fakt, że niezależnie od wyraźnie określonych politycznie opcji emigracyjnych, działały tam środowiska, które starały się zachować polityczną neutralność. Należał do nich utworzony w 1915 r. Komitet Ratunkowy w Vevey, kierowany najpierw przez Henryka Sienkiewicza, zaś po jego śmierci w 1916 r. przez Antoniego Osuchowskiego1518. Do Komitetu należeli też początkowo nie angażujący się politycznie Ignacy Jan Paderewski, Władysław Mickiewicz oraz Szymon Askenazy. Postawili sobie oni za cel organizowanie przede wszystkim materialnej pomocy dla zniszczonej przez działania wojenne Polski. Emisariusze NKN skrupulatnie odnotowali, że członkowie Komitetu Ratunkowego z entuzjazmem przyjęli wydanie aktu 5 listopada 1916 r. Można zatem przypuszczać, że środowisko to było nieustannie monitorowane przez zwolenników opcji habsburskiej, którzy z nadzieją wypatrywali najmniejszych nawet oznak przejścia na ich stronę posiadającej w końcu spory prestiż organizacji humanitarnej. Oprócz tego funkcjonowała na terenie Szwajcarii grupa skupiona wokół stowrzyszenia La Pologne et la guerre, do której należały osoby takie jak Jan Kucharzewski oraz ksiądz Jan Gralewski1519. Grupa ta koncentrowała się na przybliżaniu zachodniemu czytelnikowi problematyki polskiej, szczególnie w kontekście toczących się na jej terenie zmagań wojennych1520. Podobnie, jak w przypadku Komitetu Ratunkowego, również to środowisko stało się przedmiotem intensywnych działań emisariuszy NKN, którzy konsekwentnie twierdzili, iż zajmuje ono pozycje niepodległościowe i antyrosyjskie, a wiec generalnie znajduje się w orbicie wpływów krakowskiego komitetu1521. 1519 ANK, NKN, teczka 17, k. 163. 1520 W swoich licznych pismach stowarzyszenie La Pologne et la Guerre starało się udowodnić, że niepodległość Polski stanowi warunek pokoju w Europie, zob. PSB, t. XVI, pod red E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1971, s. 58-61; t. VIII, Wrocław-Kraków-Warszawa 1959-1960, s. 538-540. 1521 ANK, NKN, teczka 17, k. 163. 1522 Ibidem. 1523 Ibidem. 5.6. Kraje Europy Północnej (Szwecja, Dania, Holandia) Podobna specyfika, polegającą z jednej strony na bardzo intensywnej działalności informacyjnej, z drugiej zaś na bezpardonowej walce pomiędzy dwoma podstawowymi, polskimi opcjami politycznymi, cechowała akcję NKN w neutralnych krajach skandynawskich. W Szwecji reprezentantem Komitetu był dr Stanisław Wędkiewicz, który w opinii krakowskiej centrali Komitetu doskonale panował nad „miarodajną prasą szwedzką” oraz prowadził szeroką agitację pośród miejscowych parlamentarzystów, naukowców, a także episkopatu1522. Z punktu widzenia NKN najważniejsze wydawało się jednak to, iż skutecznie zwalczał on akcję moskalofilską oraz nawiązywał kontakty ze zdecydowanie antyrosyjską emigracją fińską1523. Nie oznacza to jednak, iż jego wysiłki uwieńczone zostały pełnym sukcesem – znaczna część szwedzkiej emigracji trwała bowiem na pozycjach sprzyjających Rosji, natomiast najwięcej Polaków było po prostu niezdecydowanych. Przykładem takiego podejścia może być biuro „Polonia” skupiające takie osoby jak profesor Antoni Bolesław Dobrowolski oraz hrabina Julia Maria Ledóchowska – usposobione z jednej strony antyrosyjsko, zaś z drugiej strony nie potrafiące przełamać niechęci do Niemców1524. Ilustruje to niezwykle skomplikowaną sytuację emisariuszy NKN, którzy nieustannie narażali się na argument wspierania polityki Niemiec, przez co nigdy nie byli w stanie do końca przekonać do swojego programu najbardziej niepodległościowo nastawionych Polaków. W Szwecji z całą mocą ujawnił się także innego rodzaju problem – austriacka cenzura, konfiskująca znaczną część przesyłanych z centrali materiałów1525. Okazało się, że niezwykle ułatwiająca codzienne funkcjonowanie współpraca emisariuszy z poselstwem państwa Habsburgów miała swoją cenę. Wynikało to najprawdopodobniej z nacisków przedstawicieli Niemiec, którzy w opinii członków NKN stracili monopol na informowanie szwedzkiej opinii publicznej na temat wydarzeń w Polsce1526. Do trudnej rywalizacji z innymi polskimi ośrodkami oraz braku zaufania ze strony większości emigrantów dochodziło zatem nieustanne borykanie się z niejednoznaczną postawą austriackich protektorów oraz konkurowanie z przekazem niemieckim. Sytuacja ta stanowi chyba kwintesencję problemów akcji zagranicznej NKN i rodzi uzasadnione pytanie, czy w tych okolicznościach w ogóle można było coś ugrać? 1524 Julia Maria Ledóchowska, znana też pod zakonnym imieniem Urszula, przebywając w czasie pierwszej wojny światowej w Szwecji, na stale współpracowała z Generalnym Komitetem Pomocy Ofiarom Wojny w Vevey i prowadziła ożywioną działalność propagującą polską historię i kulturę, zob. APK, NKN, teczka 49 (mikrofilm 100.235/I), s. 84-85; PSB, t. XVI, pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1971, s. 618-619. 1525 ANK, NKN, teczka 17, k. 163. 1526 Ibidem. 1527 ANK, NKN, teczka 49 (mikrofilm 100.235/I), k. 121. W sposób analogiczny działalność NKN rozwijała się na terenie Danii. Wprawdzie nie powstało tutaj oficjalne przedstawicielstwo Komitetu, niemniej jednak dość dużą aktywność wykazywał Józef Karasiewicz, wysłany, co ciekawe, nie przez NKN, a przez Komitet Obrony Narodowej w Ameryce1527. Utrzymywał on intensywną korespondencję zarówno z Polakami w USA, jak i z Krakowem. Szczególne znaczenie miało przysyłanie przez niego gazet i materiałów wydawanych przez adwersarzy z obozu prorosyjskiego, dzięki czemu wiemy sporo na temat ich akcji na terenie Danii. Najszerzej zakrojone działania prowadził na tym polu przydzielony do rosyjskiego attaché polski oficer o nazwisku Szyszkowski, zajmujący się akcją tak propagandową, jak i szpiegowską. Ciekawą postacią w tym nurcie był również prowadzący od 1915 r. inne prorosyjskie centrum informacyjne Jan Jakub Kowalczyk, występujący również pod pseudonimem Juranek – Polak z zaboru pruskiego, według informacji przedstawiciela NKN zmuszony stamtąd uciekać za nadużycia. Jak podają dokumenty NKN ów wyraźnie znienawidzony przez Komitet osobnik był „specjalistą od fałszowania informacji o stanie kraju dla Ameryki i dzienników polskich”1528. Wiele wskazuje na to, iż wyszedł on zwycięsko z rywalizacji z emisariuszem opcji austro-polskiej o wpływy polityczne w Danii, gdyż po wojnie został pierwszym konsulem odrodzonej Rzeczpospolitej w tym skandynawskim kraju1529. Podobnie jak Szyszkowski korzystał on ze wsparcia dyplomatycznego Rosjan. Zabrakło tego Karasiewiczowi, którego Austriacy w żaden sposób nie chcieli popierać1530. 1528 ANK, NKN, teczka 17, k. 164; teczka 49, k. 919; Jan Jakub Kowalczyk wydawał m.in. pismo Polak w Danii, napisał też w 1917 r. broszurę o zaborze pruskim Prussian Poland, PSB, t. XIV, pod red. E. Rostworowskiego, Wrcocław-Warszawa-Kraków 1968, s. 516-517. 1529 ANK, NKN, teczka 17, k. 164. 1530 Ibidem. 1531 Ibidem; J.M. Włodek, Jan Włodek. Legionista, dyplomata, uczony, Kraków 2009, s. 43-47. 1532 ANK, NKN, teczka 17, k. 164. 1533 Szerzej na temat udziału Polonii w rozwoju sprawy polskiej, M.M. Drozdowski, Działalność Polonii amerykańskiej w walce o niepodległość Polaki w latach 1910-1918, [w:] Polonia wobec niepodległości…, s. 63-87. 1534 A. Walaszek, Polscy robotnicy, praca i związki zawodowe w Stanach Zjednoczonych Ameryki 1880-1922, Wrocław-Kraków 1988, s. 24. Do innego neutralnego kraju europejskiego - Holandii - udał się natomiast z misją NKN urlopowany oficer legionów, dr Jan Włodek1531. Również on nie posiadał uznania placówek dyplomatycznych Austro-Węgier, w związku z czym borykać się musiał z wielkimi problemami w zakresie przesyłania i otrzymywania z kraju listów oraz wszelkich materiałów informacyjnych, które nie tylko nie mogły korzystać z kanałów dyplomatycznych, ale często wpadały w ręce austriackiej cenzury i były przez nią zatrzymywane. Równocześnie na terenie Holandii prowadzona była przez niejakiego Gargasa akcja informacyjna o charakterze germanofilskim, w pełni wspierana przez poselstwo Niemiec1532. I tutaj czynnikiem, który w największym stopniu komplikował rozwinięcie działalności przez NKN była zatem nieprzychylna postawa przedstawicieli państw centralnych. 5.7. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej Dla Naczelnego Komitetu Narodowego zupełnie wyjątkowe znaczenie posiadało rozpoczęcie działalności na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej1533. Emigracja polska w tym kraju znacznie przekraczała liczebnie jakąkolwiek inną grupę wychodźstwa na świecie. Szacuje się, iż do 1914 r. z ziem polskich przyjechało do USA nawet do 4 mln osób1534. Oczywiście nie wszystkich tych imigrantów uznawać można za etnicznych Polaków – ok. 30% przybyszów stanowiły osoby pochodzenia żydowskiego, z których tylko część czuła jakiś związek z polskością. W wielu przypadkach ciężko też przeprowadzić wyraźne rozgraniczenie pomiędzy Polakami i Ukraińcami lub Polakami i Niemcami, nie mówiąc już o tym, że wielu imigrantów nie posiadało wyrobionej żadnej tożsamości narodowej. Niemniej jednak, nawet jeśli uwzględnić wszystkie te zastrzeżenia, polska grupa etniczna w USA była nieporównywalna z żadną inną na kuli ziemskiej, poza krajem rodzinnym oczywiście. Wziąć też trzeba pod uwagę, że chociaż przeważającą większość przybyszów stanowiły osoby pochodzenia chłopskiego, podejmujący jako niewykwalifikowana siła robocza najgorzej płatne prace, po pewnym czasie siła ekonomiczna Polonii była jednak poważna, szczególnie w porównaniu z warunkami, jakie panowały w kraju. Stąd też walka o poparcie Amerykanów polskiego pochodzenia stanowiła jedną z kluczowych kwestii w działalności zagranicznej polskich opcji politycznych. Opinia o USA, jako o najważniejszym źródle finansowania akcji antyrosyjskich, wielokrotnie przewija się również w dokumentach NKN1535. 1535 ANK, NKN, teczka 17, s. 165. 1536 W. Zachariasiewicz, Etos niepodległościowy Polonii amerykańskiej, Warszawa 2005, s. 96. 1537 Ibidem, s. 93. 1538 Ibidem, s. 97. 1539 zob. A. Brożek, Polonia amerykańska 1854-1939, Warszawa 1977, s. 59-83. 1540 W. Zachariasiewicz, Etos niepodległościowy…, s. 102. Podejmując działalność na terenie Stanów Zjednoczonych, krakowski Komitet musiał wziąć pod uwagę fakt, że życie tamtejszej Polonii organizowane było przez kilka dużych, czesiowo zaangażowanych już politycznie organizacji.Najstarszą z nich stanowiło Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie (ZPRK), powstałe w 1873 r. i funkcjonujące przede wszystkim jako organizacja samopomocowa, grupująca jednak osoby o wyraźnie konserwatywnych, przede wszystkim katolickich, zapatrywaniach1536. Niezależnie od niego w 1880 powstał Związek Narodowy Polski, działający na podobnej zasadzie jak ZPRK, a więc poprzez wspieranie powstawania parafii, domów Polonii, szkół polskich, rozmaitych inicjatyw kulturalnych oraz akcji młodzieżowych1537. Członkami tej organizacji były jednak osoby o bardzo różnych światopoglądach i postawach politycznych, przez co otwarta była ona na rozmaite wpływy, również socjalistyczne. Liczba członków wynosiła na początku XX w. ok. 100 tys.1538. Obie główne organizacje toczyły ze sobą ostrą rywalizację, choć nie brakowało także momentów, kiedy potrafiły podjąć skuteczną współpracę1539. Warto nadmienić, iż w USA funkcjonował również prężny Związek Polek w Ameryce oraz Sokolstwo Polskie w Ameryce, datujące swoją działalność już od 1887 roku1540. Pierwsza poważniejsza aktywizacja polityczna środowisk polskich w Ameryce nastąpiła w latach 1904-1906, kiedy Polonia żywiołowo i bardzo emocjonalnie reagowała na wieści dotyczące najpierw wojny rosyjsko-japońskiej, później zaś sytuacji w kraju w czasie rewolucji 1905 r.1541. Wydawano odezwy, organizowano demonstracje i zbiórki, jednak równocześnie ujawniło się inne zjawisko, które zaciążyło na działaniach Polonii również w okresie późniejszym – pojawił się pewnego rodzaju chaos, a nawet dezinformacja, jeśli chodzi o napływające z kraju wieści, jak również nie do końca trafne interpretowanie zachodzących w Europie wydarzeń. Wszystko to powodowało, iż niejednokrotnie Polacy w Ameryce posiadali nieco inne zapatrywania na sprawę narodową, niż ich pobratymcy zamieszkujący w rodzinnym kraju i w związku z tym działania tych ostatnich nie zawsze znajdowały za oceanem zrozumienie. 1541 A. Brożek, Polonia…, s. 128-133. 1542 Ibidem, s. 134; szerzej o Komitecie Obrony Narodowej, M. Frančić, Komitet Obrony Narodowej w Stanach Zjednoczonych a obóz niepodległościowy w kraju w czasie pierwszej wojny światowej, [w:] Polonia wobec niepodległości…, s. 115-134. 1543 A. Brożek, Polonia…, s. 134. 1544 zob. A. Garlicki, Geneza…, s. 199-203; 214-220. 1545A. Brożek, Polonia…, s. 139 1546 Ibidem, s. 134; W. Zachariasiewicz, Etos niepodległościowy…, s. 97. 1547 ANK, NKN, teczka 17, k. 165. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej - 16 grudnia 1912 r. powstał w Ameryce Komitet Obrony Narodowej, co uznać można za wynik narastania napięcia międzynarodowego w okresie wojen na Bałkanach, a także powstania 10 listopada 1912 r. Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych1542. KON stanowił w istocie strukturę bardzo podobną do KSSN, a więc porozumienie wielu stronnictw, w tym socjalistów, narodowców z ZNP oraz katolików z ZPRK1543. Jak już wspominaliśmy, to właśnie KON finansował w znacznej mierze działalność galicyjskiej Komisji, rzecz jasna do czasu słynnego skandalu związanego z podróżą do kraju Adolfa Rakoczego i Antoniego Karabasza1544. Po wybuchu Wielkiej Wojny w KON dość szybko doszło do rozłamu, przede wszystkim na tle różnych koncepcji udzielenia poparcia polskim orientacjom politycznym. Większa część KON szybko opowiedziała się po stronie Naczelnego Komitetu Narodowego, co oficjalnie nastąpiło 17 września 1914 r.1545. Środowiska te, działając w znacznej mierze pod wpływem członków Sokoła oraz socjalistów, poparły zatem pośrednio państwa centralne. Zabrakło pośród nich przedstawicieli kręgów katolickich, którzy 2 października 1914 r. powołali do życia Centralny Komitet Polski w Ameryce, od 12 października działający jako Polski Centralny Komitet Ratunkowy1546. W przeciwieństwie do KON początkowo organizacja ta nie zajmowała wyraźnego stanowiska, jednakże z biegiem czasu zaczęła ujawniać zdecydowane sympatie prorosyjskie1547. Początek wojny jednak wyraźnie należał w Ameryce do opcji austriacko-niepodległościowej. Do USA już pod koniec 1914 r. przybyli delegaci NKN, w tym Feliks Młynarski i Artur Hausner, autor broszury „Emigracja Polska w Ameryce w czasie obecnej wojny”1548. Warto podkreślić, że była to jedna z pierwszych misji zapoczątkowanych przez krakowski Komitet. Najprawdopodobniej na decyzję NKN o wysłaniu za ocean swoich emisariuszy wpłynął przyjazd do Galicji z USA grupy ochotników, pragnących wstąpić do Legionów1549. O misji poinformowane było Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w którym starano się o wystawienie dla wysłanników NKN listów polecających do austro-węgierskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego w Stanach Zjednoczonych1550. Początkowo planowano wysłać do Stanów Zjednoczonych dwie niezależne misje – jedną mającą oddziaływać na Polonię oraz drugą, której celem byłoby nawiązanie stosunków z rządem amerykańskim1551. 1548 A. Brożek, Polonia…, s. 134-135; M. Zgórniak, 1914-1918. Szkice z dziejów I wojny światowej, Kraków 1987, s. 195. 1549 W. Suleja, Orientacja austro-polska…, k. 99. 1550 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 391-392, Wiener Kommissariat des Obersten Polnischen Nationalkomités, An das k.u.k. Ministerium des kgl. u. kais. Hauses in Wien, am 12. November 1914. 1551 ANK, NKN, teczka 18 (mikrofilm 100.203), k. 74-86. 1552 ANK, NKN, teczka 17, k. 165. 1553 A. Brożek, Polonia…, s. 142. 1554 Z przemówienia cenzora ZNP z 10.1915, za A. Brożek, Polonia…, s. 135. 1555 Ibidem, s. 137-138. Charakter działań podjętych przez Młynarskiego i Hausnera świadczy jednak o realizacji tylko pierwszej z tych koncepcji. Zaktywizowały one na krótki czas KON, który ze swej strony wydawał pismo: „Polish Cause”, a także utrzymywał stałe kontakty z biurem informacyjnym w Rapperswilu, a także z Józefem Karasiewiczem w Kopenhadze1552. Jednakże na przeszkodzie dla większego zaangażowania stanęła neutralność USA. W Sokolstwie znajdowało się wielu młodych ludzi przejawiających chęć poparcia Legionów, lecz udzielenie im przez władze amerykańskie zgody na wyjazd równałoby się poparciu jednej z walczących stron1553. Pomimo intensywnych działań KON, większość Polonii przybrała postawę wyczekującą, nie chcąc angażować się ani po stronie „krwiożerczych Rosjan, ani Prusaków, potomków krzyżackiego plemienia, ani obłudnej Austrii”1554. Coraz większą popularność zyskiwały sobie natomiast apolityczne akcje prowadzone przez Polski Centralny Komitet Ratunkowy. Tego rodzaju humanitarne przedsięwzięcia zdobywały również poparcie Amerykanów, w tym licznych filantropów, Senatu i prezydenta1555. Amerykańscy zwolennicy NKN szybko zorientowali się, że jest to jedyna droga, aby zyskać sobie poparcie Polonii i próbowali rozpocząć działalność w podobnym kierunku. Z inicjatywy Marceliny Sembrich-Kochańskiej 26 lutego 1915 r. zawiązał się w Nowym Jorku Komitet Pomocy dla Polski (Polish-American Relief Committee), który za pośrednictwem ambasady amerykańskiej w Wiedniu, do 16 czerwca 1915 r. przesłał Naczelnemu Komitetowi Narodowemu 90 533 koron z zastrzeżeniem, że mają być one wydane na pomoc ofiarom wojny w Polsce1556. Niewielkie kwoty wpływały też od zamieszkałych w USA osób prywatnych. Łącznie NKN otrzymał więc zza oceanu sumę prawie 94 tys. koron przeznaczoną na działalność humanitarną. Wydatkowaniem tych funduszy zajęła się specjalna komisja, w skład której weszli członkowie Komitetu – Klaudiusz Angerman, Jan Hupka oraz Herman Diamand1557. 1556 Legionista Polski…, s. 81. 1557 A. Brożek, Polonia…, s. 82. 1558 Ibidem, s. 137. 1559 Ibidem. 1560 Ibidem, s. 136. 1561 Ibidem, s. 139-140. 1562 Szerzej na ten temat, zob. J. Sibora, Dyplomacja polska w I wojnie światowej, Warszawa 2013, s. 160-174. Na dłuższą metę NKN nie utrzymał jednak swoich wpływów a Ameryce. Momentem decydującym w walce o poparcie amerykańskiej Polonii okazał się jednak przyjazd 15 kwietnia 1915 r. do USA Ignacego Jana Paderewskiego, będącego oficjalnie delegatem Komitetu Generalnego Pomocy dla Ofiar Wojny w Polsce w Vevey1558. Już 30 maja 1915 r. odbyła się z jego udziałem wielka manifestacja w Chicago, która zgromadziła ok. 100-150 tysięcy osób. W ciągu następnych dwóch lat niezwykle energiczny Paderewski zorganizował ok. 300 spotkań i wieców połączonych z koncertami, docierając przy tym do najwyższych szczebli amerykańskiej administracji 1559. Przez cały czas działał on w ścisłym porozumieniu z Polskim Centralnym Komitetem Ratunkowym, przyczyniając się do powstania sytuacji, iż to właśnie ten ośrodek stawał się głównym reprezentantem sprawy polskiej w Ameryce. Zyskawszy na znaczeniu PCKR mógł rozpocząć otwartą akcję polityczną, czego wyrazem było przekształcenie się w 1916 r. jego organu kierowniczego – Komitetu Politycznego – w Wydział Narodowy1560. Oficjalnie udzielił on poparcia prezydentowi Wilsonowi, co w interpretacji niektórych badaczy, stało się jednym z głównych filarów jego zwycięstwa w wyborach 1916 r.1561. Emisariusze NKN, wraz popierającym ich KON, próbowali przez jakiś czas przeciwstawić się takiemu rozwojowi wydarzeń, jednak wobec ogromnej popularności Paderewskiego oraz umacniania się politycznego znaczenia znaczenia gwałtownie ich zresztą atakujących przeciwników, posiadali oni coraz mniejsze możliwości działania1562. KON udało się wprawdzie dyskretnie wysłać do Europy ok. 400 ochotników, ale był to już ostatni sukces orientacji na Austrię1563. Trudno powiedzieć, kiedy Młynarski i Hausner wrócili do kraju, ale wydaje się, że mogło to nastąpić jeszcze w 1915 r. W tej sytuacji już na przełomie 1916 i 1917 r., a więc na kilka miesięcy przed przystąpieniem USA do wojny, opcja proaustriacka była już w Ameryce zmarginalizowana. Dokumenty NKN z początku 1917 r. jednoznacznie stwierdzają, iż w Stanach Zjednoczonych nie było już wtedy żadnych reprezentantów Komitetu1564. Włączenie się 17 kwietnia 1917 r. USA do wojny po stronie państw Ententy tylko przypieczętowało los linii politycznej NKN w środowiskach polonijnych. Faktycznie sprawa ta została przesądzona już wcześniej. 1563 Ibidem, s. 165. 1564 ANK, NKN, teczka 17, s. 165. Dlaczego opcja austro-polska poniosła na tak ważnym obszarze, jaki stanowiły Stany Zjednoczone, tak sromotną klęskę? W pierwszej kolejności wydaje się, że podobnie jak w wielu innych krajach, Polacy w Ameryce nie mogli przekonać się do opcji, która w gruncie rzeczy oznaczała współpracę z Niemcami. Polacy za oceanem byli wolni zarówno od jakichkolwiek sentymentów wobec państw zaborczych, jak i od poczucia niemożności pokonania wszystkich zaborców. Pozbawieni presji obcego panowania nie rozumowali w kategoriach wyboru „mniejszego zła”. Paradoks polega na tym, że stanowisko Polonii – w swojej istocie jednoznacznie niepodległościowe – zbieżne było ze sposobem myślenia Józefa Piłsudskiego. Polonia mogła sobie jednak pozwolić na stanie z boku i zajęcie postawy wyczekującą, natomiast Piłsudski, aby przetrwać, musiał zawrzeć taktyczny sojusz z orientacją austro-polską. W efekcie znalazł się on pośród tych, którzy przegrali poparcie Polonii. Warto wskazać również inny powód porażki NKN – brak polityków o odpowiednim formacie. Emisariusze NKN przegrali z Paderewskim, gdyż nie posiadali ani jego popularności, ani energii. Żadna polska instytucja w czasie pierwszej wojny światowej nie mogła przedstawić formalnych pełnomocnictw do reprezentowania sprawy narodowej. W efekcie o tym, który z polskich ośrodków zyska sobie w danym kraju uznanie decydowały lokalne elity, społeczeństwo, dziennikarze. Wygrywał ten, kto był bardziej przekonywujący i skuteczny w działaniu - jak Paderewski w Ameryce. Częściowo działacze NKN zdawali sobie z tego sprawę, skoro w dokumencie „Organizacja Spraw Zagranicznych”, wydanym przez berneńskie biuro prasowe we wrześniu 1916 r. pada dramatyczne pytanie: „Czy stać Polskę na emisariuszy o fortunie, nazwisku i talencie, który otworzy im wrota gabinetów, uszy mężów stanu (…)1565? Wydaje się więc, że w Naczelnym Komitecie Narodowym wiedziano, jak powinna wyglądać ta rozgrywka, zabrakło jednak odpowiednich ludzi. 1565 ANK, NKN, teczka 17, k. 77. 1566 Ibidem, s. 165; W. Suleja, Orientacja austro-polska…, s. 101. 1567 HHStA, PA Krieg 8, 899, k. 423. K.u.k. Oesterreichisch-Ungarische Gesandschaft, Petropolis, le 21 novembre 1914, No. 39/p do ministra Berchtolda. 1568 Ibidem, k 433, K.u.k. Oesterr.-ungar. Gesandschaft für Brasilien, Annexe au rapport No. 41 en date du 22 novembre 1914. 1569 ANK, NKN, teczka 17, k. 162. Jeśli chodzi o położone na półkuli południowej państwa neutralne, wspomnieć też należy skromną próbę rozpoczęcia działalności w Brazylii. Nie został wysłany tam żaden przedstawiciel NKN, natomiast już jesienią 1914 r. powstała w Ponta Parana kierowana przez Wacława Rodziewicza Polska Komisja Wojskowa, która zaczęła przygotowywać tamtejszych Polaków do udziału w wojnie1566. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy przyjąć, że skoro zainteresował się tą inicjatywą NKN, to polscy ochotnicy zamierzali wstąpić właśnie do Legionów. Świadczy też o tym fakt, że Polska Komisja Wojskowa zwracała się do ambasady Austro-Węgier z prośbą o pozwolenie na przejazd1567. Inicjatywa ta spełzła jednak na niczym, gdyż przewiezienie tej grupy do Europy okazało się niemożliwe, tym bardziej, że do pomysłu negatywnie odnieśli się sami Austriacy. W listopadzie 1914 r. habsburski ambasador w Brazylii donosił Ministerstwu Spraw Zagranicznych, że według jego podejrzeń w grupie ochotników znajdują się jednostki dość podejrzanego autoramentu, np. Rosjanie lub też brazylijscy członkowie radykalnej partii socjalistycznej1568. 5.8. Państwa Ententy Zupełnie inne warunki działalności posiadał NKN w państwach znajdujących się z Austro-Węgrami w stanie wojny. Rzecz jasna niemożliwym było wysyłanie do nich oficjalnych delegatów, jak również prowadzenie otwartej agitacji na korzyść państw centralnych. Zasadniczo NKN radził sobie w ten sposób, iż nie tyle prowadził, co bardziej wspierał funkcjonowanie apolitycznych lub pozornie apolitycznych ośrodków, których celem pozostawało szerokie i neutralne informowanie o Polsce oraz o sprawie jej niepodległości. Kontakt z tymi instytucjami utrzymywany był za pomocą tajnych emisariuszy, którzy docierali do obcych stolic najczęściej nie tyle z Krakowa, co raczej z biura prasowego w Szwajcarii1569. We Francji NKN starał się nawiązać relacje ze środowiskami, które choć formalnie sprzyjały polityce państw zachodnich, przejawiały też tendencje antyrosyjskie1570. W dokumentach z początku 1917 r. mowa jest o kontaktach z Komitetem Wolnej Polski – grupą zorganizowaną przez dr. Bolesława Motza w celu prowadzenia działalności o charakterze publicystycznym1571. Wydawała ona m.in. pisma La Tribune Polonaise oraz La Pologne pour les Polonais, których ogólny wydźwięk pozostawał nieprzychylny państwu carów i podkreślający szansę, jaką stanowić może dla Polski wydanie aktu 5 listopada1572. Emisariusze NKN starali się również rozciągnąć swoje wpływy na grupę publicystów skupionych wokół osoby działacza socjalistycznego, prawnika z wykształcenia, Stanisława Posnera, piszącego też pod pseudonimem Kucharski. W wydawanych przez niego periodykach Kurier Nowy oraz Echo Polskie autorzy wypowiadali się w sposób krytyczny wobec państw Ententy, piętnując szczególnie wiarę niektórych Polaków w sympatię krajów zachodnich dla sprawy polskiej1573. Członkowie tej grupy wygłaszali odczyty, w których opowiadali się za jednością i niepodległością Polski, nie mówili jednak, w jaki sposób miałaby ona zostać osiągnięta. Należy zaznaczyć, iż środowiska te miały raczej marginalne znaczenie pośród polskiej emigracji. Wyraźnie dominującą pozycję zajmowali tu zwolennicy Romana Dmowskiego, przy czym pozostała ona niezachwiana nawet po formalnym powołaniu do życia nowego tworu politycznego, jakim po akcie 5 listopada było Królestwo Polskie1574. Jakichkolwiek szans na zmianę nastawienia francuskiego rządu i społeczeństwa w okresie istnienia Naczelnego Komitetu Narodowego praktycznie nie było1575. 1570 Szerzej o Polakach we Francji w czasie I wojny światowej, W. Wrzesiński, Emigracja polska we Francji i w Niemczech a walka narodu polskiego o niepodległość w latach pierwszej wojny światowej, [w:] Polonia wobec niepodległości…, s. 155-179. 1571 ANK, NKN, teczka 17, k. 165. 1572 Wydawanie La Tribune Polonaise zostało dość szybko zawieszone przez władze francuskie ze względu na protesty rosyjskiej ambasady, PSB, t. XXII, pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1977, s 161-163. 1573ANK, NKN, teczka 17, k. 165; Stanisław Posner otrzymał bezpośrednio od Ignacego Daszyńskiego – członka NKN – zadanie „prowadzenia dyskretnej akcji prasowej, oświetlającej działalność strzelecką w sposób nie dyskredytujący naszego istotnego stosunku do Francji”. Posner podejmował próby współpracy z emisariuszami NKN w Londynie, a także, co ciekawe z Centralną Agencją Polską w Lozannie, PSB, t. XXVII, pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1982, s. 685-691. 1574 ANK, NKN, teczka 17, k. 39. 1575 Więcej na temat stanowiska Francji względem sprawy polskiej: M. Zgórniak, 1914-1918…, s. 193-194; J. Pajewski, Wokół sprawy polskiej…, s. 11-105. Odnieść można wrażenie, że znacznie lepiej układała się akcja na terenie Wielkiej Brytanii. Pierwszą osobą, która przesyłała do Naczelnego Komitetu Narodowego raporty odnośnie stosunku tamtejszej opinii publicznej do sprawy polskiej był posiadający już pewne obycie w działalności międzynarodowej członek PPS Frakcji Rewolucyjnej, aktualnie legionista Tytus Filipowicz1576. Nie wiadomo w jakim charakterze występował on na terenie Zjednoczonego Królestwa, niemniej jednak na pewno informował on krakowski komitet o żywym zainteresowaniu ze strony brytyjskiego społeczeństwa. 1576 J. Sibora, Narodziny polskiej dyplomacji…, s. 114. 1577 Utrzymywanie się Augusta Zaleskiego w życiu politycznym Wielkiej Brytanii stanowi pewnego rodzaju fenomen. Najprawdopodobniej wynika on z faktu, iż w przeciwieństwie do Francji Zjednoczone Królestwo uznawało sojusz z Rosją za tymczasowy i liczono się z możliwością powrotu do brytyjsko-rosyjskiego antagonizmu, zob. J. Pajewski, Wokół sprawy polskiej…, s. 174. 1578 ANK, NKN, teczka 17, k. 93. 1579 ANK, NKN, teczka 23, k. 15. Od 1914 r. w Londynie działał też Polski Komitet Informacyjny, który początkowo zajmował się głównie niesieniem pomocy Polakom internowanym w Wielkiej Brytanii. Jego charakter zmienił się jednak, kiedy został on zdominowany przez Augusta Zaleskiego, przybyłego do Londynu w 1915 r. wysłannika kół niepodległościowych z Królestwa Polskiego. Dzięki niemu Komitet przekształcił się w organizację o charakterze informacyjno-propagandowym, reprezentującą jednoznacznie antyrosyjskie poglądy. Co ciekawe, pomimo krytykowania sojusznika Wielkiej Brytanii, potrafił on znaleźć poparcie wielu brytyjskich lordów, posłów i senatorów1577. Polski Komitet Informacyjny prowadził przy tym bardzo rozbudowaną akcję przybliżania opinii publicznej problematyki Polski oraz sprawy polskiej, jako palącej kwestii politycznej. Od końca 1915 r. wydawano biuletyn, „Polish News”, który rozprowadzano pośród dziennikarzy oraz polityków. Drukowano liczne biuletyny i encyklopedie, takie jak „Wskrzeszenie Polski”, „Polityka ekonomiczna Niemców w Polsce”, „Rola Polski w Europie”, „Krótki rys historii Polski”, „Krótki rys literatury polskiej”, „Charakter międzynarodowy kwestii polskiej”, „Krótki rys historii sztuki polskiej”, „Intellectual Poland”, „Szkolnictwo w Polsce”, „Muzyka polska”, „Samowystarczalność ekonomiczna Polski”, „Ludność dawnej Polski”, „Polska jako jednostka geograficzna”, „Walki o niepodległość”, a także „Polska. Zarys historyczny”1578. Autorami w większości przypadków byli Polacy lub zaprzyjaźnieni z Agencją Brytyjczycy, natomiast wstępy do tych publikacji pisali znani miejscowi politycy i pisarze. Przedstawiciele elit Zjednoczonego Królestwa zasiedli również w powołanej przy Komitecie Radzie Doradczej. Na jej czele stanął lord Eversley John Show Lefevre, autor książki o rozbiorach Polski oraz były minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii. W składzie Rady znaleźli się także inni znaczący intelektualiści, w tym Francis Fortescue Urquhart - historyk i teolog z Balliol College w Oxfordzie, John Holland Rose – historyk z uniwersytetu w Cambridge i przede wszystkim Robert Willian Seton Watson, znany historyk i slawista, niezwykle zaangażowany w popieranie emancypacji rozmaitych narodów Austro-Węgier1579. Nawet jeżeli większość członków Rady Doradczej utrzymywała z Komitetem bardzo ograniczone stosunki, to efekt propagandowy musiał być dość znaczny. Należy mieć świadomość, że kierowana przez Augusta Zaleskiego organizacja związana była z NKN w sposób dość luźny. W pierwszym okresie swojej działalności, jeśli w ogóle możemy mówić o jego politycznym zapleczu, to było nim raczej środowisko niepodległościowców, a szczególnie Polska Organizacja Wojskowa. Z NKN współpracowała prawdopodobnie ze względu na wspólne, antyrosyjskie zapatrywania, wysyłając do Krakowa materiały informacyjne. Na przestrzeni 1915 r. następowała jednak stopniowa intensyfikacja kontaktów, czego przejawem były odbywane dwukrotnie spotkania z Michałem Sokolnickim w Szwajcarii1580. Od początku 1916 r. Zaleski deklarował już chęć ściślejszej współpracy. Do końca swojej działalności kierowany przez niego londyński Komitet pozostawał niezależny i formalnie apolityczny. Możemy więc o nim mówić bardziej jako o sojuszniku NKN, który uzyskał pewne możliwości działania na terenie, gdzie krakowski Komitet oficjalnie nie mógł prowadzić żadnej działalności. 1580 J. Sibora, Narodziny polskiej dyplomacji…, s. 115. 1581 Ibidem, s. 166; Roman Dmowski przybył do Europy Zachodniej z Piotrogrodu w listopadzie 1915 r. Zasadniczo odnieść można wrażenie, że wraz z jego przyjazdem działania orientacji proalianckiej nabrały skali i rozmachu, zob. J. Pajewski, Odbudowa państwa polskiego 1914-1918, Poznań 2005, s. 154-157; PSB, t. V, pod red. W. Konopczyńskiego, Kraków 1939-1946, s. 220-221. 1582 APK, NKN, teczka 17, k. 46. Dla NKN znaczenie miało jednak to, że w miarę upływu czasu Zaleski i jego współpracownicy prowadzili nie tylko akcję o charakterze czysto informacyjnym, lecz także politycznym, podejmowaną w duchu poglądów Komitetu. Według doniesień NKN dość skutecznie podkopywali oni pozycję Romana Dmowskiego i w ogóle orientacji prorosyjskiej1581. Od 1916 r., kiedy powoli stawało się jasne, że państwo carów zostało właściwie w wojnie pokonane, akcja ta uległa jeszcze dodatkowemu nasileniu. Opracowano wówczas dość skomplikowaną argumentację, która trafiać miała do elit Zjednoczonego Królestwa i skłaniać je do poparcia rozwiązania sprawy polskiej w oparciu o Austro-Węgry. Cóż mogłyby na tym zyskać państwa zachodnie? Otóż podnoszono, iż tworzenie Polski w związku z Habsburgami lub nawet artykułowanie takiej możliwości na forum międzynarodowym, może doprowadzić do wystąpienia poważnych tarć pomiędzy Austrią i Niemcami, a nawet zerwania ich sojuszu1582. Zarysowanie takiego scenariusza wychodziło naprzeciw popularnym w Wielkiej Brytanii opiniom, że sama wojna z Austro-Węgrami nie ma właściwie dla Zjednoczonego Królestwa większego sensu i toczy się tylko i wyłącznie ze względu na sojusz łączący państwo Habsburgów z Niemcami. NKN planował więc zachęcać Brytyjczyków do poufnego porozumienia z naddunajską monarchią. Tę ostatnią skłonić miały z kolei do rozmów nieuniknione po wojnie kłopoty finansowe, których jedynym rozwiązaniem mogła być pożyczka udzielona właśnie przez państwa koalicji, a także narastający i ponoć coraz bardziej rozdzierający państwo antagonizm węgiersko-niemiecki1583. Stosowanie całej tej argumentacji świadczy o dobrej orientacji grupy Zaleskiego, a pośrednio również NKN, w nastrojach panujących w Wielkiej Brytanii. Trudno jednak powiedzieć, na ile poufne działania polskich polityków rzeczywiście wpłynęły na podjęcie przez Zjednoczone Królestwo tajnych rokowań z Habsburgami. 1583 Ibidem, k. 51. 1584 Ibidem, k. 166. 1585 Ibidem; rzymska agencja prasowa założona została już w 1911 r. przez Radę Narodową w Galicji w celu propagowania we Włoszech sprawy polskiej. Od początku kierowana była przez Macieja Loreta (1880-1949). Od 1916 rzymskie biuro prasowa oficjalnie podporządkowane zostało Centralnej Agencji Polskiej w Lozannie, zaś później Komitetowi narodowemu Polskiemu w Paryżu, zob. PSB, t. XVII, pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1972, s. 557-559. 1586 APK, NKN, teczka 17, k. 167. Działania NKN na terenie innych nieprzyjacielskich krajów nie rozwinęły się na większą skalę. We Włoszech wysłannicy biura w Bernie utrzymywali wprawdzie kontakty z powstałymi tutaj polskimi komitetami, jednakże organizacje te pozbawione były wyraźniejszych zapatrywań i ambicji politycznych1584. Mocną pozycję posiadała równocześnie filia agencji lozańskiej Erazma Piltza, prowadzona w Rzymie przez historyka Macieja Loreta, co dodatkowo utrudniało jakąkolwiek agitację zwolenników linii NKN1585. Jeśli chodzi natomiast o Rosję, to krakowski komitet jedynie ogólnie identyfikował organizacje i środowiska, które posiadały nastawienie niechętne do państwa carów. Należały do nich m.in. polskie Towarzystwo Pomocy Ofiarom Wojny, dziennik „Kurier Nowy” oraz czasopisma „Kłosy Ukraińskie”, „Echo Polskie” i „Dziennik Kijowski”1586. NKN nie zdecydował się jednak podjąć z nimi współpracy, przede wszystkim po to, aby nie sprowadzać na nie rosyjskich represji. * * * Podsumowując tę analizę akcji zagranicznej Naczelnego Komitetu Narodowego warto zastanowić się, czy chociaż w części zrealizowała ona postawione przed nią zadania? Przypomnijmy, iż były one zasadniczo dwa. Za pierwsze uznać można zwiększenie świadomości zagranicznych społeczeństw, co do istnienia sprawy polskiej oraz wyrobienie w nich przekonania, że w realiach toczącej się wojny był to jeden z najważniejszych problemów politycznych. Drugi, być może ważniejszy cel, stanowiło przekonanie emigracji, opinii publicznej oraz przede wszystkim decydentów innych państw, co do zasadności idei odbudowy państwa polskiego w oparciu o Austro-Węgry. O realizacji pierwszego z tych zamierzeń możemy w znacznej mierze mówić w przypadku Bułgarii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii oraz w pewnym zakresie w krajach skandynawskich. Wszędzie tam wychodziły liczne polskie wydawnictwa, zaś toczona za pomocą publicystyki ostra walka pomiędzy polskimi orientacjami politycznymi tylko wzmagać mogła poczucie, że w sprawie polskiej rzeczywiście dużo się dzieje i możliwe są różne jej rozwiązania. Powoli, ale w sposób nieubłagany, na powrót stawała się ona problemem o znaczeniu europejskim. Zupełnie inaczej oceniać należy rezultaty działalności o charakterze politycznym. Względnie pozytywne efekty przyniosła ona jedynie w Bułgarii, która była jednakże krajem odgrywającym rolę zupełnie marginalną. Być może pewnego rodzaju sukces odniesiony też został na terenie Wielkiej Brytanii, lecz nie jesteśmy w stanie tego z całą pewnością stwierdzić. W innych miejscach NKN albo nic nie uzyskiwał, albo ponosił sromotną klęskę w rywalizacji z przedstawicielami opcji prorosyjskiej i antyniemieckiej. Oczywiście wpływały na to różne uwarunkowania, właściwe dla poszczególnych krajów, pomimo to wyróżnić można pewne zjawiska, które występowały niemal wszędzie tam, gdzie doszło do niepowodzenia. W pierwszej kolejności wymienić należy niemożność obronienia się przed oskarżeniem o faktyczną realizację polityki Niemiec. Działacze NKN byli bezradni wobec dość oczywistego faktu postępującego uzależnienia państwa Habsburgów od swojego sojusznika. Wobec dość powszechnej świadomości, że w razie zwycięstwa państw centralnych sprawa polska rozstrzygnięta zostanie tylko przez Niemcy i tylko zgodnie z ich interesami, mówiąc o możliwości wprowadzenia w życie rozwiązania austro-polskiego NKN stosował argumentację coraz bardziej życzeniową. Co ciekawe, członkowie tego gremium uważali się przy tym za reprezentantów myślenia realistycznego. Jak podkreśla autor jednego z dokumentów dotyczących polityki zagranicznej Komitetu, na emigracji często szermuje się hasłami „absolutnej niepodległości, nieskalanej ni oportunistycznym kompromisem, ni sztuką dążenia do konkretnych możliwości”, podczas gdy dalej daje do zrozumienia, że NKN sztukę tę posiadł1587. W innym momencie sprawę przysięgi Legionów nazywa się z kolei „kompromitacją warszawską”1588. Przyjmując tę linię polityczną Komitet nie mógł liczyć na sukces wśród przebywających na emigracji Polaków. W skali międzynarodowej nie ułatwiał mu natomiast działania fakt, że poczynania delegatów NKN niejednokrotnie sabotowały same Austro-Węgry, choćby poprzez cenzurowanie ich przesyłek oraz blokowanie możliwości 1587 Ibidem, k. 70. 1588 Ibidem, k. 246. korzystania z kanałów dyplomatycznych1589. W tej sytuacji Komitet, któremu najwyraźniej nie ufali ani jego właśni rodacy, ani jego własny rząd, nie mógł liczyć na jakąkolwiek formę międzynarodowego uznania. 1589 Ibidem, k. 167. Biorąc pod uwagę bezpośrednie skutki działań delegatów oraz placówek NKN, można więc powiedzieć, że generalnie zakończyły się one klęską. Nie ulega jednak wątpliwości fakt, że akcja zagraniczna krakowskiego Komitetu była pierwszą od bardzo wielu lat próbą prowadzenia skoordynowanych, rozwiniętych na szeroką skalę i jednoznacznie polskich działań naśladujących profesjonalną dyplomację. Wysłany w świat komunikat miał zatem charakter pozytywny: pomimo dziesięcioleci nieistnienia sprawy polskiej na salonach Europy, Polacy pozostawali narodem, który potrafił się organizować, oddolnie tworzyć własne struktury oraz walczyć o swoje interesy, natomiast kwestia niepodległości Polski cały czas istniała i domagała się swojego rozwiązania. ROZDZIAŁ VI PROPAGANDA ORAZ MYŚL POLITYCZNA NACZELNEGO KOMITETU NARODOWEGO W historii propagandy okres I wojny światowej nosi pod wieloma względami znamiona przełomu. Wiązał się on w pierwszej kolejności z rozwojem możliwości technologicznych. Na niespotykaną dotąd skalę powstawały materiały drukowane, nie tylko w postaci wykorzystywanych już wcześniej środków przekazu, takich jak ulotki i prasa, ale również nowych rozwiązań: kolorowych plakatów oraz kartek pocztowych. O skali tych możliwości świadczą same liczby - oblicza się, że na początku XX w. rocznie wysyłano w Niemczech ok. 730 milionów pocztówek1590. Olbrzymią rolę odgrywały również inne technologie, przede wszystkim film1591. Jego znaczenie dla komunikowania treści propagandowych rosło w tempie błyskawicznym – już w 1917 r. w samej tylko Wielkiej Brytanii funkcjonowało 4 tysiące kin, które tygodniowo odwiedzało około 20 milionów widzów1592. 1590 M. Baranowska, Posłaniec uczuć. Prywatna historia pocztówki, Warszawa 2003, s. 14. 1591 Pierwszy wojenny film propagandowy, The Four Feathers, zaczęto wyświetlać w Anglii już w 1914 r. Kolejne tego typu produkcje niedługo potem powstały w Niemczech (Wezwanie Ojczyzny oraz Straż na Renie), a także w Rosji (Precz z Niemcami, Święta wojna), O. Thomson, Historia propagandy, Warszawa 2001, s. 365; zob. też Ł.A. Plesnar, 100 filmów wojennych, Kraków 2002, s. 16, 20. 1592 O. Thompson, Historia propagandy…, s. 366. 1593 U. Jarecka, Propaganda wizualna słusznej wojny: media wizualne w XX wieku wobec konfliktów zbrojnych, Warszawa 2008, s. 122. Istotę przełomu pierwszej wojny światowej stanowiła jednak nie tyle technika, co skala oraz stopień zorganizowania akcji propagandowej. Wynikało to w znacznej mierze z rozmiarów samego konfliktu. W umysłach milionów żołnierzy należało wyzwolić, wzmocnić lub podtrzymać motywację do pójścia na bardzo prawdopodobną śmierć. Ludność cywilną starano się z kolei skłonić do ponoszenia olbrzymich kosztów przedłużającego się konfliktu. W tych warunkach pomysłowa i nowoczesna propaganda okazała się po prostu niezbędna. Różnorodne kampanie rozwinięto na tak wielką skalę i w tak bezceremonialny sposób starano się kształtować postawy społeczeństwa, że to właśnie w trakcie I wojny światowej amerykański senator Hiriam Johnson stwierdził, iż „pierwszą ofiarą wojny jest prawda”1593. W kształtującej się w ten sposób rzeczywistości politycznej swoją własną akcję propagandową prowadził też Naczelny Komitet Narodowy. Prowadzona przez krakowski Komitet agitacja miała bardzo różny charakter, przyjmując w pewnych sytuacjach postać typowo wojennej, dosadnej oraz szerzącej czarno-biały obraz świata propagandy, kiedy indziej przypominała z kolei charakterystyczną dla przedwojennej publicystyki wymianę argumentów. W praktyce NKN nie da się zatem odróżnić propagandy od myśli politycznej, dlatego też zagadnienia te musimy potraktować łącznie. 6.1 Formy propagandy Naczelnego Komitetu Narodowego W pierwszej kolejności musimy zadać sobie pytanie, kto w strukturach Naczelnego Komitetu Narodowego odpowiadał za prowadzenie politycznej oraz wojennej agitacji? Otóż większość wydanych przez krakowski Komitet materiałów propagandowych powstała w Biurze Prasowym Departamentu Wojskowego, ośrodku odpowiedzialnym za koordynowanie przekazu informacyjnego do gazet i czasopism, ale też tworzącym na użytek propagandy różnego rodzaju teksty1594. Formalnie głównym zadaniem Biura Prasowego pozostawało informowanie opinii publicznej o Legionach1595. Poszczególne odezwy tworzone były też przez szefa całego Departament Wojskowego oraz Oddział Werbunkowy, który zajmował się z kolei pozyskiwaniem ochotników do Legionów Polskich. Za pojedyncze akcje prasowe odpowiadało także wiedeńskie biuro oraz zamiejscowi delegaci NKN. 1594 zob. ANK, NKN, teczka 233 (mikrofilm 100.431). 1595 Ibidem, teczka 386 (mikrofilm 100.184), k. 13. 1596 Ibidem, k. 17. Adresatów tych działań wyróżnić można przynajmniej kilku. W pierwszej kolejności byli to młodzi ludzie z terenów Galicji oraz okupowanych przez państwa centralne części zaboru rosyjskiego, których zachęcano do wstępowania w szeregi Legionów Polskich. Po drugie, ludność cywilna, intensywnie namawiana do materialnego wpierania tworzonych przez NKN oddziałów. Wreszcie po trzecie, przekaz propagandowy skierowany był do samych żołnierzy, aby wytrwali w ciężkiej, pełnej trudów i ofiar walce. Zasadniczo w praktyce Naczelnego Komitetu Narodowego dominowały tradycyjne nośniki treści propagandowych, bazujące głównie na tekście i oddziaływaniu słowem, w mniejszym stopniu na obrazie. Prym wiodły w szczególności odezwy, wydawane w postaci luźnych druków, ulotki oraz prasa. Rzeczywista ilość drukowanych materiałów oraz rola, jaką one odegrały, jest niezwykle trudna do uchwycenia. Z pewnością jesteśmy w stanie określić, że z drukarni Departamentu Wojskowego w Piotrkowie wyszło około 3,5 miliona, egzemplarzy rozmaitych tytułów, nie wliczając w to jednak prasy1596. W pierwszej kolejności, jak już wspomniano, były to odezwy1597. Oblicza się, że do 1 lipca 1917 r. sama tylko drukarnia Departamentu Wojskowego w Piotrkowie wydrukowała ich około 742 tys.1598. Do społeczeństwa starano się z kolei trafić głównie za pomocą ulotek oraz broszur, takich jak kolportowana w 1915 r. książeczka Co to są i o co walczą Legiony Polskie1599. Druki te składały się niemal wyłącznie z tekstu, zawierając co najwyżej bardzo ubogie, złej jakości ilustracje1600. Ta stosunkowo nieatrakcyjna wizualnie forma prawdopodobnie rekompensowana była przez nakład, który dzięki niskim kosztom druku mógł wynosić tysiące egzemplarzy. 1597 zob. Ibidem, teczka 426 (mikrofilm 100.624); Biblioteka Czartoryskich w Krakowie (dalej: BCz), Legiony Polskie, druk ulotny o sygn. 113776 III/3. 1598 J. Szarkowa, Działalność propagandowa Naczelnego Komitetu Narodowego w latach 1914-1918, Kraków 1995 (rozprawa doktorska), s. 101. 1599 ANK, NKN, teczka 233(mikrofilm 100.431), k. 76-79; BCz, Co to są i o co walczą Legiony Polskie?, druk ulotny o sygn. 113778 III/3. 1600 Ibidem, teczka 431 (mikrofilm 100.629), k. 90; BCz, Legiony Polskie. Nie zwlekaj!, druk ulotny o sygn. 113973 III i 113974 III. 1601 ANK, NKN, teczka 386 (mikrofilm 100.184), k. 28. 1602 J. Szarkowa, Działalność propagandowa…, s. 101. 1603 Ibidem, s. 97. 1604 Raporty i korespondencja… ziemia kielecka, s. 36, 38, 1915 II 10, Jędrzejów. Raport emisariusza Juliusza Jamroza do Departamentu Wojskowego NKN w Piotrkowie. 1605 Raporty i korespondencja… ziemia radomska, s. 17, 1915 VIII 19, Końskie, Raport oficera werbunkowego Jana Stettnera. W tej sytuacji wyjątkowe znaczenie posiadała akcja prasowa. Koordynowało ją w pierwszej kolejności wspomniane już Biuro Prasowe Departamentu Wojskowego, jednak realizowana była za pomocą konkretnych czasopism, w szczególności „Wiadomości Polskich” oraz „Dziennika Narodowego”. Pierwszy z wymienionych tytułów wydawany był jako tygodnik, począwszy od 9 grudnia 1914 r. w Cieszynie, zaś później w Piotrkowie, w przejętej od Rosjan drukarni pogubernianej. Czasopismo drukowano początkowo w nakładzie 5000 egzemplarzy, od numeru 10 wychodziło ich już jednak 20 a niekiedy nawet 25 tysięcy1601. Do 1 lipca 1917 r. wydrukowano łącznie aż 11139 tys. egzemplarzy tego czasopisma1602. Rozprowadzano je pośród legionistów, w Galicji oraz przede wszystkim w Królestwie Polskim. Stale wzrastała liczba prenumeratorów – w 1916 r. było ich już 10471603. Nieodpłatne egzemplarze „Wiadomości Polskie” dostarczano np. do placówek werbunkowych NKN, choćby do Jędrzejowa, gdzie stanowiły jeden z głównych materiałów propagandowych1604. Posunięcie to w wielu przypadkach okazywało się trafne, gdyż w warunkach wojennych, szczególnie na prowincji, po prostu brakowało jakiejkolwiek prasy1605. Cele „Wiadomości Polskich” były zasadniczo dwa: „pragnienie podtrzymania najściślejszego kontaktu między społeczeństwem polskim a Legionami i wzmacnianie wpływu idei Legionów” oraz „informowanie legionistów o stanie sprawy polskiej, za którą walczą, uświadamiania im, że ich wysiłki nie pozostają bez echa”1606. Oba z wymienionych w dokumentach NKN postulatów posiadają charakter jednoznacznie propagandowy, ale co ciekawe, oprócz społeczeństwa polskiego ważną grupą docelową dla wydawców gazety pozostawali sami legioniści. Funkcję redaktora naczelnego gazety pełnił Stanisław Kot, natomiast autorami największej ilości artykułów byli Iza Moszczeńska, Wacław Tokarz, Adam Zagórski. Pracowali oni całkowicie nieodpłatnie1607. 1606 ANK, NKN, teczka 386 (mikrofilm 100.184), k. 28. 1607 Ibidem, k. 31. 1608 Ibidem, teczka 401 (mikrofilm 100.599), k. 5, 122. 1609 Ibidem, k. 120. 1610 J. Szarkowa, Działalność propagandowa…, s. 99. 1611 W. Suleja, Orientacja…, s. 184; A. Garlicka, Prasa w Królestwie Polskim pod okupacją niemiecką i austriacką (1915-1918), [w:] Prasa Polska 1864-1918, pod red. Z. Kmiecika, Łódź 1976, s. 273-274. 1612 W. Suleja, Orientacja…, s 117; zob. też ANK, NKN, teczka 38 (mikrofilm 100.223); szerzej o Wilhelmie Feldmanie, zob. Polski Słownik Biograficzny (dalej: PSB), t. VI, pod red. W. Konopczyńskiego, Kraków 1946, s. 396-404. 1613 W lipcu 1915 r. Władysław Leopold Jaworski uważał tygodnik „Polen” za jeden ze swoich największych, osobistych sukcesów, zob. W.L. Jaworski, Diariusz…, s. 49. Drugie z polskojęzycznych czasopism NKN, „Dziennik Narodowy”, realizował bardzo podobne zadania, głównie informować miał opinię publiczną o stanie sprawy polskiej, oczywiście w duchu orientacji prohabsburskiej1608. Od „Wiadomości Polskich” odróżniał się wychodzeniem w trybie codziennym i skierowaniem nie tyle do żołnierzy, co wyłącznie do społeczeństwa. „Dziennik” drukowany był również w Piotrkowie1609. Jego dzienny nakład wynosił 2713 egzemplarzy1610. Warto nadmienić, że pomimo dużej skali akcji prasowej NKN, jej Istotnym problemem wydawała się być przede wszystkim cenzura. Najgorzej rzecz się miała pod okupacją niemiecką, jednak również w strefie zarządzanej przez władze austriackie częstokroć konfiskowano wydawane przez krakowski komitet czasopisma oraz broszury1611. Zupełnie osobnym przedsięwzięciem było natomiast wydawanie periodyków skierowanych do czytelnika obcojęzycznego. Zazwyczaj zajmowały się tym zagraniczne ośrodki i przedstawicielstwa NKN. Jako przykłady podać można niemieckojęzyczne czasopismo „Polnische Blätter” oraz biuletyn „Mitteilungen des polnischen Pressbüros”, wydawane przez działającego w Berlinie Wilhelma Feldmana1612. Przedsięwzięciem, które stanowiło osobistą ambicję prezesa Jaworskiego, było natomiast wydawanie skierowanego do austriackiego społeczeństwa miesięcznika „Polen”, który z pozycji prohabsurskiego lojalizmu przekonywać miał o sensowności rozwiązania austro-polskiego oraz budować wokół Polaków atmosferę sympatii1613. Współpracować z nim miało wiedeńskie Biuro Prasowe, powołane do życia 6 stycznia 1915 r., na czele którego stanął początkowo Konstanty Srokowski, jednak jego pracą faktycznie kierował Mieczysław Szerer1614. 1614 ANK, NKN, teczka 2, k. 18-19; Oss, Korespondencja i papiery Wilhelma Feldmana (sygn. 12416/II, mikrofilm 2239), k. 361. 1615 Wydawnictwa Naczelnego Komitetu Narodowego 1914-1917. Spis bibliograficzny, Kraków 1917, s. 3-5. 1616 Ibidem, s. 5-14; zob. też B. Oswald, Aus Problem der Vaerfassungsgeschichte Polens, Krakau 1916; O. Halecki, Das Nationaliäten-Problem in alten Polen, Krakau 1916; S. Smolka, Europe et la Pologne a la veille et au lendemain de son emembrement. Avec une carte des partages de la Pologne, Rome 1916; L. Rydel, Warszawa i jej dzieje kulturalne I wojenne, Kraków 1915; Idem, Wilno, Kraków 1915. 1617 Wydawnictwa…, s. 14-32. 1618 Ibidem, s. 32-37. Warto zwrócić uwagę, iż na działalność wydawniczą Naczelnego Komitetu Narodowego składała się nie tylko akcja prasowa oraz drukowanie prostych broszur o charakterze propagandowym. NKN wydawał bowiem ogromne ilości publikacji o bardzo różnym charakterze, którymi wprost zalewał Galicję oraz Królestwo Polskie. Dorobek Komitetu jest w tym względzie imponujący i stanowi absolutny fenomen na ziemiach polskich w czasie pierwszej wojny światowej. Wydano m.in. 9 książek na temat historii wojskowości, w tym przede wszystkim okresu napoleońskiego i powstań narodowych1615. Publikowano przy tym prace autorów dawnych, np. „Wojna 1807 r.” Dezyderego Chłapowskiego, czy też „Czterech ostatnich wodzów polskich przed sądem historii” Ignacego Prądzyńskiego, jak i historyków współczesnych, jak choćby Mariana Kukiela (np. „Z dziejów organizacji wojsk polskich”, Piotrków 1916) oraz Wacława Tokarza (np. „Żołnierze kościuszkowscy”, Kraków 1915). Jeszcze więcej pozycji (18) wydano z dziedzin z ekonomii i statystyki, zaś 16 kolejnych rozpraw dotyczyło historii oraz historii kultury, w tym Oswalda Balzera, Oskara Haleckiego, Stanisława Smolki oraz Lucjana Rydla1616. Z drukarni w Krakowie i Piotrkowie wyszły ponadto 24 publikacje o charakterze informacyjnym (np. listy strat Legionów Polskich), oraz aż 60 tytułów poświęconych samym tylko Legionom Polskim (w tym broszury i opracowania w języku polskim oraz niemieckim)1617. Publikowano podręczniki wojskowe, prace z zakresu prawa i administracji, książki i broszury religijne, a nawet literaturę piękną, w tym prace Teofila Lenartowicza, Władysława Orkana, Stanisława Przybyszewskiego, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Kornela Ujejskiego, biskupa Władysława Bandurskiego, a nawet książki dla dzieci Mieczysława Opałka1618. Działalność wydawnicza we wszystkich tych obszarach w sposób bardzo luźny związana była z akcją polityczną NKN. Wszystko wskazuje na to, że jej celem pozostawało raczej rozwijanie i wzmacnianie polskiej kultury, nauki oraz tożsamości narodowej. Posiadało to niebagatelne znaczenie w latach pierwszej wojny światowej, kiedy z wielu powodów ruch wydawniczy na ziemiach polskich został poważnie ograniczony. Równocześnie działalność ta, przynajmniej do pewnego stopnia, budowała swoiste zaufanie do NKN jako instytucji, która nie tylko realizowała konkretne cele polityczne, ale była również katalizatorem życia umysłowego narodu w tych niezwykle trudnych czasach. Mówiąc już zupełnie współczesnym językiem, jednym ze skutków działalności wydawniczej NKN był jego swoisty PR, a więc budowanie pozytywnych skojarzeń i społecznego zaufania. Znaczenie typowo propagandowe posiadały natomiast inne publikacje, o których warto też wspomnieć, a mianowicie różnorodne, czasem kieszonkowe, kalendarze i kalendarzyki. Intensywnie promowano w nich ideę legionów oraz sam Naczelny Komitet Legionowy. Najbardziej obszerne wydawnictwo z tej serii, „Kalendarz Naczelnego Komitetu Narodowego” na rok 1916, liczy aż 147 ilustrowanych wysokiej jakości zdjęciami oraz rycinami stron, z czego zdecydowaną większość stanowią teksty poświecone Legionom Polskim oraz omówienia działalności poszczególnych agend NKN1619. Już choćby z tego powodu wydawnictwo to stanowi wyjątkowe źródło do dziejów krakowskiego Komitetu. 1619 zob. Kalendarz Naczelnego Komitetu Narodowego, red. M. Stępowski, Kraków 1915. 1620 ANK, NKN, teczka 387 (mikrofilm 100.585), k. 17. 1621 Szerzej na temat kolportażu publikacji, zob. J. Szarkowa, Działalność propagandowa…, s. 93-103. 1622 K. Srokowski, N.K.N…., s. 370, Sprawozdanie do zamknięcia rachunkowego N.K.N. za czas do 31 XII 1916 r. Wszystkie te publikacje kolportowane były na wiele rozmaitych sposobów. Na terenie kongresówki zajmowała się nim Administracja Wydawnictw Departamentu Wojskowego, zaś w Galicji Departament Organizacyjny NKN. Znaczna część publikacji, szczególnie broszury propagandowe, w sposób masowy rozdawane były za darmo. Pozostałe - w tym przede wszystkim różnego rodzaju literatura i kalendarze – sprzedawano z kolei po dość niskich cenach (średnio 10 halerzy)1620. Do księgarń, dyrektorów szkół, instytucji i urzędów pocztowych wysyłano okólniki ze spisami dostępnych publikacji. Określone pule egzemplarzy otrzymywały powiatowe Komitety Narodowe, oddziały Ligii Kobiet oraz biura werbunkowe. Do kolportażu starano się aktywnie włączyć parafie, wszelkiego rodzaju szkoły, a także stworzyć sieć agentów, którzy mieli otrzymywać wynagrodzenie wysokości 10% od ceny każdego sprzedanego egzemplarza1621. Stosowana przez NKN polityka rozdawania dość dużej ilości druków za darmo oraz niskie ceny pozostałych wydawnictw powodowały, że zasadniczo interes ten był deficytowy. Do końca 1916 r. Centralne Biuro Wydawnictw NKN zarobiło na sprzedaży publikacji jedynie 104 179 koron, podczas gdy wydatki związane z ich drukiem wyniosły w tym czasie 179 954 koron1622. Nie to było jednak w działalności NKN najważniejsze. W interesujący i w pewnym sensie związany z ruchem wydawniczym sposób, NKN kierował swoją propagandę do ówczesnych elit intelektualnych. Odbywało się to m.in. za pośrednictwem tzw. instytutów – funkcjonujących w ramach Komitetu organizacji, które definiowały się jako jednostki prowadzące działalność stricte naukową. Jak napisano w przedmowie do jednej z prac, wydanych pod auspicjami Instytutu Ekonomicznego NKN: „Założycielom przyświecała myśl przyczynienia się wspólną pracą do pogłębienia znajomości polskich stosunków społecznych, w szczególności gospodarczych”1623. Instytuty zrzeszały zresztą osoby faktycznie zawodowo zajmujące się nauką, jak np. dr Roger Battaglia, dr Leon Władysław Biegeleisen, czy też dr Zofia Daszyńska-Golińska1624. Jednostki te można więc, mówiąc dzisiejszym językiem, określić jako think-tanki – centra pracy umysłowej, których celem pozostaje udzielanie ośrodkom politycznym intelektualnego wsparcia. Równocześnie powstające w ramach instytutów prace były całkowicie zgodne z linią polityczną krakowskiego Komitetu. Jako przykład podać można publikację wydaną pod redakcją dr Zofii Daszyńskiej-Golińskiej pt. „Środkowoeuropejski związek gospodarczy i Polska. Studia ekonomiczne”, propagujący ideę utworzenia ponadnarodowej organizacji o charakterze gospodarczym, co korespondowało z lansowaną przez niektórych publicystów NKN koncepcją powstania zdominowanej przez Niemcy Mitteleuropy1625. Pomysł tworzenia instytutów wydaje się, jak na owe czasy, dość oryginalny i świadczy o umiejętności różnicowania przekazu propagandowego w zależności od odbiorcy. 1623 J. Buzek, Pogląd na wzrost ludności ziem polskich w wieku 19-tym, Kraków 1915, przedmowa. 1624 Wydawnictwa Naczelnego Komitetu Narodowego 1914-1917. Spis Bibliograficzny, Kraków 1917, s. 5-10; szerzej o dr Zofii Daszyńskiej-Golińskiej, zob. Polski Słownik Biograficzny, t. VIII pod red. Kazimierza Lepszego, Wrocław-Kraków-Warszawa 1959-1960, s. 223-225. 1625 Wydawnictwa…, s. 10; zob. też. ANK, NKN, teczka 72 (mikrofilm 100.257), k. 413-417, L. Grosfeld, Polityka państw centralnych…, s. 62-64; W. Suleja, Orientacja…, s. 221. 1626 Pomimo rozwoju nowoczesnych środków propagandy, tradycyjna agitacja słowna w czasie I wojny światowej nadal odgrywała olbrzymią rolę. W samych Stanach Zjednoczonych zmobilizowano 75 tysięcy mówców, którzy wygłosili ok. 7,5 miliona mów, do łącznej liczby ponad 134 milionów słuchaczy, zob. U. Jarecka, Propaganda wizualna…, s. 71. 1627 A. Brożek, Polonia amerykańska…, s. 134-135; M. Zgórniak, 1914-1918. Szkice z dziejów I wojny…, s. 195. Niestety nie wszystkie formy oddziaływania na społeczeństwo w sposób zadowalający uchwytne są w źródłach. Taka sytuacja ma miejsce np. w przypadku przemówień i wieców, szeroko stosowanych w ówczesnej praktyce propagandowej i z całą pewnością obecnych również w agitacji politycznej NKN1626. Wiemy, iż z pozytywnym skutkiem mowy wygłaszali Artur Hausner i Feliks Młynarski, delegaci krakowskiego komitetu w Stanach Zjednoczonych, którzy udali się za ocean z misją zjednania sobie tamtejszej Polonii1627. Ich działania przyniosły konkretne, choć krótkotrwałe efekty w postaci zbiórki pieniędzy oraz licznych rezolucji uznających NKN za Rząd Narodowy1628. 1628 W. Suleja, Orientacja…, s. 181; M. Frančić, Komitet Obrony Narodowej…, s. 145-148. 1629 ANK, NKN, teczka 218 (mikrofilm 1000.416), k. 2. 1630 Ibidem. 1631 Ibidem, k. 5. Wspomniane przemówienia oraz wiece rzadko stanowiły samoistną formę propagandy – występowały najczęściej jako element szerszych działań, jak choćby często organizowanych przez NKN obchodów rocznic patriotycznych. Warto przyjrzeć się temu sposobowi kształtowania postaw społeczeństwa, gdyż łączył on w sobie wiele różnego rodzaju zabiegów. Szczególne znaczenie nadano upamiętnieniu w 1914 r. wybuchu powstania listopadowego. Rocznica nie była wprawdzie okrągła – 86 lat - ale niosła ze sobą wyjątkowo klarowne przesłanie ideologiczne, polegające przede wszystkim na podkreśleniu podobieństw pomiędzy rokiem 1830 oraz 1914. W obu przypadkach o rozpoczęciu działań zbrojnych zadecydowało wystąpienie grupy młodych zapaleńców. Walczono przeciw temu samemu wrogowi: wschodniemu despocie, „knutowładnemu carowi”1629. Wreszcie, co chyba najistotniejsze, powstanie listopadowe stanowiło ostatni przed pierwszą wojną światową moment, kiedy do walki przystąpiło regularne wojsko polskie1630. Dzięki konsekwentnemu, niemal nachalnemu propagowaniu pamięci o wydarzeniach z lat 1830-1831, legionowi propagandziści uzyskiwali niezwykle mocny efekt - ukazywali się jako bezpośredni następcy bohaterów zrywu listopadowego oraz wpisywali wystąpienie Legionów w całą polską tradycję powstaniową, co przy wszystkich towarzyszących im kontrowersjach i oskarżeniach o współpracę z zaborcami, posiadało niebagatelne znaczenie. Na marginesie warto zwrócić uwagę, że na obchody rocznicowe stawiała też Polska Organizacja Narodowa. Pod koniec listopada 1914 r., a więc w czasie kiedy w Wiedniu finalizowano już sprawę wejścia PON do NKN, terenowi działacze z Dąbrowy Górniczej na własną rękę organizowali obchody powstania listopadowego. Choć jeszcze nie odbywały się one pod szyldem Naczelnego Komitetu Narodowego, warto się im przyjrzeć, gdyż stanowiły przykład skoordynowanej, wielopłaszczyznowej akcji propagandowej, skierowanej do ludności Królestwa Polskiego i niosącej bardzo podobne przesłanie, jak akcje przeprowadzane w tym samym czasie przez NKN. Uroczystości miał organizować, specjalnie do tego powołany Komitet Główny, któremu podlegały komitety dzielnicowe1631. W przeddzień uroczystości w wynajętych salach miały się odbyć odczyty poświęcone powstaniu listopadowemu, na które można było wejść okazując specjalne bilety. W czasie odczytu, oprócz samego historyczno-patriotycznego wystąpienia, sprzedawano różnego rodzaju publikacje, a także rozprowadzano specjalny numer „Legionisty”, lokalnego czasopisma PON, zawierającego okolicznościową odezwę „na całe Królestwo Polskie”1632. W sam dzień obchodów – 29 listopada 1914 r. - planowano najpierw uroczyste nabożeństwo z pieśniami religijno-patriotycznymi, a następnie przemarsz całego zgromadzenia na osobny plac i wysłuchanie dwóch odczytów: na temat roku 1830 oraz wydarzeń współczesnych1633. Całość obchodów może nie zawierała elementów szczególnie oryginalnych, niemniej jednak istotą tej akcji propagandowej była intensywność przekazu – powtarzanie setki razy w mowie i w piśmie, a także za pomocą gestów i patriotycznej symboliki, że Legiony Polskie były niczym innym, tylko walką narodowowyzwoleńczą. 1632 Ibidem. 1633 Ibidem. 1634 Ibidem, k. 12. 1635 Ibidem, k. 12-13. 1636 Ibidem, k. 39-40. Ciekawy przebieg posiadały również obchody rocznicy listopadowej w Jabłonkowie na Śląsku Cieszyńskim, gdzie po wymuszonej okolicznościami wojennymi ewakuacji z Galicji, swoją tymczasową siedzibę znalazł Departament Wojskowy NKN. Uroczystości oddziaływać miały tutaj na trzy specyficzne grupy docelowe: stacjonujących w tym miejscu Legionistów, uchodźców z Galicji oraz miejscowych Polaków, przemieszanych na tym terenie z Czechami oraz Niemcami i wypracowujących dopiero w miarę nowoczesną tożsamość narodową. W ramach obchodów zorganizowano oczywiście nabożeństwo z udziałem uczniów szkoły podchorążych, żołnierzy oraz dużej ilości cywilów1634. Wieczorem przeprowadzano w koszarach pogadanki o powstaniu stanowiące subtelne połączenie propagandy z edukacją historyczną, po czym w wielkiej, udekorowanej patriotycznymi symbolami sali miała miejsce główna uroczystość z odczytami, pieśniami oraz licznymi przemówieniami1635. Na każdym kroku podkreślano, że celem obchodów pozostawało przede wszystkim wzmocnienie tożsamości miejscowych Polaków. Na marginesie trzeba dodać, że w analogiczny sposób obchodzono w pierwszych tygodniach 1915 r. rocznicę wybuchu powstania styczniowego. Jakkolwiek i w tym przypadku nie stosowano szczególnie oryginalnych zabiegów, liczył się fakt, że konsekwentnie, na każdym kroku powtarzano, iż Legiony Polskie są kontynuacją tradycji powstaniowej. Jak sformułowano to w jednym z okolicznościowych pism NKN, walka toczyła się „(…) z tą samą Moskwą. Walczył z nią konfederat barski i żołnierz kościuszkowski, wiarus Dąbrowskiego, powstaniec 1830 r., walczą z nią i dziś Legiony Polskie”1636. Rozumiane w ten sposób obchody rocznic powstańczych kontynuowano też w okresie późniejszym, przy czym zdarzało się, że urządzały je poszczególne biura werbunkowe, np. w listopadzie 1915 r. w Opatowie, kiedy to uroczystości rocznicowe zorganizowane zostały w ścisłej współpracy z miejscową szkołą oraz parafią1637. 1637 Raporty i korespondencja… ziemia radomska, s. 60-61, 1915 XI 19 oraz 29, Opatów. Raporty oficera werbunkowego Józefa Wojtygi. 1638 ANK, NKN, teczka 218 (mikrofilm 1000.416), k. 52-53. 1639 Ibidem. 1640 Ibidem, k. 55. Zupełnie inny program miały z kolei posiadać w 1916 r. obchody rocznicy konstytucji 3 maja. Należy jednak zaznaczyć, że w tym czasie rzeczywistość wyglądała zgoła odmiennie niż w pierwszych miesiącach wojny. Rosjan już w Królestwie Polskim nie było i cała Kongresówka znajdowała się pod okupacją państw centralnych. Pośród działaczy obozu austro-polskiego państwo carów przestawało być postrzegane jako największe zagrożenie dla polskiej suwerenności, zaś ich uwaga stopniowo skupiała się na próbach uzyskania oraz zorganizowania jakiejś formy państwowości. Odbicie tej nowej sytuacji bardzo wyraźnie widać w podpisanym przez szefa Departamentu Wojskowego - Władysława Sikorskiego - projekcie obchodów trzeciomajowych na terenie okupacji austriackiej. Dokument ten został skierowany do c. i k. Komendy Obwodowej w Piotrkowie. Plany te wydają się rzeczywiście ambitne – starano się o uzyskanie dnia wolnego od pracy, ale istotą obchodów planowano uczynić przede wszystkim tłumny udział młodzieży szkolnej1638. Towarzyszyć temu miały śpiewy, odczyty, wiece, patriotyczna symbolika, ale też liczne zbiórki pieniędzy na polskie szkolnictwo1639. W sposób niezwykle mocny podkreślano w tym przypadku nie tyle wymiar walki narodowowyzwoleńczej, co postępu cywilizacyjnego. Symptomatycznym wydaje się, że austriackie władze wojskowe niemal w całości projekt ten odrzuciły. Część obchodów, na którą uzyskano zezwolenie, ograniczała się do niewielkich uroczystości o charakterze przede wszystkim religijnym1640. Prawdopodobnie wydarzenie to w ogóle nie doszło do skutku, gdyż wobec powyższego stanowiska administracji okupacyjnej, komitet organizacyjny sam się rozwiązał. Paradoks polega więc na tym, że propagandę polegającą na oddziaływaniu za pomocą wielkich zgromadzeń i uroczystości, można było właściwie stosować tylko w okresie, kiedy na ziemiach polskich toczyły się ciężkie walki. Później, gdy władza państw centralnych została ugruntowana, stało się to po prostu niemożliwe. Większe i mniejsze obchody patriotyczne stanowiły też doskonały moment, aby oprócz tradycyjnych form propagandy słownej, wkroczyć z tym rodzajem przekazu, który najbujniej rozwijał się w okresie I wojny światowej, a mianowicie z propagandą wizualną. Pewne jest, że w kampaniach na rzecz orientacji prohabsburskiej oraz Legionów Polskich na masową skalę stosowano niezwykle charakterystyczny dla tamtej epoki sposób komunikowania treści propagandowych, a mianowicie plakat. Ściśle rzecz biorąc możemy raczej w tym wypadku mówić o afiszach, łączących element tekstowy z bardzo prostym motywem graficznym. Ich podstawowym atutem, podobnie jak miało to miejsce w przypadku ulotek, pozostawała jednak masowość. Świadczą o niej liczby – już w pierwszych dwóch tygodniach funkcjonowania w Piotrkowie drukarni pogubernianej wydrukowano tam 10 590 plakatów1641. Ich liczba powodowała, że z tego rodzaju przekazem udawało się docierać do niemalże każdej znajdującej się pod okupacją austriacką miejscowości. Dla przykładu: w sierpniu 1915 r. biuro werbunkowe w obwodzie Końskie w 11 znajdujących się pod jego jurysdykcją miejscowościach rozlepiło 60 afiszy1642. 1641 J. Szarkowa, Działalność propagandowa…, s. 100. 1642 Raporty i korespondencja… ziemia radomska, s. 16, 1915 VIII 19, Końskie, Raport oficera werbunkowego Jana Stettnera. 1643 zob. Ibidem, teczka 610 (mikrofilm 100.80); P.N. Galik, Pierwsza wojna światowa na starych pocztówkach, Łódź 2008; M. Berczenko, Pierwsza wojna światowa i sprawa polska na dawnych kartkach pocztowych, Rzeszów 2009. 1644 J. Cisek (opr.), Rok 1914 w dokumentach i relacjach, Kraków 2005, s. 69, 71, 111, 113. 1645 Ibidem, s. 28, 75. 1646 ANK, NKN, teczka 405 (mikrofilm 100.603), k. 7. 1647 J. Cisek (opr.), Rok 1914…, s. 56, 116, Jeśli chodzi o propagandę wizualną, to najszersze zastosowanie w zakresie popularyzowania nie tyle idei austro-polskiej, co raczej samych Legionów, znalazły karty pocztowe. Skala ich produkcji jest trudna do oszacowania, gdyż pocztówki o tematyce legionowej wydawał nie tylko sam NKN, ale również wielu niezależnie funkcjonujących lub tylko luźno z krakowskim komitetem związanych wydawców1643. Z pewnością będące w obiegu karty pocztowe należy jednak liczyć w tysiącach egzemplarzy. Przedstawiały one sceny walk, przemarsze, życie codzienne legionistów, ale też momenty symboliczne, jak np. przekraczanie rosyjskiej granicy przez pierwsze oddziały strzelców, czy też zrywanie rosyjskich orłów1644. Charakterystyczne wydają się być również pocztówki przedstawiające konkretne postacie, jak Józefa Piłsudskiego, czy też Władysława Belinę-Prażmowskiego, co bez wątpienia przyczyniało się do budowy legendy nie tylko całej formacji, ale też konkretnych osób1645. Materiału dostarczały liczne fotografie, w znacznej mierze wykonywane przez fotografów NKN, a także rysunki i akwarele, tworzone niekiedy przez wybitnych artystów1646. Do najbardziej znanych należy z pewnością Wojciech Kossak. Jego sugestywne, łatwe w odbiorze i trafiające w popularne gusty prace utrwalały obraz młodych, zwycięsko potykających się z Rosjanami Legionistów1647. Służąc zresztą w randze rotmistrza w armii austriackiej, a następnie w Legionach, Kossak tworzył nie tylko pocztówki, ale cały szereg innego rodzaju dzieł sztuki, przede wszystkim akwarel, popularyzujących ideę i epopeję Legionów1648. Do innych, tworzących popularne pocztówki autorów należeli też Adam Setkowicz i Czesław Skawiński1649. Nie sposób wreszcie pominąć Leopolda Gottlieba, grafika, rysownika i malarza, może nieco przyćmionego sławą swojego brata, Maurycego. Leopold służył w I brygadzie Legionów w dość nietypowej funkcji frontowego rysownika. Pozostawił po sobie bezcenny zbiór ok. 1000 rysunków kredką, przedstawiających portrety legionistów, a także sceny o tematyce wojennej1650. 1648 I. Trybowski, Wojciech Kossak, [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. XIV/1 pod red. E. Rostworowskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków 1968, s. 248-251. 1649 J. Cisek (opr.), Rok 1914…, s. 17, 55, 71, 147, 172, 1650 Ibidem , s. 62, 99, 154; Polski Słownik Judaistyczny, oprac. Z. Borzymińska, R. Żebrowski, T. I …, s. 511. 1651 ANK, NKN, teczka 405 (mikrofilm 100.603), k. 5. 1652 Ibidem, s. 9. 1653 Ibidem, s. 7. Nowatorskim i godnym uwagi zabiegiem propagandowym było zastosowanie w praktyce Naczelnego Komitetu Narodowego na szeroką skalę fotografii. Wykonywaniem oraz archiwizowaniem zdjęć bezpośrednio zajmował się dział techniczno-fotograficzny Departamentu Wojskowego, działający pod kierunkiem Ryszarda Adamowicza1651. Jego zadaniem było dokumentowanie najważniejszych momentów życia Legionów – zarówno fazy ich organizacji, jak i walk prowadzonych przez wszystkie pułki oraz brygady. Jesteśmy w stanie odtworzyć nazwiska tylko niektórych fotografów NKN, np. Stanisława Kossowskiego oraz Karola Klajna. O skali działalności tych oraz innych fotografów świadczy jednak fakt, że w styczniu 1917 r. w zasobach NKN znajdowało się 2750 klisz oraz 4550 odbitek1652. Z punktu widzenia naszych rozważań najistotniejszy jest jednak jednoznacznie propagandowy cel działalności fotograficznej krakowskiego Komitetu – zdjęcia Legionów z założenia wykonywane były po to, aby za pośrednictwem Biura Prasowego Departamentu Wojskowego wysyłać je do polskich i zagranicznych czasopism oraz publicznie prezentować na wystawach. 300 odbitek pokazanych zostało na wystawie wojennej w Wiedniu, podobną liczbę zaprezentowano również w Szwajcarii. Zdęcia wysyłano również do Niemiec, Szwecji oraz Bułgarii, gdzie zorganizowana w Sofii wystawa wzbudzić miała wielkie poruszenie pośród przebywających tam Polaków1653. Warto w tym momencie odnotować jeszcze jedną inicjatywę Naczelnego Komitetu Narodowego związaną z wykorzystaniem nowoczesnych mediów - przy krakowskim Komitecie powstała komórka filmowa, z której kierowano operatorów do tworzących się brygad1654. Kronikarzem pierwszej brygady został w ten sposób operator Józef Mróz z lwowskiej wytwórni Polonia, przy drugiej brygadzie afiliowani byli natomiast Franciszek Zyndram–Mucha oraz chorąży Maksymilian Stransky1655. Ich zadaniem pozostawała dokumentacja przede wszystkim szkolenia, inspekcji oraz przemarszów. Właściwe działania wojenne najprawdopodobniej nie zostały utrwalane na taśmie. Niestety powstałe wówczas materiały zachowały się tylko w znikomym stopniu. Nie jesteśmy również w stanie określić, czy miały one jakiekolwiek znaczenie propagandowe lub czy chociaż planowano wykorzystanie ich w ten sposób. Pewnym jest natomiast, iż w 1917 r. z inicjatywy operatorów NKN, jak również majora Dawida Szuberta przy warszawskim sztabie Legionów Polskich powstał Urząd Filmowy, w 1918 r. przemianowany na Urząd Filmowy Wojska Polskiego. Od operatorów NKN i Legionów Polskich przejął on 5000 metrów taśm filmowych, co stanowiło zalążek pierwszego polskiego archiwum filmowego1656. Jak już wspomniano, nie posiadamy żadnych informacji na temat planów wykorzystania tych materiałów do celów propagandowych, niemniej jednak nie możemy takiej ewentualności wykluczyć. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że zdecydowanie gorzej niż w przypadku fotografii przedstawiały się możliwości bezpośredniego oddziaływania za pomocą tego medium na społeczeństwo. Iluzjonów w Polsce było stosunkowo niewiele i miały one trudności z funkcjonowaniem w warunkach wojennych. Pojedyncze próby wykorzystania taśm filmowych z pewnością jednak się zdarzały, jak choćby w przyfrontowym osiedlu legionowym Nowe Kukle na Wołyniu, gdzie działaczom NKN udało się zainstalować tymczasowe kino1657. 1654 T. Lubelski, Historia filmu polskiego, Warszawa 2009, s. 38; S. Ozimek, Film polski w wojennej potrzebie, Warszawa 1974, s. 22; więcej nt. początków działalności polskich operatorów filmowych w czasie Wielkiej Wojny, zob. J. Skarbek-Malczewski, Byłem tam z kamerą, oprac. Marek Sadzewicz, Warszawa 1962; W. Jewsiewicki, Kazimierz Pruszyński. Polski wynalazca filmowy, Warszawa 1954. 1655 S. Ozimek, Film polski…, s. 22. 1656 Ibidem. 1657 W. Milewska, J.T. Nowak, M. Zientara, Legiony Polskie… , s. 160-162. 6.2 Propaganda pozytywna Przyjrzyjmy się nieco treści głoszonej przez Naczelny Komitet Narodowy propagandy. Podobnie, jak w przypadku każdej zakrojonej na większą skalę akcji agitacyjnej, niosła ona ze sobą zarówno pozytywne, jak i negatywne przesłanie. Propaganda pozytywna dotyczyła przede wszystkim dwóch, paradoksalnie traktowanych w sposób oddzielny kwestii: Legionów Polskich oraz rozwiązania austro-polskiego. Legiony starano się częstokroć przedstawiać w oderwaniu od kontekstu politycznego, koncentrując się na kreowaniu obrazu dość powierzchownego, choć z pewnością dla młodych ludzi bardzo atrakcyjnego. Legionistów ukazywano jako szaleńczo odważnych i dokonujących niezwykłych czynów żołnierzy. „Wiadomości Polskie” pełne są opisów bohaterskich rajdów na tyły wroga, podkradania się pod rosyjskie pozycje, brania przeciwników do niewoli oraz wychodzenia bez szwanku z największych opałów1658. Opowieści te były barwne i oddziaływały na wyobraźnię. W jednym z tekstów padają słowa: „Nie ma dziś bardziej porywającej lektury niż raporty, notatki i opisy walk naszych Legionów. Tyle w nich barwy, blasku, ruchu, tyle w nich przyrodzonej poezji, wstrząsających wrażeń, grozy, krzepiących dźwięków, rycerskiego animuszu i humorem tryskającej młodości!”1659. 1658 zob. „Wiadomości Polskie”, nr 5 z 23.12.1914 r., s. 5. 1659 Ibidem, nr 8 z 5.01.1915 r., s. 1. 1660 Ibidem, nr 3 z 16.12.1914 r., s. 3; nr 5 z 23.12.1914 r., s. 5. 1661 Ibidem, nr 2 z 12.12.1914 r., s. 5; 10 z 15.01.1915 r., s. 4; nr 8 z 5.01.1915 r., s. 8. 1662 Ibidem, nr 5 z 23.12.1914 r., s. 2. 1663 Szerzej na temat antylegionowej propagandy, zob. K. Stępnik, Legenda legionów, Lublin 1995, s. 9-31. Ciekawy przykład antylegionowej propagandy stanowić może też tekst z „Kuriera Litewskiego” z 11 stycznia 1915 r., gdzie Legiony nie nazywa się „polskimi” ale „galicyjskimi” oraz mówi się o nich, jako o licho uzbrojonych straceńcach, całkowicie zależnych od Prusaków, zob. ANK, NKN, teczka 459 (mikrofilm 100. 627), k. 63-64. Podobną rolę odgrywały teksty wymieniające legionistów, którzy otrzymali odznaczenia wraz z opisem ich zasług. W znakomitej większości przypadków powtarzał się w nich motyw wojennego męstwa, pogardy dla śmierci, walki z przeważającymi siłami przeciwnika, prowadzenia szaleńczych ataków, pozostawania najdłużej na placu boju w czasie odwrotu, a także zbierania rannych z pola bitwy1660. Zasługi wymieniano także we wzmiankach pośmiertnych, upamiętniających żołnierzy, którzy polegli w walce1661. W ukazywaniu Legionów na pierwszym planie stawiano więc bój, aktywność i działanie. Legionista był przede wszystkim człowiekiem czynu, zaś jego udział w wojnie stanowił przeciwieństwo gnuśności oraz „polskiej choroby waśni i podziałów”1662. Pomimo tych wysiłków, wobec zmasowanej ofensywy propagandowej licznych przeciwników legionowego przedsięwzięcia, pytań o jego sens oraz polityczne konotacje nie dało się jednak uniknąć1663. Wychodząc im naprzeciw, rzadko mówiono całą prawdę, pomijając najczęściej kontekst nadziei na realizację idei austro-polskiej. W najbardziej chyba rozpowszechnionej na ziemiach polskich broszurze z 1915 r. „Co to są i o co walczą Legiony Polskie?”, ani razu nie mówi się o monarchii habsburskiej oraz o planach oparcia się o nią w razie odbudowy państwa polskiego. Niemalże całość tego krótkiego, czterostronnicowego tekstu wypełniają podniosłe sformułowania odwołujące się do patriotyzmu, oraz dziedzictwa epoki napoleońskiej i powstań narodowych. Legiony Polskie zdefiniowane są przede wszystkim jako „niczem nie zatarty znak i dowód, że Naród Polski żyje i do pełni życia, do Wolności, przez morze krwi i ofiar nieprzebraną moc iść zawsze gotów (…)”1664. Jedyne argumenty natury politycznej, jakie pojawiają się pośród tego ciągu poetyckich, choć mało konkretnych sformułowań, mówią jedynie o tym, że Legiony stanowią w chwili obecnej jedyny realny, mocny argument w rękach Polaków. Dzięki ich utworzeniu udało się ponownie „postawić sprawę polską” i można liczyć na to, że w przyszłości odegrają one niepoślednią rolę „na targach powojennych o losy Ojczyzny naszej”1665. Przyszłość ukazywana jest w kategoriach marzenia o Polsce wolnej, niepodległej, zamożnej i sprawiedliwej, która swobodnie kultywować może własną religię, język i kulturę. Aby to osiągnąć należy w pierwszej kolejności przepędzić najgorszych z najeźdźców – Moskali. 1664 Co to są i o co walczą Legiony Polskie?, Piotrków 1915, s. 2. 1665 Ibidem, s. 2-3. 1666 Takich broszur NKN wydawał dość sporo. Jeszcze inny przykład to „Prawda i plotka o legionach polskich” (1915 r.), napisana w formie szeregu pytań i odpowiedzi, zob. ANK, NKN, teczka 459, k. 145. 1667 ANK, NKN, teczka 233 (mikrofilm 431), k. 69. W podobny sposób cel walki ujęty jest w innej, wydanej przez NKN broszurze, gdzie również pada pytanie: „O co się biją legioniści?”1666. Odpowiedź nie pozostawia żadnych złudzeń: „Biją się o to, aby stąd przepędzić Moskali, aby na polskiej ziemi lud polski sam sobie był panem i wolnym gospodarzem, by zamiast nahajki i łapówki panowała prawda i sprawiedliwość, by miał polskie szkoły, w których by dziecko polskie mogło się uczyć po polsku mówić pacierz, aby Moskal nie wyrywał nam języka i wiary ojców naszych, aby polski chłop i robotnik nie musiał porzucać swojej ojcowizny i gdzieś za morzem, u obcych, jak wół harować, na kawałek chleba”1667. Jak zobaczymy jeszcze w dalszej części niniejszego rozdziału, cel legionowej walki określony jest więc przede wszystkim negatywnie – jako zrzucanie odpowiedzialnego za wszelkie zło moskiewskiego jarzma. Kwestie politycznych wizji i pomysłu na przyszłe ustalenia, w kierowanej do mas propagandzie legionowej poruszano raczej niechętnie. Jeśli chodzi o drugi kierunek pozytywnej propagandy NKN – agitowanie na rzecz rozwiązania austro-polskiego – to problem ten nie jest mimo wszystko jednoznaczny oraz wyraźnie uchwytny. Jak pamiętamy, w pierwszych miesiącach swojego funkcjonowania Komitet nie sformułował żadnego jednoznacznego programu politycznego i określał się jedynie jako organizacja wspierająca Legiony, wierna cesarzowi Austro-Węgier. Na taki rozwój sytuacji wpływały dwa czynniki. Po pierwsze - sam charakter NKN, który powstał na podstawie kruchego kompromisu pomiędzy partiami o proweniencji jednoznacznie proaustriackiej oraz stronnictw prawicowych, ciążących ku niechętnej Habsburgom Narodowej Demokracji1668. Po drugie, dość niejednoznaczna była postawa samych Austriaków, nie do końca przekonanych, co do pomysłów przebudowy kształtu ustrojowego monarchii1669. Bardziej jednoznaczny program polityczny NKN sformułowany został dopiero na przełomie 1914 i 1915 r., kiedy odeszli z niego przedstawiciele stronnictw prawicowych, zaś niedługo po tym prezesurę objął Władysław Leopold Jaworski1670. Otwarcie i bez ogródek twierdził on, że celem Naczelnego Komitetu Narodowego oraz Legionów Polskich, była „niezawisła Polska pod berłem dynastii Habsburgów w unii z austriacko-węgierską monarchią”1671. 1668 J. Buszko, Polacy w parlamencie…, s. 29. Szerzej o stronnictwach prawicowych w NKN, zob. W. Feldman, Stronnictwa i programy polityczne…, s. 227-242. 1669 J. Holzer, J. Molenda, Polska…, s. 87. 1670 Sz. Rudnicki, Słowo o autorze, [w]: W.L. Jaworski, Diariusz 1914-1918, Warszawa 1997, s. X-XI. 1671 APK, NKN, teczka 67 (mikrofilm 100.257), s. 50. 1672 zob. W.J. Jaworski, Mowy 1914-1915, Kraków 1915. 1673 Naczelny Komitet Narodowy. 16 sierpień 1914-1915 (broszura wydana na rocznicę powstania NKN), Kraków 1915, s. 3. Ta ideologiczna wyrazistość nie oznaczała jednak, że NKN prowadził jakąś większą akację propagandową na rzecz postulowanego przez siebie rozwiązania. Wyjątek stanowi jedynie opisana już akcja zagraniczna, w ramach której starano się oddziaływać na społeczeństwa poszczególnych krajów właśnie w duchu koncepcji austro-polskiej. Również w samej Austrii rozwiązanie to intensywnie propagowano na łamach tygodnika „Polen”. Jeśli chodzi o propagandę na ziemiach polskich, to NKN do planów tych praktycznie w ogóle nie nawiązywał, konsekwentnie przedstawiając się jako organizacja tworząca przede wszystkim Legiony Polskie. Ta ograniczoność celów i koncentrowanie się na Legionach podkreślane było absolutnie na każdym kroku1672. W przemówieniu do delegatów zjazdu powiatowych komitetów narodowych w Krakowie w dniu 20 czerwca 1915 r. Władysław Leopold Jaworski bardzo wyraźnie podkreślał, że NKN nie jest rządem polskim, natomiast jego istota „polega na tem, że jest on wyrazem skupienia się i zorganizowania się narodu polskiego około jednej wspólnej akcyi”1673. W najodważniejszym wówczas dokumencie, wydanym przez krakowski Komitet, a więc w słynnym manifeście z 8 sierpnia 1915 r., mowa jest jedynie o konieczności utworzenia państwa polskiego, zaś z monarchią habsburską można osiągnąć w tej sprawie porozumienie1674. Nic więcej. Koncepcję austro-polską propagowali wprawdzie na łamach „Czasu” publicyści Michał Rostworowski i Maurycy Straszewski, jednak nie były to bezpośrednio działania NKN, co najwyżej popierających jego linię autorów oraz ugrupowań1675. 1674 Dokumenty Naczelnego Komitetu Narodowego…, s. 175-178. 1675 W. Suleja, Orientacja…, s. 175. 1676 Ibidem, s. 182-183 1677 Ibidem, s. 183-184. 1678 zob. ANK, NKN, teczka 2, k. 122, Protokół z posiedzenia plenarnego „poufnego” z 25.05.1915 r. W drugiej połowie 1915 r. zaczęło pojawiać się już nieco więcej wypowiedzi propagujących rozwiązanie sprawy kształtu przyszłej, polskiej państwowości w duchu koncepcji austro-polskiej, ale – i to jest rzecz znamienna – żadne z tych przedsięwzięć nie wywodziło się z kręgu NKN. Na terenie Królestwa Polskiego w otwarty sposób temat ten podjęła sprzymierzona z krakowskim Komitetem Liga Państwowości Polskiej. Na łamach wydawanego w jej środowisku łódzkiego czasopisma „Strażnica” pojawiały się liczne artykuły mówiące o potrzebie utworzenia nowego, polskiego tworu państwowego, w którego skład wchodziłyby Galicja, Śląsk Cieszyński, Królestwo Polskie oraz niektóre z innych ziem zabranych przez Rosję (np. część Litwy)1676. Akcję na rzecz obrania jednego z Habsburgów królem polskim rozwijał w lubelskim młody ziemianin Tadeusz Ciświcki1677. Przedsięwzięcia te, jak już wspomniano, podejmowane były jednak poza samym NKN. W sposób dość oczywisty nasuwa się zatem wniosek, że choć krakowski Komitet stanowił największą i jedyną liczącą się naprawdę organizację orientacji na Austrię, wyznawana przez niego idea związania przyszłego, polskiego tworu państwowego z monarchią Habsburgów, nie była szerzej przez NKN propagowana. Wolał się on przedstawiać jako twórca polskiej siły zbrojnej oraz organizacja walcząca o bliżej niesprecyzowane polskie państwo. Na tę dość osobliwą przewagę wpłynąć mogło głębokie przekonanie członków Komitetu o niepopularności tego kierunku w społeczeństwie, w szczególności Królestwa Polskiego1678. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że tego rodzaju wielka akcja propagandowa zupełnie nie należała do stylu politycznego stuprocentowego krakowskiego konserwatysty, jakim był Władysław Leopold Jaworski. Jeśli wyobrażał on sobie jeszcze promowanie w jakiś sposób Legionów, to rozwiązania polityczne podejmowane być mogły przede wszystkim w zaciszu gabinetów. 6.3 Propaganda negatywna Propaganda negatywna odgrywała w tworzonej przez NKN propagandzie legionowej bardzo poważną rolę i jako największego wroga kreowała rzecz jasna Rosję. Jaki zatem obraz państwa carów wyłania się z tych tekstów? Wydaje się, że wyróżnić można kilka zasadniczych zabiegów, mających na celu kształtowanie negatywnego spojrzenia na państwo carów. Po pierwsze, w niemal wszystkich publikacjach Rosja określana jest jako odwieczny, najbardziej nieprzejednany wróg Polski. Często przekonanie to dodatkowo wzmacniane było przypominaniem o dziewiętnastowiecznych powstaniach, o których pamięć była jeszcze wtedy całkiem świeża - walczyli w nich i ginęli ojcowie oraz dziadowie ówczesnych Polaków1679. Materiały propagandowe wyraźnie wskazywały, iż w czasie wojny światowej społeczeństwo polskie wreszcie zjednoczyło się w walce z odwiecznym wrogiem i ciemiężcą, opowiadając się po stronie Austro-Węgier – jedynego państwa, w którym Polacy byli „czynnikiem równouprawnionym i wpływowym”1680. Dawano więc do zrozumienia, że po jednej stronie stała monarchia, która dawała jakąś perspektywę wolności, po drugiej zaś tradycyjnie antypolski despotyzm, przez 150 lat depczący Polaków „jako niewolników”1681. 1679 ANK, NKN, teczka 233 (mikrofilm 431), k. 76-79. 1680 Ibidem, k. 6, 21, 55. 1681 Ibidem, k. 12. Generalnie można stwierdzić, że stosując tego rodzaju argumenty NKN grał na nieskomplikowanych, powszechnych w społeczeństwie polskim resentymentach. Przedstawienie Rosji jako przeciwnika totalnego, nie stanowiło trudnego zadania, zważywszy, iż w okresie zaborów Rosja rzeczywiście była państwem, które najczęściej podejmowało z Polakami zbrojną rozprawę. Wystarczało zatem odwołać się do tradycji i historii, niekoniecznie podpierając to argumentami odnoszącymi się do bieżącej sytuacji politycznej. Sprowadzało się to do dość prostego procesu skojarzeniowego - Rosja była naszym wrogiem zawsze, nic zatem dziwnego, że walczymy z nią i teraz. Kolejnym zabiegiem propagandowym NKN, wiążącym się zresztą logicznie z poprzednim, pozostawało krzewienie przekonania, że niepodległość odzyskać można tylko poprzez walkę z Rosją. Świadczą o tym teksty o bardzo różnym charakterze. Z jednej strony mamy np. sentymentalny, mający oddziaływać na emocje, tekst ulotki opisującej żołnierską wigilię na froncie: „I teraz właśnie żołnierzyki polskie w siwych mundurach z karabinem w ręku, lub konno z szablą, biją się z Moskwą, by wywalczyć wolność dla Polski”1682. Przesłanie jest tutaj niezwykle proste i niepozostawiające żadnych wątpliwości – wojna światowa stanowi po prostu wojnę wyzwoleńczą. Podobny wydźwięk ma również wiele tekstów, szczególnie z początku 1915 r., kiedy podkreślano, że walczący w ekstremalnie trudnych warunkach zimowych legioniści, giną za ojczyznę. Z drugiej strony w innej ulotce z 1915 r. padają sformułowania zdecydowanie bardziej agresywne, gdzie podkreślana jest już nie tylko sama walka o wolność, ale i nienawiść do państwa, które w opinii członków NKN ją zabrało: „Dopóki Moskal rządzi nie może nam być lepiej. Więc kto chce lepszej doli, ten musi się wziąć do roboty, aby wyplenić moskiewskie zielsko z polskiej ziemi”1683. Przy okazji możemy tu zaobserwować innego rodzaju zabieg, niezwykle częsty w propagandzie wszystkich państw biorących udział w pierwszej wojny światowej - dehumanizacja – w tym wypadku porównanie Moskali do zielska, koniecznego do usunięcia chwastu. 1682 Ibidem, k. 26 1683 Ibidem, k. 70. 1684 Ibidem, k. 58. Podobne emocje odnaleźć można w innej odezwie: „Nie chcemy rosyjskiej niewoli, ciemięstwa i tyranii – chcemy być wolni pośród wolnych – chcemy być wolnym narodem pospołu z innymi narodami cieszącymi się pełnią praw i swobód1684”. Po raz kolejny powiedziane jest tutaj, iż to Rosja pozostaje zaborcą, ale pobrzmiewa w tym wypadku bardzo wyraźne pragnienie niepodległości – tak wyraźne, że być może aż niebezpieczne dla innych zaborców, a równocześnie sojuszników orientacji austro-polskiej. Wydaje się, że odezwa, gdzie wyłącznie niepodległość jest wartością naczelną, mogła być dziełem kogoś z kręgu Józefa Piłsudskiego, który w przeciwieństwie do właściwego NKN stał na stanowisku, iż sojusz z Austro-Węgrami i Niemcami jest złem koniecznym, chwilowym tylko politycznym zagraniem. Z drugiej strony przedstawiciele państw centralnych najwyraźniej zdawali sobie sprawę z konieczności czuwania nad tym, aby polska propaganda nie wymknęła się spod kontroli – świadczy o tym fakt, iż odpis tej samej odezwy sporządzony został również w języku niemieckim. Niezależnie od tych rozważań bezsprzecznym pozostaje konsekwentne ukazywanie, iż polskie starania niepodległościowe sprowadzają się przede wszystkim do konfliktu z państwem carów. Innym, niezbyt zresztą wyszukanym zabiegiem, pozostawało ukazywanie Rosji, jako bestialskiego przeciwnika, przy czym okrucieństwo Moskali starano się obnażyć w dwóch wymiarach – współczesnym oraz historycznym. Pole do popisu dla autorów pism propagandowych stanowiła oczywiście okupacja przez Rosjan znacznej części Galicji, którą „wróg śmiertelny deptał i niszczył jej sioła, więził i uwoził najlepszych jej synów1685. Niejednokrotnie opisy wywołanej przez carskich żołnierzy pożogi przybierają postać literackiej egzaltacji: (…) dziś wam bezbronnym uciekający wróg pali wsie i miasta w gruzy obraca, wśród lamentu niewiast i dzieci waszych idą wygnańcze tłumy polskie (…). Powietrze pełne jęków, ziemia drży wzburzeniem1686”. W innym momencie padają słowa : „jeszcze się w powietrzu jęki unoszą ofiar rozlicznych, snują się po polach dymy spalonych domostw”1687. W warunkach wojennych, kiedy zniszczenie części Galicji, choć niekoniecznie w wyniku rosyjskiego okrucieństwa, a działań wojennych, było faktem, tego typu opisy mogły trafiać na podatny grunt i przynajmniej dla części społeczeństwa musiały brzmieć przekonywująco, wywołując tym samym autentyczne uczucia nienawiści. W wymiarze historycznym powszechne było, łączące się zresztą z uprzednio już omówionym traktowaniem Rosji jako odwiecznego wroga, przypominanie krwawych, antypolskich represji wieku dziewiętnastego: „Zgnieciona ziemia podlaska prawosławnym krzyżem, przytłoczona Litwa systemem rusyfikatorów-Murawiewów – powstaje”1688. Świadomość wszystkich tych wyimaginowanych oraz faktycznych bestialstw prowadzić miała w narodzie polskim do chęci zemsty. Widać to wyraźnie, kiedy mowa jest, iż Legiony „Za ucisk i za krzywdy ludu, za Sybir i szubienice, za znieprawianie duszy młodzieży i tłumienie życia narodowego niosą pomstę1689. Rosja funkcjonować miała w polskich umysłach nie tylko jako wróg, ale wręcz jako uosobienie zła, krzywdy ludzkiej i zniszczenia. Poczucie zagrożenia z jej strony wzmacniały również liczne stwierdzenia, iż w przeciwieństwie do państw centralnych, Rosja prowadzi wojnę tylko w imię zaboru1690. 1685 Ibidem, k. 21. 1686 Ibidem, k. 53. 1687 Ibidem, k. 61. 1688 Ibidem, k. 61. 1689 Ibidem, k. 88. 1690 Ibidem, k. 58. 1691 Ibidem, k. 38. 1692 Ibidem, k. 69. Obraz Rosjan jako morderców ściśle wiązał się z szerszym zjawiskiem ukazywania ich również jako barbarzyńców. W tym kontekście przytoczyć można jedną z legionowych odezw, w której padają słowa: „Wojna rozstrzygnie, czy Polska będzie dalej niewolnicą barbarzyńskich Moskali, czy będzie krajem wolnym, mającym samorząd, poszanowanie języka, religii i praw konstytucyjnych”1691. Na zasadzie kontrastu z wizją cywilizowanej, wolnej Polski, Rosjanie ukazywani są, jako ludzie tworzący prymitywne państwo funkcjonujące na zasadzie „nahajki i łapówki”1692. Omawiane dotychczas przykłady propagandy orientacji austro-polskiej ukazywały Rosję jako przeciwnika, który budzić powinien odrazę, ale również strach. Posunięcie tego rodzaju akcji za daleko mogło jednak spowodować skutek odwrotny od zamierzonego – uczucia grozy, a nawet paniki na wieść o zbliżaniu się krwiożerczych Moskali. Tymczasem ostatecznym celem propagandy było zachęcenie do walki, do zbrojnej konfrontacji. Należało zatem wroga zdyskredytować, pokazać jego słabość oraz fakt, że stanowi on przeciwnika możliwego do pokonania. Służyło temu m.in. ukazywanie Rosjan jako tchórzy. Tego typu epitety nie padały wprawdzie w sposób dosłowny, niemniej taki właśnie wydźwięk posiada wydana w sierpniu 1914 r. odezwa, którą podpisał sam Władysław Sikorski - szef Departamentu Wojskowego NKN. Mowa jest w niej o tym, że carscy żołnierze stosują taktykę spalonej ziemi – niszczą chaty i domy, by podobnie jak w roku 1812 „zwycięzca nie znalazł dachu ani komina, przy którym mógłby się ogrzać”1693. Argument ten pozwalał na równoczesne zastosowanie dwóch zabiegów: po pierwsze ukazywał Rosjan jako tchórzy, którzy nie potrafili walczyć twarzą w twarz, a tylko stosować perfidne podstępy. Po drugie, armia Austro-Węgier w gruncie rzeczy miała być zwycięska, zaś fakt, że sukcesy te pozostawały niewidoczne wynikał właśnie z taktyki Rosjan oraz z ciężkich warunków naturalnych. 1693 Ibidem, k. 8. 1694 ANK, NKN, teczka 85 (mikrofilm 100.275), k. 10. Dyskredytowanie rosyjskiej machiny wojennej zaczęło się zresztą bardzo szybko – już w sierpniu 1914 r. w socjalistycznej i popierającej NKN gazecie „Naprzód” wydawano artykuły sugerujące, że w państwie carów dochodzi do licznych rozruchów, zaś pobór do armii spotyka się z niechęcią, a nawet oporem ze strony społeczeństwa. Pisano, iż na wieść o mobilizacji tłuczono szyby w sklepach wódczanych oraz występowano przeciw „władzom uzbrojonym”1694. Na potwierdzenie tego gazeta powoływała się nawet na poufne, pełne trwogi dokumenty władz rosyjskich. Wspominano, iż wielu rosyjskich poborowych ukrywało się lub wręcz uciekało z konwojów. Tego rodzaju publikacje traktować możemy jako próbę pokazania, że ludność Rosji bynajmniej nie chciała walczyć. Potęgowało to mit brutalności i despotyczności państwa carów oraz zupełny brak identyfikacji społeczeństwa ze swoim rządem. Stąd już tylko krok do domysłu, że stworzona w ten sposób armia po pierwszych walkach powinna się rozsypać, a żołnierze chętnie pójdą do niewoli. W późniejszym okresie, kiedy w 1915 r. szala zwycięstwa rzeczywiście przechyliła się na stronę państw centralnych, legionowe odezwy zawierały hasła, których typowy przykład stanowi poniższy tekst: „Polacy! Moskwa złamana. Dumny jej sztandar stargany na strzępy. Gmach potężny ciemiężcy naszego i wroga, krwią naszą i krzywdą innych narodów wzniesiony wali się w gruzy. Niewolnicze hordy carskie pierzchają w popłochu pod ciosami walecznych armii sprzymierzonych, o wolność ludów walczących”1695. W innej odezwie padają równie dobitne słowa: „I oto spełniła się sprawiedliwość dziejowa. Wróg nasz, ciemiężca okrutny ustępować musi z ongi zdradziecko zagrabionych dziedzin polskich”1696. 1695 ANK, NKN, teczka 233 (mikrofilm 100.431), k. 61. 1696 Ibidem, k. 53. 1697 Ibidem, k. 38. 1698 Ibidem, k. 38. Wszystkie zaprezentowane powyżej przykłady antyrosyjskiej propagandy skierowane były do ogółu ludności polskiej i stanowiły wyraz zasadniczej linii politycznej NKN. Niezależnie o tego, wydawano także specjalne odezwy oraz ulotki, adresatami których miały być konkretne grupy społeczne, a nawet narodowościowe i religijne. Zawarta w tych pismach argumentacja dostosowana była do specyfiki odbiorców, co dobrze świadczy o służbach propagandowych orientacji austro-polskiej. I tak w odezwie z września 1914 r. do mieszkańców Krakowa, Podgórza, Wieliczki oraz Dobczyc pochodzenia robotniczego oraz chłopskiego, padają znamienne słowa: „Wojna Austrii i Niemiec przeciwko caratowi rosyjskiemu toczy się na naszej ziemi, w Polsce”1697. Dlaczego nie ma tutaj mowy, że jest to wojna przeciw Rosji, a przeciw caratowi? Być może znaczenie posiadał fakt, iż większość odbiorców przyzwyczajona była do retoryki socjalistycznej, która głosiła głównie walkę z systemem, jakim pozostawał carat. Zastosowanie takiego sformułowania albo wprost miało na celu zjednanie sobie zwolenników socjalizmu – przede wszystkim poprzez stworzenie wrażenia, że jest to wojna ze zbrodniczym systemem - albo też chodziło po prostu o odwołanie się do sposobu agitacji, który był bliski odbiorcom. Jest jeszcze inna możliwość – odezwę pisał socjalista, który był członkiem NKN. Prawdopodobnie mamy tu jednak do czynienia z bardzo świadomym podejściem do propagandy i formułowaniem przekazu ze względu na odbiorcę. Świadczą o tym kolejne zdania: „krocie tysięcy chłopskich i robotniczych synów pospieszyły też ochoczo do walki za swobodę, do walki o lepszą przyszłość przeciw niewoli rosyjskiej”1698. W osobnej odezwie NKN zwracał się również do chłopów z zaboru rosyjskiego. Posługiwał się przy tym językiem, który miał wpisywać się w tradycję walki o sprawy istotne dla włościan, jak np. pańszczyzna. Równocześnie skala różnego rodzaju historycznych nadinterpretacji była tak duża, iż wątpić można w traktowanie tej odezwy przez chłopów jako dokumentu wiarygodnego. Przyjrzyjmy się jej dokładnie: „(…) szlachta polska przyznawała chłopom pańszczyznę, ale praw tych nie można było przeprowadzić, bo rząd moskiewski tłumił powstania. Pańszczyznę zniósł rząd rosyjski ustawą z 1864 r. Ale rząd rosyjski nie zrobił tego z miłości do polskich chłopów. Zniósł pańszczyznę, bo musiał to zrobić, bo bał się buntów chłopskich, ponieważ w tym czasie w całej Europie od wielu lat pańszczyzna była zniesiona”. Jak widać, starając się o poparcie wsi Królestwa Polskiego, stronnictwa antyrosyjskie musiały zmierzyć się z niezwykle niewygodnym faktem, iż to rząd carski zniósł pańszczyznę, co miało znaczenie wręcz symboliczne - zrzucenie jarzma, jakim polska szlachta przez wieki uciskała chłopów. Niedługo potem autorzy odezwy płynnie przeszli do sprawy, która była im znacznie bliższa, a więc nawoływania do walki z Rosją, jako ciemiężycielem, co znów jednak okraszone zostało pseudo-włościańską terminologią: „(…) chłop polski cierpi dziś inną pańszczyznę, której nie znają chłopi innych krajów. Jest to pańszczyzna niewoli, prześladowań wiary naszej, bezprawia, ciemnoty, poniewierki po szerokim świecie (…). Pańszczyzna ta może się skończyć, jeżeli ziemia polska i lud polski zostaną oswobodzone spod przeklętych moskiewskich rządów”1699. Obserwujemy tu zatem kolejny przykład propagandy skierowanej do konkretnej grupy społecznej. Pytanie brzmi, czy tym razem, przeprowadzone to zostało w sposób sprawny? Wydaje się, że mamy jednak do czynienia z konstrukcją nader karkołomną, aby brzmieć mogła przekonywująco. 1699 Ibidem, k. 46. 1700 Ibidem, k. 67. Warto zauważyć, iż nie była to jedyna agitacja adresowana do chłopów. Wydaje się, iż ze zdecydowanie większym wyczuciem postępowali autorzy innych odezw, akcentujących raczej konflikt religijny oraz prześladowanie przez Rosjan bliskiej polskiej wsi wiary katolickiej. Propaganda uderzała w tym wypadku w czułą strunę, a ponieważ nie przebierała w środkach, przypuszczać można, że łączyła się z pewnym sukcesami. Przyjrzyjmy się kilku znamiennym fragmentom pism z roku 1915: „Żaden najgorliwszy kalwin czy Luter nie śmiałby katolika do zdrady Kościoła zmuszać, jedni Moskale to czynią. Oni to do dziś dnia ogniem i mieczem szerzą swoje prawosławie. W ziemi chełmskiej męczyli lud polski najstraszniejszymi mękami, żeby się wiary swojej wyrzekł. A teraz kiedy przyszła wielka wojna – ze strachu przed ludem polskim i jego zemstą za te prześladowania rzucili Moskale Polakom obietnicę, że połączą ich Ojczyznę. Widzimy, jak to połączenie wygląda. Chcieli Moskale mieć więcej ziemi dla szerzenia siłą prawosławnej wiary. Dlatego to rzucili się na Lwów i Galicję Wschodnią – by tam unitów na Moskali przerabiać. Toć w tej Katedrze Lwowskiej, w której król Jan Kazimierz śluby czynił Matce Boskiej (…) pop Eulogiusz, najgorszy wróg Polaków, prawosławne nabożeństwo chce odprawiać”1700. W innym miejscu tej samej odezwy padają słowa, które zawierają w sobie najmocniejszy ładunek emocjonalny i stanowią kwintesencję całego przekazu: „Bo Moskal najgorzej zawzięty jest nie tylko na Polskę, ale i na katolicką wiarę”1701. 1701 Ibidem. 1702 Ibidem. 1703 A. Zielecki, Żydzi w polskim ruchu niepodległościowym…, s. 289-296. Mamy zatem do czynienia z propagandą ostrą, choć świadczącą o znajomości duszy polskiego chłopa, szczególnie z terenu zaboru rosyjskiego. Jego uczucia narodowe wciąż pozostawały sprawą niepewną, natomiast katolicyzm – przynajmniej na poziomie deklaracji – był kwestią bezdyskusyjną. Uderzenia w ton obrony wiary dawało jedyną realną szansę na wyzwolenie antymoskiewskich nastrojów. Nie przez przypadek widzimy też odwołanie do czasów szwedzkiego „potopu”. W polskiej tradycji opór przeciw najeźdźcom zaczął się dopiero od podniesienia przez nich ręki na świętość, a więc na Jasną Górę. W innych odezwach w umiejętny sposób w obronę wiary wplatano też inną tradycję, tak bardzo istotną dla polskiego chłopa: „A kiedy na wezwanie naczelnika Kościuszki, lud pod Racławicami szedł bić się z Moskalem, największym wrogiem Polski i katolickiej wiary – to wołał „Jezu-Maria” – a Częstochowska powiewała na sztandarach obok Orła Białego”1702. Stwierdzenia te historycznie nie były uzasadnione, niemniej jednak zlanie tych dwóch symboli – naczelnika w sukmanie oraz Matki Boskiej Częstochowskiej - stanowić mogło przekaz o wyjątkowej sile oddziaływania. Warto nadmienić, iż osobne teksty propagandowe skierowane zostały do jeszcze jednej grupy, która choćby przez swoją liczebność nie mogła ujść uwagi legionowych agitatorów. Grupę tą stanowili Żydzi. Ich stosunek do polskich starań niepodległościowych pozostawał wprawdzie niejednoznaczny - zależał od regionu, a także od stanowiska licznych żydowskich ruchów i partii politycznych, niemniej jednak funkcjonowała dość spora grupa opowiadająca się za pełną asymilacją z narodem polskim1703. Przede wszystkim z niej rekrutowali się zwolennicy popierania linii NKN. Dla postawy tej można było zjednywać nowych zwolenników, stąd też politycy orientacji austro-polskiej, spośród których wielu było pochodzenia żydowskiego, aktywnie wystąpili z akcją agitacyjną. Musiała ona jednak zawierać dwa elementy – wzbudzenie wrogości do Rosji oraz przekonanie ludności żydowskiej, że niepodległa Polska w najlepszy sposób zabezpieczy jej byt. W warunkach pierwszej wojny światowej pierwsze z tych zadań nie przedstawiało większych trudności, gdyż Rosjanie znani byli z antysemickich nastrojów oraz dokonywania licznych pogromów i aktów przemocy w stosunku do Żydów. Nic zatem dziwnego, iż głównie na tym koncentrowały się również odezwy NKN. Jako przykład warto przytoczyć słowa: „Zrozumieliśmy, że mając przeciw sobie największego wroga i ciemiężcę, sprawcę setek rzezi pogromów na bezbronną ludność żydowską, że musimy powstać przeciw Rosji i katom rosyjskim, a nie jak podli niewolnicy lizać stopę, która nas depcze”1704. Nieco gorzej przedstawiała się sprawa przekonywania do poparcia polskich aspiracji. Padały głównie argumenty o tym, że pięć wieków wcześniej Polska Żydów przygarnęła oraz, że „Polska nie zna, co to rzezie i pogromy”1705. Odnieść można wrażenie, że poza ochroną przed krwiożerczymi Rosjanami, a także sentymentalnymi i ryzykownymi z punktu widzenia historycznego odwołaniami do wspólnej przeszłości, NKN nie miał Żydom nic szczególnego do zaoferowania. 1704ANK, NKN, teczka 233 (mikrofilm 100.431), k. 44. 1705 Ibidem. Stosowano typowe dla tego czasu zabiegi, polegające na dehumanizacji przeciwnika, przypisywaniu mu najgorszych cech, a także podważaniu jego możliwości militarnych. Opierano się przy tym na powszechnie funkcjonujących na ziemiach polskich stereotypach na temat państwa carów. Pewne przebłyski bardziej twórczego podejścia widać w pismach skierowanych do konkretnych grup społecznych. Można też odnieść wrażenie, że w miarę upływu czasu, odezwy oraz ulotki stawały się coraz bardziej agresywne. Pierwsze pisma propagandowe z 1914 r. kierowane były przede wszystkim do legionistów, ewentualnie do mieszkańców Galicji i nie akcentowały wrogości w sposób tak dosadny, jak późniejsza propaganda, adresowana do ludności okupowanego przez państwa centralne zaboru rosyjskiego. Zarówno pierwsi legioniści, od kilku lat działający w organizacjach strzeleckich, jak i polska część galicyjskiego społeczeństwa, od dawna pozostawały na stanowiskach jednoznacznie antyrosyjskich. Żołnierze Legionów Polskich doskonale wiedzieli, o co walczą i dlaczego ich wrogiem jest Rosja, stąd propaganda służyć miała jedynie podtrzymaniu tych emocji i ewentualnie dodaniu otuchy. Inaczej rzecz się przedstawiała w przypadku ludności cywilnej Królestwa Polskiego, którą należało przekonać do linii politycznej reprezentowanej przez NKN. O programie pozytywnym – niepodległości lub jakiejś formie suwerenności – ze względu na niejednoznaczną postawę państw centralnych można było mówić tylko enigmatycznie, stąd też kluczową rolę w propagandzie odegrać musiało właśnie wyzwalanie nienawiści do Moskali. Ostrość agitacji orientacji austro-polskiej w jeszcze większym stopniu narastała pod koniec 1915 r. i w roku 1916, kiedy po zwycięstwach państw centralnych, Rosjan na ziemiach polskich de facto już nie było. Z innych źródeł wiemy, że opcja austro-polska zaczęła się w tym czasie poważnie chwiać. Społeczeństwo polskie coraz wyraźniej zaczęło się wówczas obracać przeciwko państwom centralnym. Przyjrzyjmy się zatem, jak w propagandzie Naczelnego Komitetu Narodowego radzono sobie z kluczowym w tym kontekście problemem – kwestią Niemiec. 6.4 Problem Niemiec w myśli politycznej i propagandzie Naczelnego Komitetu Narodowego Niemcy były bez wątpienia najsłabszym punktem całej koncepcji politycznej NKN. Państwo to pozostawało nie tylko najbliższym sojusznikiem Austro-Węgier, ale również od zimy 1914/1915 zupełnie od siebie uzależniło monarchię Habsburgów. W wewnętrznych dyskusjach NKN od końca 1914 r. widać narastającą świadomość, że to Cesarstwo Niemiec stawało się głównym rozgrywającym w obozie państw centralnych, zaś realizacja programu austro-polskiego wymagać będzie wzięcia pod uwagę interesów Berlina. Nieco później, w sierpniu 1915 r., w odezwie wydanej po wkroczeniu wojsk niemieckich do Warszawy, Władysław Leopold Jaworski wprost stwierdzał: „Musimy przyznać, że przy uregulowaniu tych [tj. polskich] kwestii Niemcy i Austro-Węgry muszą strzec się swoich własnych interesów”1706. W praktyce oznaczało to zgodę na dwie, niezwykle trudne do zaakceptowania z polskiego punktu widzenia koncesje. Po pierwsze – całkowitą rezygnację z jakichkolwiek prób włączenia do odrodzonego państwa terenów zaboru pruskiego; po drugie – zgodę na formalnie usankcjonowaną, polityczno-militarną dominację Niemiec nad rządzoną przez Habsburgów Polską. Wydaje się, że NKN skłonny był zaakceptować taki stan rzeczy i budować quasi-niepodległe państwo, politycznie oparte o Austro-Węgry, ale z równoczesnym, konstytucyjnie zagwarantowanym, militarnym oraz gospodarczym związkiem z Niemcami1707. Chcąc nie chcąc, NKN musiał więc uznać Rzeszę za swojego sojusznika. Problem polega na tym, że był to sprzymierzeniec, w którego dobrą wolę społeczeństwo polskie generalnie nie wierzyło i który równocześnie robił wszystko, aby ten brak sympatii zyskał uzasadnienie. 1706 ANK, NKN, teczka 38 (mikrofilm 100.223), s. 41. 1707 Pamiętniki W.L. Jaworskiego za L. Grosfeld, Polityka państw centralnych wobec sprawy polskiej w latach pierwszej wojny światowej, Warszawa 1962, s. 23. Wydaje się, że wizerunek Niemiec w oczach społeczeństw trzech zaborów bliższy był raczej sposobowi myślenia opcji prorosyjskiej oraz niepodległościowej, niż ostrożnej polityce „mniejszego zła” orientacji austro-polskiej. Przykładów niechętnej postawy w stosunku do Niemiec można przywołać całe mnóstwo. Już we wrześniu 1914 r., kiedy w miastach galicyjskich dawał się jeszcze odczuwać entuzjazm początku wojny i w sposób niezwykle życzliwy żegnano wyruszające na front jednostki armii austro-węgierskiej, Niemców maszerujących przez Kraków, a więc sam matecznik orientacji na państwa centralne, przyjęto wręcz chłodno1708. Do rangi symbolu urastać może scena, kiedy w sierpniu 1914 r. oddział ułanów legionowych odwiedził w Oblęgorku Henryka Sienkiewicza i ku zaskoczeniu młodych żołnierzy pisarz wyrzucił im, „że idą z Niemcami”1709. Nieprzypadkowa i ukazująca też w jakiś sposób stosunek do Niemiec była odpowiedź dowódcy ułańskiego patrolu: „Bodaj z samym diabłem, byle do wolnej Polski”. 1708 J. Bieniarzówna, J.M. Małecki, Dzieje Krakowa, t. III…, s. 387 1709 W. Milewska, J.T. Nowak, M. Zientara, Legiony polskie…., s. 30. 1710 Szerzej na temat dewastacji gospodarczej kraju: J. Pajewski, Odbudowa…, s. 103-104. 1711 Raporty i korespondencja… ziemia kielecka, s. 74, 1915 VI 05, Piotrków. Raport ppor. Juliusza Ulrycha dla Departamentu Wojskowego NKN w Piotrkowie. 1712 L. Grosfeld, Polityka…, s. 27. 1713 Ibidem. Najgorsze z punktu widzenia jakichkolwiek prób propagowania przez NKN swojej koncepcji rozwiązania sprawy polskiej, było jednak zachowanie samych Niemców. Od samego początku działań wojennych ich wojska dopuszczały się okrucieństw i grabieży, które stanowiły tylko wodę na młyn obozu prorosyjskiego. Już w sierpniu 1914 r. w sposób zupełnie bezsensowny armia niemiecka zbombardowała i zniszczyła Kalisz. Z kolei okupacja części Królestwa Polskiego polegała przede wszystkim na jego rabunkowej eksploatacji1710. W wielu miejscowościach, jak np. w Kielcach w czerwcu 1915 r., niemieckie władze wojskowe zaczęły dokonywać masowych rekwizycji niemalże zaraz po wkroczeniu tam armii kajzera, co powodowało zresztą słuszne oburzenie ludności1711. Warto zaznaczyć, że działania te nie miały charakteru incydentów, ale jak najbardziej zaplanowanej akcji. Administracją zajętymi terenami miał się zajmować Zarząd Cywilny Niemiecki, powstały w grudniu 1914 r. z siedzibą w Kaliszu, potem w Poznaniu i wreszcie w Warszawie. Do czasu powołania Generalnego Gubernatorstwa w Warszawie struktura ta nie miała charakteru cywilnego, ale podporządkowana była dowództwu niemieckiego frontu wschodniego1712. Zarząd ten formalnie otrzymał instrukcję, aby przy wykonywaniu swoich funkcji kierować się wyłącznie wojskowym punktem widzenia, co w praktyce oznaczało „eksploatację okupowanych obszarów dla maksymalnego odciążenia ojczyzny”1713. Społeczeństwa trzech zaborów doskonale zadawały sobie sprawę z postępowania niemieckiego wojska i administracji. Ponownie oddajmy na chwilę głos Wincentemu Witosowi: „Okrucieństwa niemieckie w Kaliszu, Częstochowie i innych wielu miejscowościach, przerażały ludzi swoją grozą i potwornością. Oburzały zaś ciągłe rekwizycje, w których nie oszczędzano nikogo i niczego”1714. Skalę niechęci do wojsk państw centralnych potęgowały też masowe egzekucje osób podejrzanych o działanie na rzecz Rosji, dokonywane tak przez Niemców, jak i Austriaków1715. 1714 W. Witos, Moje wspomnienia…, s. 301. 1715 Ibidem, s. 301-302. 1716 L. Grosfeld, Polityka…, s. 23. 1717 W 1914 r. zamiary Niemców ograniczały się prawdopodobnie do nader ogólnych i nie do końca sprecyzowanych postulatów odsunięcia Rosji na wschód, zob. J. Knebel, Rząd pruski…, s. 11; R. Świętek, Lodowa ściana…, s. 726. Od 1915 r. w rozmowach kuluarowych i wreszcie na łamach prasy dyskutowano bardzo różnorodne i niejednokrotnie ze sobą sprzeczne koncepcje rozwiązania sprawy polskiej. Pośród nich przewijała się także idea przyłączenia Królestwa do Austrii, jednak pozostawała ona popularna tylko pośród niektórych postępowych posłów do sejmu pruskiego. Stosunkowo najczęściej podnoszonymi pomysłami były aneksja przez Prusy guberni suwalskiej i grodzieńskiej, co postulowały głównie koła wojskowe albo guberni kaliskiej i piotrkowskiej, które z kolei znajdowały się w kręgu zainteresowań niektórych środowisk niemieckich przedsiębiorców. Inne koncepcje mówiły po prostu o przyłączeniu do Prus przygranicznego pasa o szerokości 50 kilometrów, bez wyróżniania konkretnych terytoriów, zob. J. Knebel, Rząd pruski…, s. 14-55; J. Pajewski, Mitteleuropa…, s. 46-57, 72-111; L. Grosfeld, Polityka…, s. 44-79; ANK, NKN, teczka 36 (mikrofilm 100.221), s. 6, 179. Wysiłki propagandowe NKN bardzo też utrudniała niejednoznaczna postawa władz niemieckich względem sprawy polskiej. Z punktu widzenia naszych rozważań istotne wydają się w tym kontekście trzy sprawy. Po pierwsze, nie ulega wątpliwości, że idea oddania Królestwa Austro-Węgrom i utworzenia trialistycznej monarchii miała w Niemczech niewielu zwolenników1716. Po drugie, pomimo pojawiania się wielu różnorodnych koncepcji, aż do jesieni 1916 r., rząd berliński nie podejmował w sprawie polskiej żadnych decyzji ani działań1717. Wreszcie po trzecie, zdecydowana większość rozwiązań branych przez Niemców pod uwagę, wiązała się z dalszym rozczłonkowaniem ziem polskich oraz z oferowaniem Polakom co najwyżej pewnych namiastek państwowości. W 1915 r. Naczelny Komitet Narodowy znalazł się więc w niezwykle trudnej sytuacji. Firmował on koncepcję, która w praktyce oznaczała sojusz z Niemcami i zgodę na niemieckie warunki. Równocześnie sami Niemcy niczego nie deklarowali, a brutalna codzienność okupacji w połączeniu z propagandą przeciwnych krakowskiemu komitetowi obozów politycznych, nie nastrajały społeczeństwa w sposób przyjazny do monarchii Wilhelma II. Polacy w swojej masie nie oczekiwali od Niemiec niczego pozytywnego, a NKN musiał im wytłumaczyć, że wiązanie się z państwami centralnymi miało jednak sens. Zadanie to było nader karkołomne, oznaczało niemal rozwiązywanie przysłowiowej kwadratury koła, ale od jego realizacji zależało powodzenie całego programu orientacji austro-polskiej. W jaki sposób NKN próbował w swojej propagandzie radzić sobie z problemem Niemiec? Otóż w pierwszym okresie wojny krakowski komitet zasadniczo starał się unikać tego zagadnienia i koncentrował się na bezustannym przekonywaniu, że najważniejszym zadaniem polskich patriotów jest walka z Rosją. O samych Niemczech praktycznie nie było ani słowa. Na marginesie naszych rozważań warto zatrzymać się na moment przy działalności w tym względzie Polskiej Organizacji Narodowej. W przeciwieństwie do NKN, PON podjął kwestię obecności armii niemieckiej na ziemiach polskich w sposób otwarty. W „Dzienniku Urzędowym Polskiej Organizacji Narodowej”, czytamy: „Gdyśmy przygotowując powstanie, które miało wybuchnąć w razie wojny Austrii z Rosją, zastanawiali się nad szansami ruchu, wtedy każdy z nas z natury rzeczy musiał rozwiązać zagadnienie: a cóż robić, jeżeli obok wojsk austriackich przekroczą granicę państwa rosyjskiego i Prusacy? I przyznać należy, że na pytanie to jedna u wszystkich następowała odpowiedź: kto chce zniszczyć jarzmo moskiewskie, ten może się tylko cieszyć, jeżeli Rosja zostanie zaatakowana przez przeważające siły (…)”1718. PON dość odważnie, jak na polskie warunki, rozpoczęła akcję o charakterze wyraźnie proniemieckim, zaś jej podstawowym argumentem była konieczność walki z wrogiem numer jeden: Rosją. Proniemieckie sympatie przez długi czas utrzymywały się jeszcze w środowisku niepodległościowców. Już po upadku PON Michał Sokolnicki pisał: „Uważam, że największy błąd naszej polityki dawniejszej to, że nie rozmawialiśmy zawczasu z Niemcami”1719. 1718 R. Świętek, Lodowa ściana…, s. 726. 1719 Ibidem, s. 757, M. Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 277. 1720 „Wiadomości Polskie”, nr 3 (1914), 16.12.1914, s. 3. Jeśli chodzi o główny nurt NKN, to podejście do Niemiec zaczęło się wyraźnie zmieniać na przełomie 1914 i 1915 r., kiedy zyskały one dominującą pozycję w bloku państw centralnych i dalsze ich ignorowanie nie było już po prostu możliwe. Zbiegło się to z okresem, kiedy pod przywództwem Władysława Leopolda Jaworskiego NKN zaczął odważniej mówić o swoich politycznych planach. W pierwszej kolejności cesarstwo Wilhelma II ukazywane było jednak jako potęga militarna. Na łamach „Wiadomości Polskich” z grudnia 1914 r. można np. odnaleźć wzmiankę o tym, iż na wszystkich frontach Niemcy posuwają się do przodu, zaś armia angielska i francuska wyraźnie im ustępują1720. Coraz śmielej przygotowywano także grunt pod popularyzację idei politycznej współpracy z państwami centralnymi. Podstawowy zabieg propagandowy polegał tu na pokazaniu, że Niemcy i Austria były zawsze „trochę lepszymi” zaborcami. W opinii autorów reprezentujących linię NKN, swoją energię i zaangażowanie Polacy rzucali zawsze na szalę walki z Rosją, a jeżeli się zdarzało, jak np. w 1848 r., iż występowali także przeciwko rządom w Wiedniu i w Berlinie, wynikało to przede wszystkim z zawiedzionych nadziei, że liberalne ponoć Prusy i Austria nie uderzyły na państwo carów1721. W niektórych tego typu artykułach posuwano się jeszcze dalej – dawano do zrozumienia, iż państwa centralne zawsze popierały polskich patriotów: „sejm czteroletni oparł się na Prusach, Kościuszko na Austrii”1722. Wydźwięk tego typu stwierdzeń wydaje się mocny, gdyż nie ukazują one tylko postaw państw centralnych, ale również fakt, że ci, którzy walczyli o wolność Polski, nigdy nie gardzili pomocą z Berlina, czy też Wiednia. Moralną wyższość państw centralnych nad Rosją starano się ukazać na podstawie toczącej się wówczas wojny – w interpretacji propagandzistów NKN to Niemcy i Austria stały się ofiarami agresji: „Nieprzetrawiwszy nawet Litwy i Rusi, nie mówiąc już o Polsce, zniszczywszy tylko te kwitnące dawniej kraje w straszliwy sposób, Rosja szykowała kolejne zabory (…) Niemcy i Austria uprzedziły napad”1723. 1721 „Wiadomości Polskie”, nr 1 (1914), 9.12.1914, s. 2. 1722 Ibidem, s. 1. 1723 ANK, NKN, teczka 66 (mikrofilm 100.256), k. 36. 1724 „Wiadomości Polskie”, nr 5 (1914), 23.12.1914, s. 7. 1725 Ibidem. 1726 Ibidem. W artykułach ukazujących się na łamach „Wiadomości Polskich”, częstokroć przekonywano, że Rzesza zdecydowanie kończy z antypolską polityką i dopuszcza do głosu zawsze ponoć istniejące, przychylne Polsce prądy. Stwierdzano, iż „(…) w chwili wybuchu wojny długo wyklęta myśl o odbudowaniu Polski stała się nagle w Niemczech popularną”1724. Niechlubna polityka państwa pruskiego miała już na zawsze odejść w przeszłość, nadchodziły natomiast dni polsko-niemieckiej współpracy. Podkreślano, że nawet antypolski Bismarck miał powiedzieć: „Polska jest słabym punktem Rosji, a Austrya jest w Polsce lubianą. Gdyby Polakom dano trochę pomocy do powstania, mogliby zrzucić jarzmo i utworzyć samodzielne państwo pod którymś z książąt austriackich”1725. W tych samych artykułach autorzy starali się równocześnie przemycić i uzasadnić najtrudniejszy chyba do zaakceptowania z polskiego punktu widzenia element programu ugody z Niemcami – wyrzeczenie się marzeń o przyłączeniu ziem zaboru pruskiego do mającego powstać państwa. Wilhelm Feldman – znany publicysta i przedstawiciel NKN w Berlinie – twierdził np., że w Wielkopolsce brak było jakichkolwiek „skłonności irredentystycznych”1726. W jego mniemaniu przyszła przynależność polityczna tego regionu pozostawała poza dyskusją, chętniej podkreślał natomiast możliwość uzyskania znacznych nabytków na wschodzie. Jeszcze bardziej ryzykowny zabieg zastosowany został przez nieznanego z nazwiska publicystę NKN, który określał siebie jako przedstawiciela opcji antyrosyjskiej i antagonistę Dmowskiego. Mówił, że z Rosją należy walczyć, gdyż zabrała ona 80% terytorium historycznej Polski, natomiast ziemie zabrane przez Niemców, stanowiły zaledwie 8% obszaru Polski i jako terytorium mieszane nie może być brane pod rachubę przy budowie nowego państwa1727. Mieszkańcy poznańskiego z pewnością nie byli zachwyceni takim postawieniem sprawy. Jak widać, nie przez przypadek próby pozyskania przez NKN Wielkopolski zakończyły się całkowitym niepowodzeniem1728. Nader często podnoszono tutaj argument, że „Legiony pomagają Prusakom”, zaś znacznie silniejsze wydawały się nastroje sprzyjające państwu carów. Jedyną dzielnicą o wyraźnie antyrosyjskim nastawieniu pozostawała w tym układzie Galicja i tylko tam narodzić się mogły poważniejsze plany jakiegoś porozumienia z Niemcami. 1727 ANK, NKN, teczka 67, k. 317. 1728 W. Suleja, Orientacja…, s. 104. 1729 ANK, NKN, teczka 35 (mikrofilm 100.220/I) , k. 45-46. Wobec takiego obrotu sprawy, argumenty stosowane przez propagandę NKN stawały się coraz bardziej wymyślne i przybierały postać wielopiętrowych konstrukcji. W ciekawym artykule z 1915 r., który prawdopodobnie miał się ukazać w jednej z polskich gazet, ale nie przeszedł cenzury i został skonfiskowany, przeprowadzone zostało wyraźne rozróżnienie pomiędzy pruską i ogólno-niemiecką tradycją polityczną1729. Autora tekstu niestety nie znamy, ale z pewnością wywodził się on z kręgów NKN, o czym świadczy choćby fakt, że tekst ten przechowywany jest w archiwum tejże organizacji. Otóż publicysta przyznaje, że Prusacy zawsze byli chronicznie antypolscy i cała ich państwowa egzystencja opierała się na wykorzystywaniu dawnej Rzeczpospolitej. Równocześnie w myśleniu ogólno-niemieckim sprawa polska odgrywała ważną rolę - doceniano geopolityczne znaczenie Polski oraz wagę jej istnienia. Wynikać to miało z faktu, że Prusacy byli agrarystami – ich gospodarka zawsze opierała się na majątkach junkierskich, a więc na rolnictwie, dlatego też tak wielkie znaczenie posiadała dla nich ziemia, zaś ekspansja polega przede wszystkim na jej zdobywaniu. W myśleniu ogólno-niemieckim przeważał tymczasem punkt widzenia kapitalistyczny – liczył się przemysł, handel, interes i dominacja gospodarcza, dlatego dla „Wielkoniemców” terytorialne zdobycze w Polsce nie posiadały większego znaczenia, a nawet więcej - nie mieli oni nic przeciwko polskiej państwowości. Takie ujęcie tematu pozwalało równocześnie odeprzeć zarzut, że Niemcy są nieczuli na polskie dążenia, jak i uzasadnić związek przyszłego państwa z Rzeszą, która o ile nie pozwala dominować sposobowi myślenia Prusaków, jest państwem liberalnym i stawiającym na rozwój gospodarczy. Jak się okazało, przedstawiciele armii państw centralnych uznali takie ujęcie tematu albo za nieprawdziwe, albo zbyt niebezpieczne. Na marginesie warto dodać, że podobny sposób myślenia o Niemczech przewija się w wielu innych pismach NKN. W pochodzącym ze stycznia 1916 r. sprawozdaniu z działalności Juliusza Tennera - jednego z przedstawicieli NKN publikującego w języku niemieckim materiały służące polsko-niemieckiemu pojednaniu - mowa jest o wielkiej sympatii Niemców dla Polaków od końca XVIII w. do połowy wieku XIX. Dopiero potem klin pomiędzy oba narody wbiła polityka pruska1730. 1730 Ibidem, s. 85-86. 1731 Z przemówienia cenzora Zjednoczenia Narodowego Polskiego z 10.1915, za A. Brożek, Polonia amerykańska…, s. 135. 1732 W. Suleja, Orientacja…, s. 216. Wszystkie te zabiegi nie przynosiły jednak większego rezultatu. Wielkopolska zasadniczo była stracona, Królestwo Polskie okupacji państw centralnych niechętne, a Galicja nie przekładała przywiązania do monarchii Habsburgów na sympatię do cesarstwa Wilhelma II. W sposób dobitny swoje nastroje wyrażała też liczna, polska emigracja, która w przeciwieństwie do rodaków z kraju nie musiała zawierać z mocarstwami rozbiorowymi żadnych taktycznych sojuszy czy kompromisów i często dawała upust swojej niechęci do wszystkich trzech zaborców. Największa, bo licząca nawet do czterech milionów osób, polska społeczność w USA, zajęła postawę wyczekującą, nie chcąc angażować się ani po stronie „krwiożerczych Rosjan, ani Prusaków, potomków krzyżackiego plemienia, ani obłudnej Austrii”1731. Wobec tej sytuacji NKN stawał się coraz bardziej bezradny. Na przełomie 1915 i 1916 r. odniesienia do Niemiec przybrały dwie, zupełnie sobie przeciwstawne formy. Pierwszą można określić jako dość karkołomną próbę połączenia typowego dla polskiego społeczeństwa negatywnego wizerunku Niemiec z powrotem do lansowania koncepcji austro-polskiej. Drugi kierunek myśli politycznej NKN szedł zupełnie na przekór społecznym oczekiwaniom i starał się popularyzować zupełnie nową koncepcję tworzenia wielkiego związku państw europejskich, opartego o Cesarstwo Niemiec. Spróbujmy się im przyjrzeć w sposób bardziej szczegółowy. Pierwszą ze wspomnianych idei możemy odnaleźć w wydanej w 1916 r. nakładem NKN broszurze „Niemcy a sprawa polska”, autorstwa Ludwika Kulczyckiego – jednego z naczelnych publicystów krakowskiego komitetu. Zawierała ona dokładną analizę mechanizmów antypolskich działań rządu pruskiego, świadczących o tym, że na jego dobrą wolę absolutnie liczyć nie należało. Równocześnie w czasie wojny światowej polski interes narodowy nakazywał stanąć po stronie państw centralnych1732. Jedynym rozwiązaniem był zatem związek z Habsburgami. W opinii autora rozwiązanie to nie tylko przyniosłoby niepodległość, ale i uchroniłoby przed apetytami terytorialnymi Niemiec1733. 1733 Ibidem; J. Mazur (L. Kulczycki), Niemcy a sprawa polska, Lausanne 1916, s. 57-59. 1734 L. Kulczycki, Austria a Polska, Kraków 1916, s. 19. 1735 ANK, NKN, teczka 67 (mikrofilm 100.257), k. 85, 93. 1736 L. Grosfeld, Polityka…, s. 54-57, J. Pajewski, Mitteleuropa…, s. 1-23, 112-137. Ludwik Kulczycki nie dostrzegał, lub też świadomie pomijał oczywisty już w tym czasie fakt zależności Austro-Węgier od Niemiec. Wydaje się, że jego broszura spotkać się musiała z formułowaną w ten sposób krytyką, gdyż kwestia ta poruszona została w jego następnej publikacji, „Austria a Polska”, również pochodzącej z 1916 r. Kulczycki szedł w niej w zaparte - twierdził, że teza o zdominowaniu monarchii Habsburgów przez Rzeszę była niczym innym, tylko pomówieniem rozsiewanym przez pana Dmowskiego. Tłumaczył, że „Austro-Węgry są w ścisłym sojuszu z Niemcami (…). Sojusz taki pociąga za sobą oczywiście pewne konsekwencje. Monarchia nie robi jednak nic takiego z powodu tego sojuszu, co byłoby sprzeczne z jej własnymi interesami i co naruszyłoby jej suwenirat”1734. Warto podkreślić, że nawet w niektórych kręgach NKN zdawano sobie sprawę, iż jest to nieprawda. W jednym ze stworzonych na wewnętrzny użytek Komitetu opracowań, wcześniejszym zresztą o rok od pism Kulczyckiego, mowa jest, iż z jednej strony ze względu na oczywistą, geopolityczną sprzeczność interesów Polski i Prus, na Niemcy nie ma co liczyć, z drugiej strony Austria jest kompletnie bezsilna. W ujęciu tym naddunajska monarchia pozostawała wprawdzie państwem bardzo Polakom życzliwym i pełnym dobrych chęci, ale „(…) cóż może pomóc innym ten, kto sobie rady dać nie może?”1735. Druga ze wspomnianych, charakterystycznych dla lat 1915-1916, koncepcji, szła zdecydowanie na przekór opinii publicznej, próbowała za to wprowadzić do dyskursu politycznego zupełnie nową jakość. Wiązała się ona ze spopularyzowaniem się w Niemczech programu tzw. Mitteleuropy, sformułowanego w 1915 r. przez myśliciela politycznego Friedricha Naumanna. Przewidywał on utworzenie szeregu małych, środkowoeuropejskich państw, które znajdowałyby się pod polityczną, militarną i ekonomiczną kontrolą Rzeszy1736. Szczegóły tej koncepcji były wprawdzie wielokrotnie dyskutowane i przeformułowywane, łącznie z przybieraniem postaci manifestu niemieckiego ekspansjonizmu, niemniej jednak istotne jest, iż spotkała się ona z entuzjazmem niektórych, podrzędnych raczej, działaczy NKN. Fascynacja ta posiadała dwa wymiary. Po pierwsze – pewnego rodzaju oszołomienia niemiecką potęgą i możliwościami. Widoczne jest to choćby w artykule Adama Boleskiego, opublikowanym w styczniu 1916 r. w „Polen” - organie prasowym NKN, wydawanym w języku niemieckim w Wiedniu. Autor podkreślał w nich wagę cywilizacyjną niemieckich idei politycznych oraz stwierdzał, że celem NKN jest uczynienie z Polski części jednolitej i zjednoczonej Mitteleuropy1737. Pytanie, czy przedstawiciel NKN rzeczywiście tak myślał, czy był to tylko chwyt skierowany do czytelnika niemieckojęzycznego? Jakkolwiek nowa koncepcja musiała być dyskutowana w kręgach krakowskiego komitetu, nie zmienia to faktu, że jego kierownictwo twardo obstawiało za klasyczną ideą austro-polską. Pewnego rodzaju kompromis stanowić mogła wypowiedź poseł do Sejmu Krajowego Alfreda Halbana, który również na łamach „Polen” mówił o przyszłości Polski w ramach Mitteleuropy, obejmującej ziemie polskie jako część monarchii habsburskiej1738. 1737 A. Boleski, Die Einheit Mitteleuropas als kulturpolitisches Ziel, “Polen”, nr 53, 1 I 1916, s. 2-5; nr 54, 7 I 1916, s. 35-40. 1738 L. Grosfeld, Polityka…, s. 59. 1739 ANK, NKN, teczka 72 (mikrofilm 100.257), k. 413-417, L. Grosfeld, Polityka…, s. 62-64; W. Suleja, Orientacja…, s. 221. 1740 Wydawnictwa Naczelnego Komitetu Narodowego…, s. 10. 1741 ANK, NKN, teczka 66 (mikrofilm 100.251), k. 696. 1742 Ibidem, s. 697. 1743 APK, NKN, teczka 67 (mikrofilm 100.257), k. 35-36. 1744 Ibidem, s. 47. 1745 ANK, NKN, teczka 66 (mikrofilm 100.256), k. 696. Drugim, nieco bardziej stonowanym, wymiarem adaptacji programu Friedricha Naumanna była koncepcja tworzenia środkowoeuropejskiego związku o charakterze gospodarczym. Rozwijali ją przede wszystkim dr Roger Battaglia oraz dr Zofia Daszyńska-Golińska - ekonomiści pracujący w strukturach NKN1739. W 1916 r. pod redakcją tej ostatniej autorki została nawet wydana praca pt. „Środkowoeuropejski związek gospodarczy i Polska. Studia ekonomiczne”1740. Miała ona raczej charakter naukowy, ale idea Mitteleuropy sporadycznie pojawiała się także w polskich pismach propagandowych i publicystycznych. W anonimowym dokumencie, powstałym najprawdopodobniej w 1916 r. w kręgu NKN czytamy: „Austro-Węgry, Niemcy, Turcja, Bułgaria tworzyć by miały jedną wielką grupę państwową z wszędzie jednolitą organizacją wojskową, ujednoliconą polityką zewnętrzną i na zewnątrz jednolitym okręgiem celnym. W tej grupie państwowej pomieścić by się miała i przyszła Polska”1741. Ewentualny udział w takim związku próbowano uzasadnić faktem, że Polsce w przeszłości nie były obce tego typu rozwiązania, np. Rzeczpospolita Obojga Narodów1742. Do teorii Mitteleuropy doskonale pasowało też przedstawianie Polski jako najdalej na wschód wysuniętego szańca cywilizacji europejskiej, twierdzy granicznej broniącej przed moskiewską nawałą, którą to rolę kraj nad Wisłą mógłby odegrać również w nowym związku państw1743. Tego typu stwierdzenia wychodziły nawet spod pióra prezesa NKN – Władysława Leopolda Jaworskiego1744. Wysuwano wreszcie argument, iż „(…) gdyby przyszłe państwo polskie powstać miało bez związku z inną grupą państwową, nie długo radowalibyśmy się jego egzystencją”1745. Znamienne jest, że ten punkt widzenia nie był całkowicie pozbawiony racji, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę przyszły los drugiej Rzeczpospolitej, jednak nikt nie był wówczas do takiego związku przygotowany - ani Polacy, ani tym bardziej Niemcy, którzy widzieli Mitteleuropę głównie w kategoriach swojej ekspansji i dominacji. Nie wydaje się, aby powyższe wysiłki propagandowe Naczelnego Komitetu Narodowego odniosły jakikolwiek skutek. Pomimo zmieniających się warunków politycznych Komitet kurczowo trzymał się swojej koncepcji, która przynajmniej od 1915 r. oznaczała już nie tyle układanie się z monarchią Habsburgów, co raczej z Niemcami. Ci zaś niewiele mieli Polakom do zaoferowania, o czym społeczeństwo wszystkich trzech zaborów doskonale wiedziało. 6.5 Problem ukraiński w działalności Naczelnego Komitetu Narodowego Naczelny Komitet zmierzyć się musiał z faktem, że organizacje ukraińskiego ruchu narodowego konsekwentnie prowadziły swoją działalność i uzyskiwały na terenie Niemiec oraz Austro-Węgier coraz mocniejszą pozycję. Rządy mocarstw centralnych zaczęły rozważać możliwość wykorzystania sprawy ukraińskiej dla własnych celów, np. poprzez utworzenie państwa ukraińskiego w ramach Mitteleuropy1746. W efekcie już od 1915 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeszy zaczęło finansować Związek Wyzwolenia Ukrainy, zaś kierownictwo tej organizacji na stałe przebywało w Berlinie lub w Monachium1747. W tym samym czasie w Wiedniu działała Hołowna Ukraińska Rada, prowadząc z rządem monarchii habsburskiej stałe pertraktacje1748. W samej tylko stolicy monarchii w latach 1915-1916 regularnie ukazywały się czasopisma takie jak: „Ukrainisches Korrespondenz-Blatt”, „Ukrainische Nachrichten”, „Ukrainische Rundschau”, „Swoboda”, szerzące ideologię narodową oraz w znacznej mierze antypolską1749. 1746 zob. L. Grosfeld, Polityka…, s. 54-57, J. Pajewski, Mitteleuropa…, s. 1-23, 112-137. 1747 K. Grünberg, B. Sprengel, Trudne sąsiedztwo. Stosunki polsko-ukraińskie w X-XX wieku, Warszawa 2005, s. 237-238. 1748 Ibidem, s. 238. 1749 Ibidem; ANK, NKN, teczka 145 (mikrofilm 100.343), Ukraina i Białoruś – materiały prasowe, k. 3. W Budapeszcie wydawano ponadto pismo „Ukraina”, zob. Ibidem, k. 10-14. W archiwum NKN zachowały się m.in. ciekawe przykłady materiałów propagandowych ukraińskich nacjonalistów oraz moskalofilów. Niejednokrotnie zawierają one fakty zupełnie nieprawdziwe, uproszczenia oraz sformułowania nie pozostawiające wątpliwości, że ich celem było wywołanie postawy wrogości do Polaków. Niektórzy nacjonalistyczni publicyści głosili np., iż na terytoriach ruskich zamieszkuje jedynie 2,5 % Polaków nie pragnących niczego innego, jak tylko stać się obywatelami niepodległej Ukrainy. Planowano zresztą do niej włączyć m.in. Lubelszczyznę, Mińszczyznę, Grodzieńszczyznę, Besarabię i Krym, zob. APK, NKN, t. 144, s. 46, 52, 90. Z kolei w swoistym manifeście moskalofilów archimandryta Witalij z Ławry Poczajowskiej twierdził, że Polacy przez 500 lat byli prawosławnymi, co w okrutny sposób zakończyła dopiero królowa Jadwiga, zob. ANK, NKN, teczka 144 (100.342), k. 229-232. 1750 K. Grünberg, B. Sprengel, Trudne sąsiedztwo…, s. 230-231. 1751 Ibidem, s. 232. Działalność organizacji ukraińskich zmuszała Naczelny Komitet Narodowy, który pretendował przecież do odgrywania roli najważniejszej polskiej organizacji politycznej, do zajęcia konkretnego stanowiska w sprawie aspiracji Rusinów. Wydaje się, że niezależnie od bieżących uwarunkowań politycznych, powinno mieć ono swoje źródła w przedwojennych koncepcjach stronnictw tworzących krakowski komitet. W przeciwieństwie do prawicy, oscylującej wokół Narodowej Demokracji oraz środowiska „Podolaków”, ugrupowania składające się na NKN wykazywały pewne zrozumienie dla sprawy ukraińskiej. Nie przez przypadek Michał Bobrzyński – namiestnik Galicji w latach 1908-1913, który pozostawał zwolennikiem pacyfikacji tlącego się już między oboma narodami konfliktu - wywodził się ze stronnictwa konserwatystów krakowskich. Nie bez znaczenia pozostaje wreszcie fakt, że działacze Komitetu pochodzili w ogromnej części z Galicji zachodniej, geograficznie oddalonej od źródła konfliktu, co sprzyjało traktowaniu tej sprawy z pewnym dystansem. Nie należy też zapominać, że wchodząca w skład NKN Polska Partia Social-Demokratyczna Ignacego Daszyńskiego w sposób najbardziej klarowny rozważała niegdyś sprawę stosunków przyszłej Polski z narodami dawnej Rzeczpospolitej, propagując ideę federalizacji. Również bliscy im niepodległościowcy nie odnosili się do ruchu ukraińskiego w sposób jednoznacznie wrogi. Warto odnotować fakt, że w kwietniu 1911 r. Józef Piłsudski pojawił się nawet w lokalu „Siczy” we Lwowie i wygłosił przemówienie zachęcające Ukraińców do współpracy z polskimi organizacjami paramilitarnymi. Powoływał się przede wszystkim na jedność celów – walkę z „okupantem rosyjskim”1750. Środowisko Piłsudskiego wyróżniało się na tym tle od Drużyn Bartoszowych i Sokoła - organizacji strzeleckich, które pozostawały pod wpływem Narodowej Demokracji i przyjmowały zdecydowanie antyukraińską postawę1751. Z drugiej strony w momencie rozpoczęcia wojny światowej narastający powoli konflikt polsko-ukraiński zaszedł na tyle daleko, że nawet w środowiskach o proweniencji socjalistyczno-niepodległościowej Rusinom już po prostu nie ufano. Świadczy o tym choćby wypowiedź Michała Sokolnickiego, jednego z bardziej zaufanych współpracowników Piłsudskiego, z sierpnia 1914 r.: „Przechodząc przez ulice widzieliśmy hałasujących i przechadzających się butnie żołnierzy ukraińskich Siczy. Patrzyliśmy na nich z zaciśniętymi zębami (…) Czułem jak ciężka atmosfera skupiała się nad nami tej ciepłej nocy w zaułkach kresowego Lwowa”1752. Jak widać, trudno mówić o idylli w podejściu ludzi tworzących NKN do Ukraińców, nie zmienia to jednak faktu, że od dłuższego czasu działacze ci funkcjonowali w atmosferze akceptacji dla porozumienia i uznawania przynajmniej niektórych racji Rusinów. 1752 M. Sokolnicki, Rok czternasty…. cyt. za G. Łukomski, Cz. Partacz, B. Polak, Wojna polsko-ukraińska 1918-1919. Działania bojowe-aspekty polityczne-kalendarium, Koszalin-Warszawa 1994, s. 44. 1753 W. Suleja, Orientacja…, s. 101. 1754 Ibidem, s. 167. W myśli politycznej Naczelnego Komitetu Narodowego sprawa ukraińska nie należała do najbardziej eksponowanych. O sprawie ukraińskiej pisano raczej niewiele, choć generalnie wypowiedzi te, przynajmniej pozornie, nawiązywały do koncepcji przedwojennych. Do zupełnych wyjątków należały poglądy skrajne, mówiące o perspektywie utworzenia państwa polskiego bez oglądania się na kwestię ukraińską. Tego rodzaju postawę można odnaleźć w niektórych pismach propagandowych kierowanych przez krakowski komitet do Polaków przebywających na emigracji, w których padają np. stwierdzenia o tym, że do przyszłej Polski „wejdzie może nawet cała Ruś aż po Morze Czarne”1753. Treści tych absolutnie nie można uznawać za reprezentatywne dla linii politycznej NKN, gdyż, jak już wspomniano, powstały one w oddaleniu od odbywającej się w kraju, zasadniczej debaty politycznej i skierowane przede wszystkim do Polaków żyjących za oceanem, z natury rzeczy były dość radykalne oraz zawierały często duże uproszczenia. Zdecydowanie bardziej adekwatne wydają się raczej wypowiedzi samego prezesa komitetu, Władysława Leopolda Jaworskiego: „W interesie kraju naszego leży, aby ludność [tj. Ukraińcy – przyp. M.D.] ta w dalszym ciągu była ośrodkiem normalnego życia narodowego całej Rusi-Ukrainy, ażeby ludność ta w obrębie państwowości polskiej posiadała maksimum warunków rozwoju narodowego i kulturalnego, ażeby reprezentowała ten Piemont, któryby przyciągał do siebie ogół ludności ukraińskiej”1754. Dla Jaworskiego nie ulegało wątpliwości, iż Ukraińcom należała się jakaś forma autonomii oraz uznania ich narodowej odrębności. Charakterystyczne jest jednak, że nie padają tutaj żadne słowa, które świadczyłyby o rozważaniu autonomii o charakterze politycznym. Przedstawiciele orientacji austro-polskiej w ogóle rzadko wypowiadali się na temat ukraińskiej autonomii w sposób konkretny. We wszelkich rozważaniach na pierwszy plan wysuwała się raczej kwestia geopolitycznych konotacji takiego rozwiązania - przede wszystkim dążenia do podminowania na tle narodowościowym sytuacji w Rosji. Wprost mówi o tym choćby dokument wewnętrzny NKN, który szczegółowo analizuje, jak należy przedstawiać na forum międzynarodowym sprawę ukraińską. Padają tam słowa: „Polacy natomiast w państwie polskim daliby Rusinom autonomię narodową, co mogłoby wywołać irredentę ukraińską na terytoriach rosyjskich”1755. Z perspektywy polskiej, a ściśle rzecz biorąc NKN-owskiej, kwestia ukraińska stanowiła więc w pierwszej kolejności element rywalizacji przyszłego państwa polskiego z Rosją, której późniejszego upadku nikt się jeszcze wówczas nie spodziewał. 1755 ANK, NKN, teczka 144 (mikrofilm 100.342), k. 113. 1756 ANK, NKN, teczka 145 (mikrofilm 100.343), k. 83. 1757 Ibidem, k. 84. 1758 Ibidem. Charakter przewidywanej ukraińskiej autonomii stanowił zagadnienie, które zdecydowanie bardziej interesowało samych Ukraińców. Chociaż większość ich narodowych działaczy jednoznacznie opowiadała się za utworzeniem w Galicji Wschodniej osobnego, zdominowanego przez Ukraińców kraju koronnego, szczegółami koncepcji wysuwanych przez NKN interesowali się oni choćby z powodów polemicznych. Bardzo ciekawy przykład tego rodzaju dyskusji odnaleźć możemy w artykule na temat położenia Ukraińców w planowanym państwie polskim, opublikowanym w piśmie „Diło” w styczniu 1916 r. Stanowił on w gruncie rzeczy polemikę z tekstami prezesa NKN wydrukowanymi w październiku 1915 r. w „Polnische Blätter” - wydawanym w Niemczech organie prasowym krakowskiego komitetu – a także w krajowych „Wiadomościach Polskich”. Anonimowy ukraiński autor w swoim artykule zwraca uwagę, że jeszcze przed wojną na łamach krakowskiego „Czasu” Władysław Leopold Jaworski twierdził, iż autonomia Rusinów – nawet o charakterze kulturalnym – nie była w Galicji możliwa1756. Prezes NKN tłumaczył to stwierdzeniem, iż w jego przekonaniu jakakolwiek forma politycznej niezależności czy nawet uprzywilejowania, opierać się musi na wyodrębnieniu konkretnego terytorium, co oczywiście w warunkach galicyjskich nastąpić nie mogło. Z kolei w czasie wojny Jaworski twierdził już coś przeciwnego – iż Ukraińcom absolutnie należała się autonomia, i to na zasadzie „eksterytorialnej” – a więc poprzez udzielanie praw politycznych i narodowych, ale bez jakichkolwiek gwarancji wykrojenia osobnego terytorium. Ukraiński autor wyraźnie sobie pokpiwał z tej zmiany poglądów szefa NKN i wytykał mu, że jego przekonywanie Rusinów do pozostawania w związku z Polską „przypomina mówienie zakochanego do przedmiotu swojej miłości, iż wyściele kwiatami całą drogę jej życia, byleby tylko wyszła za niego”1757. Co ciekawe, dla strony ukraińskiej ugodowe tony oraz wycofywanie się z nieprzejednanych, przedwojennych pozycji świadczyły w gruncie rzeczy o słabnięciu Polaków w Galicji Wschodniej, a nawet więcej – o rychłym zakończeniu lackiej dominacji1758. Niezależnie od wszystkich tego rodzaju przytyków oraz sformułowań o charakterze propagandowym, z zacytowanej powyżej polemiki wysnuć można dwa zasadnicze wnioski. Po pierwsze, NKN, choć unikał mówienia w sposób konkretny, przewidywał dla Ukraińców autonomię o wyraźnie ograniczonym charakterze. Oznaczałaby ona prawdopodobnie uzyskanie przez ludność ruską analogicznych praw, jak w przedwojennej Galicji, a więc swobodę tworzenia ugrupowań politycznych, organizacji społecznych, być może również szkolnictwa - ale nic więcej. Nie było mowy o wyodrębnianiu Ukrainy jako osobnego tworu politycznego, złożonego bądź to z części terytoriów galicyjskich, bądź też z ziem pozostających przed wojną pod panowaniem rosyjskim. Nie wspominano nawet o obecnej w myśli politycznej polskich socjalistów idei federalizacji Polski z państwami utworzonymi przez narody dawnej Rzeczypospolitej. W świadomości przedstawicieli orientacji austro-polskiej Ukraina jako osobny projekt polityczny po prostu nie istniała, zaś ich plany ograniczały się w gruncie rzeczy do włączenia Galicji do władanej przez Habsburgów Polski i pozostawienia wszystkiego innego bez zmian. Drugie nader istotne spostrzeżenie odnosi się do faktu, iż zarówno Polacy z NKN, jak i Ukraińcy zrzeszeni w organizacjach opowiadających się za związkiem ich kraju z państwami centralnymi, doskonale zdawali sobie sprawę z poglądów oraz działalności drugiej strony. Jedni i drudzy śledzili swoje wypowiedzi oraz skrzętnie zbierali wszelkie prasowe, a także propagandowe materiały, które w jakiś sposób odnosiły się do wzajemnych stosunków1759. Niekiedy dochodziło przy tym do ostrej polemiki. Co ciekawe, miała ona miejsce szczególnie na gruncie niemieckim oraz austriackim. Wynikało to przede wszystkim z faktu, że rozwiązanie „austro-polskie” i „austro-ukraińskie” stanowiły koncepcje tyleż wobec siebie podobne, co konkurencyjne. Ich realizacja wymagała zabiegania o poparcie w tych samych środowiskach – w kręgach decyzyjnych państw centralnych. Stąd też np. w Niemczech w latach 1915-1916 toczyła się niezwykle ostra dyskusja pomiędzy Eugeniuszem Lewickim, nieformalnym ambasadorem sprawy ukraińskiej w tym kraju oraz Wilhelmem Feldmanem, również nieoficjalnym, acz działającym z wielkim poświęceniem wysłannikiem NKN1760. Można przy tym odnieść wrażenie, iż polemika ta zmuszała stronę polską do bardziej szczegółowego i konkretnego przedstawiania swoich poglądów na sprawę ukraińską, czego, przypomnijmy, przez długi czas przedstawiciele krakowskiego komitetu starali się unikać. 1759 Centrala NKN w Krakowie otrzymywała od swoich wysłanników regularne sprawozdania z zawartości prasy ukraińskiej w Wiedniu i Budapeszcie, zob. ANK, NKN, teczka 145. Uważnie śledzono też poczynania ukraińskiej propagandy pośród żołnierzy państw centralnych, zob. Ibidem, teczka 144, k. 146. 1760 zob. Ibidem, teczka 145 (mikrofilm 100.343), k. 127-128. Podejmując tego rodzaju działania, publicyści orientacji austro-polskiej w pierwszej kolejności musieli się odnieść do lansowanej przez ugrupowania ukraińskie koncepcji utworzenia osobnego kraju koronnego lub też w ogóle państwa ruskiego, które pozostawałoby w związku z mocarstwami centralnymi. Działania propagandowe NKN zmierzały przede wszystkim do pokazania, że ze względu na niski poziom rozwoju narodowego i cywilizacyjnego Rusini w żaden sposób nie są zdolni do tworzenia własnej państwowości. W tym kontekście bardzo interesujący wydaje się przytaczany już dokument krakowskiego komitetu, zawierający instrukcje, jak należy przedstawiać w publicystyce sprawę ukraińską. Padają w nim mocne słowa: „Procent uświadomionej narodowo inteligencji jest tak mały, że Ruś autonomiczna, czy też państwo ruskie byłyby państwem chłopskim, co gorsza chamskim”1761. Tekst ten miał charakter poufny i przeznaczony był tylko dla oczu publicystów spod znaku NKN, niemiej jednak jego oddźwięki można odnaleźć w materiałach należących do jak najbardziej oficjalnego obiegu. W podobny sposób formułował myśli choćby wspominany już Wilhelm Feldman, który w swojej broszurze Polen, Deutschland und die russische Gefahr twierdził iż „z nieświadomej i mało kulturalnej masy etnograficznej nie zbuduje się w ciągu 24 godzin państwa”1762. 1761 Ibidem, teczka 144 (mikrofilm 100.342), k. 112. 1762 Ibidem, teczka 145 (mikrofilm 100.343), k. 127. 1763 Ibidem, teczka 144 (mikrofilm 100.342), k. 112. W propagandzie NKN, wobec konsekwentnego trzymania się twierdzenia o braku zdolności Rusinów do tworzenia poważniejszych struktur politycznych, należało jeszcze odpowiedzieć na pytanie, jak to było możliwe, że ukraińscy nacjonaliści potrafili prowadzić tak ożywioną i szeroko zakrojoną działalność? Instrukcje krakowskiego komitetu nie pozostawiają w tej mierze żadnych wątpliwości: „Należy przedstawić ruch ukraiński i w ogóle niepodległościowy jako wieś potiomkinowską. Ciemnota ludu na Wołyniu, Podolu i Ukrainie (…) świadomie podtrzymywana jest przez rząd rosyjski. Tożsamość religii, języka i charakteru narodowego, wszystko to sprawia, że zdaniem poważnych znawców Rosji (w Niemczech) Ukraińców należy traktować jako duchowo zrusyfikowanych do tego stopnia, iż wszelka kreacja państwowa – ruska, stałaby się ogromnie łatwo polem propagandy rusofilskiej i narzędziem w ręku Rosji”1763. Jak widać, sam ukraiński ruch narodowy miał być przedstawiany jako nieadekwatny w stosunku do jego rzeczywistych rozmiarów oraz faktycznego stanu świadomości Rusinów. Istotniejszy wydaje się jednak fakt, iż w opinii NKN, realizacja dążeń narodowych Ukraińców paradoksalnie przynieść miała wzmocnienie pozycji Rosji. Oskarżanie strony ukraińskiej o moskalofilstwo stanowiło nader ważny punkt propagandy krakowskiego komitetu. Wyraźnie mówił o tym choćby Wilhelm Feldman w swojej kolejnej broszurze „Der deutsch-polnischen Ausgleich”1764. W podobne tony uderzał również inny publicysta NKN – Leon Wasilewski – autor memoriału adresowanego pierwotnie do Austro-Węgierskiej Naczelnej Komendy Armii (AOK) i opublikowanego ostatecznie w Wiadomościach Polskich w grudniu 1915 r. Wielokrotnie wspominał on o słabej tożsamości narodowej Ukraińców, szczególnie żyjących pod rządami rosyjskimi, a także o popularnym pośród nich moskalofilstwie1765. Tego rodzaju postawę zarzucano nawet Tarasowi Szewczence, o którym pisano: „należy przypomnieć, że Szewczenko niby to protagonista ukraińskiej walki z caratem pod koniec życia pisał peany na cześć Rosji”1766. Wydaje się, że oskarżenia o sprzyjanie Moskwie stanowiły taktykę przemyślaną i z punktu widzenia politycznego skuteczną, gdyż trafiała na podatny grunt nieufności wobec Ukraińców, wyraźnej szczególnie w kręgach wojskowych monarchii Habsburgów. Wzmacniano w ten sposób mit „ruskiej zdrady”, stojący u podstaw licznych egzekucji, dokonywanych w 1914 i 1915 r. przez c.k. armię na prawdziwych oraz rzekomych ukraińskich moskalofilach. W pewien sposób potwierdzało to popularną pośród Rusinów tezę, iż okrutne postępowanie przedstawicieli austro-węgierskich sił zbrojnych, było wynikiem niczego innego, jak tylko „polskiej intrygi”1767. 1764 Ibidem, teczka 145 (mikrofilm 100.343), k. 127-128. 1765 Ibidem, teczka 144 (mikrofilm 100.342), k. 17 1766 Ibidem, k. 114. 1767 G. Łukomski, Cz. Partacz, B. Polak, Wojna polsko-ukraińska…, s. 48. 1768 ANK, NKN, teczka 144 (mikrofilm 100.342), k. 15. 1769 Ibidem, teczka 145 (mikrofilm 100.343), k. 84, 128. Ostatecznym celem podejmowanych przez NKN działań propagandowych nie było jednak całkowite zdyskredytowanie Ukraińców oraz ich dążeń narodowych. Przypomnijmy, że wielu zaangażowanych w działalność krakowskiego komitetu polityków wywodziło się ze środowisk do pewnego stopnia otwartych na postulaty przedstawicieli narodów dawnej Rzeczpospolitej. Należy mieć świadomość, że w kręgach krakowskiego komitetu nikt również nie kwestionował nader oczywistego faktu przewagi liczebnej żywiołu ruskiego w Galicji Wschodniej1768. Politykom orientacji austro-polskiej chodziło jedynie o stępienie ostrza żądań działaczy ukraińskich oraz przekonanie ich, że najlepszym rozwiązaniem jest wyrzeczenie się ambicji tworzenia osobnego kraju koronnego i funkcjonowanie w ramach odrodzonego państwa polskiego. Uzasadniano to najczęściej stwierdzeniem, że tylko niezawisła Polska mogła zapewnić Ukraińcom ochronę przed rosyjską przemocą. Wielokrotnie pisali w ten sposób zarówno Władysław Leopold Jaworski, jak i Wilhelm Feldman1769. Moskwa oferować miała Ukraińcom brutalną rusyfikację i w efekcie narodową zagładę, Polska – względnie łagodne panowanie i kulturalną autonomię. Jeszcze dalej posuniętą interpretację postulowały wewnętrzne instrukcje NKN – sugerowano, że w pismach propagandowych i publicystycznych należy pokazywać, iż „Polacy nigdy nie wykazywali zdolności gnębienia innych narodów ani też niszczenia ich odrębności, natomiast okazali wielkie kwalifikacje w dziedzinie asymilowania duchowego (…). Należy wykazać, że stosunek historyczny Polski do Rusinów był bardzo dobry (…). Zerwanie łączności polsko-ruskiej nastąpiło tylko dlatego, że poczęto Rusinów nastawiać przeciw Polakom”1770. 1770 Ibidem, teczka 144 (mikrofilm 100.342), k. 113. 1771 H. Zieliński, Historia Polski 1914-1939, Wrocław 1985, s. 20. 1772 W. Suleja, Orientacja…, s. 222; Na przełomie dziejów, Łódź 1916, s. 42-43. 1773 zob. Wydawnictwa Naczelnego Komitetu Narodowego…, s. 46. 1774 ANK, NKN, teczka 68 (mikrofilm 100.258), k. 144. Na marginesie naszych rozważań warto jeszcze zwrócić uwagę, że w szeroko pojętym środowisku NKN pojawiały się także wypowiedzi pozostające poza głównym nurtem myśli politycznej krakowskiego komitetu. Interesująca wydaje się w tej mierze anonimowa broszura Na przełomie dziejów, wydana w 1916 r. nakładem Ligi Państwowości Polskiej – niewielkiej organizacji, która na terenie Królestwa Polskiego popierała proaustriacką linię polityczną NKN1771. Jej autor przekonywał, że jedynym sposobem na przeciwstawienie Ukrainy Rosji pozostawało utworzenie z niektórych powiatów Galicji Wschodniej oraz z odebranych państwu carów części Podola i Wołynia nowego Królestwa Galicji i Lodomerii, połączonego z Polską na tych samych zasadach, co Chorwacja z Węgrami1772. W ujęciu tym Ukraińcy mieli zatem otrzymać wyodrębnione terytorium oraz daleko posuniętą autonomię polityczną, a więc bez porównania więcej niż w propozycji lansowanej przez właściwy NKN. Z kolei w broszurze „Niepodległość czy nowy rozbiór”, napisanej przez Juliana Grabca - jednego z publicystów orientacji austro-polskiej i opublikowanej przez sam Komitet w roku 1915, propozycje posunięte zostały jeszcze dalej1773. Autor twierdził mianowicie, iż Polacy będą musieli dokonać „wyśrubowania sprawy ukraińskiej przeciw Rosji”, a więc złożenia Rusinom na tyle atrakcyjnej oferty, że stanęliby oni przeciwko państwu carów po stronie Polski oraz mocarstw centralnych1774. Konkretnie miałoby to nastąpić dzięki oddaniu Rusinom całej Galicji Wschodniej. Prawa zamieszkującej tu ludności polskiej musiałyby oczywiście zostać zagwarantowane, niemniej oznaczałoby to pogodzenie się z końcem supremacji na tym terenie, zaś odrodzona Polska składać by się miała wyłącznie z Kongresówki oraz Galicji Zachodniej. W imię zagwarantowania bezpiecznej sytuacji geopolitycznej autor skłonny był zatem do dość daleko posuniętych ustępstw. Nie wydaje się jednak, aby koncepcja ta odbiła się szerszym echem i jak wiemy, oficjalna linia NKN postulowała znacznie bardziej ograniczone rozwiązania. Cóż można zatem najogólniej powiedzieć na temat stosunku Naczelnego Komitetu Narodowego do kwestii ukraińskiej? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że pomimo deklarowania pewnego zrozumienia dla dążeń narodowych Rusinów, faktycznie NKN nie miał im do zaoferowania nic, co mogło by stanowić podstawę jakiegoś porozumienia. Wszystko wskazuje zresztą na to, że takowe nie było już wówczas możliwe. W momencie, gdy ukraińscy działacze głośno domagali się własnego kraju koronnego, politycy krakowskiego Komitetu proponowali zastąpienie panowania austriackiego rządami polskimi, z symbolicznymi jedynie przywilejami dla ludności ruskiej. Różnica pomiędzy ugrupowaniami orientacji prohabsburskiej a Narodową Demokracją polegała jedynie na tym, że stronnictwa zrzeszone w NKN w ogóle przewidywały dla Ukraińców jakąś formę ograniczonej autonomii. Postawa ta mogła oczywiście wynikać z kwestii mentalnościowych – przekonania o bezwzględnej przewadze kulturalnej nad żywiołem ukraińskim, który nawet przez Wilhelma Feldmana został określony jedynie jako „etnograficzna masa”. W jeszcze większym stopniu stanowiła ona pokłosie przyjętej przez NKN linii politycznej, która w praktyce, jak już zauważyliśmy, oznaczała otwartość na postulaty niemieckie. Przypomnijmy, że choć do jesieni 1916 r. Niemcy nie wypracowali żadnej, spójnej koncepcji rozwiązania kwestii polskiej, to we wszystkich dyskutowanych na terenie Rzeszy projektach pojawiał się ten sam postulat – Polacy muszą zrezygnować z jakichkolwiek pretensji do Wielkopolski, Pomorza i Śląska1775. Oznaczało to w pierwszej kolejności wyrzeczenie się perspektyw przyłączenia tych obszarów do odradzającego się państwa polskiego. W wielu przypadkach Niemcy oczekiwali też od Polaków cichej zgody na zamieranie na tych obszarach zorganizowanych form życia narodowego1776. W tej sytuacji absolutnie nie można było się zgadzać na ustępstwa na innych frontach. Politycy NKN doskonale zdawali sobie sprawę, że ugrupowanie, które zaakceptuje nie tylko utratę terenów zachodnich, ale też Lwowa i Galicji Wschodniej, na jakiekolwiek społeczne poparcie nie ma najmniejszych szans. Polska dominacja na tym terenie musiała pozostać nienaruszona. Stosunek NKN do sprawy ukraińskiej był zatem pochodną nie tyle mentalności jego polityków, ale przede wszystkim faktu zaplątania się w niemożliwą do zrealizowania koncepcję polityczną. 1775 Szerzej na temat dyskutowanych na terenie Niemiec koncepcji rozwiązania sprawy polskiej, zob. J. Knebel, Rząd pruski…, s. 14-55; J. Pajewski, Mitteleuropa…, s. 46-57, 72-111; L. Grosfeld, Polityka…, s. 44-79. 1776 zob. ANK, NKN, teczka 35 (mikrofilm 100.220/I), k. 30-31; t. 38, s. 21-23; J. Pajewski, Mitteleuropa…, s. 88; „Polnische Blätter”, nr 3 z 20.10.1915, s. 76-75. ZAKOŃCZENIE Dzieje Naczelnego Komitetu Narodowego stanowią materię skomplikowaną, niejednoznaczną i wymykającą się wszelkim uproszczeniom. Być może jest to jeden z powodów, dla których dotychczasowa historiografia tak niechętnie podejmowała próby opisania działalności tej organizacji. Poszukiwanie ostatecznej odpowiedzi na pytanie, czym właściwie był NKN, będzie z pewnością nieco łatwiejsze jeśli raz jeszcze, w sposób bardzo przekrojowy i ogólny, spojrzymy na jego historię. W działalności Naczelnego Komitetu Narodowego z całą pewnością wyodrębnić możemy trzy, wyraźnie różniące się między sobą okresy. Pierwszy z nich obejmował dwa miesiące od powstania Komitetu 16 sierpnia 1914 r., do wyjścia z niego w dniu 20 października polityków Narodowej Demokracji oraz Podolaków. NKN pozostawał w tym okresie organizacją przede wszystkim zadaniową - powstał właściwie tylko po to, by stworzyć Legiony Polskie. Praktycznie wszystko było podporządkowane temu nadrzędnemu celowi. Pod względem politycznym Komitet był raczej mało wyrazisty. Stanowił porozumienie zbyt wielu podmiotów politycznych, które dzielił zbyt daleko posunięty antagonizm. Co więcej, każdy z tych podmiotów inaczej rozumiał NKN i wchodził do niego w innym, bardzo wyraźnie określonym celu. Przynajmniej dwa z trzech tworzących Komitet środowisk (dawny CKN oraz niepodległościowcy) posiadały przy tym na tyle mocno ukształtowaną własną tożsamość, że nie były w stanie do końca się identyfikować z samym NKN. Komitet traktowały jako platformę współpracy z innymi podmiotami życia politycznego Galicji, ale nie oznaczało to, że zamierzają przestać być sobą. W okresie tym największy sukces NKN odniósł zanim jeszcze powstał - kiedy porozumienie się przedstawicieli całego polskiego społeczeństwa Galicji stworzyło nacisk, który pozwolił uzyskać zgodę na utworzenie Legionów Polskich. Projekt ten był nadzwyczaj kruchy i niewiele było trzeba, aby nigdy nie doszedł do skutku. Tylko mocne i wyjątkowo zgodne wyrażenie woli przez polskich poddanych Franciszka Józefa dało taką możliwość. Na okres pomiędzy 16 sierpnia i 20 października przypada też stopniowe pękanie Komitetu na tle stosunku do formalnego statusu Legionów Polskich, ale też – i nie możemy o tym zapominać – prawdziwy pokaz sprawności organizacyjnej i społecznego zaangażowania. NKN stał się w ten sposób instytucją skupiającą i koordynującą społeczny zapał, jaki powstał, głównie zresztą w Galicji zachodniej, w związku z tworzeniem zalążków własnej armii. Drugi okres dziejów NKN przypada na czas pomiędzy październikiem 1914 r. oraz kwietniem 1916 r., a więc zasadniczo możemy go identyfikować z prezesurą Władysława Leopolda Jaworskiego. Komitet jest już pod względem politycznym zupełnie inną organizacją. Jego trzon stanowią ugrupowania orientacji austro-polskiej: konserwatyści krakowscy, demokraci i socjaliści, tworzące początkowo stosunkowo silny, zwarty sojusz. Współpracują z nimi zdominowani przez Piłsudskiego niepodległościowcy, choć dość szybko zaczynają oni szukać własnej drogi. Do połowy 1915 r. NKN nadal skupia się na tworzeniu Legionów Polskich i zaczyna również intensywnie działać na rzecz realizacji koncepcji austro-polskiej. Na niespotykaną dotąd skalę Komitet rozwija też akcję propagandową, a także bezprecedensową w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat akcję zagraniczną. Silna pozycja Naczelnego Komitetu Narodowego jest jednak pozorna. Znajdując się pod przemożonym wpływem myślącego stańczykowskimi kategoriami Jaworskiego, NKN uparcie trzyma się koncepcji austro-polskiej, paradygmatu legalnego działania i absolutnej lojalności wobec monarchii Habsburgów. Zaczyna brakować elastyczności w czasach, gdy w skrajnie niejasnej i szybko ewoluującej sytuacji elastyczność musi być podstawą wszelkiego działania. Jaworski nie postępuje tak, jak rok wcześniej czynił Leo i nie potrafi odważnie wykorzystać krótkich okresów koniunktury. Jedynym momentem, kiedy Komitet mógł odegrać w zachodzących na ziemiach polskich procesach politycznych poważniejszą rolę, był maj 1915 r., kiedy relacje z niepodległościowcami nie były zepsute, a nieprzyjazna akcja środowisk arystokratycznych jeszcze się nie rozpoczęła. NKN był wówczas organizacją rozkręconą, dobrze funkcjonującą i poprzez swoją imponującą działalność nie tyle polityczną, co bardziej organizacyjną, jawił się jako struktura żywotna i dynamiczna. Tego momentu jednak nie wykorzystano, zaś niezdecydowanie i ograniczenie swoich ambicji zaczęło się mścić. Od lata 1915 r. NKN miał wrogów już praktycznie wszędzie – wśród niepodległościowców, w Naczelnej Komendzie Armii, Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz w Kole Polskim. W tym samym czasie Komitet w sposób dramatyczny zaczął się też rozmijać z oczekiwaniami społecznymi. Jak doskonale podsumował to w czasie jednego z posiedzeń plenarnych Konstanty Srokowski „społeczeństwo polskie za nami nie pójdzie, gdyż nie ufa Austrii, zaś Austria nie ufa nam, albowiem społeczeństwo polskie nas nie popiera, my znajdujemy się w środku tego błędnego koła i nie możemy na to nic poradzić”1777. 1777 ANK, NKN, teczka 2, k. 122. Kiedy po zajęciu Warszawy przez państwa centralne w sierpniu 1915 r. Komitet zdobył się w końcu na odważniejsze działanie, szybko się z niego wycofał wobec możliwości poważnego zantagonizowania się z władzami austriackimi. Wreszcie po kilku miesiącach dał się zdominować i unieszkodliwić przez Leona Bilińskiego. W okresie trzecim, który rozpoczyna się w kwietniu 1916 r. NKN staje się tworem niesamodzielnym politycznie, rozmytym pod względem tożsamości i niezdolnym do wyrwania się z kolein austro-polskiej polityki. Komitet nie zajmuje się już tworzeniem nowych jednostek Legionów Polskich, zaś związek z istniejącymi formacjami stopniowo przestaje już istnieć. NKN wciąż realizuje niepopularną politykę prohabsburską, zresztą wobec przewagi Koła Polskiego, nawet w ramach tego kierunku nie jest już siłą dominującą. W tych warunkach jest skazany na porażkę. Stopniowo zamiera. Staje się to jeszcze wyraźniejsze po 5 listopada 1916 r., kiedy już tylko administruje poszczególnymi przedsięwzięciami. Taki stan trwa jeszcze jakiś czas. W październiku 1917 r. formalnie rozwiązuje się prezydium, zaś działalność Komitetu przechodzi praktycznie na tryb likwidacyjny. Czym zatem był Naczelny Komitet Narodowy? Czy można go uznawać za pierwszą strukturę odradzającego się państwa, czy też kontynuację rzeczywistości politycznej epoki zaborów? Niewątpliwe działacze Komitetu chcieli widzieć swoją działalność jako zalążek nowej, suwerennej Polski. Wynikać to mogło nie tylko z ich politycznych ambicji, ale również z poczucia zmiany sytuacji „sprawy polskiej” w pierwszych tygodniach Wielkiej Wojny. Odrodzenie jakiejś formy państwa polskiego przez długi czas pozostawało w sferze politycznych dyskusji i projektów, które - jak wydawać się mogło w sierpniu 1914 r. – nagle zaczęły się materializować. Władysław Leopold Jaworski, zwierzał się w tym czasie swojemu przyjacielowi Janowi Hupce, iż „Sprawa polska stoi tak świetnie, że dziś płakałem jak dziecko”1778. Doskonale zdawano sobie sprawę, że NKN nie jest rządem narodowym, ale powstawała legalna, uznana przez Austriaków organizacja, wystawiająca polską siłę zbrojną i oficjalnie starająca się o odbudowę państwa, co samo w sobie stanowiło wówczas znaczący postęp. 1778 J. Hupka, Z czasów wielkiej wojny…, s. 14. 1779 K. Srokowski, N.K.N…. s. 349. W taki właśnie sposób z perspektywy kilku lat interpretował też rolę NKN jego sekretarz, Konstanty Srokowski: „(…) NKN z instytucji, której program polegał tylko na organizowaniu Legionów do walki z Rosją w związku z Austrią, stał się organizacją, która pierwsza jasno i stanowczo rzuciła hasło walki o państwo polskie”1779. W wielu innych wypowiedziach podkreślano też różnicę, pomiędzy jawnością tej struktury, a wysiłkami podejmowanymi choćby jeszcze kilkanaście dni przed powstaniem NKN przez środowisko strzeleckie. Jak się wyraził jeden z ówczesnych komentatorów życia politycznego „Zamiast kliki niepoczytalnych ludzi, którzy udają rząd narodowy, staje grono osób znanych, odpowiedzialnych i (…) wywodzących z woli narodu, nie z samozwaństwa”1780. 1780 za W. Suleja, Orientacja…, s. 50-51. Warto też zauważyć, że choć NKN był przez Austriaków uznany, powstał niejako od nich niezależnie. Rankiem 16 sierpnia 1914 r. Franz Conrad von Hötzendorf zgodził się jedynie na powstanie Legionów Polskich. O powołanie ogólnonarodowej organizacji nikt już się Austriaków nie pytał. W ciągu kilkunastu godzin po prostu ją postawiono, ze wszystkimi quasi-państwowymi strukturami i ambicjami, czemu na pierwszym, krótkotrwałym niestety, etapie towarzyszyło poparcie niemal całego polskiego społeczeństwa Galicji. Tym samym NKN oraz Legiony Polskie stały się pierwszymi, tworzonymi niezależnie od wiedzy i woli zaborców, polskimi faktami politycznymi okresu pierwszej wojny światowej – czasu wielkich wstrząsów, które jak słusznie przeczuwano – doprowadzić musiały do odzyskania przez Polskę niepodległości. W świetle tych faktów państwotwórczy wymiar pierwszych miesięcy działalności NKN nie budzi wątpliwości. Inaczej rzecz się ma z okresem kolejnym, który identyfikować możemy z prezesurą Władysława Leopolda Jaworskiego. Pomimo rozwinięcia akcji zagranicznej, tworzącej w jakiś sposób nową jakość polityczną, całokształt działalności Komitetu każe go raczej widzieć jako grupę epigonów starego, galicyjskiego sposobu myślenia. Ich polityczne drogi wyznaczało przekonanie o możliwości odbudowy państwowości polskiej wyłącznie w związku z Habsburgami, brak jakiejkolwiek akceptacji dla przedsięwzięć niezależnych (pół, lub całkowicie konspiracyjnych), a także wiara w pewnego rodzaju koncyliacyjność polityki, rozumiana jako konieczność uzgadniania kompromisowego stanowiska z jak największą ilością podmiotów. Jak wiemy, ostatecznie doprowadziło to do podporządkowania NKN Kołu Polskiemu. Można więc powiedzieć, że po 20 października 1914 r. Naczelny Komitet Narodowy stanowił łabędzi śpiew myśli stańczyków, ostatnią próbę realizacji ich wielkiego programu politycznego w szybko zmieniającej się sytuacji politycznej i międzynarodowej. Tak rozumiany NKN wyznaczał koniec galicyjskiej polityki – jej programów, ludzi, metod działania – wraz z Komitetem odeszły one w niebyt. Można powiedzieć, Galicja, w sensie pewnej politycznej mentalności, nie umarła w listopadzie 1918 r. Działająca wówczas Polska Komisja Likwidacyjna przystosowywała jedynie tę dzielnicę do nowej sytuacji. Weszła ona w ideową oraz polityczną pustkę, w czasie, gdy po kilku, czy też kilkunastu miesiącach zamętu i niejasności umysły były już przygotowane na nową rzeczywistość. W sensie mentalnym Galicji już jednak nie było. Odeszła z początkiem 1918 r. wraz upadkiem NKN oraz traktatem brzeskim. Do rangi symbolu urasta fakt, iż 21 lutego tegoż roku, nie doczekawszy początku nowej epoki, zmarł faktyczny twórca krakowskiego Komitetu oraz Legionów Polskich, Juliusz Leo. Rodzi się pytanie o przyczynę tego braku możliwości odcięcia się od galicyjskiego sposobu uprawiania polityki. Na pierwszy rzut oka odpowiedź wydaje się oczywista - dla działaczy, którzy większość swojego życia poświęcili karierze w galicyjskich władzach samorządowych oraz w kołach rządowych naddunajskiej monarchii, niemożliwym było wyobrażenie sobie innego bytu politycznego. Zachowawczość linii politycznej NKN budziła też podejrzenia o kierowanie się znacznie niższymi pobudkami. Józef Piłsudski oraz jego najbliżsi współpracownicy, choć bez wątpienia korzystali z efektów działalności NKN, zarówno w czasie wojny, jak i przede wszystkim po jej zakończeniu, nie szczędzili pod jego adresem oskarżeń o koniunkturalizm1781. 1781 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. IX, opr. K. Świtalski, Warszawa 1991, s. 298-299. Takie postawienie sprawy jest jednak głęboko niesprawiedliwe, zaś sprowadzenie motywów, kierujących członkami NKN do siły przyzwyczajenia – mimo, iż zawiera w sobie ziarno prawdy - stanowi uproszczenie. Owszem, NKN przegrał, ale w nieprawdopodobnie skomplikowanej, mglistej i zmiennej sytuacji, jaka zaistniała w czasie pierwszej wojny światowej przegrywali praktycznie wszyscy, nawet Józef Piłsudski ze swoimi efektownymi koncepcjami licytacyjnymi. Polityce Komitetu nie można natomiast odmówić pewnej logiki. Któż mógł przypuszczać, że Wielka Wojna zakończy się demontażem dziewiętnastowiecznego sposobu uprawiania międzynarodowej polityki? Któż mógł przypuszczać, że sprawa polska nie zostanie załatwiona w ciszy gabinetów, a jej sukces nie będzie zależeć od posiadania na decydentów osobistego wpływu? Kształtujący ostateczną linię polityczną Komitetu Władysław Leopold Jaworski miał pełne prawo tak właśnie myśleć. Jego błąd polegał jednak na czymś innym. Polityce Komitetu zabrakło w jego czasach tego zdecydowania, polotu, umiejętności grania va banque, które w sierpniu 1914 r. przyniosły tak wielki sukces Juliuszowi Leo. Może należało iść za radą Ignacego Daszyńskiego i już w maju 1915 r. w sposób bardziej zdecydowany tworzyć w Królestwie nowe fakty polityczne? Oczywiście nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jakie byłyby tego konsekwencje – być może jeszcze szybszy upadek NKN – ale spokojna i odpowiedzialna polityka bez wątpienia dobrego człowieka, jakim był Jaworski, niestety nie przyniosła rezultatów. Oceniając NKN, nie możemy też zapominać o jego jasnych stronach. Raz jeszcze przypomnijmy, że wydarzenia z sierpnia 1914 r. stanowiły swoisty majstersztyk, jeden z niewielu w naszej historii autentycznych popisów politycznej skuteczności, który poprzez utworzenie Legionów wywindował sprawę polską i uruchomił procesy o charakterze jednoznacznie państwotwórczym. Warto też zwrócić uwagę, że dzieje NKN to nie tylko polityka, ale też działalność organizacyjna, w której bez wątpienia odniósł on ogromny sukces. Bazując niemal wyłącznie na siłach społecznych, Komitet wystawił pierwsze od kilkudziesięciu lat polskie wojsko, zaś pod wieloma względami - np. w zakresie prowadzenia akcji zagranicznej oraz szeroko zakrojonych kampanii propagandowych - wprowadził do polskiego życia politycznego zupełnie nową jakość. Wreszcie – i kto wie, czy nie jest to największa z jego zasług - dawał on instytucjonalne ramy, w których możliwe było zaangażowanie tysięcy osób. Tylko część z nich w pełni identyfikowała się z linią polityczną Komitetu, ale dzięki jego istnieniu mogli oni współtworzyć wiele wartościowych przedsięwzięć, które w czasach wojennego zagubienia i marazmu ożywiały polskie społeczeństwo oraz dawały impuls do dalszych działań. Wszystko to składało się natomiast na wielki proces budowania państwa i społeczeństwa. Patrząc zatem na całokształt politycznej, organizacyjnej i społecznej działalności Naczelnego Komitetu Narodowego nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ogniskował on wszystkie wady i zalety polskiego życia publicznego. Z jednej strony widać w nim imponujący wysiłek organizacyjny oraz pełną poświęcenia mobilizację wokół określonej idei, w tym wypadku idei Legionów. Z drugiej strony: małostkowość, unikanie racjonalnej oceny rzeczywistości oraz życzeniowość sądów. Wiarę i niewiarę we własne siły równocześnie. W zadziwiający sposób przeplatające się aktywność i wycofanie. Euforię i solidarność, od której tylko krok do wzajemnych oskarżeń i zapiekłej wrogości. Sprzeczności te najlepiej ujął sam prezes Jaworski w słowach, które odczytywać można w sposób nader uniwersalny: „Nie ma może narodu skłonniejszego do zwady, a zarazem częściej wzywającego do zgody, jak niestety nasz naród”1782. 1782 W. L. Jaworski, Mowy 1914-1915…, s. 16. WYKAZ SKRÓTÓW Skróty występujące w tekście: AOK Naczelna Komenda Armii Austro-Węgier (Armee Oberkommando) CKN Centralny Komitet Narodowy (Królestwo Polskie, 1915-1917) KON Komitet Obrony Narodowej (USA) KSSN Komisja Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych KTSSN Komisja Tymczasowa Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych MSZ Ministerstwo Spraw Zagranicznych Austro-Węgier NKN Naczelny Komitet Narodowy PON Polska Organizacja Narodowa PPS Polska Partia Socjalistyczna PPSD Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Galicji i Śląska Cieszyńskiego PSL Polskie Stronnictwo Ludowe ZPRK Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie (USA) Skróty występujące w przypisach: AAN Archiwum Akt Nowych w Warszawie ANK Archiwum Narodowe w Krakowie APAN Archiwum Polskiej Akademii Nauk w Warszawie BJ Biblioteka Jagiellońska w Krakowie BCz Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie HHStA Haus-, Hof- und Staatsarchiv w Wiedniu IJPL Instytut Józefa Piłsudskiego w Londynie KA Kriegsarchiv w Wiedniu NKN Archiwum Naczelnego Komitetu Narodowego OSS Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu PSB Polski Słownik Biograficzny BIBLIOGRAFIA 1. Materiały Archiwalne Archiwum Narodowe w Krakowie (ANK) Archiwum Naczelnego Komitetu Narodowego (NKN), teczki o sygn. 1, 2, 3, 17, 18, 23, 26, 28, 35, 36, 38, 49, 66, 67, 68, 72, 76, 77, 85, 102, 103, 109, 144, 145, 216, 217, 218, 233, 234, 274, 281, 282, 283, 314, 386, 387, 401, 405, 426, 431, 446, 456, 459, 610, 918, 921, 923, 924, 947. Zbiór Legionów (Leg), teczka o sygn. 55. Protokoły Obrad Rady Miasta Krakowa (Mag II), tom 342, 343 Archiwum Akt Nowych w Warszawie (AAN) Agencja Polska w Lozannie (sygn. 38) Komisja Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych (sygn. 48/II) Polska Organizacja Narodowa (sygn. 49) Akta Józefa i Aleksandry Piłsudskich (sygn. 106) Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu (Oss) Papiery Rozwadowskich, Jana Rozwadowskiego działalność Publiczna. T. VII. Sprawa polska w czasie „Wielkiej Wojny”. Naczelny Komitet Narodowy w Krakowie (sygn. rękopisu 8003/II) Korespondencja i papiery Wilhelma Feldmana (sygn. rękopisów: 12416/II, 12417/II, 12418/II) Dziennik Wilhelma Feldmana od 10.01.1916 r. do 26.04.1918 r. (sygn. rękopisu 12288/I) Archiwum Polskiej Akademii Nauk w Warszawie (APAN) Materiały Władysława Leopolda Jaworskiego, Dyariusz 1914-1918, sygn. III-82. Biblioteka Jagiellońska (BJ) Papiery Ludomiła Germana (sygn. rękopisu: 8537/I) Papiery Departamentu Wojskowego NKN (sygn. rękopisu: 8118/III) Papiery Stanisława Kota (sygn. rękopisu: przybytek 102/83) Korespondencja Michała Bobrzyńskiego z lat 1915-1919 (sygn. rękopisu: 8099/III) Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie (BCz) Zbiór druków ulotnych i okolicznościowych Naczelnego Komitetu Narodowego oraz Legionów Polskich (sygn. 113439 III/2, 113455 III/2, 113416 III/3, 113596 III, 113776 III/3, 113778 III/3, 113783 III/3, 113973 III, 113974 III, 113439 III/2) Instytut Józefa Piłsudskiego w Londynie (IJPL) Listy Józefa Piłsudskiego do Władysława Leopolda Jaworskiego (sygn. 709/1/6) Haus-, Hof- Und Staatsarchiv in Wien (HHStA) Politisches Archiv, Krieg 8 (sygn. 899, 900, 924, 925) Nachlass Biliński (sygn. SB NL Bilinski 1) Kriegsarchiv in Wien (KA) Evidenzbureau (sygn. 3510, 3528) AOK QuAbt Akten (sygn. 258, 2585) Neue Feld Akten (sygn. 256, 258) 2. Inwentarze, katalogi Inwentarz Archiwum Naczelnego Komitetu Narodowego, opr. Łysiak Ludwik, Ptaśnikowa Anna, Zającowa Helena, Warszawa 1958. 3. Wydawnictwa encyklopedyczne Polski Słownik Biograficzny: tom II, IV, V, VI, VIII, X, XI, XIV, XV, XVI, XVII, XVIII, XXII, XXIV, XXVII, XXVI, XXX, XXXII, XXXV, XXXVIII, XLI, XLIV. Polski Słownik Judaistyczny, t. I-II, opr. Bobrzyńska Zofia, Żebrowski Rafał, Warszawa 2003. 4. Źródła drukowane Buzek Józef, Pogląd na wzrost ludności ziem polskich w wieku 19-tym, Kraków 1915. Cisek Janusz (red.), Rok 1914 w dokumentach i relacjach, Kraków 2005. Co to są i o co walczą Legiony Polskie?, Piotrków 1915. Daszyński Ignacy, Bankructwo demokracyi galicyjskiej, Londyn 1895. Daszyński Ignacy, Szlachetczyzna a odrodzenie Galicji, Lwów 1899. Dmowski Roman, Myśli nowoczesnego Polaka, Lwów 1907. Dokumenty Naczelnego Komitetu Narodowego 1914-1917, Kraków 1917. Dziennik ustaw i rozporządzeń krajowych dla Królestwa Galicyi i Lodomerii wraz z Wielkim Księstwem Krakowskim, część X, nr 65, Jaworski Władysław Leopold, Mowy 1914-1915, Kraków 1915. Galicyjska działalność Józefa Piłsudskiego 1906-1914, opr. Arski Stefan, Chudek Józef, Warszawa 1967. Grabowski Tadeusz Stanisław (opr.), Ankieta bułgarska w sprawie polskiej (1915-1916), Piotrków 1917. Komjáthy Miklos (red.), Protokolle des Gemeinsamen Ministerrates der Ȍsterreichisch-Ungarischen Monarchie (1914-1918), Budapest 1966. Koźmian Stanisław, Program „Czasu”. Artykuł wstępny z dnia 27 VII 1878 r. (Przedruk z „Czasu” nr 171), Kraków 1878. Kulczycki Ludwik (Mazur Jan), Niemcy a sprawa polska, Lausanne 1916. Kumaniecki Władysław (red.), Odbudowa państwowości polskiej. Najważniejsze dokumenty. 1912-styczeń 1924, Kraków 1924. Legionista polski. Kalendarz Naczelnego Komitetu Narodowego na rok 1916, Kraków 1915. Legiony Polskie 16 sierpnia 1914 – 16 sierpnia 1915 (dokumenty), Piotrków 1915. Listy Władysława Sikorskiego do Władysława Leopolda Jaworskiego i Prezydium Naczelnego Komitetu Narodowego (1914-1919), opr. Koziński Zbigniew, Pietrzyk Zdzisław. Miłkowski Zygmunt, Rzecz o obronie czynnej i o skarbie narodowym, Paryż 1887. Naczelny Komitet Narodowy. 16 sierpień 1914-1915, Kraków 1915. Na przełomie dziejów, Łódź 1916. Piłsudski Józef, Zadania praktyczne rewolucji w zaborze rosyjskim, Warszawa 1910. Piłsudski Józef, Geografia militarna Królestwa Polskiego, Warszawa 1910. Piłsudski Józef, Rok 1863, Warszawa 1989. Pod sąd. Historya Legionu Wschodniego, Sosnowiec 1914. Raporty i korespondencja oficerów werbunkowych Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego 1915-1916: ziemia kielecka, opr. Pająk Jerzy Z., Kielce 2007. Raporty i korespondencja oficerów werbunkowych Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego 1915-1916: ziemia radomska, opr. Przeniosło Marek, Kielce 2007. Srokowski Konstanty, Teorye neoirenetyzmu polskiego, Kraków 1912. Srokowski Konstanty, Upadek imperializmu Austrii, Lwów 1913. Srokowski Konstanty, Potrzeba przebudowy stronnictw polskich, Kraków 1914. Stańczycy. Antologia myśli społecznej i politycznej konserwatystów krakowskich, wybór tekstów, przedmowa i przypisy Marcin Król, Warszawa 1985. Wydawnictwa Naczelnego Komitetu Narodowego 1914-1917. Spis Bibliograficzny, Kraków 1917. 5. Pamiętniki, wspomnienia Biliński Leon, Wspomnienia i dokumenty 1846-1919, t. I, Warszawa 1924. Bobrzyński Michał, Z moich pamiętników, Wrocław 1957. Borzemski Władysłąw, Pamiętnik tajnych organizacyj niepodległościowych na terenie byłej Galicji w latach od roku 1880-1897, Lwów 1930. Daszyński Ignacy, Pamiętniki, t. II, Warszawa 1957. Dąbski Jan, Wojna i ludzie, Wspomnienia z lat 1914-1915, Warszawa 1969. Długoszowski-Wieniawa Bolesław, Wymarsz i inne wspomnienia, Łomianki 2012. Dmowski Roman, Pisma, t. II, III, IV, Częstochowa 1938. Głąbiński Stanisław, Wspomnienia polityczne, cz. II, Pelpin 1939. Grabski Stanisław, Pamiętniki, t. I, Warszawa 1989. Hupka Jan Z czasów wielkiej wojny. Pamiętnik nie-kombatanta, Lwów 1937. Hutten-Czapski Bogdan, Sześćdziesiąt lat życia politycznego, wojskowego i towarzyskiego, Warszawa 1936. Jaworski Władysław Leopold, Listy z Sejmu. Rok 1910, Kraków 1911. Jaworski Władysław Leopold, Diariusz 1914-1918, Warszawa 1997. Karabin i nosze. Wspomnienia lekarzy i farmaceutów z lat 1914-1920, Warszawa 1936. Kasprzycki Tadeusz, Kartki z dziennika oficera brygady, Warszawa 1934. Krasicki August, Dziennik z kampanii rosyjskiej 1914-1916, Warszawa 1988. Pawłowski Ferdynand, Wspomnienia legionowe, Kraków 1994. Piłsudski Józef, Poprawki historyczne, Warszawa 1931. Piłsudski Józef, Pisma zbiorowe, t. IX, opr. Świtalski Kazimierz, Warszawa 1991. Piłsudski Józef, Moje pierwsze boje, Łódź 1988. Polska w pamiętnikach Wielkiej Wojny, opr. Sokolnicki Michał, Warszawa 1925. Ronge Max, Dwanaście lat służby wywiadowczej, przeł. B. Szymczak, Warszawa 1992 Rybak Józef, Pamiętniki generała Rybaka, Warszawa 1954. Skarbek-Malczewski Jan, Byłem tam z kamerą, oprac. Marek Sadzewicz, Warszawa 1962. Sokolnicki Michał, Czternaście lat, Warszawa 1936. Sokolnicki Michał, Rok czternasty, Londyn 1961. Starzewski Rudolf, Dziennik. Listopad 1914 – marzec 1915, Kraków 2007. Starzyński Roman, Cztery lata w służbie komendanta. Przeżycia wojenne 1914-1918, Warszawa 2012. Witos Wincenty, Moje wspomnienia, Warszawa 1981. Żeleński (Boy) Taeusz, Znaszli ten kraj?... i inne wspomnienia, Warszawa 1956. 6. Opracowania Achmatowicz Aleksander, Polityka Rosji w kwestii polskiej w pierwszym roku Wielkiej Wojny 1914-195, Warszawa 2003. Ajnenkiel Andrzej, Historia Sejmu Polskiego, t. II, cz. I W dobie rozbiorów, Warszawa 1989. Bagiński Henryk, U podstaw organizacji wojska polskiego 1908-1914, Warszawa 1935. Bankowicz Bożena, Dudek Andrzej, Majchrowski Jacek, Główne nurty współczesnej polskiej myśli politycznej, t. I, Kraków 1996. Bator Janusz, Wojna galicyjska: działania armii austro-węgierskiej na froncie północnym (wschodnim) w latach 1914-1915, Kraków 2005. Batowski Henryk, Rozpad Austro-Węgier 1914-1918, Kraków 1982. Bąk-Koczarska Celina, Juliusz Leo twórca wielkiego Krakowa, Wrocław 1986. Beckett Ian F.W., Pierwsza wojna światowa, Warszawa 2009. Berczenko Mikołaj, Pierwsza wojna światowa i sprawa polska na dawnych kartkach pocztowych, Rzeszów 2009. Bieniarzówna Janina, Małecki Jan Marian, Dzieje Krakowa. Kraków w latach 1796-1918, Kraków 1994. Binder Harald, Polen, Ruthenen, Juden. Politik und Politiker in Galizien 1897-1918, Wien 1997. Binder Harald, Galizien in Wien. Parteine, Wahlen, Fraktionen Und Abgeordnete im Ȕbergang zur Massenpolitik, Wien 2005. Brożek Andrzej, Polonia amerykańska 1854-1939, Warszawa 1977. Buszko Józef, Sejmowa reforma wyborcza w Galicji 1905–1914, Warszawa 1956. Buszko Józef, Polacy w parlamencie wiedeńskim, Warszawa 1996. Chwalba Andrzej, Józef Piłsudski historyk wojskowości, Kraków 2007. Cisek Janusz, Cisek Marek, Do niepodległości, Warszawa 2008. Cisek Janusz, Jędrzejewicz Wacław, Kalendarium życia Józefa Piłsudskiego 1867-1916, T. 1, 1867-1916, Kraków, Łomianki 2006. Chwalba Andrzej, Samobójstwo Europy. Wielka Wojna 1914-1918, Kraków 2014. Dąbrowski Jan, Wielka Wojna 1914-1918, t. I-II, Warszawa 1937. Dufrat Janina, Kobiety w kręgu lewicy niepodległościowej. Od Ligii Kobiet Pogotowia Wojennego do Ochotniczej Ligii Kobiet (1908-1918/1919), Toruń 2001. Dutkiewicz Marek, Służba zdrowia Legionów Polskich w latach 1914-1915, Piotrków Trybunalski 2009, Dunin-Wąsowicz Kazimierz, Dzieje Stronnictwa Ludowego w Galicji, Warszawa 1956. Dunin-Wąsowicz Kazimierz, Jan Stapiński. Trybun ludu wiejskiego, Warszawa 1969. Faryś Janusz, Stanisław Stroński. Biografia polityczna do 1990 roku, Szczecin 1990. Feldman Wilhelm, Stronnictwa i programy polityczne w Galicji, Kraków 1907. Feldman Wilhelm, Dzieje polskiej myśli politycznej 1864-1914, Warszawa 1933. Florkowska-Frančić Halina, Frančić Mirosław, Kubiaka Henryk, Polonia wobec niepodległości Polski w czasie I wojny światowej, Wrocław 1979. Fras Zbigniew, Demokraci w życiu politycznym Galicji w latach 1848–1873, Wrocław 1997. Galántai Jozsef, Hungary in the first Word War, Budapest 1989. Galik Piotr N., Pierwsza wojna światowa na starych pocztówkach, Łódź 2008. Garlicki Andrzej, U źródeł obozu belwederskiego, Warszawa 1983. Garlicki Andrzej, Geneza legionów, Warszawa 1964. Garlicki Andrzej, Józef Piłsudski (1867-1935), Kraków 2012. Gaul Jerzy, Na tajnym froncie. Działalność wywiadowczo-informacyjna obozu niepodległościowego w latach 1914-1918, Warszawa 2001. Gaul Jerzy, Służby wywiadowczo-informacyjne Austro-Węgier wobec radykalnego ruchu niepodległościowego w Królestwie Polskim 1914-1918, Warszawa 2006. Gaul Jerzy, Niemieckie służby wywiadowczo-informacyjne wobec radykalnego ruchu niepodległościowego w Królestwie Polskim 1914-1918, Warszawa 2010. Giza Stanisław, Jan Dąbski. Całe życie dla ludu, Warszawa 1979. Górski Artur, Podolacy. Obóz polityczny i jego liderzy, Warszawa 2013. Grodziski Stanisław, W Królestwie Galicji i Lodomerii, Kraków 1976. Grodziski Stanisław, Sejm krajowy galicyjski, t. I-II, Warszawa 1993. Grosfeld Leon, Polityka państw centralnych wobec sprawy polskiej w latach pierwszej wojny światowej, Warszawa 1962. Grünberg Karol, Sprengel Bogusław, Trudne sąsiedztwo. Stosunki polsko-ukraińskie w X-XX wieku, Warszawa 2005. Grzybowski Konsatnty, Galicja 1848-1914. Historia ustroju politycznego na tle historii ustroju Austrii, Kraków-Wrocław-Warszawa 1959. Grzybowski Konstanty, Ojczyzna – naród - państwo, Warszawa 1977. Holzer Jan, Molenda Jan, Polska w pierwszej wojnie światowej, Warszawa 1963. Homola Irena, Kwiat społeczeństwa… Struktura społeczna i zarys położenia inteligencji krakowskiej w latach 1860-1914, Kraków 1984. Hrycak Jarosław, Historia Ukrainy 1772-1999, Lublin 2000. Jachymek Jan (red.), Sojusznicy i przeciwnicy ruchu ludowego 1895-1995, Lublin 1996. Jachymek jan, PSL – Lewica 1913-1924, Lublin 1991. Jarecka Urszula, Propaganda wizualna słusznej wojny: media wizualne w XX wieku wobec konfliktów zbrojnych, Warszawa 2008. Jaskólski Michał, Historia – naród – państwo. Zarys syntezy myśli politycznej konserwatystów krakowskich w latach 1866-1934, Kraków 1981. Jaskólski Michał, Konserwatyzm – nacjonalizm: studia nad konfrontacjami ideowymi konserwatyzmu krakowskiego i demokracji narodowej przed 1914 r., Kraków 1989. Jaskólski Michał, Kaduceusz polski. Myśl polityczna konserwatystów krakowskich 1866-1934, Warszawa-Kraków 1990. Kiryk Feliks (red.), Żydzi w Małopolsce. Studia z dziejów osadnictwa i życia społecznego, Przemyśl 1991. Klimecki Michał, Klimczak Władysław, Legiony Polskie, Warszawa 1990. Knebel Jezry, Rząd pruski wobec sprawy polskiej w latach 1914-1918, Poznań 1963. Kowal Józef, Kowalczyk Stanisław, Stankiewicz Witold, Stański Mieczysław, Zarys Historii polskiego ruchu ludowego, t. I, 1864-1918, Warszawa 1963. Kozicki Stanisław, Historia Ligii Narodowej, Londyn 1964. Kukiel Marian, Generał Sikorski, żołnierz i mąż stanu Polski Walczącej, Londyn 1970. Kutylak Agnieszka (red.), Krakowianie: wybitni Żydzi krakowscy XIV-XX w., Kraków 2006. Leczyk Marian, Komitet Narodowy Polski a Ententa i Stany Zjednoczone 1917-1919, Warszawa 1966. Lubelski Tadeusz, Historia filmu polskiego, Warszawa 2009. Łazuga Waldemar, Ostatni stańczyk, Poznań 1982. Łazuga Waldemar, Ostatni stańczyk. Portret konserwatysty, Toruń 2005. Łazuga Waldemar, Kalkulować. Polacy na szczytach c.k. monarchii, Poznań 2013. Łukomski Grzegorz, Partacz Czesław, Polak Bogusław, Wojna polsko-ukraińska 1918-1919. Działania bojowe-aspekty polityczne-kalendarium, Koszalin-Warszawa 1994. Machnik Jan, Rojek Wojciech (red.), Stan świadomości narodowej Polaków w przededniu niepodległości. Materiały z posiedzenia naukowego zorganizowanego z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości w 1918 r., Kraków 2010. Małecki Jan Marian (red.), Kraków w czasie pierwszej wojny światowej, Kraków 1990. Milewska Wacława, Nowak Janusz Tadeusz, Zientara Maria, Legiony Polskie 1914-1918. Zarys historii militarnej i politycznej, Kraków 1998. Lipiński Wacław, Zbrojna walka o niepodległość Polski 1905-1918, Warszawa 1931. Ludwikowski Ryszard Rett, Szkice na temat galicyjskich ruchów i myśli politycznej (1848-1892), Warszawa 1980. Ludwikowski, Główne nurty polskiej myśli politycznej1815-1890, Warszawa 1982. Milewska Wacława, Nowak Jan Tadeusz, Zientara Maria, Legiony Polskie 1914-1918. Zarys historii militarnej i politycznej, Kraków 1998. Mleczak Jan, Akcja werbunkowa Naczelnego Komitetu Narodowego w Galicji i Królestwie Polskim w latach 1914-1916, Przemyśl 1988. Molenda Jan, Piłsudczycy i narodowi demokraci 1908-1918, Warszawa 1980. Molenda Jan, Chłopi, naród, niepodległość. Kształtowanie się postaw narodowych i obywatelskich chłopów w Galicji i Królestwie Polskim w przededniu odrodzenie Polski, Warszawa 1999. Najdus Walentyna, Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Galicji i Śląska 1890-1919, Warszawa 1983. Najdus Walentyna, Ignacy Daszyński 1866-1936, Warszawa 1988. Nałęcz Daria, Nałęcz Tomasz, Józef Piłsudski – legendy i fakty, Warszawa 1987. Nałęcz Tomasz, Irredenta polska, Warszawa 1992. Nieuważny Anrzej, My z Napoleonem, Wrocław 1999. Nowakowski Tomasz, Armia austro-wegierska 1908-1918, Warszawa 1992. Ozimek Stanisław, Film polski w wojennej potrzebie, Warszawa 1974. Pająk Jerzy Z., O rząd i armię. Centralny Komitet Narodowy 1915-1917, Kielce 2003. Pająk Jerzy Z., Od autonomii do niepodległości. Kształtowanie się postaw politycznych i narodowych społeczeństwa Galicji w warunkach Wielkiej Wojny 1914-1918, Kielce 2012. Pajewski Janusz, Mitteleuropa. Studia z dziejów imperializmu niemieckiego w dobie pierwszej wojny światowej, Poznań 1959. Pajewski Janusz, Wokół sprawy polskiej. Paryż-Lozanna-Londyn 1914-1918, Poznań 1970. Pajewski Janusz, Odbudowa państwa polskiego 1914-1918, Warszawa 1985. Pajewski Janusz, Pierwsza wojna światowa, Warszawa 1998. Pajewski Janusz, Wokół sprawy polskiej. Paryż-Lozanna-Londyn 1914-1918, Poznań 1970. Partacz Czesław, Od Badeniego do Potockiego. Stosunki polsko-ukraińskie w Galicji w latach 1888-1908, Toruń 1996. Pelczarski Tadeusz, Komisariaty Wojskowe Rządu Narodowego w Królestwie Polskim 6 VIII – 5 IX 1914. Geneza i działalność, Warszawa 1939. Pobóg-Malinowski Władysław, Narodowa Demokracja 1887-1918. Fakty i dokumenty, Londyn 1998. Podhorodecki Leszek, Dzieje Lwowa, Warszawa 1993. Plesnar Łukasz A., 100 filmów wojennych, Kraków 2002. Pobóg-Malinowski Władysław, Najnowsza historia polityczna polski 1864-1945, t. I, Paryż 1953. Potkański Waldemar, Ruch narodowo-niepodległościowy w Galicji przed 1914 rokiem, Warszawa 2002. Pölöskei Ferenc, István Tisza. Ein ungarischer Staatsmann in Krisenzeiten, Budapest 1994. Rzepecki Jan, Sprawa legionu Wschodniego 1914 r., Warszawa 1966. Sibora Janusz, Narodziny polskiej dyplomacji u progu niepodległości, Warszawa 1998. Sibora Janusz, Dyplomacja polska w I wojnie światowej, Warszawa 2013. Sienkiewicz Witold (red.), Legenda Legionów. Opowieść o Legionach oraz ludziach Józefa Piłsudskiego, Warszawa 2010. Srokowski Konstanty, N.K.N. Zarys historii Naczelnego Komitetu Narodowego, Kraków 1923. Stępnik Krzysztof, Legenda Legionów, Lublin 1995. Suleja Włodzimierz, Próba budowy zrębów państwowości w okresie istnienia Tymczasowej Rady Stanu, Wrocław 1981. Suleja Włodzimierz, Orientacja austro-polska w latach I wojny światowej (do aktu 5 listopada 1916 roku), Wrocław 1992. Suleja Włodzimierz, Józef Piłsudski, Kraków 1995. Suleja Włodzimierz, Tymczasowa Rada Stanu, Warszawa 1998. Świętek Ryszard, Lodowa ściana, Sekrety polityki Józefa Piłsudskiego 1904-1918, Kraków 1998. Szarkowa Joanna, Działalność propagandowa Naczelnego Komitetu Narodowego w latach 1914-1918, Kraków 1995 (rozprawa doktorska). Terlecki Olgierd, Generał Sikorski, Kraków 1981. Thomson Olivier, Historia propagandy, Warszawa 2001. Walaszek Adam, Polscy robotnicy, praca i związki zawodowe w Stanach Zjednoczonych Ameryki 1880-1922, Wrocław-Kraków 1988. Walicki Andrzej, Naród, nacjonalizm, patriotyzm, Kraków 2009. Wapiński Roman, Narodowa Demokracja 1893-1939. Ze studiów nad dziejami myśli nacjonalistycznej, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1980. Wapiński Roman, Historia polskiej myśli politycznej XIX i XX wieku, Gdańsk 1997. Wątor Adam, Tadeusz Cieński, Ziemianin-polityk 1856-1925. Z dziejów konserwatyzmu wschodniogalicyjskiego, Szczecin 1997. Wątor Adam, Narodowa demokracja w Galicji do 1918 r., Szczecin 2002. Wereszycki Henryk, Historia Austrii, Wrocław 1986. Winnicki Zdzisław J., Rada Regencyjna Królestwa Polskiego i jej organy (1917-1918), Wrocław 1991. Włodek Jan Marian, Jan Włodek. Legionista, dyplomata, uczony, Kraków 2009. Wojdyło Witold, Koncepcje społeczno-polityczne Stanisława Grabskiego, Toruń 1993. Wojdyło Witold, Stanisław Grabski (1871-1949). Biografia polityczna, Toruń 2003. Wrzosek Mieczysław, Polski czyn zbrojny podczas pierwszej wojny światowej 1914-1918, Warszawa 1990. Zachariasiewicz Władysław, Etos niepodległościowy Polonii amerykańskiej, Warszawa 2005. Zahorski Andrzej, Z dziejów legendy napoleońskiej w Polsce, Warszawa 1971. Zgórniak Marian, 1914-1918. Szkice z dziejów I wojny światowej, Kraków 1987. Zieliński Henryk, Historia Polski 1914-19139, Wrocław 1985. 7. Prasa „Czas” „Dziennik Narodowy” „Mitteilungen des Polnisches Pressbüros” „Nowa Reforma” „Polen” „Polnische Blätter” „Przegląd Polski” „Przegląd Wszechpolski” „Wiadomości Polskie” 8. Artykuły Baczkowski Michał, Koncepcje ugody austriacko-polskiej w latach 1790-1815. Niezrealizowana szansa porozumienia?, „Studia Historyczne”, R. LIV, 2011, Z. 2 (214), s. 127-140. Bogalecki Tadeusz, Związki Strzeleckie w latach 1910-1914, „Wojskowy Przegląd Historyczny”, 1996, Nr 2 (156), s. 30-66. Ciałowicz Jan, O genezie legionów. Z powodu książki Andrzeja Garlickiego, „Najnowsze Dzieje Polski. Studia i materiały z okresu 1914-19139”, t. X (1966), s. 187-206. Dunin-Wąsowicz Krzysztof, Ludowcy galicyjscy w czasie pierwszej wojny światowej, „Kwartalnik Historyczny”, R. 65, 1958, s. 39-56. Dunin-Wąsowicz Włądysław, Z pobytu legionistów w Sławkowie, „Panteon Polski” (1926), R. 3, nr 23, s. 7. Drużyny Bartoszowe, „Teka. Czasopismo młodzieży polskiej”, nr 6-7 (czerwiec-lipiec 1908). Feldman Wilhelm, Ewolucje partyjne w Galicji, „Krytyka”, t. 33 (1912). Garlicka Aleksandra, Organizacja akcji prasowej Naczelnego Komitetu Narodowego, [w:] Z. Kmiecik (red.), Prasa Polska 1864-1918, Łódź 1976, s. 86-144. Gaul Jerzy, Austro-Węgry w poszukiwaniu sojuszników politycznych w Królestwie Polskim 1914-1915, „Studia Historyczne”, R. 49, 2006, z. 2, s. 153-171. Giza Waldemar, Stanisław Głąbiński – przedstawiciel kierunku historycznego na Uniwersytecie Lwowskim, „Zeszyty naukowe Akademii Ekonomicznej w Krakowie”, nr 650 (2004), s. 98-99. Grzybowski Andrzej, Bolesław Wicherkiewicz i jego słynny szpital okulistyczny, [w:] „Kronika Miasta Poznania”, nr 4/2007, s. 255-261. Król-Mazur Renata, Idea odrodzonego państwa polskiego w poglądach galicyjskich ugrupowań politycznych do utworzenia Naczelnego Komitetu Narodowego, „Politeja” nr 14 (2010), s. 269-300. Krzesławski Jan, Bolesław Limanowski (1835-1935), „Kronika Ruchu Rewolucyjnego w Polsce”, nr 1 (1935), arkusz pierwszy, s. 1-3. Lukinich Emeryk, Stanowisko rządu węgierskiego wobec kwestii polskiej w pierwszych latach wojny światowej, „Kwartalnik Historyczny”, R. LII (1938), Z. 4, s. 609-644. Molenda Jan, Próba utworzenia ogólnonarodowej reprezentacji politycznej stronnictw Królestwa Polskiego (sierpień – grudzień 1915 r.), „Najnowsze Dzieje Polski. Materiały i studia z okresu 1914-1939”, t. IV, Warszawa 1961, s. 157-188. Pająk Jerzy Z., Liga Kobiet Pogotowia Wojennego wobec sporów w obozie aktywistycznym (sierpień 1915-sierpień 1916), „Kieleckie Studia Historyczne”, 1999, t.15, s. 79-94. Pajewski Janusz, Polityka mocarstw centralnych wobec Polski podczas pierwszej wojny światowej, „Roczniki Historyczne”, R. 28, 1962, s. 24-30. Pankowicz Andrzej, Organizacja czynu zbrojnego w Krakowie 1906-19018, [w:] J.M. Małecki (red.), Kraków w czasie I wojny światowej, Kraków 1990, s. 7-22. Rzepecki Jan, O Władysławie Sikorskim w Legionach, „Wojskowy Przegląd Historyczny”, R. X (1965), nr 4, s. 254-286. Rzepecki Jan, Rozejście się Sikorskiego z Piłsudskim w świetle korespondencji Izy Moszczeńskiej z sierpnia 1915 r., „Kwartalnik Historyczny”, R. 67, nr 3, 1960, s. 736-737. Suleja Włodzimierz, Spór o kształt aktywizmu. Piłsudski a Sikorski w latach I wojny światowej [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. 5, W kręgu twórców myśli politycznej, Wrocław 1973. Wątor Adam, Konferencja polityczna w Pieniakach 1912, „Kwartalnik Historyczny” 1992 nr 4, s. 60-61. ANEKS Kalendarium najważniejszych wydarzeń z historii Naczelnego Komitetu Narodowego 6.08.1914 r. Wymarsz pierwszej brygady kadrowej z Krakowa 11.08.1914 r. Opracowanie przez Władysława Sikorskiego koncepcji utworzenia Legionów Polskich oraz NKN 12.08.1914 r. Ultimatum Naczelnej Komendy Armii w sprawie likwidacji oddziałów strzeleckich 10-13.08.1914 r. Misja Juliusza Leo w Wiedniu 16.08.1914 r. Nieformalna zgoda generała Franz Conrada von Hötzendorfa na utworzenie Legionów Polskich 16.08.1914 r. Powstanie NKN oraz Legionów Polskich 27.08.1914 r. Rozkaz arcyksięcia Ferdynanda o utworzeniu Legionów Polskich 29.08.1914 r. Wymarsz Legionu Wschodniego ze Lwowa 4-5.09.1914 r. Przysięga Legionów Polskich na krakowskich Błoniach oraz Kielcach 4.09.1914 r. Powstanie Polskiej Organizacji Narodowej 21-26.09.1914 r. Rozpad Legionu Wschodniego w Mszanie Dolnej 20.10.1914 r. Rozbicie NKN – opuszczenie Komitetu przez Narodowych Demokratów oraz Podolaków 8.11.1914 r. Ewakuacja NKN z Krakowa do Wiednia 22.11.1914 r. Początek prezesury Władysława Leopolda Jaworskiego 22.11.1914 r. Wcielenie Polskiej Organizacji Narodowej do NKN 29-20.11.1914 r. Ostatni zjazd Polskiej Organizacji Narodowej 7.01.1915 r. Przeniesienie Departamentu Wojskowego do Sławkowa 1.02.1915 r. Przeniesienie Departamentu Organizacyjnego do Oświęcimia 23.02.1915 r. Przeniesienie Departamentu Wojskowego do Piotrkowa Trybunalskiego 3-6.04.1915 r. Zjazd NKN w Wiedniu 3.06.1915 r. Zjazd zwolenników NKN z Królestwa Polskiego w Piotkowie 20.06.1915 r. Zjazd działaczy NKN z Galicji w Krakowie ok. 10.07.1915 r. Powrót NKN do Krakowa 8.08.1915 r. Manifest NKN po wyzwoleniu Warszawy 16.08.1915 r. Początek akcji antywerbunkowej Józefa Piłsudskiego 14.11.1915 r. Drugi zjazd zwolenników NKN z Królestwa Polskiego w Piotrkowie 18.03.1916 r. NKN uchwala połączenie z Kołem Polskim 18.03.1916 r. Powstanie Departamentu Opieki 29-30.04.1916 r. Początek prezesury Leona Bilińskiego 13.11.1916 r. Uroczyste posiedzenie NKN z okazji wydania aktu 5.11 1916 r. 15.10.1917 r. Rozwiązanie plenum NKN 1.11.1919 r. Ostatnie posiedzenie Rady Wykonawczej NKN Rys. 1. Struktura Organizacyjna Naczelnego Komitetu Narodowego (stan z 1.10.1915 r.) PREZES NKN Plenum NKN Zgromadzenie wszystkich członków NKN pod przewodnictwem prezesa, podejmuje najważniejsze uchwały. Sekretariat Generalny NKN z siedzibą w Krakowie przy ul. Gołębiej 20. Sekretarze Generalni: Konstanty Srokowski, dr Michał Sokolnicki  koordynuje codzienną działalność organizacji (w tym przepływ dokumentów i korespondencji między poszczególnymi strukturami);  prowadzi akcję polityczną, w tym przede wszystkim zagraniczną i propagandową (faktycznie wiele działań w tym zakresie podejmuje Biuro Prasowe Departamentu Wojskowego);  przygotowuje omówienia i raporty o charakterze politycznym. Komisja Wykonawcza NKN Bardziej ograniczone grono, które zbiera się częściej niż Plenum, choć też w sposób nieregularny (średnio przynajmniej raz w miesiącu), celem omówienia bieżącej działalności NKN. Może podejmować decyzje polityczne. Formalnie należeli do niej prezes, szefowie departamentów, sekretarze generalni oraz po jednym przedstawicielu 4 najważniejszych stronnictw (konserwatyści, demokraci, socjaliści i ludowcy), łącznie 10 osób. Faktycznie skład był zmienny i traktowany w sposób bardzo dowolny. Organy pomocnicze NKN (tzw. urządzenia przy prezydium,) podległe Komisji Wykonawczej  Wiedeński Komisariat NKN  Wiedeńskie Biuro prasowe  Delegacja NKN we Lwowie  Oddział krakowski NKN  Delegacja NKN w Królestwie Polskim  Biuro Prac Ekonomicznych  Instytut popierania nauk ekonomiczno-administracyjnych  Komisja Agrarna  Komisja Prawna  Komisja Polityczna DEPARTAMENTY NKN Co miesiąc składają sprawozdania Komisji Wykonawczej sprawozdania ze swojej działalności. Wydział Komisji Wykonawczej NKN Składa się z prezesa, sekretarzy oraz szefów departamentów. W miarę możliwości zbiera się codziennie celem omówienia bieżących spraw oraz korespondencji. Może koordynować pracę departamentów. Departament Opieki z siedzibą w Krakowie, ul. Gołębia 20 utworzony 18 marca 1916 r. Prezydium: Szef Departamentu: dr Jan Hupka; zastępcy: Władysław Długosz, dr Emil Bobrowski, Michał Garapich; członkowie: Piotr Kossobudzki, Hipolit Śliwiński, Józef Rączkowski, Aleksander Dąbski, Marceli Chlemtacz. Departament zajmował się dystrybucją pomocy materialnej i finansowej na rzecz legionistów i ich rodzin, a także koordynacją działalności luźno związanych z NKN instytucji pomocowych, np. - Naczelny Komitet Opieki w Wiedniu - Komitet Opieki nad Jeńcami Wojennymi - Komitet Opieki nad Dziećmi Ewakuowanymi - Dom Opieki nad byłymi legionistami w Wiedniu - Komitet Opieki nad Internowanymi i Zwolnionymi Legionistami - Towarzystwo Wzajemnej Pomocy Byłych Członków Legionów Polskich Departament Skarbowy z siedzibą w Krakowie, ul Gołębia 20 Prezydium: szef Departamentu: Tadeusz Starzewski; zastępcy: Jan Kanty Federowicz, dr Stefan Miziewicz; sekretarz: Kazimierz Giebłutowski; skarbnik: prof. Mikołaj Wojciechowski; korespondent i buchalter: Józef Tilles. W działalność Departamentu zaangażowanych było ponadto ok. 50 osób, pracujących w następujących organach: 1. Biuro skarbowe 2. Oddział kontroli, podzielony na subkomitety zajmujące się kontrolą intendentury, prowiantury, Oddziału Kasowego, Oddziału składek, kontrola Departamentu Organizacyjnego i komitetów powiatowych 3. Komisja Kontrolująca oddziały NKN w Wiedniu 4. Biuro zasiłkowe 5. Centralne Biuro Wydawnictw 6. Redakcja „Kalendarza Legionisty” Departament Wojskowy z siedzibą w Piotrkowie Prezydium: Szef Departamentu: ppłk Władysław Sikorski; 1 zastępca: Stanisław Downarowicz; 2 zastępca: poseł Edmund Zieleniewski; 3 zastępca: prof. Wacław Tokarz; 4 zastępca: poseł dr Aleksander Lisiewicz (kierownik ekspozytury w Wiedniu), zastępca w sprawach wojskowych: por. A Biłyk. Departament prowadzi werbunek i ekwipuje Legiony. W jego składzie działa wiele instytucji, które w założeniu stanowić mają podstawę przyszłego wojska polskiego. Prowadzi też akcję pomocy dla legionistów i ich rodzin z Królestwa. W działalność Departamentu Wojskowego NKN zaangażowanych było ok. 164 osób, działających w następujących organach: 1. Kancelaria Wojskowa 2. Oddział Kasowy 3. Oddział Techniczny 4. Centralne Biuro Werbunkowe (jemu podlegali oficerowie werbunkowi) 5. Centralne Biuro Poborowe 6. Administracja Wydawnictw 7. Drukarnia Departamentu 8. Biuro Zasiłkowe dla rodzin legionistów 9. Biuro Prasowe 10. Oddział Sanitarny 11. Oddział Ewidencyjny 12. Delegaci Departamentu w Galicji 13. Biuro Legionów Polskich w Warszawie Departament Organizacyjny z siedzibą w Oświęcimiu, potem w Krakowie, ul Gołębia 20 Prezydium: Przewodniczący: dr Józef Sare; Zastępca: dr Zygmunt Marek. Departament skupia powiatowe Komitety Narodowe, będące w tym czasie jawnymi organizacjami, w których rozwijać się może życie narodowo-polityczne. Zajmują się j przede wszystkim działalnością humanitarną oraz wspieraniem legionistów. Szczególną rolę odgrywają we wschodniej Galicji, gdzie są czasami jedynymi polskimi organizacjami na danym terenie. Departamentowi podlegały bezpośrednio 62 powiatowe Komitety Narodowe (stan na 1.10.1915, w marcu 1916 r. było ich już 69). W działalność centralnych urzędów Departamentu zaangażowane były przynajmniej 42 osoby, pracujące w następujących organach: 1. Biuro Departamentu 2. Delegaci Departamentu do komitetów powiatowych w Galicji 3. Delegaci Departamentu na Śląsk 4. Delegaci Departamentu na Lwów 5. Komisja Oświatowa 6. Komisja Artystyczna 7. Oddział Automobilowy Tab. 1 Zestawienie informacji biograficznych o członkach Naczelnego Komitetu Narodowego ( skład z lat 1914-1916) Lp. Imię i nazwisko Tytuł, stopień Wiek (1914) Pochodzenie (narodowość) Pochodzenie (warstwa społeczna) Zawód Miejsce zamieszka-nia Wykształcenie Stronnictwo Doświadczenie polityczne 1. Juliusz Leo dr 53 lata polska rodzina urzędnicza profesor ekonomii, prezydent miasta, polityk Kraków prawo na UJ, studia uzupełniające w Berlinie (ekonomia) Polskie Stronnictwo Demokratyczne Od 1904 r. prezydent miasta Krakowa, Sejm Krajowy, od 1911 r. Rada Państwa, Prezes Koła Polskiego. 2. Tadeusz Cieński - 58 lat polska ziemiaństwo ziemianin, polityk Okno k. Horodenki prawo na Uniwersytecie Lwowskim Podolacy „Centrum” Od 1902 r. Sejm Krajowy. 3. Witold Czartoryski książę 50 lat polskie arystokracja polityk, ziemianin (twórca kółek ziemian) Pełkinie, k. Jarosławia filozofia oraz Akademia Rolnicza w Wiedniu Podolacy „Centrum” 1898-1904 prezes rady powiatu jarosławskiego, Sejm Krajowy, od 1908 r. Izba Panów 4. Ignacy Daszyński - 46 lat polska rodzina urzędnicza działacz socjalistyczny, publicysta polityk Kraków eksternistyczna matura, niedokończone studia (przyrodoznaw-stwo) na UJ Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Od 1897 r. Rada Państwa, od 1902 r. radny Krakowa 5. Jan Dąbski - 34 lata polska zamożne chłopstwo publicysta, działacz ludowy Kraków Chemia na Uniwersytecie Lwowskim PSL „Piast” Wyłącznie działalność partyjna. 6. Ludomił German dr 63 lata polska ubogie ziemiaństwo (dzierżawcy) pedagog, literat, specjalista od spraw szkolnictwa Kraków germanistyka i polonistyka na UJ, doktorat z filozofii na UJ Polskie Stronnictwo Demokratyczne Od 1907 r. Rada Państwa, od 1911 r. wiceprezydent Izby Poselskiej, od 1910 Sejm Krajowy 7. Józef Hudec - 66 lat polska robotnicze (ojciec: stolarz kolejowy) Dyrektor Miejskiej Kasy Chorych Lwów ? Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Od 1907 r. Rada Państwa 8. Władysław Leopold Jaworski dr 49 lat polska uboższe ziemiaństwo (dzierżawcy) prof. prawa cywilnego i administracyjnego na UJ Kraków prawo na UJ, potem studia uzupełniające w Wiedniu i Paryżu konserwatyści krakowscy Od 1901 r. Sejm Krajowy, od 1911 r. Rada Państwa 9. Józef Neuman - 57 lat polska zamożne mieszczaństwo drukarz, prezydent miasta Lwów ? stronnictwo mieszczańskie (Lwów) Od 1911 r. prezydent miasta Lwowa 10. Piniński Leon hr. 57 lat polska arystokracja prof. prawa rzymskiego na Uniwersytecie Lwowskim Lwów/ Grzymałów prawo we Lwowie, potem Lipsk, Berlin, Wiedeń Podolacy 1889-1898 Rada Państwa, 1894-1898 Sejm Krajowy, 1898-1903 namiestnik, Izba Panów 11. Szymon Przybyło dr ? polska chłopstwo ? Krościenko ? PSL „Lewica” (grupa Stapińskiego) ? 12. Jan Emanuel Rozwadowski dr 42 lata polska ziemiaństwo profesor ekonomii politycznej na Uniwersytecie Lwowskim ziemianin Hladki, pow. Tarnopolski lub Lwów Prawo UJ Narodowa Demokracja Wyłącznie działalność partyjna 13. Aleksander Skarbek hr. 40 lat polska bogate ziemiaństwo ziemianin Wiedeń, Beńkowa Wisznia (pow. rudecki) prawo w Innsbrucku Narodowa Demokracja Od 1908 r. Sejm Krajowy, od 1909 r. Rada Państwa 14. Konstanty Srokowski - 36 lat polska/ ukraińska (obrządek grekokatolicki) rodzina urzędnicza (ojciec: urzędnik kolejowy) dziennikarz, publicysta („Nowa Reforma”), Szkoła Nauk Społeczno-Politycznych Kraków Gimnazjum Akademickie (ukraińskie) we Lwowie, studiów brak, samodzielne wykształcenie humanistyczne (kilka języków) Polskie Stronnictwo Demokratyczne Od 1913 r. Sejm Krajowy 15. Ignacy Steinhaus dr 54 lat polska/ żydowska bogate mieszczaństwo żydowskie adwokat Jasło, Wiedeń prawo w Wiedniu i na UJ, doktor praw konserwatyści krakowscy Od 1909 r. Rada Państwa 16. Stanisław Stroński dr 32 lata polska inteligencja publicysta, profesor UJ, polityk Kraków romanistyka i slawistyka we Lwowie i w Wiedniu, doktorat w Paryżu Grupa Rzeczpospolitej (blisko Podolaków „Centrum”) Od 1913 r. Sejm Krajowy 17. Hipolit Śliwiński - 48 lat polska inteligencja architekt, polityk Lwów, Wiedeń ? Polskie Stronnictwo Postępowe Od 1901 r. radny Lwowa, jeden z twórców ruchu strzeleckiego, W 1911 r. jeden z założycieli Stronnictwa Postępowego 18. Zdzisław Tarnowski hr. 52 lata polska arystokracja ziemianin, przemysłowiec, polityk Dzików ? konserwatyści krakowscy Sejm Krajowy, Rada Państwa 19. Bolesław Wicherkiewicz dr 67 lat polska ? lekarz okulista, profesor UJ Kraków studia medyczne w Berlinie chrześcijańscy demokraci Wyłącznie działalność naukowa 20. Wincenty Witos - 40 lat polska chłopstwo działacz ludowy, wójt Wierzchosławic Wierzchosławice szkoła powszechna (4 klasy) PSL „Piast” Od 1908 r. Sejm Krajowy, od 1911 r. Rada Państwa 21. Edmund Zieleniewski - 59 lat polska Zamożne mieszczaństwo, fabrykanci Przemysłowiec, działacz społeczny Kraków Politechnika Wiedeń Polskie Stronnictwo Demokratyczne Rada Państwa Zastępcy: 22. Stanisław Kasznica dr 40 lat polska inteligencja prof. Akademii Rolniczej w Dublanach ? prawo w Warszawie, doktorat z prawa w Krakowie Konserwatyści Od 1913 r. Sejm Galicyjski 23. Andrzej Lubomirski książę, dr 52 lata polska arystokracja ordynat przeworski, kurator zakładu Ossolińskich Przeworsk, Wiedeń dr praw na Uniwersytecie Karola w Pradze Podolacy Od 1898 r. Sejm Krajowy, od 1907 Rada Państwa, członek Izby Panów 24. Zygmunt Marek dr 44 lata polska rodzina urzędnicza adwokat, publicysta („Naprzód”) Kraków Prawo UJ Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Od 1908 r. radny Krakowa, od 1911 Rada Państwa 25. Andrzej Średniawski - 57 lat polska chłopstwo gospodarz, działacz ludowy, polityk Górna Wieś, Powiat Myślenice szkoła powszechna, praktyka u majstra szewskiego PSL „Piast” Od 1907 r. Rada Państwa. 26. Władysław Stesłowicz dr 47 lat polska ubogie ziemiaństwo (zarządca dóbr) działacz wielu organizacji gospodarczego, pracownik Izby Przemysłowo-Handlowej we Lwowie Lwów Prawo we Lwowie potem studia uzupełniające w zakresie prawa i ekonomii w Wiedniu i Berlinie Polskie Stronnictwo Demokratyczne Od 1906 r. lwowska Rada Miejska, od 1911 r. Rada Państwa, 27. Artur Hausner Inż. 45 lat polska ubogie ziemiaństwo (dzierżawcy dóbr) inżynier w Wydziale Krajowym, działacz socjalistyczny, publicysta Kraków Politechnika Lwowska (niedokończone), studia inżynierskie w Zurychu Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Wyłącznie działalność partyjna 28. Tadeusz Starzewski dr 54 lata polska inteligencja notariusz Kraków Prawo UJ konserwatyści krakowscy Od1911 r. krakowska Rada Miejska 29. Edmund Riedl - 60 lat polska bogate mieszczaństwo Kupiec – towary kolonialne, sędzia przysięgły, członek wielu organizacji gospodarczych Lwów ? stronnictwo mieszczańskie (Lwów) W 1876 r. członek Konfederacji Narodu Polskiego Od 1892 r. Rada Miejska Lwowa, od 1914 r. Sejm Krajowy 30. Aleksander Vogel dr ? polska mieszczaństwo drukarz Lwów ? Podolacy ? 31. Franciszek Wójcik - 51 lat polska chłopstwo gospodarz Wyciąże p. Krakowem szkoła ludowa PSL „Lewica” Wyłącznie działalność partyjna 32. Stanisław Głąbiński dr 52 lata polska mieszczaństwo prof. prawa na Uniwersytecie Lwowskim, rektor 1908/1909 Lwów prawo na Uniwersytecie Lwowskim Narodowa Demokracja Od 1902 r. Rada Państwa, od 1904 Sejm Krajowy, od 1910 r. Sejm Bukowiński, 1907-1911 prezes Koła Polskiego, minister kolei w rządzie Bienertha (1911) 33. Stanisław Grabski dr 43 lata polska zamożne ziemiaństwo prof. ekonomii UL ? Wydział Przyrodniczy w Warszawie, ekonomia w Berlinie Narodowa Demokracja Działacz socjalistyczny, a potem narodowy. 34. Roman Krogulski dr 46 lat polska mieszczaństwo (ojciec – mistrz szewski) adwokat, burmistrz Rzeszowa, polityk Rzeszów prawo na UJ Polskie Stronnictwo Demokratyczne Od 1895 r. rzeszowska Rada Miejska, od 1913 r. burmistrz, 1914-1928 Rada Powiatowa, poseł do Sejmu Krajowego, od 1912 r. Rada Państwa. 35. Józef Sare - 64 lata polska/ żydowska Inteligencja żydowska architekt, wiceprezydent Krakowa Kraków architektura we Wiedniu Polskie Stronnictwo Demokratyczne Od 1905 r. wiceprezydent Krakowa, od 1907 r. Sejm Krajowy 36. Stefan Surzycki dr 50 lat polska inteligencja profesor Studium Rolniczego UJ Kraków studia rolnicze w Lipsku Grupa Rzeczpospolitej(bliscy Podolakom „Centrum”) 1905-1911 członek Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego, potem wyłącznie członkowstwo w Lidze Narodowej. 37. Władysław Sikorski - 33 lata polska uboga inteligencja pracownik administracji Namiestnictwa Galicji, działacz strzelecki i niepodległościowy Lwów, potem w miejscach pobyty Departamentu Wojskowego seminarium nauczycielskie, inżynieria dróg i mostów we Lwowie Polskie Stronnictwo Postępowe Wyłącznie działalność strzelecka – Związek Walki Czynnej, Związek Strzelecki, KSSN. 38. Stanisław Henryk Badeni hr., dr 34 lata polska arystokracja arystokrata, działacz społeczny Radziechów,Kraków prawo na UJ, potem Berlin, Wiedeń, Heidelberg konserwatyści krakowscy Od 1912 r. członek dziedziczny Izby Panów w Radzie Państwa 39. Józef Zajchowski ksiądz 53 lata polska ? infułat kapituły metropolitalnej we Lwowie Lwów doktor prawa kanonicznego Chrześcijańscy demokraci ? 40. Władysław Długosz - 50 lat polska rodzina urzędnicza Przemysło-wiec naftowy Siany, pow. Gorlice studia techniczne w Pradze PSL „Piast” Od 1908 r. Sejm Krajowy, od 1911 r. Rada Państwa, 1911 minister ds. Galicji 41. Jan Kanty Federowicz - 56 lat polska bogate mieszczaństwo kupiec, działacz samorządowy Kraków Akademia Handlowa w Pradze Polskie Stronnictwo Demokratyczne Od 1896 r. Radny Krakowa, od 1901 r. Sejm Krajowy Dokooptowani od października 1914 r. 42. Klaudiusz Angerman - 53 lata polska bogate mieszczaństwo inżynier Rzeszów studia techniczne (Lwów i Wiedeń) PSL „Piast” Od 1911 r. Rada Państwa 43. Władysław Czajkowski - 70 lat polska zamożne ziemiaństwo ziemianin Przemyśl, Wiedeń ? Konserwatyści krakowscy Rada Pow. i Wydział Pow. w Buczaczu, 1884 – marszałek pow. buczackiego, od 1902 r. Rada Państwa, od 1907 r. Izba Panów, 1909-1912 Sejm Krajowy 44. Stanisław Downarowicz - 36 lat polska ? działacz niepodległo- ściowy Warszawa brak Stronnik Piłsudzkiego, PPS Działalność socjalistyczna i niepodległościowa 45. Andrzej (Jędrzej) Moraczewski inż. 44 lata polska rodzina urzędnicza/ inteligencja inżynier w kierownictwie kolei państwowych, publicysta, Lwów Politechnika Lwowska, Wydział Inżynierii Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Od 1894 r. w PPSD, od 1907 r. w Radzie Państwa, por. Legionów, 8 XII 1914 oddelegowany do NKN. 46. Herman Diamand dr 54 lata polska/ żydowska średnio-zamożne mieszczaństwo żydowskie redaktor, działacz partyjny Lwów Lwowskim prawo na Uniwersytecie Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Od 1907 r. Rada Państwa 47. Zdzisław Słuszkiewicz - ? polska ? prawdopodobnie ekonomista Drohobycz ? Stronnictwo Społeczno-Narodowe ? 48. Antoni Wereszczyński - 36 polska ? ? Biała prawo na UL Stronnictwo Społeczno-Narodowe ? 49. Michał Sokolnicki dr 34 lata polska ziemiaństwo publicysta, działacz socjalistyczny, potem strzelecki, nauczyciel historii Kraków nauki polityczne Paryż stronnik Piłsudskiego, PON Działalność w PPS, organizacjach strzeleckich i KSSN 50. Wacław Tokarz prof. 41 lat polska ? profesor historii na UJ Kraków, potem Piotrków historia na UJ stronnik Sikorskiego Działalność w organizacjach strzeleckich i KSSN 51. Jan Hupka dr 48 lat polska ziemiaństwo ziemianin, polityk Niwska, k. Kolbuszowej prawo na UJ konserwatyści krakowscy 1898-1914 Sejm Krajowy, 1906-1914 Wydział Krajowy, Państwowa Rada Rolna w Wiedniu 52. Rudolf Starzewski red. 44 lata polska ziemiaństwo dziennikarz Kraków prawo na UJ konserwatyści krakowscy Wyłącznie publicystyka popierająca konserwatystów krakowskich 53. Jan Zarański inż. 48 lat polska ? inżynier górniczy (nadradca górniczy) Wiedeń ? Polskie Stronnictwo Demokratyczne Rada Państwa Tab. 2. Nazwiska oraz przynależność polityczna członków Naczelnego Komitetu Narodowego, wybranych 29 kwietnia 1916 r. Prezes Leon Bilińśki Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Emil Bobrowski Herman Diamand Andrzej Moraczewski Zygmunt Marek Ignacy Daszyński Artur Hausner Polskie Stronnictwo Postępowe Aleksander Lisiewicz Bronisław Laskownicki Władysław Sikorski Hipolit Śliwiński Stanisław Downarowicz Bronisław Pawlewski Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast” Klaudiusz Angerman Franciszek Bardel Władysław Długosz Józef Rączkowski Andrzej Średniawski Wincenty Witos Polska Organizacja Narodowa Michał Sokolnicki Tadeusz Kupczyński Stronnictwo Społeczno-Narodowe Zdzisław Słuszkiewcz Antoni Wereszczyński Polskie Stronnictwo Demokratyczne Ludomił German Władysław Stesłowicz Konstanty Srokowski Jan Zarański Roman Krogulski Edmund Zieleniewski Jan Kanty Federowicz Piotr Kossobudzki Ignacy Steinhaus Ernest Habicht Władysław Czajkowski Juliusz Leo Konserwatyści krakowscy Jan Hupka Jan Konopka Edward Mycielski Rudolf Starzewski Tadeusz Starzewski Zdzisław Tarnowski Władysław Leopold Jaworski Podolacy „Autonomiści” Mieczysław Urbański Kazimierz Laskowski Stanisław Dydyński Włodzimierz Godlewski August Krasicki Michał Garapich Podolacy „Centrum” Aleksander Dąbski Władysław Serwatowski Władysław Dzieduszycki Jan Potocki Mieczysław Burzyński Andrzej Lubomirski Tab. 3. Komitety Narodowe: struktury Naczelnego Komitetu Narodowego w poszczególnych powiatach Galicji, Bukowinie i na Śląsku Cieszyńskim oraz ich przewodniczący (stan na 1 marca 1916 r.) Biała dr Stanisław Łazarski Bochnia dr Ferdynand Maiss Borysław dr Stanisław Dwernicki Bohorodczany Jan Maksymowicz Bolechów Stanisław Tarchalski Brzeżany Stanisław Wiszniewski Bogumin Jan Andruszewski Brzesko Jan baron Goetz Okocimski Chrzanów Edward hrabia Mycielski Czerniowce Adam Walewski Chodorów Jan Bober Dąbrowa Włodzimierz Sroczyński Dolina ks. kanonik Hipolit Zaręba Drohobycz Zdzisław Słuszkiewicz Dubiecko ks. Dziekan Michał Głórnicki Gorlice Władysław Długosz Grybów dr Maksymilian Maiss Gródek Jagielloński Adolf Hennze Jarosław Ignacy Rychlik Jasło Tadeusz Sroczyński Jaworzno ks. Józef Sosin Jordanów dr Józef Jursa Kety Tadeusz Łobaczewski Kolbuszowa dr Jan Hupka Kołomyja Stefan Łążyński Kraków dr Stefan Skrzyński Krosno dr Jan kanty Jugendfein Krzeszowice Wincenty Kriegseisen Kuty Leopold Migocki Limanowa Zygmunt Mars Lubaczów Ernest Ganter Łańcut Bolesław Żarniecki Maków Wilhelm Ursel Mielec dr Stanisław Łojasiewicz Mszana Dolna Walery Krawczyński Morawska Ostrawa Wojciech Rudzik Myślenice Kazimierz Bzowski Nisko Michał Fornalski Nowy Targ Józef Rajski Nowy Sącz dr Juliusz Chodacki Oświęcim Roman Mazyel Przemyśl Józef Lanikiewicz Pilzno Mikołaj hrabia Rey Przemyślany Wybranowski, Stanowski (brak imion) Ropczyce Hrabia Romer (brak imienia) Rzeszów (miasto) dr Roman Krogulski Rzeszów (powiat) Adam Jędrzejewicz Radymno Bolesław Huczyński Rudki Tytus Habler Skawina ks. Kanonik Teofil Flis Sucha Karol Świątek Sambor Antoni Węgrzyn Sanok Dr Paweł Biedka Schednica Bronisław Jakliński Stebnik Karol Stolfa Śniatyń Niemczewski (brak imienia) Stanisławów Ferdynand Garżabek, Włodzimierz Barański Truskawiec Józef Wolański Tarnów Władysław Jaśkiewicz Tarnobrzeg Zbigniew Horodyński Wadowice Stefan hrabia Bobrowski Wieliczka Emanuel Winter Zagórz dr Jan Puzdrowski Zator dr Kazimierz Bystrzanowski Tab. 4 Przykładowe (deklarowane) datki na Legiony Polskie Gminy, powiaty, instytucje finansowe miasto Lwów 1 500 000 koron miasto Kraków 1 000 000 koron miasto Tarnów 100 000 koron Miasto Rzeszów 50 000 koron miasto Podgórze 50 000 koron Gmina Tustanowice 25 000 koron Rada Powiatowa w Chrzanowie 35 000 koron Rada Powiatowa w Krakowie 30 000 koron Rada Powiatowa w Białej 16 870 koron Rada Powiatowa w Kolbuszowej 10 000 koron Krakowa Kasa Centralna Spółek Rolniczych 30 000 koron Miejska Kasa Oszczędności w Bochni 10 000 koron Towarzystwo Zaliczkowe w Dąbrowie Tarnowskiej 10 000 koron Organizacje i osoby prywatne Rodzina Sataleckich 60 000 koron Polskie Stronnictwo Ludowe 50 000 koron Baron Jan Goetz Okocimski 50 000 koron Baron Jan Konopka 20 000 koron Tab. 5 Wydatki Naczelnego Komitetu Narodowego (16.08.1914 r. – 31.12.1916 r.) Lp. Kategoria wydatków Koszt w koronach % ogólnej sumy wydatków 1. Departament Wojskowy 2 413 785 75% 2. Akcja polityczna prowadzona przez Sekretariat Generalny (Biuro prasowe w Wiedniu, Warszawie, Budapeszcie, akcja w USA) 130 635 4% 3. Akcja prasowa: głownie czasopisma „Polen”, „Polnische Blätter” oraz pomniejsze tytuły. „Wiadomości Polskie” i „Dziennik Narodowy” finansowane były głównie z budżetu Departamentu Wojskowego. 111 016 3,4% 4. Koszta administracji (biurowe) 76 490 2,3 % 5. Biuro Prac Ekonomicznych oraz Instytut Ekonomiczny NKN 9774 0,3% 6. Departament Organizacyjny 66 438 2% 7. Zapomogi 275 757 8,5% 8. Inne (zwrot darów, subwencje dla komend placu Legionów) 146 785 4,5 % ŁĄCZNIE: 3 230 620 100% PRZYCHODY: (datki + subwencje Ministerstwa Obrony Krajowej) 3 698 696 Fot. 1 Juliusz Leo (1861-1918) – prezydent miasta Krakowa, prezes Koła Polskiego, twórca oraz pierwszy prezes Naczelnego Komitetu Narodowego. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobu archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego) Fot. 2 Władysław Leopold Jaworski (1865-1930) – przywódca konserwatystów krakowskich, drugi prezes Naczelnego Komitetu Narodowego. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobu archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego). Fot. 3 Leon Biliński (1846-1923) – wspólny minister skarbu Austro-Węgier, prezes Koła Polskiego, trzeci prezes Naczelnego Komitetu Narodowego. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobu archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego). Fot. 4 Ignacy Daszyński (1866-1936) – przywódca Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, członek Prezydium oraz Komisji Wykonawczej Naczelnego Komitetu Narodowego. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobu archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego). Fot. 5 Konstanty Srokowski (1878-1936) – polityk Polskiego Stronnictwa Demokratycznego redaktor naczelny „Nowej Reformy”, sekretarz generalny Naczelnego Komitetu Narodowego (zdjęcie z okresu międzywojennego). Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobu archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego). Rys. 3 Michał Sokolnicki (1880-1967) – bliski współpracownik Józefa Piłsudskiego, drugi sekretarz generalny Naczelnego Komitetu Narodowego. Źródło: Legionista Polski. Kalendarz Naczelnego Komitetu Narodowego na 1916 r. Rysował: Juliusz Pol Fot. 6 Józef Piłsudski (1867-1935) w roku 1915. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobów Instytutu Józefa Piłsudskiego). Fot. 7 Józef Piłsudski z wizytą w siedzibie Naczelnego Komitetu Narodowego (rok 1916) Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobu archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego). Fot. 8 Strzelcy Józefa Piłsudskiego w Kielcach, sierpień 1914 r. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobów Instytutu Józefa Piłsudskiego) Fot. 9 Kierownictwo Departamentu Wojskowego: Władysław Sikorski (1881-1943), jego zastępca Wacław Tokarz (1873-1937), szef Biura Prasowego Stanisław Kot (1885-1975). Źródło: J. Dąbrowski, Dziennik 1914-1918, Kraków 1977, zdj. 22. Fot. 10 Departament Wojskowy Naczelnego Komitetu Narodowego. W środku siedzi Władysław Sikorski. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobu archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego). Fot. 11 Fot. 11 Biuro werbunkowe Naczelnego Komitetu Narodowego w Pałacu Spiskim w Krakowie. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobu archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego). Fot. 12 Zjazd działaczy Naczelnego Komitetu Narodowego z Galicji, 20 czerwca 1915 r. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobu archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego). Fot. 13 Fot. 13 Przysięga legionistów na Boniach w Krakowie, 4 września 1914 r. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobu archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego). Fot. 14 Wyjazd drugiego pułku Legionów na Węgry, początek października 1914 r. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe (z zasobu archiwum Ilustrowanego Kuriera Codziennego). Przykłady publikacji Naczelnego Komitetu Narodowego Fot. 15 Źródło: Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa Fot. 16 Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa Fot. 17 Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa Źródło: Podlaska Biblioteka Cyfrowa